W tym wszystkim, to akurat można było się spodziewać po nim, z racji odmienności kulturowej..Oni nawet tego nie uważają za żaden błąd czy niestosowne zachowanie..
Chamskie okazywanie lekceważenia, ignorowanie nie uważają za niestosowne? Jakoś w to nie wierzę
A wiesz co to szacunek do drugiego człowieka? Prostackie udawanie, ze mnie nie widzi, gdy po koleżeńsku mówię mu cześć i macham do niego , albo ignorowanie ( rozmawia z kolegami, do mnie nawet nie zgada choć stoję i pracuję 2 metry dalej). Wiesz, jak się kogoś lubi, nawet po koleżeńsku to się nie ignoruje i nie traktuje jak trędowatego.
Skoro musisz do niego machać, to może Cię nie widzi. Dlaczego go tak chamsko ignorujesz, zamiast po prostu podejść i zagadać? XIX w się skończył i kobiety też zaczynają rozmowę.
Jak się rozmawia z kolegami to się ich chamsko nie zostawia i nie leci zagadać do kobiety, która PRACUJE 2 metry dalej. Skoro możesz przerwać pracę to podejdź i przyłącz się do rozmowy.
Nie obraź się, ale jeżeli na pierwszej randce opowiadasz o swoich problemach to nie dziw się, że chłop ucieka. Wylewasz swoje żale jak najlepszej przyjaciółce. Słabe to
W sumie racja... Postawmy na miejscu tego Hiszpana przeciętnego faceta, choćby rodaka.. Czy nie zapaliłaby się czerwona lampka, jesli za PIERWSZYM razem ktoś tak bardzo się uzewnętrznia?
Skoro kawa była, aż taka obietnicą i zobowiązaniem. To i zwykła rozmowa może być równie niebezpieczna. Pracujecie razem, to i kwasy muszą być. A wkur...iona i zawiedzona panna, to spory ciężar na co dzień.
72 2022-06-28 13:15:26 Ostatnio edytowany przez jeneste92 (2022-06-28 13:27:24)
Skoro kawa była, aż taka obietnicą i zobowiązaniem. To i zwykła rozmowa może być równie niebezpieczna. Pracujecie razem, to i kwasy muszą być. A wkur...iona i zawiedzona panna, to spory ciężar na co dzień.
Dokładnie. Indygo niby się denerwuje, że on ją "ignoruje", "lekceważy", a tak naprawdę po prostu jest wkurzona, że on się w niej nie zakochał i śmiał nie dopasować do miłosnego scenariusza, który sobie ułożyła w głowie. Jakby jej nie "ignorował" i od czasu do czasu coś tam zagadał, to byłyby pretensje dlaczego mąci jej w głowie, bo rozmawia, interesuje się i nic więcej, żadnego dotyku i flirtu.
Indygo, nie wiem na co Ty liczyłaś, po spotkaniu zlewasz faceta po całości i oczekujesz, że on znikąd podejdzie do Ciebie i powie, że jesteś fajna, ale on nie widzi siebie w związku z Tobą i możecie zostać przyjaciółmi? Serio? Po jednym niezobowiązującym spotkaniu? To dopiero byłoby niedorzeczne.
73 2022-06-28 14:07:43 Ostatnio edytowany przez Kubuś_Puchatek (2022-06-28 14:12:28)
Jak czytam Twój wątek to czuje deja vu.
Widzę ogromne podobieństwa do mojej bż, która podobnie jak Ty Autorko - poczuła „zew natury”.
Masz teraz problem sama ze sobą, bo byłaś gotowa na wszystko a Hiszpan nie skorzystał z darmowej okazji…
Masz teraz problem sama ze sobą, bo byłaś gotowa na wszystko a Hiszpan nie skorzystał z darmowej okazji…
Jakiej darmowej? Przecież facet już na kawce został obciążony jej problemami. Drugie spotkanie to już pewnie powinno zakończyć się oświadczynami.
Dlatego dziwnym trafem, w tytule wątku, widnieje słowo "randka"
Nie obraź się, ale jeżeli na pierwszej randce opowiadasz o swoich problemach to nie dziw się, że chłop ucieka. Wylewasz swoje żale jak najlepszej przyjaciółce. Słabe to
Eeee... ja ich tak źle nie oceniam. Ot spotkali się na kawie i sobie szczerze porozmawiali... Pewnie nie było to zbytnio flirtujące, takie poważne rozmowy, ale to też może zbliżać ludzi.
Oj ludzie, ludzie.....nie znacie przebiegu tej rozmowy, a rzucacie opiniami i niefajnymi epitetami pod moim adresem. To nie było tak, że opowiadałam mu o swoich problemach. Sam opowiadał, że mając 17 lat stracił ojca w tragicznym wypadku, ja wcale nie opowiadałam o swoich problemach. Po prostu takie życie, skoro pytał o moich nieżyjących już rodziców to powiedziałam kilka zdań o nich i tyle. Po prostu, nie wybrał mnie i to rozumiem, ale styl w jaki się do mnie odnosił potem, brak koleżeńskiej rozmowy...tego nie rozumiem i po prostu po ludzku mi przykro. Wszystko można powiedzieć człowiekowi, także to, że nie odwzajemnia sie uczucia. Sama nieraz byłam w takiej sytuacji, ale jakoś szacunek do uczuć innej osoby nakazuje wyjaśnić sytuację i tym samym oczyścić atmosferę.
Wszystko można powiedzieć człowiekowi, także to, że nie odwzajemnia sie uczucia. Sama nieraz byłam w takiej sytuacji, ale jakoś szacunek do uczuć innej osoby nakazuje wyjaśnić sytuację i tym samym oczyścić atmosferę.
Czyli jak to wyglądało? Wyznałaś mu, że się w nim zakochałaś, żeby miał okazję Ci powiedzieć, że on tego nie odwzajemnia? Czy rzuciłaś banalnym: I like you a on na to I like you too (co jest takim samym wyświechtanym tekstem jak how are you? I'm fine, thank you).
A może po hiszpańsku?
A może po hiszpańsku?
Tu akurat nie ma pola do złej interpretacji, me gustas i me caes bien mają skrajnie różne znaczenia
Oj ludzie, ludzie.....nie znacie przebiegu tej rozmowy, a rzucacie opiniami i niefajnymi epitetami pod moim adresem. To nie było tak, że opowiadałam mu o swoich problemach. Sam opowiadał, że mając 17 lat stracił ojca w tragicznym wypadku, ja wcale nie opowiadałam o swoich problemach. Po prostu takie życie, skoro pytał o moich nieżyjących już rodziców to powiedziałam kilka zdań o nich i tyle. Po prostu, nie wybrał mnie i to rozumiem, ale styl w jaki się do mnie odnosił potem, brak koleżeńskiej rozmowy...tego nie rozumiem i po prostu po ludzku mi przykro. Wszystko można powiedzieć człowiekowi, także to, że nie odwzajemnia sie uczucia. Sama nieraz byłam w takiej sytuacji, ale jakoś szacunek do uczuć innej osoby nakazuje wyjaśnić sytuację i tym samym oczyścić atmosferę.
Ale jakiego uczucia? Coś sobie uroilaś. Poszliście na kawę i tyle. Nigdy nie chodziłaś na kawę z ludźmi z pracy? Myślisz, że od razu musi być miłość?
Jesteś dorosła, a zachowujesz się jak dziecko, które nie dostało lizaka. Powinnaś popracować nad sobą. Przede wszystkim nad swoją pewnością, bo tej Ci brakuje skoro uważasz, że facet po spotkaniu powinien rzucić Ci się na szyję.