Podsumowując wątek użytkownika Szeptuch , to mam wrażenie, że właściwie część z Was w tym wątku potwierdza hipotezę autora swoim własnym zachowaniem. Nie widzicie tego? Człowiek się broni jak może, bo ma dość już takich niewybrednych komentarzy na temat swojego życia w realu, jak i teraz w sieci, a pewnie w sieci są tym bardziej zajadłe, bo anonimowe. Poza tym co jeden Polak to dwie opinie.
Z tego co tu widzę, to niestety jest tak, że jeśli udostępniasz informacje na temat życia osobistego, to prawie zawsze kończy się to źle. Znajdzie się jeden z drugim, który rzuci się na to jak sęp na świeżą padlinę tylko po to by zabłysnąć w publice, niezależnie czy jest to pozytywne czy negatywne wrażenie. Ważne, że mówią, ważne, że wzbudzają emocje.
Co do samego tematu Autora. Myślę, że część tych komentarzy, które usłyszał w swoim otoczeniu są zwyczajnie nieprzemyślane, ale nie jakoś wyjątkowo zajadłe. JEDNAK jeśli słyszy się od wielu osób słowa bardzo negatywne i negatywno-neutralne to dokonuje się projekcji na wszystkie pozostałe. Z tego co ja zauważyłam w swoim otoczeniu, to każda zmiana w życiu innych, którą obserwujemy wywołuje w nas wewnętrzny instynkt bronienia status quo, a właściwie wcześniejszej jego wersji. Nawet osoby z bliskiej rodziny stają się dziwnie obce, a ich zachowanie niezrozumiałe prawdopodobnie z lęku przed utratą kontroli nad członkami rodziny w nowej sytuacji. Czasami pomaga wyspowiadanie się ze szczegółów tej zmiany i zaczynają rozumieć, a czasami nie, bo burzy to ich światopogląd, który pewnie od wieków pozostaje niezmienny. A dlaczego kobiety są wtedy na tapecie? Może dlatego, że to one są "wyznaczone" do roli podtrzymywania "ogniska domowego", niezmienności w życiu wynikające z pewnych instynktów, w środowiskach funkcjonujących tradycyjnie. U Ciebie Szeptuch mamy chyba też do czynienia z dwoma różnymi środowiskami: ci z Twojej pracy w korpo, mający, delikatnie mówiąc, swobodne podejście do życia, oraz środowisko rodzime, tradycyjne od strony żony (nie wiem czy dobrze wnioskuję). Każde z nich ma inne pobudki do tych komentarzy. Niezależnie jakie te przyczyny są, efekt jest słaby i myślę, że można czuć się zaszczutym.
Eliminacja ze środowiska ludzi nieżyczliwych jest chyba najlepszym wyjściem, nie ma co z nimi walczyć, bo szkoda prądu. Lepiej mieć kilku zaufanych niż morze niezdecydowanych.