Pomocna dłoń? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 16 ]

Temat: Pomocna dłoń?

Hej, chciałam poprosić o pomoc, "życiową" radę? Pomocną dłoń? Coś w tym guście + potrzebuje się wyżalić, uznałam, że to dobre miejsce.

Pokrótce, mam 24 lata i od ponad 6 lat jestem w związku. Było bardzo dużo wlotów i upadków z winy nas obojga. Było wiele zranień, których ja chyba jeszcze do końca nie przetrawiłam. Nie lubię pisać o tym jaka jestem, do pewnego momentu nie wiedziałam nawet "kim jestem". Teraz to co mogę powiedzieć z całym przekonaniem to, jestem w stanie oddać za drugą osobę wszystko. Doznałam straty, co uświadomiło mi jak bardzo jest cenna każda minuta, teraz boję się marnować czas. Dlatego spędzałam bardzo dużo czasu z swoim chłopakiem. Nie mówię tu o 24h/dobę, pracuje na cały etat, dodatkowo jestem korepetytorką i studiuje, więc mój czas wolny to zazwyczaj noce na sen, które starałam się spędzać z ukochaną osobą.

On ma brata, który nie dawno sprowadził się z powrotem do jego domu rodzinnego gdzie przesiadywałam większość wolnego czasu. Z nim wprowadziła się jego dziewczyna, niestety nigdy nie miałam z nim dobrego kontaktu, a wręcz był to kontakt zerowy, podobnie z dziewczyną. Mój partner również nie miał już od dłuższego czasu mocnego kontaktu z bratem, a dziewczyny wręcz nienawidził. Co chwilę dochodziło do napiętych sytuacji, bardzo lubimy porządek, oni zbytnio nie przywiązywali do niego uwagi. Napięta atmosfera rosła w siłę, aż ostatnio przebrała miarę. Zobaczyliśmy rozrzucone brudne pranie po łazience, okazało się, że dziewczyna wyciągnęła żeby zrobić własne pranie i nie wsadziła ponownie wyciągniętych rzeczy do pralki. Mój chłopak od razu zaczął się denerwować więc stwierdziłam, że poruszę temat, zapytałam dlaczego nie zebrała tego z powrotem tylko pozwoliła żeby ciuchy mamy naszych chłopaków walały się po ziemi. Skończyło się to naskoczeniem na mnie przez brata chłopaka hasłami "ty nie masz tu prawa głosu" "nie odzywaj się, ty tu nie mieszkasz", mój chłopak stając w mojej obronie poszarpał się nieco z bratem. Po wszystkim usłyszałam od jego brata "wypierdalaj, nikt cie tu ku**a nie chce" "przez Ciebie się wyprowadziłem" "przez ciebie się od 3 lat poniewieram" i jeszcze parę tekstów. Chciałabym zaznaczyć, że tak jak wspomniałam nie mam z nim prawie żadnego kontaktu, nigdy nie rozmawiałam z nim poza "rodzinnymi" imprezami. Gdy poznałam swojego chłopaka on już się wyprowadził z swoją pierwszą dziewczyną, gdy im się nie ułożyło wrócił, dopiero wtedy go wgl poznałam.

Po wszystkim dwa dni później usłyszałam od chłopaka "po co zaczynałaś, wiedziałaś jak to się skończy" i wręcz szczęka mi opadła. Nigdy bym nie dążyła do takiego rozwiązania sytuacji, nigdy bym nie pomyślała, że tak to się skończy. Zastanawiam się teraz co dalej? Czuje się jak największy potwór, jakby to wszystko było moją winą, jakbym odpowiadała za każde zło. Nie wyobrażam sobie nawet nigdy jakichkolwiek kontaktów z jego rodziną, a on zachowuje się jakby miał to gdzieś. Od kilku dni nie potrafię zasnąć bez płaczu, myślę tylko o tym że to moja wina.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Pomocna dłoń?

Ty tu nie masz kompletnie nic do rzeczy i absolutnie nie powinnaś tego odbierać personalnie. Brat Twojego partnera dokonuje projekcji swoich problemów rodzinnych na Ciebie. Ma jakieś nierozwiązane tematy z bratem/rodzicami i stąd ta napięta atmosfera. Ale zgodzę się poniekąd z nimi, że jest to "ich" sprawa. Na Twoim miejscu nie mieszałbym się w to więcej niż musisz tj. możesz wspierać swojego partnera, ale nie wchodź w otwartą wojnę z jego bratem bądź dziewczyną.

Teraz to co mogę powiedzieć z całym przekonaniem to, jestem w stanie oddać za drugą osobę wszystko.

To nie jest zdrowy objaw i jak cały ten wątek pokazuje że masz parę tematów do przepracowania. Korzystałaś kiedyś z konsultacji terapeutycznej?

3

Odp: Pomocna dłoń?

A na moje, to oni oboje dobrze Ci powiedzieli.
Pierwsza rzecz jest taka, że oni tam mieszkają, to jest ich dom rodzinny, nie Twój. Ty tam przesiadujesz albo pomieszkujesz. Nie jesteś osobą, która powinna poruszać takie tematy jak rozwalone pranie. Jakby je rozrzucili w Twoim domu, to tak. Ale Ty tam nie mieszkasz, więc brat Twojego faceta bardzo dobrze to podsumował. Zrobiłaś konflikt niepotrzebnie. Jedyną osobą, która mogłaby zwrócić im uwagę jest jego matka.
I jak dla mnie Twój partner też dobrze to podsumował - spowodowałaś konflikt. Niepotrzebny konflikt. Ciężko uwierzyć, że zwracając uwagę obcej dziewczynie w domu, w którym ona mieszka, a Ty nie, nie zdawałaś sobie sprawy z tego, że tak się to może skończyć.

Ja bym proponowała, żebyś przestała wtrącać się w sprawy innych ludzi i przestała zwracać im uwagę w swojej dobrej wierze.

4

Odp: Pomocna dłoń?

Masz nauczkę, że dba się o swoje sprawy, a nie idzie z pomocą tym, którzy tego nie chcą.
Ja na twoim miejscu, mocno zastanowiłbym się nad tym związkiem. Te problemy rodzinne czy tego chcesz, czy nie będą. Są też w twoim partnerze, a one będą z niego wyłazić.
Z resztą związek od 18 roku do teraz, to zdecydowanie zbyt długo.

5

Odp: Pomocna dłoń?
Inanis.m napisał/a:

(...) Nie wyobrażam sobie nawet nigdy jakichkolwiek kontaktów z jego rodziną, a on zachowuje się jakby miał to gdzieś. Od kilku dni nie potrafię zasnąć bez płaczu, myślę tylko o tym że to moja wina.

Poważnie? yikes A wszystko to przez porozrzucane prawnie w cudzym domu?  Niepotrzebnie wtrącałaś się. Nie jest to Twój dom, nie mieszkasz tam w przeciwieństwie do dziewczyny brata, jak sama napisałaś przesiadywałaś tam większość wolnego czasu. Ty masz tam status właściwie wyłącznie gościa.

6 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-05-06 10:27:29)

Odp: Pomocna dłoń?

To, że zwróciłaś uwagę a, że tego rozpętała się burza nie jest Twoją winą, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Nie widzę różnicy, żebyś miała mniejsze prawa, niż dziewczyna brata.

Gorzej, że generalnie te wasze stosunki są pełne pretensji, ale nie trudno o nie, jak mieszkacie na kupie. Ale to głównie bracia się nie znoszą.

Dlaczego nie mieszkasz razem z chłopakiem? Niekoniecznie w w domu jego rodziców. Bo wygląda, że każdy z braci chce się trzymać domu rodzinnego, jak to ma wyglądać dalej?

7

Odp: Pomocna dłoń?
Lady Loka napisał/a:

A na moje, to oni oboje dobrze Ci powiedzieli.
Pierwsza rzecz jest taka, że oni tam mieszkają, to jest ich dom rodzinny, nie Twój. Ty tam przesiadujesz albo pomieszkujesz. Nie jesteś osobą, która powinna poruszać takie tematy jak rozwalone pranie. Jakby je rozrzucili w Twoim domu, to tak. Ale Ty tam nie mieszkasz, więc brat Twojego faceta bardzo dobrze to podsumował. Zrobiłaś konflikt niepotrzebnie. Jedyną osobą, która mogłaby zwrócić im uwagę jest jego matka.
I jak dla mnie Twój partner też dobrze to podsumował - spowodowałaś konflikt. Niepotrzebny konflikt. Ciężko uwierzyć, że zwracając uwagę obcej dziewczynie w domu, w którym ona mieszka, a Ty nie, nie zdawałaś sobie sprawy z tego, że tak się to może skończyć.

Ja bym proponowała, żebyś przestała wtrącać się w sprawy innych ludzi i przestała zwracać im uwagę w swojej dobrej wierze.

No dobrze, rozumiem, może rzuciłam się na głęboką wodę otwierając buzię. Może troszkę dopisze żeby zarysować szerszy obraz sytuacji, wprowadzili się około 3/4 miesięcy temu, wcześniej mieszkali sami, dziewczyna ma 19 lat. Wprowadzając się wyrzucili mamę do małej klitki, jednocześnie powiększając sobie swoją przestrzeń o kolejne pokoje. Od praktycznie zawsze ja dbam o porządek, sprzątam, gotuje, wszystko razem z chłopakiem załatwiam, gdzie po prostu lubie zajmować sie domowymi obowiązkami co nikomu nie zawadzało a myśle ze wręcz przeciwnie nawet. Nie mieszkam tam tylko dlatego, że uważam ze to dom jego mamy i nie będę jej się zwalać na głowę. Po ich przeprowadzce w kółko słyszałam narzekanie chłopaka i jego mamy, że nie sprzątają, że syf, że niczym się nie przejmują, gdzie nikt nie potrafił najzwyczajniej w świecie powiedzieć wprost i ustalić jakieś zasady wspólnego funkcjonowania, nie rozumiem więc co ja takiego komu zrobiłam mówiąc „te pranie trzeba by było wsadzić z powrotem do pralki” żeby w taki sposób reagować.

8

Odp: Pomocna dłoń?
Inanis.m napisał/a:

Po ich przeprowadzce w kółko słyszałam narzekanie chłopaka i jego mamy, że nie sprzątają, że syf, że niczym się nie przejmują, gdzie nikt nie potrafił najzwyczajniej w świecie powiedzieć wprost i ustalić jakieś zasady wspólnego funkcjonowania, nie rozumiem więc co ja takiego komu zrobiłam mówiąc „te pranie trzeba by było wsadzić z powrotem do pralki” żeby w taki sposób reagować.

Chodzi o to że to są ich sprawy rodzinne i jest inny układ między członkami rodziny a inny między dobieranymi partnerami. Matka też mówi dzieciom że mają pozbierać zabawki a mąż skarpetki i to jest jej święte prawo. Ty się jednocześnie mieszasz a udajesz że Cię tam nie ma bo przecież nie mieszkasz na stałe. Jak idziesz do kogoś w gości to nie segregujesz mu bielizny.

9 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-06 13:40:16)

Odp: Pomocna dłoń?
Inanis.m napisał/a:

No dobrze, rozumiem, może rzuciłam się na głęboką wodę otwierając buzię. Może troszkę dopisze żeby zarysować szerszy obraz sytuacji, wprowadzili się około 3/4 miesięcy temu, wcześniej mieszkali sami, dziewczyna ma 19 lat. Wprowadzając się wyrzucili mamę do małej klitki, jednocześnie powiększając sobie swoją przestrzeń o kolejne pokoje. Od praktycznie zawsze ja dbam o porządek, sprzątam, gotuje, wszystko razem z chłopakiem załatwiam, gdzie po prostu lubie zajmować sie domowymi obowiązkami co nikomu nie zawadzało a myśle ze wręcz przeciwnie nawet. Nie mieszkam tam tylko dlatego, że uważam ze to dom jego mamy i nie będę jej się zwalać na głowę. Po ich przeprowadzce w kółko słyszałam narzekanie chłopaka i jego mamy, że nie sprzątają, że syf, że niczym się nie przejmują, gdzie nikt nie potrafił najzwyczajniej w świecie powiedzieć wprost i ustalić jakieś zasady wspólnego funkcjonowania, nie rozumiem więc co ja takiego komu zrobiłam mówiąc „te pranie trzeba by było wsadzić z powrotem do pralki” żeby w taki sposób reagować.

Skoro to dom jego mamy, a Ty tam nie mieszkasz, to niech ta mama nim zarządza, oraz decyduje jakie tam mają być porządki. To że robisz tam coś z własnej woli, z własnej inicjatywy, nie stawia Cię w pozycji osoby zarządzającej.
Przykładowo: jeśli bywasz u rodziny w odwiedzinach (często, i czujesz się prawie, podkreślam - prawie, zadomowiona), tak że myjesz po sobie talerze po obiedzie lub inne naczynia, to nie uprawnia Cię to do wydawania żadnych poleceń domownikom, co do czynności porządkowych. Żadnych poleceń, żadnych uwag, żadnej krytyki. Czy teraz widzisz różnicę?

10

Odp: Pomocna dłoń?
Inanis.m napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

A na moje, to oni oboje dobrze Ci powiedzieli.
Pierwsza rzecz jest taka, że oni tam mieszkają, to jest ich dom rodzinny, nie Twój. Ty tam przesiadujesz albo pomieszkujesz. Nie jesteś osobą, która powinna poruszać takie tematy jak rozwalone pranie. Jakby je rozrzucili w Twoim domu, to tak. Ale Ty tam nie mieszkasz, więc brat Twojego faceta bardzo dobrze to podsumował. Zrobiłaś konflikt niepotrzebnie. Jedyną osobą, która mogłaby zwrócić im uwagę jest jego matka.
I jak dla mnie Twój partner też dobrze to podsumował - spowodowałaś konflikt. Niepotrzebny konflikt. Ciężko uwierzyć, że zwracając uwagę obcej dziewczynie w domu, w którym ona mieszka, a Ty nie, nie zdawałaś sobie sprawy z tego, że tak się to może skończyć.

Ja bym proponowała, żebyś przestała wtrącać się w sprawy innych ludzi i przestała zwracać im uwagę w swojej dobrej wierze.

No dobrze, rozumiem, może rzuciłam się na głęboką wodę otwierając buzię. Może troszkę dopisze żeby zarysować szerszy obraz sytuacji, wprowadzili się około 3/4 miesięcy temu, wcześniej mieszkali sami, dziewczyna ma 19 lat. Wprowadzając się wyrzucili mamę do małej klitki, jednocześnie powiększając sobie swoją przestrzeń o kolejne pokoje. Od praktycznie zawsze ja dbam o porządek, sprzątam, gotuje, wszystko razem z chłopakiem załatwiam, gdzie po prostu lubie zajmować sie domowymi obowiązkami co nikomu nie zawadzało a myśle ze wręcz przeciwnie nawet. Nie mieszkam tam tylko dlatego, że uważam ze to dom jego mamy i nie będę jej się zwalać na głowę. Po ich przeprowadzce w kółko słyszałam narzekanie chłopaka i jego mamy, że nie sprzątają, że syf, że niczym się nie przejmują, gdzie nikt nie potrafił najzwyczajniej w świecie powiedzieć wprost i ustalić jakieś zasady wspólnego funkcjonowania, nie rozumiem więc co ja takiego komu zrobiłam mówiąc „te pranie trzeba by było wsadzić z powrotem do pralki” żeby w taki sposób reagować.

Zrobiłaś to, że jesteś obcą dla nich osobą, a się wtrąciłaś.
Jak mamie to przeszkadza, to ona powinna zareagować. Nie musiała ich przyjmować do swojego mieszkania, a to zrobiła. Pozwoliła się wyrzucić do małej klitki.
To nie jest Twoja sprawa.

A to, że dbałaś tam o porządek? No i co z tego? To nie jest Twoje mieszkanie, nie mieszkasz tam, przyszłaś, posprzątałaś, ugotowałaś, ale nie masz tam takiego głosu, jakbyś miała mieszkając tam. Zresztą nawet jakbyś tam mieszkała, to ostateczny głos przypada mamie Twojego faceta. I to ona powinna ustalić zasady tam panujące, a nie Ty.

Ty wyszłaś bardzo mocno przed szereg i Ci się za to słusznie oberwało. Nikt nie chce gościa, który przychodzi i rządzi się w mieszkaniu, w którym nie mieszka.

11

Odp: Pomocna dłoń?

Autorko, Ty się dobrze zastanow nad tym czy naprawdę chcesz wejść do tej rodziny.
To gniazdo os, wylęgarnia konfliktów.
Chcesz całe życie trzymać nerwy na postronku?
A jeśli chodzi o tę sytuację, to miałaś rację, ale ludzie nieżyczliwi Tobie wykorzystali to jako broń do zaatakowania Ciebie. Spuścili z pary i pewnie zbierało im się od dawna, żeby Ci dokopać.
Na drugi raz siedź cicho i nie wtrącaj się do nieswoich spraw.

12

Odp: Pomocna dłoń?
ulle napisał/a:

Autorko, Ty się dobrze zastanow nad tym czy naprawdę chcesz wejść do tej rodziny.
To gniazdo os, wylęgarnia konfliktów.
Chcesz całe życie trzymać nerwy na postronku?
A jeśli chodzi o tę sytuację, to miałaś rację, ale ludzie nieżyczliwi Tobie wykorzystali to jako broń do zaatakowania Ciebie. Spuścili z pary i pewnie zbierało im się od dawna, żeby Ci dokopać.
Na drugi raz siedź cicho i nie wtrącaj się do nieswoich spraw.

Też tak myślę, nie ma znaczenia czy mieszkasz czy pomieszkujesz, jesteś na takich samych prawach jak ta dziewczyna i na pewno nie gościem. Nikt nie lubi krytyki, więc mogłaś ugryźć się w język, tym bardziej w takiej sytuacji, ale tu sami bracia rozdmuchali ten ogień.

Pewnie często przyjmujesz na siebie winy, więc na Ciebie chłopak zrzuca nie pierwszy raz, bo tak najłatwiej.

13

Odp: Pomocna dłoń?
Inanis.m napisał/a:

Po wszystkim dwa dni później usłyszałam od chłopaka "po co zaczynałaś, wiedziałaś jak to się skończy" i wręcz szczęka mi opadła. Nigdy bym nie dążyła do takiego rozwiązania sytuacji, nigdy bym nie pomyślała, że tak to się skończy. Zastanawiam się teraz co dalej? Czuje się jak największy potwór, jakby to wszystko było moją winą, jakbym odpowiadała za każde zło. Nie wyobrażam sobie nawet nigdy jakichkolwiek kontaktów z jego rodziną, a on zachowuje się jakby miał to gdzieś. Od kilku dni nie potrafię zasnąć bez płaczu, myślę tylko o tym że to moja wina.

Już nie wyolbrzymiaj tak. Przesadzasz z byciem potworem i winą za wszystko lol
Niepotrzebnie czepiłaś się bałaganu, bo tam nie mieszkasz, ani nie masz żadnych praw do domu i pilnowania porządku.

Powiedz chłopakowi, iż ma rację, przeproś dziewczynę za niepotrzebne uwagi i daj sobie na luz, czyli przestań się szarogęsić wink

14

Odp: Pomocna dłoń?
KoralinaJones napisał/a:
Inanis.m napisał/a:

(...) Nie wyobrażam sobie nawet nigdy jakichkolwiek kontaktów z jego rodziną, a on zachowuje się jakby miał to gdzieś. Od kilku dni nie potrafię zasnąć bez płaczu, myślę tylko o tym że to moja wina.

Poważnie? yikes A wszystko to przez porozrzucane prawnie w cudzym domu?  Niepotrzebnie wtrącałaś się. Nie jest to Twój dom, nie mieszkasz tam w przeciwieństwie do dziewczyny brata, jak sama napisałaś przesiadywałaś tam większość wolnego czasu. Ty masz tam status właściwie wyłącznie gościa.

Nie przez porozrzucane pranie. Gdyby była sytuacja, że brat twojego chłopaka mówi Ci, że nikt Cie nie chce i twoją winą jest jego niepowodzenie to co byś zrobiła? Jestem tam od 6 lat, przeszłam multum dziwnych sytuacji gdzie się nie odzywałam i widziałam, że tam nie ma rozmowy, wszystko co złe jest jak najszybciej zamiatane pod dywan. Wszystko się skumulowało i wybuchło, za co usłyszałam, że mam się wynosić. Wróciłabyś tam kiedykolwiek?

15

Odp: Pomocna dłoń?
Inanis.m napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Inanis.m napisał/a:

(...) Nie wyobrażam sobie nawet nigdy jakichkolwiek kontaktów z jego rodziną, a on zachowuje się jakby miał to gdzieś. Od kilku dni nie potrafię zasnąć bez płaczu, myślę tylko o tym że to moja wina.

Poważnie? yikes A wszystko to przez porozrzucane prawnie w cudzym domu?  Niepotrzebnie wtrącałaś się. Nie jest to Twój dom, nie mieszkasz tam w przeciwieństwie do dziewczyny brata, jak sama napisałaś przesiadywałaś tam większość wolnego czasu. Ty masz tam status właściwie wyłącznie gościa.

Nie przez porozrzucane pranie. Gdyby była sytuacja, że brat twojego chłopaka mówi Ci, że nikt Cie nie chce i twoją winą jest jego niepowodzenie to co byś zrobiła? Jestem tam od 6 lat, przeszłam multum dziwnych sytuacji gdzie się nie odzywałam i widziałam, że tam nie ma rozmowy, wszystko co złe jest jak najszybciej zamiatane pod dywan. Wszystko się skumulowało i wybuchło, za co usłyszałam, że mam się wynosić. Wróciłabyś tam kiedykolwiek?

Jesteś pewna, że to było skierowane do Ciebie, a nie do Twojego chłopaka?
Może pora w takim razie się usamodzielnić? Wynajmijcie coś razem zamiast siedzieć im na głowie.

16 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-06 20:32:03)

Odp: Pomocna dłoń?
Inanis.m napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Inanis.m napisał/a:

(...) Nie wyobrażam sobie nawet nigdy jakichkolwiek kontaktów z jego rodziną, a on zachowuje się jakby miał to gdzieś. Od kilku dni nie potrafię zasnąć bez płaczu, myślę tylko o tym że to moja wina.

Poważnie? yikes A wszystko to przez porozrzucane prawnie w cudzym domu?  Niepotrzebnie wtrącałaś się. Nie jest to Twój dom, nie mieszkasz tam w przeciwieństwie do dziewczyny brata, jak sama napisałaś przesiadywałaś tam większość wolnego czasu. Ty masz tam status właściwie wyłącznie gościa.

Nie przez porozrzucane pranie. Gdyby była sytuacja, że brat twojego chłopaka mówi Ci, że nikt Cie nie chce i twoją winą jest jego niepowodzenie to co byś zrobiła? Jestem tam od 6 lat, przeszłam multum dziwnych sytuacji gdzie się nie odzywałam i widziałam, że tam nie ma rozmowy, wszystko co złe jest jak najszybciej zamiatane pod dywan. Wszystko się skumulowało i wybuchło, za co usłyszałam, że mam się wynosić. Wróciłabyś tam kiedykolwiek?

Zapominasz jednak o tym, że reakcja brata Twojego chłopaka miała miejsce w określonych okolicznościach, sprowokowanych Twoim zachowaniem, w którym Ty najwyraźniej nie widzisz nic złego, a z powodu którego brat chłopaka poczuł się niekomfortowo we własnym domu.

Być może jest tak, że brat chłopaka po prostu nie lubi Cię, a Twoje zachowanie wywołało jego irytację i coś w rodzaju przesadzonej reakcji. Bratu Twojego chłopaka w takiej sytuacji odpowiedziałaby jedynie to, alby wypowiadał się za siebie.

Tak, wróciłabym tam, przy czym z pewnością nie próbowałabym się tam szarogęsić pod postacią zwracania uwagi na istniejący bałagan. Dotąd dopóki tam nie mieszkasz nie możesz wymagać od domowników określonego zachowania się w kwestiach porządków domowych.

Czy z Twojej strony była to wyłącznie taka jedna sytuacja, w której zwróciłaś im uwagę na nieporządek, czy było takich sytuacji może więcej?

Posty [ 16 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024