lody miętowe napisał/a:O cholercia, to teraz trzeba na wakacje wyjeżdżać i to jeszcze zagranicę, żeby miec większe powodzenie?
Znaczy się chodzi mi o to, że jak ktoś po prostu spędza czas na miejscu, to trochę źle to wygląda. Dziewczyna może uznać, że ten ktoś nie lubi aktywności, jest niezaradny życiowo, jest pracoholikiem, itp. No i teraz sporo ludzi jeździ gdzieś, więc osoba, co nie jeździ nigdzie, to trochę dziwak. Z mojej poprzedniej pracy na 20 osób byłem chyba jedyny, sądząc po rozmowach, co nigdy nigdzie nie jeździ. No i jak ktoś jednak gdzieś był, to od razu to ciekawiej wygląda.
Może zły przykład, ale co tam: na Tinderze z 50% dziewczyn chwali się tym gdzie były. Więc same też tego oczekują od drugiej strony. I miałem dwie rozmowy, gdzie padło pytanie, czy gdzieś jeżdżę. Jak odpisałem, że nie, to następowała cisza po drugiej stronie xD Mimo że było trochę innych zainteresowań wspólnych.
Chociaż u mnie działa to tak, że ja bym chętnie gdzieś jeździł, ale po prostu nie mam z kim, a samemu mi się nie chce.
lody miętowe napisał/a:Zmiany jasne, tak, ale dla siebie przede wszystkim. Jak np.nie lubisz klubów to sie zmuszać do takich miejsc? Albo siłownia, jak się piłkę lubi albo bieganie, no chyba że dodatkowo a nie zamiast, to tez trzeba lubić.
Nigdy nie byłem w żadnym klubie, ogólnie nie potrafię się bawić. Może trochę związane z tym, że w domu rodzice mi mówili, że jak się jest dorosłym, to już nie wypada się bawić (wypada tylko: studia, praca i założenie rodziny)^^ Więc to się już nie zmieni i raczej imprez nigdy nie polubię. Chociaż to chyba najlepsze miejsce, gdzie najłatwiej kogoś poznać.
Co do siłowni - nigdy nie byłem, ale pewnie by to pomogło trochę poprawić wygląd.
lody miętowe napisał/a:Na pewno wieksza pewność siebie, nawet po tych krótkich wpisach tutaj zaważyłam że Ci jej brakuje i niskie poczucie wartości, za slabo się oceniasz i cenisz, zdecydowanie 
No to jest w sumie u mnie najważniejszy punkt do poprawy. Ale nie za bardzo widzę szansę na to. Jak psychoterapeuta nie pomoże, to nikt nie pomoże. Właśnie największy wpływ ma to, że nigdy żadna dziewczyna się mną nie zainteresowała. Więc może jeśli terapeuta by mi pomógł pogodzić się z tym, to może by mi to poczucie wartości tak mocno nie spadało.
Druga rzecz: dla mnie w życiu istnieją tylko porażki, a nie ma takiego czegoś jak sukces - zawsze słyszałem, że dobre oceny, studia, praca, itp. to jest mój obowiązek. Że nie mam być taki jak inni, tylko lepszy. Więc jeśli np. mi coś w pracy nie wyjdzie, to jest to moja wina, bo nawalam. Ale jak w pracy mi idzie bardzo dobrze, to już to nie ma dla mnie znaczenia, bo tak powinno być i tyle (przecież po to pracuję, żeby wykonywać to dobrze). I tu też terapeuta potrzebny. Mógłbym wypisać całą listę moich porażek, ale lista z rzeczami, które mi w życiu wyszły, którymi mogę się pochwalić, byłaby pusta.