zwykła_dziewczyna
Co do podrywania przez internet, to pisałaś wcześniej, że piszesz do jakichś facetów, którzy nawet nie mają zdjęcia.
Mogę wiedzieć na jakiej platformie działasz? To jest jakaś aplikacja randkowa czy jakiś czat internetowy? Jestem ciekaw.
Grzesiaka kojarzę, bo kiedyś lubiłem jego filmy, co do tego ,,bycia bezdomnym", to pamiętam jak kiedyś w szkole wyszedłem na dwór ze swoim kolegą, nudziło nam się i wpadliśmy na pomysł, aby prosić ludzi o pieniądze na chleb, bo chcieliśmy sobie coś wtedy kupić, a jak dostawało się 10 zł kieszonkowego od matki, to nie starczało na cały miesiąc
i wiesz co? Mimo iż mieliśmy to robić głównie dla beki, to żaden z nas nie był w stanie się przełamać, aby podejść do obcej osoby i poprosić ją o pieniądze / jedzenie.
I teraz piszę to w kontekście do mojego podrywania kobiet na ulicy (co prawda tylko 6 podejść), bo każde jedno podejście do kompletnie obcej kobiety na ulicy i powiedzenie jej prosto w twarz, że mi się podoba, to naprawdę był bardzo mocny wyczyn psychiczny.
Jak czytałem, to teoretycznie pierwsze 20 podejść nie powinno się w ogóle liczyć, bo przez ten czas tak naprawdę człowiek uczy się wychodzenia ze swojej strefy komfortu i podobno dopiero po tej liczbie podejść jesteśmy w stanie podchodzić do tematu ,,na luzie" tj. bez spiny / drżenia w głosie itp.
Wiem, że 6 podejść to tak naprawdę zakres błędu statystycznego, ale pamiętam, że pierwszego dnia nie byłem w stanie się przełamać i chodziłem 8h po mieście bez zagadania ani razu.
Drugiego dnia już trochę się wkurzyłem i poszły chyba 2 podejścia, gdzie za pierwszym razem miałem taki stres, że brzmiałem jakbym był świeżo po kastracji 
Ale ostatnie podejścia były znacznie lepsze, ogólnie 90% to nastawienie psychiczne, a 10% wypowiadane słowa / gesty itp.
Planuję wrócić do tematu, bo:
- Życie jest tylko jedno i miałem obawy, że któregoś dnia obudzę się jako słaby starzec, który do końca swoich dni będzie codziennie myślał ,,dlaczego nawet nie spróbowałem??"... - Nie dopuszczę do tego za chuja. Spróbuję niezależnie od tego jaki uzyskam wynik końcowy.
- Chęć bliskości ze strony kobiety jest tak duża w moim przypadku, że nawet jakbym napisał o tym książkę, to i tak bym tego nie zobrazował.
Czytałem temat jakiegoś gościa (chyba nawet na tym forum), który opowiadał, że podszedł łącznie do 200 kobiet (z jedną nawet uprawiał seks), ale nie udało mu się stworzyć żadnego związku.
Gościu poniósł porażkę, ale przez to, że spróbował, to wie na czym faktycznie stoi, bo jak człowiek nie spróbuje, to do końca życia będzie się katował myślami ,,a może by się udało?".
Aczkolwiek miałem kolegę, który podchodził do lasek na ulicy i z jedną stworzył naprawdę fajny związek, dlatego jestem dobrej myśli.
Planuję wrócić do tematu, ale najpierw muszę poukładać burdel w swojej głowie, bo bez odpowiednio nastawionej psychiki człowiek przegra na starcie.
Bardzo mi się podoba to, że sama z siebie próbowałaś poderwać tamtego chłopaka na studiach, coś pięknego.
Uświadomiłem sobie, że miałem kilka podobnych sytuacji w życiu, których nie wykorzystałem.
Pamiętam jak raz na studiach jedna laska zapraszała mnie do siebie na obiad, to ja debil jej odpowiedziałem, że nie jestem głodny...
Raz na przystanku pełnym ludzi jakaś dziewczyna do mnie podbiła i zapytała się czy jechał określony autobus, odpowiedziałem jej, że nie i odwróciłem głowę, bo byłem zmęczony po pracy.
To są tylko 2 sytuacje na szybko.
Człowiek mógłby je lepiej wykorzystać i może nawet coś by się z tego urodziło, teraz już wiem jak to działa, ale wtedy chłop nie ogarniał rzeczywistości...
Aa i jeszcze inna laska na studiach mi pisała, że lubi pizzę i ma ochotę, a ja zamiast ją zaprosić, to zignorowałem temat...