30lat i cały czas sam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 450 451 452 453 454 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 29,316 do 29,380 z 29,782 ]

29,316 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-28 02:00:15)

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Nic nie uważam, Bert smile co najwyżej przypuszczam z mniejszym lub większy prawdopodobieństwem. Wnioskować mogę tylko  z tego, co i jak piszesz na publicznym forum - słabe dane do oceny tego, co wybierasz. smile
Ludzie, tak ogólnie, rzadko kiedy czynią sobie niewygodę jeśli coś ich do tego nie zmusi albo nie skłoni. Zwłaszcza w sprawach, które dotyczą ich bardzo pośrednio. Poczucie własnej bezradności wobec spraw paskudnych oraz trudnych nie jest komfortowe, komfort własny ulega zwiększeniu jeśli się uzna, ze te sprawy nie są aż tak paskudne. To taki ogólnik,8 dotyczy nie tylko zjawiska prostytucji i twojego doń podejścia.
I żeby nie było - ja jestem normalnym człowiekiem, też sobie komfort własny w ten sposób zwiększam nawet się nad tym nie zastanawiając w wielu sprawach. Każdy chyba chcąc zachować zdrowe zmysły od wielu rzeczy ucieka czy powiedzmy nie wnika za bardzo.

A co do  tego, co dla ciebie jest świadomą decyzją - pokusisz się o dookreślenie czy jednak nie?

Świadoma decyzja - wiesz co robisz, co ci grozi, jakie sa konsekwecje, jak mozesz skorzystac, jakie masz alternatywy ktore rozumiesz i wybierasz x - świadomy wybór.   Chyba tak

Myślisz ze tak wewnętrznie tuninguje sobie rzeczywistość żeby bylo mi łatwiej? I zeby sie swiat do mnie wpasowal? Kto wie? Pomysle

Zobacz podobne tematy :

29,317 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-28 01:46:02)

Odp: 30lat i cały czas sam

.

29,318 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-07-28 02:06:57)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Ja też mam ogromny szacunek do ludzi pracujących w sklepie, na budowie itd. Piszesz, że te zawody zaspokajają podstawowe potrzeby innych ludzi i w pełni się z tym zgadzam. Tylko czym w takim razie to się różni od działalności na OF? Już chyba bardziej nie da się spełniać ludzkich potrzeb niż poprzez zaspokajanie ich potrzeb seksualnych. Nie ma to niemal żadnego wpływu na potrzeby ogółu społeczeństwa ale pojedynczym osobom jak najbardziej pomaga.
(...)
Rozumiem twoją różnicę, a dokładniej tą granicę. Nie rozumiem jednak tego jak powstała ta różnica. Czym się różni sprzedawanie czasu, wysiłku i umiejętności od sprzedawania ciała i intymności? W obu przypadkach mamy czystą transakcję opartą na wykonaniu danej czynności lub usługi i otrzymaniu za nią pieniędzy. Ta granica, o której piszesz jest twoją indywidualną granicą. Dla mnie nie ma różnicy między wystawieniem się na cudzy seksualny apetyt, a wystawieniem jakiś inny apetyt. Większość pracy usługowej ma na celu zaspokojenie jakichś potrzeb innych ludzi. Porównując osobę świadczącą usługi seksualne i zarabiającą za to duże pieniądze z osobą pracującą w jakimś januszexie po 12h dziennie za minimalną ciężko powiedzieć kto bardziej traci na godności. Powiem to całkowicie szczerze, ja w mojej pracy czuję się jakbym miał mniej godności niż taka Lena. Ona z tego co zarabia może sobie budować jakąś przyszłość, ma perspektywy, mnie nie stać nawet na to by pojechać z dziewczyną na wakacje droższe niż za 3k, na  wynajęcie mieszkania też nas nie stać.

Uczciwie napiszę, że nie tylko nie potrafię bardziej klarownie niż do tej pory wyjaśnić Ci mojego punktu widzenia na wiadomy temat, ale też mam poczucie, że na tym etapie będziemy kręcić się w kółko. Jeśli nie chcesz bądź naprawdę nie potrafisz zauważyć różnicy między standardową pracą a pracą w branży erotycznej, to ja nie jestem w stanie nic z tym zrobić, zaś wyjaśnianie po raz kolejny czegoś, co zostało już napisane, a do tego w gruncie rzeczy musiałby się sprowadzać odpowiedzi na zadane przez Ciebie powyższe pytania, przestaje mieć merytoryczną wartość. 

Shinigami napisał/a:

Z tym nie do końca mogę się zgodzić. To prawda, że kapitałem Leny było i wciąż jest ciało ale nikt nie dostaje takiego wyglądu na tacy. Jestem więcej niż pewny, że utrzymanie takiego wyglądu to dla niej dużo wysiłku i ciężka praca.

Pewnie nie jest to regułą, ale ja w jej wiekuu bez wkładania w to większego wysiłku wyglądałam bardzo podobnie. Jeśli ktoś ma dobre geny (podstawa!), to wystarczy nie przejadać się, odrobinę ruszać, dbać o skórę i włosy, a na koniec wykonać dobry makijaż i nie trzeba wiele więcej, żeby mieć jej wygląd. Tym samym obala to Twój argument stawiania na równi wysiłku wkładanego w nabywanie umiejętności, wiedzy i doświadczenia niezbędnego do wykonywania powszechnie poważanych profesji z jedynym, co trzeba, to dbanie o siebie.

Notabene, gdyby nawet tak było, to wskazywałoby to na próżność, nie sądzisz? Próżność zaś również znajduje się na liście cech, które nie wzbudzają szacunku wink 

Shinigami napisał/a:

Staram się słuchać wywiadów najdokładniej jak mogę. Nie wiem jak pozostali ale ja jestem w pełni świadom tego co napisałaś o przeszłości Leny. Z pewnością jest ona głównym źródłem takich, a nie innych wyborów w jej życiu. Piszesz o wzorcach, których ona nie miała i to prawda ale to jeszcze nie jest powód by uznawać ja za ofiarę. Ja też nie miałem prawidłowych wzorców tak samo jak większość moich znajomych. Tak na prawdę wszyscy wiemy jak to jest i jakie mogą być tego efekty. W przypadku Leny ja tu nie widzę czegoś co przyniosło jej negatywne skutki tylko wręcz przeciwnie. To czego doświadczyła i jak jej życie się potoczyło nie tylko jej nie zniszczyło ale jeszcze wyszła na tym lepiej niż ja i wszyscy moi znajomi. Jedyne czego na prawdę mógłbym jej współczuć to tej bardzo wczesnej inicjacji seksualnej z dużo starszym facet i doszukiwania się w nim ojca.

No widzisz, a dla mnie znalezienie się w takim punkcie i niezauważanie w tym problemu, oznacza upadek, a nie sukces. Takie wyznaję wartości i z tym się po prostu nie dyskutuje.

Shinigami napisał/a:

Odnoszę wrażenie, że samo słowo "łatwe" źle ci się kojarzy. Nie uważam by jej wybór pomiędzy OF I powrotem na uczelnię był wyborem czegoś łatwiejszego bo jej się nie chciało. Wybrała to co wtedy uważała za najlepszą dla siebie opcje. Mówiła w wywiadzie, że nigdy nie miała większych problemów z nauką, że lubiła się uczyć i była w tym dobra. Gdyby wróciła na uczelnię zapewne skończyłaby te studia i pewnie znalazłaby jakąś dobrą pracę. Uznała, że tego nie potrzebuje bo OF jest tym co jej się spodobało i co chciała robić. Jedyne co mi się w tym nie podoba to fakt, że mając taki wybór wybrała OF.

No właśnie, to jest kwestią priorytetów i wyznawanych wartości. Dla niej pieniądze, bo przecież głównie o nie tutaj się to wszystko rozbija, okazały się mieć większą wartość niż społeczny szacunek, moralność, przyjaźnie i wiele, wiele innych.
Dla mnie pieniądze są istotne, jak chyba dla większości z nas, bo dzięki nim żyje się łatwiej, ale same w sobie nie są miarą ani oznaką sukcesu. Dla nich nie zrobiłabym bardzo wielu rzeczy, w tym nie założyłabym konta na OF, podobnie jak nie okradłabym firmy, w której pracuję, nie zaczęła oszukiwać, nie "sprzedała się" politycznym czy biznesowym konkurentom itp, itd. U mnie kasa absolutnie nie stoi na szczycie moich potrzeb i wartości.
Można mieć fortunę i być pozbawionym zasad. Poza tym kasa zawsze może się skończyć, a twarzy już się nie odzyska. Mało widzieliśmy takich upadków ze szczytu na dno? Wtedy miarą ludzkiej wartości nagle okazuje się być to, kim była ta osoba przed finansowym upadkiem.

Shinigami napisał/a:

Na koniec wybacz, że odnoszę się do tego tak osobiście. Chyba po prostu nie potrafię spojrzeć na to inaczej niż przez pryzmat samego siebie i innych mi podobnych ludzi. To o czym ja mogę tylko pomarzyć dla niej jest jak pstryknięcie palcami i z tego powodu uważam, że osiągnęła sukces.

Zdaję sobie sprawę, że patrzysz na nią przez pryzmat swojej osoby. Ja również. Równocześnie tam, gdzie Ty dostrzegasz sukces, ja widzę upadek. Tylko tyle i aż tyle.

29,319

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Świadoma decyzja - wiesz co robisz, co ci grozi, jakie sa konsekwecje, jak mozesz skorzystac, jakie masz alternatywy ktore rozumiesz i wybierasz x - świadomy wybór.   Chyba tak

Myślisz ze tak wewnętrznie tuninguje sobie rzeczywistość żeby bylo mi łatwiej? I zeby sie swiat do mnie wpasowal? Kto wie? Pomysle

Co do tego, co nazywasz tuningowaniem rzeczywistości to zasadniczo wszyscy to robimy w jakiejś wersji, podstawowa potrzeba szeroko pojmowanego poczucia bezpieczeństwa. Rozumiem świat, wiem co by można zrobić itd.

W odniesieniu do świadczenia usług seksualnych to zauważ, że tu wiek stanowi, tu młodość jest atutem ogromnym. Czy uważasz, że osoba powiedzmy 18 letnia jest osobą wystarczająco dojrzałą by realistycznie ocenić konsekwencje, znać alternatywy itd. ?  Wiesz, w obecnym naszym świecie Zachodu metrykalna dorosłość zauważalnie rozmija się z dojrzałością mentalną. Maturzyści są postrzegani jako dzieciaki i tak traktowani. Także społecznie.
Uważasz, że taka 18-latka zdaje sobie sprawę w pełni ze stopnia ostracyzmu, jakiemu podlegają osoby świadczące usługi seksualne? Że w to łatwo wejść, ale wyjść już nie ? Że taka  "decyzja młodości" to konsekwencje z poziomu "wyrok i odsiadka" ? Że to, co teraz robią  to miecz Damoklesa na cale życie? Że nawet jeśli zarobią naprawdę dużo ten ostracyzm nadal będzie? Wybór partnera, związek - automatyczne ograniczenie do puli tych partnerów, którym taka profesja nie przeszkadza, im i ich rodzinom - a ilu takich ludzi jest? Czy zastanawiają się,  jak się kiedyś tam z taką profesją rodzica będą czuły ich przyszłe dzieci? Toż w tym wieku zwykle własne dzieci to abstrakcja. Tak ogólnie - taka decyzja w młodym wieku to nieodwołalne zamknięcie sobie iluś możliwości w dalszym życiu i ogromne samoograniczenie. A osoby dorosłe i dojrzałe raczej rzadko w tą profesję wchodzą tak z wolnego wyboru i własnego upodobania.


@Shini
Skoro dla ciebie nie ma różnicy między wystawieniem się na cudzy seksualny apetyt a wystawieniem się na jakiś inny apetyt to wiesz, ciekawa jestem, czemu ty sam w to nie wchodzisz. Powiedzmy w OF.
Obiektywnie przeszkód nie ma. Target za to jest, jak najbardziej. Zarówno mężczyźni homoseksualni jak i pewna grupa pań jest zainteresowana.  Może target nieco mniejszy niż dla pań, ale zauważalny. Masz w zasięgu możliwości zrobienie tego, co pani Lena. Czemu swojej intymności nie sprzedajesz, przynajmniej nie spróbujesz?
Czemu nie próbujesz swojej przyszłości zbudować na pieniądzach w ten sposób zarobionych? Bo się obawiasz, że ci nie wyjdzie? Masz za niskie poczucie własnej wartości?

29,320

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

Uczciwie napiszę, że nie tylko nie potrafię bardziej klarownie niż do tej pory wyjaśnić Ci mojego punktu widzenia na wiadomy temat, ale też mam poczucie, że na tym etapie będziemy kręcić się w kółko. Jeśli nie chcesz bądź naprawdę nie potrafisz zauważyć różnicy między standardową pracą a pracą w branży erotycznej, to ja nie jestem w stanie nic z tym zrobić, zaś wyjaśnianie po raz kolejny czegoś, co zostało już napisane, a do tego w gruncie rzeczy musiałby się sprowadzać odpowiedzi na zadane przez Ciebie powyższe pytania, przestaje mieć merytoryczną wartość. 

Pewnie nie jest to regułą, ale ja w jej wiekuu bez wkładania w to większego wysiłku wyglądałam bardzo podobnie. Jeśli ktoś ma dobre geny (podstawa!), to wystarczy nie przejadać się, odrobinę ruszać, dbać o skórę i włosy, a na koniec wykonać dobry makijaż i nie trzeba wiele więcej, żeby mieć jej wygląd. Tym samym obala to Twój argument stawiania na równi wysiłku wkładanego w nabywanie umiejętności, wiedzy i doświadczenia niezbędnego do wykonywania powszechnie poważanych profesji z jedynym, co trzeba, to dbanie o siebie.

Notabene, gdyby nawet tak było, to wskazywałoby to na próżność, nie sądzisz? Próżność zaś również znajduje się na liście cech, które nie wzbudzają szacunku wink 

No widzisz, a dla mnie znalezienie się w takim punkcie i niezauważanie w tym problemu, oznacza upadek, a nie sukces. Takie wyznaję wartości i z tym się po prostu nie dyskutuje.

No właśnie, to jest kwestią priorytetów i wyznawanych wartości. Dla niej pieniądze, bo przecież głównie o nie tutaj się to wszystko rozbija, okazały się mieć większą wartość niż społeczny szacunek, moralność, przyjaźnie i wiele, wiele innych.
Dla mnie pieniądze są istotne, jak chyba dla większości z nas, bo dzięki nim żyje się łatwiej, ale same w sobie nie są miarą ani oznaką sukcesu. Dla nich nie zrobiłabym bardzo wielu rzeczy, w tym nie założyłabym konta na OF, podobnie jak nie okradłabym firmy, w której pracuję, nie zaczęła oszukiwać, nie "sprzedała się" politycznym czy biznesowym konkurentom itp, itd. U mnie kasa absolutnie nie stoi na szczycie moich potrzeb i wartości.
Można mieć fortunę i być pozbawionym zasad. Poza tym kasa zawsze może się skończyć, a twarzy już się nie odzyska. Mało widzieliśmy takich upadków ze szczytu na dno? Wtedy miarą ludzkiej wartości nagle okazuje się być to, kim była ta osoba przed finansowym upadkiem.

Zdaję sobie sprawę, że patrzysz na nią przez pryzmat swojej osoby. Ja również. Równocześnie tam, gdzie Ty dostrzegasz sukces, ja widzę upadek. Tylko tyle i aż tyle.

Możesz mieć rację, to jest kwestia, w której nie zdołamy się dogadać, a przynajmniej nie teraz. Na tą chwilę nie potrafię spojrzeć na tą kwestię inaczej. Dla mnie pojęcie pracy nie zmianie się poprzez samo dodanie słów "seksualna" czy "erotyczna". W obecnej pracy mam wrażenie, że sprzedaję się bardziej i mam z tego nieporównywalnie mniej niż taka Lena.

Ja patrzę na to przez pryzmat siebie. Teraz mam taki okres, że musiałem trochę przystopować i zmniejszyć ilość treningów i już powoli zaczynam widzieć, że mój wygląd się pogarsza. Ja mniej więcej wiem ile bym musiał włożyć wysiłku by mieć wygląd na podobnym poziomie co Lena. Byłoby to na prawdę dużo wysiłku, z pewnością więcej niż kosztowały mnie całe studia. Nie wiem czy to jest kwestia różnic płci czy samej genetyki ale dla większości mężczyzn samo dbanie o siebie to o wiele za mało by wyglądać ponad przeciętnie. Co do Leny to jest jeszcze jedna dość istotna kwestia. Ja miałem na myśli jej cały wygląd czyli całego ciała bez żadnych ubrań, nie tylko to co widać w wywiadzie.

Faktycznie nie jest to cecha wzbudzająca szacunek ale chyba każdy ma jej trochę w sobie.

Ja lubię o takich rzeczach dyskutować ale rozumiem, że ty możesz nie chcieć. Ja patrząc na nią nie widzę upadku tylko kogoś kto ma duże możliwości i fajną przyszłość, którą może pokierować jak tylko będzie chciała.

Dla większości ludzi pieniądze mają o wiele większą wartość niż szacunek i moralność. Z przyjaźnią czy innymi relacjami już jest trochę inaczej i one raczej wygrywają z pieniędzmi choć też nie zawsze. Za szacunek i moralność nie kupisz jedzenia ani nie zapłacisz rachunków. Dla mnie jednym z największych absurdów jest pytanie z rozmów kwalifikacyjnych "Dlaczego chciałby Pan tu pracować"? Chyba każdy kogo kiedykolwiek znałem gdyby mógł być szczery odpowiedziałby "Bo potrzebuje pieniędzy". Widzę tu też skąd pochodzi nasza różnica zdań. Ty piszesz, że dzięki pieniądzom "żyje się łatwiej", ja patrzę na nie jak na coś niezbędne gdzie do życia. Dlaczego bardziej kontrowersyjne sposoby ich zdobywania wydają mi się normalne. Tak na prawdę dopiero teraz jak znalazłem dziewczynę i jak to powiedziała moja terapeutka, zaczynam żyć, zaczynam też widzieć jak biedny jestem, o wiele bardziej niż myślałem. I to nie chodzi o klasyczne sponsorowanie dziewczyny na co tak wielu facetów narzeka tylko po prostu na moje i nasze wspólne wydatki, ona nie chce by za nią płacić. Ja patrzę na to od drugiej strony, można mieć godność i szacunek ale to nie zapewni nawet podstawowych potrzeb, a co dopiero jakieś dalsze.

Rozmawiałem na ten temat z terapeutką. Widzę w Lenie kogoś kto ma lub bez problemu mógłby mieć to co mi hy się teraz bardzo przydało, a jest całkowicie poza zasięgiem. Dlaczego dla mnie ona jest takim wzorem sukcesu. Porównuję siebie do niej i wypadam przy niej wręcz skrajnie żałośnie przez co czuję zazdrość, a moja samoocena leci w dół. Stąd pochodzą moje pewnie nie raz przesadzone reakcje i wnioski jej dotyczące.

29,321

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

@Shini
Skoro dla ciebie nie ma różnicy między wystawieniem się na cudzy seksualny apetyt a wystawieniem się na jakiś inny apetyt to wiesz, ciekawa jestem, czemu ty sam w to nie wchodzisz. Powiedzmy w OF.
Obiektywnie przeszkód nie ma. Target za to jest, jak najbardziej. Zarówno mężczyźni homoseksualni jak i pewna grupa pań jest zainteresowana.  Może target nieco mniejszy niż dla pań, ale zauważalny. Masz w zasięgu możliwości zrobienie tego, co pani Lena. Czemu swojej intymności nie sprzedajesz, przynajmniej nie spróbujesz?
Czemu nie próbujesz swojej przyszłości zbudować na pieniądzach w ten sposób zarobionych? Bo się obawiasz, że ci nie wyjdzie? Masz za niskie poczucie własnej wartości?

Jeśli miałbym teraz na to odpowiedzieć to dlatego, że nie widzę ani nie mogę sobie nawet wyobrazić sukcesu w tej branży. Target byłby za mały, a więc i pieniądze za małe by było warto to robić. Przede wszystkim nie mam wyglądu odpowiedniego do pracy w takiej branży. Do tego trzeba wyglądać idealnie i jak to już ktoś napisał mieć dużo ponad przeciętny rozmiar penisa. Mówiąc krótko trzeba mieć do tego pewne predyspozycje, których ja nie posiadam. No i wciąż jest kwestia tych pieniędzy. Taka Lena czy inne użytkowniczki OF zarabiają miliony, te będące w top zarabiają dziesiątki milionów. Nawet najbardziej ultra giga chad nie zarobi w ten sposób milionów bo po prostu nie ma tak dużo, którzy by go oglądali. Gdyby to było możliwe to już byłby nie jeden znany mężczyzna zarabiający tyle na OF, a takich nie ma. Wierz mi, że jeszcze do niedawna nawet bym nie pomyślał o zarabianiu w taki sposób ale teraz coraz częściej myślę, że gdyby mężczyźni mogli zarabiać w ten sposób takie sumy to byłoby warte zastanowienia. Im częściej wychodzę z domu i im częściej doświadczam tego "życia" tym bardziej widzę, że mój stan finansowy i wiedzowy na ten temat jest o wiele gorszy niż myślałem.

29,322

Odp: 30lat i cały czas sam

Shini, jeszcze sporo terapii przed tobą - tym się zajmij, nie gadaniem na forum.
To, co piszesz to jeden wielki twój schemat myślenia, który można by nazwać auto - sabotażem i się nie odniosę, bo od zmieniania szkodliwych schematów myślenia jest terapia, a nie ja na forum. Skądś ci się ten auto-sabotaż wziął i nadal jest silny. Mniej forum i analizowania wywiadów w necie , więcej realu smile
Trzymam nieustająco kciuki za sukces Twojej terapii, to wiesz.

29,323

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Jeśli miałbym teraz na to odpowiedzieć to dlatego, że nie widzę ani nie mogę sobie nawet wyobrazić sukcesu w tej branży. Target byłby za mały, a więc i pieniądze za małe by było warto to robić. Przede wszystkim nie mam wyglądu odpowiedniego do pracy w takiej branży. Do tego trzeba wyglądać idealnie i jak to już ktoś napisał mieć dużo ponad przeciętny rozmiar penisa. Mówiąc krótko trzeba mieć do tego pewne predyspozycje, których ja nie posiadam. No i wciąż jest kwestia tych pieniędzy. Taka Lena czy inne użytkowniczki OF zarabiają miliony, te będące w top zarabiają dziesiątki milionów. Nawet najbardziej ultra giga chad nie zarobi w ten sposób milionów bo po prostu nie ma tak dużo, którzy by go oglądali. Gdyby to było możliwe to już byłby nie jeden znany mężczyzna zarabiający tyle na OF, a takich nie ma. Wierz mi, że jeszcze do niedawna nawet bym nie pomyślał o zarabianiu w taki sposób ale teraz coraz częściej myślę, że gdyby mężczyźni mogli zarabiać w ten sposób takie sumy to byłoby warte zastanowienia. Im częściej wychodzę z domu i im częściej doświadczam tego "życia" tym bardziej widzę, że mój stan finansowy i wiedzowy na ten temat jest o wiele gorszy niż myślałem.

Ej Shini dopiero teraz zerknąłem i widzę że byłeś o krok od przełamania się w kwestii seksualnej, w takim razie gratuluję in advance i trzymam kciuki żebyś już przy następnej próbie dał radę smile

29,324 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-07-28 16:43:55)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Dla większości ludzi pieniądze mają o wiele większą wartość niż szacunek i moralność. Z przyjaźnią czy innymi relacjami już jest trochę inaczej i one raczej wygrywają z pieniędzmi choć też nie zawsze. Za szacunek i moralność nie kupisz jedzenia ani nie zapłacisz rachunków. Dla mnie jednym z największych absurdów jest pytanie z rozmów kwalifikacyjnych "Dlaczego chciałby Pan tu pracować"? Chyba każdy kogo kiedykolwiek znałem gdyby mógł być szczery odpowiedziałby "Bo potrzebuje pieniędzy". Widzę tu też skąd pochodzi nasza różnica zdań. Ty piszesz, że dzięki pieniądzom "żyje się łatwiej", ja patrzę na nie jak na coś niezbędne gdzie do życia. Dlaczego bardziej kontrowersyjne sposoby ich zdobywania wydają mi się normalne. Tak na prawdę dopiero teraz jak znalazłem dziewczynę i jak to powiedziała moja terapeutka, zaczynam żyć, zaczynam też widzieć jak biedny jestem, o wiele bardziej niż myślałem. I to nie chodzi o klasyczne sponsorowanie dziewczyny na co tak wielu facetów narzeka tylko po prostu na moje i nasze wspólne wydatki, ona nie chce by za nią płacić. Ja patrzę na to od drugiej strony, można mieć godność i szacunek ale to nie zapewni nawet podstawowych potrzeb, a co dopiero jakieś dalsze.

Rozmawiałem na ten temat z terapeutką. Widzę w Lenie kogoś kto ma lub bez problemu mógłby mieć to co mi hy się teraz bardzo przydało, a jest całkowicie poza zasięgiem. Dlaczego dla mnie ona jest takim wzorem sukcesu. Porównuję siebie do niej i wypadam przy niej wręcz skrajnie żałośnie przez co czuję zazdrość, a moja samoocena leci w dół. Stąd pochodzą moje pewnie nie raz przesadzone reakcje i wnioski jej dotyczące.

I uważasz, że dyskusja, kiedy będziemy operować skrajnościami wniesie coś merytorycznego?
Przecież żeby zarobić taką ilość pieniędzy, aby móc opłacić rachunki, a nawet żyć na przyzwoitym poziomie, można wybierać w setkach różnych możliwości. Lena też miała taki wybór, ale miała świadomość, że tu ma szansę na ogromne pieniądze i zarobi je łatwo. Na tyle łatwo i na tyle duże, że wszystko inne wydało się jej mniej atrakcyjne. W moich oczach to nie mówi o niej dobrze.

Shinigami napisał/a:

Ja lubię o takich rzeczach dyskutować ale rozumiem, że ty możesz nie chcieć. Ja patrząc na nią nie widzę upadku tylko kogoś kto ma duże możliwości i fajną przyszłość, którą może pokierować jak tylko będzie chciała.

Nie rozumiemy się. To nie jest kwestią tego, że nie interesuje mnie dyskusja, ale że są takie tematy, z którymi z zasady się nie dyskutuje. Po prostu nie przekonasz mnie, że Lena nie doświadczyła moralnego upadku tylko dlatego, że ma taką ilość pieniędzy na koncie, których ja zapewne nigdy mieć nie będę. Rzecz rozbija się o to, że mi żadna ilość zer nie byłaby w stanie zrekompensować tego, co traci się zarabiając jak ona. Ja wolę mieć mniej i żyć tak, aby wieczorem z podniesioną głową móc patrzeć na swoje odbicie w lustrze.
Jednak nie wszyscy myślimy tak samo, dlatego niektórzy wyraźnie uważają, że sprzedawanie siebie i swojej intymności to nic takiego.

29,325

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Shini, jeszcze sporo terapii przed tobą - tym się zajmij, nie gadaniem na forum.
To, co piszesz to jeden wielki twój schemat myślenia, który można by nazwać auto - sabotażem i się nie odniosę, bo od zmieniania szkodliwych schematów myślenia jest terapia, a nie ja na forum. Skądś ci się ten auto-sabotaż wziął i nadal jest silny. Mniej forum i analizowania wywiadów w necie , więcej realu smile
Trzymam nieustająco kciuki za sukces Twojej terapii, to wiesz.

Wiem, terapeutka też tak powiedziała ale na szczęście NFZ nie narzuca limitu czasowego terapii. Na forum wchodzę już dość rzadko. To też wiem, takie schematy i przekonania to główny temat pracy na terapii. Auto- sabotaż to mało powiedziane. Te przekonania spowodowały spore spustoszenie w moim życiu i są bardzo silne.

ChuopskiChłop napisał/a:

Ej Shini dopiero teraz zerknąłem i widzę że byłeś o krok od przełamania się w kwestii seksualnej, w takim razie gratuluję in advance i trzymam kciuki żebyś już przy następnej próbie dał radę smile

Dzięki ale obawiam się, że mój problem jest większy niż się wydawało. Następny czyli drugi raz już był i też niewiele z tego wyszło. Ją udało mi się zadowolić nawet więcej niż raz ale ja ledwo mogę osiągnąć erekcję i to tylko na chwilę, zaraz znika. Chyba się nie obejdzie bez jakichś tabletek.

Priscilla napisał/a:

I uważasz, że dyskusja, kiedy będziemy operować skrajnościami wniesie coś merytorycznego?
Przecież żeby zarobić taką ilość pieniędzy, aby móc opłacić rachunki, a nawet żyć na przyzwoitym poziomie, można wybierać w setkach różnych możliwości. Lena też miała taki wybór, ale miała świadomość, że tu ma szansę na ogromne pieniądze i zarobi je łatwo. Na tyle łatwo i na tyle duże, że wszystko inne wydało się jej mniej atrakcyjne. W moich oczach to nie mówi o niej dobrze.

Nie rozumiemy się. To nie jest kwestią tego, że nie interesuje mnie dyskusja, ale że są takie tematy, z którymi z zasady się nie dyskutuje. Po prostu nie przekonasz mnie, że Lena nie doświadczyła moralnego upadku tylko dlatego, że ma taką ilość pieniędzy na koncie, których ja zapewne nigdy mieć nie będę. Rzecz rozbija się o to, że mi żadna ilość zer nie byłaby w stanie zrekompensować tego, co traci się zarabiając jak ona. Ja wolę mieć mniej i żyć tak, aby wieczorem z podniesioną głową móc patrzeć na swoje odbicie w lustrze.
Jednak nie wszyscy myślimy tak samo, dlatego niektórzy wyraźnie uważają, że sprzedawanie siebie i swojej intymności to nic takiego.

I tu jest podstawowa różnica w naszym podejściu do tematu. Dla mnie to nie jest skrajność, gdybym z jakiegoś powodu nagle nie mógł mieszkać z rodzicami nie byłbym w stanie żyć na przyzwoitym poziomie, nie wiem czy w ogóle byłbym w stanie żyć. Lena może wybierać w setkach różnych możliwości, ja nie. Powtórzę, ja widzę to tak, że ona po prostu wybrała to co w tamtym momencie uważała za najlepszą opcję i jej się to opłaciło.

Spoko rozumiem, ty też nie przekonasz mnie, że jej obecne życie to upadek. Jeśli na prawdę żadna ilość zer na koncie nie zdoła cię przekonać do odrzucenia godności to znaczy, że jesteś kimś bardzo rzadkim, prawdziwie wybitną jednostką. Zdecydowana większość ludzi ma swoją cenę, za którą zrobiliby wszystko.

29,326 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-07-29 02:59:38)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

I tu jest podstawowa różnica w naszym podejściu do tematu. Dla mnie to nie jest skrajność, gdybym z jakiegoś powodu nagle nie mógł mieszkać z rodzicami nie byłbym w stanie żyć na przyzwoitym poziomie, nie wiem czy w ogóle byłbym w stanie żyć. Lena może wybierać w setkach różnych możliwości, ja nie. Powtórzę, ja widzę to tak, że ona po prostu wybrała to co w tamtym momencie uważała za najlepszą opcję i jej się to opłaciło.

Shini, no błagam! Naprawdę nie jesteś w stanie zarobić na swoje utrzymanie? Nie ma nic, co mógłbyś robić, żeby samodzielnie żyć?
Nie, Shini, Ty po prostu trzęsiesz się ze strachu, że mógłbyś coś w swoim życiu zmienić. To jednak wciąż nie oznacza, że nie masz ku temu możliwości.

Na marginesie, jeśli sytuacja, że ktoś, kto musi wyprowadzić się od rodziców, a przy tym nie jest przez nich sponsorowany, musi iść mieszkać pod most, bo nie jest w stanie samemu przeżyć - nie jest skrajnością, to czym jest?

Przypominam jednakże, że Lena miała za co żyć - miała oszczędności, które zgromadziła otrzymując sportowe stypendium w Polsce, miała stypendium w Stanach, dodatkowo udzielała korepetycji, zaś mieszkanie w dobrze wyposażonym i pięknym (jak sama to określiła) akademiku oraz wyżywienie dostawała przecież za darmo. Miała też w perspektywie ukończenie prestiżowej uczelni, co dawało jej możliwości na dobrą pracę. Doprawdy zaskakuje mnie, że ktoś może mieć wątpliwości, że jej wybór nie jest dla niej dobry.

Shinigami napisał/a:

Spoko rozumiem, ty też nie przekonasz mnie, że jej obecne życie to upadek.

Rozumiem, że nie miałbyś problemu z tym, gdyby okazało się, że Twoja partnerka ma konto na OF i zarabia w taki sam sposób jak Lena?

29,327

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

Shini, no błagam! Naprawdę nie jesteś w stanie zarobić na swoje utrzymanie? Nie ma nic, co mógłbyś robić, żeby samodzielnie żyć?
Nie, Shini, Ty po prostu trzęsiesz się ze strachu, że mógłbyś coś w swoim życiu zmienić. To jednak wciąż nie oznacza, że nie masz ku temu możliwości.

Na marginesie, jeśli sytuacja, że ktoś, kto musi wyprowadzić się od rodziców, a przy tym nie jest przez nich sponsorowany, musi iść mieszkać pod most, bo nie jest w stanie samemu przeżyć - nie jest skrajnością, to czym jest?

Przypominam jednakże, że Lena miała za co żyć - miała oszczędności, które zgromadziła otrzymując sportowe stypendium w Polsce, miała stypendium w Stanach, dodatkowo udzielała korepetycji, zaś mieszkanie w dobrze wyposażonym i pięknym (jak sama to określiła) akademiku oraz wyżywienie dostawała przecież za darmo. Miała też w perspektywie ukończenie prestiżowej uczelni, co dawało jej możliwości na dobrą pracę. Doprawdy zaskakuje mnie, że ktoś może mieć wątpliwości, że jej wybór nie jest dla niej dobry.

Rozumiem, że nie miałbyś problemu z tym, gdyby okazało się, że Twoja partnerka ma konto na OF i zarabia w taki sam sposób jak Lena?

Chyba jedyne co mógłbym zrobić na tą chwilę to pracować na dwa albo trzy etaty żeby całkowicie samemu się utrzymać na przykład na wynajmie. Przypominam, że już mi się udało dokonać pewnych zmian, tylko tą praca jest tak dużym problemem. Nie twierdzę, że nie mam żadnych możliwości ale rozmowa dotyczyła Leny, a ona miała większe niż ja jeszcze przed wejściem na OF. A przynajmniej tak wynika z wywiadu.

To akurat jest skrajność i raczej rzadko się coś takiego zdarza.

No właśnie miała kilka stypendiów i możliwość by dorabiać udzielając korepetycji. To wszystko świadczy o jej zdolnościach do nauki, to są właśnie te możliwości. Tylko do tego nieukończenia uczelni można się przyczepić. Mi osobiście byłoby po prostu szkoda marnować tego całego czasu i wysiłku jaki poszedł w jej studia. Zastanawia mnie jeszcze jedno. Nawet gdyby skończyła te studia i tak znalezienie pracy dającej choć zbliżony poziom zarobków byłoby raczej niemożliwe.

To chyba na prawdę staje się jednym argumentem w rozmowie na ten temat. Brakuje jeszcze tylko pytania czy nie miałbym problemu z tym gdyby to była moja matka albo siostra. Tego nie da się porównać. Gdyby się okazało, że moja partnerka ma konto na OF to nie byłaby moją partnerką. A gdyby była na tym OF tak popularna by zarabiać tyle co Lena to ja nie byłbym jej partnerem bo zapewne nawet by nie spojrzała na takiego biedaka.

29,328

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Dzięki ale obawiam się, że mój problem jest większy niż się wydawało. Następny czyli drugi raz już był i też niewiele z tego wyszło. Ją udało mi się zadowolić nawet więcej niż raz ale ja ledwo mogę osiągnąć erekcję i to tylko na chwilę, zaraz znika. Chyba się nie obejdzie bez jakichś tabletek.

Przerobiłem to samo ponad dwa lata temu przy swoich wizytach na divach, tak jak ty lata oglądania porno więc zerowa wrażliwość praktycznie - "martwy grip", to brzemię dużej części naszego pokolenia od młodości (jak to ktoś na fb napisał "seks błyskawicznie się nudzi gdy obejrzałeś wszystko w 3 klasie podstawówki"), spróbuj z mensilem tym po chyba 25mg. Jak dobrze pamiętam to wtedy kosztował chyba trzy dychy za cztery tabletki, trochi mało niestety.

Krzywdy to nie zrobi, a przede wszystkim podtrzyma erekcję która jak mówisz szybko ci schodzi.

29,329

Odp: 30lat i cały czas sam

Shini, jesteś bardzo niespójny. Te same argumenty w zależności od kontekstu raz przedstawiasz w sposób pozytywny, by za chwilę napisać coś, co temu zaprzecza. Uprawiasz to właściwie na każdym kroku, w efekcie pojawia się tu ogromny chaos.

Shinigami napisał/a:

Chyba jedyne co mógłbym zrobić na tą chwilę to pracować na dwa albo trzy etaty żeby całkowicie samemu się utrzymać na przykład na wynajmie.

A dlaczego nie popatrzysz na to w taki sposób, że możesz mieć jedną, za to bardziej dochodową? Tak jak napisałam - są setki możliwości i nie musimy operować skrajnościami typu praca, która nie pozwala przeżyć vs miliony z OF.
Swoją drogą Twoim zdaniem jaka kwota byłaby Ci potrzebna, żebyś mógł o sobie powiedzieć, że jesteś na bieżąco samowystarczalny?

Shinigami napisał/a:

Zastanawia mnie jeszcze jedno. Nawet gdyby skończyła te studia i tak znalezienie pracy dającej choć zbliżony poziom zarobków byłoby raczej niemożliwe.

Cały czas dążę do tego, że Lena jest sfokusowana na pieniądzach i to one przesłoniły jej wszystko inne. Przecież nie trzeba zarabiać fortuny, żeby żyć komfortowo i być szczęśliwym, a przede wszystkim nie tracić z oczu bardzo uniwersalnych wartości. 

Shinigami napisał/a:

To chyba na prawdę staje się jednym argumentem w rozmowie na ten temat. Brakuje jeszcze tylko pytania czy nie miałbym problemu z tym gdyby to była moja matka albo siostra. Tego nie da się porównać. Gdyby się okazało, że moja partnerka ma konto na OF to nie byłaby moją partnerką. A gdyby była na tym OF tak popularna by zarabiać tyle co Lena to ja nie byłbym jej partnerem bo zapewne nawet by nie spojrzała na takiego biedaka.

Filozofujesz big_smile
Bo widzisz, rzecz rozbija się o to, że to są podwójne standardy, dlatego że Lena w Twoim odczuciu jest kobietą sukcesu (w moim odniosła moralny upadek), ale jeśli pod lupę weźmiemy Twoją partnerkę, to nagle okazuje się, że punkt widzenia błyskawicznie ulega zmianie.

Pójdę dalej - gdyby założyć, że osoba pokroju Leny świadomie przekalkulowała sobie, że ma mnóstwo pieniędzy, a jedyne czego jej brakuje, to kochający, lojalny partner, którego gotowa jest nawet utrzymywać - byłbyś nią zainteresowany?

29,330

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Przerobiłem to samo ponad dwa lata temu przy swoich wizytach na divach, tak jak ty lata oglądania porno więc zerowa wrażliwość praktycznie - "martwy grip", to brzemię dużej części naszego pokolenia od młodości (jak to ktoś na fb napisał "seks błyskawicznie się nudzi gdy obejrzałeś wszystko w 3 klasie podstawówki"), spróbuj z mensilem tym po chyba 25mg. Jak dobrze pamiętam to wtedy kosztował chyba trzy dychy za cztery tabletki, trochi mało niestety.

Krzywdy to nie zrobi, a przede wszystkim podtrzyma erekcję która jak mówisz szybko ci schodzi.

Niestety to prawda, wrażliwość może nie zerowa ale o wiele za mała by wszystko działało tak jak powinno. Dla mnie też to był taki wstrząs i konfrontacja z przekonaniem. Myślałem, że gdy już do tego dojdzie to będzie taka moc, że szok. Myślałem, że to będzie coś nieporównywalnie lepszego niż wszystko czego do tej pory doświadczyłem. Dzięki za radę odnośnie Mensilu.

Priscilla napisał/a:

A dlaczego nie popatrzysz na to w taki sposób, że możesz mieć jedną, za to bardziej dochodową? Tak jak napisałam - są setki możliwości i nie musimy operować skrajnościami typu praca, która nie pozwala przeżyć vs miliony z OF.
Swoją drogą Twoim zdaniem jaka kwota byłaby Ci potrzebna, żebyś mógł o sobie powiedzieć, że jesteś na bieżąco samowystarczalny?

Cały czas dążę do tego, że Lena jest sfokusowana na pieniądzach i to one przesłoniły jej wszystko inne. Przecież nie trzeba zarabiać fortuny, żeby żyć komfortowo i być szczęśliwym, a przede wszystkim nie tracić z oczu bardzo uniwersalnych wartości. 

Bo widzisz, rzecz rozbija się o to, że to są podwójne standardy, dlatego że Lena w Twoim odczuciu jest kobietą sukcesu (w moim odniosła moralny upadek), ale jeśli pod lupę weźmiemy Twoją partnerkę, to nagle okazuje się, że punkt widzenia błyskawicznie ulega zmianie.

Pójdę dalej - gdyby założyć, że osoba pokroju Leny świadomie przekalkulowała sobie, że ma mnóstwo pieniędzy, a jedyne czego jej brakuje, to kochający, lojalny partner, którego gotowa jest nawet utrzymywać - byłbyś nią zainteresowany?

Bo nie mogę, nie widzę na to możliwości. Żebym mógł o sobie powiedzieć, że jestem samowystarczalny to byłoby minimum 6k netto. Za tyle dałoby się wynająć chociaż kawalerkę i nie umrzeć z głodu. Żeby żyć na godnym poziomie czyli pozwalającym za przynajmniej jedne wakacje w roku i odłożenie czegoś to musiałoby być ok.10k.

To już zależy ile to jest ta fortuna. Miliony to już jest najwyższy poziom ale dla mnie nawet te 10k to już by była fortuna. Ciężko sobie wyobrazić komfortowe życie na swoim za mniej.

To, że uważam Lenę za kobietę sukcesu nie znaczy, że byłaby dobrą osobą do związku. Tego nie da się powiedzieć nie znając jej osobiście.

Powtórzę się, musiałbym poznać taką osobę osobiście. Jeśli by mi się podobała na wielu płaszczyznach nie miałbym najmniejszego problemu z tym by mnie utrzymywała. Choć wolałbym by użyła swoich pieniędzy by umożliwić mi zarobienie swoich.

29,331

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Gdyby się okazało, że moja partnerka ma konto na OF to nie byłaby moją partnerką.

vs

Shinigami napisał/a:

To, że uważam Lenę za kobietę sukcesu nie znaczy, że byłaby dobrą osobą do związku. Tego nie da się powiedzieć nie znając jej osobiście.

Powtórzę się, musiałbym poznać taką osobę osobiście. Jeśli by mi się podobała na wielu płaszczyznach nie miałbym najmniejszego problemu z tym by mnie utrzymywała. Choć wolałbym by użyła swoich pieniędzy by umożliwić mi zarobienie swoich.

I to by było na tyle Twojej spójności. Sorry, ale to nie ma sensu...

29,332

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Gdyby się okazało, że moja partnerka ma konto na OF to nie byłaby moją partnerką.

vs

Shinigami napisał/a:

To, że uważam Lenę za kobietę sukcesu nie znaczy, że byłaby dobrą osobą do związku. Tego nie da się powiedzieć nie znając jej osobiście.

Powtórzę się, musiałbym poznać taką osobę osobiście. Jeśli by mi się podobała na wielu płaszczyznach nie miałbym najmniejszego problemu z tym by mnie utrzymywała. Choć wolałbym by użyła swoich pieniędzy by umożliwić mi zarobienie swoich.

I to by było na tyle Twojej spójności. Sorry, ale to nie ma sensu...

To nie jest łatwe. Ja mam ten sam problem. Uważam ze tam nie ma sukcesu (oceniając moimi kategoriami). Ale oddalając sie trochę i widząc ta osobę jako jakas tam obcą i widząc jaka jest przeszczesliwa ze swojego sukcesu to nie chce mi się po niej jeździć. Dla niej to sukces a sukces jest kategoria subiektywna. Jak jej dobrze to akceptuje - nie wnikam (a jest duża i nikt nie cierpi w tym zestawieniu poza nią moze kiedyś w przyszłości a moze nie) Macie rację - każdy sie zastanawia skąd sie to wzięło i na co miała wpływ. Ale życie jest jakie jest. Kto nie ma bagażu? Gosciu który idzie siedzieć za rozboje nie dostaje ulaskawiania bo ojciec go pral. To wszystko jest szare. Nie czarno białe. Sam sie w tym motam i trudno mi to jakoś ułożyć w glowie w wersji łatwej i klarownej czarno bialej

29,333

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Niestety to prawda, wrażliwość może nie zerowa ale o wiele za mała by wszystko działało tak jak powinno. Dla mnie też to był taki wstrząs i konfrontacja z przekonaniem. Myślałem, że gdy już do tego dojdzie to będzie taka moc, że szok. Myślałem, że to będzie coś nieporównywalnie lepszego niż wszystko czego do tej pory doświadczyłem. Dzięki za radę odnośnie Mensilu.

Książkowy przypadek, mnóstwo jest na necie postów gości którzy latami filetowali mintaja do filmów przyrodniczych a potem jak przyszło spróbować z prawdziwą kobietą to zonk, a też myśleli jak to nie będą ruchać. Sam to przerobiłem xD

Uguem to powinieneś mieć łatwiej od diviarzy bo masz partnerkę która cię faktycznie pożąda, jak weźmiesz przed stosunkiem wspomnianego mensila lub inny lek tego typu i uda ci się nawet na chwilę złapać erekcję (a pisałeś że tak było) to ten specyfik powinien ci ją utrzymać na około pół godziny - ofkorz nie gwarantuje że uda ci się skończyć w niej bo to podobno wymaga dłuższego przyzwyczajenia i zaprzestania masturbacji, no ale będzie to i tak spory krok do przodu.

Ważne jest to że ten lek nie daje ci erekcji samej w sobie, ale podtrzymuje tą którą złapiesz sam - no ale jak mówiłem robisz to w miłej atmosferze więc powinno się udać. Powodzenia towarzyszu!

29,334

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

spróbuj z mensilem tym po chyba 25mg

Czytałem kiedyś, że lepiej sprawdza się tadalafil niż sildenafil.

ChuopskiChłop napisał/a:

nie gwarantuje że uda ci się skończyć w niej bo to podobno wymaga dłuższego przyzwyczajenia i zaprzestania masturbacji

Przy leczeniu deathgripu, to cienkie gumki pomagają.

ChuopakiChłopak napisał/a:

powinieneś mieć łatwiej od diviarzy bo masz partnerkę która cię faktycznie pożąda

Pamiętam, jak jedna diva mimo, że ciało miało dobre, to z twarzy mi się nie spodobała. Musiałem pamięciówkę użyć, by coś mi zareagował, ale tak nie do końca był twardy.

29,335

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

To nie jest łatwe. Ja mam ten sam problem. Uważam ze tam nie ma sukcesu (oceniając moimi kategoriami). Ale oddalając sie trochę i widząc ta osobę jako jakas tam obcą i widząc jaka jest przeszczesliwa ze swojego sukcesu to nie chce mi się po niej jeździć. Dla niej to sukces a sukces jest kategoria subiektywna. Jak jej dobrze to akceptuje - nie wnikam (a jest duża i nikt nie cierpi w tym zestawieniu poza nią moze kiedyś w przyszłości a moze nie) Macie rację - każdy sie zastanawia skąd sie to wzięło i na co miała wpływ. Ale życie jest jakie jest. Kto nie ma bagażu? Gosciu który idzie siedzieć za rozboje nie dostaje ulaskawiania bo ojciec go pral. To wszystko jest szare. Nie czarno białe. Sam sie w tym motam i trudno mi to jakoś ułożyć w glowie w wersji łatwej i klarownej czarno bialej

Bert, jak człowiek usiłuje ustawić wszystko w świecie w wersji czarno-białej to polegnie z kretesem:) Upieranie się, że absolutnie wszystko da umiejscowić w jednym z dwóch zbiorów rozłącznych? Z życiem realnym tak się nie da. Bo to nie są zbiory rozłączne.
Sukces nie posiada jednoznacznej uzgodnionej definicji. Może nie jest tak, że każdy ma całkiem swoją, ale ewidentnie co dla jednego sukcesem, dla drugiego wcale nie.
Jeśli miarą sukcesu jest zarobienie bardzo dużych "nowych" pieniędzy - pani Lena go owszem, odniosła. Nie łamiąc przepisów obowiązującego prawa. Nad tym nie ma co dyskutować.
Moją miarą sukcesu to nie jest. Absolutnie i do spodu nie jest. Kogoś, dla kogo jest - nie przekonam, bo ma inny system wartości.

A tak w związku z tematem prostytucji to znakomicie daje się zauważyć podwójną moralność okresu wiktoriańskiego, bardzo radykalny podział na dwie kategorie kobiet, te "porządne" i te "upadłe". Te, co "należy im się szacunek" i te, którym się szacunek nie należy, niejako z urzędu, bez wnikania w konkretną sytuację danej kobiety.  Póki co tzw. nasz świat ewidentnie jedną nogą tkwi w tym wiktoriańskim podejściu, a drugą z niej usiłuje wyjąć. W efekcie tkwi w rozkroku, tu to się czarno-biało nie daje nijak.
Pisałeś kiedyś w związku z prostytucją o objęciu kontrolą państwa tej części życia jako sposobie na chronienie kobiet świadczących usługi seksualne - a to już było. W wielu wariantach i odsłonach, okazało się ślepą uliczką.  Sądzisz, że teraz by zadziałało inaczej?  Że pomysł dobry, tylko wykonanie złe?

29,336

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Pisałeś kiedyś w związku z prostytucją o objęciu kontrolą państwa tej części życia jako sposobie na chronienie kobiet świadczących usługi seksualne - a to już było. W wielu wariantach i odsłonach, okazało się ślepą uliczką.  Sądzisz, że teraz by zadziałało inaczej?  Że pomysł dobry, tylko wykonanie złe?


Muqin a  jakie proponujesz alternatywy?

29,337 Ostatnio edytowany przez Muqin (2025-07-30 21:05:17)

Odp: 30lat i cały czas sam

Bert, tzw. problem prostytucji liczy tysiące lat, przy czym przez lat wiele nie widziano w tym problemu innego niż powiedzmy zdrowotny czy porządku publicznego.  Sądzisz, ze ja się tu jednoosobowo zabiorę za rozwiązywanie go i że mam w zanadrzu jakiś super pomysł, co to problem raz a dobrze usunie? Takie ambicje to ja miałam jakem dwudziestolatką była.

W wieku powiedzmy XIX domy publiczne były. Panienki miały być zdrowe i rejestrowane, a klienci burd nie wywoływać. Panienki indywidualne musiały mieć tzw. książeczkę  z aktualnymi badaniami. Te w burdelach jakąś tam ochroną miały, bo w burdelu ktoś tam porządku pilnował, a i w interesie właściciela był personel sprawny i przynoszący dochód, a nie jakiś pouszkadzany.
Jak by państwo współczesne miało panie świadczące usługi seksualne chronić i przed czym? Państwowe burdele zakładać, lepsze od prywatnych?
Składki ZUS sobie można płacić tak po prostu , działalność gospodarczą założyć dowolną, choćby i "rozmowy o problemach współczesnego świata", nikogo to nie obchodzi - niby czemu są to "usługi towarzyskie" i wszyscy wiedzą, o co chodzi? Co tu do chronienia?
Przed niebezpiecznym klientem państwo nie ochroni, bo niby jak? Do tego jest zupełnie kto inny potrzebny. Każdej chętnej ma państwo przydzielać ochroniarza? I bezpieczny lokal?
Przed wchodzeniem w ten biznes ma państwo chronić? Zakazywanie - wiadomo, nieskuteczne. Koncepcja represji wobec klientów? Jest taki pomysł, ten akurat w historii świata mało eksploatowany. A jakie opory budzi!!! Normalnie prawa człowieka są deptane, protest totalny, jakże to tak, w klienta uderzać, dorosłych ludzi wychowywać ?!? Wolny rynek jest, jest popyt ma być podaż!!! To są POTRZEBNE USŁUGI !!!

Inaczej mężczyzn wychowywać, uczyć, że to nie ok z płatnych usług korzystać? Dziesiątki i setki lat byli uczeni, że "to ok, to normalne, to w porządku" i nagle taka volta? No to zobacz sam na forum jak to wygląda, jak się miauknie, że jak się przyjrzeć konkretnym życiorysom prostytutek  to coś słabo z tym wolnym wyborem, bo nastolatki niedojrzałe i nie wiedzą, co czynią ni konsekwencji nie ogarniają, a potem to klamka zapadła i wyjść trudno. 

Ostracyzm społeczny jest od setek lat ugruntowany, kto by chciał mieć dziewczynę w tym zawodzie, kto by chciał mieć żonę tak pracującą, nie wspominając o synowej. A sądzisz, że taką pracą się idzie pochwalić w CV składanym do firmy innej  branży niż ta usług seksualnych? Nauczyć społeczeństwo, że ma nie dokonywać ostracyzmu? Znaczy państwo ma akcje bilboardowe uskuteczniać i kampanie społeczne robić, że to potrzebna praca tak samo jak praca strażaka czy ogrodnika czy jak?

29,338

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Bert, tzw. problem prostytucji liczy tysiące lat, przy czym przez lat wiele nie widziano w tym problemu innego niż powiedzmy zdrowotny czy porządku publicznego.  Sądzisz, ze ja się tu jednoosobowo zabiorę za rozwiązywanie go i że mam w zanadrzu jakiś super pomysł, co to problem raz a dobrze usunie? Takie ambicje to ja miałam jakem dwudziestolatką była.

W wieku powiedzmy XIX domy publiczne były. Panienki miały być zdrowe i rejestrowane, a klienci burd nie wywoływać. Panienki indywidualne musiały mieć tzw. książeczkę  z aktualnymi badaniami. Te w burdelach jakąś tam ochroną miały, bo w burdelu ktoś tam porządku pilnował, a i w interesie właściciela był personel sprawny i przynoszący dochód, a nie jakiś pouszkadzany.
Jak by państwo współczesne miało panie świadczące usługi seksualne chronić i przed czym? Państwowe burdele zakładać, lepsze od prywatnych?
Składki ZUS sobie można płacić tak po prostu , działalność gospodarczą założyć dowolną, choćby i "rozmowy o problemach współczesnego świata", nikogo to nie obchodzi - niby czemu są to "usługi towarzyskie" i wszyscy wiedzą, o co chodzi? Co tu do chronienia?
Przed niebezpiecznym klientem państwo nie ochroni, bo niby jak? Do tego jest zupełnie kto inny potrzebny. Każdej chętnej ma państwo przydzielać ochroniarza? I bezpieczny lokal?
Przed wchodzeniem w ten biznes ma państwo chronić? Zakazywanie - wiadomo, nieskuteczne. Koncepcja represji wobec klientów? Jest taki pomysł, ten akurat w historii świata mało eksploatowany. A jakie opory budzi!!! Normalnie prawa człowieka są deptane, protest totalny, jakże to tak, w klienta uderzać, dorosłych ludzi wychowywać ?!? Wolny rynek jest, jest popyt ma być podaż!!! To są POTRZEBNE USŁUGI !!!

Inaczej mężczyzn wychowywać, uczyć, że to nie ok z płatnych usług korzystać? Dziesiątki i setki lat byli uczeni, że "to ok, to normalne, to w porządku" i nagle taka volta? No to zobacz sam na forum jak to wygląda, jak się miauknie, że jak się przyjrzeć konkretnym życiorysom prostytutek  to coś słabo z tym wolnym wyborem, bo nastolatki niedojrzałe i nie wiedzą, co czynią ni konsekwencji nie ogarniają, a potem to klamka zapadła i wyjść trudno. 

Ostracyzm społeczny jest od setek lat ugruntowany, kto by chciał mieć dziewczynę w tym zawodzie, kto by chciał mieć żonę tak pracującą, nie wspominając o synowej. A sądzisz, że taką pracą się idzie pochwalić w CV składanym do firmy innej  branży niż ta usług seksualnych? Nauczyć społeczeństwo, że ma nie dokonywać ostracyzmu? Znaczy państwo ma akcje bilboardowe uskuteczniać i kampanie społeczne robić, że to potrzebna praca tak samo jak praca strażaka czy ogrodnika czy jak?

No ok czyli legalizacja nie wchodzi w grę jak rozumiem w skrócie chodzi o to ze nie działa,  jest to zle i państwo nie moze tego firmować.

ZUS i działalność mają te ktore w branzy dają radę. Inne nie a tak by cos miały.  W szczegolnosci duza grupa pan zza wschodniej granicy bez kasy, bez języka, bez alternatywy

Zasugeruj co proponujesz bo latwo być "na nie". Ja tez moge wymienić wady każdej wersji inpowiedziec co już bylo. Chyba ze zostawiamy jak jest i ok. Edukacja? Ok w skali 20 lat moze zadziala trochę. Coś jeszcze?

Jest szaro. Mniejsze zło tylko w grę wchodzi. Nic nie jest "najlepszym" rozwiazaniem

29,339

Odp: 30lat i cały czas sam

Bert, świadczenie usług seksualnych nie jest w Polsce nielegalne. Nie ma problemu z legalizacją.
Nie sądzę, żeby obejmowanie wsparciem państwa imigrantek świadczących usługi seksualne to było to, o co chodzi. No chyba że państwo by uznało, że jest to profesja tak samo potrzebna społeczeństwu jak inne, czyli zaczęło w majestacie swoim promować zawód  i oduczać społeczeństwo ostracyzmu. Co i tak by potrwało lat wiele, bo tenże ostracyzm mocno jest utrwalony.
Jak ktoś przyjeżdża bez kasy, języka itd to ogólnie ma niełatwo - zaopiekowanie się imigrantami jakoś tam państwo wykonuje, ale chyba lepiej dla tych przyjezdnych bez kasy i języka jak by im proponowano coś innego niż zawodowe prostytuowanie się. Zasiłek dla nie radzącej sobie prostytutki? Bert... jaką opieką to państwo twoim zdaniem by miało je otaczać? I jaki by z tego był pożytek dla państwa oraz ogółu obywateli?

Ja ci pisałam, nie mam cudownych propozycji, takie miewałam jak byłam młodziutka. Co do kierunków to ewidentnie przeuczanie panów (główni klienci) że to nie jest ok czyli walka z mitami "ona chce i lubi to robić","nikomu się krzywda nie dzieje, usługa jak usługa".  Koncepcja karania klientów jest mocno dyskusyjna, co najmniej. Tego zasadniczo jeszcze nie sprawdzano w praktyce na dużą skalę.  To byłby to jasny sygnał od państwa, że korzystanie z tego typu usług nie jest ok. Na podobnej zasadzie jak "ustawa antyklapsowa" jest informacją ze strony państwa, że co do zasady to jest złe, znaczy bicie dzieci złe jest.

29,340 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-30 23:03:42)

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Bert, świadczenie usług seksualnych nie jest w Polsce nielegalne. Nie ma problemu z legalizacją.
Nie sądzę, żeby obejmowanie wsparciem państwa imigrantek świadczących usługi seksualne to było to, o co chodzi. No chyba że państwo by uznało, że jest to profesja tak samo potrzebna społeczeństwu jak inne, czyli zaczęło w majestacie swoim promować zawód  i oduczać społeczeństwo ostracyzmu. Co i tak by potrwało lat wiele, bo tenże ostracyzm mocno jest utrwalony.
Jak ktoś przyjeżdża bez kasy, języka itd to ogólnie ma niełatwo - zaopiekowanie się imigrantami jakoś tam państwo wykonuje, ale chyba lepiej dla tych przyjezdnych bez kasy i języka jak by im proponowano coś innego niż zawodowe prostytuowanie się. Zasiłek dla nie radzącej sobie prostytutki? Bert... jaką opieką to państwo twoim zdaniem by miało je otaczać? I jaki by z tego był pożytek dla państwa oraz ogółu obywateli?

Ja ci pisałam, nie mam cudownych propozycji, takie miewałam jak byłam młodziutka. Co do kierunków to ewidentnie przeuczanie panów (główni klienci) że to nie jest ok czyli walka z mitami "ona chce i lubi to robić","nikomu się krzywda nie dzieje, usługa jak usługa".  Koncepcja karania klientów jest mocno dyskusyjna, co najmniej. Tego zasadniczo jeszcze nie sprawdzano w praktyce na dużą skalę.  To byłby to jasny sygnał od państwa, że korzystanie z tego typu usług nie jest ok. Na podobnej zasadzie jak "ustawa antyklapsowa" jest informacją ze strony państwa, że co do zasady to jest złe, znaczy bicie dzieci złe jest.

Muqin dobrze wiesz o co chodzi kiedy mowie o  legalizacji. Nie chodzi o paragraf ze babka za swiadczenie uslug nie bedzie karana. Bo tak juz jest. Ba nawet nie płaci sie od tego podatku. Legalnie.

Co się zyskuje przy zmianie systemu? To co ma kazdy inny pracujacy. Zasiłek, opiekę lekarska, prawa pracownika, emeryturę, urlopy, pip, sąd pracy. Zanik półświatka.  A mozna ekstrasy stworzyc specjalnie dla branży. Ale to droga w jedną stronę i tak jak piszesz jeszcze nikt nie zrobił tego dobrze. Co nie znaczy ze nie warto rozważać. Zawsze możemy zamnknac oczy i nie ma sprawy. Bo nic nie dziala. Problemem dla wielu jest potwierdzenie ze oficjalnie to akceptujemy jako kraj.

Karanie klientów abstrahując od tego czy to fajne czy nie po prostu nie dziala. Nigdzie w Skandynawii nie przyniosło efektu. A w Szwecji chyba od 1999. I co to dało? Ano nic. Z ulicy przenioslo sie pod ziemię. Skala nie zmalała. Jest drożej i więcej mafii w tym interesie ale kręci się tak samo.

Możemy wprowadzić zakaz aborcji, zakaz używania alkoholu itd. Czasem lepiej miec cos pod kontrola niz budować szara strefe

I nie chodzi nawet o to czy to by działało czy nie. Nie ma zgody na rozmowę na ten temat. Dlatego nic sie tu nigdy nie zmieni. Bo jak mowila moja mama: nie tykaj gówna niech nie śmierdzi. Tym co na opak zrozumieją: niektrych spraw lepiej nie poruszać

29,341 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-30 23:26:16)

Odp: 30lat i cały czas sam

Zapytalem dla jaj Chatgpt

Świetne pytanie — ochrona pracowników seksualnych (czyli osób świadczących usługi seksualne dobrowolnie) to temat złożony, ale są sprawdzone systemowe rozwiązania, które w różnych krajach poprawiły ich bezpieczeństwo, zdrowie, prawa i godność. Oto najważniejsze podejścia:
1. Dekryminalizacja pracy seksualnej
To obecnie najbardziej rekomendowany model przez organizacje takie jak WHO, Amnesty International, UNAIDS.
Na czym polega:
• Praca seksualna nie jest przestępstwem (ani dla osoby świadczącej usługi, ani dla klienta).
• Nie karze się również osób wynajmujących lokale, współpracowników itp., o ile nie ma przymusu.
• Nadal karane są: handel ludźmi, przemoc, zmuszanie do prostytucji, wykorzystywanie nieletnich.
Korzyści:
• Osoby pracujące w seksbranży mogą zgłaszać przemoc, gwałty, wyzysk – bez ryzyka aresztowania.
• Policja może ich chronić, a nie ścigać.
• Większy dostęp do opieki zdrowotnej, organizacji pomocowych, pomocy psychologicznej.
Przykład: Nowa Zelandia (od 2003) – znaczny spadek przemocy, poprawa zdrowia i warunków pracy.
2. Prawna ochrona jak dla innych pracowników
• Możliwość legalnej rejestracji działalności (np. jako freelancerzy, samozatrudnieni).
• Dostęp do:
• opieki zdrowotnej,
• systemu emerytalnego,
• ochrony przed dyskryminacją i mobbingiem,
• sądów pracy i roszczeń cywilnych.
• Prawo do odmowy świadczenia usług (np. bez zabezpieczenia, pod wpływem przemocy, wobec niektórych klientów).
3. Organizacje pracownicze i wsparcie
• Legalne zrzeszanie się w związki zawodowe, NGOsy, kolektywy pracownicze.
• Edukacja prawna: znajomość swoich praw, sposoby obrony.
• Grupy wsparcia psychicznego i doradztwo (np. przy wychodzeniu z zawodu, jeśli ktoś chce).
4. Dostęp do usług zdrowotnych bez stygmy
• Darmowe/anonimowe testy na HIV, HCV, choroby weneryczne.
• Dostęp do antykoncepcji, profilaktyki (PrEP), aborcji tam, gdzie legalna.
• Szkolenia dla lekarzy z pracy z tą grupą bez uprzedzeń.
5. Systemy raportowania przemocy i nadużyć
• Policja przeszkolona, by nie traktować pracowników seksualnych jako przestępców.
• Niezależne kanały zgłaszania nadużyć (np. jeśli oprawcą jest funkcjonariusz publiczny lub klient).
• Programy ochrony świadków i ofiar przemocy.
6. Odrzucenie modelu "kryminalizacji klienta" (model nordycki)
• Choć miał chronić osoby w seksbranży, badania pokazują, że:
• zwiększa ich zależność od niebezpiecznych pośredników,
• zmusza do pracy w ukryciu,
• obniża bezpieczeństwo (brak czasu na selekcję klientów).
Przykład: Szwecja, Francja – wzrost przemocy i nadużyć po wprowadzeniu tego modelu.
7. Uznanie pracy seksualnej za legalną formę pracy
• Normalizacja pracy seksualnej jako świadomego wyboru (gdy nim faktycznie jest).
• Zrównanie z innymi zawodami pod względem ochrony, praw i obowiązków.
• Zwłaszcza ważne w kontekście migrantek, osób trans i niebinarnych, które często są najbardziej narażone.
Jeśli chcesz, mogę porównać konkretne modele z wybranych krajów (np. Niemcy, Holandia, Nowa Zelandia, Szwecja) albo podać konkretne przepisy czy przykłady organizacji wspierających osoby w tej branży


Poniżej przedstawiam porównanie skuteczności ochrony pracowników seksualnych w różnych modelach prawnych, stosowanych w wybranych krajach. Uwzględniam najważniejsze aspekty: bezpieczeństwo, zdrowie, prawa pracownicze, relacje z policją i poziom stygmatyzacji.

PORÓWNANIE MODELI SYSTEMOWYCH:
Model prawnyKraje (przykłady)LegalnośćBezpieczeństwoDostęp do ochrony prawnejRelacje z policjąZdrowie publiczne ostatnie 2 punkty to Stygmatyzacja i Ogólna skuteczność.

1. DekryminalizacjaNowa Zelandia, częściowo Australia (NSW)Praca seksualna legalna. Klienci, pracownicy, agencje – niekarane.Wysokie – pracownicy mogą negocjować warunki, odmawiać.Pełny dostęp jak inne zawody.Pozytywne – możliwość zgłaszania przemocy.Bardzo dobry dostęp do testów, PrEP, edukacji.NajniższaNajwyższa

2. Legalizacja z regulacjąNiemcy, Holandia, Nowy Meksyk (USA)Legalne w określonych warunkach (np. licencje, rejestracja).Średnio-wysokie, zależnie od lokalnych regulacji.Tylko jeśli pracownik spełnia wymogi formalne.Różnie – czasem nadzór, czasem ochrona.Dobry, ale czasem ograniczony przez biurokrację.Nadal istnieje – szczególnie wobec niezarejestrowanych.Dobra, ale nierówna

3. Model nordycki (kryminalizacja klienta)Szwecja, Norwegia, Francja, IrlandiaPracownik niekarany, ale klient – tak. Agencje nielegalne.Niskie – praca musi odbywać się w ukryciu.Ograniczony dostęp – relacja z prawem nieufna.Negatywne – strach przed donosami, przemocą.Spadek dostępu do opieki i profilaktyki.Wysoka – pracownicy nadal uznawani za ofiary.Niska, często pogarszająca sytuację

4.  Kryminalizacja pełnaUSA (większość stanów), Rosja, Polska (pośrednio)Praca seksualna, klienci i agencje – wszystko nielegalne.Bardzo niskie – strach przed aresztowaniem, przemocą.Brak ochrony – brak praw pracowniczych.Wrogie relacje – ryzyko przemocy policyjnej.Zły dostęp – strach przed ujawnieniem.Bardzo wysokaNajniższa

KLUCZOWE WNIOSKI:
• Dekryminalizacja daje najwyższy poziom ochrony – osoby świadczące usługi seksualne mają pełne prawa i dostęp do pomocy, tak jak inni obywatele. Sprawdza się szczególnie dobrze w Nowej Zelandii.
• Legalizacja z nadmierną regulacją może tworzyć "dwupoziomowy" system – osoby niezarejestrowane (np. migranci, osoby trans, biedniejsze osoby) są nadal narażone.
• Model nordycki nie spełnia swoich założeń – badania pokazują wzrost przemocy, zmniejszony kontakt z policją, pogorszenie warunków pracy.
• Pełna kryminalizacja prowadzi do marginalizacji i przemocy – osoby pracujące w seksbranży często nie mają gdzie się zgłosić po pomoc, są karane, więzione lub szantażowane.
Źródła i rekomendacje międzynarodowe:
• WHO (Światowa Organizacja Zdrowia): zaleca dekryminalizację dla poprawy zdrowia publicznego i ochrony przed przemocą.
• Amnesty International: popiera pełną dekryminalizację jako najbardziej zgodną z prawami człowieka.
• UNAIDS: wskazuje, że penalizacja jakiejkolwiek strony (pracownika, klienta) zwiększa ryzyko HIV, przemocy i stygmatyzacji.
Jeśli chcesz, mogę też przygotować mapę modeli prawnych na świecie, lub zestawić konkretne wskaźniki przemocy, HIV, aresztowań w poszczególnych krajach

Jak do tej pory model nowozelandzki chyba najlepszy dla wiekszosci

29,342

Odp: 30lat i cały czas sam

Nie zamierzam dyskutować z Chatgpt, Bert.
Jest to bowiem twór sztuczny, ma ogromne ograniczenia i nadal daleko mu do mnie, sorki smile
Ale gdyby co - moje pytanie do Chatgpt - doprecyzuj "dobrowolnie" i wskaż sposoby skutecznej weryfikacji tej dobrowolności na poziomie państwowym z uwzględnieniem współczesnej wiedzy psychologicznej oraz seksuologicznej. Do roboty, Chacik:)

29,343 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-30 23:44:26)

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Nie zamierzam dyskutować z Chatgpt, Bert.
Jest to bowiem twór sztuczny, ma ogromne ograniczenia i nadal daleko mu do mnie, sorki smile
Ale gdyby co - moje pytanie do Chatgpt - doprecyzuj "dobrowolnie" i wskaż sposoby skutecznej weryfikacji tej dobrowolności na poziomie państwowym z uwzględnieniem współczesnej wiedzy psychologicznej oraz seksuologicznej. Do roboty, Chacik:)

Dlatego napisałem ze zapytałem dla jaj

I tak skazani jesteśmy pomimo ograniczeń na jakiś system. Na razie jest slaby

29,344

Odp: 30lat i cały czas sam

Wiesz, ty piszesz dla jaj, a to co załączyłeś działa skutecznie na umysły mniej niż ja krytycznie nastawione do informacji przedstawianych w takiej uczonej formie. Niestety. Wedle Chacika ewidentnie wychodzi co wychodzi. A że pomija strasznie dużo i masy rzeczy nie uwzględnia ...Chacik tak ma, niestety dla wielu jest obawiam sie autorytetem. O tempora, o mores.

29,345

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

moje pytanie do Chatgpt - doprecyzuj "dobrowolnie" i wskaż sposoby skutecznej weryfikacji tej dobrowolności na poziomie państwowym z uwzględnieniem współczesnej wiedzy psychologicznej oraz seksuologicznej. Do roboty, Chacik:)

Ok tylko co z tym zrobic w praktyce?

Niezależnie co zrobimy ten problem pozostanie. W kazdym systemie. Więc albo pomyslimy jak to ugryzc (choc słabo to widzę) albo można go uznać za stała trudna do zmiany i skupić sie na całokształcie. Żeby było więcej plusów niz minusów generalnie.

29,346

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Ok tylko co z tym zrobic w praktyce?

Niezależnie co zrobimy ten problem pozostanie. W kazdym systemie. Więc albo pomyslimy jak to ugryzc (choc słabo to widzę) albo można go uznać za stała trudna do zmiany i skupić sie na całokształcie. Żeby było więcej plusów niz minusów generalnie.

Mnie cały czas nurtuje pytanie: dlaczego w ogóle mielibyśmy się nad tym problemem pochylać?

Jeśli odrzucić przypadki zmuszania kobiet do prostytucji, co zresztą i tak prawnie jest zakazane, tym samym tutaj te dziewczyny są chronione, to jeśli kobieta świadomie wchodzi w tę branżę, to przecież wie, z czym się to wiąże - jakie będzie mieć z tego profity, ale też jakie są niedogodności tej "pracy".
Sami wcześniej podkreślaliście, że za taką decyzją stoją określone przesłanki, zatem jeśli ktoś ma wybór, ale z jakiegoś powodu spośród setek możliwości wybiera świadczenie usług seksualnych, to o co właściwie chodzi?

Idąc dalej - to nie jest tak, że te dziewczyny najpierw zostają prostytutkami, a dopiero potem dowiadują się, że nie mają opłaconych składek ZUS, nie mogą korzystać z "bezpłatnej" (celowo w cudzysłowie) ochrony zdrowia itd. To wszystko są to przecież powszechnie znane i dostępne informacje, nikt tego przed nimi nie ukrywa.

29,347

Odp: 30lat i cały czas sam

Myślicie, że gdyby przywrócić domy publiczne takie jak w dawniejszych czasach ale dostosowane do współczesnych to by miało szanse powodzenia? Poprzez dopasowane do współczesnych czasów mam na myśli, że byłaby jakaś osoba zarządzająca ale pod kontrolą państwa, byłaby ochrona jak w klubach, dom miałby określony zakres usług co byłoby ściśle przestrzegane i również kontrolowane przez kogoś z zewnątrz tak by klient nie mógł przekroczyć granicy usług i by sam dom nie mógł ich udzielać "pod stołem". Oczywiście to tylko teoria ale jak myślicie coś takiego mogłoby zadziałać w dzisiejszych czasach?

29,348 Ostatnio edytowany przez ChuopskiChłop (2025-07-31 11:17:03)

Odp: 30lat i cały czas sam
gman98v2 napisał/a:

Pamiętam, jak jedna diva mimo, że ciało miało dobre, to z twarzy mi się nie spodobała. Musiałem pamięciówkę użyć, by coś mi zareagował, ale tak nie do końca był twardy.

U mnie tak ze 3 razy było, chodzenie na sapera to zawsze szansa na wtopę no ale kto nie ryzykuje...plus antydepresanty też swoje robią w tej kwestii.

29,349

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
gman98v2 napisał/a:

Pamiętam, jak jedna diva mimo, że ciało miało dobre, to z twarzy mi się nie spodobała. Musiałem pamięciówkę użyć, by coś mi zareagował, ale tak nie do końca był twardy.

U mnie tak ze 3 razy było, chodzenie na sapera to zawsze szansa na wtopę no ale kto nie ryzykuje...plus antydepresanty też swoje robią w tej kwestii.

Ja 1-2 byłem tak na sapera, potem tylko opinię na forum garsoniery.

29,350

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Myślicie, że gdyby przywrócić domy publiczne takie jak w dawniejszych czasach ale dostosowane do współczesnych to by miało szanse powodzenia? Poprzez dopasowane do współczesnych czasów mam na myśli, że byłaby jakaś osoba zarządzająca ale pod kontrolą państwa, byłaby ochrona jak w klubach, dom miałby określony zakres usług co byłoby ściśle przestrzegane i również kontrolowane przez kogoś z zewnątrz tak by klient nie mógł przekroczyć granicy usług i by sam dom nie mógł ich udzielać "pod stołem". Oczywiście to tylko teoria ale jak myślicie coś takiego mogłoby zadziałać w dzisiejszych czasach?

Ale to tak przecież cały czas działa - jeśli korzystasz z usług prostytutki, która wykonuje swoją usługę pod szyldem "klubu". Jedyna różnica, to brak kontroli państwa, a i to niekniecznie, bo przecież dobrze wiemy, ile takich miejsc funkcjonuje za cichym przyzwoleniem lokalnych władz, w tym policji. U mnie w mieście takie miejsca są co najmniej trzy, o których sama wiem, a realnie to pewnie znacznie więcej, więc nie uwierzę, że policja nie.

29,351 Ostatnio edytowany przez ChuopskiChłop (2025-07-31 14:00:08)

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Myślicie, że gdyby przywrócić domy publiczne takie jak w dawniejszych czasach ale dostosowane do współczesnych to by miało szanse powodzenia? Poprzez dopasowane do współczesnych czasów mam na myśli, że byłaby jakaś osoba zarządzająca ale pod kontrolą państwa, byłaby ochrona jak w klubach, dom miałby określony zakres usług co byłoby ściśle przestrzegane i również kontrolowane przez kogoś z zewnątrz tak by klient nie mógł przekroczyć granicy usług i by sam dom nie mógł ich udzielać "pod stołem". Oczywiście to tylko teoria ale jak myślicie coś takiego mogłoby zadziałać w dzisiejszych czasach?

Ale to tak przecież cały czas działa - jeśli korzystasz z usług prostytutki, która wykonuje swoją usługę pod szyldem "klubu". Jedyna różnica, to brak kontroli państwa, a i to niekniecznie, bo przecież dobrze wiemy, ile takich miejsc funkcjonuje za cichym przyzwoleniem lokalnych władz, w tym policji. U mnie w mieście takie miejsca są co najmniej trzy, o których sama wiem, a realnie to pewnie znacznie więcej, więc nie uwierzę, że policja nie.

Kiedyś w trakcie rozmowy taka pani powiedziała mi, że nie tylko lokalna policja dobrze wie o miejscu gdzie przebywają prostytutki, ale też ochrona budynku, jeśli takową posiada. Mówiła, że w razie problemów z klientem ma do nich numer i potrafią szybko zareagować, a przy okazji za dużo nie pytają...

To już w średniowieczu każdy o tym wiedział gdzie co jest, i było to milcząco akceptowane - jeden z teologów tamtego okresu (podobno św Tomasz z Akwinu, ale nie ma potwierdzenia) twierdził że prostytucja pełni w społeczeństwie rolę toalety w domu - może i brzydko pachnie, ale bez niej smród byłby dużo gorszy.

29,352

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

Mnie cały czas nurtuje pytanie: dlaczego w ogóle mielibyśmy się nad tym problemem pochylać?

Jeśli odrzucić przypadki zmuszania kobiet do prostytucji, co zresztą i tak prawnie jest zakazane, tym samym tutaj te dziewczyny są chronione, to jeśli kobieta świadomie wchodzi w tę branżę, to przecież wie, z czym się to wiąże - jakie będzie mieć z tego profity, ale też jakie są niedogodności tej "pracy".
Sami wcześniej podkreślaliście, że za taką decyzją stoją określone przesłanki, zatem jeśli ktoś ma wybór, ale z jakiegoś powodu spośród setek możliwości wybiera świadczenie usług seksualnych, to o co właściwie chodzi?

Idąc dalej - to nie jest tak, że te dziewczyny najpierw zostają prostytutkami, a dopiero potem dowiadują się, że nie mają opłaconych składek ZUS, nie mogą korzystać z "bezpłatnej" (celowo w cudzysłowie) ochrony zdrowia itd. To wszystko są to przecież powszechnie znane i dostępne informacje, nikt tego przed nimi nie ukrywa.

Chyba ludzie, przynajmniej niektórzy, mają taką skłonność do pochylania się - jakieś pragnienie naprawiania świata?
Równie dobrze można się zastanawiać po co się pochylać nad wieloma innymi problemami istniejącymi od zarania dziejów w rożnych wariantach i wersjach mając świadomość, ze się ich nie rozwiąże. Czy tak naprawdę problemem jest to, że ktoś psa na krótkim łańcuchu trzyma? Można spokojnie rzec, ze póki nie robi tego z moim psem to co mnie to obchodzi.

Odnośnie prostytucji to mi się doprecyzowało jedno - nijak nie kupuję koncepcji świadomego i dobrowolnego wchodzenia w tą profesję.

29,353

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

Ale to tak przecież cały czas działa - jeśli korzystasz z usług prostytutki, która wykonuje swoją usługę pod szyldem "klubu". Jedyna różnica, to brak kontroli państwa, a i to niekniecznie, bo przecież dobrze wiemy, ile takich miejsc funkcjonuje za cichym przyzwoleniem lokalnych władz, w tym policji. U mnie w mieście takie miejsca są co najmniej trzy, o których sama wiem, a realnie to pewnie znacznie więcej, więc nie uwierzę, że policja nie.

Zarówno policja jak i wyżsi przedstawiciele władz wiedzą, że pod ich nosem dzieje się taki proceder. Co więcej mając element nacisku postaci przymykania oka na coś nielegalnego sami mogą sobie korzystać do woli i za darmo. Choć ci z góry raczej nie muszą korzystać z takich przybytków bo mają dostęp do bardziej luksusowych usług. No i właśnie mamy tu przykład, że nie ważne jak by tego zakazywać i tak będzie działało. Czy więc nie byłoby lepiej gdyby działało legalnie i oficjalnie choćby w sposób podobny do tego co opisałem?

ChuopskiChłop napisał/a:

Kiedyś w trakcie rozmowy taka pani powiedziała mi, że nie tylko lokalna policja dobrze wie o miejscu gdzie przebywają prostytutki, ale też ochrona budynku, jeśli takową posiada. Mówiła, że w razie problemów z klientem ma do nich numer i potrafią szybko zareagować, a przy okazji za dużo nie pytają...

To już w średniowieczu każdy o tym wiedział gdzie co jest, i było to milcząco akceptowane - jeden z teologów tamtego okresu (podobno św Tomasz z Akwinu, ale nie ma potwierdzenia) twierdził że prostytucja pełni w społeczeństwie rolę toalety w domu - może i brzydko pachnie, ale bez niej smród byłby dużo gorszy.

To zawsze było coś o czym wszyscy wiedzieli, że istnieje, wszyscy potępiali, wszyscy dawali ciche przyzwolenie i spora część społeczeństwa korzystała. Nawet w grach czy anime o tematyce fantasy umieszczonych w realiach średniowiecznych burdel to jedno z najlepszych źródeł informacji.

29,354

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

To zawsze było coś o czym wszyscy wiedzieli, że istnieje, wszyscy potępiali, wszyscy dawali ciche przyzwolenie i spora część społeczeństwa korzystała.

To się, Shini, nazywa podwójną moralnością. Ewentualnie hipokryzją.
Postawy znane oraz raczej pozytywnie nie oceniane.
Nawet jeśli osobiście nic się z jakimś zjawiskiem nie da zrobić i nie ma się na nie wpływu, jeden wybór to człek ma - będzie hipokrytą albo nie. Będzie miał podwójną moralność albo nie.
To taki osobisty wybór. Jednostkowy.

29,355

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:
Shinigami napisał/a:

To zawsze było coś o czym wszyscy wiedzieli, że istnieje, wszyscy potępiali, wszyscy dawali ciche przyzwolenie i spora część społeczeństwa korzystała.

To się, Shini, nazywa podwójną moralnością. Ewentualnie hipokryzją.
Postawy znane oraz raczej pozytywnie nie oceniane.
Nawet jeśli osobiście nic się z jakimś zjawiskiem nie da zrobić i nie ma się na nie wpływu, jeden wybór to człek ma - będzie hipokrytą albo nie. Będzie miał podwójną moralność albo nie.
To taki osobisty wybór. Jednostkowy.

Ała. Ale się wkurzyłaś

29,356

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Odnośnie prostytucji to mi się doprecyzowało jedno - nijak nie kupuję koncepcji świadomego i dobrowolnego wchodzenia w tą profesję.

Trudno określić jak często jest tak czy tak. Ale nie wierzę ze w onlyfans tworza tresci ponad 4 mln nieswiadomch babek

29,357

Odp: 30lat i cały czas sam

Bert, jeśli coś spełnia kryteria definicyjne to nie trzeba wkurzenia, żeby to stwierdzić. smile
Ty nie wierzysz, z wiarą/brakiem wiary nie wygram z użyciem racjonalnej argumentacji smile

29,358

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Ty nie wierzysz, z wiarą/brakiem wiary nie wygram z użyciem racjonalnej argumentacji smile

Muqin oczywiście ze wygrasz. Wiesz ile razy zmieniała sie moja wiara po plotkach na tym forum? Czasem stoimy w miejscu gdzie ktoś wierzy/nie wierzy bo brakuje statystyk, badan, tak na wyczucie. A Ty mnie już znasz jak bedzie na wyczucie to biore jak mi pasuje - swiat  nagina sie dla mnie.

29,359

Odp: 30lat i cały czas sam

Czyżbyś chciał, żebym cię poprzekonywała, Bert? Na to mnie bierzesz? big_smile

Chyba wszyscy jak bierzemy na wyczucie to to, co nam pasuje.
Co do OF to przyznam, zjawisko jest nowe, powiązane z całym pakietem pt. internet, przepływ i dostępność informacji, kwestia ochrony wizerunku itd.
Nie da się tego w sposób sensowny porównać do usług seksualnych świadczonych osobiście, w tzw. kontakcie bezpośrednim, od razu się pojawia za dużo różnic.

Oglądałam kiedyś kapitalny filmik o czymś, co już obecnie zapewne nie istnieje, ale kiedyś i owszem, zaliczano do usług seksualnych czyli tak zwany sex-telefon. W wydaniu japońskim. Nie nazwałabym tego usługą seksualną, to było ewidentnie sprzedawanie złudzeń, rodzaj słuchowiska tematycznego w wykonaniu iluś pań dla iluś panów. Panie były jedna w drugą w wieku zdecydowanie okołoemerytalnym, takie urocze stare Japonki typu "miła babcia", rozmawiając robiły na drutach, piłowały paznokcie, przeglądały prasę...gdyby nie to, co mówiły - istne spotkanie w klubie emerytek. Niewiarygodnie aseksualne to było. I smutne. Bo iluś panów najwyraźniej potrzebowało za spore pieniądze kupić złudzenie.

OF wydaje się być może czymś trochę podobnym, z tym, że w grę wchodzi wizerunek konkretnej osoby fizycznej. Ona swój wizerunek sprzedaje i to w wersji uznawanej powszechnie za intymną. Co z tego wyniknie dla niej samej? Diabli wiedzą.
Drugą sprawą jest silne oddziaływanie takiej pani Leny na tzw. szerokie rzesze.
Pani Lena staje się idolką dla iluś młodych/głupich/zdesperowanych. Oraz iluś tych, co to po amerykańsku "jeśli już jesteś wielokrotnym milionerem to nieważne, jak te miliony zarobiłeś, jesteś naszym bogiem i idolem".
Z upublicznianiem swojej intymności na OF chyba jest trochę jak ze zdobyciem Koziego Wierchu w klapkach - pomysł głupi i ryzykowny, acz jednej osobie na ileś może się udać bezszkodowo. Podobnie jak iluś nastolatków pijanych po wiejskiej dyskotece zdołało wrócić do domu samochodem  nie zabijając siebie ani nikogo. Zdrowy rozsądek sugeruje "nie naśladuj, bo może ci się nie udać i będzie bardzo źle", ale... każdy liczy, że jemu się akurat uda.
Wizerunek  to w ogóle sprawa nowa i jeszcze nie wiadomo, jak się to rozwinie, społecznie. Wiadomo, że używając wizerunku czyjegoś można mu życie zniszczyć i do samobójstwa doprowadzić, wiadomo, że po wydaje się bezpiecznym zdjęciu można kogoś namierzyć i nie trzeba być specem żadnym od śledzenia, można tego wizerunku przetworzonego użyć w celach bardzo różnych, w tym wielce paskudnych. Zdrowy rozsądek by nakazywał ostrożność w publikowaniu swojego wizerunków czy wizerunku  bliskich, ale...
Do OF mam stosunek mocno niejednoznaczny. Chyba nie do końca widzę w tym usługę seksualną, bardziej specyficzny teatr dla desperatów. Czy bycie aktorem szkodzi? Ano różnie bywa, wydaje się, że mało który znany i słynny aktor ma udane życie osobiste. 

Jeśli jest zapotrzebowanie, Bert, to o prostytucji tej realowej będzie w następnym odcinku. smile

29,360 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-31 22:22:42)

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Czyżbyś chciał, żebym cię poprzekonywała, Bert? Na to mnie bierzesz? big_smile

Muqin są tylko dwa sposoby na przekonanie mnie jeden to twarde dowody rzucone na stol a wiemy ze ich nie ma a drugi po prostu tu nie zadziala

Też jest to dla mnie coś innego - of i real. Nawet jak pisalem posta o 4 mln babek ostatnie zdanie brzmiało "jesli ktoś to uwaza za prostytucje" ale skasowałem. Bo to uslugi seksualne za pieniądze a wiec sie w definicje wpisuje. Ale jednak to dwie różne kategorie.

Co do of i tego ze decydują sie młode glupie i zdesperowane. Trafiają sie tez niegłupie,  niemłode niezdesperowane. Potrafia zrezygnować ze stabilnego żywota a na pewno nie trafiają spod mostu. Przedstawicielki przeróżnych przyziemnych zawodów. Raczej uznałbym to za świadoma decyzje. Myślę również ze duża część karmi sie agencja i beedbackiem facetow. Zapisały sie w ten wyścig nie tylko dla kasy.

A czytałaś o modelu nowozelandzkim? Koniecznie ze wszystkimi statystykami i badaniami wśród pracowników świadczących usługi. Teraz ja Cie poprzekonuje smile. Choc wierzysz

29,361

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Chyba ludzie, przynajmniej niektórzy, mają taką skłonność do pochylania się - jakieś pragnienie naprawiania świata?
Równie dobrze można się zastanawiać po co się pochylać nad wieloma innymi problemami istniejącymi od zarania dziejów w rożnych wariantach i wersjach mając świadomość, ze się ich nie rozwiąże. Czy tak naprawdę problemem jest to, że ktoś psa na krótkim łańcuchu trzyma? Można spokojnie rzec, ze póki nie robi tego z moim psem to co mnie to obchodzi.

Wypowiadając się za siebie, to jak najbardziej będę pochylać się nad psem, który sam się na tym łańcuchu nie uwiązał, ale wychodzę z założenia, że dziewczyna, która spośród wielu innych możliwości zarobkowania wybiera prostytucję, nie jest kimś, kto wywołuje u mnie odruch opiekuńczy.
Dla pewności bardzo wyraźnie zaznaczę: mowa jest o kimś, kto nie jest do tego procederu w żaden sposób zmuszany, bo to jest już zupełnie inna kategoria.
I co prawda z całej populacji prostytutek mimo wszystko wyjęłabym na margines jakiś niewielki odsetek, co do którego nie mam teraz pomysłu, co mogłoby na to wpływać (kompletny brak wyobraźni? upośledzenie umysłowe? jakieś inne problemy?) oraz nastolatki, na które nie tylko warto, ale nawet należy patrzeć nieco inaczej, choćby z racji ich emocjonalnej niedojrzałości, ale nikt mi nie powie, że dorosła kobieta, która z założenia wie co robi i idzie tą drogą - nie ma świadomości, z czym się to wiąże, łącznie ze społecznym ostracyzmem i brakiem zarówno prawnej, jak i bytowej ochrony. 

Niedawno już to napisałam, ale w tym miejscu powtórzę, że w moim odczuciu legalizacja prostytucji byłaby tożsama z normalizacją tego bądź co bądź patologicznego zjawiska i tutaj już mi to bardzo zgrzyta.

29,362 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2025-08-01 11:39:46)

Odp: 30lat i cały czas sam

Widzę, że temat prostytucji całkiem fajnie idzie i co najważniejsze bez jakichś kłótni czy hejtów, przynajmniej na razie. Wybiegnijmy trochę w przyszłość. Jak sądzicie co się będzie działo i jak to będzie wyglądało gdy do powszechnego użytku wejdą te super zaawansowane lalki lub androidy. Nie mówię tu o początkach kiedy tylko najbogatszych ludzi na świecie będzie na nie stać tylko kiedy już wejdą do powszechnego użytku tak, że przeciętnego Kowalskiego będzie na taką stać. Jakie według was mogą być tego efekty poza oczywistym zmniejszeniem liczby urodzeń do poziomu pewnie skrajnego? Dodam, że mam na myśli już takie na prawdę zaawansowane, które ciężko będzie odróżnić od prawdziwego człowieka, a możliwościami będą przewyższać ludzi. I jak to będzie wyglądało w kwestii praw, moralności, przedmiotowego traktowania i prostytucji? Zdaje się, że Niemcy już mają tego przedsmak w postaci właśnie burdelu gdzie usługi są świadczone przez lalki z AI.

29,363

Odp: 30lat i cały czas sam

Coś właśnie było z tymi Niemcami,tylko nie pamiętam czy gazeta, czy tv czy YouTube...

29,364

Odp: 30lat i cały czas sam
jea1 napisał/a:

Coś właśnie było z tymi Niemcami,tylko nie pamiętam czy gazeta, czy tv czy YouTube...

Na przykład pod tym linkiem można o tym przeczytać:
https://www.the-berliner.com/berlin/cyb … -vr-robot/

29,365

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Co do of i tego ze decydują sie młode glupie i zdesperowane. Trafiają sie tez niegłupie,  niemłode niezdesperowane. Potrafia zrezygnować ze stabilnego żywota a na pewno nie trafiają spod mostu. Przedstawicielki przeróżnych przyziemnych zawodów. Raczej uznałbym to za świadoma decyzje. Myślę również ze duża część karmi sie agencja i beedbackiem facetow. Zapisały sie w ten wyścig nie tylko dla kasy.

A czytałaś o modelu nowozelandzkim? Koniecznie ze wszystkimi statystykami i badaniami wśród pracowników świadczących usługi. Teraz ja Cie poprzekonuje smile. Choc wierzysz


Niegłupie? jak uzgodnimy definicję głupoty to możemy rozmawiać - czekam na twoją propozycję.
Niemłode - oczywiście. Niemłode mają target, mniejszy niż młode, ale mają. Podobnie jak otyłe. I różne inne odbiegające od modelu podstawowego.
Niezdesperowane? Znowu definicja nie uzgodniona. Dla ciebie zdesperowana to taka bytowo czyli spod mostu. Dla mnie zaś także mająca tak zaniżone poczucie własnej wartości, że musi swoją psychikę ratować w taki sposób, bo innego nie zna. Przy okazji - ileś kobiet tym sposobem podnoszenia sobie poczucia własnej wartości  ląduje w charakterze prostytutek realowych.

Bert, ja mam świadomość, czym są i czym nie są tabelki, statystyki oraz badania. Ty zresztą zapewne też, tylko to trochę się robi niewygodne...
Że statystyka może służyć do różnych celów to chyba jednak wiesz. Że tabelkę trzeba umieć prawidłowo odczytać i zinterpretować, a do tego trzeba często mieć całkiem sporą wiedzę z danej dziedziny czy na dany temat to też wiesz. Że do wyników badań należy podchodzić krytycznie to jak wyżej - nie tajemnica, choć niektórzy nadal uznają tzw. wyniki badań za prawdę objawioną.
Pytasz mnie o model nowozleandzki? A odpowiem. O Nowej Zelandii wiedzę mam słabiuśką. Inny system prawny, inne kwestie etniczne i kulturowe, inne realia życia... pierwsze co mi się nasuwa to oczywistość czyli to, że jakieś rozwiązanie w jednym miejscu zadziała jakoś, a w innym zadziała inaczej, bo ....tu wpisz przeliczne przyczyny. W Japonii doskonale się sprawdza to, co przeniesione na grunt kultury Zachodu nie sprawdza się wcale, a nawet jest miejscami mocno szkodliwe.

Priscilla napisała, że istotne jest to, do czego mianowicie wprowadzanie takich czy innych rozwiązań ma zmierzać, czyli co chcemy osiągnąć nie na poziomie tabelek o przestępczości tylko normy społecznej. Czy naszym celem jest normalizacja czegoś, co dziś nie jest uznawane za normę czy też nie.
Jak sobie wyobrażę pełną normalizację to mi zgrzyta. Podobnie jak Priscilli.
Mamy na forum świeży wątek - dziewczyna w 6 miesiącu ciąży ma problem, bo jej partner i ojciec dziecka szuka kontaktów z paniami z OF oraz im płaci. Przy pełnej normalizacji - nie powinna mieć z tym żadnego problemu większego niż taki, że partner chodzi do fryzjera i powiedzmy jej zdaniem za drogo ten fryzjer kosztuje. 
Pełna normalizacja to coś dosyć abstrakcyjnego, a skuteczna realizacja to zmiany społeczne na skalę  totalną.
Nie jest wcale wykluczone, ze za ileś lat niektóre sprawy pójdą w zupełnie inną stronę - możliwe, że miejsce żywych i prawdziwych ludzi świadczących usługi seksualne zajmą w znacznym stopniu byty sztuczne, a ci żywi i prawdziwi ludzie staną się towarem ekskluzywnym i nielegalnym dla bogatych oraz bardzo wymagających klientów. I cały problem pt. "świadczenie usług seksualnych"będzie wyglądał inaczej.

29,366

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Widzę, że temat prostytucji całkiem fajnie idzie i co najważniejsze bez jakichś kłótni czy hejtów, przynajmniej na razie. Wybiegnijmy trochę w przyszłość. Jak sądzicie co się będzie działo i jak to będzie wyglądało gdy do powszechnego użytku wejdą te super zaawansowane lalki lub androidy. Nie mówię tu o początkach kiedy tylko najbogatszych ludzi na świecie będzie na nie stać tylko kiedy już wejdą do powszechnego użytku tak, że przeciętnego Kowalskiego będzie na taką stać. Jakie według was mogą być tego efekty poza oczywistym zmniejszeniem liczby urodzeń do poziomu pewnie skrajnego? Dodam, że mam na myśli już takie na prawdę zaawansowane, które ciężko będzie odróżnić od prawdziwego człowieka, a możliwościami będą przewyższać ludzi. I jak to będzie wyglądało w kwestii praw, moralności, przedmiotowego traktowania i prostytucji? Zdaje się, że Niemcy już mają tego przedsmak w postaci właśnie burdelu gdzie usługi są świadczone przez lalki z AI.

Oglądałeś Blade Runner 2049?

29,367

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Co do of i tego ze decydują sie młode glupie i zdesperowane. Trafiają sie tez niegłupie,  niemłode niezdesperowane. Potrafia zrezygnować ze stabilnego żywota a na pewno nie trafiają spod mostu. Przedstawicielki przeróżnych przyziemnych zawodów. Raczej uznałbym to za świadoma decyzje. Myślę również ze duża część karmi sie agencja i beedbackiem facetow. Zapisały sie w ten wyścig nie tylko dla kasy.

A czytałaś o modelu nowozelandzkim? Koniecznie ze wszystkimi statystykami i badaniami wśród pracowników świadczących usługi. Teraz ja Cie poprzekonuje smile. Choc wierzysz


Niegłupie? jak uzgodnimy definicję głupoty to możemy rozmawiać - czekam na twoją propozycję.
Niemłode - oczywiście. Niemłode mają target, mniejszy niż młode, ale mają. Podobnie jak otyłe. I różne inne odbiegające od modelu podstawowego.
Niezdesperowane? Znowu definicja nie uzgodniona. Dla ciebie zdesperowana to taka bytowo czyli spod mostu. Dla mnie zaś także mająca tak zaniżone poczucie własnej wartości, że musi swoją psychikę ratować w taki sposób, bo innego nie zna. Przy okazji - ileś kobiet tym sposobem podnoszenia sobie poczucia własnej wartości  ląduje w charakterze prostytutek realowych.

Bert, ja mam świadomość, czym są i czym nie są tabelki, statystyki oraz badania. Ty zresztą zapewne też, tylko to trochę się robi niewygodne...
Że statystyka może służyć do różnych celów to chyba jednak wiesz. Że tabelkę trzeba umieć prawidłowo odczytać i zinterpretować, a do tego trzeba często mieć całkiem sporą wiedzę z danej dziedziny czy na dany temat to też wiesz. Że do wyników badań należy podchodzić krytycznie to jak wyżej - nie tajemnica, choć niektórzy nadal uznają tzw. wyniki badań za prawdę objawioną.
Pytasz mnie o model nowozleandzki? A odpowiem. O Nowej Zelandii wiedzę mam słabiuśką. Inny system prawny, inne kwestie etniczne i kulturowe, inne realia życia... pierwsze co mi się nasuwa to oczywistość czyli to, że jakieś rozwiązanie w jednym miejscu zadziała jakoś, a w innym zadziała inaczej, bo ....tu wpisz przeliczne przyczyny. W Japonii doskonale się sprawdza to, co przeniesione na grunt kultury Zachodu nie sprawdza się wcale, a nawet jest miejscami mocno szkodliwe.

Priscilla napisała, że istotne jest to, do czego mianowicie wprowadzanie takich czy innych rozwiązań ma zmierzać, czyli co chcemy osiągnąć nie na poziomie tabelek o przestępczości tylko normy społecznej. Czy naszym celem jest normalizacja czegoś, co dziś nie jest uznawane za normę czy też nie.
Jak sobie wyobrażę pełną normalizację to mi zgrzyta. Podobnie jak Priscilli.
Mamy na forum świeży wątek - dziewczyna w 6 miesiącu ciąży ma problem, bo jej partner i ojciec dziecka szuka kontaktów z paniami z OF oraz im płaci. Przy pełnej normalizacji - nie powinna mieć z tym żadnego problemu większego niż taki, że partner chodzi do fryzjera i powiedzmy jej zdaniem za drogo ten fryzjer kosztuje. 
Pełna normalizacja to coś dosyć abstrakcyjnego, a skuteczna realizacja to zmiany społeczne na skalę  totalną.
Nie jest wcale wykluczone, ze za ileś lat niektóre sprawy pójdą w zupełnie inną stronę - możliwe, że miejsce żywych i prawdziwych ludzi świadczących usługi seksualne zajmą w znacznym stopniu byty sztuczne, a ci żywi i prawdziwi ludzie staną się towarem ekskluzywnym i nielegalnym dla bogatych oraz bardzo wymagających klientów. I cały problem pt. "świadczenie usług seksualnych"będzie wyglądał inaczej.

Muqin jeśli definicji wymaga niegłupia i niezadesperowana to tak samo wymaga tego glupia i zdesperowana. Żeby sie dogadać. Ty wiesz mniej więcej o co mi chodzi ja mnie więcej wiem o co Tobie. O co Ci z tabelkami chodzi też wiem i wiem czego w nich brakuje ale na jakiejś podstawie trzeba podejmować decyzje i wybrać drogę. Pomimo tego ze pewnych rzeczy w tabelkach brakuje. Możemy zamknac oczy i udawać ze to co istnieje nielegalnie tak naprawde nie istnieje. Dla mnie to slaba droga. Nawet jak wiemy ze istnieje to nie ruszajmy tego.

Nowa Zelandia (nie bylem) jest kulturowo raczej nam bliska. Porównywanie Japonii nie pasuje. Tu już jest za daleko. Warto poczytać co sie zmieniło i jakie efekty przyniosło. Cudów nie ma ale plusów jest więcej niz minusow. Wskaznik prostytucji nie wzrósł za to ilość problemów dla wszystkich zmalała.

To ze zalegalizujemy nie oznacza ze normy kulturowe sie posypią i zawód prostytutki będzie tym samym co fryzjerki. To nie oznacza ze faceci zaczną zdradzać hurtowo bo to normalne. A ci co siedzą na kamerkach dalej będą siedzieć bo tu akurat duzo sie nie zmieni.

Nie używałbym zamiennie slowa legalizacja i normalizacja. To ze mogę w sklepie wódkę kupić nie oznacza ze normą społeczna akceptowalna bedzie bycie wiecznie nagrzanym (zważonym smile )

29,368

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Wskaznik prostytucji nie wzrósł za to ilość problemów dla wszystkich zmalała.

Bo prostytucja ma też różne definicje. Nasza różni się od japońskiej......i amerykańskiej. W USA to tylko tradycjonaliści nazywają OF prostytucją. Dla reszty to po prostu kolejne influencerki na kolejnym portalu i tyle. 


To ze zalegalizujemy nie oznacza ze normy kulturowe sie posypią i zawód prostytutki będzie tym samym co fryzjerki. To nie oznacza ze faceci zaczną zdradzać hurtowo bo to normalne. A ci co siedzą na kamerkach dalej będą siedzieć bo tu akurat duzo sie nie zmieni.

Paradoksalnie, doświadczenia innych krajów wskazują na to, że legalizacja (cokolwiek by to nie było) powoduje SPADEK zainteresowania i procederu jako takiego. Jest to po prostu pochodna dekryminalizacji.

29,369

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

 

Niedawno już to napisałam, ale w tym miejscu powtórzę, że w moim odczuciu legalizacja prostytucji byłaby tożsama z normalizacją tego bądź co bądź patologicznego zjawiska i tutaj już mi to bardzo zgrzyta.


Nielegalne jest tylko zmuszanie do prostytucji, kuplerstwo, stręczycielstwo, sutenerstwo i cała reszta przymiotników z tego zakresu, która wiąże się z jakąś formą wymuszania lub czerpania korzyści majątkowej przez osoby trzecie. Sama zaś prostytucja nie tylko nie jest zakazana, ale i jeszcze jest nieopodatkowana.


A tak swoją drogą - jak chcesz zakazać utrzymankom bycia utrzymankami? Albo blacharom bycia blacharami? Galeriankom bycia galeriankami itd To też jest forma prostytucji. Będzie jakiś urzędas chodził do domu i sprawdzał czy dana para ma akt małżeński? Wywiad środowiskowy będą robić po sąsiadach i w miejscach pracy?

Taki zakaz to fikcja.

Natomiast uznanie zawodu (nadanie numeru PKD) i pełne opodatkowanie to same korzyści, bo system i tak jest obciążony finansowym brzemieniem konsekwencji bycia w półcieniu.

29,370

Odp: 30lat i cały czas sam

Jakoś nie widzę tego, że po numerku prostytutka wbija usługę w kasę fiskalną. smile To nadal będzie ogromna szara strefa. Zwłaszcza, że klientela jest bardzo rózna i najlepiej jak nie będzie można łatwo dotrzeć, kto korzysta z takowych usług. A z drugiej strony, kto takie usługi świadczy, bo czasem mozna się baaardzo zdziwić, jesli wierzyć róznym historiom.

29,371

Odp: 30lat i cały czas sam

Grunt to trochę zwykłego zdrowego rozsądku, ładnie to ująłeś, Legat.
Jakby potraktować prostytucje jako zawód to można ją wykończyć biurokracją i wepchnąć z powrotem do szarej strefy bo ...no kurczę, paragon fiskalnym za sprzedaż usługi to jedno, ale na przykład odmowa świadczenia usługi wymaga uzasadnienia przecież. Lekarz nie może nie przyjąć pacjenta, bo ma takie widzimisię, sprzedawca nie sprzedać towaru zasadniczo przeznaczonego do sprzedaży i wystawionego w ofercie sklepu ani  fryzjer odmówić strzyżenia itd, tak co do zasady.  Tego pana nie obsługujemy? No a dlaczego - a bo coś tam - uzasadnij.  Już widzę, jak przed wykonaniem usługi zbierane są dane klienta. Zaświadczenie o stanie zdrowia i to aktualne - bo pracownica musi być chroniona przed chorobami. Zaświadczenie o stanie zdrowia psychicznego - bo a nuż klient jakiś niebezpieczny i pracownicę uszkodzi. Od pozostających w związkach małżeńskich - zgoda współmałżonka, na piśmie. Ewentualnie oświadczenie o byciu singlem, na piśmie. Płatność wyłącznie elektroniczna - wiadomo, gotówka to szara strefa. Adres żeby w razie co łatwo klienta namierzyć, tak przecież bezpieczniej, poza tym ułatwi policji wyłapywanie osób ukrywających się przez wymiarem sprawiedliwości oraz poszukiwanych z innych przyczyn. Zabawę w biurokrację można kontynuować, ale bardziej serio to w prostytucji elementem wielce istotnym jest poczucie anonimowości u klienta.

U nas można by mówić o legalizacji biznesu, nie samego świadczenia usług. Samo świadczenie usług jest praktycznie niewykrywalne i delegalizacja sensu nie ma.
A czy legalizacja biznesu ma sens? Jak prowadzę legalny biznes to mam prawa przedsiębiorcy zatem w grę wchodzi reklama, akwizycja, nakłanianie do podjęcia pracy, normalna konkurencja rynkowa i pogoń za klientem czyli obecność biznesu w szeroko pojmowanej sferze publicznej. Równolegle otwiera się podtemat  kwalifikacji zawodowych, kursy, szkolenia, może nawet szkolnictwo zawodowe? Jakieś kursy przekwalifikowujące zawodowo przez Urząd Pracy refundowane? No czy jest to praca kompletnie nie wymagająca kwalifikacji? Biznes się kreci...

Bert, z tymi różnicami kulturowymi to sprawa jest wcale nie taka prosta jak by się mogło wydawać, to odnośnie Nowej Zelandii. To, że mieszkańcy są w większości biali i gadają po mniej więcej angielsku nie oznacza z automatu dużego podobieństwa kulturowego do Polski. Tak sygnalizuję dwa kulturowe tematy. Jeden to korupcja i łapownictwo - Nowa Zelandia jest na topie w rankingu państw nie skorumpowanych. Jakie jest podejście społeczne/kulturowe do szeroko pojmowanej korupcji w Polsce - powiedzmy inne. Druga różnica kulturowa - kwestia wiary. Nowa Zelandia to ok. 50% niewierzących plus drugie 50% bardzo zróżnicowanych, bez dominacji żadnego systemu przekonań.  Postawy moralne obywateli czyli to znane dobro/zło u nich jest zasadniczo ustawiane w sposób  świecki. Jak jest w Polsce - inaczej. To jest ogromna różnica kulturowa. I już w tym momencie, a jest to maluśki wycinek tematu "różnice kulturowe" należało by się zastanowić, czy system, który  w państwie A powiedzmy działa dobrze w państwie B zadziała tak samo. I już w tym momencie ja mam spore wątpliwości. Tych różnic kulturowych jest o wiele, wiele więcej, tak na marginesie, a ja się przy okazji dowiedziałam, jak niewiele wiem o Nowej Zelandii smile

29,372 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-08-02 17:14:28)

Odp: 30lat i cały czas sam

.

29,373 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-08-02 17:24:08)

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
Priscilla napisał/a:

 

Niedawno już to napisałam, ale w tym miejscu powtórzę, że w moim odczuciu legalizacja prostytucji byłaby tożsama z normalizacją tego bądź co bądź patologicznego zjawiska i tutaj już mi to bardzo zgrzyta.


Nielegalne jest tylko zmuszanie do prostytucji, kuplerstwo, stręczycielstwo, sutenerstwo i cała reszta przymiotników z tego zakresu, która wiąże się z jakąś formą wymuszania lub czerpania korzyści majątkowej przez osoby trzecie. Sama zaś prostytucja nie tylko nie jest zakazana, ale i jeszcze jest nieopodatkowana.


A tak swoją drogą - jak chcesz zakazać utrzymankom bycia utrzymankami? Albo blacharom bycia blacharami? Galeriankom bycia galeriankami itd To też jest forma prostytucji. Będzie jakiś urzędas chodził do domu i sprawdzał czy dana para ma akt małżeński? Wywiad środowiskowy będą robić po sąsiadach i w miejscach pracy?

Taki zakaz to fikcja.

Chyba się rozpędziłeś wink, bo w moim poście NIE ma nic o zakazie. Wypowiedziałam się na temat legalizacji, a to zdecydowanie nie jest tożsame z zakazem prostytucji.

Jack Sparrow napisał/a:

Natomiast uznanie zawodu (nadanie numeru PKD) i pełne opodatkowanie to same korzyści, bo system i tak jest obciążony finansowym brzemieniem konsekwencji bycia w półcieniu.

Nie, to nie są same korzyści, bo raz, że tego zagadnienia nie da się rozpatrywać wyłącznie w kategoriach finansowych, choćby dlatego, że w odniesieniu do społeczeństwa jako całości ma ono przecież znacznie szerszy kontekst, a dwa - nawet jeśli mimo wszystko to zrobimy (czysto hipotetycznie), to nadanie temu procederowi PKD wiąże się przecież z licznymi obciążeniami dla państwa, których teraz nie ma. To nie jest tak, że kasa będzie płynąć szerokim strumieniem, a państwo jako organizacja na tym wyłącznie zyskiwać. To tak po prostu NIE działa smile

29,374

Odp: 30lat i cały czas sam

Bert, wykasowałeś nim się odniosłam...ale i tak ci powiem, że żaden system nie działa w próżni, każdy działa w realnej rzeczywistości. smile

29,375 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-08-02 19:55:55)

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Bert, wykasowałeś nim się odniosłam...ale i tak ci powiem, że żaden system nie działa w próżni, każdy działa w realnej rzeczywistości. smile

No zgadza sie. Ale co masz na myśli Muqin? W tym temacie?


Rozumiem ze system ma pasować do rzeczywistości. Tworzymy system jednak po to żeby wplywal na rzeczywistość. Na te aspekty na ktore chcemy wpłynąć. Chcemy coś zmienić? Jeśli tak to co chcemy zmienić? Wtedy można próbować. Albo i nie i zostawić sprawe jak jest

29,376

Odp: 30lat i cały czas sam

No jeśli wprowadzamy system nie dostosowany do konkretnych realiów wyjdzie z tego coś okropnego, prędzej czy później.
Rzeczywistość jest jakaś. W kwestii prostytucji też. Znikąd się ona taka a nie inna wzięła, nie z powietrza przecie.
Jasne - zmiany w systemie mają tą rzeczywistość poprawić, przynajmniej intencjonalnie.
Pytanie - co chcemy zmienić - super. Wydaje się takie bardzo podstawowe. Kolejność "najpierw co, potem jak" godna polecenia.

Co byś poprawił, tak systemowo, Bert?

Mamy w Polsce niekaralne świadczenie usług seksualnych i karalne organizowanie, nakłanianie, zmuszanie czyli tzw. biznes, czerpanie korzyści.
Stan na teraz - absolutnie każda obywatelka wedle wolnej swej woli może usługi świadczyć, może zarejestrować działalność gospodarczą na takich samych zasadach jak każdą inną , jedyne co musi być inne to nazwa. Nie "usługi seksualne" ale "usługi towarzyskie" albo dowolna inna. W tym momencie ma dokładnie takie same prawa i obowiązki jak każdy prowadzący działalność gospodarczą i pytanie - czy ta akurat świadczenie usług seksualnych powinno być  jakoś bardziej chronione systemowo i jeśli tak, to dlaczego twoim zdaniem?
Ja nie widzę powodu. Na poziomie podstawowym - możesz naprawiać komputery "na czarno" albo mieć działalność. Masz zarejestrowaną - masz profity ale i obciążenia. Robisz na czarno - zarabiasz więcej, ale masz nie udokumentowany dochód i brak profitów typu emerytura czy leczenie na NFZ. Takoż samo ze świadczeniem usług seksualnych, coś za coś.

Pojawia się pytanie - czemu mając prawne narzędzia do ścigania procederu zakazanego państwo z tych narzędzi korzysta jak korzysta czyli toleruje ogromną szarą strefę, udaje że nie widzi itd. No to pytanie nie do mnie chyba... Jest to stan faktyczny. Tu być może można by coś poprawić, ale... ewidentnie są powody, że jest jak jest.

I teraz od drugiej strony. Przy temacie prostytucji jest ciekawie o tyle, że jest podział wedle płci i to wyraźnie widoczny - świadczą kobiety, a klientami są mężczyźni. W drugą stronę jest statystycznie pomijalne, tak przypuszczam.

Może by podejść systemowo od strony klientów? Nie na zasadzie penalizacji, ale edukacji, zmiany wzorców zakorzenionych? Ostatecznie bez popytu podaż się zmniejsza.
Nie było chyba nigdzie dobrych badań klientów - czemu panowie korzystają, co nimi kieruje, jakie potrzeby tak naprawdę zaspokajają itd. Temat tabu w psychologii ? Kobiety są całkiem nieźle opracowane, a panowie wcale. Jednym z powodów jest to, że ...no korzystać korzystają, ale tak chyłkiem, po cichutku - i skąd tu wziąć grupę reprezentatywną do badań? A że temat z tych wrażliwych to koszty badań by były spore, bo sama anonimizacja to duże koszty, a badania w obszarach wrażliwych  bez odpowiedniego poziomu anonimizacji dają wyniki bardzo przekłamane.

29,377 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-08-04 17:37:36)

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

No jeśli wprowadzamy system nie dostosowany do konkretnych realiów wyjdzie z tego coś okropnego, prędzej czy później.
Rzeczywistość jest jakaś. W kwestii prostytucji też. Znikąd się ona taka a nie inna wzięła, nie z powietrza przecie.
Jasne - zmiany w systemie mają tą rzeczywistość poprawić, przynajmniej intencjonalnie.
Pytanie - co chcemy zmienić - super. Wydaje się takie bardzo podstawowe. Kolejność "najpierw co, potem jak" godna polecenia.

Co byś poprawił, tak systemowo, Bert?

Mamy w Polsce niekaralne świadczenie usług seksualnych i karalne organizowanie, nakłanianie, zmuszanie czyli tzw. biznes, czerpanie korzyści.
Stan na teraz - absolutnie każda obywatelka wedle wolnej swej woli może usługi świadczyć, może zarejestrować działalność gospodarczą na takich samych zasadach jak każdą inną , jedyne co musi być inne to nazwa. Nie "usługi seksualne" ale "usługi towarzyskie" albo dowolna inna. W tym momencie ma dokładnie takie same prawa i obowiązki jak każdy prowadzący działalność gospodarczą i pytanie - czy ta akurat świadczenie usług seksualnych powinno być  jakoś bardziej chronione systemowo i jeśli tak, to dlaczego twoim zdaniem?
Ja nie widzę powodu. Na poziomie podstawowym - możesz naprawiać komputery "na czarno" albo mieć działalność. Masz zarejestrowaną - masz profity ale i obciążenia. Robisz na czarno - zarabiasz więcej, ale masz nie udokumentowany dochód i brak profitów typu emerytura czy leczenie na NFZ. Takoż samo ze świadczeniem usług seksualnych, coś za coś.

Pojawia się pytanie - czemu mając prawne narzędzia do ścigania procederu zakazanego państwo z tych narzędzi korzysta jak korzysta czyli toleruje ogromną szarą strefę, udaje że nie widzi itd. No to pytanie nie do mnie chyba... Jest to stan faktyczny. Tu być może można by coś poprawić, ale... ewidentnie są powody, że jest jak jest.

I teraz od drugiej strony. Przy temacie prostytucji jest ciekawie o tyle, że jest podział wedle płci i to wyraźnie widoczny - świadczą kobiety, a klientami są mężczyźni. W drugą stronę jest statystycznie pomijalne, tak przypuszczam.

Może by podejść systemowo od strony klientów? Nie na zasadzie penalizacji, ale edukacji, zmiany wzorców zakorzenionych? Ostatecznie bez popytu podaż się zmniejsza.
Nie było chyba nigdzie dobrych badań klientów - czemu panowie korzystają, co nimi kieruje, jakie potrzeby tak naprawdę zaspokajają itd. Temat tabu w psychologii ? Kobiety są całkiem nieźle opracowane, a panowie wcale. Jednym z powodów jest to, że ...no korzystać korzystają, ale tak chyłkiem, po cichutku - i skąd tu wziąć grupę reprezentatywną do badań? A że temat z tych wrażliwych to koszty badań by były spore, bo sama anonimizacja to duże koszty, a badania w obszarach wrażliwych  bez odpowiedniego poziomu anonimizacji dają wyniki bardzo przekłamane.

Co bym chcial zmienić? Muszę pomyslec

29,378

Odp: 30lat i cały czas sam

A to poczekam pielęgnując cnotę cierpliwości smile

29,379

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Mamy w Polsce niekaralne świadczenie usług seksualnych i karalne organizowanie, nakłanianie, zmuszanie czyli tzw. biznes, czerpanie korzyści.
Stan na teraz - absolutnie każda obywatelka wedle wolnej swej woli może usługi świadczyć, może zarejestrować działalność gospodarczą na takich samych zasadach jak każdą inną , jedyne co musi być inne to nazwa. Nie "usługi seksualne" ale "usługi towarzyskie" albo dowolna inna. W tym momencie ma dokładnie takie same prawa i obowiązki jak każdy prowadzący działalność gospodarczą i pytanie - czy ta akurat świadczenie usług seksualnych powinno być  jakoś bardziej chronione systemowo i jeśli tak, to dlaczego twoim zdaniem?

Widzę to tak samo - kobiety zmuszane do prostytucji mają ochronę prawną, a te, które zmuszane nie są, wszystko mogą sobie zapewnić na równi z innymi obywatelami. Zawsze też istnieje możliwość skorzystania z emerytalnego czy zdrowotnego ubezpieczenia prywatnego, co nawet daje większe możliwości niż zakres świadczeń narzucanych systemowo. Jeśli tego nie robią, to wyraźnie mają swoje powody, jak choćby niechęć do otwartego ujawnienia się czy dzielenia się zyskiem w postaci odprowadzania obowiązkowych podatków i składek ZUS-owskich. 

Muquin napisał/a:

Pojawia się pytanie - czemu mając prawne narzędzia do ścigania procederu zakazanego państwo z tych narzędzi korzysta jak korzysta czyli toleruje ogromną szarą strefę, udaje że nie widzi itd. No to pytanie nie do mnie chyba... Jest to stan faktyczny. Tu być może można by coś poprawić, ale... ewidentnie są powody, że jest jak jest.

Poza dosyć oczywistymi, o których co i rusz donoszą media, czyli korzystanie z usług prostytutek przez tych, którzy mają wpływ na obowiązujący w kraju stan prawny, myślę sobie, że to może działać w myśl zasady: "nie gryzie się ręki, która karmi". Tu: "po co zmieniać coś, z czego samemu czerpie się określoną korzyść?"

Muqin napisał/a:

Może by podejść systemowo od strony klientów? Nie na zasadzie penalizacji, ale edukacji, zmiany wzorców zakorzenionych? Ostatecznie bez popytu podaż się zmniejsza.

Popyt na usługi seksualne jest na tyle duży, że nie wydaje się, aby ktokolwiek choć rozważał wprowadzenie zakazu, który niewątpliwie wywoływałby niechęć i sprzeciw.
Równocześnie obserwuję, że pewne kwestie są tak bardzo wbite w społeczne przekonania, a przy tym nastąpiło na tyle duże rozluźnienie obyczajowe, że męską mentalność z zasady będzie ogromnie trudno zmienić. Trzeba by na to ze trzy pokolenia, jeśli nie więcej wink

Generalnie sama jestem ogromnie ciekawa sugestii Berta.

29,380

Odp: 30lat i cały czas sam

Tak sobie czytam tą dyskusję i w sumie wpadłem na pomysł trochę z gatunku sci-fi, ale z drugiej strony mnóstwo dzisiejszych wynalazków jeszcze niedawno też było tak określanych...co uważacie o pomyśle sztucznego przekierowania popędu seksualnego na inne obszary - pracę bądź rozwój? Pomysł wzięty ofkorz z naszej starej dobrej "Seksmisji", gdzie istniała przecież pigułka, regularnie zażywana przez tamtejsze kobiety o takim właśnie działaniu.

Pomyślałem o tym pod kątem właśnie ograniczenia popytu na prostytucję czy inne usługi seksualne typu OnlyFans. Jasne, dałoby to efekt tylko częściowy bo jak już to było ustalone tutaj i tak większość zapotrzebowania na to kreują ludzie którzy mieli "zwykły" dostęp do seksu, ale jednak wyeliminowałoby to grupę użytkowników, i być może samo zjawisko stałoby się mniej powszechne i dochodowe - nawet te hipotetyczne 20 procent mniej to już jest widoczny ubytek klienteli.

(Jakby takie coś istniało to chyba na raz bym wciągnął cały miesięczny przydział xD)

Posty [ 29,316 do 29,380 z 29,782 ]

Strony Poprzednia 1 450 451 452 453 454 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024