30lat i cały czas sam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 449 450 451 452 453 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 29,251 do 29,315 z 29,782 ]

29,251

Odp: 30lat i cały czas sam
Przegryw Prawiczek napisał/a:

Zresztą ja idę dalej i jasno komunikuję, że będę w basic ciuchach i żeby dziewczyna ubrała się również wygodnie, a nie elegancko. Im mniej pompy na pierwszym spotkaniu, tym obie strony czują swobodniej i kontakt jest bardziej naturalny.

Zaplanowanie tego, co się będzie robić, jest jak najbardziej sensowne, natomiast gdybym dostała info, że facet ubierze się tak i tak, a ja mam ubrać się analogicznie, byłabym mocno skonsternowana. wink

Zobacz podobne tematy :

29,252

Odp: 30lat i cały czas sam

Zaplanowanie jako takie jest ok, sugerowałabym plan B w zapasie albo właśnie elastyczność.
Sara, my nie jesteśmy przecież jednakowe, my kobiety znaczy. Jedna by się poczuła skonsternowana tak, jak ty, inna by uznała że to wygodne wiedzieć więcej wcześniej. Ja bym wolała pytanie "czy masz ochotę na spacer" niż info "zaplanowałem spacer", a info "będę ubrany tak a tak" odebrałabym nie najlepiej, bo z tego wynika, ze powinnam się dostosować, a gdzie tu moja wygoda?   Poza tym spacer spacerowi nierówny, co innego park typu warszawskie Łazienki a co innego jakiś zdecydowanie bardziej plenerowe miejsce, choć i to spacer i to spacer.
Czasem jak czytam takie instrukcje oraz zalecenia  "co i jak należy wykonać" mam wrażenie, ze ich twórcy czy tam autorzy jakoś nie zauważają zróżnicowania w obrębie płci żeńskiej, jakbyśmy wszystkie były identyczne niczym lalki z taśmy produkcyjnej.

29,253

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Jakbyś nie zauważył, to ja nie jestem mężczyzną. Co zasygnalizowałam pisząc o "żeńskiej stronie". Takie maluśkie info od "drugiej strony", że warto być elastycznym i reagować na bieżąco nie robiąc z randki własnego planu do realizacji, jeśli już plan warto mieć także plan B.
Tak przy okazji zauważyłeś może, że elegancja wygody wcale nie wyklucza oraz że jest czymś więcej niż ubraniem ?


To jest takie typowo forumowe czepianie się.
Nie, ja od początku przemawiam z pozycji siły to tych kobiet do końca sztywno realizując swój plan na spotkanie XD
Nie, nie wiedziałem. Całe życie myślałem, że elegancja, to ciuchy. Dziękuję, wypełniasz te wszystkie luki w moim rozumowaniu i zawracasz mi uwagę na rzeczy, o których nie miałem pojęcia. Dobrze jest mieć kumpla na forum, który wie więcej o Tobie niż Ty sam.

29,254

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:
Przegryw Prawiczek napisał/a:

Zresztą ja idę dalej i jasno komunikuję, że będę w basic ciuchach i żeby dziewczyna ubrała się również wygodnie, a nie elegancko. Im mniej pompy na pierwszym spotkaniu, tym obie strony czują swobodniej i kontakt jest bardziej naturalny.

Zaplanowanie tego, co się będzie robić, jest jak najbardziej sensowne, natomiast gdybym dostała info, że facet ubierze się tak i tak, a ja mam ubrać się analogicznie, byłabym mocno skonsternowana. wink


Może Ty, ja informuję tylko. To jest zresztą część kontaktu. Ludzie mówią sobie podczas poznawania się jakie lubią miejscówki, jaki mają styl ubierania się. Ja jadę na all black w takim minimalistycznym stylu i jest to dobrze odbierane. Jeśli widzę, że dziewczyna nosi się w dobrych ciuchach, to też podkręcam swoje ciuchy. To jest mega proste i nie ma w tym wojny płci XD Lol

29,255

Odp: 30lat i cały czas sam

O tobie, Przegrywie to ja wiem tyle,  ile mogę wywnioskować z iluś tam postów na forum czyli praktycznie nic.
Jak wnoszę, moje uzupełnienie twoich porad z jakiegoś powodu cię zirytowało? Bzdurę jakąś napisałam koniecznie wymagającą sprostowania?
Jeśli całe życie myślałeś, że elegancja to ciuchy to - warto zauważyć, że tak nie jest. Bo nie jest. Ciuchy absolutnie nie wystarczają, by mężczyznę bądź kobietę określić jako osobę elegancką. Co najwyżej dobrze ubraną, tu w grę wchodzi zarówno jakość jak i dostosowane ubioru do okoliczności i sytuacji. Dobrze ubrany prostak i cham występuje w naturze. To samo tyczy pań.
Jeśli przy okazji wypełniłam jakąś lukę to nie tyle w twoim rozumowaniu ile wiedzy o tzw. życiu i świecie.
Kumpel ma odpowiedni feminatyw - kumpela. To w ramach uzupełniania luk oraz elegancji. Nie jest elegancko do kobiety zwracać się nie używając feminatywu,  jeśli takowy istnieje i jest w języku zakorzeniona,  a "kumpela" akurat nie jest neologizmem. smile Nie że to chamstwo, obrażać się nie ma o co, ale eleganckie to to już nie jest.

29,256

Odp: 30lat i cały czas sam

Dziękuję za porady.

29,257

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Właśnie przez podejście typu "w tym wieku powinienem to i to" skończyłem w takiej sytuacji.


NIE. W takiej sytuacji wylądowałeś z powodu własnych wyborów. Uważałeś się za lepszego, nie byłeś zainteresowany nawiązaniem żadnej relacji nawet z klubowymi kolegami i obudziłeś się z ręką w nocniku, bo minęło kilka latek i zauważyłeś, że życie ci przelatuje między palcami i dojeżdża cię samotność.


Akurat w tej kwestii masz rację, jestem podatny na manipulacje, istnieje duże prawdopodobieństwo mojej utraty rozumu z powodu doświadczenia po raz pierwszy w życiu tylu pozytywnych emocji.

Wszyscy popełniamy ten błąd. Póki nie skończy się ciążą z wpadki lub przyspawaniem do osoby z braku laku i lepszych alternatyw to wszystko jest w porządku. Niektóre błędy "miłości" człowiek chętnie popełnia. Wielokrotnie.


Nie ma dla mnie znaczenia czy zrobię to dla siebie czy dla kogoś

To ma OGROMNE znaczenie. Jak robisz coś dla siebie, to nawet jak coś ci nie wyjdzie, to nie będziesz czuł żalu, ani zawodu czy rozgoryczenia. Łatwo się wtedy pogodzić z porażkami, łatwo się po nich pozbierać i wyciągnąć wnioski. BA - nierzadko z czasem dochodzi się do wniosku, że niektóre błędy popełniłoby się jeszcze raz. Jeśli robisz coś dla kogoś to w razie jak się popsuje, to kończysz z poczuciem bycia ofiarą, a własne winę za błędy cedujesz na innych i ostatecznie o żadnej zmianie nie ma mowy. Masz być protagonistą swojej własnej bajki. Nie postacią w tle.


Absolutnie nie zgadzam się z tobą w kwestii, że mając 30 lat trzeba mieć wszystko sprecyzowane itd.

Jak sam słusznie zauważyłeś - umknęła ci dekada życia. Jak teraz pójdziesz za ciosem i niczego nie skwasisz po drodze, to mając lat 40ści będziesz na etapie statystycznego 30stolatka.


Oboje zaczniemy od zera,

Nope. To ty zaczynasz od zera. Ona buduje kolejną relację.

29,258

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Shini ja tego nie kupuję. Kropka, to nie jest debata, nie wciągaj mnie w to swoje pierdoloolo.
Ty mnie nie przekonasz, że mając stałą prace, dach nad głową, mega wyrozumiałych rodziców, brak obowiązków postaci dziecko, żona, kredyt jesteś właściwie ubezwłasnowolniony i tylko cienka granica dzieli ciebie od osoby niedorozwiniętej, która wymaga pomocy na każdym kroku.

Do tego żyjesz internetowymi urojeniami. Na konwencie anime 10 lat temu gdyby ci się chiało ruszyć dupe poznałbyś laski w swoim wieku tobą zainteresowane. Na Woodstocku, na pracy sezonowej w kawiarni, na festiwalu muzycznym dowolnego typu. Ja poznałam ludzi nawet na kursie na prawo jazdy w trakcie uczenia się pierwszej pomocy XD
To że ty nigdzie nikogo nie poznajesz to kwestia tego że nie chce ci się ruszyć dupy, zagadać, napisać, skrzyknąć grupy.
Nie ma agyzmu randkowego i nie jesteś niewidzialny do pewnego momentu w życiu. Kobiety spotykają się z rówieśnikami na każdym etapie życia.

AMEN. Po prostu tak wygląda życie. Nie żyjemy w próżni. Okazji do poznania innych jest od metra niemal każdego dnia. Jak ktoś samemu chowa się przed światem to nie ma prawa mieć pretensji do innych.

29,259

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
SaraS napisał/a:

To drugie to najczęściej kwestia niejasnych płatności, a nie... No właśnie, czego?


Ja się z tym najczęściej spotykałem z powodów czysto kulturowych.


Ze świeżo poznanym facetem nie wiem, czy bym tak zrobiła,


Ostatecznie motywy są pomijalne, bo rozmawiamy o skutku. Z początkowego "nikt normalny tak nie robi" w dwa posty przyznałaś mi rację, że na pierwszych randkach z nowo poznanym facetem jednak kobiety zwracają na to uwagę. Powody mogą być różne i różniste, ale jednak odgrywa to pewną rolę i daje poczucie swobody.

Nie do końca. Nie randkuje się przecież wyłącznie z niemal obcymi ludźmi.

Ale o takich przypadkach teraz mowa.


Wspomniałam zresztą, że z alkoholem już bym takich rozkmin nie miała - chcę, to piję drinka, choćby całe towarzystwo siedziało przy herbatce, i odwrotnie - nie chcę, to nie piję, gdy wokół dziki melanż. I to nie jest jakiejś wyjątkowe; w każdym razie znam zdecydowanie więcej osób, które tak robią, niż tych, które się dopasowują. I te drugie budzą raczej powszechny śmiech.

To kwestia jakimi ludźmi się otaczamy. Ja i moi bliscy znajomi też tak mamy. Niemniej jednak swoim życiu więcej spotkałem osób, które chciały się wpasować, nie chciały w żaden sposób odstawać od grupy.

Popatrz na tutejszych forumowiczów. Ile jest tu osób, które nie boją się powiedzieć lub zrobić coś dla siebie? A ile jest tu osób, które robią coś w swoim życiu tylko dla innych? Żeby nie zostać wyśmianym, wyszydzonym, żeby nie skończyć samotnie?

29,260

Odp: 30lat i cały czas sam

Jeżeli chodzi o pkt. 2, to mam umówioną wizytę u endokrynologa na jesień, aby sprawdzić ewentualną przyczynę ginekomastii.

Tak więc progres w liście jest smile



Rumunski_Zolnierz napisał/a:

1) Nabycie samochodu - Zrealizowano
Kilka miesięcy temu nabyłem samochód, aby być bardziej mobilnym - to powinno ułatwiać w ustawianiu się na randki.
Widzę to po swoich znajomych, którzy np ustawiają się z jakąś dziewczyną w Sobotę o 21:00, gdzie komunikacją miejską już by nie dotarli na spotkanie.


2) Pozbycie się ginekomastii - W realizacji
W tygodniu będę zapisywał się do lekarza celem pozbycia się ginekomastii (leczenie albo operacja).


3) Siłownia, dieta, kreatyna - Następne w kolejce
Na siłowni już trochę ćwiczę, ale efekty nie są takie jakbym chciał, więc mam w planach dociśnięcie diety, aby uzyskać lepsze wyniki (+ suplementacja jakimś białkiem, czy mutant-mass), dodatkowo wjedzie jeszcze kreatyna, aby bardziej się spompować, brałem ją kiedyś i wiem jakie fajne daje efekty.


4) Ogarnięcie jakichś fajnych miejscówek, gdzie można randkować - Następne w kolejce
Muszę ogarnąć, gdzie w moim mieście są jakieś fajne punkty na randki, będę chodził do nich najpierw sam, aby zobaczyć czy warto i potem będę mieć już jakieś znane miejsca, jakbym chciał zaprosić gdzieś jakąś dziewczynę.


5) Ogarnięcie dobrych ciuchów - Następne w kolejce
Tutaj chyba nie trzeba więcej komentować.


W dalszej perspektywie:


6) Wybielanie i prostowanie zębów


Aczkolwiek myślę, że już po pkt. 5 będę próbował wrócić na rynek matrymonialny.

29,261

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Jeżeli chodzi o pkt. 2, to mam umówioną wizytę u endokrynologa na jesień, aby sprawdzić ewentualną przyczynę ginekomastii.

Tak więc progres w liście jest smile

Który najpierw wypisze ci skierowanie na badania i będziesz znowu czekał bez sensu. Poproś swojego lekarza, żeby ten ci wypisał skierowanie na badanie krwi, żebyś mógł z wynikami pójść do tego endokrynologa (choć androlog byłby lepszy). Albo same badania krwi zrób prywatnie. Obecnie wiele labów ma pakiety dedykowane mężczyznom, które więcej dają niż te zlecone przez lekarzy w ramach NFZ, które mówią niewiele, bo z reguły zlecają tylko teścia całkowitego i nie chcą za bardzo nic więcej, a te pakiety mają dużo szerszy zakres.

29,262 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-22 21:11:28)

Odp: 30lat i cały czas sam

Swego czasu mieliśmy burzliwa dyskusje o prostytucji

Ciekawy wywiad - roznie bywa

https://youtu.be/-t61MPS8h9M?si=GxsgTERzJBBrLCuf

29,263

Odp: 30lat i cały czas sam

Akurat tak się składa, że lekarz pierwszego kontaktu wypisał mi skierowania do laboratorium na badania.

I nie jest to tylko krew i na teścia, ale też na cały panel hormonów męskich.

I z wynikami tych badań pójdę do endokrynologa.

29,264 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2025-07-22 21:52:03)

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Swego czasu mieliśmy burzliwa dyskusje o prostytucji

Ciekawy wywiad - roznie bywa

https://youtu.be/-t61MPS8h9M?si=GxsgTERzJBBrLCuf

Nieźle z tym trafiłeś, dziś słuchałem tego wywiadu. To bardziej gwiazda porno, a dokładniej OF niż prostytutka. Co dokładniej sądzisz o tym wywiadzie i o samej bohaterce?

29,265 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-22 22:42:22)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Swego czasu mieliśmy burzliwa dyskusje o prostytucji

Ciekawy wywiad - roznie bywa

https://youtu.be/-t61MPS8h9M?si=GxsgTERzJBBrLCuf

Nieźle z tym trafiłeś, dziś słuchałem tego wywiadu. To bardziej gwiazda porno, a dokładniej OF niż prostytutka. Co dokładniej sądzisz o tym wywiadzie i o samej bohaterce?

Oddaje sie za pieniądze randomowym osobom wiec to tez prostytucja. Nie przesłuchałem jeszcze  całego wywiadu ale na pierwszy rzut oka dziewczyna wydaje sie nieglupia. I lubi swoja prace. Na pewno "zamkniecie" branzy by jej nie ucieszylo

A Ty co myślisz?

29,266

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Oddaje sie za pieniądze randomowym osobom wiec to tez prostytucja. Nie przesłuchałem jeszcze  całego wywiadu ale na pierwszy rzut oka dziewczyna wydaje sie nieglupia. I lubi swoja prace. Na pewno "zamkniecie" branzy by jej nie ucieszylo

A Ty co myślisz?

Po pierwsze polecam przesłuchać cały.

Po drugie mam podobnie zdanie co do tego, że Lena nie jest głupia i z pewnością lubi swoją pracę. Raczej nie da się dostać na amerykański uniwersytet, a potem zarobić niezłe miliony będąc głupim. Jej praca do chwalebnych nie należy ale czy jakąkolwiek pracę można taką nazwać? O niej samej też można mówić wiele rzeczy ale na mnie jako osoba wywarła pozytywne wrażenie. Dziewczyna robi to co lubi i zarabia na tym duże pieniądze. Cieszy się życiem, robi co chce, wyjeżdża sobie gdzie chce, już teraz stać ją na wszystko, a jeśli nie wywali tej kasy na głupoty tylko dobrze zainwestuje będzie ustawiona do końca życia. Ma bezpieczeństwo finansowe o jakim większość ludzi może tylko pomarzyć. To brzmi jak definicja prawdziwego sukcesu.

29,267

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

  To brzmi jak definicja prawdziwego sukcesu.

Mnie się sukces jednak inaczej kojarzy. Pojęcie praca zresztą również wink

29,268

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

Mnie się sukces jednak inaczej kojarzy. Pojęcie praca zresztą również wink

Mi się on kojarzy ze spełnieniem, przyjemnością z wykonywanej pracy, bezpieczeństwem finansowym, możliwościa życia według własnych zasad, wolnością w sensie logistycznym i niezależnością finansową od nikogo i niczego. Jeśli chodzi i samą pracę to dla mnie ona się kojarzy wyłącznie negatywnie. Najprawdopodobniej jeszcze nie doszedłem do takiego poziomu w pracy nad sobą by móc ją skojarzyć pozytywnie ale będę próbował dalej. W końcu jeden z większych celów już mi się udało osiągnąć więc kolejny też może się udać.

29,269

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

  To brzmi jak definicja prawdziwego sukcesu.

Mnie się sukces jednak inaczej kojarzy. Pojęcie praca zresztą również wink

Ona odbiera to jako wielki sukces i jako fajna prace. Ludzie są różni. Co kto lubi jak nikomu krzywdy nie robi. U niej wydaje sie ze nawet sama sobie nie robi bo jakas tam swiadomosc sytuacji jest. Proste porównanie za i przeciw i tak jej wyszlo

29,270 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-07-23 16:53:12)

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

  To brzmi jak definicja prawdziwego sukcesu.

Mnie się sukces jednak inaczej kojarzy. Pojęcie praca zresztą również wink

Takie czasy, że qrestwo na propsie i na tapecie. Wywiady robią, autografy rozdają, wzór dla młodzieży.. itp. A wywiady z ciekawymi, mądrymi ludźmi, dzięki którym ten świat idzie do przodu giną gdzieś w czeluściach internetu. Podobnie patocelebryctwo ma się  dobrze. Masakra jakaś.
Co kiedyś było obciachem i wstydem, dzisiaj weszło na salony.

29,271

Odp: 30lat i cały czas sam

Ale na internecie też można znaleźć wiele ciekawych kanałów, które przekazują bardzo wartościowe treści, przykładowo:

- SciFun
- ciekawehistorie

To takie 2, które ja bardzo lubię, ogląda je sporo osób i takie wywiady z prostytutkami mogą się schować jeżeli chodzi o zasięgi.

29,272 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-23 22:21:52)

Odp: 30lat i cały czas sam

.

29,273

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ale na internecie też można znaleźć wiele ciekawych kanałów, które przekazują bardzo wartościowe treści, przykładowo:

- SciFun
- ciekawehistorie

To takie 2, które ja bardzo lubię, ogląda je sporo osób i takie wywiady z prostytutkami mogą się schować jeżeli chodzi o zasięgi.

Jak się chce to się znajdzie, wiadomo, ja miałam na myśli, że takie gówniane treści są na propsie czyli popularne a młodzież łyka jak pelikany. Podobnie jak te wszystkie gale mma gdzie patocelebryty dla kasy gęby sobie obijają, cieszą się dużym powodzeniem i głownie oglądają to dzieciaki a takie Fagaty są dla nich autorytetami i idolkami. Większość siedzi na tik tokach i ogląda bzdury, bo tak łatwiej, nie trzeba się wysilać. Po co się uczyć jak można na OF kariery robić. Zapytasz ich kto to Nikola Tesla to powiedzą, że jakiś model samochodu big_smile ale za to jednym tchem wymienią wszystkich influencerów z insta albo innego tik toka. Takie czasy.

29,274

Odp: 30lat i cały czas sam
Solaris napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ale na internecie też można znaleźć wiele ciekawych kanałów, które przekazują bardzo wartościowe treści, przykładowo:

- SciFun
- ciekawehistorie

To takie 2, które ja bardzo lubię, ogląda je sporo osób i takie wywiady z prostytutkami mogą się schować jeżeli chodzi o zasięgi.

Jak się chce to się znajdzie, wiadomo, ja miałam na myśli, że takie gówniane treści są na propsie czyli popularne a młodzież łyka jak pelikany. Podobnie jak te wszystkie gale mma gdzie patocelebryty dla kasy gęby sobie obijają, cieszą się dużym powodzeniem i głownie oglądają to dzieciaki a takie Fagaty są dla nich autorytetami i idolkami. Większość siedzi na tik tokach i ogląda bzdury, bo tak łatwiej, nie trzeba się wysilać. Po co się uczyć jak można na OF kariery robić. Zapytasz ich kto to Nikola Tesla to powiedzą, że jakiś model samochodu big_smile ale za to jednym tchem wymienią wszystkich influencerów z insta albo innego tik toka. Takie czasy.

Prawda

29,275 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-07-23 23:17:29)

Odp: 30lat i cały czas sam
Solaris napisał/a:

Takie czasy, że qrestwo na propsie i na tapecie. Wywiady robią, autografy rozdają, wzór dla młodzieży.. itp. A wywiady z ciekawymi, mądrymi ludźmi, dzięki którym ten świat idzie do przodu giną gdzieś w czeluściach internetu. Podobnie patocelebryctwo ma się  dobrze. Masakra jakaś.
Co kiedyś było obciachem i wstydem, dzisiaj weszło na salony.

Coś tutaj poszło bardzo nie tak i pokuszę się nawet o stwierdzenie, że to jest dramat naszych czasów. Normalizujemy zachowania, których w żadnej mierze nie powinno się stawiać za normę, bo nie niosą ze sobą żadnej dodatniej wartości.
Na marginesie, niestety nie dotyczy to tylko młodzieży, bo wystarczy zalogować się na FB (to tylko przykład, bo właściwie gdziekolwiek), wejść w sekcję komentarzy pod treściami politycznymi, choć nie tylko, aby przekonać się jakim językiem ludzie teraz ze sobą "rozmawiają". Przerażające, że jako społeczeństwo pozbyliśmy się jakichkolwiek hamulców.

Solaris napisał/a:

Jak się chce to się znajdzie, wiadomo, ja miałam na myśli, że takie gówniane treści są na propsie czyli popularne a młodzież łyka jak pelikany. Podobnie jak te wszystkie gale mma gdzie patocelebryty dla kasy gęby sobie obijają, cieszą się dużym powodzeniem i głownie oglądają to dzieciaki a takie Fagaty są dla nich autorytetami i idolkami. Większość siedzi na tik tokach i ogląda bzdury, bo tak łatwiej, nie trzeba się wysilać. Po co się uczyć jak można na OF kariery robić. Zapytasz ich kto to Nikola Tesla to powiedzą, że jakiś model samochodu big_smile ale za to jednym tchem wymienią wszystkich influencerów z insta albo innego tik toka. Takie czasy.

Trudno się nie zgodzić.
Swoją drogą przerażające, że teraz ogromna część młodzieży, tak przynajmniej wynika z badań, zapytana o wymarzony zawód bez wahania wymienia influencera, you-tubera, tik-tokera i inne pokrewne.
Napatrzą się, nasłuchają i wydaje im się, że to szczyt możliwości i szczęścia. Teraz tylko czekać aż only-fanserka dołączy to tej listy.
Ja nie powiem, są twórcy, którzy robią wartościowe materiały, jest och zresztą naprawdę sporo, ale to co w social mediach wydaje się najbardziej pociągać młodzież, swoim poziomem bardzo często szoruje po dnie.

Bert44 napisał/a:

Ona odbiera to jako wielki sukces i jako fajna prace. Ludzie są różni. Co kto lubi jak nikomu krzywdy nie robi. U niej wydaje sie ze nawet sama sobie nie robi bo jakas tam swiadomosc sytuacji jest. Proste porównanie za i przeciw i tak jej wyszlo.

Dlatego zaznaczyłam, że mi sukces kojarzy się z czymś innym. W tym miejscu dodam, że nawet zupełnie czymś innym.

I owszem, nie wydaje mi się, żeby tym kogoś krzywdziła. Przypuszczam, że w odczuciu jej samej, jej klientów i wielu innych osób ona tych innych w pewien sposób uszczęśliwia i jeszcze na tym bardzo dobrze zarabia.
Mimo wszystko nazwałabym to sposobem na łatwe zarabianie, absolutnie nie pracą. Dlaczego? Bo jakoś masturbowania się przed kamerą za hajs za cholerę nie potrafię utożsamić z pracą. 

Swoją drogą przypomniała mi się ta striptizerka, która wystąpiła na kanale "7 metrów pod ziemią". Też ktoś chyba na forum wrzucał link do tego nagrania. To jest ten sam poziom samozadowolenia ze sprzedawania siebie i swojego ciała. Ale... w końcu nie wszyscy muszą mieć silne moralne kręgosłupy ani mieć potrzebę zasługiwania na szacunek.

Swoją drogą Shiniemu, jak widać, ta dziewczyna wyraźnie imponuje.
I w tym miejscu możemy wrócić do tego, co napisała Solaris, a do czego i ja odniosłam się zaledwie kilka wersów wyżej - normalizacja patologicznych zachowań ma się bardzo dobrze, coraz lepiej.

29,276

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Solaris napisał/a:

Takie czasy, że qrestwo na propsie i na tapecie. Wywiady robią, autografy rozdają, wzór dla młodzieży.. itp. A wywiady z ciekawymi, mądrymi ludźmi, dzięki którym ten świat idzie do przodu giną gdzieś w czeluściach internetu. Podobnie patocelebryctwo ma się  dobrze. Masakra jakaś.
Co kiedyś było obciachem i wstydem, dzisiaj weszło na salony.

Coś tutaj poszło bardzo nie tak i pokuszę się nawet o stwierdzenie, że to jest dramat naszych czasów. Normalizujemy zachowania, których w żadnej mierze nie powinno się stawiać za normę, bo nie niosą ze sobą żadnej dodatniej wartości.
Na marginesie, niestety nie dotyczy to tylko młodzieży, bo wystarczy zalogować się na FB (to tylko przykład, bo właściwie gdziekolwiek), wejść w sekcję komentarzy pod treściami politycznymi, choć nie tylko, aby przekonać się jakim językiem ludzie teraz ze sobą "rozmawiają". Przerażające, że jako społeczeństwo pozbyliśmy się jakichkolwiek hamulców.

Solaris napisał/a:

Jak się chce to się znajdzie, wiadomo, ja miałam na myśli, że takie gówniane treści są na propsie czyli popularne a młodzież łyka jak pelikany. Podobnie jak te wszystkie gale mma gdzie patocelebryty dla kasy gęby sobie obijają, cieszą się dużym powodzeniem i głownie oglądają to dzieciaki a takie Fagaty są dla nich autorytetami i idolkami. Większość siedzi na tik tokach i ogląda bzdury, bo tak łatwiej, nie trzeba się wysilać. Po co się uczyć jak można na OF kariery robić. Zapytasz ich kto to Nikola Tesla to powiedzą, że jakiś model samochodu big_smile ale za to jednym tchem wymienią wszystkich influencerów z insta albo innego tik toka. Takie czasy.

Trudno się nie zgodzić.
Swoją drogą przerażające, że teraz ogromna część młodzieży, tak przynajmniej wynika z badań, zapytana o wymarzony zawód bez wahania wymienia influencera, you-tubera, tik-tokera i inne pokrewne.
Napatrzą się, nasłuchają i wydaje im się, że to szczyt możliwości i szczęścia. Teraz tylko czekać aż only-fanserka dołączy to tej listy.
Ja nie powiem, są twórcy, którzy robią wartościowe materiały, jest och zresztą naprawdę sporo, ale to co w social mediach wydaje się najbardziej pociągać młodzież, swoim poziomem bardzo często szoruje po dnie.

Bert44 napisał/a:

Ona odbiera to jako wielki sukces i jako fajna prace. Ludzie są różni. Co kto lubi jak nikomu krzywdy nie robi. U niej wydaje sie ze nawet sama sobie nie robi bo jakas tam swiadomosc sytuacji jest. Proste porównanie za i przeciw i tak jej wyszlo.

Dlatego zaznaczyłam, że mi sukces kojarzy się z czymś innym. W tym miejscu dodam, że nawet zupełnie czymś innym.

I owszem, nie wydaje mi się, żeby tym kogoś krzywdziła. Przypuszczam, że w odczuciu jej samej, jej klientów i wielu innych osób ona tych innych w pewien sposób uszczęśliwia i jeszcze na tym bardzo dobrze zarabia.
Mimo wszystko nazwałabym to sposobem na łatwe zarabianie, absolutnie nie pracą. Dlaczego? Bo jakoś masturbowania się przed kamerą za hajs za cholerę nie potrafię utożsamić z pracą. 

Swoją drogą przypomniała mi się ta striptizerka, która wystąpiła na kanale "7 metrów pod ziemią". Też ktoś chyba na forum wrzucał link do tego nagrania. To jest ten sam poziom samozadowolenia ze sprzedawania siebie i swojego ciała. Ale... w końcu nie wszyscy muszą mieć silne moralne kręgosłupy ani mieć potrzebę zasługiwania na szacunek.

Swoją drogą Shiniemu, jak widać, ta dziewczyna wyraźnie imponuje.
I w tym miejscu możemy wrócić do tego, co napisała Solaris, a do czego i ja odniosłam się zaledwie kilka wersów wyżej - normalizacja patologicznych zachowań ma się bardzo dobrze, coraz lepiej.

Ja mam inna rozkmine. Przyklejamy dziewczynie łatkę. Ale czy mamy do tego prawo? Bo niby czemu? Treści dla dorosłych - nie dla dzieci. Kto chce oglada kto chce nie. Dziewczyna robi co lubi, zarabia duzo, nikogo nie okrada, nikogo nie krzywdzi. Dlaczego ja tak oceniamy? Bo nasze "normy moralne" nie mieszcza sie w tej kategorii? Nam sie wydaje niemoralne ale onlyfans ma ponad 6 mld!!!  USD przychodów. To jest bardzo popularny portal i bardzo popularne źródło zarobku w niektórych krajach. Wiec niby niemoralne  a użytkowników w cholerę.

Tak naprawdę chodziło mi o to (wracając do dyskusji sprzed dłuższej chwili) ze prostytucja nie jest czarno-biala. Niektóre dziewczyny naprawdę wybierają taka drogę. I czy powinniśmy wszystkim współczuć?

A wysyp gównianych "wzorcow" w social mediach to fakt niestety

29,277

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

Trudno się nie zgodzić.
Swoją drogą przerażające, że teraz ogromna część młodzieży, tak przynajmniej wynika z badań, zapytana o wymarzony zawód bez wahania wymienia influencera, you-tubera, tik-tokera i inne pokrewne.
Napatrzą się, nasłuchają i wydaje im się, że to szczyt możliwości i szczęścia. Teraz tylko czekać aż only-fanserka dołączy to tej listy.
Ja nie powiem, są twórcy, którzy robią wartościowe materiały, jest och zresztą naprawdę sporo, ale to co w social mediach wydaje się najbardziej pociągać młodzież, swoim poziomem bardzo często szoruje po dnie.

I owszem, nie wydaje mi się, żeby tym kogoś krzywdziła. Przypuszczam, że w odczuciu jej samej, jej klientów i wielu innych osób ona tych innych w pewien sposób uszczęśliwia i jeszcze na tym bardzo dobrze zarabia.
Mimo wszystko nazwałabym to sposobem na łatwe zarabianie, absolutnie nie pracą. Dlaczego? Bo jakoś masturbowania się przed kamerą za hajs za cholerę nie potrafię utożsamić z pracą. 

Swoją drogą przypomniała mi się ta striptizerka, która wystąpiła na kanale "7 metrów pod ziemią". Też ktoś chyba na forum wrzucał link do tego nagrania. To jest ten sam poziom samozadowolenia ze sprzedawania siebie i swojego ciała. Ale... w końcu nie wszyscy muszą mieć silne moralne kręgosłupy ani mieć potrzebę zasługiwania na szacunek.

Swoją drogą Shiniemu, jak widać, ta dziewczyna wyraźnie imponuje.
I w tym miejscu możemy wrócić do tego, co napisała Solaris, a do czego i ja odniosłam się zaledwie kilka wersów wyżej - normalizacja patologicznych zachowań ma się bardzo dobrze, coraz lepiej.

Onlyfanserka już dawno dołączyła do tej listy, wystarczy popatrzeć na statystyki w USA. 10% lub już teraz chyba więcej młodych dziewczyn w USA ma konta na OF, do nas to dotrze za góra kilka lat, jak wszystko z "wielkiego świata". Mam wrażenie, że ponownie robisz coś co widziałem tu już wielokrotnie. Chcesz powiedzieć, że to jest wina tej młodzieży, że właśnie takie treści oglądają? Absolutnie nie, oglądają bo one wyskakują jako pierwsze na stronach głównych. Dzieje się tak bo ludzie stojący za tymi stronami, aplikacjami i portalami doskonale wiedzą, że z tego jest największa kasa. Dodatkowo skoro wszyscy to oglądają to taki młody człowiek musi to znać bo inaczej nie będzie miał nawet o czym porozmawiać z rówieśnikami i momentalnie zostanie wykluczony. To jest bardzo dobrze przemyślane i celowe działanie. Pytanie tylko czyje działanie? Nie wiem choć się domyślam. Jako ciekawostkę dodam, że wcześniej wymieniona Fagata mówiła w jakimś wywiadzie, że za jedną walkę we freak fightach proponowali jej 200k. Za coś co nie ma nic wspólnego z walką czy tym bardziej ze sportem można dostać pieniądze jakie większość ludzi przez całe życie zobaczy tylko w banku jako kredyt wzięty na kilkadziesiąt lat.

Robiła przed tą kamerą dużo więcej niż masturbacja. Mogę spytać czym według ciebie jest praca, jaka jest jej definicja? Pytam bo ja nawet influencera nie uważam za pracę ale akurat gwiazda porno od dość dawna jest uznawana za pracę. Nie wspominając już o prostytucji powszechnie uznawanej za najstarszy "zawód" świata.

Też słuchałem tego wywiadu że striptizerką i mam zupełnie inne odczucia niż z teraz omawianego. Tamta dziewczyna samym stylem mówienia odrzucała, a to jak się wyrażała o swoich klientach czyli tak naprawdę ludziach, którzy ją utrzymują to była masakra. U Leny jakoś tego nie było widać. Patrząc na współczesną skalę samotności jestem w stanie uwierzyć w to, że jej działalność na prawdę komuś pomaga. Jeśli nie zmienić swoje życie to chociaż go sobie nie odbierać.

Masz rację, imponuje mi. Nie ona sama ani to co robi tylko to co dzięki temu osiągnęła. Ona jest po prostu szczęśliwa, a przynajmniej na taką wygląda. Nie znam nikogo kto mógłby się tym pochwalić ze sobą na czele. Powiem więcej, chciałbym kiedyś być taki jak ona. Tak wyluzowany, tak zadowolony z życia, tak spokojny, tak spełniony, tak szczęśliwy. Oczywiście jeśli to wszystko na prawdę tak wygląda jak w wywiadzie.

29,278 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-07-24 00:52:43)

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Solaris napisał/a:

Jak się chce to się znajdzie, wiadomo, ja miałam na myśli, że takie gówniane treści są na propsie czyli popularne a młodzież łyka jak pelikany. Podobnie jak te wszystkie gale mma gdzie patocelebryty dla kasy gęby sobie obijają, cieszą się dużym powodzeniem i głownie oglądają to dzieciaki a takie Fagaty są dla nich autorytetami i idolkami. Większość siedzi na tik tokach i ogląda bzdury, bo tak łatwiej, nie trzeba się wysilać. Po co się uczyć jak można na OF kariery robić. Zapytasz ich kto to Nikola Tesla to powiedzą, że jakiś model samochodu big_smile ale za to jednym tchem wymienią wszystkich influencerów z insta albo innego tik toka. Takie czasy.

Trudno się nie zgodzić.
Swoją drogą przerażające, że teraz ogromna część młodzieży, tak przynajmniej wynika z badań, zapytana o wymarzony zawód bez wahania wymienia influencera, you-tubera, tik-tokera i inne pokrewne.
Napatrzą się, nasłuchają i wydaje im się, że to szczyt możliwości i szczęścia. Teraz tylko czekać aż only-fanserka dołączy to tej listy.
Ja nie powiem, są twórcy, którzy robią wartościowe materiały, jest och zresztą naprawdę sporo, ale to co w social mediach wydaje się najbardziej pociągać młodzież, swoim poziomem bardzo często szoruje po dnie.
Normalizujemy zachowania, których w żadnej mierze nie powinno się stawiać za normę, bo nie niosą ze sobą żadnej dodatniej wartości.

Dokładnie.  Niedługo w książkach dla dzieci doczekamy się i prostytutki  jako jeden z opcjonalnych wymarzonych zawodów jak dotąd strażak, lekarz, nauczyciel czy policjant wink A przepraszam, nie prostytutka, tylko sex workerka albo pracownik seksualny big_smile Bo już mówienie prostytucja jest passe, trzeba iść z duchem czasów. Tak się "ociepla" wizerunek czegoś, co dotąd nie cieszyło się dobrą opinią, aby sprawić, żeby to wydawało się normalne i oczywiste.
Nie twierdzę, że ludzi uprawiających prostytucję należy piętnować, nieee, ale chwalić się nie ma czym a dzisiaj takie czasy, że wstydem jest się przyznać, że np. jest się sprzątaczką czy szambiarzem bo to dla przegrywów, ale już dawanie czy pokazywanie publicznie d...y czy bycie jakimś patusem jest fajne, masz followersów, uznanie i podziw jaka/i jesteś przedsiębiorcza/y i zaradna/y. I zaproszą Cię do tańca z gwiazdami tongue  Już tam tańcowaly burdelmamy i dziewczyny gangsterów, jakieś patusy...
Przypomniał mi sie patus morderca kanibal Issei Sagawa - w Japoni został celebrytą. Udzielał wywiadów, pisał książki, rozdawał autografy, występował w filmach, miał nawet swoją jakąś rubrykę w gazecie. Chore. Ale tak się dzieje i dorośli ludzie to kupują, zamiast powiedzieć stop, halo, co tu się odjaniepawla!. Co więc się dziwić dzieciakom, że ten cały szajs, który, dzięki internetowi, jest na wyciągnięcie ręki, z taką chęcią przyjmują i jest to dla nich cool.
A! Jeszcze mi się nie podoba akceptacja, zwłaszcza w przestrzeni publicznej szerokiego zasięgu jak np. telewizja, wulgaryzmów jako synonimów. Przykład zajebisty. A potem dziwimy się, że już małe dzieci są wulgarne.

29,279

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Swego czasu mieliśmy burzliwa dyskusje o prostytucji

Burzliwą to eufemizm, tutaj rakiety latały na wszystkie strony xD Teraz widzę jakaś spokojniejsza atmosfera, i bardzo dobrze.

29,280

Odp: 30lat i cały czas sam

Nie wierzę, ten wątek nadal trwa.

29,281

Odp: 30lat i cały czas sam

Od kilku dłuższych miesięcy zauważam pewną zmianę.

Jak idę po ulicy to dziewczyny znacznie częściej zwracają na mnie uwagę i dłużej utrzymują na mnie wzrok.

Nawet 2 sąsiadki zaczęły mnie zagadywać w windzie i nie mam tu na myśli jakichś emerytek, a normalne laski w podobnym wieku co ja.

Jedna z nich ma faceta, ale zawsze sama z siebie zaczyna mnie zagadywać, nie byłoby w tym nic dziwnego, ot takie sąsiedzkie pogawędki, ale widzę, że laska uśmiecha się do mnie i wpatruje się we mnie jak w obrazek, aż dziwnie się czasami czuję.

29,282

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Mogę spytać czym według ciebie jest praca, jaka jest jej definicja? Pytam bo ja nawet influencera nie uważam za pracę ale akurat gwiazda porno od dość dawna jest uznawana za pracę. Nie wspominając już o prostytucji powszechnie uznawanej za najstarszy "zawód" świata.

Już wcześniej napisałam, że w moim odczuciu to nie jest praca. Skoro pośrednio padają pytania dlaczego tak uważam, to odpowiadam, że praca to coś więcej niż tylko sposób na zarobek. Praca tworzy jakąś wartość, wnosi coś do świata, a taki OnlyFans czy prostytucja tego nie robią. To wymiana ciała na pieniądze i nic więcej.

Sprzedawanie intymności to nie zawód tylko transakcja i nie każdy sposób na zarobek jest zawodem. To, że ktoś płaci, nie wystarcza. Gdy podstawą „działalności” jest wystawienie własnej seksualności na sprzedaż, to jest to sprzedawanie siebie. Ciało staje się towarem, dlatego nie nazwę zawodem czegoś, co opiera się na uprzedmiotowieniu siebie.

Ta panienka podobno jest wykształcona, ale mimo to poszła w zarabianie na OnlyFans - to jest jej decyzja, ale to w żadnej mierze nie czyni jej lepszą tylko dlatego, że miała jakąś alternatywę. Można przy tym zadać sobie pytanie - co poszło nie tak, że postanowiła się sprzedawać?
Bo nie każdy zarobek zasługuje na uznanie. Można zarabiać na wielu rzeczach: na hazardzie, na manipulowaniu ludźmi, na sprzedawaniu siebie przed kammerką, ale to, że coś przynosi dochód, nie oznacza, że jest wartościowe, godne szacunku, zdrowe. W moim rozumieniu w pracy liczy się nie tylko efekt finansowy, ale i to, jaką wartość się wnosi.

Poza tym to nie rozwija człowieka, a praca daje możliwość rozwoju, nauki, doskonalenia się. Tu tego nie widzę. Widzę raczej coś, co z czasem wypala, uzależnia od atencji i od pieniędzy. 
I nie będę udawać, że to coś normalnego tylko dlatego, że ktoś postanowił się spieniężyć. Nie każdy wybór zasługuje na miano profesji. Nie każdy zarobek zasługuje na szacunek.

Shinigami napisał/a:

Masz rację, imponuje mi. Nie ona sama ani to co robi tylko to co dzięki temu osiągnęła. Ona jest po prostu szczęśliwa, a przynajmniej na taką wygląda. Nie znam nikogo kto mógłby się tym pochwalić ze sobą na czele. Powiem więcej, chciałbym kiedyś być taki jak ona. Tak wyluzowany, tak zadowolony z życia, tak spokojny, tak spełniony, tak szczęśliwy. Oczywiście jeśli to wszystko na prawdę tak wygląda jak w wywiadzie.

A kto Ci broni robić to samo? Podobno jesteś całkiem atrakcyjny, co Cię zatem blokuje?
Czyżby odczucie, że to jednak nie jest wcale takie wow?

29,283 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-07-24 22:19:07)

Odp: 30lat i cały czas sam
Solaris napisał/a:

Nie twierdzę, że ludzi uprawiających prostytucję należy piętnować, nieee, ale chwalić się nie ma czym a dzisiaj takie czasy, że wstydem jest się przyznać, że np. jest się sprzątaczką czy szambiarzem bo to dla przegrywów, ale już dawanie czy pokazywanie publicznie d...y czy bycie jakimś patusem jest fajne, masz followersów, uznanie i podziw jaka/i jesteś przedsiębiorcza/y i zaradna/y. I zaproszą Cię do tańca z gwiazdami tongue  Już tam tańcowaly burdelmamy i dziewczyny gangsterów, jakieś patusy...
Przypomniał mi sie patus morderca kanibal Issei Sagawa - w Japoni został celebrytą. Udzielał wywiadów, pisał książki, rozdawał autografy, występował w filmach, miał nawet swoją jakąś rubrykę w gazecie. Chore. Ale tak się dzieje i dorośli ludzie to kupują, zamiast powiedzieć stop, halo, co tu się odjaniepawla!. Co więc się dziwić dzieciakom, że ten cały szajs, który, dzięki internetowi, jest na wyciągnięcie ręki, z taką chęcią przyjmują i jest to dla nich cool.

Słuszna uwaga. Wyraźnie nastąpiło jakieś pomieszanie i WSZYSTKO, co przynosi pokaźny dochód coraz częściej postrzegane jest jako wartościowe. Dokładnie tak, jakby jedyną miarą sukcesu i wartości danego zajęcia, bo nadal nie nazwę tego pracą, były pieniądze. Można się zeszmacić, sprzedać, ale jeśli dostaje się za to duży hajs, to z automatu to zaszmacenie się staje się mniejsze, a nawet zupełnie nieistotne? Serio? Pytania są oczywiście retoryczne, bo przynajmniej ja tego nie kupuję.

Solaris napisał/a:

A! Jeszcze mi się nie podoba akceptacja, zwłaszcza w przestrzeni publicznej szerokiego zasięgu jak np. telewizja, wulgaryzmów jako synonimów. Przykład zajebisty. A potem dziwimy się, że już małe dzieci są wulgarne.

W punkt. I nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że niestety coraz więcej jest takich obszarów wyraźnej normalizacji - dla agresji, wulgarności, ogólnie dla łamania zasad, które kiedyś były czymś oczywistym, a teraz wydają się mieć coraz mniejszą wartość. Nawet relacje międzyludzkie - tutaj też jest coraz trudniej, bo coraz częściej nie chodzi nie o to, kim ktoś jest, ale co może dać. Znajomości budowane są nie na zaufaniu czy wspólnych wartościach, ale na potencjalnych korzyściach.
Ja wyraźnie do tego nowego świata nie pasuję, ale na szczęście nie jestem w tym osamotniona wink

29,284

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Ja mam inna rozkmine. Przyklejamy dziewczynie łatkę. Ale czy mamy do tego prawo? Bo niby czemu? Treści dla dorosłych - nie dla dzieci. Kto chce oglada kto chce nie. Dziewczyna robi co lubi, zarabia duzo, nikogo nie okrada, nikogo nie krzywdzi. Dlaczego ja tak oceniamy? Bo nasze "normy moralne" nie mieszcza sie w tej kategorii? Nam sie wydaje niemoralne ale onlyfans ma ponad 6 mld!!!  USD przychodów. To jest bardzo popularny portal i bardzo popularne źródło zarobku w niektórych krajach. Wiec niby niemoralne  a użytkowników w cholerę.

Tak naprawdę chodziło mi o to (wracając do dyskusji sprzed dłuższej chwili) ze prostytucja nie jest czarno-biala. Niektóre dziewczyny naprawdę wybierają taka drogę. I czy powinniśmy wszystkim współczuć?

Oczywiście, że mamy prawo oceniać, bo niby dlaczego nie? Jeśli ona o tym otwarcie opowiada, to ja daję sobie przyzwolenie, żeby to równie otwarcie skomentować.
I nie, nie współczuję, ale też nie normalizuję.
A to że niemoralne, a użytkownników w cholerę, to tylko świadczy o poziomie moralnym społeczeństwa.

29,285

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

Już wcześniej napisałam, że w moim odczuciu to nie jest praca. Skoro pośrednio padają pytania dlaczego tak uważam, to odpowiadam, że praca to coś więcej niż tylko sposób na zarobek. Praca tworzy jakąś wartość, wnosi coś do świata, a taki OnlyFans czy prostytucja tego nie robią. To wymiana ciała na pieniądze i nic więcej.

Sprzedawanie intymności to nie zawód tylko transakcja i nie każdy sposób na zarobek jest zawodem. To, że ktoś płaci, nie wystarcza. Gdy podstawą „działalności” jest wystawienie własnej seksualności na sprzedaż, to jest to sprzedawanie siebie. Ciało staje się towarem, dlatego nie nazwę zawodem czegoś, co opiera się na uprzedmiotowieniu siebie.

Ta panienka podobno jest wykształcona, ale mimo to poszła w zarabianie na OnlyFans - to jest jej decyzja, ale to w żadnej mierze nie czyni jej lepszą tylko dlatego, że miała jakąś alternatywę. Można przy tym zadać sobie pytanie - co poszło nie tak, że postanowiła się sprzedawać?
Bo nie każdy zarobek zasługuje na uznanie. Można zarabiać na wielu rzeczach: na hazardzie, na manipulowaniu ludźmi, na sprzedawaniu siebie przed kammerką, ale to, że coś przynosi dochód, nie oznacza, że jest wartościowe, godne szacunku, zdrowe. W moim rozumieniu w pracy liczy się nie tylko efekt finansowy, ale i to, jaką wartość się wnosi.

Poza tym to nie rozwija człowieka, a praca daje możliwość rozwoju, nauki, doskonalenia się. Tu tego nie widzę. Widzę raczej coś, co z czasem wypala, uzależnia od atencji i od pieniędzy. 
I nie będę udawać, że to coś normalnego tylko dlatego, że ktoś postanowił się spieniężyć. Nie każdy wybór zasługuje na miano profesji. Nie każdy zarobek zasługuje na szacunek.

A kto Ci broni robić to samo? Podobno jesteś całkiem atrakcyjny, co Cię zatem blokuje?
Czyżby odczucie, że to jednak nie jest wcale takie wow?

Dzięki za wyczerpującą odpowiedź, podoba mi się takie podejście. To prawda, że OF i prostytucja nie wnoszą nic do świata i nie tworzą żadnych wartości tylko problem w tym, że znaczna część tych zwykłych i powszechnie akceptowanych zawodów też nie. Zastanówmy się nad tym, jakie zawody spełniają twoje wymagania dotyczące użycia słowa "praca"? Lekarz, naukowiec, inżynier, astronauta, duży przedsiębiorca, nauczyciel, trener i jeszcze trochę by się znalazło. Chodzi o to, że wszystkie z wyżej wymienionych, może poza nauczycielem i trenerem to zawody z najwyższego poziomu, zarezerwowane dla malutkiej garstki społeczeństwa. Zdecydowana większość zawodów podobnie jak OF nie tworzy nic nowego ani rewolucyjnego co mogłoby wywrzeć jakikolwiek wpływ na świat. Większość ludzi pracuje tylko dla pieniędzy i gdyby tylko mogli to rzuciliby pracę bez zastanowienia.  Praca w randomowej małej firmie, korpo, w sklepie czy nawet taka jak moja nie ma żadnego znaczenia ani wpływu na funkcjonowanie świata czy nawet najbliższego otoczenia. Tego wszystkiego też nie można nazwać pracą tylko dlatego, że nie tworzy nic poza pieniędzmi?

Każdy rodzaj handlu to transakcja. To też jeden z najstarszych zawodów świata i śmiało można powiedzieć, że jest jedną z podstaw powstania cywilizacji. Jaka jest różnica w tym czy handluje się truskawkami, samochodami, usługami, kamiennymi tabliczkami czy ciałem? Zawsze, w każdych czasach ciało było traktowane jako towar. Piramidy budowali niewolnicy, którzy byli sprzedawani i kupowani. W nie jednej starożytnej cywilizacji prostytutki były traktowane jak kapłanki oddające w ten sposób największą cześć bogom. To było od zawsze tylko miało różne postaci, dziś jest nią OF, sprzedawanie ciała i uprzedmiatawianie się jest nieodłącznym elementem całej cywilizacji. Jednak zgadzam się, że z perspektywy dzisiejszych czasów ciężko nazwać to pracą.

Według niej nic nie poszło nie tak. Twierdzi, że to był jej w pełni świadomy wybór, że jej się to spodobało i podążyła tą drogą. Z jej perspektywy chyba wszystko poszło tak jak chciała. Kwestie godności i szacunku są indywidualne, oczywiście są pewne społeczno-moralne standardy ale im dokładniej je analizuję tym bardziej mam wrażenie, że ich głównym celem jest ograniczanie nas jako gatunku. Tu też zgadzam się, że sposób zarobku naszej bohaterki nie jest zbyt godny i zasługujący na szacunek ale ona raczej się tym nie przejmuje. Co do jej wykształcenia to ono akurat zasługuje na szacunek. Może i nie skończyła studiów ale zdołała się dostać na jakiś super amerykański uniwersytet czyli coś nieosiągalnego dla przeciętnego człowieka.

Co do rozwoju poprzez pracę to patrz pierwszy akapit, dokładnie ta sama historia co z tworzeniem wartości i wnoszeniem czegoś do świata. Jedynie garstka zawodów rozwija człowieka i czyni go lepszym.

Żaden facet nie zdoła zarobić na OF tyle co taka Lena. Bycie całkiem atrakcyjnym to o wiele za mało, do tego trzebaby było wyglądać idealnie. OF dla faceta byłoby stratą czasu bo efekt byłby podobny do tego co spotyka większość facetów na portalach randkowych. Lena w wywiadzie powiedziała jedną dość istotna rzecz. "Kobieta nawet jeśli nie ma nic i tak ma coś dzięki czemu może zarobić", jakoś tak to brzmiało.

29,286

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:


Ja mam inna rozkmine. Przyklejamy dziewczynie łatkę. Ale czy mamy do tego prawo? Bo niby czemu? Treści dla dorosłych - nie dla dzieci. Kto chce oglada kto chce nie. Dziewczyna robi co lubi, zarabia duzo, nikogo nie okrada, nikogo nie krzywdzi. Dlaczego ja tak oceniamy? Bo nasze "normy moralne" nie mieszcza sie w tej kategorii? Nam sie wydaje niemoralne ale onlyfans ma ponad 6 mld!!!  USD przychodów. To jest bardzo popularny portal i bardzo popularne źródło zarobku w niektórych krajach. Wiec niby niemoralne  a użytkowników w cholerę.

Tak naprawdę chodziło mi o to (wracając do dyskusji sprzed dłuższej chwili) ze prostytucja nie jest czarno-biala. Niektóre dziewczyny naprawdę wybierają taka drogę. I czy powinniśmy wszystkim współczuć?

A wysyp gównianych "wzorcow" w social mediach to fakt niestety

Jeśli o mnie chodzi, nie spędza mi to snu z powiek, że ktoś się prostytuuje. Jeśli nie robi tego pod przymusem a z własnej woli, jego d..a, jego sprawa wink Z jednej strony nawet podziwiam psychiczną konstrukcję tych kobiet, która pozwala na sypianie z obcymi typami, którzy często je obrzydzają, ale muszą udawać, że im dobrze, gdy obsługują jakieś obleśne chamidło, które traktuje je jak rzecz bo płaci i uważa, że może. Do tej roboty trzeba mieć naprawdę psychikę ze stali i niestety wiele dziewczyn wysiada z czasem, przypłacając to ciężką depresją albo popadając w jakieś uzależnienia. O tym się mało mówi a to też jedna ze stron prostytucji, która nie jest taka fajna i medialna. 
Mnie chodzi o to, aby nie podnosić prostytucji jako czegoś fajnego, na czym można się wzorować, nie robić z tego jakiejś wartości czy osiągnięcia. Bo jakie to osiągnięcie dawać d..y?  Za co szanować?  Za jakie kwalifikacje, trud i wysiłek? Propagujmy dobre i zdrowe wzorce. Prostytucja była, jest i pewnie długo będzie, dopóki ktoś będzie chciał płacić za seks, jest popyt, jest podaż.
Podobnie jak żebractwo. Czy żebrak kogoś krzywdzi, gdy stoi na ulicy i wyciąga rękę? Dla niektórych to sposób na życie, kto chce, to daje im, ale czy takie zajęcie zasługuje na społeczny szacunek i uznanie? Jak idziesz z dzieckiem to mówisz mu - patrz, to ktoś, kto osiągnął sukces, bierz przykład? Raczej nie wink Podobnie z prostytucją. Raczej staramy się chronić dzieci przed tą strona rzeczywistości, tłumacząc jak funkcjonuje ten świat. Masz córki, byłbyś zadowolony, gdyby zostały prostytutkami? Cieszyłbyś się z ich sukcesów, że mają multum klientów, bo takie są dobre w fachu? Nie sądzę. Także widzisz, chcesz czy nie, oceniasz, że coś jest dobre a coś mniej albo wcale. Niektórzy robią mało fajne rzeczy, bo pisząc w dużym uproszczeniu, ktoś musi wink

29,287 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-07-25 02:11:18)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Dzięki za wyczerpującą odpowiedź, podoba mi się takie podejście. To prawda, że OF i prostytucja nie wnoszą nic do świata i nie tworzą żadnych wartości tylko problem w tym, że znaczna część tych zwykłych i powszechnie akceptowanych zawodów też nie. Zastanówmy się nad tym, jakie zawody spełniają twoje wymagania dotyczące użycia słowa "praca"? Lekarz, naukowiec, inżynier, astronauta, duży przedsiębiorca, nauczyciel, trener i jeszcze trochę by się znalazło. Chodzi o to, że wszystkie z wyżej wymienionych, może poza nauczycielem i trenerem to zawody z najwyższego poziomu, zarezerwowane dla malutkiej garstki społeczeństwa. Zdecydowana większość zawodów podobnie jak OF nie tworzy nic nowego ani rewolucyjnego co mogłoby wywrzeć jakikolwiek wpływ na świat. Większość ludzi pracuje tylko dla pieniędzy i gdyby tylko mogli to rzuciliby pracę bez zastanowienia.  Praca w randomowej małej firmie, korpo, w sklepie czy nawet taka jak moja nie ma żadnego znaczenia ani wpływu na funkcjonowanie świata czy nawet najbliższego otoczenia. Tego wszystkiego też nie można nazwać pracą tylko dlatego, że nie tworzy nic poza pieniędzmi?

Każdy rodzaj handlu to transakcja. To też jeden z najstarszych zawodów świata i śmiało można powiedzieć, że jest jedną z podstaw powstania cywilizacji. Jaka jest różnica w tym czy handluje się truskawkami, samochodami, usługami, kamiennymi tabliczkami czy ciałem? Zawsze, w każdych czasach ciało było traktowane jako towar. Piramidy budowali niewolnicy, którzy byli sprzedawani i kupowani. W nie jednej starożytnej cywilizacji prostytutki były traktowane jak kapłanki oddające w ten sposób największą cześć bogom. To było od zawsze tylko miało różne postaci, dziś jest nią OF, sprzedawanie ciała i uprzedmiatawianie się jest nieodłącznym elementem całej cywilizacji. Jednak zgadzam się, że z perspektywy dzisiejszych czasów ciężko nazwać to pracą.

Według niej nic nie poszło nie tak. Twierdzi, że to był jej w pełni świadomy wybór, że jej się to spodobało i podążyła tą drogą. Z jej perspektywy chyba wszystko poszło tak jak chciała. Kwestie godności i szacunku są indywidualne, oczywiście są pewne społeczno-moralne standardy ale im dokładniej je analizuję tym bardziej mam wrażenie, że ich głównym celem jest ograniczanie nas jako gatunku. Tu też zgadzam się, że sposób zarobku naszej bohaterki nie jest zbyt godny i zasługujący na szacunek ale ona raczej się tym nie przejmuje. Co do jej wykształcenia to ono akurat zasługuje na szacunek. Może i nie skończyła studiów ale zdołała się dostać na jakiś super amerykański uniwersytet czyli coś nieosiągalnego dla przeciętnego człowieka.

Co do rozwoju poprzez pracę to patrz pierwszy akapit, dokładnie ta sama historia co z tworzeniem wartości i wnoszeniem czegoś do świata. Jedynie garstka zawodów rozwija człowieka i czyni go lepszym.

Żaden facet nie zdoła zarobić na OF tyle co taka Lena. Bycie całkiem atrakcyjnym to o wiele za mało, do tego trzebaby było wyglądać idealnie. OF dla faceta byłoby stratą czasu bo efekt byłby podobny do tego co spotyka większość facetów na portalach randkowych. Lena w wywiadzie powiedziała jedną dość istotna rzecz. "Kobieta nawet jeśli nie ma nic i tak ma coś dzięki czemu może zarobić", jakoś tak to brzmiało.

Tak serio, to doceniam, że podszedłeś do tematu bez emocji i z refleksją. Odniosę się do kilku kwestii, bo myślę, że warto doprecyzować, co mam na myśli, kiedy mówię, że prostytucja czy OnlyFans to dla mnie nie jest praca – i nie chodzi mi o to, że tylko zawody "z najwyższej półki” zasługują na miano pracy.

Nie uważam, że tylko lekarze, naukowcy czy prawnicy mają sensowną pracę. Wręcz przeciwnie – ogromny szacunek mam do osób pracujących w sklepie, na budowie, w kuchni, w warsztacie czy w transporcie. Często to oni realnie podtrzymują świat w działaniu. Nie tworzą może "czegoś wielkiego”, ale ich praca ma sens, bo zaspokaja podstawowe potrzeby społeczeństwa i innych ludzi. To nie muszą być zawody rozwojowe w klasycznym sensie, ale są użyteczne, godne i oparte na pracy, a nie na sprzedawaniu siebie.

I tu właśnie pojawia się różnica: dla mnie granicą między pracą a czymś, co tylko daje pieniądze, jest to, czy człowiek sprzedaje swój czas, wysiłek i umiejętności, czy swoje ciało i intymność. Można pracować w miejscu, które nie daje spełnienia i nadal to będzie praca, ale jeśli źródłem dochodu jest bezpośrednie wystawienie się na cudzy seksualny apetyt, to dla mnie przekroczona zostaje ta granica, gdzie znika nie tylko godność, ale i sam fundament pojęcia pracy.

Oczywiście, ktoś może powiedzieć "ale to był mój wybór”, jednak nie każdy wybór zasługuje na uznanie tylko dlatego, że był świadomy. Świadomie można też wybrać coś, co z punktu widzenia społecznego, etycznego, a nawet osobistego po prostu nie jest dobre ani wartościowe. Nie wszystko, co da się zrobić, powinno być automatycznie uznawane za równe z innymi drogami.

Co do historii Leny, skoro mówisz, że u niej wszystko poszło dokładnie tak, jak chciała, to zastanówmy się czy aby na pewno poszło to w dobrym kierunku, jeśli jedynym atutem, który zapewnił jej sukces, było jej ciało? I jeśli kobieta mówi: "nawet jak nie mam nic, to mam ciało, dzięki któremu mogę zarobić” – to dla mnie to NIE jest sukces, ale dosyć brutalne podsumowanie tego, jak głęboko seksualny kapitał zastąpił kompetencje, charakter czy ludzki wysiłek.
I to nie jest "wina" jej urody, ale tego systemu, który pokazał Lenie, że jej największą walutą jest jej ciało. Że nie trzeba nic umieć, wystarczy być atrakcyjną. I moim zdaniem właśnie to jest prawdziwym ograniczeniem tej kobiety oraz innych do niej podobnym - nie moralność czy normy społeczne.

Można powiedzieć, że mężczyźni nie zarobią na OF tyle co kobiety. To prawda, ale może właśnie dlatego większość z nich nigdy nie uznała "sprzedawania się” za realną alternatywę. Może dlatego są zmuszeni pracować, walczyć, rozwijać się, zdobywać kompetencje. Czy to uczciwe i sprawiedliwe? Może i nie, ale z dwojga złego wolę świat, w którym cenimy ludzi za to, co potrafią i jacy są, a nie za to, jak wyglądają.

Na koniec – ja też nie twierdzę, że moralność nie ogranicza. Ogranicza. Ale nie po to, żebyśmy się nie rozwijali, tylko po to, żebyśmy nie zapomnieli, że jesteśmy ludźmi, a nie towarem.

29,288

Odp: 30lat i cały czas sam

Priscilla bardzo ładnie to wszystko napisałaś smile

29,289 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-25 02:29:11)

Odp: 30lat i cały czas sam
Solaris napisał/a:
Bert44 napisał/a:


Ja mam inna rozkmine. Przyklejamy dziewczynie łatkę. Ale czy mamy do tego prawo? Bo niby czemu? Treści dla dorosłych - nie dla dzieci. Kto chce oglada kto chce nie. Dziewczyna robi co lubi, zarabia duzo, nikogo nie okrada, nikogo nie krzywdzi. Dlaczego ja tak oceniamy? Bo nasze "normy moralne" nie mieszcza sie w tej kategorii? Nam sie wydaje niemoralne ale onlyfans ma ponad 6 mld!!!  USD przychodów. To jest bardzo popularny portal i bardzo popularne źródło zarobku w niektórych krajach. Wiec niby niemoralne  a użytkowników w cholerę.

Tak naprawdę chodziło mi o to (wracając do dyskusji sprzed dłuższej chwili) ze prostytucja nie jest czarno-biala. Niektóre dziewczyny naprawdę wybierają taka drogę. I czy powinniśmy wszystkim współczuć?

A wysyp gównianych "wzorcow" w social mediach to fakt niestety

Jeśli o mnie chodzi, nie spędza mi to snu z powiek, że ktoś się prostytuuje. Jeśli nie robi tego pod przymusem a z własnej woli, jego d..a, jego sprawa wink Z jednej strony nawet podziwiam psychiczną konstrukcję tych kobiet, która pozwala na sypianie z obcymi typami, którzy często je obrzydzają, ale muszą udawać, że im dobrze, gdy obsługują jakieś obleśne chamidło, które traktuje je jak rzecz bo płaci i uważa, że może. Do tej roboty trzeba mieć naprawdę psychikę ze stali i niestety wiele dziewczyn wysiada z czasem, przypłacając to ciężką depresją albo popadając w jakieś uzależnienia. O tym się mało mówi a to też jedna ze stron prostytucji, która nie jest taka fajna i medialna. 
Mnie chodzi o to, aby nie podnosić prostytucji jako czegoś fajnego, na czym można się wzorować, nie robić z tego jakiejś wartości czy osiągnięcia. Bo jakie to osiągnięcie dawać d..y?  Za co szanować?  Za jakie kwalifikacje, trud i wysiłek? Propagujmy dobre i zdrowe wzorce. Prostytucja była, jest i pewnie długo będzie, dopóki ktoś będzie chciał płacić za seks, jest popyt, jest podaż.
Podobnie jak żebractwo. Czy żebrak kogoś krzywdzi, gdy stoi na ulicy i wyciąga rękę? Dla niektórych to sposób na życie, kto chce, to daje im, ale czy takie zajęcie zasługuje na społeczny szacunek i uznanie? Jak idziesz z dzieckiem to mówisz mu - patrz, to ktoś, kto osiągnął sukces, bierz przykład? Raczej nie wink Podobnie z prostytucją. Raczej staramy się chronić dzieci przed tą strona rzeczywistości, tłumacząc jak funkcjonuje ten świat. Masz córki, byłbyś zadowolony, gdyby zostały prostytutkami? Cieszyłbyś się z ich sukcesów, że mają multum klientów, bo takie są dobre w fachu? Nie sądzę. Także widzisz, chcesz czy nie, oceniasz, że coś jest dobre a coś mniej albo wcale. Niektórzy robią mało fajne rzeczy, bo pisząc w dużym uproszczeniu, ktoś musi wink

Hej Solaris. Właśnie te pytania o córki były zadawane w dyskusji nt prostytucji "sprzed jakiegos czasu" w tym watku smile

Oczywiście ze bym nie chcial zeby w taki zawód poszły. Bo ja akurat uważam to za pracę. A pytanie o corki pojawiało sie gdy mowilem - nie popieram prostytucji nie korzystam ale jak ktoś dorosly sie na to decyduje wiedząc jak to dziala to co mi do tego? Są takie dziewczyny które z tym problemu nie mają i im to pasuje (jak bohaterka tego wywiadu).

Ja sie bede upierał ze nasze podejście (hejt, pogarda, qrestwo itd) wynika z charakteru pracy (seks za pieniadze a w naszej kulturze to zlo) a nie z przyczyn w watku często podawanych. Ze to sprzedaż ciała- ja uważam ze i ciała i umiejętności zarówno w lozku jak i komunikacji, budowania atmosfery, itd albo ze nic nie wnosi dla świata- dla facetow którzy korzystają wnosi i czesto są w stanie za to grubo płacić. Ta w wywiadzie zapytana o rodzaje klientów  mowi ze wielka grupa  są bardzo samotni faceci. Nie sami a samotni. Taki plaster stosują. Dla nich wnosi. Zaspokajanie jakies potrzeby. A nawet czysty seks i cialo - tez zaspokaja

Granice w ogóle są czasami płynne - standardowa masażystka, rehabilitantka, dobra masażystka ale z happy endem. Ostatnie to już prostytucja (usluga seksualna za pieniadze). Sprzedaje tylko cialo?

Także nie wychwalam profesji ale tez nie bede po tych babkach jeździł ze qrwy.

PS  W tym wywiadzie rzeczywiscie zabrakło głębokiego wejścia w ciemne strony tego zawodu.

29,290 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-07-25 02:33:27)

Odp: 30lat i cały czas sam
Solaris napisał/a:

Priscilla bardzo ładnie to wszystko napisałaś smile

Dziękuję smile
Przyznaję jednak, że musiałam się przez chwilę nieco dogłębniej zastanowić oraz pogłówkować, dlaczego właściwie czuję ten temat, jak czuję. Czasem coś siedzi w nas intuicyjnie, ale dopiero kiedy próbujemy ubrać to w słowa, zaczynamy naprawdę rozumieć, o co nam chodzi. 
Oczywiście nikt nie musi się ze mną zgadzać, dla niektórych takie widzenie tematu może być niezrozumiałe, a nawet z jakiegoś powodu niewygodne, ale tak jak ja nie daję sobie monopolu na jedynie słuszne opinie, tak uważam, że inni też go nie mają, co na koniec każdemu z nas daje przestrzeń na własne spojrzenie na te same tematy.

29,291

Odp: 30lat i cały czas sam

A w ogóle dlaczego nie śpicie

29,292 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-07-25 03:35:36)

Odp: 30lat i cały czas sam

Bert, nie uważasz, że sprowadzanie człowieka do roli przedmiotu seksualnego, czyli towaru odbiera mu godność? Gdzie tu miejsce na szacunek? Czy to nie jest dehumanizacja? Co mają mówić te panie? Że czują się wspaniale, gdy dupczą je jakieś obce typy? Ludzie sobie często racjonalizują pewne niefajne rzeczy, żeby nie czuć się źle z tym, co robią.  Może są jakieś skrzywione emocjonalnie jednostki, po których spływa to jak po kaczce. "Normalni" ludzie chyba by źle się czuli z tym.
Ty opisujesz te ładniejsze strony tego zawodu, ale większość kobiet nie wybiera sobie klientów, tylko przychodzi gość, płaci i wymaga a one pracują i myślą tylko o tym, żeby jak najszybciej skończył i poszedł.
Samotni panowie szukający bliskości w płatnym seksie? Omg, chyba potencjalni pacjenci psychiatrów...To tak, jakby iść do burdelu i szukać duchowości.  To tylko pokazuje, jak ludzie są pogubieni w tym świecie, gdzie tombak robi za złoto. Przykre. 
Czytałam, że prostytucja ma negatywny wpływ na związki, bo faceci korzystający z płatnego seksu często przenoszą swoje podejście do kobiet na wszystkie, traktując je jak sprzedajne szmaty, co wpływa potem na problemy w nawiązywaniu zdrowych relacji.


Dlaczego nie śpię? Nie wstaję rano to nie muszę smile No i tak, za sprawą dyskusji, siedzę w necie i czytam o zaletach i wadach prostytucji. Zalet jakoś malutko...

29,293 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-07-25 03:39:00)

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Solaris napisał/a:

Priscilla bardzo ładnie to wszystko napisałaś smile

Dziękuję smile
Przyznaję jednak, że musiałam się przez chwilę nieco dogłębniej zastanowić oraz pogłówkować, dlaczego właściwie czuję ten temat, jak czuję. Czasem coś siedzi w nas intuicyjnie, ale dopiero kiedy próbujemy ubrać to w słowa, zaczynamy naprawdę rozumieć, o co nam chodzi. 
Oczywiście nikt nie musi się ze mną zgadzać, dla niektórych takie widzenie tematu może być niezrozumiałe, a nawet z jakiegoś powodu niewygodne, ale tak jak ja nie daję sobie monopolu na jedynie słuszne opinie, tak uważam, że inni też go nie mają, co na koniec każdemu z nas daje przestrzeń na własne spojrzenie na te same tematy.

Wiadomo, ile ludzi, tyle opinii, zwłaszcza w takich tematach. Mnie najbliżej do Twojego podejścia smile
Ja to mam trochę zbyt idealistyczne spojrzenie na świat i stąd czasem trudno mi się pogodzić z niektórymi rzeczami, traktując je jako coś oczywistego.

29,294

Odp: 30lat i cały czas sam
Solaris napisał/a:

Bert, nie uważasz, że sprowadzanie człowieka do roli przedmiotu seksualnego, czyli towaru odbiera mu godność?

Na pewno. Ale mowie o takich jak przykład z wywiadu ktore sie świadomie na to decydują. I jeszcze sie z tego cieszą.

Samotni panowie szukający bliskości w płatnym seksie?
Są są. Pewnie niewiele ale sa

29,295

Odp: 30lat i cały czas sam
Solaris napisał/a:

Czytałam, że prostytucja ma negatywny wpływ na związki, bo faceci korzystający z płatnego seksu często przenoszą swoje podejście do kobiet na wszystkie, traktując je jak sprzedajne szmaty, co wpływa potem na problemy w nawiązywaniu zdrowych relacji.

Często z usług prostytutek korzystają faceci, co się nie podobają kobietom, więc nie byli/nie będę nigdy w związku, także nie musisz się o to martwić.

29,296 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-07-26 11:48:13)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

(...) Według niej nic nie poszło nie tak. Twierdzi, że to był jej w pełni świadomy wybór, że jej się to spodobało i podążyła tą drogą. Z jej perspektywy chyba wszystko poszło tak jak chciała. Kwestie godności i szacunku są indywidualne, oczywiście są pewne społeczno-moralne standardy ale im dokładniej je analizuję tym bardziej mam wrażenie, że ich głównym celem jest ograniczanie nas jako gatunku. Tu też zgadzam się, że sposób zarobku naszej bohaterki nie jest zbyt godny i zasługujący na szacunek ale ona raczej się tym nie przejmuje. Co do jej wykształcenia to ono akurat zasługuje na szacunek. Może i nie skończyła studiów ale zdołała się dostać na jakiś super amerykański uniwersytet czyli coś nieosiągalnego dla przeciętnego człowieka.

Miałam dziś trochę przymusowego, bezproduktywnego czekania, co wygenerowało spory pokład luźnego czasu, dzięki czemu tym razem już uważnie (poprzednio dosyć pobieżnie) przesłuchałam prawie całej rozmowy z naszą bohaterką Leną, a że przed chwilą dokończyłam i mam trochę nowych przemyśleń, to wracam do tematu. Wracam, bo odnoszę wrażenie, że nie widzicie, Panowie, w tej historii bardzo wielu ważnych szczegółów, a nawet jeśli je widzicie to je z jakiegoś powodu pomijacie.

Otóż dziewczyna doświadczyła emocjonalnej przemocy ze strony apodyktycznego, narcystycznego ojca, brakowało jej uwagi i miłości. W bardzo trudnym wieku przeżyła rozwód rodziców, znalazła się wtedy w samym środku rodzicielskich rozgrywek, będąc pozostawioną właściwie samej sobie. Nie dostała pakietu odpowiednich wzorców, które wynosi się z domu, bo ten był toksyczny i przemocowy.

Od pewnego momentu w domu zaczęło się nie przelewać, a kiedy pojechała do Stanów, to cały czas była zdana sama na siebie. Wśród bogatych koleżanek i kolegów zapewne nie raz i nie dwa poczuła, że odstaje. Sama podkreślała, że tam uczyła się młodzież z bardzo majętnych rodzin, a sama nie miała właściwie niczego - dwie pary spodni i jedne buty.

Idąc dalej – wczesna inicjacja seksualna ze sporo starszym chłopakiem, a właściwie mężczyzną, a potem związane z tym duże nieprzyjemności, w tym ostracyzm, który przeniósł się także na okres liceum. Brak zahamowań w pokazywaniu swojego ciała i sypianiu z mężczyznami. To wszystko przypuszczalnie z powodu braku obecności ojca na wczesnym etapie jej życia.

Odejście z uczelni to nie był jej zaplanowany, świadomy wybór, ale konsekwencja tego, co robiła. Co więcej, deklaruje, że uwielbiała życie studenckie, lubiłą się uczyć, ale w pewnym momencie w college’u właściwie dostała ultimatum, dlatego wzięła coś na kształt naszej dziekanki i już nie wróciła. Dlaczego? Plan był wyraźnie inny, bardzo ambitny, ale wygrała wizja łatwego, szybkiego zarobku dużych pieniędzy.

Trzeba wziąć pod uwagę, że na OF jest nieco ponad dwa lata, a już ma przemyślenia, że źle tym pokierowała, godząc się na pewne rzeczy. Z pewną nostalgią zaznacza, że są dziewczyny, które nie poszły na całość i mają szanse na pewnego rodzaju współprace i kontrakty, przed którymi ona prawdopodobnie zamknęła sobie drzwi.

Jest jeszcze bardzo młoda, co znaczy, że zapewne nie jest jeszcze emocjonalnie dojrzała, ma kruchą psychikę. Co prawda ma pieniądze, żyje komfortowo, ale wydaje się, że na tym zaczyna się i kończy jej życie. Oprócz mamy, brata i dziadka nie ma wokół siebie życzliwych ludzi. Gdzieś po drodze padło nawet stwierdzenie, że złamało ją to, że koleżanki się od niej odsunęły, pojawiały się pod jej adresem niewybredne komentarze.
Wcześniej była cenioną studentką, pokładano w niej nadzieje, miała szansę na karierę, która mogła przynieść jej nie tylko pieniądze, ale też szacunek i społeczne poważanie, poczucie wartości i mocnego miejsca w świecie. Tego już mieć nie będzie. Została atencja mężczyzn - gotowych płacić, żeby na nią popatrzeć. Zostało bycie towarem, bo nikt nie płaci tam za człowieka, tylko za fantazję. A kiedy fantazja przestanie być atrakcyjna, to oni odejdą. Tak jak wcześniej odeszły koleżanki, przyjaciele i normalność.

Powtórzę raz jeszcze: twierdzenie, że to był jej świadomy wybór nie jest do końca prawdziwe, bo przecież w pewnym momencie została postawiona pod ścianą i już nie bardzo mogła postąpić inaczej. 

I to by było w dużym uproszczeniu, co poszło nie tak. Zawsze, powtarzam ZAWSZE, jest jakaś przyczyna.






* edycja z powodu wychwyconego błędu i aż nie wierzę, że to się wydarzyło hmm

29,297

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

(...) Według niej nic nie poszło nie tak. Twierdzi, że to był jej w pełni świadomy wybór, że jej się to spodobało i podążyła tą drogą. Z jej perspektywy chyba wszystko poszło tak jak chciała. Kwestie godności i szacunku są indywidualne, oczywiście są pewne społeczno-moralne standardy ale im dokładniej je analizuję tym bardziej mam wrażenie, że ich głównym celem jest ograniczanie nas jako gatunku. Tu też zgadzam się, że sposób zarobku naszej bohaterki nie jest zbyt godny i zasługujący na szacunek ale ona raczej się tym nie przejmuje. Co do jej wykształcenia to ono akurat zasługuje na szacunek. Może i nie skończyła studiów ale zdołała się dostać na jakiś super amerykański uniwersytet czyli coś nieosiągalnego dla przeciętnego człowieka.

Miałam dziś trochę przymusowego, bezproduktywnego czekania, co wygenerowało spory pokład luźnego czasu, dzięki czemu tym razem już uważnie (poprzednio dosyć pobieżnie) przesłuchałam prawie całej rozmowy z naszą bohaterką Leną, a że przed chwilą dokończyłam i mam trochę nowych przemyśleń, to wracam do tematu. Wracam, bo odnoszę wrażenie, że nie widzicie, Panowie, w tej historii bardzo wielu ważnych szczegułów, a nawet jeśli je widzicie to je z jakiegoś powodu pomijacie.

Otóż dziewczyna doświadczyła emocjonalnej przemocy ze strony apodyktycznego, narcystycznego ojca, brakowało jej uwagi i miłości. W bardzo trudnym wieku przeżyła rozwód rodziców, znalazła się wtedy w samym środku rodzicielskich rozgrywek, będąc pozostawioną właściwie samej sobie. Nie dostała pakietu odpowiednich wzorców, które wynosi się z domu, bo ten był toksyczny i przemocowy.

Od pewnego momentu w domu zaczęło się nie przelewać, a kiedy pojechała do Stanów, to cały czas była zdana sama na siebie. Wśród bogatych koleżanek i kolegów zapewne nie raz i nie dwa poczuła, że odstaje. Sama podkreślała, że tam uczyła się młodzież z bardzo majętnych rodzin, a sama nie miała właściwie niczego - dwie pary spodni i jedne buty.

Idąc dalej – wczesna inicjacja seksualna ze sporo starszym chłopakiem, a właściwie mężczyzną, a potem związane z tym duże nieprzyjemności, w tym ostracyzm, który przeniósł się także na okres liceum. Brak zahamowań w pokazywaniu swojego ciała i sypianiu z mężczyznami. To wszystko przypuszczalnie z powodu braku obecności ojca na wczesnym etapie jej życia.

Odejście z uczelni to nie był jej zaplanowany, świadomy wybór, ale konsekwencja tego, co robiła. Co więcej, deklaruje, że uwielbiała życie studenckie, lubiłą się uczyć, ale w pewnym momencie w college’u właściwie dostała ultimatum, dlatego wzięła coś na kształt naszej dziekanki i już nie wróciła. Dlaczego? Plan był wyraźnie inny, bardzo ambitny, ale wygrała wizja łatwego, szybkiego zarobku dużych pieniędzy.

Trzeba wziąć pod uwagę, że na OF jest nieco ponad dwa lata, a już ma przemyślenia, że źle tym pokierowała, godząc się na pewne rzeczy. Z pewną nostalgią zaznacza, że są dziewczyny, które nie poszły na całość i mają szanse na pewnego rodzaju współprace i kontrakty, przed którymi ona prawdopodobnie zamknęła sobie drzwi.

Jest jeszcze bardzo młoda, co znaczy, że zapewne nie jest jeszcze emocjonalnie dojrzała, ma kruchą psychikę. Co prawda ma pieniądze, żyje komfortowo, ale wydaje się, że na tym zaczyna się i kończy jej życie. Oprócz mamy, brata i dziadka nie ma wokół siebie życzliwych ludzi. Gdzieś po drodze padło nawet stwierdzenie, że złamało ją to, że koleżanki się od niej odsunęły, pojawiały się pod jej adresem niewybredne komentarze.
Wcześniej była cenioną studentką, pokładano w niej nadzieje, miała szansę na karierę, która mogła przynieść jej nie tylko pieniądze, ale też szacunek i społeczne poważanie, poczucie wartości i mocnego miejsca w świecie. Tego już mieć nie będzie. Została atencja mężczyzn - gotowych płacić, żeby na nią popatrzeć. Zostało bycie towarem, bo nikt nie płaci tam za człowieka, tylko za fantazję. A kiedy fantazja przestanie być atrakcyjna, to oni odejdą. Tak jak wcześniej odeszły koleżanki, przyjaciele i normalność.

Powtórzę raz jeszcze: twierdzenie, że to był jej świadomy wybór nie jest do końca prawdziwe, bo przecież w pewnym momencie została postawiona pod ścianą i już nie bardzo mogła postąpić inaczej. 

I to by było w dużym uproszczeniu, co poszło nie tak. Zawsze, powtarzam ZAWSZE, jest jakaś przyczyna

Zebrało mi sie na filozofowanie. Tak masz rację jakby mocno poszukać to jeszcze parę czynników sie znajdzie. Ba... Byc moze gdyby nie spotkała przypadkiem koleżanki która rzuciła propozycje to nigdy by tam nie wylądowała? Wszystko na włosku- start w tym biznesie to nie był ułożony plan. Planowała karierę w korpo. Ale co to zmienia? Nie wydaje sie męczyć lubi ta prace. Pewnie sobie wiele racjonalizuje. Nie meczy sie bo ma wpojone wartości których ta praca nie narusza. Zresztą mówiła ze terapie tez robi / robiła?

Ale ja cały czas zadaje pytania - powinniśmy jej współczuć?

Dlaczego tak negatywnie wręcz z hejtem oceniamy pracę prostytutki?

Czy tak samo będzie oceniany facet świadczący usługi? Bo mam wrazenie ze to juz z usmieszkiem.

29,298

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Dlaczego tak negatywnie wręcz z hejtem oceniamy pracę prostytutki?

Kobiety zawsze będą hejtować, negatywnie wypowiadać się nt. prostytutek. Takie panie świadczą usługę, co jest często targą przetargową w związku.

29,299 Ostatnio edytowany przez Herne (2025-07-26 10:40:57)

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

(...) Według niej nic nie poszło nie tak. Twierdzi, że to był jej w pełni świadomy wybór, że jej się to spodobało i podążyła tą drogą. Z jej perspektywy chyba wszystko poszło tak jak chciała. Kwestie godności i szacunku są indywidualne, oczywiście są pewne społeczno-moralne standardy ale im dokładniej je analizuję tym bardziej mam wrażenie, że ich głównym celem jest ograniczanie nas jako gatunku. Tu też zgadzam się, że sposób zarobku naszej bohaterki nie jest zbyt godny i zasługujący na szacunek ale ona raczej się tym nie przejmuje. Co do jej wykształcenia to ono akurat zasługuje na szacunek. Może i nie skończyła studiów ale zdołała się dostać na jakiś super amerykański uniwersytet czyli coś nieosiągalnego dla przeciętnego człowieka.

Miałam dziś trochę przymusowego, bezproduktywnego czekania, co wygenerowało spory pokład luźnego czasu, dzięki czemu tym razem już uważnie (poprzednio dosyć pobieżnie) przesłuchałam prawie całej rozmowy z naszą bohaterką Leną, a że przed chwilą dokończyłam i mam trochę nowych przemyśleń, to wracam do tematu. Wracam, bo odnoszę wrażenie, że nie widzicie, Panowie, w tej historii bardzo wielu ważnych szczegułów, a nawet jeśli je widzicie to je z jakiegoś powodu pomijacie.

Otóż dziewczyna doświadczyła emocjonalnej przemocy ze strony apodyktycznego, narcystycznego ojca, brakowało jej uwagi i miłości. W bardzo trudnym wieku przeżyła rozwód rodziców, znalazła się wtedy w samym środku rodzicielskich rozgrywek, będąc pozostawioną właściwie samej sobie. Nie dostała pakietu odpowiednich wzorców, które wynosi się z domu, bo ten był toksyczny i przemocowy.

Od pewnego momentu w domu zaczęło się nie przelewać, a kiedy pojechała do Stanów, to cały czas była zdana sama na siebie. Wśród bogatych koleżanek i kolegów zapewne nie raz i nie dwa poczuła, że odstaje. Sama podkreślała, że tam uczyła się młodzież z bardzo majętnych rodzin, a sama nie miała właściwie niczego - dwie pary spodni i jedne buty.

Idąc dalej – wczesna inicjacja seksualna ze sporo starszym chłopakiem, a właściwie mężczyzną, a potem związane z tym duże nieprzyjemności, w tym ostracyzm, który przeniósł się także na okres liceum. Brak zahamowań w pokazywaniu swojego ciała i sypianiu z mężczyznami. To wszystko przypuszczalnie z powodu braku obecności ojca na wczesnym etapie jej życia.

Odejście z uczelni to nie był jej zaplanowany, świadomy wybór, ale konsekwencja tego, co robiła. Co więcej, deklaruje, że uwielbiała życie studenckie, lubiłą się uczyć, ale w pewnym momencie w college’u właściwie dostała ultimatum, dlatego wzięła coś na kształt naszej dziekanki i już nie wróciła. Dlaczego? Plan był wyraźnie inny, bardzo ambitny, ale wygrała wizja łatwego, szybkiego zarobku dużych pieniędzy.

Trzeba wziąć pod uwagę, że na OF jest nieco ponad dwa lata, a już ma przemyślenia, że źle tym pokierowała, godząc się na pewne rzeczy. Z pewną nostalgią zaznacza, że są dziewczyny, które nie poszły na całość i mają szanse na pewnego rodzaju współprace i kontrakty, przed którymi ona prawdopodobnie zamknęła sobie drzwi.

Jest jeszcze bardzo młoda, co znaczy, że zapewne nie jest jeszcze emocjonalnie dojrzała, ma kruchą psychikę. Co prawda ma pieniądze, żyje komfortowo, ale wydaje się, że na tym zaczyna się i kończy jej życie. Oprócz mamy, brata i dziadka nie ma wokół siebie życzliwych ludzi. Gdzieś po drodze padło nawet stwierdzenie, że złamało ją to, że koleżanki się od niej odsunęły, pojawiały się pod jej adresem niewybredne komentarze.
Wcześniej była cenioną studentką, pokładano w niej nadzieje, miała szansę na karierę, która mogła przynieść jej nie tylko pieniądze, ale też szacunek i społeczne poważanie, poczucie wartości i mocnego miejsca w świecie. Tego już mieć nie będzie. Została atencja mężczyzn - gotowych płacić, żeby na nią popatrzeć. Zostało bycie towarem, bo nikt nie płaci tam za człowieka, tylko za fantazję. A kiedy fantazja przestanie być atrakcyjna, to oni odejdą. Tak jak wcześniej odeszły koleżanki, przyjaciele i normalność.

Powtórzę raz jeszcze: twierdzenie, że to był jej świadomy wybór nie jest do końca prawdziwe, bo przecież w pewnym momencie została postawiona pod ścianą i już nie bardzo mogła postąpić inaczej. 

I to by było w dużym uproszczeniu, co poszło nie tak. Zawsze, powtarzam ZAWSZE, jest jakaś przyczyna

Rzeczywiście, jak się wsłuchać i wyczytać to, co jest między wierszami to powyższe wnioski są bardzo trafne. Z resztą, ta Lena (albo ktoś podobny) już tutaj chyba była i to nawet Shini wrzucił link do wywiadu z nią. I wtedy również w Jej wypowiedzi pełno było zachwytów jak jest jej dobrze z taką pracą i że to bardzo lubi. A to drugie dno okazuje się już mroczniejsze - stoi za nim przemoc w rodzinie i brak miłości oraz bliskości. I próba poszukiwania tejże miłości w dosyć kontrowersyjny sposób, szukanie ojca w starszym partnerze, a potem mocne odbicie wahadła w drugą stronę i sprzedawanie swojego ciała za pieniądze.
Ale co do wyborów - mogła postąpić inaczej. Zawsze jest wybór, tam nikt przemocą nie zmusił Jej do prostytucji. Po prostu może nie zdawała sobie sprawy z długofalowych skutków swojej decyzji o zostaniu kimś takim, a więc chociażby z wpływem tego na Jej psychikę, z odsunięciem się od niej otoczenia, czy po prostu zamknięciu sobie tym drogi do wejścia w szczęśliwą relację z jakimś normalnym facetem. A teraz sama przed sobą wybiela ten wybór, sama sobie wmawia, że jest ok.
A naprawdę jak tam jest wie zapewne tylko Ona sama.

Bert44 napisał/a:

(...)
Zebrało mi sie na filozofowanie. Tak masz rację jakby mocno poszukać to jeszcze parę czynników sie znajdzie. Ba... Byc moze gdyby nie spotkała przypadkiem koleżanki która rzuciła propozycje to nigdy by tam nie wylądowała? Wszystko na włosku- start w tym biznesie to nie był ułożony plan. Planowała karierę w korpo. Ale co to zmienia? Nie wydaje sie męczyć lubi ta prace. Pewnie sobie wiele racjonalizuje. Nie meczy sie bo ma wpojone wartości których ta praca nie narusza. Zresztą mówiła ze terapie tez robi / robiła?

Ale ja cały czas zadaje pytania - powinniśmy jej współczuć?

Dlaczego tak negatywnie wręcz z hejtem oceniamy pracę prostytutki?

Czy tak samo będzie oceniany facet świadczący usługi? Bo mam wrazenie ze to juz z usmieszkiem.

Myślę, że sprzedawanie ciała i swojej godności nie ma płci i facet świadczący takie usługi będzie również tak odbierany.
Tak, można Jej współczuć, ponieważ taki a nie inny splot okoliczności, takie a nie inne wybory sprawiły, że stała się prostytutką. Czy gdyby miała kochających rodziców była by w tym samym miejscu co teraz?
A w Twojej wypowiedzi można zmienić jeden szyk zdania:

Bert44 napisał/a:

Nie wydaje sie męczyć lubi ta prace. Pewnie sobie wiele racjonalizuje.

na

Bert44 napisał/a:

Pewnie sobie wiele racjonalizuje (więc) lubi ta prace. i Nie wydaje sie męczyć

smile

Racjonalizacja - klucz do wytłumaczenia sobie absolutnie wszystkiego, cokolwiek by to nie było.


Shini, skoro tak Ci imponuje Jej praca i Jej zazdrościsz kasy, to zostań Jej męskim odpowiednikiem. Dlaczego nie? Popatrz, same zalety przecież, w dwa-trzy lata pewnie zarobisz tyle, że będziesz sobie mógł podróżować na luzie po świecie. No normalnie raj i cudowny zawód.

29,300

Odp: 30lat i cały czas sam
gman98v2 napisał/a:

Nie wierzę, ten wątek nadal trwa.

On jest wieczny ,i niezniszczalny

29,301

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:
Priscilla napisał/a:

Powtórzę raz jeszcze: twierdzenie, że to był jej świadomy wybór nie jest do końca prawdziwe, bo przecież w pewnym momencie została postawiona pod ścianą i już nie bardzo mogła postąpić inaczej. 

I to by było w dużym uproszczeniu, co poszło nie tak. Zawsze, powtarzam ZAWSZE, jest jakaś przyczyna

Zebrało mi sie na filozofowanie. Tak masz rację jakby mocno poszukać to jeszcze parę czynników sie znajdzie. Ba... Byc moze gdyby nie spotkała przypadkiem koleżanki która rzuciła propozycje to nigdy by tam nie wylądowała? Wszystko na włosku- start w tym biznesie to nie był ułożony plan. Planowała karierę w korpo. Ale co to zmienia? Nie wydaje sie męczyć lubi ta prace. Pewnie sobie wiele racjonalizuje. Nie meczy sie bo ma wpojone wartości których ta praca nie narusza. Zresztą mówiła ze terapie tez robi / robiła?

Ale ja cały czas zadaje pytania - powinniśmy jej współczuć?

Dlaczego tak negatywnie wręcz z hejtem oceniamy pracę prostytutki?

Czy tak samo będzie oceniany facet świadczący usługi? Bo mam wrazenie ze to juz z usmieszkiem.

Powinniśmy? Bert, to czy przyjmiesz narrację "młodziutka dziewczyna, ofiara okoliczności, sytuacji i nie do końca świadomych wyborów" czy narrację "fajna kobieta sukcesu bez obciążeń, przecz z pruderią" to zależy od ciebie. Fakty/historię życia masz ( każda prostytutka to konkretny człowiek i ma swoją historię życia z czasów, nim tą prostytutką została) , dalej to twoja interpretacja, wybierasz jakąś narrację. Wychodzi ci z tego albo współczucie, albo co innego.

Kultura Zachodu, której jesteś reprezentantem, Bert, od wielu setek lat postrzega świadczenie usług seksualnych w określony sposób, bardzo, bardzo negatywny. Sam seks też w naszej kulturze był przez wiele setek lat blisko związany z grzechem i piekielnymi mękami, a mało z radością i czymś dobrym. Pogadanki  z kulturoznawstwa robić nie będę, ale przypomnę coś, co zapewne kojarzysz ze szkoły - hetery w starożytnej Grecji miały wysoki status społeczny. W Indiach było jeszcze ciekawiej, ale też bez hejtu co do zasady. Takoż samo w Chinach czy Japonii. 

Facet świadczący usługi dla nas jest kulturowo raczej obcym tworem, tu brak tradycji i utrwalonych wzorców do oceniania.  Jak na razie nie bardzo wiadomo, jak do takiego podejść. A i panowie jakoś słabo się garną do zawodu, choć rynek się otwiera.

29,302

Odp: 30lat i cały czas sam
gman98v2 napisał/a:
Solaris napisał/a:

Czytałam, że prostytucja ma negatywny wpływ na związki, bo faceci korzystający z płatnego seksu często przenoszą swoje podejście do kobiet na wszystkie, traktując je jak sprzedajne szmaty, co wpływa potem na problemy w nawiązywaniu zdrowych relacji.

Często z usług prostytutek korzystają faceci, co się nie podobają kobietom, więc nie byli/nie będę nigdy w związku, także nie musisz się o to martwić.

Ale nie są główną grupą - wielu po prostu nie ma odwagi i woli siedzieć w wiecznym celibacie. Według badań które przeprowadzili 20 lat temu we Francji nawet około 50 procent klientów pań prostytutek to ojcowie i głowy rodzin, czyli ci którzy już wcześniej mieli możliwość uprawiania seksu ze zwykłą partnerką. Jak się poczyta wywiady ze świadczącymi tego typu usługi i zapyta o ich klientów, to często pojawia się wątek poszukiwania wrażeń, których nie daje partnerka bo się nie zgadza na niektóre aktywności łóżkowe, wiecznie żywa "boląca głowa" u żony czy dziewczyny aka niedopasowanie seksualne oraz spadek liczby zbliżeń po urodzeniu przez kobietę dziecka.

Nie oznacza to oczywiście że takich klientów typu przegryw nie ma, ale są oni niewielką grupą - bo tak na prawdę osób które można nazwać prawdziwymi incelami jest po prostu bardzo mało. Jak się zerknie na popularność pewnego wykopowego tagu, to nie sądzę żeby była to liczba przekraczająca kilkanaście tysięcy osób.

29,303

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

Tak serio, to doceniam, że podszedłeś do tematu bez emocji i z refleksją. Odniosę się do kilku kwestii, bo myślę, że warto doprecyzować, co mam na myśli, kiedy mówię, że prostytucja czy OnlyFans to dla mnie nie jest praca – i nie chodzi mi o to, że tylko zawody "z najwyższej półki” zasługują na miano pracy.

Nie uważam, że tylko lekarze, naukowcy czy prawnicy mają sensowną pracę. Wręcz przeciwnie – ogromny szacunek mam do osób pracujących w sklepie, na budowie, w kuchni, w warsztacie czy w transporcie. Często to oni realnie podtrzymują świat w działaniu. Nie tworzą może "czegoś wielkiego”, ale ich praca ma sens, bo zaspokaja podstawowe potrzeby społeczeństwa i innych ludzi. To nie muszą być zawody rozwojowe w klasycznym sensie, ale są użyteczne, godne i oparte na pracy, a nie na sprzedawaniu siebie.

I tu właśnie pojawia się różnica: dla mnie granicą między pracą a czymś, co tylko daje pieniądze, jest to, czy człowiek sprzedaje swój czas, wysiłek i umiejętności, czy swoje ciało i intymność. Można pracować w miejscu, które nie daje spełnienia i nadal to będzie praca, ale jeśli źródłem dochodu jest bezpośrednie wystawienie się na cudzy seksualny apetyt, to dla mnie przekroczona zostaje ta granica, gdzie znika nie tylko godność, ale i sam fundament pojęcia pracy.

Oczywiście, ktoś może powiedzieć "ale to był mój wybór”, jednak nie każdy wybór zasługuje na uznanie tylko dlatego, że był świadomy. Świadomie można też wybrać coś, co z punktu widzenia społecznego, etycznego, a nawet osobistego po prostu nie jest dobre ani wartościowe. Nie wszystko, co da się zrobić, powinno być automatycznie uznawane za równe z innymi drogami.

Co do historii Leny, skoro mówisz, że u niej wszystko poszło dokładnie tak, jak chciała, to zastanówmy się czy aby na pewno poszło to w dobrym kierunku, jeśli jedynym atutem, który zapewnił jej sukces, było jej ciało? I jeśli kobieta mówi: "nawet jak nie mam nic, to mam ciało, dzięki któremu mogę zarobić” – to dla mnie to NIE jest sukces, ale dosyć brutalne podsumowanie tego, jak głęboko seksualny kapitał zastąpił kompetencje, charakter czy ludzki wysiłek.
I to nie jest "wina" jej urody, ale tego systemu, który pokazał Lenie, że jej największą walutą jest jej ciało. Że nie trzeba nic umieć, wystarczy być atrakcyjną. I moim zdaniem właśnie to jest prawdziwym ograniczeniem tej kobiety oraz innych do niej podobnym - nie moralność czy normy społeczne.

Można powiedzieć, że mężczyźni nie zarobią na OF tyle co kobiety. To prawda, ale może właśnie dlatego większość z nich nigdy nie uznała "sprzedawania się” za realną alternatywę. Może dlatego są zmuszeni pracować, walczyć, rozwijać się, zdobywać kompetencje. Czy to uczciwe i sprawiedliwe? Może i nie, ale z dwojga złego wolę świat, w którym cenimy ludzi za to, co potrafią i jacy są, a nie za to, jak wyglądają.

Na koniec – ja też nie twierdzę, że moralność nie ogranicza. Ogranicza. Ale nie po to, żebyśmy się nie rozwijali, tylko po to, żebyśmy nie zapomnieli, że jesteśmy ludźmi, a nie towarem.

Ja też mam ogromny szacunek do ludzi pracujących w sklepie, na budowie itd. Piszesz, że te zawody zaspokajają podstawowe potrzeby innych ludzi i w pełni się z tym zgadzam. Tylko czym w takim razie to się różni od działalności na OF? Już chyba bardziej nie da się spełniać ludzkich potrzeb niż poprzez zaspokajanie ich potrzeb seksualnych. Nie ma to niemal żadnego wpływu na potrzeby ogółu społeczeństwa ale pojedynczym osobom jak najbardziej pomaga. My osobiście mamy szacunek do zawodów wymienionych na początku ale czy kiedykolwiek słyszałaś by były one ogólnie społecznie szanowane? Zobacz chociażby po tych wywiadach. Jest mnóstwo wywiadów z lekarzami, naukowcami, prawnikami i innymi zawodami z wyższej półki. Wywiadu z budowlańcem, kimś pracującym w sklepie czy w transporcie jeszcze nigdy nie widziałem, jedynie z kucharzami widywałem. Ta są zawody, które powinny się cieszyć szacunkiem społecznym i moim zdaniem powinny być znacznie lepiej płatne ale nie są. Co więcej ludzi pracujących w tych zawodach wciąż często się uznaje za nieudaczników, debili i przegrywów bo "nie chcieli się uczyć". Najciekawsze jest to, że spora część ludzi pracujących na przykład w szeroko pojętej branży budowlanej jest albo po studiach albo wykazują się wiedzą i inteligencją przewyższającą tych po studiach.

Rozumiem twoją różnicę, a dokładniej tą granicę. Nie rozumiem jednak tego jak powstała ta różnica. Czym się różni sprzedawanie czasu, wysiłku i umiejętności od sprzedawania ciała i intymności? W obu przypadkach mamy czystą transakcję opartą na wykonaniu danej czynności lub usługi i otrzymaniu za nią pieniędzy. Ta granica, o której piszesz jest twoją indywidualną granicą. Dla mnie nie ma różnicy między wystawieniem się na cudzy seksualny apetyt, a wystawieniem jakiś inny apetyt. Większość pracy usługowej ma na celu zaspokojenie jakichś potrzeb innych ludzi. Porównując osobę świadczącą usługi seksualne i zarabiającą za to duże pieniądze z osobą pracującą w jakimś januszexie po 12h dziennie za minimalną ciężko powiedzieć kto bardziej traci na godności. Powiem to całkowicie szczerze, ja w mojej pracy czuję się jakbym miał mniej godności niż taka Lena. Ona z tego co zarabia może sobie budować jakąś przyszłość, ma perspektywy, mnie nie stać nawet na to by pojechać z dziewczyną na wakacje droższe niż za 3k, na  wynajęcie mieszkania też nas nie stać.

To prawda, że nie każdy wybór zasługuje na uznanie tylko dlatego, że był świadomy. Czasami nawet lepiej byłoby go nie mieć.

Z tym nie do końca mogę się zgodzić. To prawda, że kapitałem Leny było i wciąż jest ciało ale nikt nie dostaje takiego wyglądu na tacy. Jestem więcej niż pewny, że utrzymanie takiego wyglądu to dla niej dużo wysiłku i ciężka praca. Możnaby się zastanowić nad kwestią poziomu trudności takiego rodzaju wysiłku. Trening i dieta to coś co prawie każdy dałby radę ogarnąć. Zdobycia jakichś konkretnych kompetencji, umiejętności, uprawnień czy tytułów naukowych nie można nawet porównać do treningu. Nie każdy, a raczej niewielu ludzi ma talent czy predyspozycje by zostać na przykład tym lekarzem, prawnikiem czy już dosłownie na najwyższym poziomie astronautą. Na siłownię może iść każdy, w kosmos poleciał jeden na 40 mln. Mimo to ja nie uważam by jej wysiłek był mniejszy niż na przykład takiego programisty zarabiającego 10k miesięcznie, ja nie mógłbym nim zostać.

Dokładnie tak jak piszesz, tu chodzi o możliwości. Gdyby mężczyźni mogli zarabiać na OF tyle samo co kobiety to byłoby ich tam więcej niż kobiet. W pełni się zgadzam z cenieniem ludzi za to co potrafią i jacy są ale jak już pisałem nie każdy może potrafić tyle co inni. Jeśli ktoś ma talent do nauki to dobrze, to jest jego kapitał. Jeśli ktoś ma dobry wygląd to też jest jego kapitał. Każdy chciałby mieć możliwość wyboru korzystania z wielu źródeł kapitału ale niewielu ją ma. Albo korzystasz z tego co masz albo nie masz nic.

Ja patrzę to trochę inaczej. Moralność istnieje po to byśmy nie zatracili tego co czyni nas ludźmi ale często też jest to ograniczeniem rozwoju. I to dobrze bo inaczej ten rozwój byłby kosztem innych bez żadnych ograniczeń. Zawsze był kosztem innych ale jednak jakaś granica tego w końcu się pojawiała.

29,304 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2025-07-27 14:07:00)

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

Miałam dziś trochę przymusowego, bezproduktywnego czekania, co wygenerowało spory pokład luźnego czasu, dzięki czemu tym razem już uważnie (poprzednio dosyć pobieżnie) przesłuchałam prawie całej rozmowy z naszą bohaterką Leną, a że przed chwilą dokończyłam i mam trochę nowych przemyśleń, to wracam do tematu. Wracam, bo odnoszę wrażenie, że nie widzicie, Panowie, w tej historii bardzo wielu ważnych szczegółów, a nawet jeśli je widzicie to je z jakiegoś powodu pomijacie.

Otóż dziewczyna doświadczyła emocjonalnej przemocy ze strony apodyktycznego, narcystycznego ojca, brakowało jej uwagi i miłości. W bardzo trudnym wieku przeżyła rozwód rodziców, znalazła się wtedy w samym środku rodzicielskich rozgrywek, będąc pozostawioną właściwie samej sobie. Nie dostała pakietu odpowiednich wzorców, które wynosi się z domu, bo ten był toksyczny i przemocowy.

Od pewnego momentu w domu zaczęło się nie przelewać, a kiedy pojechała do Stanów, to cały czas była zdana sama na siebie. Wśród bogatych koleżanek i kolegów zapewne nie raz i nie dwa poczuła, że odstaje. Sama podkreślała, że tam uczyła się młodzież z bardzo majętnych rodzin, a sama nie miała właściwie niczego - dwie pary spodni i jedne buty.

Idąc dalej – wczesna inicjacja seksualna ze sporo starszym chłopakiem, a właściwie mężczyzną, a potem związane z tym duże nieprzyjemności, w tym ostracyzm, który przeniósł się także na okres liceum. Brak zahamowań w pokazywaniu swojego ciała i sypianiu z mężczyznami. To wszystko przypuszczalnie z powodu braku obecności ojca na wczesnym etapie jej życia.

Odejście z uczelni to nie był jej zaplanowany, świadomy wybór, ale konsekwencja tego, co robiła. Co więcej, deklaruje, że uwielbiała życie studenckie, lubiłą się uczyć, ale w pewnym momencie w college’u właściwie dostała ultimatum, dlatego wzięła coś na kształt naszej dziekanki i już nie wróciła. Dlaczego? Plan był wyraźnie inny, bardzo ambitny, ale wygrała wizja łatwego, szybkiego zarobku dużych pieniędzy.

Trzeba wziąć pod uwagę, że na OF jest nieco ponad dwa lata, a już ma przemyślenia, że źle tym pokierowała, godząc się na pewne rzeczy. Z pewną nostalgią zaznacza, że są dziewczyny, które nie poszły na całość i mają szanse na pewnego rodzaju współprace i kontrakty, przed którymi ona prawdopodobnie zamknęła sobie drzwi.

Jest jeszcze bardzo młoda, co znaczy, że zapewne nie jest jeszcze emocjonalnie dojrzała, ma kruchą psychikę. Co prawda ma pieniądze, żyje komfortowo, ale wydaje się, że na tym zaczyna się i kończy jej życie. Oprócz mamy, brata i dziadka nie ma wokół siebie życzliwych ludzi. Gdzieś po drodze padło nawet stwierdzenie, że złamało ją to, że koleżanki się od niej odsunęły, pojawiały się pod jej adresem niewybredne komentarze.
Wcześniej była cenioną studentką, pokładano w niej nadzieje, miała szansę na karierę, która mogła przynieść jej nie tylko pieniądze, ale też szacunek i społeczne poważanie, poczucie wartości i mocnego miejsca w świecie. Tego już mieć nie będzie. Została atencja mężczyzn - gotowych płacić, żeby na nią popatrzeć. Zostało bycie towarem, bo nikt nie płaci tam za człowieka, tylko za fantazję. A kiedy fantazja przestanie być atrakcyjna, to oni odejdą. Tak jak wcześniej odeszły koleżanki, przyjaciele i normalność.

Powtórzę raz jeszcze: twierdzenie, że to był jej świadomy wybór nie jest do końca prawdziwe, bo przecież w pewnym momencie została postawiona pod ścianą i już nie bardzo mogła postąpić inaczej. 

I to by było w dużym uproszczeniu, co poszło nie tak. Zawsze, powtarzam ZAWSZE, jest jakaś przyczyna.

Staram się słuchać wywiadów najdokładniej jak mogę. Nie wiem jak pozostali ale ja jestem w pełni świadom tego co napisałaś o przeszłości Leny. Z pewnością jest ona głównym źródłem takich, a nie innych wyborów w jej życiu. Piszesz o wzorcach, których ona nie miała i to prawda ale to jeszcze nie jest powód by uznawać ja za ofiarę. Ja też nie miałem prawidłowych wzorców tak samo jak większość moich znajomych. Tak na prawdę wszyscy wiemy jak to jest i jakie mogą być tego efekty. W przypadku Leny ja tu nie widzę czegoś co przyniosło jej negatywne skutki tylko wręcz przeciwnie. To czego doświadczyła i jak jej życie się potoczyło nie tylko jej nie zniszczyło ale jeszcze wyszła na tym lepiej niż ja i wszyscy moi znajomi. Jedyne czego na prawdę mógłbym jej współczuć to tej bardzo wczesnej inicjacji seksualnej z dużo starszym facet i doszukiwania się w nim ojca.

Odnoszę wrażenie, że samo słowo "łatwe" źle ci się kojarzy. Nie uważam by jej wybór pomiędzy OF I powrotem na uczelnię był wyborem czegoś łatwiejszego bo jej się nie chciało. Wybrała to co wtedy uważała za najlepszą dla siebie opcje. Mówiła w wywiadzie, że nigdy nie miała większych problemów z nauką, że lubiła się uczyć i była w tym dobra. Gdyby wróciła na uczelnię zapewne skończyłaby te studia i pewnie znalazłaby jakąś dobrą pracę. Uznała, że tego nie potrzebuje bo OF jest tym co jej się spodobało i co chciała robić. Jedyne co mi się w tym nie podoba to fakt, że mając taki wybór wybrała OF. Gdybym ja miał możliwość studiowania na takim uniwersytecie i talent wystarczający do ukończenia tych studiów poszedłbym w to bez zastanowienia.

Z tym się zgadzam. To prawda, że idąc w tym tak daleko zamknęła sobie niektóre drogi, które mogłyby ją zaprowadzić jeszcze dalej. Jednak mimo wszystko mając tyle pieniędzy co ona wciąż ma tych drzwi otwartych dużo więcej niż przeciętny obywatel.

Faktycznie sporo ludzi się od niej odwróciło i pozostało jej niewiele tych, którzy wciąż są przy niej. Mnóstwo innych ludzi też na niewielu bliskich, a dodatkowo nie ma też pieniędzy.

Na koniec wybacz, że odnoszę się do tego tak osobiście. Chyba po prostu nie potrafię spojrzeć na to inaczej niż przez pryzmat samego siebie i innych mi podobnych ludzi. To o czym ja mogę tylko pomarzyć dla niej jest jak pstryknięcie palcami i z tego powodu uważam, że osiągnęła sukces.

29,305

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:

Shini, skoro tak Ci imponuje Jej praca i Jej zazdrościsz kasy, to zostań Jej męskim odpowiednikiem. Dlaczego nie? Popatrz, same zalety przecież, w dwa-trzy lata pewnie zarobisz tyle, że będziesz sobie mógł podróżować na luzie po świecie. No normalnie raj i cudowny zawód.

Możliwość zarobienia w dwa-trzy lata tyle by móc sobie na luzie podróżować po świecie faktycznie brzmi jak raj. Mam mnóstwo planów podróży łącznie z kilkoma nietypowymi miecjami, a więc i bardzo kosztownymi. Cudowny zawód raczej nie bardzo, a dlaczego to już pisałem wcześniej.

29,306

Odp: 30lat i cały czas sam

Shini sorki jeśli pytanie nie na miejscu to nie odpowiadaj. Z hydraulika ok bo ciekawosc mnie zżera smile

29,307

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
gman98v2 napisał/a:
Solaris napisał/a:

Czytałam, że prostytucja ma negatywny wpływ na związki, bo faceci korzystający z płatnego seksu często przenoszą swoje podejście do kobiet na wszystkie, traktując je jak sprzedajne szmaty, co wpływa potem na problemy w nawiązywaniu zdrowych relacji.

Często z usług prostytutek korzystają faceci, co się nie podobają kobietom, więc nie byli/nie będę nigdy w związku, także nie musisz się o to martwić.

Ale nie są główną grupą - wielu po prostu nie ma odwagi i woli siedzieć w wiecznym celibacie. Według badań które przeprowadzili 20 lat temu we Francji nawet około 50 procent klientów pań prostytutek to ojcowie i głowy rodzin, czyli ci którzy już wcześniej mieli możliwość uprawiania seksu ze zwykłą partnerką. Jak się poczyta wywiady ze świadczącymi tego typu usługi i zapyta o ich klientów, to często pojawia się wątek poszukiwania wrażeń, których nie daje partnerka bo się nie zgadza na niektóre aktywności łóżkowe, wiecznie żywa "boląca głowa" u żony czy dziewczyny aka niedopasowanie seksualne oraz spadek liczby zbliżeń po urodzeniu przez kobietę dziecka.

Nie oznacza to oczywiście że takich klientów typu przegryw nie ma, ale są oni niewielką grupą - bo tak na prawdę osób które można nazwać prawdziwymi incelami jest po prostu bardzo mało. Jak się zerknie na popularność pewnego wykopowego tagu, to nie sądzę żeby była to liczba przekraczająca kilkanaście tysięcy osób.

Fakt, chyba najwięcej tam żonatych gości, co szukają wrażeń, albo przychodzą tam, bo żona nie lubi danej pozycji, jak jedna diva mi opowiadała jednym gościu, co był u niej.

Dużo osób może przeglądać dany tag, bez posiadania konta na tym portalu.

29,308 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-27 20:09:13)

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Priscilla napisał/a:

Powtórzę raz jeszcze: twierdzenie, że to był jej świadomy wybór nie jest do końca prawdziwe, bo przecież w pewnym momencie została postawiona pod ścianą i już nie bardzo mogła postąpić inaczej. 

I to by było w dużym uproszczeniu, co poszło nie tak. Zawsze, powtarzam ZAWSZE, jest jakaś przyczyna

Zebrało mi sie na filozofowanie. Tak masz rację jakby mocno poszukać to jeszcze parę czynników sie znajdzie. Ba... Byc moze gdyby nie spotkała przypadkiem koleżanki która rzuciła propozycje to nigdy by tam nie wylądowała? Wszystko na włosku- start w tym biznesie to nie był ułożony plan. Planowała karierę w korpo. Ale co to zmienia? Nie wydaje sie męczyć lubi ta prace. Pewnie sobie wiele racjonalizuje. Nie meczy sie bo ma wpojone wartości których ta praca nie narusza. Zresztą mówiła ze terapie tez robi / robiła?

Ale ja cały czas zadaje pytania - powinniśmy jej współczuć?

Dlaczego tak negatywnie wręcz z hejtem oceniamy pracę prostytutki?

Czy tak samo będzie oceniany facet świadczący usługi? Bo mam wrazenie ze to juz z usmieszkiem.

Powinniśmy? Bert, to czy przyjmiesz narrację "młodziutka dziewczyna, ofiara okoliczności, sytuacji i nie do końca świadomych wyborów" czy narrację "fajna kobieta sukcesu bez obciążeń, przecz z pruderią" to zależy od ciebie. Fakty/historię życia masz ( każda prostytutka to konkretny człowiek i ma swoją historię życia z czasów, nim tą prostytutką została) , dalej to twoja interpretacja, wybierasz jakąś narrację. Wychodzi ci z tego albo współczucie, albo co innego.

Kultura Zachodu, której jesteś reprezentantem, Bert, od wielu setek lat postrzega świadczenie usług seksualnych w określony sposób, bardzo, bardzo negatywny. Sam seks też w naszej kulturze był przez wiele setek lat blisko związany z grzechem i piekielnymi mękami, a mało z radością i czymś dobrym. Pogadanki  z kulturoznawstwa robić nie będę, ale przypomnę coś, co zapewne kojarzysz ze szkoły - hetery w starożytnej Grecji miały wysoki status społeczny. W Indiach było jeszcze ciekawiej, ale też bez hejtu co do zasady. Takoż samo w Chinach czy Japonii. 

Facet świadczący usługi dla nas jest kulturowo raczej obcym tworem, tu brak tradycji i utrwalonych wzorców do oceniania.  Jak na razie nie bardzo wiadomo, jak do takiego podejść. A i panowie jakoś słabo się garną do zawodu, choć rynek się otwiera.

Muqin moja interpretacja jest znana. Część tych dzieczyn nie powinna sie tam znaleźć a część podejmuje świadoma decyzje. A bohaterka Lena jest po terapii także zakłam ze kompletnie swiadomie. Mam wrażenie ze Twoja interpretacja nie obejmuje takich przypadków.

Co do współczucia to kategoria która rzuciłaś zarzucając mi brak współczucia przy starej dyskusji o systemie który mógłby chronić te dziewczyny.  Zastawiałem sie kiedy ktoś odczuwa współczucie w tej sprawie. Stąd pytanie. Sporo nad tym sie zastanawiałem i mam swoje wnioski smile. Zresztą Ty zawsze coś wrzucisz co wymaga "móżdżenia", również w wątkach w których jestem pasywny i się nie odzywam.

A ze kulturowo jest taki odbiór to sie zgadza. Shini uslyszal od 2 lub 3 osób za ma sam dac du..y jak to taki sukces. Taka szpilka ale jednak niby nie.

29,309

Odp: 30lat i cały czas sam

Nie zrobiłby takiej kasy jak ta blondyna nawet mając metrową fujarę

29,310

Odp: 30lat i cały czas sam
gman98v2 napisał/a:
Solaris napisał/a:

Czytałam, że prostytucja ma negatywny wpływ na związki, bo faceci korzystający z płatnego seksu często przenoszą swoje podejście do kobiet na wszystkie, traktując je jak sprzedajne szmaty, co wpływa potem na problemy w nawiązywaniu zdrowych relacji.

Często z usług prostytutek korzystają faceci, co się nie podobają kobietom, więc nie byli/nie będę nigdy w związku, także nie musisz się o to martwić.

Może i często, ale to mała grupa, więc nie ma znaczenia. Większość była, jest lub będzie w związku.

29,311

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Muqin moja interpretacja jest znana. Część tych dzieczyn nie powinna sie tam znaleźć a część podejmuje świadoma decyzje. A bohaterka Lena jest po terapii także zakłam ze kompletnie swiadomie. Mam wrażenie ze Twoja interpretacja nie obejmuje takich przypadków.

No pozostaje pytanie, na ile to twoje założenie o świadomości i wolnym, nie obciążonym wyborze jest prawdziwe? sensowne? uprawnione? czy po prostu wygodne? Jaka część "tych dziewczyn"? 10%? 40%? 90%? jest pewna różnica, nie sądzisz?

I, jak to ja - upierdliwie - jakie warunki musiały by być spełnione, żebyś uznał decyzję pani świadczącej usługi seksualne za świadomą? Tak w punktach.  Ja taką swoją listę mam, jak najbardziej. Jestem w stanie sobie także taką sytuację wyobrazić w realu. Kwestia na ile jest ta sytuacja prawdopodobna i jakie są realne szanse, ze ma miejsce w odniesieniu do konkretnej pani?

Na ile jesteś w stanie zweryfikować to, co taka pani mówi w wywiadzie? Tu mi się nie może nie przypomnieć Linda Lovelace, główna aktorka "Głębokiego gardła", pierwszego pełnometrażowego filmu porno, który szedł w zwykłych kinach w USA i iluś innych krajach na fali rewolucji seksualnej '68.  Ile lat ona szla w zaparte, że to było super wspaniałe, że sama chciała itd. To akurat znana historia, łatwo sprawdzić. No jakie masz rzetelne podstawy by stwierdzić, że pani X to nie jest kolejna Linda?
Ja ci otwarcie powiem - nie wiem, ale podejrzliwa jestem tu bardzo.

Na zakończenie, nie wiem, czy wiesz, że daje się zauważyć powiązanie między wykorzystaniem seksualnym w dzieciństwie a świadczeniem usług seksualnych w wieku dorosłym? I nie jest to pozorna korelacja, to wychodzi w rzetelnych badaniach. Oczywiście nie każda osoba świadcząca usługi seksualne to z automatu wcześniejsza ofiara przemocy seksualnej, ale ...no właśnie, ale...

Ja to , Bert, od dawna już nie "wiem" ale wydaje mi się prawdopodobne. Prawdopodobieństwo, że konkretna pani z tego czy tamtego wywiadu podjęła w pełni świadomą , dorosłą i odpowiedzialną decyzję co do takiego sposobu zarobkowania  dla mnie jest i pozostanie bardzo, bardzo niewielkie, jeśli pani jest z kręgu kultury Zachodu.

29,312 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-07-27 23:00:00)

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Muqin moja interpretacja jest znana. Część tych dzieczyn nie powinna sie tam znaleźć a część podejmuje świadoma decyzje. A bohaterka Lena jest po terapii także zakłam ze kompletnie swiadomie. Mam wrażenie ze Twoja interpretacja nie obejmuje takich przypadków.

No pozostaje pytanie, na ile to twoje założenie o świadomości i wolnym, nie obciążonym wyborze jest prawdziwe? sensowne? uprawnione? czy po prostu wygodne? Jaka część "tych dziewczyn"? 10%? 40%? 90%? jest pewna różnica, nie sądzisz?
7
I, jak to ja - upierdliwie - jakie warunki musiały by być spełnione, żebyś uznał decyzję pani świadczącej usługi seksualne za świadomą? Tak w punktach.  Ja taką swoją listę mam, jak najbardziej. Jestem w stanie sobie także taką sytuację wyobrazić w realu. Kwestia na ile jest ta sytuacja prawdopodobna i jakie są realne szanse, ze ma miejsce w odniesieniu do konkretnej pani?

Na ile jesteś w stanie zweryfikować to, co taka pani mówi w wywiadzie? Tu mi się nie może nie przypomnieć Linda Lovelace, główna aktorka "Głębokiego gardła", pierwszego pełnometrażowego filmu porno, który szedł w zwykłych kinach w USA i iluś innych krajach na fali rewolucji seksualnej '68.  Ile lat ona szla w zaparte, że to było super wspaniałe, że sama chciała itd. To akurat znana historia, łatwo sprawdzić. No jakie masz rzetelne podstawy by stwierdzić, że pani X to nie jest kolejna Linda?
Ja ci otwarcie powiem - nie wiem, ale podejrzliwa jestem tu bardzo.

Na zakończenie, nie wiem, czy wiesz, że daje się zauważyć powiązanie między wykorzystaniem seksualnym w dzieciństwie a świadczeniem usług seksualnych w wieku dorosłym? I nie jest to pozorna korelacja, to wychodzi w rzetelnych badaniach. Oczywiście nie każda osoba świadcząca usługi seksualne to z automatu wcześniejsza ofiara przemocy seksualnej, ale ...no właśnie, ale...

Ja to , Bert, od dawna już nie "wiem" ale wydaje mi się prawdopodobne. Prawdopodobieństwo, że konkretna pani z tego czy tamtego wywiadu podjęła w pełni świadomą , dorosłą i odpowiedzialną decyzję co do takiego sposobu zarobkowania  dla mnie jest i pozostanie bardzo, bardzo niewielkie, jeśli pani jest z kręgu kultury Zachodu.

Czyli wszystko rozbija sie statystyki których nie znamy

29,313 Ostatnio edytowany przez Muqin (2025-07-27 23:09:26)

Odp: 30lat i cały czas sam

Nie o statystyki, Bert. O obraz świata, wygodniejszy albo nieco mniej smile
O to, że na przykład "świadoma decyzja" wbrew pozorom to konkret, jakieś warunki spełniać powinna.

29,314

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Nie o statystyki, Bert. O obraz świata, wygodniejszy albo nieco mniej smile
O to, że na przykład "świadoma decyzja" wbrew pozorom to konkret, jakieś warunki spełniać powinna.

Uważasz ze wybieram wygodny?

A moze sie mylisz?

29,315

Odp: 30lat i cały czas sam

Nic nie uważam, Bert smile co najwyżej przypuszczam z mniejszym lub większy prawdopodobieństwem. Wnioskować mogę tylko  z tego, co i jak piszesz na publicznym forum - słabe dane do oceny tego, co wybierasz. smile
Ludzie, tak ogólnie, rzadko kiedy czynią sobie niewygodę jeśli coś ich do tego nie zmusi albo nie skłoni. Zwłaszcza w sprawach, które dotyczą ich bardzo pośrednio. Poczucie własnej bezradności wobec spraw paskudnych oraz trudnych nie jest komfortowe, komfort własny ulega zwiększeniu jeśli się uzna, ze te sprawy nie są aż tak paskudne. To taki ogólnik, dotyczy nie tylko zjawiska prostytucji i twojego doń podejścia.
I żeby nie było - ja jestem normalnym człowiekiem, też sobie komfort własny w ten sposób zwiększam nawet się nad tym nie zastanawiając w wielu sprawach. Każdy chyba chcąc zachować zdrowe zmysły od wielu rzeczy ucieka czy powiedzmy nie wnika za bardzo.

A co do  tego, co dla ciebie jest świadomą decyzją - pokusisz się o dookreślenie czy jednak nie?

Posty [ 29,251 do 29,315 z 29,782 ]

Strony Poprzednia 1 449 450 451 452 453 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024