30lat i cały czas sam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 445 446 447 448 449 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 28,991 do 29,055 z 29,786 ]

28,991 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-05-14 23:17:57)

Odp: 30lat i cały czas sam

Smutna dziewczyna, nie mam wpływu na opinie innych i ich komentarze w necie. Jeśli tak uważają, maja prawo. Mnie to nie interesuje w sumie. Dużo osób dosadnie nazywa pewne zjawiska. Na pewno z wielu podobnych komentarzy przebija złośliwość, ale nie można odmówić im trochę racji, bo niektorzy instynktu nie mają. A Ty czego chcesz bronić? Bo się pogubiłam? Tego, że wszyscy sa mądrzy, przezorni i odpowiedzialni? Bo to bzdura. To, że sprawca odpowiada za swoj czyn to jedno a często bezmyślność ofiar to drugie.

Zobacz podobne tematy :

28,992

Odp: 30lat i cały czas sam

Solaris, jakby co, odpowiedziałam Ci na poprzedniej stronie.

28,993 Ostatnio edytowany przez Solaris (2025-05-14 23:34:38)

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
Solaris napisał/a:

Rozumiem, że nie przewidują konsekwencji z różnych przyczyn, ale je ponoszą jak coś się stanie, więc w czyim interesie jest jednak pomyśleć? Nie myślisz, nie potrafisz przewidzieć, masz problem Ty, nie inni. Czy to Twoja wina czy nie, jakie to ma wtedy znaczenie? Na już wspomnianym gdzieś wyżej zielonym świetle na pasach tym bardziej nie Twoja wina jak Cie ktoś rozjedzie, bo nie pomyślalaś, żeby się rozejrzeć, ale jakie to ma znaczenie, jak zginiesz? A czasem te pare sekund moze uratowac życie...Ale większość ludzi idzie jak zombi, wpatrzeni w telefony...

Nie piisałam o Twoim przypadku przecież i wyraznie zaznaczyłam, że nie zawsze da się wszystko przewidzieć, możesz zostać napadnięta i w biały dzień, w samo południe, ale sa sytuacje, gdzie naprawdę mozna minimalizować ryzyko, a jednak ludzie są...jacy są wink

Otóż to. Według mnie należy dziewczyny uświadamiać, nie obwiniać. Victim blaming może jedynie nauczyć ofiary tego, że nie warto zgłaszać zaistniałe zdarzenie, bo i tak nie zostaną potraktowane poważnie. Oprawców zaś uczy tego, że w świetle opinii społecznej pozostają niejako bezkarni i mogą cieszyć się większym szacunkiem społecznym, niż ich ofiara. 

Kiedyś, jeszcze w szkole, uczono nas samoobrony na lekcjach w-fu. Zawsze to coś.

I właśnie, nie zawsze da się wszystko przewidzieć, nawet nie należy próbować przewidzieć wszystkiego, bo można by od tego popaść w paranoję.

Należy uświadamiać a napisalam, ze nie? Żyjemy w czasach takiej komunikacji, przesyłu informacji, że uświadamianie odbywa sie chyba na kazdym kroku. Male dzieci juz wiedzą, że nie można niczego brac od obcych, otwierac im drzwi ani nigdzie chodzić. W mediach co i raz jakies kampanie uświadamiające  W komunikacji miejskiej czesto wiszą plakaty policji przestrzegające przed kieszonkowcami. Same informacje o roznych przestepstwach jakimi karmia nas portale informacyjne juz w jakims stopniu uświadamiają jakie czyhaja niebezpieczenstwa na nas. Niestety, nikt za reke nie wezmie kazdego z osobna, zeby go chronic. Zawsze powtarzam ze masz glowe to jej uzywaj, nikt za ciebie nie bedzie mysłał. To nie znaczy, że obwiniam ofiary. To zupelnie co innego.
Wszystkiego nie da sie przewidziec - tez o tym wczesniej pisalam, nikt nie jest wróżką, normalne. Ja po prostu nie pomijam faktu, że wielu ludzi nie mysli, co często jest przyczyną tego, że spotyka ich cos zlego.

28,994

Odp: 30lat i cały czas sam
Solaris napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:
Solaris napisał/a:

Rozumiem, że nie przewidują konsekwencji z różnych przyczyn, ale je ponoszą jak coś się stanie, więc w czyim interesie jest jednak pomyśleć? Nie myślisz, nie potrafisz przewidzieć, masz problem Ty, nie inni. Czy to Twoja wina czy nie, jakie to ma wtedy znaczenie? Na już wspomnianym gdzieś wyżej zielonym świetle na pasach tym bardziej nie Twoja wina jak Cie ktoś rozjedzie, bo nie pomyślalaś, żeby się rozejrzeć, ale jakie to ma znaczenie, jak zginiesz? A czasem te pare sekund moze uratowac życie...Ale większość ludzi idzie jak zombi, wpatrzeni w telefony...

Nie piisałam o Twoim przypadku przecież i wyraznie zaznaczyłam, że nie zawsze da się wszystko przewidzieć, możesz zostać napadnięta i w biały dzień, w samo południe, ale sa sytuacje, gdzie naprawdę mozna minimalizować ryzyko, a jednak ludzie są...jacy są wink

Otóż to. Według mnie należy dziewczyny uświadamiać, nie obwiniać. Victim blaming może jedynie nauczyć ofiary tego, że nie warto zgłaszać zaistniałe zdarzenie, bo i tak nie zostaną potraktowane poważnie. Oprawców zaś uczy tego, że w świetle opinii społecznej pozostają niejako bezkarni i mogą cieszyć się większym szacunkiem społecznym, niż ich ofiara. 

Kiedyś, jeszcze w szkole, uczono nas samoobrony na lekcjach w-fu. Zawsze to coś.

I właśnie, nie zawsze da się wszystko przewidzieć, nawet nie należy próbować przewidzieć wszystkiego, bo można by od tego popaść w paranoję.

Należy uświadamiać a napisalam, ze nie? Żyjemy w czasach takiej komunikacji, przesyłu informacji, że uświadamianie odbywa sie chyba na kazdym kroku. Male dzieci juz wiedzą, że nie można niczego brac od obcych, otwierac im drzwi ani nigdzie chodzić. W mediach co i raz jakies kampanie uświadamiające  W komunikacji miejskiej czesto wiszą plakaty policji przestrzegające przed kieszonkowcami. Same informacje o roznych przestepstwach jakimi karmia nas portale informacyjne juz w jakims stopniu uświadamiają jakie czyhaja niebezpieczenstwa na nas. Niestety, nikt za reke nie wezmie kazdego z osobna, zeby go chronic. Zawsze powtarzam ze masz glowe to jej uzywaj, nikt za ciebie nie bedzie mysłał. To nie znaczy, że obwiniam ofiary. To zupelnie co innego.
Wszystkiego nie da sie przewidziec - tez o tym wczesniej pisalam, nikt nie jest wróżką, normalne. Ja po prostu nie pomijam faktu, że wielu ludzi nie mysli, co często jest przyczyną tego, że spotyka ich cos zlego.

Nie, ale napisałaś, że kwestia winy jest dla ofiar bez znaczenia, więc przedstawiłam, dlaczego ma jednak znaczenie i co byłoby lepsze. 

Akurat małe dzieci nie wiedzą, tylko zostały nauczone, że obcym się nie otwiera. Z natury są przecież ufne.

Szczerze, nie mam pojęcia o jakich kampaniach uświadamiających piszesz. Chyba dla starszych ludzi, by ostrzec ich przed SMS-ami od oszustów. 

Co do informacji, dla przykładu, nie sądzę, by informacje o kimś z drugiego końca Polski obchodziły nastolatka. Jeśli w ogóle się tym zainteresuje, może przez chwilę się przejmie, a potem zapomni (podobnie zresztą jak osoba starsza), bo to gdzieś indziej, nie w jego środowisku i rzadka sytuacja. 

Ogólnie rozumiem co masz na myśli (w związku z niemyśleniem), tylko ja rozumiem również dlaczego te osoby "nie myślą" (może z wyjątkiem tych nieostrożnych na drodze itp.). Ludzie nie są jakoś szczególnie czujni, bo na ogół jest bezpiecznie. Poza tym, kiedy jesteś zbyt ostrożny, jesteś postrzegany jako osoba nudna. Ostrożność może skłaniać Cię do rezygnacji z wielu doświadczeń. Nie wybierzesz się gdzieś, bo to może być niebezpieczne, przez co ograniczasz swoje możliwości. A w życiu jednak chodzi o to, żeby żyć, a nie tylko przeżyć, rozkminiając każdą sytuację, która może okazać się w jakiś sposób ryzykowna.

Przy okazji, oprawcami chyba najczęściej są osoby z bliskiego otoczenia lub rodziny ofiary, także...

28,995

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

nie zawsze da się wszystko przewidzieć, nawet nie należy próbować przewidzieć wszystkiego, bo można by od tego popaść w paranoję.

Jeżeli ktoś pochodzi z kraju, w którym przymusza się kobiety do wychodzenia z mąż, a gwałty na nich nie są do końca potępiane - no to zadawanie się z kimś takim, jest mega głupie i nieodpowiedzialne. A skutki nie są trudne do przewidzenia.

28,996

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
KSandraK napisał/a:

A te postulaty robią bardzo "wzniosłe", "szlachetne" wrażenie, jak powiedzmy ostoja wyśrubowanych zasad i dobrych obyczajów. No i bawi mnie kontrast z 2/5 forum jako całości, gdzie różne kobiety pokazują się od mało wzniosłej strony: te wszystkie wątki o kochankach, fochach, wysokich wymaganiach co do wzrostu itp. itd. Bawi mnie bo jest ostry.

Podsumowując - ironia wg. mnie polega tutaj na kontraście między wzniosłymi ideałami "zakazać prostytucji" a całą resztą forum, które (zakładając, że reprezentatywnie pokazuje życie i dylematy kobiet) roi się od bardzo niskich ideałów. Prostytucja przy tym to pryszcz.


Ta escortka mi opowiadał jak miała koleżanki, które brały rozwód z mężami.
Wiesz co one robiły żeby skasować kontakt dziecka z ojcem?

Pomawiały swoich mężów o pedofilię względem własnych dzieci.

To ja już wole do końca życia płacić za jakieś masaże niż ożenić się z taką typiarą...


Nie pamiętam już kto, chyba Smutna właśnie, pisała całe instrukcje jak zdradzać męża, aby nie zostać przyłapanym. Także to tyle jeśli chodzi tą moralną wyższość. wink

28,997

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ej czekaj, a to nie ty poszedłes na randkę z dziewczyną którą do dzisiaj wspominasz jaka była wspaniała, ale nawet nie wiedziałeś że to randka?
To jest to o czym mówię, oziębłość.
Nie sądzę że oni kłamią, czy manipulują. Dla nich to po prostu bardzo naturalne żeby adorować kobiety, komplementować. Wielu Polaków ma mindset oderwanego od pługa patusa- ale jak to to wasz dziadek nie bił babci ?!??!?!!!!:)

Tak to ja ale dobrze wiesz, że ta sytuacja i cała moja znajomość z tą dziewczyną była bardziej skomplikowana niż tylko moje nie ogarnięcie w tamtym czasie. Poza tym to nawet nie było nie ogarnięcie, ani też oziębłość tylko zbyt niska samoocena. Dziwisz się, że Polacy czy w ogóle słowianie mają taki mindset? Jesteśmy jedną z najbardziej prześladowanych grup zorganizowanych historii ludzkości. Przez ponad 1000 lat Polacy byli atakowani, zniewalani, zmuszani do najcięższej pracy, odbierano im tożsamość i przynależność narodową. Skąd według ciebie się wziął ten mindset patusa?


Patus to złe określenie. Ale takiego set wycofanego, lekko introwertycznego kombinatora to akurat właśnie w tym ma swoje korzenie. Bo tacy po prostu przeżywali, a wszystkich co się wyróżniali na plus to albo wyrżnięto w pień albo wydalono z kraju lub sami uciekli. No i do tego dochodzi wieczna martyrologia, o czym wspomniałem w twoim wątku.

28,998

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
Solaris napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Otóż to. Według mnie należy dziewczyny uświadamiać, nie obwiniać. Victim blaming może jedynie nauczyć ofiary tego, że nie warto zgłaszać zaistniałe zdarzenie, bo i tak nie zostaną potraktowane poważnie. Oprawców zaś uczy tego, że w świetle opinii społecznej pozostają niejako bezkarni i mogą cieszyć się większym szacunkiem społecznym, niż ich ofiara. 

Kiedyś, jeszcze w szkole, uczono nas samoobrony na lekcjach w-fu. Zawsze to coś.

I właśnie, nie zawsze da się wszystko przewidzieć, nawet nie należy próbować przewidzieć wszystkiego, bo można by od tego popaść w paranoję.

Należy uświadamiać a napisalam, ze nie? Żyjemy w czasach takiej komunikacji, przesyłu informacji, że uświadamianie odbywa sie chyba na kazdym kroku. Male dzieci juz wiedzą, że nie można niczego brac od obcych, otwierac im drzwi ani nigdzie chodzić. W mediach co i raz jakies kampanie uświadamiające  W komunikacji miejskiej czesto wiszą plakaty policji przestrzegające przed kieszonkowcami. Same informacje o roznych przestepstwach jakimi karmia nas portale informacyjne juz w jakims stopniu uświadamiają jakie czyhaja niebezpieczenstwa na nas. Niestety, nikt za reke nie wezmie kazdego z osobna, zeby go chronic. Zawsze powtarzam ze masz glowe to jej uzywaj, nikt za ciebie nie bedzie mysłał. To nie znaczy, że obwiniam ofiary. To zupelnie co innego.
Wszystkiego nie da sie przewidziec - tez o tym wczesniej pisalam, nikt nie jest wróżką, normalne. Ja po prostu nie pomijam faktu, że wielu ludzi nie mysli, co często jest przyczyną tego, że spotyka ich cos zlego.

Nie, ale napisałaś, że kwestia winy jest dla ofiar bez znaczenia, więc przedstawiłam, dlaczego ma jednak znaczenie i co byłoby lepsze. 

Akurat małe dzieci nie wiedzą, tylko zostały nauczone, że obcym się nie otwiera. Z natury są przecież ufne.

Szczerze, nie mam pojęcia o jakich kampaniach uświadamiających piszesz. Chyba dla starszych ludzi, by ostrzec ich przed SMS-ami od oszustów. 

Co do informacji, dla przykładu, nie sądzę, by informacje o kimś z drugiego końca Polski obchodziły nastolatka. Jeśli w ogóle się tym zainteresuje, może przez chwilę się przejmie, a potem zapomni (podobnie zresztą jak osoba starsza), bo to gdzieś indziej, nie w jego środowisku i rzadka sytuacja. 

Ogólnie rozumiem co masz na myśli (w związku z niemyśleniem), tylko ja rozumiem również dlaczego te osoby "nie myślą" (może z wyjątkiem tych nieostrożnych na drodze itp.). Ludzie nie są jakoś szczególnie czujni, bo na ogół jest bezpiecznie. Poza tym, kiedy jesteś zbyt ostrożny, jesteś postrzegany jako osoba nudna. Ostrożność może skłaniać Cię do rezygnacji z wielu doświadczeń. Nie wybierzesz się gdzieś, bo to może być niebezpieczne, przez co ograniczasz swoje możliwości. A w życiu jednak chodzi o to, żeby żyć, a nie tylko przeżyć, rozkminiając każdą sytuację, która może okazać się w jakiś sposób ryzykowna.

Przy okazji, oprawcami chyba najczęściej są osoby z bliskiego otoczenia lub rodziny ofiary, także...

Tak, ale najczęściej nie mamy większego wpływu na takie sytuacje, gdzie to bliscy sa sprawcami, zwłaszcza jak z nimi mieszkamy, nie wrzucajmy tu proszę wszystkich nieszczęść do jednego worka, bo to nie ma sensu a poza tym ja nie o takich przypadkach piszę, bo gdzie tu bezmyślność? Piszę o takich, gdzie ktoś podejmuje działania obarczone wysokim stopniem ryzyka a spotkanie z przyjaciółmi takim nie jest mimo, iż oczywiscie, może Cie spotkać coś złego. Przechodząc obok jakiejs posesji może zaatakować Cię pies, ktory uciekł przez otwartą furtkę, nie masz na to wpływu, ale jak wchodzisz na teren posesji, gdzie jest obcy pies, zwiększasz to prawdopodobieństwo, że zostaniesz pogryziona, mimo, iz kochasz zwierzta i uważasz, że one Ciebie też.
W życiu bym późną porą nie szła przez park, żeby skrócić sobie drogę a wiele ludzi tak robi. A potem zdziwieni, że ktoś ich napadł, okradł itp.
Ja też rozumiem osoby, które nie myślą, myślenie nie jest obowiązkowe wink nie obwiniam ich, tylko piszę, że częściej stają się ofiarami.
Nastolatkowie to już w ogóle oddzielna kategoria. Bezmyślność jest częścią procesu dojrzewania, ale czasem głupota naprawdę poraża - zawody przebiegania tuz przed nadjeżdżającym pociągiem raczej w umyśle dorosłych, świadomych ludzi by się nie zrodziła. A podobnych pomysłów mają pewnie wiele smile

28,999

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

Wydawało mi się, że temat nie dotyczył zdrad, a ogólnego ewentualnego zainteresowania zagranicznymi mężczyznami. W takim razie trudno mi coś napisać. Prawdopodobnie takie zdrady występują częściej w związkach z rozsądku, w których - z racji tego, że są z rozsądku - brakuje wyżej wymienionych elementów. A do takich związków zapewne częściej wybierani są ci oziębli mężczyźni, na podstawie jakichś innych zalet.


Znam kilka związków z rozsądku i tam akurat odwrotnie było niż tobie się wydaje.

29,000

Odp: 30lat i cały czas sam
bagienni_k napisał/a:

Możemy sobie Panowie zadać pytanie, czy nas także kręci owa egzotyka, w postaci kobiet innych ras czy narodowości?

Tak.

I nasi faceci byli bardzo dobrze opisywani przez zagraniczne kobiety, ale coś się tu mocno zmieniło na przestrzeni ostatnich ~15-20 lat. I o ile ogólna ocena dalej bardzo wysoka, o tyle bardzo często pojawia się motyw, że nasze chłopaki nie wiedzą jak zacząć. Ale już później - no to zdecydowanie na plus się wybijamy na tle innych. Podobno.

29,001

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:

Ps zamordowanej Polce w Grecji, zanim siadła na skuter gdy chłopak tyrał w pracy, tez mówili że widza gwiazdy jej oczach?

To był hit.
Kiedy chłopak zapieprzał w hotelu, aby zarobić na ślub, to jego witaminka Anastazja będąc pod sklepem, wsiadła na skuter jakiegoś typa z Bangladeszu i pojechali na melinę, gdzie było więcej tego typu Panów.
Co z nią zrobili, to nie muszę pisać, było o tym głośno w mediach

To jest własnie ta oziębłość. Młoda dziewczyna zginęła, została porwana i zgwałcona. Ale nie, to jej wina głupiej p0lki.
Do tego sranie do własnego gniazda, typowe dla zakompleksionych przegrywów.


Sranie do własnego gniazda i oziębłość? Sama wsiadła? Czy ktoś jej pomagał?

To ja mam współczuć jakoś babce, która chciała poruchać na boku i jej nie pykło?


W Polsce grupa młodych chłopaków, rówieśników w imprezowo klubowej atmosferze nie kojarzy sie z zagrożeniem o ile nie są wyraźnie na fecie. Ale to trzeba wyjść z piwnicy i chociaż raz wyjść na miasto

Wiesz, że mniej lub bardziej świadomie, ale uderzasz w nuty naszych inceli? Opisałaś właśnie polskich facetów jako sumarycznie troskliwych, opiekuńczych i dających poczucie bezpieczeństwa.....ale jednak traktowanych instrumentalnie, kiedy można się do takich zwrócić, jak się czegoś od nich chce - w tym wypadku podwózki. Bezrefleksyjność nad takimi zachowaniami i takim traktowaniem mężczyzn doprowadziła właśnie do tragedii.

29,002

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Daj spokój Bagiennik_k. 365 dni czy twarze Greya to dla rozrywki. Nikt tego nie bierze na poważnie. Raczej jako rozrywkę albo afrodyzjak. Przeciez boom na to był taki ze ludzie po linki do Castoramy  biegali. Czysta rozrywka



Przecież stymulatory łechtaczki to można w zwykłej drogerii typu rossmann kupić. Tak do tego przywykliśmy, że nawet tego nie zauważamy.

29,003 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-05-15 15:29:45)

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ale dlaczego gruszki na wierzbie?
Zakładajc, że to jest prawda to masz tutaj ciekawą historie:
https://onet.pl/turystyka/ejbrams-on-to … h,30bc1058

Dziewczyna pisze, że w Moroko ślub po 3 miesiącach to standard, czyli trochę jak w Polsce w ubiegłym wieku.


Jednocześnie od lat 90tych przestrzega się turystki, ze w islamie istnieją śluby tymczasowe i jest to najczęstszy sposób porwań kobiet.


SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Legat napisał/a:

Smutna ma taką feministyczną manierę, żeby chować odpowiedzialność kobiet, nawet same za siebie i zwalać ją na facetów.

Odpowiedzialność za gwałt wg europejskiego prawa ponosi sprawca. Okoliczność tego że ofiara jest naiwna nie zmniejsza wyroku, ani kwalifikacji czynu. Gwałt i porwanie naiwnej dziewczyny to ten sam wyrok co cwaniary, która ci wcześniej chciała ukraść portfel.

Sęk w tym, że zachowanie ofiary może nawet wpłynąć na całkowite uniewinnienie sprawcy, bo gwałt najpierw trzeba udowodnić. A kara za taki czyn to widełki od 2 do 15 lat więc mylisz się uważając, że okoliczności i zachowanie ofiary nie ma wpływu na wysokość wyroku.

29,004

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Możemy sobie Panowie zadać pytanie, czy nas także kręci owa egzotyka, w postaci kobiet innych ras czy narodowości?

Tak.

I nasi faceci byli bardzo dobrze opisywani przez zagraniczne kobiety, ale coś się tu mocno zmieniło na przestrzeni ostatnich ~15-20 lat. I o ile ogólna ocena dalej bardzo wysoka, o tyle bardzo często pojawia się motyw, że nasze chłopaki nie wiedzą jak zacząć. Ale już później - no to zdecydowanie na plus się wybijamy na tle innych. Podobno.

A to niespodzianka... smile



Samotna Przykre, że przeżyłaś taką traumę, szczęście, że nic Ci się nie stało. Niestety wszędzie może nas spotkać nieszczęście, dlatego warto właśnie być świadomym czyhających zagrożeń. To, co mnie osobiście dobija i szokuje, to ta znieczulica, jaka się często objawia. Nikt nie musi startować od razu do walki, ale już okrzyki pomocy mogą przecież zwrócić uwagę kolejnych osób, które mogą z kolei wezwać pomoc.

Zjawisko obwiniania ofiar kojarzyło mi się raczej z niewybrednymi opiniami ludzi, reagujących nieco zbyt emocjonalnie lub impulsywnie. Gorzej, jeśli taką obojętność czy lekceważenie, wykazują służby odpowiedzialnie za niesienie pomocy pokrzywdzonym osobom.

29,005

Odp: 30lat i cały czas sam
bagienni_k napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Możemy sobie Panowie zadać pytanie, czy nas także kręci owa egzotyka, w postaci kobiet innych ras czy narodowości?

Tak.

I nasi faceci byli bardzo dobrze opisywani przez zagraniczne kobiety, ale coś się tu mocno zmieniło na przestrzeni ostatnich ~15-20 lat. I o ile ogólna ocena dalej bardzo wysoka, o tyle bardzo często pojawia się motyw, że nasze chłopaki nie wiedzą jak zacząć. Ale już później - no to zdecydowanie na plus się wybijamy na tle innych. Podobno.

A to niespodzianka... smile


Czemu? Ewentualnie co cię tak zaskoczyło?

29,006 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-05-15 15:33:56)

Odp: 30lat i cały czas sam

.

29,007

Odp: 30lat i cały czas sam

Kasowanie postów nigdy nie jest dobrym pomysłem...


Natomiast ogólna, pozytywna opinia dotycząca polskich mężczyzn wśród zagranicznych kobiet, stoi trochę niejako w sprzeczności z opiniami naszych rodaczek o nas..
Cóż, najwyraźniej sprawdza się stare przysłowie, że "trawa u sąsiada zawsze będzie bardziej zielona"....

29,008

Odp: 30lat i cały czas sam

Zdublował się to jeden usunąłem.


Natomiast ogólna, pozytywna opinia dotycząca polskich mężczyzn wśród zagranicznych kobiet, stoi trochę niejako w sprzeczności z opiniami naszych rodaczek o nas..
Cóż, najwyraźniej sprawdza się stare przysłowie, że "trawa u sąsiada zawsze będzie bardziej zielona"....

Ktoś już o tym pisał też i na tym forum.

Jesteśmy cenieni za stabilność, silny i klarowny światopogląd, kulturę czy opiekuńczość i wierność lub pracowitość. U nas, co szczególnie widać na tym forum, to są synonimy dla stagnacji, nudziarstwa, zaściankowości i pantoflarstwa.

Ale też notorycznie w ostatnich czasach pojawia się motyw, że nie potrafimy zagadywać, nie potrafimy flirtować, wyjść z inicjatywą i zaprosić kobiety na randkę, że nie potrafimy być pozytywni bez alkoholu.

Z jednej strony nóż się w kieszeni otwiera, ale z drugiej - no nie dziwię się. Statystyczny Kowalski mający do czynienia ze statystycznymi Grażynami i Anżelikami (błąd zamierzony) to faktycznie może nabrać dystansu i wycofania w stosunku do kobiet.

29,009

Odp: 30lat i cały czas sam
bagienni_k napisał/a:

Kasowanie postów nigdy nie jest dobrym pomysłem...


Natomiast ogólna, pozytywna opinia dotycząca polskich mężczyzn wśród zagranicznych kobiet, stoi trochę niejako w sprzeczności z opiniami naszych rodaczek o nas..
Cóż, najwyraźniej sprawdza się stare przysłowie, że "trawa u sąsiada zawsze będzie bardziej zielona"....


Taki przykład, wkleję cały art bo za paywallem, z 2009 roku:

Jeszcze do niedawna słynęli jako czarujący dżentelmeni, szarmanccy romantycy potrafiący sprawić, że kobieta czuła się przy nich jak królewna. Podczas II wojny światowej polscy lotnicy z równą skutecznością zdobywali Angielki, co "kosili" Messerschmitty. Serca wyspiarek podbijali błyskiem oka, czarem, umiejętnością prawienia komplementów. Nic dziwnego, że budzili tym żywą niechęć u flegmatycznych, mrukliwych Anglików, dla których pytanie o to, "czy napijesz się herbaty, darling? już five o'clock", jest szczytem flirciarskiej konwersacji.

A dziś jacy są polscy mężczyźni? Czy nadal potrafią oczarować kobietę? Czy umieją zrobić wrażenie na cudzoziemkach? Niestety z relacji, które udało nam się zebrać, wygląda na to, że dzisiejsi mężczyźni nad swoim czarem powinni nieco popracować.
Gdzie ogień i pasja?

- Polscy faceci Nie zaprzeczam, że mają swój styl, europejski, czasami dość ciekawy. Buzie też mają ładne, dobrze zbudowani, z błyskiem w oku. Ale to wszystko są tylko pozory! - uważa Olga Audzeichyk z Białorusi. - Ponieważ panowie Polacy boją się kobiet! Tak jak maszyna do grania dużo śpiewa, ale żadnego pożytku z niej nie ma. I wcale nie mówię tutaj o rzeczach materialnych, a o zwykłych, ale uważam, że dość wartościowych w naszym dzisiejszym świecie, czyli o uczuciach. Mówią ładnie i bym to określiła: "do rzeczy". I tylko na gadaniu się kończy. A gdzie są uczucia niemierzone w PLN? Gdzie jest ogień i pasja? Gdzie są niespodzianki, poprzyklejane karteczki na dzień dobry na lodówce, gdzie są kwiaty i spacery nad morzem? I nie uwierzę w odpowiedź, że panów Polaków rząd RP trzyma w ramkach rzeczywistości i inaczej się nie da! Nie oskarżam polskich mężczyzn o brak uczuć, tylko chcę powtórzyć słowa "Małego Księcia": odpowiadasz za tych, kogo do siebie przyzwyczaiłeś, oraz odpowiadasz za swoje słowa - przytaczam je tak jak pamiętam. To, co Polak potrafi - w tej sytuacji - to stworzyć bajkę... i uciec. Bo księcia w niej zabrakło. Podsumowując: dużo gadania, mało działania. A rezultat taki, że opinia marna, bo jeżeli słowa nie są podparte działaniem, przestajesz ufać tej osobie. To raz. A dwa: każda z nas marzy, by ją zdobywano, by dla niej ktoś poruszył niebem, chce się czuć kochana na każdym kroku. Uważam więc, że ta stara piosenka ma jak najgłębszy sens: "Gdzie ci mężczyźni?". Bo w Polsce chyba wymarli. Inaczej: czemu tak dużo kobiet spotyka się z obcokrajowcami?

Przenieść się tam, gdzie mężczyźni i pogoda są gorące

- Mieszkam w Polsce dwa lata i nie mogę powiedzieć, żeby polscy faceci zrobili na mnie wrażenie - przyznaje Tanya Stancheva z Bułgarii. - Po prostu są nie dość atrakcyjni dla mnie, nie ma w nich czaru ani tajemnicy, wyglądają zbyt zwyczajnie, mało barwnie i, jak to się mówi w Bułgarii, po prostu nie wpadają w oko. I, niestety, przykra rzecz, na którą zwróciłam uwagę, to fakt, że wielu z nich (nie mówię tu o moich współpracownikach, bo oni są zupełnie inni) reagowało gniewem i złością, gdy mówiłam do nich po angielsku. "Jesteśmy w Polsce, więc mów po polsku" - rzucali wtedy. Ale jeśli mowa o pracy z polskimi mężczyznami - nie mogę nic złego powiedzieć, jest przyjemna, jeśli poproszę o pomoc, nigdy nie odmawiają, nie dyskryminują mnie w niczym. Ale konkluzja jest jednak taka: lepiej przenieść się tam, gdzie mężczyźni i pogoda są gorące (śmiech).

Wolę latino

- Moja opinia o polskich mężczyznach? Szczerze mówiąc, to nie mój typ. Podobają mi się latynosi: dobrze wyglądający macho, ciemna karnacja, ciemne włosy i oczy, a nawet dwudniowy zarost. Polscy faceci mają przeważnie jasną skórę i włosy, są duzi - typ "pakera" - i niestety mają okropny styl - mówi Claudia Agostinho z Portugalii. - Fakt, przyznaję, widziałam kilku bardzo przystojnych i czarujących Polaków, ale, naprawdę, to były wyjątki. [Generalnie uważam, że polscy faceci są zbyt serio, rzadko potrafią być swobodni, wyluzowani. I nie mają poczucia humoru. Tylko kiedy wypiją, stają się bardziej zrelaksowani i naturalni. Ale jest też druga strona medalu - po alkoholu potrafią być agresywni, nachalni - na przykład na imprezie zaczynają tańczyć za plecami niczego niepodejrzewającej dziewczyny, przysuwać się i nierzadko próbują się dosłownie bezczelnie "dobierać". A przecież dziewczyny potrzebują zabawnych gości, z którymi można nie tylko potańczyć, ale i porozmawiać, nie marnując energii na opędzanie się od natrętnych łap. Z tego, co widziałam, nie mają też odpowiedniego podejścia do kobiet, często są pantoflarzami.
Ułan na krótką metę

- Na początku, jeszcze zanim przyjechałam do Polski, słyszałam o słynnej ułańskiej fantazji. Moja ciotka miała kiedyś narzeczonego z Polski i wspominała go zawsze z rozmarzonym uśmiechem - opowiada Włoszka Gabriele Scialpi. - Tak mnie karmiła tymi historiami, że kiedy decydowałam się na wymianę studencką, bez wahania wybrałam właśnie wasz kraj. I fakt, poznałam tego jedynego. Wysoki, przystojny, niebieskooki - [zupełnie inny od tych wszystkich włoskich przewidywalnych facetów, którzy już mnie nudzili. I na początku było jak w bajce. Potrafił wyrwać się z pracy, przyjechać po mnie samochodem tylko po to, żeby spędzić czas we dwoje na odludnej plaży. W łóżku też potrafił mnie zaskoczyć. Ale zamieszkaliśmy razem. I wtedy bańka prysła. Szybko wpadliśmy w rutynę - rano praca, po południu obiad i zawsze ta telewizja. A w sobotę - obowiązkowo zakupy i sprzątanie. I wizyty u jego mamusi. Koszmar. Do tego okazało się, że żyjemy w innym rytmie - ja lubię sobie pospać, polenić się w łóżku, późno zjeść kolację i jeszcze popić winem. Normalnie: używać życia. A z mojego ułana wyszedł poukładany, grzeczny chłopczyk. I zapał w "tych sprawach" też jakoś dziwnie szybko minął.

Wie, co to znaczy rodzina

- O tym marzy każda dziewczynka, że znajdzie się książę, który ją uratuje, ochroni - mówi Rita Lima z Brazylii, która od kilku lat jest żoną Polaka. - I taki właśnie jest mój mąż. Pamiętam, kiedyś poszliśmy na spacer: zwykłym, mało romantycznym chodnikiem, wzdłuż jeździły samochody. Chodziliśmy tam i z powrotem, a on zawsze zmieniał stronę tak, żeby iść od strony ulicy. Nie wiedziałam, co on właściwie robi. W końcu nie wytrzymałam i zapytałam. Odpowiedział mi, że przecież jeśli uderzyłby w nas samochód, to on by to uderzenie wziął na siebie. Ujęło mnie to, że jest takim gentlemanem. W Brazylii to by raczej było niemożliwe. Podoba mi się też to, że polscy mężczyźni chcą założyć rodzinę. Brazylijczycy są zupełnie inni. Tam możesz przez trzy miesiące spotykać się z chłopakiem, chodzić z nim na randki, kolacje do restauracji, na imprezy, nawet poznać jego rodziców, a i tak nie wiesz, czy jesteście parą, czy nie. I w każdej chwili możesz go spotkać, jak idzie objęty z dziewczyną na ulicy. A on tobie powie: "no przecież niczego ci nie obiecywałem". Albo coś jeszcze lepszego, w stylu: "ja teraz nie mam czasu na poważny związek, bo muszę się skupić na robieniu kariery"!
Polak, czyli "złota rączka"

Brazylijczycy oceniają dziewczyny przez pryzmat samych siebie - sami nie są wierni, więc partnerkę też wiecznie podejrzewają o "skok w bok". [Polacy są bardziej godni zaufania, wierniejsi i mniej zazdrośni.]Z moim polskim mężem, kiedy o czymś decydujemy, to wspólnie - mówi Maria da Silva. - Brazylijski facet to często macho, uważa, że decyzję ma podjąć on, a nie kobieta. Ale oni są też zepsuci przez wychowanie, my w Brazylii często mamy służące albo dziewczyny, które przychodzą posprzątać, więc są przyzwyczajeni, że to kobieta zasuwa. Mamusie też ich rozpieszczają. Tutaj tak nie jest - mój mąż zrobi zakupy, posprząta w mieszkaniu, czasem coś nawet ugotuje, chociaż zwykle tego nie jem, bo mi nie smakuje (śmiech). Poza tym potrafi wszystko w domu sam naprawić. Co ja mówię! To mu nawet sprawia przyjemność. W Brazylii mężczyzna to zaraz chwyta po słuchawkę i dzwoni po kogoś, kto mu np. zepsuty kran naprawi. Bo sam nie potrafi, a u nas usługi "złotej rączki" kosztują grosze.

Po wódce książę zamienia się w żabę

- Nie chcę być wredna, ale czasami Polacy są jak schizofrenicy: z jednej strony otworzy ci taki drzwi - w Anglii już dawno pewnie bym się przykleiła do szyby, po tym jak tamtejszy "romantyk" by mi je zatrzasnął przed nosem - podadzą płaszcz, przysuną krzesło. Ale z drugiej strony wystarczy, że wypiją trochę wódki - i piękny książę zamienia się w żabę - mówi Alex Dearn z Wielkiej Brytanii. - Pamiętam, jak spotykałam się z jednym chłopakiem. Na co dzień super, czuły, romantyczny. Ale jak się upił, wystarczyła iskra, żeby wybuchła taka awantura, że ściany się trzęsły. Na przykład powiedziałam: "kochanie, chyba przesadziłeś trochę z alkoholem, może zrobisz przerwę?", żebym się nasłuchała, że "co to ja sobie wyobrażam, że jestem lepsza i, że jakim prawem śmiem go krytykować przy kolegach", etc. Nie wiem, jakieś kompleksy wychodzą czy co. Ja w każdym bądź razie nie zamierzałam znosić histeryka, po jednej z kolejnych awantur zerwałam z nim. I nie dałam się potem nabrać na bukiety kwiatów i romantyczne liściki.



Ten artykuł jest tak naszpikowany sprzecznościami, że aż szok.

29,010

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

W Polsce grupa młodych chłopaków, rówieśników w imprezowo klubowej atmosferze nie kojarzy sie z zagrożeniem o ile nie są wyraźnie na fecie. Ale to trzeba wyjść z piwnicy i chociaż raz wyjść na miasto

Wiesz, że mniej lub bardziej świadomie, ale uderzasz w nuty naszych inceli? Opisałaś właśnie polskich facetów jako sumarycznie troskliwych, opiekuńczych i dających poczucie bezpieczeństwa.....ale jednak traktowanych instrumentalnie, kiedy można się do takich zwrócić, jak się czegoś od nich chce - w tym wypadku podwózki. Bezrefleksyjność nad takimi zachowaniami i takim traktowaniem mężczyzn doprowadziła właśnie do tragedii.

Nie. Miałam na myśli, w Polsce kobieta pijana lub nie, raczej nie jest targetowana jako potencjalnie łatwa ofiara do brutalnego gwałtu zbiorowego. Na imprezie możesz na luzie rozmawiać z kobietą i facetem i odczuwać podobny poziom bezpieczeństwa . To że po alkoholu nie zachowujesz się absolutnie karygodnie, czyli nie popełniasz przestępstw raczej nie ma związku z troskliwością czy opiekuńczością. A to instrumentalne traktowanie to nie wiem do czyjej wypowiedzi się odnosi. To że idziesz do klubu i pogadasz zarówno z kobietą jak i facetem, podbijesz na parkiet zarówno z koleżankami jak i nowo poznanym typem i bedziesz się czuć równie swobodnie, to jest instrumentalne?

29,011

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

Sranie do własnego gniazda i oziębłość? Sama wsiadła? Czy ktoś jej pomagał?

To ja mam współczuć jakoś babce, która chciała poruchać na boku i jej nie pykło?

Nie śledze tej sprawy. Nie wiem skąd wy bierzecie te zdrade, wydawało mi się że to był zwykły autostop? Nawet jeśli to nijak to nie przekreśla cierpienia tej dziewczyny i jej rodziny.
Chciała zdradzić = zasługuje na gwałt zbiorowy i zamordowanie. Widzę, że prawa szariatu nie są ci obce wink

29,012

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

Nie pamiętam już kto, chyba Smutna właśnie, pisała całe instrukcje jak zdradzać męża, aby nie zostać przyłapanym. Także to tyle jeśli chodzi tą moralną wyższość. wink

Ale co do tego ma moralna wyższość?
Prostytucja jest w Europie karana, zdrada nie. Może być jedynie argumentem w przypadku rozwodu.
Masz jakiś problem, że mam mentalność spójną z kodeksem karnym?

29,013

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Prostytucja jest w Europie karana, zdrada nie.

Nie. Byłaś w Amsterdamie lub większych miastach w Niemczech?

29,014

Odp: 30lat i cały czas sam

Dlatego na większości portalów w internecie zablokowali komentarze pod sprawą tej Anastazji.
Jack, gdyby twoja żona, pod wpływem alkoholu lub na trzeźwo, postanowiła cię zdradzić, a potem byś się dowiedział, że została zgwałcona przez kilku typów i brutalnie zabita, to byś powiedział "a *uj z tym, dobrze jej tak, zasłużyła sobie"?

29,015

Odp: 30lat i cały czas sam
Lunka86 napisał/a:

Dlatego na większości portalów w internecie zablokowali komentarze pod sprawą tej Anastazji.
Jack, gdyby twoja żona, pod wpływem alkoholu lub na trzeźwo, postanowiła cię zdradzić, a potem byś się dowiedział, że została zgwałcona przez kilku typów i brutalnie zabita, to byś powiedział "a *uj z tym, dobrze jej tak, zasłużyła sobie"?

Czy zdrajcy, płci obojga, żeby nie było, zasługują na cień współczucia/empatii czy cokolwiek..? Moim zdaniem nie. Trochę inna odpowiedź padnie z ust osoby związanej z taką kobietą/ mężczyzną, a inna od ludzi postronnych/obcych.
Lata temu pewien polski śpiewak się doigrał i zarobił na miejscówkę półtora metra pod ziemią. Czy dobrze śpiewał?? Oczywiście. Czy był przyzwoitym człowiekiem? No nie był. Trzeba przyjąć do wiadomości, że czasem karma może człowieka dopaść i odwdzięczyć się.

29,016

Odp: 30lat i cały czas sam

Oczywiście, niech karma wróci do zdrajców płci obojga. Ale nie aż taka. Nie życzę nikomu tego, co spotkało tę kobietę. Gdyby moj mąż mnie zdradził, to kazałabym mu spieprzać w diabły. Ale to nie znaczy, że bym się super poczuła, gdyby spotkała go tak okrutna śmierć.

29,017

Odp: 30lat i cały czas sam

Tak, Wy już wiecie, że Anastazja planowała zdradę. wink Wcale nie musiał jej informować, że jadą do niego. 



Bagiennik_k, dziękuję. Pomógł mi wtedy inny mężczyzna, więc ostatecznie nic mi się nie stało.

29,018 Ostatnio edytowany przez Lunka86 (2025-05-16 14:58:06)

Odp: 30lat i cały czas sam

Wilczyco, ja też nigdzie nie wyczytałam, że ona chciała zdradzić. Niektórym panom wystarczy przeczytać, że kobieta pojechała gdzieś z obcym facetem i już im się odpala coś w mózgach. Ale o czym my w ogóle gadamy? Nawet jakby chciała zdradzić, to od razu zasłużyła na taki los? Co trzeba mieć w głowach, by pisać takie rzeczy?
To dla tych panów ja przytoczę inną historię. Dwa lata temu w moim rodzinnym mieście został zakatowany pewien młody mężczyzna (małe miasto, więc nigdzie w tv o tym nie mówili). Z tego co wiem, podbijał do pewnej dziewczyny, którą był zainteresowany inny facet,czy tam nawet był z tą laską, i to on, razem z koleżkami, zatłukli tego chłopaka. Tak, że z jego głowy niewiele zostało. Mieli oni prawo to zrobić, bo chłopak podrywał zajętą pannicę? No przecież nie wolno ruszać zajętej kobiety, tak?

29,019 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2025-05-16 15:38:47)

Odp: 30lat i cały czas sam

Osobiście nie posuwałbym się do tego, aby pozostawać całkiem obojętnym na los drugiej osoby, która poszła w tango. Zdrada, choć jest obrzydliwa, nie stanowi powodu, aby kogoś zaszlachtować.
Jeśli już miałbym znaleźć osoby, których niespecjalnie mi żal, to np. niewymienionego z nazwiska syna pewnej celebrytki, który po pijaku się rozbił w centrum jednego z wielkich miast. Tam akurat poziom lekceważenia wszystkich możliwych zasad społecznych sprawił, że zwyczajnie facet zasłużył na to, co go spotkało. Co więcej, to było tylko kwestią czasu. Pytanie tylko czy jeszcze kogoś postronnego zabije. Niby istnieje wiele ryzykownych zajęć czy też zainteresowań, ale jakoś nie porównywałbym szaleńczych, nocnych wyścigów po ulicach do chociażby wspinaczki na najwyższe himalajskie szczyty.

W przypadku tej dziewczyny widzę jedynie brak zdrowego rozsądku, refleksji czy ostrożności. Choćby chciała jedynie towarzysko sobie spędzić wieczór z udziałem tych kilku facetów, nieważne czy będąc wolną czy zajętą...

29,020

Odp: 30lat i cały czas sam
Lunka86 napisał/a:

Wilczyco, ja też nigdzie nie wyczytałam, że ona chciała zdradzić. Niektórym panom wystarczy przeczytać, że kobieta pojechała gdzieś z obcym facetem i już im się odpala coś w mózgach. Ale o czym my w ogóle gadamy? Nawet jakby chciała zdradzić, to od razu zasłużyła na taki los? Co trzeba mieć w głowach, by pisać takie rzeczy?
To dla tych panów ja przytoczę inną historię. Dwa lata temu w moim rodzinnym mieście został zakatowany pewien młody mężczyzna (małe miasto, więc nigdzie w tv o tym nie mówili). Z tego co wiem, podbijał do pewnej dziewczyny, którą był zainteresowany inny facet,czy tam nawet był z tą laską, i to on, razem z koleżkami, zatłukli tego chłopaka. Tak, że z jego głowy niewiele zostało. Mieli oni prawo to zrobić, bo chłopak podrywał zajętą pannicę? No przecież nie wolno ruszać zajętej kobiety, tak?

U takich mężczyzn to wybuchowa mieszanka dumy i postrzegania partnerki, jako swoją własność. Niektórzy nie potrafią zaakceptować nawet tego, że kobieta od nich odchodzi. Pamiętam zbrodnię, która wydarzyła się kilka lat temu. Facet miał właśnie problem z rozstaniem i nowym partnerem byłej żony, którego poznała już po dłuższym czasie. Chyba odciął jej głowę i wyrył na niej napis "za zdradę", po czym wysadził blok, by zatrzeć ślady. W komentarzach mężczyźni mu gratulowali i pisali okropne rzeczy o tej kobiecie.
Przy okazji, chęć zemsty była tu silniejsza, niż miłość do własnego syna, któremu zrobił z życia koszmar.

29,021

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Nie. Miałam na myśli, w Polsce kobieta pijana lub nie, raczej nie jest targetowana jako potencjalnie łatwa ofiara do brutalnego gwałtu zbiorowego.


Dalej opisujesz Polskich mężczyzn jako troskliwych i opiekuńczych, dających poczucie bezpieczeństwa, a jednak traktowanych instrumentalnie. Skąd to instrumentalne traktowanie się wzięło? Z twojego wcześniejszego posta - tacy są dobrzy bo:

- zapewniają darmową podwózkę
- zadbają za darmo o bezpieczeństwo

A jednak te same przywary są na tym forum piętnowane, bo to jak synonimy nudziarzy bez polotu. Zero tej słynnej ułańskiej fantazji, zero spontaniczności.


Nie śledze tej sprawy. Nie wiem skąd wy bierzecie te zdrade, wydawało mi się że to był zwykły autostop? Nawet jeśli to nijak to nie przekreśla cierpienia tej dziewczyny i jej rodziny.

No i ? A jakie siano trzeba mieć w głowie, żeby zrobić to, co ona zrobiła? Nie specjalnie mnie obchodzą losy ludzi zdradzających. Chciała się zabawić na boku mając partnera i wyszło jak wyszło. Mogła myśleć głową, a nie pizdą.


Prostytucja jest w Europie karana, zdrada nie. Może być jedynie argumentem w przypadku rozwodu.
Masz jakiś problem, że mam mentalność spójną z kodeksem karnym?

Prostytucja nie jest karalna. To po pierwsze. Po drugie zdrada w związku małżeńskim też jest obarczona odpowiedzialnością prawną w postaci rozwodu z orzeczeniem o winie. To ma też ogromny wymiar finansowy, bo można łatwo stracić tak dorobek całego życia.

29,022

Odp: 30lat i cały czas sam
Lunka86 napisał/a:

Dlatego na większości portalów w internecie zablokowali komentarze pod sprawą tej Anastazji.
Jack, gdyby twoja żona, pod wpływem alkoholu lub na trzeźwo, postanowiła cię zdradzić, a potem byś się dowiedział, że została zgwałcona przez kilku typów i brutalnie zabita, to byś powiedział "a *uj z tym, dobrze jej tak, zasłużyła sobie"?


Czy dobrze jej tak? Nie - takich odruchów nie mam, aby taka informacja wywołała u mnie jakikolwiek pozytywny odruch.

Czy bym współczuł? Również nie.

29,023 Ostatnio edytowany przez Lunka86 (2025-05-16 16:43:55)

Odp: 30lat i cały czas sam

Czyli jakby to spotkało też np twoją córkę, siostrę lub kogokolwiek bliskiego, to też byś stwierdził, że nie współczujesz, bo trzeba było myśleć głową, a nie pizdą.

29,024

Odp: 30lat i cały czas sam
Lunka86 napisał/a:

Wilczyco, ja też nigdzie nie wyczytałam, że ona chciała zdradzić. Niektórym panom wystarczy przeczytać, że kobieta pojechała gdzieś z obcym facetem i już im się odpala coś w mózgach.

Jak się jest parą to pewne zachowania są zastrzeżone tylko dla osób w związku. Nie wychodzisz na kawę z "tylko kolegą" wieczorową porą, nie pchasz się na stopa w obcym (w sumie w jakimkolwiek) kraju, nie dajesz się podrywać itp.


Mieli oni prawo to zrobić, bo chłopak podrywał zajętą pannicę? No przecież nie wolno ruszać zajętej kobiety, tak?

Zależy. Podbić mógł raz. Po odmowie powinien był odpuścić. Jeśli dalej się wpierdalał w nie swój życiorys to dostał.


Mi nie przeszkadza działający dobór naturalny. Nie bez przyczyny jesteśmy śmiertelni. A to oznacza, ze czasem ludzie umierają. Czasem nawet w bardzo głupi sposób.

Gdybym miał się przejmować każdą taką historią i każdym takim człowiekiem, to życia by mi nie starczyło na nic innego. A mnie po prostu obchodzi to tyle, co los dzieci w kopalniach ziem rzadkich, które zapierdalały, aby uzyskać surowce niezbędne do wyprodukowania mojego nowego smartfona.

29,025

Odp: 30lat i cały czas sam
Lunka86 napisał/a:

Czyli jakby to spotkało też np twoją córkę, siostrę lub kogokolwiek bliskiego, to też byś stwierdził, że nie współczujesz, bo trzeba było myśleć głową, a nie pizdą.


Oczywiście.


Bo to jest mentalność Kalego. Jak z kimś się utożsamiasz, to oczywiście posiadasz wspomniane uczucia litości i współczucia. A jak nie lub zwyczajnie tego kogoś nie lubisz, to współczucia i litości nie masz nawet za grosz. Ja tak nie różnicuję ludzi. Jak ktoś wsadził ręce w rębak i mu je upierdoliło to czemu mam mu współczuć? Robił jak chciał i zbiera teraz konsekwencje. Ani mnie to chłodzi, ani grzeje. To była decyzja tego człowieka i teraz musi żyć (lub nie) z konsekwencjami własnych wyborów.

Tylko nie myl palca z nosem - brak współczucia nie oznacza bezczynności czy obojętności. Żal, smutek, rozgoryczenie, wściekłość, niepohamowana chęć mordu sprawców - tak. I wiele innych. Ale nie litość, ani nie współczucie.

29,026

Odp: 30lat i cały czas sam

Spoko Jack. To są twoje poglądy i nie mam nawet najmniejszego zamiaru przekonywać cię, że masz twierdzić inaczej. Ja jednak współczuję każdej ofiarze zbrodni. A ten chłopak, o którym napisałam, został skatowany na śmierć. I pozostswiono jego ciało w rzece. Bo mu się podobała jakaś laska.
Ja oczywiście również potępiam zdradzaczy, dlatego napisałam wyżej, że zgadzam się z tym, że do takich karma powinna wrócić. Ale takiego losu nie życzę nikomu i współczuję. Tak zwyczajnie, po ludzku.

29,027

Odp: 30lat i cały czas sam

Jak rozumiem litujesz się i współczujesz zamordowanym wyjątkowo brutalnie pedofilom ? Tak zwyczajnie, po ludzku?

29,028 Ostatnio edytowany przez Lunka86 (2025-05-16 17:24:38)

Odp: 30lat i cały czas sam

Bo pedofil i ktoś, kto zdradził partnera, lub zrobił sobie krzywdę z głupoty to faktycznie ten sam kaliber. Ty to uwielbiasz prowokować.

29,029

Odp: 30lat i cały czas sam

Jak mówiłem - mentalność Kalego. Jak się z kimś utożsamiasz, czujesz sympatię to współczujesz i litujesz się nad losem takiej osoby. Przykład był skrajny, ale właśnie najlepiej obrazujący ten mechanizm. Kryterium jest punkt poczucia emocjonalnej więzi z ofiarą. Jak jest - możesz epatować na prawo i lewo swoim  współczuciem. Jak nie ma - a to chuj tam z takim człowiekiem.

29,030

Odp: 30lat i cały czas sam

Wiem Jack do czego zmierzasz. Jednak nie dam się wkręcić w dyskusję. Może ktoś inny będzie chciał kontynuować ten wątek. Pozdrawiam, miłego wieczoru

29,031

Odp: 30lat i cały czas sam

A to przecież nie jest tajemnica - napisałem o tym przecież od razu, że takie zachowania to przejaw mentalności Kalego i poczucie współczucia i litości jest zależne od tego czy dana osoba lubi/czuje sympatię do ofiary czy nie.

Ty też tak masz, choć oczywiście będziesz to wypierać. Wszak pedofil, którego zaszlachtowano w pierdlu to odpad społeczny mimo, że na to co nas podnieca nie mamy najmniejszego wpływu, bo to nie jest zależne od woli. Wyrok - zasłużony, bo człowiek nie jest niewolnikiem instynktów -  odsiadki to mało, bo czujemy odrazę do takich zachowań. Ale jak panienka chciała zdradzić i wyszło jej z tego o jeden kutas za daleko, to już mamy inna narrację, że to nie jej wina, że na skuter z obcym kolesiem wsiadła. Ale to takie samo tłumaczenie co zachowania pedofila. No nie jego wina, że go zaswędziało. Ale czy dorosłego człowieka trzeba uczyć takich podstaw społecznego zachowania jak "ten pan nie ma szczeniaczków w piwnicy" ?


Co innego w sytuacji jak tu: https://tvn24.pl/wroclaw/glogow-wiezil- … -st8457067

Tu naprawdę można współczuć.


A czy tutaj też? Wszak sama poszła do mieszkania typa, którego 5minut wcześniej poznała w autobusie....

https://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,35136,2 … niach.html


To tak odnośnie zaufania do polskich facetów, którzy przecież nie robią takich rzeczy.......

29,032

Odp: 30lat i cały czas sam

Jack, ja nie zaprzeczam temu, co piszesz. Nie płakałabym za pedofilem. To, co piszesz, to żadna nowość. Podobny temat poruszył już lata temu chociażby John Grisham w powieści "Czas zabijania ". Czytałeś lub oglądaleś ekranizację? Komu tam współczujesz? Ojcu, który zabił gości, którzy zgwalcili jego małą córeczkę, czy tym facetom, że zostali zabici? Bo ja współczułam ojcu i cały czas mówiłam, że zrobiłabym to samo co on. Nie dam się wciągnąć w dyskusję, bo moja migrena się mocno rozkręciła i nawet siedzenie przy włączonym telewizorze mnie na teraz razi.

29,033

Odp: 30lat i cały czas sam
Lunka86 napisał/a:

Czytałeś lub oglądaleś ekranizację? Komu tam współczujesz? Ojcu, który zabił gości, którzy zgwalcili jego małą córeczkę, czy tym facetom, że zostali zabici?


Nikomu, bo u mnie filmy nie wywołują takich emocji. Na królu lwie też nie płakałem, choć jako dziecko byłem na premierze wink


ja współczułam ojcu i cały czas mówiłam, że zrobiłabym to samo co on.


Ale wiesz, że ta reakcja może istnieć bez emocji w stylu współczucie czy litość dla ofiary?

29,034

Odp: 30lat i cały czas sam

Wow Jack ale ty masz silną psychikę...

29,035

Odp: 30lat i cały czas sam

Nie pierdol Foxterier. Fikcja a rzeczywistość to dwie różne sprawy. Pomijając jakieś zaburzone jednostki, to nie ma ludzi, którzy film/książę i wydarzenia realne przeżywają w taki sam sposób. Ty też raczej nie przeżywasz niedoli niewolniczej pracy ludzi krajów 3-ciego świata jak kupujesz sobie nowe spodnie czy smartfona, a o tragediach przeczytanych w gazecie czy zobaczonych na ekranie TV nie rozmyślasz tygodniami tylko zapominasz o nich wraz ze zmianą kanału.

Ja po prostu nie udaję, że jest inaczej.

29,036

Odp: 30lat i cały czas sam

https://m.jbzd.com.pl/obr/1905741/taka-sytuacja

Coś takiego mi dziś wyskoczyło. Co o tym sądzicie? Kiedyś nawet słyszałem, a raczej czytałem, że taka sytuacja jest wręcz toksyczna.

29,037

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

Nie pierdol Foxterier. Fikcja a rzeczywistość to dwie różne sprawy. Pomijając jakieś zaburzone jednostki, to nie ma ludzi, którzy film/książę i wydarzenia realne przeżywają w taki sam sposób. Ty też raczej nie przeżywasz niedoli niewolniczej pracy ludzi krajów 3-ciego świata jak kupujesz sobie nowe spodnie czy smartfona, a o tragediach przeczytanych w gazecie czy zobaczonych na ekranie TV nie rozmyślasz tygodniami tylko zapominasz o nich wraz ze zmianą kanału.

Ja po prostu nie udaję, że jest inaczej.

Śpię spokojnie wiedząc, że są na straży mojego naiwnego snu takie oświecone jednostki jak Ty, które wiedzą co jest białe a co jest czarne. Chwała bohaterom!

29,038

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

https://m.jbzd.com.pl/obr/1905741/taka-sytuacja

Coś takiego mi dziś wyskoczyło. Co o tym sądzicie? Kiedyś nawet słyszałem, a raczej czytałem, że taka sytuacja jest wręcz toksyczna.

Jaki jest cel Twojego wpisu Shini? Znowu "zahaczasz" bo nikt się tobą nie interesuje?

29,039

Odp: 30lat i cały czas sam

Istnieje taka możliwość, Foxterier.  Ale istnieje też możliwość lepsza, że Shini, pracując w terapii, mierzy się z różnymi swoimi wyobrażeniami oraz przekonaniami i usiłuje je jakoś weryfikować. Już wie, że ma wiele głupot wdrukowanych. Możliwe, że pilnie pracuje od kierunkiem terapeutki  nad poznaniem samego siebie, czyta oraz poszukuje.

Przyjmując wersje optymistyczną to cóż,  Shini, historyjka ilustruje typowy schemat wyobrażeniowy.
Nieszczęsny, tkwiący w skorupie i osamotnimy "On" oraz "Ona" Ratowniczka, która najpierw skorupę rozbija, potem nieszczęsnego uwalnia i "żyją długo i szczęśliwie".
Schemat znany i wielce toksyczny. Czemu - bo nieszczęśnik biernie czeka na cud w postaci Ratowniczki, która bliżej nie wiadomo dlaczego uparła się, by nieszczęśnika ze skorupy uwolnić.  Po pierwsze - zasadniczo takie coś się w realu nie zdarza. Po drugie - jeśli się zdarzy aż tak zdeterminowana Ratowniczka, ciąg dalszy to nie "żyli długo i szczęśliwie" tylko "kolejna para do terapii par", to w wersji lepszej. Gorszą sobie daruje.

29,040

Odp: 30lat i cały czas sam

I właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałem. Jestem ciekaw co inni o tym myślą, sam nie wiem co powinienem myśleć. Staram się analizować różne rzeczy właśnie na podstawie moich przekonań. Tym bardziej, że staram się ogarnąć całą sytuację z tą nową koleżanką. Doświadczam wielu rzeczy po raz pierwszy i staram się to wszystko analizować.

Co do moich osobistych przemyśleń na temat zawartości linku. Z początku wygląda to super, pięknie, zbyt pięknie by mogło być prawdziwe. Przede wszystkim to pokazuje tylko początek relacji i ciężko sobie nawet wyobrazić jak mogłoby to wyglądać dalej. To wygląda jak idealna sytuacja dla przegrywa ale nie pomogłaby w dłuższej perspektywie.

Dajesz gorszą wersję, brzmi ciekawie.

29,041

Odp: 30lat i cały czas sam

Jak najdalej od takich schematów..
Ta żabka(?) powinna sama siebie ładnie odkopać. Dobra, mocna i silna łopatka wielce wskazana. Z czystym kontem może sobie szukać księcia a dopiero potem, jak OBOJE już będą razem, to jedno drugiemu może czasami nieco podkopać, aby tamto mogło się łatwiej wydostać z opresji.

29,042

Odp: 30lat i cały czas sam

Bądźmy litościwi, jeśli Ratowniczka zauważy, że Nieszczęśnik już blisko powierzchni może te parę kamyków odsunąć w ramach pomocy smile
Serio to osoby z tzw. syndromem ratownika po jakimś czasie w związku po pierwsze wypalają się emocjonalnie, po drugie zaczynają mieć oczekiwania jakieś - a uratowany jak nie umiał dawać tak nie umie i nadal "wisi" na ratowniku, po trzecie ratownicy oczekują wdzięczności z ratowanie, po czwarte taki uratowany staje się  dla ratownika zwyczajnie nudny, bo zabawa polega na ratowaniu a nie na wleczeniu ze sobą ciężkiego bagażu czyli ratownik szuka następnego do ratowania i długo tu można mnożyć. Shini, uwierz - to zwyczajnie głupi pomysł, takie bierne oczekiwanie na Ratowniczkę. 
To jest idealna sytuacja dla przegrywa żeby tym przegrywem został po kres swoich dni.

29,043

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

I właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałem. Jestem ciekaw co inni o tym myślą, sam nie wiem co powinienem myśleć. Staram się analizować różne rzeczy właśnie na podstawie moich przekonań. Tym bardziej, że staram się ogarnąć całą sytuację z tą nową koleżanką. Doświadczam wielu rzeczy po raz pierwszy i staram się to wszystko analizować.

Co do moich osobistych przemyśleń na temat zawartości linku. Z początku wygląda to super, pięknie, zbyt pięknie by mogło być prawdziwe. Przede wszystkim to pokazuje tylko początek relacji i ciężko sobie nawet wyobrazić jak mogłoby to wyglądać dalej. To wygląda jak idealna sytuacja dla przegrywa ale nie pomogłaby w dłuższej perspektywie.

Dajesz gorszą wersję, brzmi ciekawie.

A potem sie pozamieniaja miejscami. I ta ratowniczka zostanie oprawca. A potem znow sie zamienia. I tak w kolko.

Rzadko babka będzie tak gleboko kopac zeby faceta "uzdrawiac". Chyba jak to zrobi to z roznych powodow ale żadnym nie bedzie dobro faceta. Zreszta niezaleznie od płci

29,044

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

To jest idealna sytuacja dla przegrywa żeby tym przegrywem został po kres swoich dni.

Nie powinno dziwić że niektórzy do tego dążą, bo bycie przegrywem jest wbrew pozorom bardzo komfortowe.

29,045

Odp: 30lat i cały czas sam

Skoro takie komfortowe to czemuż ludzie masowo tymi przegrywami nie są? Dziwne.... wydaje się to wymagać niewiele wysiłku...

29,046

Odp: 30lat i cały czas sam

Wszystko zależy co definiujesz jako przegryw. Śmiało, chętnie usłyszę twojej definicji, przez ostatnie kilka lat słyszałem ich już w cholerę.

29,047 Ostatnio edytowany przez Muqin (2025-05-20 22:38:03)

Odp: 30lat i cały czas sam

To mi się podoba smile skoro już o czymś mamy gadać uzgodnijmy wspólną definicję. Nie że się upieram przy jakiejś konkretnej definicji- mogę co najwyżej zaproponować definicję  pozostając absolutnie otwartą na inne koncepcje. Na początek na przykład taką : "Osoba, która przegrywa życie, nie odnosi sukcesów w żadnej dziedzinie życia, nie ma pieniędzy, pracy, dziewczyny/chłopaka itp. i spędza swój wolny czas w internecie." ( słownik Miejski.pl). smile
Osobiście raczej pozostawałam przy definicji słowa "przegryw" intuicyjnej, ale nie mam nic przeciw precyzji w rozmowie.

29,048 Ostatnio edytowany przez ChuopskiChłop (2025-05-20 22:53:05)

Odp: 30lat i cały czas sam

To taka dość szeroka definicja, osoba która nie ma pracy, pieniędzy czy partnera to już najczęściej mocno zasiedziały NEET albo nawet hikikomori. Właśnie o takich ludziach, często żyjących na czyimś utrzymaniu mówiłem w poście w którym pisałem że dla niektórych może to być wygodne, tylko tego niedoprecyzowałem.

Moim zdaniem przegryw to ktoś taki, kto przegrywa akurat w tej dziedzinie która jest dla niego bardzo ważna. Ciężko nazwać tak kogoś, kto spełnia się załóżmy na dwóch-trzech polach, a na jednym które nie jest dla niego priorytetem akurat zasysa. Mi się strasznie nie podoba ograniczanie przegrywów tylko do ludzi którym nie idzie w relacjach, to spłycanie życia tylko do jednej kwestii.

29,049

Odp: 30lat i cały czas sam

Wydaje mi się, że ten "przegryw" to trochę pakowanie do jednego worka mocno zróżnicowanej zawartości. Co innego osoba chora, często na wiele chorób, która zamyka się i izoluje a co innego ktoś, kto powiedzmy nie jest "człowiekiem sukcesu" i nie pnie się po szczeblach ino spokojnie a uczciwie swoje robi, jeszcze co innego ktoś, kogo tak pseudo-wychowano, że tylko wysysa z innych, wlezie komuś  na głowę i marudzi, że mu niewygodnie i chciałby cudownym sposobem znaleźć się na świeczniku adorowany tudzież podziwiany.
Masz sporo racji - relacje to jest tylko część życia. Dla jednych podstawowa, dla innych wcale nie. No i same relacje po prawdzie są zróżnicowane - można mieć sporo relacji luźniejszych typu towarzyskiego i tylko w takie głębsze nie wchodzić i już z tego tytułu być postrzeganym i zaszufladkowanym jako ktoś, kto "ma problem". Zupełnie tak, jakby każdy musiał chcieć i potrzebować tego samego.
Tym niemniej nadal nieco nie łapię, co miałeś na myśli z tym, że bycie przegrywem jest akurat wygodne.

29,050

Odp: 30lat i cały czas sam

Ja byłbym bardziej skłonny do takiej definicji. "Przegryw to ktoś kto tkwi w sytuacji mu nie sprzyjającej i nie widzi możliwości jej zmiany". Nie trzeba nie mieć pracy czy nawet dziewczyny by być przegrywem. Można mieć pracę ale nie satysfakcjonującą, nisko płatną, z kiepskimi warunkami, ogólnie poniżej swoich możliwości i oczekiwań. Podobnie można być w związku ale może on być toksyczny lub mieć jakąś formę uwięzienia typu kredyt czy nawet dziecko. Przegryw to ktoś kto nie może robić tego co by chciał mimo iż fizycznie ma taką możliwość. To bardziej stan umysłu niż stan fizyczny czyjejś egzystencji. Przegryw się nie rodzi, on zostaje stworzony/ukształtowany przez czynniki zewnętrzne.

29,051 Ostatnio edytowany przez Theodore Robert Bundy (2025-05-21 14:37:14)

Odp: 30lat i cały czas sam

Shini, a ja sie zastanawiam czego ty wgle oczekujesz od ludzi i ogólnie tego forum? Tutejsze kobiety żadnej realnej prawdy na temat doboru partnera i postrzegania mężczyzn ci nie powiedzą, tutejsza strona męska w 98% również nie przekaże ci niczego wartościowego ponieważ sami nigdy nie byli w żadnym związku, żyją światem oraz poglądami których sami nigdy nie doznali, ja naprawdę jestem pełen podziwu do ludzi którzy myślą że jak udadzą sie na jakieś terapie to nagle życie im sie odmieni, chyba wolałbym dać cygance 100 zł na wróżenie z ręki

Na koniec dodam że Prezydentem zostanie Rafał Trzaskowski, bo ma najlepszy wygląd i Polki mają mokro na jego widok.
WYGLĄD Ponad WSZYSTKO!

29,052

Odp: 30lat i cały czas sam
Muqin napisał/a:

Tym niemniej nadal nieco nie łapię, co miałeś na myśli z tym, że bycie przegrywem jest akurat wygodne.

Chodziło mi o tych z gatunku NEET, sporo z nich na wykopie chwali sobie taki styl życia, czyli branie renty i wieloletnie bezrobocie.

Ja to bym tak chyba padł z nudy jakbym miał 15 lat siedzieć na bezrobociu, a są tacy.

29,053

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Muqin napisał/a:

Tym niemniej nadal nieco nie łapię, co miałeś na myśli z tym, że bycie przegrywem jest akurat wygodne.

Chodziło mi o tych z gatunku NEET, sporo z nich na wykopie chwali sobie taki styl życia, czyli branie renty i wieloletnie bezrobocie.

Ja to bym tak chyba padł z nudy jakbym miał 15 lat siedzieć na bezrobociu, a są tacy.

Wiesz istnieje lista 1000 hobby i roznych ciekawych rzeczy do robienia,zwiedzania itd. Troche smutne,ze tak wiele ludzi oprocz pracy nie widzi dla siebie nic ciekawego do zrobienia w życiu. Ja jak tylko poprawie sobie zdrowie to wracam do wszystkich zajęć, które lubiłam robić

29,054

Odp: 30lat i cały czas sam
Julia life in UK napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
Muqin napisał/a:

Tym niemniej nadal nieco nie łapię, co miałeś na myśli z tym, że bycie przegrywem jest akurat wygodne.

Chodziło mi o tych z gatunku NEET, sporo z nich na wykopie chwali sobie taki styl życia, czyli branie renty i wieloletnie bezrobocie.

Ja to bym tak chyba padł z nudy jakbym miał 15 lat siedzieć na bezrobociu, a są tacy.

Wiesz istnieje lista 1000 hobby i roznych ciekawych rzeczy do robienia,zwiedzania itd. Troche smutne,ze tak wiele ludzi oprocz pracy nie widzi dla siebie nic ciekawego do zrobienia w życiu. Ja jak tylko poprawie sobie zdrowie to wracam do wszystkich zajęć, które lubiłam robić

Mam bardzo rozbudowane zainteresowania więc to akurat nie mój problem, ale z czegoś żyć trzeba, pinionszki się same nie zarobią.

NEETy najczęściej siedzą na kombinacji renta+rodzice i ich emerytury. No nie, to jest już przesada.

29,055

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Muqin napisał/a:

Tym niemniej nadal nieco nie łapię, co miałeś na myśli z tym, że bycie przegrywem jest akurat wygodne.

Chodziło mi o tych z gatunku NEET, sporo z nich na wykopie chwali sobie taki styl życia, czyli branie renty i wieloletnie bezrobocie.

Ja to bym tak chyba padł z nudy jakbym miał 15 lat siedzieć na bezrobociu, a są tacy.

Hmmm... żeby dostać rentę trzeba mieć całkiem nieźle zrypane zdrowie. Renty nie są wysokie. Czy to wygodne? No ja tam mam wątpliwości, czy nie jest to raczej coś na kształt przekonywania samego siebie, że "jest fajnie", "jest ok" w sytuacji, w której nie za bardzo może być inaczej.
Nuda to trochę inna sprawa. Jest wbrew pozorom całkiem sporą sztuką sensownie zagospodarować czas nie pracując. Oczywiście można go też przewalać idiotycznie, czekając na własny zgon. W tym drugim przypadku słowo "przegryw" już mi nawet pasuje.
Shini - interesująca definicja "przegrywa". Odbiega od słownikowej, ale ciekawe podejście.

Posty [ 28,991 do 29,055 z 29,786 ]

Strony Poprzednia 1 445 446 447 448 449 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024