Jack Sparrow napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Grubo przesadziłeś z tym 20, czy 30 zł.
Nie, nie przesadziłem. Większość firm buja się na granicy opłacalności w tym kraju. Podkreślam - Polska to nie USA. Samo bierne utrzymanie gabinetu to koszt w większym mieście rzędu kilkunastu tyś zł. Dodaj składki ZUS, składki na izbę lekarską i pierdylion innych, stosunkowo nieiwelkich abonamentów i robią się z tego ogromne pieniądze. Dlatego mamy najgorszą opiekę medyczną w UE. Bo lekarze, aby połapać koniec z końcem, są zmuszeni iść w ilość, a nie jakość.
Piszesz o NFZ? Bo lekarze działający prywatnie mają się całkiem dobrze. Sporo wydatków mogą wrzucić w koszty (wynajem lokalu też), dodatkowo są zwolnieni z podatku VAT.
Jack Sparrow napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Przy zapełnionym grafiku oblicz sobie ile zarabia taki okulista, jeśli 15 minut, to dla niego 300 zł. A na sprzęt okulista akurat nie wydaje zbyt wiele, o ile nie prowadzi całej kliniki okulistycznej, tylko sam gabinet.
I masz lekarza z dupy, który nie zrobi nic ponad to, co zrobisz w pierwszym sklepie okulistycznym. Czyli tyle co nic z zakresu sprawdzenia ostrości widzenia i astygmatyzmu. A cała reszta leży i kwiczy, bo jak zaczyna się coś poważniejszego, to okazuje się, że jest jeden, może dwa gabinety w mieście, które są w stanie ogarnąć mikrozatory czy jakieś podwichnięcia soczewek (tych naturalnych, a nie kontaktów).
To poniekąd się zgadza.
Realia "pełnych grafików" są takie, że średnio 30% osób nie przychodzi. Co jest jedną z głównych przyczyn długości kolejek do lekarzy w Polsce
Jeśli mówimy o prywatnych wizytach i w tym przypadku o dobrym okuliście, to grafiki są zapełnione na kilka miesięcy i gdy tylko coś się zwolni, zaraz zostaje zajęte. Zresztą recepcjonistka jest przecież od tego, by obdzwonić wcześniej pacjentów i wcisnąć kogoś w wolne okienko. A samą wizytę trzeba potwierdzić odpowiednio wcześniej, by termin się nie zmarnował i lekarz nie czekał w gabinecie bezczynnie. 30% nie przychodzi chyba do jakiegoś beznadziejnego, którego się nie ceni.
NFZ, to co innego. Ludzie inaczej podchodzą do tych wizyt, bo "za darmo", to po pierwsze. Po drugie, w NFZ jest za mało lekarzy.
Jack Sparrow napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Recepcja? Przecież jest ogólna, dla x gabinetów różnych lekarzy. Nie wiem jakim cudem tyle Ci wyszło.
Śmiechłem.
Nie, to tak nie działa. Albo masz własny gabinet i ponosisz wszystkie koszty, albo robisz na b2b i z tych 300zł za wizytę zostaje ci jakiś ułamek tej kwoty, bo reszta idzie dla właściciela przybytku na....utrzymanie miejsca - najem, media, recepcję, ekipę sprzątającą itp. Myślisz, że czemu lekarze u nas pracują w 2-3 różnych placówkach?
Pewnie b2b lub jako spółka.
Z tego co zauważyłam, pod dwoma lub trzema adresami pracują ci, którzy są mniej popularni i mają wiele wolnych terminów. Pod jednym ci z wolnym terminem dopiero za x miesięcy. Skoro lekarze wolą działać w grupie, to widocznie bardziej się to im opłaca lub jest mniej problematyczne, zwłaszcza, kiedy nie mają wystarczającego doświadczenia. Zauważyłam też, że dentyści (u mnie) częściej prowadzą gabinety funkcjonujące samodzielnie lub wspólnie z rodziną.
I ile lat będzie mieć ten lekarz jak zacznie cokolwiek zarabiać, a ile ma ta prostytutka jak wchodzi na rynek? Ile zarobią do 30-35 roku życia? Ile na reklamę wyda okulista, a ile na reklamie zarobi prostytutka na swoich socjalach?
A ile lat popracuje ta prostytutka w swoim zawodzie? Skąd może mieć pewność, czy ktoś jej krzywdy nie zrobi, nie oszpeci, nie pozbawi zdrowia? Do tego ma dużą konkurencję.
Na reklamie ile zarobi prostytutka? Piszesz o tych z większymi kontami na IG, które wrzucają reklamy produktów itp.? To jest mała część z nich. Te wiszące na jakichś tam stronach do ogłaszania się nie mają takich możliwości. A lekarz zarabia już będąc rezydentem.
Jack Sparrow napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:No nie wiem, czy jej agresja mimo wszystko będzie na tym samym poziomie, czy bez zawahania byłaby gotowa zabić. Wydaje mi się, że prędzej mężczyzna byłby skłonny. Nie wiem, mogę się mylić. Tutaj w grę wchodzi instynkt macierzyński, więc to wyjątkowa sytuacja.
Mylisz się.
A sytuacja nie jest wyjątkowa. Jest typowa. Tylko nie pasuje tobie do stereotypowego obrazka, że do agresji są zdolni tylko faceci, a kobiety to nie bardzo.
Nie, wiem, że też są zdolne, ale w inny sposób. Samiec, to samiec - walka o terytorium, o samice, zasoby. Samice - walki między sobą, ochrona potomstwa. Polki, trzeba przyznać, znajdują się dość wysoko w rankingu najagresywniejszych kobiet na świecie, ale są agresywne najczęściej w stosunku do innych kobiet i raczej pasywnie, werbalnie, pośrednio.
gman98v2 napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:to chyba nie uważasz, że to nie wpłynęłoby pozytywnie na jego relacje z kobietami?
Wtedy awansuje na level pt. męska przyjaciółka z penisem. Najwyżej potem z rozsądku zostanie wybrany, tak jak moja siostra cioteczna jedna zrobiła, jak zrozumiała, że już nie to ciało, więc trzeba jelenia poszukać.
Nie rozumiem. Skoro stałby się atrakcyjny jako całokształt, to dlaczego miałoby to tak wyglądać?
Bert44 napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Może się wykastrować, skoro tak mu to przeszkadza. Jest coś takiego jak chemiczna kastracja.
Ty tak powaznie czy to żarcik? 
No kurczę, a po co mu to, jeśli nie przewiduje, by było mu to w przyszłości do czegoś potrzebne? Taki trochę niepotrzebny problem.
Zresztą chemiczna jest chyba odwracalna.
To, co napisał Shini, zabrzmiało, jakby ktoś musiał się poświęcić, bo jakiś chłop ma popęd. A gdyby prostytutki nie istniały, to co? Byłoby tłumaczenie, że facet musiał kogoś zgwałcić, bo ma popęd, a nie ma kobiety i co miał biedak zrobić? Bez sensu.