SamotnaWilczyca napisał/a:Muqin napisał/a:Taka na przykład austronezyjska kultura Bugisów - biologia przecie taka sama, a kulturowo mają 5 płci. Sami z siebie to wykombinowali dawno temu.
No tak, tylko co to zmienia, że tak sobie wymyślili?
Muqin napisał/a:Tam, gdzie kobieta jest kulturowo głową domu, rodziny i rodu w sposób oczywisty kobieta robi to, co w naszej chrześcijańskiej Europie jest tradycyjnie domeną mężczyzn. I czynią to tamtejsze kobiety od setek lat...a biologia taka sama. 
A mogłabyś rozwinąć? Co takiego konkretnie robią? Głowa rodziny podejmuje decyzje, ale jestem ciekawa, co jeszcze należy do zadań tych kobiet.
Absolutnie nie neguję istotnego udziału wzorca kulturowego w tych różnicach. Raczej zauważyłam po stronie niektórych, zwłaszcza chyba po Twojej, zaprzeczanie udziału biologii. Sama dostrzegam wpływ obu czynników.
W związku z prośbą o przybliżenie.
Odnośnie Bugisów - niby nic nie zmienia, ale dla nich już nie istnieje podział na cechy męskie i kobiece, bo każdej z płci są jakieś cechy przypisane. Ot- ciekawostka.
W matrylineatach kobieta jest głową domu, rodziny i robi to, co w patrylineatach mężczyzna. Tak najkrócej, bo przecież to dalej jest wewnętrznie zróżnicowane.
Reprezentuje rodzinę na zewnątrz, podejmuje strategiczne decyzje dotyczące rodziny, wyznacza zadania domownikom i nadzoruje oraz rozlicza wykonanie, wydaje zgodę na to czy tamto. U Tuaregów kobiety nadzorują edukację dzieci, pilnują przestrzeganie zasad , wykonywania obowiazków, dawniej były właścicielkami majątku, one wybierają męża, który wnosi posag, one mają oficjalnych kochanków a mąż nie śmiał pisnać...no oczywiście to w zarysie i skandalicznym uproszczeniu, zwłaszcza że w międzyczasie zarówno kolonizatorzy jak i islam sporo w tym zmienili, a ja specem od Tuaregow nie jestem.
Ciekawie jest u Moso, to płd/zach Chin. U nich dzieci nigdy się nie wyprowadzają z rodzinnego domu, a małżeństwo jest przeciekawym konstruktem, bo obejmuje wyłącznie część romantyczno- seksualną. Panowie odwiedzają panie wieczorem, zostają wpuszczeni lub nie, para nawiązuje krótszy lub dłuższy romans i tyle. Dziecko jest dzieckiem kobiety i jej rodu i mężczyzna, który je spłodził, nie ma z tego tytułu ani obowiązków ani praw nijakich, może wręcz nie wiedzieć, że jest ojcem, bo kobieta może otwierać wieczorem drzwi raz jednemu raz innemu wedle swojego uznania, ojciec biologiczny w wychowaniu dziecka nie uczestniczy do tego stopnia, ze w języku tej grupy nawet nie powstało słowo "ojciec". Wzorce męskie dla chłopców to wujowie, bracia i inni krewni w linii żeńskiej wspólnie zamieszkali w domostwie niepodzielnie rządzonym przez matkę rodu. Przy czym Moso nie są, jak wiele plemion np. Amazonii, "zatrzymani w czasie", funkcjonują sobie na obrzeżach cywilizacji konfucjańskiej od setek lat, na ten swój wielce oryginalny sposób, cały czas mając kontakt z innymi wersjami układów społecznych, w tym bardzo silnym chińskim modelem rodziny, jak najbardziej patriarchalnym, patrylinearnym oraz do początków XX wieku także poligamicznym.
Tak ogólnie to kwestią jest nie to, że oba czynniki (biologia i wzorce kulturowe) istnieją oraz mają wpływ ile to, co należy podpiąć pod biologię gatunku, a co już jest wątpliwe. Udział jest, pytanie jaki. Jeśli w obrębie jednego gatunku istnieje tak ogromne zróżnicowanie w zachowaniach, rolach, sposobie organizacji stada itd...no to ta biologia najwyraźniej wielce plastyczna jest i w tym momencie jak czytam, ze "kobiety są bardziej empatyczne od mężczyzn, bo biologia tak to zrobiła" mam co najmniej uzasadnione wątpliwości, ile w tym czystej biologii a ile efektów socjalizacji wedle określonego wzorca.
Tak gatunkowo to agresja (na najbardziej ogólnym poziomie) daje się wedle płci podzielić - widać różnicę wedle płci także u małp człekokształtnych. Nie że samice są mniej agresywne, one są agresywne inaczej, w innych nieco sytuacjach, inaczej tą agresję pokazują, do czego innego im służy.
Jack, ogólny wzorzec kulturowy dla Europy jest chrześcijański. Nałożony na liczne wcześniejsze, zróżnicowane. Praktyczna realizacja wzorca chrześcijańskiego w Europie to już inna nieco historia. Zwłaszcza ze królują stereotypy typu "ciemnota średniowiecza". Nie wiem, skąd ci się ulęgło "prawo pierwszej nocy", to chyba mocno dalekie od tematu
ale się zgadzam, nie wiadomo, czy w ogóle było, jeśli to było zwyczajowe czyli rzetelnych źródeł pisanych zapewne brak, raczej było lokalne niż powszechne innymi słowy coś na rzeczy było, ale co? zapewne sporo na ten temat napisano, ale raczej się w to nigdy nie zagłębiałam.