30lat i cały czas sam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 436 437 438 439 440 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 28,406 do 28,470 z 29,787 ]

28,406

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

Mam wrażenie, że nie można napisać niczego negatywnego o mężczyznach, bo zaraz się odpalasz. Rzeczywistość jest jaka jest, niektóre zachowania (negatywne) dotyczą płci męskiej i jest to potwierdzone badaniami (np. geje zdradzają siebie pomimo tego, że seksu sobie nie odmawiają). I co z tego? Kobiety również mają swoje wady. No nie wiem, Ty jesteś jakiś uczulony. Najchętniej wprowadziłbyś pewnie cenzurę.


Podawanie związków gejów za przykład jest wyjątkowo....nietrafne, bo są to najtrwalsze związki. Ty natomiast generalizujesz gorzej niż nasi forumowi incele.

Zobacz podobne tematy :

28,407

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

Kiedy wspólny majątek dzieli się na pół, dlaczego zakładasz, że więcej zyskuje kobieta? Pomijając już "zalety" bycia samotną matką.

Chociażby dlatego, że zazwyczaj mężczyzna wnosi do wspólnego majątku więcej. Więc kiedy przy rozwodzie ten jest dzielony na pół mężczyzna traci.
Albo dlatego, że dużo częściej w przypadku dzieci sądy umieszczają je przy matce, a mężczyzna musi płacić nań alimenty. O alimenty na samego byłego małżonka też można wystąpić.

Inicjują, bo najwyraźniej mają powody (np. zdrada męża).

Najczęstszą przyczyną rozwodów jest tak zwana legendarna niezgodność charakterów. Prawdziwym powodem może być to, że kobieta znalazła sobie nowego lepszego kandydata.

Ale rozumiesz, że najwięcej kryzysów pojawia się po narodzinach dziecka? Facet może deklarować chęć zostania ojcem, ale wszystko wychodzi w praniu.

Owszem, takie sytuacje też się zdarzają. Ale nie powiesz, że nie istnieją sytuacje w których gołym okiem nie widać po mężczyźnie, że nie będzie on dobrym mężem ani ojcem. Choćby dlatego, że na przykład jest badboyem.

Jack Sparrow napisał/a:

Zasadniczo rzecz biorąc to błąd logiczny. Ciąża jest stanem fizjologicznym. To nie jest decydowanie o ciele kobiety, tylko (nienarodzonego) dziecka. Decydowanie o ciele kobiety zachodzi jedynie w sytuacji kiedy to wiąże się to z powikłaniami dla niej samej.

No nie do końca. Ciąża może nie jest chorobą, ale to nie znaczy, że nie ma ona żadnego wpływu na organizm kobiety. A ma i to niemały. Sam poród, którego kiedyś kobiety często nawet nie przeżywały zresztą też.
Moim zdaniem noszenie i urodzenia dziecka jest bardziej jak oddanie jakiegoś swojego organu na przeszczep dla innego potrzebującego człowieka. W obu przypadkach decydowanie o tym będzie równocześnie decydowaniem o życiu lub śmierci drugiej osoby, w obu przypadkach nie będzie to forma terapii z choroby i w obu przypadkach odmowa będzie czynem wątpliwym moralnie. A jednak w jednym przypadku nie można nikogo zmusić do oddania drugiemu człowiekowi zasobów własnego organizmu, a w drugim już tak.

28,408

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

Najczęstszą przyczyną rozwodów jest tak zwana legendarna niezgodność charakterów. Prawdziwym powodem może być to, że kobieta znalazła sobie nowego lepszego kandydata.

Dodajmy, że ok 70% rozwodów jest inicjowanych przez kobiety.


Owszem, takie sytuacje też się zdarzają. Ale nie powiesz, że nie istnieją sytuacje w których gołym okiem nie widać po mężczyźnie, że nie będzie on dobrym mężem ani ojcem. Choćby dlatego, że na przykład jest badboyem.

Wiesz, z mojej obserwacji różnych znajomych, to ci są najlepszymi ojcami. Wymigują się....maminsynki. Chowane pod kloszem fajtłapy.


No nie do końca. Ciąża może nie jest chorobą, ale to nie znaczy, że nie ma ona żadnego wpływu na organizm kobiety. A ma i to niemały. Sam poród, którego kiedyś kobiety często nawet nie przeżywały zresztą też.

Ale te czasy są dawno za nami. A kobiety często nie przeżywały porodów, bo zachodziły w ciąże mając 12-13 lat przy okazji bardzo często pracując fizycznie. Generalnie w czasach zimnej wojny babki reprezentujące pojebany związek radziecki czy wschodnie niemcy (w sportach różnych) zachodziły celowo w ciąże przed zawodami, bo hormony dają wtedy kopa jak doping. Dla zdrowej babki w odpowiednim wieku ciąża jest niewielkim obciążeniem, bo to czysta fizjologia, a nie jakiś stan patologiczny. Poza tym nie da się utrzymać narracji jakim to wysiłkiem jest ciąża i jak to niesprawiedliwe zmuszać kobiety, żeby urodziły dziecko i oddały je ojcu zamiast tę ciążę usuwać na życzenie bez względu na stopień jej zaawansowania, w sytuacji jednoczesnego promowania usług surogatek. Ja jestem za legalną aborcją tak samo jak za eutanazją czy karą śmierci. Ale musi być w tym jakaś logika, proporcjonalność i uczciwość. Obecnie to jest jakieś kuriozum straszne, że to tylko kobieta ma prawo głosu co do uśmiercenia płodu, a facet nawet słowem nie może się zająknąć w tak błahej sprawie jak alimenty. Aborcja? Ok - ale musi to być decyzja obojga rodziców. Alimenty? Ok, ale tylko w sytuacji, kiedy facet faktycznie chce płacić.

Od chuja i jeszcze trochę znam przypadków zaplanowanej wpadki, kiedy to sobie babka łapała faceta na dziecko.

28,409

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Mam wrażenie, że nie można napisać niczego negatywnego o mężczyznach, bo zaraz się odpalasz. Rzeczywistość jest jaka jest, niektóre zachowania (negatywne) dotyczą płci męskiej i jest to potwierdzone badaniami (np. geje zdradzają siebie pomimo tego, że seksu sobie nie odmawiają). I co z tego? Kobiety również mają swoje wady. No nie wiem, Ty jesteś jakiś uczulony. Najchętniej wprowadziłbyś pewnie cenzurę.


Podawanie związków gejów za przykład jest wyjątkowo....nietrafne, bo są to najtrwalsze związki. Ty natomiast generalizujesz gorzej niż nasi forumowi incele.

Nie pisałam o trwałości ich związków, a o ich rozwiązłości i częstotliwości występowania zdrad. Nie chce mi się teraz szukać informacji na temat tych Twoich badań, na podstawie których stwierdzono, że ich związki są najtrwalsze, ale ciekawa jestem kto je finansował itd. Zapewne celem było ocieplenie wizerunku gejów, pokazanie, że nadają się np. do wychowywania dzieci. Tak strzelam w ciemno.


Kakarotto napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Kiedy wspólny majątek dzieli się na pół, dlaczego zakładasz, że więcej zyskuje kobieta? Pomijając już "zalety" bycia samotną matką.

Chociażby dlatego, że zazwyczaj mężczyzna wnosi do wspólnego majątku więcej. Więc kiedy przy rozwodzie ten jest dzielony na pół mężczyzna traci.
Albo dlatego, że dużo częściej w przypadku dzieci sądy umieszczają je przy matce, a mężczyzna musi płacić nań alimenty. O alimenty na samego byłego małżonka też można wystąpić.

Jeśli różnice w zarobkach są znaczące, ewentualny podział można uzgodnić już na etapie sporządzania intercyzy. Za to wysokość alimentów w zestawieniu z realnymi wydatkami, jakie musi ponieść rodzic wychowujący dziecko, jest zazwyczaj niewspółmierna. Ponadto wychowanie dziecka wymaga wiele więcej, niż wkład materialny.

Kakarotto napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Inicjują, bo najwyraźniej mają powody (np. zdrada męża).

Najczęstszą przyczyną rozwodów jest tak zwana legendarna niezgodność charakterów. Prawdziwym powodem może być to, że kobieta znalazła sobie nowego lepszego kandydata.

A drugą najczęstszą przyczyną jest zdrada, więc skoro kobiety inicjują rozwody częściej, to wnioski nasuwają się same.

Natomiast pod pojęciem "niezgodność charakterów", jak sam zauważyłeś, może kryć się wiele... Równie dobrze może to być niewywiązywanie się z obowiązków męża i ojca, prowadzenie stylu życia singla itp., itd.

Kakarotto napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Ale rozumiesz, że najwięcej kryzysów pojawia się po narodzinach dziecka? Facet może deklarować chęć zostania ojcem, ale wszystko wychodzi w praniu.

Owszem, takie sytuacje też się zdarzają. Ale nie powiesz, że nie istnieją sytuacje w których gołym okiem nie widać po mężczyźnie, że nie będzie on dobrym mężem ani ojcem. Choćby dlatego, że na przykład jest badboyem.

Pewnie, że istnieją. Tak samo zauważalne są inne cechy, które mogą świadczyć o tym, że mężczyzna nie będzie dobrym partnerem, tym bardziej ojcem, np. może być zamknięty emocjonalnie.

28,410

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Panowie, co sądzicie o tej piosence?

https://www.youtube.com/watch?v=uHzN9JEBRMM

Piosenka idealna dla beta-providentów.

28,411 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-29 14:17:15)

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

A drugą najczęstszą przyczyną jest zdrada, więc skoro kobiety inicjują rozwody częściej, to wnioski nasuwają się same.

To spojrzenie na potrzeby statystyki. Tak naprawde zdrada nie jest przyczyną.  Zdrada jest skutkiem "czegos" krok wczesniej co sie w zwiazku stalo. To jest prawdziwa przyczyna. Tak naprawde najczeciej zdrada to wlasnie niezdlgodnosc charakterów.

Jesli chodzi o zdrady to przeceniasz czestotliwosc zdrad facetow w stosunku do babek. Caly czas faceci zdradzaja czesciej ale.... U facetow wsjaznik prawie stoi od 30 lat a u babek podwojnie wzrosl. Gonicie nas w szybkim tempie wkrotce wyprzedzicie. Byly jakies badania z ktorych wynikalo ze w duzych miastach jest juz równy.  Trudno jednak znalezc wiarygodne badania ale....facet w badaniu anonimowym czesto powie ze zdradzil nawet jesli tego nie zrobil (bo taki ogier z niego) a babka czesto nie powie nawet najblizszej przyjaciolce ze zdradzila bo to wstyd. Wiec blad w badaniach anonimowych w zasadzie moze byc tylko w jedna strone - niekorzytna dla pan.

Tak naprawde faceci czesciej potrafia tkwic w slabym zwiazku niz babki i stad roznica

28,412

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

Nie pisałam o trwałości ich związków, a o ich rozwiązłości i częstotliwości występowania zdrad. Nie chce mi się teraz szukać informacji na temat tych Twoich badań, na podstawie których stwierdzono, że ich związki są najtrwalsze, ale ciekawa jestem kto je finansował itd. Zapewne celem było ocieplenie wizerunku gejów, pokazanie, że nadają się np. do wychowywania dzieci. Tak strzelam w ciemno.

Pudło. To są dane statystyczne z rejonów, gdzie homoseksualne związki małżeńskie są legalne, a nie żadne "finansowane badania". Geje budują najtrwalsze związki. Potem są związki heteroseksualne, a na końcu lesbijskie. Te się rozpadają najszybciej i najczęściej.



Jeśli różnice w zarobkach są znaczące, ewentualny podział można uzgodnić już na etapie sporządzania intercyzy.

To tak działa tylko w amerykańskich filmach i serialach. Żadna umowa przedślubna nie chroni faceta przed alimentami i podziałem majątku w przypadku wojny rozwodowej z dzieckiem w tle.


Za to wysokość alimentów w zestawieniu z realnymi wydatkami, jakie musi ponieść rodzic wychowujący dziecko, jest zazwyczaj niewspółmierna. Ponadto wychowanie dziecka wymaga wiele więcej, niż wkład materialny.


To nie jest żaden argument, bo nie ma podziałów 50:50. Tak jest jedynie na filmach. W PL to kobieta dostaje dziecko i mieszkanie, a facet musi zaczynać od zera i to będąc obciążonym alimentami, choć - jak to zostało to już wspomniane - to kobiety inicjują rozwód. Jak jej nie stać na utrzymanie dziecka, to niech odda je ojcu.


A drugą najczęstszą przyczyną jest zdrada, więc skoro kobiety inicjują rozwody częściej, to wnioski nasuwają się same.

Natomiast pod pojęciem "niezgodność charakterów", jak sam zauważyłeś, może kryć się wiele... Równie dobrze może to być niewywiązywanie się z obowiązków męża i ojca, prowadzenie stylu życia singla itp., itd.


Twoje wnioski są wadliwe, bo do seksu trzeba dwojga i kobiety zdradzają tak samo często jak faceci tylko rzadziej się przyznają i mniejszą ilość czynów ze swojej strony za zdradę uważają.

Po drugie, mityczna "niezgodność charakterów" to jest po prostu coś, czego nie trzeba tłumaczyć, a co wystarczy uzasadnić rozpadem pożycia małżeńskiego.


Pewnie, że istnieją. Tak samo zauważalne są inne cechy, które mogą świadczyć o tym, że mężczyzna nie będzie dobrym partnerem, tym bardziej ojcem, np. może być zamknięty emocjonalnie.

Leżę i się turlam po podłodze ze śmiechu.

28,413

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

A drugą najczęstszą przyczyną jest zdrada, więc skoro kobiety inicjują rozwody częściej, to wnioski nasuwają się same.

To spojrzenie na potrzeby statystyki. Tak naprawde zdrada nie jest przyczyną.  Zdrada jest skutkiem "czegos" krok wczesniej co sie w zwiazku stalo. To jest prawdziwa przyczyna. Tak naprawde najczeciej zdrada to wlasnie niezdlgodnosc charakterów.

Jesli chodzi o zdrady to przeceniasz czestotliwosc zdrad facetow w stosunku do babek. Caly czas faceci zdradzaja czesciej ale.... U facetow wsjaznik prawie stoi od 30 lat a u babek podwojnie wzrosl. Gonicie nas w szybkim tempie wkrotce wyprzedzicie. Byly jakies badania z ktorych wynikalo ze w duzych miastach jest juz równy.  Trudno jednak znalezc wiarygodne badania ale....facet w badaniu anonimowym czesto powie ze zdradzil nawet jesli tego nie zrobil (bo taki ogier z niego) a babka czesto nie powie nawet najblizszej przyjaciolce ze zdradzila bo to wstyd. Wiec blad w badaniach anonimowych w zasadzie moze byc tylko w jedna strone - niekorzytna dla pan.


Nawet nie chodzi o jakiś mityczny wstyd, tylko dla większości kobiet, które nie mają zaspokojenia emocjonalnego w partnerze, to skok w bok nie uznaje za zdradę.

Żeby zdradzać, to trzeba mieć z kim.

Poza tym, jak napisałeś - pytanie kobiet czy zdradzają nie ma sensu. Nawet w anonimowych badaniach ankietowych. Bo to jak z pytaniem ich o wagę. Spokojnie 50% na ten temat skłamie dla własnego, dobrego samopoczucia.

28,414

Odp: 30lat i cały czas sam
Samotną wilczyca napisał/a:

A drugą najczęstszą przyczyną jest zdrada, więc skoro kobiety inicjują rozwody częściej, to wnioski nasuwają się same.

Kobieta jest jak małpa. Nie puści się poprzedniej gałęzi, dopóki nie chwyci się dobrze nowej.

Dużo wcześniej szukacie kolejnego partnera, latami to układacie w głowie rozwód.

28,415

Odp: 30lat i cały czas sam
gman98v2 napisał/a:
Samotną wilczyca napisał/a:

A drugą najczęstszą przyczyną jest zdrada, więc skoro kobiety inicjują rozwody częściej, to wnioski nasuwają się same.

Kobieta jest jak małpa. Nie puści się poprzedniej gałęzi, dopóki nie chwyci się dobrze nowej.

Dużo wcześniej szukacie kolejnego partnera, latami to układacie w głowie rozwód.

Nie żeby coś, bo kobiety zdradzają, ale po stronie męskiej jest to samo, dopóki nie pojawi się nowa, mężczyzna rzadko kiedy odchodzi.
Tu mamy win-win.

28,416

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

A drugą najczęstszą przyczyną jest zdrada, więc skoro kobiety inicjują rozwody częściej, to wnioski nasuwają się same.

To spojrzenie na potrzeby statystyki. Tak naprawde zdrada nie jest przyczyną.  Zdrada jest skutkiem "czegos" krok wczesniej co sie w zwiazku stalo. To jest prawdziwa przyczyna. Tak naprawde najczeciej zdrada to wlasnie niezdlgodnosc charakterów.

Jesli chodzi o zdrady to przeceniasz czestotliwosc zdrad facetow w stosunku do babek. Caly czas faceci zdradzaja czesciej ale.... U facetow wsjaznik prawie stoi od 30 lat a u babek podwojnie wzrosl. Gonicie nas w szybkim tempie wkrotce wyprzedzicie. Byly jakies badania z ktorych wynikalo ze w duzych miastach jest juz równy.  Trudno jednak znalezc wiarygodne badania ale....facet w badaniu anonimowym czesto powie ze zdradzil nawet jesli tego nie zrobil (bo taki ogier z niego) a babka czesto nie powie nawet najblizszej przyjaciolce ze zdradzila bo to wstyd. Wiec blad w badaniach anonimowych w zasadzie moze byc tylko w jedna strone - niekorzytna dla pan.

Tak naprawde faceci czesciej potrafia tkwic w slabym zwiazku niz babki i stad roznica

A co w przypadku, gdy obydwie strony zdradzają, żonaty zdradza z mężatką?

28,417

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Panowie, co sądzicie o tej piosence?

https://www.youtube.com/watch?v=uHzN9JEBRMM


Nic nie sądzimy, moi bratankowie są ciemnoskórzy, za chwile 18 im stuknie, co mam sądzić? Rodzina jak rodzina. Chodzą do szkół, wybierają się za parę lat na studia, starsze już tam coś dorywczo pracuje, rodzice pracują, generalnie normalna rodzina.

28,418

Odp: 30lat i cały czas sam
złoto napisał/a:
gman98v2 napisał/a:
Samotną wilczyca napisał/a:

A drugą najczęstszą przyczyną jest zdrada, więc skoro kobiety inicjują rozwody częściej, to wnioski nasuwają się same.

Kobieta jest jak małpa. Nie puści się poprzedniej gałęzi, dopóki nie chwyci się dobrze nowej.

Dużo wcześniej szukacie kolejnego partnera, latami to układacie w głowie rozwód.

Nie żeby coś, bo kobiety zdradzają, ale po stronie męskiej jest to samo, dopóki nie pojawi się nowa, mężczyzna rzadko kiedy odchodzi.
Tu mamy win-win.

Tylko 20% mężczyzn ma zdolność skakać z kwiatka na kwiatek.

28,419

Odp: 30lat i cały czas sam
Mrs.Happiness napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Pierdolenie.


Było to wiele razy analizowane. To nie jest tak, że dosłownie NIKT ich nie zagadywał. Po prostu nie zagadywał ich NIKT, kto by im się podobał.


A czynniki czemu "facetom się nie chce" są czysto środowiskowe i kompletnie nie związane z uzależnieniami i dostępem do porno (to jest efekt zapaści matrymonialnej). Współczesne żarcie, kosmetyki i cała reszta jest tak dopchana chemią wszelaką, że to kastruje facetów na poziomie hormonalnym. Dlatego mamy połowę testosteronu co faceci w latach 80tych.

Przecież są takie dziewczyny, których faceci nie zagadują. Sama takie znam.
Jedna znajoma powiedziała mi kiedyś, że to chyba cud, że poznała swojego partnera.
To nieprawda, że każda z nas ma wianuszek adoratorów.
Ani że faceci są jakoś szczególnie skorzy do dawania szans nieatrakcyjnym kobietom.
Chyba, że są bardzo zdesperowani, by mieć seks, wtedy sytuacja wygląda ciut inaczej.
Nie masz pojęcia, ilu brzydkich* albo dużo starszych mężczyzn mnie zaczepiało.
Choć to nic w porównaniu z moimi naprawdę pięknymi koleżankami.
Wystarczy spojrzeć u takiej na sekcję komentarzy pod zdjęciami.
Mogą przecież próbować z kimś o zbliżonym wieku i wyglądzie.
Ale po co, skoro istnieje możliwość, że akurat się uda i będą mieli taką, jaka im się marzy?
Nie raz zdarzyło mi się usłyszeć obelgi po tym, gdy taki cud natury grzecznie odrzuciłam.
Pewnie mają podobne wnioski odnośnie kobiet, co niektórzy tutejsi koledzy incele.

EDIT: Usunęłam "wyjątkowo" przy "brzydkich", bo w sumie tak sobie pomyślałam, że niewielu znam ludzi, którzy wręcz odrzucaliby samą aparycją.

Ja nie znam żadnej kobiety, która nie jest w związku. Nawet te mniej atrakcyjne mają partnerów. Ja bym chętnie zagadał do jakiejś losowej dziewczyny, ale prawdopodobieństwo, że będzie wolna jest znikome xd

28,420

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Z tym jest jedna ciekawa rzecz. Kiedyś czytałem jakieś badania społeczne, w których robili ankietę i pytali różnych przypadkowych ludzi o to co by zrobili gdyby zdobyli jakąś dużą sumę pieniędzy np. 100 mln. Nie pamiętam już dokładnie ale chyba z połowa tych ludzi jeśli nie więcej odpowiadała, oczywiście poza klasykami typu Mercedes S klasy, że wynieśliby się na jakieś odludne miejsce by "wypisać" się z systemu, nie musieć pracować, mieć jak najmniej kontaktu z ludźmi i po prostu robić to co lubią  nie przejmując się niczym.

Bo to jest prawdziwa wolność. Nie ograniczałyby nas żadne zasady, moglibyśmy robić, co chcemy. Większość ludzi wcale wolna nie jest, nawet jeśli wydaje im się, że są. Naprawdę wolni są tylko skrajni bogacze oraz tzw. żule. No i Sentinelczycy, ale to osobna kwestia.

28,421

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Mrs.Happiness napisał/a:

Oczywiście, że takie związki się nadal zdarzają. Zresztą gość wygląda przecież normalnie, zwyczajnie. Ani brzydal, ani szczególnie przystojny. Kiedyś co drugi facet miał taką fryzurę i wąsik. Teraz po prostu panuje inna moda.

Żeby dziś taki facet z takim wygladem wyrwał taka kobietę musiałby mieć kilka dobrych baniek na koncie to  wtedy sie zgodzę, inaczej nie ma szans, ostatnio widziałem ciekawy eksperyment, gosc chodził z kamera po losowym mieście w Polsce i pytał kobiety ile dziś powinien zarabiać mężczyzna, aby godnie żyć z rodzina, mało która zeszła poniżej 30 tys miesięcznie smile

Chyba widziałam ten "eksperyment". wink To było w Warszawie i pytali też Ukrainki. Polka, z tego co pamiętam, (dwie siedziały gdzieś tam na schodach i do nich podeszli) odpowiedziała, że ma swoje pieniądze i nie interesowałoby ją ile zarabiałby jej partner.


A teraz napiszę coś kontrowersyjnego, mimo że niemało się spotyka ogrów z pięknymi kobietami, a mianowicie - dlaczego według Ciebie mężczyzna powinien być z wiele atrakcyjniejszą od siebie kobietą? Męskie odzwierciedlenie "hipergamii"? Żeby w kolejnych pokoleniach popsuć geny i było więcej brzydkich ludzi? W gruncie rzeczy to chyba działanie na waszą niekorzyść, takie krótkowzroczne, patrząc całościowo na wyniki takiego mieszania się. Może brzydcy powinni być z brzydkimi, a ładni z ładnymi, czy tam ludzie o zbliżonym do siebie poziomie atrakcyjności?

Tak powinno być. Problem w tym, że taka przeciętna kobieta 5/10 nawet nie spojrzy na przeciętnego faceta 5/10, bo uważa się za atrakcyjniejszą od niego i celuje w facetów co najmniej w 8/10. Ja jako przeciętny mężczyzna chciałbym związać się z kobietą o podobnym poziomie atrakcyjności, nawet nieco niższym, ale takie kobiety nie są mną zainteresowane.

28,422

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Wiersz mi, że gdyby nie groźba kary to ludzie by się zabijali codziennie. W każdym filmie czy grze o tematyce postapokaliptycznej dobrze to widać. Gdy prawo przestaje istnieć ludzie stają się najgorszymi potworami.

Dobry film jest na ten temat, a raczej seria filmów: Noc Oczyszczenia. Opowiada o eksperymentalnej metodzie walki z przestępczością w USA, w sensie przez 12h wybranego dnia każda zbrodnia jest dopuszczalna. Kumpel opowiadał mi że warto to obejrzeć, żeby przekonać się co siedzi w ludziach.

Jestem pewien że nawet u nas, w kraju z jednym z najmniejszych dostępów do pukawek w EU gdyby taki eksperyment zrobić nagle dziwnym "przypadkiem" odnalazło by się mnóstwo sztuk nielegalnej broni, a kule latałyby wyyyyyyjątkowo gęsto.

Plus dodać jeszcze naszą ruską mentalność i wrodzoną nienawiść do somsiadów...

Bzdura, czarnoprochowce nadal są legalne, a jakoś nie słychać o tych masowych strzelaninach. Broń, jak sama nazwa wskazuje, jest od tego, by się nią bronić. Przecież nawet w USA do strzelanin dochodzi głównie w tych stanach, gdzie dostępu do broni nie ma albo w miejscach typu szkoły, gdzie nie można jej legalnie wnosić. Przestępca zawsze znajdzie sposób, by dostęp do broni zdobyć.

28,423

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Chuopski, chcesz mieć równość, zacznij rodzić dzieci. Nie da się czytać tego bełkotu. Jak można zaprzeczać istnieniu biologicznych różnic?


Ale liczba urodzeń spadła do historycznego minimum od 1945 roku, więc duża część z was tego już nie chce robić tylko aby nowe przywileje łapać, za to faceci muszą dalej robić swoje i nic nam nie ubywa xD

Co z tego, skoro całe ciało kobiety jest do tego niejako stworzone? Piszesz o poborze do wojska, pomijając fakt, jakim jest mniejsza siła fizyczna kobiet, mniejsza odporność i masa innych różnic. Zresztą może jakaś część (mniejsza) nie chce mieć dzieci, a piszesz o poborze do wojska wszystkich kobiet.
Nie rozumiem też dlaczego miałoby wam teraz czegoś ubywać. Przed równouprawnieniem kobiety miały status w rodzaju niewolnicy. To nie wy byliście poszkodowani i teraz również nie jesteście.

Przed równouprawnieniem to i większość mężczyzn miała takie same prawa, co kobiety, czyli właściwie żadnych.

ChuopskiChłop napisał/a:

Moje zdanie jest bardzo proste: równe prawa=równe obowiązki. Jeśli nie, to prawa obu płci powinny być w odpowiedni sposób zróżnicowane i dostosowane do ich cech i możliwości. Tyle i aż tyle.

Głupota. To, że nasze role w pewnych dziedzinach różnią się od siebie, nie znaczy, że jedne są ważniejsze od drugich. Nie powinno to mieć żadnego wpływu na różnice w prawach. Już nie wspomnę o tym, że to wy wszczynacie wojny, więc później sobie w nich walczcie i gińcie.

Nie my wszczynamy, tylko politycy, marionetki syjonistów. Btw, kobiety też, wystarczy wspomnieć o carycy Katarzynie czy wielu innych kobietach, które często wręcz okazywały się gorsze od mężczyzn w tej kwestii.

28,424

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

No pewnie, że niekorzystne. To jak dla białych niekorzystne było zniesienie niewolnictwa. Ale chyba rozumiesz, że to nie było w porządku?

Czarni też mieli niewolników, a i biali czasem byli niewolnikami. A już najbardziej kuriozalny jest przykład Liberii, czyli kraju założonego przez dawnych niewolników, którzy po osiedleniu się tam sami zniewolili lokalną ludność.

Zresztą, gdyby całą ludność Finlandii przeniesiono do Gwinei Równikowej, a ludność Gwinei Równikowej do Finlandii, to za 30 lat Gwinea Równikowa byłaby cywilizowanym państwem na poziomie dzisiejszej Finlandii, a Finlandia byłaby państwem uwikłanym w konflikty wewnętrzne na poziomie dzisiejszej Gwinei Równikowej.

28,425

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

[...],ktorzy zaliczyli w seksie kilka  kobiet tez by byli traktowani z pogarda ,podobnie jak kobiety lub na odwrot kobiety ,ktore sie puszczaja byly by traktowane  z wielkim szacunkiem i  uznaniem podobnie jak faceci  co zaliczyli pol miasta.

Bo nie wyszliśmy tak naprawdę z patriarchatu. Większość mężczyzn kieruje się wciąż tymi przestarzałymi, nieadekwatnymi dla naszych czasów przekonaniami. Oni nadal widzą w liczbie partnerek seksualnych jakieś osiągnięcie życiowe. Choć wydaje mi się, że dotyczy to raczej tych nieudolnych, którzy na siłę dopatrują się sukcesu w dziedzinie, której nie ma. Zwyczajnie nie wykazali się w żadnej z tych istniejących i istotnych, by móc poczuć się prawdziwym i spełnionym mężczyzną. Męskie ego musi się czymś karmić.

Bzdura. To dla kobiet niska liczba partnerek seksualnych/życiowych u mężczyzny jest nieatrakcyjna. Już pomijam fakt, że kobieta, by mieć wielu partnerów seksualnych, nie musi robić nic, natomiast facet musi włożyć mnóstwo wysiłku, a i tak niekoniecznie mu się uda.

28,426

Odp: 30lat i cały czas sam
złoto napisał/a:

Tylko, że uroda nie ma żadnego wpływu na związek, czy się ludzie dogadają, czy będą mogli na co dzień przebywać w swoim towarzystwie bez zniecierpliwienia i wkurwu i czy będą w stanie planować przyszłość razem. I uroda nie ma wpływu na to czy ktoś będzie pracowity, czy wrażliwy, albo gospodarny i pomocny, inteligentny, oczytany czy taki, w którego obecnośc ichce się po prostu przebywać.

Tak, tyle że taki inteligentny, pracowity i oczytany facet nie ma szans zainteresować sobą kobiety, jeśli nie wygląda jak model z okładki, bo przy próbie zagadania jest z góry odrzucany.

28,427

Odp: 30lat i cały czas sam
Tom94 napisał/a:
złoto napisał/a:
Tom94 napisał/a:

Tyle że wygląd to tylko jedno z kryterium które powinien facet spełniać.
Oczywiste jest że nie każdy mężczyzna jest przystojny ale ci którzy urodą nie grzeszą nadrabiają czymś innym, np finansami ale kobiety ładnie to nazwą zaradnością.
Problem tych wiecznie samotnych jest taki że nie są w stanie w żaden sposób nadrobić tego wyglądu dlatego też są przezroczyści dla kobiet.

Zaradność jest akurat bardzo ważna.  Kobieta, jeśli oczywiście ma w planach mieć dzieci, może być rzez jakiś czas wykluczona zawodowo, ciąża, poród, połóg, opieka nad niemowlakiem, a i później częste zwolnienia na dziecko, kiedy pracuje. W przypadku dwójki dzieci sytuacja się powtarza, a wtedy główną część utrzymywania rodziny musi ponieść mężczyzna.
Chyba, ze mamy kobietę, która nie planuje dzieci - wtedy , możliwe, że znajdą się takie, dla których ich mąż może zarabiać coś w okolicach średniej, bo ona ma własne pieniądze i pracę. Zależy więc od sytuacji, kto czego oczekuje i czego szuka.

Zaradność jest ważna ale odnoszę wrażenie że nasze postrzeganie zaradności mocno się różni.
Ja np samego siebie uważam za zaradnego, wynajmuję mieszkanie, stać mnie na dobre wakacje, na dobry sprzęt itp ale przy tym nie zarabiam kokosów i u kobiet wylądowałbym w koszu z napisem nieudacznik.
Dzisiaj aby zostać uznanym za zaradnego w oczach kobiet to trzeba zarabiać minimum 10k na miesiąc ale o takie zarobki jest ciężko, chyba że ktoś lubi brać udział w wyścigu szczurów i rywalizować, ja nie lubię i wolę to co mam.

Dla mnie też pieniądze nie są najważniejsze. Jak mieszkałem w DE to mój poziom życia był naprawdę fajny. Do tego praca, choć fizyczna, wcale nie była jakaś szczególnie wymagająca, a grafik pozwalał mi na regularne jedno- czy dwudniowe wycieczki po okolicy. Jadąc na dłuższe wakacje nie przejmowałem się kosztami, bo mogłem sobie na to pozwolić. Ale wróciłem do Polski, bo to tu mam jednak rodzinę i znajomych, a tam byłem kompletnie sam.

28,428

Odp: 30lat i cały czas sam
DariaPat napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Bert44 napisał/a:

A to bardzo ciekawa dyskusja. Podziele się jeszcze raz moim zdaniem. Tylko wyłączam portale randkowe bo się na tym nie znam (wiem to chyba z 70-80% nowych związków w naszych czasach). Ale ja analogowo i staroświecko.

Facet. Norma społeczna pozwala mi podrywac dziewczyny. Podoba mi się, zagadam, jak dostanę kosza to trudno. Moze sie jednak uda. Ale mogę sobie startować- mam w rękach legalne i akceptowalne społecznie wszystkie narzędzia. Bosko - duzy przywilej

Babka. Nie wypada jej podrywac. Jak się facet podoba to może rzęskami trzepac, zalotnie się uśmiechać, wpadać przypadkiem na siebie w żabce itd. I czekać w nadziei ze facet zareaguje. No nie ma czego zazdrościć.

Ale skąd to wyobrażenie? Przecież to nigdy nie była prawda. Ani za moich czasów (obecnie), ani za czasów moich rodziców, ani dziadków.

Obie płcie mogły robić to samo, tylko wyglądało to inaczej. Np moja babcia i dziadek oboje wspominali, jak się poznali na jakiejś potańcówce/dancingu. On bajerował jakieś dziewuszki, a moja babcia na pełnej kurwie wparowała w kółeczko i rozkazała mu zaprosić się do tańca. Jak ją wziął w objęcia, to już nie wypuścił.

Mam wrażenie, że dorabiacie piździe uszu tymi współczesnymi wyobrażeniami przeszłości. Kobiety nigdy nie były bezwolnymi manekinami, które jedyne co mogły to się ubrać i pomalować.


Bardzo ładna wypowiedź. Ja sporo ze swoich relacji to ja zagadałam. Np w pracy, podobał mi się ktoś to zagadywałam i jeśli facet był na tyle inteligentny aby to zrozumieć to po 2-3 takich rozmowach w pracy wiedział o co chodzi i wszystko działo się już potem samo.

Moja mama również poznała tatę z jej inicjatywy.

To normalne, ja w otoczeniu widze, że ludzie się na prawdę normalnie poznają, w różnych konfiguracjach. A tutaj na forum to wygląda jakby faceci marzyli o kobietach, które są nie osiągalne i sam uśmiech kobiety to wielkie przeżycie które zapamiętają na całe życie. Dziwne to.

Nie sądzę, by była to kwestia inteligencji, a raczej obycia w relacjach damsko-męskich. Gdyby do mnie zagadała dziewczyna w pracy, to raczej uznałbym to za zwykłą znajomość i nie dążyłbym do czegoś więcej, bo 1. nie chciałbym ryzykować popsucia atmosfery, gdyby jednak okazało się, że nie jest mną zainteresowana, 2. nie zakładałbym, że chce czegoś więcej, bo to normalne, że w pracy rozmawia się z ludźmi. Musiałbym dostać jakiś konkretny sygnał, że jest zainteresowana.

28,429

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Ten post był kierowany do babek które bronią takiego podejscia. Jak wrócisz się parę postow i poczytasz co pisała Smutna i Samotna to jest wlasnie to. Dziewczyna bedzie uznana za desperatka, nie wypada jej itd.

One tego bronią. Mnie tez zona poderwała i nie widzę w tym nic specjalnego . Ale mnostwo babek uwaza ze nie wypada

Proszę o komentarz Smutna albo Samotna

Prosze uprzejmie.
Może samo zagadywanie, czyli rozmawianie to przesada. Można sobie gadać z facetami, kobietami, dziećmi, każdym i większość ludzi tak robi. W pracy, szkole, na uczelni, klubie sportowym, gdzie każdy lubi.
Zrozumiałam że chodzi o takie zagadywanie, że zaczynasz coś sugerowac że jesteś zainteresowany. Nie zwykłe cześc, co słychać jak tam pogoda. Tylko raczej hej piękna czy bolało jak spadłaś z nieba XD
I tu uważam że facet powinien być odpowiedzialny za robienie ciśnienia żeby z relacją wejść na wyższy poziom.
Też znam związki że kobieta była hop do przodu itp etc. Ale taka dynamika dla mnie po prostu nie wygląda ciekawie. Dla mnie fajne jest jak facet umie się wykazać taką zdolnością że organizuje relacje wokół siebie. Z rodziną, przyjaciółmi, kobietami. Kiedy byłam młodsza to też na luzie zagadywałam. Ale im jestem starsza tym bardziej widzę że jednak ludzie dostosowani społecznie są po prostu milsi i fajniejsi w obsłudze. W podstawówce mroczny emo koleś był intrygujący, a jak milczał, albo tylko mruczał pod nosem to było super intrygujące. Na pewno ma jakąś ciekawą tajemnice skrywaną XD
Teraz już z doświadczenia zrozumiałam, że jak ktoś nic nie mówi to pewnie jest głupi, albo nudny. Jak nie zaprasza i zagaduje to pewnie jest piwniczniakiem i szuka mamusi. Jak tak jak bagiennik ma jakieś przemyślenia o swojej orginalności, że jego normy społeczne nie dotyczą to pewnie jest zwyczajnie zbyt leniwy żeby się do nich dostosować. Standardowa ścieżka relacji jest optymalna dla większości ludzi. Randki, prezenty, kwiatki, bombonierka na dzień kobiet. To jest fajnie wymyślone i z głową.

Dla kolesia ogarniętego wbijanie na wyższy poziom nie jest takie trudne. Wystarczt obczaić dosłownie jedną restauracje gdzie możesz zaprosić kobietę w swoim mieście, jedną kawiarnie i jedno fun place jak jakieś escape rooom. Możesz zapraszać w to samo miejsce dosłownie każdą kobiete co tydzień inną, aż z kelenerem będziesz sobei zbijał piątke i cie bedzie znał po imieniu. Jako koleś to bym dosłownie sobie obczaiła na próbe kilka takich miejscówek i zapraszała dosłownie każdą laske która mi sie podoba w te same miejsca, żeby błysnąć że wiem co jest w karcie i się nie zbłaźnić że zaproszę laske na obiad a się okaze ze to pub gdzie kibole przyłażą ogldać mecze i drzeć ryja. Nic prostrzego. Jeśli facet dorosły nie ogarnął sobie takiego super prostego triku to chyba coś nie tegoes z nim skoro z każdego miejsca, każdego filmu, każdej piosenki ma dosłownie ten sam przekaz. Weź zabierz gdzieś kobiete. Kiedyś to może żeczywiście yło trudniej bo trzeba było mieć znajomści pokombinować. Teraz wystarczy internet i karta i już jesteś królem życia, wszedzie możesz bywać, wszystkiego doświadczać z kobieta u boku.

Ja bez problemu znalazłbym miejsce, do którego zabrałbym kobietę, tyle że nie mam kogo tam zabrać. W tym jest problem. Przystojniak może być mrukiem i nic nie mówić, a i tak będzie lepiej odbierany niż rozgadany i pewny siebie przeciętniak. Ba, pewność siebie u przeciętniaka/brzydala będzie wręcz odbierana jako arogancja, a nie zaleta.

28,430

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Myślę, że jeśli mężczyzna nie chce się rozwijać, to kobieta go nie zmieni. Prędzej on zacznie ją ściągać do swojego poziomu. Z jakiegoś powodu przecież jest w miejscu w jakim jest i dlaczego nagle ona miałaby to zmienić? Owszem, zdarzają się wyjątki - on może mieć potencjał, ale jest w kryzysie - tylko to są właśnie wyjątki. Bycie ratownikiem, zwłaszcza dla kobiety, zwykle kończy się źle.

Wybacz ale to jest totalny bullshit. Od ręki mógłbym ci wymienić kilka związków, które znam gdzie jedna strona była na sporo wyższym poziomie rozwojowym niż druga. Ta druga dzięki pomocy i wsparciu pierwszej w krótkim czasie znacząco się rozwinęła. I właśnie w większości były to pary gdzie to kobieta była tą na wyższym poziomie. Nic nie daje mężczyźnie takiego impulsu do rozwoju jak ta mądra kobieta.

Czy wy myślicie, że każdy facet nie mający wysokiej pozycji ani zarobków, ten magazynier to nieudacznik, patol albo debil? W wielu typowo fizycznych zawodach można się grubo zdziwić jakie ktoś ma wykształcenie i co robił kiedyś. Poznałem wielu budowlańców, takich Mirków kojarzonych z flaszką, wystającym brzuchem i kopiących rowy. A po jakimś czasie się okazuje, że jeden jest jakimś turbo inżynierem, drugi prawnikiem, trzeci ma uprawnienia na chyba każdy rodzaj roboty związanej z budowlanką, czwarty był wykładowcą akademickim z doktorem, piąty policjantem, a dwa najciekawsze przypadki jakie poznałem to ratownik wysokogórski i były żołnierz GROM. Ludzie są strasznie zaszufladkowani przez pracę i zarobki w danej chwili, a mogą mieć potencjał daleko wykraczający poza to co obecnie robią.

Zgadza się. Jak ja pracowałem w Niemczech, to też wszyscy się dziwili, co ja tam robię, bo z moim wykształceniem powinienem pracować znacznie wyżej. Jakbym tam został, to pewnie już teraz miałbym znacznie lżejszą fizycznie, ale za to bardziej odpowiedzialną i wymagającą pod względem umysłowym i lepiej płatną pracę. A z czasem zapewne poszedłbym jeszcze wyżej, jak już opanowałbym język na lepszym poziomie.

28,431

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Przykład nr. 1
Facet po ekonomii, pracował jako księgowy w jakieś gówno robocie za minimalną. Poznał dość bogatą kobietę, ta załatwiła mu pracę w korpo na dużo wyższym poziomie. On nawet nie pomyślał by w ogóle próbować się dostać do takiej firmy bo był przekonany, że nie spełni nawet połowy wymagań. To było jakieś 10 lat temu, dziś jest głównym księgowym polskiego oddziału tego korpo.

Przykład nr. 2
Prawie taki sam jak poprzedni z tym, że tu facet był z wykształcenia informatykiem. Też pracował w jakieś gówno robocie za minimalną, poznał dziewczynę z dobrego domu, a ona, a dokładniej jej ojciec załatwił mu robotę u swojego kolegi, który ma firmę informatyczną.

Przykład nr. 5
To dość ekstremalny przykład i raczej się nie liczy ale podam. Facet totalny przeciętniak, z wykształcenia prawnik, pracował w jakieś małej kancelarii u ojca kolegi. Dziewczyna z mega bogatego domu, która wyłożyła kasę by on otworzył swoją kancelarię, dostarczyła mu bardzo bogatych klientów. Dziś gość co prawda pracuje po 16h dziennie ale za to jeździ Mercedesem za milion.

Shini, ręce mi opadły... Myślałam, że coś tam zaczyna ci się pod kopułą zmieniać, a tu dalej nic...

Myślałam, że co innego miałeś na myśli pisząc: faceci dzięki samemu wejściu w związek ogarnęli się. Bo ci w twoich przykładach to nie ogarnęli SIĘ, oni zostali ogarnięci. Czyli ty na takie coś liczyć mówiąc, że chciałbyś mieć dziewczynę? Czyli celem jest po prostu znalezienie kogoś, kto załatwi ci dobrze płatną pracę i protekcję w niej i dodatkowo jeszcze będzie ładna i będzie się wypinać? Właściwie to mógłbyś mieć coś takiego na skinięcie palcem i mieszkać w wynajętej nie na twój koszt kawalerce w Warszawie już w kwietniu. Wystarczy, że dodasz ogłoszenie w stylu: 29letni przystojny prawiczek, ze słabą pracą, niepewny siebie, szuka kobiety, która się nim zaopiekuje, załatwi pracę, nauczy sztuki seksu. Gwarantuję ci, że zwróci się do ciebie mnóstwo zadbanych 40-50 latek, które mają taki fetysz ogarniania zagubionych życiowo chłopców. Załatwi ci  pracę z protekcją, będziesz miał seks no i kawalerkę w Warszawie na jej koszt, żebyś był bardziej dyspozycyjny. A gdzie dodać takie ogłoszenie to już zapytaj Rumuna, bo to w podobnym dziale.

Nie masz racji. Oni byli ogarnięci, ale mieli pecha. Nie mieli znajomości, które mogłyby im załatwić odpowiednią posadę. Gdyby nie byli ogarnięci, to dziewczyny szybko by ich zostawiły, a oni sami straciliby te stanowiska, bo by się nie nadawali.

28,432

Odp: 30lat i cały czas sam

Mężczyzna który  w dzisiejszych czasach chce być tatusiem może uskutecznić swoje marzenie nie zmuszając partnerki do rodzenia. Jest instytucja matki zastępczej - surogatka. Wynajmie sobie taką usługę, zapłaci godziwie i może się spełniać w roli, a nawet więcej - może być i ojcem i matką. Nic nie stoi na przeszkodzie by doświadczył dobrodziejstwa samotnego rodzicielstwa i mógł decydować bez żadnych ograniczeń jak wychowywać swoje potomstwo.

28,433

Odp: 30lat i cały czas sam
nikitaa napisał/a:

Mężczyzna który  w dzisiejszych czasach chce być tatusiem może uskutecznić swoje marzenie nie zmuszając partnerki do rodzenia. Jest instytucja matki zastępczej - surogatka. Wynajmie sobie taką usługę, zapłaci godziwie i może się spełniać w roli, a nawet więcej - może być i ojcem i matką. Nic nie stoi na przeszkodzie by doświadczył dobrodziejstwa samotnego rodzicielstwa i mógł decydować bez żadnych ograniczeń jak wychowywać swoje potomstwo.


LOL.
Absurd goni absurd w tej wypowiedzi.

Nie zmuszajmy - zapłaćmy babce, która została zmuszona przez niewidzialną rękę ekonomii do procederu, choć legalnego, to budzącego skrajne (dość słusznie z resztą) emocje.

Już pominę fakt, że facet będący singlem takiej usługi nie dostanie. Tak samo jak nie dostanie adopcji. Mimo, że teoretycznie to jest możliwe, to się tego nie praktykuje za bardzo właśnie ze względu na wiecznie żywy kult "dziecko powinno być zawsze przy matce".

28,434 Ostatnio edytowany przez nikitaa (2025-03-30 15:39:57)

Odp: 30lat i cały czas sam

Kult "dziecko powinno być zawsze przy matce" nie wziął się z powietrza. To życie pokazało jak wielka miłość ojcowska przekłada się na codzienną opiekę nad dzieckiem i pracę nad jego rozwojem/pielęgnowaniem go w chorobie/ dbaniem o jego wykształcenie i inne.

Znam osobiście przypadek ojca zatroskanego losem dziecka mieszkającego z matką i jej konkubinem. Może ta matka nie była matką roku, ale tatusiek ograniczał się do wpadaniu w odwiedziny i robienia w domu dymu. Dziecko dostało kuratora, który od czasu do czasu był przez tatusia wzywany, bo dziecko jest zaniedbane. na propozycję by przejął opiekę nad dzieckiem miał jedną odpowiedź - jego praca nie pozwala na opiekowanie się synem. I tyle, koniec, kropka. Matka zła ale tatuś dziecka nie weźmie, jego matka, a babcia chłopca też nie wykazywała ochoty zajęcia się wnukiem.
Takich przypadków jest w sądach bardzo dużo - tatusiowie latają na skargę bo mamusie  mają gacha zamiast się dziecku poświęcać, ale sami nie chcą dać dziecku lepszego domu.

Dziwne, że swoją partnerkę można zmuszać do bycia darmową surogatką, bo do tego w końcu sprowadza się żądanie by kobieta spełniała rolę inkubatora matki wbrew swej woli, natomiast gdy przychodzi do ponoszenie kosztów swojej woli i potem przejęcia dziecko, nagle sprawa jest niemoralna.
Moralność Kalego big_smile

Takie to absurdy mają dla kobiet mężczyźni.

28,435

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Wiele takich przypadków zaobserwowałam. Nie uwierzę, że status kobiety nie jest ważny dla mężczyzn. Jest niesamowicie ważny. Bycie z taką kobietą, o ile ten nie czuje się gorszy, buduje jego ego. Czuje się wyjątkowy, bo kobieta z wyższego szczebla w hierarchii społecznej wybrała właśnie jego. Nie oszukujmy się, relacją z kasjerką żaden by się nie szczycił (pomijając już fakt, czy mu wypada być z kimś takim). Dlaczego miałby w ogóle ją wybrać? Te kobiety o wyższym statusie też mogą być ciepłe i opiekuńcze, czy zabawne, a wybierają konkretnych mężczyzn nie dlatego, że czegoś od nich potrzebują, a dlatego, że chcą.

Zgadzam się, status potrafi być ważny niezależnie od płci. Dla mnie przykładem była tą jedna dziewczyna, która dziś jest właśnie lekarką. Te 10 lat temu jej ambicja by pójść na medycynę i zostać lekarzem robiły na mnie ogromne wrażenie. Niestety za duże, a ja miałem za niską samoocenę i wiecie jak to się skończyło. Jednak czasami nadal myślę co mógłbym osiągnąć będąc u jej boku. Też znam nie jeden przypadek gdzie to kobieta ma wyższy status, była bogata z domu, a weszła w związek z totalnym przeciętniakiem. I co najciekawsze właśnie takie związki trwają najdłużej i przynajmniej z zewnątrz wydają się szczęśliwe. Nie ogarniam czemu tylu facetów ma problem z tym, że kobieta ich przewyższa pod pewnymi względami. Byłbym wdzięczny takiej kobiecie za to, że mogłaby mi pokazać lub umożliwić doświadczenie czegoś co dla mnie byłoby całkowicie poza zasięgiem albo osiągnięcie tego zajęłoby dziesiątki lat lub całe życie.

Dla mnie nie byłoby to problemem, ale wiem, że dla większości kobiet facet zarabiający mniej czy o niższym statusie jest kompletnie niewidoczny i nieatrakcyjny.

28,436

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

Ale to nie jest prehistoria, tylko to jest pokolenie naszych rodziców i dziadków. I nawet oceniając to z obecnej perspektywy to nie było w tym nic złego. Nie raz i nie dwa to kobiety właśnie opiekowały się pochorowanymi facetami, którzy w pracach potracili zdrowie czy kończyny. Bo komuś ujebało rękę albo nogę na budowie, bo pracownik huty albo kopalni dostał pylicy, bo kierowcy zawodowemu organy opadły, bo spawacz prawie stracił wzrok, bo mundurowy stracił słuch i tak dalej. I nikomu to nie ujmowało męskości - ryzyko zawodowe. Bo każdy rozumiał, że rodzinę zakłada się po to, aby sobie pomagać, aby na sobie móc polegać.

No właśnie, tak powinno być. Tyle że w dzisiejszych czasach kobiety dużo wymagają, ale już niewiele od siebie dają. Taki facet nawet jakby po latach odrzuceń dostał w końcu szansę, to na wsparcie nie miałby co liczyć. Ba, jakby stracił pracę (albo z powodów zdrowotnych nie mógł już wykonywać żadnej) to równie szybko skończyłby się związek, bo kobieta zniknęłaby szybciej niż się pojawiła. Są oczywiście wyjątki, ale coraz rzadsze...

Związek (w szczególności małżeński) to nie wyścig szczurów ani nie pokaz siły czyje na wierzchu. Jeśli konkurujesz z partnerem o to kto ma większe cohones to to jest gówno, a nie związek. To praca zespołowa na wspólne szczęście i dobrobyt. A komu jak się zawodowo układa to już pochodna okoliczności, na które sumarycznie rzadko mamy większy wpływ, bo zmienia się polityka, bo zmienia się ekonomia. Ja się urodziłem w innym ustroju politycznym i gospodarczym. Nie było internetu ani telefonii komórkowej. Kto wie co będzie za kolejne 20 lat? Kolejna wojna? A może ogólnoświatowy dobrobyt związany z ujarzmieniem fuzji jądrowej na przemysłową skalę?

Oczywiście, że tak. A co nas czeka? Raczej wojna (lub depopulacja w inny sposób, bo w atak Rosji nie wierzę), a następnie rewolucja przemysłowa, po której roboty wykonywałyby większość zawodów, a ludzie byliby niewolnikami dostającymi grosze dochodu bezwarunkowego, do którego mieliby dostęp tylko będąc całkowicie posłusznymi obywatelami (pieniądz cyfrowy + system zaufania społecznego na wzór chiński).

Ile męskości/kobiecości może być w wieloletnim związku, jak w życiu pojawiają się tak prozaiczne rzeczy jak choroby i wypadki? Jak się pochorujesz do tego stopnia, że robisz pod siebie nieprzytomny, to ile męskości w tobie zostaje w takiej sytuacji? Jak pożądać kobietę, której rzygi i gówno się wycierało po ostrym przypadku grypy żołądkowej, albo po ciężkiej operacji i rekonwalescencji w domu? W związku musisz nauczyć się zostawiać ego za sobą i grać odpowiednio do sytuacji życiowej. Tylko to jest gra jednej drużyny do jednej bramki. A nie przeciwko sobie.

Ile męskości zostanie w tobie jak za miesiąc firma, w której pracujesz padnie? Bo nastąpi jakieś załamanie rynku i twój, obecnie super dochodowy fach, po prostu przestanie mieć takie znaczenie? Co jak w przypadku różnych sytuacji życiowych będziesz musiał zmienić branże i przez jakiś czas to twoja partnerka będzie zarabiać więcej? Jeśli utożsamiamy męskość z tak absurdalnymi rzeczami jak to, kto zarabia więcej, to nigdy nie będzie dobrze i kompleksy rozpieprzą nawet pozornie najlepszy związek.

Całkowicie się zgadzam. Na tym to powinno polegać, by wspierać się wzajemnie i być ze sobą na dobre i na złe. Pożądanie i wygląd zawsze przeminą.

28,437

Odp: 30lat i cały czas sam
assassin napisał/a:

Ktoś tymi wózkami musi jeździć, ktoś kostkę musi układać, ktoś musi tynki zarzucać, murować, robić dachy, docieplać budynki, naprawiać pralki/krany/samochody, ściągać śmieci/nieczystości etc etc. Czy do tego są potrzebne studia, języki? No nie są. Czy mężczyzna wykonujący te prace, dodajmy kluczowe dla funkcjonowania przeciętnej, młodej kobiety, która ma zazwyczaj ogarnięte studia itd...? Śmiem wątpić. Czy w ogóle macie zielone pojęcie jak wyglądają mniejsze miasta, prowincja, ba nawet taki Bytom? Od groma wolnych mężczyzn, którzy wolni pozostaną i tyle.

Nawet na prowincji czy w "takim Bytomiu" są wykształceni mężczyźni znający kilka języków, którzy są niewidoczni dla swoich rówieśniczek, mimo szukania partnerek również w większych miastach kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów dalej, a co dopiero mówić o tych tynkarzach, murarzach czy mechanikach.

28,438

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:
assassin napisał/a:

Ależ oczywiście, że nie można mieć pretensji. Irytujące jest jedynie pieprzenie głupot, jak to wystarczy facetowi jakiś fryzjer czy ciuch ewentualnie jakiś coach i już może ruszać na podboje - są to oczywiste brednie.

A bierzesz pod uwagę fakt, że kobiety mają standardy na różnych poziomach?


Polki mają bardzo niskie standardy. Praktycznie zerowe.

xD

28,439

Odp: 30lat i cały czas sam
nikitaa napisał/a:

Kult "dziecko powinno być zawsze przy matce" nie wziął się z powietrza.

Sęk w tym, że wziął. Historycznie dziecko (syn) było pod opieką matki jedynie do - jak mnie pamięć nie myli - 7 roku życia, a dziewczynki do pierwszej menstruacji, a potem matka to miała guzik do powiedzenia co do kierunku wychowania dziecka. Ów kult tak naprawdę zaczął się dopiero w okresie powojennym, a nasilił po 2 wojnie światowej, bo fizycznie wysiepano miliony facetów, co też wywróciło do góry nogami strukturę społeczeństwa i do ustalania prawa i norm moralnych zabrali się.....tak realnie to zbrodniarze. Połowa praw socjalnych (jak nie lepiej) jakie mamy obecnie to wynalazek albo nazistów, albo komunistów, które służyły jedynie osłabieniu przedwojennych elit.

Problem z 'toksyczną męskością', do której non stop nawiązujesz mniej lub bardziej otwarcie to nowoczesny wynalazek. Przy czym kompletnie pozbawiony sensu. Bo od 2-3 pokoleń to matki sprawują realną kontrolę nad kierunkiem wychowania, w szkole większość nauczycieli jest płci żeńskiej, a jednocześnie faceci są co raz niższej jakości. Choć realnie są kształtowani przez kobiety. I widać jaki to ma skutek.

Dziwne, że swoją partnerkę można zmuszać do bycia darmową surogatką,

Zmusić? A to przepraszam - mówimy o gwałcie, czy dobrowolnym dawaniu dupy? To kobiety są takimi pustakami, że nie wiedzą, że seks może skończyć się ciążą? Jak cię nie stać na dziecko, jak nie chcesz ich mieć, to podwiąż sobie jajowody. A nie licz na łut szczęścia mając opcję zapasową w postaci aborcji i to w porządku prawnym, w którym ojciec dziecka nie ma prawa żadnego głosu - ani co do uśmiercenia płodu, ani co do alimentów. Chcesz równouprawnienia - zacznij brać odpowiedzialność za własne wybory. A skoro mamy je mieć, to na aborcję powinny wyrazić zgodę obie strony zaangażowane czynnie w spłodzenie dziecka. A nie tylko jedna. I skoro "ciało kobiety to jej decyzja", to "portfel faceta to jego decyzja".


Takich przypadków jest w sądach bardzo dużo - tatusiowie latają na skargę bo mamusie  mają gacha zamiast się dziecku poświęcać, ale sami nie chcą dać dziecku lepszego domu.

Nie ma to jak zabierać głos w dyskusji nie znając porządku prawnego. Tak - ta sytuacja, którą opisałaś jest patologiczna, ale nie ze względu na ojca dziecka, ale ze względu na matkę. Skoro ma nowego partnera, to powinna postarać się o przysposobienie go na drodze prawnej, a nie że ciągnie hajs i od eksa i od nowego kolesia. To nie jest normalna sytuacja, kiedy babka siedzi okrakiem osiągając korzyści od obu partnerów - byłego i obecnego. Jak zamykamy stary rozdział - to zamykamy. A nie zamykamy jedynie zobowiązania utrzymując przywileje.

28,440

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

Pozostawanie w pracy bez perspektyw, bo ktoś dobrze się w niej czuje, to właściwie niechęć do wychodzenia poza swoją strefę komfortu.

No nie zgodzę się. Dla mnie wyjazd za granicę był wyjściem ze strefy komfortu. Po prostu atmosfera w pracy jest dla mnie o wiele ważniejsza niż pieniądze. Nie potrzeba mi bogactwa do szczęścia. Wystarczy mi, że będę zarabiał tyle, by móc sobie coś odłożyć, pojechać na jakąś wycieczkę i tyle. Wolę zarabiać nieco ponad najniższą krajową w pracy, gdzie dobrze dogaduję się z ludźmi i czas mi szybko leci niż zarabiać powyżej średniej w pracy, w której ciągle jestem pod presją, nie dogaduję się z nikim, a każdy dzień się wlecze i jest udręką.

28,441

Odp: 30lat i cały czas sam
Mrs.Happiness napisał/a:

Dla mnie nigdy nie było szczególnie ważne czym konkretnie zajmuje się chłopak, tylko jak się czuje w tej pracy i ze swoją aktualną sytuacją życiową. Jeśli spełniałby się składając meble, naprawiając samochody, czy kładąc kafelki, to nie patrzyłabym na niego gorzej, bo nie ma ambicji, by zostać dyrektorem jakiejś korporacji, lekarzem, albo prawnikiem. Nie każdemu zależy na prestiżu i wielkich bogactwach. Umawiałam się ze studentami medycyny i inżynierami na równi z facetami po zawodówce. Rzecz jasna, miało dla mnie znaczenie, czy są inteligentni, ale do tego nie trzeba żadnego papierka. Możesz być szewcem i dużo bardziej inwestować w samorozwój, niż ktoś po studiach. Nie ma reguły. Według mnie nie oznacza to niskich standardów, tylko inne priorytety.

No i to jest właściwe podejście. Życzyłbym sobie, żeby każda kobieta tak do tego podchodziła, świat byłby o wiele lepszy.

28,442

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Tyle że w dzisiejszych czasach kobiety dużo wymagają, ale już niewiele od siebie dają

A ty byłeś miętkim chujem robiony, że nie umiesz postawić granicy? Zacznij stawiać granice, to problem zniknie. Bo babki puszczają się w netach na OF i innych portalach, bo wymagania mają z dupy i inne takie. No a kto za to płaci jak nie te wszystkie płaczące simpy?


Całkowicie się zgadzam. Na tym to powinno polegać, by wspierać się wzajemnie i być ze sobą na dobre i na złe. Pożądanie i wygląd zawsze przeminą.

Nie. Kompletnie nie zrozumiałeś. Chodzi o to, że to trzeba budować stale. A nie osiadać na laurach i liczyć, że teraz to się można przestać starać, zapuścić itp, bo jak już jest - to będzie zawsze. Pretensje możesz mieć wtedy jedynie do siebie. A tak to właśnie wygląda najczęściej.

28,443

Odp: 30lat i cały czas sam
Mrs.Happiness napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Studia, czy znajomość języków, wcale nie muszą łączyć się z zaradnością. Zaradność, to jest umiejętność wykorzystania tego co masz i potrafisz, umiejętność radzenia sobie w żuciu. Facet może być po zawodówce, ale posiadać dużą firmę. I to jest zaradność, która naturalnie łączy się z zarobkami, a zarobki mogą łączyć się z atrakcyjnością. Już sama zaradność jest atrakcyjna, a dodatkowo mając pieniądze, możesz znacząco wpłynąć na to, jak wyglądasz.


Pozostawanie w pracy bez perspektyw, bo ktoś dobrze się w niej czuje, to właściwie niechęć do wychodzenia poza swoją strefę komfortu.

Ale dlaczego od razu dużą firmę? Nie może być mała?
Zresztą, co jest złego w pracy jako mechanik, czy inny fachowiec na etacie?
Tego nie można lubić? Jesteśmy wartościowi tylko, gdy mierzymy wysoko?
Przecież nie każdy ma predyspozycje do zarządzania ludźmi, czy prowadzenia własnego biznesu.
Według mnie inaczej jest, gdy ktoś boi się coś zrobić, mimo że by chciał.
Czy przyjmuje postawę śmierdzącego lenia, który liczy na to, że manna spadnie mu z nieba.
A inaczej, gdy czuje zadowolenie z tego, jak obecnie wygląda jego życie.
Nawet jeśli większość uznałaby je za zbyt proste, nudne, totalnie bez polotu. 
Powiedzmy, że komuś zawsze marzyła się cukiernia. Taka lokalna, osiedlowa.
Udało mu się osiągnąć ten cel i jest autentycznie szczęśliwy i spełniony.
Ktoś mógłby powiedzieć, że to mało ambitny człowiek, bo nie sięga po więcej.
Zamiast dążyć do stworzenia sieci lokali, on zadowala się jednym niewielkim.   
Tak naprawdę, to, czego ta osoba dokonała, jest znacznie trudniejsze.
Wbrew pozorom łatwiej jest wiecznie za czymś gonić i szukać, czasem nie wiadomo czego.
Dużo ciężej jest stanąć w miejscu i cieszyć się z tego, co się posiada.
Nie bez powodu tysiące bogatych, wpływowych ludzi sukcesu jest nieszczęśliwych.
Dla niektórych takie parcie do przodu na siłę kończy się wręcz tragicznie.
Zdecydowanie wolę mieć w domu spokojnego i zadowolonego mężczyznę.
Niż takiego, którego powoli wyniszcza stres, bo narzucił sobie zbyt wielką presję.
Bo trzeba szybko awansować, kupić lepszy samochód, duże mieszkanie.
Bo nienawidzi swojej pracy, ale tylko dzięki niej utrzyma wysoki poziom.
Bo gdyby był stolarzem, hydraulikiem, czy szewcem, nikomu by nie imponował.   
Rozwijać się możemy na tysiące sposobów, nie wszystko trzeba spieniężać.
Dla mnie osobiście kasa nigdy nie była na pierwszym miejscu. 
Zwłaszcza, że więcej znam ludzi względnie zamożnych, niż tych spełnionych.

W punkt.

28,444

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Tyle że w dzisiejszych czasach kobiety dużo wymagają, ale już niewiele od siebie dają

A ty byłeś miętkim chujem robiony, że nie umiesz postawić granicy? Zacznij stawiać granice, to problem zniknie. Bo babki puszczają się w netach na OF i innych portalach, bo wymagania mają z dupy i inne takie. No a kto za to płaci jak nie te wszystkie płaczące simpy?

Ja za nic nie płacę. Nie wchodzę na onlyfansa, nie daję atencji i nie simpuję. A żeby stawiać granice, to najpierw trzeba mieć komu xd

Całkowicie się zgadzam. Na tym to powinno polegać, by wspierać się wzajemnie i być ze sobą na dobre i na złe. Pożądanie i wygląd zawsze przeminą.

Nie. Kompletnie nie zrozumiałeś. Chodzi o to, że to trzeba budować stale. A nie osiadać na laurach i liczyć, że teraz to się można przestać starać, zapuścić itp, bo jak już jest - to będzie zawsze. Pretensje możesz mieć wtedy jedynie do siebie. A tak to właśnie wygląda najczęściej.

No ale to jest oczywiste.

28,445

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Ja za nic nie płacę. Nie wchodzę na onlyfansa, nie daję atencji i nie simpuję. A żeby stawiać granice, to najpierw trzeba mieć komu xd

Mowa o zjawisku jako takim. Ty trollujesz smile


Nie. Kompletnie nie zrozumiałeś. Chodzi o to, że to trzeba budować stale. A nie osiadać na laurach i liczyć, że teraz to się można przestać starać, zapuścić itp, bo jak już jest - to będzie zawsze. Pretensje możesz mieć wtedy jedynie do siebie. A tak to właśnie wygląda najczęściej.

No ale to jest oczywiste.

Najwyraźniej nie dla ciebie. Bo pisałeś, ze trzeba się wspierać i być ze sobą na dobre i na złe, bo pożądanie i wygląd przemijają. Ergo - można nie robić nic, bo przecież wszystko przeminie, a obowiązkiem drugiej osoby jest trwać "na dobre i na złe". A tu chodzi właśnie o to, że o wygląd i atrakcyjność trzeba dbać. Tak samo jak o namiętność i pożądanie w związku. To jest nieustanny proces.

28,446

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

Problem z 'toksyczną męskością', do której non stop nawiązujesz mniej lub bardziej otwarcie to nowoczesny wynalazek.

Nie piszę o toksycznej męskości. Piszę o niedzielnym tatusiowaniu. To są dwie różne sprawy, które nie mają nic wspólnego z brakiem ojców walczących na wojnie, przynajmniej w naszym kraju i w obecnym czasie.


Dziwne, że swoją partnerkę można zmuszać do bycia darmową surogatką,

Zmusić? A to przepraszam - mówimy o gwałcie, czy dobrowolnym dawaniu dupy?

Nie mówimy o dawaniu dupy. Dawanie dupy a rodzenie dzieci to różne sprawy. Dupę można dawać w zupełnie innym celu i z innych powodów niż poczęcie dziecka, jego urodzenie i bycie matką do końca swoich dni.


Takich przypadków jest w sądach bardzo dużo - tatusiowie latają na skargę bo mamusie  mają gacha zamiast się dziecku poświęcać, ale sami nie chcą dać dziecku lepszego domu.

Nie ma to jak zabierać głos w dyskusji nie znając porządku prawnego. Tak - ta sytuacja, którą opisałaś jest patologiczna, ale nie ze względu na ojca dziecka, ale ze względu na matkę. Skoro ma nowego partnera, to powinna postarać się o przysposobienie go na drodze prawnej, a nie że ciągnie hajs i od eksa i od nowego kolesia. To nie jest normalna sytuacja, kiedy babka siedzi okrakiem osiągając korzyści od obu partnerów - byłego i obecnego. Jak zamykamy stary rozdział - to zamykamy. A nie zamykamy jedynie zobowiązania utrzymując przywileje.

Ojej, a to dopiero  bieda, bo kobieta nie złożyła swojego życia na ołtarzu macierzyństwa   tylko ma czelność bawić się i żyć według swoich zasad z nowym partnerem. Jak mu tak ten hajs ciąży to niech go nie daje tylko wystąpi o opiekę nad dzieckiem. Niech dopasuje swoją pracę do możliwości opieki nad dzieckiem i spełnia się w roli.

28,447

Odp: 30lat i cały czas sam
nikitaa napisał/a:

Nie piszę o toksycznej męskości. Piszę o niedzielnym tatusiowaniu. To są dwie różne sprawy, które nie mają nic wspólnego z brakiem ojców walczących na wojnie, przynajmniej w naszym kraju i w obecnym czasie.

To niedzielne tatusiowanie to jest właśnie element tej toksycznej męskości. Poruchanie bez brania odpowiedzialności za ewentualne konsekwencje tego czynu.


Nie mówimy o dawaniu dupy. Dawanie dupy a rodzenie dzieci to różne sprawy. Dupę można dawać w zupełnie innym celu i z innych powodów niż poczęcie dziecka, jego urodzenie i bycie matką do końca swoich dni.

Powody nie mają żadnego znaczenia. Liczą się konsekwencje. Poza tym nikt tu nie mówi o "byciu matką do końca swoich dni" (aczkolwiek to ciekawe, że nagle to jest problem dla kobiet, ale facet nie ma prawa się na ten temat zająknąć), tylko o wypracowaniu konsensusu, w którym obie strony zachowają swoje prawa do wyboru.


Ojej, a to dopiero  bieda, bo kobieta nie złożyła swojego życia na ołtarzu macierzyństwa   tylko ma czelność bawić się i żyć według swoich zasad z nowym partnerem.

FACET NIE MA PRAWA ZRZEC SIĘ PRAW DO DZIECKA W POLSCE. Tu nie ma żadnego wyboru jak facet dzieci mieć nie chce. A skoro kobieta posiada dziecko przy sobie i wybrała nowego partnera życiowego, to nie powinna mieć prawa do ciągnięcia hajsu od eksa - to powinno pozostać w woli biologicznego ojca dziecka, czy chce na nie łożyć w takiej sytuacji i prawa zachować, czy też łożyć nie chce (tracąc jednocześnie do dziecka wszelkie prawa). Coś za coś. Za to nowy partner powinien takie prawa do dziecka właśnie nabyć jeśli biologiczny tatuś zrezygnował, bo skoro i tak sprawuje nad nim realną opiekę, to mu się to należy.

Oczekujesz, że faceci to będą mieli tylko obowiązki bez żadnych praw. I że będą podejmować decyzje pod dyktando kobiet. Jasne.

28,448

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
nikitaa napisał/a:

Nie piszę o toksycznej męskości. Piszę o niedzielnym tatusiowaniu. To są dwie różne sprawy, które nie mają nic wspólnego z brakiem ojców walczących na wojnie, przynajmniej w naszym kraju i w obecnym czasie.

To niedzielne tatusiowanie to jest właśnie element tej toksycznej męskości. Poruchanie bez brania odpowiedzialności za ewentualne konsekwencje tego czynu.


Nie mówimy o dawaniu dupy. Dawanie dupy a rodzenie dzieci to różne sprawy. Dupę można dawać w zupełnie innym celu i z innych powodów niż poczęcie dziecka, jego urodzenie i bycie matką do końca swoich dni.

Powody nie mają żadnego znaczenia. Liczą się konsekwencje. Poza tym nikt tu nie mówi o "byciu matką do końca swoich dni" (aczkolwiek to ciekawe, że nagle to jest problem dla kobiet, ale facet nie ma prawa się na ten temat zająknąć), tylko o wypracowaniu konsensusu, w którym obie strony zachowają swoje prawa do wyboru.


Ojej, a to dopiero  bieda, bo kobieta nie złożyła swojego życia na ołtarzu macierzyństwa   tylko ma czelność bawić się i żyć według swoich zasad z nowym partnerem.

FACET NIE MA PRAWA ZRZEC SIĘ PRAW DO DZIECKA W POLSCE. Tu nie ma żadnego wyboru jak facet dzieci mieć nie chce. A skoro kobieta posiada dziecko przy sobie i wybrała nowego partnera życiowego, to nie powinna mieć prawa do ciągnięcia hajsu od eksa - to powinno pozostać w woli biologicznego ojca dziecka, czy chce na nie łożyć w takiej sytuacji i prawa zachować, czy też łożyć nie chce (tracąc jednocześnie do dziecka wszelkie prawa). Coś za coś. Za to nowy partner powinien takie prawa do dziecka właśnie nabyć jeśli biologiczny tatuś zrezygnował, bo skoro i tak sprawuje nad nim realną opiekę, to mu się to należy.

Oczekujesz, że faceci to będą mieli tylko obowiązki bez żadnych praw. I że będą podejmować decyzje pod dyktando kobiet. Jasne.

Oj tam, powiedz takiemu niedzielnemu tatusiowi, że jest toksyczny to dopiero się dowiesz. On swoją krwawicę na dziecko oddaje a ta wredna baba do fryzjera chodzi, pazury sobie robi i jego ciężko zarobione pieniądze przepuszcza. Nie ubierze wora pokutnego tylko by za chadami latała zamiast dziecko wychowywać.

No właśnie - liczą się konsekwencje. Facet chciałby zmusić kobietę do rodzenia jego dziecka,bo on ma życzenie być tatusiem nawet jak ona nie chce być mamusią. I tu z pomocą przychodzi surogatka - będzie miał konsekwencji po kokardę bez konsekwencji dla kobiety.

A matka ma prawo zrzec się macierzyństwa?
Jak tatuś chce to może udowodnić poprzez badania dna swoje ojcostwo i odebrać ze szpitala pozostawione tam dziecko gdyby matka chciała go oddać do adopcji. Jakoś nie słyszałam o takich przypadkach.

Nowy partner matki nie jest od finansowania dziecka cudzego mężczyzny. Ja wiem, są tacy, co by kobietę na łańcuchu do kuchni przypięli, bo jak nie chciała robić za niewolnicę ojca swoich dzieci to już nic dobrego w życiu nie powinno jej spotkać. Wór pokutny na grzbiet i zsuwać jak potępiona dla dobra poczętego dzieciątka. Bo tatuś miałby zemstę i satysfakcję w jednym.
Surogatkę sobie wynająć i ojcostwem się cieszyć z całym dobrodziejstwem inwentarza.

28,449

Odp: 30lat i cały czas sam
nikitaa napisał/a:

Oj tam, powiedz takiemu niedzielnemu tatusiowi, że jest toksyczny to dopiero się dowiesz.


A co to ma do tego? Większość z nich jakby miała taką opcję jak zrzeczenie się praw, to by to zrobili. Jedyne co ich wkurwia, to to, że muszą płacić, a pieniądze bardzo rzadko idą realnie na dziecko, którego byt i tak wspiera nowy gach.


No właśnie - liczą się konsekwencje. Facet chciałby zmusić kobietę do rodzenia jego dziecka,bo on ma życzenie być tatusiem nawet jak ona nie chce być mamusią. I tu z pomocą przychodzi surogatka - będzie miał konsekwencji po kokardę bez konsekwencji dla kobiety.

Ale zmuszanie facetów, żeby tymi tatusiami - często papierowymi - byli to jest w porządku?

Może najpierw dowiedz się jak ten proces wygląda, a dopiero potem zabieraj głos?


A matka ma prawo zrzec się macierzyństwa?

TAK. Choć nie wprost. Wystarczy, że wystąpi na drogę sądową o pozbawienie jej praw rodzicielskich (po upływie 6 tygodni od urodzenia) z powodów np ekonomicznych i/lub jeśli biegły sądowy stwierdzi brak więzi emocjonalnej matki do dziecka. Może też skorzystać z okna życia. Bez żadnych konsekwencji. Żadne z tych rozwiązań nie obejmuje mężczyzn.


Jak tatuś chce to może udowodnić poprzez badania dna swoje ojcostwo i odebrać ze szpitala pozostawione tam dziecko gdyby matka chciała go oddać do adopcji. Jakoś nie słyszałam o takich przypadkach.

NIE MOŻE. Faceci nie mają takiego prawa. Na takie badanie to matka musi wyrazić zgodę, a jeśli nie został wskazany przez kobietę jako ojciec dziecka, to może jedynie wystąpić na drogę sądową o adopcję. A takich sytuacji prawie nie ma, bo kobiety albo nie mówią kto jest ojcem i on o tym nie wie, albo same nie są w stanie go zidentyfikować, bo w tym samym czasie uprawiała seks z kilkoma-kilkunastoma kolesiami, z czego przynajmniej do części nie ma żadnych namiarów.


Nowy partner matki nie jest od finansowania dziecka cudzego mężczyzny.

Czyli co - taki facet według ciebie ma nigdy nie nabyć praw do dziecka, nad którym jednak sprawuje realną opiekę? Ale to wiesz, że wiąże się to równie z tym, że nie ma prawa pójść z takim dzieckiem do lekarza, odebrać je ze szkoły itp?


I nie pierdol tu o jakiejś zemście i satysfakcji. Tu chodzi o zwykłą uczciwość i logikę. Dlaczego prawa do dziecka ma mieć facet, który nie chce mieć z nim nic do czynienia, a takich praw ma nie mieć nowy partner, który to dziecko akceptuje i to tylko z powodu chęci czerpania korzyści majątkowej od eksa przez taką matkę? Gdzie ty tu element zemsty widzisz?

28,450

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

A drugą najczęstszą przyczyną jest zdrada, więc skoro kobiety inicjują rozwody częściej, to wnioski nasuwają się same.

To spojrzenie na potrzeby statystyki. Tak naprawde zdrada nie jest przyczyną.  Zdrada jest skutkiem "czegos" krok wczesniej co sie w zwiazku stalo. To jest prawdziwa przyczyna. Tak naprawde najczeciej zdrada to wlasnie niezdlgodnosc charakterów.

O, Bert, standardowa wymówka osoby, która dopuszcza się zdrady. Skutkiem czegoś, co się w związku wcześniej stało (popsuło), może być wspólna terapia, może być zakończenie relacji, a nie zdrada... To jest wybór.


Bert44 napisał/a:

Jesli chodzi o zdrady to przeceniasz czestotliwosc zdrad facetow w stosunku do babek. Caly czas faceci zdradzaja czesciej ale.... U facetow wsjaznik prawie stoi od 30 lat a u babek podwojnie wzrosl. Gonicie nas w szybkim tempie wkrotce wyprzedzicie.

Nie sądzę, by wśród mężczyzn zdrady nie występowały obecnie częściej, niż lata temu, bo kiedyś nie było aplikacji - teraz mają znacznie więcej możliwości. wink

Bert44 napisał/a:

Byly jakies badania z ktorych wynikalo ze w duzych miastach jest juz równy.  Trudno jednak znalezc wiarygodne badania ale....facet w badaniu anonimowym czesto powie ze zdradzil nawet jesli tego nie zrobil (bo taki ogier z niego) a babka czesto nie powie nawet najblizszej przyjaciolce ze zdradzila bo to wstyd. Wiec blad w badaniach anonimowych w zasadzie moze byc tylko w jedna strone - niekorzytna dla pan.

Poważnie? Uważasz, że zdrada jest powodem do dumy dla mężczyzn? To już wiele mówi...


Jack Sparrow napisał/a:

Pudło. To są dane statystyczne z rejonów, gdzie homoseksualne związki małżeńskie są legalne, a nie żadne "finansowane badania". Geje budują najtrwalsze związki. Potem są związki heteroseksualne, a na końcu lesbijskie. Te się rozpadają najszybciej i najczęściej.

Zobacz, Bert Ci odpowiedział:

Bert44 napisał/a:

Tak naprawde faceci czesciej potrafia tkwic w slabym zwiazku niz babki i stad roznica

Czyli np. zdradzają, lecz tkwią w tych związkach nadal (głównie z wygody). Trwałość nie jest wyznacznikiem jakości.

.........................................

Jack Sparrow napisał/a:

To tak działa tylko w amerykańskich filmach i serialach. Żadna umowa przedślubna nie chroni faceta przed alimentami i podziałem majątku w przypadku wojny rozwodowej z dzieckiem w tle.
To nie jest żaden argument, bo nie ma podziałów 50:50. Tak jest jedynie na filmach. W PL to kobieta dostaje dziecko i mieszkanie, a facet musi zaczynać od zera i to będąc obciążonym alimentami, choć - jak to zostało to już wspomniane - to kobiety inicjują rozwód.

Jak to nie chroni przed podziałem majątku? Kiedy są dzieci i mieszkanie/dom przypada kobiecie, to i tak, zgodnie z prawem, ona musi je spłacić, chyba że umówili się inaczej.

Jack Sparrow napisał/a:

Jak jej nie stać na utrzymanie dziecka, to niech odda je ojcu.

Zgadzam się, więcej kobiet powinno oddać dziecko ojcu, wtedy skończyłoby się głupie gadanie.

Jack Sparrow napisał/a:

Twoje wnioski są wadliwe, bo do seksu trzeba dwojga i kobiety zdradzają tak samo często jak faceci tylko rzadziej się przyznają i mniejszą ilość czynów ze swojej strony za zdradę uważają.

To wyłącznie Twoje wyobrażenie na temat kobiet, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Jack Sparrow napisał/a:

Po drugie, mityczna "niezgodność charakterów" to jest po prostu coś, czego nie trzeba tłumaczyć, a co wystarczy uzasadnić rozpadem pożycia małżeńskiego.

Rozpad pożycia nie dotyczy wyłącznie seksu, choć pewnie tak Ci się wydaje.

Jack Sparrow napisał/a:

Leżę i się turlam po podłodze ze śmiechu.

Z jakiego powodu? Chłodni mężczyźni, to jedni z gorszych partnerów i ojców. Trudno mieć dobrą relację bez emocji i wychować zdrowe (psychicznie) dziecko, będąc niedostępnym emocjonalnie.

rakastankielia napisał/a:

Bzdura. To dla kobiet niska liczba partnerek seksualnych/życiowych u mężczyzny jest nieatrakcyjna. Już pomijam fakt, że kobieta, by mieć wielu partnerów seksualnych, nie musi robić nic, natomiast facet musi włożyć mnóstwo wysiłku, a i tak niekoniecznie mu się uda.

Żadna bzdura. Dla mnie i dla wielu innych kobiet jest to odpychające. Dodatkowo ja rozkładam to sobie na czynniki pierwsze i widzę, że rozwiązłość faceta łączy się z innymi jego cechami. Wiele można przewidzieć... Manipulanci mają zwykle spory przebieg.

28,451

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

I nie pierdol tu

No to sobie porozmawialiśmy. I tak to jest wchodzić w dyskusję z ludźmi podobnymi do Ciebie. Od chama nie ma co spodziewać się normalnej rozmowy.
W realu tacy nie mają do mnie dostępu, z takimi nigdy nie wchodzę w jakiekolwiek relacje i nie mam problemu z ich poglądami.

Dziewczyny mają najlepszy przykład ile są warte zapewnienia facetów i miłości, odpowiedzialności i chęci poważnych związków. Na dajcie się namówić na seks bez gumki i nie dajcie sobie wmówić, że facet "chce dobrze". Jak nie masz warunków i finansów  na samodzielne wychowanie dziecka to nie licz na dobrą wolę faceta, nie zachodź w ciążę, nie zgadzaj się na seks bez gumki. I miej  w głębokim poważaniu czy jemu jest wtedy wygodnie czy nie, bo potem tobie może być całe życie niewygodnie.

28,452 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-03-30 21:48:40)

Odp: 30lat i cały czas sam
nikitaa napisał/a:

No to sobie porozmawialiśmy.

Zabierasz głos w dyskusji a nawet nie znasz podstaw prawnych to na jakiej podstawie oczekujesz poważnego traktowania? Odnoszę się do ciebie na poziomie intelektualnym jaki prezentujesz. Żyjesz wyobrażeniami jak dziecko we mgle, to jak dziecko we mgle jesteś traktowana.

28,453

Odp: 30lat i cały czas sam

Cham zawsze będzie chamem i prostakiem. Od teraz taką będziesz miał ode mnie odpowiedź.

28,454

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ja za nic nie płacę. Nie wchodzę na onlyfansa, nie daję atencji i nie simpuję. A żeby stawiać granice, to najpierw trzeba mieć komu xd

Mowa o zjawisku jako takim. Ty trollujesz smile


Nie. Kompletnie nie zrozumiałeś. Chodzi o to, że to trzeba budować stale. A nie osiadać na laurach i liczyć, że teraz to się można przestać starać, zapuścić itp, bo jak już jest - to będzie zawsze. Pretensje możesz mieć wtedy jedynie do siebie. A tak to właśnie wygląda najczęściej.

No ale to jest oczywiste.

Najwyraźniej nie dla ciebie. Bo pisałeś, ze trzeba się wspierać i być ze sobą na dobre i na złe, bo pożądanie i wygląd przemijają. Ergo - można nie robić nic, bo przecież wszystko przeminie, a obowiązkiem drugiej osoby jest trwać "na dobre i na złe". A tu chodzi właśnie o to, że o wygląd i atrakcyjność trzeba dbać. Tak samo jak o namiętność i pożądanie w związku. To jest nieustanny proces.

Ale nawet dbając o siebie, czasu nie oszukamy. Wygląd i tak przeminie.

28,455

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

O, Bert, standardowa wymówka osoby, która dopuszcza się zdrady. Skutkiem czegoś, co się w związku wcześniej stało (popsuło), może być wspólna terapia, może być zakończenie relacji, a nie zdrada... To jest wybór.

Czyli jak kobieta manipuluje seksem dla własnej korzyści i używa go jak dźwigni w związku to jest ok? A jak facet takim manipulacjom się jednak nie daje to jest tym złym?


Nie sądzę, by wśród mężczyzn zdrady nie występowały obecnie częściej, niż lata temu, bo kiedyś nie było aplikacji - teraz mają znacznie więcej możliwości. wink

Badania są jednoznaczne. U facetów to się praktycznie nic nie zmieniło na przestrzeni lat, odkąd się to bada.


Poważnie? Uważasz, że zdrada jest powodem do dumy dla mężczyzn? To już wiele mówi...

Nie. To nie w tym rzecz. Po prostu nie brakuje debili, którzy próbują sobie reperować ego kłamstwem. Jest nawet takie powiedzonko, że licznik faceta to trzeba podzielić przez 3 wobec tego, do czego się przyznaje, a u kobiet - pomnożyć przez 3.


Czyli np. zdradzają, lecz tkwią w tych związkach nadal (głównie z wygody). Trwałość nie jest wyznacznikiem jakości.

Kolejny wadliwy wniosek. Bo jest w drugą stronę. Faceci częściej tkwią w związkach pomimo tego, że są zdradzani. Kobietom łatwiej się przyznać do tego, że zostały zdradzone, bo narracja do tego jest taka, że to wina faceta - bo zły i zdradza. Jak facet jest zdradzany przez babkę, to narracja jest do tego taka sama - wina faceta, że na jakiejś płaszczyźnie swojej kobiety nie zadowolił.


Jak to nie chroni przed podziałem majątku? Kiedy są dzieci i mieszkanie/dom przypada kobiecie, to i tak, zgodnie z prawem, ona musi je spłacić, chyba że umówili się inaczej.

I wychodzi z ciebie to samo co z Nikity. Nie znacie prawa kompletnie, a się wypowiadacie w temacie. W PL matka z dzieckiem jest szczególnie chroniona i matki z dzieckiem nie da się wyeksmitować. Nie mają znaczenia umowy, intercyzy, czy facet kupił mieszkanie przed ślubem za swoje czy kupili je wspólnie. To facet ma opuścić mieszkanie. Bez względu na wszystko. Nie stać go? Trudno. Wsiądzie na niego komornik i zabierze mu tyle, ile sąd przyzna kobiecie i będzie miał dług na kolejne kilkanaście-kilkadziesiąt lat do spłacania. A jak się babka uprze i ma dobrego prawnika, to dostanie do tego alimenty i na dziecko i na siebie. Zgodne ze standardem życia w czasie małżeństwa.

Wykładnia tutaj jest taka, że w wyniku rozwodu standard życia kobiety i dziecka nie mogą ulec pogorszeniu. Facet może skończyć w długach i pod mostem i nikogo to nie obchodzi. Dlatego istnieje coś takiego jak fundusz alimentacyjny jakby przy rozwodzie facet stracił absolutnie wszystko. Babka kasę dostaje tak czy siak, a facetowi dług rośnie.


To wyłącznie Twoje wyobrażenie na temat kobiet, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

To nie jest wyobrażenie tylko logika. Zdradzać trzeba mieć z kim. Więc albo samotne kobiety dają dupy każdemu (skoro faceci zdradzają częściej to z kim?), albo mężatki zdradzają jednak tak samo często.


Z jakiego powodu? Chłodni mężczyźni, to jedni z gorszych partnerów i ojców. Trudno mieć dobrą relację bez emocji i wychować zdrowe (psychicznie) dziecko, będąc niedostępnym emocjonalnie.

Bo to stereotypowe pierdololo nie mające wiele wspólnego z rzeczywistością. To nie jest tak, że faceci są niedostępni emocjonalnie, tylko otwartość została na pewnym etapie wykorzystana przeciwko nim, a realnej pomocy nie ma w zasadzie znikąd. Dlatego to faceci właśnie przodują w statystykach samobójstw. Faceci są otwarci emocjonalnie. Ale przed tymi, którym ufają. A są z tym bardzo, ale to bardzo ostrożni. Nawet tutaj było to przez kobiety wielokrotnie podkreślane (praktycznie wszystkie), że facet może się przyznać tylko do tych swoich słabości, które nie zmienią jego wizerunku w oczach kobiety.

28,456

Odp: 30lat i cały czas sam
nikitaa napisał/a:

Cham zawsze będzie chamem i prostakiem. Od teraz taką będziesz miał ode mnie odpowiedź.


Nie zesraj się.


Żyjesz wyobrażeniami, a mieszasz porządek prawny i realia z bajaniami z filmów i seriali. Nawet nie wiedziałaś, że kobieta może zrzec się praw rodzicielskich na kilka sposobów, całkowicie legalnie i bez żadnych konsekwencji, a facet nie ma takiej możliwości kompletnie żadnej.

Matka ułożyła sobie życie z nowym facetem i nie chce mu dać praw do dziecka, aby móc ciągnąć kasę od swojego eksa, a pretensje masz do biologicznego ojca, że nie chce mieć do czynienia nic z dzieckiem, ani nie chce płacić, choć podnosisz jednocześnie argument, że dlaczego kobiety mają podejmować się roli matki.

To jest tak samo niedorzeczne, co i dziecinne.

28,457

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

A drugą najczęstszą przyczyną jest zdrada, więc skoro kobiety inicjują rozwody częściej, to wnioski nasuwają się same.

To spojrzenie na potrzeby statystyki. Tak naprawde zdrada nie jest przyczyną.  Zdrada jest skutkiem "czegos" krok wczesniej co sie w zwiazku stalo. To jest prawdziwa przyczyna. Tak naprawde najczeciej zdrada to wlasnie niezdlgodnosc charakterów.

O, Bert, standardowa wymówka osoby, która dopuszcza się zdrady. Skutkiem czegoś, co się w związku wcześniej stało (popsuło), może być wspólna terapia, może być zakończenie relacji, a nie zdrada... To jest wybór.

Mozna to nazwac wymowka a mozna faktem. Kiedys czytalem wywiaz z terapeuta par o zaiazkach na terapii po zdradzie. Oczywiscie wina zdradzajacego nie podlega dyskusji. Ale robiac "porzadek" w relacji pracuje się nad caloscia. I konieczne jest rozlozenie zdrady (a w zasadzie jej przyczyn) na czynniki pierwsze. I wtedy okazuje sie w jaki sposob zdradzona strona dolozyla swoja cegielke. Bardzo dyskomfortowe dla zdradzonej strony. Kiedys patrzylem na zdradę inaczej. Jak sie dowiedzialem ze jakis tam facet czy babka zradzili czy weszli w romanse to myslalem co za dupek, co za flądra. Teraz jaknl slysze to zastanawiam sie co u nich nie dzialalo w zwiazku. Jak znajdziesz zdradzjacego/zdradajaca to jak sie dobrze  zaglebisz w 95% przypadkow znajdziesz rowniez cegielke dokladana przez zdradzona strone.

28,458

Odp: 30lat i cały czas sam
nikitaa napisał/a:
gman98v2 napisał/a:
nikitaa napisał/a:

Naprawdę nie wierzysz w to, że będziesz w stanie podniecać swoją partnerkę? I jedyne co można w Tobie cenić to kasa? Skąd ten pesymizm?

Jeśli facet do 25 roku życia nie miał w ogóle zainteresowania od rówieśniczek (bezdzietnych), a nagle dostaję parę lat potem od byłej z znajomej z dzieckiem, to sama odpowiedź rodzi się w głowie. smile

Ta odpowiedź w głowie może być różna. Gdybyś w siebie wierzył, miał o sobie dobre zdanie to byś pomyślał tak:
Dziewczyna chodziła ze mną 5 lat do szkoły to trochę mnie zna. Nie interesowała się mną bo byliśmy dziećmi i jakoś nie zwróciliśmy na siebie uwagi. Po latach przerwy zobaczyła mnie w innym świetle. Gdybym  jako szkolny kolega był plantem na pewno by się mną nie zainteresowała. Widocznie miała o mnie dobre zdanie skoro chciałaby ze mną zabawić czy wspólnie spędzić czas.

To mogła o tym myśleć, zanim zrobiła sobie dziecko. Jeżeli kobieta spędza swoje najlepsze lata z kimś innym, a potem zwraca na nas uwagę dopiero, gdy chady już jej nie chcą, to znaczy, że jesteśmy opcją awaryjną i taka kobieta nigdy nas szczerze nie pokocha.

28,459

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

Chuopski, nie chodzi o to, by na siłę domykać im tę furtkę i wprowadzać jakieś tam bykowe, czy cokolwiek innego. Chodzi o to, aby społeczeństwo inaczej mężczyzn kształtowało, żeby oni chcieli być odpowiedzialni i to było dla nich kwestią między innymi honoru, a praca nad relacją była czymś naturalnym, w przeciwieństwie do ucieczki przy pierwszym lepszym kryzysie (gdzie ten kryzys prawie zawsze pojawia się, kiedy rodzi się dziecko). 

Wiesz, takie podejście "boys will be boys" nie rozwiązuje problemu. Nieodpowiedzialnych będzie coraz więcej, aż w końcu prawie żaden nie nada się do czegoś poważnego. Liczba Polaków wciąż będzie spadać (z powodu kumulujących się czynników), a te braki będziemy łatać Ukraińcami, Murzynami i innymi? Mało optymistyczna wizja przyszłości.

To może niech kobiety wybierają tych facetów, którzy chcą wziąć ślub, mieć dzieci i brać za nie odpowiedzialność zamiast kierować się wyglądem?

28,460 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-30 22:26:49)

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

Bert44 napisał/a:

Byly jakies badania z ktorych wynikalo ze w duzych miastach jest juz równy.  Trudno jednak znalezc wiarygodne badania ale....facet w badaniu anonimowym czesto powie ze zdradzil nawet jesli tego nie zrobil (bo taki ogier z niego) a babka czesto nie powie nawet najblizszej przyjaciolce ze zdradzila bo to wstyd. Wiec blad w badaniach anonimowych w zasadzie moze byc tylko w jedna strone - niekorzytna dla pan.

Poważnie? Uważasz, że zdrada jest powodem do dumy dla mężczyzn? To już wiele mówi...

Czemu Samotna się dziwisz? Nie chodzi nawet o zdradę tylko ilosc "zaliczonych panienek". Przeciez w tym watku przewijalo sie to wiele razy i z 10 dziewczyn pisalo jakie to chore podejscie. Ale tak jest - dla wielu facetow to wskaznik ich męskości. Dziwny przyznam ale jednak jest. Dlatego ma wplyw na wiarygodnosc badan anonimowych dot. zdrady

28,461

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Mozna to nazwac wymowka a mozna faktem. Kiedys czytalem wywiaz z terapeuta par o zaiazkach na terapii po zdradzie. Oczywiscie wina zdradzajacego nie podlega dyskusji. Ale robiac "porzadek" w relacji pracuje się nad caloscia. I konieczne jest rozlozenie zdrady (a w zasadzie jej przyczyn) na czynniki pierwsze. I wtedy okazuje sie w jaki sposob zdradzona strona dolozyla swoja cegielke. Bardzo dyskomfortowe dla zdradzonej strony. Kiedys patrzylem na zdradę inaczej. Jak sie dowiedzialem ze jakis tam facet czy babka zradzili czy weszli w romanse to myslalem co za dupek, co za flądra. Teraz jaknl slysze to zastanawiam sie co u nich nie dzialalo w zwiazku. Jak znajdziesz zdradzjacego/zdradajaca to jak sie dobrze  zaglebisz w 95% przypadkow znajdziesz rowniez cegielke dokladana przez zdradzona strone.


No ja kiedyś czytałem też bardzo fajny artykuł, wywiad z jakąś psycholożką, której konkluzją było to, że różnica w statystykach wynika głównie z tego, że kobiety swoje postępowanie rzadko widzą jako zdradę. To trochę jak u niektórych facetów, że z prostytutką to się nie liczy. Taki pogląd też istnieje i choć sporo się o nim mówi, to niewielu kolesi w to wierzy.

Praktycznie każdy facet jakiego znałem, a który zdradzał, to miał ten sam powód > żona/partnerka odmawiała im seksu. Albo kompletnie się wyłączyły po tym jak pojawiło się dziecko i weszły w tryb "matka", albo zaczęły używać seksu do manipulacji i osiągnięcia własnej korzyści i jak tylko miały o coś pretensje, to próbowały ich tresować cichymi dniami.

Masz kumpli. Sam wiesz jak częste to jest. Może kilka, może kilkanaście % kobiet tak nie robi.

28,462

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
nikitaa napisał/a:
gman98v2 napisał/a:

Jeśli facet do 25 roku życia nie miał w ogóle zainteresowania od rówieśniczek (bezdzietnych), a nagle dostaję parę lat potem od byłej z znajomej z dzieckiem, to sama odpowiedź rodzi się w głowie. smile

Ta odpowiedź w głowie może być różna. Gdybyś w siebie wierzył, miał o sobie dobre zdanie to byś pomyślał tak:
Dziewczyna chodziła ze mną 5 lat do szkoły to trochę mnie zna. Nie interesowała się mną bo byliśmy dziećmi i jakoś nie zwróciliśmy na siebie uwagi. Po latach przerwy zobaczyła mnie w innym świetle. Gdybym  jako szkolny kolega był plantem na pewno by się mną nie zainteresowała. Widocznie miała o mnie dobre zdanie skoro chciałaby ze mną zabawić czy wspólnie spędzić czas.

To mogła o tym myśleć, zanim zrobiła sobie dziecko. Jeżeli kobieta spędza swoje najlepsze lata z kimś innym, a potem zwraca na nas uwagę dopiero, gdy chady już jej nie chcą, to znaczy, że jesteśmy opcją awaryjną i taka kobieta nigdy nas szczerze nie pokocha.

Zanim zrobiła sobie dziecko? Palcem sobie zrobiła?
Nie wiesz dlaczego ta dziewczyna ma dziecko,  czy jest ofiarą złego męża, bo takich przypadków jest bardzo wiele, czy miała wieloletniego partnera, który jej obiecywał ślub a potem mu się odwidziało, a może była na tyle naiwna, że liczyła na coś stałego i pięknego z chłopakiem, który okazał się niedojrzałym chłopczykiem.
Ten mityczny chad ma wytłumaczyć wszystkie Wasze ( tych dobrych i porządnych) porażki. J ja nie znam w mojej okolicy żadnego chada co uwodzi wszystkie po kolei i robi im dzieci. Każda samotna kobieta z dzieckiem o jakiej słyszę ma dziecko z innym facetem i do czada mu daleko.

Mój sąsiad ma córkę. Pierwszy jej mąż ( pewnie chad) nie chciał się zajmować ich dzieckiem, najlepiej by poza domem bywał a jak wrócił do domu to dziecko go drażniło gdy płakało i miał cokolwiek przy nim zrobić. Po roku od urodzenie dziecka wzięli rozwód. Teraz ma drugiego męża, drugie dziecko i zapewne ( w Twoim mniemaniu) cały czas tęskni za tym pierwszy. A świstak siedzi i zawija w te sreberka.

28,463 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-30 22:33:31)

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Tak naprawde faceci czesciej potrafia tkwic w slabym zwiazku niz babki i stad roznica

Czyli np. zdradzają, lecz tkwią w tych związkach nadal (głównie z wygody). Trwałość nie jest wyznacznikiem jakości.

Samotna dlaczego tak? Moze po prostu zagryzaja wargi i tkwia w slabych zwiazkach. Bez: zdradzaja, bija partnerki, klamia, kradna itd.

Czemu z wygody? Co w tym wygodnego?

28,464

Odp: 30lat i cały czas sam
nikitaa napisał/a:

Zanim zrobiła sobie dziecko? Palcem sobie zrobiła?


Taka babka liczy na to, że magicznie facet się zmieni, jak zaciąży. A jak się nie udaje, to potem z podkulonym ogonem idzie do opcji zapasowej, którą wcześniej najczęściej jawnie i otwarcie gardziła.

28,465 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-30 23:12:40)

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Mozna to nazwac wymowka a mozna faktem. Kiedys czytalem wywiaz z terapeuta par o zaiazkach na terapii po zdradzie. Oczywiscie wina zdradzajacego nie podlega dyskusji. Ale robiac "porzadek" w relacji pracuje się nad caloscia. I konieczne jest rozlozenie zdrady (a w zasadzie jej przyczyn) na czynniki pierwsze. I wtedy okazuje sie w jaki sposob zdradzona strona dolozyla swoja cegielke. Bardzo dyskomfortowe dla zdradzonej strony. Kiedys patrzylem na zdradę inaczej. Jak sie dowiedzialem ze jakis tam facet czy babka zradzili czy weszli w romanse to myslalem co za dupek, co za flądra. Teraz jaknl slysze to zastanawiam sie co u nich nie dzialalo w zwiazku. Jak znajdziesz zdradzjacego/zdradajaca to jak sie dobrze  zaglebisz w 95% przypadkow znajdziesz rowniez cegielke dokladana przez zdradzona strone.


No ja kiedyś czytałem też bardzo fajny artykuł, wywiad z jakąś psycholożką, której konkluzją było to, że różnica w statystykach wynika głównie z tego, że kobiety swoje postępowanie rzadko widzą jako zdradę. To trochę jak u niektórych facetów, że z prostytutką to się nie liczy. Taki pogląd też istnieje i choć sporo się o nim mówi, to niewielu kolesi w to wierzy.

Praktycznie każdy facet jakiego znałem, a który zdradzał, to miał ten sam powód > żona/partnerka odmawiała im seksu. Albo kompletnie się wyłączyły po tym jak pojawiło się dziecko i weszły w tryb "matka", albo zaczęły używać seksu do manipulacji i osiągnięcia własnej korzyści i jak tylko miały o coś pretensje, to próbowały ich tresować cichymi dniami.

Masz kumpli. Sam wiesz jak częste to jest. Może kilka, może kilkanaście % kobiet tak nie robi.

Tak to czeste zjawisko. Kumple kumplami ja sam zaliczylem kiedys taki stan. Cholernie frustrujace i rozwalajace relacje. Destrukcja w czystej postaci. I choc jestem przeciwnikiem zdrady to w tamtym momencie gdybym to zrobil nie byloby czlowieka na ziemi ktory wmowilby mi ze to moja wina.

28,466

Odp: 30lat i cały czas sam

Bert - chyba nie ma faceta, który miałby więcej jak jeden związek na koncie, a który by tego nie przerabiał. wink

28,467

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Napływ imigrantów jest akurat nieunikniony, i siłą rzeczy przy tym jak mamy dziś niski przyrost w niedalekiej przyszłości większość stanowisk w niskopłatnych kołchozach będzie obsadzonych przez imigrantów. Politykę migracyjną też trzeba prowadzić rozsądną, i jak już to skupiać się na przybyszach z tych krajów, które nie tworzą przyszłych ekstremistów.

Problem w Europie stworzyła Merkel, sługuska syjonistów destabilizujących Europę. Francja to wiadomo, zawsze ściągała ludzi z dawnych kolonii, którzy nadal mają prawo do obywatelstwa francuskiego. Tyle że oni akurat w większości problemów nie robią. Normalnie pracują, asymilują się i często nawet są bardziej francuscy od Francuzów. My kolonii nie mieliśmy, a tymczasem UE od nas oczekuje "solidarności" w przyjmowaniu imigrantów. Won. Legalni migranci, którzy chcą tu pracować i się asymilować są mile widziani, niezależnie od pochodzenia.

Sytuacja w Syrii skąd najwięcej problemowych ludzi przybyło bardzo poooowoli się stabilizuje po porażce Asada, paradoksalnie też wygrana talibów kilka lat temu w Afganistanie też ograniczyła wyjazdy stamtąd przez ich radykalną politykę. Problemem pozostają ludzie z krajów Maghrebu, szczególnie Libii, ale od kilku lat jest nasilona emigracja z Mali, odkąd Francja się stamtąd wycofała i praktycznie oddała pole Ruskim (dawna Grupa Wagnera tam walczy).

Syria? Przecież Assad tam wszystkich trzymał za ryj, teraz do władzy doszli terroryści. To samo zrobili w Libii, póki rządził Kaddafi, to ludziom żyło się dobrze, ale niezależność Libii przeszkadzała Amerykanom, więc zabili Kaddafiego i zniszczyli Libię. To izrael i ich sługusy z usa są największymi zbrodniarzami XXI wieku, odpowiedzialnymi właściwie za każdą wojnę.

28,468

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Napływ imigrantów jest akurat nieunikniony, i siłą rzeczy przy tym jak mamy dziś niski przyrost w niedalekiej przyszłości większość stanowisk w niskopłatnych kołchozach będzie obsadzonych przez imigrantów. Politykę migracyjną też trzeba prowadzić rozsądną, i jak już to skupiać się na przybyszach z tych krajów, które nie tworzą przyszłych ekstremistów.

Problem w Europie stworzyła Merkel, sługuska syjonistów destabilizujących Europę. Francja to wiadomo, zawsze ściągała ludzi z dawnych kolonii, którzy nadal mają prawo do obywatelstwa francuskiego. Tyle że oni akurat w większości problemów nie robią. Normalnie pracują, asymilują się i często nawet są bardziej francuscy od Francuzów. My kolonii nie mieliśmy, a tymczasem UE od nas oczekuje "solidarności" w przyjmowaniu imigrantów. Won. Legalni migranci, którzy chcą tu pracować i się asymilować są mile widziani, niezależnie od pochodzenia.

Sytuacja w Syrii skąd najwięcej problemowych ludzi przybyło bardzo poooowoli się stabilizuje po porażce Asada, paradoksalnie też wygrana talibów kilka lat temu w Afganistanie też ograniczyła wyjazdy stamtąd przez ich radykalną politykę. Problemem pozostają ludzie z krajów Maghrebu, szczególnie Libii, ale od kilku lat jest nasilona emigracja z Mali, odkąd Francja się stamtąd wycofała i praktycznie oddała pole Ruskim (dawna Grupa Wagnera tam walczy).

Syria? Przecież Assad tam wszystkich trzymał za ryj, teraz do władzy doszli terroryści. To samo zrobili w Libii, póki rządził Kaddafi, to ludziom żyło się dobrze, ale niezależność Libii przeszkadzała Amerykanom, więc zabili Kaddafiego i zniszczyli Libię. To izrael i ich sługusy z usa są największymi zbrodniarzami XXI wieku, odpowiedzialnymi właściwie za każdą wojnę.

Raka jak ty pierdolisz że się ciebie czytać nie da, syjoniści syjoniści, twierdzisz że we Francji nie ma problemu z imigrantami? jebnij sie w łeb, kiedy byłeś we Francji? bo bywam co 2, lub 3 miesiące, i problem z imigrantami jest tam olbrzymi, na tyle że Gendarmeri boją się robić patrole nocą, kolejnym twoim pierdoleniem jest to, że oni są bardziej Francuscy od Francuzów nie no przeszedłeś sam siebie, to jak porównywać świnie do konia, nie wypowiadaj się na tematy których nie masz bladego pojęcia w całej Europie za gwałty zabójstwa kradzieże odpowiadają imigranci w znacznej większości, i nie tylko Merkel przyczyniła się do ich napływu, ale także USA, ze względu na to iż pozbyli się Husajna, oraz Kadafiego którzy trzymali wszystko na wodzy.

28,469 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2025-03-31 11:13:37)

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Napływ imigrantów jest akurat nieunikniony, i siłą rzeczy przy tym jak mamy dziś niski przyrost w niedalekiej przyszłości większość stanowisk w niskopłatnych kołchozach będzie obsadzonych przez imigrantów. Politykę migracyjną też trzeba prowadzić rozsądną, i jak już to skupiać się na przybyszach z tych krajów, które nie tworzą przyszłych ekstremistów.

Problem w Europie stworzyła Merkel, sługuska syjonistów destabilizujących Europę. Francja to wiadomo, zawsze ściągała ludzi z dawnych kolonii, którzy nadal mają prawo do obywatelstwa francuskiego. Tyle że oni akurat w większości problemów nie robią. Normalnie pracują, asymilują się i często nawet są bardziej francuscy od Francuzów. My kolonii nie mieliśmy, a tymczasem UE od nas oczekuje "solidarności" w przyjmowaniu imigrantów. Won. Legalni migranci, którzy chcą tu pracować i się asymilować są mile widziani, niezależnie od pochodzenia.

Sytuacja w Syrii skąd najwięcej problemowych ludzi przybyło bardzo poooowoli się stabilizuje po porażce Asada, paradoksalnie też wygrana talibów kilka lat temu w Afganistanie też ograniczyła wyjazdy stamtąd przez ich radykalną politykę. Problemem pozostają ludzie z krajów Maghrebu, szczególnie Libii, ale od kilku lat jest nasilona emigracja z Mali, odkąd Francja się stamtąd wycofała i praktycznie oddała pole Ruskim (dawna Grupa Wagnera tam walczy).

Syria? Przecież Assad tam wszystkich trzymał za ryj, teraz do władzy doszli terroryści. To samo zrobili w Libii, póki rządził Kaddafi, to ludziom żyło się dobrze, ale niezależność Libii przeszkadzała Amerykanom, więc zabili Kaddafiego i zniszczyli Libię. To izrael i ich sługusy z usa są największymi zbrodniarzami XXI wieku, odpowiedzialnymi właściwie za każdą wojnę.

Raka jak ty pierdolisz że się ciebie czytać nie da, syjoniści syjoniści, twierdzisz że we Francji nie ma problemu z imigrantami? jebnij sie w łeb, kiedy byłeś we Francji? bo bywam co 2, lub 3 miesiące, i problem z imigrantami jest tam olbrzymi, na tyle że Gendarmeri boją się robić patrole nocą, kolejnym twoim pierdoleniem jest to, że oni są bardziej Francuscy od Francuzów nie no przeszedłeś sam siebie, to jak porównywać świnie do konia, nie wypowiadaj się na tematy których nie masz bladego pojęcia w całej Europie za gwałty zabójstwa kradzieże odpowiadają imigranci w znacznej większości, i nie tylko Merkel przyczyniła się do ich napływu, ale także USA, ze względu na to iż pozbyli się Husajna, oraz Kadafiego którzy trzymali wszystko na wodzy.

Ja nie mówię, że we Francji nie ma problemu z imigrantami, bo jest. Tyle że imigranci z kolonii francuskich byli zawsze i oni nie są problemem. Ci napływowi z ostatnich lat są. Rozmawiałem z człowiekiem, który mieszkał we Francji i jest antyimigrancki.

A o Kaddafim przecież wspomniałem. Husajn to ta sama historia.

28,470

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

O, Bert, standardowa wymówka osoby, która dopuszcza się zdrady. Skutkiem czegoś, co się w związku wcześniej stało (popsuło), może być wspólna terapia, może być zakończenie relacji, a nie zdrada... To jest wybór.

Czyli jak kobieta manipuluje seksem dla własnej korzyści i używa go jak dźwigni w związku to jest ok? A jak facet takim manipulacjom się jednak nie daje to jest tym złym?

Ok, załóżmy, że jakaś tam grupa kobiet manipuluje za pomocą seksu. Po co facet jest w związku z taką kobietą? Zdrada długoterminowo naprawia tę sytuację? Taktyka z poziomu ego, całkowicie bez sensu.

Jack Sparrow napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Nie sądzę, by wśród mężczyzn zdrady nie występowały obecnie częściej, niż lata temu, bo kiedyś nie było aplikacji - teraz mają znacznie więcej możliwości. wink

Badania są jednoznaczne. U facetów to się praktycznie nic nie zmieniło na przestrzeni lat, odkąd się to bada.

Masz coś na potwierdzenie tezy, że u mężczyzn się nie zmieniło?


Jack Sparrow napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Czyli np. zdradzają, lecz tkwią w tych związkach nadal (głównie z wygody). Trwałość nie jest wyznacznikiem jakości.

Kolejny wadliwy wniosek. Bo jest w drugą stronę. Faceci częściej tkwią w związkach pomimo tego, że są zdradzani. Kobietom łatwiej się przyznać do tego, że zostały zdradzone, bo narracja do tego jest taka, że to wina faceta - bo zły i zdradza. Jak facet jest zdradzany przez babkę, to narracja jest do tego taka sama - wina faceta, że na jakiejś płaszczyźnie swojej kobiety nie zadowolił.

O tak, na pewno mężczyźni tkwią w relacjach, w których są zdradzani. Nie ma takiej opcji, bo męskie ego tego nie udźwignie.
Do tego jest zupełnie odwrotnie - mężczyźni uwielbiają stawiać swoje byłe w możliwie najgorszym świetle, a społeczeństwo oceniać taką kobietę, oczywiście w negatywny sposób. Za to zdradzającego faceta tłumaczy się winą kobiety, że zaniedbała, że pewnie jest kłodą, że w domu nie dostał, że coś tam... Dokładnie tak, jak wy to uskuteczniacie w swoich wypowiedziach.


Jack Sparrow napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Jak to nie chroni przed podziałem majątku? Kiedy są dzieci i mieszkanie/dom przypada kobiecie, to i tak, zgodnie z prawem, ona musi je spłacić, chyba że umówili się inaczej.

I wychodzi z ciebie to samo co z Nikity. Nie znacie prawa kompletnie, a się wypowiadacie w temacie. W PL matka z dzieckiem jest szczególnie chroniona i matki z dzieckiem nie da się wyeksmitować. Nie mają znaczenia umowy, intercyzy, czy facet kupił mieszkanie przed ślubem za swoje czy kupili je wspólnie. To facet ma opuścić mieszkanie. Bez względu na wszystko. Nie stać go? Trudno. Wsiądzie na niego komornik i zabierze mu tyle, ile sąd przyzna kobiecie i będzie miał dług na kolejne kilkanaście-kilkadziesiąt lat do spłacania. A jak się babka uprze i ma dobrego prawnika, to dostanie do tego alimenty i na dziecko i na siebie. Zgodne ze standardem życia w czasie małżeństwa.

Wykładnia tutaj jest taka, że w wyniku rozwodu standard życia kobiety i dziecka nie mogą ulec pogorszeniu. Facet może skończyć w długach i pod mostem i nikogo to nie obchodzi. Dlatego istnieje coś takiego jak fundusz alimentacyjny jakby przy rozwodzie facet stracił absolutnie wszystko. Babka kasę dostaje tak czy siak, a facetowi dług rośnie.

No to patrz, żeby nie było, masz tu przykład:

"Chcę się rozwieść. Mąż mnie zdradza. Mam dowody w postaci e-maili. Pożycia nie ma ponad 3 lata. Jest za to 14-letnia córka. Mąż zgadza się na rzadkie spotkania z nią. Chodzę z córką do psychologa, to ona ojca „złapała na zdradzie”. Byłam u adwokata i poradził mi sprzedać mieszkanie. Ja nie mam tak wysokich zarobków jak mąż. Czy mogę starać się o przyznanie mieszkania mi jako matce i dziecku po rozwodzie? Spłacamy kredyt za to mieszkanie."



W pierwszej kolejności wyraźnie podkreślić należy, iż sprawa o rozwód de facto nie ma wpływu na kwestię mieszkaniową, bowiem, jak wynika z Pani pytania, każde z Państwa ma prawo do lokalu. Nie wskazuje Pani przy tym, by mąż znęcał się nad Panią, córką lub w innym sposób uniemożliwiał wspólne zamieszkiwanie.



Powyższe ma o tyle istotne znaczenie, o ile w mojej ocenie nie może mieć miejsce jego eksmisja z mieszkania. Zgodnie z art. 58 § 2 K.r.io. jeżeli małżonkowie zajmują wspólne mieszkanie, sąd w wyroku rozwodowym orzeka także o sposobie korzystania z tego mieszkania przez czas wspólnego w nim zamieszkiwania rozwiedzionych małżonków. W wypadkach wyjątkowych, gdy jeden z małżonków swym rażąco nagannym postępowaniem uniemożliwia wspólne zamieszkiwanie, sąd może nakazać jego eksmisję na żądanie drugiego małżonka. Na zgodny wniosek stron sąd może w wyroku orzekającym rozwód orzec również o podziale wspólnego mieszkania albo o przyznaniu mieszkania jednemu z małżonków, jeżeli drugi małżonek wyraża zgodę na jego opuszczenie bez dostarczenia lokalu zamiennego i pomieszczenia zastępczego, o ile podział bądź jego przyznanie jednemu z małżonków są możliwe.



Innymi słowy przyznanie Pani mieszkania jest możliwe, ale w dwóch sytuacjach: pierwsza, kiedy mąż wyrazi na to zgodę; druga w sprawie o podział majątku, w której toku prawo do lokalu przyznane zostanie Pani, ze spłatą bądź bez spłaty męża. O ile mąż nie chciałby spłaty można byłoby próbować przeforsować temat podziału już w sprawie o rozwód. Podstawą takiego żądania byłby przepis art. 58 § 3 K.r.io., zgodnie z którym na wniosek jednego z małżonków sąd może w wyroku orzekającym rozwód dokonać podziału majątku wspólnego, jeżeli przeprowadzenie tego podziału nie spowoduje nadmiernej zwłoki w postępowaniu. Kredytem co do zasady obciąża się tego, który bierze mieszkania, a połowa tego co miałaby być spłacona (przypadająca na jednego małżonka) jest potrącona z należności małżonka, któremu mieszkanie nie przysługuje.



Na Pani miejscu zastanowiłbym się, czy nie domagać się winy męża w rozkładzie pożycia i alimentów na siebie, choćby po to by uzyskać kartę przetargową w walce z mężem o alimenty na córkę i prawo do lokalu. O ile jednak zdrada miałby być głównym powodem, o tyle należałoby ustalić, kiedy do niej doszło, a także czy wówczas między Państwem występowało współżycie we wszystkich trzech sferach. Potwierdzeniem powyższego jest stanowisko Sądu Najwyższego wyrażone w tezie orzeczenia (którego uzasadnienie nie zostało opublikowane) z dnia 19 września 1949 r., sygn. akt Wa.C.103/49), gdzie Sąd przyjął, że „małżonek dopuszczający się cudzołóstwa nie wywołuje tym rozkładu pożycia małżeńskiego, jeżeli poprzednio rozkład ten nastąpił już z innych przyczyn, a zwłaszcza wskutek zachowania się drugiego małżonka”. Mimo upływu kilkudziesięciu lat stanowisko to jest nadal aktualne.

Sam widzisz, to znacznie bardziej skomplikowane i nie tak kolorowe, jak próbowałeś to przedstawić. A rozwód z orzeczeniem o winie może ciągnąć się latami. Za to bez winy, sprawa wygląda jak wyżej. Wszystko zależy też od ustaleń danej pary. Facet, który (ot tak) w wyniku rozwodu zostaje w samych skarpetkach, to bajeczka, którą między sobą powtarzacie. 


Jack Sparrow napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

To wyłącznie Twoje wyobrażenie na temat kobiet, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

To nie jest wyobrażenie tylko logika. Zdradzać trzeba mieć z kim. Więc albo samotne kobiety dają dupy każdemu (skoro faceci zdradzają częściej to z kim?), albo mężatki zdradzają jednak tak samo często.

Logiczne: oszukują (że są wolni), jest grupa kobiet bardziej rozwiązłych, są prostytutki, jakieś mężatki pewnie też się znajdą.


Jack Sparrow napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Z jakiego powodu? Chłodni mężczyźni, to jedni z gorszych partnerów i ojców. Trudno mieć dobrą relację bez emocji i wychować zdrowe (psychicznie) dziecko, będąc niedostępnym emocjonalnie.

Bo to stereotypowe pierdololo nie mające wiele wspólnego z rzeczywistością. To nie jest tak, że faceci są niedostępni emocjonalnie, tylko otwartość została na pewnym etapie wykorzystana przeciwko nim, a realnej pomocy nie ma w zasadzie znikąd. Dlatego to faceci właśnie przodują w statystykach samobójstw. Faceci są otwarci emocjonalnie. Ale przed tymi, którym ufają. A są z tym bardzo, ale to bardzo ostrożni. Nawet tutaj było to przez kobiety wielokrotnie podkreślane (praktycznie wszystkie), że facet może się przyznać tylko do tych swoich słabości, które nie zmienią jego wizerunku w oczach kobiety.

O nie, tego już nie mogę czytać. Spłycone i przekręcone, byle pasowało do tego typu narracji o biednych misiach.



Bert44 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

O, Bert, standardowa wymówka osoby, która dopuszcza się zdrady. Skutkiem czegoś, co się w związku wcześniej stało (popsuło), może być wspólna terapia, może być zakończenie relacji, a nie zdrada... To jest wybór.

Mozna to nazwac wymowka a mozna faktem. Kiedys czytalem wywiaz z terapeuta par o zaiazkach na terapii po zdradzie. Oczywiscie wina zdradzajacego nie podlega dyskusji. Ale robiac "porzadek" w relacji pracuje się nad caloscia. I konieczne jest rozlozenie zdrady (a w zasadzie jej przyczyn) na czynniki pierwsze. I wtedy okazuje sie w jaki sposob zdradzona strona dolozyla swoja cegielke. Bardzo dyskomfortowe dla zdradzonej strony. Kiedys patrzylem na zdradę inaczej. Jak sie dowiedzialem ze jakis tam facet czy babka zradzili czy weszli w romanse to myslalem co za dupek, co za flądra. Teraz jaknl slysze to zastanawiam sie co u nich nie dzialalo w zwiazku. Jak znajdziesz zdradzjacego/zdradajaca to jak sie dobrze  zaglebisz w 95% przypadkow znajdziesz rowniez cegielke dokladana przez zdradzona strone.

Czasami dołożyła, czasami nie, bo np.: "Inne powody obejmują doświadczenia seksualne (takie jak trójkąty lub fetysze )". Tak czy inaczej, to zdradzający wybrał zdradzić, cegiełki są bez znaczenia. Problemy w związkach to rzecz naturalna i jeśli ktoś reaguje na nie zdradą partnera, to jest kiepskim materiałem do poważnego związku, po prostu.

Bert44 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Poważnie? Uważasz, że zdrada jest powodem do dumy dla mężczyzn? To już wiele mówi...

Czemu Samotna się dziwisz? Nie chodzi nawet o zdradę tylko ilosc "zaliczonych panienek". Przeciez w tym watku przewijalo sie to wiele razy i z 10 dziewczyn pisalo jakie to chore podejscie. Ale tak jest - dla wielu facetow to wskaznik ich męskości. Dziwny przyznam ale jednak jest. Dlatego ma wplyw na wiarygodnosc badan anonimowych dot. zdrady

No pewnie, że jest chore, to prawda. Nie wiem jak można traktować poważnie osobę z takim podejściem, tym bardziej zakładać z nią rodzinę (zwłaszcza będąc kobietą i poświęcając swoje ciało, sporą część życia). Skoro mężczyzna widzi swoją wartość przez pryzmat liczby partnerek i ogólnie seksu, to można być niemal pewną, że w byle kryzysie, kiedy poczuje się mniej ważny (bo np. urodzi się dziecko i kobieta siłą rzeczy będzie miała znacznie mniej czasu oraz energii) on pójdzie szukać dowartościowania w seksie z inną. Biedny, poszkodowany miś założy sobie Tindera i od razu poczuje się prawdziwym mężczyzną. Znany schemat.

Jack Sparrow napisał/a:

No ja kiedyś czytałem też bardzo fajny artykuł, wywiad z jakąś psycholożką, której konkluzją było to, że różnica w statystykach wynika głównie z tego, że kobiety swoje postępowanie rzadko widzą jako zdradę.

Bardzo konkretne dane: "jakąś psycholożką", "swoje postępowanie". Zdajesz sobie sprawę z tego, że tym "postępowaniem", które ona miała na myśli, może być chociażby SMS-owaniem z kolegą, a nie sama czynność uznawana powszechnie za zdradę? Podejrzewam zresztą, że owa psycholożka, to ta babka, która prowadzi swoje biuro matrymonialne i wkurza się na kobiety za to, że mężczyźni w Polsce nie są zbytnio takimi biurami zainteresowani (ale to tak nawiasem mówiąc, od razu skojarzyło mi się z nią, Basią jakąś tam). 

Jack Sparrow napisał/a:

To trochę jak u niektórych facetów, że z prostytutką to się nie liczy.

Właśnie. Do męskich zdrad ze swoich badań, dodaj sobie te dotyczące klientów prostytutek (o których będzie za chwilę). Mało tego, mężczyźni nie liczą też tak zwanych ONS'ów ze "zwykłymi" kobietami, a nie tylko prostytutek. W końcu napisałeś coś zgodnego z rzeczywistością.
Przy okazji przypominam, że według polskich badań, zdradza więcej niż co drugi mężczyzna.

Bert44 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Tak naprawde faceci czesciej potrafia tkwic w slabym zwiazku niz babki i stad roznica

Czyli np. zdradzają, lecz tkwią w tych związkach nadal (głównie z wygody). Trwałość nie jest wyznacznikiem jakości.

Samotna dlaczego tak? Moze po prostu zagryzaja wargi i tkwia w slabych zwiazkach. Bez: zdradzaja, bija partnerki, klamia, kradna itd.

Czemu z wygody? Co w tym wygodnego?

Zapytaj o to tych wszystkich, którzy mają kochanki lub korzystają z usług prostytutek, a według badań jest ich niemało:

Według Megan Lundstrom z Free Our Girls, od 80% do 90% klientów to żonaci mężczyźni. [ 9 ] Według badania przeprowadzonego przez Health and Social Life, 55% klientów jest w związkach małżeńskich lub żyje w konkubinacie. [ 10 ] Tylko 39% klientów zdaje sobie sprawę, że można zarazić się chorobą przenoszoną drogą płciową w wyniku fellatio. [ 11 ]

Co do wygody, to jest nią zapewne przyjemny, zadbany dom, obiadek, rodzina. wink Wiesz jak to jest.

Posty [ 28,406 do 28,470 z 29,787 ]

Strony Poprzednia 1 436 437 438 439 440 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024