nikitaa napisał/a:I dlatego w Polsce od końca II wojny światowej, czyli wspaniałego państwa socjalistycznego bardzo się dba, by ludzie nie mieli żadnego majątku, żeby zawsze byli zdani na łaskę rządzących.
Temu miały służyć galopujące inflacje skutkujące wymianą pieniędzy a finalnie okradaniem ludzi z oszczędności.
To właśnie ostatnio zrobił PiS. Jak obiecał ludziom, że mimimalna będzie wynosić 4 tys to większość się rozmarzyła, że nagle wszyscy będą bogaci.
Czary mary, hokus-pokus, wszyscy Polacy nagle stają się zamożni.
A tymczasem zaczęła się galopująca inflacja, która okradła ludzi z oszczędności, a zadłużonym w bankach podwoiła kwotę raty np, kredytu hipotecznego na mieszkanie. Ci co na mieszkanie odkładali przez lata nagle stracili wizję zakupu swojego lokum, bo prawo rynki podniosło ceny nieruchomości. I tak stracili wszyscy - i tacy co mieli jakieś pieniądze i tacy co mieli długi. Tak się robi z ludzi wiecznych niewolników państwa.
Za tych co mieli inwestycje też się zabrali podnosząc ceny energii. Na skutek podwyżki cen prądu za PiS upadło wiele form transportowych, hurtowni i zakładów produkcyjnych. Jeśli musisz zapłacić wyższą składkę ZUS za pracownika, wyższe wynagrodzenie minimalne i o kilkaset procent podniesiono przemysłowe ceny prądu i wody to jesteś rozłożona na łopatki za jednym pociągnięciem czarodziejskiej różdżki swojego rządu.
Za tych co mieli inwestycje też się zabrali podnosząc ceny energii. Na skutek podwyżki cen prądu za PiS upadło wiele form transportowych, hurtowni i zakładów produkcyjnych. Jeśli musisz zapłacić wyższą składkę ZUS za pracownika, wyższe wynagrodzenie minimalne i o kilkaset procent podniesiono przemysłowe ceny prądu i wody to jesteś rozłożona na łopatki za jednym pociągnięciem czarodziejskiej różdżki swojego rządu.
Niestety, wielu ludzi nie rozumie, jak to działa. Elektorat PiS-u nadal tego nie rozumie. Ci ludzie uważają, że to był czas mlekiem i miodem płynący. Jednak Koalicja również nie jest właściwym wyborem. Ostatecznie trzeba się zastanawiać nad tym, co jest mniejszym złem... rak trzustki, czy rak wątroby. Może za X pokoleń coś się zmieni (na lepsze).
nikitaa napisał/a:Niestety w Polsce nigdy nie było i nie będzie rentierów. W bogatych stabilnych państwach ludzie mogą się utrzymać z pieniędzy zaoszczędzonych czy zarobionych przez swoich przodków. W Polsce, od wspaniałego socjalizmu, jest miejsce tylko dla rencistów. Był chwilowy wzrost koniunktury za Tuska przed objęciem władzy przez PiS. Panował ogólnoświatowy kryzys a Polska była zieloną wyspą, ceny nie tylko stały ale wręcz spadały, za Tuska był okres deflacji. I komu to przeszkadzało? Ano tym, co chcieliby mieć tyle co Niemiec albo Francuz, i to tak, jak za wypowiedzeniem zaklęcia.
To prawda, ceny były niskie, produkt krajowy brutto na plusie, ale w tamtym czasie zaczęło rosnąć bezrobocie, przy czym część ludzi pozostawała w szarej strefie. Młodzi, niedoświadczeni na rynku pracy, zostawali zmieleni przez Januszów biznesu, którzy mogli sobie pozwolić na pewne działania i chętnie z tej możliwości korzystali. Taka mentalność.
nikitaa napisał/a:No to mamy powtórkę z rozrywki, nawet więcej, bo PiS jako pierwszy wyciągnął łapy po majątki dziedziczone z dziada pradziada, a nie, prawda, niektórzy nie mieli nic po dziadkach ( dziadach?) to po co inni mieliby cokolwiek mieć.
Tak, zazdrość też jest przejawem tej mentalności. Brak zrozumienia sensu koncepcji istnienia państwa jako spójnej całości, bycie zainteresowanym wyłącznie swoim interesem (jako jednostka, czy grupa o podobnych cechach/problemach/statusie). Ludzie nie myślą "my Polacy", a raczej "my z grupy xyz".
Jack Sparrow napisał/a:Ci, co zaczynali od realnego ubóstwa, to własnie często dostają pierdolca w pewnym momencie i szajba im uderza im do głowy z powodu kasy. Jednak w większości wypadków to ubóstwo jest tylko elementem bajki. Jak Bill Gates zaczynający w garażu. A potem sobie człowiek czyta kim byli jego rodzice i jaki to był garaż....
Przecież Bill Gates, to przedsiębiorca, a nie przedstawiciel świata show-biznesu, ale rozumiem, że pasował pod tezę. To ja przywołam bardziej trafny przykład - Tina Turner. Wywodziła się z biedy, początkowo miała bardzo trudne życie. Oglądałam poświęcony jej film biograficzny, już bardzo dawno temu. Pomijając jej patologiczną relację z początków kariery, nie stoczyła się, wręcz przeciwnie.
Jack Sparrow napisał/a:Praca na własnej działalności zmienia absolutnie wszystko. Tylko ktoś, kto nie ma takiej wiedzy/doświadczenia może pisać takie banialuki.
Absolutnie wszystko, kiedy już wcześniej się tym zajmowałeś, jako pracownik? A to ciekawe.
Zmienia głównie to, na ile zależy Ci na tym, czym się zajmujesz, jak i to, że swobodnie możesz wdrażać swoje pomysły i rozwiązania, plus oczywiście brak ograniczenia możliwości zarobkowych.
Jack Sparrow napisał/a:Przykład z narkotykami był bardzo dobry, bo obrazowy, częściowo dosłowny, a częściowo metaforyczny. Bo tu można wstawić cokolwiek. I legalność nie ma tu żadnego znaczenia. Wiele rzeczy możemy racjonalnie ocenić bez próbowania tego.
No tak, narkotyki, z których korzystanie niejako wiążą się z uzależnieniem, a także uszczerbkiem na zdrowiu, w związku z czym są postrzegane w społeczeństwie negatywnie, w zestawieniu z prowadzeniem swojej działalności, to idealne porównanie.
A mowa była o czymś, czego już próbowałeś, bo zajmowałeś się tym będąc na etacie.
Jack Sparrow napisał/a:Praca na własnej działalności nie wygląda tak, że raz sobie coś ogarniesz i potem z górki. Jest odwrotnie. Bo ciągle zmieniają się u nas przepisy, wymogi, regulacje lub ich rozumienie, zmieniają się podatki i stawki składek itp. Zaczynasz i masz preferencyjny ZUS. A potem? O tym też musisz pomyśleć. Poza tym realia co się chce robić, a co się robi potrafią się odrobinę zmienić. I nagle się okazuje, że wpada się w zupełnie inne przepisy albo obowiązki prawne. Czasem to zwiększa koszta - czasem zmniejsza.
W prowadzeniu własnej działalności to właśnie start jest najłatwiejszy. Realna trudność to utrzymanie się na ryku. Dlatego już piąty rok z rzedu idziemy na rekord w upadłościach.
https://forsal.pl/biznes/aktualnosci/ar … ekord.html
Od tego jest księgowy, doradca podatkowy, radca prawny.
Nie zgadzam się. Na początku musisz ogarnąć np. wspomnianą hurtownię, zaistnieć dla potencjalnego klienta, wynająć lub kupić lokal, dostosować go pod działalność, ogarnąć sprawy prawno-podatkowe. Później jest już luz.
To wina specyficznych warunków na rynku, utrudnień, jakie wprowadził rząd, jak i zwiększenia kosztów prowadzenia działalności, zwiększenia kosztów zatrudniania pracownika, oraz to co zwykle - nietrafiony pomysł, niedostosowanie się do potrzeb rynku. Do tego są branże mniej i bardziej ryzykowne - to też należy wziąć pod uwagę. Są produkty, czy usługi pierwszej potrzeby i są też takie, bez których ludzie mogą się obejść, kiedy mają mniej pieniędzy. Ważne jest również nasycenie rynku, jak już pisałam. Tak więc np. mechanik - pracuje na etacie i widzi, że klientów jest dużo, że zakład ma problem z dotrzymywaniem terminów. Jeśli zacząłby prowadzić własny biznes i wykonywał sumiennie swoją pracę, to raczej wróży mu to sukces. Naprawdę musiałby się postarać, by upaść. Kolejny przykład - restauracja, naprawdę dobra, ich dania były pyszne, za to ich ceny nie najniższe. Kiedy przyszedł trudny okres, niestety zwinęli się, bo tu występował ten dodatkowy czynnik - nie oferowali czegoś, co mieściłoby się w priorytetach potrzeb przeciętnej osoby. Ludzie woleli zaoszczędzić, co łącznie ze zwiększonymi wydatkami restauracji, wpłynęło na to, że dochód przestał być opłacalny. Widzisz, dwa zupełnie różne przypadki - auto trzeba jakoś naprawić, a obiad możesz ugotować sam, ewentualnie zjeść w tańszej knajpie, jakimś barze mlecznym.
Jack Sparrow napisał/a:I tak i nie. Ze względu na fakt, że są pewne aspekty, które wymagają specjalistycznych ekspertyz (np potwierdzenie próby stopu, certyfikacje - które są ważne, a którymi można się podetrzeć). Poza tym większość hurtowników (przynajmniej w PL) jest bardzo drogich. Niekiedy droższych niż...popularne platformy detaliczne. Posiadanie dobrego "źródła" i korzystnych umów to informacje strategiczne. A to z definicji nie leży ani w umiejętnościach, ani możliwościach zwykłego człowieka.
Można się podetrzeć? Dlaczego? Od specjalistycznej ekspertyzy, to akurat jest urząd, który przyznaje lub nie, taki certyfikat.
To zależy jakie produkty masz na myśli. Poza tym, chyba nie chcesz powiedzieć, że właścicielom hurtowni nie zależy na tym, by przedsiębiorcy wybierali ich do współpracy? Interes jest po obu stronach. Zresztą są też takie rzeczy, które kupujesz bezpośrednio od producenta - żadna tajemna wiedza, tym bardziej kiedy jesteś jakiś czas w danej branży. To naprawdę nie jest coś, czego nie można ogarnąć.
Jack Sparrow napisał/a:I na każdym kroku ludzie udowadniają, że nie wiedzą co robią, dlatego mamy taka potężną patodeweloperkę. Ludzie nie potrafią robić profesjonalnych odbiorów nieruchomości i nawet nie wiedzą jak bardzo jest to potrzebne. Wejdź sobie na dowolną grupę majsterkowiczów z poradami remontowymi. 99% ludzi nie ma bladego pojęcia co i kiedy przy remoncie mieszkania wymaga zezwolenia. Co leży w zakresie odpowiedzialności spółdzielni lub wspólnoty, a za co odpowiadasz ty sama. Ludzie tak samo nie wiedzą, że w metraż mieszkania wlicza się przestrzeń POD ściankami działowymi, w rezultacie standardem jest kupowanie mieszkań o powierzchni użytkowej o 2-3 metry mniejszej niż deklarowanej przez dewelopera.
Sama tym wpisem pokazałaś, że....nie masz o tym większego pojęcia. Mrs.Happiness natomiast zaprezentowała bardzo dużą ilość zdrowego rozsądku i zdolności analitycznych. Choć to i tak tylko wierzchołek góry lodowej.
Patodeweloperka nie kojarzy mi się z niewiedzą, a wręcz przeciwnie, ze znajomością przepisów i chęcią maksymalnego wykorzystania danego terenu, kosztem sensonego planowania przestrzeni. Bloki z wielkiej płyty były jakie były, ale za to nie było tak ciasno.
Pewnie, ludzie nie wiedzą wielu rzeczy, nie wiedzą też, że balkon nie należy do nich, tylko jest częścią wspólną budynku. I co z tego? To znaczy, że nie mogą się tego dowiedzieć? Powinni urodzić się z tą wiedzą?
Kiedy kupujesz mieszkanie w stanie deweloperskim i je wykańczasz, to nie potrzebujesz na to zezwolenia. No chyba że zechcesz mieć okno dachowe albo zamontować klimatyzację, czy w jakikolwiek inny sposób naruszyć konstrukcję budynku, elewację.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Raczej daj jej do zrozumienia, że jesteś teraz takim ciachem, że możesz mieć 19stkę na zawołanie i niech tamta laska żałuje, że wcześniej miała Ciebie gdzieś.
Albo ją olewaj, to też da jej do zrozumienia, że nie jesteś zainteresowany TAKIM KĄSKIEM jak ona.
Czy ja wiem, czy to dałoby mi do zrozumienia, że jest ciachem? Raczej pomyślałabym, że jest infantylnym, niedowartościowanym kretynem. No chyba że nie rozumiałabym z czego wynika takie zachowanie.
A poza tym, skąd w Tobie ta chęć "ukarania" kobiety?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:Mi dentysta powiedział, że nie tyle pasta jest ważna, co sposób mycia zębów, że trzeba je szczoteczką do zębów tak jakby ,,wymiatać" jakby miotłą się czyściło zęby, od strony dziąsła w stronę zębów.
Jak szorujesz szczoteczką zęby ,,na boki" to tak naprawdę uszkadzasz szkliwo.
Ważne jest też, aby od czasu do czasu wziąć nić dentystyczną i pousuwać resztki jedzenia, które nam zalega między zębami, bo ono z czasem gnije.
A ja dowiedziałam się od mojej dentystki, że pasta ma duże znaczenie, ale sama szczoteczka również i najlepiej by była elektryczna. O nitkowaniu też wspomniała. Właściwie to o wszystkim, bo też o płynie i irygatorze. Przy czym nie próbowała mi niczego wcisnąć.