30lat i cały czas sam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 432 433 434 435 436 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 28,146 do 28,210 z 29,787 ]

28,146 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2025-03-11 21:25:20)

Odp: 30lat i cały czas sam

Na dobrą sprawę, w romans można wejść chyba z każdym, wszystko zależy od twego, co komu brakuje. Jeśli ktoś pragnie więcej seksu i czułości, spędzania wspólnego czasu, to chyba niekoniecznie potrzebne są wygórowane wymagania..

W kwestii związku, to niestety wkraczamy na grząski grunt. Po raz kolejny bowiem widać, jak bardzo się różnimy między sobą oraz jak odmienne bywają oczekiwania oraz potrzeby każdej z płci. Efektem tego jest oczywiście owa nierówność i brak pewnej harmonii, gdzie kobieta przejmuje ostateczną rolę wybierającą oraz akceptującą dane warunki a mężczyzna musi się zaprezentować i czymś zaimponować. Szkopuł jednak w tym, że chociażby postawy życiowe, plany czy też poziom owej ambicji, zaradności i chęci rozwoju jest mocno zróżnicowany indywidualnie, przynajmniej teoretycznie. W praktyce jednak, to Panie ustawiają niejako poprzeczkę i z biegiem lat ją podnoszą, niekoniecznie w ścisłej zależności do swoich potrzeb. Można zrozumieć, że osoba na pewnym poziomie nie będzie chętna wchodzić w bliższe relacje z kimś, z kim zwyczajnie nie widzi żadnej płaszczyzny porozumienia, gdyż dzieli ich za dużo różnic. Akurat poczucia bezpieczeństwa bym tutaj nie umieszczał, bo jednak ludzie na pewnym poziomie radzą sobie raczej dobrze sami, zatem partner powinien stanowić ich uzupełnienie, nie zaś stopnie, po których ma się wspinać wyżej. Dlatego nie wierzę w bajeczki o tak znaczącej roli wspierania jednej osoby przez drugą. Inaczej nikt by w zasadzie niczego sam nie osiągnął.
Jednak w drugą stronę, kiedy to ktoś na względnie niskim poziomie oczekuje czy wręcz rości sobie prawo do bycia z partnerem o znacznie większych ambicjach, gdyż uważa, że " mu się coś należy". Dlaczego sam nie zapracuje na ten wyższy poziom? To najbardziej irytuje, kiedy jedna strona czuje się bardziej uprzywilejowana, z jakichkolwiek względów.
Ambicja czy pracowitość może przybierać rozmaite formy i dla wielu jednak istnieją pewne granice w "wyścigu do kariery". Osobiście wszystko, co robię, robię wyłącznie dla siebie i nie spędza mi snu z powiek fakt, że mogę jakiejś kobiecie "nie zaimponować". Interesuje mnie przede wszystkim moja własna osoba, jeśli mówimy o obraniu odpowiedniego kierunku czy postawy w życiu.

Jeśli chodzi zaś o potrzebę zmian, myślę, że facet może być mniej skłonny do zmieniania owej Pani z biedronki(jeśli już z nią jest), gdyż akceptuje ją właśnie taką, jaką jest. Być może wystarcza mu w niej to, co zna i nie potrzebuje jej ulepszać, chyba, że ona sama tego chce.
W drugą stronę z kolei, ma się wrażenie, że Panie, próbując kogoś zmienić wbrew zdrowemu rozsądkowi( i samego zainteresowanego) uznają po prostu z góry, że ich definicja właściwego sposobu na życie jest jedyną słuszną. W takich przypadkach ma miejsce dyrygowanie czy też sterowanie drugą osobą. Dla mnie to z definicji jest obrzydliwe, więc pożegnałbym się z kimś takim od razu, niezależnie, co ktoś próbuje mi uświadomić. Jeśli mam coś zmienić, to muszę SAM stwierdzić, że to może mi się opłacać, sam muszę poczuć, że tego potrzebuję.
Tu wychodzimy z założenia, że w większości to kobieta będzie tą stronę dużo bardziej ambitną, przebojową i skłonną do rozwoju osobą, co jednak jest zbyt dużym uproszczeniem.

Zobacz podobne tematy :

28,147 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-11 21:25:19)

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Z mojego punktu widzenia, lepiej jest wchodzić w relację z facetem, który już na początku nam odpowiada, a nie z wizją jego projektu.

I kto powiedział, że pani z biedronki pozostałaby w niezmienionej wersji? Akurat kojarzę takie związki i dla tej pani to był spory upgrade.

Nie chodzi o zmiane wewnetrzna pani z biedronki albo operatora wozka. Chodzi mi o oczekiwanie takiej zmiany drugiej strony.

Przeciez rak brzmialy komentarze rowniez Twoje
(spojrz pare postow wyzej)

No tak, ale te oczekiwania nie są wyłącznie po stronie kobiet jednak. Czasami może bywa, że mężczyzna (ten na wyższym poziomie) nie oczekuje zmian u swojej partnerki (na znacznie niższym poziomie), bo czuje się bezpieczniej, kiedy ona jest taka "zwykła". Kwestia jego poczucia niepewności.

A moze chodzi o tradycyjne "widzialy gały co braly"? Niektorzy sie tego trzymaja inni nie

Tak jak ten żarcik: kobieta w dniu ślubu mysli "zeby tylko się zmienil" a facet "zeby tylko się nie zmienila". I oboje sie myla smile

28,148 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2025-03-11 22:06:36)

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

A moze chodzi o tradycyjne "widzialy gały co braly"? Niektorzy sie tego trzymaja inni nie

Tak jak ten żarcik: kobieta w dniu ślubu mysli "zeby tylko się zmienil" a facet "zeby tylko się nie zmienila". I oboje sie myla smile

"Widziały gały co brały" mówi bardziej o tym, jak naiwne jest oczekiwanie od człowieka, że będzie inny, niż jest, bo ludzie na ogół się nie zmieniają. Samo oczekiwanie od kogoś zmian nie jest złe, tylko naiwne. Zmiany są pozytywne. Jak można się nie rozwijać, nie zmieniać i stać cały czas w miejscu? Z czego to wynika? Z lenistwa? Słabego charakteru? Samoświadomości na niskim poziomie? 

Dla jasności, mam na myśli szersze spektrum, nie wyłącznie rozwój zawodowy. 

A ten żarcik przy okazji, obrazuje na czym skupiają się kobiety, a na czym mężczyźni. tongue Choć akurat dla mnie wygląd też jest ważny.



Dla mnie dużo bardziej obrzydliwe jest składanie obietnic zmian, a po czasie chowanie się za takim powiedzeniem "widziały gały co brały". 

bagiennik_k, przecież jeśli nie zależy Ci na tym, nie musisz nikomu imponować. Jednak tak po prostu to działa w relacjach damsko-męsich...
Jeśli chodzi natomiast o poczucie bezpieczeństwa, to wykracza poza niezależność kobiety. Można odczuwać poczucie bezpieczeństwa w towarzystwie danego mężczyzny, pomimo radzenia sobie świetnie bez niego.

28,149

Odp: 30lat i cały czas sam

Musiałbym chyba się udać w błyskawicznym tempie na terapię, jeśli uznałbym, że cokolwiek w życiu robię głównie po to, aby komukolwiek coś udowodnić czy zaimponować. Nie kręci mnie aż tak bardzo rywalizacja, jak być może wielu innych facetów. Oczekuję, że kobieta zainteresuje się mną, jako człowiekiem a nie jako zestawem swoich oczekiwań czy wymagań. To dwa kompletnie różne podejścia.
W kwestii poczucia bezpieczeństwa, to zazwyczaj mowa jest o jakimś wyimaginowanym odczuciu, które wykracza poza zwyczajne emocje odczuwane przez kobietę w związku. Z opisów Pań nieraz można mylnie wywnioskować, że o to poczucie jest tak ciężko, jakby każdy facet był całkowicie nieodpowiedzialnym i nieogarniętym dzieciakiem, który nie potrafi nic załatwić ani nie wspierać kobiety na wielu polach, kiedy tego potrzebuje. To jest jednak nonsens.

28,150

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:

A moze chodzi o tradycyjne "widzialy gały co braly"? Niektorzy sie tego trzymaja inni nie

Tak jak ten żarcik: kobieta w dniu ślubu mysli "zeby tylko się zmienil" a facet "zeby tylko się nie zmienila". I oboje sie myla smile


"Widziały gały co brały" mówi bardziej o tym, jak naiwne jest oczekiwanie od człowieka, że będzie inny, niż jest, bo ludzie na ogół się nie zmieniają. Samo oczekiwanie od kogoś zmian nie jest złe, tylko naiwne. Zmiany są pozytywne. Jak można się nie rozwijać, nie zmieniać i stać cały czas w miejscu? Z czego to wynika? Z lenistwa? Słabego charakteru? Samoświadomości na niskim poziomie? 

Dla jasności, mam na myśli szersze spektrum, nie wyłącznie rozwój zawodowy. 

A ten żarcik przy okazji, obrazuje na czym skupiają się kobiety, a na czym mężczyźni. tongue Choć akurat dla mnie wygląd też jest ważny.



Dla mnie dużo bardziej obrzydliwe jest składanie obietnic zmian, a po czasie chowanie się za takim powiedzeniem "widziały gały co brały". 

bagiennik_k, przecież jeśli nie zależy Ci na tym, nie musisz nikomu imponować. Jednak tak po prostu to działa w relacjach damsko-męsich...
Jeśli chodzi natomiast o poczucie bezpieczeństwa, to wykracza poza niezależność kobiety. Można odczuwać poczucie bezpieczeństwa w towarzystwie danego mężczyzny, pomimo radzenia sobie świetnie bez niego.

Jao dla mnie jak sie z kims wiazemy to jest to osoba x (z jej cechami, potencjalem, przekonaniami itd). . Moze nie ma co rozmyslac czy jest leniwa czy jaka tam. Moze zanim sie zwiazemy trzeba podjac decyzje - albo wiazemy sie z ta osoba i jest ok albo zaczynamy oczekiwac zeby sie zminila. Wtedy moze lepiej znajdzmy od razu taka ktora nam pasuje a nie zmieniajmy na sile.

Żarcik z oczekiwaniami rozumiem zupełnie inaczej. W ogole nie myslalem o wygladzie.

Piszesz ze "obrzydliwe jest składanie obietnic zmian, a po czasie chowanie się za takim powiedzeniem "widziały gały co brały".
Dla mnie obrzydliwe jest udawanie ze wybieram i akceptuje cie a potem oczekiwanie zmiany. Widzialy gały co braly to bardzo mądre powiedzenie.

28,151

Odp: 30lat i cały czas sam
bagienni_k napisał/a:

Oczekuję, że kobieta zainteresuje się mną, jako człowiekiem a nie jako zestawem swoich oczekiwań czy wymagań. To dwa kompletnie różne podejścia.

Czyli też masz jakieś oczekiwania. Widzisz, każdy je ma.

Bert44 napisał/a:

Jao dla mnie jak sie z kims wiazemy to jest to osoba x (z jej cechami, potencjalem, przekonaniami itd). . Moze nie ma co rozmyslac czy jest leniwa czy jaka tam. Moze zanim sie zwiazemy trzeba podjac decyzje - albo wiazemy sie z ta osoba i jest ok albo zaczynamy oczekiwac zeby sie zminila. Wtedy moze lepiej znajdzmy od razu taka ktora nam pasuje a nie zmieniajmy na sile.

Żarcik z oczekiwaniami rozumiem zupełnie inaczej. W ogole nie myslalem o wygladzie.

Piszesz ze "obrzydliwe jest składanie obietnic zmian, a po czasie chowanie się za takim powiedzeniem "widziały gały co brały".
Dla mnie obrzydliwe jest udawanie ze wybieram i akceptuje cie a potem oczekiwanie zmiany. Widzialy gały co braly to bardzo mądre powiedzenie.

A czytałeś mój poprzedni post?

SamotnaWilczyca napisał/a:

Z mojego punktu widzenia, lepiej jest wchodzić w relację z facetem, który już na początku nam odpowiada, a nie z wizją jego projektu.

28,152

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Oczekuję, że kobieta zainteresuje się mną, jako człowiekiem a nie jako zestawem swoich oczekiwań czy wymagań. To dwa kompletnie różne podejścia.

Czyli też masz jakieś oczekiwania. Widzisz, każdy je ma.

Bert44 napisał/a:

Jao dla mnie jak sie z kims wiazemy to jest to osoba x (z jej cechami, potencjalem, przekonaniami itd). . Moze nie ma co rozmyslac czy jest leniwa czy jaka tam. Moze zanim sie zwiazemy trzeba podjac decyzje - albo wiazemy sie z ta osoba i jest ok albo zaczynamy oczekiwac zeby sie zminila. Wtedy moze lepiej znajdzmy od razu taka ktora nam pasuje a nie zmieniajmy na sile.

Żarcik z oczekiwaniami rozumiem zupełnie inaczej. W ogole nie myslalem o wygladzie.

Piszesz ze "obrzydliwe jest składanie obietnic zmian, a po czasie chowanie się za takim powiedzeniem "widziały gały co brały".
Dla mnie obrzydliwe jest udawanie ze wybieram i akceptuje cie a potem oczekiwanie zmiany. Widzialy gały co braly to bardzo mądre powiedzenie.

A czytałeś mój poprzedni post?

SamotnaWilczyca napisał/a:

Z mojego punktu widzenia, lepiej jest wchodzić w relację z facetem, który już na początku nam odpowiada, a nie z wizją jego projektu.

Tqk Samotna czytałem ale momentami piszesz barszo sprzeczne opinie. Wybieram złośliwie te gdzie moge sienp powymadrzac smile

28,153

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

Myślę, że jeśli mężczyzna nie chce się rozwijać, to kobieta go nie zmieni. Prędzej on zacznie ją ściągać do swojego poziomu. Z jakiegoś powodu przecież jest w miejscu w jakim jest i dlaczego nagle ona miałaby to zmienić? Owszem, zdarzają się wyjątki - on może mieć potencjał, ale jest w kryzysie - tylko to są właśnie wyjątki. Bycie ratownikiem, zwłaszcza dla kobiety, zwykle kończy się źle.

Wybacz ale to jest totalny bullshit. Od ręki mógłbym ci wymienić kilka związków, które znam gdzie jedna strona była na sporo wyższym poziomie rozwojowym niż druga. Ta druga dzięki pomocy i wsparciu pierwszej w krótkim czasie znacząco się rozwinęła. I właśnie w większości były to pary gdzie to kobieta była tą na wyższym poziomie. Nic nie daje mężczyźnie takiego impulsu do rozwoju jak ta mądra kobieta.

Czy wy myślicie, że każdy facet nie mający wysokiej pozycji ani zarobków, ten magazynier to nieudacznik, patol albo debil? W wielu typowo fizycznych zawodach można się grubo zdziwić jakie ktoś ma wykształcenie i co robił kiedyś. Poznałem wielu budowlańców, takich Mirków kojarzonych z flaszką, wystającym brzuchem i kopiących rowy. A po jakimś czasie się okazuje, że jeden jest jakimś turbo inżynierem, drugi prawnikiem, trzeci ma uprawnienia na chyba każdy rodzaj roboty związanej z budowlanką, czwarty był wykładowcą akademickim z doktorem, piąty policjantem, a dwa najciekawsze przypadki jakie poznałem to ratownik wysokogórski i były żołnierz GROM. Ludzie są strasznie zaszufladkowani przez pracę i zarobki w danej chwili, a mogą mieć potencjał daleko wykraczający poza to co obecnie robią.

28,154

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Myślę, że jeśli mężczyzna nie chce się rozwijać, to kobieta go nie zmieni. Prędzej on zacznie ją ściągać do swojego poziomu. Z jakiegoś powodu przecież jest w miejscu w jakim jest i dlaczego nagle ona miałaby to zmienić? Owszem, zdarzają się wyjątki - on może mieć potencjał, ale jest w kryzysie - tylko to są właśnie wyjątki. Bycie ratownikiem, zwłaszcza dla kobiety, zwykle kończy się źle.

Wybacz ale to jest totalny bullshit. Od ręki mógłbym ci wymienić kilka związków, które znam gdzie jedna strona była na sporo wyższym poziomie rozwojowym niż druga. Ta druga dzięki pomocy i wsparciu pierwszej w krótkim czasie znacząco się rozwinęła. I właśnie w większości były to pary gdzie to kobieta była tą na wyższym poziomie. Nic nie daje mężczyźnie takiego impulsu do rozwoju jak ta mądra kobieta.

Czy wy myślicie, że każdy facet nie mający wysokiej pozycji ani zarobków, ten magazynier to nieudacznik, patol albo debil? W wielu typowo fizycznych zawodach można się grubo zdziwić jakie ktoś ma wykształcenie i co robił kiedyś. Poznałem wielu budowlańców, takich Mirków kojarzonych z flaszką, wystającym brzuchem i kopiących rowy. A po jakimś czasie się okazuje, że jeden jest jakimś turbo inżynierem, drugi prawnikiem, trzeci ma uprawnienia na chyba każdy rodzaj roboty związanej z budowlanką, czwarty był wykładowcą akademickim z doktorem, piąty policjantem, a dwa najciekawsze przypadki jakie poznałem to ratownik wysokogórski i były żołnierz GROM. Ludzie są strasznie zaszufladkowani przez pracę i zarobki w danej chwili, a mogą mieć potencjał daleko wykraczający poza to co obecnie robią.

Masz dużo racji co piszesz,  też znam takie przypadki

28,155 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-11 23:18:08)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Myślę, że jeśli mężczyzna nie chce się rozwijać, to kobieta go nie zmieni. Prędzej on zacznie ją ściągać do swojego poziomu. Z jakiegoś powodu przecież jest w miejscu w jakim jest i dlaczego nagle ona miałaby to zmienić? Owszem, zdarzają się wyjątki - on może mieć potencjał, ale jest w kryzysie - tylko to są właśnie wyjątki. Bycie ratownikiem, zwłaszcza dla kobiety, zwykle kończy się źle.

Wybacz ale to jest totalny bullshit. Od ręki mógłbym ci wymienić kilka związków, które znam gdzie jedna strona była na sporo wyższym poziomie rozwojowym niż druga. Ta druga dzięki pomocy i wsparciu pierwszej w krótkim czasie znacząco się rozwinęła. I właśnie w większości były to pary gdzie to kobieta była tą na wyższym poziomie. Nic nie daje mężczyźnie takiego impulsu do rozwoju jak ta mądra kobieta.

Czy wy myślicie, że każdy facet nie mający wysokiej pozycji ani zarobków, ten magazynier to nieudacznik, patol albo debil? W wielu typowo fizycznych zawodach można się grubo zdziwić jakie ktoś ma wykształcenie i co robił kiedyś. Poznałem wielu budowlańców, takich Mirków kojarzonych z flaszką, wystającym brzuchem i kopiących rowy. A po jakimś czasie się okazuje, że jeden jest jakimś turbo inżynierem, drugi prawnikiem, trzeci ma uprawnienia na chyba każdy rodzaj roboty związanej z budowlanką, czwarty był wykładowcą akademickim z doktorem, piąty policjantem, a dwa najciekawsze przypadki jakie poznałem to ratownik wysokogórski i były żołnierz GROM. Ludzie są strasznie zaszufladkowani przez pracę i zarobki w danej chwili, a mogą mieć potencjał daleko wykraczający poza to co obecnie robią.

Piateczka Shini. Jakis przykład musialem wrzucic dla podkladu. Akurat operator wozka wpadl. Znam w pyte fizycznie pracujacych fantastycznych ludzi. I nie musza byc z gromu, miec uprawanien budowlanych aninbyc inzyniersmi. Po prostu sa fajnymi wartosciowymi osobami. Nawet czasem ledwo podstawowke skonczyli

28,156

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Tqk Samotna czytałem ale momentami piszesz barszo sprzeczne opinie. Wybieram złośliwie te gdzie moge sienp powymadrzac smile

A tam sprzeczne. Niby które? wink

28,157

Odp: 30lat i cały czas sam

Shini, w jaki sposób te kobiety im pomogły?

28,158 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-11 23:49:38)

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Tqk Samotna czytałem ale momentami piszesz barszo sprzeczne opinie. Wybieram złośliwie te gdzie moge sienp powymadrzac smile

A tam sprzeczne. Niby które? wink

Troche sie drocze ofkors

No właśnie np. ze oczekujemy zmiany (bo brak zmiany to lenistwo) vs wybierajmy wersje docelowa nie potrzebujaca zmiany

28,159 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2025-03-12 00:09:54)

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Tqk Samotna czytałem ale momentami piszesz barszo sprzeczne opinie. Wybieram złośliwie te gdzie moge sienp powymadrzac smile

A tam sprzeczne. Niby które? wink

Troche sie drocze ofkors

No właśnie np. ze oczekujemy zmiany (bo brak zmiany to lenistwo)

Tłumaczyłam tu kobiety, które liczą na rozwój partnera. I dyskutowaliśmy tutaj o diametralnych zmianach (chyba?), bo te stopniowe (które zachodzą w nas wraz z wiekiem), to, według mnie, rzecz naturalna.

Bert44 napisał/a:

vs wybierajmy wersje docelowa nie potrzebujaca zmiany

A to moje podejście, bo ja wiem jak to później wygląda.

28,160

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

Shini, w jaki sposób te kobiety im pomogły?

Przykład nr. 1
Facet po ekonomii, pracował jako księgowy w jakieś gówno robocie za minimalną. Poznał dość bogatą kobietę, ta załatwiła mu pracę w korpo na dużo wyższym poziomie. On nawet nie pomyślał by w ogóle próbować się dostać do takiej firmy bo był przekonany, że nie spełni nawet połowy wymagań. To było jakieś 10 lat temu, dziś jest głównym księgowym polskiego oddziału tego korpo.

Przykład nr. 2
Prawie taki sam jak poprzedni z tym, że tu facet był z wykształcenia informatykiem. Też pracował w jakieś gówno robocie za minimalną, poznał dziewczynę z dobrego domu, a ona, a dokładniej jej ojciec załatwił mu robotę u swojego kolegi, który ma firmę informatyczną.

Przykład nr.3
Tym razem bez nepotyzmu i nie związany z pracą. Facet był ostro zapuszczony pod względem wyglądu i stylu życia, krótko mówiąc gruby i zaniedbany. Do dziś nie wiem jak do tego doszło ale wszedł w związek z dziewczyną będącą totalnym przeciwieństwem ówczesnego niego. Przycisnęła go żeby zaczął trenować, pomogła mu ogarnąć dietę i go pilnowała by jej trzymał. Gość tak się tym przejął, tak chciał jej udowodnić, że jest jej wart, że w rok schudł chyba ze 20kg. Ostatecznie zrobił na prawdę niezłą formę fizyczną, a potem z tego co wiem to oboje otworzyli jakąś firmę.

Przykład nr. 4
Już byli w związku od paru lat. Facetowi w dość krótkim czasie sporo rzeczy się posypało, śmierć członka rodziny, utrata pracy, depresja. Przypilnowała go by poszedł do psychiatry, potem razem z nim poszła na terapię, w międzyczasie razem z nim szukała nowej pracy i gość z tego wyszedł.

Przykład nr. 5
To dość ekstremalny przykład i raczej się nie liczy ale podam. Facet totalny przeciętniak, z wykształcenia prawnik, pracował w jakieś małej kancelarii u ojca kolegi. Dziewczyna z mega bogatego domu, która wyłożyła kasę by on otworzył swoją kancelarię, dostarczyła mu bardzo bogatych klientów. Dziś gość co prawda pracuje po 16h dziennie ale za to jeździ Mercedesem za milion. 

Przykład nr. 6
To mój ulubiony przykład bo tu oboje sobie pomogli i oboje nawzajem się wyciągnęli z już na prawdę niezłego dna. Oboje nie skończyli liceum, oboje mieszkali po squatach, oboje chlali, oboje wpadli w narkotyki i razem z tego wyszli. Dziś są małżeństwem, mają dziecko i są najbardziej zgodną, kochającą się parą jaką kiedykolwiek widziałem. 

Poza wymienionymi znam jeszcze kilka takich prostych. Facet będąc samotnym większość czasu przeznaczał na głupoty, pracował za minimalną albo wcale, ogólnie nie robił ze swoim życiem nic konstruktywnego. W jakiś nieznany mi sposób znalazł dziewczynę i już samo to dało mu ten impuls do działania. Po prostu miał dla kogo się starać i rozwijać. Wiem, że to nie brzmi dobrze bo przecież każdy powinien się starać przede wszystkim dla siebie ale prawda jest taka, że sporo ludzi w jakikolwiek sposób ogarnia swoje życie dopiero kiedy ktoś inny go do tego zmotywuje. 

Na razie tyle pamiętam, jeśli coś jeszcze podobnego sobie przypomnę do napiszę.

28,161 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2025-03-12 00:06:27)

Odp: 30lat i cały czas sam

.

28,162

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Shini, w jaki sposób te kobiety im pomogły?

Przykład nr. 1
Facet po ekonomii, pracował jako księgowy w jakieś gówno robocie za minimalną. Poznał dość bogatą kobietę, ta załatwiła mu pracę w korpo na dużo wyższym poziomie. On nawet nie pomyślał by w ogóle próbować się dostać do takiej firmy bo był przekonany, że nie spełni nawet połowy wymagań. To było jakieś 10 lat temu, dziś jest głównym księgowym polskiego oddziału tego korpo.

Przykład nr. 2
Prawie taki sam jak poprzedni z tym, że tu facet był z wykształcenia informatykiem. Też pracował w jakieś gówno robocie za minimalną, poznał dziewczynę z dobrego domu, a ona, a dokładniej jej ojciec załatwił mu robotę u swojego kolegi, który ma firmę informatyczną.

Przykład nr.3
Tym razem bez nepotyzmu i nie związany z pracą. Facet był ostro zapuszczony pod względem wyglądu i stylu życia, krótko mówiąc gruby i zaniedbany. Do dziś nie wiem jak do tego doszło ale wszedł w związek z dziewczyną będącą totalnym przeciwieństwem ówczesnego niego. Przycisnęła go żeby zaczął trenować, pomogła mu ogarnąć dietę i go pilnowała by jej trzymał. Gość tak się tym przejął, tak chciał jej udowodnić, że jest jej wart, że w rok schudł chyba ze 20kg. Ostatecznie zrobił na prawdę niezłą formę fizyczną, a potem z tego co wiem to oboje otworzyli jakąś firmę.

Przykład nr. 4
Już byli w związku od paru lat. Facetowi w dość krótkim czasie sporo rzeczy się posypało, śmierć członka rodziny, utrata pracy, depresja. Przypilnowała go by poszedł do psychiatry, potem razem z nim poszła na terapię, w międzyczasie razem z nim szukała nowej pracy i gość z tego wyszedł.

Przykład nr. 5
To dość ekstremalny przykład i raczej się nie liczy ale podam. Facet totalny przeciętniak, z wykształcenia prawnik, pracował w jakieś małej kancelarii u ojca kolegi. Dziewczyna z mega bogatego domu, która wyłożyła kasę by on otworzył swoją kancelarię, dostarczyła mu bardzo bogatych klientów. Dziś gość co prawda pracuje po 16h dziennie ale za to jeździ Mercedesem za milion. 

Przykład nr. 6
To mój ulubiony przykład bo tu oboje sobie pomogli i oboje nawzajem się wyciągnęli z już na prawdę niezłego dna. Oboje nie skończyli liceum, oboje mieszkali po squatach, oboje chlali, oboje wpadli w narkotyki i razem z tego wyszli. Dziś są małżeństwem, mają dziecko i są najbardziej zgodną, kochającą się parą jaką kiedykolwiek widziałem. 

Poza wymienionymi znam jeszcze kilka takich prostych. Facet będąc samotnym większość czasu przeznaczał na głupoty, pracował za minimalną albo wcale, ogólnie nie robił ze swoim życiem nic konstruktywnego. W jakiś nieznany mi sposób znalazł dziewczynę i już samo to dało mu ten impuls do działania. Po prostu miał dla kogo się starać i rozwijać. Wiem, że to nie brzmi dobrze bo przecież każdy powinien się starać przede wszystkim dla siebie ale prawda jest taka, że sporo ludzi w jakikolwiek sposób ogarnia swoje życie dopiero kiedy ktoś inny go do tego zmotywuje. 

Na razie tyle pamiętam, jeśli coś jeszcze podobnego sobie przypomnę do napiszę.

Część z tych przykładów brzmi jakoś mało realnie, ale na pewno zdarzają się takie sytuacje. Wiesz, są też kobiety, które lubią matkować, dominować. Tylko czy one później nie zdradzają tych "przeciętniaków", którym ustawiły życie, z mężczyznami, którzy im imponują w jakiś sposób? Tak szczerze, co ma je kręcić w tych facetach? Czym oni się wyróżniali? Co z tego, że on teraz jeździ tym Mercedesem, skoro to ona kupiła mu kancelarię?

28,163

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Shini, w jaki sposób te kobiety im pomogły?

Przykład nr. 1
Facet po ekonomii, pracował jako księgowy w jakieś gówno robocie za minimalną. Poznał dość bogatą kobietę, ta załatwiła mu pracę w korpo na dużo wyższym poziomie. On nawet nie pomyślał by w ogóle próbować się dostać do takiej firmy bo był przekonany, że nie spełni nawet połowy wymagań. To było jakieś 10 lat temu, dziś jest głównym księgowym polskiego oddziału tego korpo.

Przykład nr. 2
Prawie taki sam jak poprzedni z tym, że tu facet był z wykształcenia informatykiem. Też pracował w jakieś gówno robocie za minimalną, poznał dziewczynę z dobrego domu, a ona, a dokładniej jej ojciec załatwił mu robotę u swojego kolegi, który ma firmę informatyczną.

Przykład nr.3
Tym razem bez nepotyzmu i nie związany z pracą. Facet był ostro zapuszczony pod względem wyglądu i stylu życia, krótko mówiąc gruby i zaniedbany. Do dziś nie wiem jak do tego doszło ale wszedł w związek z dziewczyną będącą totalnym przeciwieństwem ówczesnego niego. Przycisnęła go żeby zaczął trenować, pomogła mu ogarnąć dietę i go pilnowała by jej trzymał. Gość tak się tym przejął, tak chciał jej udowodnić, że jest jej wart, że w rok schudł chyba ze 20kg. Ostatecznie zrobił na prawdę niezłą formę fizyczną, a potem z tego co wiem to oboje otworzyli jakąś firmę.

Przykład nr. 4
Już byli w związku od paru lat. Facetowi w dość krótkim czasie sporo rzeczy się posypało, śmierć członka rodziny, utrata pracy, depresja. Przypilnowała go by poszedł do psychiatry, potem razem z nim poszła na terapię, w międzyczasie razem z nim szukała nowej pracy i gość z tego wyszedł.

Przykład nr. 5
To dość ekstremalny przykład i raczej się nie liczy ale podam. Facet totalny przeciętniak, z wykształcenia prawnik, pracował w jakieś małej kancelarii u ojca kolegi. Dziewczyna z mega bogatego domu, która wyłożyła kasę by on otworzył swoją kancelarię, dostarczyła mu bardzo bogatych klientów. Dziś gość co prawda pracuje po 16h dziennie ale za to jeździ Mercedesem za milion. 

Przykład nr. 6
To mój ulubiony przykład bo tu oboje sobie pomogli i oboje nawzajem się wyciągnęli z już na prawdę niezłego dna. Oboje nie skończyli liceum, oboje mieszkali po squatach, oboje chlali, oboje wpadli w narkotyki i razem z tego wyszli. Dziś są małżeństwem, mają dziecko i są najbardziej zgodną, kochającą się parą jaką kiedykolwiek widziałem. 

Poza wymienionymi znam jeszcze kilka takich prostych. Facet będąc samotnym większość czasu przeznaczał na głupoty, pracował za minimalną albo wcale, ogólnie nie robił ze swoim życiem nic konstruktywnego. W jakiś nieznany mi sposób znalazł dziewczynę i już samo to dało mu ten impuls do działania. Po prostu miał dla kogo się starać i rozwijać. Wiem, że to nie brzmi dobrze bo przecież każdy powinien się starać przede wszystkim dla siebie ale prawda jest taka, że sporo ludzi w jakikolwiek sposób ogarnia swoje życie dopiero kiedy ktoś inny go do tego zmotywuje. 

Na razie tyle pamiętam, jeśli coś jeszcze podobnego sobie przypomnę do napiszę.

Takie przpadki to szczesliwe zakonczenie. Ale pytanie co by bylo gdyby faceci zostali tacy jacy zostali wybrani. Tzn. gruby zostalby grubym,  slaby ksiegowy slabym ksiegowym itd. Byliby dalej parami? Przeciez tacy zostali zaakceptowani. Wielu przezywa dramat bo nigdy nie beda wybitnymi ksiegowymi a presja z drugiej strony rosnie. To wlasnie boli facetow. Oczekiwanie zmiany oczywiście zmiany wg zyczen pani. Faceci tez tak miewaja ale duzo rzadziej.

28,164

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Przykład nr. 1
Facet po ekonomii, pracował jako księgowy w jakieś gówno robocie za minimalną. Poznał dość bogatą kobietę, ta załatwiła mu pracę w korpo na dużo wyższym poziomie. On nawet nie pomyślał by w ogóle próbować się dostać do takiej firmy bo był przekonany, że nie spełni nawet połowy wymagań. To było jakieś 10 lat temu, dziś jest głównym księgowym polskiego oddziału tego korpo.

Przykład nr. 2
Prawie taki sam jak poprzedni z tym, że tu facet był z wykształcenia informatykiem. Też pracował w jakieś gówno robocie za minimalną, poznał dziewczynę z dobrego domu, a ona, a dokładniej jej ojciec załatwił mu robotę u swojego kolegi, który ma firmę informatyczną.

Przykład nr. 5
To dość ekstremalny przykład i raczej się nie liczy ale podam. Facet totalny przeciętniak, z wykształcenia prawnik, pracował w jakieś małej kancelarii u ojca kolegi. Dziewczyna z mega bogatego domu, która wyłożyła kasę by on otworzył swoją kancelarię, dostarczyła mu bardzo bogatych klientów. Dziś gość co prawda pracuje po 16h dziennie ale za to jeździ Mercedesem za milion.

Shini, ręce mi opadły... Myślałam, że coś tam zaczyna ci się pod kopułą zmieniać, a tu dalej nic...

Myślałam, że co innego miałeś na myśli pisząc: faceci dzięki samemu wejściu w związek ogarnęli się. Bo ci w twoich przykładach to nie ogarnęli SIĘ, oni zostali ogarnięci. Czyli ty na takie coś liczyć mówiąc, że chciałbyś mieć dziewczynę? Czyli celem jest po prostu znalezienie kogoś, kto załatwi ci dobrze płatną pracę i protekcję w niej i dodatkowo jeszcze będzie ładna i będzie się wypinać? Właściwie to mógłbyś mieć coś takiego na skinięcie palcem i mieszkać w wynajętej nie na twój koszt kawalerce w Warszawie już w kwietniu. Wystarczy, że dodasz ogłoszenie w stylu: 29letni przystojny prawiczek, ze słabą pracą, niepewny siebie, szuka kobiety, która się nim zaopiekuje, załatwi pracę, nauczy sztuki seksu. Gwarantuję ci, że zwróci się do ciebie mnóstwo zadbanych 40-50 latek, które mają taki fetysz ogarniania zagubionych życiowo chłopców. Załatwi ci  pracę z protekcją, będziesz miał seks no i kawalerkę w Warszawie na jej koszt, żebyś był bardziej dyspozycyjny. A gdzie dodać takie ogłoszenie to już zapytaj Rumuna, bo to w podobnym dziale.

28,165

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Takie przpadki to szczesliwe zakonczenie. Ale pytanie co by bylo gdyby faceci zostali tacy jacy zostali wybrani. Tzn. gruby zostalby grubym,  slaby ksiegowy slabym ksiegowym itd. Byliby dalej parami? Przeciez tacy zostali zaakceptowani. Wielu przezywa dramat bo nigdy nie beda wybitnymi ksiegowymi a presja z drugiej strony rosnie. To wlasnie boli facetow. Oczekiwanie zmiany oczywiście zmiany wg zyczen pani. Faceci tez tak miewaja ale duzo rzadziej.

Kobiety wybierają takich facetów, bo poza wyglądem czy życiowym fartem mają w sobie te cechy, które spowodowały w nich przemianę przy sprzyjających okolicznościach.
Czyli "facetowi chce się w życiu"
Bo jak się nie chce, to gorzej,  jakby się nie mogło wink

Takie cechy jak ambicja i pracowitość widać w życiu codziennym. To się wyczuwa czy chłopakowi wystarczy niski poziom byle się w życiu nie zmęczył, czy chce czegoś więcej, ma w sobie ten potencjał, tylko nie trafił na podatny grunt.

Ja nie mam nic do ludzi, którzy chcą sobie spokojnie żyć za minimalną, wrócić do domu i oglądać telewizję przy piwku. Każdy wybiera życie wg swoich preferencji. Święty spokój i wygoda może być dla kogoś ważniejszy niż zaszczyty, kasa i wysoki poziom życia. Jest nawet taki kawał - dokładnie już go nie napiszę - sens jest taki:
Bogaty Amerykanin przypływa do biednego kraju Ameryki Południowej i widzi na przystani leżących biedaków. Pyta ich dlaczego nie pracują, a oni się go  pytają po co mają pracować. I tu zaczyna się wyliczanka - jak będziesz ciężko pracował to sobie kupisz lepsze ubranie, lepsze mieszkanie, lepszy samochód, a potem będziesz odkładał pieniądze do momentu, kiedy już nie będziesz musiał pracować i będziesz sobie mógł cały dzień leżeć. Na co biedacy zaczynają się śmiać - po co ma tracić najlepsze lata życia żeby dojść do tego co mają obecnie.
W sumie nie każdy musi tracić lata pracy by mieć mercedesa za milion skoro może jeździć autem z 5 tys, w miejskim ruchu czy na drogach w obszarze zabudowanym pojadą z taką samą prędkością big_smile

Tu chodzi raczej o coś innego - o różnicę podejścia do życia. Jedni wybierają wyższy standard życia kosztem większego wysiłku ( nie czarujmy się - wyższe stanowisko to więcej pracy albo większa odpowiedzialność), a inni chcę mieć święty spokój. Ludzie powinni tak się dobierać, żeby jeden do drugiego nie miał pretensji, że nie podnosi swojego poziomu a ten drugi nie czuł się gorszy w związku.

28,166

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

Część z tych przykładów brzmi jakoś mało realnie, ale na pewno zdarzają się takie sytuacje. Wiesz, są też kobiety, które lubią matkować, dominować. Tylko czy one później nie zdradzają tych "przeciętniaków", którym ustawiły życie, z mężczyznami, którzy im imponują w jakiś sposób? Tak szczerze, co ma je kręcić w tych facetach? Czym oni się wyróżniali? Co z tego, że on teraz jeździ tym Mercedesem, skoro to ona kupiła mu kancelarię?

Czy zdradzają tego nie wiem, aż tak blisko nie jestem z tymi ludźmi. Ale tu pojawia się jedną istotna kwestia dla całego tematu. Wybacz jeśli zabrzmi to niemiło ale czy kiedykolwiek zastanawiałaś się nad tym czy każda kobieta bezwzględnie potrzebuje by facet jej imponował? A może im wcale nie zależało na tym by ktokolwiek im imponował tylko na przykład facet dawał im spokój i rozluźnienie po całym dniu pracy przy zarządzaniu wieloma biznesami? Może je kręciło właśnie to, że ci faceci niczym się nie wyróżniali? Że byli inni niż ci wszyscy ich znajomi z "bogatego" świata.

Bert44 napisał/a:

Takie przpadki to szczesliwe zakonczenie. Ale pytanie co by bylo gdyby faceci zostali tacy jacy zostali wybrani. Tzn. gruby zostalby grubym,  slaby ksiegowy slabym ksiegowym itd. Byliby dalej parami? Przeciez tacy zostali zaakceptowani. Wielu przezywa dramat bo nigdy nie beda wybitnymi ksiegowymi a presja z drugiej strony rosnie. To wlasnie boli facetow. Oczekiwanie zmiany oczywiście zmiany wg zyczen pani. Faceci tez tak miewaja ale duzo rzadziej.

Ciężko na to prosto odpowiedzieć. Ja to widzę nie jako wymuszoną czy nawet wymaganą zmianę tylko uwolnienie lub też umożliwienie wykorzystania ich prawdziwego potencjału. Przykładowo ten księgowy od początku miał potencjał by wspiąć się na takie stanowisko. Jednak gdyby nie ta kobieta, która mu umożliwiała w ogóle wejście na ścieżkę do tego prowadząca nigdy nawet by się nie dowiedział, że tak potrafi.

Anewe napisał/a:

Shini, ręce mi opadły... Myślałam, że coś tam zaczyna ci się pod kopułą zmieniać, a tu dalej nic...

Myślałam, że co innego miałeś na myśli pisząc: faceci dzięki samemu wejściu w związek ogarnęli się. Bo ci w twoich przykładach to nie ogarnęli SIĘ, oni zostali ogarnięci. Czyli ty na takie coś liczyć mówiąc, że chciałbyś mieć dziewczynę? Czyli celem jest po prostu znalezienie kogoś, kto załatwi ci dobrze płatną pracę i protekcję w niej i dodatkowo jeszcze będzie ładna i będzie się wypinać? Właściwie to mógłbyś mieć coś takiego na skinięcie palcem i mieszkać w wynajętej nie na twój koszt kawalerce w Warszawie już w kwietniu. Wystarczy, że dodasz ogłoszenie w stylu: 29letni przystojny prawiczek, ze słabą pracą, niepewny siebie, szuka kobiety, która się nim zaopiekuje, załatwi pracę, nauczy sztuki seksu. Gwarantuję ci, że zwróci się do ciebie mnóstwo zadbanych 40-50 latek, które mają taki fetysz ogarniania zagubionych życiowo chłopców. Załatwi ci  pracę z protekcją, będziesz miał seks no i kawalerkę w Warszawie na jej koszt, żebyś był bardziej dyspozycyjny. A gdzie dodać takie ogłoszenie to już zapytaj Rumuna, bo to w podobnym dziale.

Ręce ci opadły bo od razu założyłaś, że piszę tu o sobie co jest bzdurą. Dodatkowo podałaś tylko te przykłady, o których napisałem, że to wręcz nepotyzm. Pozostałe przykłady opisują właśnie wsparcie i dawanie motywacji. Mi właśnie na czymś takim zależy, by będąc w związku korzystać z możliwości jakie daje druga osoba nawet jeśli to tylko sama jej obecność. O to właśnie chodzi mi tym powiedzeniu, że "za każdym sukcesem mężczyzny stoi silna kobieta". Ten mężczyzna pewnie dałby radę osiągnąć to sam ale bez tej kobiety nawet by nie zaczął i by się o tym nie dowiedział. To ona dała mu powód i motywację do działania i osobiście uważam, że coś takiego jest super. Ciężko sobie wyobrazić coś mocniej spajajacego parę niż wspólne osiągnięcia gdzie oboje popychali się naprzód.

28,167

Odp: 30lat i cały czas sam
nikitaa napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Takie przpadki to szczesliwe zakonczenie. Ale pytanie co by bylo gdyby faceci zostali tacy jacy zostali wybrani. Tzn. gruby zostalby grubym,  slaby ksiegowy slabym ksiegowym itd. Byliby dalej parami? Przeciez tacy zostali zaakceptowani. Wielu przezywa dramat bo nigdy nie beda wybitnymi ksiegowymi a presja z drugiej strony rosnie. To wlasnie boli facetow. Oczekiwanie zmiany oczywiście zmiany wg zyczen pani. Faceci tez tak miewaja ale duzo rzadziej.

Kobiety wybierają takich facetów, bo poza wyglądem czy życiowym fartem mają w sobie te cechy, które spowodowały w nich przemianę przy sprzyjających okolicznościach.
Czyli "facetowi chce się w życiu"
Bo jak się nie chce, to gorzej,  jakby się nie mogło wink

Takie cechy jak ambicja i pracowitość widać w życiu codziennym. To się wyczuwa czy chłopakowi wystarczy niski poziom byle się w życiu nie zmęczył, czy chce czegoś więcej, ma w sobie ten potencjał, tylko nie trafił na podatny grunt.

Ja nie mam nic do ludzi, którzy chcą sobie spokojnie żyć za minimalną, wrócić do domu i oglądać telewizję przy piwku. Każdy wybiera życie wg swoich preferencji. Święty spokój i wygoda może być dla kogoś ważniejszy niż zaszczyty, kasa i wysoki poziom życia. Jest nawet taki kawał - dokładnie już go nie napiszę - sens jest taki:
Bogaty Amerykanin przypływa do biednego kraju Ameryki Południowej i widzi na przystani leżących biedaków. Pyta ich dlaczego nie pracują, a oni się go  pytają po co mają pracować. I tu zaczyna się wyliczanka - jak będziesz ciężko pracował to sobie kupisz lepsze ubranie, lepsze mieszkanie, lepszy samochód, a potem będziesz odkładał pieniądze do momentu, kiedy już nie będziesz musiał pracować i będziesz sobie mógł cały dzień leżeć. Na co biedacy zaczynają się śmiać - po co ma tracić najlepsze lata życia żeby dojść do tego co mają obecnie.
W sumie nie każdy musi tracić lata pracy by mieć mercedesa za milion skoro może jeździć autem z 5 tys, w miejskim ruchu czy na drogach w obszarze zabudowanym pojadą z taką samą prędkością big_smile

Tu chodzi raczej o coś innego - o różnicę podejścia do życia. Jedni wybierają wyższy standard życia kosztem większego wysiłku ( nie czarujmy się - wyższe stanowisko to więcej pracy albo większa odpowiedzialność), a inni chcę mieć święty spokój. Ludzie powinni tak się dobierać, żeby jeden do drugiego nie miał pretensji, że nie podnosi swojego poziomu a ten drugi nie czuł się gorszy w związku.

Ja sie z Toba zgadzam. W szczegolnosci jak mowimy o rozwoju zawodowym. Bo wskazane jest zeby w miare mozliwosci wspinac sie.

Ale z ta akceptacja chodzilo mi o cos innego. Widzialem wywiad z jakims terapeuta par i mowil o tym co najczesciej nie pasuje babkom a co facetom w zwiazkach. Powiedzial że absolutnym nr 1 dla facetow jest poczucie braku akceptacji. Poczucie ze jest się "nie takim", niewystarczajacym. Tu nie chodziło o kase wprost tylko o caloksztalt. Te oczekwiania sa czesto niewypowiedziane. Te same reklamacje mieli ci faceci ktorzy duzo zarabiaja czy robia kariery wiec nie ma co sie skupiac na jednym czynniku. Nie czuja że dla swojej kobiety tacy jacy sa sa w porzadku. Czuja ze wiecznie musza sie o cos starać czasem nie wiedzac o co chodzi.

28,168

Odp: 30lat i cały czas sam

Shinigami nawet nie wiesz jak często piszesz to, co sama myślę. Mądry z Ciebie chłopak.

Motywacja to bardzo istotna rzecz. Jak człowiek nie ma potrzeby to mu się najczęściej nie chce robić rzeczy niepotrzebnych. I trudno mu zarzucać, że jest leniwy, bo on jest raczej pragmatyczny. Można się uczyć chińskiego czy nawet hiszpańskiego, tylko po co, jak nie będzie okazji by ten wysiłek spożytkować.
Inne są potrzeby osoby samotnej a inne gdy ma się rodzinę.

Tak jeszcze nawiążę do Twojego gotowania. W domu rodzinnym nie zawsze są sprzyjające warunki by samemu gotować. Czasem jest to wynikiem układów rodzinnych. Gdy byłam bardzo młoda nie gotowałam, bo kuchnia miała już swoją niepodzielną władczynię. Gdybym chciała się tam wcinać pewnie byłoby więcej spięć, pretensji i walki niż pożytku. Przychodziłam do domu i po prostu jadłam co było, a że kucharka była doskonała, to jadłam ze smakiem.
Gdy wyszłam z domu kupiłam sobie książkę kucharską i w kilka tygodni ogarnęłam sprawę. Była potrzeba i warunki  to się nauczyłam w momencie. To nie jest fizyka kwantowa. Zastanów się co naprawdę sprawia, że nie bierzesz się za gotowanie. Jeśli nawet jest to brak potrzeby, to uzasadnienie jest całkiem sensowne. Zapewniam Cię, że jak naprawdę poczujesz wewnętrzną potrzebę gotowania, to dasz radę bez problemu.

28,169

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Ale z ta akceptacja chodzilo mi o cos innego. Widzialem wywiad z jakims terapeuta par i mowil o tym co najczesciej nie pasuje babkom a co facetom w zwiazkach. Powiedzial że absolutnym nr 1 dla facetow jest poczucie braku akceptacji. Poczucie ze jest się "nie takim", niewystarczajacym. Tu nie chodziło o kase wprost tylko o caloksztalt. Te oczekwiania sa czesto niewypowiedziane. Te same reklamacje mieli ci faceci ktorzy duzo zarabiaja czy robia kariery wiec nie ma co sie skupiac na jednym czynniku. Nie czuja że dla swojej kobiety tacy jacy sa sa w porzadku. Czuja ze wiecznie musza sie o cos starać czasem nie wiedzac o co chodzi.

Ja bym się upierała, że ten brak akceptacji jest absolutnym nr 1 dla każdego, dla kobiet w tym samym stopniu. Dlatego kobiety tak bardzo starają się dbać o siebie, by tą akceptację  od mężczyzn mieć.
Pamiętasz może taki mem: Mężczyźni uważają, że kobiety marzą o rycerzu na białym koniu, a one marzą, żeby się najeść i nie przytyć big_smile

Może kobiety więcej mówią i faceci niejako częściej słyszą coś, co traktują jako pretensję o to czy tamto. A może też tak być, że faceci biorą do siebie rzeczy, których kobieta wcale im nie zarzuca.
Kobieta  wspomina, że coś by chciała mieć albo kupić, a facet zaraz myśli - pewnie ma pretensję, że mało zarabiam, pewnie chce, żebym awansował i przynosił kupę kasy.
Kobieta mówi - też bym chciała jechać jak Malinowscy do Grecji, a facet myśli - ceni Malinowskiego a mnie ma za nieudacznika, który nie za bierze jej do Grecji. A jej zwyczajnie chciałoby się wycieczki bo jest zmęczona.

28,170

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:

Wystarczy, że dodasz ogłoszenie w stylu: 29letni przystojny prawiczek, ze słabą pracą, niepewny siebie, szuka kobiety, która się nim zaopiekuje, załatwi pracę, nauczy sztuki seksu. Gwarantuję ci, że zwróci się do ciebie mnóstwo zadbanych 40-50 latek, które mają taki fetysz ogarniania zagubionych życiowo chłopców. Załatwi ci  pracę z protekcją, będziesz miał seks no i kawalerkę w Warszawie na jej koszt, żebyś był bardziej dyspozycyjny. A gdzie dodać takie ogłoszenie to już zapytaj Rumuna, bo to w podobnym dziale.

Słowo klucz trzeba podkreślić.

Jakby kolega był przystojny to dawno by sobie mógł ogarnąć dziewczynę, a sama widzisz że jest jak jest. Nie wątpię że są babki między 40-50 które lubią młodszych, no ale trzeba być do tego czadem.

28,171

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Anewe napisał/a:

Wystarczy, że dodasz ogłoszenie w stylu: 29letni przystojny prawiczek, ze słabą pracą, niepewny siebie, szuka kobiety, która się nim zaopiekuje, załatwi pracę, nauczy sztuki seksu. Gwarantuję ci, że zwróci się do ciebie mnóstwo zadbanych 40-50 latek, które mają taki fetysz ogarniania zagubionych życiowo chłopców. Załatwi ci  pracę z protekcją, będziesz miał seks no i kawalerkę w Warszawie na jej koszt, żebyś był bardziej dyspozycyjny. A gdzie dodać takie ogłoszenie to już zapytaj Rumuna, bo to w podobnym dziale.

Słowo klucz trzeba podkreślić.

Jakby kolega był przystojny to dawno by sobie mógł ogarnąć dziewczynę, a sama widzisz że jest jak jest. Nie wątpię że są babki między 40-50 które lubią młodszych, no ale trzeba być do tego czadem.

+1000

Nie przystojnego faceta z takiego "ogłoszenia", to by wystawiły go dla beki.

28,172 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2025-03-12 18:43:42)

Odp: 30lat i cały czas sam
nikitaa napisał/a:

Tu chodzi raczej o coś innego - o różnicę podejścia do życia. Jedni wybierają wyższy standard życia kosztem większego wysiłku ( nie czarujmy się - wyższe stanowisko to więcej pracy albo większa odpowiedzialność), a inni chcę mieć święty spokój. Ludzie powinni tak się dobierać, żeby jeden do drugiego nie miał pretensji, że nie podnosi swojego poziomu a ten drugi nie czuł się gorszy w związku.



Ja pracuję na zwykłym szeregowym stanowisku i gdyby mi zaproponowali jakimś cudem stanowisko kierownicze, to chyba bym odmówił.
Dla mnie największą przyjemnością w życiu jest, gdy o godzinie 16:00 chowam telefon do szuflady, następnie wychodzę z biura i już nic co związane z pracą mnie nie interesuje.

Podziwiam ludzi, którzy siedzą nad laptopem do 1 w nocy w celach służbowych albo odbierają telefony wieczorami.
Mi szkoda by było życia na takie coś, no bo po co? Żeby zamienić 7 letniego mercedesa na tego nowego z salonu?

Serio? big_smile

To ja już wolałbym się nawet i tłuc autobusem haha.



Anewe napisał/a:

Wystarczy, że dodasz ogłoszenie w stylu: 29letni przystojny prawiczek, ze słabą pracą, niepewny siebie, szuka kobiety, która się nim zaopiekuje, załatwi pracę, nauczy sztuki seksu. Gwarantuję ci, że zwróci się do ciebie mnóstwo zadbanych 40-50 latek, które mają taki fetysz ogarniania zagubionych życiowo chłopców. Załatwi ci  pracę z protekcją, będziesz miał seks no i kawalerkę w Warszawie na jej koszt, żebyś był bardziej dyspozycyjny. A gdzie dodać takie ogłoszenie to już zapytaj Rumuna, bo to w podobnym dziale.



Mam 31 lat i gdybym miał do wyboru darmowy seks z kobietą w wieku 45-50, albo płacić kilka stów za spotkanie z laską 20-35, to wybrałbym tą drugą opcję.

28,173 Ostatnio edytowany przez ChuopskiChłop (2025-03-12 18:47:02)

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
nikitaa napisał/a:

Tu chodzi raczej o coś innego - o różnicę podejścia do życia. Jedni wybierają wyższy standard życia kosztem większego wysiłku ( nie czarujmy się - wyższe stanowisko to więcej pracy albo większa odpowiedzialność), a inni chcę mieć święty spokój. Ludzie powinni tak się dobierać, żeby jeden do drugiego nie miał pretensji, że nie podnosi swojego poziomu a ten drugi nie czuł się gorszy w związku.


Ja pracuję na zwykłym szeregowym stanowisku i gdyby mi zaproponowali jakimś cudem stanowisko kierownicze, to chyba bym odmówił.
Dla mnie największą przyjemnością w życiu jest, gdy o godzinie 16:00 wrzucam telefon do szuflady, następnie wychodzę z biura i już nic co związane z pracą mnie nie interesuje.
Podziwiam ludzi, którzy siedzą nad laptopem do 1 w nocy w celach służbowych albo odbierają telefony wieczorami. Mi szkoda by było życia na takie coś, no bo po co? Żeby zamienić 7 letniego mercedesa na tego nowego z salonu? Serio? big_smile



Anewe napisał/a:

Wystarczy, że dodasz ogłoszenie w stylu: 29letni przystojny prawiczek, ze słabą pracą, niepewny siebie, szuka kobiety, która się nim zaopiekuje, załatwi pracę, nauczy sztuki seksu. Gwarantuję ci, że zwróci się do ciebie mnóstwo zadbanych 40-50 latek, które mają taki fetysz ogarniania zagubionych życiowo chłopców. Załatwi ci  pracę z protekcją, będziesz miał seks no i kawalerkę w Warszawie na jej koszt, żebyś był bardziej dyspozycyjny. A gdzie dodać takie ogłoszenie to już zapytaj Rumuna, bo to w podobnym dziale.



Mam 31 lat i gdybym miał do wyboru darmowy seks z kobietą w wieku 45-50, albo płacić kilka stów za spotkanie z laską 20-35, to wybrałbym tą drugą opcję.

1. Tak samo jak ty, zarówno w tej jak i w poprzedniej robocie się czekało na fajrant i jazda robić swoje, ani minuty dłużej. Nie ma nic cenniejszego niż czas wolny i spędzanie go na tym co się lubi, czyli na niewymagających jakiś wielkich nakładów kasy hobby (ale za to wymagających często sporo czasu). Jak ktoś się chce zarzynać dla nowego blachosmroda którym nie będzie miał czasu pojeździć czy jakichś wakacji w nudnych i przedymanych lokacjach typu grecje czy egipty to droga wolna, ja tam cenię sobie swoje dokładnie wyliczone 8 godzin.

Autobus w WWA to opcja wcale nie gorsza od własnego środka transportu, jeżdżę tak całe życie i nie narzekam, bilety okresowe są cholernie tanie.

2. A ja bym wolał milfa za darmo, zawsze hajs w portfelu.

28,174 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2025-03-12 19:18:35)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Część z tych przykładów brzmi jakoś mało realnie, ale na pewno zdarzają się takie sytuacje. Wiesz, są też kobiety, które lubią matkować, dominować. Tylko czy one później nie zdradzają tych "przeciętniaków", którym ustawiły życie, z mężczyznami, którzy im imponują w jakiś sposób? Tak szczerze, co ma je kręcić w tych facetach? Czym oni się wyróżniali? Co z tego, że on teraz jeździ tym Mercedesem, skoro to ona kupiła mu kancelarię?

Czy zdradzają tego nie wiem, aż tak blisko nie jestem z tymi ludźmi. Ale tu pojawia się jedną istotna kwestia dla całego tematu. Wybacz jeśli zabrzmi to niemiło ale czy kiedykolwiek zastanawiałaś się nad tym czy każda kobieta bezwzględnie potrzebuje by facet jej imponował? A może im wcale nie zależało na tym by ktokolwiek im imponował tylko na przykład facet dawał im spokój i rozluźnienie po całym dniu pracy przy zarządzaniu wieloma biznesami? Może je kręciło właśnie to, że ci faceci niczym się nie wyróżniali? Że byli inni niż ci wszyscy ich znajomi z "bogatego" świata.

Spokój i rozluźnienie, a co z seksem? Spokój i rozluźnienie może dać np. przyjaciółka... Jak może kręcić to, że facet NICZYM się nie wyróżnia? Zawsze musi być coś, jakieś cechy, które są atrakcyjne - wewnętrzne lub zewnętrzne. Wiesz ilu jest takich przeciętniaków, którzy nie wyróżniają się niczym? Nie jest możliwe wyróżniać się tym, że się nie wyróżniasz. tongue Może po prostu nie znasz na tyle tych ludzi i nie wiesz czym były te cechy. Ewentualnie druga wersja: wybrały bezpieczną opcję (kosztem pożądania), no ale tutaj znowu - z jakiegoś powodu musiały wybrać akurat tego konkretnego mężczyznę.

28,175

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

wolał milfa za darmo, zawsze hajs w portfelu

Tutaj stanę po stronie Rumuńskiego. Też wolałbym zapłacić za "studentkę", niż mieć za darmo milfa, co już ciało nie to samo, uroda i dawać jej satysfakcję, że jacyś młodziaki chcą seksu z nią.

28,176

Odp: 30lat i cały czas sam
gman98v2 napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

wolał milfa za darmo, zawsze hajs w portfelu

Tutaj stanę po stronie Rumuńskiego. Też wolałbym zapłacić za "studentkę", niż mieć za darmo milfa, co już ciało nie to samo, uroda i dawać jej satysfakcję, że jacyś młodziaki chcą seksu z nią.

Czyli pogardziłbyś taką np. Joanną Krupą? tongue

28,177 Ostatnio edytowany przez Anewe (2025-03-12 20:02:11)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
Anewe napisał/a:

Shini, ręce mi opadły... Myślałam, że coś tam zaczyna ci się pod kopułą zmieniać, a tu dalej nic...

Myślałam, że co innego miałeś na myśli pisząc: faceci dzięki samemu wejściu w związek ogarnęli się. Bo ci w twoich przykładach to nie ogarnęli SIĘ, oni zostali ogarnięci. Czyli ty na takie coś liczyć mówiąc, że chciałbyś mieć dziewczynę? Czyli celem jest po prostu znalezienie kogoś, kto załatwi ci dobrze płatną pracę i protekcję w niej i dodatkowo jeszcze będzie ładna i będzie się wypinać? Właściwie to mógłbyś mieć coś takiego na skinięcie palcem i mieszkać w wynajętej nie na twój koszt kawalerce w Warszawie już w kwietniu. Wystarczy, że dodasz ogłoszenie w stylu: 29letni przystojny prawiczek, ze słabą pracą, niepewny siebie, szuka kobiety, która się nim zaopiekuje, załatwi pracę, nauczy sztuki seksu. Gwarantuję ci, że zwróci się do ciebie mnóstwo zadbanych 40-50 latek, które mają taki fetysz ogarniania zagubionych życiowo chłopców. Załatwi ci  pracę z protekcją, będziesz miał seks no i kawalerkę w Warszawie na jej koszt, żebyś był bardziej dyspozycyjny. A gdzie dodać takie ogłoszenie to już zapytaj Rumuna, bo to w podobnym dziale.

Ręce ci opadły bo od razu założyłaś, że piszę tu o sobie co jest bzdurą. Dodatkowo podałaś tylko te przykłady, o których napisałem, że to wręcz nepotyzm. Pozostałe przykłady opisują właśnie wsparcie i dawanie motywacji. Mi właśnie na czymś takim zależy, by będąc w związku korzystać z możliwości jakie daje druga osoba nawet jeśli to tylko sama jej obecność. O to właśnie chodzi mi tym powiedzeniu, że "za każdym sukcesem mężczyzny stoi silna kobieta". Ten mężczyzna pewnie dałby radę osiągnąć to sam ale bez tej kobiety nawet by nie zaczął i by się o tym nie dowiedział. To ona dała mu powód i motywację do działania i osobiście uważam, że coś takiego jest super. Ciężko sobie wyobrazić coś mocniej spajajacego parę niż wspólne osiągnięcia gdzie oboje popychali się naprzód.

Przecież to ty jako przykłady "wsparcia" mężczyzny przez kobietę podajesz odwalenie za faceta całej roboty, załatwienie mu dobrze płatnej pracy i protekcji, to ma być to 'ogarnięcie się faceta z samego faktu wejścia w związek'? Przecież ci faceci palcem nie musieli kiwnąć, wszystko mieli podane na złotej tacy, a przy tym wystarczyłoby jedno kiwnięcie palcem tych 'wspierających' ich partnerek i ci faceci wylecieliby z tych prac na zbity pysk, bo dostali je nie za kwalifikacje, tylko po znajomości. Wsparcie to by było, jakby kobieta np. przeglądała z facetem ogłoszenia o pracę, czytała poradniki 'jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej na stanowisko X' albo pocieszała po kolejnym mailu z odmową.

Wybrałam te przykłady, bo pozostałe są nie na temat, w jednym mówisz o facecie będącym w kilkuletnim związku, w innym o wzajemnym wsparciu dwóch osób będących na dnie. Jedynie ten przykład z otyłym facetem jest w miarę ok.

28,178

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Anewe napisał/a:

Wystarczy, że dodasz ogłoszenie w stylu: 29letni przystojny prawiczek, ze słabą pracą, niepewny siebie, szuka kobiety, która się nim zaopiekuje, załatwi pracę, nauczy sztuki seksu. Gwarantuję ci, że zwróci się do ciebie mnóstwo zadbanych 40-50 latek, które mają taki fetysz ogarniania zagubionych życiowo chłopców. Załatwi ci  pracę z protekcją, będziesz miał seks no i kawalerkę w Warszawie na jej koszt, żebyś był bardziej dyspozycyjny. A gdzie dodać takie ogłoszenie to już zapytaj Rumuna, bo to w podobnym dziale.

Mam 31 lat i gdybym miał do wyboru darmowy seks z kobietą w wieku 45-50, albo płacić kilka stów za spotkanie z laską 20-35, to wybrałbym tą drugą opcję.

Ale tu nie o seks chodzi, tylko o załatwienie bardzo dobrze płatnej pracy z protekcją, seks jest tu kosztem, a przychodem, chociaż kto wie, różnie może być wink

28,179 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2025-03-12 21:06:56)

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:

Shini, ręce mi opadły... Myślałam, że coś tam zaczyna ci się pod kopułą zmieniać, a tu dalej nic...

Bo ludzie na ogół się nie zmieniają (ich osobowość), o tym właśnie pisałam wcześniej. Mindset cały czas ten sam - czekanie na gotowe, bierność. Nie chodzi o brak możliwości, tylko o niechęć do szukania ich samemu.


nikitaa pisała o braku motywacji, ale on wynika z pewnych cech charakteru (pomijając depresję, czy jakieś lęki), a nie wyłącznie z sytuacji. Ludzie odnajdują motywację do robienia wielu rzeczy, pomimo tego, że są im względnie niepotrzebne (bo przynoszą im satysfakcję). Co z tego, że taki facet wejdzie w związek, skoro jest tak "pragmatyczny"? W wyniku tego może uznać, że partnerka zrobi za niego to, to i tamto. A on? Po co ma się tym zajmować? Tego nie zmieni się na siłę w człowieku, on już taki jest... Musiałby sam chcieć tej zmiany i nad nią dłuższy czas popracować, sam.


Wcześniej wspomniałam, że motywacją do zmian może być chęć wejścia w związek, bo może, jeśli chodzi o jakieś kwestie zadbania o siebie. Z tym, że miałam na myśli, że robimy to przed, by w ogóle mieć możliwość rozpoczęcia tej relacji. To zupełnie co innego, niż szukanie ratowniczki/mamusi, liczenie na to, że ktoś mnie weźmie takiego nieudacznego i naprawi. To nie jest dorosłe i odpowiedzialne podejście.


Edytowałam: Dodatkowo jest różnica między nawykami, a cechami osobowości.

28,180 Ostatnio edytowany przez ChuopskiChłop (2025-03-12 21:14:57)

Odp: 30lat i cały czas sam

Akurat pragmatyzm to bardzo dobra cecha i ten element raczej nie jest u niego do zmiany.

28,181

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Akurat pragmatyzm to bardzo dobra cecha i ten element raczej nie jest u niego do zmiany.

To zależy co kto rozumie przez "pragmatyzm".

28,182

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
gman98v2 napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

wolał milfa za darmo, zawsze hajs w portfelu

Tutaj stanę po stronie Rumuńskiego. Też wolałbym zapłacić za "studentkę", niż mieć za darmo milfa, co już ciało nie to samo, uroda i dawać jej satysfakcję, że jacyś młodziaki chcą seksu z nią.

Czyli pogardziłbyś taką np. Joanną Krupą? tongue

Tak.

28,183

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Akurat pragmatyzm to bardzo dobra cecha i ten element raczej nie jest u niego do zmiany.

To zależy co kto rozumie przez "pragmatyzm".

Dla mnie na swój sposób się on łączy z egoizmem trochę, więc może nie każdemu to odpowiada.

28,184 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2025-03-12 21:46:20)

Odp: 30lat i cały czas sam
gman98v2 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:
gman98v2 napisał/a:

Tutaj stanę po stronie Rumuńskiego. Też wolałbym zapłacić za "studentkę", niż mieć za darmo milfa, co już ciało nie to samo, uroda i dawać jej satysfakcję, że jacyś młodziaki chcą seksu z nią.

Czyli pogardziłbyś taką np. Joanną Krupą? tongue

Tak.

A Cleo? Ona chyba młodziej wygląda, Krupa po ciąży już trochę gorzej. Ooo, albo Natalia Siwiec? Też już przekroczyła 40-stkę.

ChuopskiChłop napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

To zależy co kto rozumie przez "pragmatyzm".

Dla mnie na swój sposób się on łączy z egoizmem trochę, więc może nie każdemu to odpowiada.

Też prawda, choć w tym przypadku pomyślałam jeszcze o szukaniu wymówek, byle czegoś nie zrobić.

28,185

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

A Cleo? Ona chyba młodziej wygląda, Krupa po ciąży już trochę gorzej. Ooo, albo Natalia Siwiec? Też już przekroczyła 40-stkę.

Nie chcę mieć nic do czynienia z milfami.

28,186

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
nikitaa napisał/a:

Tu chodzi raczej o coś innego - o różnicę podejścia do życia. Jedni wybierają wyższy standard życia kosztem większego wysiłku ( nie czarujmy się - wyższe stanowisko to więcej pracy albo większa odpowiedzialność), a inni chcę mieć święty spokój. Ludzie powinni tak się dobierać, żeby jeden do drugiego nie miał pretensji, że nie podnosi swojego poziomu a ten drugi nie czuł się gorszy w związku.



Ja pracuję na zwykłym szeregowym stanowisku i gdyby mi zaproponowali jakimś cudem stanowisko kierownicze, to chyba bym odmówił.
Dla mnie największą przyjemnością w życiu jest, gdy o godzinie 16:00 chowam telefon do szuflady, następnie wychodzę z biura i już nic co związane z pracą mnie nie interesuje.

Podziwiam ludzi, którzy siedzą nad laptopem do 1 w nocy w celach służbowych albo odbierają telefony wieczorami.
Mi szkoda by było życia na takie coś, no bo po co? Żeby zamienić 7 letniego mercedesa na tego nowego z salonu?

Serio? big_smile

To ja już wolałbym się nawet i tłuc autobusem haha.

Pracuję od lat na stanowisku kierowniczym i powiem Ci, że nie każdy będzie się dobrze na takim czuł. Do tego są potrzebne pewne predyspozycje, bo trzeba zespół z jednej strony zmobilizować do pracy czy wyegzekwować wykonanie zadań, z z drugiej strony, jeśli chcesz się dobrze czuć w pracy ze swoim zespołem, to powinieneś być  szanowany. Ludzie nie lubię kierownictwa, które wzbudza strach, i jeśli tylko mają okazję to  biorą odwet. Poza tym jak w zespole nie ma więzi to robota nie idzie, ludzie zamiast współpracować zaczynają rywalizować, a wtedy mogą się sabotować, czyli wszystko jak krew w piach. Jak w zespole jest bezkrólewie to też robota się rozłazi, bo jeden zrzuca obowiązki na drugiego, a szef nie potrafi tego złapać i uporządkować. Tak że tak, to wcale nie jest siedzenie za biurkiem i picie kawy. Ludzie rezygnują z kierowniczych stanowisk, bo gdy sobie nie radzą to zaczynają się spalać w pracy. Nikomu wtedy nie jest dobrze, ani pracownikom ani jemu.
U nas sporo osób rezygnuje po okresie próbnym bo praca jest obciążona olbrzymim wysiłkiem umysłowym i pracuje się w stresie, ale jak wyjdę z pracy po ciężkim dniu, to wiem, że żyję i kocham to, co robię.

Szeregowe stanowisko ma inny charakter - z jednej strony jest lżejsze, ale tez nie daje takiej satysfakcji jak stanowisko wymagające dużego wysiłki .
Satysfakcja z pracy to cenna rzecz. Oczywiście można mieć satysfakcję z dobrze wykonanej pracy na każdym stanowisku, niemniej czym większy wysiłek wkładasz w pracę satysfakcja bywa większa.
To tak jak w grach - jak jest prosta to szybko skończysz i szybko się cieszysz z wygranej, jak jest trudna to dłużej grasz, pokonujesz więcej trudności, bardziej się przy niej namęczysz, ale jak już ją przejdziesz to endorfiny szaleją.

28,187

Odp: 30lat i cały czas sam
gman98v2 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

A Cleo? Ona chyba młodziej wygląda, Krupa po ciąży już trochę gorzej. Ooo, albo Natalia Siwiec? Też już przekroczyła 40-stkę.

Nie chcę mieć nic do czynienia z milfami.

Ojej, jaki zatwardziały redpillowiec. tongue A wiesz, że escortki kłamią, jeśli chodzi o wiek?

28,188

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
gman98v2 napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

A Cleo? Ona chyba młodziej wygląda, Krupa po ciąży już trochę gorzej. Ooo, albo Natalia Siwiec? Też już przekroczyła 40-stkę.

Nie chcę mieć nic do czynienia z milfami.

Ojej, jaki zatwardziały redpillowiec. tongue A wiesz, że escortki kłamią, jeśli chodzi o wiek?

Wiem, ale jak ona podaje wiek 20 lat, to jeśli ona ma 23-24 lata realnie, to tak drastycznej różnicy nie zrobi.

Wystarczy, że z "milfami" mam kontakt w pracy.

28,189

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:
Shinigami napisał/a:
Anewe napisał/a:

Shini, ręce mi opadły... Myślałam, że coś tam zaczyna ci się pod kopułą zmieniać, a tu dalej nic...

Myślałam, że co innego miałeś na myśli pisząc: faceci dzięki samemu wejściu w związek ogarnęli się. Bo ci w twoich przykładach to nie ogarnęli SIĘ, oni zostali ogarnięci. Czyli ty na takie coś liczyć mówiąc, że chciałbyś mieć dziewczynę? Czyli celem jest po prostu znalezienie kogoś, kto załatwi ci dobrze płatną pracę i protekcję w niej i dodatkowo jeszcze będzie ładna i będzie się wypinać? Właściwie to mógłbyś mieć coś takiego na skinięcie palcem i mieszkać w wynajętej nie na twój koszt kawalerce w Warszawie już w kwietniu. Wystarczy, że dodasz ogłoszenie w stylu: 29letni przystojny prawiczek, ze słabą pracą, niepewny siebie, szuka kobiety, która się nim zaopiekuje, załatwi pracę, nauczy sztuki seksu. Gwarantuję ci, że zwróci się do ciebie mnóstwo zadbanych 40-50 latek, które mają taki fetysz ogarniania zagubionych życiowo chłopców. Załatwi ci  pracę z protekcją, będziesz miał seks no i kawalerkę w Warszawie na jej koszt, żebyś był bardziej dyspozycyjny. A gdzie dodać takie ogłoszenie to już zapytaj Rumuna, bo to w podobnym dziale.

Ręce ci opadły bo od razu założyłaś, że piszę tu o sobie co jest bzdurą. Dodatkowo podałaś tylko te przykłady, o których napisałem, że to wręcz nepotyzm. Pozostałe przykłady opisują właśnie wsparcie i dawanie motywacji. Mi właśnie na czymś takim zależy, by będąc w związku korzystać z możliwości jakie daje druga osoba nawet jeśli to tylko sama jej obecność. O to właśnie chodzi mi tym powiedzeniu, że "za każdym sukcesem mężczyzny stoi silna kobieta". Ten mężczyzna pewnie dałby radę osiągnąć to sam ale bez tej kobiety nawet by nie zaczął i by się o tym nie dowiedział. To ona dała mu powód i motywację do działania i osobiście uważam, że coś takiego jest super. Ciężko sobie wyobrazić coś mocniej spajajacego parę niż wspólne osiągnięcia gdzie oboje popychali się naprzód.

Przecież to ty jako przykłady "wsparcia" mężczyzny przez kobietę podajesz odwalenie za faceta całej roboty, załatwienie mu dobrze płatnej pracy i protekcji, to ma być to 'ogarnięcie się faceta z samego faktu wejścia w związek'? Przecież ci faceci palcem nie musieli kiwnąć, wszystko mieli podane na złotej tacy, a przy tym wystarczyłoby jedno kiwnięcie palcem tych 'wspierających' ich partnerek i ci faceci wylecieliby z tych prac na zbity pysk, bo dostali je nie za kwalifikacje, tylko po znajomości. Wsparcie to by było, jakby kobieta np. przeglądała z facetem ogłoszenia o pracę, czytała poradniki 'jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej na stanowisko X' albo pocieszała po kolejnym mailu z odmową.

Wybrałam te przykłady, bo pozostałe są nie na temat, w jednym mówisz o facecie będącym w kilkuletnim związku, w innym o wzajemnym wsparciu dwóch osób będących na dnie. Jedynie ten przykład z otyłym facetem jest w miarę ok.

To nie jest takie proste w prawdziwym życiu smile
Dobre stanowiska są często obsadzane przez osoby z polecenia. Ktoś może mieć doskonałe referencje, świetne wykształcenie i być pracowity, a po prostu nie ma informacji o możliwości zatrudnienia. Często też pracodawca wybiera osobę z polecenia, gdy polecający jest godny zaufania, bo często nie ma ochoty zatrudniać w ciemno nie sprawdzonej osoby. Pocztą pantoflową idzie sporo utajnionych wiadomości, ludzi się sprawdza przed przyjęciem nie tylko na podstawie przysłanego CV.
Gdyby ten polecony facet nie miał dobrej opinii w swoim zakładzie to jego szanse topnieją w oczach.
Druga sprawa to już  sprawdzenie się na stanowisku. Przyjęcie do pracy to dopiero wstęp, potem trzeba na tym stanowisku dobrze wykonywać swoje obowiązki. Bez tego marzenia o awansie odpływają w bliżej nieokreśloną dal wink
Dlatego  uważam, że przykłady podane przez Shiniego są w porządku -  faceci dostali możliwości i wsparcie na początku a potem już sami musieli pracować na swój sukces.

28,190 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-03-12 22:14:25)

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

Bo ludzie na ogół się nie zmieniają (ich osobowość), o tym właśnie pisałam wcześniej. Mindset cały czas ten sam - czekanie na gotowe, bierność. Nie chodzi o brak możliwości, tylko o niechęć do szukania ich samemu.


nikitaa pisała o braku motywacji, ale on wynika z pewnych cech charakteru (pomijając depresję, czy jakieś lęki), a nie wyłącznie z sytuacji. Ludzie odnajdują motywację do robienia wielu rzeczy, pomimo tego, że są im względnie niepotrzebne (bo przynoszą im satysfakcję). Co z tego, że taki facet wejdzie w związek, skoro jest tak "pragmatyczny"? W wyniku tego może uznać, że partnerka zrobi za niego to, to i tamto. A on? Po co ma się tym zajmować? Tego nie zmieni się na siłę w człowieku, on już taki jest... Musiałby sam chcieć tej zmiany i nad nią dłuższy czas popracować, sam.


Wcześniej wspomniałam, że motywacją do zmian może być chęć wejścia w związek, bo może, jeśli chodzi o jakieś kwestie zadbania o siebie. Z tym, że miałam na myśli, że robimy to przed, by w ogóle mieć możliwość rozpoczęcia tej relacji. To zupełnie co innego, niż szukanie ratowniczki/mamusi, liczenie na to, że ktoś mnie weźmie takiego nieudacznego i naprawi. To nie jest dorosłe i odpowiedzialne podejście.


Edytowałam: Dodatkowo jest różnica między nawykami, a cechami osobowości.

Dodałabym jeszcze, że wielu osobom motywacji wystarcza tylko na tyle, ile buzują w ich organizmach hormony wywołane zakochaniem. Gdy ich poziom w naturalny sposób opada, jak to bywa w związkach, zapał również się obniża i mimowolnie wracają do poprzedniej wersji. Nie bez powodu masa ludzi się zapuszcza po pewnym czasie, albo zaczyna inaczej się zachowywać, w gruncie rzeczy bardziej prawdziwie. Jeśli w czyjejś naturze nie leży staranie się, to będzie wkładał nadmierny wysiłek tylko na pokaz, żeby kogoś przyciągnąć i zatrzymać, dopóki nie poczuje się na tyle stabilnie w relacji, aby być sobą. Rzecz jasna, nie każdy robi to z premedytacją, niektórzy szczerze łudzą się, że motylki poniosą ich hen wysoko. Póki są na fali, to idą za ciosem, gorzej, jak któregoś dnia obudzą się i wody będą spokojne. Albo nagle zostaną porzuceni przez partnera i cyk, iskierka zgasła. Dlatego tak ważne jest, aby samemu chcieć, szukać źródła we własnym wnętrzu, a nie opierać tak fundamentalne kwestie na innym człowieku.

Aczkolwiek nie zgadzam się co do tego, że ludzie się nie zmieniają.
Według mnie zmiany zachodzą w nas cały czas, tylko nie zawsze te pożądane.
No i rzadko są to jakieś wielkie metamorfozy, więc ciężej to dostrzec.

28,191

Odp: 30lat i cały czas sam
nikitaa napisał/a:

Dobre stanowiska są często obsadzane przez osoby z polecenia. Ktoś może mieć doskonałe referencje, świetne wykształcenie i być pracowity, a po prostu nie ma informacji o możliwości zatrudnienia. Często też pracodawca wybiera osobę z polecenia, gdy polecający jest godny zaufania, bo często nie ma ochoty zatrudniać w ciemno nie sprawdzonej osoby. Pocztą pantoflową idzie sporo utajnionych wiadomości, ludzi się sprawdza przed przyjęciem nie tylko na podstawie przysłanego CV.
Gdyby ten polecony facet nie miał dobrej opinii w swoim zakładzie to jego szanse topnieją w oczach.
Druga sprawa to już  sprawdzenie się na stanowisku. Przyjęcie do pracy to dopiero wstęp, potem trzeba na tym stanowisku dobrze wykonywać swoje obowiązki. Bez tego marzenia o awansie odpływają w bliżej nieokreśloną dal wink
Dlatego  uważam, że przykłady podane przez Shiniego są w porządku -  faceci dostali możliwości i wsparcie na początku a potem już sami musieli pracować na swój sukces.

Przecież to zupełnie nie ten przypadek. On pisał o facetach, którzy bali się wysłać CV na najniższe możliwe stanowiska do korpo, to nie są ludzie mający predyspozycje do zajmowania wysokich stanowisk, gdzie liczy się charyzma, decyzyjność i inne cechy świadczące o mocnej psychice. To nie były sprawdzone osoby, tylko osoby, które wciskało się na siłę po znajomości na jakieś stanowisko z realnie zerowym zakresem obowiązków, a na jego wypłatę pracowało 10 osób będących pod nim. Każdy kto pracował w korpo zna takie osoby.

28,192

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:
nikitaa napisał/a:

Dobre stanowiska są często obsadzane przez osoby z polecenia. Ktoś może mieć doskonałe referencje, świetne wykształcenie i być pracowity, a po prostu nie ma informacji o możliwości zatrudnienia. Często też pracodawca wybiera osobę z polecenia, gdy polecający jest godny zaufania, bo często nie ma ochoty zatrudniać w ciemno nie sprawdzonej osoby. Pocztą pantoflową idzie sporo utajnionych wiadomości, ludzi się sprawdza przed przyjęciem nie tylko na podstawie przysłanego CV.
Gdyby ten polecony facet nie miał dobrej opinii w swoim zakładzie to jego szanse topnieją w oczach.
Druga sprawa to już  sprawdzenie się na stanowisku. Przyjęcie do pracy to dopiero wstęp, potem trzeba na tym stanowisku dobrze wykonywać swoje obowiązki. Bez tego marzenia o awansie odpływają w bliżej nieokreśloną dal wink
Dlatego  uważam, że przykłady podane przez Shiniego są w porządku -  faceci dostali możliwości i wsparcie na początku a potem już sami musieli pracować na swój sukces.

Przecież to zupełnie nie ten przypadek. On pisał o facetach, którzy bali się wysłać CV na najniższe możliwe stanowiska do korpo, to nie są ludzie mający predyspozycje do zajmowania wysokich stanowisk, gdzie liczy się charyzma, decyzyjność i inne cechy świadczące o mocnej psychice. To nie były sprawdzone osoby, tylko osoby, które wciskało się na siłę po znajomości na jakieś stanowisko z realnie zerowym zakresem obowiązków, a na jego wypłatę pracowało 10 osób będących pod nim. Każdy kto pracował w korpo zna takie osoby.

Jeszcze raz przeczytałam przykłady Shiniegi smile
Z jego opisu wynika, że facet najpierw został zatrudniony w korpo z polecenia na  jakimś stanowisku, a po 10 latach doszedł do głównego księgowego polskiego oddziału w korpo. Więc to jednak był awans wypracowany przez lata.

Drugi przykład - faceta zatrudnia po znajomości właściciel firmy. To już jest bardziej złożone, bo żaden właściciel nie będzie wykładał  dużej kasy na bezproduktywnego pracownika. W prywatnej firmie to nie przejdzie.

Na pewno są takie przypadki o jakich piszesz, też o tym słyszałam, chociaż sama się z tym nie spotkałam. Wydaje mi się jednak, że to nie  te przykłady smile

28,193

Odp: 30lat i cały czas sam
Mrs.Happiness napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Bo ludzie na ogół się nie zmieniają (ich osobowość), o tym właśnie pisałam wcześniej. Mindset cały czas ten sam - czekanie na gotowe, bierność. Nie chodzi o brak możliwości, tylko o niechęć do szukania ich samemu.


nikitaa pisała o braku motywacji, ale on wynika z pewnych cech charakteru (pomijając depresję, czy jakieś lęki), a nie wyłącznie z sytuacji. Ludzie odnajdują motywację do robienia wielu rzeczy, pomimo tego, że są im względnie niepotrzebne (bo przynoszą im satysfakcję). Co z tego, że taki facet wejdzie w związek, skoro jest tak "pragmatyczny"? W wyniku tego może uznać, że partnerka zrobi za niego to, to i tamto. A on? Po co ma się tym zajmować? Tego nie zmieni się na siłę w człowieku, on już taki jest... Musiałby sam chcieć tej zmiany i nad nią dłuższy czas popracować, sam.


Wcześniej wspomniałam, że motywacją do zmian może być chęć wejścia w związek, bo może, jeśli chodzi o jakieś kwestie zadbania o siebie. Z tym, że miałam na myśli, że robimy to przed, by w ogóle mieć możliwość rozpoczęcia tej relacji. To zupełnie co innego, niż szukanie ratowniczki/mamusi, liczenie na to, że ktoś mnie weźmie takiego nieudacznego i naprawi. To nie jest dorosłe i odpowiedzialne podejście.


Edytowałam: Dodatkowo jest różnica między nawykami, a cechami osobowości.

Dodałabym jeszcze, że wielu osobom motywacji wystarcza tylko na tyle, ile buzują w ich organizmach hormony wywołane zakochaniem. Gdy ich poziom w naturalny sposób opada, jak to bywa w związkach, zapał również się obniża i mimowolnie wracają do poprzedniej wersji. Nie bez powodu masa ludzi się zapuszcza po pewnym czasie, albo zaczyna inaczej się zachowywać, w gruncie rzeczy bardziej prawdziwie. Jeśli w czyjejś naturze nie leży staranie się, to będzie wkładał nadmierny wysiłek tylko na pokaz, żeby kogoś przyciągnąć i zatrzymać, dopóki nie poczuje się na tyle stabilnie w relacji, aby być sobą. Rzecz jasna, nie każdy robi to z premedytacją, niektórzy szczerze łudzą się, że motylki poniosą ich hen wysoko. Póki są na fali, to idą za ciosem, gorzej, jak któregoś dnia obudzą się i wody będą spokojne. Albo nagle zostaną porzuceni przez partnera i cyk, iskierka zgasła. Dlatego tak ważne jest, aby samemu chcieć, szukać źródła we własnym wnętrzu, a nie opierać tak fundamentalne kwestie na innym człowieku.

Masz rację, z tym, że jeśli mówimy o nawykach, to one utrwalają się po pewnym czasie. Dlatego może być tak jak piszesz, ale nie musi.

Mrs.Happiness napisał/a:

Aczkolwiek nie zgadzam się co do tego, że ludzie się nie zmieniają.
Według mnie zmiany zachodzą w nas cały czas, tylko nie zawsze te pożądane.
No i rzadko są to jakieś wielkie metamorfozy, więc ciężej to dostrzec.

No właśnie, o tym też w innym poście pisałam. Drobne zmiany zachodzące w nas wraz z wiekiem, w sposób naturalny, bez większego wysiłku z naszej strony (również te negatywne), to co innego. Za to te zauważalne, fundamentalne zmiany, "wielkie metamorfozy"? Nagła, gruntowna zmiana stylu życia, sposobu myślenia, zachowania, poziomu energii wewnętrznej? Rzadkość. To już nie jest tak proste. Część z nich jest pewnie nawet nie do ruszenia, bo wrodzona, np. ta życiowa energia, czy też poziom wrażliwości.

28,194

Odp: 30lat i cały czas sam
nikitaa napisał/a:

To nie jest takie proste w prawdziwym życiu smile Dobre stanowiska są często obsadzane przez osoby z polecenia. Ktoś może mieć doskonałe referencje, świetne wykształcenie i być pracowity, a po prostu nie ma informacji o możliwości zatrudnienia. Często też pracodawca wybiera osobę z polecenia, gdy polecający jest godny zaufania, bo często nie ma ochoty zatrudniać w ciemno nie sprawdzonej osoby. Pocztą pantoflową idzie sporo utajnionych wiadomości, ludzi się sprawdza przed przyjęciem nie tylko na podstawie przysłanego CV.
Gdyby ten polecony facet nie miał dobrej opinii w swoim zakładzie to jego szanse topnieją w oczach.
Druga sprawa to już  sprawdzenie się na stanowisku. Przyjęcie do pracy to dopiero wstęp, potem trzeba na tym stanowisku dobrze wykonywać swoje obowiązki. Bez tego marzenia o awansie odpływają w bliżej nieokreśloną dal wink
Dlatego  uważam, że przykłady podane przez Shiniego są w porządku -  faceci dostali możliwości i wsparcie na początku a potem już sami musieli pracować na swój sukces.

Właśnie to miałem na myśli. Ten księgowy choćby nie wiem co robił nie dostałby pracy w tym korpo gdyby sam próbował. Dlaczego? Bo nikt nie może tak dostać tej pracy. Tam przyjmują tylko po znajomości, ogłoszenie o wolnym etacie idzie do internetu tylko dlatego, że przepisy do tego zobowiązują. W praktyce nikt nawet nie przegląda zgłoszeń przypadkowych ludzi. Tak jest w wielu miejscach.

Nie było żadnej protekcji później, chodziło tylko o samo przyjęcie do pracy, a to czy później sobie poradzili czy nie to już zależało od nich. Jak widać poradzili sobie.

Anewe napisał/a:

Przecież to zupełnie nie ten przypadek. On pisał o facetach, którzy bali się wysłać CV na najniższe możliwe stanowiska do korpo, to nie są ludzie mający predyspozycje do zajmowania wysokich stanowisk, gdzie liczy się charyzma, decyzyjność i inne cechy świadczące o mocnej psychice. To nie były sprawdzone osoby, tylko osoby, które wciskało się na siłę po znajomości na jakieś stanowisko z realnie zerowym zakresem obowiązków, a na jego wypłatę pracowało 10 osób będących pod nim. Każdy kto pracował w korpo zna takie osoby.

Nigdzie nie było nawet wzmianki o tym, że oni się czegoś bali. Po prostu albo wiedzieli, że bez znajomości nie da rady bo na przykład już próbowali albo nie sądzili, że zdołają spełnić wymagania. I właśnie o coś takiego mi chodzi. Nawet jeśli oni sami nie wierzyli w siebie ani w sukces to ich partnerki wierzyły.

28,195 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-03-12 23:31:25)

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

Masz rację, z tym, że jeśli mówimy o nawykach, to one utrwalają się po pewnym czasie. Dlatego może być tak jak piszesz, ale nie musi.

SamotnaWilczyca napisał/a:

No właśnie, o tym też w innym poście pisałam. Drobne zmiany zachodzące w nas wraz z wiekiem, w sposób naturalny, bez większego wysiłku z naszej strony (również te negatywne), to co innego. Za to te zauważalne, fundamentalne zmiany, "wielkie metamorfozy"? Nagła, gruntowna zmiana stylu życia, sposobu myślenia, zachowania, poziomu energii wewnętrznej? Rzadkość. To już nie jest tak proste. Część z nich jest pewnie nawet nie do ruszenia, bo wrodzona, np. ta życiowa energia, czy też poziom wrażliwości.

Oczywiście, wielu udaje się pewne czynności zmienić w nawyk i już im tak zostaje.
Na przykład wcześniej sprzątali, jak już dom zarastał brudem, a teraz robią to regularnie.
Ale, jak słusznie zauważyłaś, głębokie przemiany to już nie przelewki.
Wymagają one dużego wysiłku i nierzadko mnóstwa lat ciągłej pracy nad sobą.
Na krótką metę można poudawać, stłumić naturalne odruchy.
Domator zmusi się do aktywnego spędzania czasu lub odwrotnie.
Jednak prędzej czy później każdy zmęczy się takim odgrywaniem roli.
Odmówi raz, potem drugi i dziesiąty, aż całkowicie wróci do starych schematów.
Trzeba samemu czegoś chcieć, czuć szczerą potrzebę, żeby takie fikołki miały sens.
A tu niektórzy faceci piszą, jakby samo poznanie dziewczyny miało magicznie odmienić ich los.
Nagle zachce im się robić to wszystko, co przez kilkadziesiąt lat leżało daleko poza kręgiem ich zainteresowań.

28,196

Odp: 30lat i cały czas sam
Mrs.Happiness napisał/a:

A tu niektórzy faceci piszą, jakby samo poznanie dziewczyny miało magicznie odmienić ich los.
Nagle zachce im się robić to wszystko, co przez kilkadziesiąt lat leżało daleko poza kręgiem ich zainteresowań.

Całego losu to z pewnością nie. Natomiast pewne zmiany zainteresowań jak najbardziej.

Ja od nastoletnich lat chodziłam na rajdy piesze i po górach. Mój mąż tego nie znał, jego aktywność była zupełnie inna.
Na pierwszy wspólny urlop wykupiłam pobyt w górach. Gdy się dowiedział był zawiedziony, myślał, że pojedziemy nad morze.
I co my tam będziemy robić - zapytał?
-No po górach będziemy chodzić.
- To mnie będą nogi bolały.
Z tej rodzinnej anegdoty śmiejemy się przez całe małżeństwo. Pojechaliśmy  wtedy  do Zakopanego, schodziliśmy Tatry, załapał takiego bakcyla, że najlepszym miejscem wypoczynku są dla nas góry. Nie ma takiego roku, żebyśmy tam nie pojechali. Nad morzem też kilkakrotnie byliśmy  ale gór nic nie zastąpi big_smile

28,197

Odp: 30lat i cały czas sam
nikitaa napisał/a:

Ja od nastoletnich lat chodziłam na rajdy piesze i po górach. Mój mąż tego nie znał, jego aktywność była zupełnie inna.
Na pierwszy wspólny urlop wykupiłam pobyt w górach. Gdy się dowiedział był zawiedziony, myślał, że pojedziemy nad morze.
I co my tam będziemy robić - zapytał?
-No po górach będziemy chodzić.
- To mnie będą nogi bolały.
Z tej rodzinnej anegdoty śmiejemy się przez całe małżeństwo. Pojechaliśmy  wtedy  do Zakopanego, schodziliśmy Tatry, załapał takiego bakcyla, że najlepszym miejscem wypoczynku są dla nas góry. Nie ma takiego roku, żebyśmy tam nie pojechali. Nad morzem też kilkakrotnie byliśmy  ale gór nic nie zastąpi big_smile

Z tym, że to była sytuacja w stylu "partnerka namówiła mnie na coś nowego i mi się spodobało". Miła niespodzianka. Twój mąż raczej nie zakładał wcześniej, że co prawda na ten moment nie lubi wycieczek po górach, ale jak pozna odpowiednią dziewczynę, to na pewno je pokocha. Każda bliska relacja z drugim człowiekiem w jakiś sposób na nas wpływa, ale ciężko z góry określić, jaka będzie skala tego zjawiska i czy zmiany okażą się w ogóle pozytywne. Może przy ambitnym, zaradnym partnerze będziemy chcieli się bardziej rozwijać, a może zaczniemy żerować na tym, że lepiej radzi sobie w życiu i korzystać z dobrodziejstw, które nam dzięki temu zapewni. Ruletka. Natomiast im bardziej ogarnięci jesteśmy przed związkiem, tym większa szansa, że uda nam się nie tylko wynieść z niego coś dobrego dla siebie, ale również samemu wnieść wartość dodaną.

28,198 Ostatnio edytowany przez SamotnaWilczyca (2025-03-13 00:48:23)

Odp: 30lat i cały czas sam
Mrs.Happiness napisał/a:

Oczywiście, wielu udaje się pewne czynności zmienić w nawyk i już im tak zostaje.
Na przykład wcześniej sprzątali, jak już dom zarastał brudem, a teraz robią to regularnie.
Ale, jak słusznie zauważyłaś, głębokie przemiany to już nie przelewki.
Wymagają one dużego wysiłku i nierzadko mnóstwa lat ciągłej pracy nad sobą.
Na krótką metę można poudawać, stłumić naturalne odruchy.
Domator zmusi się do aktywnego spędzania czasu lub odwrotnie.
Jednak prędzej czy później każdy zmęczy się takim odgrywaniem roli.
Odmówi raz, potem drugi i dziesiąty, aż całkowicie wróci do starych schematów.
Trzeba samemu czegoś chcieć, czuć szczerą potrzebę, żeby takie fikołki miały sens.
A tu niektórzy faceci piszą, jakby samo poznanie dziewczyny miało magicznie odmienić ich los.
Nagle zachce im się robić to wszystko, co przez kilkadziesiąt lat leżało daleko poza kręgiem ich zainteresowań.

Generalnie to właśnie miałam na myśli. smile Zgadzam się.
Z tą motywacją podobnie - chodziło mi o wykonanie pracy nad sobą jeszcze przed poznaniem konkretnej osoby, by w ogóle być w stanie stworzyć udany związek, a nie dopiero pod wpływem zauroczenia - tak dla sprostowania.
I uważam, że na ogół ludzie nie zmieniają się w fundamentalnych kwestiach, bo większość ludzi, według mnie, nie widzi takiej potrzeby lub pewnych rzeczy nie są w stanie w sobie zmienić. A już zwłaszcza w taki sposób nie zmieniają się (na stałe) za sprawą wejścia w relację.

28,199

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

I teraz rozwinmy pytanie bazując na Twoim wpisie bo prawde napisalas: dlaczego pani bedzie dążyć do zmiany faceta (czy bedzie ambitny, ona umozliwi mu rozwoj itd), a dlaczego jej odpowiednik pan nie bedzie dazyl do tego samego, do zmiany pani z biedronki?

To się nazywa kolego HIPERGAMIA. I prawdopodobnie cechuje większość kobiet. Nie bez powodu mówi się, że kobieta kocha oportunistycznie, a mężczyzna idealistycznie. Dlatego właśnie ambitny pan prezes na wysokim stanowisku będzie w stanie związać się z panią pracującą w Żabce, ale pani prezes już najprawdopodobniej nie zwiąże się już z takim panem.

28,200

Odp: 30lat i cały czas sam

moze i istnieje hipergamia, ale tez częste jest takie zjawisko wśród młodych męzczyzn i niedojrzałych: chcąc ogarniać kobietę i zwiążek wybierają taką, z którą mają na to szansę: czyli taką której można łatwiej zaimponować i czuć się przy niej mężczyzną.
im ktos starszy i wyżej w hierarchii tym mniejsza tendencja do szukania partnerek na życie wśród kobiet o niższym statusie.

28,201 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2025-03-13 22:25:18)

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

A Cleo? Ona chyba młodziej wygląda, Krupa po ciąży już trochę gorzej. Ooo, albo Natalia Siwiec? Też już przekroczyła 40-stkę.



Wolałbym pierwszą lepszą 20stkę niż te wszystkie Krupy, Cleo czy Siwiec.
Najlepiej to widać na siłowni - pierwsza lepsza przeciętna 20stka wygląda 100x lepiej niż najbardziej wyćwiczone laski 40+
Nawet jak zainwestujesz w takiego + 40 letniego milfa milion dolarów, to i tak faceci na siłce będą częściej obczajać 20stkę, która jest chociaż troszeczkę ładna.

Nie ma nic piękniejszego niż bawienie się młodymi, jędrnymi piersiami.
Te po 40stce też mogą być atrakcyjne, ale skóra już nie ta sama itp.



nikitaa napisał/a:

Szeregowe stanowisko ma inny charakter - z jednej strony jest lżejsze, ale tez nie daje takiej satysfakcji jak stanowisko wymagające dużego wysiłki .
Satysfakcja z pracy to cenna rzecz. Oczywiście można mieć satysfakcję z dobrze wykonanej pracy na każdym stanowisku, niemniej czym większy wysiłek wkładasz w pracę satysfakcja bywa większa.



Wiesz, ja mam tylko jedno życie i nie chcę go poświęcać na wyścig szczurów w jakimś korpo.
Zamiast tego wolę popołudnie spędzić na rowerze, albo na siłowni czy graniu w gry.



nikitaa napisał/a:

To tak jak w grach - jak jest prosta to szybko skończysz i szybko się cieszysz z wygranej, jak jest trudna to dłużej grasz, pokonujesz więcej trudności, bardziej się przy niej namęczysz, ale jak już ją przejdziesz to endorfiny szaleją.



Ciekawe spostrzeżenie.
Faktycznie czasami lubię w grach ustawiać trudny poziom rozgrywki, bo wtedy muszę pokombinować, co tu zrobić, aby przejść dany poziom i wtedy zaczyna się znacznie lepsza frajda.
Aczkolwiek na dłuższą metę robi się to wyczerpujące. Nie mógłbym tak w kółko, raz na jakiś czas spoko, ale nie non-stop.



SamotnaWilczyca napisał/a:

Ojej, jaki zatwardziały redpillowiec. tongue A wiesz, że escortki kłamią, jeśli chodzi o wiek?



Escortka, z którą się spotykam też mnie okłamała co do wieku.
Mało tego, nawet nie chce mi zdradzić swojego prawdziwego imienia.

Czy mam jej za to za złe?
Właśnie, że nie... Po prostu przyjąłem na klatę, że takie są zasady gry w tej branży i albo wchodzę w temat grając na tych zasadach, albo się wycofuję.

28,202

Odp: 30lat i cały czas sam
Ela210 napisał/a:

moze i istnieje hipergamia, ale tez częste jest takie zjawisko wśród młodych męzczyzn i niedojrzałych: chcąc ogarniać kobietę i zwiążek wybierają taką, z którą mają na to szansę: czyli taką której można łatwiej zaimponować i czuć się przy niej mężczyzną.
im ktos starszy i wyżej w hierarchii tym mniejsza tendencja do szukania partnerek na życie wśród kobiet o niższym statusie.

Czekaj czekaj. Czyli jak dobrze zrozumiałem mężczyźni do związku szukają kobiety, której łatwo zaimponować i czuć się przy niej mężczyzną, ale im są starsi tym mniejsze mają tendencje do szukania kobiet o niższym statusie?
To jakiej kobiecie łatwiej jest zaimponować? Tej o wyższym statusie od mężczyzny czy tej o niższym?
Napisałaś coś co jest wewnętrznie sprzeczne samo ze sobą.

28,203

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:
Ela210 napisał/a:

moze i istnieje hipergamia, ale tez częste jest takie zjawisko wśród młodych męzczyzn i niedojrzałych: chcąc ogarniać kobietę i zwiążek wybierają taką, z którą mają na to szansę: czyli taką której można łatwiej zaimponować i czuć się przy niej mężczyzną.
im ktos starszy i wyżej w hierarchii tym mniejsza tendencja do szukania partnerek na życie wśród kobiet o niższym statusie.

Czekaj czekaj. Czyli jak dobrze zrozumiałem mężczyźni do związku szukają kobiety, której łatwo zaimponować i czuć się przy niej mężczyzną, ale im są starsi tym mniejsze mają tendencje do szukania kobiet o niższym statusie?
To jakiej kobiecie łatwiej jest zaimponować? Tej o wyższym statusie od mężczyzny czy tej o niższym?
Napisałaś coś co jest wewnętrznie sprzeczne samo ze sobą.

Dlaczego sprzeczne? Niedojrzali i (zazwyczaj) młodsi, szukają tych o niższym statusie, którym łatwo jest zaimponować. Z kolei dojrzali i ogarnięci, interesują się kobietami o wyższym statusie, którym trudniej jest zaimponować. To wynika przecież z tego wpisu.

28,204

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:

Niedojrzali i (zazwyczaj) młodsi, szukają tych o niższym statusie, którym łatwo jest zaimponować. Z kolei dojrzali i ogarnięci, interesują się kobietami o wyższym statusie, którym trudniej jest zaimponować. To wynika przecież z tego wpisu.

Okej. Mozna zrozumiec i w ten sposob. Ale to i tak dalej bedzie nieprawdziwe bo status nie jest czym mozna zaimponowac mezczyznie. Zwlaszcza temu, ktory sam ma wysoki status. Mezczyzna nie szuka w kobiecie statusu tylko pewnej uleglosci, ciepla i dobrego milego charakteru.
Status kobiety to akurat bedzie ostatnie czego mezczyzna bedzie szukal. I tym sie wlasnie roznia obie plcie w tej kwestii.

28,205

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Niedojrzali i (zazwyczaj) młodsi, szukają tych o niższym statusie, którym łatwo jest zaimponować. Z kolei dojrzali i ogarnięci, interesują się kobietami o wyższym statusie, którym trudniej jest zaimponować. To wynika przecież z tego wpisu.

Okej. Mozna zrozumiec i w ten sposob. Ale to i tak dalej bedzie nieprawdziwe bo status nie jest czym mozna zaimponowac mezczyznie. Zwlaszcza temu, ktory sam ma wysoki status. Mezczyzna nie szuka w kobiecie statusu tylko pewnej uleglosci, ciepla i dobrego milego charakteru.
Status kobiety to akurat bedzie ostatnie czego mezczyzna bedzie szukal. I tym sie wlasnie roznia obie plcie w tej kwestii.

Czyli całkowicie przypadkowo np. prawnicy interesują się lekarkami? big_smile Chyba swoje przekonania i potrzeby niesłusznie przypisujesz innym mężczyznom, także tym innej kategorii.

28,206 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2025-03-14 19:22:29)

Odp: 30lat i cały czas sam

Z jednej strony Kolega ma rację, co też wiele Pań uważa za niewłaściwe czy wręcz uwłaczające kobiecie, czego efektem bywają narzekania na temat facetów, że ci boją się silnych, niezależnych i samodzielnych kobiet, co jest akurat zupełnie irracjonalne. Wydaje mi się, że te różnice w naszych oczekiwaniach wydają się być za bardzo demonizowane. Czyż jest coś złego w tym, że facet pragnie tego ciepłego i miłego charakteru u kobiety? Tak samo, gdyby się obrażać, kiedy to kobieta oczekuje zaradnego i pewnego siebie faceta.. Jeśli już mówimy o potrzebach, bądźmy konsekwentni i sprawiedliwi dla obu stron.

Z drugiej jednak możemy sobie zadać pytanie, jak często widzimy czy znamy w swoim otoczeniu pary, gdzie obie strony pochodzą z diametralnie różnych środowisk, jak również poziomu życia czy statusu społecznego? W grę wchodzi tutaj wykształcenie, ambicje, zdolności czy zainteresowania a także komunikatywność, charakter oraz cały szereg indywidualnych predyspozycji, sprawiających, że lepiej się czujemy w towarzystwie osoby z "naszego" otoczenia. Z takimi zwyczajnie lepiej i skuteczniej się dogadujemy, bo jedno niejako rozumie drugiego. Moim zdaniem, im osoby pochodzą z bardziej odległych grup, zawodów czy poziomu życia, tym trudniej jest im się nawet wcześniej poznać, nie mówiąc już o wspólnym spędzaniu czasu czy życiu razem. Jeśli np. obracamy się w gronie ludzi z wyższym wykształceniem, którzy w życiu mają za sobą studia, staże, ciągle się doszkalają oraz znają po kilka języków obcych, to czy łatwiej nam będzie znaleźć potencjalnego partnera wśród nich czy może wśród osób kończących "jedynie" szkołę zawodową? Nie mam zamiaru deprecjonować tutaj nikogo, kto nie skończył studiów(kiedy teraz tak naprawdę dużo osób je kończy- z jakim efektem, to inna sprawa). Po prostu różne światy rzadko kiedy się przenikają..
Sam należę do pewnej, dość specyficznej(według niektórych pokręconej i zwariowanej) grupy zawodowej, uważanej za hermetyczną. W tym sensie, że wiele osób z tego grona, poznając się bliżej z racji zainteresowań, uprawianego zawodu a do tego poglądów i podejścia do życia, nie wyobraża sobie brać za partnera kogoś spoza ich kręgu. Nie jest to regułą, ale występuje często.

28,207 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-14 19:29:14)

Odp: 30lat i cały czas sam
SamotnaWilczyca napisał/a:
Kakarotto napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Niedojrzali i (zazwyczaj) młodsi, szukają tych o niższym statusie, którym łatwo jest zaimponować. Z kolei dojrzali i ogarnięci, interesują się kobietami o wyższym statusie, którym trudniej jest zaimponować. To wynika przecież z tego wpisu.

Okej. Mozna zrozumiec i w ten sposob. Ale to i tak dalej bedzie nieprawdziwe bo status nie jest czym mozna zaimponowac mezczyznie. Zwlaszcza temu, ktory sam ma wysoki status. Mezczyzna nie szuka w kobiecie statusu tylko pewnej uleglosci, ciepla i dobrego milego charakteru.
Status kobiety to akurat bedzie ostatnie czego mezczyzna bedzie szukal. I tym sie wlasnie roznia obie plcie w tej kwestii.

Czyli całkowicie przypadkowo np. prawnicy interesują się lekarkami? big_smile Chyba swoje przekonania i potrzeby niesłusznie przypisujesz innym mężczyznom, także tym innej kategorii.

Akurat lekarki nizej nie spojrza. A prawnicy i owszem. W pewnym momencie chodzi tez o prestiz spoleczny. Nie wypada prawnikowi byc z pania z biedronki. Choc wiadomo wskazane jest tez zeby mozna bylo pogadac na poziomie.  Nie oszukujmy sie jest to tez bardzo istotny czynnik zeby byc na podobnym pozimie intelektualnym. Ale oni beda cenić śmiech, zabawę, seks, dobry humor, brak konfliktow bardziej niz rozmowy o sztuce. Statystycznie. Więc jak pani lekarka ma takie cechy to pelny sukces. Ale jak pani lekarka daje tylko prestiz spoleczny to bedzie rozwod. Bo np sprzataczka w domu lubi sie powyglupiac.

PS znam wielu prawnikow akurat żaden z lekarka

28,208

Odp: 30lat i cały czas sam
Bert44 napisał/a:

Jest jeszcze ciekawiej. Taka babka nie bedzie miała romansu z operatorem wozka widlowego. A jej odpowiednik pan nie bedzie mial problemu z romansem z pania z biedronki. A dlaczego? smile


Takie babki akurat z tymi operatorami wózka widłowego czy innymi basenowymi romanse mają najczęściej. Bo kobieta w związku wchodzi w romans głównie z jednego powodu: żeby partnerowi zrobić na złość.

28,209

Odp: 30lat i cały czas sam

Nasunęła mi się taka historia prawdziwa. Pan, poza urodą, elokwencją i wielkim mniemaniu o sobie, praktycznie nie miał nic. Szukał pani dla ułatwienie sobie życia, pani z dobrą pozycją i pieniędzmi. Wśród wielu kobiet, bo miał gadane i Eskimosom śnieg by sprzedawał, miał panią dyrektor banku. Pani dyrektor zaspakajała jego zapotrzebowanie na dobrą pozycję, niestety nie miała nachalnej urody. No i jak sobie radził nasz Adonis?  Trzymał ją w domu przed  tv i zajadał przywożone przez  nią obiadki. 
Wpadł do niego wspólny znajomy i chciał ich zabrać do lokalu -  niestety do wyjścia do restauracji czy kawiarni była zbyt mało reprezentacyjna. Po cichu mu powiedział, żeby się nie wyrywał.

I niech mi ktoś napisze, że panowie są tacy poczciwi big_smile

28,210

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Myślę, że jeśli mężczyzna nie chce się rozwijać, to kobieta go nie zmieni. Prędzej on zacznie ją ściągać do swojego poziomu. Z jakiegoś powodu przecież jest w miejscu w jakim jest i dlaczego nagle ona miałaby to zmienić? Owszem, zdarzają się wyjątki - on może mieć potencjał, ale jest w kryzysie - tylko to są właśnie wyjątki. Bycie ratownikiem, zwłaszcza dla kobiety, zwykle kończy się źle.

Wybacz ale to jest totalny bullshit. Od ręki mógłbym ci wymienić kilka związków, które znam gdzie jedna strona była na sporo wyższym poziomie rozwojowym niż druga. Ta druga dzięki pomocy i wsparciu pierwszej w krótkim czasie znacząco się rozwinęła. I właśnie w większości były to pary gdzie to kobieta była tą na wyższym poziomie. Nic nie daje mężczyźnie takiego impulsu do rozwoju jak ta mądra kobieta.

Czy wy myślicie, że każdy facet nie mający wysokiej pozycji ani zarobków, ten magazynier to nieudacznik, patol albo debil? W wielu typowo fizycznych zawodach można się grubo zdziwić jakie ktoś ma wykształcenie i co robił kiedyś. Poznałem wielu budowlańców, takich Mirków kojarzonych z flaszką, wystającym brzuchem i kopiących rowy. A po jakimś czasie się okazuje, że jeden jest jakimś turbo inżynierem, drugi prawnikiem, trzeci ma uprawnienia na chyba każdy rodzaj roboty związanej z budowlanką, czwarty był wykładowcą akademickim z doktorem, piąty policjantem, a dwa najciekawsze przypadki jakie poznałem to ratownik wysokogórski i były żołnierz GROM. Ludzie są strasznie zaszufladkowani przez pracę i zarobki w danej chwili, a mogą mieć potencjał daleko wykraczający poza to co obecnie robią.



Bajki komuś się z rzeczywistością pomieszały big_smile


Te przypadki, jakie wymieniłeś, (a wątpię, aby były prawdziwe) to są przypadki kompletnych zapaści ludzkich. Też znam ex żołnierzy, którzy skończyli na budowie czy w pracach bez kwalifikacji. A wiesz czemu tam skończyli? Bo się stoczyli na dno dna i takiego syfu narobili wokół siebie, że w ich branżach nikt z nimi nie chciał mieć już nic do czynienia.

Też znam eks prawników, maklerów co zmienili branże głównie.....przez dragi. Wpadli (na dragach) i wypadli (z pracy i życia) albo się kompletnie wypalili i zamiast szukać pomocy, to stracili dorobek życia i rodziny. I dopiero później ktoś im pomógł. To nie jest tak, że oni dzięki temu, że ktoś ich dostrzegł to wyszli na prostą. Ktoś sobie z nich zrobił projekt i ich wyprowadził. To kompletnie co innego. Bo takie projekty w większości wypadków kończą się klapą, bo oni dochodzą do pewnego etapu życia i zaczynają potem popełniać podobne błędy.

Ci co wyszli na prostą zorientowali się w swoim położeniu na dużo wcześniejszym etapie.



Anewe napisał/a:

Przecież to ty jako przykłady "wsparcia" mężczyzny przez kobietę podajesz odwalenie za faceta całej roboty, załatwienie mu dobrze płatnej pracy i protekcji, to ma być to 'ogarnięcie się faceta z samego faktu wejścia w związek'? Przecież ci faceci palcem nie musieli kiwnąć, wszystko mieli podane na złotej tacy, a przy tym wystarczyłoby jedno kiwnięcie palcem tych 'wspierających' ich partnerek i ci faceci wylecieliby z tych prac na zbity pysk, bo dostali je nie za kwalifikacje, tylko po znajomości. Wsparcie to by było, jakby kobieta np. przeglądała z facetem ogłoszenia o pracę, czytała poradniki 'jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej na stanowisko X' albo pocieszała po kolejnym mailu z odmową.

Wybrałam te przykłady, bo pozostałe są nie na temat, w jednym mówisz o facecie będącym w kilkuletnim związku, w innym o wzajemnym wsparciu dwóch osób będących na dnie. Jedynie ten przykład z otyłym facetem jest w miarę ok.


Dokładnie.

Posty [ 28,146 do 28,210 z 29,787 ]

Strony Poprzednia 1 432 433 434 435 436 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024