Mrs.Happiness napisał/a:Nie zestawiłam z nimi, tylko odpisałam na sugestię, że dziewczyny zawsze są podrywane.
Przecież ta twoja koleżanka, na którą tak się powołujesz też była. Jak sama to przyznałaś - nawet przez przystojnych.
Te komentarze pisze mnóstwo zwyczajnych facetów, nie tylko wazeliniarze.
Zwyczajny facet ślini się do fotek z netu? Który?
DLA WAS jest ważne, że COKOLWIEK jest proponowane.
DLA MNIE i wielu innych kobiet bardziej istotne jest CO DOKŁADNIE proponują nam faceci.
Bo nie wiesz co to znaczy być osobą przezroczysta społecznie i wiecznie odrzucaną.
Po prostu zaznaczam, że to nie jest wcale takie super, jak niektórzy starają się prezentować.
Nikt nie mówił o tym, ze to super. Chodzi o fakt, ze to lepsze niż ciągłe odrzucenia i porażki.
Tym bardziej, że niektórzy faceci nie poprzestają na obleśnych tekstach.
Klepią nas po tyłkach, naruszają naszą przestrzeń osobistą.
To działa w dwie strony. Też byłem i jestem zaczepiany.
A samotne kobiety MOGĄ CZUĆ BÓL, że faceci widzą w nich co najwyżej obiekt seksualny.
To chamskie, umniejszać temu i jednocześnie oczekiwać zrozumienia dla siebie.
Bo to takie krokodyle łzy, ze jeździ się golfem, a chciałoby się Ferrari i pisze się to w kontekście żali kolesi, co popierdalają w jednym i to dziurawym bucie.
JAKBY MOGLI, to by tak zrobili.
ALE NIE MOGĄ.
Tak, niektóre pokazują dupy w social mediach.
Głównie po to, by PODJĄĆ WSPÓŁPRACĘ z różnymi firmami.
A przy okazji mogą sobie doładować ego wielkością odzewu.
Od tych wszystkich chłopaków, którzy nie potrafią komplementować, rzecz jasna.
Nie rozumiem tylko, czemu piszesz tak, jakby ci goście mieli szansę na seks z nimi.
Te dziewczyny mają ich W TYLE. Są dla nich wyłącznie narzędziem.
? Przecież to podkreślam - nie mają.
Bo jeśli chodzi o kasę, to bliższe prostytucji, niż zwykłej relacji damsko męskiej.
Wiadomo, że tam afrodyzjakiem jest grubość portfela.
Pierdollo. Przez seks zaspokajają potrzeby i tyle.
Nie przesadzaj. Nie trzeba mieć doświadczenia, by napisać dwa słowa na temat tego, jakiego partnera się AKTYWNIE POSZUKUJE. Moim zdaniem to bezsensu, jak pójście do sklepu bez zastanowienia się wcześniej, w jakim celu się do niego wybrało.
Nie przesadzam. Mowa jest o kolesiach, którzy nigdy nie flirtowali nawet, a max ich doświadczeń to może ktoś ich za rękę przez chwilę potrzymał, dał buziaka w policzek czy się uśmiechnął. W większości przypadków rozmowa tutaj jest ich największym doświadczeniem z interakcji z kobietą, która nie jest ich matką lub lekarką.
Chodzi o pisanie do każdej, bez względu na wygląd, czy opis, jeśli go ma.
Nie chciałabym mieć JAKIEGOKOLWIEK partnera.
Uważam, że każdy powinien posiadać choć minimalne wymagania.
Desperacja jest nie tylko odpychająca, ale również niebezpieczna.
To nie desperacja tylko strategia łowiecka. Kobiety w rzeczywistości i tak ani nie wyglądają jak na fotkach, ani nie zachowują się zgodnie z deklaracjami. Także tu chodzi o jak najszybsze spotkanie się w realu.
Bo wielu z nich kreuje się niemal na znawców kobiet.
Mimo że nigdy z żadną nie byli, jak słusznie wskazałeś.
Bo to jest frustracja i szufladkowanie, które daje im poczucie bezpieczeństwa, ogarnięcia chaosu i zrzucenia ciężaru ciągłych odrzuceń.
Po prostu nie zgadzam się, że brzydka kobieta ma raj na ziemi w porównaniu z incelami.
W porównaniu do ich doświadczeń - ma. Owszem obiektywnie to i tak względnie chujowe, ale to wciąż nie jest nawet ułamek tego, z czym boryka się przeciętny facet. Już tu przywoływałem wielokrotnie historię Norah Vincent. Lesbijki, która chciała udowodnić, ze faceci - nawet przeciętni mają super zajebiste życie. Przebrała się za faceta i żyła jak facet w związku z tym. Eksperyment przerwała przed czasem, bo zaczęła wykazywać zachowania mizoginistyczne i rozwinęła skrajną depresję, której nie udało jej się wyleczeń i popełniła samobójstwo ostatecznie.
Ciężko mi sobie wyobrazić, że w obecnych czasach większość facetów chciałoby latami łożyć hajs na bezrobotne partnerki. Przecież wystarczy, że dziewczyna nie zaproponuje podzielenia rachunku na randce i w oczach wielu jest już wstrętną materialistką.
Mieszasz tu dwie rzeczy:
1) sytuację ekonomiczną
2) uwarunkowania kulturowe
Tak - większość facetów, jakby finanse im na to pozwalały, wolałyby mieć niepracujące żony. I nie chodzi tu o posiadanie służącej, ale o zatroszczenie się o aspekt, który facetom często umyka. O ten brakujący kobiecy pierwiastek.