Prawdziwie szczera dziewczyna, mówi ilu partnerów seksualnych miała w ciągu tygodnia,
https://youtube.com/shorts/jYECzT5dhjQ? … Hb-JBM2r-W
A wy przez 30 lat marzycie o tym aby „zagadać” ahahhahahhahaha
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » 30lat i cały czas sam
Strony Poprzednia 1 … 406 407 408 409 410 … 459 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Prawdziwie szczera dziewczyna, mówi ilu partnerów seksualnych miała w ciągu tygodnia,
https://youtube.com/shorts/jYECzT5dhjQ? … Hb-JBM2r-W
A wy przez 30 lat marzycie o tym aby „zagadać” ahahhahahhahaha
Shinigami napisał/a:Niesamowite to jest to, że w ogóle mogłaś pomyśleć, że ktoś mógł tego nie ogarnąć. Od pierwszego ułamka sekundy wiedziałem, że to była szydera ale nie chciałem na nią odpowiadać bo tylko byśmy się pokłócili, jak widać i tak tego nie uniknąłem. Nie ważne czy on ma tych partnerek 3, 7 czy 20, chodzi o jego podejście do kobiet i relacji (...)
Nie, nie ogarnąłeś. Ogarnąłeś tylko tyle, że ten post to fejk (ciężko byłoby na to nie wpaść), a do czego odnosiła się szydera to już nie wpadłeś, bo dalej wierzysz w bajki. dfx755 miał tyle samo partnerek seksualnych co ty, opisuje tu swoje mokre sny, a ty łykasz jak pelikan i zazdrościsz mu czegoś, co nigdy się nie wydarzyło. Zacznij chłopie myśleć i nie buduj sobie wyobrażenia o tym 'jakie są kobiety' na podstawie fejkowych postów pisanych przez zaburzonych typów.
Shini, naprawdę poważnie, nie bierz tego typu historyjek bezrefleksyjnie, także w życiu realnym. Popatrz, uaktywniła się teraz pewna maskotka tego forum - Theodore Robert Bundy - jemu też wierzysz w jego podboje? Jeżeli byś miał mu wierzyć, to jakby podsumować jego wypowiedzi to "zaliczył" już średniej wielkości miasteczko pełne samych kobiet. Popatrz na styl i charakter wypowiedzi - czy tak potrafiłaby pisać osoba niezaburzona, nie mająca kompleksów na punkcie swojego wyglądu?
A dxf powyżej - nagle w ciągu kilku wypowiedzi z jednej partnerki zrobiły się trzy na raz. A Ty to stawiasz za wzór.
(...)Bo wielu Redpillowców z kolei wręcz twierdzi, że aby związek poprawnie działał kobieta powinna się cały czas bać, że facet może ją w każdej chwili zostawić, a facet nie powinien się angażować emocjonalnie tak aby być cały czas gotowym do odejścia.
Zawsze mnie korci w takich momentach zadać pytanie - a ilu z tych pilowców miało satysfakcjonujące, trwałe i pełne bliskości związki w kobietami?
Nie, nie ogarnąłeś. Ogarnąłeś tylko tyle, że ten post to fejk (ciężko byłoby na to nie wpaść), a do czego odnosiła się szydera to już nie wpadłeś, bo dalej wierzysz w bajki. dfx755 miał tyle samo partnerek seksualnych co ty, opisuje tu swoje mokre sny, a ty łykasz jak pelikan i zazdrościsz mu czegoś, co nigdy się nie wydarzyło. Zacznij chłopie myśleć i nie buduj sobie wyobrażenia o tym 'jakie są kobiety' na podstawie fejkowych postów pisanych przez zaburzonych typów.
Napisałem wyraźnie, że opieram się na moich osobistych obserwacjach, a nie tym co ktoś napisał. Osobiście widziałem jak dziewczyny się niemal kleiły do typów, których nikt nie lubił, a wręcz się ich bali wszyscy poza tymi dziewczynami. Oboje nie mamy pewności czy coś co zostało napisane na forum się wydarzyło czy nie. Jedyne czego komukolwiek zazdroszczę to doświadczenia bo dzięki niemu może podejść do kwestii kolejnych relacji na chłodno, z czystym umysłem. Ja mimo 28 lat podchodzę do tych kwestii jakbym miał góra 18. Nawet jeśli znajdę jakąś kandydatkę na partnerkę to wszystko będę musiał robić na czuja bo wszystko będzie pierwszy raz co z pewnością uczyni mnie też podanym na manipulację. Facet w moim wieku powinien na luzie rozmawiać z każdą kobietą niezależnie od jej wyglądu, a mi jest ciężko się nawet odezwać.
Chcą być kochani i doceniani za to, jacy są. I mniej lub bardziej świadomie chcieliby doświadczyć rekompensaty za stracone lata.
Nie rekompensaty tylko nadrobienia. W bardzo krótkim czasie będę musiał nadrobić te lata, a ten czas się coraz bardziej wydłuża no chyba, że jakimś cudem znajdzie się dziewczyna, która nie będzie tego wymagać. Ostatnie 10-15 lat mojego życia jest stracone, zmarnowane, jakbym siedział w więzieniu i nie mogę zrobić nawet kroku by zacząć to nadrabiać. Większości ludziom to wszystko przyszło naturalnie, a mi niewiele brakuję do 30 i tak jak Ted napisał jestem dopiero na etapie "zagadania". Tak na prawdę to nie na etapie zagadania tylko myślenia o tym bo zagadać nawet nie mam do kogo.
Shini, naprawdę poważnie, nie łykaj tego typu historyjek bezrefleksyjnie, także w życiu realnym. Popatrz, uaktywniła się teraz pewna maskotka tego forum - Theodore Robert Bundy - jemu też wierzysz w jego podboje? Jeżeli byś miał mu wierzyć, to wg jego słów "zaliczył" już średniej wielkości miasteczko pełne samych kobiet. Popatrz na styl i charakter wypowiedzi - czy tak potrafiłaby pisać osoba niezaburzona, nie mająca kompleksów na punkcie swojego wyglądu?
W podboje nie wierzę ale linki, które tu wstawia to co innego i one są straszne. Nawet bohaterka filmu, który ja niedawno wrzuciłem pojawiła się ponownie.
Herne napisał/a:Shini, naprawdę poważnie, nie łykaj tego typu historyjek bezrefleksyjnie, także w życiu realnym. Popatrz, uaktywniła się teraz pewna maskotka tego forum - Theodore Robert Bundy - jemu też wierzysz w jego podboje? Jeżeli byś miał mu wierzyć, to wg jego słów "zaliczył" już średniej wielkości miasteczko pełne samych kobiet. Popatrz na styl i charakter wypowiedzi - czy tak potrafiłaby pisać osoba niezaburzona, nie mająca kompleksów na punkcie swojego wyglądu?
W podboje nie wierzę ale linki, które tu wstawia to co innego i one są straszne. Nawet bohaterka filmu, który ja niedawno wrzuciłem pojawiła się ponownie.
Rzeczywiście straszne - ale nie wiem co bardziej:
1) kilka randomowych lasek i przedstawicielka nowoczesnej formy prostytucji przedstawiane jako relacyjne autorytety?
2) czy to, że ktoś w to patrzy jak w obrazek i bez żadnej refleksji traktuje ich wypowiedzi jako jedyną prawdę objawioną.
Shinigami napisał/a:Herne napisał/a:Shini, naprawdę poważnie, nie łykaj tego typu historyjek bezrefleksyjnie, także w życiu realnym. Popatrz, uaktywniła się teraz pewna maskotka tego forum - Theodore Robert Bundy - jemu też wierzysz w jego podboje? Jeżeli byś miał mu wierzyć, to wg jego słów "zaliczył" już średniej wielkości miasteczko pełne samych kobiet. Popatrz na styl i charakter wypowiedzi - czy tak potrafiłaby pisać osoba niezaburzona, nie mająca kompleksów na punkcie swojego wyglądu?
W podboje nie wierzę ale linki, które tu wstawia to co innego i one są straszne. Nawet bohaterka filmu, który ja niedawno wrzuciłem pojawiła się ponownie.
Rzeczywiście straszne - ale nie wiem co bardziej:
1) kilka randomowych lasek i przedstawicielka nowoczesnej formy prostytucji przedstawiane jako relacyjne autorytety?
2) czy to, że ktoś w to patrzy jak w obrazek i bez żadnej refleksji traktuje ich wypowiedzi jako jedyną prawdę objawioną.
Te dwie rzeczy sa straszne
Rzeczywiście straszne - ale nie wiem co bardziej:
1) kilka randomowych lasek i przedstawicielka nowoczesnej formy prostytucji przedstawiane jako relacyjne autorytety?
2) czy to, że ktoś w to patrzy jak w obrazek i bez żadnej refleksji traktuje ich wypowiedzi jako jedyną prawdę objawioną.
Żeby móc spojrzeć na coś z refleksją trzeba mieć jakieś porównanie albo chociaż widzieć więcej niż jedną stronę medalu. Ja rzadko mam okazję zobaczyć jakieś inne autorytety niż takie, prezentowane w internecie. Dodatkowo czasem długo tłumione emocje biorą nade mną górę i zaczynam wypisywać coś bez pomyślenia. To jest najgorszy problem wynikający z braku doświadczenia, że nie da się na pewne kwestie spojrzeć refleksyjnie czy krytycznie.
Dla mnie straszniejsze jest to, że wielu ludzi nie może nawet spróbować czegoś co jest naturalne dla większości żywych istot na tej planecie. Natura czegoś od człowieka wymaga i utrudnia jego życie jeśli te wymagania nie zostaną spełnione. Ludzie są najwyższej rozwiniętym gatunkiem na tej planecie i jednocześnie mają najwięcej ograniczeń, z których sporą część sami sobie narzucają nawet o tym nie wiedząc.
Dla mnie straszniejsze jest to, że wielu ludzi nie może nawet spróbować czegoś co jest naturalne dla większości żywych istot na tej planecie
Tak działa natura. Eliminuje z puli genetycznej słabe jednostki.
Shinigami napisał/a:Dla mnie straszniejsze jest to, że wielu ludzi nie może nawet spróbować czegoś co jest naturalne dla większości żywych istot na tej planecie
Tak działa natura. Eliminuje z puli genetycznej słabe jednostki.
To prawda. Slabe jednostki nie przezyja tylko zgina marnie
Bezpieczeństwo też jest oczywiste ale przecież ten bad boy nie ma z tym zbyt wiele wspólnego. Gdyby chodziło o samo poczucie bezpieczeństwa to facet przejawiający cnoty rycerskie powinien być najbardziej oblegany przez kobiety. Nie agresywny, porywczy i dominujący barbarzyńca tylko opanowany, rozsądny i odważny rycerz. Z kolei gdyby chodziło konkretnie o umiejętności bojowe zapewniające fizyczne bezpieczeństwo to w dzisiejszych czasach żołnierze jednostek specjalnych powinni być uznawani za najatrakcyjniejszych.
1. barbarzyńca
2. rycerz
3. słaby mężczyzna
Pan numer 3 odpada.
Zostaje 1 i 2.
Jak nie ma 2, to cóż... trzeba próbować z 1.
W dzisiejszym świecie:
1. bad boy
2. ogarnięty w życiu
3. słaby mężczyzna
Jak nie ma 2, to cóż — trzeba próbować z 1.
Shinigami napisał/a:Bezpieczeństwo też jest oczywiste ale przecież ten bad boy nie ma z tym zbyt wiele wspólnego. Gdyby chodziło o samo poczucie bezpieczeństwa to facet przejawiający cnoty rycerskie powinien być najbardziej oblegany przez kobiety. Nie agresywny, porywczy i dominujący barbarzyńca tylko opanowany, rozsądny i odważny rycerz. Z kolei gdyby chodziło konkretnie o umiejętności bojowe zapewniające fizyczne bezpieczeństwo to w dzisiejszych czasach żołnierze jednostek specjalnych powinni być uznawani za najatrakcyjniejszych.
1. barbarzyńca
2. rycerz
3. słaby mężczyznaPan numer 3 odpada.
Zostaje 1 i 2.
Jak nie ma 2, to cóż... trzeba próbować z 1.W dzisiejszym świecie:
1. bad boy
2. ogarnięty w życiu
3. słaby mężczyznaJak nie ma 2, to cóż — trzeba próbować z 1.
Ja bym nie chciala miec w dawnych czasach dzikusa barbarzyncy... bad boya tez nie bo by pewnie zdradzal... najlepszy jest ogarniety w zyciu
Slabe jednostki nie przezyja tylko zgina marnie
Dlatego faceci z niskim jakości kodem genetycznym powinni skończyć ze sobą po 25 roku życia, by nie być potem obiektem wyżywania się przez kobiety.
JuliaUK33 napisał/a:Slabe jednostki nie przezyja tylko zgina marnie
Dlatego faceci z niskim jakości kodem genetycznym powinni skończyć ze sobą po 25 roku życia, by nie być potem obiektem wyżywania się przez kobiety.
Ja sie nie wyzywam na nikim tak samo wiekszosc kobiet na swiecie.
Shinigami napisał/a:Bezpieczeństwo też jest oczywiste ale przecież ten bad boy nie ma z tym zbyt wiele wspólnego. Gdyby chodziło o samo poczucie bezpieczeństwa to facet przejawiający cnoty rycerskie powinien być najbardziej oblegany przez kobiety. Nie agresywny, porywczy i dominujący barbarzyńca tylko opanowany, rozsądny i odważny rycerz. Z kolei gdyby chodziło konkretnie o umiejętności bojowe zapewniające fizyczne bezpieczeństwo to w dzisiejszych czasach żołnierze jednostek specjalnych powinni być uznawani za najatrakcyjniejszych.
1. barbarzyńca
2. rycerz
3. słaby mężczyznaPan numer 3 odpada.
Zostaje 1 i 2.
Jak nie ma 2, to cóż... trzeba próbować z 1.W dzisiejszym świecie:
1. bad boy
2. ogarnięty w życiu
3. słaby mężczyznaJak nie ma 2, to cóż — trzeba próbować z 1.
Ok, to brzmi logicznie ale jedno pytanie. Co dokładnie oznacza ten "słaby mężczyzna"? Porównując do rycerza czy barbarzyńcy byłby to po prostu słaby fizycznie, a dobrze wiemy, że w dzisiejszych czasach nie ma zbyt dużego znaczenia. Więc jakie cechy będą definiować współczesnego słabego mężczyznę? Biedny, brzydki, mający jakąś traumę? To wszystko też są cechy, które każdy ocenia jak chce i ten brzydki dla jednej osoby nie musi być taki dla drugiej.
Gary napisał/a:Shinigami napisał/a:Bezpieczeństwo też jest oczywiste ale przecież ten bad boy nie ma z tym zbyt wiele wspólnego. Gdyby chodziło o samo poczucie bezpieczeństwa to facet przejawiający cnoty rycerskie powinien być najbardziej oblegany przez kobiety. Nie agresywny, porywczy i dominujący barbarzyńca tylko opanowany, rozsądny i odważny rycerz. Z kolei gdyby chodziło konkretnie o umiejętności bojowe zapewniające fizyczne bezpieczeństwo to w dzisiejszych czasach żołnierze jednostek specjalnych powinni być uznawani za najatrakcyjniejszych.
1. barbarzyńca
2. rycerz
3. słaby mężczyznaPan numer 3 odpada.
Zostaje 1 i 2.
Jak nie ma 2, to cóż... trzeba próbować z 1.W dzisiejszym świecie:
1. bad boy
2. ogarnięty w życiu
3. słaby mężczyznaJak nie ma 2, to cóż — trzeba próbować z 1.
Ok, to brzmi logicznie ale jedno pytanie. Co dokładnie oznacza ten "słaby mężczyzna"? Porównując do rycerza czy barbarzyńcy byłby to po prostu słaby fizycznie, a dobrze wiemy, że w dzisiejszych czasach nie ma zbyt dużego znaczenia. Więc jakie cechy będą definiować współczesnego słabego mężczyznę? Biedny, brzydki, mający jakąś traumę? To wszystko też są cechy, które każdy ocenia jak chce i ten brzydki dla jednej osoby nie musi być taki dla drugiej.
Slaby czyli taki co nie umie znalezc sobie partnerki i zony, taki co nie zarabia dobrze, mieszka u rodzicow do 30 albo nawet 40 roku zycia, co nic zadnej sprawy nie zalatwi, co nie ma prawa jazdy, co nie jet pewny siebie
Widzę, że zarabiać wymaga się od faceta, bo jeśli w drugą stronę takie coś się wymagane, to jest ryk świński.
Inne rzeczy również są głównie od faceta wymagane.
Widzę, że zarabiać wymaga się od faceta, bo jeśli w drugą stronę takie coś się wymagane, to jest ryk świński.
Inne rzeczy również są głównie od faceta wymagane.
No niewiem jak Ty, ale ja akurat jestem Muzulmanka i ja nie mam obowiazku pracowac jak bede niedlugo po slubie. A u Ciebie to moze dzialac w dwie strony,tylko,zeby tez zajmowanie sie dziecmi i domem tez dzialalo w obie strony w przypadku, gdy kobieta idzie do pracy
Od faceta wymaga się by więcej zarabiał. Mało która kobieta chciałaby faceta, co mniej od niej zarabia (włącza się wtedy u niej pogarda).
Od faceta wymaga się by więcej zarabiał. Mało która kobieta chciałaby faceta, co mniej od niej zarabia (włącza się wtedy u niej pogarda).
No tak. Takie zycie. Tak macie wiecej zarabiac a jak nie to nie bedziecie miec dziewczyny no trudno taki wasz los
Ok, to brzmi logicznie ale jedno pytanie. Co dokładnie oznacza ten "słaby mężczyzna"?
To bardzo proste. Słaby to jest taki, co nie potrafi zrobić/osiągnąć czegoś, co jest wykonalne/osiągalne dla większości przedstawicieli jego gatunku i co on sam chciałby zrobić/osiągnąć. Nieważne czy chodzi o komara, gołębia czy człowieka. Kładę nacisk na 'nie potrafi' i 'chce', jeśli 'nie chce, nie potrzebuje' to wtedy nie ocenia się takiego osobnika jako słabego, np. Mbappe nie ma prawa jazdy bo nie potrzebuje, mówi, że nie kręci go prowadzenie samochodu i od tego ma szoferów.
Shinigami napisał/a:Ok, to brzmi logicznie ale jedno pytanie. Co dokładnie oznacza ten "słaby mężczyzna"?
To bardzo proste. Słaby to jest taki, co nie potrafi zrobić/osiągnąć czegoś, co jest wykonalne/osiągalne dla większości przedstawicieli jego gatunku i co on sam chciałby zrobić/osiągnąć. Nieważne czy chodzi o komara, gołębia czy człowieka. Kładę nacisk na 'nie potrafi' i 'chce', jeśli 'nie chce, nie potrzebuje' to wtedy nie ocenia się takiego osobnika jako słabego, np. Mbappe nie ma prawa jazdy bo nie potrzebuje, mówi, że nie kręci go prowadzenie samochodu i od tego ma szoferów.
No wlasnie to tez prawda
No tak. Takie zycie. Tak macie wiecej zarabiac a jak nie to nie bedziecie miec dziewczyny no trudno taki wasz los
Na taki układ, można jedynie się zgodzić, kiedy kobieta wygląda dobrze. Facet daje pieniądze, kobieta zgrabne ciało. Ale wtedy chyba lepiej wychodzi "studentka", bo sztywne widełki ustawić na stronie - waga, wiek itd.
JuliaUK33 napisał/a:No tak. Takie zycie. Tak macie wiecej zarabiac a jak nie to nie bedziecie miec dziewczyny no trudno taki wasz los
Na taki układ, można jedynie się zgodzić, kiedy kobieta wygląda dobrze. Facet daje pieniądze, kobieta zgrabne ciało. Ale wtedy chyba lepiej wychodzi "studentka", bo sztywne widełki ustawić na stronie - waga, wiek itd.
Nie wszystkie "studentki " sa ladne I szczuple, a ladne cialo tez sie kiedys skonczy. Ja akurat dbam o siebie,ale wiem ,ze jak bede kiedys stara to i tak bede miec nadal kase meza,bo on pewnie moze juz w kalendarz kopnie jak bedzie stary o ile ja sie wczesniej nie wykoncze przez np choroba ze starosci.
To bardzo proste. Słaby to jest taki, co nie potrafi zrobić/osiągnąć czegoś, co jest wykonalne/osiągalne dla większości przedstawicieli jego gatunku i co on sam chciałby zrobić/osiągnąć. Nieważne czy chodzi o komara, gołębia czy człowieka. Kładę nacisk na 'nie potrafi' i 'chce', jeśli 'nie chce, nie potrzebuje' to wtedy nie ocenia się takiego osobnika jako słabego, np. Mbappe nie ma prawa jazdy bo nie potrzebuje, mówi, że nie kręci go prowadzenie samochodu i od tego ma szoferów.
No dobra to teraz co jest wykonalne dla większości przedstawicieli gatunku ludzkiego? Patrząc w skali całego gatunku dobrą pracę i pieniądze ma malutki procencik. Jakieś relacje damsko-męskie czy związki niby ma ta większość ale znowu takie, które są dla nich satysfakcjonujące i dające szczęście jest chyba jeszcze mniejszy procencik. Kwestie typu to prawo jazdy są już totalnie indywidualne. Chyba każdy chciałby czegoś czego nie ma. Mogę powiedzieć, że chciałbym być milionerem ale nie jestem, czy to czyni mnie słabym? Jeśli tak to 3/4 ludzkości też jest słaba bo przecież milionerem chciałby być każdy, a na pewno zdecydowana większość.
Ten temat dobrze pokazuje różnice w myśleniu kobiet i mężczyzn. Kobieta pierwsze na co patrzy to co mężczyzna posiada albo co może zdobyć by jej dać lub by mogla z tego korzystać będąc z nim. Mężczyzna patrzy na to jaka ta kobieta jest. Dla mnie osobiście nie ma znaczenia czy kobieta jest biedna czy bogata albo czy ma potencjał by stać się bogatą. Dla mnie liczyło by się to jak ona traktuje innych ludzi i zwierzęta, czy jest kulturalna, czy dba o swoje zdrowie i wygląd, czy jest wierna i honorowa, czy się nie poddaje jeśli jej na czymś zależy itp. Jakby to porównać do szkoły to kobiety patrzą na wynik, a mężczyźni na pracę włożoną w próbę zdobycia dobrego wyniku, a przynajmniej ja tak to widzę. Kompletnie inne kwestie przesadzają o byciu słabym lub silnym.
Anewe napisał/a:To bardzo proste. Słaby to jest taki, co nie potrafi zrobić/osiągnąć czegoś, co jest wykonalne/osiągalne dla większości przedstawicieli jego gatunku i co on sam chciałby zrobić/osiągnąć. Nieważne czy chodzi o komara, gołębia czy człowieka. Kładę nacisk na 'nie potrafi' i 'chce', jeśli 'nie chce, nie potrzebuje' to wtedy nie ocenia się takiego osobnika jako słabego, np. Mbappe nie ma prawa jazdy bo nie potrzebuje, mówi, że nie kręci go prowadzenie samochodu i od tego ma szoferów.
No dobra to teraz co jest wykonalne dla większości przedstawicieli gatunku ludzkiego? Patrząc w skali całego gatunku dobrą pracę i pieniądze ma malutki procencik. Jakieś relacje damsko-męskie czy związki niby ma ta większość ale znowu takie, które są dla nich satysfakcjonujące i dające szczęście jest chyba jeszcze mniejszy procencik. Kwestie typu to prawo jazdy są już totalnie indywidualne. Chyba każdy chciałby czegoś czego nie ma. Mogę powiedzieć, że chciałbym być milionerem ale nie jestem, czy to czyni mnie słabym? Jeśli tak to 3/4 ludzkości też jest słaba bo przecież milionerem chciałby być każdy, a na pewno zdecydowana większość.
Ten temat dobrze pokazuje różnice w myśleniu kobiet i mężczyzn. Kobieta pierwsze na co patrzy to co mężczyzna posiada albo co może zdobyć by jej dać lub by mogla z tego korzystać będąc z nim. Mężczyzna patrzy na to jaka ta kobieta jest. Dla mnie osobiście nie ma znaczenia czy kobieta jest biedna czy bogata albo czy ma potencjał by stać się bogatą. Dla mnie liczyło by się to jak ona traktuje innych ludzi i zwierzęta, czy jest kulturalna, czy dba o swoje zdrowie i wygląd, czy jest wierna i honorowa, czy się nie poddaje jeśli jej na czymś zależy itp. Jakby to porównać do szkoły to kobiety patrzą na wynik, a mężczyźni na pracę włożoną w próbę zdobycia dobrego wyniku, a przynajmniej ja tak to widzę. Kompletnie inne kwestie przesadzają o byciu słabym lub silnym.
Nie trzeba miec duzo kasy by miec udane zycie. Ja zyje na zasilkach a teraz niedlugo bede miec meza przystojnego co duzo zarabia. Jak.ktos chce to potrafi i nie trzeba miec do tego talentu
Anewe napisał/a:Z kolei goście tacy jak Raka, chcący pełnoprawnego związku i którzy traktowaliby partnerkę z szacunkiem
Oj, z tym pełnoprawnym związkiem opartym na szacunku to bym nie przesadzał.
A niby dlaczego? Właśnie taki związek jest moim celem.
Anewe napisał/a:Jack Sparrow napisał/a:Oj, z tym pełnoprawnym związkiem opartym na szacunku to bym nie przesadzał.
???
W którymś to wątku wypłynęło, że ma o kobietach bardzo niskie mniemanie na zasadzie, że kobiety nie powinny mieć praw wyborczych czy coś w ten deseń.
Napisałem, że czas pokazał, że przyznanie praw wyborczych było błędem ze względu na to, że kobiety kierują się emocjami, a nie logiką. Głosowanie na lewactwo doprowadza powoli do upadku cywilizacji europejskiej i wprowadzenia cyfrowego komunizmu. Niemniej jednak wielu mężczyzn tych praw wyborczych też mieć nie powinno.
Ludzie tacy jak Raka nie chcą wzajemności w związku. Oni chcą uznania i podziwu dla swojej wyjątkowości. Chcą być alfą i omegą. Pierwszym i ostatnim. To kobieta ma wykonać całą pracę, a oni wystarczy że się pojawią.
Bzdura. Nie szukam podziwu ani nie oczekuję, że kobieta wykona całą pracę.
Tutaj masz wspólny mianownik Raki, Shiniego i innych naszych forumowych inceli. Chcą być kochani i doceniani za to, jacy są. I mniej lub bardziej świadomie chcieliby doświadczyć rekompensaty za stracone lata.
No to chyba oczywiste, że chcemy być kochani i doceniani za to, jacy jesteśmy. Na tym polega miłość.
Shinigami napisał/a:Bezpieczeństwo też jest oczywiste ale przecież ten bad boy nie ma z tym zbyt wiele wspólnego. Gdyby chodziło o samo poczucie bezpieczeństwa to facet przejawiający cnoty rycerskie powinien być najbardziej oblegany przez kobiety. Nie agresywny, porywczy i dominujący barbarzyńca tylko opanowany, rozsądny i odważny rycerz. Z kolei gdyby chodziło konkretnie o umiejętności bojowe zapewniające fizyczne bezpieczeństwo to w dzisiejszych czasach żołnierze jednostek specjalnych powinni być uznawani za najatrakcyjniejszych.
1. barbarzyńca
2. rycerz
3. słaby mężczyznaPan numer 3 odpada.
Zostaje 1 i 2.
Jak nie ma 2, to cóż... trzeba próbować z 1.W dzisiejszym świecie:
1. bad boy
2. ogarnięty w życiu
3. słaby mężczyznaJak nie ma 2, to cóż — trzeba próbować z 1.
Ale kto powiedział, że nie ma 2? Jest pełno, ale nie są przystojni, dlatego nie mają szans na znalezienie partnerki.
Ten temat dobrze pokazuje różnice w myśleniu kobiet i mężczyzn. Kobieta pierwsze na co patrzy to co mężczyzna posiada albo co może zdobyć by jej dać lub by mogla z tego korzystać będąc z nim. Mężczyzna patrzy na to jaka ta kobieta jest. Dla mnie osobiście nie ma znaczenia czy kobieta jest biedna czy bogata albo czy ma potencjał by stać się bogatą. Dla mnie liczyło by się to jak ona traktuje innych ludzi i zwierzęta, czy jest kulturalna, czy dba o swoje zdrowie i wygląd, czy jest wierna i honorowa, czy się nie poddaje jeśli jej na czymś zależy itp. Jakby to porównać do szkoły to kobiety patrzą na wynik, a mężczyźni na pracę włożoną w próbę zdobycia dobrego wyniku, a przynajmniej ja tak to widzę. Kompletnie inne kwestie przesadzają o byciu słabym lub silnym.
Właśnie tak. Kobiety przychodzą na gotowe i nie zdają sobie sprawy z realiów. Myślą, że przystojniak 190 cm z kutasem 20 cm, zarobkami powyżej średniej krajowej i z własnym mieszkaniem to nie są wysokie wymagania, bo co drugi facet je spełnia, podczas gdy w rzeczywistości takich mężczyzn jest garstka. I one nie spełniają wymagań tej garstki.
Akurat w pragnieniu bycia kochanym i docenianym za to jakim się jest chyba nie ma niczego złego. Bo ostatecznie chyba nie o to w tym wszystkim chodzi aby specjalnie zmieniać siebie i swoje życie dla drugiej osoby.
Dobry związek to ten będący w równowadze. Nie ma niczego złego w chceniu bycia docenianym i podziwianym. Ale jak próbujesz robić z tego fundament związku to wychodzi z tego coś toksycznego.
Bo wielu Redpillowców z kolei wręcz twierdzi, że aby związek poprawnie działał kobieta powinna się cały czas bać, że facet może ją w każdej chwili zostawić, a facet nie powinien się angażować emocjonalnie tak aby być cały czas gotowym do odejścia.
Bo nie rozumieją. Tz. chodzi generalnie o to, co napisałem - że trzeba mieć granice i nie trwać przy kobiecie (lub mężczyźnie, bo to jest uniwersalne) za wszelką cenę. Ale oni to wszystko wynoszą do przesady.
Czytam ten wątek czasem "do kawy" i w sumie - bardzo interesujący mechanizm wyparcia oraz racjonalizacji swojego położenia widać w wypowiedziach inceli.
Kobiety złe, ponieważ nie widzą tak wspaniałych mężczyzn.
I coraz większa nienawiść do tychże kobiet z racji tego faktu.
Mężczyźni źli, bo przystojni i podbierają kobiety incelom.
Czy ten świat w Waszych oczach składa się tylko z przystojnych i bogatych facetów oraz kobiet lecących na ich wygląd i kasę? To jak tłumaczycie sobie fakt, że inni mężczyźni też są w związkach?
Tak z czystej ciekawości pytam.
Nie rekompensaty tylko nadrobienia. W bardzo krótkim czasie będę musiał nadrobić te lata, a ten czas się coraz bardziej wydłuża no chyba, że jakimś cudem znajdzie się dziewczyna, która nie będzie tego wymagać. Ostatnie 10-15 lat mojego życia jest stracone, zmarnowane, jakbym siedział w więzieniu i nie mogę zrobić nawet kroku by zacząć to nadrabiać. Większości ludziom to wszystko przyszło naturalnie, a mi niewiele brakuję do 30 i tak jak Ted napisał jestem dopiero na etapie "zagadania". Tak na prawdę to nie na etapie zagadania tylko myślenia o tym bo zagadać nawet nie mam do kogo.
Ale tu nie ma niczyjej innej winy jak twojej własnej. To był i pozostaje twój wybór.
Straconego czasu nie nadrobisz, a to co opisujesz, to właśnie rekompensata i jej uzasadnienie. Z takimi nastawieniem nigdy nie zaznasz szczęścia, bo jesteś zapatrzony w to co było i w to czego nie masz. A żadna kobieta nie będzie ci nadskakiwać 24/7 abyś czuł się usatysfakcjonowany z nawiązką za poprzednie 10-15 lat życiowych niepowodzeń.
Ok, to brzmi logicznie ale jedno pytanie. Co dokładnie oznacza ten "słaby mężczyzna"? Porównując do rycerza czy barbarzyńcy byłby to po prostu słaby fizycznie, a dobrze wiemy, że w dzisiejszych czasach nie ma zbyt dużego znaczenia. Więc jakie cechy będą definiować współczesnego słabego mężczyznę?
Nie rżnij aż takiego głupa, ok?
Herne napisał/a:Rzeczywiście straszne - ale nie wiem co bardziej:
1) kilka randomowych lasek i przedstawicielka nowoczesnej formy prostytucji przedstawiane jako relacyjne autorytety?
2) czy to, że ktoś w to patrzy jak w obrazek i bez żadnej refleksji traktuje ich wypowiedzi jako jedyną prawdę objawioną.Żeby móc spojrzeć na coś z refleksją trzeba mieć jakieś porównanie albo chociaż widzieć więcej niż jedną stronę medalu. Ja rzadko mam okazję zobaczyć jakieś inne autorytety niż takie, prezentowane w internecie. Dodatkowo czasem długo tłumione emocje biorą nade mną górę i zaczynam wypisywać coś bez pomyślenia. To jest najgorszy problem wynikający z braku doświadczenia, że nie da się na pewne kwestie spojrzeć refleksyjnie czy krytycznie.
I to spowodowało, że podlinkowałeś wywiad z, praktycznie, prostytutką, pisząc, że koniec świata nie byłby taki zły?
Pomyśl - Czy panienka sprzedająca swoje ciało za kasę w różnych formach (onlyfans i wcześniej w sposób czysto fizyczny) jest autorytetem jeżeli chodzi o relacje związkowe z facetami?
Dla mnie straszniejsze jest to, że wielu ludzi nie może nawet spróbować czegoś co jest naturalne dla większości żywych istot na tej planecie. Natura czegoś od człowieka wymaga i utrudnia jego życie jeśli te wymagania nie zostaną spełnione. Ludzie są najwyższej rozwiniętym gatunkiem na tej planecie i jednocześnie mają najwięcej ograniczeń, z których sporą część sami sobie narzucają nawet o tym nie wiedząc.
Dokładnie tak!
Ludzie sami sobie narzucają niektóre ograniczenia, co powoduje, że wielu z nich "nie może nawet spróbować czegoś co jest naturalne"
Przeczytaj w kontekście Twojej własnej osoby tak zestawione zdania Twojej własnej wypowiedzi
Shinigami napisał/a:Ok, to brzmi logicznie ale jedno pytanie. Co dokładnie oznacza ten "słaby mężczyzna"?
To bardzo proste. Słaby to jest taki, co nie potrafi zrobić/osiągnąć czegoś, co jest wykonalne/osiągalne dla większości przedstawicieli jego gatunku i co on sam chciałby zrobić/osiągnąć. Nieważne czy chodzi o komara, gołębia czy człowieka. Kładę nacisk na 'nie potrafi' i 'chce', jeśli 'nie chce, nie potrzebuje' to wtedy nie ocenia się takiego osobnika jako słabego, np. Mbappe nie ma prawa jazdy bo nie potrzebuje, mówi, że nie kręci go prowadzenie samochodu i od tego ma szoferów.
W przypadku mężczyzn to za słabych uznaje się takich, co nie spełniają oczekiwań (kobiet/społeczeństwa) bez względu na ich wewnętrzną motywację, bo ta nikogo nie obchodzi. Przykład? Ja. Nie wpisuję się w 'wasze' normy ergo jestem słaby + jeszcze z kilkanaście epitetów się znajdzie. I nie ma znaczenia, że jestem jedną z nielicznych tutaj osób, która odniosła zawodowy sukces i jest w wieloletnim i bardzo udanym związku. Nie pasuję do urojeń o 'prawdziwym mężczyźnie' i tyle wystarczy.
Bzdura. Nie szukam podziwu ani nie oczekuję, że kobieta wykona całą pracę.
No jak to nie?
Nie chcesz zmieć fryzury i garderoby, a dbanie o siebie samego zawęziłeś do minimum higieny. A i to jest na granicy na tego co pamiętam z rozmów na ten temat. Nie popracujesz nad osobowością ani nad umiejętnościami społecznymi, bo nie. Cały twój niekończący się lament jest wiecznie tym samym: żeby ktoś dał ci szansę. W sytuacji, kiedy ty nie chcesz dać z siebie choć minimum, aby czymkolwiek zainteresować. Żeby w jakikolwiek sposób się móc spodobać. To jest nic innego jak zwalanie całej pracy na drugą osobę.
Związek polega na wzajemności.
Flirt polega na wzajemności.
Rozmowa polega na wzajemności.
A ty masz takie oczekiwanie, że zjawiasz się ty, rycerz na białym koniu i każda ma ci bić pokłony i ma cię docenić za to kim jesteś i za to jaki jesteś. A ty nie dość, że nie wiesz kim jesteś, bo masz osobowość i światopogląd na poziomie zużytej gumy do życia, co się przykleiła do podeszwy buta, to jeszcze unikasz jakiejkolwiek pracy nad sobą i możliwością poznania drugiej osoby.
(...) I nie ma znaczenia, że jestem jedną z nielicznych tutaj osób, która odniosła zawodowy sukces i jest w wieloletnim i bardzo udanym związku (...).
Ego i poziom narcyzmu jak widzę dalej wywalone w kosmos
Nihil novi sub sole...
Pomyśl - Czy panienka sprzedająca swoje ciało za kasę w różnych formach (onlyfans i wcześniej w sposób czysto fizyczny) jest autorytetem jeżeli chodzi o relacje związkowe z facetami?
Nikt tu kurewki nie wrzucał w charakterze autorytetu związkowego tylko w charakterze przykładu łatwości z jaką niektórym przychodzą takie rzeczy jak podryw i seks.
Jack Sparrow napisał/a:(...) I nie ma znaczenia, że jestem jedną z nielicznych tutaj osób, która odniosła zawodowy sukces i jest w wieloletnim i bardzo udanym związku (...).
Ego i poziom narcyzmu jak widzę dalej wywalone w kosmosNihil novi sub sole...
Ego i narcyzm w chuj, bo odniosłem sukces i mam od ponad dekady jedną babę? Dżizas.....mielizna od ciebie bije jak cholera. Co stety albo i nie, ale potwierdza moje wcześniejsze słowa: nie ma znaczenia co facet osiąga w życiu prywatnym i zawodowym. Liczy się to, czy pasuje do indywidualnego wyobrażenia "prawdziwego faceta" sukcesu.
Chyba każdy chciałby czegoś czego nie ma. Mogę powiedzieć, że chciałbym być milionerem ale nie jestem, czy to czyni mnie słabym?
Naucz się czytać ze zrozumieniem.
Ten temat dobrze pokazuje różnice w myśleniu kobiet i mężczyzn. Kobieta pierwsze na co patrzy to co mężczyzna posiada albo co może zdobyć by jej dać lub by mogla z tego korzystać będąc z nim. Mężczyzna patrzy na to jaka ta kobieta jest. Dla mnie osobiście nie ma znaczenia czy kobieta jest biedna czy bogata albo czy ma potencjał by stać się bogatą. Dla mnie liczyło by się to jak ona traktuje innych ludzi i zwierzęta, czy jest kulturalna, czy dba o swoje zdrowie i wygląd, czy jest wierna i honorowa, czy się nie poddaje jeśli jej na czymś zależy itp. Jakby to porównać do szkoły to kobiety patrzą na wynik, a mężczyźni na pracę włożoną w próbę zdobycia dobrego wyniku, a przynajmniej ja tak to widzę. Kompletnie inne kwestie przesadzają o byciu słabym lub silnym.
Znowu poleciałeś pillowskim bełkotem. Że kobiety to patrzą na pieniądze (halo, halo! jeszcze wygląd i pała!) a mężczyźni są szlachetni, bo nie patrzą na to, co mogą od kobiety dostać, tylko jaka ona jest. No oczywiście XD Szlachetni mężczyźni patrzą tylko na takie 'drobiazgi', żeby kobieta była troskliwa, czuła, wierna, zadbana ale wcale nie po to, żeby dostać od niej troskę i czułość na co dzień, żeby była im wierna i żeby im się podobała. Przecież to wszystko to jest nic w porównaniu do kasy, ma zerową wartość!
Patrząc w skali całego gatunku dobrą pracę i pieniądze ma malutki procencik.
Kolejne twoje błędne założenie. Dobrą pracę i pieniądze na nie tylko lekarz, prawnik czy dyrektor banku.
Dobrą pracę i pieniądze ma każdy człowiek, który jest zadowolony z wybranego przez siebie zawodu i swoich zarobków i który nie zazdrości innym.
Każdy człowiek jest inny i czego innego potrzebuje do szczęścia i co innego rozumie poprzez 'zajebistą pracę'.
W zeszłym miesiącu przyszedł do nas na budowę Ukrainiec wykończeniowiec, twój rówieśnik. Mówił, że uwielbia swoją pracę i nie wyobraża sobie robić nic innego. Przeprowadził się do Polski w wieku 18 lat, najpierw robił u kogoś, uczył się, zdobywał kontakty, a po paru latach założył własną firmę, ściągnął do Polski ojca, zatrudnił go i tak sobie pracują razem. Widać było, że chłopak uwielbia swoją pracę i jest dumny z tego co robi i co osiągnął. Na pewno klienci często go chwalą, bo robotę robi z ojcem zajebistą, płytki równiutko i doszlifowane, panele układają tak, żeby ładniej to wyglądało, a nie żeby szybciej szła robota, dbałość o najdrobniejszy detal, nawet proponował aranżacje (wie, co podobało się innym klientkom w zbliżonym wieku). Dla ciebie to 'tylko zwykły robol', a ja widzę chłopaka, który sam jako nastolatek przyjechał do obcego kraju, przetrwał, założył firmę, ogarnia całą biurokrację, dał ojcu pracę, język zna perfekcyjnie (nawet obcego akcentu nie ma), robi to, co sprawia mu przyjemność i jest w tym zajebisty. A zarobki też ma raczej dobre, u nas zarabia/zarobi już na czysto 4 średnie krajowe miesięcznie (do podziału z ojcem).
Herne napisał/a:Jack Sparrow napisał/a:(...) I nie ma znaczenia, że jestem jedną z nielicznych tutaj osób, która odniosła zawodowy sukces i jest w wieloletnim i bardzo udanym związku (...).
Ego i poziom narcyzmu jak widzę dalej wywalone w kosmosNihil novi sub sole...
Ego i narcyzm w chuj, bo odniosłem sukces i mam od ponad dekady jedną babę?
Nie dlatego. Jak zwykle nie zrozumiałeś przekazu . Odniosłem się do innej części Twojej wypowiedzi.
Powiedz, dlaczego Ty musisz się cały czas do kogoś porównywać? I gnoić oponentów w rozmowie?
Zastanawiałeś się kiedyś nad tym?
Znowu poleciałeś pillowskim bełkotem.
Ale częściowo ma rację. Dla mężczyzn liczą się inne cechy niż dla kobiet. Nie ma tu wartościowania w jego słowach. Jest natomiast zwrócenie uwagi na pewien dysonans, jaki mu się w głowie tworzy: żeby mężczyzna mógł być doceniony i zauważony, to musi coś w pocie czoła wypracować jak tężyzna fizyczna czy pieniądze. Kobieta wystarczy, że ma jakiś set cech jak wspomniana troska, które nie wymagają takiego poświęcenia i pracy.
Kolejne twoje błędne założenie. Dobrą pracę i pieniądze na nie tylko lekarz, prawnik czy dyrektor banku.
Dobrą pracę i pieniądze ma każdy człowiek, który jest zadowolony z wybranego przez siebie zawodu i swoich zarobków i który nie zazdrości innym.
Każdy człowiek jest inny i czego innego potrzebuje do szczęścia i co innego rozumie poprzez 'zajebistą pracę'.
No nie. No na Boga miłosiernego nie. Jak często w wątkach ekonomicznych, gdzie facet zarabia średnią lub mniej ma wytykane, że jest biedakiem, a kobieta potrzebuje poczucia ekonomicznej stabilizacji, bo co jak zajdzie w ciąże i sama wypadnie z rynku pracy? Bo co jak będą dzieci? Je też trzeba ubrać, wyżywić, na jakieś kolonie wysłać itp. Ile razy Shini miał tu wytykane, że jak chce zrobić coś ze swoim życiem, to potrzebne są mu pieniądze, czyli musi zmienić pracę na taką, o wyższych zarobkach niż jego minimalna?
Można być zadowolonym z życia na minimalnej. Owszem. Ale nie będzie to przez nikogo oceniane jako "dobra praca i zarobki".
Ile razy byłaś na randce z facetem, który już na początku znajomości przyznał ci się, że jak coś, to każdy płaci za siebie, bo nie stać go, żeby zapłacić za twojego steka z wołowinki wagyu ? Ile razy dobrowolnie wyszłaś z opcją randkowego downgradu, żeby nie nadwyrężać finansowo drugiej strony? Bo raczej zwykłe wyjście do knajpy typu Bierhalle albo McDonald czy innej sieciówki to ciężko nazwać randką, prawda? Bo zobacz jakie są ceny obecnie. Ile godzin Shini musiałby pracować, aby kupić dwa najbardziej wypasione zestawy w Burger Kingu + jakiś lód albo ciastko na deser?
Nie dlatego. Jak zwykle nie zrozumiałeś przekazu
. Odniosłem się do innej części Twojej wypowiedzi.
Zacytowałeś do czego się odnosiłeś. A jednak nie podszedłeś do tego w kategorii ekonomii czy stabilności wieloletniego związku, do którego TRZEBA mieć odpowiednie cechy, a jedynie podsumowałeś to słowami o moim ego i rzekomym narcyzmie. Bo ci nie pasuję do wizji faceta, który takie cechy posiada, aby ów sukces zawodowy i życiowy wypracować.
Dlatego uważam, że Anewe poniosło. Fajnie by było, jakby to była prawda, ale to ułuda. Jak się nie wpisujesz w ramy, to za 'prawdziwego mężczyznę' przez dużą część osób nie będziesz uważany nigdy. I to się tyczy od zwykłych szaraczków, po Elona Muska, na którym regularnie psy wieszają. Jak nie ci z prawa, to ci z lewa.
No nie. No na Boga miłosiernego nie. Jak często w wątkach ekonomicznych, gdzie facet zarabia średnią lub mniej ma wytykane, że jest biedakiem, a kobieta potrzebuje poczucia ekonomicznej stabilizacji, bo co jak zajdzie w ciąże i sama wypadnie z rynku pracy? Bo co jak będą dzieci? Je też trzeba ubrać, wyżywić, na jakieś kolonie wysłać itp.
Dla mnie równie ważne jak zarobki jest to, jakie facet ma podejście. Wolę takiego zarabiającego średnią i który w razie potrzeby, jeśli go nagle zwolnią z korpo i mnóstwo innych nieszczęść zwali nam się na głowę (często tak jest, że jak coś jebnie to potem leci lawina) pójdzie tymczasowo i choćby rozwozić paczki jako kurier czy robić jako pomocnik na budowie niż takiego, który zarabia dwie średnie, a jak go zwolnią to będzie siedział w domu i powtarzał, że on jako robol robić nie będzie, bo to poniżej jego kwalifikacji i godności.
Ile razy Shini miał tu wytykane, że jak chce zrobić coś ze swoim życiem, to potrzebne są mu pieniądze, czyli musi zmienić pracę na taką, o wyższych zarobkach niż jego minimalna?
Nie kojarzę takiej sytuacji. To Shini biadoli, że zarabia za mało i że nie jest zadowolony ze swojego życia. Ludzie W ODPOWIEDZI mu piszą 'skoro ci to nie pasuje to to zmień'. Nie widziałam żadnego postu, gdzie ktoś by mu pisał "Shini, ty jesteś przegrywem bo zarabiasz minimalną, zrób coś ze swoim życiem".
Można być zadowolonym z życia na minimalnej. Owszem. Ale nie będzie to przez nikogo oceniane jako "dobra praca i zarobki".
Nie znam ani jednej takiej osoby (nie twierdzę, że takie nie istnieją). Za to znam mnóstwo zawistnych ludzi zarabiających minimalną, wyzywających, umniejszających tym, którzy zarabiają więcej.
Ile razy byłaś na randce z facetem, który już na początku znajomości przyznał ci się, że jak coś, to każdy płaci za siebie, bo nie stać go, żeby zapłacić za twojego steka z wołowinki wagyu ? Ile razy dobrowolnie wyszłaś z opcją randkowego downgradu, żeby nie nadwyrężać finansowo drugiej strony? Bo raczej zwykłe wyjście do knajpy typu Bierhalle albo McDonald czy innej sieciówki to ciężko nazwać randką, prawda? Bo zobacz jakie są ceny obecnie. Ile godzin Shini musiałby pracować, aby kupić dwa najbardziej wypasione zestawy w Burger Kingu + jakiś lód albo ciastko na deser?
Umawiam się z facetami o konkretnych cechach, które mnie interesują i tacy zazwyczaj zarabiają odpowiednio. Jednak nie miałabym problemu, gdyby facet miał przejściowe trudności finansowe (różnie w życiu się układa, są choroby, zdarzenia losowe), bo ważniejsze od kasy są dla mnie te konkretne cechy.
Zaraz zapytasz, jakie cechy, więc uprzedzając:
1. ma podobną zajawkę do podróży jak ja (czyli 'idealny stan' to co drugi weekend spędzony poza domem, minimum raz w miesiącu za granicą),
2. zna dobrze jakiś język obcy poza angielskim i generalnie lubi uczyć się języków (sama znam trzy na B2 lub C1 i uczę się czwartego, wspólna nauka to dla mnie fajny sposób na spędzanie wolnego czasu, tak samo rozmowa w innym języku),
3. ma dużą wiedzę ogólną, interesuje się tym, co się w świecie dzieje, odróżnia Bukareszt od Budapesztu, wie, kto to Vivaldi, itd,
4. ma konkretny pomysł na swoją ścieżkę zawodową i jest w trakcie jej realizacji lub już ją zrealizował - i tu obojętne czy to prawnik, czy wspomniany wcześniej wykończeniowiec wnętrz, bo porozumienie intelektualne zapewniają poprzednie podpunkty.
5. ma rozwiniętą inteligencję emocjonalną, potrafi rozmawiać rzeczowo, bez wzajemnego obrzucania się pretensjami dot. wydarzeń z przeszłości już przegadanych i wyjaśnionych.
Taki człowiek, nawet jakby przez rok zarabiał minimalną (bo np. wziął sobie jakąś prostą zdalną pracę biurową, gdzie realnie pracuje 2h dziennie, a pozostałe 6h się intensywnie dokształca i przebranżawia), dla mnie wciąż byłby idealnym partnerem i nie miałabym problemu, by nawet to podróżowanie ograniczyć do raz na dwa miesiące i po taniości.
(Tu pojawia się Raka ze swoim 'ja spełniam wszystkie 5 punktów, ale nie jestem przystojniakiem, więc to i tak nie ma znaczenia').
Dla mnie równie ważne jak zarobki jest to, jakie facet ma podejście. Wolę takiego zarabiającego średnią i który w razie potrzeby, jeśli go nagle zwolnią z korpo i mnóstwo innych nieszczęść zwali nam się na głowę (często tak jest, że jak coś jebnie to potem leci lawina) pójdzie tymczasowo i choćby rozwozić paczki jako kurier czy robić jako pomocnik na budowie niż takiego, który zarabia dwie średnie, a jak go zwolnią to będzie siedział w domu i powtarzał, że on jako robol robić nie będzie, bo to poniżej jego kwalifikacji i godności.
I ok, ale jesteś w mniejszości. Pracowałem za stawki minimalne niestety takie podejście jak twoje jest super rzadkie. Wręcz niespotykane, choć często deklarowane. Rzeczywistość to po prostu weryfikuje jak trzeba zapłacić rachunek albo żeby mieć fundusze na podróże czy rozwijanie pasji.
Nie kojarzę takiej sytuacji.
Oj nie raz to było grane, że pracując jako fizyczny za najniższą u szwagra, to żadna kobieta nie potraktuje go poważnie.
Nie znam ani jednej takiej osoby (nie twierdzę, że takie nie istnieją). Za to znam mnóstwo zawistnych ludzi zarabiających minimalną, wyzywających, umniejszających tym, którzy zarabiają więcej.
A ja znałem i znam. Ta zawiść, o której mówisz, to w znanych mi takich przypadkach pojawiła się jako efekt wtórny, jako odpowiedź na pogardę jakiej zaznali od innych.
Jednak nie miałabym problemu, gdyby facet miał przejściowe trudności finansowe (różnie w życiu się układa, są choroby, zdarzenia losowe), bo ważniejsze od kasy są dla mnie te konkretne cechy.
Ach ten tryb przypuszczający....
Minimalna krajowa to nie jest stan przejściowy. A naprawdę zerknij na stawki godzinowe netto i cennik nawet takich wspomnianych przeze mnie fast foodów. Tutaj nie masz z czym poszaleć. A z definicji fast foody są najtańszym szajsem. Na randkę do restauracji idziesz, aby zaznać czegoś lepszego niż to, co masz na talerzu w domu.
Taki człowiek, nawet jakby przez rok zarabiał minimalną
No i wracamy do początku. Deklaracje vs rzeczywistość. Już minimalna krajowa nie jako stan stały, ale przejściowy to jest jeszcze akceptowany. Najlepszy poeta i poliglota, co zarabia pchając wózki w centrum handlowym to nie będzie atrakcyjną chrapką dla nikogo zrównoważonego. I można zżymać się na wszystkie strony, ale taka prawda.
Jack Sparrow napisał/a:Anna Renard napisał/a:Nie wymagałaby gdybyś wyglądał jak 45letni Colooney. W polskiej wersji Przemysław Rosati.
Nie w tym rzecz. Po prostu Raka jedzie na podstawowej higienie mając resztę w głębokim zadku.
No to nie wróżę sukcesu. Szare mydło i świeże skarpety W dzisiejszych czasach nie robią na nikim wrażenia. Nawet żule są w stanie uprać ciuchy i się umyć.
Cóż, to co kiedyś starczało na luzie dzisiaj przypisywane jest nawet żulom Przykre to czasy chorych ambicji i wymagań, słabo się patrzy na tych ludzi którzy ciągle tylko gonią, a to za dobrami materialnymi, a to za nieosiągalnym pięknem. Lepiej trzymać się od tego z daleka, zdrowiej dla psychiki.
Dla mnie straszniejsze jest to, że wielu ludzi nie może nawet spróbować czegoś co jest naturalne dla większości żywych istot na tej planecie. Natura czegoś od człowieka wymaga i utrudnia jego życie jeśli te wymagania nie zostaną spełnione.
Jak tak stawiasz sprawę to akurat droga jest krótka i prosta, bierzesz kesz i po prostu zaspokajasz swoje potrzeby. Tak samo jak z jedzeniem czy piciem, również z dołu piramidy potrzeb. Akurat z tą rzeczą to niektórzy mają z niewiadomych powodów problem że trzeba za nią zapłacić, a za inne potrzebne dobra bulą i nawet nie zwracają uwagi. Seks niczym nie różni się od nich, również jest to czynność czysto fizjologiczna, a jej niezaspokojenie skutkuje klapkami na oczach i nastawieniem tylko na to.
Dopóki ta część inceli niechętna sexbiznesowi się nie uwolni od swoich bajkowych przekonań w kwestii seksu to temat będzie grzany w nieskończoność.
Dopóki ta część inceli niechętna sexbiznesowi się nie uwolni od swoich bajkowych przekonań w kwestii seksu to temat będzie grzany w nieskończoność.
I jak poczytasz chłopaków, co na prostytutki od czasu do czasu chodzą, to się okazuje, że....dalej siedzą w tym samym miejscu i płaczą o to samo. Nie o seks tu się rozchodzi, a o bycie w związku. O bycie pożądanym i atrakcyjnym dla drugiego człowieka.
ChuopskiChłop napisał/a:Dopóki ta część inceli niechętna sexbiznesowi się nie uwolni od swoich bajkowych przekonań w kwestii seksu to temat będzie grzany w nieskończoność.
I jak poczytasz chłopaków, co na prostytutki od czasu do czasu chodzą, to się okazuje, że....dalej siedzą w tym samym miejscu i płaczą o to samo. Nie o seks tu się rozchodzi, a o bycie w związku. O bycie pożądanym i atrakcyjnym dla drugiego człowieka.
Zależy których się czyta, o ile jest dużo starszych starzem diviarzy którzy już przywykli do takiego stylu życia, to młodsi często jeszcze wierzą w nawiązanie miłosnej relacji. Stety niestety ale jest to cholernie trudne, bo nie dość że trzeba spełnić ileś wymagań to trzeba jeszcze wpaść na odpowiedniego człowieka. Mam wśród rodziny i ich znajomych takie przypadki które już po 10 lat sami chodzą bo po prostu nie mogą zwyczajnie trafić!
Żeby być ogólnie pożądanym to albo dobry wygląd albo kasa, nic nowego nie powiem. Nie ma albo jednego albo drugiego - nie ma nic.
JuliaUK33 napisał/a:Slabe jednostki nie przezyja tylko zgina marnie
Dlatego faceci z niskim jakości kodem genetycznym powinni skończyć ze sobą po 25 roku życia, by nie być potem obiektem wyżywania się przez kobiety.
Cale szczescie, ze nie stoczylem sie w wir takich blackpillowych pogladow i nie skonczylem ze soba po 25 roku zycia. Wtedy nigdy nie poznalbym mojego madrego, inteligentnego, pieknego, kochanego Skarba.
Dobry związek to ten będący w równowadze. Nie ma niczego złego w chceniu bycia docenianym i podziwianym. Ale jak próbujesz robić z tego fundament związku to wychodzi z tego coś toksycznego.
A to nie da sie zachowac rownowagi w tym abie obie strony wzajemnie kochaly sie po prostu za to jakimi ludzmi sa i jakie sa dla siebie nawzajem?
Poza tym mam chyba wrazenie, ze piszemy o dwoch zupelnie innych rzeczach. Ja nie mam na mysli potrzeby ciaglej walidacji i wiecznego na kazdym kroku chwalenia przez partnera/partnerke, a raczej hmm milosc za cechy charakteru i osobowosci jakie dana osoba posiada, a nie za materialne dobra jakie jest w stanie dostarczyc.
Nie mam tez w zadnym wypadku na mysli tego, ze nad tymi cechami negatywnymi nie powinno sie pracowac. Chociaz z drugiej strony tez jesli wchodzi sie z kims w zwiazek to tez powinno sie zaakceptowac tego czlowieka w calosci - zarowno jego zalety jak i jego wady. Bo ludzi idealnych bez zadnych wad przeciez nie ma.
Bo nie rozumieją. Tz. chodzi generalnie o to, co napisałem - że trzeba mieć granice i nie trwać przy kobiecie (lub mężczyźnie, bo to jest uniwersalne) za wszelką cenę. Ale oni to wszystko wynoszą do przesady.
Redpillowcom prawdopodobnie chodzi o to, w czym zreszta tez jest troche prawdy, ze jesli nawiaze sie juz z kims bliska wiez emocjonalna to ciezej potem jest te granice stawiac i je egzekwowac (czytaj zakonczyc relacje). Dlatego wlasnie tak czesto doradzaja oni bardziej cos na ksztalt ciaglej wyrachowanej zimnej kalkulacji opartej najlepiej tylko na zaspokajaniu wlasnych fizycznych potrzeb bez jakiegokolwiek zblizania sie z ta druga strona. Stad wlasnie te rady bycia gotowym w kazdej chwili do odejscia, krecenia kilkoma talerzami naraz i tym podobne.
Żeby być ogólnie pożądanym to albo dobry wygląd albo kasa, nic nowego nie powiem. Nie ma albo jednego albo drugiego - nie ma nic.
Bzdura. I osobiscie jestem tego przykladem. Zarabiam mniej niz srednia, a z wygladu z poczatku tez nie bylem do konca w typie Mojej. Zakochala sie za to w osobowosci i charakterze. 10 lat mlodsza dziewczyna w 30-letnim prawiczku. I nie jestem dla Niej zadna beta z rozsadku. Da sie? Da sie.
Poza tym mam chyba wrazenie, ze piszemy o dwoch zupelnie innych rzeczach. Ja nie mam na mysli potrzeby ciaglej walidacji i wiecznego na kazdym kroku chwalenia przez partnera/partnerke, a raczej hmm milosc za cechy charakteru i osobowosci jakie dana osoba posiada, a nie za materialne dobra jakie jest w stanie dostarczyc.
A ja właśnie o takiej stałej potrzebie nieustającej walidacji piszę. I zazdrości o przeszłość partnera. To mega częste.
Dlatego wlasnie tak czesto doradzaja oni bardziej cos na ksztalt ciaglej wyrachowanej zimnej kalkulacji opartej najlepiej tylko na zaspokajaniu wlasnych fizycznych potrzeb bez jakiegokolwiek zblizania sie z ta druga strona. Stad wlasnie te rady bycia gotowym w kazdej chwili do odejscia, krecenia kilkoma talerzami naraz i tym podobne.
Co jest właśnie toksyczną patologią. Nasłuchają się takich pierdół, a potem oczekują, że okazując pogardę lub obojętność to ktoś się nimi zainteresuje lub okaże im szacunek czy szczere zainteresowanie.
Da sie? Da sie.
Nie ekscytuj się tak na razie.
gman98v2 napisał/a:JuliaUK33 napisał/a:Slabe jednostki nie przezyja tylko zgina marnie
Dlatego faceci z niskim jakości kodem genetycznym powinni skończyć ze sobą po 25 roku życia, by nie być potem obiektem wyżywania się przez kobiety.
Cale szczescie, ze nie stoczylem sie w wir takich blackpillowych pogladow i nie skonczylem ze soba po 25 roku zycia. Wtedy nigdy nie poznalbym mojego madrego, inteligentnego, pieknego, kochanego Skarba.
Jack Sparrow napisał/a:Dobry związek to ten będący w równowadze. Nie ma niczego złego w chceniu bycia docenianym i podziwianym. Ale jak próbujesz robić z tego fundament związku to wychodzi z tego coś toksycznego.
A to nie da sie zachowac rownowagi w tym abie obie strony wzajemnie kochaly sie po prostu za to jakimi ludzmi sa i jakie sa dla siebie nawzajem?
Poza tym mam chyba wrazenie, ze piszemy o dwoch zupelnie innych rzeczach. Ja nie mam na mysli potrzeby ciaglej walidacji i wiecznego na kazdym kroku chwalenia przez partnera/partnerke, a raczej hmm milosc za cechy charakteru i osobowosci jakie dana osoba posiada, a nie za materialne dobra jakie jest w stanie dostarczyc.
Nie mam tez w zadnym wypadku na mysli tego, ze nad tymi cechami negatywnymi nie powinno sie pracowac. Chociaz z drugiej strony tez jesli wchodzi sie z kims w zwiazek to tez powinno sie zaakceptowac tego czlowieka w calosci - zarowno jego zalety jak i jego wady. Bo ludzi idealnych bez zadnych wad przeciez nie ma.Bo nie rozumieją. Tz. chodzi generalnie o to, co napisałem - że trzeba mieć granice i nie trwać przy kobiecie (lub mężczyźnie, bo to jest uniwersalne) za wszelką cenę. Ale oni to wszystko wynoszą do przesady.
Redpillowcom prawdopodobnie chodzi o to, w czym zreszta tez jest troche prawdy, ze jesli nawiaze sie juz z kims bliska wiez emocjonalna to ciezej potem jest te granice stawiac i je egzekwowac (czytaj zakonczyc relacje). Dlatego wlasnie tak czesto doradzaja oni bardziej cos na ksztalt ciaglej wyrachowanej zimnej kalkulacji opartej najlepiej tylko na zaspokajaniu wlasnych fizycznych potrzeb bez jakiegokolwiek zblizania sie z ta druga strona. Stad wlasnie te rady bycia gotowym w kazdej chwili do odejscia, krecenia kilkoma talerzami naraz i tym podobne.
ChuopskiChłop napisał/a:Żeby być ogólnie pożądanym to albo dobry wygląd albo kasa, nic nowego nie powiem. Nie ma albo jednego albo drugiego - nie ma nic.
Bzdura. I osobiscie jestem tego przykladem. Zarabiam mniej niz srednia, a z wygladu z poczatku tez nie bylem do konca w typie Mojej. Zakochala sie za to w osobowosci i charakterze. 10 lat mlodsza dziewczyna w 30-letnim prawiczku. I nie jestem dla Niej zadna beta z rozsadku. Da sie? Da sie.
Wszystko sie da. Niektorzy zyja stereotypami. Swiat nie jest czarno bialy
Da sie? Da sie.
Nie ekscytuj się tak na razie.
Okej. A kiedy bedzie juz mozna sie ekscytowac? Na razie niedawno miesiac minal i jest genialnie.
Jack Sparrow napisał/a:Da sie? Da sie.
Nie ekscytuj się tak na razie.
Okej. A kiedy bedzie juz mozna sie ekscytowac? Na razie niedawno miesiac minal i jest genialnie.
Raczej chodziło mi o to, żebyś nie liczył na to, ze to już do grobowej deski będzie. Póki są motyle w brzuchu to korzystaj do woli.
Raczej chodziło mi o to, żebyś nie liczył na to, ze to już do grobowej deski będzie. Póki są motyle w brzuchu to korzystaj do woli.
Tego to nigdy nie mozna byc pewnym. Oboje jednak podchodzimy do tego zwiazku bardzo powaznie i dojrzale i mamy bardzo podobne poglady w tej kwestii. Tzn. oboje jestesmy swiadomi, ze motyle kiedys sie skoncza i tylko od Nas bedzie zalezec co bedzie dalej. Ale wiemy tez, ze motyle mozna podtrzymywac o ile obu osobom na tym zalezy i dbaja o zwiazek. Mamy tez naprawde dobra komunikacje i naprawde dobrze nie tylko pod tym katem do siebie pasujemy. Rozumiemy sie tak dobrze, ze czesto lapiemy sie na tym, ze jedno wie o czym mysli drugie doslownie bez slow. Tak wiec o ile pewnym niczego czywiscie nigdy byc nie mozna tak mysle, ze ten zwiazek ma spore szanse utrzymac sie nawet jak juz motyle sie skoncza.
Tego to nigdy nie mozna byc pewnym. Oboje jednak podchodzimy do tego zwiazku bardzo powaznie i dojrzale i mamy bardzo podobne poglady w tej kwestii. Tzn. oboje jestesmy swiadomi, ze motyle kiedys sie skoncza i tylko od Nas bedzie zalezec co bedzie dalej. Ale wiemy tez, ze motyle mozna podtrzymywac o ile obu osobom na tym zalezy i dbaja o zwiazek. Mamy tez naprawde dobra komunikacje i naprawde dobrze nie tylko pod tym katem do siebie pasujemy. Rozumiemy sie tak dobrze, ze czesto lapiemy sie na tym, ze jedno wie o czym mysli drugie doslownie bez slow. Tak wiec o ile pewnym niczego czywiscie nigdy byc nie mozna tak mysle, ze ten zwiazek ma spore szanse utrzymac sie nawet jak juz motyle sie skoncza.
20stolatki rzadko kiedy faktycznie myślą o ustatkowaniu się. Ale to się zdarza. Tak czy siak - baw się dobrze tylko pamiętaj o zabezpieczeniu
Jack Sparrow napisał/a:Da sie? Da sie.
Nie ekscytuj się tak na razie.
Okej. A kiedy bedzie juz mozna sie ekscytowac? Na razie niedawno miesiac minal i jest genialnie.
Opie, ja też już w dość młodym wieku miałem możliwość, potem jak się bawiłem w tindery też coś spływało, tak między bogiem a prawda to każdy praktycznie ma szanse jakieś, tylko że stosunkowo niewielki odsetek zbuduje faktycznie udane relacje.
No ale mam nadzieję że ty będziesz akurat w tej szczęśliwej grupie, oby wam się wiodło. Miło słyszeć o takim sukcesie
20stolatki rzadko kiedy faktycznie myślą o ustatkowaniu się. Ale to się zdarza. Tak czy siak - baw się dobrze tylko pamiętaj o zabezpieczeniu
22-latka tak konkretnie. Ale spoko rozumiem, trochę racji ogólnie też masz.
Ja piszę jednak też na podstawie tego co widzę i słyszę mimo wszystko. Na pewno nie jest to typ dziewczyny, która traktuje mnie jako zabawę.po prostu. U tego typu dziewczyn to akurat zbyt wielkich szans nigdy nie miałem. Zresztą Ona sama do tej pory jeden związek poważny tylko 2 lata miała i to ten chłopak go zerwał nie Ona akurat.
A co do zabezpieczania się to no nie musisz mnie takich rzeczy akurat uczyć. Ona sama też jest bardzo odpowiedzialna w tych kwestiach, a i mnie niejednokrotnie chwaliła jak bardzo odpowiedzialnie do tego podchodzę.
Nie mam problemu z czytaniem ze zrozumieniem.
To się cieszę
Po prostu jesteś nieatrakcyjnym frustratem, który siedzi tutaj kilka lat. Twoja narodowość nie ma nic do rzeczy. W moich oczach budzisz politowanie.
Przecież sama wyszłaś za obcokrajowca haha
Po trzecie, jeśli Polacy nie zagadują do Polek (bo są mrukowatymi redpillami, czy blackpillami, z porytymi głowami), to robią to za nich obcokrajowcy.
Ale po co Polak ma zagadać do Polki, skoro po kilku miesiącach znajomości mu wyzna, że woli muslima.
Dobrze postawione pytanie w tym momencie powinno brzmieć: Dlaczego aż tak bardzo Cię to poruszyło że ktoś swobodnie i na luzie do kogoś zagadał? I Dlaczego cały czas porusza Cie tak mocno sprawa dziewczyn związanych z obcokrajowcami?
Rumuński - czy Ty po prostu zazdrościsz?
Mnie to nie bolało, po prostu zdziwiło mnie to, że laska była prze szczęśliwa faktem, że jakiś lump do niej zagadał, to mnie tak zdziwiło, że postanowiłem się tym podzielić.
P.S nie wiem czy zauważyłeś, ale ta Twoja lista zawiera też wpisy "spotykałam się", "ja w tym czasie miałam", "byłam". Czas przeszły.
No tak, Polka poznała muslima, miała z nim romans i się skończyło.
P.S.
Poniżej złoto:
lody miętowe napisał/a:Rumuński, zanotuj! Francuza chyba jeszcze nie było
Ja mam męża Francuza
Wirtualna:
Policja zatrzymała obcokrajowców podejrzanych o gwałt na młodej Polce. Pięciu usłyszało zarzuty dotyczące zgwałcenia wspólnego, jeden pomocnictwa. Wszyscy pochodzą z jednego z krajów latynoamerykańskich. Mają od 20 do 30 lat.
Dalej czytamy, że Panowie z 3ciego świata podawali się za Hiszpanów i jeden z nich na pstryknięcie palcem wyrwał Polkę, a ona poszła z nim be zająknięcia się.
Hiszpańskim mówi się w ok. 30 krajach ale Polka myśli, że każdy posługujący się tym językiem to Josue z Madrytu.
Panowie, jak tam zastanawianie się przez 30 lat w jaki sposób zagadać do witaminki? Wymyśliliście już coś żeby na was spojrzała?
Tego to nigdy nie mozna byc pewnym. Oboje jednak podchodzimy do tego zwiazku bardzo powaznie i dojrzale i mamy bardzo podobne poglady w tej kwestii. Tzn. oboje jestesmy swiadomi, ze motyle kiedys sie skoncza i tylko od Nas bedzie zalezec co bedzie dalej. Ale wiemy tez, ze motyle mozna podtrzymywac o ile obu osobom na tym zalezy i dbaja o zwiazek.
Cieszę się Twoim szczęściem i naprawdę życzę, żeby wszystko układało się po Twojej myśli
Mamy tez naprawde dobra komunikacje i naprawde dobrze nie tylko pod tym katem do siebie pasujemy. Rozumiemy sie tak dobrze, ze czesto lapiemy sie na tym, ze jedno wie o czym mysli drugie doslownie bez slow.
To akurat na tym etapie relacji, czyli w fazie zauroczenia, jest zupełnie normalne i niezwykle częste. Wynika to z faktu, że zwykle podświadomie skupiamy się na podobieństwach, które mają utwierdzić nas w przekonaniu, że dokonaliśmy dobrego wyboru i pasujemy do siebie jak te stereotypowe połówki pomarańczy. Ma to jednak tę wadę, że z tego samego powodu bagatelizujemy to wszystko, na co właśnie wtedy należałoby zwrócić uwagę.
Jest sobota, jest i sfrustrowany Rumunski, który udaje, że na kobiety ma wywalone, a jednak skupia na nich tyle uwagi, choćby szukając kolejnych "dowodów" na słuszność swoich teorii, że jeśli kogoś jeszcze udaje mu się w tym temacie oszukiwać, to już ewentualnie tylko samego siebie.
Poniżej złoto:
Anna Renard napisał/a:lody miętowe napisał/a:Rumuński, zanotuj! Francuza chyba jeszcze nie było
Ja mam męża Francuza
Nie ma to jak wyrywać coś z kontekstu i jeszcze emocjonować się czymś, co w ogóle nie powinno wymagać komentarza, bo KAŻDY ma prawo wchodzić w związek z osobą, z którą czuje, że może zbudować coś wartościowego. Tobie nic do tego.
Pomijam przy tym, co już raz zostało powyżej napisane, że przecież kobiety Cię nie interesują, a jednak jakoś podejrzanie Cię to zajmuje i po prostu wkurza
SamotnaWilczyca napisał/a:Po trzecie, jeśli Polacy nie zagadują do Polek (bo są mrukowatymi redpillami, czy blackpillami, z porytymi głowami), to robią to za nich obcokrajowcy.
Ale po co Polak ma zagadać do Polki, skoro po kilku miesiącach znajomości mu wyzna, że woli muslima.
No tak, na okrągło widuję Polki z "muslimami".
Rumunski_Zolnierz napisał/a:SamotnaWilczyca napisał/a:Po trzecie, jeśli Polacy nie zagadują do Polek (bo są mrukowatymi redpillami, czy blackpillami, z porytymi głowami), to robią to za nich obcokrajowcy.
Ale po co Polak ma zagadać do Polki, skoro po kilku miesiącach znajomości mu wyzna, że woli muslima.
No tak, na okrągło widuję Polki z "muslimami".
Nie wiem czy z muslimami, ale z brązową karnacją to tak. Na moim osiedlu to srogie chryje z tego są regularnie, bo brązowoskórzy dostawcy żarcia potrafią zostawiać samochody i skutery w takich miejscach, że blokują wjazdy do garaży albo drogi ppoż, a przecież dostawa żarcia nie zajmuje godziny czy dwóch.
Miałem za sąsiadów fajną, hinduską parkę. Naprawdę mega sympatyczni ludzie. Pożyczyłem typowi wiertarkę, a w zamian mnie zaprosił na imprezkę z okazji zaciążenia jego żonki (w sensie dowiedzieli się, że są w ciąży więc zrobili imprezę gdzie zaprosili znajomych i kilku sąsiadów). Po kilku miesiącach się wyprowadzili. Jak pytałem czemu, to koleś stwierdził, że miejsce schadzek i rozpusty (tak określił moje osiedle w związku z tymi ciągłymi aferami z dostawami żarcia) to nie jest dobre miejsce do wychowywania dziecka. Także takie historyjki Rumuńskiego i jakaś tam zawiść nie bierze się znikąd.
Cóż można powiedzieć? Uroki mieszkania w dużym mieście, na osiedlu gdzie spokojnie 3/4 mieszkań to najem, z czego połowa najemców to studentki.
Nie ma to jak wyrywać coś z kontekstu i jeszcze emocjonować się czymś, co w ogóle nie powinno wymagać komentarza, bo KAŻDY ma prawo wchodzić w związek z osobą, z którą czuje, że może zbudować coś wartościowego. Tobie nic do tego.
Pomijam przy tym, co już raz zostało powyżej napisane, że przecież kobiety Cię nie interesują, a jednak jakoś podejrzanie Cię to zajmuje i po prostu wkurza
Każdy ma prawo spotykać się z kim chce tylko dlaczego Polki nas okłamują mówiąc, że dla nich Polak jest na takim samym poziome co obcokrajowiec?
Przecież Polka dałaby się pociąć, aby tylko jakiś opalony na nią spojrzał, a dla Polaka już tak nie ma,
SamotnaWilczyca napisał/a:Rumunski_Zolnierz napisał/a:Ale po co Polak ma zagadać do Polki, skoro po kilku miesiącach znajomości mu wyzna, że woli muslima.
No tak, na okrągło widuję Polki z "muslimami".
Nie wiem czy z muslimami, ale z brązową karnacją to tak. Na moim osiedlu to srogie chryje z tego są regularnie, bo brązowoskórzy dostawcy żarcia potrafią zostawiać samochody i skutery w takich miejscach, że blokują wjazdy do garaży albo drogi ppoż, a przecież dostawa żarcia nie zajmuje godziny czy dwóch.
Miałem za sąsiadów fajną, hinduską parkę. Naprawdę mega sympatyczni ludzie. Pożyczyłem typowi wiertarkę, a w zamian mnie zaprosił na imprezkę z okazji zaciążenia jego żonki (w sensie dowiedzieli się, że są w ciąży więc zrobili imprezę gdzie zaprosili znajomych i kilku sąsiadów). Po kilku miesiącach się wyprowadzili. Jak pytałem czemu, to koleś stwierdził, że miejsce schadzek i rozpusty (tak określił moje osiedle w związku z tymi ciągłymi aferami z dostawami żarcia) to nie jest dobre miejsce do wychowywania dziecka. Także takie historyjki Rumuńskiego i jakaś tam zawiść nie bierze się znikąd.
Cóż można powiedzieć? Uroki mieszkania w dużym mieście, na osiedlu gdzie spokojnie 3/4 mieszkań to najem, z czego połowa najemców to studentki.
Chcesz powiedzieć, że taki Uzbek, Hindus czy inny Pan z 3ciego świata mający ok. 168 cm wzrostu, który na życie zarabia... Rozwożąc jedzenie, w trakcie pracy dupczy polskie studentki z dobrych domów?
Chcesz powiedzieć, że taki Uzbek, Hindus czy inny Pan z 3ciego świata mający ok. 168 cm wzrostu, który na życie zarabia... Rozwożąc jedzenie, w trakcie pracy dupczy polskie studentki z dobrych domów?
Wśród nich Polki mają opinie łatwych i tanich.
Przyjezdne studentki chcą sobie zaszaleć na miarę tego, co widują w filmach i serialach. I generalnie nie ma w tym nic złego, ale pewien niesmak pozostaje. Zwłaszcza jak się wie co i jak mówią ci przyjezdni o nas.
Stary ale ja dalej nie rozumiem co piszesz.
Każdy z nas widział dostawców jedzenia, z krajów takich jak Indie czy Bangladesz, no powiedzmy sobie szczerze, to nie są 2m chady, a raczej takie wymoczki.
I chcesz mi powiedzieć, że taki wymoczek, który zarabia na życie rozwożąc kraftowe burgery, bawi się z Polkami w czasie pracy?
Przecież to jest wstyd na cały świat.
Strony Poprzednia 1 … 406 407 408 409 410 … 459 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » 30lat i cały czas sam
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024