Priscilla napisał/a:Najważniejsze to nie udawać kogoś, kim się nie jest, bo z jednej strony człowiek i tak kiedyś się w końcu wysypie, bo ileż można grać, a z drugiej to się po prostu wyczuwa. To raz. A dwa: słowo klucz, to "czasami". Możesz to napisać o sobie? Nie sądzę.
Przeciwnie. Ja sama byłabym bardzo zaniepokojona, gdyby mój mężczyzna nigdy nie okazywał wzruszenia. Niemniej to NIE jest to samo, co bycie słabym i emocjonalnie chwiejnym, a taki facet już nie jest w stanie zapewnić kobiecie poczucia stabilności i bezpieczeństwa, które to wartości są dla nas cholernie ważne.
Właśnie o tym pisałem, każdy kiedyś się wysypie.
Czyli może okazywać tylko pozytywne uczucia. Nie może się załamać czy zwątpić w swoje możliwości bo już po nim. Żeby dać komuś poczucie stabilności i bezpieczeństwa najpierw samemu trzeba je mieć. Skoro kobieta dostaje to od mężczyzny to skąd najpierw mężczyzna ma to wziąć?
Wiewiórka Basia napisał/a:A jednak wielokrotnie było ci wypominane, że kłamiesz. Sama też cię przyłapałam na kłamstwie.
Ty pokazujesz swój charakter - ciapy życiowej bez polotu, która zmienia narrację aby tylko wzbudzić choć odrobinę zainteresowania, a rozmawiasz o podstawowych kwestiach, jesteś wiecznie zdziwiony podstawami społecznego współżycia. Ty zawsze mówisz o sobie. Spokojnie 90% twoich postów to jesteś ty. Twoje problemy, twoje lęki, twoje marzenia (rozwodnione jak kolonijny kompot) ty, ty, ty. Więc jaki niby masz problem z pokazaniem charakteru? Jesteś transparentny i każdy od razu się na tobie jest w stanie poznać. Dlatego nikogo nie masz.
Twoje przeciwieństwo. Lubię ludzi sprawczych, a nie teoretyków. Czy naprawdę trzeba ci tłumaczyć, co znaczy "brać sprawy w swoje ręce"?
Dzieciaku - masz prawie 30 lat, mieszkasz z rodzicami, pracujesz za gówniane pieniądze w pracy, której nie lubisz, a którą miałeś załatwioną przez rodzinę, a rozmawiasz o procesie doboru partnera ze zdziwieniem reagując, że ludzie mają różne gusta i standardy i wolą być sami niż wiązać się z człowiekiem twojego pokroju > infantylnym, marudnym, zaborczym, niedojrzałym, nieodpowiedzialnym, którego przerasta zrobienie dwudaniowego obiadu.
Wyloguj się z internetu, wyprowadź od mamusi na drugi koniec kraju i popracuj nad rozwojem osobistym (nie pajacuj i nie pytaj co to znaczy według mnie) zacznij zarabiać, zrób sobie profesjonalną sesje foto do wykorzystania na portalach randkowych i do zacznij zagadywać i zapraszać dziewczyny na randki. Od siedzenia na 4 literach mając dziwaczne jazdy z tytułu debilnego żonglowania psychotropami jeszcze nikomu życie się nie polepszyło.
Nie wiem kogo dokładnie masz na myśli ale ty na niczym mnie nie przyłapałaś tylko sama sobie to dopowiedziałaś bo ci pasowało.
Jak mam nie być czymś zdziwiony skoro dowiaduje się o tym pierwszy raz w życiu? Faktycznie sporo moich dotyczy moich problemów ale to się dzieje tylko dzięki tobie i paru innym tobie podobnym. Zawsze to ktoś inny zaczyna rozmowę na mój temat, a ja tylko odpowiadam. To jest standardowy schemat, ktoś stworzy jakiś temat, ja na niego odpowiem bezpośrednio do autora i pojawia się ktoś kto pisze nie na temat ani do autora tylko do mnie. Odpowiem na jakieś pytanie, odniosę się do ogółu czy nawet dam jakąś radę i zaraz komuś się wtrąca pisząc coś do mnie.
"Jesteś transparentny i każdy od razu się na tobie jest w stanie poznać. Dlatego nikogo nie masz." , a to już jest totalny bullshit. Poza forum nikt się na mnie poznał w tym sensie o jakim myślisz, zawsze miałem kolegów, znajomych, nawet kilku przyjaciół i to w przypadku obu płci. Nikt nigdy mnie odtrącił, nikt nigdy mnie nie spławił, nikt nigdy nie kazał mi spier.... Nikogo nie mam bo nie licząc dosłownie kilku osób z nikim nigdy nie utrzymywałem kontaktu dłużej niż do końca szkoły czy studiów. Gdybym 10 lat temu wiedział to wszystko co teraz najprawdopodobniej udałoby mi się z tamtą dziewczyną od randki i tak samo gdyby dosłownie wszystkie koleżanki z liceum i studiów nie były od dawna zajęte też była spora szansa. Z paroma z nich byłem na tyle blisko, że zapraszały mnie do swoich mieszkań, z jedną wypiliśmy butelkę wina w jej mieszkaniu i było bardzo miło. Ale była zajęta co tym bardziej mnie zdziwiło w jej postępowaniu, jak patrzę na to teraz to wyglądało trochę jakby chciała zdradzić chłopaka, w końcu z tylko kolegą raczej nie pije się całej butelki wina.
Nie musisz mi tłumaczyć ale jestem pewny, że dla mnie to znaczy co innego niż dla ciebie.
I ponownie rada w stylu "Niech bezdomny kupi sobie dom to przestanie być bezdomny". Dzięki ale naczytałem się ich już tyle, że mam dość. Wyprowadzić się mogę tylko do miasta, ze wsi na inną wieś nie ma ani krzty sensu. Tylko w mieście są możliwości by kogoś poznać. Jest jakieś duże miasto tańsze od Warszawy? Z zarabianiem tak samo, tylko w dużym mieście da się dobrze zarobić, na wsiach wciąż dużo ludzi pracuję za minimalną albo i jeszcze mniej. Muszę zapytać co dokładnie rozumiesz poprzez "wyloguj się z internetu"? Przecież tego nie da się zrobić dosłownie, w dzisiejszych czasach nie da się funkcjonować bez internetu.
Niestety ale mem wstawiony przez rakę ma w sobie sporo prawdy co opisałem już wyżej. Facet może okazywać emocje ale tylko pozytywne tym bardziej, że kobiety chyba same nie wiedzą jakie emocje im pasują, a jakie nie.
"Ja sama byłabym bardzo zaniepokojona, gdyby mój mężczyzna nigdy nie okazywał wzruszenia." - tu facet może płakać
"Ale nie może to być emocjonalnie rozchwiana beksa." - tu już nie może.
SaraS napisał/a:Taka mina się pojawia, kiedy ktoś na tym okazywaniu emocji poprzestaje: użala się, jęczy, a do działania nie przechodzi. Albo kiedy histeryzuje bez powodu.
Ale jak najbardziej można okazywać emocje, jeśli się jest jednostką zrównoważoną i sprawczą. Nie ocenia się negatywnie faceta, który podzieli się swoim smutkiem, lękiem czy opowie o jakimkolwiek innym problemie, jeśli:
a) emocje są adekwatne do problemu,
b) po zwierzeniach przychodzi czas działania.
No dobra, a jak ocenić czy emocje są adekwatne do problemu? Przecież dla każdego istnieje inna skala problemów, to co dla jednego będzie błahostką dla drugiego może być totalną katastrofą.
Herne napisał/a:No po prostu nie wiem dlaczego, ale odnoszę wrażenie, że w wykonaniu dowolnego incela całość wygląda mniej-więcej tak

O tym właśnie pisałem w kwestii udawania. Jak ktoś rzadko się uśmiecha to wszelkie próby będą wyglądały właśnie tak.