Owszem, napisałam, że przemyślę temat, bo mój tydzień jest tak napięty, że musiałabym to jakoś ugryźć, ale... nie szukam argumentów na "nie", ale na "tak". Nie trzęsę się, że sobie nie poradzę, że za trudno, że za drogo, że nie będę miała gdzie zaparkować samochodu
, że na początku mogę czuć się niepewnie, że mam za dużo lat na taką przygodę itd, a jedynie rozważam czy przy mojej czasochłonnej pasji, która zajmuje mi co najmniej trzy, a często cztery wieczory w tygodniu, da się to ze sobą płynnie połączyć. Widzisz różnicę?
No właśnie nie wiemy. Wiem jedynie, że potrzebujesz kogoś, kto by Ci ją załatwił, a potem z wynegocjowaną taryfą ulgową otoczył parasolem ochronnym.
Pamiętam też, że przez kilka tygodni szukałeś doradcy zawodowego, a po tych kilku tygodniach ze zdziwieniem przyjąłeś informację, że można skorzystać z takiej porady za darmo. Wcześniej było za drogo, żeby to miało sens, bo potrzebujesz rekomendacji, bo to, bo tamto, a kiedy podsunęliśmy informację, że nie musisz płacić, to temat chyba umarł. To jak, byłeś w końcu na takim spotkaniu? Niech no zgadnę...
Między tym jak jest u mnie nie ma dużej różnicy, ja w zasadzie tylko weekendy mam wolne. W tygodniu jeśli nie pracuję 10h lub więcej to mam trening. Z tego wszystkiego co wymieniłaś jedynie "za drogo" jest nie do przeskoczenia, wszystko inne przy mniejszym lub większym wysiłku pewnie dałoby się zrobić.
Wtedy na prawdę nie miałem pojęcia, że to jest w ogóle możliwe za darmo. W jednym masz rację, uzyskanie tej informacji nic nie dało bo i tak dalej szukałem jakiegoś płatnego tylko za znośną cenę i znalazłem nawet kilka. Byłem na jednym spotkaniu, które kompletnie nic mi nie dało i powiedzieli mi, że takich spotkań potrzeba kilka jeśli nie kilkanaście, oczywiście każde jedno płatne. Pani, u której byłem powiedziała, że wyśle mi na maila jakieś materiały i testy czego nie zrobiła i na moje maile już nie odpisywała, zapewne dlatego, że nie chciałem od razu kolejnego płatnego spotkania.
A kto cię pytał? Jeczysz jak stary dziad. Dostałeś rady, jak chcesz to korzystaj, nie to nie. Ale z jęczeniem i stękaniem jakie zycie jest ciężkie wara ode mnie.
Wole sobie pogadać z Priscillą o jej nowej zajawce na rurke, albo z Sarą o nartach
Przecież nikt ci nie broni pisać tylko do nich i olewać moje posty choć przyznam szczerze, że bez ciebie byłoby nudno. Gdyby faktycznie cię to nie obchodziło lub wkurzało to byś nie odpisywała ale tobie najwyraźniej się to podoba.
Bo większość dziewczyn nie ogląda się za facetami po to, żeby zagadać. Zresztą to już było mówione wiele razy: kobieta się zainteresuje, jak Cię usłyszy, w przeciwieństwie do mężczyzn, którym wystarczy zobaczyć. Tak że brak napalonych fanek biegających za Tobą w żaden sposób nie świadczy o Twoim wyglądzie.
Nie wiem, czy są jakieś sporty, których zdrowa osoba 30+ nie mogłaby uprawiać, nawet jeśli wcześniej nie ruszała się za dużo. Przykład ze szpagatem jest natomiast bez sensu, bo nie zaczynasz przecież od robienia szpagatu, tylko od rozciągania. I o ile mogą istnieć (rzadko!) przeszkody uniemożliwiające osiągnięcie szpagatu poprzecznego (budowa stawów biodrowych), o tyle nie ma czegoś takiego, jeśli chodzi o szpagat francuski. Znaczy, jeśli jesteś zdrowy, to ten szpagat zawsze będzie w Twoim zasięgu. Owszem, wiek ma znaczenie, bo szczyt gibkości osiągamy bardzo wcześnie, ale to po prostu oznacza więcej pracy. I tak samo jest z nartami - nie wyciągam przecież świeżaków na czarną trasę i nie popycham na rozpęd (tu mam przed oczami tę reklamę chyba Harnasia z "nie guzdraj się, chłopie"
), tylko zaczynamy od hamowania pługiem na oślej łączce i robimy wszystko takim tempem, jakiego uczeń wymaga. I tak sobie myślę, że smutne to musi być życie, kiedy masz 30 lat i poważnie czujesz, że na wszystko jesteś już za stary.
To oznacza jedynie tyle, że zawsze żyłem w koszmarnym błędzie i tak na prawdę nigdy nie miałem. Zawsze żyłem w przekonaniu, że nie ma sensu nawet próbować zagadywać bo to nie może się udać więc muszę się stać jak najlepszy by to dziewczyna zagadała pierwsza. Już od podstawówki myślałem, że skoro nie jestem urodzonym chadem to nie ma sensu zagadywać i jedyne co mogę zrobić to czekać aż jakaś dziewczyna zagada pierwsza tym bardziej, że wszyscy całe życie mi powtarzali tą klątwę "Dziewczyna sama się znajdzie". Poznałem prawdę jakieś 15 lat za późno.
Bo to nie nasza rola. Zresztą po co zagadywać do człowieka, którego mowa ciała sugeruje, że albo się boi albo chciałby piąchą lutnąć w nos?
Jak trenowałeś od dziecka sztuki walk to powinieneś być przecież instruktorem. A nie uczestnikiem lekcji podstawowych.
Poczytałam trochę twoich postów, przejrzałam twoje tematy. Żałosne to jest. Jesteś młody, na nic nie chorujesz, masz super stabilną sytuację domową i życiową, a zachowujesz się jak 70cio letni dziad, który zamiast do łóżka to się kładzie spać na katafalku tak na wszelki wypadek.
Czyżbyśmy mieli tu kolejną z nadprzyrodzonymi zdolnościami? Nigdy człowieka nie widziałaś, a już wiesz co sugeruje jego mowa ciała?
Trenowałem ale nigdy w żadnej nie osiągnąłem stopnia mistrzowskiego choć w jednej byłem już blisko ale poważna kontuzja uniemożliwiła mi trening przez ponad rok. Poza tym nawet jak masz najwyższy stopień w jednej sztuce walki to zaczynając inną zaczynasz od zera. Możesz mieć czarne pasy w kilku sztukach walki, a zaczynając nową jakiej jeszcze nie trenowałaś zaczynasz od białego.
Masz rację to jest żałosne i co w związku z tym? Mam całkowicie się poddać, a może się zabić bo jestem żałosny? Kiedyś już byłem bardzo blisko tego i nawet to mi się nie udało więc chyba coś jeszcze mnie tu trzyma. Będę dalej pytał i szukał odpowiedzi nie ważne ile razy zostanę nazwany żałosnym. Nie jestem już taki młody, nie mam 18lat tylko 28. Faktycznie chyba na nic nie choruję ale cały czas czuję się zmęczony, cały czas wszystko mnie boli, nie mam w ogóle energii, wstaję rano i jestem bardziej zmęczony i obolały niż po 10h pracy i treningu. Nawet jeśli nie jest to choroba to i tak stan mocno utrudniający podjęcie jakichkolwiek działań. Tak wiem, że ty biegasz maratony, ćwiczysz jogę i pilates, poza tym masz pewnie mnóstwo innych zajęć i cokolwiek napiszę to nie zrobi na tobie wrażenia. Nie musi, nie zamierzam się porównywać ani do ciebie ani do nikogo innego, robiłem tak przez całe życie i zawsze tylko przez to cierpiałem.