30lat i cały czas sam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 393 394 395 396 397 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25,611 do 25,675 z 29,788 ]

25,611 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-03-30 21:43:12)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Po tym co już się dowiedziałem rozmawiając z nimi to ojciec na pewno nie był super kawalerem, tego jestem całkowicie pewny. Nie da rady porozmawiać z dziadkami bo dawno są pod ziemią ale z tego czego się dowiadywałem na ich temat na przestrzeni lat to nie byli nawet blisko super kawalera. Wolałbym nie wypisywać tu całej historii mojej rodziny ale zapewniam, że zarówno dziadkowie jak i ojciec byli dalecy od super kawalerów, a mimo to bez problemów znaleźli partnerki na co w dzisiejszych czasach nie mieliby szans, oczywiście jeśli te wszystkie historie są prawdziwe.

Czyli jesteś z nieciekawej rodziny, bez wzorca fajnego faceta w otoczeniu i kobiety nie widzą w tobie fajnego faceta. Twojemu staremu się udało poudawać dobrą partie, ale tobie już nie. Troche jak rodzina patusów. Dziadkowi sie udało całe życie pić i się nim zajelo panstwo, ojciec też dał rade, ale syn już odkrył mefedron i się przekręcił przed 30. Styl zycia patusa umarł w 3 pokoleniu. Faceci z twojego domu byli takimi incelami na farcie, ale zycie weryfikuje i twoje geny nie przetrwają.
Skoro nie masz fajnych facetów w otoczniu, nie weisz jak taki facet się zachowuje, nie wiesz jak traktuje swoją kobiete, nie wiesz jaka ma aure itp. to dlaczego się dziwisz że kobiety tez tego w tobie nie widzą? Troche jakby patus był zdziwiony że kobiety nie widzą w niego dżentelmena ktorego można zabrać na niedzielny rosołek do babci. Nie można, bo widać że nie pasuje i bedzie robił siare w towarzystwie. I albo pracujesz żeby wyrwać się ze swojego środowiska, być zaprzeczeniem wszystkich wzorców wyniesionych z domu, albo je wchłaniasz i każda kobieta widzi że coś nie teges z tobą.

Nie wiem też skąd u licha wstrząsnęłaś, że oczekuję aby 15-latek zbudował poważny prowadzący do małżeństwa związek.

Bo to co wrzuciłeś to jest normalne teen drama, które każdy robił w tym wieku, a ty piszesz że jest jakaś krzywda big_smile Chłopak nie został skrzywdzony, nie został w wieku 40 lat wyalienowany z opieki nad dzieckiem i długami za alimenty, tylko zwyczajnie zerwał jakiś gowno zwiazek po kilu tygodniach. A płacze bo to taki wiek ze się nad wszystkim płacze. Ty mówisz że mama go skrzywdziła. Szkrzywdziła czym? Za zachowuje się adekwatnie do swojego wieku i przezywa emocje tak jak na 15 latka przystałao? Robi naiwne i dobroduszne gesty i czasem zderzy się ze śaicną. Każdy w tym wieku robił coś podobnego. Udzielał się w jakiś fundacjach, robił zbiorki dla bezdomnych, pisał listy z amnesty international i myślał że zmienia świat. Albo wyznawał miłość koleżance z klasy na 2 randce i oczami wyobraźni już widział jak idziecie razem na urodziny kolegi, tylko po to żeby po miesiącu poklocic sie o to że piszała z kolega za twoimi plecami. Ja nie widze że jemu ktoś zrobił krzywde. Widze że jego mama jest przewrazliwniona, bo chce zeby jej syn nie doswiadczyl zadnego zawodu w zycu i nigdy nie plakal. To jedyna krzywda, że jego mama nie widzi że on robi to co do niego należy: żyje nastoletnią dramą i wczuwa się w jakies totalne pierodły że laska mu nie odpisuje. Moim zdaniem jest to dokładnie to co nastolatek powinien robić w tym wieku. Co innego ma robić? Wypić whisky i zapalić cygaro tak jak uczy tata? Odpalic pornola i zapomnieć? Płakanie po rozstaniu to norma. To że umiał ztargetowac dziewczyne ktora mu sie podoba, zagadać, zwrocić uwage, wejsc z nia w relacje chociaż na chwilke to już jest super skill jak na ten wiek. Na tym forum faceci w wieku 30 lat nie potrafią takich dyrdymałów i musza czekać az laska ich poderwie, albo wiaza sie z byle kim bo nie potrafia zwrocic na siebie uwagi lasek ktore im sie podobaja.   
Jak wg ciebie powinien zachowac sie ten "normalny" nastolatek wychowany przez ojca? Wydupczyć laske na dyskotece i odkrslić sobie kreske w kalendarzu, że ma kolejne podboje na swoim koncie? Jaki scenariusz prawidłowego przezywania rozstania w tym wieku widzisz? Jak inaczej chłoapk w tym wieku ma budowac relacje?

Po drugie, tak jak raka pisał nie da się nauczyć podrywu.

Ale jest coś takiego jak bycie męskim, towarzyskim obrotnym. Idziecie z kolegami na impreze. I jeden chłopak bedzie siedział w kącie zawstydzony, żeby się odezwać, inny bedzie dusza towarzystwa. Zacznie opowiadać anegdoty, zagadnie laske która mu sie najbardziej podoba, weźmie od niej FB/ig i napisze nastepnego dnia zeby sie spotkać. Jego kolega w tym czasie bedzie siedział naburmuszoy w kącie i smarował posty na netkobietach że laski to takie a owakie. Albo nagle zakradnie się do laski spoza jego ligi która odstawiła się jak na własne wesele, sam ubrany w skarpetki z sandałami i rzuci jakiś dziwaczny tekst w stylu "hehe też lubisz zaach potu murzyna na siłowni?". Jeden koleś ma wyczucie towarzyskie umie naturalnie i na luzie realizowac swoje potrzeby społecznie, ten nieśmiały/cringowy nie umie, robi to w sposob niestosowny do sytuacji, nieumiejętny, dziwny, albo nie robi tego wcale. Takiego obycia mozna się nauczyć.
Chodzisz na siłownie wiec pewnie widzisz że są faceci którzy robią squaty z 200kg z idealną technika i są tacy którzy bardzo głośno sapiąc i łamiąc sobie przy tym kręgosłup w pałąk ledwo co roią jeden squat z 20 kg. Różni ich staż na siłowni. I jako stały bywalec siłowni pewnie od razu rozrozniasz ktory to ktory. Ludzie maja podobnie w sytuacjach towarzyskich. Ale to jest tysięczny post o tym samym. Ty chciałbyś żeby laski twój nędzny przysiad 20kg zaliczyły do wyczynu na miare strong mana i tak cie traktowaly, bo uwazasz ze twoje okolicznosci zycia zwalaniaja cie z odpowiedzialnosci zeby X czasu i energi włozyć w szlifowanie formy i dojście do tych 200kg z idealna formą.

Po pierwsze to uważam, że poprawiać to facet powinien coś przede wszystkim dla siebie, ewentualnie dla poprawy relacji z konkretną kobietą z którą już jest. A już na pewno nie głównie w celu znalezienia kobiety.

Nawet twój pracodawca z którym łaczy cie jedynie umowa o prace i pensja na twoje konto, który moze cie wywalic z dnia na dzień nie ma tak niskich wymagań. Jak chcesz prace jako księgowy to sam musisz zrobić kurs ksiegowego i twoj pracodawca ma w dupie twoje szkolenie. Kobieta, która ma poświecać w zwiazku czasu, urode, czasem urodzić dziecko ktore moze zniszczyc jej zdrowie, ma cie przyjac na staż i za darmo instuowac co i jak XD
Fajny facet jest definiowany przez wiekszosc kobiet tak samo. Obrotny , zaradny, uśmiechniety, obyty, zadbany. To nie jest tak że istnieja jakaś grupa kobiet która celuje w otłuszczonych piwniczniaków którzy mają osobowośc zbizoą do klinicznych objawów depresji i wystarczy ją znaleźć. Atrakcyjnosć jako partner to jest w miare uniwersalna cecha. Sami co chwile wrzucacie te incelskie badania że 90% kobiet czuje pociag do 10% facetów. No to zobaczcie co te 10% facetów ma czego wy nie macie i sobie to wyskilujcie. Albo to co możecie wyskilowac to wyskilujcie i zaczniecie sie podobać. Chyba ze jesteś team Raka i tez uwazasz ze to ty masz sie sobie podobac big_smile Prawda jest tez taka że wy w tym wieku ktorym jestesce (ok 30) to już nie macie pola manewru i laski tez to wiedzą. Takie bajki że sie zmienie to można robić jak sie ma 16 lat. Jak do 30 nie nauczyłes sie jak traktowac kobiete,jak wygladac atrakcyjnie, jak sie ogarnac finansowo i życiowo żeby być fajnym facetem to żadna laska tego nie zmieni. Nagle laska przyjdzie i powie "chce żebyś był zabawy i fajnie spedzal czas z moimi i swoimi znajomymi" i nagle znajdziesz paczke 30 kumpli i zaczniecie co tydzien imprezowac? Raczej nie. Jakjestes nudziarzem bez charyzmy to kobieta nie bedzie chciala z toba sie bujac i nudzic. Bo i po co skoro ma na twoje miejsce bardziej dynamicznych kolegow?

wzbudzi nieprzewidywalny patus, który będzie miał ją gdzieś przez co będzie dla niej wyzwaniem i będzie dostarczał jej emocje.

To jest wasz kolejny kompleks. W opozycji do soft boia zagubionego w swojej depresji i traumach z dziecinstwa, bez charakteru i osobowosci wcale nie jest patus. Jest konkretny, rodzinny, radosny chłop. Taki który na walentynki ma zarezerowowany stolik z miesiecznym wyprzedzeniem i po roku od poznania oświadcza się, albo robi jakieś inne konkretne kroki. Bez wrabiania swojej dziewczyny w bycie jego terapeutką.
Wkleje bo bardzo udajesz ze mojego posta nie było:
"W opozycji do romantycznego,delikatnego gawędziarza z komedii romantycznej jest konkretny chłop. Taki Janusz biznesu, handlarz używanych samochodów który robi co dzień w konia klientów żeby mu się hajs zgadzal, byle tylko co miesiąc przynieść w zębach do domu z 15k dla swojej niepracującej żony, która przecież musi mieć na nowe paznokcie i włosy. Taki który w sobote zaprosi kolegów na grila i będą oglądac mecz przy piwku, a w niedziele zje rosołek z żoną i pójdzie z dzieciakami nad jezioro. Chłop prosty, ale rodzinny i solidny, który do 30 ma już 3 dzieci i wybudowany dom.
Nie romantyczny city boy z komedii Allena, który w wieku 35 lat do końca nie będzie się potrafił zdecydować czy woli na walentynki dać recznie robiona róże z bibuły czy jednak wysłac link do składanki na spotify. Na pomoc takim romantycznym chłopaczkom zawsze przychodzi jakiś psychoanalityk czy inny twór wielkich miast dla zagubionych dzieciaków. Wam incele niestety bliżej do gościa z komedi romantycznej. Niepewnej mamałygi, która przez 30 sezonów nie będzie nawet pamiętać "jak poznałem waszą matke", ale za to na pamięc bedzie znać wszystkie odcinki bakugana wink"
Wy incele jesteście soft boiami. Chcecie emocjonalnie drenowac kobiety i tworzyć oziębłe związki. Miec seks za darmo, ale angażowac sie w nie na poziomie 13 latka- liczycie sie wy, a laska ma sie dostosowac (przykład raki ktory sie sobie podoba i jest obrazony ze nikomu innemu). W opozycji nie jest patus, ale emocjonalnie dostepny, opiekunczy, rodzinny facet, który potrafi przejąć inicjatywe i nie oczekuje że ktoś go bedzie matkować, bo sam jest daddy w związku big_smile .

Zobacz podobne tematy :

25,612 Ostatnio edytowany przez paslawek (2024-03-30 21:47:40)

Odp: 30lat i cały czas sam

Helloł big_smile
Wesołych Świąt
O żeszsz - czad to szaleństwo tutaj dalej trwa big_smile

25,613

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Po drugie, tak jak raka pisał nie da się nauczyć podrywu.

Ale jest coś takiego jak bycie męskim, towarzyskim obrotnym. Idziecie z kolegami na impreze. I jeden chłopak bedzie siedział w kącie zawstydzony, żeby się odezwać, inny bedzie dusza towarzystwa. Zacznie opowiadać anegdoty, zagadnie laske która mu sie najbardziej podoba, weźmie od niej FB/ig i napisze nastepnego dnia zeby sie spotkać. Jego kolega w tym czasie bedzie siedział naburmuszoy w kącie i smarował posty na netkobietach że laski to takie a owakie. Albo nagle zakradnie się do laski spoza jego ligi która odstawiła się jak na własne wesele, sam ubrany w skarpetki z sandałami i rzuci jakiś dziwaczny tekst w stylu "hehe też lubisz zaach potu murzyna na siłowni?".

No ale ja się nie boję odezwać i chętnie zagaduję, tylko że to nic nie daje, bo kobiety nie chcą ze mną rozmawiać.

25,614 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-03-30 22:24:32)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Po drugie, tak jak raka pisał nie da się nauczyć podrywu.

Ale jest coś takiego jak bycie męskim, towarzyskim obrotnym. Idziecie z kolegami na impreze. I jeden chłopak bedzie siedział w kącie zawstydzony, żeby się odezwać, inny bedzie dusza towarzystwa. Zacznie opowiadać anegdoty, zagadnie laske która mu sie najbardziej podoba, weźmie od niej FB/ig i napisze nastepnego dnia zeby sie spotkać. Jego kolega w tym czasie bedzie siedział naburmuszoy w kącie i smarował posty na netkobietach że laski to takie a owakie. Albo nagle zakradnie się do laski spoza jego ligi która odstawiła się jak na własne wesele, sam ubrany w skarpetki z sandałami i rzuci jakiś dziwaczny tekst w stylu "hehe też lubisz zaach potu murzyna na siłowni?".

No ale ja się nie boję odezwać i chętnie zagaduję, tylko że to nic nie daje, bo kobiety nie chcą ze mną rozmawiać.

powtarzam: "Albo nagle zakradnie się do laski spoza jego ligi która odstawiła się jak na własne wesele, sam ubrany w skarpetki z sandałami i rzuci jakiś dziwaczny tekst w stylu "hehe też lubisz zaach potu murzyna na siłowni?"."
Jesteś w tej kategorii. Skoro zagadujesz i nikt nie jest zainteresowany kontynuacją znajomości to znaczy ze zagadujesz dziwnie, albo nie wiesz jaki masz poziom wink Zagadywanie to środek do celu. Jesli zagadujesz a nikt nie chce rozwijac znajomości to znaczy że jesteś w tym gówniany.

25,615

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ale jest coś takiego jak bycie męskim, towarzyskim obrotnym. Idziecie z kolegami na impreze. I jeden chłopak bedzie siedział w kącie zawstydzony, żeby się odezwać, inny bedzie dusza towarzystwa. Zacznie opowiadać anegdoty, zagadnie laske która mu sie najbardziej podoba, weźmie od niej FB/ig i napisze nastepnego dnia zeby sie spotkać. Jego kolega w tym czasie bedzie siedział naburmuszoy w kącie i smarował posty na netkobietach że laski to takie a owakie. Albo nagle zakradnie się do laski spoza jego ligi która odstawiła się jak na własne wesele, sam ubrany w skarpetki z sandałami i rzuci jakiś dziwaczny tekst w stylu "hehe też lubisz zaach potu murzyna na siłowni?".

No ale ja się nie boję odezwać i chętnie zagaduję, tylko że to nic nie daje, bo kobiety nie chcą ze mną rozmawiać.

powtarzam: "Albo nagle zakradnie się do laski spoza jego ligi która odstawiła się jak na własne wesele, sam ubrany w skarpetki z sandałami i rzuci jakiś dziwaczny tekst w stylu "hehe też lubisz zaach potu murzyna na siłowni?"."
Jesteś w tej kategorii. Skoro zagadujesz i nikt nie jest zainteresowany kontynuacją znajomości to znaczy ze zagadujesz dziwnie, albo nie wiesz jaki masz poziom wink Zagadywanie to środek do celu. Jesli zagadujesz a nikt nie chce rozwijac znajomości to znaczy że jesteś w tym gówniany.

Ale ja nie zagaduję w taki sposób. Zagaduję normalnie, z pewnością siebie. Problemem jest przeciętny wygląd i nic poza tym.

25,616 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-03-31 00:28:37)

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Czyli jesteś z nieciekawej rodziny, bez wzorca fajnego faceta w otoczeniu i kobiety nie widzą w tobie fajnego faceta. Twojemu staremu się udało poudawać dobrą partie, ale tobie już nie. Troche jak rodzina patusów. Dziadkowi sie udało całe życie pić i się nim zajelo panstwo, ojciec też dał rade, ale syn już odkrył mefedron i się przekręcił przed 30. Styl zycia patusa umarł w 3 pokoleniu. Faceci z twojego domu byli takimi incelami na farcie, ale zycie weryfikuje i twoje geny nie przetrwają.
Skoro nie masz fajnych facetów w otoczniu, nie weisz jak taki facet się zachowuje, nie wiesz jak traktuje swoją kobiete, nie wiesz jaka ma aure itp. to dlaczego się dziwisz że kobiety tez tego w tobie nie widzą? Troche jakby patus był zdziwiony że kobiety nie widzą w niego dżentelmena ktorego można zabrać na niedzielny rosołek do babci. Nie można, bo widać że nie pasuje i bedzie robił siare w towarzystwie. I albo pracujesz żeby wyrwać się ze swojego środowiska, być zaprzeczeniem wszystkich wzorców wyniesionych z domu, albo je wchłaniasz i każda kobieta widzi że coś nie teges z tobą.

Ale jest coś takiego jak bycie męskim, towarzyskim obrotnym. Idziecie z kolegami na impreze. I jeden chłopak bedzie siedział w kącie zawstydzony, żeby się odezwać, inny bedzie dusza towarzystwa. Zacznie opowiadać anegdoty, zagadnie laske która mu sie najbardziej podoba, weźmie od niej FB/ig i napisze nastepnego dnia zeby sie spotkać. Jego kolega w tym czasie bedzie siedział naburmuszoy w kącie i smarował posty na netkobietach że laski to takie a owakie. Albo nagle zakradnie się do laski spoza jego ligi która odstawiła się jak na własne wesele, sam ubrany w skarpetki z sandałami i rzuci jakiś dziwaczny tekst w stylu "hehe też lubisz zaach potu murzyna na siłowni?". Jeden koleś ma wyczucie towarzyskie umie naturalnie i na luzie realizowac swoje potrzeby społecznie, ten nieśmiały/cringowy nie umie, robi to w sposob niestosowny do sytuacji, nieumiejętny, dziwny, albo nie robi tego wcale. Takiego obycia mozna się nauczyć.

Fajny facet jest definiowany przez wiekszosc kobiet tak samo. Obrotny , zaradny, uśmiechniety, obyty, zadbany. To nie jest tak że istnieja jakaś grupa kobiet która celuje w otłuszczonych piwniczniaków którzy mają osobowośc zbizoą do klinicznych objawów depresji i wystarczy ją znaleźć. Atrakcyjnosć jako partner to jest w miare uniwersalna cecha. Sami co chwile wrzucacie te incelskie badania że 90% kobiet czuje pociag do 10% facetów. No to zobaczcie co te 10% facetów ma czego wy nie macie i sobie to wyskilujcie. Albo to co możecie wyskilowac to wyskilujcie i zaczniecie sie podobać. Chyba ze jesteś team Raka i tez uwazasz ze to ty masz sie sobie podobac big_smile Prawda jest tez taka że wy w tym wieku ktorym jestesce (ok 30) to już nie macie pola manewru i laski tez to wiedzą. Takie bajki że sie zmienie to można robić jak sie ma 16 lat. Jak do 30 nie nauczyłes sie jak traktowac kobiete,jak wygladac atrakcyjnie, jak sie ogarnac finansowo i życiowo żeby być fajnym facetem to żadna laska tego nie zmieni. Nagle laska przyjdzie i powie "chce żebyś był zabawy i fajnie spedzal czas z moimi i swoimi znajomymi" i nagle znajdziesz paczke 30 kumpli i zaczniecie co tydzien imprezowac? Raczej nie. Jakjestes nudziarzem bez charyzmy to kobieta nie bedzie chciala z toba sie bujac i nudzic. Bo i po co skoro ma na twoje miejsce bardziej dynamicznych kolegow?

To jest wasz kolejny kompleks. W opozycji do soft boia zagubionego w swojej depresji i traumach z dziecinstwa, bez charakteru i osobowosci wcale nie jest patus. Jest konkretny, rodzinny, radosny chłop. Taki który na walentynki ma zarezerowowany stolik z miesiecznym wyprzedzeniem i po roku od poznania oświadcza się, albo robi jakieś inne konkretne kroki. Bez wrabiania swojej dziewczyny w bycie jego terapeutką.
Wkleje bo bardzo udajesz ze mojego posta nie było:

Wiesz, że pomieszałaś posty kilku różnych osób? Oprócz tego oczywistego z moim nickiem na górze, ja napisałem jeszcze tylko to "Po drugie, tak jak raka pisał nie da się nauczyć podrywu". Jeśli coś źle zinterpretowałem lub odniosłem się do czegoś co jednak nie było skierowane do mnie to z góry przepraszam.

Piszesz tak jakby mój ojciec i dziadek byli jakimiś wyjątkowymi farciarzami i trafili szóstkę w lotto, a to też kompletne brednie. W tamtych czasach mężczyźni w jakichś 80% byli właśnie tacy, to była ta przeciętność, to była norma. Patrząc z dzisiejszej perspektywy możliwe, że byliby incelami ale wtedy nie byli. Co z tego, że jeden czy drugi pił? Wtedy większość ludzi piło i to im w niczym nie przeszkadzało. Mój dziadek był kierowcą karetki i stracił prawo jazdy bo jechał nią pod wpływem na służbie. Dziś to byłaby afera na całą Polskę, mówili by o tym w wiadomościach i pewnie dostałby wyrok, a wtedy coś takiego było normą i nawet z roboty go nie wywalili tylko przenieśli na jakieś inne stanowisko aż zrobił nowe prawo jazdy i dalej jeździł tą karetką i nigdy nikt przez niego nie ucierpiał. Dajcie już spokój z tymi patusami bo oni nie mają nic wspólnego z incelami. Akurat patusy nie mają najmniejszego problemu w znajdywaniu dziewczyny. To są kwestie totalnie niepowiązane, patus może chlać, ćpać, bić i będzie zaliczał ile chce. Jakie to ma znaczenie, że taki patus nie stworzy dobrego związku skoro może co miesiąc być w nowym? Dla niego to nawet lepiej. Nigdy w życiu nie widziałem kobiety, która szukałaby dżentelmena żeby go zaprosić na "rosołek u babci". A już to robienie siary w towarzystwie to jest totalna abstrakcja. Wierz mi, widziałem ludzi nie mających ani krzty dobrych manier nie tylko przy stole ale i w każdej innej sytuacji i nigdy nie narzekali na brak zainteresowania. To właśnie ci grzeczni i porządni pilnujący dobrych manier zawsze mieli te problemy. 

I kolejny raz piszesz jakby te wszystkie "teen dramy", wolontariaty, wyznawanie miłości, kłócenie się itd było czymś tak oczywistym, że niemal niemożliwe jest by ktoś tego nie doświadczył. W jednej kwestii się zgadzam, każdy powinien tego doświadczyć bo to właśnie tworzy tych "normalnych" ludzi i matka nie pozwalająca na coś takiego dokonuje zbrodni. Niestety nie każdy mógł doświadczyć tak cudownego życia. Tu nie chodzi o to czego uczyli lub nie uczyli ojcowie tylko o brak tego typu doświadczeń, wykluczenie jeszcze przed startem i to przez najbliższych ludzi, to właśnie stworzyło inceli. Wbrew temu co może się wydawać to takie "wydupczenie laski na dyskotece" też jest jednym z tych doświadczeń ale na przykład mnie uczyli, że takie coś jest złe i czy mi to pomogło? Wręcz przeciwnie. 

Sam fakt posiadania kolegów, z którymi można pójść na imprezę już jest mega krokiem na przód. Ludzie idący z kolegami nie siedzą w koncie bo ci, którzy siedzą w koncie nie mają nawet kolegów więc albo w ogóle nie chodzą na imprezy albo chodzą na nie sami i właśnie siedzą w koncie. Nie da się z introwertyka stać ekstrawertykiem i ten introwertyk nigdy nie będzie duszą towarzystwa. Czy to nie kobiety najbardziej tu postulowały, że nie ma jednej definicji męskości, ideału atrakcyjności itd? Smutna, twoja nienawiść do inceli zaczyna przybierać formę podobną do najbardziej radykalnych mizoginów. Niestety muszę napisać o sobie ale mimo iż w wielu kwestiach identyfikuję się z raką to jednak w wielu też się różnimy. Dla mnie dbanie o wygląd jest czymś normalnym, inaczje nie wydawałbym po kilkaset złotych na każdej wizycie u dentysty, nie płaciłbym po 100zł za samo przystrzyżenie brody, nie kupowałbym markowych ubrań ani kremu do rąk bo mi się niszczą w pracy. Przypominam, że ja nigdy nie miałem takich problemów jak raka, nigdy nie zostałem odrzucony, wyśmiany czy znieważony przez kobietę. Tobie się wydaje, że każdy incel jest taki sam, nie zadbany z wyglądu, bez wykształcenia, z gównianą pracą, bez pieniędzy, nie potrafiący się nawet odezwać czy zażartować, taki totalny margines jeszcze gorszy od tych patusów, a prawda jest taka, że w życiu byś nie zauważyła incela po prostu mijając go na ulicy. Nie ma jednej definicji fajnego faceta tak samo jak nie ma jednej definicji incela i tak samo nie ma jej w przypadku fajnej kobiety.

"No to zobaczcie co te 10% facetów ma czego wy nie macie i sobie to wyskilujcie." aż nie wierzę, że to wyszło od ciebie. Mimo iż często się kłócimy to jednak nie mogę ci odmówić przenikliwości ale czasami wręcz załamujesz. Wiesz co tworzy te 10% facetów? Geny, talent, wrodzone predyspozycje, naturalny wygląd, jednym słowem wszystko to na co nie mamy żadnego wpływu. Nie można stać się chadem, nim można tylko się urodzić. Superman nie stał się supermanem tylko się nim urodził, to kosmita i tylko dzięki temu na Ziemi ma supermoce. Tego się nie da wyskilować, nauczyć czy zdobyć. Oczywiście mówię tylko o tych 10%, chodzi o to, że każdy inny może starać się zbliżyć do tego poziomu i jednemu się uda lepiej, drugiemu gorzej i to jest dobre. Ale nawet próba porównywania się z kimś z tych 10% jest zwykłą głupotą.

Daruję sobie cytowanie trzeci raz tego samego ale zapewniam cię, że dokładnie widziałem twój post ale właśnie nie byłem pewny czy był on skierowany do mnie i nie odniosłem się do niego. Dokładnie to nie patus, nie przestępca, nie morderca czy gwałciciel jest najgorzej traktowany przez kobiety tylko właśnie ten "soft boi". To jest najgorsze zło, największy zwyrol i psychopata. Piszesz, że taki bohater komedii romantycznych to najgorszy typ faceta, a kto ogląda te komedie? Kto daje największą oglądalność ściekom z Karolakiem i Adamczykiem w rolach głównych? I od razu zaznaczam, że nic nie mam do samych aktorów. Kto w największej ilości ogląda tych romantycznych, zagubionych, delikatnych i przytulaśnych soft boi? Podpowiem ci: KOBIETY. Dlaczego kobiety tak lubią to oglądać skoro tak bardzo nienawidzą takich facetów? Faceci wolą oglądać Bakugana, Avengers albo Johna Wicka i też jest źle bo taki facet pamięta wszystkie odcinki albo całą fabułę ze szczegółami. 

"Chcecie emocjonalnie drenowac kobiety i tworzyć oziębłe związki. Miec seks za darmo, ale angażowac sie w nie na poziomie 13 latka- liczycie sie wy, a laska ma sie dostosowac", sorry ale to już skrajna generalizacja. Nigdy nie widziałem ani nawet nie słyszałem by istniał ktoś taki jak tu opisujesz. Jakie oziębłe związki, jaki seks za darmo, jakie drenowanie, o czym ty dziewczyno piszesz? Nienawiść do inceli przesłania ci racjonalne myślenie i zaczynasz pisać pod wpływem emocji podobnie jak ja wcześniej. Pewnie masz gdzieś moje rady ale polecam trochę się zdystansować i na prawdę nie próbuję ci dowalać czy coś w tym stylu. Tego oboje już próbowaliśmy i  oboje jesteśmy w tym słabi ale widzę, że popełniasz te same błędy co ja, a tego nie życzę nikomu.

25,617

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Ale ja nie zagaduję w taki sposób. Zagaduję normalnie, z pewnością siebie. Problemem jest przeciętny wygląd i nic poza tym.

Zabawne, że o tym, co robisz, możesz pisać i pisać, a nie jesteś w stanie porównać tego, jak dbasz o wygląd, z tym, czego oczekujesz od kobiety w tej kwestii.
W kółko powtarzasz, że jesteś przeciętny, ale po Twoich postach widać, że chodzi Ci o rysy twarzy. No i okej, może i są 5/10, ale co z resztą?

25,618

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Nigdy w życiu nie widziałem kobiety, która szukałaby dżentelmena żeby go zaprosić na "rosołek u babci". A już to robienie siary w towarzystwie to jest totalna abstrakcja. Wierz mi, widziałem ludzi nie mających ani krzty dobrych manier nie tylko przy stole ale i w każdej innej sytuacji i nigdy nie narzekali na brak zainteresowania. To właśnie ci grzeczni i porządni pilnujący dobrych manier zawsze mieli te problemy.

Ech. To nieprawda. Większość kobiet nie zwiąże się z kimś, kto ją będzie zawstydzać w towarzystwie. Tylko weź pod uwagę, że dla każdej to będzie oznaczać coś innego. Przecież kobiety też mają różny "poziom ogłady" wink, więc nie zawsze będzie je razić to samo.
Poza tym znowu to robisz (tu i w paru innych miejscach) - wybierasz sobie kogoś w danej kwestii poniżej Twojego poziomu (brak manier, patusy itd.) i zaczynasz się porównywać. Bo oni mają kobiety, a Ty nie. Zupełnie nie patrzysz na to, że najczęściej to nie są kobiety, którymi byłbyś Ty  zainteresowany. Takie, którymi jesteś, odrzuciłyby ich natychmiast. A co Cię obchodzi to, że np. jakaś patuska znalazła swojego patusa? I tak byś jej nie chciał, ten patus nie jest dla Ciebie konkurencją.

Nie da się z introwertyka stać ekstrawertykiem i ten introwertyk nigdy nie będzie duszą towarzystwa.

Stereotyp. Introwertyk jak najbardziej może być duszą towarzystwa.

25,619 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2024-03-31 12:43:16)

Odp: 30lat i cały czas sam

No tak, kobiety to tylko by chciały przyjść na gotowe. Nie potrafią zauważyć potencjału i fajnego charakteru, dać szansy i wspierać w poprawie wyglądu (oraz np. podpowiedzieć, co można zrobić) czy robieniu kariery, tylko czekają aż sam stanie się najlepszą wersją siebie.

25,620 Ostatnio edytowany przez Anewe (2024-03-31 13:07:37)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

No tak, kobiety to tylko by chciały przyjść na gotowe. Nie potrafią zauważyć potencjału i fajnego charakteru, dać szansy i wspierać w poprawie wyglądu (oraz np. podpowiedzieć, co można zrobić) czy robieniu kariery, tylko czekają aż sam stanie się najlepszą wersją siebie.

To ty wejdź w związek z kobietą ważącą 120 kg, zauważ potencjał i fajny charakter i wspieraj w zrzuceniu wagi XD A tu roszczeniowy Raka chciałby dostać gotową fit laseczkę 55 kg lol

25,621 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2024-03-31 13:20:08)

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

No tak, kobiety to tylko by chciały przyjść na gotowe. Nie potrafią zauważyć potencjału i fajnego charakteru, dać szansy i wspierać w poprawie wyglądu (oraz np. podpowiedzieć, co można zrobić) czy robieniu kariery, tylko czekają aż sam stanie się najlepszą wersją siebie.

To ty wejdź w związek z kobietą ważącą 120 kg, zauważ potencjał i fajny charakter i wspieraj w zrzuceniu wagi XD A tu roszczeniowy Raka chciałby dostać gotową fit laseczkę 55 kg lol

Nie szukam gotowej fit 55 kg. Wystarczy mi zwykła przeciętna.

Kobieta ważąca 120 kg nie schudnie, bo dla niej najważniejsze jest jedzenie, a poza tym motywowanie jej do schudnięcia to bodyshaming. A nawet gdyby schudła, to zaraz zostawiłaby mnie dla przystojniejszego, bo już byłaby w stanie bez problemu takiego znaleźć.

Zresztą kobieta, która doprowadziła się do takiego stanu z pewnością nie ma fajnego charakteru.

25,622 Ostatnio edytowany przez Kakarotto (2024-03-31 15:44:23)

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:

Rzecz w tym, że to wcale nie jest jakaś "dodatkowa praca" w stosunku do przystojniaka, bo Ci, którzy najlepiej wyglądają, zazwyczaj poświęcają na ten wygląd najwięcej czasu i zasobów, nie wspominając o wkładanym wysiłku. Okej, rysy twarzy masz, jakie masz, ale etykietkę "zadbany" trzeba sobie zdobyć.

Okej. A nie pomyślałaś, że być może osoba, która nie poświęca aż tyle uwagi i swojego czasu by maksować swój wygląd i wizualną prezencję być może lokuje te wysiłki w zupełnie innej aczkolwiek niewidocznej na pierwszy rzut oka sferze swojego życia? I to wcale nie jest tak, że on sobie leży na przysłowiowych laurach i nic ze sobą nie robi? Poza tym "rysy twarzy" o których wspominasz czyli genetyka i predyspozycje też są szalenie ważne. Bo jak ktoś ma chociażby baby face'a czy inne wymagające medycznych interwencji niedociągnięcia będzie musiał włożyć nieporównanie więcej czasu jak ktoś kto ich nie ma, a posiada naturalnie męską urodę i rysy to czasem rzeczywiście wystarczy, że zrobi niewiele więcej niż umycie się, pójście do fryzjera/barbera i dobranie ciuchów. I nawet jeśli ten pierwszy włoży w siebie ten ogromny wysiłek i niemałe pieniądze to i tak finalnie zazwyczaj dalej będzie na niższym poziomie niż ten drugi.

I tu, jak sądzę, pojawia się największy zgrzyt -

Wiesz gdzie jest zgrzyt? Zgrzyt jest w tym, że naturalnie i facet i kobieta powinni wnosić do związku zupełnie różne i uzupełniające się rzeczy. W przypadku kobiety akurat jej wygląd i wizualna prezencja biologicznie są najważniejszym co ona może facetowi zaoferować. Facet natomiast do związku powinien w zamian za to wnieść przede wszystkim ogarnianie życia, zapewnienie kobiecie/rodzinie przetrwania i bezpieczeństwa, opieka nad nią na przykład w przypadku ciąży i połogu, itd. itp. Dlatego to jak facet wygląda nie powinno być aż tak ważne jak w przypadku kobiety. Różnimy się od siebie i inne też rzeczy powinniśmy wnosić od siebie do relacji tak aby nawzajem się uzupełniać.
Zresztą przecież kobiety i tak zwykle celują w faceta lepszego od siebie pod tymi wymienionymi wyżej względami i takiego który zapewni im to co o czym napisałem.
A i tak oczekują jeszcze do tego aby wizualnie prezentował się na dość wysokim poziomie.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Bo to co wrzuciłeś to jest normalne teen drama, które każdy robił w tym wieku, a ty piszesz że jest jakaś krzywda. Chłopak nie został skrzywdzony, nie został w wieku 40 lat wyalienowany z opieki nad dzieckiem i długami za alimenty, tylko zwyczajnie zerwał jakiś gowno zwiazek po kilu tygodniach. A płacze bo to taki wiek ze się nad wszystkim płacze. Ty mówisz że mama go skrzywdziła. Szkrzywdziła czym? Za zachowuje się adekwatnie do swojego wieku i przezywa emocje tak jak na 15 latka przystałao?

Skrzywdziła go wychowaniem. I do niej samej to dotarło. Inaczej nie napisałaby tego przytoczonego posta i nie pytała czy warto było. Poza tym to miał być przecież tylko konkretny przykład na to, że nie należy słuchać większości kobiet kiedy mówią czego oczekują od faceta w relacji bo finalnie i tak polecą na coś zupełnie innego. Tutaj nie chodzi o to jak ten dzieciak przeżywa emocje tylko dlaczego ta dziewczyna potraktowała go tak jak potraktowała. Przypuszczam, że gdyby zachowywał się jak typowy badboy to ta relacja potrwałaby dłuzej nawet biorąc pod uwagę młody wiek. Zresztą kilkutygodniowe "związki" o których piszesz to jest raczej domena podstawówki, a nie 15 lat i wzwyż. Ja pamiętam przynajmniej za moich czasów w Liceum to ludzie potrafili już wchodzić w poważniejsze, trwalsze i dłuższe relacje. A znam nawet takie, które dziś po kilku latach są małżeństwami z dziećmi. Chociaż to rzeczywiście są wyjątki.

Jak wg ciebie powinien zachowac sie ten "normalny" nastolatek wychowany przez ojca? Wydupczyć laske na dyskotece i odkrslić sobie kreske w kalendarzu, że ma kolejne podboje na swoim koncie? Jaki scenariusz prawidłowego przezywania rozstania w tym wieku widzisz? Jak inaczej chłoapk w tym wieku ma budowac relacje?

Naprawdę nie istnieje według ciebie zupełnie nic pomiędzy "traktować jak księżniczkę", a "traktować jak przedmiot do wydupczenia"? Jeśli tak to żadne strzępienie sobie tutaj języka nie ma sensu. I podkreślam po raz kolejny - tutaj nie chodzi o to jak on przeżywa rozstanie i nie rozumiem dlaczego właśnie na tym aż tak się skupiasz.

Ale jest coś takiego jak bycie męskim, towarzyskim obrotnym. Idziecie z kolegami na impreze. I jeden chłopak bedzie siedział w kącie zawstydzony, żeby się odezwać, inny bedzie dusza towarzystwa.
Jeden koleś ma wyczucie towarzyskie umie naturalnie i na luzie realizowac swoje potrzeby społecznie, ten nieśmiały/cringowy nie umie, robi to w sposob niestosowny do sytuacji, nieumiejętny, dziwny, albo nie robi tego wcale. Takiego obycia mozna się nauczyć.

Po pierwsze to nie rozumiem dlaczego bycie nieśmiałym miałoby kolidować z byciem męskim, towarzyskim i obrotnym. Można być przecież nieśmiałym w stosunku do nowo poznawanych obcych osób, w dobrze znanym sobie towarzystwie wcale od niego nie odstawać. Można być też nieśmiałym w stosunku do nieznajomych osób płci przeciwnej, które nam się podobają, a nie być we wszystkich innych sytuacjach. W żaden sposób nie definiuje to też ani obrotoności, ani męskości, ani zaradności, ani też dojrzałości danego faceta. Tak samo też z drugiej strony koleś, który z kolei zajebiście wygląda i sprawia zajebiste pierwsze wrażenie, a przy tym jest bardzo dobry w podryw wcale nie znaczy, że musi być w rzeczywistości ani obrotny, ani zaradny, ani też dojrzały. To równie dobrze może być PUAs wyrywający laski żeby się bawić, który spierdoli przy pierwszej lepszej okazji albo jak tylko okaże się, że laska zaszła w niechcianą ciążę podczas stosunku z nim.

Zacznie opowiadać anegdoty, zagadnie laske która mu sie najbardziej podoba, weźmie od niej FB/ig i napisze nastepnego dnia zeby sie spotkać. Jego kolega w tym czasie bedzie siedział naburmuszoy w kącie i smarował posty na netkobietach że laski to takie a owakie. Albo nagle zakradnie się do laski spoza jego ligi która odstawiła się jak na własne wesele, sam ubrany w skarpetki z sandałami i rzuci jakiś dziwaczny tekst w stylu "hehe też lubisz zaach potu murzyna na siłowni?".

Mie wiem po co prezentujesz aż takie skrajne przykłady? Przecież samo to, że incele nie potrafią ocenić własnego poziomu i zawsze celują grubo za wysoko w jakieś modelki to jest kompletna bzdura. Zresztą należałoby też dodać tutaj jeszcze, że to czy dane zagadanie będzie cringowe czy nie i jak zostanie odebrane często zależy od tego jak wygląda ten kto je wypowiada.

Zresztą świetnie obrazuje to poniższy mem:
https://i.imgur.com/NvlsIim.jpeg

To co tutaj robisz @Smutna to jest nic innego jak dorabianie logicznego wytłumaczenia dla płytkiego oceniania konkretnych cech danego osobnika, których na pierwszy rzut oka nie widać na podstawie tylko wizualnej atrakcyjności.

To jest wasz kolejny kompleks. W opozycji do soft boia zagubionego w swojej depresji i traumach z dziecinstwa, bez charakteru i osobowosci wcale nie jest patus. Jest konkretny, rodzinny, radosny chłop. Taki który na walentynki ma zarezerowowany stolik z miesiecznym wyprzedzeniem i po roku od poznania oświadcza się, albo robi jakieś inne konkretne kroki.

Po pierwsze nigdzie nie napisałem, że będący pośrodku konkretny, rodzinny, radosny chłop. Taki który na walentynki ma zarezerowowany stolik z miesiecznym wyprzedzeniem i po roku od poznania oświadcza się nie istenieje. Ale dalej nie zmienia to faktu, że nice guy traktujący kobietę jak księżniczkę będzie miał o wiele mniejsze szanse u kobiet i będzie przez nie zwykle pogardzany niżeli bad boy, który im nawet wpierdoli. Hiperbola zastosowana celowo.

Bez wrabiania swojej dziewczyny w bycie jego terapeutką.

Nigdzie nie napisałem, że dziewczyna miałaby być terapeutką swojego partnera. Wystarczyłoby przynajmniej aby wspierała go w jego chęci pracy nad sobą i w jego terapii u specjalisty. Ja dobrze jednak wiem, że większość kobiet nie jeest w stanie wejść w związek ze słabszym od siebie facetem i wspierać go w walce z problemami. W przeciwieństwie do facetów. My zwykle nie mamy problemu zaopiekować się słabszą dziewczyną i wspierać ją w pracy nad swoimi problemami.
Paradoksem jest jednak to, że być może niejedna narzekjąca szybciej znalazłaby idealnego dla siebie partnera pomagając temu z problemamy stać się tym kim chciałaby aby dla niej był zamiast szukać latami kogoś kto od samego początku idealnie spełni wszystkie jej wymogi i pragnienia.

Wy incele jesteście soft boiami. Chcecie emocjonalnie drenowac kobiety i tworzyć oziębłe związki. Miec seks za darmo, ale angażowac sie w nie na poziomie 13 latka- liczycie sie wy, a laska ma sie dostosowac (przykład raki ktory sie sobie podoba i jest obrazony ze nikomu innemu). W opozycji nie jest patus, ale emocjonalnie dostepny, opiekunczy, rodzinny facet, który potrafi przejąć inicjatywe i nie oczekuje że ktoś go bedzie matkować, bo sam jest daddy w związku.

Okej. A teraz wyjaśnij mi proszę na jakiej podstawie wysuwasz takie twierdzenia na temat wszystkich inceli i generalizujesz ich?

25,623 Ostatnio edytowany przez Kakarotto (2024-03-31 15:43:32)

Odp: 30lat i cały czas sam

.

25,624

Odp: 30lat i cały czas sam

Jest konkretny, rodzinny, radosny chłop. Taki który na walentynki ma zarezerowowany stolik z miesiecznym wyprzedzeniem i po roku od poznania oświadcza się, albo robi jakieś inne konkretne kroki.

I ja właśnie takim facetem jestem.

Kakarotto napisał/a:

Po pierwsze nigdzie nie napisałem, że będący pośrodku konkretny, rodzinny, radosny chłop. Taki który na walentynki ma zarezerowowany stolik z miesiecznym wyprzedzeniem i po roku od poznania oświadcza się nie istenieje. Ale dalej nie zmienia to faktu, że nice guy traktujący kobietę jak księżniczkę będzie miał o wiele mniejsze szanse u kobiet i będzie przez nie zwykle pogardzany niżeli bad boy, który im nawet wpierdoli. Hiperbola zastosowana celowo.

Bez wrabiania swojej dziewczyny w bycie jego terapeutką.

Nigdzie nie napisałem, że dziewczyna miałaby być terapeutką swojego partnera. Wystarczyłoby przynajmniej aby wspierała go w jego chęci pracy nad sobą i w jego terapii u specjalisty. Ja dobrze jednak wiem, że większość kobiet nie jeest w stanie wejść w związek ze słabszym od siebie facetem i wspierać go w walce z problemami. W przeciwieństwie do facetów. My zwykle nie mamy problemu zaopiekować się słabszą dziewczyną i wspierać ją w pracy nad swoimi problemami.
Paradoksem jest jednak to, że być może niejedna narzekjąca szybciej znalazłaby idealnego dla siebie partnera pomagając temu z problemamy stać się tym kim chciałaby aby dla niej był zamiast szukać latami kogoś kto od samego początku idealnie spełni wszystkie jej wymogi i pragnienia.

Dokładnie tak, jak zwykle w punkt.

25,625

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

No tak, kobiety to tylko by chciały przyjść na gotowe. Nie potrafią zauważyć potencjału i fajnego charakteru, dać szansy i wspierać w poprawie wyglądu (oraz np. podpowiedzieć, co można zrobić) czy robieniu kariery, tylko czekają aż sam stanie się najlepszą wersją siebie.

Czy Ty czasem czytasz, co piszesz? Wspierać to można partnera, kiedy jest się z nim w związku, a Ty oczekujesz, że ktoś już na starcie da Ci kredyt zaufania, a potem zamiast cieszyć się tym związkiem, to będzie przeprowadzał orkę na ugorze nie wiedząc, czy coś na nim urośnie. Ty najpierw stań się najlepszą wersją siebie, potem szukaj kogoś, dla kogo będziesz partnerem, a nie materiałem do obróbki i niańczenia.

Zresztą jak myślisz, jeśli ktoś jest zaburzony i można go skutecznie leczyć, to najpierw powinien wziąć się za siebie, potem szukać kobiety czy szukać kobiety, żeby ta zabawiając się Matkę Teresę szukała w nim potencjału, a potem prowadziła za rękę w nadziei, że coś z tego będzie? A jak ktoś jest, dajmy na to, uzależniony? Ma prawo oczekiwać, że ktoś już na starcie weźmie go z tym bagażem czy może najpierw powinien wyjść na prostą?

Dorośnij w końcu, trzy dekady do czegoś już zobowiązują. 

I raz jeszcze zapytam, bo udajesz, że nie było tego pytania:

Ile Twoim zdaniem kobieta poświęca czasu na owe niezbędne minimum? Mniej czy więcej niż Ty każdego dnia? Ile Ty poświęcasz czasu na dbanie o siebie i co konkretnie wchodzi w ten zakres?

25,626

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

No tak, kobiety to tylko by chciały przyjść na gotowe. Nie potrafią zauważyć potencjału i fajnego charakteru, dać szansy i wspierać w poprawie wyglądu (oraz np. podpowiedzieć, co można zrobić) czy robieniu kariery, tylko czekają aż sam stanie się najlepszą wersją siebie.

Czy Ty czasem czytasz, co piszesz? Wspierać to można partnera, kiedy jest się z nim w związku, a Ty oczekujesz, że ktoś już na starcie da Ci kredyt zaufania, a potem zamiast cieszyć się tym związkiem, to będzie przeprowadzał orkę na ugorze nie wiedząc, czy coś na nim urośnie. Ty najpierw stań się najlepszą wersją siebie, potem szukaj kogoś, dla kogo będziesz partnerem, a nie materiałem do obróbki i niańczenia.

No ale właśnie o tym piszę. Dać szansę facetowi z przeciętnym wyglądem, ale fajnym charakterem, związać się z nim ze względu na ten charakter i wspierać w pracy nad sobą, by faktycznie stał się dla niej tą najlepszą wersją siebie. Facet to doceni, kobieta rzadko, stąd pewnie to niezrozumienie.

Zresztą jak myślisz, jeśli ktoś jest zaburzony i można go skutecznie leczyć, to najpierw powinien wziąć się za siebie, potem szukać kobiety czy szukać kobiety, żeby ta zabawiając się Matkę Teresę szukała w nim potencjału, a potem prowadziła za rękę w nadziei, że coś z tego będzie? A jak ktoś jest, dajmy na to, uzależniony? Ma prawo oczekiwać, że ktoś już na starcie weźmie go z tym bagażem czy może najpierw powinien wyjść na prostą?

Akurat uzależniony prędzej znajdzie niż przeciętnie wyglądający facet. Jak to jest, że przy uzależnionym czy przestępcy zawsze znajduje się jakaś kobieta, która wierzy, że go naprawi, a przy mężczyźnie z fajnym charakterem, ale nieidealnym wyglądzie żadna nie jest zainteresowana?

25,627

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

No ale właśnie o tym piszę. Dać szansę facetowi z przeciętnym wyglądem, ale fajnym charakterem, związać się z nim ze względu na ten charakter i wspierać w pracy nad sobą, by faktycznie stał się dla niej tą najlepszą wersją siebie. Facet to doceni, kobieta rzadko, stąd pewnie to niezrozumienie.

Jeśli jest jakieś niezrozumienie, to Ty nie rozumiesz, co się do Ciebie pisze, a to naprawdę nie było tutaj specjalnie trudne. 

rakastankielia napisał/a:

Akurat uzależniony prędzej znajdzie niż przeciętnie wyglądający facet. Jak to jest, że przy uzależnionym czy przestępcy zawsze znajduje się jakaś kobieta, która wierzy, że go naprawi, a przy mężczyźnie z fajnym charakterem, ale nieidealnym wyglądzie żadna nie jest zainteresowana?

Kończę tę głupią, jałową dyskusję, bo to jest bez sensu. Trolluj dalej, ale potem nie jęcz, że jest jak jest.

25,628 Ostatnio edytowany przez Anewe (2024-03-31 21:25:12)

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

Bo jak ktoś ma chociażby baby face'a czy inne wymagające medycznych interwencji niedociągnięcia będzie musiał włożyć nieporównanie więcej czasu jak ktoś kto ich nie ma, a posiada naturalnie męską urodę i rysy to czasem rzeczywiście wystarczy, że zrobi niewiele więcej niż umycie się, pójście do fryzjera/barbera i dobranie ciuchów. I nawet jeśli ten pierwszy włoży w siebie ten ogromny wysiłek i niemałe pieniądze to i tak finalnie zazwyczaj dalej będzie na niższym poziomie niż ten drugi.

No i co z tego, że będzie na niższym poziomie niż ten drugi? A co to, jakiś konkurs? Wy, prawiczki z netkobiet i to wasze kretyńskie myślenie. Tak, wy, bo wszyscy trzej myślicie tak samo. Owszem, będzie na niższym poziomie niż ten drugi, ale jednocześnie na wyższym niż 15482 innych inceli, którzy mają podejście: po co mam iść do barbera porządnie się ostrzyc i kupić fajne, stylowe ciuchy w galerii, skoro i tak zawsze będę mniej atrakcyjny od urodzonego chada. No właśnie po to, żeby być bardziej atrakcyjny od innych przegranych w loterii genetycznej. To już coś.

Kakarotto napisał/a:

Ja dobrze jednak wiem, że większość kobiet nie jeest w stanie wejść w związek ze słabszym od siebie facetem i wspierać go w walce z problemami. W przeciwieństwie do facetów. My zwykle nie mamy problemu zaopiekować się słabszą dziewczyną i wspierać ją w pracy nad swoimi problemami.

Sam sobie odpowiedziałeś dlaczego tak jest:

Kakarotto napisał/a:

(...) naturalnie i facet i kobieta powinni wnosić do związku zupełnie różne i uzupełniające się rzeczy. W przypadku kobiety akurat jej wygląd i wizualna prezencja biologicznie są najważniejszym co ona może facetowi zaoferować. Facet natomiast do związku powinien w zamian za to wnieść przede wszystkim ogarnianie życia, zapewnienie kobiecie/rodzinie przetrwania i bezpieczeństwa, opieka nad nią na przykład w przypadku ciąży i połogu, itd. itp. Dlatego to jak facet wygląda nie powinno być aż tak ważne jak w przypadku kobiety. Różnimy się od siebie i inne też rzeczy powinniśmy wnosić od siebie do relacji tak aby nawzajem się uzupełniać.

Dodam jeszcze do tego, że incele chcieliby, żeby partnerka zaopiekowała się nimi, wspierała, motywowała do działania, pocieszała, zachowywała się jak mamusia i JEDNOCZEŚNIE by z radością uprawiała z nimi satysfakcjonujący seks. A tak się nie da. Albo instynkty matczyne, albo podniecenie seksualne. Nie da się mieć obu wobec tego samego człowieka.

Oczywiście inaczej wygląda sytuacja, gdy kobieta poznała mężczyznę, gdy ten był silny i męski, a aktualnie przeżywa jakiś problem i potrzebuje wsparcia. Wtedy ona wciąż widzi w nim tego silnego faceta i ma ochotę na seks z nim. Ale to nie opisywany przypadek.

25,629 Ostatnio edytowany przez 5i5kiN (2024-03-31 21:35:00)

Odp: 30lat i cały czas sam

O rety kabarety, to dorzucę swoje 3 grosze smile
Noo, wygląd sporo zmienia...
Ja akurat mam chujowy zarost, to po miesiącu wyglądam jak menel niechlujnie:D
Ale banie muszą mieć rozjechane w sklepach, przychodzi menel po Jacka Danielsa big_smile
A że -4 wada wzroku to mam soczewki, wycieniowane okulary, i takie bryle, jak denka big_smile

Jak założę soczewki, ogarnę ryja, sam siebie nie poznaje smile

25,630 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-03-31 22:31:13)

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:

Ech. To nieprawda. Większość kobiet nie zwiąże się z kimś, kto ją będzie zawstydzać w towarzystwie. Tylko weź pod uwagę, że dla każdej to będzie oznaczać coś innego. Przecież kobiety też mają różny "poziom ogłady" wink, więc nie zawsze będzie je razić to samo.
Poza tym znowu to robisz (tu i w paru innych miejscach) - wybierasz sobie kogoś w danej kwestii poniżej Twojego poziomu (brak manier, patusy itd.) i zaczynasz się porównywać. Bo oni mają kobiety, a Ty nie. Zupełnie nie patrzysz na to, że najczęściej to nie są kobiety, którymi byłbyś Ty  zainteresowany. Takie, którymi jesteś, odrzuciłyby ich natychmiast. A co Cię obchodzi to, że np. jakaś patuska znalazła swojego patusa? I tak byś jej nie chciał, ten patus nie jest dla Ciebie konkurencją.

Stereotyp. Introwertyk jak najbardziej może być duszą towarzystwa.

Rozumiem co masz na myśli ale powiedz jak miałbym się do nich nie porównywać? Skoro taki patus będący jak piszesz poniżej mojego poziomu ma tą kobietę i zapewne wszystko co się z tym wiąże to kim ja jestem? Na jak niskim poziomie ja muszę być skoro nie mam nawet tego co ma patus bez manier? Oczywiście, że ja nie chciałbym dziewczyny na tym samym poziomie co te patusy ale niestety nie jest prawdą, że te patusy nie są dla mnie konkurencją. Widzisz problem w tym, że właśnie nie zawsze dziewczyną takiego patusa jest inna patuska. Często są to normalne dziewczyny będące sporo powyżej ich poziomu. Kiedyś od jednej koleżanki z liceum usłyszałem jak przez dobre kilka minut narzekała narzekała na swojego chłopaka, że prymityw, że ciągle wyklina, że co weekend imprezuje i chleje, że zadaje się z najgorszymi patusami w okolicy, że ją olewa i woli się zajmować samochodem niż nią. Zapytana czemu z nim nie zerwie odpowiedziała, że coś strasznie ją do niego ciągnie i sama nie rozumie, że on ma "to coś", i że ona jeszcze go poprawi. To nie była żadna patuska tylko normalna, fajna dziewczyna z dobrymi ocenami i dobrą opinią wśród znajomych i nauczycieli. Tak samo miałem w liceum koleżankę, która była najlepszą przyjaciółką innego kolegi, wszyscy byliśmy w tej samej klasie. Ona i wszyscy inni doskonale wiedzieli, że on był w niej zakochany od dawna i dałby się za nią pokroić. Miała chłopaka patusa, na którego też narzekała, a zapytana czemu nie wejdzie w związek z tym przyjacielem skoro też go kochała co sama przyznała odpowiedziała, że faktycznie go kocha ale jak brata i też dałaby się za niego pokroić ale ani trochę nie podoba jej się pod względem seksualnym i związku z tego nigdy nie będzie. Przez całe liceum i studia widziałem więcej takich. To w 100% autentyczne historie i dodam, że obie bohaterki tych historii do dziś są z tymi facetami i dawno po ślubie, czy są szczęśliwe tego nie wiem. Ja na prawdę sobie tego nie wymyślam, to są prawdziwe historie.

Anewe napisał/a:

No i co z tego, że będzie na niższym poziomie niż ten drugi? A co to, jakiś konkurs? Wy, prawiczki z netkobiet i to wasze kretyńskie myślenie. Tak, wy, bo wszyscy trzej myślicie tak samo. Owszem, będzie na niższym poziomie niż ten drugi, ale jednocześnie na wyższym niż 15482 innych inceli, którzy mają podejście: po co mam iść do barbera porządnie się ostrzyc i kupić fajne, stylowe ciuchy w galerii, skoro i tak zawsze będę mniej atrakcyjny od urodzonego chada. No właśnie po to, żeby być bardziej atrakcyjny od innych przegranych w loterii genetycznej. To już coś.

Dodam jeszcze do tego, że incele chcieliby, żeby partnerka zaopiekowała się nimi, wspierała, motywowała do działania, pocieszała, zachowywała się jak mamusia i JEDNOCZEŚNIE by z radością uprawiała z nimi satysfakcjonujący seks. A tak się nie da. Albo instynkty matczyne, albo podniecenie seksualne. Nie da się mieć obu wobec tego samego człowieka.

Oczywiście inaczej wygląda sytuacja, gdy kobieta poznała mężczyznę, gdy ten był silny i męski, a aktualnie przeżywa jakiś problem i potrzebuje wsparcia. Wtedy ona wciąż widzi w nim tego silnego faceta i ma ochotę na seks z nim. Ale to nie opisywany przypadek.

I tak się kończy pisanie postów nie czytając poprzednich. Jacy trzej? Wyraźnie pisałem, że ja chodzę do barbera i nie żałuję pieniędzy na przystrzyżenie brody, tak samo w miarę regularnie bywam w galerii i kupuje markowe ciuchy, które też do tanich nie należą. Trenuję sztukę walki i na siłowni więc utrzymuję w miarę szczupłą, lekko wysportowaną sylwetkę. Nie żałuję też pieniędzy na dentystę czy okulary. Mimo to jakoś nie zauważyłem by to choć w niewielkim stopniu zwiększyło moją atrakcyjność, a to niestety poddaje w wątpliwość czy to wszystko w ogóle ma sens. Nie licząc dentysty bo dbanie o zdrowie zawsze ma sens.

I mamy powtórkę z rozrywki zaserwowanej przez Smutną. Jakie matczyne instynkty, skąd wy to w ogóle bierzecie? Z tego wszystkiego co wymieniłaś ja chciałbym jedynie motywowania do działania i wsparcia w gorszej sytuacji. Wszystko pozostałe to nadopiekuńczość, której mam totalnie dość bo dostawałem tego w nadmiarze przez całe życie, a teraz widzę tego katastrofalne skutki.

25,631

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

I tak się kończy pisanie postów nie czytając poprzednich. Jacy trzej? Wyraźnie pisałem, że ja chodzę do barbera i nie żałuję pieniędzy na przystrzyżenie brody, tak samo w miarę regularnie bywam w galerii i kupuje markowe ciuchy, które też do tanich nie należą. Trenuję sztukę walki i na siłowni więc utrzymuję w miarę szczupłą, lekko wysportowaną sylwetkę. Nie żałuję też pieniędzy na dentystę czy okulary.

Czytajże ty trochę między wierszami, a nie wszystko bierzesz dosłownie... Nie chodziło stricte o kwestię wyglądu, tylko ogólnie o wieczne porównywanie się do najlepszych z najlepszych i uzasadnianie tym swojego lenistwa, byleby tylko nie musieć kiwnąć palcem. Normalni ludzie myślą: skoro teraz mam skilla na poziomie 3/10, a jestem w stanie wkładając w to trochę pracy dojść do poziomu 7/10 to warto, będę w tym całkiem dobry i będę się wyróżniał. Incel mysli: skoro teraz mam skilla na poziomie 3/10 a jestem w stanie wkładając w to trochę pracy dojść tylko do poziomu 7/10 to nie ma sensu nawet zaczynać, i tak nigdy nie zostanę 10/10.

25,632

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:
Shinigami napisał/a:

I tak się kończy pisanie postów nie czytając poprzednich. Jacy trzej? Wyraźnie pisałem, że ja chodzę do barbera i nie żałuję pieniędzy na przystrzyżenie brody, tak samo w miarę regularnie bywam w galerii i kupuje markowe ciuchy, które też do tanich nie należą. Trenuję sztukę walki i na siłowni więc utrzymuję w miarę szczupłą, lekko wysportowaną sylwetkę. Nie żałuję też pieniędzy na dentystę czy okulary.

Czytajże ty trochę między wierszami, a nie wszystko bierzesz dosłownie... Nie chodziło stricte o kwestię wyglądu, tylko ogólnie o wieczne porównywanie się do najlepszych z najlepszych i uzasadnianie tym swojego lenistwa, byleby tylko nie musieć kiwnąć palcem. Normalni ludzie myślą: skoro teraz mam skilla na poziomie 3/10, a jestem w stanie wkładając w to trochę pracy dojść do poziomu 7/10 to warto, będę w tym całkiem dobry i będę się wyróżniał. Incel mysli: skoro teraz mam skilla na poziomie 3/10 a jestem w stanie wkładając w to trochę pracy dojść tylko do poziomu 7/10 to nie ma sensu nawet zaczynać, i tak nigdy nie zostanę 10/10.

Zupełnie nie. Jestem 6/10 i 6/10 zostanę, choćbym nie wiadomo jak mocno popracował nad wyglądem. Skoro więc nic się nie zmieni, to po co marnować czas? Wolę kasę i czas przeznaczyć na realizację pasji.

25,633

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:
Kakarotto napisał/a:

Bo jak ktoś ma chociażby baby face'a czy inne wymagające medycznych interwencji niedociągnięcia będzie musiał włożyć nieporównanie więcej czasu jak ktoś kto ich nie ma, a posiada naturalnie męską urodę i rysy to czasem rzeczywiście wystarczy, że zrobi niewiele więcej niż umycie się, pójście do fryzjera/barbera i dobranie ciuchów. I nawet jeśli ten pierwszy włoży w siebie ten ogromny wysiłek i niemałe pieniądze to i tak finalnie zazwyczaj dalej będzie na niższym poziomie niż ten drugi.

No i co z tego, że będzie na niższym poziomie niż ten drugi? A co to, jakiś konkurs? Wy, prawiczki z netkobiet i to wasze kretyńskie myślenie. Tak, wy, bo wszyscy trzej myślicie tak samo. Owszem, będzie na niższym poziomie niż ten drugi, ale jednocześnie na wyższym niż 15482 innych inceli, którzy mają podejście: po co mam iść do barbera porządnie się ostrzyc i kupić fajne, stylowe ciuchy w galerii, skoro i tak zawsze będę mniej atrakcyjny od urodzonego chada. No właśnie po to, żeby być bardziej atrakcyjny od innych przegranych w loterii genetycznej. To już coś.

Ale ja jestem wyżej. Tylko że to nadal za mało, a wyżej już nie będę.

Kakarotto napisał/a:

Ja dobrze jednak wiem, że większość kobiet nie jeest w stanie wejść w związek ze słabszym od siebie facetem i wspierać go w walce z problemami. W przeciwieństwie do facetów. My zwykle nie mamy problemu zaopiekować się słabszą dziewczyną i wspierać ją w pracy nad swoimi problemami.

Sam sobie odpowiedziałeś dlaczego tak jest:

Kakarotto napisał/a:

(...) naturalnie i facet i kobieta powinni wnosić do związku zupełnie różne i uzupełniające się rzeczy. W przypadku kobiety akurat jej wygląd i wizualna prezencja biologicznie są najważniejszym co ona może facetowi zaoferować. Facet natomiast do związku powinien w zamian za to wnieść przede wszystkim ogarnianie życia, zapewnienie kobiecie/rodzinie przetrwania i bezpieczeństwa, opieka nad nią na przykład w przypadku ciąży i połogu, itd. itp. Dlatego to jak facet wygląda nie powinno być aż tak ważne jak w przypadku kobiety. Różnimy się od siebie i inne też rzeczy powinniśmy wnosić od siebie do relacji tak aby nawzajem się uzupełniać.

Dodam jeszcze do tego, że incele chcieliby, żeby partnerka zaopiekowała się nimi, wspierała, motywowała do działania, pocieszała, zachowywała się jak mamusia i JEDNOCZEŚNIE by z radością uprawiała z nimi satysfakcjonujący seks. A tak się nie da. Albo instynkty matczyne, albo podniecenie seksualne. Nie da się mieć obu wobec tego samego człowieka.

Nie. Chcielibyśmy być oceniani ze względu na charakter, a nie na wygląd. Ja jestem w stanie zapewnić bezpieczeństwo i opiekę oraz ogarnięte życie, tyle że nie ma to żadnego znaczenia, bo jestem z góry odrzucany tylko dlatego że nie mam wyglądu chada.

Oczywiście inaczej wygląda sytuacja, gdy kobieta poznała mężczyznę, gdy ten był silny i męski, a aktualnie przeżywa jakiś problem i potrzebuje wsparcia. Wtedy ona wciąż widzi w nim tego silnego faceta i ma ochotę na seks z nim. Ale to nie opisywany przypadek.

Problem w tym, że nie widzi. Współczesna kobieta od razu by takiego zostawiła.

25,634

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:

No i co z tego, że będzie na niższym poziomie niż ten drugi? A co to, jakiś konkurs? Wy, prawiczki z netkobiet i to wasze kretyńskie myślenie. Tak, wy, bo wszyscy trzej myślicie tak samo. Owszem, będzie na niższym poziomie niż ten drugi, ale jednocześnie na wyższym niż 15482 innych inceli, którzy mają podejście: po co mam iść do barbera porządnie się ostrzyc i kupić fajne, stylowe ciuchy w galerii, skoro i tak zawsze będę mniej atrakcyjny od urodzonego chada. No właśnie po to, żeby być bardziej atrakcyjny od innych przegranych w loterii genetycznej. To już coś.

Mhm. A zdajesz sobie sprawę, że jeżeli wszyscy ci 15482 incele zmienią jednak zdanie i pójdą do barbera porządnie się ostrzyc i kupić fajne, stylowe ciuchy w galerii to dalej wszyscy będą w tym samym miejscu bo żaden nie będzie ponadprzeciętny tylko poziom przeciętności podskoczy do góry, a co za tym idzie wymagania kobiet też? I tak można w nieskończoność albo aż do naturalnych wrodzonych granic możliwości rozwoju, których się już nie przeskoczy.

Kakarotto napisał/a:

Ja dobrze jednak wiem, że większość kobiet nie jeest w stanie wejść w związek ze słabszym od siebie facetem i wspierać go w walce z problemami. W przeciwieństwie do facetów. My zwykle nie mamy problemu zaopiekować się słabszą dziewczyną i wspierać ją w pracy nad swoimi problemami.

Sam sobie odpowiedziałeś dlaczego tak jest:

Kakarotto napisał/a:

(...) naturalnie i facet i kobieta powinni wnosić do związku zupełnie różne i uzupełniające się rzeczy. W przypadku kobiety akurat jej wygląd i wizualna prezencja biologicznie są najważniejszym co ona może facetowi zaoferować. Facet natomiast do związku powinien w zamian za to wnieść przede wszystkim ogarnianie życia, zapewnienie kobiecie/rodzinie przetrwania i bezpieczeństwa, opieka nad nią na przykład w przypadku ciąży i połogu, itd. itp. Dlatego to jak facet wygląda nie powinno być aż tak ważne jak w przypadku kobiety. Różnimy się od siebie i inne też rzeczy powinniśmy wnosić od siebie do relacji tak aby nawzajem się uzupełniać.

Okej. Tylko, że to wcale nie znaczy, że te biologiczne (bądź kulturowe bo na dobrą sprawę nie ma pewności z czego to tak naprawdę wynika) uwarunkowania zawsze są właściwe i, że człowiek ich świadomy nie potrafi nad nimi zapanować. Istnieje sporo kobiet (choć nadal ogólnie jest to mniejszość), które łamią te stereotypy. Więc da się jeśli się chce.

Dodam jeszcze do tego, że incele chcieliby, żeby partnerka zaopiekowała się nimi, wspierała, motywowała do działania, pocieszała, zachowywała się jak mamusia i JEDNOCZEŚNIE by z radością uprawiała z nimi satysfakcjonujący seks. A tak się nie da. Albo instynkty matczyne, albo podniecenie seksualne. Nie da się mieć obu wobec tego samego człowieka. Oczywiście inaczej wygląda sytuacja, gdy kobieta poznała mężczyznę, gdy ten był silny i męski, a aktualnie przeżywa jakiś problem i potrzebuje wsparcia. Wtedy ona wciąż widzi w nim tego silnego faceta i ma ochotę na seks z nim. Ale to nie opisywany przypadek.

Czyli zgodnie z tym co napisałaś faceci są zdolni do odczuwania porządania seksualnego i uprawiania satysfakcjonującego seksu co do których żywią ojcowskie instynkty? Niepokojące co nie? Więc albo mamy ogromny niezdrowy problem z większością facetów albo do zaopiekowania się partnerem wcale nie są potrzebne ojcowskie/matczyne instynkty jak próbujesz to tu wcisnąć.
Poza tym to co napisałaś w części za pogrubionym tekstem przeczy temu co napisałaś w pogrubionym miejscu. Jeśli nie dałoby się odczuwać obu wymienionych do tego samego człowieka jednocześnie to niemożliwym byłoby wsparcie w trudnej sytuacji partnera z którym się już jest i jednoczesne uprawianie z nim satysfakcjonującego seksu. Zaprzeczasz sama sobie.
Swoją drogą rozumiem też, że jeśli twojemu partnerowi przydarzyłoby się nieszczęśliwe coś co w ogóle uniemożliwiłoby mu uprawianie jakiegokolwiek seksu to zostawiłabyś go? W takim razie naprawdę bardzo współczuję mu kobiety.

25,635

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Nie szukam gotowej fit 55 kg. Wystarczy mi zwykła przeciętna.

Kobieta ważąca 120 kg nie schudnie, bo dla niej najważniejsze jest jedzenie, a poza tym motywowanie jej do schudnięcia to bodyshaming. A nawet gdyby schudła, to zaraz zostawiłaby mnie dla przystojniejszego, bo już byłaby w stanie bez problemu takiego znaleźć.

Zresztą kobieta, która doprowadziła się do takiego stanu z pewnością nie ma fajnego charakteru.

A facet, który nic nie robi ze swoim wyglądem, ma fajny charakter?

Kakarotto napisał/a:

Okej. A nie pomyślałaś, że być może osoba, która nie poświęca aż tyle uwagi i swojego czasu by maksować swój wygląd i wizualną prezencję być może lokuje te wysiłki w zupełnie innej aczkolwiek niewidocznej na pierwszy rzut oka sferze swojego życia? I to wcale nie jest tak, że on sobie leży na przysłowiowych laurach i nic ze sobą nie robi?

Oczywiście, że może, ale nie rozumiem, co to ma do rzeczy. Ja tylko nie zgodziłam się z tym, że ci top przystojniacy nic z wyglądem nie robią.
Tak że - jasne, ludzie mogą skupiać się na czymś innym, ale nie powinni umniejszać pracy, którą wykonują ci, którzy o wygląd dbają, ani dziwić się, że  ich wygląd będzie oceniany gorzej.

Kakarotto napisał/a:

Poza tym "rysy twarzy" o których wspominasz czyli genetyka i predyspozycje też są szalenie ważne. Bo jak ktoś ma chociażby baby face'a czy inne wymagające medycznych interwencji niedociągnięcia będzie musiał włożyć nieporównanie więcej czasu jak ktoś kto ich nie ma, a posiada naturalnie męską urodę i rysy to czasem rzeczywiście wystarczy, że zrobi niewiele więcej niż umycie się, pójście do fryzjera/barbera i dobranie ciuchów. I nawet jeśli ten pierwszy włoży w siebie ten ogromny wysiłek i niemałe pieniądze to i tak finalnie zazwyczaj dalej będzie na niższym poziomie niż ten drugi.

Nie do końca, chyba że na etapie szkoły, a tu już mówimy o starszych. Możesz mieć super twarz, ale sylwetka sama Ci się nie zrobi, skóra o siebie nie zadba, włosy, stopy, dłonie się nie ogarną, ciuchy się nie wybiorą itd.
Zgodzę się, że jeśli masz totalnie odstającą od kanonów urody twarz może być trudno, ale mam tu na myśli już totalne odchylenia od normy. Akurat jeśli chodzi o męskie twarze, to wiele różnych znajdzie swoje amatorki, jeśli całość atrakcyjna. Inaczej wygląda pan z chłopięcą buzią, który nie ma mięśni, w byle jakich ciuchach i z taką samą fryzurą, z brzydkimi dłońmi itd., a inaczej ten, który do tej twarzy dorzuca w pakiecie wysportowaną sylwetkę, nosi (semi)eleganckie wink ciuchy, ma fajną fryzurę, ładne dłonie, wyregulowane brwi, promienną cerę itd. Ten drugi będzie tym uroczym przystojniakiem i będzie miał powodzenie, podczas gdy pierwsza wersja z automatu zaszufladkuje go jako przystojniaka, który nic nie musi robić. wink Mało tego, atrakcyjną twarz można w ten sam sposób zepsuć, bo jak temu pierwszemu damy świetne rysy, to i tak nie będzie robił szału.
A co do ostatniego zdania - to nie jest konkurs, nie liczą się tylko miejsca medalowe. To raczej coś w stylu kwalifikacji, gdzie jest jakiś tam próg wejścia.

Kakarotto napisał/a:

Wiesz gdzie jest zgrzyt? Zgrzyt jest w tym, że naturalnie i facet i kobieta powinni wnosić do związku zupełnie różne i uzupełniające się rzeczy. W przypadku kobiety akurat jej wygląd i wizualna prezencja biologicznie są najważniejszym co ona może facetowi zaoferować. Facet natomiast do związku powinien w zamian za to wnieść przede wszystkim ogarnianie życia, zapewnienie kobiecie/rodzinie przetrwania i bezpieczeństwa, opieka nad nią na przykład w przypadku ciąży i połogu, itd. itp. Dlatego to jak facet wygląda nie powinno być aż tak ważne jak w przypadku kobiety. Różnimy się od siebie i inne też rzeczy powinniśmy wnosić od siebie do relacji tak aby nawzajem się uzupełniać.

Bzdura. Jeżeli chcemy się cofać do jakichś wdrukowanych pradawnych przekonań, to facet ma być sprawną kupą mięśni, a kobieta ma mieć solidne biodra i biust. Ale że czasy się zmieniły, kobiety mają inne zajęcia niż rodzić dziecko za dzieckiem, a mężczyźni nie biegają z dzidą, żeby napełnić im brzuchy, to wymagania się zmieniły i to względem dwóch stron. I w kwestii wyglądu, i całej reszty.

Kakarotto napisał/a:

Nigdzie nie napisałem, że dziewczyna miałaby być terapeutką swojego partnera. Wystarczyłoby przynajmniej aby wspierała go w jego chęci pracy nad sobą i w jego terapii u specjalisty. Ja dobrze jednak wiem, że większość kobiet nie jeest w stanie wejść w związek ze słabszym od siebie facetem i wspierać go w walce z problemami. W przeciwieństwie do facetów. My zwykle nie mamy problemu zaopiekować się słabszą dziewczyną i wspierać ją w pracy nad swoimi problemami.

I tak, i nie. Wchodzisz w związek i wspierasz, ale wtedy, kiedy ten pan już - mimo danych problemów - jest dla Ciebie kimś, z kim chcesz być. Nie wchodzisz, jeśli te problemy sprawiają, że nie jest on dla Ciebie materiałem na partnera, bo nie poświęcisz przypadkowemu facetowi tyle czasu, uwagi, wysiłku, nie mając pewności, że to właśnie ten, którego chcesz. Czyli można mieć problemy, ale wymarzonym partnerem trzeba być i tak.

Shini napisał/a:

I tak się kończy pisanie postów nie czytając poprzednich. Jacy trzej? Wyraźnie pisałem, że ja chodzę do barbera i nie żałuję pieniędzy na przystrzyżenie brody, tak samo w miarę regularnie bywam w galerii i kupuje markowe ciuchy, które też do tanich nie należą. Trenuję sztukę walki i na siłowni więc utrzymuję w miarę szczupłą, lekko wysportowaną sylwetkę. Nie żałuję też pieniędzy na dentystę czy okulary. Mimo to jakoś nie zauważyłem by to choć w niewielkim stopniu zwiększyło moją atrakcyjność, a to niestety poddaje w wątpliwość czy to wszystko w ogóle ma sens. Nie licząc dentysty bo dbanie o zdrowie zawsze ma sens.

Ale przecież Ty nie próbowałeś tego wykorzystać. Sam mówiłeś, że nikt Cię nie odrzucił, więc czego oczekujesz? Że sobie przejdziesz taki przystojny ulicą, a dziewczyny będą Ci padać do stóp? tongue A może myślisz, że nie robią tak, bo wiedzą od razu, że nie masz żadnych doświadczeń? wink Przecież to nierealne.
Bez sensu odnosisz te rozmowy o wyglądzie do siebie, bo one Ciebie nie dotyczą. Ty masz inny problem - nie wiesz, jak się zabrać do rzeczy, jak kogoś poznać, jak zagadać.

A co do historii, które przytoczyłeś - znam podobne, tyle że z lasek wychodziła ostatecznie "dusza patuski". wink A nawet jeśli nie, to wyjątki się zawsze zdarzają, niemniej najczęściej wiążą się osoby o zbliżonym poziomie ogłady.

Raka napisał/a:

Zupełnie nie. Jestem 6/10 i 6/10 zostanę, choćbym nie wiadomo jak mocno popracował nad wyglądem. Skoro więc nic się nie zmieni, to po co marnować czas? Wolę kasę i czas przeznaczyć na realizację pasji.

O.o już 6/10? Raka, przystojniejesz z każdym postem.

Naprawdę uważasz, że zbudowanie atrakcyjnej sylwetki, wybranie odpowiedniej fryzury, zadbanie o twarz, skórę, dłonie, ubrania itd. niczego nie zmieni?

Borze, Ty naprawdę nie masz pojęcia o dbaniu o siebie. Przy takim stanie wiedzy możesz być 2, maks. 3/10.

Raka napisał/a:

Ja jestem w stanie zapewnić bezpieczeństwo i opiekę oraz ogarnięte życie, tyle że nie ma to żadnego znaczenia, bo jestem z góry odrzucany tylko dlatego że nie mam wyglądu chada.

W jaki sposób? Konkretnie.

25,636

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

No tak, kobiety to tylko by chciały przyjść na gotowe. Nie potrafią zauważyć potencjału i fajnego charakteru, dać szansy i wspierać w poprawie wyglądu (oraz np. podpowiedzieć, co można zrobić) czy robieniu kariery, tylko czekają aż sam stanie się najlepszą wersją siebie.


Oczywiście ze na gotowe. Dlaczego kobiety które dbają o siebie, są najlepsza wersja siebie, zrobiły to wcześniej zanim weszły w związek, a Ty masz za zero wysiłku dostać coś za free. Pamiętaj, obecnie jest bardzo duża świadomość siebie, możliwości czy to w necie, czy korzystania z terapii czy mnóstwa innych miejsc żeby się rozwijać, popracować nad słabszymi cechami swojego charakteru. I tak dziewczyny ze sobą rozmawiają i jak facet twierdzi, ze szuka dziewczyny która bedzie go wspierać a jak on dostanie wsparcie i zaopiekowanie to wystrzeli w najlepsza wersję siebie. No z takimi bajkami to nie do lasek, nawet wg ciebie przecietnych.
Chyba ze do laski która lubi matkowac, wtedy ty będziesz niańczony, dostaniesz to czego w domu nieb miałeś, a ona będzie realizować jakaś rolę w której na dana chwilę czuje się dobrze.

Druga sprawa introwertycy bywają duszami towarzystwa. Introwertycy nie cierpią na samotność, nie tęsknią do kolegów czy innych ludzi jak wy. Wy nie macie umiejętności nawiązywania kontaktów a to nie introwertyzm. Introwertycy są często chętnie zapraszani na różne wydarzenia, ludzie ich lubią i mają ich niedosyt. Dlaczego introwertucy decydują się na spędzenie soboty w samotności? Bo to lubią, ludzie ich męczą ale potrafią zrobić kontakty, znajomości i nawet bywają niezłymi podrywaczami.

25,637

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie szukam gotowej fit 55 kg. Wystarczy mi zwykła przeciętna.

Kobieta ważąca 120 kg nie schudnie, bo dla niej najważniejsze jest jedzenie, a poza tym motywowanie jej do schudnięcia to bodyshaming. A nawet gdyby schudła, to zaraz zostawiłaby mnie dla przystojniejszego, bo już byłaby w stanie bez problemu takiego znaleźć.

Zresztą kobieta, która doprowadziła się do takiego stanu z pewnością nie ma fajnego charakteru.

A facet, który nic nie robi ze swoim wyglądem, ma fajny charakter?

Ja nie jestem gruby i nie odpycham wyglądem, więc tak.

A co do ostatniego zdania - to nie jest konkurs, nie liczą się tylko miejsca medalowe. To raczej coś w stylu kwalifikacji, gdzie jest jakiś tam próg wejścia.

Nieprawda. W dzisiejszych czasach liczą się tylko top przystojniacy, a przeciętność = brzydota.

Kakarotto napisał/a:

Nigdzie nie napisałem, że dziewczyna miałaby być terapeutką swojego partnera. Wystarczyłoby przynajmniej aby wspierała go w jego chęci pracy nad sobą i w jego terapii u specjalisty. Ja dobrze jednak wiem, że większość kobiet nie jeest w stanie wejść w związek ze słabszym od siebie facetem i wspierać go w walce z problemami. W przeciwieństwie do facetów. My zwykle nie mamy problemu zaopiekować się słabszą dziewczyną i wspierać ją w pracy nad swoimi problemami.

I tak, i nie. Wchodzisz w związek i wspierasz, ale wtedy, kiedy ten pan już - mimo danych problemów - jest dla Ciebie kimś, z kim chcesz być. Nie wchodzisz, jeśli te problemy sprawiają, że nie jest on dla Ciebie materiałem na partnera, bo nie poświęcisz przypadkowemu facetowi tyle czasu, uwagi, wysiłku, nie mając pewności, że to właśnie ten, którego chcesz. Czyli można mieć problemy, ale wymarzonym partnerem trzeba być i tak.

No to przecież można być tym wymarzonym partnerem pod kątem charakteru, a wtedy wystarczy tylko odrobina wsparcia i już ma się tego wymarzonego partnera pod każdym względem. No ale współczesne kobiety tego nie rozumieją, bo chcą przyjść na gotowe i nie wkładać ani trochę wysiłku.

Raka napisał/a:

Zupełnie nie. Jestem 6/10 i 6/10 zostanę, choćbym nie wiadomo jak mocno popracował nad wyglądem. Skoro więc nic się nie zmieni, to po co marnować czas? Wolę kasę i czas przeznaczyć na realizację pasji.

O.o już 6/10? Raka, przystojniejesz z każdym postem.

Naprawdę uważasz, że zbudowanie atrakcyjnej sylwetki, wybranie odpowiedniej fryzury, zadbanie o twarz, skórę, dłonie, ubrania itd. niczego nie zmieni?

Borze, Ty naprawdę nie masz pojęcia o dbaniu o siebie. Przy takim stanie wiedzy możesz być 2, maks. 3/10.

Cały czas piszę, że jestem 6/10. Wybranie odpowiedniej fryzury (nawiasem mówiąc, już to zrobiłem, byłem u droższego fryzjera, który doradził mi właśnie taką fryzurę, jaką miałem wcześniej) i ubrań niczego nie zmieni. Twarz i skóra są ok, po co komu jakieś śmieszne kremiki? Nie oczekuję od kobiety, by ich używała.

25,638

Odp: 30lat i cały czas sam
Karmaniewraca napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

No tak, kobiety to tylko by chciały przyjść na gotowe. Nie potrafią zauważyć potencjału i fajnego charakteru, dać szansy i wspierać w poprawie wyglądu (oraz np. podpowiedzieć, co można zrobić) czy robieniu kariery, tylko czekają aż sam stanie się najlepszą wersją siebie.

Oczywiście ze na gotowe. Dlaczego kobiety które dbają o siebie, są najlepsza wersja siebie, zrobiły to wcześniej zanim weszły w związek, a Ty masz za zero wysiłku dostać coś za free.

Jakie zero wysiłku? Ja chcę ten wysiłek podjąć, ale dla wartościowej kobiety, która będzie ze mną dla mnie i nie zostawi przy pierwszej okazji i doceni to, że się dla niej zmieniam. Ona sama też nie musi być najlepszą wersją siebie, wystarczy, że będzie spełniała to niezbędne minimum, wtedy możemy się wspólnie motywować i nad sobą pracować.

Pamiętaj, obecnie jest bardzo duża świadomość siebie, możliwości czy to w necie, czy korzystania z terapii czy mnóstwa innych miejsc żeby się rozwijać, popracować nad słabszymi cechami swojego charakteru.

Ale tu nie chodzi o pracę nad charakterem, bo tej mi nie potrzeba. A akurat kobiety nie pracują nad swoim charakterem, bo uważają, że są idealne i jak coś nie wychodzi, to zawsze wina facetów.

Chyba ze do laski która lubi matkowac, wtedy ty będziesz niańczony, dostaniesz to czego w domu nieb miałeś, a ona będzie realizować jakaś rolę w której na dana chwilę czuje się dobrze.

Nie szukam tego. Przecież ja nie piszę o prowadzeniu mnie za rękę, tylko normalnym partnerskim wsparciu.

Druga sprawa introwertycy bywają duszami towarzystwa. Introwertycy nie cierpią na samotność, nie tęsknią do kolegów czy innych ludzi jak wy. Wy nie macie umiejętności nawiązywania kontaktów a to nie introwertyzm. Introwertycy są często chętnie zapraszani na różne wydarzenia, ludzie ich lubią i mają ich niedosyt. Dlaczego introwertucy decydują się na spędzenie soboty w samotności? Bo to lubią, ludzie ich męczą ale potrafią zrobić kontakty, znajomości i nawet bywają niezłymi podrywaczami.

Ale ja mam znajomych. Tylko kobiety nie chcą ze mną nawiązywać relacji, bo nie wyglądam jak chad.

25,639

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

No tak, kobiety to tylko by chciały przyjść na gotowe. Nie potrafią zauważyć potencjału i fajnego charakteru, dać szansy i wspierać w poprawie wyglądu (oraz np. podpowiedzieć, co można zrobić) czy robieniu kariery, tylko czekają aż sam stanie się najlepszą wersją siebie.

Oczywiście ze na gotowe. Dlaczego kobiety które dbają o siebie, są najlepsza wersja siebie, zrobiły to wcześniej zanim weszły w związek, a Ty masz za zero wysiłku dostać coś za free.

Jakie zero wysiłku? Ja chcę ten wysiłek podjąć, ale dla wartościowej kobiety, która będzie ze mną dla mnie i nie zostawi przy pierwszej okazji i doceni to, że się dla niej zmieniam. Ona sama też nie musi być najlepszą wersją siebie, wystarczy, że będzie spełniała to niezbędne minimum, wtedy możemy się wspólnie motywować i nad sobą pracować.

Pamiętaj, obecnie jest bardzo duża świadomość siebie, możliwości czy to w necie, czy korzystania z terapii czy mnóstwa innych miejsc żeby się rozwijać, popracować nad słabszymi cechami swojego charakteru.

Ale tu nie chodzi o pracę nad charakterem, bo tej mi nie potrzeba. A akurat kobiety nie pracują nad swoim charakterem, bo uważają, że są idealne i jak coś nie wychodzi, to zawsze wina facetów.

Chyba ze do laski która lubi matkowac, wtedy ty będziesz niańczony, dostaniesz to czego w domu nieb miałeś, a ona będzie realizować jakaś rolę w której na dana chwilę czuje się dobrze.

Nie szukam tego. Przecież ja nie piszę o prowadzeniu mnie za rękę, tylko normalnym partnerskim wsparciu.

Druga sprawa introwertycy bywają duszami towarzystwa. Introwertycy nie cierpią na samotność, nie tęsknią do kolegów czy innych ludzi jak wy. Wy nie macie umiejętności nawiązywania kontaktów a to nie introwertyzm. Introwertycy są często chętnie zapraszani na różne wydarzenia, ludzie ich lubią i mają ich niedosyt. Dlaczego introwertucy decydują się na spędzenie soboty w samotności? Bo to lubią, ludzie ich męczą ale potrafią zrobić kontakty, znajomości i nawet bywają niezłymi podrywaczami.

Ale ja mam znajomych. Tylko kobiety nie chcą ze mną nawiązywać relacji, bo nie wyglądam jak chad.


Człowieku, ale Ty masz dla siebie być najlepsza wersja siebie. Taka wersja, że czujesz się ze sobą dobrze, ze bije od Ciebie aura zajebistości. To jest to o czym mówicie od ponad 300 stron. Żadna laska nie chce gościa który się będzie zmieniał dla niej, dla was facet który czuje się zew sobą dobrze, zew swoim życiem i z tym gdzie jest, to dla was synonim patusa pewnego siebie. A tymczasem to cała tajemnica która nas pociąga w mężczyznach. On się dla nas nie będzie chciał zmienić. I juz. Nikt nie chce bezosobowej masy która można zmieniać. Nie jest to pociagajace tak dla kobiet jak i mężczyzn.

Kobiety nie dają ci szansy bo jesteś bezosobowy, pewnie nie ma o czym rozmawiać z tobą bo czekasz aż ktoś będzie wylawial z ciebie twój ukryty potencjał, nawet przed tobą. No nie, nie będzie tak. Nie w tym życiu. To tak nie działa.

25,640

Odp: 30lat i cały czas sam
Karmaniewraca napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Oczywiście ze na gotowe. Dlaczego kobiety które dbają o siebie, są najlepsza wersja siebie, zrobiły to wcześniej zanim weszły w związek, a Ty masz za zero wysiłku dostać coś za free.

Jakie zero wysiłku? Ja chcę ten wysiłek podjąć, ale dla wartościowej kobiety, która będzie ze mną dla mnie i nie zostawi przy pierwszej okazji i doceni to, że się dla niej zmieniam. Ona sama też nie musi być najlepszą wersją siebie, wystarczy, że będzie spełniała to niezbędne minimum, wtedy możemy się wspólnie motywować i nad sobą pracować.

Pamiętaj, obecnie jest bardzo duża świadomość siebie, możliwości czy to w necie, czy korzystania z terapii czy mnóstwa innych miejsc żeby się rozwijać, popracować nad słabszymi cechami swojego charakteru.

Ale tu nie chodzi o pracę nad charakterem, bo tej mi nie potrzeba. A akurat kobiety nie pracują nad swoim charakterem, bo uważają, że są idealne i jak coś nie wychodzi, to zawsze wina facetów.

Chyba ze do laski która lubi matkowac, wtedy ty będziesz niańczony, dostaniesz to czego w domu nieb miałeś, a ona będzie realizować jakaś rolę w której na dana chwilę czuje się dobrze.

Nie szukam tego. Przecież ja nie piszę o prowadzeniu mnie za rękę, tylko normalnym partnerskim wsparciu.

Druga sprawa introwertycy bywają duszami towarzystwa. Introwertycy nie cierpią na samotność, nie tęsknią do kolegów czy innych ludzi jak wy. Wy nie macie umiejętności nawiązywania kontaktów a to nie introwertyzm. Introwertycy są często chętnie zapraszani na różne wydarzenia, ludzie ich lubią i mają ich niedosyt. Dlaczego introwertucy decydują się na spędzenie soboty w samotności? Bo to lubią, ludzie ich męczą ale potrafią zrobić kontakty, znajomości i nawet bywają niezłymi podrywaczami.

Ale ja mam znajomych. Tylko kobiety nie chcą ze mną nawiązywać relacji, bo nie wyglądam jak chad.


Człowieku, ale Ty masz dla siebie być najlepsza wersja siebie. Taka wersja, że czujesz się ze sobą dobrze, ze bije od Ciebie aura zajebistości. To jest to o czym mówicie od ponad 300 stron. Żadna laska nie chce gościa który się będzie zmieniał dla niej, dla was facet który czuje się zew sobą dobrze, zew swoim życiem i z tym gdzie jest, to dla was synonim patusa pewnego siebie. A tymczasem to cała tajemnica która nas pociąga w mężczyznach. On się dla nas nie będzie chciał zmienić. I juz. Nikt nie chce bezosobowej masy która można zmieniać. Nie jest to pociagajace tak dla kobiet jak i mężczyzn.

No to ja się ze sobą czuję bardzo dobrze, a jednak kobietom to nie pasuje i tutaj też na mnie z tego powodu najeżdżają.

Kobiety nie dają ci szansy bo jesteś bezosobowy, pewnie nie ma o czym rozmawiać z tobą bo czekasz aż ktoś będzie wylawial z ciebie twój ukryty potencjał, nawet przed tobą. No nie, nie będzie tak. Nie w tym życiu. To tak nie działa.

Otóż nie, ze mną jest o czym rozmawiać, tylko żadna kobieta nie chce się o tym przekonać, bo odrzucają mnie ze względu na wygląd.

25,641

Odp: 30lat i cały czas sam

To po co Ci ktoś kto ma Ci w czymś pomagać? Albo czujesz się dobrze albo po prostu sam jesteś przekonany, ze masz potencjał tylko czeka na odkrycie. Wg mnie to drugie.
więc dalej bądź sobie obrażony na cały świat, czekaj na swoją księżniczkę na białym koniu, która cię uratuje z wierzy własnej osobiści w której jesteś uwięziony. Powodzenia.

25,642

Odp: 30lat i cały czas sam
Karmaniewraca napisał/a:

To po co Ci ktoś kto ma Ci w czymś pomagać? Albo czujesz się dobrze albo po prostu sam jesteś przekonany, ze masz potencjał tylko czeka na odkrycie. Wg mnie to drugie.
więc dalej bądź sobie obrażony na cały świat, czekaj na swoją księżniczkę na białym koniu, która cię uratuje z wierzy własnej osobiści w której jesteś uwięziony. Powodzenia.

Nie musi mi w niczym pomagać, to kobiety z tego forum uważają, że muszę poprawić swój wygląd.

Ja się czuję dobrze, ale kobietom się nie podobam, dlatego jestem z góry odrzucany.

25,643

Odp: 30lat i cały czas sam

Raka, Słoneczko, a jakbys się teraz poczuł, po tym wszystkim co napisałes, gdyby się okazalo, ze któraś z nas tutaj wazyła kiedys te 120kg i ma fajny charakter?:)

25,644

Odp: 30lat i cały czas sam
Lady Loka napisał/a:

Raka, Słoneczko, a jakbys się teraz poczuł, po tym wszystkim co napisałes, gdyby się okazalo, ze któraś z nas tutaj wazyła kiedys te 120kg i ma fajny charakter?:)

I znowu sprowadzacie dyskusję do skrajnych przypadków.

Jeżeli ważyła 120 i schudła, no to super dla niej. Tylko co to ma wspólnego ze mną? Ja nie ważę 120 kg.

25,645

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:

Ale przecież Ty nie próbowałeś tego wykorzystać. Sam mówiłeś, że nikt Cię nie odrzucił, więc czego oczekujesz? Że sobie przejdziesz taki przystojny ulicą, a dziewczyny będą Ci padać do stóp? tongue A może myślisz, że nie robią tak, bo wiedzą od razu, że nie masz żadnych doświadczeń? wink Przecież to nierealne.
Bez sensu odnosisz te rozmowy o wyglądzie do siebie, bo one Ciebie nie dotyczą. Ty masz inny problem - nie wiesz, jak się zabrać do rzeczy, jak kogoś poznać, jak zagadać.

A co do historii, które przytoczyłeś - znam podobne, tyle że z lasek wychodziła ostatecznie "dusza patuski". wink A nawet jeśli nie, to wyjątki się zawsze zdarzają, niemniej najczęściej wiążą się osoby o zbliżonym poziomie ogłady.

Chwila, chyba czegoś nie rozumiem. Piszesz tak jakby to odrzucenie, najlepiej nie jedno było niezbędne nie tylko do określenia swojej atrakcyjności ale w ogóle do jakiejkolwiek próby stworzenia relacji romantycznej. Dobrze rozumiem czy nie bardzo? Czym według ciebie byłoby potwierdzenie, że atrakcyjność faceta jest na odpowiednim poziomie? Ja widzę to właśnie jako dziewczynę dokonującą pierwszej interakcji czyli po prostu gdyby to dziewczyna zagadała pierwsza. Nie żadne padanie do stóp tylko zwykłe odezwanie się w codziennej sytuacji. Stojąc w kolejce do kasy w sklepie, siedząc samotnie w kawiarni czy w czekając u lekarza na swoją kolej. Gdyby w tego typu sytuacji choć raz jakaś dziewczyna zagadała do mnie pierwsza nawet jakimś oklepanym tekstem typu "Cześć ty też czekasz do tego gabinetu?" to byłby dla mnie znak, że chyba jednak jestem atrakcyjny, przynajmniej dla tej jednej dziewczyny.

Nie twierdzę, że tak nie jest i zgadzam się, że najczęściej wiążą się ze sobą osoby o podobnym poziomie ogłady co nie zmienia faktu, że historii takich jak te znam więcej i zawsze były w tą samą stronę. Normalna, porządna dziewczyna wiążąca się z patusem nie jest niczym dziwnym. Ciekawe jest to, że jeśli traktować bycie patusem jako ułomność u faceta to jest to jedyna ułomność nie tylko akceptowana przez kobiety, a wręcz pożądana. Z drugiej strony normalny, porządny facet wiążący się z patuską to o wiele rzadszy widok, osobiście nigdy nie widziałem, przy czym "patuska" mam tu na myśli dosłowny odpowiednik faceta patusa czyli ogólna prymitywność, brak manier, chlanie, a może i ćpanie.

25,646

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

A akurat kobiety nie pracują nad swoim charakterem, bo uważają, że są idealne i jak coś nie wychodzi, to zawsze wina facetów.

Po pierwsze skąd TY to wiesz? big_smile
Po drugie, potem znowu będzie, że Raka nie uprawia generalizacji, a to my coś źle rozumiemy big_smile

Rako kochany, nie masz pojęcia, ile wkładam pracy w rozwój własnej osobowości, a zapewniam, że dużo, więc bądź łaskaw nie mierzyć wszystkich własną miarą, a tym bardziej projektować na nich własnych niedociągnięć.

25,647

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

To po co Ci ktoś kto ma Ci w czymś pomagać? Albo czujesz się dobrze albo po prostu sam jesteś przekonany, ze masz potencjał tylko czeka na odkrycie. Wg mnie to drugie.
więc dalej bądź sobie obrażony na cały świat, czekaj na swoją księżniczkę na białym koniu, która cię uratuje z wierzy własnej osobiści w której jesteś uwięziony. Powodzenia.

Nie musi mi w niczym pomagać, to kobiety z tego forum uważają, że muszę poprawić swój wygląd.

Ja się czuję dobrze, ale kobietom się nie podobam, dlatego jestem z góry odrzucany.

A co zacytowałam? Twoja własną wypowiedź, że kobiety chcą przyjść na gotowe, nie dostrzegają fajnego charakteru i nie chcą wspierać. Ty nawet nie wiesz sam co już piszesz.

25,648

Odp: 30lat i cały czas sam

Że wam się chce jeszcze z tymi zaburzeńcami pisać...

Oni tu działają bo jesteście jedynymi ludźmi z którymi mają jakikolwiek kontakt. Nie interesują ich wasze racje. To nie są biedne skrzywdzone misie tylko narcyzi których na szczęście laski unikają jak ognia. Oby nigdy nie znaleźli żadnej partnerki bo tylko im zrobią krzywdę.

25,649 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2024-04-01 16:58:11)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Raka, Słoneczko, a jakbys się teraz poczuł, po tym wszystkim co napisałes, gdyby się okazalo, ze któraś z nas tutaj wazyła kiedys te 120kg i ma fajny charakter?:)

I znowu sprowadzacie dyskusję do skrajnych przypadków.

Jeżeli ważyła 120 i schudła, no to super dla niej. Tylko co to ma wspólnego ze mną? Ja nie ważę 120 kg.

No pytam, co z tym niefajnym charakterem wtedy.

25,650

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

A akurat kobiety nie pracują nad swoim charakterem, bo uważają, że są idealne i jak coś nie wychodzi, to zawsze wina facetów.

Po pierwsze skąd TY to wiesz? big_smile
Po drugie, potem znowu będzie, że Raka nie uprawia generalizacji, a to my coś źle rozumiemy big_smile

Rako kochany, nie masz pojęcia, ile wkładam pracy w rozwój własnej osobowości, a zapewniam, że dużo, więc bądź łaskaw nie mierzyć wszystkich własną miarą, a tym bardziej projektować na nich własnych niedociągnięć.

Przecież nie pisałem o tobie. Ale wśród moich rówieśniczek jest to częste (co nadal nie znaczy, że dotyczy każdej).

25,651 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2024-04-01 18:19:38)

Odp: 30lat i cały czas sam
Karmaniewraca napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

To po co Ci ktoś kto ma Ci w czymś pomagać? Albo czujesz się dobrze albo po prostu sam jesteś przekonany, ze masz potencjał tylko czeka na odkrycie. Wg mnie to drugie.
więc dalej bądź sobie obrażony na cały świat, czekaj na swoją księżniczkę na białym koniu, która cię uratuje z wierzy własnej osobiści w której jesteś uwięziony. Powodzenia.

Nie musi mi w niczym pomagać, to kobiety z tego forum uważają, że muszę poprawić swój wygląd.

Ja się czuję dobrze, ale kobietom się nie podobam, dlatego jestem z góry odrzucany.

A co zacytowałam? Twoja własną wypowiedź, że kobiety chcą przyjść na gotowe, nie dostrzegają fajnego charakteru i nie chcą wspierać. Ty nawet nie wiesz sam co już piszesz.

Bo nie dostrzegacie charakteru i liczy się dla was tylko wygląd. Ja się sobie podobam i czuję się dobrze sam ze sobą, ale kobiety mają inne zdanie, a że dla nich wygląd jest najważniejszy, to nie mam szans na znalezienie partnerki. Gdyby tylko charakter miał dla was znaczenie, to nie byłoby mnie tutaj.

Lady Loka napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Raka, Słoneczko, a jakbys się teraz poczuł, po tym wszystkim co napisałes, gdyby się okazalo, ze któraś z nas tutaj wazyła kiedys te 120kg i ma fajny charakter?:)

I znowu sprowadzacie dyskusję do skrajnych przypadków.

Jeżeli ważyła 120 i schudła, no to super dla niej. Tylko co to ma wspólnego ze mną? Ja nie ważę 120 kg.

No pytam, co z tym niefajnym charakterem wtedy.

No co? Nic, jeśli ma fajny charakter, to mógłbym się z nią związać.

25,652

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:

Że wam się chce jeszcze z tymi zaburzeńcami pisać...

Oni tu działają bo jesteście jedynymi ludźmi z którymi mają jakikolwiek kontakt. Nie interesują ich wasze racje. To nie są biedne skrzywdzone misie tylko narcyzi których na szczęście laski unikają jak ognia. Oby nigdy nie znaleźli żadnej partnerki bo tylko im zrobią krzywdę.

Nie zrobiłbym krzywdy. Ona byłaby w szczęśliwym związku z kochającym mężczyzną.

25,653

Odp: 30lat i cały czas sam

Widzę, że tasiemiec "30 lat minęło jak jeden dzień" ma się dobrze i niedługo stuknie mu 400 stron
Nie czytając poprzednich kilkudziesięciu niech zgadnę, że dalej:

Raka jak katarynka powtarza cały czas to samo i nie poszedł do psychologa?
Shinigami gra rolę biednego, zmarzniętego, zagubionego, wiecznie totalnie zdziwionego i nic nie rozumiejącego małego kotka w wielkim świecie?
Teodore snuje fantazje seksualne i ma kompleks na tle swojego wyglądu?
Rumuński przestał wąchać czarnoskórych na siłowni i przerzucił się na wąchanie dziewczyn w autobusie oraz mdleje, jak któraś usiądzie obok?

A wszyscy oni robią to dalej tylko po to, żeby zwrócić na siebie uwagę i mieć z kim porozmawiać?

25,654 Ostatnio edytowany przez Herne (2024-04-01 18:44:49)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Priscilla napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

A akurat kobiety nie pracują nad swoim charakterem, bo uważają, że są idealne i jak coś nie wychodzi, to zawsze wina facetów.

Po pierwsze skąd TY to wiesz? big_smile
Po drugie, potem znowu będzie, że Raka nie uprawia generalizacji, a to my coś źle rozumiemy big_smile

Rako kochany, nie masz pojęcia, ile wkładam pracy w rozwój własnej osobowości, a zapewniam, że dużo, więc bądź łaskaw nie mierzyć wszystkich własną miarą, a tym bardziej projektować na nich własnych niedociągnięć.

Przecież nie pisałem o tobie. Ale wśród moich rówieśniczek jest to częste (co nadal nie znaczy, że dotyczy każdej).

Przypomnij nam - z iloma swoimi rówieśniczkami masz jakikolwiek kontakt?
Przecież każda odrzuca cię na wstępie przez wygląd, nawet się odezwać nie możesz...


rakastankielia napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Że wam się chce jeszcze z tymi zaburzeńcami pisać...

Oni tu działają bo jesteście jedynymi ludźmi z którymi mają jakikolwiek kontakt. Nie interesują ich wasze racje. To nie są biedne skrzywdzone misie tylko narcyzi których na szczęście laski unikają jak ognia. Oby nigdy nie znaleźli żadnej partnerki bo tylko im zrobią krzywdę.

Nie zrobiłbym krzywdy. Ona byłaby w szczęśliwym związku z kochającym mężczyzną.

lol
Oplótł byś ją jak bluszcz i stworzył idealnie toksyczny związek.

25,655 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-04-01 19:20:57)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Wiesz, że pomieszałaś posty kilku różnych osób? Oprócz tego oczywistego z moim nickiem na górze...

Odpowiadam na kilka postów jednocześnie. Nie wszystko było do ciebie.
O soft boiach było do raki głównie. Który chce laski ponad przeciętnej, takiej która poswięca klka godzin tygodniowo na makup, kosmetyki, włosy, paznokcie, ciuchy i fitness, a sam umyje zęby i wio na podryw wink  A laski które o siebie ie dbają to są wg niego poniżej jego ligi, choć jest skłonny nawet dla nich zrobić wyjątek i zagadać.

Ktoś SUPER podsumowal że przesuwa sie granica jesli chodzi o zadbanie kobiet i mezczyzn. Kobiety tak wyśrubowały sobie standardy, że na ulicy 70% kobiet ma makup/zdrową cere, fajną figure po jakiejś chodakowskiej w domu, ładne ubrania. I taki chłop leń co tylko myje zęby czasem myśli że to jest naturalne piękno kobiety, bo tak malo jest takich zaniedbanych lasek które nie robią zupełnie nic. Więc zakłada że te laski co 10godzin tygodniowo wkładają w wellnes są na jego poziomie.

IMO super, że o siebie dbasz. Nawet nie dla laski warto żebyś dbał o swoje zdrowie i wygląd dla lepszego samopoczucia i zdrowia. Zdrowe zęby i sprawne ciało odwdzięcza ci się na starość. Nie kumam czemu na Tinderze nikogo nie poznajesz.

25,656

Odp: 30lat i cały czas sam

Raka, rozmowa z tobą nie ma sensu, bo jesteś osobą w tak głębokim delulu, że ręce opadają.
Tak długo jak szerzysz te swoje pierdy myślowe w necie to spoko. Mam tylko nadzieję że nigdy nie zrobisz żadnej kobiecie krzywdy. Bo moim zdaniem twoje delulu połączone z bardzo skrajnymi, prawicowymi poglądami będzie pogłębiać się z wiekiem i może przyjść taki czas że całkiem ci się odklei.

25,657

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Wiesz, że pomieszałaś posty kilku różnych osób? Oprócz tego oczywistego z moim nickiem na górze...

Odpowiadam na kilka postów jednocześnie. Nie wszystko było do ciebie.
O soft boiach było do raki głównie. Który chce laski ponad przeciętnej, takiej która poswięca klka godzin tygodniowo na makup, kosmetyki, włosy, paznokcie, ciuchy i fitness, a sam umyje zęby i wio na podryw wink  A laski które o siebie ie dbają to są wg niego poniżej jego ligi, choć jest skłonny nawet dla nich zrobić wyjątek i zagadać.

Bzdura, nigdzie tak nie twierdziłem.

25,658

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:

Widzę, że tasiemiec "30 lat minęło jak jeden dzień" ma się dobrze i niedługo stuknie mu 400 stron
Nie czytając poprzednich kilkudziesięciu niech zgadnę, że dalej:

Raka jak katarynka powtarza cały czas to samo i nie poszedł do psychologa?
Shinigami gra rolę biednego, zmarzniętego, zagubionego, wiecznie totalnie zdziwionego i nic nie rozumiejącego małego kotka w wielkim świecie?
Teodore snuje fantazje seksualne i ma kompleks na tle swojego wyglądu?
Rumuński przestał wąchać czarnoskórych na siłowni i przerzucił się na wąchanie dziewczyn w autobusie oraz mdleje, jak któraś usiądzie obok?

A wszyscy oni robią to dalej tylko po to, żeby zwrócić na siebie uwagę i mieć z kim porozmawiać?

Naczelny prawiczek wykopu w akcji, co tam u wyimaginowanego syna z wykopu słychać zalogował się na święta ?

25,659

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Priscilla napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

A akurat kobiety nie pracują nad swoim charakterem, bo uważają, że są idealne i jak coś nie wychodzi, to zawsze wina facetów.

Po pierwsze skąd TY to wiesz? big_smile
Po drugie, potem znowu będzie, że Raka nie uprawia generalizacji, a to my coś źle rozumiemy big_smile

Rako kochany, nie masz pojęcia, ile wkładam pracy w rozwój własnej osobowości, a zapewniam, że dużo, więc bądź łaskaw nie mierzyć wszystkich własną miarą, a tym bardziej projektować na nich własnych niedociągnięć.

Przecież nie pisałem o tobie. Ale wśród moich rówieśniczek jest to częste (co nadal nie znaczy, że dotyczy każdej).

Haha, a nie mówiłam? big_smile
Przepraszam Cię bardzo, ale póki co zaliczam się do kobiet, więc używając ogólnego określenia "kobiety" swoje stwierdzenie odnosisz do wszystkich z nas.

Herne napisał/a:

lol
Oplótł byś ją jak bluszcz i stworzył idealnie toksyczny związek.

To jest bardzo ciekawe, że niemal wszyscy widzimy to tak samo, a Raka kreuje się na ideał. Niestety toksyczny ideał to oksymoron, czego on nie jest w stanie pojąć cool

25,660

Odp: 30lat i cały czas sam

Wiecie co pasztety, dziś szkoda mi się zrobiło takiego przegrywa, wypadliśmy z kumplami na przejażdżkę motocyklami, i wstąpiliśmy do takiego sklepu tam były parasole rozłożone, i przyszedł chłopak z dziewczyną, mega słaba grube uda twarz nie za bardzo normalnie łeee zęby takie no nie za bardzo białe i ona cały czas sie gapiła na mnie uśmieszki i te sprawy, a mnie normalnie brało na wymioty, tak szło do gardła i tak wuuuee wueee, serio aż mnie ciary przeszły, tak przewracała tymi grubymi nogami że mówię do kumpli chodźcie już jedziemy, a ten jej przegryw to tak patrzył taki zdołowany, normalnie głupio aż mu było on normalnie oddał by wszystko żeby wyglądać tak jak Ja, ale to może uda mu się w innym wcieleniu, mimo wszystko dziewczyna była słaba, typ też był słaby, ale to tylko potwierdza to że kobieta z miejsca zostawi słabego gościa dla lepszego bez zastanowienia, do tej pory mam takie wueee jak sobie ją przypomnę masakra

25,661

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:

Raka, rozmowa z tobą nie ma sensu, bo jesteś osobą w tak głębokim delulu, że ręce opadają.
Tak długo jak szerzysz te swoje pierdy myślowe w necie to spoko. Mam tylko nadzieję że nigdy nie zrobisz żadnej kobiecie krzywdy. Bo moim zdaniem twoje delulu połączone z bardzo skrajnymi, prawicowymi poglądami będzie pogłębiać się z wiekiem i może przyjść taki czas że całkiem ci się odklei.

Nie zrobię, bo nigdy bym nikogo nie skrzywdził. Delulu to mają kobiety, które myślą, że należy im się przystojniak, a na faceta na swoim poziomie nie spojrzą.

A co do poglądów, to tylko pokazuje, jak bardzo lewactwo zdominowało przestrzeń publiczną i jak mocno dorwało się do władzy. Coś co 30 lat temu było centryzmem, obecnie jest uznawane za skrajną prawicę, a coś, co 30 lat temu było skrajną lewicą, dziś jest co najwyżej centrolewicą.

25,662

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Raka, rozmowa z tobą nie ma sensu, bo jesteś osobą w tak głębokim delulu, że ręce opadają.
Tak długo jak szerzysz te swoje pierdy myślowe w necie to spoko. Mam tylko nadzieję że nigdy nie zrobisz żadnej kobiecie krzywdy. Bo moim zdaniem twoje delulu połączone z bardzo skrajnymi, prawicowymi poglądami będzie pogłębiać się z wiekiem i może przyjść taki czas że całkiem ci się odklei.

Nie zrobię, bo nigdy bym nikogo nie skrzywdził. Delulu to mają kobiety, które myślą, że należy im się przystojniak, a na faceta na swoim poziomie nie spojrzą.

A co do poglądów, to tylko pokazuje, jak bardzo lewactwo zdominowało przestrzeń publiczną i jak mocno dorwało się do władzy. Coś co 30 lat temu było centryzmem, obecnie jest uznawane za skrajną prawicę, a coś, co 30 lat temu było skrajną lewicą, dziś jest co najwyżej centrolewicą.

No i niech mają te kobiety delulu, one są w związkach ze swoimi przystojniakami a ty jesteś dziwakiem bez pół znajomego, wszyscy happy.

25,663

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Raka, rozmowa z tobą nie ma sensu, bo jesteś osobą w tak głębokim delulu, że ręce opadają.
Tak długo jak szerzysz te swoje pierdy myślowe w necie to spoko. Mam tylko nadzieję że nigdy nie zrobisz żadnej kobiecie krzywdy. Bo moim zdaniem twoje delulu połączone z bardzo skrajnymi, prawicowymi poglądami będzie pogłębiać się z wiekiem i może przyjść taki czas że całkiem ci się odklei.

Nie zrobię, bo nigdy bym nikogo nie skrzywdził. Delulu to mają kobiety, które myślą, że należy im się przystojniak, a na faceta na swoim poziomie nie spojrzą.

A co do poglądów, to tylko pokazuje, jak bardzo lewactwo zdominowało przestrzeń publiczną i jak mocno dorwało się do władzy. Coś co 30 lat temu było centryzmem, obecnie jest uznawane za skrajną prawicę, a coś, co 30 lat temu było skrajną lewicą, dziś jest co najwyżej centrolewicą.

No i niech mają te kobiety delulu, one są w związkach ze swoimi przystojniakami a ty jesteś dziwakiem bez pół znajomego, wszyscy happy.

No właśnie nie są, bo dla większości tych przystojniaków nie starczy. Tylko że one wolą być same niż w szczęśliwych związkach z fajnymi, choć przeciętnie wyglądającymi mężczyznami.

25,664

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:

Shinigami gra rolę biednego, zmarzniętego, zagubionego, wiecznie totalnie zdziwionego i nic nie rozumiejącego małego kotka w wielkim świecie?

Tylko zagubionego i jeszcze czasami zdziwionego ale to już o wiele rzadziej niż na początku pobytu na forum.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Odpowiadam na kilka postów jednocześnie. Nie wszystko było do ciebie.
O soft boiach było do raki głównie. Który chce laski ponad przeciętnej, takiej która poswięca klka godzin tygodniowo na makup, kosmetyki, włosy, paznokcie, ciuchy i fitness, a sam umyje zęby i wio na podryw wink  A laski które o siebie ie dbają to są wg niego poniżej jego ligi, choć jest skłonny nawet dla nich zrobić wyjątek i zagadać.

Ktoś SUPER podsumowal że przesuwa sie granica jesli chodzi o zadbanie kobiet i mezczyzn. Kobiety tak wyśrubowały sobie standardy, że na ulicy 70% kobiet ma makup/zdrową cere, fajną figure po jakiejś chodakowskiej w domu, ładne ubrania. I taki chłop leń co tylko myje zęby czasem myśli że to jest naturalne piękno kobiety, bo tak malo jest takich zaniedbanych lasek które nie robią zupełnie nic. Więc zakłada że te laski co 10godzin tygodniowo wkładają w wellnes są na jego poziomie.

IMO super, że o siebie dbasz. Nawet nie dla laski warto żebyś dbał o swoje zdrowie i wygląd dla lepszego samopoczucia i zdrowia. Zdrowe zęby i sprawne ciało odwdzięcza ci się na starość. Nie kumam czemu na Tinderze nikogo nie poznajesz.

Tak myślałem, sorry za odpisywanie na to co nie było do mnie, brak nicków przy każdym cytacie trochę zmylił.

A to nie jest tak, że im większy makeup tym mniej zdrowa cera? Co do figury to nie jest takie proste. Jak napisałaś kobieta potrenuje sobie w domu z chodakowską i tyle jej wystarczy by mieć fajną figurę, akurat w tej kwestii faceci mają trochę trudniej. W kwestii wyglądu tak na co dzień weź też poprawkę na wykonywany zawód. Kobiety zwykle mają może nie lżejszą pracę ale na pewno czystszą. Idąc do biura czy jakiejkolwiek tego typu pracy można sobie zrobić makijaż, który na luzie przetrwa cały dzień. Mając jakąś brudną robotę typu budowa, magazyn czy jak u mnie warsztat stolarski nawet prosty krem do rąk czy twarzy raczej odpada bo po godzinie roboty mam na twarzy i całej reszcie ciała tonę pyłu, kurzu, a czasem też trocin czy lakieru. Nawet gdyby facet chciał zrobić sobie makijaż to w jakiejkolwiek tego typu robocie ten makijaż nie przetrwałby nawet godziny. Podobnie jest z ubiorem, w fizycznej robocie raczej nie nosi się najlepszych ubrań bo szybko by się rozwaliły więc na co dzień, w sensie w drodze do i z pracy nie wyglądam szczególnie atrakcyjnie. Ogólnie myślę, że też stąd się bierze takie luźne lub wręcz leniwe podejście sporej części facetów do ich codziennego wyglądu. Nie ma zbytnio sensu szczególnie dbać o ten wygląd skoro i tak jak tylko pójdziesz do pracy to się ubrudzisz. Ludzie się do tego przyzwyczają, a potem gadają, że wystarczy się umyć i przebrać raz na tydzień by wyglądać w miarę.

Szczerze mówiąc nawet nie myślę jak to będzie na starość bo nie bardzo mogę sobie ją wyobrazić przy zarobkach takich jak obecne i w samotności, wątpię bym jej dożył. Tak na prawdę sekret dbania o zdrowie jest banalnie prosty, robię to bo nie chcę żeby coś bolało. Na dentystę nigdy nie żałuję pieniędzy, po pierwsze bo ból zęba jest jednym z najgorszych, po drugie już dawno ogarnąłem, że jeśli pożałujesz pieniędzy na leczenie zębów to za jakiś czas zapłacisz dużo więcej. Ze sprawnym ciałem jest podobnie, przy mojej pracy i ogólnym trybie życia gdybym nie trenował to już teraz ledwo bym się ruszał. Praca jest fizyczna i dość ciężka, a po pracy większość czasu przesiaduję przed komputerem, taki tryb życia nie jest zbyt zdrowy co czuć szczególnie w kręgosłupie i kolanach. Trenuję i rozciągam się żeby mniej bolało choć oczywiście lepsza sylwetka sprawia, że podobam się sam sobie, a to chyba najlepsza motywacja do treningu.

Na Tinderze nikogo nie poznaję bo wciąż nie zdołałem się zmusić do stworzenia tam konta. Po tym wszystkim co się naczytałem zarówno na forum jak i ogólnie w internecie na temat portali randkowych chyba mam do nich jakieś uprzedzenie. Mam z tym też podobnie jak ze zmianą pracy, po prostu nie mogę sobie nawet wyobrazić by to się mogło udać, ta sama blokada. A może z jakiegoś niezrozumiałego powodu się tego boję tak samo jak szukania pracy i składania CV. Sam już nie wiem i to jest niesamowicie wkurzające.

25,665 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-04-02 01:39:00)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

No właśnie nie są, bo dla większości tych przystojniaków nie starczy. Tylko że one wolą być same niż w szczęśliwych związkach z fajnymi, choć przeciętnie wyglądającymi mężczyznami.

To ja też będę jak zdarta płyta big_smile: nawet jeśli wolą, to co w związku z tym, skoro każdy ma prawo wyboru? wink

Generalnie jednak spójrz na absurd Twojego incelskiego rozumowania - jeśli założyć, że tylko 10% facetów zwanych przystojniakami w ogóle ma szansę być w związku, co jest równoznaczne z tym, że dla wszystkich kobiet przystojniaków nie wystarczy, to prosta matematyka mówi, że zdecydowana większość kobiet jest sama. To jest bardzo "ciekawe" w kontekście wcześniejszych twierdzeń, że kobiety nie mają najmniejszego problemu, by wejść w związek, a przede wszystkim w zderzeniu z obserwacjami, które jak nic pokazują, że zdecydowana większość kobiet (w każdym wieku) jednak jest w związkach. Notabene mężczyzn także.

Przecież Ty żyjesz w świecie urojeń, zupełnie gubiąc poczucie rzeczywistości.

Shinigami napisał/a:

A to nie jest tak, że im większy makeup tym mniej zdrowa cera? Co do figury to nie jest takie proste. Jak napisałaś kobieta potrenuje sobie w domu z chodakowską i tyle jej wystarczy by mieć fajną figurę, akurat w tej kwestii faceci mają trochę trudniej.

Taaaak, Wy zawsze i ze wszystkim macie trudniej cool
To co napisałeś brzmi jakby to było takie nic, a przecież, żeby osiągnąć sylwetkę taką, jaka obecnie jest najbardziej pożądana, czyli krągłe pośladki, wąska talia, idealnie płaski brzuch, ładnie wyrzeźbione ramiona, to jest równie ciężka praca, jak u Was. Oczywiście nie mówimy tu o "przewaleniu" takiej samej objętości treningu i takich samych ciężarów, co nawet fizycznie jest niemożliwe, ale trzeba na nią poświęcić podobną ilość czasu. To tylko Wam się wydaje, że nam figura sama się robi.

25,666

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

No właśnie nie są, bo dla większości tych przystojniaków nie starczy. Tylko że one wolą być same niż w szczęśliwych związkach z fajnymi, choć przeciętnie wyglądającymi mężczyznami.

To ja też będę jak zdarta płyta big_smile: nawet jeśli wolą, to co w związku z tym, skoro każdy ma prawo wyboru? wink

Generalnie jednak spójrz na absurd Twojego incelskiego rozumowania - jeśli założyć, że tylko 10% facetów zwanych przystojniakami w ogóle ma szansę być w związku, co jest równoznaczne z tym, że dla wszystkich kobiet przystojniaków nie wystarczy, to prosta matematyka mówi, że zdecydowana większość kobiet jest sama. To jest bardzo "ciekawe" w kontekście wcześniejszych twierdzeń, że kobiety nie mają najmniejszego problemu, by wejść w związek, a przede wszystkim w zderzeniu z obserwacjami, które jak nic pokazują, że zdecydowana większość kobiet (w każdym wieku) jednak jest w związkach. Notabene mężczyzn także.

Nadal nie rozumiesz. Kobieta np. 4/10 nie będzie z facetem 10/10, ale będzie np. z 7/10. Stąd te związki. Tyle że potem taki ja musiałbym się związać z totalnie odpychającą wyglądem kobietą, żeby mieć jakiekolwiek szanse na związek. A desperatem nie jestem. Nie widziałem, żeby jakakolwiek znajoma związała się z facetem na podobnym lub niższym poziomie atrakcyjności. Wszystkie związki, jakie znam czy nawet mijam na ulicy, to mężczyźni przystojni, a jeśli już przeciętni to ze znacznie mniej atrakcyjnymi kobietami.

25,667

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Zresztą kobieta, która doprowadziła się do takiego stanu z pewnością nie ma fajnego charakteru.

A facet, który nic nie robi ze swoim wyglądem, ma fajny charakter?

Ja nie jestem gruby i nie odpycham wyglądem, więc tak.

Że co? Przecież Ty nie robisz prawie nic w kwestii wyglądu. Czym to się różni od niedbania o swoją figurę, jeśli chodzi o charakter? Przecież za jedno i drugie odpowiadają te same cechy.

Cały czas piszę, że jestem 6/10. Wybranie odpowiedniej fryzury (nawiasem mówiąc, już to zrobiłem, byłem u droższego fryzjera, który doradził mi właśnie taką fryzurę, jaką miałem wcześniej) i ubrań niczego nie zmieni. Twarz i skóra są ok, po co komu jakieś śmieszne kremiki? Nie oczekuję od kobiety, by ich używała.

Oczekujesz, tylko najwyraźniej nie zdajesz sobie z tego sprawy.

I widzisz, tu wychodzi ta niezgodność w postrzeganiu atrakcyjności. Ty mówisz, że jesteś przeciętny i że jest to 6/10, więc babka 6/10 jest odpowiednia dla Ciebie.
Z mojej perspektywy to bzdura. Bo gdybym miała lecieć w takie oceny, to powiedziałabym, że jestem atrakcyjna, może nawet bardzo, i... że to jest 7/10, nie więcej. Punkcik różnicy, a w ocenie opisowej przepaść.
I taka sama przepaść wyjdzie, jeśli porównać dbanie o siebie. Przyjęłam do wiadomości, że ile by osób nie pytało, Ty nie odpowiesz, ale w sumie wystarczy czytać między wierszami. Śmieszne kremiki, które są niepotrzebne? To jest podstawa podstaw. Ty uważasz, że jesteś 6/10, bo nie jesteś gruby, chodzisz do fryzjera i masz przeciętną twarz. Tymczasem moje 7/10 to jakieś 10 h treningów tygodniowo, zdrowe jedzonko, kolagen (brany w ramach wsparcia dla mocno eksploatowanych stawów, ale skóra i włosy dziękują), peelingi twarzy i ciała, maseczki, kremy do twarzy i pod oczy, balsamy, ładne dłonie i paznokcie (tu mi wiele nie trzeba, ale i tak cążki, pilniczek, kremy, odżywka, baza, lakier, top coat...), wyregulowane brwi, kosmetyki do makijażu, ciuchy dobrane do figury, a buty i dodatki do ciuchów, staniki wyłącznie od brafitterki, higienizacja u stomatoga, czasem jakiś zabieg na twarz u kosmetyczki, bo tu też mi wiele nie trzeba, depilator i pewnie parę rzeczy, o których zapomniałam. Do tego problematyczne/bardzo wymagające elementy mnie, czyli włosy i stopy. Poza standardowymi wizytami u fryzjera wjeżdżają różne odżywcze zabiegi, szampon, maski, odżywka - nawet nie wiem, jakie, bo fryzjerka się lituje i odlewa mi do pojemniczków to, co w danym momencie uważa za najlepsze, a stopy... oesu, rytuał wycierania, żeby nawet pół kropli wody nie zostało, kremy z mocznikiem, maski, złuszczające skarpetki, ale niestety ze 2 razy w roku tylko, wreszcie - podolog, jak się wszystko prędzej czy później wyrywa spod kontroli...

I to jest tylko 7/10. Uprzedzając to, co mógłbyś pomyśleć - nie, nie urodziłam się małym paskudztwem, które musi wkładać tyle wysiłku, żeby jakoś wyglądać. Większość kobiet - może nie licząc treningów - robi podobnie. Oczywiście nie wszystkie będą musiały wkładać tyle pracy akurat we włosy i stopy; jedna będzie musiała bardziej pilnować wagi, druga - dbać o twarz, trzecia - o paznokcie, ale to, że się - mniej więcej - tyle robi, jest standardem. I to wcale nie jest jakieś przesadne dbanie, standard właśnie, a wiele osób robi i więcej, jeśli ma chęci i możliwości.
Dlatego, jeśli te zagadnięte przeciętne dziewczyny nie okazują zainteresowania, to nie przez tę straszną hipergamię, tylko przez to, że w Tobie nie widzą przeciętnego faceta, a typa, który kremiki uważa za niepotrzebne.

Raka napisał/a:

Jakie zero wysiłku? Ja chcę ten wysiłek podjąć, ale dla wartościowej kobiety, która będzie ze mną dla mnie i nie zostawi przy pierwszej okazji i doceni to, że się dla niej zmieniam. Ona sama też nie musi być najlepszą wersją siebie, wystarczy, że będzie spełniała to niezbędne minimum, wtedy możemy się wspólnie motywować i nad sobą pracować.

Tylko że ta wartościowa kobieta będzie świadoma własnej wartości i wybierze faceta, który o siebie dba.

Raka napisał/a:

Nie szukam tego. Przecież ja nie piszę o prowadzeniu mnie za rękę, tylko normalnym partnerskim wsparciu.

Partnerskie wsparcie nie obejmuje prowadzenia za rękę w kwestiach wyglądu. Tym zajmują się matki przedszkolaków, ale starsze dzieci coraz więcej biorą na siebie.

Shini napisał/a:

Chwila, chyba czegoś nie rozumiem. Piszesz tak jakby to odrzucenie, najlepiej nie jedno było niezbędne nie tylko do określenia swojej atrakcyjności ale w ogóle do jakiejkolwiek próby stworzenia relacji romantycznej. Dobrze rozumiem czy nie bardzo? Czym według ciebie byłoby potwierdzenie, że atrakcyjność faceta jest na odpowiednim poziomie? Ja widzę to właśnie jako dziewczynę dokonującą pierwszej interakcji czyli po prostu gdyby to dziewczyna zagadała pierwsza. Nie żadne padanie do stóp tylko zwykłe odezwanie się w codziennej sytuacji. Stojąc w kolejce do kasy w sklepie, siedząc samotnie w kawiarni czy w czekając u lekarza na swoją kolej. Gdyby w tego typu sytuacji choć raz jakaś dziewczyna zagadała do mnie pierwsza nawet jakimś oklepanym tekstem typu "Cześć ty też czekasz do tego gabinetu?" to byłby dla mnie znak, że chyba jednak jestem atrakcyjny, przynajmniej dla tej jednej dziewczyny.

O.o Dziwny wniosek z tym odrzuceniem, zupełnie nie to miałam na myśli. Napisałam ten post, bo Ty napisałeś, że dbasz o siebie, ale nie ma efektu. Chodziło mi o to, że Ty przecież nie próbowałeś wykorzystać tego wyglądu (a przynajmniej tak zrozumiałam/pamiętam z innych Twoich postów). Nie zostałeś odrzucony, nikt Cię nie spławił, mówiąc: "spadaj, brzydalu" itd. Masz ten wygląd, pewnie rzeczywiście atrakcyjny, ale nic z tym nie robisz. Nie poznajesz kobiet, nie masz koleżanek, nie podrywasz, nie zapraszasz na randki - generalnie to nie tak, że on "nie działa", tylko Ty jeszcze tego nie sprawdziłeś.

A atrakcyjny wygląd wcale nie jest gwarancją tego, że to dziewczyny będą inicjowały znajomość. Ja np. nigdy tego nie robiłam, bo mnie sama atrakcyjność nie ruszała. Zaczynałam natomiast - i to bez problemu - podryw, ale najpierw faceta musiałam znać, żeby się nim zainteresować.

Ty sam zresztą pisałeś, że problem masz z poznawaniem. I tego nie zniweluje atrakcyjny wygląd (wbrew temu, co tu można poczytać o laskach śliniących się do chadów), bo - już chyba o tym nawet pisaliśmy - żebyś zaistniał dla kobiety, ona najczęściej musi Cię słyszeć, nie tylko zobaczyć.

Raka napisał/a:

Nie zrobię, bo nigdy bym nikogo nie skrzywdził. Delulu to mają kobiety, które myślą, że należy im się przystojniak, a na faceta na swoim poziomie nie spojrzą.

Czyli zagadujesz do lasek, których dbanie o siebie ogranicza się do prysznica i - co jakiś czas - spędzenia u fryzjera ze 20 min?
To czapki z głów, takie nie miewają powodzenia, na pewno robisz im dzień.

Shini napisał/a:

A to nie jest tak, że im większy makeup tym mniej zdrowa cera? Co do figury to nie jest takie proste. Jak napisałaś kobieta potrenuje sobie w domu z chodakowską i tyle jej wystarczy by mieć fajną figurę, akurat w tej kwestii faceci mają trochę trudniej.

Zależy, w jaki poziom celujesz. Ja już kiedyś pisałam: jeżeli chodzi o budowanie sylwetki, zamieniłabym się z facetami bez mrugnięcia okiem i to mimo że budowanie siły/mięśni jest u mnie akurat bardzo oporne (porównując do różnych dziewczyn/kobiet trenujących daną dyscyplinę razem ze mną w jakimś okresie czasu). Dla mnie macie o wiele łatwiej, bo wszystko jest ze sobą zgodne.
Ale rozumiem też punkt widzenia tych, którym się nie chce - na byciu tylko szczupłą faktycznie lepiej wyjdzie kobieta. Ale Ty chyba aspirujesz wyżej. wink

A co do make-upu - chyba nie mówimy o nawaleniu makijażu szpachlą itd. Zresztą dzisiejsze kosmetyki to nie to, co było 20 lat temu.

Shini napisał/a:

Trenuję i rozciągam się żeby mniej bolało choć oczywiście lepsza sylwetka sprawia, że podobam się sam sobie, a to chyba najlepsza motywacja do treningu.

Zależy dla kogo. Dla mnie to miły bonus, nic więcej.

25,668

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:

A facet, który nic nie robi ze swoim wyglądem, ma fajny charakter?

Ja nie jestem gruby i nie odpycham wyglądem, więc tak.

Że co? Przecież Ty nie robisz prawie nic w kwestii wyglądu. Czym to się różni od niedbania o swoją figurę, jeśli chodzi o charakter? Przecież za jedno i drugie odpowiadają te same cechy.

Dbam na tyle, żeby nie odpychać wyglądem. Nie jestem gruby, a mam na tyle dobre geny, że nie muszę się wspomagać kremami, by nie być brzydkim (w odróżnieniu od tej podobno pięknej płci) wink

Cały czas piszę, że jestem 6/10. Wybranie odpowiedniej fryzury (nawiasem mówiąc, już to zrobiłem, byłem u droższego fryzjera, który doradził mi właśnie taką fryzurę, jaką miałem wcześniej) i ubrań niczego nie zmieni. Twarz i skóra są ok, po co komu jakieś śmieszne kremiki? Nie oczekuję od kobiety, by ich używała.

Oczekujesz, tylko najwyraźniej nie zdajesz sobie z tego sprawy.

Nie oczekuję. Kobieta bez makijażu czy kremów nadal wygląda dobrze (o ile oczywiście nie jest jakaś skrajnie brzydka, ale wtedy używanie kremów to już podchodzi pod oszustwo).

I widzisz, tu wychodzi ta niezgodność w postrzeganiu atrakcyjności. Ty mówisz, że jesteś przeciętny i że jest to 6/10, więc babka 6/10 jest odpowiednia dla Ciebie.
Z mojej perspektywy to bzdura. Bo gdybym miała lecieć w takie oceny, to powiedziałabym, że jestem atrakcyjna, może nawet bardzo, i... że to jest 7/10, nie więcej. Punkcik różnicy, a w ocenie opisowej przepaść.

Przecież przeciętność jest pośrodku, czyli w skali 1-10 jest to właśnie 5-6. Wszystko powyżej to już atrakcyjność (na różnym poziomie).

I taka sama przepaść wyjdzie, jeśli porównać dbanie o siebie. Przyjęłam do wiadomości, że ile by osób nie pytało, Ty nie odpowiesz, ale w sumie wystarczy czytać między wierszami. Śmieszne kremiki, które są niepotrzebne? To jest podstawa podstaw. Ty uważasz, że jesteś 6/10, bo nie jesteś gruby, chodzisz do fryzjera i masz przeciętną twarz. Tymczasem moje 7/10 to jakieś 10 h treningów tygodniowo, zdrowe jedzonko, kolagen (brany w ramach wsparcia dla mocno eksploatowanych stawów, ale skóra i włosy dziękują), peelingi twarzy i ciała, maseczki, kremy do twarzy i pod oczy, balsamy, ładne dłonie i paznokcie (tu mi wiele nie trzeba, ale i tak cążki, pilniczek, kremy, odżywka, baza, lakier, top coat...), wyregulowane brwi, kosmetyki do makijażu, ciuchy dobrane do figury, a buty i dodatki do ciuchów, staniki wyłącznie od brafitterki, higienizacja u stomatoga, czasem jakiś zabieg na twarz u kosmetyczki, bo tu też mi wiele nie trzeba, depilator i pewnie parę rzeczy, o których zapomniałam. Do tego problematyczne/bardzo wymagające elementy mnie, czyli włosy i stopy. Poza standardowymi wizytami u fryzjera wjeżdżają różne odżywcze zabiegi, szampon, maski, odżywka - nawet nie wiem, jakie, bo fryzjerka się lituje i odlewa mi do pojemniczków to, co w danym momencie uważa za najlepsze, a stopy... oesu, rytuał wycierania, żeby nawet pół kropli wody nie zostało, kremy z mocznikiem, maski, złuszczające skarpetki, ale niestety ze 2 razy w roku tylko, wreszcie - podolog, jak się wszystko prędzej czy później wyrywa spod kontroli...

I to jest tylko 7/10. Uprzedzając to, co mógłbyś pomyśleć - nie, nie urodziłam się małym paskudztwem, które musi wkładać tyle wysiłku, żeby jakoś wyglądać. Większość kobiet - może nie licząc treningów - robi podobnie. Oczywiście nie wszystkie będą musiały wkładać tyle pracy akurat we włosy i stopy; jedna będzie musiała bardziej pilnować wagi, druga - dbać o twarz, trzecia - o paznokcie, ale to, że się - mniej więcej - tyle robi, jest standardem. I to wcale nie jest jakieś przesadne dbanie, standard właśnie, a wiele osób robi i więcej, jeśli ma chęci i możliwości.

W takim razie albo nie jesteś 7/10, tylko wyżej i niepotrzebnie sobie zaniżasz, albo jednak bez tej pracy nad sobą byłabyś o wiele mniej atrakcyjna niż twierdzisz.

Dlatego, jeśli te zagadnięte przeciętne dziewczyny nie okazują zainteresowania, to nie przez tę straszną hipergamię, tylko przez to, że w Tobie nie widzą przeciętnego faceta, a typa, który kremiki uważa za niepotrzebne.

Jeśli nie widzą we mnie przeciętnego, to znaczy, że mają zaburzone poczucie atrakcyjności przez hipergamię.

Raka napisał/a:

Jakie zero wysiłku? Ja chcę ten wysiłek podjąć, ale dla wartościowej kobiety, która będzie ze mną dla mnie i nie zostawi przy pierwszej okazji i doceni to, że się dla niej zmieniam. Ona sama też nie musi być najlepszą wersją siebie, wystarczy, że będzie spełniała to niezbędne minimum, wtedy możemy się wspólnie motywować i nad sobą pracować.

Tylko że ta wartościowa kobieta będzie świadoma własnej wartości i wybierze faceta, który o siebie dba.

Wartościowa kobieta wybrałaby faceta z fajnym charakterem, bo to jest gwarancja szczęśliwego związku. Niedociągnięcia w wyglądzie można poprawić o wiele łatwiej niż nieodpowiedni charakter.

Raka napisał/a:

Nie szukam tego. Przecież ja nie piszę o prowadzeniu mnie za rękę, tylko normalnym partnerskim wsparciu.

Partnerskie wsparcie nie obejmuje prowadzenia za rękę w kwestiach wyglądu. Tym zajmują się matki przedszkolaków, ale starsze dzieci coraz więcej biorą na siebie.

Przecież wyraźnie napisałem, że nie oczekuję prowadzenia za rękę.

25,669

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:

A facet, który nic nie robi ze swoim wyglądem, ma fajny charakter?

Ja nie jestem gruby i nie odpycham wyglądem, więc tak.

Że co? Przecież Ty nie robisz prawie nic w kwestii wyglądu. Czym to się różni od niedbania o swoją figurę, jeśli chodzi o charakter? Przecież za jedno i drugie odpowiadają te same cechy.

Raka tak się szczyci tym, że 'nie jest gruby', jakby to było jakieś jego wielkie osiągnięcie i poświęcenie lol A założę się, że on ma sylwetkę typu chudy patyk, bo po prostu ma takie geny i zero w tym jego zasługi. Są tacy ludzie, sama tak mam, to u nas rodzinne. Moja mama i obie jej siostry, wszystkie w wieku 55-60 lat ważą ok. 55 kg przy wzroście ok. 165 cm, nie stosują żadnych diet, nie ćwiczą, jedynie codziennie spacerują te 6k kroków.

25,670

Odp: 30lat i cały czas sam

Raka, weź wstaw ze 2 zdjęcia "przeciętnych kobiet", czyli takich, które powinny być w twoim targecie i 2 zdjecia kobiet powyżej twojego poziomu, które mają prawo cię odrzucić

25,671

Odp: 30lat i cały czas sam

W takim razie albo nie jesteś 7/10, tylko wyżej i niepotrzebnie sobie zaniżasz, albo jednak bez tej pracy nad sobą byłabyś o wiele mniej atrakcyjna niż twierdzisz.

Nie, nic sobie nie zaniżam. Ty właśnie tego nie rozumiesz, w tym, co robię, nie ma niczego oszałamiającego czy ponadprzeciętnego. Większość kobiet dba o skórę, włosy, paznokcie, stopy, brwi, rzęsy itd. Ba, mężczyźni też to robią - ćwiczą, dobierają ciuchy, używają kosmetyków, pałaszują suple czy inne "wspomagacze" (no, nie wiem, jak to nazwać; wiecie, olej taki czy siaki itp.), wcierają w siebie to czy tamto, dobierają perfumy.
I nie zaniżam, bo 10/10 to będą topowe piękności, które dbają o siebie w każdy możliwy sposób. I tu nigdy nie dojdę, choćby przez to, że mam bardzo delikatne, dziewczęce rysy twarzy, nie to, że coś brzydkiego, tylko... No, nikt nie powie "piękna twarz (kobiety)", raczej "ładna/urocza buzia (dziecka)". Tego nie przeskoczę. A 8-9/10 to będą osoby z większym zadbaniem/większą urodą w różnych kombinacjach, bo - do tego, co wypisałam - naprawdę można dorzucić pierdyliard rzeczy poprawiających urodę. A skoro dla Ciebie taki standard jest ponadprzeciętny, to zwyczajnie nie masz wystarczającej wiedzy, żeby właściwie ocenić/oszacować, ile "kosztuje" zagadywaną przez Ciebie kobietę jej wygląd.

25,672

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ja nie jestem gruby i nie odpycham wyglądem, więc tak.

Że co? Przecież Ty nie robisz prawie nic w kwestii wyglądu. Czym to się różni od niedbania o swoją figurę, jeśli chodzi o charakter? Przecież za jedno i drugie odpowiadają te same cechy.

Raka tak się szczyci tym, że 'nie jest gruby', jakby to było jakieś jego wielkie osiągnięcie i poświęcenie lol A założę się, że on ma sylwetkę typu chudy patyk, bo po prostu ma takie geny i zero w tym jego zasługi. Są tacy ludzie, sama tak mam, to u nas rodzinne. Moja mama i obie jej siostry, wszystkie w wieku 55-60 lat ważą ok. 55 kg przy wzroście ok. 165 cm, nie stosują żadnych diet, nie ćwiczą, jedynie codziennie spacerują te 6k kroków.

Ja mam wrażenie, że podejście Raki do wyglądu zatrzymało się gdzieś na etapie 13-latków.
Wtedy rzeczywiście rozbieżności nie były tak wielkie. Chłopcy nosili podobne młodzieżowe ciuchy, jakieś tam fryzury, wystarczyło być szczupłym, mieć przeciętne rysy twarzy i zostać ominiętym przez trądzik, żeby wyglądać przeciętnie. Pozytywnie wyróżniali się sportowcy, którzy już wtedy wyhodowali sobie trochę mięśni, i ci, którym się trafiła ładna buzia (która niekoniecznie została później atrakcyjną męską twarzą) i w zasadzie tyle, bo resztę załatwiała młodość, wszyscy byli dzieciakami.
Tyle że im później, tym bardziej ci podstawówkowi przeciętniacy spadali w rankingach, jeśli nie zaczęli nic ze sobą robić. Sylwetki pojawiały się coraz lepsze, styl, ubrania - lepiej dobrane, po prostu ci, którzy chcieli, dorzucali kolejne cegiełki zadbania. I tak, jak kiedyś wystarczyło się umyć, żeby być jednym z 25 podobnych gości, tak teraz takie podejście będzie plasowało ocenianego gdzieś na szarym końcu.

25,673

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:
Anewe napisał/a:
SaraS napisał/a:

Że co? Przecież Ty nie robisz prawie nic w kwestii wyglądu. Czym to się różni od niedbania o swoją figurę, jeśli chodzi o charakter? Przecież za jedno i drugie odpowiadają te same cechy.

Raka tak się szczyci tym, że 'nie jest gruby', jakby to było jakieś jego wielkie osiągnięcie i poświęcenie lol A założę się, że on ma sylwetkę typu chudy patyk, bo po prostu ma takie geny i zero w tym jego zasługi. Są tacy ludzie, sama tak mam, to u nas rodzinne. Moja mama i obie jej siostry, wszystkie w wieku 55-60 lat ważą ok. 55 kg przy wzroście ok. 165 cm, nie stosują żadnych diet, nie ćwiczą, jedynie codziennie spacerują te 6k kroków.

Ja mam wrażenie, że podejście Raki do wyglądu zatrzymało się gdzieś na etapie 13-latków.
Wtedy rzeczywiście rozbieżności nie były tak wielkie. Chłopcy nosili podobne młodzieżowe ciuchy, jakieś tam fryzury, wystarczyło być szczupłym, mieć przeciętne rysy twarzy i zostać ominiętym przez trądzik, żeby wyglądać przeciętnie. Pozytywnie wyróżniali się sportowcy, którzy już wtedy wyhodowali sobie trochę mięśni, i ci, którym się trafiła ładna buzia (która niekoniecznie została później atrakcyjną męską twarzą) i w zasadzie tyle, bo resztę załatwiała młodość, wszyscy byli dzieciakami.
Tyle że im później, tym bardziej ci podstawówkowi przeciętniacy spadali w rankingach, jeśli nie zaczęli nic ze sobą robić. Sylwetki pojawiały się coraz lepsze, styl, ubrania - lepiej dobrane, po prostu ci, którzy chcieli, dorzucali kolejne cegiełki zadbania. I tak, jak kiedyś wystarczyło się umyć, żeby być jednym z 25 podobnych gości, tak teraz takie podejście będzie plasowało ocenianego gdzieś na szarym końcu.

Raczej zatrzymał się mentalnie we wczesnych latach 2000. Wtedy faktycznie tak było. Nie mam styczności z obecnymi 13-latkami, ale podejrzewam, że obecnie już oni przykładają większą wagę do wyglądu niż Raka.

25,674

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Priscilla napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

No właśnie nie są, bo dla większości tych przystojniaków nie starczy. Tylko że one wolą być same niż w szczęśliwych związkach z fajnymi, choć przeciętnie wyglądającymi mężczyznami.

To ja też będę jak zdarta płyta big_smile: nawet jeśli wolą, to co w związku z tym, skoro każdy ma prawo wyboru? wink

Generalnie jednak spójrz na absurd Twojego incelskiego rozumowania - jeśli założyć, że tylko 10% facetów zwanych przystojniakami w ogóle ma szansę być w związku, co jest równoznaczne z tym, że dla wszystkich kobiet przystojniaków nie wystarczy, to prosta matematyka mówi, że zdecydowana większość kobiet jest sama. To jest bardzo "ciekawe" w kontekście wcześniejszych twierdzeń, że kobiety nie mają najmniejszego problemu, by wejść w związek, a przede wszystkim w zderzeniu z obserwacjami, które jak nic pokazują, że zdecydowana większość kobiet (w każdym wieku) jednak jest w związkach. Notabene mężczyzn także.

Nadal nie rozumiesz. Kobieta np. 4/10 nie będzie z facetem 10/10, ale będzie np. z 7/10. Stąd te związki. Tyle że potem taki ja musiałbym się związać z totalnie odpychającą wyglądem kobietą, żeby mieć jakiekolwiek szanse na związek. A desperatem nie jestem. Nie widziałem, żeby jakakolwiek znajoma związała się z facetem na podobnym lub niższym poziomie atrakcyjności. Wszystkie związki, jakie znam czy nawet mijam na ulicy, to mężczyźni przystojni, a jeśli już przeciętni to ze znacznie mniej atrakcyjnymi kobietami.

A weź Ty to wszystko dobrze przeczytaj i zobaczymy, kto tu nie rozumie.
Spójności i logiki w Twoim rozumowaniu brak, matematycznie tym bardziej wszystko się sypie, więc powyższe całą tę incelską tezę już tylko pogrąża.

25,675

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Partnerskie wsparcie nie obejmuje prowadzenia za rękę w kwestiach wyglądu. Tym zajmują się matki przedszkolaków, ale starsze dzieci coraz więcej biorą na siebie.

Przecież wyraźnie napisałem, że nie oczekuję prowadzenia za rękę.

Mhm. Tylko że Twój poziom dbania o siebie jest na poziomie dzieciaka z podstawówki i to sprzed okresu dojrzewania - zadbać o czystość, skoczyć do fryzjera. Nadrobienie nastu lat wymaga prowadzenia za rękę, no chyba że dziewczyna miałaby czekać do czterdziestki niemalże.

Posty [ 25,611 do 25,675 z 29,788 ]

Strony Poprzednia 1 393 394 395 396 397 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024