Kakarotto napisał/a:Ja tam powiem tak - problemem nie jest sam fakt, że większość kobiet ma oczekiwania co do wyglądu faceta. Problemem jest to, że te oczekiwania wyglądowe wydają się być ważniejsze niż oczekiwania co do wnętrza. Bo faktem jest, że większość kobiet kierując się swoją biologią poleci na ładnie wyglądającego skurwysyna, ale na mniej atrakcyjnego, ale porządnego w środku gościa już dużo trudniej. Stąd też pytanie - skoro obaj ci faceci mają wysoką wartość tylko w innych cechach to dlaczego jeden z nich musi wykonać większą dodatkową pracę niż ten drugi żeby mieć takie same efekty? A i tak dużo zależy też od jego predyspozycji i wrodzonych ograniczeń.
Rzecz w tym, że to wcale nie jest jakaś "dodatkowa praca" w stosunku do przystojniaka, bo Ci, którzy najlepiej wyglądają, zazwyczaj poświęcają na ten wygląd najwięcej czasu i zasobów, nie wspominając o wkładanym wysiłku. Okej, rysy twarzy masz, jakie masz, ale etykietkę "zadbany" trzeba sobie zdobyć.
I tu jest, podejrzewam, problem, bo wciąż istnieją panowie, którzy ograniczają się do kwestii higienicznych (wziął prysznic, umył włosy, ogolił się i może wklepał jakiś kremik) i uważają to za przeciętne zadbanie. Nie doceniają wagi tego, jak pojedyncze elementy mogą wpływać na odbiór całości (brwi, skóra, paznokcie, fryzura itd.) ani nie zwracają uwagi na dobrze dobrane ciuchy (bo przecież wystarczy czyste i "fajne"). A to robi o wiele lepszą robotę niż sama twarz, o ile ta naprawdę nie jest totalnie odpychająca.
A ci najprzystojniejsi, najbardziej zadbani? Treningi, sposób odżywiania, różne kremy, maseczki, odżywki, balsamy, olejki, peelingi, zabiegi u kosmetyczek itp., witaminki czy inne cuda, dentysta, odpowiednia fryzura, zadbane dłonie i paznokcie, dobrze dobrane ciuchy (!!!), wyregulowane brwi, ładne rzęsy, depilowanie, złuszczanie, nawilżanie i inne ...anie. Oczywiście nie zawsze wszystko, z naciskiem na różne rzeczy, bo każdy czego innego potrzebuje, ale generalnie... wszystko to, co robią kobiety. Oczywiście one też nie zawsze wszystko itd. jak wyżej, ale... robią, te przeciętne również.
I tu, jak sądzę, pojawia się największy zgrzyt - ci panowie, którzy ograniczają się do prysznica itd., nie zdają sobie sprawy z tego, skąd się biorą takie, powiedzmy, względnie przyzwoite rzeczy i ile wymagają pracy. Oglądają je codziennie, raz w ładniejszym wydaniu, raz w gorszym, i wreszcie uznają to za przeciętność i poziom równy ich poziomowi. Z kolei babki, które faktycznie nie dbają o siebie, widzą jako te odstające od reszty, poniżej przeciętnej i poniżej ich samych.
A jak może wyglądać kobieta, która poświęca tyle czasu na wygląd, co taki pan? On wskoczy pod prysznic, umyje włosy, ciało i czuję się jak młody bóg. W tym samym czasie ta babka nie skończy nawet myć włosów, nie wspominając już o jakichś odżywkach, maskach czy goleniu/depilacji. I tak samo z całą resztą; ostatecznie nikt jej nie uzna nawet za przeciętnie zadbaną.