30lat i cały czas sam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 389 390 391 392 393 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25,351 do 25,415 z 29,790 ]

25,351

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:

Nie powiedziałabym, żeby w pokoleniu moich rodziców ktoś miał być zainteresowany kimś takim. Przecież to byli, powiedziałabym, ludzie przeciętnie o wiele silniejsi, bardziej zaradni niż dzisiaj. Odstawałbyś jeszcze bardziej, zwłaszcza od mężczyzn.

Nie bardzo patrząc choćby po tym ilu było i wciąż jest alkoholików z tego pokolenia. Ludzie z pokolenia naszych rodziców wcale nie byli silniejsi ani fizycznie ani psychicznie ani też bardziej zaradni. Tak się tylko wydaje. Wielu współczesnych facetów niewiele się różnic od swoich ojców choć powinienem to napisać w odwrotnej kolejności. Prawda jest taka, że gdyby te 20-40 lat temu wchodzenie w związki wyglądało tak samo jak dziś to znacznej części mojego pokolenia by nie było, a nasi ojcowie do dziś byliby sami. Przypominam, że majątek zrobiony na przemianie ustrojowej dzięki znajomościom partyjnym się nie liczy jako zaradność.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Chciałabym dostawać darmowe rady jak poprawić swój styl pisania z dokładną analizą mojej wypowiedzi i propozycją sparafrazowania tak żeby było poprawnie. Jako dorosła osoba muszę płacić za lekcje języka i żałuje że nie uczyłam się więcej języków w szkole, kiedy miałam za darmo. Ty miałes okazje na mini lekcje używania związków frazeologicznych i poszerzenia swojego zasobu słownictwa. Nie skorzystałes, twoja strata. Popełniłes błąd logiczny (niewłaściwie uporządkowałeś wysokość pięter), co jak w przypadku każdego incela pokazuje, że podział na zdolności logiczne u chłopców i pamięciówke u dziewczynek i wrzucenia się na męską strone mocy jest mysleniem życzeniowym. Pomimo że sami mają mocno "kobiecą" osobowość i styl myślenia ich również szkoła skrzywdziła. Szkoła to raj dla cichych, spokojnych dzieciaków które chętnie robią co pani im każde i które szukają wzorca silnej kobiety która nimi pokieruje (ty i twoje fantazje że jakaś laska weźmie cie za jaja i pociągnie za sobą przez życie, a do czasu jej pojawienia umywasz rączki). Może gościowi takiemu jak Jack, który jest gadatliwy, lubi pyskować i pewnie też jakoś nadpobudliwy ruchowo szkoła nie miała nic do zaoferowania. Ciebie Shini ta myśl o dyskryminacji chłopców nie dotyczy. Jeśli nie odnalazłes się w szkole to na własne życzenie.

Myślę że nawet najlepszy nauczyciel nie jest w stanie ciebie shini i k-costam niczego nauczyć, skoro analiza zdania po polsku to wg was "przypierdalanie się" i "pokazanie wyższości". Pani z polskiego tez pewnie okazywała wam wyższość kiedy kazała przeczytać Ogniem i mieczem i skleić na ten temat kilka zdań po polsku.... Ahhh ten zły system edukacji gdzie dobre chłopaki sa gnojone na każdym kroku.

Skoro to co wtedy napisałaś było według ciebie lekcją to mam nadzieję, że nie jesteś nauczycielką. Na kogoś może zadziała taka metoda nauczania ale na pewno nie na mnie, nawet przez myśl mi nie przeszło by potraktować jako naukę. "Szkoła to raj dla cichych, spokojnych dzieciaków" tak ale tylko z perspektywy nauczycielki, dlatego ciche i spokojne dziewczynki zawsze były mocno faworyzowane. Dla rówieśników, zwłaszcza męskich to najgorsze cechy jakie tylko mogą istnieć. Jak myślisz skąd się biorą te "ciche dzieciaki", które robią masakry w szkołach w USA? A jeszcze cichy dzieciak dodatkowo faworyzowany przez grono pedagogiczne to już takie combo, że każdy alfa chad tylko czeka by się nad takim poznęcać. Ja zawsze byłem uznawany za jednego z najgorzej zachowujących się uczniów w podstawówce i gimnazjum, z zachowania ledwo udawało mi się wyciągnąć poprawne. Dopiero w liceum to się zmieniło. Wybacz ale muszę obalić twój mit o mnie, nigdy nie miałem problemów w szkole z polskiego. Byłem jednym z lepszych uczniów z większości przedmiotów humanistycznych. Kiedy pani od polskiego kazała czytać jakąś lekturę to zwykle czytałem szczegółowe streszczenie i to mi zawsze wystarczało by dostać przynajmniej 4. Byłem jednym z lepszych w "sklecaniu zdań" i jednym z najlepszych w pisaniu wszelkich prac pisemnych, zwłaszcza rozprawek. Maturę z polskiego też całkiem dobrze napisałem. Gdyby nie ryzyko wynikające z udostępnienia danych osobowych to porobiłbym ci zdjęcia świadectw i matury. Akurat na nauczycielki od polskiego nigdy nie narzekałem bo one w większości były w porządku i z nimi nigdy nie miałem jakichś większych problemów. 

Skąd w ogóle wzięłaś pomysł, że uważałem się za dyskryminowanego? Pisałem to odnosząc się do ogółu chłopców w polskich szkołach. Osobiście nie uważam był był w jakiś sposób dyskryminowany, a jedynie niesprawiedliwie traktowany i nie tylko ja. Kiedyś była akcja w szkole, że jeden gość został pobity. Ja wtedy przez tydzień nie byłem w szkole z powodu choroby. Jak tylko wróciłem pierwszego dnia od razu od progu głównych drzwi zostałem zaciągnięty przez nauczycielkę do dyrektorki. Wszystkie jaśnie panie były na 100% pewne, że brałem udział w tym pobiciu i już chciały wzywać policję ale pokazałem zwolnienie od lekarza i dopiero po tym sprawdziły w dzienniku, że faktycznie nie było mnie przez tydzień. Wtedy pierwszy raz w życiu widziałem jak nauczycielka przeprasza ucznia. Takich akcji było znacznie więcej i większość chłopaków miała przynajmniej jedną podobną. Z kolei żeby dziewczyna dostała coś więcej niż słowną uwagę widziałem tylko raz przez wszystkie lata nauki i to za na prawdę grubą akcję. 

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Dla mnie "przypierdalanie się" to napisanie hahahaha jesteś głupi. A merytoryczna analiza, taka z której można wyciągnąć coś dla siebie taka nie jest. Ale zrozumiałam już, że skala wrażliwości na tym forum może być inna niż moja osobista skala granicy między feedbackiem a "przypierdalaniem się".

"hahahaha jesteś głupi" to zwykły śmieszek nie mający w sobie nawet krzty niechęci, pogardy czy poczucia wyższości względem drugiej osoby. To co ty napisałaś miało tego sporo. Żeby wyszło neutralnie lub właśnie jako nauka powinnaś napisać w takim stylu "Źle to napisałeś, powinno być tak i tak" albo "Mogłeś napisać to lepiej, już tłumaczę jak". Bez żadnych personalnych ataków, bez żadnych "inceli", bez żadnego wytykania bycia debilem.

Jack Sparrow napisał/a:

bo u nas jest najmniejszy odsetek zatrudnienia mężczyzn w systemie edukacji.

Niestety to prawda ale nie ma się co dziwić, jak facet miałby utrzymać całą rodzinę i spłacać kredyt z pensji nauczyciela.

Zobacz podobne tematy :

25,352 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-03-21 00:07:51)

Odp: 30lat i cały czas sam

zeby wyszło neutralnie lub właśnie jako nauka powinnaś napisać w takim stylu "Źle to napisałeś, powinno być tak i tak" albo "Mogłeś napisać to lepiej, już tłumaczę jak"

Shini ale ty czytałes :

mówienie co dla jednych jest sufitem dla innych jest podłogą ma sens kiedy mówimy o tym samym budynku. Wtedy jest jasne, że poziom maksymalny dla faceta jest tam gdzie poziom startowy dla kobiet. Kiedy przesuwamy sufit i podłoge to już nie ma sensu. Albo zamień sufit i podłoge i kobiety i męzczyzn:
to co dla większości mezczyzn jest sufitem i to w piwnicy dla wielu kobiet jest podłogą na ostatnim piętrze najwyższego budynku świata.

Myśle że jak na realia forum jest to opisane w chuj merytorycznie. Tylko że ofc Shini chce więcej! 

Sory już reszty nie skomentuje. Jest to tak głupie i nie na temat że nawet nie wiem gdzie zacząć. Może generuj teksty na forum AI? Chociaz będzie to miało jakiś sens, poczatek, koniec i myśl przewodnią, a nie tylko bla bla bal ja bla ja ja ja moje życie bla bla bla ja ja i JA!

Wybacz ale muszę obalić twój mit o mnie, nigdy nie miałem problemów w szkole z polskiego.

w szkole która jest gówniana i przygotowała cię do pracy fizycznej XD system edukacji jest zły i nic nie uczy czy dobry bo się na tobie poznał i miales mozliwosc rozwijac swoj potencjal? to ze miales dobre oceny z polaka swiadczy jak gowniany jest ten system bo przeposcil miernote, czy o tym jaki jest zajebisty bo masz dzieki niemu super zdolnosci? choose one. bo nie chcemy żebyś miał dwie wykluczające się teorie w jednym zdaniu wink

Zatrudnienie kobiet na uczelniach wyższych w roli wykładowców sięga 40-50%.

Ale ja nie mówię o wszystkich uczelniach. Dane o wszystkich uczelniach mnie nie interesują. Interesuje mnie co się dzieje na "poważnej uczelni w Polsce" więc statystyki które obejmują politechnikę słupską i wydział zamorski szkoły robienia hałasu mnie nie interesują.

wyższe ocenianie dziewczynek za wykonanie takich samych zadań

Skoro system nauki jest lepiej dostosowany do potrzeb dziewczynek to chyba naturalne że mają lepsze oceny, bo lepiej się dostosują do tego co się dzieje w szkole. IMO teza że system jest dostosoway do płci A, a potem stwierdzenie, że oceny są niesłusznie wyższe dla grupy A jest sprzeczne.

ja pierdole. rzeczywiście edukacja na was nie dziala.

Sam sposób nauki, dobór lektur, podręczników, rodzaje prac domowych, sposób prowadzenia lekcji

czyli co? konkrety. sposób prowadzenia lekcji czyli co? że nauczyciel pisze na tablicy i kończy na dzwonek? dobór lektur czyli co? robinson cruzoe, ogniem i mieczem i tomek sawyer? możesz wyrazic się precyzyjnie? jak już jesteś tą bardziej logiczną płcią to oczekuje że umiesz podać konkret a nie tylko bla bla bla wszystko bla bla bla. to własnie napisałeś. szkoła jest zła bo wszystko jest złe XD

25,353

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Shini ale ty czytałes :

mówienie co dla jednych jest sufitem dla innych jest podłogą ma sens kiedy mówimy o tym samym budynku. Wtedy jest jasne, że poziom maksymalny dla faceta jest tam gdzie poziom startowy dla kobiet. Kiedy przesuwamy sufit i podłoge to już nie ma sensu. Albo zamień sufit i podłoge i kobiety i męzczyzn:
to co dla większości mezczyzn jest sufitem i to w piwnicy dla wielu kobiet jest podłogą na ostatnim piętrze najwyższego budynku świata.

Myśle że jak na realia forum jest to opisane w chuj merytorycznie. Tylko że ofc Shini chce więcej!

Nie mam żadnych zastrzeżeń co do twojego wyjaśnienia, jak najbardziej było merytoryczne i w pełni zrozumiałe. Sprawdziłem jeszcze raz i faktycznie zamieniłem miejscami słowa tak, że wyszło nie to co chciałem napisać, miałaś rację i dzięki za poprawienie mnie. Wszystko byłoby elegancko gdybyś nie dopisała na końcu tego:

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Widzisz. takie proste zdanie i już bez sensu. Obawiam się że Priscila ma racje. Nie wiesz co piszesz i masz mizerne zdolności językowe. Gadasz dużo ale bez sensu.

Ta końcówka zepsuła całą twoją "lekcję".

25,354

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Nie mam żadnych zastrzeżeń co do twojego wyjaśnienia, jak najbardziej było merytoryczne i w pełni zrozumiałe. Sprawdziłem jeszcze raz i faktycznie zamieniłem miejscami słowa tak, że wyszło nie to co chciałem napisać, miałaś rację i dzięki za poprawienie mnie. Wszystko byłoby elegancko gdybyś nie dopisała na końcu tego:

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Widzisz. takie proste zdanie i już bez sensu. Obawiam się że Priscila ma racje. Nie wiesz co piszesz i masz mizerne zdolności językowe. Gadasz dużo ale bez sensu.

Ta końcówka zepsuła całą twoją "lekcję".

Nie czytałam specjalnie dokładnie wszystkiego, co zadziało się po drodze, za to zwróciłam uwagę, że powyższe stwierdzenie pojawiło się w połowie poprzedniej strony, w moim odczuciu nie było ani wulgarne, ani obraźliwe, ani nawet szczególnie warte roztrząsania, a Ty je nadal mielisz. W jakim celu? Tak bardzo Cię to uraziło, że gotów jesteś zużywać na to cenną energię, byleby udowodnić rozmówcy, że się pomylił? Nie szkoda Ci tej energii i czasu?
Jeśli zestawić to z analizą skierowanych do Ciebie wypowiedzi, rozbijaniu je na atomy i oczekiwaniu, że użytkownicy będą dopytywać, co autor miał na myśli, podczas gdy ten autor ma problem z precyzyjnym wyrażaniem tego, co chce przekazać, czyni dyskusję męczącą, z czasem coraz bardziej. Przemyśl to, bo przypuszczam, że w realu wygląda to u Ciebie tak samo, co może sprawiać dodatkowy problem z interakcjach z innymi ludźmi.

25,355 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-03-21 09:02:12)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Przypominam, że majątek zrobiony na przemianie ustrojowej dzięki znajomościom partyjnym się nie liczy jako zaradność.

Liczy. Czy się tobie podoba, czy nie.


Skąd w ogóle wzięłaś pomysł, że uważałem się za dyskryminowanego?

Taki nadajesz ton wszystkim swoim wypowiedziom. Ty masz zawsze trudniej, ciężej itp.




SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Dane o wszystkich uczelniach mnie nie interesują. .

Jebie mnie co ciebie interesuje, a co nie. Ale jak chcesz wyciągać wnioski dotyczące całego systemu edukacji przez pryzmat wybranego kierunku na konkretnej uczelni to jest to...... smutna głupota. Z resztą według wspomnianego OECD, im bardziej techniczny kierunek, tym pobłażliwiej są traktowane kobiety. I nie ma to związku z samymi nauczycielami w tym wypadku, a z okolicznościami: im trudniejsze zadanie do wykonania, tym mniej wymaga się od dziewczynek.


IMO teza że system jest dostosoway do płci A, a potem stwierdzenie, że oceny są niesłusznie wyższe dla grupy A jest sprzeczne.

ja pierdole. rzeczywiście edukacja na was nie dziala.

Jesteś głupia, czy udajesz? System jest dostosowany do sposobu nauki grupy A więc w konsekwencji grupa A ma wyższe oceny. ALE pomimo tego faktu, w przypadku oceny indywidualnej np odpowiedzi przy tablicy (czy trudniejszych technicznie zagadnień), gdzie nie ma jednego, uniwersalnego klucza odpowiedzi, a jest to subiektywna ocena nauczycielki, to za taką samą odpowiedź grupa B dostaje statystycznie niższe oceny.

czyli co? konkrety.

Przecież to był konkret. Sposób myślenia, nauki i zapamiętywania jest inny u chłopców i inny u dziewczynek. Jak oczekujesz, że kilkuset stronicowy raport ci tu streszczę, albo różnice w psychofizycznym rozwoju pomiędzy chłopcami, a dziewczynkami to ciebie do reszty pojebało....albo zwyczajowo starasz się rozmydlić temat wynosząc jakieś pierdoły do poziomu absurdu.

25,356 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-03-21 09:01:24)

Odp: 30lat i cały czas sam

.

25,357

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
SaraS napisał/a:

Nie powiedziałabym, żeby w pokoleniu moich rodziców ktoś miał być zainteresowany kimś takim. Przecież to byli, powiedziałabym, ludzie przeciętnie o wiele silniejsi, bardziej zaradni niż dzisiaj. Odstawałbyś jeszcze bardziej, zwłaszcza od mężczyzn.

Nie bardzo patrząc choćby po tym ilu było i wciąż jest alkoholików z tego pokolenia. Ludzie z pokolenia naszych rodziców wcale nie byli silniejsi ani fizycznie ani psychicznie ani też bardziej zaradni. Tak się tylko wydaje. Wielu współczesnych facetów niewiele się różnic od swoich ojców choć powinienem to napisać w odwrotnej kolejności. Prawda jest taka, że gdyby te 20-40 lat temu wchodzenie w związki wyglądało tak samo jak dziś to znacznej części mojego pokolenia by nie było, a nasi ojcowie do dziś byliby sami. Przypominam, że majątek zrobiony na przemianie ustrojowej dzięki znajomościom partyjnym się nie liczy jako zaradność.


Przecież ja nie mówiłam o sile fizycznej ani nawet o pracy (Majątki zrobione na przemianie ustrojowej? Przez ludzi starszych od Raki o 20-30 lat? Szybko musieli zacząć wink). Chodziło o takie zwykłe czynności, które zresztą później wymieniłam.
I ja wciąż podtrzymuję to, co napisałam. Bo teraz mamy działania na rzecz akceptacji słabości, odchodzenia od stereotypowych wzorców męskości i kobiecości, bopo, uważności na emocje itp. itd. Jest o wiele większe przyzwolenie na bycie jakimkolwiek, odchodzenie od tego, co wcześniej było uznawane za normę, a kręcenie na to nosem jest coraz częściej odbierane jako objaw zaściankowości i ciasnego umysłu. Po prostu, to pokolenie wcześniej częściej by było, że "facet to ma być facet, a nie taka mameja", niezależnie od tego, czy chodziłoby o kumpli czy potencjalne partnerki.

25,358

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:

Po prostu, to pokolenie wcześniej częściej by było, że "facet to ma być facet, a nie taka mameja", niezależnie od tego, czy chodziłoby o kumpli czy potencjalne partnerki.

Jest to cokolwiek dziwny argument 'przeciw współczesnym facetom', skoro na każdym kroku wypomina się nam 'patriarchat' wink

25,359

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
SaraS napisał/a:

Po prostu, to pokolenie wcześniej częściej by było, że "facet to ma być facet, a nie taka mameja", niezależnie od tego, czy chodziłoby o kumpli czy potencjalne partnerki.

Jest to cokolwiek dziwny argument 'przeciw współczesnym facetom', skoro na każdym kroku wypomina się nam 'patriarchat' wink

To nie był argument przeciwko współczesnym facetom. wink Raczej przeciwko wierze w to, że Raka 20 - 30 lat temu miałby lepiej.

Natomiast w zasadzie to zdanie zawsze będzie używane, tylko że obecnie pod pojęciem "facet" będzie się kryło znacznie więcej typów (łącznie z tymi, którym patriarchatu wypominać nie trzeba wink) , a zbiór mamejek będzie zawierał mniej elementów.

25,360 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-03-21 10:52:06)

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:

To nie był argument przeciwko współczesnym facetom


Śmieję się. Stąd wink.


Jedyne z czym chłopaki mają rację, to to, że wtedy 'było łatwiej'. Bo o wszystko zadbał system (ustrój), który był nakierowany na odbudowę powojenną. Pracę załatwiało państwo, mieszkanie wystarczyło wyczekać, tempo życia wielokrotnie mniejsze itp. Natomiast tak czy siak, do sukcesu matrymonialnego była potrzebna pewna kompilacja cech, których nasze forumowe incele po prostu nie mają. Nie wystarczyło być. Trzeba było mieć też blichtr.


Natomiast w czasach przemian ustrojowych....utonęliby. Byliby w głębszej dupie niż są obecnie.

25,361

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
SaraS napisał/a:

To nie był argument przeciwko współczesnym facetom


Śmieję się. Stąd wink.


Jedyne z czym chłopaki mają rację, to to, że wtedy 'było łatwiej'. Bo o wszystko zadbał system (ustrój), który był nakierowany na odbudowę powojenną. Pracę załatwiało państwo, mieszkanie wystarczyło wyczekać, tempo życia wielokrotnie mniejsze itp. Natomiast tak czy siak, do sukcesu matrymonialnego była potrzebna pewna kompilacja cech, których nasze forumowe incele po prostu nie mają. Nie wystarczyło być. Trzeba było mieć też blichtr.


Natomiast w czasach przemian ustrojowych....utonęliby. Byliby w głębszej dupie niż są obecnie.

Okej, tylko to mowa o jeszcze wcześniejszym pokoleniu. Ludzie urodzeni 20+ lat przed Raką mieszkania sobie kupowali.

Poza tym to jest trochę... obrzydliwe. wink Bo w tym ujęciu to nie tak, że oni mieliby lepiej (w stosunku do  obecnych czasów), tylko inni mieliby tak samo źle. Przecież to nie są chłopaki z marginesu, bezdomni itd. Mają pracę, mają, gdzie mieszkać, więc pod tym względem byłoby tak samo. I to, co mówi Raka, nie oznacza, że on byłby w bezwzględnie lepszej sytuacji... On w ten sposób chciałby zrównać ze sobą konkurencję, która w dzisiejszych warunkach radzi sobie znacznie lepiej od niego.

25,362 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-03-21 12:42:13)

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:

On w ten sposób chciałby zrównać ze sobą konkurencję, która w dzisiejszych warunkach radzi sobie znacznie lepiej od niego.

No w sumie racja.

Tylko mam wrażenie, ze nie kuma, że jakby się urodził te 20-30 lat wcześniej to byłby w gorszej sytuacji niż obecnie, bo skończyłby wąchając klej w bramie. To były szalone czasy ogromnych podziałów i dzikiego kapitalizmu.

Dla zobrazowania - mieszkając w Warszawie w moim bloku był i telefon i kablówka. Moja babcia mieszkała w kamienicy (inne miasto), gdzie nawet nie było kibla podłączonego, był wspólny wychodek na podwórku i zimna woda w kranie.

Nawet w Warszawie były ogromne nierówności pomiędzy osiedlami, bo np w jednym miejscu była wspólnota, zarządzana przez względnie młodych ludzi, a w drugim to była państwowa spółdzielnia zarządzana przez staruchów, którzy w obawie przed systemowymi czystkami bali się cokolwiek zrobić. I jak u jednego mojego kolegi był pełen komplet - telefon, kablówka i internet, to u drugiego nawet linii telefonicznych nie mieli podciągniętych, a to były wczesne lata 2000.

Liczyły się wtedy kontakty (przedinternetowy obieg informacji), umiejętność podejmowania decyzji oraz zdolność do działania. A nasi panowie absolutnie nic z tego nie mają.

Pamiętam początki internetu i kanały IRC w czasach sprzed forów internetowych. To było narzędzie do organizacji regularnych spotkań. Ale przecież  bez znajomych, to kto miałby im to powiedzieć? Jak mieliby pojechać na drugi koniec kraju, jak np Shini ma problem podjechać do wawki, choć ma własny samochód?

To były czasy, kiedy my wciąż produkowaliśmy Żuka, a Niemcy już Sprintera. I to najlepiej obrazuje głębokość dupy, w jakiej jako naród się znajdowaliśmy te ~30 lat temu.

25,363

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

w szkole która jest gówniana i przygotowała cię do pracy fizycznej XD system edukacji jest zły i nic nie uczy czy dobry bo się na tobie poznał i miales mozliwosc rozwijac swoj potencjal? to ze miales dobre oceny z polaka swiadczy jak gowniany jest ten system bo przeposcil miernote, czy o tym jaki jest zajebisty bo masz dzieki niemu super zdolnosci? choose one. bo nie chcemy żebyś miał dwie wykluczające się teorie w jednym zdaniu wink

Czekałem na to i nie zawiodłem się. Rozumiem, że masz jakieś uprawnienia do krytykowania mnie i moich nauczycielek w kwestii wiedzy i umiejętności z dziedziny języka polskiego? Może chociaż jakiś tytuł profesora lub chociaż doktora?

Priscilla napisał/a:

Nie czytałam specjalnie dokładnie wszystkiego, co zadziało się po drodze, za to zwróciłam uwagę, że powyższe stwierdzenie pojawiło się w połowie poprzedniej strony, w moim odczuciu nie było ani wulgarne, ani obraźliwe, ani nawet szczególnie warte roztrząsania, a Ty je nadal mielisz. W jakim celu? Tak bardzo Cię to uraziło, że gotów jesteś zużywać na to cenną energię, byleby udowodnić rozmówcy, że się pomylił? Nie szkoda Ci tej energii i czasu?
Jeśli zestawić to z analizą skierowanych do Ciebie wypowiedzi, rozbijaniu je na atomy i oczekiwaniu, że użytkownicy będą dopytywać, co autor miał na myśli, podczas gdy ten autor ma problem z precyzyjnym wyrażaniem tego, co chce przekazać, czyni dyskusję męczącą, z czasem coraz bardziej. Przemyśl to, bo przypuszczam, że w realu wygląda to u Ciebie tak samo, co może sprawiać dodatkowy problem z interakcjach z innymi ludźmi.

To jednak poczytaj co się działo. Nigdzie nie pisałem, że smutna się myli wręcz przeciwnie, miała rację. Cenną energię? Ja wczoraj byłem prawie 11h godzin w pracy, potem od razu na trening i jeszcze miałem energię by napisać posta. To nie jest zbyt duży wysiłek, a energii często nie mam na co spożytkować. W interakcjach z ludźmi w realu mówię znacznie mniej niż piszę na forum więc nikt raczej nie zdąży się zmęczyć rozmową.

SaraS napisał/a:

Przecież ja nie mówiłam o sile fizycznej ani nawet o pracy (Majątki zrobione na przemianie ustrojowej? Przez ludzi starszych od Raki o 20-30 lat? Szybko musieli zacząć wink). Chodziło o takie zwykłe czynności, które zresztą później wymieniłam.
I ja wciąż podtrzymuję to, co napisałam. Bo teraz mamy działania na rzecz akceptacji słabości, odchodzenia od stereotypowych wzorców męskości i kobiecości, bopo, uważności na emocje itp. itd. Jest o wiele większe przyzwolenie na bycie jakimkolwiek, odchodzenie od tego, co wcześniej było uznawane za normę, a kręcenie na to nosem jest coraz częściej odbierane jako objaw zaściankowości i ciasnego umysłu. Po prostu, to pokolenie wcześniej częściej by było, że "facet to ma być facet, a nie taka mameja", niezależnie od tego, czy chodziłoby o kumpli czy potencjalne partnerki.

Wiem, że nie chodziło ci o siłę fizyczną, wiem co miałaś na myśli. Nie wiem ile dokładnie lat ma raka, chodziło mi o ludzi teraz będących w wieku 50-60 lat czyli rodzice moi i moich znajomych ze szkoły. To prawda, że kiedyś "facet to ma być facet" ale to działało tylko dzięki uwczesnemu wyglądowi świata pod względem społeczno-kulturowym. Dziś jest internet, portale społecznościowe, influencerzy, wszechobecne lewactwo, poprawność polityczna, tolerancja itd przez co te wcześniejsze uwarunkowania społeczno-kulturowe odeszły w niepamięć. Takich jak to nazwałaś "mamejek" będzie tylko coraz więcej, a porównywanie współczesnych ludzi do tych że starszych pokoleń będzie coraz bardziej bezsensowne.

25,364 Ostatnio edytowany przez SaraS (2024-03-21 13:22:26)

Odp: 30lat i cały czas sam

Jack, no, ja takie gadanie odbieram, jakby przeciętny sportowiec sobie wzdychał, że gdyby żył te X lat temu, to jego wyniki byłyby wystarczające, żeby był tym najlepszym. To nie jest wzdychanie za konkretnymi możliwościami z dawnych lat, tylko chęć zablokowania współczesnych możliwości innym. I to bez świadomości, że jego obecne warunki są efektem życia w dzisiejszych czasach, więc w innych i one byłyby inne. Zostając przy przykładzie sportowca: ktoś, kto przy aktualnej wiedzy, metodach, technice itd. jest kiepski, byłby kiepski i dawniej, bo osiągnąłby odpowiednio mniej. Wiadomo, jeden odnalazłby się lepiej, drugi gorzej, ale nie byłyby to znaczące różnice.

A to właśnie robi Raka, przenosi współczesnego siebie, wyprodukowanego dzięki współczesnym możliwościom, do czasów, w których by został wybrany, bo... kobiety miały mniejszy wybór, a mężczyźni - mniejsze możliwości. I nie widzi, że sam tym porównaniem pokazuje, jak słabym materiałem jest na partnera.

25,365

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:

Zostając przy przykładzie sportowca: ktoś, kto przy aktualnej wiedzy, metodach, technice itd. jest kiepski, byłby kiepski i dawniej, bo osiągnąłby odpowiednio mniej.

Jestem przekonany, że byłoby to nie tylko 'odpowiednio mniej', ale wręcz 'wykładniczo' mniej.

25,366

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Takich jak to nazwałaś "mamejek" będzie tylko coraz więcej, a porównywanie współczesnych ludzi do tych że starszych pokoleń będzie coraz bardziej bezsensowne.

Konflikt pokoleń zawsze miał miejsce.

Facet pewny siebie, wpływowy, zdolny utrzymać rodzinę i potrafiący zapewnić bezpieczeństwo. Brzmi dobrze prawda? I każda kobieta takiego pragnie. Ale pod tymi samymi cechami będą stały inne zachowania jak zestawimy czasy współczesne ze średniowieczem.

Ładna i zgrabna kobieta - co innego widzimy teraz, a inaczej to wyglądało 100 lat temu.

Także pomimo zmieniającej się kultury i wzorców, to pewne rzeczy pozostają niezmienne.


Co do 'mamejek' to trochę jak z samobójcami - im więcej....tym mniej. Nie przekażą genów, nie przekażą wzorców. Po prostu sami wyginiecie z biegiem czasu. Tylko teraz jesteście jeszcze młodzi i coś możecie z tym zrobić. Za kolejne 10 lat będzie już nieporównywalnie trudniej. Za 20 - będzie to niemożliwe już.

Jesteście takimi trochę Werterami naszych czasów.

25,367 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2024-03-21 14:01:14)

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
SaraS napisał/a:

On w ten sposób chciałby zrównać ze sobą konkurencję, która w dzisiejszych warunkach radzi sobie znacznie lepiej od niego.

No w sumie racja.

Tylko mam wrażenie, ze nie kuma, że jakby się urodził te 20-30 lat wcześniej to byłby w gorszej sytuacji niż obecnie, bo skończyłby wąchając klej w bramie. To były szalone czasy ogromnych podziałów i dzikiego kapitalizmu.

Dla zobrazowania - mieszkając w Warszawie w moim bloku był i telefon i kablówka. Moja babcia mieszkała w kamienicy (inne miasto), gdzie nawet nie było kibla podłączonego, był wspólny wychodek na podwórku i zimna woda w kranie.

Nawet w Warszawie były ogromne nierówności pomiędzy osiedlami, bo np w jednym miejscu była wspólnota, zarządzana przez względnie młodych ludzi, a w drugim to była państwowa spółdzielnia zarządzana przez staruchów, którzy w obawie przed systemowymi czystkami bali się cokolwiek zrobić. I jak u jednego mojego kolegi był pełen komplet - telefon, kablówka i internet, to u drugiego nawet linii telefonicznych nie mieli podciągniętych, a to były wczesne lata 2000.

Liczyły się wtedy kontakty (przedinternetowy obieg informacji), umiejętność podejmowania decyzji oraz zdolność do działania. A nasi panowie absolutnie nic z tego nie mają.

Pamiętam początki internetu i kanały IRC w czasach sprzed forów internetowych. To było narzędzie do organizacji regularnych spotkań. Ale przecież  bez znajomych, to kto miałby im to powiedzieć? Jak mieliby pojechać na drugi koniec kraju, jak np Shini ma problem podjechać do wawki, choć ma własny samochód?

To były czasy, kiedy my wciąż produkowaliśmy Żuka, a Niemcy już Sprintera. I to najlepiej obrazuje głębokość dupy, w jakiej jako naród się znajdowaliśmy te ~30 lat temu.

Otóż nie. Wam się wydaje, że ja nie wiem, o czym piszę, ale ja dobrze wiem, o czym piszę. Kiedyś facet, który wyglądał przeciętnie, a przy tym był inteligentny, potrafił się dostosować do warunków i poradzić w każdej sytuacji, a jednocześnie był wierny, skłonny do kompromisów i dobrze traktował swoją partnerkę (zero agresji, przemocy itd.), miał swoje zainteresowania i dało się z nim pogadać na różne tematy, byłby bardzo pożądany. W dzisiejszych czasach już nie jest.

SaraS napisał/a:

Jack, no, ja takie gadanie odbieram, jakby przeciętny sportowiec sobie wzdychał, że gdyby żył te X lat temu, to jego wyniki byłyby wystarczające, żeby był tym najlepszym. To nie jest wzdychanie za konkretnymi możliwościami z dawnych lat, tylko chęć zablokowania współczesnych możliwości innym. I to bez świadomości, że jego obecne warunki są efektem życia w dzisiejszych czasach, więc w innych i one byłyby inne. Zostając przy przykładzie sportowca: ktoś, kto przy aktualnej wiedzy, metodach, technice itd. jest kiepski, byłby kiepski i dawniej, bo osiągnąłby odpowiednio mniej. Wiadomo, jeden odnalazłby się lepiej, drugi gorzej, ale nie byłyby to znaczące różnice.

A to właśnie robi Raka, przenosi współczesnego siebie, wyprodukowanego dzięki współczesnym możliwościom, do czasów, w których by został wybrany, bo... kobiety miały mniejszy wybór, a mężczyźni - mniejsze możliwości. I nie widzi, że sam tym porównaniem pokazuje, jak słabym materiałem jest na partnera.

Nie, zupełnie nietrafione wnioski.

25,368

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Otóż nie. Wam się wydaje, że ja nie wiem, o czym piszę, ale ja dobrze wiem, o czym piszę. Kiedyś facet, który wyglądał przeciętnie, a przy tym był inteligentny, potrafił się dostosować do warunków i poradzić w każdej sytuacji, a jednocześnie był wierny, skłonny do kompromisów i dobrze traktował swoją partnerkę (zero agresji, przemocy itd.), miał swoje zainteresowania i dało się z nim pogadać na różne tematy, byłby bardzo pożądany. W dzisiejszych czasach już nie jest.


Jesteś przed 30stką, prawda? Ja dobijam do 40stki, a ze względu na uczestnictwo w wielu rodzinnych spędach na imprezach turystycznych (krajowych i międzynarodowych), to poznałem ogromną ilość ludzi z pokolenia moich rodziców, jak również i dziadków. I mogę ci powiedzieć, że....jesteś w błędzie. Taki facet by był określony mianem zniewieściałej pizdy. Przeciętna babka nawet by nie splunęła w kierunku takiego kolesia. I to nie chodzi o to, że 'babki lubią przemocowców', bo nie lubią i nie lubiły, ale lubiły zawsze zdecydowanych kolesi, którzy w razie problemów będą wiedzieli jak dla natręta dać w mordę.

Nawet za moich czasów szkolnych konflikty między chłopcami były rozwiązywane 'solówkami' (a jak już sobie wyjaśniliśmy to i owo to szliśmy na oranżadę i pograć na pegazusie w contre). A normalne chłopaczki latały z kosami grając w pikuty czy 'państwa' (chyba to się tak nazywało, już nie pamiętam).

25,369

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Otóż nie. Wam się wydaje, że ja nie wiem, o czym piszę, ale ja dobrze wiem, o czym piszę. Kiedyś facet, który wyglądał przeciętnie, a przy tym był inteligentny, potrafił się dostosować do warunków i poradzić w każdej sytuacji, a jednocześnie był wierny, skłonny do kompromisów i dobrze traktował swoją partnerkę (zero agresji, przemocy itd.), miał swoje zainteresowania i dało się z nim pogadać na różne tematy, byłby bardzo pożądany. W dzisiejszych czasach już nie jest.


Jesteś przed 30stką, prawda? Ja dobijam do 40stki, a ze względu na uczestnictwo w wielu rodzinnych spędach na imprezach turystycznych (krajowych i międzynarodowych), to poznałem ogromną ilość ludzi z pokolenia moich rodziców, jak również i dziadków. I mogę ci powiedzieć, że....jesteś w błędzie. Taki facet by był określony mianem zniewieściałej pizdy. Przeciętna babka nawet by nie splunęła w kierunku takiego kolesia. I to nie chodzi o to, że 'babki lubią przemocowców', bo nie lubią i nie lubiły, ale lubiły zawsze zdecydowanych kolesi, którzy w razie problemów będą wiedzieli jak dla natręta dać w mordę.

Nawet za moich czasów szkolnych konflikty między chłopcami były rozwiązywane 'solówkami' (a jak już sobie wyjaśniliśmy to i owo to szliśmy na oranżadę i pograć na pegazusie w contre). A normalne chłopaczki latały z kosami grając w pikuty czy 'państwa' (chyba to się tak nazywało, już nie pamiętam).

W którym miejscu wyczytałeś niezdecydowanie?

25,370

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

Co do 'mamejek' to trochę jak z samobójcami - im więcej....tym mniej. Nie przekażą genów, nie przekażą wzorców. Po prostu sami wyginiecie z biegiem czasu. Tylko teraz jesteście jeszcze młodzi i coś możecie z tym zrobić. Za kolejne 10 lat będzie już nieporównywalnie trudniej. Za 20 - będzie to niemożliwe już.

Otóż nie, totalnie się nie zgadzam, że takie osoby wyginą. Już w dzisiejszych czasach świat zewnętrzny, a przede wszystkim internet wywiera ogromny wpływ na młodych ludzi. To, że ktoś będzie miał dobrych rodziców nie gwarantuje, że nie stanie się tą "mameją". I tak samo nie ma pewności, że na odwrót to tak zadziała. Takich ludzi będzie przybywać bo według starych będą nieudacznikami, a nie według współczesnych standardów. Ty nie masz nawet 40, a już gadasz jak te dziadki co powtarzają "kiedyś to było". Prawda jest taka, że dla mnie nie ma znaczenia czy twoje czasy były lepsze czy gorsze tak jak moje czasy nie mają znaczenia dla osób sporo młodszych ode mnie. Każde czasy są w pewnym sensie dobre i w pewnym sensie gówniane.

Jack Sparrow napisał/a:

Nawet za moich czasów szkolnych konflikty między chłopcami były rozwiązywane 'solówkami' (a jak już sobie wyjaśniliśmy to i owo to szliśmy na oranżadę i pograć na pegazusie w contre). A normalne chłopaczki latały z kosami grając w pikuty czy 'państwa' (chyba to się tak nazywało, już nie pamiętam).

A za moich czasów szkolnych to już odchodziło bo zaczęły się smartfony i nagrywanie wszystkiego. Nikt się nie umawiał na solówki bo to docierało do nauczycieli i rodziców w tempie ekspresowym. Cokolwiek się odwaliło to cała szkoła wiedziała już następnego dnia.

25,371

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

facet, który (...) potrafił się dostosować do warunków i poradzić w każdej sytuacji (...)

Problem w tym, że te słowa nie opisują ciebie, Rakuś lol Jak ty nawet własnych włosów na głowie i ubioru nie umiesz ogarnąć, żeby wyglądać choć trochę bardziej męsko i modnie. To co dopiero jakby przyszło do rozwiązywania problemów.
Normalni przeciętni z wyglądu faceci choć próbują podrasować swój wygląd, żeby zwiększyć swoje szanse, a ty nie robisz nic.

25,372

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

facet, który (...) potrafił się dostosować do warunków i poradzić w każdej sytuacji (...)

Problem w tym, że te słowa nie opisują ciebie, Rakuś lol Jak ty nawet własnych włosów na głowie i ubioru nie umiesz ogarnąć, żeby wyglądać choć trochę bardziej męsko i modnie. To co dopiero jakby przyszło do rozwiązywania problemów.
Normalni przeciętni z wyglądu faceci choć próbują podrasować swój wygląd, żeby zwiększyć swoje szanse, a ty nie robisz nic.

Opisują mnie. Ubiór i fryzura dla mnie są ok, a to, że kobietom to nie pasuje, bo mają wymagania z kosmosu, to już nie mój problem. Kiedyś nie miało to znaczenia, dlatego właśnie mając te cechy, które mam, bez problemu znalazłbym partnerkę. Już pomijam fakt, że nawet fryzjer, zapytany o poradę, doradził mi taką samą fryzurę, jaką miałem wcześniej wink

25,373

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

W którym miejscu wyczytałeś niezdecydowanie?


Opisując tego przykładowego faceta chciałbyś widzieć w nim siebie.

A nie masz takich cech. Nie potrafisz dostosować się do sytuacji, nie radzisz sobie z życiem, nie jesteś skłonny do kompromisu i nie masz bladego pojęcia czy byłbyś wierny. Jesteś zawieszony na braku partnerki i własnym dziewictwie.

Już wystarczy twoje wtrącenie o 'braku agresji' i z doświadczenia ci mówię, że nie przeżyłbyś czasów szkolnych te 20-30 lat wstecz. Bo teraz rzadko dochodzi do rękoczynów, a frustracje ludzie wylewają w internetach. Wtedy nie było takiej możliwości i konflikty z rękoczynami były na porządku dziennym. Póki kości całe i zęby na miejscu - nikt nie ingerował, że Jaś sprzedał kuksańca Zbyszkowi, a Heniek kopnął Zenka.

Masz, poczytaj sobie i pomyśl, czy taki frędzel pozbawiony agresji przeżyłby kocenie jako dziecko w wieku szkolnym w latach 90tych:

http://edukacjaidialog.pl/archiwum/2006 … ,1878.html



Jednostki takie jak ty czy Shini i reszta naszych inceli to miały wtedy piekło na ziemi, bo to na nich skupiała się cała frustracja, która teraz jest wylewana w internetach. Wtedy dostawałbyś regularnie w mordę od tych bardziej agresywnych i zdecydowanych w działaniu 'kolegów'.


Tobie się wydaje, że wtedy świat był cukierkowy, bo jak nie było internetów, to kobiety nie miały tik tokowego siana w głowie, jakie według ciebie mają obecnie. Ale nie masz bladego pojęcia jak wyglądały tamte realia. A były po prostu....brutalniejsze.

25,374

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

To jednak poczytaj co się działo. Nigdzie nie pisałem, że smutna się myli wręcz przeciwnie, miała rację. Cenną energię? Ja wczoraj byłem prawie 11h godzin w pracy, potem od razu na trening i jeszcze miałem energię by napisać posta. To nie jest zbyt duży wysiłek, a energii często nie mam na co spożytkować. W interakcjach z ludźmi w realu mówię znacznie mniej niż piszę na forum więc nikt raczej nie zdąży się zmęczyć rozmową.

Skoro nie rozumiesz, to nazwę to inaczej: upierdliwość. Takie roztrząsanie tematów, które można zamknąć w kilku zdaniach, jest zwyczajnie męczące dla innych, jest wręcz energetycznym wampiryzmem, służąc tylko Tobie. W tym miejscu pojawia się pytanie, czy masz świadomość w jakim celu to robisz? Bo to przecież z czegoś wynika.

I może nie napisałeś, że Smutna nie miała racji, ale już ten zacytowany przez Ciebie fragment przecież uraził Cię na tyle, że musiałeś to z siebie wywalić i przemielić kilka razy.

I to jest bardzo ciekawe, co napisałeś, bo jeszcze niedawno twierdziłeś, że po 11 godzinach pracy u szwagra nic Ci się nie chce. Teraz, kiedy lepiej Ci to pasuje, nagle okazuje się, że masz tyle energii, że Ci jej nie szkoda. Nie widzisz, że to się wzajemnie wyklucza?

25,375

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Otóż nie, totalnie się nie zgadzam, że takie osoby wyginą.

Acha. A z kim chcesz zrobić sobie dziecko? Własną ręką? Skarpetką? Rozmnożysz się przez pączkowanie?


za moich czasów szkolnych to już odchodziło bo zaczęły się smartfony i nagrywanie wszystkiego. Nikt się nie umawiał na solówki bo to docierało do nauczycieli i rodziców w tempie ekspresowym. Cokolwiek się odwaliło to cała szkoła wiedziała już następnego dnia.

A ty myślisz, ze nikt tego nie wiedział? Wiedzieli wszyscy. Tylko póki zęby na miejscu i kości całe, to nikt nie ingerował, w myśl zasady, ze chłopcy będą chłopcami i muszą ustalić kolejność dziobania w grupie.

25,376 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2024-03-21 14:57:26)

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

W którym miejscu wyczytałeś niezdecydowanie?


Opisując tego przykładowego faceta chciałbyś widzieć w nim siebie.

A nie masz takich cech. Nie potrafisz dostosować się do sytuacji, nie radzisz sobie z życiem, nie jesteś skłonny do kompromisu i nie masz bladego pojęcia czy byłbyś wierny. Jesteś zawieszony na braku partnerki i własnym dziewictwie.

Już wystarczy twoje wtrącenie o 'braku agresji' i z doświadczenia ci mówię, że nie przeżyłbyś czasów szkolnych te 20-30 lat wstecz. Bo teraz rzadko dochodzi do rękoczynów, a frustracje ludzie wylewają w internetach. Wtedy nie było takiej możliwości i konflikty z rękoczynami były na porządku dziennym. Póki kości całe i zęby na miejscu - nikt nie ingerował, że Jaś sprzedał kuksańca Zbyszkowi, a Heniek kopnął Zenka.

Masz, poczytaj sobie i pomyśl, czy taki frędzel pozbawiony agresji przeżyłby kocenie jako dziecko w wieku szkolnym w latach 90tych:

http://edukacjaidialog.pl/archiwum/2006 … ,1878.html



Jednostki takie jak ty czy Shini i reszta naszych inceli to miały wtedy piekło na ziemi, bo to na nich skupiała się cała frustracja, która teraz jest wylewana w internetach. Wtedy dostawałbyś regularnie w mordę od tych bardziej agresywnych i zdecydowanych w działaniu 'kolegów'.


Tobie się wydaje, że wtedy świat był cukierkowy, bo jak nie było internetów, to kobiety nie miały tik tokowego siana w głowie, jakie według ciebie mają obecnie. Ale nie masz bladego pojęcia jak wyglądały tamte realia. A były po prostu....brutalniejsze.

Ty myślisz, że ja nie wiem, co to jest kocenie? I tak, byłem prześladowany w szkole. Brak agresji dotyczył jedynie relacji z partnerką, nie znaczy to, że nie potrafiłbym oddać, gdyby zaszła taka potrzeba. Nie uważam, że tamte czasy były cukierkowe, bo nie były. Odnoszę się jedynie do kwestii relacji z kobietami.

I tak, potrafię dostosować się do sytuacji, radzę sobie w życiu, zawsze chętnie idę na kompromis i mam stuprocentową pewność, że byłbym wierny.

25,377

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Anewe napisał/a:

Problem w tym, że te słowa nie opisują ciebie, Rakuś lol Jak ty nawet własnych włosów na głowie i ubioru nie umiesz ogarnąć, żeby wyglądać choć trochę bardziej męsko i modnie. To co dopiero jakby przyszło do rozwiązywania problemów.
Normalni przeciętni z wyglądu faceci choć próbują podrasować swój wygląd, żeby zwiększyć swoje szanse, a ty nie robisz nic.

Opisują mnie. Ubiór i fryzura dla mnie są ok, a to, że kobietom to nie pasuje, bo mają wymagania z kosmosu, to już nie mój problem. Kiedyś nie miało to znaczenia, dlatego właśnie mając te cechy, które mam, bez problemu znalazłbym partnerkę. Już pomijam fakt, że nawet fryzjer, zapytany o poradę, doradził mi taką samą fryzurę, jaką miałem wcześniej wink

Oczywiście, że moda zawsze miała znaczenie. I oczywiście, że to twój problem, że nie potrafisz zrobić niczego, aby się podobać.

25,378

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Ty myślisz, że ja nie wiem, co to jest kocenie? I tak, byłem prześladowany w szkole. Brak agresji dotyczył jedynie relacji z partnerką, nie znaczy to, że nie potrafiłbym oddać, gdyby zaszła taka potrzeba.

I tak, potrafię dostosować się do sytuacji, radzę sobie w życiu, zawsze chętnie idę na kompromis i mam stuprocentową pewność, że byłbym wierny.


No to najwyraźniej nie wiedziałeś jak oddać.


Żyjesz jakimiś fantazjami, a życie cię weryfikuje ostro.

25,379

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ty myślisz, że ja nie wiem, co to jest kocenie? I tak, byłem prześladowany w szkole. Brak agresji dotyczył jedynie relacji z partnerką, nie znaczy to, że nie potrafiłbym oddać, gdyby zaszła taka potrzeba.

I tak, potrafię dostosować się do sytuacji, radzę sobie w życiu, zawsze chętnie idę na kompromis i mam stuprocentową pewność, że byłbym wierny.


No to najwyraźniej nie wiedziałeś jak oddać.

Wiedziałem. Tylko że wszyscy byli przeciwko mnie, więc kiedy oddawałem, to ze mnie robiono agresora.

Żyjesz jakimiś fantazjami, a życie cię weryfikuje ostro.

Nic mnie nie weryfikuje.

25,380

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Nic mnie nie weryfikuje.


Acha. I ty jesteś taki zajebisty i to wina kobiet, że nie dają ci szansy się wykazać.


Ja rozumiem trolling, ale masz jakieś chore fiksacje i urojenia.

25,381

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nic mnie nie weryfikuje.


Acha. I ty jesteś taki zajebisty i to wina kobiet, że nie dają ci szansy się wykazać.


Ja rozumiem trolling, ale masz jakieś chore fiksacje i urojenia.

No jeżeli jest się odrzucanym z góry i nie dostaje się szans, by się wykazać, to choćby było się najbardziej zajebistym, to i tak nic to nie da.

25,382

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

No jeżeli jest się odrzucanym z góry i nie dostaje się szans, by się wykazać, to choćby było się najbardziej zajebistym, to i tak nic to nie da.


LOL no tak. Tradycyjnie.

A tak z ciekawości....co uważasz za taką szansę wykazania się jak nawet fryzury nie chcesz zmienić?

25,383

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Otóż nie. Wam się wydaje, że ja nie wiem, o czym piszę, ale ja dobrze wiem, o czym piszę. Kiedyś facet, który wyglądał przeciętnie, a przy tym był inteligentny, potrafił się dostosować do warunków i poradzić w każdej sytuacji, a jednocześnie był wierny, skłonny do kompromisów i dobrze traktował swoją partnerkę (zero agresji, przemocy itd.), miał swoje zainteresowania i dało się z nim pogadać na różne tematy, byłby bardzo pożądany. W dzisiejszych czasach już nie jest.

Iks de.

Wyglądasz przeciętnie i z tego, co słyszałam, jak młody chłopiec. Dzisiaj. Przy dzisiejszych możliwościach, których jest pierdyliard razy więcej niż kilkadziesiąt lat temu. Sklepy pełne ciuchów i kosmetyków, apteki na "trudne przypadki", przeróżne style, fryzjerzy, barberzy, siłownie i inne miejsca, w których można pracować nad sylwetką, salony od każdego fragmentu człowieka wink - stopy, dłonie, twarz, cokolwiek, świadomość dot. żywienia, dietetycy, trenerzy, internet w ramach kopalni wiedzy, porad i inspiracji, a do tego taka wolność, akceptacja i przyzwyczajenie do różnych stylizacji, jak chyba nigdy wcześniej, że naprawdę... kim trzeba być, żeby nie znaleźć nic dla siebie? Jeżeli Ty przy tych wszystkich możliwościach wyglądasz przeciętnie, to jak wyglądałbyś kiedyś? Nie, nie łudź się, że tak samo.

A z tym, że potrafisz się dostosować do warunków i poradzić sobie w każdej sytuacji? Przecież Ty jesteś modelowym przykładem osoby, która tego nie potrafi. Znowu: w dzisiejszych czasach, kiedy praktycznie każdy ma telefon z aparatem, co któryś - profesjonalny aparat, a i zawodowych fotografów jest od cholery, Ty nie masz dobrych zdjęć, zostajesz przy byle jakich, mimo że z tym wiążesz swoje porażki. Do czego niby byłbyś się w stanie kiedyś dostosować i z czym sobie poradzić, skoro potencjalnych rozwiązań byłoby praktycznie w każdej sytuacji o wiele, wiele mniej?

Nie, Raka. Zgodzę się z Jackiem. Ktoś taki nie byłby pożądany, mało tego, w oczach innych wypadałby jeszcze gorzej. Ja też, jak rozmawiam ze starszymi od siebie, to widzę zdecydowanie mocniejszy niż dzisiaj nacisk na tę bardziej stereotypowo/po dawnemu postrzeganą męskość; i w wyglądzie, i w zachowaniu. A Ty nie masz ani jednego, ani drugiego.

25,384 Ostatnio edytowany przez Anewe (2024-03-21 15:39:16)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Ubiór i fryzura dla mnie są ok, a to, że kobietom to nie pasuje, bo mają wymagania z kosmosu, to już nie mój problem.

No właśnie to twój problem, a nie ich big_smile

Pan ze zdjęcia pewnie też się sobie podoba w tym stroju, natomiast kobietom niekoniecznie
https://i.sadistic.pl/pics/187f5f7425e5.jpg

Domyślam się, że ten koleś ze zdjęcia ubrał się tak 'dla beki', natomiast niedawno, gdy było ok 15-17 stopni, widziałam na ulicy kolesia w podobnej stylówce, tylko reklamówkę miał z żabki.

25,385

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Otóż nie. Wam się wydaje, że ja nie wiem, o czym piszę, ale ja dobrze wiem, o czym piszę. Kiedyś facet, który wyglądał przeciętnie, a przy tym był inteligentny, potrafił się dostosować do warunków i poradzić w każdej sytuacji, a jednocześnie był wierny, skłonny do kompromisów i dobrze traktował swoją partnerkę (zero agresji, przemocy itd.), miał swoje zainteresowania i dało się z nim pogadać na różne tematy, byłby bardzo pożądany. W dzisiejszych czasach już nie jest.

Iks de.

Wyglądasz przeciętnie i z tego, co słyszałam, jak młody chłopiec. Dzisiaj. Przy dzisiejszych możliwościach, których jest pierdyliard razy więcej niż kilkadziesiąt lat temu. Sklepy pełne ciuchów i kosmetyków, apteki na "trudne przypadki", przeróżne style, fryzjerzy, barberzy, siłownie i inne miejsca, w których można pracować nad sylwetką, salony od każdego fragmentu człowieka wink - stopy, dłonie, twarz, cokolwiek, świadomość dot. żywienia, dietetycy, trenerzy, internet w ramach kopalni wiedzy, porad i inspiracji, a do tego taka wolność, akceptacja i przyzwyczajenie do różnych stylizacji, jak chyba nigdy wcześniej, że naprawdę... kim trzeba być, żeby nie znaleźć nic dla siebie? Jeżeli Ty przy tych wszystkich możliwościach wyglądasz przeciętnie, to jak wyglądałbyś kiedyś? Nie, nie łudź się, że tak samo.

A z tym, że potrafisz się dostosować do warunków i poradzić sobie w każdej sytuacji? Przecież Ty jesteś modelowym przykładem osoby, która tego nie potrafi. Znowu: w dzisiejszych czasach, kiedy praktycznie każdy ma telefon z aparatem, co któryś - profesjonalny aparat, a i zawodowych fotografów jest od cholery, Ty nie masz dobrych zdjęć, zostajesz przy byle jakich, mimo że z tym wiążesz swoje porażki. Do czego niby byłbyś się w stanie kiedyś dostosować i z czym sobie poradzić, skoro potencjalnych rozwiązań byłoby praktycznie w każdej sytuacji o wiele, wiele mniej?

Nie, Raka. Zgodzę się z Jackiem. Ktoś taki nie byłby pożądany, mało tego, w oczach innych wypadałby jeszcze gorzej. Ja też, jak rozmawiam ze starszymi od siebie, to widzę zdecydowanie mocniejszy niż dzisiaj nacisk na tę bardziej stereotypowo/po dawnemu postrzeganą męskość; i w wyglądzie, i w zachowaniu. A Ty nie masz ani jednego, ani drugiego.

Skoro sam się sobie podobam, to po co mam się zmieniać, żeby na siłę się komuś przypodobać? Wolę być sam niż z kimś, kto jest ze mną tylko dla wyglądu. Jakoś grubym babom nikt nie mówi, że mają schudnąć, tylko wręcz wmawia, że są piękne i zasługują na chada, bo body positive.

25,386

Odp: 30lat i cały czas sam

Anewe ale to akurat słaby przykład mimo wszystko. Swego czasu był na to hype: siata z biedry i białe skary w sandałach + koszulka wpierdolka.

https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Gd … 07957.html



A na foto z Dubaju to mimo wszystko znalazła by się chętna...bo reszta ma jednoznacznie ironiczny charakter.


https://bi.im-g.pl/im/21/cc/17/z24955681Q,Geralt-jest-Polakiem.jpg

25,387

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Skoro sam się sobie podobam, to po co mam się zmieniać, żeby na siłę się komuś przypodobać?


Jedno słowo: samokrytyka.


Wolę być sam niż z kimś, kto jest ze mną tylko dla wyglądu.

Acha. A kto chciałby się umawiać z osobą, która nie chce wsadzić nawet minimum wysiłku we własną prezencję?



Nie odpowiedziałeś: co rozumiesz przez danie szansy.

25,388

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Skoro sam się sobie podobam, to po co mam się zmieniać, żeby na siłę się komuś przypodobać?


Jedno słowo: samokrytyka.

Znam swoje wady i zalety.

Wolę być sam niż z kimś, kto jest ze mną tylko dla wyglądu.

Acha. A kto chciałby się umawiać z osobą, która nie chce wsadzić nawet minimum wysiłku we własną prezencję?

Ja. Bo umawiam się z charakterem, a nie wyglądem. Jeśli dziewczyna spełnia minimalne wymagania w kwestii wyglądu, to jest mi bez różnicy, czy chodzi w dresie czy w sukience albo czy ma włosy spięte czy rozpuszczone.

Nie odpowiedziałeś: co rozumiesz przez danie szansy.

Nieodrzucanie z góry? Jak przychodzę w miejsce, które z założenia ma na celu socjalizację ludzi o podobnych zainteresowaniach (typu konwenty fanowskie, spotkania typu language exchange itd.), to chyba logiczne, że chcę tam poznać ludzi, a jakoś żadna kobieta nie jest zainteresowana choćby rozmową ze mną. Facet bez problemu pogada i czasem wyjdzie z tego głębsza znajomość, ale kobieta – w życiu. A przecież nie oczekuję, żeby szła ze mną na randkę. Ale jakbyśmy się poznali na takim wydarzeniu i spotkali w większej grupie albo potem poznał jej znajomych, to prędzej czy później trafiłaby się jakaś wolna kobieta, która byłaby zainteresowana związkiem ze mną.

25,389

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Nieodrzucanie z góry? Jak przychodzę w miejsce, które z założenia ma na celu socjalizację ludzi o podobnych zainteresowaniach (typu konwenty fanowskie, spotkania typu language exchange itd.), to chyba logiczne, że chcę tam poznać ludzi, a jakoś żadna kobieta nie jest zainteresowana choćby rozmową ze mną. Facet bez problemu pogada i czasem wyjdzie z tego głębsza znajomość, ale kobieta – w życiu. A przecież nie oczekuję, żeby szła ze mną na randkę. Ale jakbyśmy się poznali na takim wydarzeniu i spotkali w większej grupie albo potem poznał jej znajomych, to prędzej czy później trafiłaby się jakaś wolna kobieta, która byłaby zainteresowana związkiem ze mną.

Co to znaczy, że "nie jest zainteresowana choćby rozmową z tobą?" Czym to się objawia? Mówisz do niej, a ona udaje głuchą? Wychodzi do toalety? Czy oczekujesz, że dziewczyna, której nie podobasz się z wyglądu, zagada pierwsza i będzie cię zabawiać?

25,390

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Skoro sam się sobie podobam, to po co mam się zmieniać, żeby na siłę się komuś przypodobać? Wolę być sam niż z kimś, kto jest ze mną tylko dla wyglądu. Jakoś grubym babom nikt nie mówi, że mają schudnąć, tylko wręcz wmawia, że są piękne i zasługują na chada, bo body positive.

A u was Murzynów biją... wink

To, że te "grube baby" żądają, że mają się podobać, jest tak samo durne, jak Twoje oczekiwania. Ludziom podoba się to, co się podoba.

Przyciąganie wyglądem czy choćby nieodpychanie nie jest równoznaczne z tym, że tylko wygląd ma się do zaoferowania. Tak jak na rozmowę o pracę przyszykujesz się tak, żeby w y g l ą d a ć profesjonalnie, zamiast awanturować się, że liczą się tylko umiejętności, tak samo, żeby się komuś spodobać, musisz dorzucić odpowiedni wygląd. To nie jest albo - albo, obie rzeczy się liczą i dla większości ludzi nie stanowią przeszkody nie do pokonania. A tymi, dla których stanowią, nikt nie będzie się przejmował.

25,391 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-03-21 16:49:43)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Ja. Bo umawiam się z charakterem, a nie wyglądem. Jeśli dziewczyna spełnia minimalne wymagania w kwestii wyglądu, to jest mi bez różnicy, czy chodzi w dresie czy w sukience albo czy ma włosy spięte czy rozpuszczone.

No patrz, a Ty wyraźnie nie spełniasz owych minimalnych wymagań, stąd kompletny brak zainteresowania Twoją osobą, ale oburzasz się, że w drugą stronę to nie działa tak samo.
Jeśli samemu sobie się podobasz, to ok, podobaj się sobie i chyba tylko sobie, ale nie narzekaj, że jesteś sam.

25,392

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

Jednostki takie jak ty czy Shini i reszta naszych inceli to miały wtedy piekło na ziemi, bo to na nich skupiała się cała frustracja, która teraz jest wylewana w internetach. Wtedy dostawałbyś regularnie w mordę od tych bardziej agresywnych i zdecydowanych w działaniu 'kolegów'.

Nie wiem jak raka ale co do mnie to całkowicie się mylisz. Po pierwsze nie ma sensu tego porównywać bo w tamtych czasach po prostu nie mogłoby być takich ludzi jak teraz bo nie było czynników ich tworzących. Po drugie od początku podstawówki trenowałem sztuki walki więc bez większych problemów dałbym radę większości tych "kolegów", oczywiście jeśli mowa o walce jeden na jeden. Tyle tylko, że byłem z poza rejonu i za jakąkolwiek grubszą akcję groziło mi wydalenie ze szkoły. I kto tu ogóle powiedział, że nigdy nie korzystałem z tych umiejętności?

Priscilla napisał/a:

W tym miejscu pojawia się pytanie, czy masz świadomość w jakim celu to robisz? Bo to przecież z czegoś wynika.

I może nie napisałeś, że Smutna nie miała racji, ale już ten zacytowany przez Ciebie fragment przecież uraził Cię na tyle, że musiałeś to z siebie wywalić i przemielić kilka razy.

I to jest bardzo ciekawe, co napisałeś, bo jeszcze niedawno twierdziłeś, że po 11 godzinach pracy u szwagra nic Ci się nie chce. Teraz, kiedy lepiej Ci to pasuje, nagle okazuje się, że masz tyle energii, że Ci jej nie szkoda. Nie widzisz, że to się wzajemnie wyklucza?

Jeśli już miałbym wskazać konkretny cel to chyba byłaby nuda. Mogłem to olać i nic nie pisać, a tak rozmowa trwa dalej.

Jakie kilka razy, skąd wy to wzięliście? Napisałem jeden większy post.

Bo to prawda, że po 11h pracy nic mi się nie chce no chyba, że za coś zapłaciłem wtedy się zmuszę, a trening jest jedną z takich rzeczy. Napisanie posta nie jest żadnym wysiłkiem. Tu nic się nie wyklucza, jedynie ty tak to widzisz bo chcesz tak to widzieć.

Jack Sparrow napisał/a:

Acha. A z kim chcesz zrobić sobie dziecko? Własną ręką? Skarpetką? Rozmnożysz się przez pączkowanie?

A ty myślisz, ze nikt tego nie wiedział? Wiedzieli wszyscy. Tylko póki zęby na miejscu i kości całe, to nikt nie ingerował, w myśl zasady, ze chłopcy będą chłopcami i muszą ustalić kolejność dziobania w grupie.

Nie nudzi cię to dopisywanie sobie czegoś czego nigdy nie było? Skąd w ogóle pojawiła ci się myśl, że mowa o moich dzieciach? Ta kwestia pozostaje bez zmian, ja nie zamierzam mieć dzieci.

Pierwszy raz w życiu słyszę by jakikolwiek nauczyciel lub rodzic pomyślał, że chłopcy "muszą ustalić kolejność dziobania".

W kwestii raki jednej rzeczy nawet ja nie ogarniam. Też nie mogę sobie wyobrazić, że nikt dosłownie nie chce z nim nawet rozmawiać. Ja jak już do kogoś zagadam to rozmowa jakoś idzie niezależnie od płci. W ostatni weekend byłem na targach japońskich i zdobyłem jedną znajomą, co prawda poza konkurencją ale jednak.

25,393

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

W kwestii raki jednej rzeczy nawet ja nie ogarniam. Też nie mogę sobie wyobrazić, że nikt dosłownie nie chce z nim nawet rozmawiać. Ja jak już do kogoś zagadam to rozmowa jakoś idzie niezależnie od płci. W ostatni weekend byłem na targach japońskich i zdobyłem jedną znajomą, co prawda poza konkurencją ale jednak.

To na pewno dlatego, że jesteś przystojny, wysportowany i w ogóle wizualnie chad; incelem możesz być co najwyżej mentalnym. tongue

25,394

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nieodrzucanie z góry? Jak przychodzę w miejsce, które z założenia ma na celu socjalizację ludzi o podobnych zainteresowaniach (typu konwenty fanowskie, spotkania typu language exchange itd.), to chyba logiczne, że chcę tam poznać ludzi, a jakoś żadna kobieta nie jest zainteresowana choćby rozmową ze mną. Facet bez problemu pogada i czasem wyjdzie z tego głębsza znajomość, ale kobieta – w życiu. A przecież nie oczekuję, żeby szła ze mną na randkę. Ale jakbyśmy się poznali na takim wydarzeniu i spotkali w większej grupie albo potem poznał jej znajomych, to prędzej czy później trafiłaby się jakaś wolna kobieta, która byłaby zainteresowana związkiem ze mną.

Co to znaczy, że "nie jest zainteresowana choćby rozmową z tobą?" Czym to się objawia? Mówisz do niej, a ona udaje głuchą? Wychodzi do toalety? Czy oczekujesz, że dziewczyna, której nie podobasz się z wyglądu, zagada pierwsza i będzie cię zabawiać?

Nie oczekuję, by ktokolwiek mnie zabawiał czy zagadywał pierwszy. To ja zazwyczaj inicjuję kontakt. Nie jest zainteresowana = odpowiada od niechcenia, jednym słowem albo po prostu odchodzi.

25,395

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Skoro sam się sobie podobam, to po co mam się zmieniać, żeby na siłę się komuś przypodobać? Wolę być sam niż z kimś, kto jest ze mną tylko dla wyglądu. Jakoś grubym babom nikt nie mówi, że mają schudnąć, tylko wręcz wmawia, że są piękne i zasługują na chada, bo body positive.

A u was Murzynów biją... wink

To, że te "grube baby" żądają, że mają się podobać, jest tak samo durne, jak Twoje oczekiwania. Ludziom podoba się to, co się podoba.

Przyciąganie wyglądem czy choćby nieodpychanie nie jest równoznaczne z tym, że tylko wygląd ma się do zaoferowania. Tak jak na rozmowę o pracę przyszykujesz się tak, żeby w y g l ą d a ć profesjonalnie, zamiast awanturować się, że liczą się tylko umiejętności, tak samo, żeby się komuś spodobać, musisz dorzucić odpowiedni wygląd. To nie jest albo - albo, obie rzeczy się liczą i dla większości ludzi nie stanowią przeszkody nie do pokonania. A tymi, dla których stanowią, nikt nie będzie się przejmował.

Ale ja nie odpycham wyglądem, tylko po prostu wyglądam przeciętnie. Na randkę też się przyszykuję, ale najpierw trzeba mieć z kim na nią iść. Poza tym, nawet jeśli się nie podobam, to przecież nie jest jeszcze powód, żeby mnie ignorować i odrzucać na wstępie.

25,396

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ja. Bo umawiam się z charakterem, a nie wyglądem. Jeśli dziewczyna spełnia minimalne wymagania w kwestii wyglądu, to jest mi bez różnicy, czy chodzi w dresie czy w sukience albo czy ma włosy spięte czy rozpuszczone.

No patrz, a Ty wyraźnie nie spełniasz owych minimalnych wymagań, stąd kompletny brak zainteresowania Twoją osobą, ale oburzasz się, że w drugą stronę to nie działa tak samo.
Jeśli samemu sobie się podobasz, to ok, podobaj się sobie i chyba tylko sobie, ale nie narzekaj, że jesteś sam.

Nie spełniam, bo te minimalne wymagania są ekstremalnie zawyżone z powodu hipergamii. I nawet gdybym zmienił coś w swoim wyglądzie, to i tak bym tych wymagań nie spełniał, bo po prostu moje rówieśniczki szukają ideału. Współczesny mężczyzna musi się starać 100x bardziej niż ich dziadkowie o kobiety 100x mniej wartościowe niż ich babcie.

25,397 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-03-21 19:23:38)

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:

To na pewno dlatego, że jesteś przystojny, wysportowany i w ogóle wizualnie chad; incelem możesz być co najwyżej mentalnym. tongue

Raczej dlatego, że miałem farta bo dziewczyna była mega otwarta i ekstrawertyczna. Do wyglądu chada mi daleko ale na pewno nie jestem poniżej przeciętnej.

25,398 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-03-21 19:23:44)

Odp: 30lat i cały czas sam

.

25,399 Ostatnio edytowany przez Theodore Robert Bundy (2024-03-21 20:01:59)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Skoro sam się sobie podobam, to po co mam się zmieniać, żeby na siłę się komuś przypodobać? Wolę być sam niż z kimś, kto jest ze mną tylko dla wyglądu. Jakoś grubym babom nikt nie mówi, że mają schudnąć, tylko wręcz wmawia, że są piękne i zasługują na chada, bo body positive.

A u was Murzynów biją... wink

To, że te "grube baby" żądają, że mają się podobać, jest tak samo durne, jak Twoje oczekiwania. Ludziom podoba się to, co się podoba.

Przyciąganie wyglądem czy choćby nieodpychanie nie jest równoznaczne z tym, że tylko wygląd ma się do zaoferowania. Tak jak na rozmowę o pracę przyszykujesz się tak, żeby w y g l ą d a ć profesjonalnie, zamiast awanturować się, że liczą się tylko umiejętności, tak samo, żeby się komuś spodobać, musisz dorzucić odpowiedni wygląd. To nie jest albo - albo, obie rzeczy się liczą i dla większości ludzi nie stanowią przeszkody nie do pokonania. A tymi, dla których stanowią, nikt nie będzie się przejmował.

Ale ja nie odpycham wyglądem, tylko po prostu wyglądam przeciętnie. Na randkę też się przyszykuję, ale najpierw trzeba mieć z kim na nią iść. Poza tym, nawet jeśli się nie podobam, to przecież nie jest jeszcze powód, żeby mnie ignorować i odrzucać na wstępie.

Już ktoś cię tutaj opisał, i stwierdził że jesteś poniżej przeciętnej wiec skończ pierdolic bo odpychasz wyglądem, na dodatek jesteś niski.

25,400

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:

A u was Murzynów biją... wink

To, że te "grube baby" żądają, że mają się podobać, jest tak samo durne, jak Twoje oczekiwania. Ludziom podoba się to, co się podoba.

Przyciąganie wyglądem czy choćby nieodpychanie nie jest równoznaczne z tym, że tylko wygląd ma się do zaoferowania. Tak jak na rozmowę o pracę przyszykujesz się tak, żeby w y g l ą d a ć profesjonalnie, zamiast awanturować się, że liczą się tylko umiejętności, tak samo, żeby się komuś spodobać, musisz dorzucić odpowiedni wygląd. To nie jest albo - albo, obie rzeczy się liczą i dla większości ludzi nie stanowią przeszkody nie do pokonania. A tymi, dla których stanowią, nikt nie będzie się przejmował.

Ale ja nie odpycham wyglądem, tylko po prostu wyglądam przeciętnie. Na randkę też się przyszykuję, ale najpierw trzeba mieć z kim na nią iść. Poza tym, nawet jeśli się nie podobam, to przecież nie jest jeszcze powód, żeby mnie ignorować i odrzucać na wstępie.

Już ktoś cię tutaj opisał, i stwierdził że jesteś poniżej przeciętnej wiec skończ pierdolic bo odpychasz wyglądem, na dodatek jesteś niski.

Ale kilkanaście innych, obcych mi osób, stwierdziło, że jestem przeciętny, więc ta jedna opinia niczego nie zmienia. A niski nie jestem, no chyba że dla dziewczyny, która szuka minimum 190 cm big_smile

25,401

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ale ja nie odpycham wyglądem, tylko po prostu wyglądam przeciętnie. Na randkę też się przyszykuję, ale najpierw trzeba mieć z kim na nią iść. Poza tym, nawet jeśli się nie podobam, to przecież nie jest jeszcze powód, żeby mnie ignorować i odrzucać na wstępie.

Już ktoś cię tutaj opisał, i stwierdził że jesteś poniżej przeciętnej wiec skończ pierdolic bo odpychasz wyglądem, na dodatek jesteś niski.

Ale kilkanaście innych, obcych mi osób, stwierdziło, że jestem przeciętny, więc ta jedna opinia niczego nie zmienia. A niski nie jestem, no chyba że dla dziewczyny, która szuka minimum 190 cm big_smile

Nie każdy jest w stanie napisać czy powiedzieć prawdę, bo nie wypada, dlatego łatwiej wykrztusić „przeciętny” czyli słaby, każda od ciebie spierdala po kilku sekundach wiec po co na sile wmawiasz sobie co innego?

25,402

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Ale ja nie odpycham wyglądem, tylko po prostu wyglądam przeciętnie. Na randkę też się przyszykuję, ale najpierw trzeba mieć z kim na nią iść. Poza tym, nawet jeśli się nie podobam, to przecież nie jest jeszcze powód, żeby mnie ignorować i odrzucać na wstępie.

Ja Cię nie widziałam, to Ty twierdzisz, że to przez wygląd.

Z tego, co powiedziałeś, nikt Cię nie ignoruje, tylko odpowiadają Ci od niechcenia. To różnica. Bo skoro się nie podobasz ani nie sprawiasz, że ktoś chce Cię poznać (tak, wiemy, że jeszcze nie zdążyłeś wink), to nie ma żadnego powodu, żeby reagować z entuzjazmem ani jakkolwiek inaczej w zasadzie.

25,403 Ostatnio edytowany przez Roxann (2024-03-21 20:58:31)

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ale ja nie odpycham wyglądem, tylko po prostu wyglądam przeciętnie. Na randkę też się przyszykuję, ale najpierw trzeba mieć z kim na nią iść. Poza tym, nawet jeśli się nie podobam, to przecież nie jest jeszcze powód, żeby mnie ignorować i odrzucać na wstępie.

Ja Cię nie widziałam, to Ty twierdzisz, że to przez wygląd.

Z tego, co powiedziałeś, nikt Cię nie ignoruje, tylko odpowiadają Ci od niechcenia. To różnica. Bo skoro się nie podobasz ani nie sprawiasz, że ktoś chce Cię poznać (tak, wiemy, że jeszcze nie zdążyłeś wink), to nie ma żadnego powodu, żeby reagować z entuzjazmem ani jakkolwiek inaczej w zasadzie.

Dokładnie. O ile dziewczynom w swoim targecie może się nie podobać, bo podobno wygląda bardzo młodo i niemęsko, to jak wytłumaczyć, że inni go też zbywają? Niby ma to swoje grono znajomych, ale nagle się okazuje, że nie ma mu kto zdjęcia zrobić. Serio? A podobno zaanżgażowali się w szukaniu mu dziewczyny. Raka kręci i troluje. Tu nic kupy nie trzyma, więc albo jest idealnym trolem, albo/i też tych znajomych sobie wymyślił, by ew mieć argument, że nie jest tak jak tu piszą, bo oni go poznali i uważają inaczej. Prawda taka, że gdyby tak było, to dawno miały zdjęcie, a nawet dziewczynę.

25,404

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ale ja nie odpycham wyglądem, tylko po prostu wyglądam przeciętnie. Na randkę też się przyszykuję, ale najpierw trzeba mieć z kim na nią iść. Poza tym, nawet jeśli się nie podobam, to przecież nie jest jeszcze powód, żeby mnie ignorować i odrzucać na wstępie.

Ja Cię nie widziałam, to Ty twierdzisz, że to przez wygląd.

Z tego, co powiedziałeś, nikt Cię nie ignoruje, tylko odpowiadają Ci od niechcenia. To różnica. Bo skoro się nie podobasz ani nie sprawiasz, że ktoś chce Cię poznać (tak, wiemy, że jeszcze nie zdążyłeś wink), to nie ma żadnego powodu, żeby reagować z entuzjazmem ani jakkolwiek inaczej w zasadzie.

Nie mam szans "sprawiać, żeby ktoś chciał mnie poznać", bo jestem z góry odrzucany. Mężczyźni normalnie ze mną rozmawiają, kobiety nie. A przecież sama rozmowa, w dodatku na temat, który nas interesuje, nie oznacza przecież żadnych zobowiązań. Jakby do mnie w takiej sytuacji podeszła jakaś nieatrakcyjna dziewczyna, to nie zignorowałbym jej, bo brzydka, tylko normalnie z nią pogadał.

25,405 Ostatnio edytowany przez Roxann (2024-03-21 21:09:13)

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:

Nie każdy jest w stanie napisać czy powiedzieć prawdę, bo nie wypada, dlatego łatwiej wykrztusić „przeciętny” czyli słaby, każda od ciebie spierdala po kilku sekundach wiec po co na sile wmawiasz sobie co innego?

Nie sądziłam, że to kiedyś nastąpi, ale tu zgadzam z Tadziem. Ludzie z reguły bez żadnego interesu, szybciej powiedzą, że ktoś jest przeciętny, by nie dołować tej osoby. Tu nawet na forum kilku inceli wysyłało zdjęcia i była inna reakcja, tak jak w przypadku shini, tzn. wygląda dobrze, ale incelstwo ma w psychice (tak kojarzę, ale może coś pomyliłam bo rzadko ostatnio tu wpadam).

25,406

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Skoro sam się sobie podobam, to po co mam się zmieniać, żeby na siłę się komuś przypodobać? Wolę być sam niż z kimś, kto jest ze mną tylko dla wyglądu. Jakoś grubym babom nikt nie mówi, że mają schudnąć, tylko wręcz wmawia, że są piękne i zasługują na chada, bo body positive.

To, że sam sobie podobasz, nie oznacza, że też innym. Poza tym co do kobiet, na nas jest mega presja by być szczupłą, mieć rozmiar 0 itd. Wiele dzieczyn/kobet wpada pzez to w różne choroby, bo chcą być idealne. Są jednak faceci którzy wolą jeśli kobieta ma więcej ciałka. No i ok. Dlaczego im umniejszasz?

25,407

Odp: 30lat i cały czas sam

Dokładnie, dla każdego normalnego człowieka to oczywiste, że ludzie nie lubią mówić innym przykrych rzeczy, więc najzwyczajniej w świecie kłamią. Ale z tego co kojarzę, Raka jest w spektrum (?), więc takich niuansów nie rozumie.

25,408

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Nie mam szans "sprawiać, żeby ktoś chciał mnie poznać", bo jestem z góry odrzucany. Mężczyźni normalnie ze mną rozmawiają, kobiety nie. A przecież sama rozmowa, w dodatku na temat, który nas interesuje, nie oznacza przecież żadnych zobowiązań. Jakby do mnie w takiej sytuacji podeszła jakaś nieatrakcyjna dziewczyna, to nie zignorowałbym jej, bo brzydka, tylko normalnie z nią pogadał.

Już Ci to kiedyś pisałam: jesteś jak głodujący, który sam rzuciłby się na suchy kawałek chleba, więc nie rozumie, że dla pozostałych ludzi - najedzonych, z czekającym w domu pysznym obiadem - nie stanowi on czegoś, na co warto zwrócić uwagę.

25,409

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:

Dokładnie, dla każdego normalnego człowieka to oczywiste, że ludzie nie lubią mówić innym przykrych rzeczy, więc najzwyczajniej w świecie kłamią. Ale z tego co kojarzę, Raka jest w spektrum (?), więc takich niuansów nie rozumie.

Doskonale rozumiem. Tylko że ci ludzie nie tylko nie mieli powodu, żeby kłamać, ale wręcz jasno napisałem, że chciałbym uzyskać szczerą opinię, nawet jeśli miałaby być negatywna.

25,410

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie mam szans "sprawiać, żeby ktoś chciał mnie poznać", bo jestem z góry odrzucany. Mężczyźni normalnie ze mną rozmawiają, kobiety nie. A przecież sama rozmowa, w dodatku na temat, który nas interesuje, nie oznacza przecież żadnych zobowiązań. Jakby do mnie w takiej sytuacji podeszła jakaś nieatrakcyjna dziewczyna, to nie zignorowałbym jej, bo brzydka, tylko normalnie z nią pogadał.

Już Ci to kiedyś pisałam: jesteś jak głodujący, który sam rzuciłby się na suchy kawałek chleba, więc nie rozumie, że dla pozostałych ludzi - najedzonych, z czekającym w domu pysznym obiadem - nie stanowi on czegoś, na co warto zwrócić uwagę.

Ja jestem tym pysznym obiadem, choć może nie wyglądam jak taki z restauracji michelin, tylko jakiejś małej przydrożnej knajpki, ale nadal jest to smaczny i zdrowy obiad.

25,411

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:

Już Ci to kiedyś pisałam: jesteś jak głodujący, który sam rzuciłby się na suchy kawałek chleba, więc nie rozumie, że dla pozostałych ludzi - najedzonych, z czekającym w domu pysznym obiadem - nie stanowi on czegoś, na co warto zwrócić uwagę.

Ja jestem tym pysznym obiadem, choć może nie wyglądam jak taki z restauracji michelin, tylko jakiejś małej przydrożnej knajpki, ale nadal jest to smaczny i zdrowy obiad.

https://i.insider.com/56b0cf83dd089577688b4624?width=750&format=jpeg&auto=webp

25,412

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie mam szans "sprawiać, żeby ktoś chciał mnie poznać", bo jestem z góry odrzucany. Mężczyźni normalnie ze mną rozmawiają, kobiety nie. A przecież sama rozmowa, w dodatku na temat, który nas interesuje, nie oznacza przecież żadnych zobowiązań. Jakby do mnie w takiej sytuacji podeszła jakaś nieatrakcyjna dziewczyna, to nie zignorowałbym jej, bo brzydka, tylko normalnie z nią pogadał.

Już Ci to kiedyś pisałam: jesteś jak głodujący, który sam rzuciłby się na suchy kawałek chleba, więc nie rozumie, że dla pozostałych ludzi - najedzonych, z czekającym w domu pysznym obiadem - nie stanowi on czegoś, na co warto zwrócić uwagę.

Ja jestem tym pysznym obiadem, choć może nie wyglądam jak taki z restauracji michelin, tylko jakiejś małej przydrożnej knajpki, ale nadal jest to smaczny i zdrowy obiad.

W sumie... Możesz być takim naganiaczem do przydrożnej knajpki, która z zewnątrz wygląda bardzo średnio. Może i serwują tam pyszne jedzenie, a może jednak paskudztwa - nie wiadomo, ale najedzeni nie mają potrzeby sprawdzać.

25,413

Odp: 30lat i cały czas sam

No właśnie, Raka, skoro twierdzisz, że z wyglądu wszystko z Tobą ok, a Twoi znajomi podobno uważają Cię za fajnego kumpla, a nawet przyjaciela, twierdząc przy tym, że można na Tobie polegać, jesteś ciekawym rozmówcą z jakże cennym poczuciem humoru, to dlaczego nadal nie ma na horyzoncie tej obiecanej dziewczyny ani nawet kandydatki na nią? Możesz to jakoś wyjaśnić? Przecież dla fajnego kumpla takie rzeczy robi się bez problemu, bo szkoda, żeby zmarnował się materiał na chłopaka dla równie fajnej, wolnej koleżanki.

25,414

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Po pierwsze nie ma sensu tego porównywać bo w tamtych czasach po prostu nie mogłoby być takich ludzi jak teraz bo nie było czynników ich tworzących.

Oczywiście, że byli. Tylko z braku internetu i znajomych, to mało ludzi miało świadomość istnienia takich. Instytucja starego kawalera, chłopca do bicia czy innych werterów była od zawsze.


Po drugie od początku podstawówki trenowałem sztuki walki więc bez większych problemów dałbym radę większości tych "kolegów", oczywiście jeśli mowa o walce jeden na jeden

To nie ma przełożenia do realiów ulicznych, a te 30 lat temu nigdzie byś nie poszedł (na żaden kurs/treningi), bo prawie niczego nie było, a bez internetu to jakieś wioskowe wsiury (za jakiego się wiecznie przedstawiasz) nawet nie wiedziałyby gdzie szukać.


Tyle tylko, że byłem z poza rejonu i za jakąkolwiek grubszą akcję groziło mi wydalenie ze szkoły.

Nie można ucznia wyrzucić ze szkoły. Można go jedynie przenieść i to tylko za zgodą rodziców.


Nie nudzi cię to dopisywanie sobie czegoś czego nigdy nie było? Skąd w ogóle pojawiła ci się myśl, że mowa o moich dzieciach?

Niczego nie dopisuję. Powiedziałem jedynie, ze ludzie twojego pokroju nie przekazują genów dalej. Więc w tym wypadku nie ma mowy o powielaniu wzorców od rodziców.


Pierwszy raz w życiu słyszę by jakikolwiek nauczyciel lub rodzic pomyślał, że chłopcy "muszą ustalić kolejność dziobania".

Ty jesteś wiecznie zdziwiony i co chwilę pierdolisz 'pierwszy raz słyszę'.


W ostatni weekend byłem na targach japońskich i zdobyłem jedną znajomą, co prawda poza konkurencją ale jednak.

Ale jak to? Przyjechałeś do stolicy? No nie możliwe....

25,415 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-03-22 10:46:20)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Nie oczekuję, by ktokolwiek mnie zabawiał czy zagadywał pierwszy. To ja zazwyczaj inicjuję kontakt. Nie jest zainteresowana = odpowiada od niechcenia, jednym słowem albo po prostu odchodzi.


A jak to sobie wyobrażasz? Że zadasz pytanie, a ktoś ci padnie do stóp albo pełen pasji i entuzjazmu będzie wylewnie się wypowiadał, bo go jakiś burak, co nawet nie chce włożyć minimum wysiłku we własny wygląd, zagadał?


rakastankielia napisał/a:

Poza tym, nawet jeśli się nie podobam, to przecież nie jest jeszcze powód, żeby mnie ignorować i odrzucać na wstępie.

Bo ty tak mówisz?

Posty [ 25,351 do 25,415 z 29,790 ]

Strony Poprzednia 1 389 390 391 392 393 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024