SaraS napisał/a:Ale co powiedzieć?
Cokolwiek jednoznacznego, że nie chcesz mieć nic wspólnego z taką osobą z krótkim uzasadnieniem. Np spróbuj na takim spotkaniu, jak się pojawi nielubiana przez ciebie osoba powiedzieć jej wprost, że jej nie lubisz, bo jest odklejona od rzeczywistości, mlaszcze i śmierdzi jej z ust.
To chyba raczej nie jest mój styl. Gdybym nie mogła znieść mlaskania, to spytałabym (czy poprosiła), czy może przestać, następne by były "polecenia" z pewną dozą irytacji, które wreszcie - być może - przerodziłyby się w złośliwości. Tak samo odklejki od rzeczywistości raczej byłyby dyskutowane może ostrzej, ale na bieżąco. Natomiast nie widzę sensu w deklaracji o braku sympatii i podsumowaniu tego stanu.
A i widzisz. Już na starcie zakładasz, że nowa osoba jest 'niefajna'. A może przed wydaniem osądu przyjmiesz uśmiech służbowy numer 5 i lepiej poznasz przed wydaniem wyroku skazującego na banicję? Nowej osobie zawsze trudno wpasować się w już istniejącą grupę. Grupę sobie znaną, posługującą się swoim wewnętrznym językiem i poczuciem humoru, który dla osoby z zewnątrz nie musi być wcale rozpoznawalny. Na początku wypada jednak być uprzejmym i przystępnym dla kogoś nowego i innego. Tak nakazuje zwykła życzliwość i kultura: nie wykluczać pośpiesznie. I nie sprawiać, aby ktoś na wspólnym spotkaniu czuł się źle.
Nie "już na starcie", tylko wtedy, kiedy to stwierdzę. Czasem wystarczy jedna krótką wypowiedź, a czasami można sobie istnieć z łatką "obojętnie mi, czy jest czy nie" przez wiele spotkań. Wcale nie miałam na myśli patrzenia krzywo na każdego nowego, na to trzeba sobie jednak zasłużyć.
Przy czym nie mam też na myśli jakichś kalkulacji i przemyśleń (kto tak robi?), tylko, no właśnie... Tak się po prostu czasem dzieje - czujesz, że nie chcesz się z kimś spotkać i tyle.
Jak po kilku spotkaniach ktoś się dalej nie asymiluje, a bliższe spotkanie nie zachwyca (delikatnie mówiąc) to po prostu trzeba przestać zapraszać. A samemu będąc zaproszonym przez taką osobę to trzeba odmówić i powiedzieć wprost czemu. Bo zwodzenie jest najgorsze.
Bez sensu takie konkretne wyznaczanie czasu. Często oczywiście tak jest, jeśli ktoś nie zrobi czegoś "na minus", to długo tak można, jasne, ale zdarzają się przypadki, że bardzo szybko wiesz, że nie chcesz się z kimś spotykać, więc po prostu tego nie robisz.