Roxann napisał/a:Nie, nie dlatego. Ja miałam/miałabym w nosie to czy ktoś jest prawiczkiem, czy nie gdyby nie szły za tym problemy, które tu były wymieniane. Tu nie chodzi o wymagania. Po prostu seksualność kobiet i mężczyzn się różni, i to bardzo. To jest nawet naukowo dowiedzione, że uzależnienie od porno i masturbacji ma szeroko idące konsekwencje, w tym negatywy wpływ na pożycie seksualne w normalnej relacji. Zatem, jeśli facet przez długie lata pozostaje prawiczkiem, to najpewniej albo zdążył się już od porno uzaleznić, albo jest aseksualny. I jedno i drugie będzie stanowiło duży problem w ewentualnej relacji, chyba że kobieta też będzie aseksualna.
Nie rozumiesz. Facet w podanym przeze mnie przykładzie nie czuł się gorszym przez to, że nie mał swojej kobiety, jak to określiłeś, ale dlatego, że nie potrafił stanąć na wysokości zadania. Jesteś w dużym błędzie sądząc, że po pierwszym razie to uczucie minie. Nie, nie minie. Same pieszczoty, czy inny rodzaj bliskości może wystarczyć na samym początku, ale prędzej czy później frustracja będzie narastać. Nawet jeśli taki facet trafi na wyrozumiałą i cierpliwą kobietę, to brak normalnego seksu prędzej czy później spowoduje, że taki facet przestanie czuć się jak pełnowartościowy mężczyzna. Jeśli problemy ze wzwodem będą się utrzymywać przez dłuższy czas, to i ochota do jakichkolwiek zbliżeń minie. Teraz Ci się wydaje, że najgorsze, co może faceta spotkać, to późne prawictwo. Otóż niekoniecznie. Bardziej frustrujace może się okazać to, że mając już tą swoją kobietę, seksowną, chętną, nie będzie potrafił odbyć z nią normalnego stosunku z powodu problemów z erekcją. A to już prosta droga do projekcji o zdradzie.
Niestety problemy z erekcją są dużo bardziej skomplikowane i trudne do wyleczenia, niż Ci sie wydaje. I często dużo szybciej i bardziej siadają na psyche facetom, niż kobietom, które wejdą w relację z takim facetem. Oczywiście do czasu, bo narastająca frustracja, konieczność obchodzenia się z facetem jak z jajkiem i nie rzadko wysłuchiwanie wyimaginowanych podejrzeń o zdradę, w końcu każdą kobietę zniechęci.
Twój/Wasz problem jest taki, że wam się wydaje, że znalezienie partnerki i pierwszy seks rozwiąże problem. Wystarczy, że się wami zainteresuje, da szansę i będzie wyrozumiała. W końcu macie tą swoją kobietę i już nie jesteście prawiczkami. Niestety to tak nie działa.
Dlatego to co tu piszenie jest dla mniej lub bardziej doświadczonych osób, zarówno kobiet jak i mężczyzn teoriemi z kosmosu. Tak mogą myśleć i mają prawo osoby młode, ale nie dwudziestoparoletnie i więcej. Także nie same późne prawictwo jest tu problemem, ale mentalność takiej osoby i problemy jakie za tym idą.
Ja nie byłabym aż tak brutalna w takich stwierdzeniach, że its over. Nie mam jednak recepty na to, by taki facet miał jak najmniej do przepracowania. Na pewno barykadowanie się i utrwalanie treści głoszonych przez tzw. przegrywów nie pomoże. Bo to każdą kobietę odstraszy już na starcie. Jednak z własnego doświadczenia powiem, że mój tamten związek się skończył, bo 1. narastająca frustracja partnera była nie do zniesienia, 2. nawet jeśli widział problem w sobie, na pewno widział, bo przecież problem z erekcją był po jego stronie, nie chciał tej przyczyny znaleźć w sobie i próbować to leczyć (być może też myślał, że znalezienie atrakcyjnej, wyrozumiałej dziewczyny rozwiąże problem, ale tak się nie stało, co było powodem coraz większych frustracji), 3. Próba przerzucenia odpowiedzialności czy winy na mnie i dogadywanie, że na pewno i tak go zdradzę, albo myślę o jakimś nawet ex, który był w stanie odbyć ze mną normalny stosunek i tak mnie zaspokoić.
Od razu powiem, że nie wiem czy był prawiczkiem, bo tego nie byłam przecież w stanie sprawdzić/zweryfikować. Zresztą wtedy nie miało to dla mnie znaczenia. Ujął mnie swoją inteligencją, błyskotliwością, zaradnością, poczuciem humoru i nienagannymi manierami. Nie miało wtedy dla mnie znaczenia to, że był mniej więcej mojego wzrostu, a nawet może ciut niższy i miał trochę nadporogramowych kg. Na pewno jednak nie głosił takich terści, jak niektórzy tutaj, bo wtedy od razu by mnie to zniechęciło.
Czy uważam te 2 lata za stracone? Nie. Traktuję to jako cenne doświadczenie.
Otóż nie, właśnie nie masz tego w nosie i sama to napisałaś. Prawiczka nie rozpoznaje się z widzenia, są tylko dwa sposoby by się o tym dowiedzieć, albo musi sam powiedzieć albo to wyjdzie już w trakcie seksu. A ty od razu jesteś pewna, że jeśli facet jest prawiczkiem to musi być uzależniony od porno i masturbacji tak jakby zaspokajanie się raz czy dwa na tydzień będąc prawiczkiem było niemożliwe.
Gdybym ja znalazł się na miejscu tego faceta to po jednym nieudanym razie niespecjalnie bym się przejął. Po drugim spróbowałbym tabletek i już bym się zapisał do lekarza informując o tym partnerkę. Ponawiam pytanie o co chodzi z tą "projekcją zdrady", co to w ogóle znaczy?
No dobra powiedzmy już, że faktycznie miałbym te problemy z erekcją po wejściu w pierwszy związek i spróbowaniu pierwszego razu. Co według ciebie powinienem zrobić w takiej sytuacji? Przecież mentalność nie ma znaczenia w przypadku problemu zdrowotnego. Nawet jak będąc prawiczkiem będę jednocześnie miał mentalność super ultra giga chada, będę mega pewny siebie i tego, że nawet za pierwszym razem będzie super to i tak nie będzie miało wpływu na moje ciało. Jakakolwiek choroba czy inny problem medyczny jest albo nie, jeśli jest to trzeba z nim iść do lekarza, brać leki, pójść na operację itd niezależnie od mentalności.
Największym problemem twojego partnera było to "nie chciał tej przyczyny znaleźć w sobie i próbować to leczyć". Co on myślał, że to samo przejdzie, samo się wyleczy. Dla mnie to oczywiste, że z czymś takim się idzie do lekarza i dla każdej normalnej partnerki to także powinno być oczywiste i powinna wspierać partnera w tym leczeniu. Wspierać, a nie zmuszać czy na siłę przekonywać, wspierać jeśli on sam się leczy.
Roxann napisał/a:Priscilla napisał/a:A wiesz, że sami to sobie robicie? Kto jak nie faceci już na etapie dojrzewania biegają z linijkami i długością centymetrów penisa mierzą swoją męskość? W ten sam sposób porównujecie się do innych facetów i jeśli któryś nie ma za sobą seksu, to czuje się gorszy, czasem zupełnie bez wartości. Sam seks też traktujecie jak sprawdzian, spinacie się, a jak coś nie wyjdzie, to się dołujecie. Z każdym kolejny razem jest coraz gorzej, a swoją agresję przenosicie na partnerkę, bo to co najtrudniej jest głośno przyznać, to że sami ze sobą macie największy problem. To z kolei przekłada się na tę wspomnianą przez Roxann mentalność.
Zgadzam się w 100%. To sami faceci oceniają swoją męskość po wielkości członka i zdolnościach seksualnych. Jak facet ma małego albo nawet i dużego ale powtarzające się problemy z erekcją przy kobiecie, to siłą rzeczy będzie go to coraz bardziej frustrowało. No bo co da wyrozumiała kobieta? Jak powie, że nic się nie stało, to ok na początku, ale jak sytuacja będzie się powtarzać 2..5.. 10 raz, już nie powie, że może nastepnym, bo wiadomo jak to zostanie odebrane. Itd., itd. A jak jeszcze zasugeruje, nawet najbardziej delikatnie jak potrafi, że ma problem i powinien udać do specjalisty, to...
Po pierwsze strach czy depresja wywołana tym, że "coś nie wyszło" jest bardzo prosta do wytłumaczenia. Faceci nienawidzą bycia porównywanymi do byłych i chcą tego uniknąć za wszelką cenę. Ponownie wręcz nie rozumiem jak w ogóle miałoby dojść do 5 czy 10 nieudanego razu, każdy facet po 2, max 3 już powinien być zapisany do lekarza, a partnerka powinna to zrozumieć. Jeśli decydujesz się wejść z kimś w związek to znaczy, że akceptujesz też jego problemy i wyrażasz gotowość do wsparcia w radzeniu sobie z nimi. "A jak jeszcze zasugeruję..." to tym lepiej, to powinno tylko jeszcze bardziej zmobilizować faceta do udania się do tego specjalisty, oczywiście jeśli ona właśnie będzie wyrozumiała i da mu czas na choć podjęcie próby poradzenia sobie z problemem.
Roxann napisał/a:Nie wiem jaka jest definicja prawiczka, ale śmiem twierdzić, że raczej chodzi o normalny stosunek z kobietą, a nie jakiekolwiek doświadczenie seksualne z inną osobą.
Roxann masz rację, chodzi dokładnie o normalny stosunek z kobietą.
Roxann napisał/a:Nie mówimy o związku. Jeśli facet miał erotyczny masaż, to nie wiem czy można to uznać za utratę prawictwa bo nie wiem jak on wygląda. Zrobienie loda, ok, może tak. Tak jak u kobiety erotyczny masaż, nawet doprowadzenie do orazmu, nie powoduje, że przestaje być dziewicą. Jak komuś zrbiła loda? Ale czy my tu o definicjach mówimy?
To może być ciekawe, Roxann opiszę ci jak wyglądał ten masaż, a ty odpowiedź czy uznajesz to za utratę prawictwa czy nie. Ogólnie masaż wyglądał tak, że po załatwieniu formalności typu płatność i wybranie oferty wszedłem do pokoju, w którym czekała masażystka. Kazała się rozebrać i sama też się rozebrała, powiedziała żeby wejść pod prysznic i tu w zależności od salonu, jedna powie by samemu się umyć, a druga zrobi to osobiście. Potem położyłem się na materac twarzą do dołu, a masażystka wykonała masaż relaksacyjny, następnie był masaż nuru czyli dosłownie ocierała się całym ciałem o moje ciało wcześniej polewając specjalnym żelem. Na sam koniec był masaż lingam co najprościej ujmując oznacza doprowadzenie do orgazmu ręką choć nie musi się nim zakończyć. Ogólna zasada jest taka, że nie można nawet dotykać masażystki chyba, że ta sama na to pozwoli i oczywiście bez jej miejsc intymnych. Dodam od razu, że taki masaż jest w pełni także dla kobiet i także zawiera zakończenie orgazmem nazywane masażem yoni i z tego co kiedyś czytałem to kobiety wcale nie są tym mniej zainteresowane od mężczyzn. Dla mnie to było dobre doświadczenie i nie żałuje tego. A teraz Roxann jakie jest twoje zdanie na ten temat?
Priscilla napisał/a:I generalnie dochodzimy do tego samego, co napisałam Shinigamiemu, czyli na czym polega mentalność prawiczka 
No dobra ale co dokładnie rozumiesz jako przeciwieństwo tej mentalności nadal będąc prawiczkiem? Jaką ten prawiczek powinien mieć mentalność żeby nie przeszkadzał ci ten fakt? Czy nawet mając problemy z erekcją powinien się tym nie przejmować czy co?
I na koniec małe sprostowanie, ja nie mam problemów z erekcją, wtedy na tym masażu faktycznie ten problem się pojawił ale z dwóch powodów. Po pierwsze bo brałem wtedy leki mające na to wpływ i utrudniające osiągnięcie orgazmu oraz właśnie utrzymanie erekcji przez dłuższy czas. Po drugie bo nie miałem żadnej stymulacji wzrokowej, na masażu się leży na płasko więc wzrok jest na sufit, a masażystki prawie nie widać bo jest z boku. Ciężko być w pełni podnieconym czując tylko rękę obcej dziewczyny, patrząc się w sufit i jeszcze być pod presją czasu.