30lat i cały czas sam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 364 365 366 367 368 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 23,726 do 23,790 z 29,782 ]

23,726 Ostatnio edytowany przez Theodore Robert Bundy (2024-01-08 08:06:33)

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Tamta dziewczyna wcale mi się nie podobała i nawet nie myślałem o niczym więcej. Powiedziałem to specjalnie bo byłem ciekawy reakcji i odpowiedzi. Mimo iż spodziewałem się, że zareaguje właśnie tak jak opisałem to nie spodziewałem, że będzie aż tak zdziwiona, że nawet nie będzie wiedziała co powiedzieć. Myślałem, że będzie dopytywać i drążyć temat, a ona po prostu stała i bez słowa się patrzyła jak na kosmitę.

Hmm ja bym się zastanowił czy faktycznie to co powiedziałeś spowodowało taką reakcję u tej dziewczyny czy może raczej to w jaki sposób to powiedziałeś i w jakim momencie. No bo wiesz - jak wypaliłeś z tym tak nagle bez kontekstu to już samo to mogło wprawić dziewczynę w osłupienie.

Chociaż nie da się ukryć, że są też kobiety które będą na takie rzeczy reagować przez pryzmat stereotypów czy nawet gardzić takimi prawiczkami. Nawet tutaj mamy taki jeden przykład.

Anewe napisał/a:

A to niby dlaczego? Że taki zapieczętowany, nietknięty jak prezent prosto ze sklepu a nie z komisu rzeczy używanych? lol

No i po co ta pogarda @Anewe? Naprawdę żeby wyrazić to, że wolisz bardziej doświadczonych partnerów musisz jednocześnie pokazać jak bardzo gardzisz tymi mniej doświadczonymi? Bardzo to słabe.

- najczęściej ogólne niskie poczucie własnej wartości

Po pierwsze nie widzę żadnego związku tej cechy akurat z prawuctwem. Poza tym jak taki prawiczek ma nie mieć niskiego poczucia własnej wartości jak się spotyka z taką pogardą i drwinami jak na przykład z twojej strony?

- zazdrość o byłych partnerów
- duże prawdopodobieństwo zdrady z powodu ciekawości "jakby to było z inną"

Bzdury. Brak jakiejkolwiek korelacji z samym prawictwem jako takim. Zresztą badania akurat wykazały coś zupełnie przeciwnego - ryzyko zdrady rośnie wraz z liczbą poprzednich partnerów seksualnych.

- niska jakość seksu, jego ogólne skrępowanie w łóżku, nieporadność
- duże prawdopodobieństwo przedwczesnych wytrysków
- frustracja kobiety z powodu j.w. Jeżeli kobieta miała wcześniej przez kilka lat porządny seks z doświadczonym partnerem/ami to ona nie ma ochoty i cierpliwości czekać, aż ten prawiczek się wyrobi i zacznie lepiej kontrolować wytrysk. No i ona go tego nie nauczy, bo niby jak?

Przecież nawet z kimś doświadczonym musisz się dopasować i nie masz żadnej gwarancji, że ten seks będzie dobry. Ba nigdy seks z dwiema różnymi osobami nie będzie taki sam. Doświadczony też ma już zawsze pewne nawyki, których nie zmienisz, a prawiczka zawsze możesz dostosować dokładnie pod siebie. Natomiast co do przedwczesnego wytrysku to kurde czy tylko za pomocą jednego facet może zaspokoić kobietę?

Theodore Robert Bundy napisał/a:

dodam od siebie że nienawidzę ukrainców kibicuje Putinowi, niestety w tym kraju przeważa ilość bezmózgich debili wierzących w propagandę TV, żydostwo w sejmie nasprowadzało tu banderowców którzy mają większe prawa od nas, z chęcią wyjebał bym wszystkich do Auschwitz i przepuścił przez komin z uśmiechem na twarzy,

Ty jebany nazistowski skurwysynu! Nie zdajesz sobie sprawi ani o czym piszesz ani tego, że plujesz w tym momencie w twarz naszym bohaterskim przodkom, którzy krew wylali żeby te kominy Auschwitz raz na zawsze zgasić! Najchętniej bym ci pozyczył żeby ci twoi wspaniali bracia Rosjanie cię dorwali jak im się kiedyś zdarzy do Polski wejść. Byś kurwa zobaczył na własnej skórze tą potęgę tego wspaniałego narodu. Ale takich rzeczy się nie powinno nikomu życzyć. TFU na ciebie!!!

Nie martw sie, nie zabraknie miejsca na ciebie ty niedojebany prawiczku, a „TFU” to zrób swoim starym prosto na ryj smile

Zobacz podobne tematy :

23,727 Ostatnio edytowany przez Anewe (2024-01-08 11:23:56)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Kompletnie nie rozumiem jak w ogóle może komuś przejść przez myśl sprawdzenie "jakby to było z inną" mając już dziewczynę chętną na seks.

Ty wieeeelu  rzeczy nie rozumiesz, bo nie masz doświadczenia życiowego.

lukasz125 napisał/a:

Witam ma 24 lata moja dziewczyna 21 lat  . Jest moja  pierwsza dziewczyna jesteśmy  3,5 roku z sobą  . Jestem jej pierwszym partnerem łóżkowym tak jak ona  moim. (...) Wiem że  ona  mnie  bardzo kocha że zrobi wszystko dla mnie  . Ja  tez jestem w stanie  zrobić dużo dla  niej zależy mi na  niej chce  z nia  byc jest cudowna dziewczyna  , lecz myśli które  dochodzą do mojej głowy mówiące  żebym ja  zostawił spróbował z inna czy ja  jestem jakiś dziwny ???? może nie umiem dostrzec tego co mam nie wiem co mam robić . Jest mi dobrze  z nia  a  mimo to mam takie  myśli nie wiem czy jest to może  związane  tym że  jest to moja  pierwsza  dziewczyna  i mam gdzieś w sobie  chce bycia  z inna  zobaczenia  jak to jest nie  wiem ???

Jest peeełno takich tematów. Piękny jest też post na pewnym męskim forum, nie będę go tu cytować, ale jeśli chcesz to sobie przeczytaj, post nr 16733, wystarczy wpisać w google nazwę forum i 16733

No i wciąż mi nie odpowiedziałeś, dlaczego twoim zdaniem bycie prawiczkiem to zaleta? Sam napisałeś, że 'zawsze tak myślałeś'.

23,728

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:

Jest peeełno takich tematów. Piękny jest też post na pewnym męskim forum, nie będę go tu cytować, ale jeśli chcesz to sobie przeczytaj, post nr 16733, wystarczy wpisać w google nazwę forum i 16733
No i wciąż mi nie odpowiedziałeś, dlaczego twoim zdaniem bycie prawiczkiem to zaleta? Sam napisałeś, że 'zawsze tak myślałeś'.

Ej, ale ty wiesz, że próbujesz tutaj na podstawie dowodów anegdotycznych projektować pewne tendencje na wszystkie osoby posiadające daną cechę?
Natomiast co do zalet bycia prawiczkiem to już tutaj kilka osób je napisały tylko nie wiadomo dlaczego akurat te posty ignorujesz. Mianowicie największą może być możliwość "wychowania" sobie prawiczka według własnych potrzeb. Jak źle trafisz na dośwuadczonego to już jego przyzwyczajeń nie zmienisz i nic ci po tym, że jest doświadczony i kończy później. Poza tym widzisz wszystko zależy od kobiety i są takie, które sobie cenią, że facet aby się z kimś przespać potrzebuje uczucia, a nie czystej mechanicznej czynności. Bo wiesz naprawdę nie każdy gardzi innymi ludźmi tak jak ty tutaj.

23,729

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

1- najczęściej ogólne niskie poczucie własnej wartości

Po pierwsze nie widzę żadnego związku tej cechy akurat z prawuctwem. Poza tym jak taki prawiczek ma nie mieć niskiego poczucia własnej wartości jak się spotyka z taką pogardą i drwinami jak na przykład z twojej strony?

2- zazdrość o byłych partnerów
- duże prawdopodobieństwo zdrady z powodu ciekawości "jakby to było z inną"

Bzdury. Brak jakiejkolwiek korelacji z samym prawictwem jako takim. Zresztą badania akurat wykazały coś zupełnie przeciwnego - ryzyko zdrady rośnie wraz z liczbą poprzednich partnerów seksualnych.

3- niska jakość seksu, jego ogólne skrępowanie w łóżku, nieporadność
- duże prawdopodobieństwo przedwczesnych wytrysków
- frustracja kobiety z powodu j.w. Jeżeli kobieta miała wcześniej przez kilka lat porządny seks z doświadczonym partnerem/ami to ona nie ma ochoty i cierpliwości czekać, aż ten prawiczek się wyrobi i zacznie lepiej kontrolować wytrysk. No i ona go tego nie nauczy, bo niby jak?

Przecież nawet z kimś doświadczonym musisz się dopasować i nie masz żadnej gwarancji, że ten seks będzie dobry. Ba nigdy seks z dwiema różnymi osobami nie będzie taki sam. Doświadczony też ma już zawsze pewne nawyki, których nie zmienisz, a prawiczka zawsze możesz dostosować dokładnie pod siebie. Natomiast co do przedwczesnego wytrysku to kurde czy tylko za pomocą jednego facet może zaspokoić kobietę?

Drwinę to sam sobie dopowiedziałeś.

1 Prawictwo to raczej konsekwencja niskiego poczucia własnej wartości, a nie przyczyna. Gdyby ktoś miał zdrowe poczucie własnej wartości to nie dotrwalby do tego wieku w prawictwie. Pomijam osoby po poważnych wypadkach samochodowych, chorobach, itd.

2 Jeżeli piszesz o jakichś 'badaniach' to wypadałoby podać link do nich, ewentualnie opis badania w jakiejś bazie streszczeń badań.
Jest związek, wystarczy zajrzeć w google, jest mnóstwo tego typu tematów na forach, zobacz też co wcześniej napisałam Shiniemu.

3. Po to facet ma penisa, żeby go używał do czegoś więcej poza sikaniem. Palce i język służą do wielu innych czynności. Równie dobrze, po co facet ma wchodzić do pochwy, przecież z tego może wyjść niechciana ciąża, a partnerka może przecież zaspokoić go ręką? Przecież będzie miał orgazm, w czym problem?
Jeżeli doświadczony nie umie zmienić swoich nawyków to trzeba podziękować za taki związek, bo będzie się to ujawniać również w innych aspektach życia.
Partner nie jest od tego, żeby go dostosować dokładnie pod siebie, bo to nie jest mój piesek co ma aportować według mojego widzimisię. Oboje mamy czerpać przyjemność z seksu.

23,730 Ostatnio edytowany przez Anewe (2024-01-08 12:13:46)

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:
Anewe napisał/a:

Jest peeełno takich tematów. Piękny jest też post na pewnym męskim forum, nie będę go tu cytować, ale jeśli chcesz to sobie przeczytaj, post nr 16733, wystarczy wpisać w google nazwę forum i 16733
No i wciąż mi nie odpowiedziałeś, dlaczego twoim zdaniem bycie prawiczkiem to zaleta? Sam napisałeś, że 'zawsze tak myślałeś'.

Ej, ale ty wiesz, że próbujesz tutaj na podstawie dowodów anegdotycznych projektować pewne tendencje na wszystkie osoby posiadające daną cechę?
Natomiast co do zalet bycia prawiczkiem to już tutaj kilka osób je napisały tylko nie wiadomo dlaczego akurat te posty ignorujesz. Mianowicie największą może być możliwość "wychowania" sobie prawiczka według własnych potrzeb. Jak źle trafisz na dośwuadczonego to już jego przyzwyczajeń nie zmienisz i nic ci po tym, że jest doświadczony i kończy później. Poza tym widzisz wszystko zależy od kobiety i są takie, które sobie cenią, że facet aby się z kimś przespać potrzebuje uczucia, a nie czystej mechanicznej czynności. Bo wiesz naprawdę nie każdy gardzi innymi ludźmi tak jak ty tutaj.

Czy ty czytasz ze zrozumieniem?
Ja nie projektuję tego na CAŁĄ POPULACJĘ PRAWICZKÓW.
Piszę, że JEST TAKIE RYZYKO. Czaisz różnicę?
Do reszty już się odniosłam w poście wyżej.

Nie czytam wszystkich postów, tylko ludzi, z którymi rozmawiam lub którzy zacytują mnie.

Poza tym, z prawiczkiem jest jeszcze jedno wielkie ryzyko: nie wiadomo, czy chce być ze mną 'bo się napatoczyłam', bo wreszcie znalazł kogoś kto chce z nim być, więc korzysta, żeby zobaczyć jak to jest, żeby, jak to mówi Shini "przeżyć te wszystkie słodkie rzeczy" czy jest ze mną, bo mnie wybrał.
Żebyś znowu się nie czepiał, z doświadczonym też tak może być, tu w drugą stronę, czyli 'mam już tyle lat, biorę co jest bo lepsza może się nie trafić', ale MOIM ZDANIEM to ryzyko jest mniejsze.

23,731

Odp: 30lat i cały czas sam

Dlatego lepiej iść na divy. Dzisiaj 90 procent kobiet słysząc że ktoś 25+ to prawik robi wielkie oczy. Nie rozumieją, że mężczyźnie nie jest tak łatwo o seks. Sami je tak ukształtowaliśmy.

23,732

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

Mianowicie największą może być możliwość "wychowania" sobie prawiczka według własnych potrzeb.

Bzdura.


W sensie tutaj nie ma opcji 'wychowania' kogokolwiek. Jak ktoś tego nie czuje, bo go coś nie kręci, to nie żadne 'wychowanie' nie sprawi, że nagle ktoś polubi oral. Albo anal. Albo inne zabawy.


Moja była narzeczona była dziewicą (przynajmniej jeśli chodzi o klasyczny seks, bo wyszło na koniec parę ciekawych kwiatków). Okazało się przypadkiem już w praktyce, bo to ukrywała przede mną. To jest fajne na papierze. W praktyce - kłębek nieprzepracowanych problemów, olbrzymia niepewność siebie. Pod koniec próbowała mną manipulować, żeby dostać dyspensę, bo ciekawość jak to jest z innymi facetami ją zżerała. Ostatecznie ją zostawiłem. Później dopiero wyszło, że mnie zdradzała, ale coś jej nie pykło, bo przez wiele lat po rozstaniu próbowała do mnie wrócić.

Oczywiście też była mega zazdrosna o moją przeszłość.


I tak wyglądają związki z 'późnodziewicami' obojga płci. Ten schemat powtarza się prawie za każdym razem.

23,733

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Dlatego lepiej iść na divy. Dzisiaj 90 procent kobiet słysząc że ktoś 25+ to prawik robi wielkie oczy. Nie rozumieją, że mężczyźnie nie jest tak łatwo o seks. Sami je tak ukształtowaliśmy.

I jest to jakieś rozwiązanie. Ale musisz pamiętać, że u divy nie nauczysz się być wprawnym kochankiem, ani nie nauczysz się jak funkcjonuje związek, ani jaka jest rola seksu w związku.

23,734

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

I tak wyglądają związki z 'późnodziewicami' obojga płci. Ten schemat powtarza się prawie za każdym razem.

Dokładnie. Ja piszę z doświadczenia, a nie z myślenia życzeniowego jak koledzy prawiczki, którzy piszą bzdury typu "jak kocha to zaakceptuje, będzie wyrozumiała". No nie, nie zaakceptuje. Bo w pewnym momencie zaczynasz się czuć źle, bo ta przepaść w doświadczeniu jest zbyt duża, frustracja narasta. Wiem jak zachowywałam się w seksie 10 lat temu i wiem jak zachowuję się dziś. To są rzeczy nie do pogodzenia, niedoświadczony z kimś, kto od 10 lat uprawia seks. A z taką sytuacją często mamy do czynienia w przypadku prawiczka/dziewicy w wieku ~30 lat.

23,735

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:

Dokładnie. Ja piszę z doświadczenia, a nie z myślenia życzeniowego jak koledzy prawiczki, którzy piszą bzdury typu "jak kocha to zaakceptuje, będzie wyrozumiała". No nie, nie zaakceptuje.


No właśnie. Ja również piszę z doświadczenia.

Już nawet abstrahując od samego seksu (który jest jednym z fundamentów związku), to naprawdę późnodziewictwo to nie jest tylko stan 'nieruchania'. To jest cała góra kompilacji nieprzepracowanych problemów, niedojrzałości, wieloletniej frustracji, często uzależnienia od masturbacji i porno, niepewności i tak wymieniać można jeszcze bardzo długo. Wystarczy popatrzeć na Rakę, Shiniego i resztę. Ta mentalność zostaje, nawet jak już 'zaliczą' > wystarczy poczytać N_o jak się rzuca do każdego, kto sprawił, że czuje się zagrożony lub w jakiś sposób gorszy.


Ciężko na tym budować związek. Da się. Ale jest kosmicznie ciężko. Bo to po prostu ciągła walka z kompleksami i budowanie cudzej pewności poprzez ciąganie za rąsie wszędzie i ze wszystkim. Tu nie ma partnerstwa.

23,736

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

No właśnie. Ja również piszę z doświadczenia.

Już nawet abstrahując od samego seksu (który jest jednym z fundamentów związku), to naprawdę późnodziewictwo to nie jest tylko stan 'nieruchania'. To jest cała góra kompilacji nieprzepracowanych problemów, niedojrzałości, wieloletniej frustracji, często uzależnienia od masturbacji i porno, niepewności i tak wymieniać można jeszcze bardzo długo. Wystarczy popatrzeć na Rakę, Shiniego i resztę. Ta mentalność zostaje, nawet jak już 'zaliczą' > wystarczy poczytać N_o jak się rzuca do każdego, kto sprawił, że czuje się zagrożony lub w jakiś sposób gorszy.


Ciężko na tym budować związek. Da się. Ale jest kosmicznie ciężko. Bo to po prostu ciągła walka z kompleksami i budowanie cudzej pewności poprzez ciąganie za rąsie wszędzie i ze wszystkim. Tu nie ma partnerstwa.

Sporo prawdy, jak się w pewnym wieku nie nabyło doświadczenia i obycia to już potem pociągi odjechały. Może się ktoś znajdzie chętny na uczenie wiecznego prawiczka/dziewicy, ale z tego tytułu będzie mieć spoooro roboty bez gwarancji powodzenia. Jak jeszcze się ktoś od porno i walenia uzależnił to już kaplica, od tego można mieć potem spore problemy przy tak zwanym normalnym stosunku - problem ze wzwodem czy uzyskaniem satysfakcji.

Życie jest trochę jak matematyka, jak pewnego etapu nie zaliczysz ze zrozumieniem to potem będzie ci cholernie trudno dalej. Sam osobiście nie wierzę że bez doświadczenia nabywanego w młodości da się zbudować udany związek.

23,737

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Życie jest trochę jak matematyka, jak pewnego etapu nie zaliczysz ze zrozumieniem to potem będzie ci cholernie trudno dalej. Sam osobiście nie wierzę że bez doświadczenia nabywanego w młodości da się zbudować udany związek.

Tu nawet nie chodzi o wiek, ale o mentalność. Ta moja była narzeczona miała 21 lat jak się poznaliśmy. Ale temat jej po prostu leżał na wątrobie, bo wszystkie jej bliskie koleżanki, to deklarowały, że straciły dziewictwo w wieku 14-16 lat. Do tego stopnia ją to zżerało, że uniemożliwiało jej to cieszenie się życiem i związkiem. Ciągłe analizowanie, ciągła zazdrość, ciągłe porównywanie się (lub mnie) z innymi. Tak się nie da żyć.

Nie byłoby problemu, gdyby grała w otwarte karty i rzeczywiście chciała coś budować razem. Ale była tak skupiona na sobie i swoich kompleksach, że się nie dało.

I tak samo przecież jest u większości nieskalanych chłopaków tutaj: ciągłe analizy, fiksacja na punkcie seksu i tylko 'ja' i 'dla mnie' odmieniane przez wszystkie czasy, formy i przypadki.

23,738

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

I tak samo przecież jest u większości nieskalanych chłopaków tutaj: ciągłe analizy, fiksacja na punkcie seksu i tylko 'ja' i 'dla mnie' odmieniane przez wszystkie czasy, formy i przypadki.

W punkt. Brakuje jeszcze "jak kocha to zaakceptuje, zrozumie, będzie wyrozumiała, cierpliwa". Też tak myślałam, jak miałam 16 lat.

23,739 Ostatnio edytowany przez Kakarotto (2024-01-08 13:52:43)

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:

Czy ty czytasz ze zrozumieniem?
Ja nie projektuję tego na CAŁĄ POPULACJĘ PRAWICZKÓW.
Piszę, że JEST TAKIE RYZYKO. Czaisz różnicę?
Do reszty już się odniosłam w poście wyżej.

Czaję różnicę. Tylko, że w tym co wcześniej napisałaś ani tego nie podkreśliłaś, ani tego nie miało to takiego wydźwięku. W sumie zachowania toczka w toczkę jak Raka, który się broni, że nie pisał o WSZYSTKCH kobietach dopiero jak mu się to wytknie. xD

Nie czytam wszystkich postów, tylko ludzi, z którymi rozmawiam lub którzy zacytują mnie.

No przecież cię zacytowałem.

Poza tym, z prawiczkiem jest jeszcze jedno wielkie ryzyko: nie wiadomo, czy chce być ze mną 'bo się napatoczyłam', bo wreszcie znalazł kogoś kto chce z nim być, więc korzysta, żeby zobaczyć jak to jest, żeby, jak to mówi Shini "przeżyć te wszystkie słodkie rzeczy" czy jest ze mną, bo mnie wybrał.

Hmm ja tam zawsze wychodziłem z założenia, że dużo lepiej się traktuje i dba o coś co przychodzi w życiu z dużym trudem niż o coś co przychodzi bardzo łstwo i co łatwo można zmienić na drugie podobne. No ale to ja, a ludzie są pewnie różni.

Żebyś znowu się nie czepiał, z doświadczonym też tak może być, tu w drugą stronę, czyli 'mam już tyle lat, biorę co jest bo lepsza może się nie trafić', ale MOIM ZDANIEM to ryzyko jest mniejsze.

No może być jeszcze taka mentalność jak "przychodzi mi to tak łatwo, że biorę co leci żeby zaliczyć jak najwięcej i każda jest dla mnie tylko zabawką". No ale przy takim toku myślenia to w sumie w każdym przypadku może tak być niezależnie od doświadczenia. No chyba, że jesteś w stanie ustalić taki złoty środek gdzie tych partnerów ani nie będzie na tyle mało by być ciekawym innych ani na tyle dużo by wszystkie traktować jak przedmioty. Potrafisz zatem uargumentować dlaczego twoim zdaniem w przypadku prawiczka szansa jest na to największa?

Drwinę to sam sobie dopowiedziałeś.

Sugerujesz, że w tych słowach:
Że taki zapieczętowany, nietknięty jak prezent prosto ze sklepu a nie z komisu rzeczy używanych?
nie ma drwiny i pogardy? Bo według mnie ona wybrzmiewa i to bardzo wyraźnie.

1 Prawictwo to raczej konsekwencja niskiego poczucia własnej wartości, a nie przyczyna. Gdyby ktoś miał zdrowe poczucie własnej wartości to nie dotrwalby do tego wieku w prawictwie. Pomijam osoby po poważnych wypadkach samochodowych, chorobach, itd.

W pewnym momencie zaczyna być zarówno przyczyną jak i skutkiem niskiego poczucia własnej wartości. Bo odrzucenie takiego faceta z powodu stereotypów, a już zwłaszcza okraszone pogardą co nierzadko się jednak zdarza może tylko to jego poczucie niskiej wartości pogłębić.

2 Jeżeli piszesz o jakichś 'badaniach' to wypadałoby podać link do nich, ewentualnie opis badania w jakiejś bazie streszczeń badań.

Ależ proszę bardzo. Były to badania prowadzone na Uniwersytecie Utah w USA

Jest związek, wystarczy zajrzeć w google, jest mnóstwo tego typu tematów na forach, zobacz też co wcześniej napisałam Shiniemu.

No ale to są dalej wszystko dowody anegdotyczne. Ja mogę powiedzieć równie dobrze, że mnóstwo jest tematów na forach tworzonych przez facetów skrzywdzonych przez kobiety jakie to kobiety są złe. Ale czy to świadczy o tym, że wszystkie kobiety są złe i nie warto szukać tych wartościowych? No nie.

3. Po to facet ma penisa, żeby go używał do czegoś więcej poza sikaniem. Palce i język służą do wielu innych czynności. Równie dobrze, po co facet ma wchodzić do pochwy, przecież z tego może wyjść niechciana ciąża, a partnerka może przecież zaspokoić go ręką? Przecież będzie miał orgazm, w czym problem?

Oczywiście. Ale dalej nie zmienia to faktu, że kiedy penis zbyt szybko się "zużyje" to można kontynuować w inny sposób żeby partnerkę zaspokoić.

Dokładnie. Ja piszę z doświadczenia, a nie z myślenia życzeniowego jak koledzy prawiczki, którzy piszą bzdury typu "jak kocha to zaakceptuje, będzie wyrozumiała".

Z doświadczenia? Znaczy się sama próbowałaś kiedyś z prawiczkiem i nie wyszło? No ale nawet jeśli to dalej jest tylko dowód anegdotyczny.
Swoją drogą ciekawe rzeczy w takich dyskusjach wychodzą na wierzch jak niektóre panie pokazują swoją prawdziwą naturę. Tak często zarzuca się facetom, że traktują kobiety przedmiotowo i chcą tylko jednego, tutaj wychodzi na to, że panie się wcale nie różnią i dla wielu też będzie ważniejszy penis ich faceta niż on sam...

ChuopskiChłop napisał/a:

Dlatego lepiej iść na divy. Dzisiaj 90 procent kobiet słysząc że ktoś 25+ to prawik robi wielkie oczy. Nie rozumieją, że mężczyźnie nie jest tak łatwo o seks. Sami je tak ukształtowaliśmy.

No właśnie. Ten fakt w podejściu sporej części społeczeństwa (bo nie tylko kobiet) jest nielogiczny.
Facet prawiczek, który na seks musi zapracować bo jest facetem -> pogardzany łamaga, który nie jest prawdziwym mężczyzną. Na pewno coś musi być z nim nie tak.
Kobieta dziewica, która by mieć seks nie musi nic robić poza wyrażeniem zgody -> prawdziwy nietknięty rarytas, super, że się tak szanuje.
No okej, może trochę to przejaskrawiłem. Ale w gruncie rzeczy tak jest. Facet prawiczek ma bardziej przesrane niż kobieta dziewica w ogólnym rozrachunku na tym polu.

Jack Sparrow napisał/a:

W sensie tutaj nie ma opcji 'wychowania' kogokolwiek. Jak ktoś tego nie czuje, bo go coś nie kręci, to nie żadne 'wychowanie' nie sprawi, że nagle ktoś polubi oral. Albo anal. Albo inne zabawy.

No nie jest bzdurą to, że osoba dośwuadczona posiada pewne przyzwyczajenia z poprzednich relacji, które dobrze zaspokajały poprzedniego partnera, a nie koniecznie muszą działać na nowego. Zmiana czegoś takiego jest trudniejsza niż "nauczenie się" nowego partnera z czystą kartą.

Moja była narzeczona była dziewicą (przynajmniej jeśli chodzi o klasyczny seks, bo wyszło na koniec parę ciekawych kwiatków). Okazało się przypadkiem już w praktyce, bo to ukrywała przede mną. To jest fajne na papierze. W praktyce - kłębek nieprzepracowanych problemów, olbrzymia niepewność siebie. Pod koniec próbowała mną manipulować, żeby dostać dyspensę, bo ciekawość jak to jest z innymi facetami ją zżerała. Ostatecznie ją zostawiłem. Później dopiero wyszło, że mnie zdradzała, ale coś jej nie pykło, bo przez wiele lat po rozstaniu próbowała do mnie wrócić.
Oczywiście też była mega zazdrosna o moją przeszłość.
I tak wyglądają związki z 'późnodziewicami' obojga płci. Ten schemat powtarza się prawie za każdym razem.

Z tego wynika tylko tyle, że akurat miałeś pecha i trafiłeś na jednostkę z problemami. Ale dalej nie widzę żadnego sensu w projektowaniu tych doświadczeń z jedna osobą na wszystkich prawiczków i dziewice. Na jakiej podstawie twierdzisz, że to się powtarza prawie za każdym razem?
Wiesz ta postawa przypomina trochę faceta skrzywdzonego przez jedną konkretną kobietę, który teraz twierdzi, że wszystkie kobiety to kurwy.

23,740

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

I tak samo przecież jest u większości nieskalanych chłopaków tutaj: ciągłe analizy, fiksacja na punkcie seksu i tylko 'ja' i 'dla mnie' odmieniane przez wszystkie czasy, formy i przypadki.

W punkt. Brakuje jeszcze "jak kocha to zaakceptuje, zrozumie, będzie wyrozumiała, cierpliwa". Też tak myślałam, jak miałam 16 lat.

Ale to jest właśnie pod tym 'ja' i 'dla mnie'. Bo będzie kochać MNIE, zaakceptuje MNIE (takiego jakim jestem czyli 'nie muszę się zmieniać'), zrozumie MNIE (w domyśle - moje problemy), będzie wyrozumiała DLA MNIE (czyt. błędy jakie popełniam i moje wady). Obowiązki i praca cedowane na drugą osobę. A wkładu własnego 'mniej niż zero'. Kto się na to złapie?


Albo może tak: kto normalny i dojrzały spośród 25-40 poleci na takie coś?

23,741

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

No właśnie. Ten fakt w podejściu sporej części społeczeństwa (bo nie tylko kobiet) jest nielogiczny.
Facet prawiczek, który na seks musi zapracować bo jest facetem -> pogardzany łamaga, który nie jest prawdziwym mężczyzną. Na pewno coś musi być z nim nie tak.
Kobieta dziewica, która by mieć seks nie musi nic robić poza wyrażeniem zgody -> prawdziwy nietknięty rarytas, super, że się tak szanuje.

Dziewictwo jest urocze jak się ma lat naście. Niezależnie od płci, późnodziwictwo jest źle widziane. Nie brakuje tu kobiet, które późno zaczęły i też są niezdolne do stworzenia stabilnego związku.



Z tego wynika tylko tyle, że akurat miałeś pecha i trafiłeś na jednostkę z problemami. Ale dalej nie widzę żadnego sensu w projektowaniu tych doświadczeń z jedna osobą na wszystkich prawiczków i dziewice. Na jakiej podstawie twierdzisz, że to się powtarza prawie za każdym razem?

Bo późnodziewictwo zawsze jest efektem głębokich problemów.


PS. Jak powołujesz się na badania, to jeszcze je przeczytaj. Minimalna ilość partnerów przed ślubem lub ich brak i korelacja ze statystykami rozwodów nie wynika z faktu uprawiania seksu lub nie przed wejściem w związek małżeński, a jest związany z religijnością. Nie ma tu nic o jakości tych związków czy poczuciu subiektywnego szczęścia. Wystarczy popatrzeć na pokolenie naszych rodziców i dziadków. Ile z nich trwa razem, bo zwyczajnie się boją rozwieźć ? Bo to grzech i co ludzie powiedzą? Bo Jezus też nosił swój krzyż?

23,742 Ostatnio edytowany przez Kakarotto (2024-01-08 14:43:57)

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

Dziewictwo jest urocze jak się ma lat naście. Niezależnie od płci, późnodziwictwo jest źle widziane.

Nie zgodzę się. Dalej będę obstawał przy tym, że kobieta dziewica nie jest traktowana aż tak źle i tak pogardzana jak facet prawiczek. Chociaż okej, zaczyna się już to podejście powoli zmieniać. Ale nie jest jeszcze na równi.

Bo późnodziewictwo zawsze jest efektem głębokich problemów.

Doprawdy? Rozumiem, że przekonania religijne też są głębokimi problemami? I zanim powiesz, że wierzący też się ruchają przed ślubem - tak ruchają się. Co nie zmienia faktu, że takie osoby które traktują religię i wiarę poważnie i się nie ruchają też są.
Albo co na przykład w sytuacji gdzie taka osoba rzeczywiście miała problemy, które jednak przepracowała i zażegnała, ale jest już w takim wieku gdzie zostaje odrzucana z samego faktu bycia prawiczkiem/dziewicą? Albo z kolei osoba, która skupiała swoje życie na innych aspektach przez co nie miała czasu na związki, a nie interesował ją przygodny seks dla samej zabawy?
Dalej jesteś pewien, że to to zawsze jest skutek i oznaka głębokich problemów?
Sprawiasz wrażenie jakbyś postrzegał Świat bardzo prosto niemalże zero-jedynkowo. Ale Świat nie jest taki prosty.

Minimalna ilość partnerów przed ślubem lub ich brak i korelacja ze statystykami rozwodów nie wynika z faktu uprawiania seksu lub nie przed wejściem w związek małżeński, a jest związany z religijnością.

Ej ale ty wiesz, że małżeństwo to jest też instytucja cywilna nie tylko religijna i nie musi mieć nic wspólnego z wiarą i religią co nie?

23,743

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

Nie zaprzeczam. Dlatego na pewno jest dużo trudniej, ale po pierwsze są przecież takie osoby, a po drugie są kobiety znajdujące się w podobnej sytuacji, dla których również może to być obciążające.

Bo tak jest, a przy tym nie zrozumieją tego osoby, które jedyny seks jaki miały, miały z prostytutką. Taki seks jest mechaniczny, nastawiony na finał i na bycie biorcą. Uwierz, że taki facet, pomimo że seks uprawia, to może nie mieć bladego pojęcia, w jaki sposób budować seksualną relację ani nawet jak zaspokoić kobietę. Co więcej, może w ogóle mieć wypaczone postrzeganie bliskiej relacji, a nawet tego, jak wygląda seks w związku. Dokładnie tak jak osoby, które całą swoją wiedzę czerpią z filmów porno.
I tak szczerze, to znacząco wolałabym świadomego siebie prawiczka niż kogoś z tak skrzywionym spojrzeniem, które w dłuższej perspektywie może okazać się po prostu krzywdzące partnerkę. Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia tego, o czym wcześniej pisałam, czyli aby ten prawiczek nie był tym faktem mentalnie obciążony.

W pełni się zgadzam z tym co tu napisałaś, w tej kwestii myślę tak samo. Jednak poczytaj posty ludzi takich jak Anewe czy Jack i zobacz jakie jest postrzeganie późnych dziewic/prawiczków. Oni najchętniej by takich ludzi palili na stosie za samo ich istnienie.

Kakarotto napisał/a:

Hmm ja bym się zastanowił czy faktycznie to co powiedziałeś spowodowało taką reakcję u tej dziewczyny czy może raczej to w jaki sposób to powiedziałeś i w jakim momencie. No bo wiesz - jak wypaliłeś z tym tak nagle bez kontekstu to już samo to mogło wprawić dziewczynę w osłupienie.

Chociaż nie da się ukryć, że są też kobiety które będą na takie rzeczy reagować przez pryzmat stereotypów czy nawet gardzić takimi prawiczkami. Nawet tutaj mamy taki jeden przykład.

Kontekst był, to ona zeszła na tematy związkowe i to ona zapytała jak wygląda moja przeszłość w tej kwestii. Z resztą posta w pełni się zgadzam.

Anewe napisał/a:

Ty wieeeelu  rzeczy nie rozumiesz, bo nie masz doświadczenia życiowego.

lukasz125 napisał/a:

Witam ma 24 lata moja dziewczyna 21 lat  . Jest moja  pierwsza dziewczyna jesteśmy  3,5 roku z sobą  . Jestem jej pierwszym partnerem łóżkowym tak jak ona  moim. (...) Wiem że  ona  mnie  bardzo kocha że zrobi wszystko dla mnie  . Ja  tez jestem w stanie  zrobić dużo dla  niej zależy mi na  niej chce  z nia  byc jest cudowna dziewczyna  , lecz myśli które  dochodzą do mojej głowy mówiące  żebym ja  zostawił spróbował z inna czy ja  jestem jakiś dziwny ???? może nie umiem dostrzec tego co mam nie wiem co mam robić . Jest mi dobrze  z nia  a  mimo to mam takie  myśli nie wiem czy jest to może  związane  tym że  jest to moja  pierwsza  dziewczyna  i mam gdzieś w sobie  chce bycia  z inna  zobaczenia  jak to jest nie  wiem ???

Jest peeełno takich tematów. Piękny jest też post na pewnym męskim forum, nie będę go tu cytować, ale jeśli chcesz to sobie przeczytaj, post nr 16733, wystarczy wpisać w google nazwę forum i 16733

No i wciąż mi nie odpowiedziałeś, dlaczego twoim zdaniem bycie prawiczkiem to zaleta? Sam napisałeś, że 'zawsze tak myślałeś'.

I dlatego zadaję tyle pytań, bo staram się zrozumieć to czego nie rozumiem. A zacytowany przez ciebie post jest właśnie jedną z takich rzeczy z tą różnicą, że tego nawet nie chcę rozumieć. To jest dla mnie abstrakcja by mieć taką jak gość opisał, super dziewczynę i wciąż rozglądać się za inną. Gość albo wciska kit tym postem albo ta dziewczyna wcale nie jest taka super i jednak mu się nie podoba.

Już odpowiadam na twoje pytanie. Ta odpowiedź już się tu pojawiła kilka razy ale powtórzę. Bo taki prawiczek jest "nowy" i wiem, że to trochę nieeleganckie porównanie ale dobrze pokarzę o co chodzi. Taki prawiczek czy dziewica jest jak nowy samochód z salonu, niebity, bez kręconego licznika, klimatyzacja nie jest nabita czymś innym niż powinna, wszystkie części są nowe, nie zniszczone ani wyeksploatowane, fotele, światła i radio ustawiasz pod siebie. a nie zmieniasz ustawienia po kimś i co chyba najważniejsze żaden poprzedni właściciel się nie odezwie. Oczywiście nie zawsze nowy oznacza lepszy ale jednak w większości przypadków tak jest.

Anewe napisał/a:

1 Prawictwo to raczej konsekwencja niskiego poczucia własnej wartości, a nie przyczyna. Gdyby ktoś miał zdrowe poczucie własnej wartości to nie dotrwalby do tego wieku w prawictwie. Pomijam osoby po poważnych wypadkach samochodowych, chorobach, itd.

Jeżeli doświadczony nie umie zmienić swoich nawyków to trzeba podziękować za taki związek, bo będzie się to ujawniać również w innych aspektach życia.
Partner nie jest od tego, żeby go dostosować dokładnie pod siebie, bo to nie jest mój piesek co ma aportować według mojego widzimisię. Oboje mamy czerpać przyjemność z seksu.

Ty chyba myślisz, że być prawiczkiem w wieku 25+ to jest jakiś wielki wyczyn, a to jest bardzo proste. Wystarczy tylko, że ktoś nie imprezował w latach szkolnych i studenckich, a jego szanse na stracenie prawnictwa  spadają bardzo nisko. Tak samo dla kogoś seks może być tylko z ukochaną osobą i mógł takiej jeszcze nie spotkać. Dajesz tu świetny przykład, że większość kobiet w życiu tego nie zrozumie. Tobie się wydaje, że wystarczy mieć zdrowe poczucie własnej wartości żeby stracić prawnictwo, a to kompletna bzdura. U kobiet może tak działa ale u mężczyzn na pewno nie. Zdrowe poczucie własnej wartości nie sprawi magicznie, że pojawi się dziewczyna gotowa uwolnić faceta od tej klątwy.

ChuopskiChłop napisał/a:

Sami je tak ukształtowaliśmy.

Nie zgodzę się z tobą, to nie wina mężczyzn tylko mediów społecznościowych, to było coś nieuniknionego wynikającego z postępu cywilizacyjnego.

Jack Sparrow napisał/a:

I tak wyglądają związki z 'późnodziewicami' obojga płci. Ten schemat powtarza się prawie za każdym razem.

Tak wyglądały tylko wasze związki, a nie wszystkie tego typu. Po prostu trafiliście na złych, toksycznych ludzi i tyle, fakt bycia dziewicą czy prawiczkiem nie ma z tym nic wspólnego.

Jack Sparrow napisał/a:

Ciężko na tym budować związek. Da się. Ale jest kosmicznie ciężko. Bo to po prostu ciągła walka z kompleksami i budowanie cudzej pewności poprzez ciąganie za rąsie wszędzie i ze wszystkim. Tu nie ma partnerstwa.

Nie ma go tylko na początku co jest w pełni logiczne. To układ jak mistrza i ucznia, najpierw mistrz uczy tego co sam potrafi, a kiedy uczeń już się tego nauczy przestaje być uczniem i staje się równym partnerem.

23,744

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Jednak poczytaj posty ludzi takich jak Anewe czy Jack i zobacz jakie jest postrzeganie późnych dziewic/prawiczków. Oni najchętniej by takich ludzi palili na stosie za samo ich istnienie.

Projektują negatywne doświadczenia z poprzednich związków na wszystkie osoby posiadające daną cechę. Ale tak na dobrą sprawę można podejść do wszystkiego. Sam spotkałem kiedyś na przykład dziewczynę, która prawie mnie odrzuciła bo... wykonuję ten sam zawód co jej dwóch poprzednich partnerów, którzy okazali się chujowymi partnerami. Także no, tak to działa.

23,745

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Dziewictwo jest urocze jak się ma lat naście. Niezależnie od płci, późnodziwictwo jest źle widziane.

Nie zgodzę się. Dalej będę obstawał przy tym, że kobieta dziewica nie jest traktowana aż tak źle i tak pogardzana jak facet prawiczek. Chociaż okej, zaczyna się już to podejście powoli zmieniać. Ale nie jest jeszcze na równi.


Bo prawiczki są zafiksowane na punkcie seksu i ich świat się kręci głównie wokół tego. Kobiety-dziewice (lub już nie dziewice, ale te co późno zaczęły) kręcą się wokół bycia w związku. Stąd różnica w podejściu. Prawiczki definiują całego siebie przez ten pryzmat. Po prostu zdolność do czynności seksualnych i umiejętności są przymiotami 'prawdziwego mężczyzny'. A czy kobieta jest super kochanką czy ledwo ciepłą kłodą to nijak nie rzutuje na odbiór jej 'kobiecości'. Późnodziwictwo niezależnie od płci jest odbierane, że coś z taką osobą jest nie teges na głowie i tacy zarówno faceci, jak i kobiety mają problem z wejściem w związek.


Bo późnodziewictwo zawsze jest efektem głębokich problemów.

Doprawdy? Rozumiem, że przekonania religijne też są głębokimi problemami?

Przekonania religijne nie mają nic do tego. Osoby religijne po prostu wcześnie wychodzą za mąż. No chyba, że szukają księcia/księżniczki z bajki lub poświęcają swój żywot Bogu, aby dobijając 30stki stwierdzić 'e jednak nie'. Tutaj wiele problemów religia maskuje i staje się wymówką. Osoby głęboko wierzące są z definicji zwichrowane psychicznie - niezdolne do jakiejkolwiek, krytycznej analizy, niezdolne do budowania własnego systemu wartości i własnego 'ja'. Przyjmują jak gąbka gotowca. W tym wypadku - religijnego. Tylko nie myl religijności z uduchowieniem.



Albo co na przykład w sytuacji gdzie taka osoba rzeczywiście miała problemy, które jednak przepracowała i zażegnała, ale jest już w takim wieku gdzie zostaje odrzucana z samego faktu bycia prawiczkiem/dziewicą? Albo z kolei osoba, która skupiała swoje życie na innych aspektach przez co nie miała czasu na związki, a nie interesował ją przygodny seks dla samej zabawy?
Dalej jesteś pewien, że to to zawsze jest skutek i oznaka głębokich problemów?

Tak. Bo człowiek jest istotą społeczną i seksualną. Jesteśmy jednym z nielicznych gatunków, który może mieć potomstwo przez cały rok, bez względu na sezonowość. Nadmierna rozrodczość zapewniła nam sukces ewolucyjny. Żyjemy w wielotysięcznych, milionowych niekiedy aglomeracjach. Żeby nikogo nie poznać, niczego nie doświadczyć, to trzeba celowo tego unikać. A to nie świadczy dobrze o takim człowieku. Bo rozumiem, że można mieć inne priorytety. Ale jeśli się im poświęca całkowicie i bez reszty, to jest to zwykły fanatyzm. Skrajności takie są natomiast źle widziane. I zarówno nadmierna rozwiązłość, jak i wymuszony celibat są poważnymi czerwonymi flagami.


Osoba, która faktycznie swoje problemy przepracowała w końcu wchodzi w związek.

23,746 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-01-08 15:24:27)

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Jednak poczytaj posty ludzi takich jak Anewe czy Jack i zobacz jakie jest postrzeganie późnych dziewic/prawiczków. Oni najchętniej by takich ludzi palili na stosie za samo ich istnienie.

Projektują negatywne doświadczenia z poprzednich związków na wszystkie osoby posiadające daną cechę. Ale tak na dobrą sprawę można podejść do wszystkiego. Sam spotkałem kiedyś na przykład dziewczynę, która prawie mnie odrzuciła bo... wykonuję ten sam zawód co jej dwóch poprzednich partnerów, którzy okazali się chujowymi partnerami. Także no, tak to działa.


Nie. Po prostu Shinigami pierdoli jak pojebany. Jest tu od ponad roku i dostał nie tylko ode mnie, ale i od kilkunastu innych osób miliony porad, linków do kursów i szkoleń (w tym darmowych), poradników, grup tematycznych, czy miejsc, gdzie może szukać profesjonalnej pomocy włączając to fundacje i stowarzyszenia wyspecjalizowane w pomocy takim kolesiom. Z ŻADNEJ rady nie skorzystał, a wciąż pierdoli te same farmazony.

-edit- jedyna porada z jakiej skorzystał to pójście ma masaż erotyczny. I pomimo faktu bycia kilka razy na takim, to wciąż definiuje się jako prawiczek.

23,747

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Już odpowiadam na twoje pytanie. Ta odpowiedź już się tu pojawiła kilka razy ale powtórzę. Bo taki prawiczek jest "nowy" i wiem, że to trochę nieeleganckie porównanie ale dobrze pokarzę o co chodzi. Taki prawiczek czy dziewica jest jak nowy samochód z salonu, niebity, bez kręconego licznika, klimatyzacja nie jest nabita czymś innym niż powinna, wszystkie części są nowe, nie zniszczone ani wyeksploatowane, fotele, światła i radio ustawiasz pod siebie. a nie zmieniasz ustawienia po kimś i co chyba najważniejsze żaden poprzedni właściciel się nie odezwie. Oczywiście nie zawsze nowy oznacza lepszy ale jednak w większości przypadków tak jest.

Tradycyjnie - jak kulą w płot. Zafiksowani na tym punkcie są jedynie ludzie niepewni, mający minimalne doświadczenie (lub jego brak) i bojący się jak wypadną w porównaniu do jakiegoś eks partnera. 


Wystarczy tylko, że ktoś nie imprezował w latach szkolnych i studenckich, a jego szanse na stracenie prawnictwa  spadają bardzo nisko.

Może cię rozczaruję, ale mało kto traci dziewictwo na imprezie. Imprezowych ruchaczy obojga płci jest sporo, ale nie są to wszyscy i nie tak się zaczyna. Bo akurat imprezy tego typu (90% to typowe pochlejparty) są słabym miejscem poznawania partnera lub partnerki. Częściej to są układy sąsiedzkie, klasowe, z jakichś aktywności okołoszkolnych lub pozaszkolnych, wspólni znajomi/dzielone pasje/hobby itp.


Tak samo dla kogoś seks może być tylko z ukochaną osobą i mógł takiej jeszcze nie spotkać

Tak może się tłumaczyć osoba 20stoletnia. A nie prawie 30stolatek, bo w takim układzie to wymówka. Zwłaszcza, ze meiszczasz na przedmieściach Warszawy, a nie w dziurze zabitej dechami, gdzie psy dupami szczekają, a  kijami słońce się podpiera. Sam nie szukałeś nigdy i tylko czekasz aż ktoś wykona robotę za ciebie. Najlepszy dowód: jesteś tu ponad rok i nie udało ci się nikogo stąd poznać, choć to idealne miejsce.


Tak wyglądały tylko wasze związki, a nie wszystkie tego typu. Po prostu trafiliście na złych, toksycznych ludzi i tyle, fakt bycia dziewicą czy prawiczkiem nie ma z tym nic wspólnego.

Bycie dziewicą/prawiczkiem jest konsekwencją posiadania takich cech. Tak samo jak u ciebie. Uparcie dopatrujecie się w dziewictwie przyczyny niepowodzeń. A to jest SKUTEK waszej mentalności i posiadanych cech charakteru.


Nie ma go tylko na początku co jest w pełni logiczne. To układ jak mistrza i ucznia, najpierw mistrz uczy tego co sam potrafi, a kiedy uczeń już się tego nauczy przestaje być uczniem i staje się równym partnerem.

Nie ma go nigdy, bo na tym jest zbudowany taki związek.

23,748 Ostatnio edytowany przez Kakarotto (2024-01-08 15:39:26)

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

Bo prawiczki są zafiksowane na punkcie seksu i ich świat się kręci głównie wokół tego. Kobiety-dziewice (lub już nie dziewice, ale te co późno zaczęły) kręcą się wokół bycia w związku. Stąd różnica w podejściu. Prawiczki definiują całego siebie przez ten pryzmat. Po prostu zdolność do czynności seksualnych i umiejętności są przymiotami 'prawdziwego mężczyzny'. A czy kobieta jest super kochanką czy ledwo ciepłą kłodą to nijak nie rzutuje na odbiór jej 'kobiecości'.
Późnodziwictwo niezależnie od płci jest odbierane, że coś z taką osobą jest nie teges na głowie i tacy zarówno faceci, jak i kobiety mają problem z wejściem w związek.

Może zdecyduj się na jedną wersję bo w tej wypowiedzi zaprzeczyłeś sam sobie. Z jednej strony piszesz, że podejście do późnoprawictwa/późnodziewictwa jest takie samo dla obu płci, a za chwilę w miejscu pogrubionym piszesz o tym jakie bardzo się różni postrzeganie przez ten pryzmat męskości i kobiecości. Ale fajnie, że sam o to zahaczyłeś bo o to mi właśnie chodziło w mojej wypowiedzi. Tylko widzisz właśnie gdyby nie to, że "zdolność do czynności seksualnych i umiejętności są przymiotami prawdziwego mężczyzny" to męskie prawiczki nie byłyby tak zafiksowane na tym punkcie. I to właśnie sprawia, że męski prawiczek będzie częściej pogardzany i wyśmiewany niż kobieta dziewica.

Żeby nikogo nie poznać, niczego nie doświadczyć, to trzeba celowo tego unikać. A to nie świadczy dobrze o takim człowieku. Bo rozumiem, że można mieć inne priorytety. Ale jeśli się im poświęca całkowicie i bez reszty, to jest to zwykły fanatyzm. Skrajności takie są natomiast źle widziane. I zarówno nadmierna rozwiązłość, jak i wymuszony celibat są poważnymi czerwonymi flagami.

Wybacz, ale ja widzę różnicę pomiędzy "nikogo nie poznać", a "nikogo nie zaruchać" i "wszystkiego unikać". Poza tym nie mówimy akurat w tym kontekście o wymuszonym celibacie tylko dobrowolnym.

Osoba, która faktycznie swoje problemy przepracowała w końcu wchodzi w związek.

Aaaaa czyli rozumiem, że nagle magicznie przestaje dla wielu osób być "nieprawdziwym mężczyzną bez zdolności do czynności seksualnych i umiejętności"?

Jack Sparrow napisał/a:

Nie. Po prostu Shinigami pierdoli jak pojebany.

Akurat to co Shini tutaj napisał nie ma nic do rzeczy do tego co ja napisałem i co wyłania się z tego co piszesz o byłej narzeczonej. Zluzuj trochę majty stary bo cię chyba gumka za mocno uwiera.

23,749 Ostatnio edytowany przez Anewe (2024-01-08 15:52:57)

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

Czaję różnicę. Tylko, że w tym co wcześniej napisałaś ani tego nie podkreśliłaś, ani tego nie miało to takiego wydźwięku. W sumie zachowania toczka w toczkę jak Raka, który się broni, że nie pisał o WSZYSTKCH kobietach dopiero jak mu się to wytknie. xD

Ok, rzeczywiście mogłam inaczej sformułować tamto wyrażenie, np 'lista potencjalnych problemów z prawiczkiem'.

Kakarotto napisał/a:

No przecież cię zacytowałem.

Nie widziałam wcześniej tego posta, za dużo tego OT o Ukraińcach, umknęło mi.

Potrafisz zatem uargumentować dlaczego twoim zdaniem w przypadku prawiczka szansa jest na to największa?

Czysta psychologia. Bo najbardziej pragniemy tego, czego nigdy nie mieliśmy, a chcieliśmy mieć. Brak od zawsze boli bardziej niż brak od X miesięcy/lat. Ten, co stracił 'niedawno', może zaczekać, ten pierwszy jest bardziej zdesperowany.

Sugerujesz, że w tych słowach:
Że taki zapieczętowany, nietknięty jak prezent prosto ze sklepu a nie z komisu rzeczy używanych?
nie ma drwiny i pogardy? Bo według mnie ona wybrzmiewa i to bardzo wyraźnie.

Powiedz, że jesteś prawiczkiem bez mówienia, że jesteś prawiczkiem.
To przewrażliwienie na własnym punkcie widać z kilometra u każdego z was.

Ależ proszę bardzo. Były to badania prowadzone na Uniwersytecie Utah w USA

Zerknę później.

Oczywiście. Ale dalej nie zmienia to faktu, że kiedy penis zbyt szybko się "zużyje" to można kontynuować w inny sposób żeby partnerkę zaspokoić.

Ale ile tak można? Raz, dwa, ok, ale jeśli to 15 raz z rzędu? Każda straci cierpliwość.

Swoją drogą ciekawe rzeczy w takich dyskusjach wychodzą na wierzch jak niektóre panie pokazują swoją prawdziwą naturę. Tak często zarzuca się facetom, że traktują kobiety przedmiotowo i chcą tylko jednego, tutaj wychodzi na to, że panie się wcale nie różnią i dla wielu też będzie ważniejszy penis ich faceta niż on sam...

Obie kwestie są jednakowo ważne.
Związek, w którym nie ma satysfakcjonującego seksu może być co najwyżej przyjaźnią. Nie da się budować związku na frustracji seksualnej. Ale żeby to wiedzieć, trzeba mieć doświadczenie.

No nie jest bzdurą to, że osoba dośwuadczona posiada pewne przyzwyczajenia z poprzednich relacji, które dobrze zaspokajały poprzedniego partnera, a nie koniecznie muszą działać na nowego. Zmiana czegoś takiego jest trudniejsza niż "nauczenie się" nowego partnera z czystą kartą.

Skąd możesz to wiedzieć będąc prawiczkiem?

Nie zgodzę się. Dalej będę obstawał przy tym, że kobieta dziewica nie jest traktowana aż tak źle i tak pogardzana jak facet prawiczek. Chociaż okej, zaczyna się już to podejście powoli zmieniać. Ale nie jest jeszcze na równi.

Przechodziłeś zmianę płci i wcześniej byłeś dziewicą? Oczywiście, że kobieta dziewica jest traktowana źle, to tylko przewrażliwionym na swoim punkcie prawiczkom wydaje się, że jest inaczej.

Kobieta dziewica, która by mieć seks nie musi nic robić poza wyrażeniem zgody

Sromotne bzdury. Kobieta, żeby mieć seks musi się czuć KOMFORTOWO. Nie będzie się czuć komfortowo wiedząc, że jakiś ruchacz chce ją tylko zaliczyć. Dla niej to taka sama atrakcja jak dla prawiczka uprawianie seksu z bezdomną żuliettą.

Wielokrotnie czytałam na tym forum bzdury takie jak twoje. Że facet musi się natrudzić, a kobieta wystarczy, że się zgodzi. Tylko brakuje w tym tekście EPITETÓW. Powinno być tak:
Facet musi się natrudzić, żeby mieć DOBRY seks. Kobieta w każdej chwili może mieć MARNY seks.
Facet też w każdej chwili może mieć seks. Wystarczy, że weźmie setkę wódki i pójdzie na dworzec centralny. Zawsze jakaś żulietta się zgodzi.

EDIT. Ja już nie będę wypowiadać się w tym temacie, bo ta dyskusja jest dla mnie bezcelowa, i przede wszystkim, jest stratą czasu. Także nie ma potrzeby odnosić się więcej do moich postów.

23,750 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-01-08 16:05:04)

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

Z jednej strony piszesz, że podejście do późnoprawictwa/późnodziewictwa jest takie samo dla obu płci, a za chwilę w miejscu pogrubionym piszesz o tym jakie bardzo się różni postrzeganie przez ten pryzmat męskości i kobiecości. Ale fajnie, że sam o to zahaczyłeś bo o to mi właśnie chodziło w mojej wypowiedzi.

To nie są rzeczy, które się wykluczają. To jest przedstawienie dlaczego jesteście tak zafiksowani na punkcie seksu. Wy z bycia prawiczkami tworzycie własną tożsamość. Kobiety się tak nie identyfikują.


to męskie prawiczki nie byłyby tak zafiksowane na tym punkcie. I to właśnie sprawia, że męski prawiczek będzie częściej pogardzany i wyśmiewany niż kobieta dziewica.

Są jedynie wytykani przez fiksację na tym punkcie. Nie przez sam fakt bycia dziewicą.


Poza tym nie mówimy akurat w tym kontekście o wymuszonym celibacie tylko dobrowolnym.

Gdyby był dobrowolny, to nie byłby źródłem fiksacji i frustracji.


Aaaaa czyli rozumiem, że nagle magicznie przestaje dla wielu osób być "nieprawdziwym mężczyzną bez zdolności do czynności seksualnych i umiejętności"?

No popatrz - jak znika fiksacja i kompleksy to nagle ludzie przestają postrzegać cię przez ich pryzmat.

23,751 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-01-08 16:37:14)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

I dlatego zadaję tyle pytań, bo staram się zrozumieć to czego nie rozumiem. A zacytowany przez ciebie post jest właśnie jedną z takich rzeczy z tą różnicą, że tego nawet nie chcę rozumieć. To jest dla mnie abstrakcja by mieć taką jak gość opisał, super dziewczynę i wciąż rozglądać się za inną. Gość albo wciska kit tym postem albo ta dziewczyna wcale nie jest taka super i jednak mu się nie podoba.

To tak jednak działa. Ty na ten moment marzysz, by mieć partnerkę, ale perspektywa lubi się zmieniać. Ponadto w związkach jest tak, że w pewnym momencie różowe okulary opadają, do głosu dochodzi zwykła codzienność, często rutyna, pojawiają się kryzysy, a wraz z nimi różnego rodzaju wątpliwości, a to jest potężny sprawdzian dla partnerów, ich lojalności i wierności. 

Shinigami napisał/a:

Już odpowiadam na twoje pytanie. Ta odpowiedź już się tu pojawiła kilka razy ale powtórzę. Bo taki prawiczek jest "nowy" i wiem, że to trochę nieeleganckie porównanie ale dobrze pokarzę o co chodzi. Taki prawiczek czy dziewica jest jak nowy samochód z salonu, niebity, bez kręconego licznika, klimatyzacja nie jest nabita czymś innym niż powinna, wszystkie części są nowe, nie zniszczone ani wyeksploatowane, fotele, światła i radio ustawiasz pod siebie. a nie zmieniasz ustawienia po kimś i co chyba najważniejsze żaden poprzedni właściciel się nie odezwie. Oczywiście nie zawsze nowy oznacza lepszy ale jednak w większości przypadków tak jest.

Ale zdajesz sobie sprawę, że nie wszyscy patrzą na drugą osobę w taki sposób? Wiem, że to jest tylko porównanie, jednak takie spojrzenie na człowieka i jego przeszłość jest przedmiotowe. Ktoś emocjonalnie dojrzały nie ocenia potencjalnego partnera w taki sposób, ale patrzy co sobą reprezentuje, jakie wyznaje wartości, jakie ma ogólne podejście do seksu i do związków. Dla mnie, nawet kiedy nie miałam za sobą pierwszego razu, doświadczenie partnera nie było ani zaletą, ani wadą. Jeśli nie traktował seksu jak czynność kopulacyjną, którą można mieć za pieniądze lub z poznaną przed chwilą dziewczyną, to mnie to zupełnie nie interesowało. I jeżeli to mnie wybrał na partnerkę i się tego trzyma (czytaj: nie zdradza), traktuje mnie z szacunkiem, a przeszłość jak temat zamknięty, to nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że trafił mi się używany "towar". Dla mnie znaczenie miało to, co jest tu i teraz, czyli odkąd jesteśmy w związku.

23,752

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:

Czysta psychologia. Bo najbardziej pragniemy tego, czego nigdy nie mieliśmy, a chcieliśmy mieć. Brak od zawsze boli bardziej niż brak od X miesięcy/lat. Ten, co stracił 'niedawno', może zaczekać, ten pierwszy jest bardziej zdesperowany.

Okej. Ale skąd wniosek, że to chcenie musi być nakierowane na chęć sprawdzenia się z inną osobą, a nie na tą osobę która w końcu dała szansę? Zawsze wydawało mi się, że jak po wielu trudach znajdziesz w końcu skarb to dbasz o ten skarb, a nie szukasz innych skarbów.

Powiedz, że jesteś prawiczkiem bez mówienia, że jesteś prawiczkiem.
To przewrażliwienie na własnym punkcie widać z kilometra u każdego z was.

No i jestem. Ale co z tego i co to ma do rzeczy? tongue
To, że zwracam na coś uwagę w czyjejś wypowiedzi nie znaczy, że mnie to osobiście boli. lol
Dosyć poznałem kobiet na swojej drodze na których nie robiło to wrażenia jak im się normalnie przyznałem, że nie mam z tym żadnych problemów. A że z nimi z jakichś innych powodów mi nie wyszło? No trudno, znajdę inną.

Ale ile tak można? Raz, dwa, ok, ale jeśli to 15 raz z rzędu? Każda straci cierpliwość.

Jeżeli zostanie zaspokojona to dlaczego miałaby stracić cierpliwość i się denerwować? Przecież rozmawiamy o takim przypadku.

Związek, w którym nie ma satysfakcjonującego seksu może być co najwyżej przyjaźnią. Nie da się budować związku na frustracji seksualnej. Ale żeby to wiedzieć, trzeba mieć doświadczenie.

No popatrz - to ciekawe na jakiej zasadzie tworzą związki osoby aseksualne w takim razie? I od razu zaznaczę - są badania, że nie jest to przyjaźń.

Skąd możesz to wiedzieć będąc prawiczkiem?

Czyli kardiolog nie powinien duagnozować i leczyć zawału dopóki sam go nie przejdzie?

Oczywiście, że kobieta dziewica jest traktowana źle, to tylko przewrażliwionym na swoim punkcie prawiczkom wydaje się, że jest inaczej.

Jest traktowana źle to fakt. Ale nie tak jak facet prawiczek. Wynika to z innego postrzegania męskości i kobiecości przez pryzmat prawictwa i dziewictwa. @Jack o tym też wspominał.

Sromotne bzdury. Kobieta, żeby mieć seks musi się czuć KOMFORTOWO. Nie będzie się czuć komfortowo wiedząc, że jakiś ruchacz chce ją tylko zaliczyć. Dla niej to taka sama atrakcja jak dla prawiczka uprawianie seksu z bezdomną żuliettą.

Może cię zaskoczę - facet żeby mieć seks też musi czuć się KOMFORTOWO bo inaczej mu nie stanie. Jednak nie to było przedmiotem wypowiedzi.

Facet musi się natrudzić, żeby mieć DOBRY seks. Kobieta w każdej chwili może mieć MARNY seks.

Z tym jestem się w stanie zgodzić.

Facet też w każdej chwili może mieć seks. Wystarczy, że weźmie setkę wódki i pójdzie na dworzec centralny. Zawsze jakaś żulietta się zgodzi.

Ooo rozumiem, że wiesz z doświadczenia bo nikt cię nie chciał i swój pierwszy raz miałaś z bezdomnym Don Żulianem na dworcu?

EDIT. Ja już nie będę wypowiadać się w tym temacie, bo ta dyskusja jest dla mnie bezcelowa, i przede wszystkim, jest stratą czasu. Także nie ma potrzeby odnosić się więcej do moich postów.

Piękna próba wycofania się z twarzą kiedy się widzi, że dyskusji się nie wygra. Brawo! lol

Jack Sparrow napisał/a:

Są jedynie wytykani przez fiksację na tym punkcie. Nie przez sam fakt bycia dziewicą.

Plączesz się. Sam wcześniej pisałeś o postrzeganiu męskości przez pryzmat zdolności do czynności seksualnych i umiejętności, a nie o postrzeganiu męskości przez pryzmat podejścia prawiczka do braku zdolności do czynności seksualnych i umiejętności. To są dwie różne rzeczy. Co oczywiście nie znaczy, że samo podejście prawiczka do jego prawictwa nie ma znaczenia. Bo ma i tto duże. Sam o tym wspominałem wcześniej. Ale to jest osobna kwestia.

Priscilla napisał/a:

To tak jednak działa. Ty na ten moment marzysz, by mieć partnerkę, ale perspektywa lubi się zmieniać. Ponadto w związkach jest tak, że w pewnym momencie różowe okulary opadają, do głosu dochodzi zwykła codzienność, często rutyna, pojawiają się kryzysy, a wraz z nimi różnego rodzaju wątpliwości, a to jest potężny sprawdzian dla partnerów, ich lojalności i wierności.

Okej. Ale przecież to co opisujesz ma miejsce zawsze w każdym związku i niezależnie czy ktoś jest prawikiem/dziewicą. A tutaj rozmawiamy z tezami jakoby w przypadku prawnika/dziewicy istniało jakieś większe ryzyko przy takim sprawdzianie, a co wydaje się nie mieć w gruncie rzeczy korelacji.

23,753 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-01-08 17:04:55)

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

Okej. Ale przecież to co opisujesz ma miejsce zawsze w każdym związku i niezależnie czy ktoś jest prawikiem/dziewicą. A tutaj rozmawiamy z tezami jakoby w przypadku prawnika/dziewicy istniało jakieś większe ryzyko przy takim sprawdzianie, a co wydaje się nie mieć w gruncie rzeczy korelacji.

Myślę, że jednak to ryzyko jest większe. Wiesz dlaczego? Bo jeśli było się w kilku związkach, to z każdym kolejnym ma się większą świadomość, dlatego po pierwsze ostatni partner potencjalnie jest tym najbardziej świadomie wybranym, co znaczy, że mniejsze jest ryzyko wejścia w związek z niewłaściwą dla siebie osobą, po drugie każda relacja czegoś nas uczy, dlatego też ostatni związek od samego początku jest inaczej "prowadzony" od poprzednich - po prostu staramy się unikać wcześniej popełnianych błędów.
Naiwnością jest twierdzić, że tych umiejętności nie trzeba się uczyć, że one po prostu są.

Jeśli z kolei ktoś nie ma porównania ani doświadczenia, to będzie miał większą pokusę, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie popełnił błędu i z kimś innym nie byłoby "fajniej".

23,754

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

Myślę, że jednak to ryzyko jest większe. Wiesz dlaczego? Bo jeśli było się w kilku związkach, to z każdym kolejnym ma się większą świadomość, dlatego po pierwsze ostatni partner potencjalnie jest tym najbardziej świadomie wybranym, co znaczy, że mniejsze jest ryzyko wejścia w związek z niewłaściwą dla siebie osobą, po drugie każda relacja czegoś nas uczy, dlatego też ostatni związek od samego początku jest inaczej "prowadzony" od poprzednich - po prostu staramy się unikać wcześniej popełnianych błędów.
Naiwnością jest twierdzić, że tych umiejętności nie trzeba się uczyć, że one po prostu są.

Jeśli z kolei ktoś nie ma porównania ani doświadczenia, to będzie miał większą pokusę, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie popełnił błędu i z kimś innym nie byłoby "fajniej".

Okej. Tu jestem w stanie się zgodzić. Faktycznie doświadczenie związkowe czy ogólnie w szeroko rozumianych relacjach-damsko męskich jest ważne i ma znaczenie. Tyle, że my rozmawiamy tutaj stricte o prawictwie czyli braku doświadczenia seksualnego. Nie braku bycia w relacji związkowej. To jednak są dwie zupełnie różne płaszczyzny.

23,755 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-01-08 17:46:13)

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Kakarotto napisał/a:

Okej. Ale przecież to co opisujesz ma miejsce zawsze w każdym związku i niezależnie czy ktoś jest prawikiem/dziewicą. A tutaj rozmawiamy z tezami jakoby w przypadku prawnika/dziewicy istniało jakieś większe ryzyko przy takim sprawdzianie, a co wydaje się nie mieć w gruncie rzeczy korelacji.

Myślę, że jednak to ryzyko jest większe. Wiesz dlaczego? Bo jeśli było się w kilku związkach, to z każdym kolejnym ma się większą świadomość, dlatego po pierwsze ostatni partner potencjalnie jest tym najbardziej świadomie wybranym, co znaczy, że mniejsze jest ryzyko wejścia w związek z niewłaściwą dla siebie osobą, po drugie każda relacja czegoś nas uczy, dlatego też ostatni związek od samego początku jest inaczej "prowadzony" od poprzednich - po prostu staramy się unikać wcześniej popełnianych błędów.
Naiwnością jest twierdzić, że tych umiejętności nie trzeba się uczyć, że one po prostu są.

Jeśli z kolei ktoś nie ma porównania ani doświadczenia, to będzie miał większą pokusę, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie popełnił błędu i z kimś innym nie byłoby "fajniej".

Jeśli ktos był w X związkach to moze też znaczyć, że ma niskie zdolności społeczne (bo nie umiał zbudować trwałej i satysfakcjonującej relacji), jest mało zgodny/bardzo kłótliwy (bo skonflilktował się z partnerem który mu się na poczatku podobał), albo relacje z ludzmi nie sa dla niego priorytetem (woli zakończyć relacje, zamiast isć na kompromis. np. partnerowi nie podoba się nasze zachowanie, więc zamiast je zmieniać pokazujemy mu drzwi). Poprzedni związek może nam zryć banie (np partner nas bił, więc w nową relacje wchodzimy pełni obaw, kompleksów i z dużym dystansem emocjonalnym,a nowy partner musi pełnić role terapeuty i opiekuna i wysilać się bardziej niż z kimś kto ma czysta karte). Nie zawsze da sie inaczej "prowadzić" związek bo nowy partner może być inny z charakteru od poprzedniego. Np poprzedni był ugodowy i spokojny, a obecny jest drażliwym cholerykiem. Wnioski wyniesione z relacji z ugodową osoba, mogą się nie przekładać na relacje z drażliwym. Ktoś kto był w X związkach i kazdy zakończył się rozstaniem (porażką) może w kazdym kolejnym przykładać się mniej, bo już się przyzwyczaił, że niedopasowanego można zmienić i zawsze znajdzie się ktoś nowy. Nie odnosił wczesniej sukcesów, więc podświadomie nastawia się na porażke(rozstanie). I tak można sobie gdybac cały dzień....

Cały ten wątek to jedno wielkie gdybanie i parapsychologia. Już lepiej postawić sobie tarota, albo probować wymodlić żone, niż ten wątek związkowców-teoretyków traktowac na poważnie.

Czemu nie wyjdziecie do ludzi? Czy boicie sie ich na tyle, że wolicie budawać godzinami jakieś teoretyczne modele świata w głowie i gdybać o każdej pierdole i możliwości?

23,756

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

Okej. Tu jestem w stanie się zgodzić. Faktycznie doświadczenie związkowe czy ogólnie w szeroko rozumianych relacjach-damsko męskich jest ważne i ma znaczenie. Tyle, że my rozmawiamy tutaj stricte o prawictwie czyli braku doświadczenia seksualnego. Nie braku bycia w relacji związkowej. To jednak są dwie zupełnie różne płaszczyzny.

Przyznasz jednak, że zwykle idą w parze. Trudno mi sobie wyobrazić, by być w kilku związkach i mieć zerowe doświadczenie w seksie. Pomijam przy tym, że obok typowego współżycia istnieje cały szereg innych zachowań erotycznych, które oswajają dwoje ludzi z seksem, z ciałem partnera, uczą obserwacji, odpowiadania na reakcje i tak dalej, i tak dalej. 

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Jeśli ktos był w X związkach to moze też znaczyć, że ma niskie zdolności społeczne (bo nie umiał zbudować trwałej i satysfakcjonującej relacji), jest mało zgodny/bardzo kłótliwy (bo skonflilktował się z partnerem który mu się na poczatku podobał), albo relacje z ludzmi nie sa dla niego priorytetem (woli zakończyć relacje, zamiast isć na kompromis. np. partnerowi nie podoba się nasze zachowanie, więc zamiast je zmieniać pokazujemy mu drzwi). Poprzedni związek może nam zryć banie (np partner nas bił, więc w nową relacje wchodzimy pełni obaw, kompleksów i z dużym dystansem emocjonalnym,a nowy partner musi pełnić role terapeuty i opiekuna i wysilać się bardziej niż z kimś kto ma czysta karte). Nie zawsze da sie inaczej "prowadzić" związek bo nowy partner może być inny z charakteru od poprzedniego. Np poprzedni był ugodowy i spokojny, a obecny jest drażliwym cholerykiem. Wnioski wyniesione z relacji z ugodową osoba, mogą się nie przekładać na relacje z drażliwym. Ktoś kto był w X związkach i kazdy zakończył się rozstaniem (porażką) może w kazdym kolejnym przykładać się mniej, bo już się przyzwyczaił, że niedopasowanego można zmienić i zawsze znajdzie się ktoś nowy. Nie odnosił wczesniej sukcesów, więc podświadomie nastawia się na porażke(rozstanie). I tak można sobie gdybac cały dzień....

To wszystko prawda, ale w ogólnym ujęciu i po odrzuceniu skrajności, jak nieumiejętność tworzenia relacji czy nieprzepracowane problemy, jakąś prawidłowość można w tym jednak znaleźć.

23,757

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

To wszystko prawda, ale w ogólnym ujęciu i po odrzuceniu skrajności, jak nieumiejętność tworzenia relacji czy nieprzepracowane problemy, jakąś prawidłowość można w tym jednak znaleźć.

To sa przejaskrawione przykłady wybrane żeby zobrazować mój tok rozumowanie. Myślę, że nie da się zaobserwować prawidłowości, bo ludzie są różni i życie się zmienia. 

Uważam, że jesli chodzi o relacje z ludzmi nie ma co tak teoretyzować. Ważne jest żeby czuć się dobrze z partnerem tu i teraz,zeby umieć znaleźć osoby w swoim otoczeniu które nam odpowiadają. Umiejętność budowania ogólnej teori związków nie jest potrzebna do dobrego i szczęśliwego życia (czyli to co tu się odbywa od założenia wątku).m Nie przeczę, że jest to fajna rozrywka i metoda na zabijanie wolnego czasu.

Najlepszym przykładem szkodliwości tego wątku jest Rumunski. On już ma teorie na każdą sytuacje, tylko dalej jest sam. Nadmierna introspekcja i dywagacje o naturze ludzkiej raczej oddaliły go od jego celu niz przyblizyly. Myslenie o tym jakie są kobiety nie zaowocowało nabyciem umiejętności podrywu, zagadywania, bajerowania kobiet. Wręcz przeciwnie, utrwaliło negatywne o nich wyobrażenie. Lekka niechęć do kobiet i nieznajomość tematu przerodziła się w obsesje i setki godzin spędzone na forum i dywagacje o nich. Dzięki temu że codziennie ma sposobność konfrontowac swoje poglądy z coraz to nowymi użytkowniczkami forum, jego negatywny obraz świata coraz mocniej się krystalizuje i utrwala w jego głowie.

Zupłenie nie rozumiem bywalców tego wątku. Bo jak już pokazałam przejaskrawionymi przykładami(co oczywiście nie jest jakimś konkretnym argumentem, tylko takim luźnym spostrzezeniem), psychoanaliza to fajna towarzyska zabawa, ale raczej nie za dobre narzędzie poznawcze, które pomaga dostrzegać "prawidłowości" i lepiej radzić sobie w życiu.

23,758

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
Priscilla napisał/a:

No i wciąż mi nie odpowiedziałeś, dlaczego twoim zdaniem bycie prawiczkiem to zaleta? Sam napisałeś, że 'zawsze tak myślałeś'.

I dlatego zadaję tyle pytań, bo staram się zrozumieć to czego nie rozumiem. A zacytowany przez ciebie post jest właśnie jedną z takich rzeczy z tą różnicą, że tego nawet nie chcę rozumieć. To jest dla mnie abstrakcja by mieć taką jak gość opisał, super dziewczynę i wciąż rozglądać się za inną. Gość albo wciska kit tym postem albo ta dziewczyna wcale nie jest taka super i jednak mu się nie podoba.

Już odpowiadam na twoje pytanie. Ta odpowiedź już się tu pojawiła kilka razy ale powtórzę. Bo taki prawiczek jest "nowy" i wiem, że to trochę nieeleganckie porównanie ale dobrze pokarzę o co chodzi. Taki prawiczek czy dziewica jest jak nowy samochód z salonu, niebity, bez kręconego licznika, klimatyzacja nie jest nabita czymś innym niż powinna, wszystkie części są nowe, nie zniszczone ani wyeksploatowane, fotele, światła i radio ustawiasz pod siebie. a nie zmieniasz ustawienia po kimś i co chyba najważniejsze żaden poprzedni właściciel się nie odezwie. Oczywiście nie zawsze nowy oznacza lepszy ale jednak w większości przypadków tak jest.

Wydaje mi się, że takie podejście mają zwykle młode, niedoświadczone osoby pełne ideałów. Je można zrozumieć, a nawet przyznać rację. Inaczej rzecz wygląda, kiedy takie teorie padają z ust ludzi dorosłych, dwudziestoparoletnich i więcej. Zarówno w przypadku mężczyzn, jak i kobiet nie działa to na korzyść, a szczególnie wśród mężczyzn. Dlaczego? Ponieważ bardzo często wiąże się to z innymi problemami natury psychicznej, które tu wymianiano. Ok, może kobiecie jest łatwiej stracić to dziewictwo z nawet przystojnym facetem z Tindera, ale czy taka kobieta rzeczywiście tego chce, skoro ma świadomość, że to będzie tylko zaliczenie? Dla kobiety pierwszy raz jest zwykle bardzo ważny. Zresztą nawet w tym wątku wypowiadała się dziewczyna, która jest zmęczona i sfrustrowana tym, że faceci chcą od niej tylko jednego. Nie wiem czy Ona akurat jest dziewicą, nie wnikam, ale faceci dziewice często traktują jako podniecającą ciekawostkę. W końcu dla niektórych to może być wręcz trofeum. Nawet jesli miałby to być pierwszy i ostatni raz z nią. Nie znam żadnych badań, ale śmiem sądzić, że niewiele kobiet ma takie fantazje, co do mężczyzn. U Was to też inaczej działa, bo częściej uzależniacie się od masturbacji i porno. A to jest coraz większy problem nie tylko u prawiczków, ale też w związkach. Naiwne jest myślenie, że wystarczy znaleźć wyrozumiałą kobietę i problem zniknie. Nie, nie zniknie. Wręcz się pogłebi. Facet widząc, że nie staje na wysokości zadania, będzie wpadał w coraz większą frustrację. I nawet jeśl kobieta na początku wykaże się empatią i zrozumeiniem, to w jego głowie będzie narastać. W końcu sam zacznie projektować w swojej głowie, że na pewno go zdradzi. A to już początek końca ew związku.
Inna sprawa, wciąż istnieją kobiety, które pozostają w celibacie ze względów religijnych. Ciekawa jestem, co na to nasi boaterowie? Są też osoby, które nie wchodzą w relacje intymne, bo po prostu są asekualne. Innymi słowy nie czują potrzeby.
Tu nawet był jeden wątek prawiczka, który związał się z dziewicą. Wydawałoby się idealne połaczenie, tyle że on miał potrzeby, coraz większe, a ona wręcz wcale. I co? Zaczął myśleć o divach, bo już tak był zfrustrowany.
Ja od siebie tylko powiem, że każda nowa relacja, to jedna wielka niewiadoma. Można się dobrać zarówno bez żadnych doświadczeń, jak i będąc po przejściach. Na zasadzie podobieństw, jak i przeciwieństw. Warto jednak być szczerym tak przed sobą, jak i drugą osobą.

23,759 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-01-08 19:19:53)

Odp: 30lat i cały czas sam
Roxann napisał/a:
Priscilla napisał/a:

No i wciąż mi nie odpowiedziałeś, dlaczego twoim zdaniem bycie prawiczkiem to zaleta? Sam napisałeś, że 'zawsze tak myślałeś'.

(...)

Ja tylko delikatnie zwracam uwagę, że nie jestem autorem tego cytatu wink

23,760

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

Żyjemy w wielotysięcznych, milionowych niekiedy aglomeracjach. Żeby nikogo nie poznać, niczego nie doświadczyć, to trzeba celowo tego unikać.

Osoba, która faktycznie swoje problemy przepracowała w końcu wchodzi w związek.

Dawno nie czytałem większych bredni. To jest aż niewiarygodne jak można patrzeć na świat aż tak czarno-biało. Nie każdy mieszka w wielkiej aglomeracji, wsie też istnieją tak samo jak przedmieścia, to co ty opisujesz dotyczy tylko osób mieszkających w dużym mieście. Na wsiach czy przedmieściach nawet jeśli w ogóle są jakieś zajęcia poza szkolne czy poza zawodowe to trafić na nich na choć jedną wolną dziewczynę to niezły wyczyn, a żeby jeszcze się podobała. Poza dużymi miastami nie ma prawie nic.

Według ciebie związek to stan wyjściowy dla każdego normalnego człowieka, jeśli ktoś nie jest w związku to automatu nie jest normalny?

Priscilla napisał/a:

To tak jednak działa. Ty na ten moment marzysz, by mieć partnerkę, ale perspektywa lubi się zmieniać. Ponadto w związkach jest tak, że w pewnym momencie różowe okulary opadają, do głosu dochodzi zwykła codzienność, często rutyna, pojawiają się kryzysy, a wraz z nimi różnego rodzaju wątpliwości, a to jest potężny sprawdzian dla partnerów, ich lojalności i wierności. 

Ale zdajesz sobie sprawę, że nie wszyscy patrzą na drugą osobę w taki sposób? Wiem, że to jest tylko porównanie, jednak takie spojrzenie na człowieka i jego przeszłość jest przedmiotowe. Ktoś emocjonalnie dojrzały nie ocenia potencjalnego partnera w taki sposób, ale patrzy co sobą reprezentuje, jakie wyznaje wartości, jakie ma ogólne podejście do seksu i do związków. Dla mnie, nawet kiedy nie miałam za sobą pierwszego razu, doświadczenie partnera nie było ani zaletą, ani wadą. Jeśli nie traktował seksu jak czynność kopulacyjną, którą można mieć za pieniądze lub z poznaną przed chwilą dziewczyną, to mnie to zupełnie nie interesowało. I jeżeli to mnie wybrał na partnerkę i się tego trzyma (czytaj: nie zdradza), traktuje mnie z szacunkiem, a przeszłość jak temat zamknięty, to nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że trafił mi się używany "towar". Dla mnie znaczenie miało to, co jest tu i teraz, czyli odkąd jesteśmy w związku.

Na tę chwilę nawet nie myślę co może być później, samo wejście w związek byłoby jak na razie sukcesem.

Wiem, że ten przykład był przedmiotowy i wiem, że nie można go użyć w stosunku do człowieka ale po prostu dobrze pokazał co miałem na myśli. Dla mnie też najważniejsze jest to kto jakim jest człowiekiem, a nie co posiada czy jakie ma doświadczenie związkowo-seksualne. Dla mnie byłoby bez różnicy czy dziewczyna byłaby dziewicą czy miałaby wcześniej 2-3 partnerów seksualnych i podobnego podejścia oczekiwałbym od niej. Wiem, że nie każdy takie będzie co nie zmienia faktu, że ja mogę, a nawet muszę tego oczekiwać bo inaczej na nic nie ma szans.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Jeśli ktos był w X związkach to moze też znaczyć, że ma niskie zdolności społeczne (bo nie umiał zbudować trwałej i satysfakcjonującej relacji), jest mało zgodny/bardzo kłótliwy (bo skonflilktował się z partnerem który mu się na poczatku podobał), albo relacje z ludzmi nie sa dla niego priorytetem (woli zakończyć relacje, zamiast isć na kompromis. np. partnerowi nie podoba się nasze zachowanie, więc zamiast je zmieniać pokazujemy mu drzwi). Poprzedni związek może nam zryć banie (np partner nas bił, więc w nową relacje wchodzimy pełni obaw, kompleksów i z dużym dystansem emocjonalnym,a nowy partner musi pełnić role terapeuty i opiekuna i wysilać się bardziej niż z kimś kto ma czysta karte). Nie zawsze da sie inaczej "prowadzić" związek bo nowy partner może być inny z charakteru od poprzedniego. Np poprzedni był ugodowy i spokojny, a obecny jest drażliwym cholerykiem. Wnioski wyniesione z relacji z ugodową osoba, mogą się nie przekładać na relacje z drażliwym. Ktoś kto był w X związkach i kazdy zakończył się rozstaniem (porażką) może w kazdym kolejnym przykładać się mniej, bo już się przyzwyczaił, że niedopasowanego można zmienić i zawsze znajdzie się ktoś nowy. Nie odnosił wczesniej sukcesów, więc podświadomie nastawia się na porażke(rozstanie). I tak można sobie gdybac cały dzień....

Cały ten wątek to jedno wielkie gdybanie i parapsychologia. Już lepiej postawić sobie tarota, albo probować wymodlić żone, niż ten wątek związkowców-teoretyków traktowac na poważnie.

Czemu nie wyjdziecie do ludzi? Czy boicie sie ich na tyle, że wolicie budawać godzinami jakieś teoretyczne modele świata w głowie i gdybać o każdej pierdole i możliwości?

Znałem i wciąż znam ludzi, którzy zarówno byli w wielu różnych związkach jak i takich, którzy przez całe życie byli w jednym. Ci drudzy wciąż są w tym jednym i wyglądają na szczęśliwych, a ci pierwsi są sami z jedynie krótkimi przerwami na jakieś małe związki trwające max po 2-3 miesiące. Patrząc na ludzi z mojego otoczenia im więcej ktoś miał związków tym trudniej mu było wejść w ten jeden właściwy.

Odpowiedź na pytanie czemu ludzie siedzą na forum zamiast wyjść do ludzi jest banalnie prosta. Bo forum mają w domu lub każdym innym miejscu na smartfonie, a dodatkowo są anonimowi. Siedzenie na forum nic nie kosztuje w przeciwieństwie do realnego wychodzenia do ludzi, gdzie trzeba wydać pieniądze choćby na sam transport.

Roxann napisał/a:

Wydaje mi się, że takie podejście mają zwykle młode, niedoświadczone osoby pełne ideałów. Je można zrozumieć, a nawet przyznać rację. Inaczej rzecz wygląda, kiedy takie teorie padają z ust ludzi dorosłych, dwudziestoparoletnich i więcej. Zarówno w przypadku mężczyzn, jak i kobiet nie działa to na korzyść, a szczególnie wśród mężczyzn. Dlaczego? Ponieważ bardzo często wiąże się to z innymi problemami natury psychicznej, które tu wymianiano. Ok, może kobiecie jest łatwiej stracić to dziewictwo z nawet przystojnym facetem z Tindera, ale czy taka kobieta rzeczywiście tego chce, skoro ma świadomość, że to będzie tylko zaliczenie? Dla kobiety pierwszy raz jest zwykle bardzo ważny. Zresztą nawet w tym wątku wypowiadała się dziewczyna, która jest zmęczona i sfrustrowana tym, że faceci chcą od niej tylko jednego. Nie wiem czy Ona akurat jest dziewicą, nie wnikam, ale faceci dziewice często traktują jako podniecającą ciekawostkę. W końcu dla niektórych to może być wręcz trofeum. Nawet jesli miałby to być pierwszy i ostatni raz z nią. Nie znam żadnych badań, ale śmiem sądzić, że niewiele kobiet ma takie fantazje, co do mężczyzn. U Was to też inaczej działa, bo częściej uzależniacie się od masturbacji i porno. A to jest coraz większy problem nie tylko u prawiczków, ale też w związkach. Naiwne jest myślenie, że wystarczy znaleźć wyrozumiałą kobietę i problem zniknie. Nie, nie zniknie. Wręcz się pogłebi. Facet widząc, że nie staje na wysokości zadania, będzie wpadał w coraz większą frustrację. I nawet jeśl kobieta na początku wykaże się empatią i zrozumeiniem, to w jego głowie będzie narastać. W końcu sam zacznie projektować w swojej głowie, że na pewno go zdradzi. A to już początek końca ew związku.
Inna sprawa, wciąż istnieją kobiety, które pozostają w celibacie ze względów religijnych. Ciekawa jestem, co na to nasi boaterowie? Są też osoby, które nie wchodzą w relacje intymne, bo po prostu są asekualne. Innymi słowy nie czują potrzeby.
Tu nawet był jeden wątek prawiczka, który związał się z dziewicą. Wydawałoby się idealne połaczenie, tyle że on miał potrzeby, coraz większe, a ona wręcz wcale. I co? Zaczął myśleć o divach, bo już tak był zfrustrowany.
Ja od siebie tylko powiem, że każda nowa relacja, to jedna wielka niewiadoma. Można się dobrać zarówno bez żadnych doświadczeń, jak i będąc po przejściach. Na zasadzie podobieństw, jak i przeciwieństw. Warto jednak być szczerym tak przed sobą, jak i drugą osobą.

Z większością posta się zgadzam ale jedna rzecz mnie zastanawia. Piszesz, że naiwne jest myślenie, że "wystarczy znaleźć wyrozumiałą kobietę i problem zniknie" i może masz rację ale co to za różnica skoro to jedyna możliwość jaka w ogóle istnieje. Jeśli dziewczyna nie będzie wyrozumiała to do tego seksu w ogóle nie dojdzie więc jakie inne wyjście ma taki prawiczek? To jest jak wybór między mniejszym i większym złem, to jest coś na zasadzie "wiem, że to nie najlepsze wyjście ale jedyne jakie mam".

23,761

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:

ponieważ kobiety mają to coraz większe wymagania względem mężczyzn proste,


Najlepsze jak taka dziewczyna powiększy sobie usta, pofarbuje włosy i zrobi paznokcie, wtedy jej się wydaje, że może mieć Alvaro prosto z Katalonii.
Ale ja się takiej nie dziwię. Jeżeli tyle chłoptasiów jej simpuje, to nic dziwnego, że ma takie mniemanie o sobie i wymagania względem facetów.


Shinigami napisał/a:

Weź też poprawkę na to, że znaczna część z nich najprawdopodobniej jest zajęta tylko akurat wtedy gdy ty je widziałeś były same. Gdyby faktycznie było tak dużo młodych i wolnych dziewczyn na ulicach to nie byłoby tak dużo samotnych facetów.


No dobra ale te kobiety to z kim są zajęte? Przecież nie z wiewiórkami. Jedna heteroseksualna kobieta w związku = 1 facet, który też jest w związku.
Jeżeli zatem faceci z tego forum nie potrafią sobie znaleźć żadnej kobiety, to tak naprawdę jest to ich wina, a nie wina kobiet, bo jakimś cudem ten peleton jedzie do przodu, a to, że oni są 10km za nim, to jest po części ich winą.


SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Najlepszym przykładem szkodliwości tego wątku jest Rumunski. On już ma teorie na każdą sytuacje, tylko dalej jest sam. Nadmierna introspekcja i dywagacje o naturze ludzkiej raczej oddaliły go od jego celu niz przyblizyly. Myslenie o tym jakie są kobiety nie zaowocowało nabyciem umiejętności podrywu, zagadywania, bajerowania kobiet. Wręcz przeciwnie, utrwaliło negatywne o nich wyobrażenie. Lekka niechęć do kobiet i nieznajomość tematu przerodziła się w obsesje i setki godzin spędzone na forum i dywagacje o nich. Dzięki temu że codziennie ma sposobność konfrontowac swoje poglądy z coraz to nowymi użytkowniczkami forum, jego negatywny obraz świata coraz mocniej się krystalizuje i utrwala w jego głowie.


Im dłużej jestem sam, to wizja bycia w związku jest dla mnie jakąś abstrakcją.
Co? Że niby z kobietą się gdzieś chodzi na jakieś spacery do lasu albo razem ogląda się netflixa? - Przecież to jest dla mnie jakiś inny kompletnie nieznany świat.
Ja mam nawet coś takiego, że jak widzę dziewczynę, która mi się podoba, to od razu wyobrażam sobie jak np niedawno jadła coś na obiad i pomiędzy zębami ma resztki cebulki, która pewnie nieprzyjemnie by pachniała podczas pocałunku.

Albo że wcześniej charknęła sobie i część gilów zostało jej na migdałach i podczas ,,lizania się" część z tych glutów mogłoby przejść do mojej jamy ustnej.

Bądź, że była niedawno w łazience i nie podtarła sobie tyłka dokładnie i tam ma brudne dookoła.

Coś takiego sobie wyobrażę i od razu odechciewa mi się jakichkolwiek związków. Taka kobieta przestaje mi się podobać w ułamku sekundy sad


Ja pier.... Ja naprawdę będę kawalerem do usranej śmierci lol

23,762 Ostatnio edytowany przez assassin (2024-01-08 22:58:20)

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Weź też poprawkę na to, że znaczna część z nich najprawdopodobniej jest zajęta tylko akurat wtedy gdy ty je widziałeś były same. Gdyby faktycznie było tak dużo młodych i wolnych dziewczyn na ulicach to nie byłoby tak dużo samotnych facetów.


No dobra ale te kobiety to z kim są zajęte? Przecież nie z wiewiórkami. Jedna heteroseksualna kobieta w związku = 1 facet, który też jest w związku.
Jeżeli zatem faceci z tego forum nie potrafią sobie znaleźć żadnej kobiety, to tak naprawdę jest to ich wina, a nie wina kobiet, bo jakimś cudem ten peleton jedzie do przodu, a to, że oni są 10km za nim, to jest po części ich winą.

W Polsce wielkomiejskiej a i owszem, liczba kobiet i mężczyzn pi razy drzwi jest równa, w Polsce wiejskiej/powiatowej mniej wiecej 7 na 10, więc 3 mężczyzn jest poza zbiorem. A są rejony, że jest jeszcze gorzej.

23,763 Ostatnio edytowany przez Theodore Robert Bundy (2024-01-08 23:14:24)

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:

ponieważ kobiety mają to coraz większe wymagania względem mężczyzn proste,


Najlepsze jak taka dziewczyna powiększy sobie usta, pofarbuje włosy i zrobi paznokcie, wtedy jej się wydaje, że może mieć Alvaro prosto z Katalonii.
Ale ja się takiej nie dziwię. Jeżeli tyle chłoptasiów jej simpuje, to nic dziwnego, że ma takie mniemanie o sobie i wymagania względem facetów.

Jest zbyt dużo zdesperowanych facetów którzy na widok totalnie nieatrakcyjnej dziewczyny potrafią się ślinić, dziś mężczyźni stracili poczucie jakiejkolwiek godności, jest masa nieudaczników użalających się nad sobą nic więcej, siedzi taki wpierdala słodycze przed kompem brzuch po jaja potem płacze że go żadna nie chce nie ukrywajmy takich też jest sporo, łysiejący Andrzej który nie pamięta kiedy zęby mył startuje do dziewczyny o wyglądzie modelki, a potem płacz bo nie zwróciła na niego uwagi, znam multum kobiet które bez makijażu mogły by spokojnie w tv pracować i uwierzcie tak naprawdę one nie mają życia i idąc głupim chodnikiem każdy jeden rżnie je wzrokiem, oczywiście kij ma dwa końce i nie zmienia to faktu, że są też pasztety marzące o leżeniu na kanapie licząc $ swego księcia z bajki, który niestety nie zjawi się nigdy smile

23,764

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:

ponieważ kobiety mają to coraz większe wymagania względem mężczyzn proste,


Najlepsze jak taka dziewczyna powiększy sobie usta, pofarbuje włosy i zrobi paznokcie, wtedy jej się wydaje, że może mieć Alvaro prosto z Katalonii.
Ale ja się takiej nie dziwię. Jeżeli tyle chłoptasiów jej simpuje, to nic dziwnego, że ma takie mniemanie o sobie i wymagania względem facetów.

Jest zbyt dużo zdesperowanych facetów którzy na widok totalnie nieatrakcyjnej dziewczyny potrafią się ślinić, dziś mężczyźni stracili poczucie jakiejkolwiek godności, jest masa nieudaczników użalających się nad sobą nic więcej, siedzi taki wpierdala słodycze przed kompem brzuch po jaja potem płacze że go żadna nie chce nie ukrywajmy takich też jest sporo, łysiejący Andrzej który nie pamięta kiedy zęby mył startuje do dziewczyny o wyglądzie modelki, a potem płacz bo nie zwróciła na niego uwagi, znam multum kobiet które bez makijażu mogły by spokojnie w tv pracować i uwierzcie tak naprawdę one nie mają życia i idąc głupim chodnikiem każdy jeden rżnie je wzrokiem, oczywiście kij ma dwa końce i nie zmienia to faktu, że są też pasztety marzące o leżeniu na kanapie licząc $ swego księcia z bajki, który niestety nie zjawi się nigdy smile

Ha ha ales Ty mundry

23,765

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Uważam, że jesli chodzi o relacje z ludzmi nie ma co tak teoretyzować. Ważne jest żeby czuć się dobrze z partnerem tu i teraz,zeby umieć znaleźć osoby w swoim otoczeniu które nam odpowiadają. Umiejętność budowania ogólnej teori związków nie jest potrzebna do dobrego i szczęśliwego życia (czyli to co tu się odbywa od założenia wątku).m Nie przeczę, że jest to fajna rozrywka i metoda na zabijanie wolnego czasu.

Najlepszym przykładem szkodliwości tego wątku jest Rumunski. On już ma teorie na każdą sytuacje, tylko dalej jest sam. Nadmierna introspekcja i dywagacje o naturze ludzkiej raczej oddaliły go od jego celu niz przyblizyly. Myslenie o tym jakie są kobiety nie zaowocowało nabyciem umiejętności podrywu, zagadywania, bajerowania kobiet. Wręcz przeciwnie, utrwaliło negatywne o nich wyobrażenie. Lekka niechęć do kobiet i nieznajomość tematu przerodziła się w obsesje i setki godzin spędzone na forum i dywagacje o nich. Dzięki temu że codziennie ma sposobność konfrontowac swoje poglądy z coraz to nowymi użytkowniczkami forum, jego negatywny obraz świata coraz mocniej się krystalizuje i utrwala w jego głowie.

Zupłenie nie rozumiem bywalców tego wątku. Bo jak już pokazałam przejaskrawionymi przykładami(co oczywiście nie jest jakimś konkretnym argumentem, tylko takim luźnym spostrzezeniem), psychoanaliza to fajna towarzyska zabawa, ale raczej nie za dobre narzędzie poznawcze, które pomaga dostrzegać "prawidłowości" i lepiej radzić sobie w życiu.

Oczywiście, że każdy człowiek i każda relacja jest inna i to co u jednych nie wypali u innych może się sprawdzić, ale uważam, że jednak rządzą nami pewne, niestety często nieuświadomione, mechanizmy, a sami ludzie wzajemnie na siebie wpływają. Wbrew pozorom dostajemy wiele sygnałów, których nie zauważamy bądź zauważać nie chcemy, ale też wiele reakcji czy zachowań można przewidzieć właśnie dlatego, że reagujemy w sposób schematyczny. Również znajomość (i świadomość) związków przyczynowo-skutkowych pozwala nam na uniknięcie wielu związkowych komplikacji.

Im dłużej chodzę po ziemi i dokonuję obserwacji oraz zdobywam doświadczeń, tym trafniej potrafię wychwycić to, o czym napisałam. I to też dlatego mówi się, że jakby człowiek będący w wieku dojrzałym miał tę samą wiedzę na etapie, kiedy dokonywał życiowych wyborów, to często byłyby one zupełnie inne i to wcale nie dlatego, że chciałby sprawdzić "co by było, gdyby", ale że umiałby dostrzec tzw. czerwone flagi i przewidzieć z czym będzie się wiązało ich zbagatelizowanie.

Zresztą czy nie właśnie dlatego mniej więcej potrafimy wychwycić, w którym punkcie nasi panowie mogą mieć największe problemy w potencjalnej relacji albo z kim mało jest prawdopodobne, że uda im się stworzyć względnie funkcjonujący związek, a z kim te szanse mogą być większe? Oczywiście patrząc na temat realnie, a nie idealistycznie wink

23,766 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-01-09 18:25:51)

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Im dłużej jestem sam, to wizja bycia w związku jest dla mnie jakąś abstrakcją.

Ja mam pomysł na eksperyment dla ciebie. Sprawdzimy jak obecność na tym forum i aktywne uczestnictwo w dyskusjach wplywa na twoje postrzeganie związków.
Powiedzmy przez miesiac nie używaj forum i zastąp treści z tego forum innymi treściami o tematyce randkowej. Możesz w alternatywie do incelskich stron oglądać programy randkowe jak "Kolacja w ciemno", "Randka z nieznajomym"(wygoluj sobie reality show randkowe, program o szukaniu miłości czy poszukaj na filmwebie jakiekolwiek rality show o szukaniu miłości, ale nie takie gdzie robi się z ludzi debili jak np w "love island". Zrób sobie przez miesiąc taką w 100% pozytywną ekspozycje na jakieś realistyczne scenariusze poznawania sie ludzi. Nie Giga chad i Julka, tylko tacy ludzie z krwi i kości bez reżyserowania. Zobacz sobie jak ludzie sie poznają, jakie to proste i jak low skillowe, zamiast ciągle budować w głowie niestworzone scenariusze. 
Nie umiem tego uargumentowac, ale wydaje mi się ze największą krzywde robisz sobie ty sam, ciągle siedząc w bańce informacyjnej o tym jakie kobiety sa złe.

23,767

Odp: 30lat i cały czas sam
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Im dłużej jestem sam, to wizja bycia w związku jest dla mnie jakąś abstrakcją.

Ja mam pomysł na eksperyment dla ciebie. Sprawdzimy jak obecność na tym forum i aktywne uczestnictwo w dyskusjach wplywa na twoje postrzeganie związków.
Powiedzmy przez miesiac nie używaj forum i zastąp treści z tego forum innymi treściami o tematyce randkowej. Możesz w alternatywie do incelskich stron oglądać programy randkowe jak "Kolacja w ciemno", "Randka z nieznajomym"(wygoluj sobie reality show randkowe, program o szukaniu miłości czy poszukaj na filmwebie jakiekolwiek rality show o szukaniu miłości, ale nie takie gdzie robi się z ludzi debili jak np w "love island". Zrób sobie przez miesiąc taką w 100% pozytywną ekspozycje na jakieś realistyczne scenariusze poznawania sie ludzi. Nie Giga chad i Julka, tylko tacy ludzie z krwi i kości bez reżyserowania. Zobacz sobie jak ludzie sie poznają, jakie to proste i jak low skillowe, zamiast ciągle budować w głowie niestworzone scenariusze. 
Nie umiem tego uargumentowac, ale wydaje mi się ze największą krzywde robisz sobie ty sam, ciągle siedząc w bańce informacyjnej o tym jakie kobiety sa złe.

Każdy program w tv jest wyreżyserowany, tylko naiwniacy wierzą że coś jest na serio, np "chłopaki do wzięcia", program pokazujący nieatrakcyjnych mężczyzn, skrzywdzonych przez biedę jak i los, których wystawiono na pośmiewisko, wystarczy poczytać co pisze płeć piękna na temat tych kolesi, że są obrzydliwi tragiczni itd, "rolnik szuka żony' jedyne co im się udało to pierwsza edycja, potem coraz więcej kobiet pojawiało sie w tym programie dla rozgłosu, dużo by tu wymieniać ale programy w tv to reżyserskie dno, wracając do Rumuńskiego nigdy nie był w związku i po prostu nie ma co ukrywać że raczej to się nie zmieni ma swoje lata na karku i będzie mu zwyczajnie ciężko nauczyć się życia z drugą osobą zrobił się pod tym względem wyobcowany i sam sobie tego nie wyobraża, kryminaliści spędzając grube lata w więzieniu też często wracają bo życie na wolności ich przytłacza i się w nim nie widzą.

23,768 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-01-09 20:25:34)

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Im dłużej jestem sam, to wizja bycia w związku jest dla mnie jakąś abstrakcją.

Ja mam pomysł na eksperyment dla ciebie. Sprawdzimy jak obecność na tym forum i aktywne uczestnictwo w dyskusjach wplywa na twoje postrzeganie związków.
Powiedzmy przez miesiac nie używaj forum i zastąp treści z tego forum innymi treściami o tematyce randkowej. Możesz w alternatywie do incelskich stron oglądać programy randkowe jak "Kolacja w ciemno", "Randka z nieznajomym"(wygoluj sobie reality show randkowe, program o szukaniu miłości czy poszukaj na filmwebie jakiekolwiek rality show o szukaniu miłości, ale nie takie gdzie robi się z ludzi debili jak np w "love island". Zrób sobie przez miesiąc taką w 100% pozytywną ekspozycje na jakieś realistyczne scenariusze poznawania sie ludzi. Nie Giga chad i Julka, tylko tacy ludzie z krwi i kości bez reżyserowania. Zobacz sobie jak ludzie sie poznają, jakie to proste i jak low skillowe, zamiast ciągle budować w głowie niestworzone scenariusze. 
Nie umiem tego uargumentowac, ale wydaje mi się ze największą krzywde robisz sobie ty sam, ciągle siedząc w bańce informacyjnej o tym jakie kobiety sa złe.

Każdy program w tv jest wyreżyserowany, tylko naiwniacy wierzą że coś jest na serio, np "chłopaki do wzięcia", program pokazujący nieatrakcyjnych mężczyzn, skrzywdzonych przez biedę jak i los, których wystawiono na pośmiewisko, wystarczy poczytać co pisze płeć piękna na temat tych kolesi, że są obrzydliwi tragiczni itd, "rolnik szuka żony' jedyne co im się udało to pierwsza edycja, potem coraz więcej kobiet pojawiało sie w tym programie dla rozgłosu, dużo by tu wymieniać ale programy w tv to reżyserskie dno, wracając do Rumuńskiego nigdy nie był w związku i po prostu nie ma co ukrywać że raczej to się nie zmieni ma swoje lata na karku i będzie mu zwyczajnie ciężko nauczyć się życia z drugą osobą zrobił się pod tym względem wyobcowany i sam sobie tego nie wyobraża, kryminaliści spędzając grube lata w więzieniu też często wracają bo życie na wolności ich przytłacza i się w nim nie widzą.

Program chłopaki, kiedy oglądałam go z 5 lat temu to nie był program randkowy tylko wyśmiewający prostych, niezbyt udolnych ludzi. Nie dalo się tego oglądać, bo było mi przykro jak celowo ci faceci sa pokazani jak debile i celowo byli podpuszczani zeby robić coś co ich kompromituje. Cos jak żarty z meneli na YT.
Są takie programy gdzie jest mniej wyśmiewania. Kolacja w ciemno czy tam kolacja dla dwojga wydawała mi się całkiem realistyczna. Może forma się zmieniła, nie śledze tego aż tak bardzo. Ale pamiętam że jak kiedyś oglądałam kilka odcinków to pomyślałam, że fajnie tak sobie psychologicznie zobaczyć jak wygląda pierwsza randka i jak ludzie się zachowują. myślę że to i tak lepsze niż 897123 postów na netkobietach. Ale to tylko pomysł na eksperyment i rumunski pewnie i tak bedzie wolał napierdzielać na tym forum.

23,769

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
Roxann napisał/a:

Wydaje mi się, że takie podejście mają zwykle młode, niedoświadczone osoby pełne ideałów. Je można zrozumieć, a nawet przyznać rację. Inaczej rzecz wygląda, kiedy takie teorie padają z ust ludzi dorosłych, dwudziestoparoletnich i więcej. Zarówno w przypadku mężczyzn, jak i kobiet nie działa to na korzyść, a szczególnie wśród mężczyzn. Dlaczego? Ponieważ bardzo często wiąże się to z innymi problemami natury psychicznej, które tu wymianiano. Ok, może kobiecie jest łatwiej stracić to dziewictwo z nawet przystojnym facetem z Tindera, ale czy taka kobieta rzeczywiście tego chce, skoro ma świadomość, że to będzie tylko zaliczenie? Dla kobiety pierwszy raz jest zwykle bardzo ważny. Zresztą nawet w tym wątku wypowiadała się dziewczyna, która jest zmęczona i sfrustrowana tym, że faceci chcą od niej tylko jednego. Nie wiem czy Ona akurat jest dziewicą, nie wnikam, ale faceci dziewice często traktują jako podniecającą ciekawostkę. W końcu dla niektórych to może być wręcz trofeum. Nawet jesli miałby to być pierwszy i ostatni raz z nią. Nie znam żadnych badań, ale śmiem sądzić, że niewiele kobiet ma takie fantazje, co do mężczyzn. U Was to też inaczej działa, bo częściej uzależniacie się od masturbacji i porno. A to jest coraz większy problem nie tylko u prawiczków, ale też w związkach. Naiwne jest myślenie, że wystarczy znaleźć wyrozumiałą kobietę i problem zniknie. Nie, nie zniknie. Wręcz się pogłebi. Facet widząc, że nie staje na wysokości zadania, będzie wpadał w coraz większą frustrację. I nawet jeśl kobieta na początku wykaże się empatią i zrozumeiniem, to w jego głowie będzie narastać. W końcu sam zacznie projektować w swojej głowie, że na pewno go zdradzi. A to już początek końca ew związku.
Inna sprawa, wciąż istnieją kobiety, które pozostają w celibacie ze względów religijnych. Ciekawa jestem, co na to nasi boaterowie? Są też osoby, które nie wchodzą w relacje intymne, bo po prostu są asekualne. Innymi słowy nie czują potrzeby.
Tu nawet był jeden wątek prawiczka, który związał się z dziewicą. Wydawałoby się idealne połaczenie, tyle że on miał potrzeby, coraz większe, a ona wręcz wcale. I co? Zaczął myśleć o divach, bo już tak był zfrustrowany.
Ja od siebie tylko powiem, że każda nowa relacja, to jedna wielka niewiadoma. Można się dobrać zarówno bez żadnych doświadczeń, jak i będąc po przejściach. Na zasadzie podobieństw, jak i przeciwieństw. Warto jednak być szczerym tak przed sobą, jak i drugą osobą.

Z większością posta się zgadzam ale jedna rzecz mnie zastanawia. Piszesz, że naiwne jest myślenie, że "wystarczy znaleźć wyrozumiałą kobietę i problem zniknie" i może masz rację ale co to za różnica skoro to jedyna możliwość jaka w ogóle istnieje. Jeśli dziewczyna nie będzie wyrozumiała to do tego seksu w ogóle nie dojdzie więc jakie inne wyjście ma taki prawiczek? To jest jak wybór między mniejszym i większym złem, to jest coś na zasadzie "wiem, że to nie najlepsze wyjście ale jedyne jakie mam".

Tylko Ty/Wy wciąż mimo upływającego wieku żyjecie w świecie wyobrażeń czy marzeń o związku. Według których wyrozuiała kobieta rozwiąże problem. Nie, nie rozwiąże, bo problem jest w Was. I Wasze frustracje prędzej czy później wyjdą. Nawet jeśli kobieta będzie mieć cierpliwość, facet, ktory nie staje na wysokości zadania zacznie frustrować i unikać jakichkowiek zbliżeń. Wtedy nawet inne zaspokojenie czy po prostu prztulenie nie będzie dla niego satysfakcjonujące. Nawet nie w istocie, tylko będzie snuł nawet bezpodstawne teorie o zdradzie, tudzież sam zacznie o niej myśleć. No bo jeśli jedna kobieta się nim w końcu zainteresowała, to może inna i tam będzie inaczej. Albo jak we wspomnianym wątku, facet, który się rozbudził seksualnie, a jak się okazało kobieta nie, mimo, że ta wymarzona dziewica, to zacznie myśleć o zdardzie.
I ja tu nie teoretyzuję, jak też pewnie osoby, kóre zabrały w tym temacie zdanie.

23,770

Odp: 30lat i cały czas sam
Roxann napisał/a:

Tylko Ty/Wy wciąż mimo upływającego wieku żyjecie w świecie wyobrażeń czy marzeń o związku. Według których wyrozuiała kobieta rozwiąże problem. Nie, nie rozwiąże, bo problem jest w Was. I Wasze frustracje prędzej czy później wyjdą. Nawet jeśli kobieta będzie mieć cierpliwość, facet, ktory nie staje na wysokości zadania zacznie frustrować i unikać jakichkowiek zbliżeń. Wtedy nawet inne zaspokojenie czy po prostu prztulenie nie będzie dla niego satysfakcjonujące. Nawet nie w istocie, tylko będzie snuł nawet bezpodstawne teorie o zdradzie, tudzież sam zacznie o niej myśleć. No bo jeśli jedna kobieta się nim w końcu zainteresowała, to może inna i tam będzie inaczej. Albo jak we wspomnianym wątku, facet, który się rozbudził seksualnie, a jak się okazało kobieta nie, mimo, że ta wymarzona dziewica, to zacznie myśleć o zdardzie.
I ja tu nie teoretyzuję, jak też pewnie osoby, kóre zabrały w tym temacie zdanie.

Ok rozumiem co masz na myśli ale to wciąż nie rozwiąże żadnego problemu. Piszesz jakby dla takich ludzi już nie było żadnej nadziei, jakby było już za późno i wszystko stracone. Przecież późne prawictwo to nie żadna śmiertelna choroba czy niepełnosprawność uniemożliwiające normalne życie. To tylko stan wynikający z takiej, a nie innej przeszłości ale nie decyduje o przyszłości. Ten gość ze wspomnianego wątku od początku musiał być toksyczny i nie uwierzę w to, że każdy w podobnej sytuacji tak skończy. Wyszalenie się nie jest niezbędne do życia i da się bez tego mieć żonę/męża, dzieci i normalną rodzinę, osobiście znam takich ludzi jedynie tylko na początku było im ciężko ale się udało właśnie dzięki wyrozumiałości i wsparciu partnera/partnerki. Dlatego też nie do końca rozumiem do czego osoby takie jak ty, Jack czy Anewe próbują osiągnąć tym potępianiem prawiczków. By takie osoby całkowicie się poddały w kwestii seksu i związków bo na to już za późno i jedyne co pozostało to samotność przez resztę życia? Czy chodzi o coś innego?

23,771 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-01-10 00:22:11)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Ok rozumiem co masz na myśli ale to wciąż nie rozwiąże żadnego problemu. Piszesz jakby dla takich ludzi już nie było żadnej nadziei, jakby było już za późno i wszystko stracone. Przecież późne prawictwo to nie żadna śmiertelna choroba czy niepełnosprawność uniemożliwiające normalne życie. To tylko stan wynikający z takiej, a nie innej przeszłości ale nie decyduje o przyszłości. Ten gość ze wspomnianego wątku od początku musiał być toksyczny i nie uwierzę w to, że każdy w podobnej sytuacji tak skończy. Wyszalenie się nie jest niezbędne do życia i da się bez tego mieć żonę/męża, dzieci i normalną rodzinę, osobiście znam takich ludzi jedynie tylko na początku było im ciężko ale się udało właśnie dzięki wyrozumiałości i wsparciu partnera/partnerki. Dlatego też nie do końca rozumiem do czego osoby takie jak ty, Jack czy Anewe próbują osiągnąć tym potępianiem prawiczków. By takie osoby całkowicie się poddały w kwestii seksu i związków bo na to już za późno i jedyne co pozostało to samotność przez resztę życia? Czy chodzi o coś innego?

Co prawda nie było to do mnie, ale pozwolę sobie przypomnieć, co pisałam jakiś czas temu, czyli że Twoje oczekiwania przerzucają na potencjalną partnerkę ogromną odpowiedzialność za Twoje samopoczucie, żeby nie napisać szczęście. Naprawdę niewiele jest ludzi, którzy już na starcie chcą być terapeutą drugiej osoby. Przeważnie chcemy mieć obok siebie partnera do życia, a nie kogoś, kto nas ciągnie w dół.
Chodzi o to, że najpierw samemu trzeba przepracować swoje problemy, nauczyć się radzić sobie z własnymi ograniczeniami, z szeroko pojętym życiem, potem wpuścić do tego życia drugą osobę, Ty zaś chciałbyś odwrotnie, przypuszczalnie widząc w tym szansę na jakieś ogarnięcie się.

Theodore Robert Bundy napisał/a:

Każdy program w tv jest wyreżyserowany, tylko naiwniacy wierzą że coś jest na serio, np "chłopaki do wzięcia", program pokazujący nieatrakcyjnych mężczyzn, skrzywdzonych przez biedę jak i los, których wystawiono na pośmiewisko, wystarczy poczytać co pisze płeć piękna na temat tych kolesi, że są obrzydliwi tragiczni itd, "rolnik szuka żony' jedyne co im się udało to pierwsza edycja, potem coraz więcej kobiet pojawiało sie w tym programie dla rozgłosu, dużo by tu wymieniać ale programy w tv to reżyserskie dno, wracając do Rumuńskiego nigdy nie był w związku i po prostu nie ma co ukrywać że raczej to się nie zmieni ma swoje lata na karku i będzie mu zwyczajnie ciężko nauczyć się życia z drugą osobą zrobił się pod tym względem wyobcowany i sam sobie tego nie wyobraża, kryminaliści spędzając grube lata w więzieniu też często wracają bo życie na wolności ich przytłacza i się w nim nie widzą.

Jeśli chodzi o "chłopaków", to co prawda nie śledziłam, ale widziałam fragmenty, wiem na czym się ten format opierał i jakie zebrał recenzje i w pełni zgadzam się z opinią Roxann, a nawet dodam od siebie, że to było niesmaczne i zwyczajnie nieetyczne.
Za to nie mogę się zgodzić z opinią na temat kobiet z "rolnika", bo choćby w ostatniej edycji, której widziałam ostatnie odcinki, traktując je jak studium psychologiczne, to jednak faceci pokazali się z jak najgorszej strony. Dziewczyny się angażowały, a oni najpierw wkręcali im zauroczenie, po czym ostatecznie dziękowali, bo przecież zdobyli taką popularność, że "na pewno trafi im się lepsza". Jeden z nich nawet wprost powiedział, że teraz wybiera się na łowy.

23,772

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Ok rozumiem co masz na myśli ale to wciąż nie rozwiąże żadnego problemu. Piszesz jakby dla takich ludzi już nie było żadnej nadziei, jakby było już za późno i wszystko stracone. Przecież późne prawictwo to nie żadna śmiertelna choroba czy niepełnosprawność uniemożliwiające normalne życie. To tylko stan wynikający z takiej, a nie innej przeszłości ale nie decyduje o przyszłości. Ten gość ze wspomnianego wątku od początku musiał być toksyczny i nie uwierzę w to, że każdy w podobnej sytuacji tak skończy. Wyszalenie się nie jest niezbędne do życia i da się bez tego mieć żonę/męża, dzieci i normalną rodzinę, osobiście znam takich ludzi jedynie tylko na początku było im ciężko ale się udało właśnie dzięki wyrozumiałości i wsparciu partnera/partnerki. Dlatego też nie do końca rozumiem do czego osoby takie jak ty, Jack czy Anewe próbują osiągnąć tym potępianiem prawiczków. By takie osoby całkowicie się poddały w kwestii seksu i związków bo na to już za późno i jedyne co pozostało to samotność przez resztę życia? Czy chodzi o coś innego?

Co prawda nie było to do mnie, ale pozwolę sobie przypomnieć, co pisałam jakiś czas temu, czyli że Twoje oczekiwania przerzucają na potencjalną partnerkę ogromną odpowiedzialność za Twoje samopoczucie, żeby nie napisać szczęście. Naprawdę niewiele jest ludzi, którzy już na starcie chcą być terapeutą drugiej osoby. Przeważnie chcemy mieć obok siebie partnera do życia, a nie kogoś, kto nas ciągnie w dół.
Chodzi o to, że najpierw samemu trzeba przepracować swoje problemy, nauczyć się radzić sobie z własnymi ograniczeniami, z szeroko pojętym życiem, potem wpuścić do tego życia drugą osobę, Ty zaś chciałbyś odwrotnie, przypuszczalnie widząc w tym szansę na jakieś ogarnięcie się.

Theodore Robert Bundy napisał/a:

Każdy program w tv jest wyreżyserowany, tylko naiwniacy wierzą że coś jest na serio, np "chłopaki do wzięcia", program pokazujący nieatrakcyjnych mężczyzn, skrzywdzonych przez biedę jak i los, których wystawiono na pośmiewisko, wystarczy poczytać co pisze płeć piękna na temat tych kolesi, że są obrzydliwi tragiczni itd, "rolnik szuka żony' jedyne co im się udało to pierwsza edycja, potem coraz więcej kobiet pojawiało sie w tym programie dla rozgłosu, dużo by tu wymieniać ale programy w tv to reżyserskie dno, wracając do Rumuńskiego nigdy nie był w związku i po prostu nie ma co ukrywać że raczej to się nie zmieni ma swoje lata na karku i będzie mu zwyczajnie ciężko nauczyć się życia z drugą osobą zrobił się pod tym względem wyobcowany i sam sobie tego nie wyobraża, kryminaliści spędzając grube lata w więzieniu też często wracają bo życie na wolności ich przytłacza i się w nim nie widzą.

Jeśli chodzi o "chłopaków", to co prawda nie śledziłam, ale widziałam fragmenty, wiem na czym się ten format opierał i jakie zebrał recenzje i w pełni zgadzam się z opinią Roxann, a nawet dodam od siebie, że to było niesmaczne i zwyczajnie nieetyczne.
Za to nie mogę się zgodzić z opinią na temat kobiet z "rolnika", bo choćby w ostatniej edycji, której widziałam ostatnie odcinki, traktując je jak studium psychologiczne, to jednak faceci pokazali się z jak najgorszej strony. Dziewczyny się angażowały, a oni najpierw wkręcali im zauroczenie, po czym ostatecznie dziękowali, bo przecież zdobyli taką popularność, że "na pewno trafi im się lepsza". Jeden z nich nawet wprost powiedział, że teraz wybiera się na łowy.

Mogę sie mylić ale z tymi „łowami„ to wyskoczył chyba Artur i wcale mu sie nie dziwie bo te jego kandydatki to mega słabe były, a z lansem kobiet to popatrz sobie na Ewunię, przyszła do programu tylko i wyłącznie dla rozgłosu tym bardziej że od początku miała parcie na szkło i często pierdolilia że jest śpiewaczka, aby tylko na koncercikach zarobić

23,773

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Ok rozumiem co masz na myśli ale to wciąż nie rozwiąże żadnego problemu. Piszesz jakby dla takich ludzi już nie było żadnej nadziei, jakby było już za późno i wszystko stracone. Przecież późne prawictwo to nie żadna śmiertelna choroba czy niepełnosprawność uniemożliwiające normalne życie. To tylko stan wynikający z takiej, a nie innej przeszłości ale nie decyduje o przyszłości. Ten gość ze wspomnianego wątku od początku musiał być toksyczny i nie uwierzę w to, że każdy w podobnej sytuacji tak skończy. Wyszalenie się nie jest niezbędne do życia i da się bez tego mieć żonę/męża, dzieci i normalną rodzinę, osobiście znam takich ludzi jedynie tylko na początku było im ciężko ale się udało właśnie dzięki wyrozumiałości i wsparciu partnera/partnerki. Dlatego też nie do końca rozumiem do czego osoby takie jak ty, Jack czy Anewe próbują osiągnąć tym potępianiem prawiczków. By takie osoby całkowicie się poddały w kwestii seksu i związków bo na to już za późno i jedyne co pozostało to samotność przez resztę życia? Czy chodzi o coś innego?

Co prawda nie było to do mnie, ale pozwolę sobie przypomnieć, co pisałam jakiś czas temu, czyli że Twoje oczekiwania przerzucają na potencjalną partnerkę ogromną odpowiedzialność za Twoje samopoczucie, żeby nie napisać szczęście. Naprawdę niewiele jest ludzi, którzy już na starcie chcą być terapeutą drugiej osoby. Przeważnie chcemy mieć obok siebie partnera do życia, a nie kogoś, kto nas ciągnie w dół.
Chodzi o to, że najpierw samemu trzeba przepracować swoje problemy, nauczyć się radzić sobie z własnymi ograniczeniami, z szeroko pojętym życiem, potem wpuścić do tego życia drugą osobę, Ty zaś chciałbyś odwrotnie, przypuszczalnie widząc w tym szansę na jakieś ogarnięcie się.

Dokładnie. Myślę, że podejście kobiet do późnego prawnictwa byłoby inne, gdyby nie różnego rodzaju problemy, które za tym często idą. Kobiety chcą mieć przy sobie partnera, a nie faceta, który przerzuca na nią całą odpowiedzialność za swoje samopoczucie i "szczęście". Po prostu my z doświadczenia wiemy, że nasza wyrozumiałość czy cierpliwość niewiele da, jeśli facet sam nie przepracuje pewnych rzeczy. Tu nawet nie chodzi o kwestie nauki czy poprowadzenia w sprawach seksu, ale o mentalność, którą ciężko zmienić. Ja kiedyś przez 2 lata byłam z facetem, który nie był w stanie uprawiać normalnego seksu. Nie było problemem dla mnie to czy był czy nie był prawiczkiem, tylko jego kompleksy i frustracje, które w końcu stały się nie do zniesienia.

23,774

Odp: 30lat i cały czas sam
Roxann napisał/a:
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Ok rozumiem co masz na myśli ale to wciąż nie rozwiąże żadnego problemu. Piszesz jakby dla takich ludzi już nie było żadnej nadziei, jakby było już za późno i wszystko stracone. Przecież późne prawictwo to nie żadna śmiertelna choroba czy niepełnosprawność uniemożliwiające normalne życie. To tylko stan wynikający z takiej, a nie innej przeszłości ale nie decyduje o przyszłości. Ten gość ze wspomnianego wątku od początku musiał być toksyczny i nie uwierzę w to, że każdy w podobnej sytuacji tak skończy. Wyszalenie się nie jest niezbędne do życia i da się bez tego mieć żonę/męża, dzieci i normalną rodzinę, osobiście znam takich ludzi jedynie tylko na początku było im ciężko ale się udało właśnie dzięki wyrozumiałości i wsparciu partnera/partnerki. Dlatego też nie do końca rozumiem do czego osoby takie jak ty, Jack czy Anewe próbują osiągnąć tym potępianiem prawiczków. By takie osoby całkowicie się poddały w kwestii seksu i związków bo na to już za późno i jedyne co pozostało to samotność przez resztę życia? Czy chodzi o coś innego?

Co prawda nie było to do mnie, ale pozwolę sobie przypomnieć, co pisałam jakiś czas temu, czyli że Twoje oczekiwania przerzucają na potencjalną partnerkę ogromną odpowiedzialność za Twoje samopoczucie, żeby nie napisać szczęście. Naprawdę niewiele jest ludzi, którzy już na starcie chcą być terapeutą drugiej osoby. Przeważnie chcemy mieć obok siebie partnera do życia, a nie kogoś, kto nas ciągnie w dół.
Chodzi o to, że najpierw samemu trzeba przepracować swoje problemy, nauczyć się radzić sobie z własnymi ograniczeniami, z szeroko pojętym życiem, potem wpuścić do tego życia drugą osobę, Ty zaś chciałbyś odwrotnie, przypuszczalnie widząc w tym szansę na jakieś ogarnięcie się.

Dokładnie. Myślę, że podejście kobiet do późnego prawnictwa byłoby inne, gdyby nie różnego rodzaju problemy, które za tym często idą. Kobiety chcą mieć przy sobie partnera, a nie faceta, który przerzuca na nią całą odpowiedzialność za swoje samopoczucie i "szczęście". Po prostu my z doświadczenia wiemy, że nasza wyrozumiałość czy cierpliwość niewiele da, jeśli facet sam nie przepracuje pewnych rzeczy. Tu nawet nie chodzi o kwestie nauki czy poprowadzenia w sprawach seksu, ale o mentalność, którą ciężko zmienić. Ja kiedyś przez 2 lata byłam z facetem, który nie był w stanie uprawiać normalnego seksu. Nie było problemem dla mnie to czy był czy nie był prawiczkiem, tylko jego kompleksy i frustracje, które w końcu stały się nie do zniesienia.

Bardziej myślę, że te problemy wynikają z niezrozumienia. Zarówno kobiety jak i mężczyźni mają z tym problem. Kobiety aż za bardzo się tym przejmują, myśląc, że facet zrzuca na nie całą odpowiedzialność za jego ogarnięcie i szczęście. Faceci z kolei nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że kobiety czują się obarczone tą odpowiedzialnością. I tak oboje nie wiedzą o co chodzi drugiej stronie i się wkurzają. Wejście w związek i ogólnie samo posiadanie ukochanej osoby jest ogromnym bodźcem do działania. Wielokrotnie widziałem ludzi, którzy dla kogoś mega się ogarniali i zmieniali nie do poznania. Mam dwa pytania, jakie są dokładniejsze objawy tej mentalności, o której piszecie? Z jakiego powodu ten facet nie mógł uprawiać normalnego seksu?

23,775 Ostatnio edytowany przez Herne (2024-01-10 12:02:24)

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Ok rozumiem co masz na myśli ale to wciąż nie rozwiąże żadnego problemu. Piszesz jakby dla takich ludzi już nie było żadnej nadziei, jakby było już za późno i wszystko stracone. Przecież późne prawictwo to nie żadna śmiertelna choroba czy niepełnosprawność uniemożliwiające normalne życie. To tylko stan wynikający z takiej, a nie innej przeszłości ale nie decyduje o przyszłości. Ten gość ze wspomnianego wątku od początku musiał być toksyczny i nie uwierzę w to, że każdy w podobnej sytuacji tak skończy. Wyszalenie się nie jest niezbędne do życia i da się bez tego mieć żonę/męża, dzieci i normalną rodzinę, osobiście znam takich ludzi jedynie tylko na początku było im ciężko ale się udało właśnie dzięki wyrozumiałości i wsparciu partnera/partnerki. Dlatego też nie do końca rozumiem do czego osoby takie jak ty, Jack czy Anewe próbują osiągnąć tym potępianiem prawiczków. By takie osoby całkowicie się poddały w kwestii seksu i związków bo na to już za późno i jedyne co pozostało to samotność przez resztę życia? Czy chodzi o coś innego?

Co prawda nie było to do mnie, ale pozwolę sobie przypomnieć, co pisałam jakiś czas temu, czyli że Twoje oczekiwania przerzucają na potencjalną partnerkę ogromną odpowiedzialność za Twoje samopoczucie, żeby nie napisać szczęście. Naprawdę niewiele jest ludzi, którzy już na starcie chcą być terapeutą drugiej osoby. Przeważnie chcemy mieć obok siebie partnera do życia, a nie kogoś, kto nas ciągnie w dół.
Chodzi o to, że najpierw samemu trzeba przepracować swoje problemy, nauczyć się radzić sobie z własnymi ograniczeniami, z szeroko pojętym życiem, potem wpuścić do tego życia drugą osobę, Ty zaś chciałbyś odwrotnie, przypuszczalnie widząc w tym szansę na jakieś ogarnięcie się.

Theodore Robert Bundy napisał/a:

Każdy program w tv jest wyreżyserowany, tylko naiwniacy wierzą że coś jest na serio, np "chłopaki do wzięcia", program pokazujący nieatrakcyjnych mężczyzn, skrzywdzonych przez biedę jak i los, których wystawiono na pośmiewisko, wystarczy poczytać co pisze płeć piękna na temat tych kolesi, że są obrzydliwi tragiczni itd, "rolnik szuka żony' jedyne co im się udało to pierwsza edycja, potem coraz więcej kobiet pojawiało sie w tym programie dla rozgłosu, dużo by tu wymieniać ale programy w tv to reżyserskie dno, wracając do Rumuńskiego nigdy nie był w związku i po prostu nie ma co ukrywać że raczej to się nie zmieni ma swoje lata na karku i będzie mu zwyczajnie ciężko nauczyć się życia z drugą osobą zrobił się pod tym względem wyobcowany i sam sobie tego nie wyobraża, kryminaliści spędzając grube lata w więzieniu też często wracają bo życie na wolności ich przytłacza i się w nim nie widzą.

Jeśli chodzi o "chłopaków", to co prawda nie śledziłam, ale widziałam fragmenty, wiem na czym się ten format opierał i jakie zebrał recenzje i w pełni zgadzam się z opinią Roxann, a nawet dodam od siebie, że to było niesmaczne i zwyczajnie nieetyczne.
Za to nie mogę się zgodzić z opinią na temat kobiet z "rolnika", bo choćby w ostatniej edycji, której widziałam ostatnie odcinki, traktując je jak studium psychologiczne, to jednak faceci pokazali się z jak najgorszej strony. Dziewczyny się angażowały, a oni najpierw wkręcali im zauroczenie, po czym ostatecznie dziękowali, bo przecież zdobyli taką popularność, że "na pewno trafi im się lepsza". Jeden z nich nawet wprost powiedział, że teraz wybiera się na łowy.

Mogę sie mylić ale z tymi „łowami„ to wyskoczył chyba Artur i wcale mu sie nie dziwie bo te jego kandydatki to mega słabe były, a z lansem kobiet to popatrz sobie na Ewunię, przyszła do programu tylko i wyłącznie dla rozgłosu tym bardziej że od początku miała parcie na szkło i często pierdolilia że jest śpiewaczka, aby tylko na koncercikach zarobić

lol lol lol

Widzę, że kolega jest znawcą i jest bardzo dobrze zorientowany w przebiegu tego typu programów big_smile
Widać, że śledzi z zapartym tchem losy ich uczestników, potrafi ich zidentyfikować, przypisać poszczególne zachowania, a nawet oceniał ich kandydatów/kandydatki.

"Chyba" się to trochę kłóci z pewnym obrazem siebie, jaki to kolega usilnie stara się przedstawiać na forum  lol

23,776

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Bardziej myślę, że te problemy wynikają z niezrozumienia. Zarówno kobiety jak i mężczyźni mają z tym problem. Kobiety aż za bardzo się tym przejmują, myśląc, że facet zrzuca na nie całą odpowiedzialność za jego ogarnięcie i szczęście. Faceci z kolei nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że kobiety czują się obarczone tą odpowiedzialnością. I tak oboje nie wiedzą o co chodzi drugiej stronie i się wkurzają. Wejście w związek i ogólnie samo posiadanie ukochanej osoby jest ogromnym bodźcem do działania. Wielokrotnie widziałem ludzi, którzy dla kogoś mega się ogarniali i zmieniali nie do poznania. Mam dwa pytania, jakie są dokładniejsze objawy tej mentalności, o której piszecie? Z jakiego powodu ten facet nie mógł uprawiać normalnego seksu?

Nie do końca. Wydaje mi się, że u facetów konsekwencje późnego prawnictwa są zwykle znacznie większe i bardziej odbijają się na psychice. Co do mentalności, to wystarczy poczytać wypowiedzi niektórych prawiczków, jaką wagę do tego przywiązują, jak się wypowiadają o kobietach, jakie mają wymagania i czego się obawiają. A dlaczego tamten facet nie mógł uprawiać seksu? Nie wiem tak naprawdę. Wiem jednak, że frustracje z tym związane coraz bardziej w nim narastały i zaczęły rzutować na naszą relację. W końcu przestaliśmy nawet próbować, bo on wpadał wręcz w złość. Moja wyrozumiałość czy cierpliwość nic nie dała, bo to było w jego głowie. Nie da się żyć z kimś, kto czuje się kimś gorszym, ma kompleks, który go frustruje i zaczyna projektować w swojej głowie zdradę.
Ja w tym prawnictwie najbardziej waśnie bym się obawiała właśnie późniejszych problemów z normalnym seksem, a wierz mi wcale nie są one łatwe do pokonania, bo tu nie chodzi o techniczne umiejętności, coś czego można się nauczyć, tylko o psychikę takiego faceta i jak to rzutuje na relację i współżycie. Tacy faceci projektują sobie w głowie jak to ma wyglądać, jaka ta kobieta ma być, by byli w końcu szczęśliwi, ale to ich pobożne życzenia. Życie jednak wszystko weryfikuje. Dlatego nawet jeśli wejdziecie w jakąś relację z takim, a nie innym nastawieniem, to bardziej niż pewne, że się mocno rozczarujecie, a co więcej winę za niepowodzenie przerzucicie na tą drugą osobę.

23,777 Ostatnio edytowany przez Theodore Robert Bundy (2024-01-10 13:15:42)

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Priscilla napisał/a:

Co prawda nie było to do mnie, ale pozwolę sobie przypomnieć, co pisałam jakiś czas temu, czyli że Twoje oczekiwania przerzucają na potencjalną partnerkę ogromną odpowiedzialność za Twoje samopoczucie, żeby nie napisać szczęście. Naprawdę niewiele jest ludzi, którzy już na starcie chcą być terapeutą drugiej osoby. Przeważnie chcemy mieć obok siebie partnera do życia, a nie kogoś, kto nas ciągnie w dół.
Chodzi o to, że najpierw samemu trzeba przepracować swoje problemy, nauczyć się radzić sobie z własnymi ograniczeniami, z szeroko pojętym życiem, potem wpuścić do tego życia drugą osobę, Ty zaś chciałbyś odwrotnie, przypuszczalnie widząc w tym szansę na jakieś ogarnięcie się.


Jeśli chodzi o "chłopaków", to co prawda nie śledziłam, ale widziałam fragmenty, wiem na czym się ten format opierał i jakie zebrał recenzje i w pełni zgadzam się z opinią Roxann, a nawet dodam od siebie, że to było niesmaczne i zwyczajnie nieetyczne.
Za to nie mogę się zgodzić z opinią na temat kobiet z "rolnika", bo choćby w ostatniej edycji, której widziałam ostatnie odcinki, traktując je jak studium psychologiczne, to jednak faceci pokazali się z jak najgorszej strony. Dziewczyny się angażowały, a oni najpierw wkręcali im zauroczenie, po czym ostatecznie dziękowali, bo przecież zdobyli taką popularność, że "na pewno trafi im się lepsza". Jeden z nich nawet wprost powiedział, że teraz wybiera się na łowy.

Mogę sie mylić ale z tymi „łowami„ to wyskoczył chyba Artur i wcale mu sie nie dziwie bo te jego kandydatki to mega słabe były, a z lansem kobiet to popatrz sobie na Ewunię, przyszła do programu tylko i wyłącznie dla rozgłosu tym bardziej że od początku miała parcie na szkło i często pierdolilia że jest śpiewaczka, aby tylko na koncercikach zarobić

lol lol lol

Widzę, że kolega jest znawcą i jest bardzo dobrze zorientowany w przebiegu tego typu programów big_smile
Widać, że śledzi z zapartym tchem losy ich uczestników, potrafi ich zidentyfikować, przypisać poszczególne zachowania, a nawet oceniał ich kandydatów/kandydatki.

"Chyba" się to trochę kłóci z pewnym obrazem siebie, jaki to kolega usilnie stara się przedstawiać na forum  lol

Po pierwsze nie koledze bo nigdy nie będę twoim kolega ludzie, którzy maja problemy z higiena osobistą mnie brzydzą, a programu nie śledziłem wystarczyły mi nagłówki internetu, panie z wykopu, najlepsze jest to że całe święta przesiedziałeś na kobiecym forum, w wątku z kompleksami, a tutejszych panów wyznasz od piwniczaków, żałosne

23,778 Ostatnio edytowany przez Herne (2024-01-10 13:43:40)

Odp: 30lat i cały czas sam

Teodorze, nie musisz się tak tłumaczyć. smile

To po prostu ciekawe, że taki naczelny gawędziarz-erotoman tego forum zwraca uwagę na takie programy i posiada na ich temat tak szczegółową wiedzę smile

23,779

Odp: 30lat i cały czas sam

Obraz, jaki wyłania się z wypowiedzi niektórych jest bardzo prosty - jesteś długo prawikiem - masz od cholery do przepracowania - its over. Nawet divy tu nie pomogą, brak prawidłowego rozwoju na odpowiednich etapach życia praktycznie przekreśla szanse na sukces.

To trochę jak z małym penisem, jakiś ziomek napisał kiedyś że jakby miał wacka do 12cm to by się zajął zbieraniem znaczków a nie kobietami. Pewnych przeszkód się po prostu nie przekroczy.

23,780

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:

Teodorze, nie musisz się tak tłumaczyć. smile

To po prostu ciekawe, że taki naczelny gawędziarz-erotoman tego forum zwraca uwagę na takie programy i posiada na ich temat tak szczegółową wiedzę smile

Wiesz niektórzy ludzie są po prostu inteligentni i posiadają sporą wiedzę  a ciebie to zwyczajnie boli współczuje

23,781

Odp: 30lat i cały czas sam
Roxann napisał/a:

Nie do końca. Wydaje mi się, że u facetów konsekwencje późnego prawnictwa są zwykle znacznie większe i bardziej odbijają się na psychice. Co do mentalności, to wystarczy poczytać wypowiedzi niektórych prawiczków, jaką wagę do tego przywiązują, jak się wypowiadają o kobietach, jakie mają wymagania i czego się obawiają. A dlaczego tamten facet nie mógł uprawiać seksu? Nie wiem tak naprawdę. Wiem jednak, że frustracje z tym związane coraz bardziej w nim narastały i zaczęły rzutować na naszą relację. W końcu przestaliśmy nawet próbować, bo on wpadał wręcz w złość. Moja wyrozumiałość czy cierpliwość nic nie dała, bo to było w jego głowie. Nie da się żyć z kimś, kto czuje się kimś gorszym, ma kompleks, który go frustruje i zaczyna projektować w swojej głowie zdradę.
Ja w tym prawnictwie najbardziej waśnie bym się obawiała właśnie późniejszych problemów z normalnym seksem, a wierz mi wcale nie są one łatwe do pokonania, bo tu nie chodzi o techniczne umiejętności, coś czego można się nauczyć, tylko o psychikę takiego faceta i jak to rzutuje na relację i współżycie. Tacy faceci projektują sobie w głowie jak to ma wyglądać, jaka ta kobieta ma być, by byli w końcu szczęśliwi, ale to ich pobożne życzenia. Życie jednak wszystko weryfikuje. Dlatego nawet jeśli wejdziecie w jakąś relację z takim, a nie innym nastawieniem, to bardziej niż pewne, że się mocno rozczarujecie, a co więcej winę za niepowodzenie przerzucicie na tą drugą osobę.

Dzieje się tak bo od faceta się dużo więcej wymaga. Facetom bardziej to ciąży właśnie dlatego, że jest to piętnowane. Powstało jakieś dziwne przekonanie, że prawiczek to nie prawdziwy mężczyzna nie dlatego, że jest prawiczkiem w sensie dosłownym tylko bo "nigdy nie miał swojej kobiety". "Nie da się żyć z kimś, kto czuje się kimś gorszym' tego nie rozumiem, na logikę po pierwszym razie już nie powinien czuć się gorszy. A projektowanie zdrady to już totalny kosmos, kompletnie nie ogarniam skąd to się wzięło.

Co do problemów z normalnym seksem to i ja się ich obawiam, szczególnie z utrzymaniem erekcji i z wytryskiem. Ale na to są chyba leki. Ja jestem całkowicie pewny może nie tego, że się rozczaruje ale na pewno tego, że to nie będzie wyglądało tak jak sobie wyobrażam. Na pewno nie zrzuciłbym winy na dziewczynę bo od początku jestem świadom, że może się nie udać i nie przeszkadza mi to. Ja przeżyje bez spełnienia byleby jej było dobrze.

23,782 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-01-10 18:54:51)

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:

Mogę sie mylić ale z tymi „łowami„ to wyskoczył chyba Artur i wcale mu sie nie dziwie bo te jego kandydatki to mega słabe były, a z lansem kobiet to popatrz sobie na Ewunię, przyszła do programu tylko i wyłącznie dla rozgłosu tym bardziej że od początku miała parcie na szkło i często pierdolilia że jest śpiewaczka, aby tylko na koncercikach zarobić

Jeśli dobrze pamiętam, to chyba właśnie Artur miał na imię. Był tam też zachowujący się jak burak partner wyraźnie zauroczonej w nim blondynki (chyba Nikola) i ten od Ewy z nie mniejszym od niej parciem na szkło, mocno przy tym emocjonalnie zależny od rodziców i z jakim wewnętrznym napięciem oraz agresją. Ja bym się tego faceta po prostu bała, bo jest w nim coś niepokojącego. Ewa istotnie przyszła się wylansować, ale Sara i Nikola zdecydowanie chciały poznać przyszłego męża. Może za bardzo chciały, stąd późniejszy dystans obu kandydatów, przy czym nie ulega wątpliwości, że obaj zachowali się bardzo nie w porządku. Za to obydwie rolniczki miały bardzo uczciwe zamiary, zwłaszcza ta czarna, która dała szansę kandydatowi, pomimo pewnych wątpliwości, a teraz wydają się szczęśliwi i nawet oczekują potomka. Ludzie są różni, mają różne priorytety i cele, niestety nie wszyscy potrafią zauważyć w tym drugiego człowieka i jego uczucia.

Shinigami napisał/a:

Dzieje się tak bo od faceta się dużo więcej wymaga. Facetom bardziej to ciąży właśnie dlatego, że jest to piętnowane. Powstało jakieś dziwne przekonanie, że prawiczek to nie prawdziwy mężczyzna nie dlatego, że jest prawiczkiem w sensie dosłownym tylko bo "nigdy nie miał swojej kobiety". "Nie da się żyć z kimś, kto czuje się kimś gorszym' tego nie rozumiem, na logikę po pierwszym razie już nie powinien czuć się gorszy.

A wiesz, że sami to sobie robicie? Kto jak nie faceci już na etapie dojrzewania biegają z linijkami i długością centymetrów penisa mierzą swoją męskość? W ten sam sposób porównujecie się do innych facetów i jeśli któryś nie ma za sobą seksu, to czuje się gorszy, czasem zupełnie bez wartości. Sam seks też traktujecie jak sprawdzian, spinacie się, a jak coś nie wyjdzie, to się dołujecie. Z każdym kolejny razem jest coraz gorzej, a swoją agresję przenosicie na partnerkę, bo to co najtrudniej jest głośno przyznać, to że sami ze sobą macie największy problem. To z kolei przekłada się na tę wspomnianą przez Roxann mentalność.

23,783

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Dzieje się tak bo od faceta się dużo więcej wymaga. Facetom bardziej to ciąży właśnie dlatego, że jest to piętnowane. Powstało jakieś dziwne przekonanie, że prawiczek to nie prawdziwy mężczyzna nie dlatego, że jest prawiczkiem w sensie dosłownym tylko bo "nigdy nie miał swojej kobiety".

Nie, nie dlatego. Ja miałam/miałabym w nosie to czy ktoś jest prawiczkiem, czy nie gdyby nie szły za tym problemy, które tu były wymieniane. Tu nie chodzi o wymagania. Po prostu seksualność kobiet i mężczyzn się różni, i to bardzo. To jest nawet naukowo dowiedzione, że uzależnienie od porno i masturbacji ma szeroko idące konsekwencje, w tym negatywy wpływ na pożycie seksualne w normalnej relacji. Zatem, jeśli facet przez długie lata pozostaje prawiczkiem, to najpewniej albo zdążył się już od porno uzaleznić, albo jest aseksualny. I jedno i drugie będzie stanowiło duży problem w ewentualnej relacji, chyba że kobieta też będzie aseksualna.

Shinigami napisał/a:

"Nie da się żyć z kimś, kto czuje się kimś gorszym' tego nie rozumiem, na logikę po pierwszym razie już nie powinien czuć się gorszy. A projektowanie zdrady to już totalny kosmos, kompletnie nie ogarniam skąd to się wzięło.

Nie rozumiesz. Facet w podanym przeze mnie przykładzie nie czuł się gorszym przez to, że nie mał swojej kobiety, jak to określiłeś, ale dlatego, że nie potrafił stanąć na wysokości zadania. Jesteś w dużym błędzie sądząc, że po pierwszym razie to uczucie minie. Nie, nie minie. Same pieszczoty, czy inny rodzaj bliskości może wystarczyć na samym początku, ale prędzej czy później frustracja będzie narastać. Nawet jeśli taki facet trafi na wyrozumiałą i cierpliwą kobietę, to brak normalnego seksu prędzej czy później spowoduje, że taki facet przestanie czuć się jak pełnowartościowy mężczyzna. Jeśli problemy ze wzwodem będą się utrzymywać przez dłuższy czas, to i ochota do jakichkolwiek zbliżeń minie. Teraz Ci się wydaje, że najgorsze, co może faceta spotkać, to późne prawictwo. Otóż niekoniecznie. Bardziej frustrujace może się okazać to, że mając już tą swoją kobietę, seksowną, chętną, nie będzie potrafił odbyć z nią normalnego stosunku z powodu problemów z erekcją. A to już prosta droga do projekcji o zdradzie.

Shinigami napisał/a:

Co do problemów z normalnym seksem to i ja się ich obawiam, szczególnie z utrzymaniem erekcji i z wytryskiem. Ale na to są chyba leki. Ja jestem całkowicie pewny może nie tego, że się rozczaruje ale na pewno tego, że to nie będzie wyglądało tak jak sobie wyobrażam. Na pewno nie zrzuciłbym winy na dziewczynę bo od początku jestem świadom, że może się nie udać i nie przeszkadza mi to. Ja przeżyje bez spełnienia byleby jej było dobrze.

Niestety problemy z erekcją są dużo bardziej skomplikowane i trudne do wyleczenia, niż Ci sie wydaje. I często dużo szybciej i bardziej siadają na psyche facetom, niż kobietom, które wejdą w relację z takim facetem. Oczywiście do czasu, bo narastająca frustracja, konieczność obchodzenia się z facetem jak z jajkiem i nie rzadko wysłuchiwanie wyimaginowanych podejrzeń o zdradę, w końcu każdą kobietę zniechęci.
Twój/Wasz problem jest taki, że wam się wydaje, że znalezienie partnerki i pierwszy seks rozwiąże problem. Wystarczy, że się wami zainteresuje, da szansę i będzie wyrozumiała. W końcu macie tą swoją kobietę i już nie jesteście prawiczkami. Niestety to tak nie działa.
Dlatego to co tu piszenie jest dla mniej lub bardziej doświadczonych osób, zarówno kobiet jak i mężczyzn teoriemi z kosmosu. Tak mogą myśleć i mają prawo osoby młode, ale nie dwudziestoparoletnie i więcej. Także nie same późne prawictwo jest tu problemem, ale mentalność takiej osoby i problemy jakie za tym idą.

ChuopskiChłop napisał/a:

Obraz, jaki wyłania się z wypowiedzi niektórych jest bardzo prosty - jesteś długo prawikiem - masz od cholery do przepracowania - its over. Nawet divy tu nie pomogą, brak prawidłowego rozwoju na odpowiednich etapach życia praktycznie przekreśla szanse na sukces.

Ja nie byłabym aż tak brutalna w takich stwierdzeniach, że its over. Nie mam jednak recepty na to, by taki facet miał jak najmniej do przepracowania. Na pewno barykadowanie się i utrwalanie treści głoszonych przez tzw. przegrywów nie pomoże. Bo to każdą kobietę odstraszy już na starcie. Jednak z własnego doświadczenia powiem, że mój tamten związek się skończył, bo 1. narastająca frustracja partnera była nie do zniesienia, 2. nawet jeśli widział problem w sobie, na pewno widział, bo przecież problem z erekcją był po jego stronie, nie chciał tej przyczyny znaleźć w sobie i próbować to leczyć (być może też myślał, że znalezienie atrakcyjnej, wyrozumiałej dziewczyny rozwiąże problem, ale tak się nie stało, co było powodem coraz większych frustracji), 3. Próba przerzucenia odpowiedzialności czy winy na mnie i dogadywanie, że na pewno i tak go zdradzę, albo myślę o jakimś nawet ex, który był w stanie odbyć ze mną normalny stosunek i tak mnie zaspokoić.
Od razu powiem, że nie wiem czy był prawiczkiem, bo tego nie byłam przecież w stanie sprawdzić/zweryfikować. Zresztą wtedy nie miało to dla mnie znaczenia. Ujął mnie swoją inteligencją, błyskotliwością, zaradnością, poczuciem humoru i nienagannymi manierami. Nie miało wtedy dla mnie znaczenia to, że był mniej więcej mojego wzrostu, a nawet może ciut niższy i miał trochę nadporogramowych kg. Na pewno jednak nie głosił takich terści, jak niektórzy tutaj, bo wtedy od razu by mnie to zniechęciło.
Czy uważam te 2 lata za stracone? Nie. Traktuję to jako cenne doświadczenie.

23,784

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

"Nie da się żyć z kimś, kto czuje się kimś gorszym' tego nie rozumiem, na logikę po pierwszym razie już nie powinien czuć się gorszy. A projektowanie zdrady to już totalny kosmos, kompletnie nie ogarniam skąd to się wzięło.

A czemu ty wciąż przedstawiasz siebie jako prawiczka, skoro skorzystałeś z płatnej usługi i prawiczkiem jednak nie jesteś? Czemu płatny masaż kutasa uparcie kreujesz jako zwykły masaż tantryczny, choć nim nie był?

I co - doświadczenie seksualne rozwiązało magicznie twoje problemy z samooceną? Nie? No popatrz.....

23,785 Ostatnio edytowany przez Roxann (2024-01-10 19:48:40)

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Dzieje się tak bo od faceta się dużo więcej wymaga. Facetom bardziej to ciąży właśnie dlatego, że jest to piętnowane. Powstało jakieś dziwne przekonanie, że prawiczek to nie prawdziwy mężczyzna nie dlatego, że jest prawiczkiem w sensie dosłownym tylko bo "nigdy nie miał swojej kobiety". "Nie da się żyć z kimś, kto czuje się kimś gorszym' tego nie rozumiem, na logikę po pierwszym razie już nie powinien czuć się gorszy.

A wiesz, że sami to sobie robicie? Kto jak nie faceci już na etapie dojrzewania biegają z linijkami i długością centymetrów penisa mierzą swoją męskość? W ten sam sposób porównujecie się do innych facetów i jeśli któryś nie ma za sobą seksu, to czuje się gorszy, czasem zupełnie bez wartości. Sam seks też traktujecie jak sprawdzian, spinacie się, a jak coś nie wyjdzie, to się dołujecie. Z każdym kolejny razem jest coraz gorzej, a swoją agresję przenosicie na partnerkę, bo to co najtrudniej jest głośno przyznać, to że sami ze sobą macie największy problem. To z kolei przekłada się na tę wspomnianą przez Roxann mentalność.

Zgadzam się w 100%. To sami faceci oceniają swoją męskość po wielkości członka i zdolnościach seksualnych. Jak facet ma małego albo nawet i dużego ale powtarzające się problemy z erekcją przy kobiecie, to siłą rzeczy będzie go to coraz bardziej frustrowało. No bo co da wyrozumiała kobieta? Jak powie, że nic się nie stało, to ok na początku, ale jak sytuacja będzie się powtarzać 2..5.. 10 raz, już nie powie, że może nastepnym, bo wiadomo jak to zostanie odebrane. Itd., itd. A jak jeszcze zasugeruje, nawet najbardziej delikatnie jak potrafi, że ma problem i powinien udać do specjalisty, to...

23,786

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

A wiesz, że sami to sobie robicie? Kto jak nie faceci już na etapie dojrzewania biegają z linijkami i długością centymetrów penisa mierzą swoją męskość? W ten sam sposób porównujecie się do innych facetów i jeśli któryś nie ma za sobą seksu, to czuje się gorszy, czasem zupełnie bez wartości. Sam seks też traktujecie jak sprawdzian, spinacie się, a jak coś nie wyjdzie, to się dołujecie. Z każdym kolejny razem jest coraz gorzej, a swoją agresję przenosicie na partnerkę, bo to co najtrudniej jest głośno przyznać, to że sami ze sobą macie największy problem. To z kolei przekłada się na tę wspomnianą przez Roxann mentalność.


To nie takie proste.


Konkurujemy ze sobą na każdym polu. To prawda. Ale w zdrowej, męskiej konkurencji nie ma patologii. W takim sensie, że i tak jednocześnie sobie pomagamy, wspieramy się w tym wzajemnie. Zobacz np na rynek kulturystyczny - połowa chłopaków praktycznie trenuje razem. Albo na rajdy off-roadowe, gdzie i tak większość uczestników pomaga sobie wzajemnie w dojechaniu do mety/zgarnięciu pieczątek/szybszym pokonaniu trasy. Ewentualnie popatrz na selekcje do jednostek specjalnych, bo masz tam to samo zjawisko. Konkurujemy, ale też wciąż sobie doradzamy wzajemnie i na sobie polegamy.

Problemem są ci słabi psychicznie faceci, którzy koniecznie potrzebują mieć DUFFa (Designated Ugly Fat Friend), żeby się dowartościować. Bo bez takiego DUFFa ich samoocena leży i kwiczy. To jest domena chłopców wychowanych przez matki, bo ojca albo fizycznie nie było w domu, albo jego rola w wychowaniu została ograniczona do tego przysłowiowego bankomatu. Nie potrafią przegrywać, nie potrafią się uczyć na odniesionych porażkach i każdy błąd, każda przegrana rzutuje na ich samoocenę.

23,787

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
Shinigami napisał/a:

"Nie da się żyć z kimś, kto czuje się kimś gorszym' tego nie rozumiem, na logikę po pierwszym razie już nie powinien czuć się gorszy. A projektowanie zdrady to już totalny kosmos, kompletnie nie ogarniam skąd to się wzięło.

A czemu ty wciąż przedstawiasz siebie jako prawiczka, skoro skorzystałeś z płatnej usługi i prawiczkiem jednak nie jesteś? Czemu płatny masaż kutasa uparcie kreujesz jako zwykły masaż tantryczny, choć nim nie był?

I co - doświadczenie seksualne rozwiązało magicznie twoje problemy z samooceną? Nie? No popatrz.....

Nie wiem jaka jest definicja prawiczka, ale śmiem twierdzić, że raczej chodzi o normalny stosunek z kobietą, a nie jakiekolwiek doświadczenie seksualne z inną osobą.

23,788 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-01-10 19:58:37)

Odp: 30lat i cały czas sam
Roxann napisał/a:

Zgadzam się w 100%. To sami faceci oceniają swoją męskość po wielkości członka i zdolnościach seksualnych. Jak facet ma małego albo nawet i dużego ale powtarzające się problemy z erekcją przy kobiecie, to siłą rzeczy będzie go to coraz bardziej frustrowało. No bo co da wyrozumiała kobieta? Jak powie, że nic się nie stało, to ok na początku, ale jak sytuacja będzie się powtarzać 2..5.. 10 raz, już nie powie, że może nastepnym, bo wiadomo jak to zostanie odebrane. Itd., itd. A jak jeszcze zasugeruje, nawet najbardziej delikatnie jak potrafi, że ma problem i powinien udać do specjalisty, to...


Chciałbym ci tu przypomnieć, że dyskusje tego typu były. I to akurat nie tutejsi faceci (nawet nasi incele) przekładali wielkość penisa na zdolność seksualne i zadowolenie partnerki. To robiły tutejsze kobietki. Generalnie postawiły znak równości pomiędzy małym penisem, a słabym kochankiem i miernym facetem. Ba - wielokrotnie za moje słowa słyszałem tu teksty, że to dlatego, że jestem niemęskim kurduplem i posiadaczem mikro członka. I takie teksty padały od kobiet właśnie. Jedynym facetem, który wyskakiwał z takimi tekstami był N_o.

W ogóle jak padały wyznania od męskich autorów różnych wątków tutaj, że koleś ma mniejsze libido - nawet żaden problem, tylko mniejsze libido - to i tak był wysyłany do specjalisty jako facet z defektem, bo to nie jest normalne, żeby facet chciał tylko raz na miesiąc.

Także nie, tutaj nie mogę się z godzić z twoimi słowami.

23,789

Odp: 30lat i cały czas sam
Roxann napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Shinigami napisał/a:

"Nie da się żyć z kimś, kto czuje się kimś gorszym' tego nie rozumiem, na logikę po pierwszym razie już nie powinien czuć się gorszy. A projektowanie zdrady to już totalny kosmos, kompletnie nie ogarniam skąd to się wzięło.

A czemu ty wciąż przedstawiasz siebie jako prawiczka, skoro skorzystałeś z płatnej usługi i prawiczkiem jednak nie jesteś? Czemu płatny masaż kutasa uparcie kreujesz jako zwykły masaż tantryczny, choć nim nie był?

I co - doświadczenie seksualne rozwiązało magicznie twoje problemy z samooceną? Nie? No popatrz.....

Nie wiem jaka jest definicja prawiczka, ale śmiem twierdzić, że raczej chodzi o normalny stosunek z kobietą, a nie jakiekolwiek doświadczenie seksualne z inną osobą.


Czy kobieta, która zrobiła loda i dała się popukać w kakałko, to dalej jest dziewicą, skoro błona nietknięta? No nie. Nie róbmy kurwy z logiki. Jak koleś wolał pierwsze doświadczenia zebrać na drodze płatnej usługi to jego wybór. Ale prawiczkiem technicznie przestaje być. To czy był w związku czy nie, nie ma żadnego znaczenia. Do seksu związku nie potrzeba.

23,790

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:

Chciałbym ci tu przypomnieć, że dyskusje tego typu były. I to akurat nie tutejsi faceci (nawet nasi incele) przekładali wielkość penisa na zdolność seksualne i zadowolenie partnerki. To robiły tutejsze kobietki. Generalnie postawiły znak równości pomiędzy małym penisem, a słabym kochankiem i miernym facetem. Ba - wielokrotnie za moje słowa słyszałem tu teksty, że to dlatego, że jestem niemęskim kurduplem i posiadaczem mikro członka. I takie teksty padały od kobiet właśnie. Jedynym facetem, który wyskakiwał z takimi tekstami był N_o.

Ale ja nie opieram swoich poglądów na tym co ktoś pisze na forum, ew nimi podeprę jako przykład. I tak, nie znajduję dużej korelacji między małym penisem, a słabym kochankiem. Wszystko jest w głowie, podejściu, technice.

Jack Sparrow napisał/a:

W ogóle jak padały wyznania od męskich autorów różnych wątków tutaj, że koleś ma mniejsze libido - nawet żaden problem, tylko mniejsze libido - to i tak był wysyłany do specjalisty jako facet z defektem, bo to nie jest normalne, żeby facet chciał tylko raz na miesiąc.

Jeśli uważasz, że mniejsze libido oznacza seks raz na miesiąc, to rzeczywiście nie mamy o czym mówić. Dla mnie to coś absolutnie nieakceptowalnego. Raz na miesiąc? Serio? Będąc w związku?

Posty [ 23,726 do 23,790 z 29,782 ]

Strony Poprzednia 1 364 365 366 367 368 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024