30lat i cały czas sam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 340 341 342 343 344 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 22,166 do 22,230 z 29,786 ]

Odp: 30lat i cały czas sam
Legat napisał/a:

Czy stwierdzenie, że ja jestem mniej urodziwy np. od mojego ojca - jest wytykaniem moich niepowodzeń? Nie przesadzasz aby?

Nie jest, nie zrozumiałeś.
My generalnie mamy swój wygląd w dupie. A przynajmniej, przywiązujemy do niego mniej wagi niż kobiety.
Wg klucza który podałem wyżej, byłaby to uwaga że np jesteś nieudacznikiem.

Gdyby powiedziala Ci to dziewczyna z którą się zaczynasz spotykać, wprost, albo zasugerowała, zrobiłaby na Tobie dobre wrażenie?
Czy raczej byś pomyślał że jest zwyczajnie pierdolnieta?

Zobacz podobne tematy :

22,167

Odp: 30lat i cały czas sam

Nadal uważam, że przesadzasz. Nie można porównywać czegoś co ode mnie nie zależy (np. tego co dostałem w genach), z tym co zależy np. od mojej pracy.
Ale jeśli już idziemy tą drogą. Zdaje się tam on nie powiedział, że jest brzydka. Powiedział, że jej matka jest bardziej urodziwa.
Gdyby ktoś mi powiedział, że jestem nieudacznikiem - to mogło by obrazić. Ale gdyby powiedział, że inni osiągnęli ode mnie więcej. No to na co się tu obrażać? smile Powiedziałbym, że przecież są tacy co osiągnęli mniej. Mam tyle ile byłem w stanie osiągnąć.

22,168 Ostatnio edytowany przez RozrabiakaWmalinowymGaju (2023-12-16 11:33:28)

Odp: 30lat i cały czas sam
Legat napisał/a:

Nadal uważam, że przesadzasz. Nie można porównywać czegoś co ode mnie nie zależy (np. tego co dostałem w genach), z tym co zależy np. od mojej pracy.

Porównuję czynniki trigerujące w zal. od płci.
Jest oczywiste że mamy inaczej poukładane punkty odniesień, inne rzeczy na tych samych miejscach w hierarchii.

Zresztą, podstaw tam sobie cokolwiek. A autorki zadziałała uwaga w stronę urody, u Ciebie to będzie coś innego.

Sytuacja, kiedy zaczynasz się spotykać z kobietą, a owa kobieta wygłasza sobie lekko krytykę pod Twoim adresem, która nie wynika bezpośrednio z tego że coś zrobiłeś, nie jest sprowokowana, a z jej wnętrza, jest Twoim zdaniem czymś najzupełniej normalnym?

Jeszcze inna możliwość, o której nie pomyślałem wcześniej. Być może ona coś zrobiła wcześniej i gość chciał się odegrać.
Dla mnie to zachowanie buraka, jeśli nie było sprowokowane.

Wystarczyło powiedzieć - 'o, bardzo ładna', na widok zdjęcia.
Można być szczerym beż złośliwości, głupoty, braku ogłady i kultury, czy co tam za tym stało.
Dostrzegasz różnicę?

22,169

Odp: 30lat i cały czas sam

Lubisz bardzo schodzić ze wspólnej płaszczyzny argumentów i ciągle tą płaszczyznę zmieniasz. Na początku zrównujesz porównanie czegoś z mocną negatywną oceną. Gdy ty mówisz nieudacznik, ja próbuję ci dowodzić, że tam nie padło równie mocne określenie brzydka.
Teraz znowu twierdzisz, że porównanie kogoś urodziwego z mniej urodziwym, to wewnętrzny problem porównującego.
A na końcu się ze mną zgadzasz, że z kobiecie to prawdy nie, bo to buractwo. smile
Zauważ, że jest też coś takiego jak słownictwo, które idzie za opisem rzeczywistości. Jeśli facet wali to co myśli o kobiecie w oczy, no to burak, cham itd. Kobiecych określeń na tą samą postawę - jakby brakowało.

22,170

Odp: 30lat i cały czas sam
Legat napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Szkoda, że kobiety nie muszą się niczym wykazać wink

Lecisz w kulki big_smile.

To tak jak w ostatnim wątku o urodzie matki względem córki. Gdy chodzi o kobietę, pewnych prawd nie można mówić wprost. smile

Czytałam wątek. Autorka powinna była zapytać chłopaka czy w takim razie chce numer telefonu do jej matki wink.

Znam ten "ból". Moja mama też jest ode mnie ładniejsza. A tak serio. Istnieje coś takiego jak wyczucie i granice dobrego smaku. Tam chyba chłopakowi przekazywanie tej prawdy wyszło trochę topornie.

22,171

Odp: 30lat i cały czas sam
KoralinaJones napisał/a:

Znam ten "ból". Moja mama też jest ode mnie ładniejsza. A tak serio. Istnieje coś takiego jak wyczucie i granice dobrego smaku. Tam chyba chłopakowi przekazywanie tej prawdy wyszło trochę topornie.

Wracamy do tego co napisałem powyżej

Legat napisał/a:

To tak jak w ostatnim wątku o urodzie matki względem córki. Gdy chodzi o kobietę, pewnych prawd nie można mówić wprost. smile

22,172

Odp: 30lat i cały czas sam
Legat napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Znam ten "ból". Moja mama też jest ode mnie ładniejsza. A tak serio. Istnieje coś takiego jak wyczucie i granice dobrego smaku. Tam chyba chłopakowi przekazywanie tej prawdy wyszło trochę topornie.

Wracamy do tego co napisałem powyżej

Legat napisał/a:

To tak jak w ostatnim wątku o urodzie matki względem córki. Gdy chodzi o kobietę, pewnych prawd nie można mówić wprost. smile

Nie rozumiem jak to ma się do rakastankielia (?)

Odp: 30lat i cały czas sam
Legat napisał/a:

A na końcu się ze mną zgadzasz, że z kobiecie to prawdy nie, bo to buractwo. smile

Ło Boże. Próbuję Ci cały czas wytłumaczyć że to nie zależy od płci. I nie o treść chodzi tylko o formę. To są podstawy zdrowej komunikacji.

Albo mnie nie rozumiesz, albo celowo przekręcasz. Ja już nie mam pomysłu jak Ci wytłumaczyć swoje stanowisko i nie widzę w tej sytuacji takiej potrzeby.

22,174 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-12-16 12:26:14)

Odp: 30lat i cały czas sam

Lubię oglądać siatkówkę i tam często komentuje mecze, taki dziennikarz Laskowski. On często podkreśla różnicę w pracy trenera siatkarzy i trenera siatkarek. Z facetami można twardo po męsku, bezpośrednio. U siatkarek tak nie można. Trzeba dbać o atmosferę, nie powinno się krzyczeć, dziewczyny muszą się dobrze czuć. Coś tam trzeba powiedzieć, ale to musi być przekazane często nie wprost, z taktem, żeby nie urazić, bo mecz pójdzie w maliny.

22,175 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-12-16 12:28:55)

Odp: 30lat i cały czas sam
Legat napisał/a:
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
Legat napisał/a:

To tak jak w ostatnim wątku o urodzie matki względem córki. Gdy chodzi o kobietę, pewnych prawd nie można mówić wprost. smile

Kobiecie?
Powiedz jakiemuś gościowi że sobie źle z czymś radzi, coś źle robi, zacznij mu wytykać niepowodzenia.
Jeśli to nie będzie Twój dobry znajomy, szybko się dowiesz że my działamy tak samo, jedynie soczewka uwagi jest gdzie indziej.

Czy stwierdzenie, że ja jestem mniej urodziwy np. od mojego ojca - jest wytykaniem moich niepowodzeń? Nie przesadzasz aby?

Nie no, teraz Ty lecisz w kulki, Legat big_smile. Każda płeć ma swoje newralgiczne, słabe strony, punkty zapalne własnego ego, dumy i samopoczucia. U kobiety bez dwóch zdań jest to jej uroda. Twierdzisz że u mężczyzny również? wink

Odp: 30lat i cały czas sam
Legat napisał/a:

Lubię oglądać siatkówkę i tam często komentuje mecze, taki dziennikarz Laskowski. On często podkreśla różnicę w pracy trenera siatkarzy i trenera siatkarek. Z facetami można twardo po męsku, bezpośrednio. U siatkarek tak nie można. Trzeba dbać o atmosferę, nie powinno się krzyczeć, dziewczyny muszą się dobrze czuć. Coś tam trzeba powiedzieć, ale to musi być przekazane często nie wprost, z taktem, żeby nie urazić, bo mecz pójdzie w maliny.

Piszemy o interakcji między kobietą a mężczyzną w kontekscie romantycznym. To jest zupełnie inna dynamika, inne emocje.
Choć to co opisałeś to też jakieś prawidło.
Nie odpowiedziałeś na pytania, jakbyś się poczuł gdyby Ci panna wyskoczyła z krytyką. Tak, ot.

22,177

Odp: 30lat i cały czas sam
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Piszemy o interakcji między kobietą a mężczyzną w kontekscie romantycznym. To jest zupełnie inna dynamika, inne emocje.

Jest taki program Rolnik szuka żony. Facet ładna, pracowita - biere. Kobieta oj nie wiem, czuję się przy nim przytłoczona, albo brakuje mi jego zaintersowania, nie wiem jak sobie poradzi tu i tam, coś przede mną ukrywa, jakoś tak uśmiecha się niepewnie, niby sobie radzi, ale czy sobie poradzi itd itd. smile

22,178

Odp: 30lat i cały czas sam
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
Legat napisał/a:

To tak jak w ostatnim wątku o urodzie matki względem córki. Gdy chodzi o kobietę, pewnych prawd nie można mówić wprost. smile

Kobiecie?
Powiedz jakiemuś gościowi że sobie źle z czymś radzi, coś źle robi, zacznij mu wytykać niepowodzenia.
Jeśli to nie będzie Twój dobry znajomy, szybko się dowiesz że my działamy tak samo, jedynie soczewka uwagi jest gdzie indziej.

Dziewczyna: (wzdycha) wiesz... seks z Krzyśkiem to była petarda... zawsze miałam z nim orgazm z penetracji, on nie kończył tak szybko...
Legat: wyjdziesz za mnie? Jesteś cudowna, zawsze marzyłem o takiej szczerej dziewczynie!

22,179 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-12-16 13:55:47)

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:

Dziewczyna: (wzdycha) wiesz... seks z Krzyśkiem to była petarda... zawsze miałam z nim orgazm z penetracji, on nie kończył tak szybko...
Legat: wyjdziesz za mnie? Jesteś cudowna, zawsze marzyłem o takiej szczerej dziewczynie!

Co to ma do moich wywodów? smile

22,180

Odp: 30lat i cały czas sam
Lucyfer666 napisał/a:

Dziwisz mu się, że się okupuje?
Ile to lat ma się zmieniać i robić fikołki w temacie, gdzie tylko 50% jest zależne od niego?

W relacjach międzyludzkich co najmniej 80%, jeśli nie więcej, zależne jest od nas samych, te 20% to geny i wynikające z nich obciążenia, więc litości, jest co zmieniać i nad czym pracować!

I jeśli twierdzisz, że Raka już całe lata się zmienia, to jakoś kiepsko mu idzie, nie sądzisz?
Swoją drogą co w takim razie poprawił, bo przez tych kilka lat, odkąd tu jest, ja żadnej pozytywnej zmiany nie zauważyłam, a wręcz coraz głębsze zakopywania się w roli ofiary.

22,181

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

No i tyle to wszystko w sumie, prawiczkiem nie jestem już od paru lat.

Mentalnie niestety jesteś. Ten jeden raz NICZEGO na dobrą sprawę nie zmienia.


Tak prawda, mentalnie jestem prawiczkiem ale w 2gim zdaniu już się mylisz.
Ten ,,jeden raz" coś tam nawet zmienił:

- Nie myślę już cały czas ,,jak smakuje ten seks", bo to już wiem
- Mam bardzo fajne wspomnienie
- Nawet miło spędziłem wieczór
- Jak będę miał +30 lat i jakaś dziewczyna mnie się spyta czy jestem prawiczkiem, to będę mógł jej odpowiedzieć z uśmiechem na twarzy, że nie smile
- Nie skacze mi ciśnienie jak widzę całujących się ludzi na ulicy.


SaraS napisał/a:

O co chodzi w ogóle z tym patrzeniem na ulicy? To nie pierwszy raz, kiedy w Waszych postach pojawia się ten brak spojrzeń/zainteresowania przechodniów i ja zupełnie tego nie ogarniam.


Jak mijam kogoś na ulicy, to spoglądam na niego chociażby przez 0,5 sekundy, aby wiedzieć czy właśnie nie przechodzę obok osoby, którą znam.
Jeżeli nawinie się jakaś ładna dziewczyna, to normalne, że popatrzę na nią chociażby z 1 sekundę, to jest normalna rzecz.
Ale w drugą stronę to w ogóle nie działa big_smile Kobiety nawet nie patrzą się mnie żeby zidentyfikować czy jestem jej jakimś znajomym albo kimś z rodziny. Po prostu przechodzę niczym wiatr.


SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

I już? Nie masz amputowanej ręki, ani nie byłeś ofiara molestowania w dziecinstwie? Po prostu pewne rzeczy ci nie wyszły? Masz 29 lat to jeszcze całkiem sporo masz czasu żeby coś zmienić.


Nie mam niczego amputowanego... Nikt mnie nie molestował, po prostu nie mam nawet jednej koleżanki, to niby jak mógłbym stworzyć jakikolwiek związek?

22,182 Ostatnio edytowany przez Roxann (2023-12-16 14:53:38)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:

Przecież to naturalne. Problem Raki może leżeć w charakterze (gdyby był inny, znalazłby kobietę), ale też - gdyby był super ciachem, a charakter miał, jaki ma, pewnie też by kogoś znalazł, choćby do łóżka na ONS. A gdyby nie miał jednego i drugiego, ale był super sławny, to pewnie też by się znalazła zainteresowana. A bez tych trzech, to gdyby był milionerem... Albo jakimś aktywistą... Albo... Tak samo z tym incel - mizogin. Za każdym razem zapewne byłoby to inne grono kobiet czymś innym zainteresowane, ale - byłoby, gdyby istniała jakąś rzecz, która mogłaby je przyciągnąć. Co w tym oburzającego?

Mój charakter nie ma żadnego znaczenia, bo kobiety go nie znają i nie chcą poznać, bo odrzucają na wstępie. Żeby móc przekonać charakterem, to najpierw trzeba przyciągnąć wyglądem. To oczywiste, że trzeba się wykazać, ale najpierw trzeba mieć ku temu okazję. Szkoda, że kobiety nie muszą się niczym wykazać wink

Niestety Raka nie rozumie, albo nie chce zrozumieć, że:

Jack Sparrow napisał/a:

I tak i nie. Z tego względu, że większość komunikacji i tak zachodzi na płaszczyźnie niewerbalnej. Wystarczy sposób twojego ubioru, chodu, postawa, wyraz twarzy, zapach. To się składa na twój 'vibe'.

W innym wątku natomiast wyszło, że Raka nie tyle, czy nie tylko wygląda bardzo młodo, co wręcz na osobę nieletnią (według osoby, która widziała jego zdjęcie wygląda na 16-latka). Jeżeli tak w instocie jest, to mnie nie dziwi jego przeźroczystość wśród kobiet w jego wieku, czy nawet ciut młodszych. Moim zdaniem ten wręcz dziecięcy wygląd może działać na niekorzyść w relacjach z dziewczynami w podobnym wieku i być powodem jego problemu.
Tam, i nie tylko tam Raka dostał wiele wskazówek co może zrobić, by wyglądać poważniej, ale jak widać jak grochem o ścianę, bo on wciąż powtarza to samo. I zapewne wciąż uważa, że to nie w nim jest problem, tylko kobiety są złe bo nie dają mu szansy, bo oceniają po wyglądzie i odrzucają na starcie. Problem w tym, że pełnoletnia kobieta raczej, a nawet na pewno będzie czuła dyskomfort wchodząc w relację z mężczyzą, który wygląda na gimnazjalistę, nie ważne, że wie ile w istocie ma lat. A jak nie wie, to tym bardziej. W przypadku faceta, pewnie posądzono by go o pedofilię. Niemniej jednak w tą drugą stronę, to zjawisko jest zdecydowanie częstrze i jest wynikiem zaburzeń seksualnych. Wśród kobiet jednak bardzo rzadko się zadrza, by pociągały je osoby nieletnie, czy wyglądające na nieletnie. U nas jednak częściej jest to w drugą stronę, tzn. podobają się nam dużo starsi faceci.

EDIT: Innymi słowy, Raka może być w istocie całkiem ok, niczym nie odstraszać i być ciekawym kompanem do rozmowy czy wyjazdów, ale ten młodzieńczy czy wręcz dziecięcy wygląd go dyskryminuje, czy też powoduje, że jest jak to mówi odrzucany na starcie przez dziewczyny w jego czy podobnym wieku. Problem w tym, że to nie kwestia wybujałych wymagań kobiet, czy tego, że nie jest 10/10. Czas i to zabunkrowanie w sobie nie działa jednak na jego korzyść, bo coraz bardziej dziwaczeje. A powinno być inaczej, tzn. z czasem jeśli zmieniłby coś w swoim wyglądzie, stałby się bardziej atrakcyjny, tylko on by pewnie to odbierał, że jest beciakiem. A nic bardziej mylnego. Po prostu zacząłby wyglądać jak facet, a nie jak dzieciak.

22,183

Odp: 30lat i cały czas sam

własnie Rakas opisywal kiedyś jak ze starsza  dziewczyna wogole nie układała mu  sie rozmowa..(ni e opisywal wogole czy równiez ta koleżanka wyglądała na duzo młodszą niz jest w realu,wiec nie wiadomo,,no i ...wiedzial z kim rozmawia ze zdjęc..))

22,184

Odp: 30lat i cały czas sam
Legat napisał/a:
Anewe napisał/a:

Dziewczyna: (wzdycha) wiesz... seks z Krzyśkiem to była petarda... zawsze miałam z nim orgazm z penetracji, on nie kończył tak szybko...
Legat: wyjdziesz za mnie? Jesteś cudowna, zawsze marzyłem o takiej szczerej dziewczynie!

Co to ma do moich wywodów? smile

Wszystko? Rozumiem, że byłbyś zachwycony, gdyby twoja dziewczyna po średnio udanym seksie, zupełnie niepytana zaczęłaby porównywać twoje łóżkowe nieumiejętności do umiejętności jej byłego?

22,185

Odp: 30lat i cały czas sam
jea1 napisał/a:

własnie Rakas opisywal kiedyś jak ze starsza  dziewczyna wogole nie układała mu  sie rozmowa..(ni e opisywal wogole czy równiez ta koleżanka wyglądała na duzo młodszą niz jest w realu,wiec nie wiadomo,,no i ...wiedzial z kim rozmawia ze zdjęc..))

Jak Cię widzą , tak Cię piszą. Raka wyląda na dzieciaka i tak jest odbierany. Nie ma tu żadnej filozofii.

22,186

Odp: 30lat i cały czas sam
Anewe napisał/a:

Wszystko? Rozumiem, że byłbyś zachwycony, gdyby twoja dziewczyna po średnio udanym seksie, zupełnie niepytana zaczęłaby porównywać twoje łóżkowe nieumiejętności do umiejętności jej byłego?

Nie mam wpływu na to co ty rozumiesz, a co nie. Ale uczciwie by było to powiedzieć. Mam nadzieje, że ty nie udajesz, że jest cacy, gdy tak nie jest i podczas seksu z kimś innym, nie marzysz o przyrodzeniu Krzyśka w swojej pochwie. smile Niestety ale wiele kobiet tu prawdy nie powie, a o tym sporo wątków niestety.

22,187

Odp: 30lat i cały czas sam
Legat napisał/a:
Anewe napisał/a:

Wszystko? Rozumiem, że byłbyś zachwycony, gdyby twoja dziewczyna po średnio udanym seksie, zupełnie niepytana zaczęłaby porównywać twoje łóżkowe nieumiejętności do umiejętności jej byłego?

Nie mam wpływu na to co ty rozumiesz, a co nie. Ale uczciwie by było to powiedzieć. Mam nadzieje, że ty nie udajesz, że jest cacy, gdy tak nie jest i podczas seksu z kimś innym, nie marzysz o przyrodzeniu Krzyśka w swojej pochwie. smile Niestety ale wiele kobiet tu prawdy nie powie, a o tym sporo wątków niestety.

Nigdy żadnego z moich kochanków nie porównywałam do innego. Kategoryzuję na poniżej oczekiwań, satysfakcjonująco, powyżej oczekiwań i w przypadku nr 1 dziękuję za znajomość (oczywiście nie po jednym seksie). Jeśli zapyta dlaczego to mówię, że NASZ seks nie jest dla mnie do końca satysfakcjonujący i moim zdaniem już się to nie zmieni. Nie mówię, że to dlatego, że Krzysiek lepiej ruchał. Rozumiesz? Dla mnie porównania są pożądane, ale wyłącznie w kategorii stan istniejący vs stan oczekiwany, a nie 'on vs mój były'/ 'ja vs jego była'. I to dotyczy każdego aspektu związku, nie tylko seksu. Bo w związku jestem ja i on, a nie ja, on i wszyscy nasi byli partnerzy. Zamiast powiedzieć: a bo Monika to lepiej smażyła schabowe, można powiedzieć: przepraszam, ale nie smakują mi te schabowe, są za twarde i trochę przypalone, może w weekend ja zrobię, spróbujesz i jeśli chcesz to pokażę ci jak ja je robię? W tym pierwszym przypadku nie dość, że wychodzisz na chama to jeszcze w żaden sposób nie pomagasz partnerce poprawić umiejętności kulinarnych, a w tym drugim i owszem.

22,188

Odp: 30lat i cały czas sam

Anewe kłamstewka to z reguły kiepskie rozwiązania. No ale oczywiście możesz uważać inaczej. Mnie w twoim przykładzie zajechało alpha widow, która niestety dla niej się wygadała.

22,189

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:

To brzmi tak, jakbyś zarzucał kobietom, że w ogóle trzeba się wykazać czymkolwiek, by je do siebie przyciągnąć. No niesłychane.

Nie czymkolwiek. Punktuję tutaj tylko te aspekty na które nie ma się żadnego wpływu.

Przecież to naturalne. Problem Raki może leżeć w charakterze (gdyby był inny, znalazłby kobietę), ale też - gdyby był super ciachem, a charakter miał, jaki ma, pewnie też by kogoś znalazł, choćby do łóżka na ONS. A gdyby nie miał jednego i drugiego, ale był super sławny, to pewnie też by się znalazła zainteresowana. A bez tych trzech, to gdyby był milionerem... Albo jakimś aktywistą... Albo... Tak samo z tym incel - mizogin. Za każdym razem zapewne byłoby to inne grono kobiet czymś innym zainteresowane, ale - byłoby, gdyby istniała jakąś rzecz, która mogłaby je przyciągnąć. Co w tym oburzającego?

Okej. Tyle, że przynajmniej moim zdaniem to nie są równoważne aspekty. Nawet jeśli tak jest, że kobiety można przyciągnąć na różne sposoby i różnymi rzeczami to jednak dalej ten wygląd będzie przyciągał najwięcej i przede wszystkim najłatwiej. No nie jest tak, że za pomocą różnych "talentów" przyciągniesz tak samo łatwo taką samą liczbę kobiet tylko z innego grona. Poza tym najbardziej oburzający jest nie sam fakt, że tak jest tylko to, że kobiety z reguły nie potrafią przyznać, że tak rzeczywiście jest.

Priscilla napisał/a:

W relacjach międzyludzkich co najmniej 80%, jeśli nie więcej, zależne jest od nas samych, te 20% to geny i wynikające z nich obciążenia,

Naprawdę ciekaw jestem skąd Ty wzięłaś te dane. Chociaż okej - w relacjach międzyludzkich szeroko pojętych to może się zgodzę, ale jeśli zawęzimy to do relacji damsko-męskich to prędzej bym te proporcje odwrócił. No okej może nie 20/80, ale 30/70 w najlepszym przypadku 40/60 już spokojnie.

jea1 napisał/a:

brednie Kaka,,charakteru cięzkiego sie nie przebacza,,pytanie jak bardzo [?] cięzki ten charakter akurat jest..

No tak. A hybristofilia dotycząca prawie tylko i wyłącznie młodych kobiet i panie wciąż naiwnie wierzące, że ich obdarzeni patologicznym charakterem partnerzy się zmienią wcale nie istnieją...

Anewe napisał/a:

Kategoryzuję na poniżej oczekiwań, satysfakcjonująco, powyżej oczekiwań i w przypadku nr 1 dziękuję za znajomość (oczywiście nie po jednym seksie). Jeśli zapyta dlaczego to mówię, że NASZ seks nie jest dla mnie do końca satysfakcjonujący i moim zdaniem już się to nie zmieni.

Nie obraź się, ale to brzmi trochę tak jakby kutas Twojego partnera był dla Ciebie ważniejszy niż on sam. Ja rozumiem, że seks jest mega ważnym aspektem związku, ale jeżeli coś nie gra to ja najpierw próbowałbym to poprawić miast od razu dziękować. Owszem wyraźnie zaznaczyłaś, że nie dziękujesz po jednym stosunku, ale sugestia co powiesz kochankowi kiedy zapyta dlaczego sugeruje jednak brak wcześniejszej rozmowy w celu naprawy problemu.

22,190

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

Nie obraź się, ale to brzmi trochę tak jakby kutas Twojego partnera był dla Ciebie ważniejszy niż on sam. Ja rozumiem, że seks jest mega ważnym aspektem związku, ale jeżeli coś nie gra to ja najpierw próbowałbym to poprawić miast od razu dziękować. Owszem wyraźnie zaznaczyłaś, że nie dziękujesz po jednym stosunku, ale sugestia co powiesz kochankowi kiedy zapyta dlaczego sugeruje jednak brak wcześniejszej rozmowy w celu naprawy problemu.

Dużo naiwności jest w tym co piszesz i braku znajomości choć minimalnej kobiecej natury. Jeżeli w łóżku poszło coś nie tak i jeszcze próbujesz coś tłumaczyć, to jeszcze bardziej w oczach kobiety się pogrążasz. Dobrze by było, ale tak niestety nie będzie, gdy kobieta powie (oczywiście jak to jest u kobiet nie wprost), że jest alpha widow i przy seksie z tobą myślała jak w przykładzie powyżej o mega orgazmach z Krzyśkiem.
Zatem wbrew temu co się powszechnie uważa, nie stawiaj na rozmowy z kobietami "w celu rozwiązania problemu", będziesz wychodził w jej oczach za słabiaka. Tu z reguły nie jest ważne co mówisz. Seks nie jest satysfakcjonujący, idziesz w odstawkę.
Warto poczytać co pisze Anewe i zrozumieć jej zachowanie jako kobiety.

22,191 Ostatnio edytowany przez Kakarotto (2023-12-17 10:50:46)

Odp: 30lat i cały czas sam
Legat napisał/a:

Dużo naiwności jest w tym co piszesz i braku znajomości choć minimalnej kobiecej natury. Jeżeli w łóżku poszło coś nie tak i jeszcze próbujesz coś tłumaczyć, to jeszcze bardziej w oczach kobiety się pogrążasz. Dobrze by było, ale tak niestety nie będzie, gdy kobieta powie (oczywiście jak to jest u kobiet nie wprost), że jest alpha widow i przy seksie z tobą myślała jak w przykładzie powyżej o mega orgazmach z Krzyśkiem.
Zatem wbrew temu co się powszechnie uważa, nie stawiaj na rozmowy z kobietami "w celu rozwiązania problemu", będziesz wychodził w jej oczach za słabiaka. Tu z reguły nie jest ważne co mówisz. Seks nie jest satysfakcjonujący, idziesz w odstawkę.
Warto poczytać co pisze Anewe i zrozumieć jej zachowanie jako kobiety.

Po pierwsze to nigdzie nie napisałem, że nie jestem świadom, że tak wygląda natura wielu kobiet. Tyle, że to że jestem tego świadom nie znaczy, że muszę się z tym zgadzać. Zresztą pytanie też czy masz na myśli wszystkie kobiety czy tylko te jak to określiłeś @alpha widow.
Po drugie ja nie napisałem, że to facet ma zacząć się tłumaczyć tylko ona powinna jemu powiedzieć jeśli coś było nie tak i co i jak powinien spróbować poprawić. Ostatecznie przecież nikt nie wie bardziej co sprawia nam przyjemność niż my sami, a druga osoba nie jest jasnowidzem.
Po trzecie to co piszesz ma sens, ale tylko o ile mówimy o relacji stricte nastawionej na sam seks, a nie związku. Bo przecież w związku dobra komunikacja jest podstawą i to na wszystkich płaszczyznach. No ale jeśli ludzie mają takie podejście to nie ma się co dziwić, że związki w dzisiejszych czasach kończą się przy pierwszych poważniejszych przeszkodach.

Zgodzę się jednak z tym, że @Anewe wbrew temu co twierdzi rzeczywiście porównuje jednych kochanków do tych poprzednich. Bo przecież siłą rzeczy żeby stwierdzić czy obecny kochanek jest dobry czy zły musi mieć jakiś punkt odniesienia.

22,192

Odp: 30lat i cały czas sam

Przepraszam, że pomijam inne. Ale odniosę się do tego.

Kakarotto napisał/a:

ja nie napisałem, że to facet ma zacząć się tłumaczyć tylko ona powinna jemu powiedzieć jeśli coś było nie tak i co i jak powinien spróbować poprawić. Ostatecznie przecież nikt nie wie bardziej co sprawia nam przyjemność niż my sami, a druga osoba nie jest jasnowidzem.

No i ty twierdzisz, że znasz kobieca naturę? big_smile Przecież w wielu przypadkach kobieta nie wie, ale Krzysiek wiedział jak sprawić by była w niebie. smile
Jest takie powiedzenie. Nie pytaj ryb jak je złowić, zapytaj rybaka.
Anewe nie tłumaczyła tym swoim co i jak. Tylko żegnała ich mówiąc, kiepsko było panie kolego. smile

22,193

Odp: 30lat i cały czas sam
Legat napisał/a:

No i ty twierdzisz, że znasz kobieca naturę? big_smile Przecież w wielu przypadkach kobieta nie wie, ale Krzysiek wiedział jak sprawić by była w niebie. smile

Logika każe mi twierdzić, że Krzysiek nie zasłaniał (raczej bo wszak różne są pomysły na zabawę) kobiecie oczu kiedy się kochali i robił określone rzeczy w określony sposób.
No chyba, że sprawa dotyczy walorów fizycznych Krzyśka po prostu, ale na to się już nie ma wpływu.

22,194

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:

To brzmi tak, jakbyś zarzucał kobietom, że w ogóle trzeba się wykazać czymkolwiek, by je do siebie przyciągnąć. No niesłychane.

Przecież to naturalne. Problem Raki może leżeć w charakterze (gdyby był inny, znalazłby kobietę), ale też - gdyby był super ciachem, a charakter miał, jaki ma, pewnie też by kogoś znalazł, choćby do łóżka na ONS. A gdyby nie miał jednego i drugiego, ale był super sławny, to pewnie też by się znalazła zainteresowana. A bez tych trzech, to gdyby był milionerem... Albo jakimś aktywistą... Albo... Tak samo z tym incel - mizogin. Za każdym razem zapewne byłoby to inne grono kobiet czymś innym zainteresowane, ale - byłoby, gdyby istniała jakąś rzecz, która mogłaby je przyciągnąć. Co w tym oburzającego?

Mój charakter nie ma żadnego znaczenia, bo kobiety go nie znają i nie chcą poznać, bo odrzucają na wstępie. Żeby móc przekonać charakterem, to najpierw trzeba przyciągnąć wyglądem. To oczywiste, że trzeba się wykazać, ale najpierw trzeba mieć ku temu okazję. Szkoda, że kobiety nie muszą się niczym wykazać wink

Jeżeli ktoś mnie częstuje wątróbką, to nie powinien mieć pretensji do mnie, że poszłam tam, gdzie dali mi coś, co mi smakuje. wink

Nie muszą? Czyli byłbyś zainteresowany kobietą, która jest brzydka, nudna, jakoś tam inaczej niefajna...?

A jeżeli nie, jeżeli istnieją kobiety, którymi nie byłbyś zainteresowany (i pewnie większość mężczyzn również), to dlaczego masz pretensje do kobiet, że dla nich też istnieją tacy mężczyźni?

Rumuński napisał/a:

Ale w drugą stronę to w ogóle nie działa big_smile Kobiety nawet nie patrzą się mnie żeby zidentyfikować czy jestem jej jakimś znajomym albo kimś z rodziny. Po prostu przechodzę niczym wiatr.

No tak, a mi chodziło właśnie o to, że to wcale nie musi być związane z Tobą. Kobiety się tak nie oglądają za innymi jak mężczyźni, więc nie doszukiwałabym się tu czegoś w stylu "ojoj, żadna się za mną nie ogląda, bo nikomu się nie podobam". To raczej: "żadna się na mnie nie patrzy, bo nie patrzy na nikogo". wink

Kakarotto napisał/a:

Okej. Tyle, że przynajmniej moim zdaniem to nie są równoważne aspekty. Nawet jeśli tak jest, że kobiety można przyciągnąć na różne sposoby i różnymi rzeczami to jednak dalej ten wygląd będzie przyciągał najwięcej i przede wszystkim najłatwiej. No nie jest tak, że za pomocą różnych "talentów" przyciągniesz tak samo łatwo taką samą liczbę kobiet tylko z innego grona. Poza tym najbardziej oburzający jest nie sam fakt, że tak jest tylko to, że kobiety z reguły nie potrafią przyznać, że tak rzeczywiście jest.

Zazwyczaj to kobiety mówią, że wygląd nie jest najważniejszy, ALE mężczyzna nie może odpychać tym wyglądem. A to może dotyczyć Raki, jeżeli rzeczywiście wygląda jak 15-latek. I nie ma znaczenia, że kobiety się dowiedzą, ile on ma lat. Z takim wyglądem nie będzie pociągający ani choćby "do rozważenia".
Z drugiej strony nie zgodzę się z tym, że on nie ma na to wpływu. Oczywiście, że nie stanie się największym ciachem w mieście, ale sprawianie poważniejszego pierwszego wrażenia nie jest w takim przypadku czymś niewykonalnym. Tylko trzeba przyznać, że jest problem i się za niego zabrać.

22,195

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:

Zazwyczaj to kobiety mówią, że wygląd nie jest najważniejszy, ALE mężczyzna nie może odpychać tym wyglądem.

No tylko, że tu znów dochodzimy do tego aspektu, że w dzisiejszych czasach w dobie takiego dostępu do Internetu i najróżniejszych portali randkowych kobiety mają tak szeroki wybór mężczyzn iż facet, który normalnie nie odpychałby tym wyglądem i byłby "do przyjęcia" zostanie z marszu odrzucony bo a nuż za rogiem będzie kolejny, który bardziej się spodoba.

A to może dotyczyć Raki, jeżeli rzeczywiście wygląda jak 15-latek. I nie ma znaczenia, że kobiety się dowiedzą, ile on ma lat. Z takim wyglądem nie będzie pociągający ani choćby "do rozważenia".
Z drugiej strony nie zgodzę się z tym, że on nie ma na to wpływu. Oczywiście, że nie stanie się największym ciachem w mieście, ale sprawianie poważniejszego pierwszego wrażenia nie jest w takim przypadku czymś niewykonalnym. Tylko trzeba przyznać, że jest problem i się za niego zabrać.

No dobra, ale jakie konkretnie byś na takiego baby face'a rozwiązania zaproponowała? Bo mi nie przychodzi do głowy nic poza ewentualnym przytyciem/schudnięciem jeśli ma się niedowagę/nadwagę i zapuszczeniem zarostu. Ale tu też znowu musisz mieć predyspozycje bo jak masz niski poziom teścia (a to właśnie jest chyba przyczyną baby face'a ogólnie właśnie) to zarost będziesz mieć taki, że gorzej będziesz wyglądać z nim niż bez niego.

22,196

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:
SaraS napisał/a:

Zazwyczaj to kobiety mówią, że wygląd nie jest najważniejszy, ALE mężczyzna nie może odpychać tym wyglądem.

No tylko, że tu znów dochodzimy do tego aspektu, że w dzisiejszych czasach w dobie takiego dostępu do Internetu i najróżniejszych portali randkowych kobiety mają tak szeroki wybór mężczyzn iż facet, który normalnie nie odpychałby tym wyglądem i byłby "do przyjęcia" zostanie z marszu odrzucony bo a nuż za rogiem będzie kolejny, który bardziej się spodoba.

A to może dotyczyć Raki, jeżeli rzeczywiście wygląda jak 15-latek. I nie ma znaczenia, że kobiety się dowiedzą, ile on ma lat. Z takim wyglądem nie będzie pociągający ani choćby "do rozważenia".
Z drugiej strony nie zgodzę się z tym, że on nie ma na to wpływu. Oczywiście, że nie stanie się największym ciachem w mieście, ale sprawianie poważniejszego pierwszego wrażenia nie jest w takim przypadku czymś niewykonalnym. Tylko trzeba przyznać, że jest problem i się za niego zabrać.

No dobra, ale jakie konkretnie byś na takiego baby face'a rozwiązania zaproponowała? Bo mi nie przychodzi do głowy nic poza ewentualnym przytyciem/schudnięciem jeśli ma się niedowagę/nadwagę i zapuszczeniem zarostu. Ale tu też znowu musisz mieć predyspozycje bo jak masz niski poziom teścia (a to właśnie jest chyba przyczyną baby face'a ogólnie właśnie) to zarost będziesz mieć taki, że gorzej będziesz wyglądać z nim niż bez niego.

Nie tak dawno temu listy pisaliśmy przy świeczkach i wysyłaliśmy posłańcem na wiełbłądzie, czekając na odpowiedź wiele miesięcy.

Jedliśmy to co produkowało nasze pole bo egzotyczne rzeczy nie docierały.

Nie myło się rąk do porodu przez to śmiertelność noworodków i kobiet była znaczna.

A nasi rodzice zapisywali się po mieszkania i dostawali je za darmo z przydziału albo kupowało się za 20k.

Dzis masz wszystko szybko, dużo i na wyciągnięcie ręki, zamawiasz sushi na Uber Eats a ludzie sprzedają mieszkania po 15k z metra. Jest tinder i już nie romansuje się z ludźmi tylko z Twojej wiochy. Takie mamy czasy po prostu - albo czas się z tym pogodzić i zacząć w końcu robić coś ze swoim życiem, albo możecie dalej pisać na forach dla kobiet że "30 lat temu facet nawet dupy nie musiał wycierać po dwójce a znalazła mu się dziołcha z sąsiedniej chaty".

Nie jesteście jedynymi facetami na świecie którzy mają ten problem, ale wasze podejście do tematu jest absolutnie aseksualne.

22,197

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:

Dzis masz wszystko szybko, dużo i na wyciągnięcie ręki, zamawiasz sushi na Uber Eats a ludzie sprzedają mieszkania po 15k z metra. Jest tinder i już nie romansuje się z ludźmi tylko z Twojej wiochy. Takie mamy czasy po prostu - albo czas się z tym pogodzić i zacząć w końcu robić coś ze swoim życiem, albo możecie dalej pisać na forach dla kobiet że "30 lat temu facet nawet dupy nie musiał wycierać po dwójce a znalazła mu się dziołcha z sąsiedniej chaty".
Nie jesteście jedynymi facetami na świecie którzy mają ten problem, ale wasze podejście do tematu jest absolutnie aseksualne.

Po pierwsze to nie wiem dlaczego zwracasz się do mnie w liczbie mnogiej. Jestem tu jeden i mogę odpowiadać tylko za swoje życie i postępowanie. Nigdzie nie napisałem, że się z tym nie pogodziłem i nic z tym nie robię. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z sytuacją w pewnym sensie patologiczną, która w normalnych warunkach w naturze nie mogłaby zaistnieć. To już tworzy widoczny gołym okiem problem - w USA według badań 30% facetów do 30-stki już nie rucha. Co jak co, ale nikt mi nie powie, że co trzeci facet ma jakieś problemy z głową i charakterem przez które nie może znaleźć partnerki. A tendencje są wzrostowe i będzie jeszcze gorzej.

22,198 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-12-18 03:23:58)

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

Nigdzie nie napisałem, że się z tym nie pogodziłem i nic z tym nie robię. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z sytuacją w pewnym sensie patologiczną, która w normalnych warunkach w naturze nie mogłaby zaistnieć. To już tworzy widoczny gołym okiem problem - w USA według badań 30% facetów do 30-stki już nie rucha. Co jak co, ale nikt mi nie powie, że co trzeci facet ma jakieś problemy z głową i charakterem przez które nie może znaleźć partnerki. A tendencje są wzrostowe i będzie jeszcze gorzej.

Ale tak szczerze, to do kogo macie te pretensje? Bo moim zdaniem możecie mieć je tylko do siebie, że nie nadążacie. Ci, którzy nadążają, jakoś tego problemu nie mają. 

Kakarotto napisał/a:

No dobra, ale jakie konkretnie byś na takiego baby face'a rozwiązania zaproponowała? Bo mi nie przychodzi do głowy nic poza ewentualnym przytyciem/schudnięciem jeśli ma się niedowagę/nadwagę i zapuszczeniem zarostu. Ale tu też znowu musisz mieć predyspozycje bo jak masz niski poziom teścia (a to właśnie jest chyba przyczyną baby face'a ogólnie właśnie) to zarost będziesz mieć taki, że gorzej będziesz wyglądać z nim niż bez niego.

Pytanie co prawda nie do mnie, ale pozwolę sobie na wypowiedź. Wbrew pozorom można bardzo dużo zrobić, ale jeśli przyczyną jest wspomniany niski poziom testosteronu, to może warto zacząć od badań i ewentualnie jego wyrównania?

22,199

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

Ale tak szczerze, to do kogo macie te pretensje? Bo moim zdaniem możecie mieć je tylko do siebie, że nie nadążacie. Ci, którzy nadążają, jakoś tego problemu nie mają.

Ponownie - nie wiem dlaczego zwracasz się do mnie w liczbie mnogiej. Jestem tu sam. Czy Wy tu macie jakieś skrzywienie z pracy w komunistycznych służbach? Tylko "towarzysza" jeszcze brakuje...
Ale do clue - to, że zwracam uwagę na pewien problem nie znaczy, że mam pretensje. Zwracam tylko uwagę, że problem rzeczywiście istnieje i, że w końcu coś pierdolnie jeśli będzie narastał. Bo natura zawsze w końcu upomina się o swoje i samoistnie reguluje takie sztuczne nadużycia jakich dopuszcza się człowiek.
Poza tym dodać też w tym miejscu trzeba, że to nie jest kwestia tylko nadążania. To jak ułoży się nasze życie jest wypadkową wielu czynników na różnych jego etapach na jakie nie mamy wpływu lub mamy wpływ bardzo mały. W przypadku większości inceli porada "weź się w garść" nic nie da, a tylko ich zdenerwuje. Taka jest prawda.

Pytanie co prawda nie do mnie, ale pozwolę sobie na wypowiedź. Wbrew pozorom można bardzo dużo zrobić, ale jeśli przyczyną jest wspomniany niski poziom testosteronu, to może warto zacząć od badań i ewentualnie jego wyrównania?

No to jest jakiś pomysł w jakim kierunku można pójść z takim problemem. Zgadzam się. Nie jestem tylko pewien czy jednostkowe wyrównanie teścia naprawi problemy wynikające z jego braków przez lata.

22,200

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Dzis masz wszystko szybko, dużo i na wyciągnięcie ręki, zamawiasz sushi na Uber Eats a ludzie sprzedają mieszkania po 15k z metra. Jest tinder i już nie romansuje się z ludźmi tylko z Twojej wiochy. Takie mamy czasy po prostu - albo czas się z tym pogodzić i zacząć w końcu robić coś ze swoim życiem, albo możecie dalej pisać na forach dla kobiet że "30 lat temu facet nawet dupy nie musiał wycierać po dwójce a znalazła mu się dziołcha z sąsiedniej chaty".
Nie jesteście jedynymi facetami na świecie którzy mają ten problem, ale wasze podejście do tematu jest absolutnie aseksualne.

Po pierwsze to nie wiem dlaczego zwracasz się do mnie w liczbie mnogiej. Jestem tu jeden i mogę odpowiadać tylko za swoje życie i postępowanie. Nigdzie nie napisałem, że się z tym nie pogodziłem i nic z tym nie robię. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z sytuacją w pewnym sensie patologiczną, która w normalnych warunkach w naturze nie mogłaby zaistnieć. To już tworzy widoczny gołym okiem problem - w USA według badań 30% facetów do 30-stki już nie rucha. Co jak co, ale nikt mi nie powie, że co trzeci facet ma jakieś problemy z głową i charakterem przez które nie może znaleźć partnerki. A tendencje są wzrostowe i będzie jeszcze gorzej.

Taki jesteś zatroskany 30-latkami z Ameryki? Jakie to ma przełożenie na Twoje życie ziomek?

22,201

Odp: 30lat i cały czas sam
Priscilla napisał/a:

Pytanie co prawda nie do mnie, ale pozwolę sobie na wypowiedź. Wbrew pozorom można bardzo dużo zrobić, ale jeśli przyczyną jest wspomniany niski poziom testosteronu, to może warto zacząć od badań i ewentualnie jego wyrównania?


To jest temat bardzo skomplikowany. Na NFZ nie osiągniesz nic o ile nie dojdzie do całkowitego załamania systemu hormonalnego. Normy są stare i jest jedna norma dla wszystkich, co jest absurdalne w tym wypadku. Bo nie ma tu norm z podziałem na wiek, wzrost/wagę/wstaw cokolwiek sensownego. Są jedne widełki. Które powstały według deklaracji jakiejś tam puli facetów między 15 a bodaj 90tym rokiem życia jakieś 70 lat temu. I nikt tego nie zaktualizował, nie sprawdził faktycznie czy deklaracje pokrywały się z prawdą. I jest to pewne tabu. Ciężko jest znaleźć lekarza, który się tego podejmie. Prędzej ci przepiszą antydepresanty niż testosteron, bo objawy niskiego teścia są podobne do depresji.


Natomiast jest ogromny problem z pseudo hormonami, które w większości są rozpoznawane jako hormony żeńskie (pseudoestrogeny). Są obecne w opakowaniach, kosmetykach i żywności. M.in dlatego w ostatnich latach była nagonka na wycofanie bisfenolu A (BPA) czy parabenów.




Foxterier napisał/a:

Taki jesteś zatroskany 30-latkami z Ameryki? Jakie to ma przełożenie na Twoje życie ziomek?

U nas statystyki są dość podobne.

22,202

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:

Taki jesteś zatroskany 30-latkami z Ameryki? Jakie to ma przełożenie na Twoje życie ziomek?

Nie udawaj debila ziomek. Problemy Amerykanów są tak naprawdę problemami całego tak zwanego Pierwszego Świata do którego Polska już też należy. Może u nas tylko to wszystko przychodzi z większym opóźnieniem i te proporcje nie są jeszcze tak duże, ale to zjawisko z pewnością też jest obecne.
Poza tym to, że ja osobiście nie mam z czymś problemu nie znaczy, że go nie dostrzegam i nie patrzę dalej jak czubek własnego nosa.

22,203

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

No dobra, ale jakie konkretnie byś na takiego baby face'a rozwiązania zaproponowała? Bo mi nie przychodzi do głowy nic poza ewentualnym przytyciem/schudnięciem jeśli ma się niedowagę/nadwagę i zapuszczeniem zarostu. Ale tu też znowu musisz mieć predyspozycje bo jak masz niski poziom teścia (a to właśnie jest chyba przyczyną baby face'a ogólnie właśnie) to zarost będziesz mieć taki, że gorzej będziesz wyglądać z nim niż bez niego.

Ja nie widziałam Raki, więc nie napiszę nic konkretnie pod niego, ale wspominałam wcześniej o takim Julianie, co to również wygląda jak chłopiec, zatem...

1. Zmiana fryzury. Nie wiem, na jaką, nie znam się, ale próbować i testować. Julian ma taką, jaką mieli chłopcy w zerówce - takie "płaskie" włoski leżące gładko na czole i gładko, równiutko wszędzie indziej. Nie wiem, może skrócić, może jakoś ułożyć, może ściąć jakoś sensowniej - cokolwiek, ale nie na słodkiego przedszkolaka.

2. Ubrania. Julian zawsze luźno/sportowo, przez co tym bardziej wygląda jak uczeń. Albo uczeń na WF-ie. Wszystko na nim wisi i jest takie... byle jakie (nie mam tu na myśli jakości ubrań, tylko wrażenie). Mógłby wybrać coś, co mu doda powagi w jakiś sposób. Żadnych dresów, może jakieś chinosy czy coś w tym stylu, jak dżinsy, to dobrane do jego sylwetki, niech idzie do firmowego sklepu i niech mu dobiorą odpowiedni fason, a nie portki skrojone na wszystkich, w których wygląda, jakby je ukradł starszemu bratu. Góra to samo. Żadnych zwisających t-shirtów z nadrukiem itd. Jakieś koszule (nie to, że super eleganckie, są przecież bardziej swobodne), jak bluzy, to taka pół na pół, jesli chodzi o stosunek luz - elegancja, gładki kardigan zapinany na zamek itd.

3. Postawa, gesty itp. Żadnego garbienia się, zwijania w kłębek, nerwowego przebierania palcami,  chichotu itp. Od razu zrobi się trochę szerszy, jak otworzy klatę i ściągnie ramiona w tył. I głos! Nad nim też można pracować!

4. Sylwetka. Długofalowy projekt, ale na początku efekty są najszybsze - wcinać białko, ćwiczyć, nabrać mięśni, na początku bardziej skupić się nawet na górze.

5. Baby face. Wiadomo, rysów twarzy nie zmieni, ale można kombinować z zarostem, kształtem brwi (one mają ogromny wpływ przecież na wyraz twarzy) i... z ćwiczeniami. Jak ktoś ma delikatny miękki pyszczek, to też może się zdarzyć, że efektem ubocznym wink budowania sylwetki będzie wyostrzenie tego pyszczka, wyraźniejsze rysy itd. Poza tym jednak głównie chodziło o to, że nawet jeśli ktoś nic nie poradzi na rysy twarzy, to jest w stanie ogarnąć wiele innych rzeczy. Inaczej się patrzy na chłopca, a inaczej na mężczyznę o chłopięcej twarzy.

22,204

Odp: 30lat i cały czas sam

Ja nie mówię że problemu nie ma bo problem z pewnością jest, co pokazują globalne statystyki - Stany, Korea, Japonia, czy nawet Polska. Każdy kraj ma swoją specyfikę i swoje problemy które mają jakiś swój wspólny rys.

To jest efekt rozwoju, postępu technologicznego, zmian społecznych i zależności pomiędzy płciami. Kiedyś do wyboru partnera laski miały 5 Mirków ze swojej szkoły, teraz mają całą Polskę, Europę i świat na wyciągnięcie ręki. Mogą sobie przebierać jak chcą. To samo zresztą jest z przystojnymi gośćmi których - wbrew temu co "normalsi" próbują szerzyć - nie jest aż tak mało.

Rozumiem też że ta gama trudnych emocji związanych z odrzuceniem musi znaleźć ujście i stąd są te wszystkie posty tutaj - chłopaki nawet nie potrzebują rozwiązania ich problemu ale po prostu wysłuchania że walą głową w mur i czują się samotni. To też jest ok.

Nie wiem natomiast jakie miałoby być rozwiązanie tego problemu - nie da się zmusić nikogo do "dawania komuś szansy". Wygląd jest istotny, jak ktoś nie zachęca i nie stwarza okazji do zainteresowania swoją osobowością (albo okazuje się że wygląd i osobowość kuleją) to będzie ciężko i tyle.

22,205

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:

2. Ubrania.


Co do zasady - pełna zgoda (co do całej wypowiedzi). Bo to samo tłumaczę moim mniej rozgarniętym znajomym, co marudzą na to jak są postrzegani przez kobiety i generalnie swoje otoczenie. Ale to wszystko krew w piach. Normalnie postawiłbym ci piwo. A niech stracę. Nawet dwa.


Ale kobieto ile to jest zachodu, to sobie nie wyobrażasz nawet jak ktoś ma normalną budowę męską czyli barki i jakieś tam udo/łydka. O shit. Dramat. Mam rozmiary od S do L. Kroje typu regular - wiszą workowato. Slim - nie wciskam się albo z barkami, albo udami czy właśnie łydkami. A nie jestem koksem. Jestem dość szczupły i tylko lekko 'sportowy'.

22,206 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-12-18 13:05:44)

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:

Nie wiem natomiast jakie miałoby być rozwiązanie tego problemu - nie da się zmusić nikogo do "dawania komuś szansy". Wygląd jest istotny, jak ktoś nie zachęca i nie stwarza okazji do zainteresowania swoją osobowością (albo okazuje się że wygląd i osobowość kuleją) to będzie ciężko i tyle.

Odklejenie się od internetu i social mediów. To urealnia oczekiwania obu stron i pozwala skupić się na komponencie emocjonalnej relacji, a nie powierzchownych oczekiwaniach, którym de facto nie jest (prawie) nikt w stanie sprostać.

22,207

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Nie wiem natomiast jakie miałoby być rozwiązanie tego problemu - nie da się zmusić nikogo do "dawania komuś szansy". Wygląd jest istotny, jak ktoś nie zachęca i nie stwarza okazji do zainteresowania swoją osobowością (albo okazuje się że wygląd i osobowość kuleją) to będzie ciężko i tyle.

Odklejenie się od internetu i social mediów. To urealnia oczekiwania obu stron i pozwala skupić się na komponencie emocjonalnej relacji, a nie powierzchownych oczekiwaniach, którym de facto nie jest (prawie) nikt w stanie sprostać.

A jak Ty to sobie wyobrażasz? Chcesz biegać po mieście i dorosłym kobietom wyrywać telefony z rąk, sadzać do stolika z Mirkami "dobre serce" i odegrać scenkę jak z mema poniżej?

https://i.pinimg.com/564x/eb/12/e4/eb12e44a415bfc09d96f825154b00bca.jpg

22,208 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-12-18 13:34:33)

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:

A jak Ty to sobie wyobrażasz? Chcesz biegać po mieście i dorosłym kobietom wyrywać telefony z rąk, sadzać do stolika z Mirkami "dobre serce" i odegrać scenkę jak z mema poniżej?

Każdy odpowiada za siebie. Ja tylko przytaczam wnioski z obserwacji nadużywania social mediow. Bo z jednej strony są szansą o jakiej pisałeś, ale z drugiej są pułapką w jaką łatwo wpaść. Trzeba mieć tego świadomość.


> https://psychcentral.com/relationships/ … ve-effects

> https://www.medicalnewstoday.com/articl … ationships

> https://www.goodtherapy.org/blog/overco … tionships/

> https://childmind.org/article/is-social … epression/

> https://bmcpsychology.biomedcentral.com … 23-01243-x

22,209

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
Foxterier napisał/a:

A jak Ty to sobie wyobrażasz? Chcesz biegać po mieście i dorosłym kobietom wyrywać telefony z rąk, sadzać do stolika z Mirkami "dobre serce" i odegrać scenkę jak z mema poniżej?

Każdy odpowiada za siebie. Ja tylko przytaczam wnioski z obserwacji nadużywania social mediow. Bo z jednej strony są szansą o jakiej pisałeś, ale z drugiej są pułapką w jaką łatwo wpaść. Trzeba mieć tego świadomość.


> https://psychcentral.com/relationships/ … ve-effects

> https://www.medicalnewstoday.com/articl … ationships

> https://www.goodtherapy.org/blog/overco … tionships/

Ja sobie zdaję sprawę z wpływu social mediów, ale dalej nie odpowiadasz mi na moje pytanie - co z tym zrobić żeby poprawić sytuację niechcianych Mirków.

Bo kobiety scrollują sobie Tindera/Instagrama/TikToka, mogą się umawiać z kim chcą i nie mają żadnego interesu żeby to zmieniać, bo im to pasuje. To tym gościom nie pasuje ale ja nie wiem jak oni mieliby to zmienić.

22,210 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-12-18 13:46:08)

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:

Ja sobie zdaję sprawę z wpływu social mediów, ale dalej nie odpowiadasz mi na moje pytanie - co z tym zrobić żeby poprawić sytuację niechcianych Mirków.

Bo kobiety scrollują sobie Tindera/Instagrama/TikToka, mogą się umawiać z kim chcą i nie mają żadnego interesu żeby to zmieniać, bo im to pasuje. To tym gościom nie pasuje ale ja nie wiem jak oni mieliby to zmienić.

A kto powiedział, że są zadowolone?

Nie są.

Kobiety marudzą, że nie mają w czym wybierać (i wolą być same niż z 'byle kim'), a faceci marudzą, że nie są wybierani (i wolą być sami niż ryzykować inwestowanie w niepewne kobiety, aby ostatecznie nie zostać na lodzie). To są dwie strony jednego medalu.

-edit-

U nas ma to charakter demograficzny i systemowy. Tz z wielu rejonów fizycznie kobiety wyjechały z braku perspektyw lub wyniku presji (każdy ma mieć maturę i każdy ma mieć studia). System produkuje ludzi niezdolnych do funkcjonowania na rynku pracy i generalnie w społeczeństwie.

Wystarczy skończyć z presją na studia. I zatroszczyć się o wsparcie mniejszych miejscowości, aby zostanie tam i praca mogło zapewnić godziwy byt. Problem sam się rozwiąże.

System edukacji pruskiej również nie sprzyja otwartym postawom społecznym, tylko uczy bierności, bezpieczeństwa anonimowości tłumu i stawia znak równości pomiędzy wyścigiem szczurów a sukcesem.

22,211 Ostatnio edytowany przez Foxterier (2023-12-18 13:56:35)

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Ja sobie zdaję sprawę z wpływu social mediów, ale dalej nie odpowiadasz mi na moje pytanie - co z tym zrobić żeby poprawić sytuację niechcianych Mirków.

Bo kobiety scrollują sobie Tindera/Instagrama/TikToka, mogą się umawiać z kim chcą i nie mają żadnego interesu żeby to zmieniać, bo im to pasuje. To tym gościom nie pasuje ale ja nie wiem jak oni mieliby to zmienić.

A kto powiedział, że są zadowolone?

Nie są.

Kobiety marudzą, że nie mają w czym wybierać (i wolą być same niż z 'byle kim'), a faceci marudzą, że nie są wybierani (i wolą być sami niż ryzykować inwestowanie w niepewne kobiety, aby ostatecznie nie zostać na lodzie). To są dwie strony jednego medalu.

Tutejsze Mirki nie "wolą być sami" bo pies z kulawą nogą na nich uwagi nie zwraca. A laski wolą być same niż z kimś kto je obrzydza z wyglądu i na myśl o pocałowaniu kogoś mają odruch wymiotny. End of the story. Kobiety mają przyjaciółki, koleżanki, kręgi znajomych dzięki którym są w stanie funkcjonować jako-tako bez chłopa. Chłopy (jak sobie przeanalizujesz życiorysy tutejszych) nawet z kumplami mają problem.

22,212

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
SaraS napisał/a:

2. Ubrania.


Co do zasady - pełna zgoda (co do całej wypowiedzi). Bo to samo tłumaczę moim mniej rozgarniętym znajomym, co marudzą na to jak są postrzegani przez kobiety i generalnie swoje otoczenie. Ale to wszystko krew w piach. Normalnie postawiłbym ci piwo. A niech stracę. Nawet dwa.


Ale kobieto ile to jest zachodu, to sobie nie wyobrażasz nawet jak ktoś ma normalną budowę męską czyli barki i jakieś tam udo/łydka. O shit. Dramat. Mam rozmiary od S do L. Kroje typu regular - wiszą workowato. Slim - nie wciskam się albo z barkami, albo udami czy właśnie łydkami. A nie jestem koksem. Jestem dość szczupły i tylko lekko 'sportowy'.

Wyobrażam sobie doskonale, bo jak myślisz, skąd ja to wiem? big_smile Przecież gdyby nie ekwilibrystyka, której wymaga kupno dżinsów przez mojego partnera, nie miałabym zielonego pojęcia, że w ogóle istnieją jakieś sklepy, które mają męskie spodnie w różnych krojach. tongue A on nie ma typowej budowy. wink Tyle że, no właśnie, mimo to i mimo że nie znosi zakupów, jest w stanie podjąć ten wysiłek i wyglądać świetnie.

No i druga rzecz: nikt nie mówił, że wszystko będzie łatwe. To akurat nie do Ciebie, tylko do "niedasiów" albo "zmęczęsięprzytym". Chcą rad, dostają rady. Każdy ma jakieś rzeczy, które wymagają więcej wysiłku niż przeciętnie. I o ile tu na forum mogą sobie napisać, że oni nie wiedzą, nie umieją, a inni nie muszą, to nie ma to żadnego przełożenia na ocenę, którą dostaną w realu. Ja muszę kupować staniki u brafitterki, bo w żadnym zwykłym sklepie nie dostanę swojego rozmiaru. I też mam wybór: albo płacę i wyglądam, albo kupuję stanik za pięć dyszek w randomowym sklepie i nie wyglądam. I to, że "inni mogą", nie poprawi ani mojego wyglądu, ani oceny innych.

22,213 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-12-18 14:08:05)

Odp: 30lat i cały czas sam

Tutejsze Mirki nie "wolą być sami" bo pies z kulawą nogą na nich uwagi nie zwraca.

Popełniasz ten sam błąd co nasze Mirki. Doskonale wiesz, że taka sytuacja nie jest możliwa. Oni sami wybrali samotność swoimi wyborami życiowymi. I była to forma ucieczki przed światem, przed klęską, niepowodzeniem i odrzuceniem. Zadecydował ich strach. Strach, że nie są ultra przystojni, bogaci, wstaw cokolwiek, co kreuje się w internetach jako obraz 'prawdziwego mężczyzny'. To, że by coś tam chcieli to jedno. A to co faktycznie robią w danym kierunku to jest zupełnie co innego. Bo chodzi o to, aby patrzeć na czyny, a nie deklaracje.

Z tym odrzucaniem z wyglądu - to bardzo rzadko ma miejsce. Zwykle to szukanie dziury w całym i szukania argumentów na 'nie', gdzie tak naprawdę kluczowe okazują się własne kompleksy (polecam wspominany tu raport dot. seksualności kobiet), kosmiczne wręcz oczekiwania co do płci przeciwnej i brak akceptacji ciała, jak i seksualności (własnej oraz partnera).

-edit- pisząc to dalej pamiętam, ze typowy polski facet to wygląda jak kartofel, ma albo nadwagę, albo niedowagę, jest przygarbiony, z minimalną kondycją lub jej brakiem i kiepską fryzurą/zarostem. To jednak jest temat na osobną dyskusję, bo jak widzę tych kolesi na ulicy to mam ochotę jednemu czy drugiemu blache wypłacić. Krzesłem. W czoło. Za marnowanie zajebistego potencjału.

22,214 Ostatnio edytowany przez Foxterier (2023-12-18 14:30:42)

Odp: 30lat i cały czas sam

Wiesz, potencjał to ma każdy, ma pewnie z 90% nas go nie wykorzystuje...czy to właśnie nie to oddziela tych którym "się powodzi" od tych którym niezbyt?

Raka wygląda jak pół dupy zza krzaka ale twardo pisze że "on się sobie podoba, fruzyra jest ok, ubiór w sumie też" - to jak on ma cokolwiek zmienić w swoim życiu takim podejściem?

22,215

Odp: 30lat i cały czas sam

Mi ludzie mówią, że ze mną jest okej wszystko, fajnie wyglądam, tylko problem w tym, że już  'mi się nie chce'.

Problem w tym, że mówią to zazwyczaj osoby zajęte w związkach, dodatkowo zazwyczaj zapytane te same osoby, czy chciałyby na nowo bawić się w szukanie partnera, randkowanie, to zazwyczaj odpowiadają negatywnie.

22,216

Odp: 30lat i cały czas sam

Temat nadal trwa, może do 1000 stron dobijecie kiedyś, tylko po co? Było to już powielane parę razy, że prawiczek 30-letni dla kobiety, to przegryw, ewentualnie beta-bankomat, jak ma kasę.

22,217

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:

Wiesz, potencjał to ma każdy,

A jednak nie.


czy to właśnie nie to oddziela tych którym "się powodzi" od tych którym niezbyt?

Jest to jedna ze składowych


Raka wygląda jak pół dupy zza krzaka ale twardo pisze że "on się sobie podoba, fruzyra jest ok, ubiór w sumie też" - to jak on ma cokolwiek zmienić w swoim życiu takim podejściem?

Nie wiem jak on wygląda. Raka już dawno temu przyznał, że trolluje. smile

22,218

Odp: 30lat i cały czas sam
Jack Sparrow napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Wiesz, potencjał to ma każdy,

A jednak nie.


czy to właśnie nie to oddziela tych którym "się powodzi" od tych którym niezbyt?

Jest to jedna ze składowych


Raka wygląda jak pół dupy zza krzaka ale twardo pisze że "on się sobie podoba, fruzyra jest ok, ubiór w sumie też" - to jak on ma cokolwiek zmienić w swoim życiu takim podejściem?

Nie wiem jak on wygląda. Raka już dawno temu przyznał, że trolluje. smile

Ja jestem z tych którzy wierzą że każdy ma do czegoś potencjał tylko nie zawsze ma szansę się tego dowiedzieć - może byłbyś doskonałym pianistą gdybyś zaczął się uczyć za dzieciaka, no nie?

A ja Rakę widziałem i nie sądzę, że trolluje. Po prostu z tym jak wygląda (plus jak się tu wysławia, czyli jak robot) gra w życie na poziomie super hard.

22,219

Odp: 30lat i cały czas sam

A ja Rakę widziałem i nie sądzę, że trolluje. Po prostu z tym jak wygląda (plus jak się tu wysławia, czyli jak robot) gra w życie na poziomie super hard.

No cóż. Życie.

22,220 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-12-18 16:10:49)

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:

A ja Rakę widziałem i nie sądzę, że trolluje. Po prostu z tym jak wygląda (plus jak się tu wysławia, czyli jak robot) gra w życie na poziomie super hard.

A ja rakę widziałam, słyszałam oraz z nim rozmawiałam, i uważam że jest małomówny, bardzo powściągliwy i wymaga wyjścia do niego z inicjatywą w rozmowie. Najwyraźniej cechy te w komunikacji internetowej przekładają się na wrażenie bycia "jak robot".

Nie każdy jest duszą towarzystwa, urodzonym gadułą. Po prostu raka uosabia cechy które utrudniają komunikację, ale jej nie uniemożliwiają. Na poziomie wirtualnym, pozawerbalnym, istotnie dogadanie się z taką osobą może być bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.

22,221

Odp: 30lat i cały czas sam
KoralinaJones napisał/a:
Foxterier napisał/a:

A ja Rakę widziałem i nie sądzę, że trolluje. Po prostu z tym jak wygląda (plus jak się tu wysławia, czyli jak robot) gra w życie na poziomie super hard.

A ja rakę widziałam, słyszałam oraz z nim rozmawiałam, i uważam że jest małomówny, bardzo powściągliwy i wymaga wyjścia do niego z inicjatywą w rozmowie. Najwyraźniej cechy te w komunikacji internetowej przekładają się na wrażenie bycia "jak robot".

Nie każdy jest duszą towarzystwa, urodzonym gadułą. Po prostu raka uosabia cechy które utrudniają komunikację, ale jej nie uniemożliwiają. Na poziomie wirtualnym, pozawerbalnym, istotnie dogadanie się z taką osobą może być bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.

W teorii psychoterapii grupowej osoba która się mało udziela i głównie obserwuje ma złudne poczucie władzy nad grupą ("nie ujawniam się z moimi słabościami więc nie mogą mnie skrzywdzic"), ale bardzo szybko z tego właśnie powodu grupa się o takiego milczącego członka dopomina i albo zaczyna uczestniczyć, albo zaczyna wzbudzać agresję.

Poza tym, powściągliwość w rozmowie też może wynikać z wielu rzeczy - lęku przed oceną, lęku przed odrzuceniem, lęku przed swoimi własnymi emocjami z którymi się nie lubimy (np. gdyby ktoś zaczął mówić to by się okazało że ma w sobie sporo - słusznej - agresji, ale to nie pasuje do jego własnego wizerunku "good boya" na który się kreuje, więc woli się nie odzywać). I tak dalej, i tak dalej.

Każdy z nas jest wyjątkowy - tak jak wszyscy inni. I naprawdę niemal każdy scenariusz życia był już grany. Tak długo jak będziemy się traktować jako kogoś wyjątkowego czyli "mi się przytrafiają wszystkie plagi egipskie - jestem wyjątkowy" to nie ma szans na autentyczną zmianę. Najtrudniej jest być zwyczajnym.

22,222 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-12-18 16:49:49)

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Foxterier napisał/a:

A ja Rakę widziałem i nie sądzę, że trolluje. Po prostu z tym jak wygląda (plus jak się tu wysławia, czyli jak robot) gra w życie na poziomie super hard.

A ja rakę widziałam, słyszałam oraz z nim rozmawiałam, i uważam że jest małomówny, bardzo powściągliwy i wymaga wyjścia do niego z inicjatywą w rozmowie. Najwyraźniej cechy te w komunikacji internetowej przekładają się na wrażenie bycia "jak robot".

Nie każdy jest duszą towarzystwa, urodzonym gadułą. Po prostu raka uosabia cechy które utrudniają komunikację, ale jej nie uniemożliwiają. Na poziomie wirtualnym, pozawerbalnym, istotnie dogadanie się z taką osobą może być bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.

W teorii psychoterapii grupowej osoba która się mało udziela i głównie obserwuje ma złudne poczucie władzy nad grupą ("nie ujawniam się z moimi słabościami więc nie mogą mnie skrzywdzic"), ale bardzo szybko z tego właśnie powodu grupa się o takiego milczącego członka dopomina i albo zaczyna uczestniczyć, albo zaczyna wzbudzać agresję.

A w praktyce interakcji międzyludzkich, to się nazywa - ludzie są różni, mniej lub bardziej rozmowni, mający lub niemający poczucie humoru lub różniący się poczuciem humoru, jedni mają duszę wodzireja, inni wolą słuchać itp.

Ale od dzisiaj każdego faceta który nie bedzie paplał jak najęty, tylko odzywał się wtedy kiedy trzeba, generalnie tych mniej wylewnych, będę z pełną świadomością naukowego podejścia do tematu, uważała za tyrana który chce przejąć kontrolę nad grupą i skupić w ten sposób na sobie całą uwagę. Dzięki że mnie ostrzegłeś wink.

Foxterier napisał/a:

Poza tym, powściągliwość w rozmowie też może wynikać z wielu rzeczy - lęku przed oceną, lęku przed odrzuceniem, lęku przed swoimi własnymi emocjami z którymi się nie lubimy (np. gdyby ktoś zaczął mówić to by się okazało że ma w sobie sporo - słusznej - agresji, ale to nie pasuje do jego własnego wizerunku "good boya" na który się kreuje, więc woli się nie odzywać). I tak dalej, i tak dalej.

Albo nie mają lub nie czują potrzeby trajkotać jak nakręceni. Jest takie powiedzenie - mowa jest srebrem, milczenie złotem. Co na to współczesna psychologia, że niektórzy wolą milczeć niż powiedzieć o dwa słowa za dużo lub niepotrzebnie?

Foxterier napisał/a:

Każdy z nas jest wyjątkowy - tak jak wszyscy inni. I naprawdę niemal każdy scenariusz życia był już grany. Tak długo jak będziemy się traktować jako kogoś wyjątkowego czyli "mi się przytrafiają wszystkie plagi egipskie - jestem wyjątkowy" to nie ma szans na autentyczną zmianę. Najtrudniej jest być zwyczajnym.

raka, ma ten problem, że nazywając rzecz całkiem kolokwialnie, nie jest zbyt wyrywny w kontaktach.

22,223

Odp: 30lat i cały czas sam

To samo zresztą jest z przystojnymi gośćmi których - wbrew temu co "normalsi" próbują szerzyć - nie jest aż tak mało.

Przystojnych gości nie jest mało. Nawet jeśli przyjąć te 20-30 procent o których w wielu miejscach się pisze i mówi. Przystojnych czyli takich, których kobiety uznają za "mocno powyżej przeciętnej". Jednak z kolei tych uznawanych za prawdziwe rodzynki i rzeczywiście rozgrywanych przez panie jest tylko kilka procent.

Rozumiem też że ta gama trudnych emocji związanych z odrzuceniem musi znaleźć ujście i stąd są te wszystkie posty tutaj - chłopaki nawet nie potrzebują rozwiązania ich problemu ale po prostu wysłuchania że walą głową w mur i czują się samotni. To też jest ok.

Przede wszystkim zrozumienia. A otrzymują najczęściej wyszydzenie, wyśmianie i ogromną dawkę solipsyzmu. I to nie tylko od tutejszych pań, ale również od "normalnych" facetów.

Foxterier napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Ja sobie zdaję sprawę z wpływu social mediów, ale dalej nie odpowiadasz mi na moje pytanie - co z tym zrobić żeby poprawić sytuację niechcianych Mirków.
Bo kobiety scrollują sobie Tindera/Instagrama/TikToka, mogą się umawiać z kim chcą i nie mają żadnego interesu żeby to zmieniać, bo im to pasuje. To tym gościom nie pasuje ale ja nie wiem jak oni mieliby to zmienić.

A kto powiedział, że są zadowolone?
Nie są.
Kobiety marudzą, że nie mają w czym wybierać (i wolą być same niż z 'byle kim'), a faceci marudzą, że nie są wybierani (i wolą być sami niż ryzykować inwestowanie w niepewne kobiety, aby ostatecznie nie zostać na lodzie). To są dwie strony jednego medalu.

Tutejsze Mirki nie "wolą być sami" bo pies z kulawą nogą na nich uwagi nie zwraca.

Bądźmy poważni, chyba tylko w naprawdę skrajnych przypadkach jest tak, że rzeczywiście dosłownie absolutnie nikt nie zwraca na kogoś uwagi. Ja myślę, że takich przypadków jest mniejszość, a w większości jednak KTOKOLWIEK zawsze się znajdzie. Tylko najczęściej to będzie ktoś kto sam nie jest dla nas atrakcyjną osobą, a nawet jest bardzo mocno poniżej naszego własnego poziomu i nie mam tutaj na myśli wcale kwestii urody i wyglądu bo o wiele gorsze są jednak cechy charakteru i/lub różnorakie problemy natury psychicznej czy zaburzenia.

Foxterier napisał/a:

Wiesz, potencjał to ma każdy, ma pewnie z 90% nas go nie wykorzystuje...czy to właśnie nie to oddziela tych którym "się powodzi" od tych którym niezbyt?

Wiesz co odróżnia tych którym się powodzi od tych którym niezbyt? To, że każdy rzeczywiście ma potencjał, ale u każdego ten potencjał jest inny i jest to uwarunkowane czynnikami, których nie da się zmienić. Zresztą na wykorzystanie tego potencjału ma wpływ też to co mamy w głowie, a na to się składają doświadczenia całego wcześniejszego życia. Wiesz jak ktoś miał przez cały czas przesrane i uważa się za gówno to jedna porada typu "weź się w garść" nic nie da, a może tylko jeszcze bardziej sfrustrować z powodu poczucia niezrozumienia.

Raka wygląda jak pół dupy zza krzaka ale twardo pisze że "on się sobie podoba, fruzyra jest ok, ubiór w sumie też" - to jak on ma cokolwiek zmienić w swoim życiu takim podejściem?

Popraw mnie jeśli się mylę, ale chyba najważniejsze powinno być właśnie to czy dobrze czujemy się sami ze sobą, a wszelkich zmian w sobie absolutnie nie powinno się dokonywać dla kogoś tylko przede wszystkim właśnie dla siebie. Zresztą to się odnosi też do tego co napisała @Sara - jak ktoś nie czuje potrzeby zmiany dla siebie to to wszystko będzie udawaniem kogoś kim się nie jest. A powiedzcie mi sami jak długo wytrzyma związek w którym jedna strona ciągle udaje kogoś kim nie jest i nie może być sobą?

KoralinaJones napisał/a:
Foxterier napisał/a:

A ja Rakę widziałem i nie sądzę, że trolluje. Po prostu z tym jak wygląda (plus jak się tu wysławia, czyli jak robot) gra w życie na poziomie super hard.

A ja rakę widziałam, słyszałam oraz z nim rozmawiałam, i uważam że jest małomówny, bardzo powściągliwy i wymaga wyjścia do niego z inicjatywą w rozmowie. Najwyraźniej cechy te w komunikacji internetowej przekładają się na wrażenie bycia "jak robot".

Tylko jeżeli tak rzeczywiście jest to znaczy, że Raka poniekąd ma rację i pytanie też brzmi czemu w takim razie wszyscy próbują mu tutaj wmawiać, że to jest wina jego poglądów, które kobiety wyczuwają zanim w ogóle się odezwie?

22,224 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-12-18 16:56:13)

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Foxterier napisał/a:

A ja Rakę widziałem i nie sądzę, że trolluje. Po prostu z tym jak wygląda (plus jak się tu wysławia, czyli jak robot) gra w życie na poziomie super hard.

A ja rakę widziałam, słyszałam oraz z nim rozmawiałam, i uważam że jest małomówny, bardzo powściągliwy i wymaga wyjścia do niego z inicjatywą w rozmowie. Najwyraźniej cechy te w komunikacji internetowej przekładają się na wrażenie bycia "jak robot".

Tylko jeżeli tak rzeczywiście jest to znaczy, że Raka poniekąd ma rację i pytanie też brzmi czemu w takim razie wszyscy próbują mu tutaj wmawiać, że to jest wina jego poglądów, które kobiety wyczuwają zanim w ogóle się odezwie?

raka nie potrafi obiektywnie i prawidłowo ocenić jak jest odbierany, w związku z tym, to on tutaj wszystkim wmawia że kobiety odrzucają go z góry (co jest równoznaczne że przecież żadna takiego mruka nie bedzie windowała za uszy żeby z nią pogadał) a że jednocześnie prezentuje (tutaj) takie poglądy a nie inne, to jest także za nie krytykowany (bo są to niedorzeczne twierdzenia). Cichy, małomówny, powściągliwy = nie pogadam, trzeba do mnie wyjść z inicjatywy = mało która ma na to ochotę = kobiety odrzucają mnie z góry. Trzeba dać coś z siebie oprócz tego że sie wymaga. A jak sposób bycia jest jaki jest, to i nie ma efektów towarzyskich.

22,225

Odp: 30lat i cały czas sam

Jak dla mnie Raka jest Isana że spektrum autyzmu. Nie jestem wyrocznią, ale tylko wtedy jego wypowiedzi, zachowania są zrozumiałe, inaczej nie.

22,226

Odp: 30lat i cały czas sam
Roxann napisał/a:

Jak dla mnie Raka jest Isana że spektrum autyzmu. Nie jestem wyrocznią, ale tylko wtedy jego wypowiedzi, zachowania są zrozumiałe, inaczej nie.

Roxann, to co usiłuję powiedzieć, to jest to, że po poznaniu kogoś poza forum, na ktorym prezentuje się wyłącznie pisemne wypowiedzi obraz osoby ulega pewnemu dookreśleniu, uzupełnieniu, nabiera się szerszej perspektywy w pewnym zakresie co do postrzegania i odbioru tej osoby.

22,227

Odp: 30lat i cały czas sam

Cóż. Natknąłem się na pewną piosenkę znakomicie podsumowująca ten i podobne temu tematy, a przede wszystkim większość rad w nich dawanych...

LINK DO YOUTUBE

22,228

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

Popraw mnie jeśli się mylę, ale chyba najważniejsze powinno być właśnie to czy dobrze czujemy się sami ze sobą, a wszelkich zmian w sobie absolutnie nie powinno się dokonywać dla kogoś tylko przede wszystkim właśnie dla siebie. Zresztą to się odnosi też do tego co napisała @Sara - jak ktoś nie czuje potrzeby zmiany dla siebie to to wszystko będzie udawaniem kogoś kim się nie jest. A powiedzcie mi sami jak długo wytrzyma związek w którym jedna strona ciągle udaje kogoś kim nie jest i nie może być sobą?

No tak, ma to sens, pytać o to, co można zmienić, a potem nazwać to udawaniem kogoś, kim się nie jest. wink

To jest tak właściwie bardzo interesujące.

Przede wszystkim dlatego, że jeśli uznać aktualną wersję Raki i pozostałych za ich "prawdziwe ja", a każdą zmianę za udawanie kogoś innego, to niejako skazuje się ich na trwanie w samotności. Nie ma amatorów tej wersji, więc dopóki nie wprowadzą poprawek, nic się nie zmieni. No, oczywiście mogą też czekać na kogoś, kto się jednak na to ich prawdziwe ja skusi, ale przecież mamy okazję obserwować, jaki to ma skutek.

I po drugie: czy naprawdę zmiany w wyglądzie, postawie itd. są udawaniem kogoś, kim się nie jest, szczególnie gdy mają na celu tylko i wyłącznie poprawę tego wyglądu, a nie udawanie innej osoby w całości ? Rozumiem, że gdyby ktoś się "przebrał" za osobę z jakiejś subkultury, to wiązałoby się to również z udawaniem zainteresowań, poglądów itp., ale "czysta" poprawa wyglądu?

Ja już kiedyś pisałam: nie lubię wszelkich zabiegów higieniczno-pielęgnacyjnych, nudzą mnie i tyle, żaden tam babski relaks, raczej irytująca konieczność, jeśli się chce wyglądać dobrze. Jedyne, co szczerze lubię, to dobrze się ubrać. Czy to znaczy, że udaję całe życie, a prawdziwe ja ma kołtun na głowie, niezadbane paznokcie i skórę, jest brudne i śmierdzi? wink Czy jednak mogę uznać, że prawdziwe ja nie lubi tego wszystkiego, ale nadal może robić to wszystko dla osiągnięcia pożądanego efektu? Na głowie miałam pierdyliard różnych fryzur - zawsze kogoś udawałam? Mało tego, są ciuchy, które mi się podobają, ale w których nie wyglądam dobrze, więc ich nie kupuję - to też jest udawanie, bo prawdziwe ja powinno nosić kieckę, która zupełnie nie pasuje do figury?

A jeśli nie, to dlaczego w przypadku mężczyzn miałoby być inaczej? wink

Kakarotto napisał/a:

Tylko jeżeli tak rzeczywiście jest to znaczy, że Raka poniekąd ma rację i pytanie też brzmi czemu w takim razie wszyscy próbują mu tutaj wmawiać, że to jest wina jego poglądów, które kobiety wyczuwają zanim w ogóle się odezwie?

Wiele osób pisało mu, że musi robić kiepskie pierwsze wrażenie, natomiast jego poglądy/osobowość na pewno mają na nie wpływ. No i gdyby to wnętrze było takie super, to jednak miałby inne, głębsze relacje z tymi, którzy przez to pierwsze wrażenie przeszli.

22,229 Ostatnio edytowany przez Kakarotto (2023-12-19 12:58:22)

Odp: 30lat i cały czas sam
SaraS napisał/a:

No tak, ma to sens, pytać o to, co można zmienić, a potem nazwać to udawaniem kogoś, kim się nie jest. wink
To jest tak właściwie bardzo interesujące.
Przede wszystkim dlatego, że jeśli uznać aktualną wersję Raki i pozostałych za ich "prawdziwe ja", a każdą zmianę za udawanie kogoś innego, to niejako skazuje się ich na trwanie w samotności. Nie ma amatorów tej wersji, więc dopóki nie wprowadzą poprawek, nic się nie zmieni. No, oczywiście mogą też czekać na kogoś, kto się jednak na to ich prawdziwe ja skusi, ale przecież mamy okazję obserwować, jaki to ma skutek.
I po drugie: czy naprawdę zmiany w wyglądzie, postawie itd. są udawaniem kogoś, kim się nie jest, szczególnie gdy mają na celu tylko i wyłącznie poprawę tego wyglądu, a nie udawanie innej osoby w całości ? Rozumiem, że gdyby ktoś się "przebrał" za osobę z jakiejś subkultury, to wiązałoby się to również z udawaniem zainteresowań, poglądów itp., ale "czysta" poprawa wyglądu?
Ja już kiedyś pisałam: nie lubię wszelkich zabiegów higieniczno-pielęgnacyjnych, nudzą mnie i tyle, żaden tam babski relaks, raczej irytująca konieczność, jeśli się chce wyglądać dobrze. Jedyne, co szczerze lubię, to dobrze się ubrać. Czy to znaczy, że udaję całe życie, a prawdziwe ja ma kołtun na głowie, niezadbane paznokcie i skórę, jest brudne i śmierdzi? wink Czy jednak mogę uznać, że prawdziwe ja nie lubi tego wszystkiego, ale nadal może robić to wszystko dla osiągnięcia pożądanego efektu? Na głowie miałam pierdyliard różnych fryzur - zawsze kogoś udawałam? Mało tego, są ciuchy, które mi się podobają, ale w których nie wyglądam dobrze, więc ich nie kupuję - to też jest udawanie, bo prawdziwe ja powinno nosić kieckę, która zupełnie nie pasuje do figury?
A jeśli nie, to dlaczego w przypadku mężczyzn miałoby być inaczej? wink

Pisząc o udawaniu przede wszystkim chodziło mi o ten punkt:

Postawa, gesty itp. Żadnego garbienia się, zwijania w kłębek, nerwowego przebierania palcami,  chichotu itp. Od razu zrobi się trochę szerszy, jak otworzy klatę i ściągnie ramiona w tył. I głos! Nad nim też można pracować!

Tak, to jest nic innego jak sztuczne wyuczenie się konkretnego odpowiedniego zachowania, które nijak nie jest naszym naturalnym. To będzie wymagało ciągłego pilnowania się i udawania. Ale przecież nawet ciuchy czy fryzury o których tak się rozpisałaś jeśli nie liczyć konkretnych specjalnych okazji w jakichś sposób są powiązane i wyrażają naszą osobowość. Wiesz pewność siebie też można udawać, ale to nigdy nie będzie prawdziwa pewność siebie i w końcu to wyjdzie.
Przede wszystkim jednak nie chodzi mi to aby w ogóle nad sobą nie pracować tylko by robić dla samego siebie, a nie tylko i wyłącznie po to żeby podobać się otoczeniu. To jest najważniejsze.

SaraS napisał/a:

Wiele osób pisało mu, że musi robić kiepskie pierwsze wrażenie, natomiast jego poglądy/osobowość na pewno mają na nie wpływ. No i gdyby to wnętrze było takie super, to jednak miałby inne, głębsze relacje z tymi, którzy przez to pierwsze wrażenie przeszli.

No tylko, że jeżeli rzeczywiście jest tak, że jest małomówny to faktycznie może być tak jak pisze, że nawet nie zdąży dobrze ust otworzyć, a kobieta ucieka nie dając mu szansy. Ja nie twierdzę, że jego wnętrze jest super, ale jestem się w stanie zgodzić z tym, że żeby ocenić to wnętrze to jednak nie wystarczy chwilowy kontakt wzrokowy.

22,230

Odp: 30lat i cały czas sam
Kakarotto napisał/a:

Pisząc o udawaniu przede wszystkim chodziło mi o ten punkt:

Postawa, gesty itp. Żadnego garbienia się, zwijania w kłębek, nerwowego przebierania palcami,  chichotu itp. Od razu zrobi się trochę szerszy, jak otworzy klatę i ściągnie ramiona w tył. I głos! Nad nim też można pracować!

Tak, to jest nic innego jak sztuczne wyuczenie się konkretnego odpowiedniego zachowania, które nijak nie jest naszym naturalnym. To będzie wymagało ciągłego pilnowania się i udawania. Ale przecież nawet ciuchy czy fryzury o których tak się rozpisałaś jeśli nie liczyć konkretnych specjalnych okazji w jakichś sposób są powiązane i wyrażają naszą osobowość. Wiesz pewność siebie też można udawać, ale to nigdy nie będzie prawdziwa pewność siebie i w końcu to wyjdzie.
Przede wszystkim jednak nie chodzi mi to aby w ogóle nad sobą nie pracować tylko by robić dla samego siebie, a nie tylko i wyłącznie po to żeby podobać się otoczeniu. To jest najważniejsze.

Pracować dla siebie, a nie dla otoczenia - no okej, ale jeżeli ktoś najbardziej podoba się sobie w wersji "piętnastolatek, zero męskości" i nie chce niczego zmieniać, to powinien zrozumieć, że otoczenie tym bardziej się nie zmieni i niemęskim piętnastolatkiem nie będzie zainteresowane.

I nie zgodzę się z tym o zmianach w sposobie bycia, bo mowa o drobiazgach, podstawach. To żadne manipulacje, takie pilnowanie wyprostowanej sylwetki choćby. Ja np. uwielbiam przyjmować przedziwne pozycje, mój partner nie rozumie, jak w ogóle można tak wytrzymać, nie mówiąc o uznawaniu ich za wygodne. Ale to nie znaczy, że jak "wychodzę do ludzi" i siadam w cywilizowany sposób, to udaję kogoś, kim nie jestem - raczej przyjmuję obowiązujące standardy, jestem dorosłą kobietą, tak chcę być odbierana, więc siedzę jak dorosła kobieta, a supełki z siebie mogę robić na osobności. Bo nie mogę oczekiwać, że ktoś to uzna za normalne, nie mówiąc już o atrakcyjnym.

SaraS napisał/a:

Wiele osób pisało mu, że musi robić kiepskie pierwsze wrażenie, natomiast jego poglądy/osobowość na pewno mają na nie wpływ. No i gdyby to wnętrze było takie super, to jednak miałby inne, głębsze relacje z tymi, którzy przez to pierwsze wrażenie przeszli.

No tylko, że jeżeli rzeczywiście jest tak, że jest małomówny to faktycznie może być tak jak pisze, że nawet nie zdąży dobrze ust otworzyć, a kobieta ucieka nie dając mu szansy. Ja nie twierdzę, że jego wnętrze jest super, ale jestem się w stanie zgodzić z tym, że żeby ocenić to wnętrze to jednak nie wystarczy chwilowy kontakt wzrokowy.

Nie. Ale zobacz, że tu nie ma nic, co miałoby zachęcić tę kobietę do kontaktu. Pojawia się typ, który wygląda na lat piętnaście, coś powiedział,
ona - odpowiedziała i... generalnie nic z tego nie wynika, on jest małomówny, mało zabawny, no, gadka od początku się nie klei, bo w zasadzie do żadnej gadki nie doszło. Co ta kobieta ma robić i dlaczego? Raka chciałby zrzucić to na nią, że on zagadał, więc teraz ona... Ale to takie trochę jak z "ale to Ty dzwonisz". To jemu zależy, a z perspektywy kobiety podszedł jakiś typ, ani atrakcyjny, ani interesujący... Więc najlepszym rozwiązaniem jest go spławić.

Posty [ 22,166 do 22,230 z 29,786 ]

Strony Poprzednia 1 340 341 342 343 344 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024