Ale już nie masz 13 lat czy 16 i nie zadajesz się już z 13 czy 16 latkami, tylko z ludźmi 25 letnimi i starszymi. Dorośli nie zachowują się już jak 13 latkowie( no dobra większość doroslych) I nikt Cię nie wyśmieje, że nosisz okulary, czy nie odrzuci z grupy, bo nie chcesz palić papierosów czy iść na wagary.
Mając 25 lat nie możesz się zachowywać jak 15 latek.
Powiesz, że to wina otoczenia, gdy miałeś naście lat i tak Cię to ukształtowało. W takim razie tak samo będziesz się zachowywał w wieku 35 i 45 lat.
I jak będziesz miał 55 lat, też będziesz pisał, że w gimnazjum byłeś kozłem ofiarnym czy, że izolowakes się w liceum. Idąc tym tropem możesz się cofnąć do przedszkola i narzekać, że dzieci nie chciały się z tobą bawić i zabierały Ci zabawki. To może być trauma dla 5 latka ale dla 25 już chyba nie.
Zadaje się praktycznie tylko ze sporo starszymi osobami, obecnie nie mam żadnych znajomych w moim wieku lub młodszych poza jednym kolegą. Ja nie mówię, że myślę o tym co się wtedy działo dniami i nocami, chciałem tylko zaznaczyć, że takie przeżycia rzutują nieraz na nawet odległą przeszłość i wpływają na ukształtowanie charakteru. Masz rację, że to było 15 lat temu i dziś nie ma już znaczenia ale ja wciąż to wszystko pamiętam i każda, nawet najgorsza obecna sytuacja nie ma nawet porównania do tego co się wtedy działo. Nawet teraz, po 15 latach nie chciałbym ponownie spotkać tych ludzi, pewnie całkowicie się zmienili, może są teraz zupełnie innymi ludźmi, dla mnie to nie ma znaczenia. Charakter człowieka jest zbiorem wszystkich jego doświadczeń z całego dotychczasowego życia, można powiedzieć, że coś co się działo 15 lat temu dziś nie ma znaczenia ale nie można powiedzieć, że nie miało wpływu na nasze życie. W ogóle nie chodziłem do przedszkola.
Chłopie, Ty masz naprawdę zaburzone percepcję odnośnie rozumienia tekstu. Do tego fobie prześladowcze. Jakie wyśmiewam z Julki? Rozróżniasz coś takiego jak żart z przytupem? Co do Julki , to właśnie jej zakomplementowalem jakbyś nie zauważył, a to że w takiej luźnej formie? Bo na tym to polega i za taki sposób , luźny z jajem ludzi będziesz przyciągał, a nie odpychał, jak robisz to Ty chociażby tutaj na tym forum. Smęcisz i ostatecznie jesteś sam, a tu trzeba się wylać na system i wrzucić na luz. Zadzwonił na Policję i ostatecznie zostałbym ze szkoły wyje..ny. Z wrogiem rozmawia się tym samym językiem, bo inny do niego nie trafia. Jeżeli Cię leją, to trzeba się postawić.
Możesz się śmiać jaki to jestem żałosny i jakie to płytkie i ch..we są moje żarciki, tylko jeszcze raz spójrz gdzie jesteś Ty, a gdzie ja
Ja jestem fanem czarnego humoru więc żarty takie jak twoje są dla mnie słabe, nieśmieszne i ich nie rozumiem. Na prawdę totalnie nie mam pojęcia gdzie tu był komplement. Gdybym zadzwonił na policję to bym wyleciał, gdybym się bronił to też bym wyleciał. Skoro efekt końcowy byłby ten sam to nie ma znaczenia co się robi wcześniej? Nie znam cię osobiście i nie wiem gdzie jesteś, to tylko forum, na którym wszyscy są anonimowi więc nie mam pewności czy choć jedno twoje słowo jest prawdziwe. Równie dobrze cała twoja historia i wszystkie twoje wielkie osiągnięcia mogą być stekiem bzdur wymyślonym na poczekaniu. Może twój świat był tak prosty, że mogłeś każdego lać w mordę i nie tylko nie ponosiłeś za to żadnych konsekwencji ale jeszcze zyskiwałeś na tym, jednak mój świat nigdy taki nie był. Ja niezależnie od wyniku walki poniósłbym konsekwencje. To oczywiste, że z wrogiem rozmawia się tym samym językiem ale nie kiedy nawet organy nadrzędne są przeciw tobie bo wtedy czego byś nie zrobił to ty staniesz się wrogiem dla wszystkich innych, to ciebie będą ścigać i traktować jak przestępcę.
To było w szkole i mieliście niewiele lat. Zostaw to i idź dalej. Inaczej skończysz jak moja starsza koleżanka, w wieku 47 lat jeszcze wspomina co jej kto zrobił jak miała 8 , 12 czy 15 lat. I to przez lata tak wspomina, co się spotkamy na kawie. Ja już połowy tych dzieci nie pamiętam, a dla niej to jakby było wczoraj. Że jak miała 14 lat to ktostam z innej klasy powiedział jej cos tam albo nauczycielka matematyki się na nią uwziela i obniżała oceny. Jak się jej słucha to już jest śmieszne.
13-14 lat to nie aż tak niewiele. Ja podobnie jak twoja koleżanka pamiętam wszystko, imiona, nazwiska, twarze i szczegóły niektórych sytuacji. Choć ja ogólnie mam w miarę dobrą pamięć do ludzi, to może dlatego.
Shinigami, wcale nie trzeba się bić, żeby się obronić. Czasem wystarczy się porządnie odszczeknąć, ale tak, żeby delikwentowi poszło w pięty i zrobić z niego ofiarę sytuacji, wyśmiać w obecności grupy. Tego żadna kamera nie uchwyci, a nawet gdyby, to za to nie ląduje się na dywaniku u dyrektora. No chyba, że leci wiązanka taka, że uszy więdną.
Na ten moment tkwisz w roli ofiary już na własne życzenie, obwiniając wszystkich dookoła - rodziców, kolegów, dziewczyny, a sam nic z tym nie robisz. Rossanka ma rację pisząc, że minie kolejnych 20 lat i będziesz tkwił w tym samym miejscu. Teraz to już jest dla Ciebie robota do wykonania, ale co zrobisz z własnym życiem, to już Twoja decyzja.2odiak też ma rację twierdząc, że jesteś do tego sztywny. Julka jest tak pocieszna, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, że sama na własne życzenie zrobiła z siebie maskotkę. Ty zaś niemal z automatu się z tym utożsamiasz, stąd zarzuty o jakieś prześladowanie. Ona jest dorosła, wie co robi, nie oponuje, bo widocznie ta rola jej odpowiada.
Najpierw trzeba umieć tak "rozmawiać", ja do dziś nie potrafię się kłócić i zawsze staram się tego uniknąć. Etap obwiniania wszystkich wokół mam już dawno za sobą teraz jest bardziej poczucie beznadziei i bezradności. Kiedyś obwiniałem wszystkich, a teraz wiem, że to nie ma większego sensu i w niczym nie pomoże. Ja wcale nie obwiniam rodziców za gówniane wychowanie bo wiem, że starali się na ile mogli, a że byli za głupi by zrozumieć, że znaczna część tego co robili działała na moją niekorzyść to już nie ich wina, byli przekonani, że robili dobrze bo sami byli tak wychowywani i w ich czasach to działało.
Nie ważne czy Julka stała się maskotką na własne życzenie czy nie, ja po prostu nie znoszę takiego traktowania, niezależnie od tego kogo ono dotyczy.