Tak, katalog Internetowy biblioteki, to jest chyba jedyne co w życiu widziałeś związanego z biblioteką. Wiesz że istnieje coś takiego jak książki i że jest darmowa, specjalistyczna wyszukiwarka.
KATALOG
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » 30lat i cały czas sam
Strony Poprzednia 1 … 313 314 315 316 317 … 459 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Tak, katalog Internetowy biblioteki, to jest chyba jedyne co w życiu widziałeś związanego z biblioteką. Wiesz że istnieje coś takiego jak książki i że jest darmowa, specjalistyczna wyszukiwarka.
KATALOG
JuliaUK33 napisał/a:Predzej bym sie poszla utopic niz byla w zwiazku z incelem
Panna de Jones napisał/a:Oni nie mówią o ogóle społeczeństwa, lecz o sobie. Młodzi meżczyźni w czarnej dupie, to oni, i tylko oni w tej czarnej dupie zostaną. Pozostali młodzi mężczyźni zakładają rodziny i mają dzieci.
I właśnie przez osoby takie jak wy cywilizacja upadnie. I nie mam tu na myśli samego tego co piszecie czy nawet tego "pójścia do łóżka z incelem" ale nastawienia do jakże realnego problemu społecznego, który cały czas się jedynie zwiększa.
Chłopie... JuliaUK oddaje się obcokrajowcom w UK i chwali się tym, że będzie ciągnąć od Państwa mieszkanie socjalne niczym pijawka.
Serio bierzesz opinie takiej kobiety na poważnie?
Panna de Jones napisał/a:Oni nie mówią o ogóle społeczeństwa, lecz o sobie. Młodzi meżczyźni w czarnej dupie, to oni, i tylko oni w tej czarnej dupie zostaną. Pozostali młodzi mężczyźni zakładają rodziny i mają dzieci.
Dzietność w Polsce spada i to jest akurat fakt - dlatego też podałem przykład Korei, gdzie spadła do poziomu 0,8. My w takim tempie ich niedługo dogonimy, nawet pomimo socjalu od rządu.
Także jest to tendencja ogólnospołeczna, a wielu mężczyzn i wiele kobiet często nie będzie miało dzieci (i to nie raz z własnego wyboru - ja np. nigdy nie chciałem ich mieć).
Dzietność spada nie dlatego że kobiety nie chcą wiązać się z określonym typem mężczyzn. Litości. Na ten fakt wpływają inne czynniki - w szczególności ekonomiczne, społeczne normy w zakresie rodzicielstwa, przesunięcie decyzji w czasie o rodzicielstwie (wydłużony czas edukacji, wejście na rynek pracy, rozwój zawodowy) koszt posiadania dzieci itp.
ChuopskiChłop napisał/a:Panna de Jones napisał/a:Oni nie mówią o ogóle społeczeństwa, lecz o sobie. Młodzi meżczyźni w czarnej dupie, to oni, i tylko oni w tej czarnej dupie zostaną. Pozostali młodzi mężczyźni zakładają rodziny i mają dzieci.
Dzietność w Polsce spada i to jest akurat fakt - dlatego też podałem przykład Korei, gdzie spadła do poziomu 0,8. My w takim tempie ich niedługo dogonimy, nawet pomimo socjalu od rządu.
Także jest to tendencja ogólnospołeczna, a wielu mężczyzn i wiele kobiet często nie będzie miało dzieci (i to nie raz z własnego wyboru - ja np. nigdy nie chciałem ich mieć).
Dzietność spada nie dlatego że kobiety nie chcą wiązać się z określonym typem mężczyzn. Litości. Na ten fakt wpływają inne czynniki - w szczególności ekonomiczne, społeczne normy w zakresie rodzicielstwa, przesunięcie decyzji w czasie o rodzicielstwie (wydłużony czas edukacji, wejście na rynek pracy, rozwój zawodowy) koszt posiadania dzieci itp.
A wogole co z tego ze dzietnosc spada? Ja uwazam, ze to kobiety wybor czy wogole bedzie chciala miec dzieci. Ja mam jedno i wiecej miec nie zamierzam z czystej wygody, bo mnie sie NIE chce babrac w pieluchach od nowa i to akurat stan portfela faceta jakiegokoleiek nie zmienil by tej decyzji. Akurat dzietnosc najmniej mnie obchodzi na tym swiecie
Panna de Jones napisał/a:Tak, katalog Internetowy biblioteki, to jest chyba jedyne co w życiu widziałeś związanego z biblioteką. Wiesz że istnieje coś takiego jak książki i że jest darmowa, specjalistyczna wyszukiwarka.
KATALOG
![]()
![]()
Co jest zabawnego w organizacji biblioteki? Bo z google scholar szału nie ma jeśli chodzi o interesujące mnie pozycje. Brak. Albo są mocno zdezaktualizowane. Co to za gówno?
A wogole co z tego ze dzietnosc spada? Ja uwazam, ze to kobiety wybor czy wogole bedzie chciala miec dzieci. Ja mam jedno i wiecej miec nie zamierzam z czystej wygody, bo mnie sie NIE chce babrac w pieluchach od nowa i to akurat stan portfela faceta jakiegokoleiek nie zmienil by tej decyzji. Akurat dzietnosc najmniej mnie obchodzi na tym swiecie
Ja też tak uważam. Jak już napisałem wcześniej odkąd pamiętam nigdy nie miałem chęci posiadania dzieci i wiem, że wiele innych osób też tak ma. Mam nadzieję że nikt nas nie będzie do tego zmuszał.
Jestem jednak przy tym świadomy, że moja i innych podobnie myślących postawa nie jest pożądana ze społecznego punktu widzenia, i może wywołać w przyszłości pewne konsekwencje dla ogółu.
Ja nie traktuje z pogarda facetow po 30 tce co nie maja doswiadczenia, tylko problemem sa typowe incelowskie poglady ktore zakladaja niechec, wrecz czesto nienawisc do kobiet, a mi lubiec cos takiego to jak kurczak lubiec KFC
Traktujesz ich z pogardą i nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, a robisz to wrzucając wszystkich facetów po 30 bez doświadczenia do jednego worka, każdy taki facet to od razu incel, a każdy incel na pewno nienawidzi kobiet. Wielokrotnie już słyszałem od kobiet nie tylko na tym forum, że jeśli facet po 30 lub niewiele przed nie ma żadnego doświadczenia to MUSI być z nim coś nie tak, automatu jest założenie, że "żadna go nie chciała " co może nie mieć nic wspólnego z prawdą.
Jack, niezłe pomysły wymieniłeś, szczególnie z tą pomocą psychologiczną i zajęciem się problemem stricte "incelowskim" na poziomie systemowym w kwestii właśnie tej pomocy psychologicznej, właśnie coś takiego powinno powstać.
JuliaUK33 napisał/a:Ja nie traktuje z pogarda facetow po 30 tce co nie maja doswiadczenia, tylko problemem sa typowe incelowskie poglady ktore zakladaja niechec, wrecz czesto nienawisc do kobiet, a mi lubiec cos takiego to jak kurczak lubiec KFC
Traktujesz ich z pogardą i nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, a robisz to wrzucając wszystkich facetów po 30 bez doświadczenia do jednego worka, każdy taki facet to od razu incel, a każdy incel na pewno nienawidzi kobiet. Wielokrotnie już słyszałem od kobiet nie tylko na tym forum, że jeśli facet po 30 lub niewiele przed nie ma żadnego doświadczenia to MUSI być z nim coś nie tak, automatu jest założenie, że "żadna go nie chciała " co może nie mieć nic wspólnego z prawdą.
Jack, niezłe pomysły wymieniłeś, szczególnie z tą pomocą psychologiczną i zajęciem się problemem stricte "incelowskim" na poziomie systemowym w kwestii właśnie tej pomocy psychologicznej, właśnie coś takiego powinno powstać.
Jakbys sobie poczytal definicje incel to bys wiedzial co to znaczy, wiec jezeli lubisz i szanujesz kobiety to automatycznie ciebie to dyskwalifikuje z incelstwa...
Jack Sparrow napisał/a:Panna de Jones napisał/a:Tak, katalog Internetowy biblioteki, to jest chyba jedyne co w życiu widziałeś związanego z biblioteką. Wiesz że istnieje coś takiego jak książki i że jest darmowa, specjalistyczna wyszukiwarka.
KATALOG
![]()
![]()
Co jest zabawnego w organizacji biblioteki? Bo z google scholar szału nie ma jeśli chodzi o interesujące mnie pozycje. Brak. Albo są mocno zdezaktualizowane. Co to za gówno?
IBUK to nie jest jedynie katalog pozycji. A google scholar to wyszukiwarka artykułów naukowych. Część ma płatny dostęp lub wolny jedynie dla studentów i pracowników naukowych. Filtruje ci treści ze względu na ograniczone zdolności pojmowania związane z twoim wiekiem. To się nazywa personalizacja wyników wyszukiwań. To są algorytmy działające od lat. Dostajesz wyniki w zakresie w jakim sama się poruszasz - ze względu na treści które czytasz, strony jakie odwiedzasz, zasób słownictwa, gdzie masz kursor na ekranie itp.
Jakbys sobie poczytal definicje incel to bys wiedzial co to znaczy, wiec jezeli lubisz i szanujesz kobiety to automatycznie ciebie to dyskwalifikuje z incelstwa...
INCEL to akronim > INvoluntary CELibacy. Skoro żyjesz w UK, to raczej ty rozumieć po inglisz.
Jeśli dla kobiet po 30-stce jestem człowiekiem 2-3 sortu, to nie ma opłaca się z takimi zadawać w przyszłości. Bezinteresownie na pewno nie pomogę żadnej.
Panna de Jones napisał/a:Jack Sparrow napisał/a:KATALOG
![]()
![]()
Co jest zabawnego w organizacji biblioteki? Bo z google scholar szału nie ma jeśli chodzi o interesujące mnie pozycje. Brak. Albo są mocno zdezaktualizowane. Co to za gówno?
IBUK to nie jest jedynie katalog pozycji. A google scholar to wyszukiwarka artykułów naukowych. Część ma płatny dostęp lub wolny jedynie dla studentów i pracowników naukowych. Filtruje ci treści ze względu na ograniczone zdolności pojmowania związane z twoim wiekiem. To się nazywa personalizacja wyników wyszukiwań. To są algorytmy działające od lat. Dostajesz wyniki w zakresie w jakim sama się poruszasz - ze względu na treści które czytasz, strony jakie odwiedzasz, zasób słownictwa, gdzie masz kursor na ekranie itp.
Mnie nie chodziło o artykuły po 13 stron .
Jakbys sobie poczytal definicje incel to bys wiedzial co to znaczy, wiec jezeli lubisz i szanujesz kobiety to automatycznie ciebie to dyskwalifikuje z incelstwa...
Czytałem i to nie jedną definicję tego pojęcia i nie zawsze wiązało się ono z nienawiścią do kobiet. Najprostsza i najkrótsza definicja incela to "żyjący w mimowolnym celibacie", a to nie oznacza z automatu, że nienawidzi kobiet. Jeśli chodzi o szacunek to szanuję kobiety tak samo jak i mężczyzn, szacunek do drugiego człowieka powstaje na podstawie wielu czynników i płeć nie ma tu znaczenia, przynamniej dla mnie. Sam nie wiem czy je lubię bo nie mam jak tego sprawdzić z racji braku jakichkolwiek kontaktów z kobietami nie licząc rodziny, miejsc publicznych typu sklep czy urząd i tego forum, do tych, które znam nie czuję żadnego uprzedzenia czy tym bardziej nienawiści.
A ile ty byś chciała, żeby miał artykuł naukowy? 2?
A ile ty byś chciała, żeby miał artykuł naukowy? 2?
Mnie nie chodziło o dostęp do artykułów a do szeroko pojętej literatury fachowej z mojej dziedziny zawodowej. Dupy nie urywa. Może jak ktoś nie wie czego szukać to wydaje mu sie że utonął pod ciężarem treści. Chyba rozumiem Twój zachwyt.
Jack Sparrow napisał/a:A ile ty byś chciała, żeby miał artykuł naukowy? 2?
Mnie nie chodziło o dostęp do artykułów a do szeroko pojętej literatury fachowej.
To google scholar nie służy do szukania podręczników, a pojedynczych artykułów. Przecież miałaś to już kilka razy mówione. Choć literaturę (jako całe pozycje) też można znaleźć, tylko trzeba umieć szukać.
Od tego są IBUKi i e-booki. Choć faktycznie - jakieś starocie bez polotu, zwykła makulatura, to może nie być dostępna w wersji online. Wszystko inne jest. Bo musi. Bo świat cyfrą stoi.
JuliaUK33 napisał/a:Jakbys sobie poczytal definicje incel to bys wiedzial co to znaczy, wiec jezeli lubisz i szanujesz kobiety to automatycznie ciebie to dyskwalifikuje z incelstwa...
Czytałem i to nie jedną definicję tego pojęcia i nie zawsze wiązało się ono z nienawiścią do kobiet. Najprostsza i najkrótsza definicja incela to "żyjący w mimowolnym celibacie", a to nie oznacza z automatu, że nienawidzi kobiet. Jeśli chodzi o szacunek to szanuję kobiety tak samo jak i mężczyzn, szacunek do drugiego człowieka powstaje na podstawie wielu czynników i płeć nie ma tu znaczenia, przynamniej dla mnie. Sam nie wiem czy je lubię bo nie mam jak tego sprawdzić z racji braku jakichkolwiek kontaktów z kobietami nie licząc rodziny, miejsc publicznych typu sklep czy urząd i tego forum, do tych, które znam nie czuję żadnego uprzedzenia czy tym bardziej nienawiści.
Powiem Ci tak, ja miałem trochę koleżanek w życiu i zaliczyłem te kilka randek (chyba z 5 w sumie xD) i też w sumie nie jestem w stanie powiedzieć jaki ja mam stosunek do kobiet. Jedno wiem - na ogół ich nie rozumiem.
JuliaUK33 napisał/a:Jakbys sobie poczytal definicje incel to bys wiedzial co to znaczy, wiec jezeli lubisz i szanujesz kobiety to automatycznie ciebie to dyskwalifikuje z incelstwa...
Czytałem i to nie jedną definicję tego pojęcia i nie zawsze wiązało się ono z nienawiścią do kobiet. Najprostsza i najkrótsza definicja incela to "żyjący w mimowolnym celibacie", a to nie oznacza z automatu, że nienawidzi kobiet. Jeśli chodzi o szacunek to szanuję kobiety tak samo jak i mężczyzn, szacunek do drugiego człowieka powstaje na podstawie wielu czynników i płeć nie ma tu znaczenia, przynamniej dla mnie. Sam nie wiem czy je lubię bo nie mam jak tego sprawdzić z racji braku jakichkolwiek kontaktów z kobietami nie licząc rodziny, miejsc publicznych typu sklep czy urząd i tego forum, do tych, które znam nie czuję żadnego uprzedzenia czy tym bardziej nienawiści.
Incel (od zbitki angielskich wyrazów involuntary celibacy, mimowolny celibat, lub involuntarily celibate, żyjący w mimowolnym celibacie[1]) – członek internetowej subkultury ludzi, którzy definiują samych siebie jako osoby niezdolne do znalezienia romantycznego lub seksualnego partnera pomimo chęci[2][3]. Dyskusje na incelskich forach często charakteryzują się żalem i nienawiścią, mizoginią[4], mizantropią, niską samooceną i obrzydzeniem samym sobą, rasizmem
Incel (od zbitki angielskich wyrazów involuntary celibacy, mimowolny celibat, lub involuntarily celibate, żyjący w mimowolnym celibacie[1]) – członek internetowej subkultury ludzi, którzy definiują samych siebie jako osoby niezdolne do znalezienia romantycznego lub seksualnego partnera pomimo chęci[2][3]. Dyskusje na incelskich forach często charakteryzują się żalem i nienawiścią, mizoginią[4], mizantropią, niską samooceną i obrzydzeniem samym sobą, rasizmem
Dyskusje i często. To słowa kluczowe. Nie zawsze, nie wszędzie i nie u każdego.
JuliaUK33 napisał/a:Incel (od zbitki angielskich wyrazów involuntary celibacy, mimowolny celibat, lub involuntarily celibate, żyjący w mimowolnym celibacie[1]) – członek internetowej subkultury ludzi, którzy definiują samych siebie jako osoby niezdolne do znalezienia romantycznego lub seksualnego partnera pomimo chęci[2][3]. Dyskusje na incelskich forach często charakteryzują się żalem i nienawiścią, mizoginią[4], mizantropią, niską samooceną i obrzydzeniem samym sobą, rasizmem
Dyskusje i często. To słowa kluczowe. Nie zawsze, nie wszędzie i nie u każdego.
Po tym forum widac, ze u wiekszosci incelow napewno tak jest
Shinigami napisał/a:JuliaUK33 napisał/a:Jakbys sobie poczytal definicje incel to bys wiedzial co to znaczy, wiec jezeli lubisz i szanujesz kobiety to automatycznie ciebie to dyskwalifikuje z incelstwa...
Czytałem i to nie jedną definicję tego pojęcia i nie zawsze wiązało się ono z nienawiścią do kobiet. Najprostsza i najkrótsza definicja incela to "żyjący w mimowolnym celibacie", a to nie oznacza z automatu, że nienawidzi kobiet. Jeśli chodzi o szacunek to szanuję kobiety tak samo jak i mężczyzn, szacunek do drugiego człowieka powstaje na podstawie wielu czynników i płeć nie ma tu znaczenia, przynamniej dla mnie. Sam nie wiem czy je lubię bo nie mam jak tego sprawdzić z racji braku jakichkolwiek kontaktów z kobietami nie licząc rodziny, miejsc publicznych typu sklep czy urząd i tego forum, do tych, które znam nie czuję żadnego uprzedzenia czy tym bardziej nienawiści.
Incel (od zbitki angielskich wyrazów involuntary celibacy, mimowolny celibat, lub involuntarily celibate, żyjący w mimowolnym celibacie[1]) – członek internetowej subkultury ludzi, którzy definiują samych siebie jako osoby niezdolne do znalezienia romantycznego lub seksualnego partnera pomimo chęci[2][3]. Dyskusje na incelskich forach często charakteryzują się żalem i nienawiścią, mizoginią[4], mizantropią, niską samooceną i obrzydzeniem samym sobą, rasizmem
Czyli jak nie mam chęci szukania jakiejkolwiek relacji z kobietą to nie jestem incelem
Jak widać na przykładzie kolegów wyżej - nie zawsze.
Panna de Jones napisał/a:Jack Sparrow napisał/a:A ile ty byś chciała, żeby miał artykuł naukowy? 2?
Mnie nie chodziło o dostęp do artykułów a do szeroko pojętej literatury fachowej.
To google scholar nie służy do szukania podręczników, a pojedynczych artykułów. Przecież miałaś to już kilka razy mówione. Choć literaturę (jako całe pozycje) też można znaleźć, tylko trzeba umieć szukać.
Od tego są IBUKi i e-booki. Choć faktycznie - jakieś starocie bez polotu, zwykła makulatura, to może nie być dostępna w wersji online. Wszystko inne jest. Bo musi. Bo świat cyfrą stoi.
Podsumujmy. O dorobku naukowym Jordana Petersona nie masz bladego pojęcia, bowiem nigdy się z nim nie zapoznałeś. Można założyć, że nawet nie wiesz czym dokładnie zajmuje się ten naukowiec. Być może liznąłeś wybiórczo kilka artykułów jego autorstwa o interesującej Cię treści i na tej podstawie starasz się kształtować swoją pozycję w rozmowie. Bardziej prawdopodobne jest jednak że ograniczyłeś się do prostych przekazów dla laików np. na yt, które rozumiesz w sposób właściwy sobie.
Zatem powoływanie się wobec interlokutora na osobę naukowca w sposób świadczący, że jesteś w stanie dyskutować na profesjonalnym poziomie i prowokowanie rozmówcy do wypowiedzenia się na jego temat jest z Twojej strony czystą manipulacją. Bardzo oczywistą do wychwycenia, ponieważ nie posługujesz się samodzielnie wiedzą w jakiej powołany przez Ciebie autorytet się specjalizuje.
Nie wiem kim jest Jack Sparrow i nic mnie to nie obchodzi, podobnie jak to, że tutejsze incele razem z Tobą na czele nigdy w zyciu nie zaliczą, jak również nie zabraniam nikomu "edukować" się treściami z Internetu, podobnie jak nie obchodzi mnie co o mnie myślisz, bo istotnie nie jestem taka głupia jak Jack Sparrow i jemu podobni, w tym Ty, aby obcym ludziom udowadniać kim jestem - to po pierwsze. Także nie wjeżdżaj mi dziecko na ambicję, swoimi studiami się chwal, które pewnie masz z punktów z matury dla debili.
Oho. Weszła szpileczka i to mocno widać...
Nikt tu nie kazał Ci przekonywać się kim jest Jack, ani nikogo nie obchodzi kim Ty jesteś bo wszyscy jesteśmy na anonimowym forum pod anonimowymi nickami i nie ma to żadnego znaczenia. Rozmawiamy natomiast na temat konkretnego problemu na który ja i Jack próbujemy przedstawić konkretne argumenty podparte badaniami naukowymi i/lub autorytetami. Natomiast Ty zamiast ewentualnie odnieść się do nich merytorycznie próbujesz usilnie zdyskredytować platformę ich pozyskania czy udostępnienia co jest logicznie pozbawione jakiegokolwiek sensu i to Ciebie stawia w tej rozmowie na przegranej pozycji, a nie nas.
Co do moich słów o studiach nie miałem na celu ani się chwalić ani wjeżdżać Ci na ambicję, podałem Ci tylko najlepszy przykład poważnych okoliczności w których Internet jest wykorzystywany do poszukiwania informacji oraz nawet opracowań badań naukowych.
PS: Dla Twojej wiadomości ja nie uważam siebie za incela ponieważ nie mam problemów z nawiązywaniem relacji z kobietami tak jak prawdziwy incel zgodnie z definicją.
Po drugie - Jack Sparrow wygooglał kilka nazwisk i myślał, że położył interlokutora na obie łopatki. Głupi jest ten, kto wierzy, że Jack Sparrow faktycznie zna dorobek naukowy któregokolwiek z powołanych autorytetów.
Nie wiem co Jack sobie myślał, ale akurat w kwestii dorobku naukowego przywoływanego Petersona się nie pomylił. To co napisał to prawda.
Ty także sobie daruj posiłkowanie się Wikipedią w wyjaśnianiu, kto jest kim. Będę chciała to poszukam informacji. Poza tym, nie prosiłam o robienie mi wykładu na temat na który mnie nie interesuje przez osóbki, które udają znawców.
Nikt się nie posiłkował tutaj Wikipedią. Były Ci podawane poważne i rzetelne źródła informacji i całych opracowań badań naukowych z całego Świata.
Bladego pojęcia nie masz o prawdziwych studiach. Te dla odmiany zalicza się na bazie wiedzy z tekstów źródłowych (wykłady, podręczniki inna literatura naukowa) a nie reaserchu z Internetu, lecz z biblioteki. Nie każdy studiuje w Wyższej Szkole Opierdalania się na kierunku melanż.
Nic dziwnego że teraz tytułem zawodowym mgr można sobie wiadomo co...
A tutaj dajesz piękny dówd na to, że zatrzymałaś się w czasie co najmniej kilkanaście lat temu jak nie więcej. Owszem - książki nadal pozostają głównymi źródłami przy na przykład pisaniu pracy dyplomowej. Jednak źródła internetowe takie jak cyfrowe wersje artykułów naukowych z renomowanych czasopism czy opracowania całych badań naukowych w wersji cyfrowej również się do źródeł zaliczane. Dzięki tmu możesz się często podeprzeć źródłami do których nie miałabyś szans uzyskać dostępu w formie fizycznej.
Tak, katalog Internetowy biblioteki, to jest chyba jedyne co w życiu widziałeś związanego z biblioteką. Wiesz że istnieje coś takiego jak książki i że jest darmowa, specjalistyczna wyszukiwarka.
Istnieją cyfrowe bazy danych niektórych bibliotek w których możesz znaleźć całe książki zeskanowane i udostępnione cyfrowo. Te same, które idąc do bujdynku biblioteki dostaniesz fizycznie do ręki.
Incele nie lubia kobiet i maja glupie poglady- z nimi nie ma co dyskutowac, bo co nie zrobisz to bedzie i tak zle,bo taka ich idea incelowska jest
Część inceli rzeczywiście jest mizoginami i "nie lubi" kobiet. To prawda, ale powiedziałbym, że jest to mniejszość. Większość osób określająca siebie mianem incel nie wykazuje mizoginii.
Dzietność w Polsce spada i to jest akurat fakt - dlatego też podałem przykład Korei, gdzie spadła do poziomu 0,8. My w takim tempie ich niedługo dogonimy, nawet pomimo socjalu od rządu.
Także jest to tendencja ogólnospołeczna, a wielu mężczyzn i wiele kobiet często nie będzie miało dzieci (i to nie raz z własnego wyboru - ja np. nigdy nie chciałem ich mieć).
A to akurat niestety prawda. Społeczeństwa krajów tzw. Pierwszego Świata już wymierają. Już rodzi się mniej osób niż umiera. Niestety dzisiejsze młode pokolenia odczują to dopiero za kilkadziesiąt lat kiedy pójdą na emerytury, których nie będzie z czego wypłacać bo nie będzie miał kto na to pracować.
Jakbys sobie poczytal definicje incel to bys wiedzial co to znaczy, wiec jezeli lubisz i szanujesz kobiety to automatycznie ciebie to dyskwalifikuje z incelstwa...
Dokładnie takie samo zdanie miały autorki książki "Przegryw" oraz przytoczonego wcześniej artykułu dopóki... same nie weszły w środowisko osób samych siebie określających jako incele i nie poznały tych ludzi. Zresztą incelosfera też mocno różni się w zleżności od kraju. Na przykład ta amerykańska jest o wiele bardziej zradykalizowana od tej polskiej, a to właśnie na jej podstawie zostało ukute przekonanie incel = mizogin.
Panna de Jones napisał/a:Nie wiem kim jest Jack Sparrow i nic mnie to nie obchodzi, podobnie jak to, że tutejsze incele razem z Tobą na czele nigdy w zyciu nie zaliczą, jak również nie zabraniam nikomu "edukować" się treściami z Internetu, podobnie jak nie obchodzi mnie co o mnie myślisz, bo istotnie nie jestem taka głupia jak Jack Sparrow i jemu podobni, w tym Ty, aby obcym ludziom udowadniać kim jestem - to po pierwsze. Także nie wjeżdżaj mi dziecko na ambicję, swoimi studiami się chwal, które pewnie masz z punktów z matury dla debili.
Oho. Weszła szpileczka i to mocno widać...
Odniosę się tylko do tego, bo reszty zwyczajnie nie chce mi się już czytać. Weszło mi właśnie do głowy chłodne piwo. To wszystko. Jeżeli nawet z ciekawości nie chce mi sie przeczytać co napisałeś, to znaczy że dla mnie nie masz nic ciekawego do napisania. Generalnie w tym układzie który tu istnieje, to ja Ci robię tę grzeczność, że odpowiadam na Twoje posty. O moich studiach po prostu nie chce mi sie opowiadać. Temat dawno zamknięty.
Panna de Jones napisał/a:Nie wiem kim jest Jack Sparrow i nic mnie to nie obchodzi, podobnie jak to, że tutejsze incele razem z Tobą na czele nigdy w zyciu nie zaliczą, jak również nie zabraniam nikomu "edukować" się treściami z Internetu, podobnie jak nie obchodzi mnie co o mnie myślisz, bo istotnie nie jestem taka głupia jak Jack Sparrow i jemu podobni, w tym Ty, aby obcym ludziom udowadniać kim jestem - to po pierwsze. Także nie wjeżdżaj mi dziecko na ambicję, swoimi studiami się chwal, które pewnie masz z punktów z matury dla debili.
Oho. Weszła szpileczka i to mocno widać...
Nikt tu nie kazał Ci przekonywać się kim jest Jack, ani nikogo nie obchodzi kim Ty jesteś bo wszyscy jesteśmy na anonimowym forum pod anonimowymi nickami i nie ma to żadnego znaczenia. Rozmawiamy natomiast na temat konkretnego problemu na który ja i Jack próbujemy przedstawić konkretne argumenty podparte badaniami naukowymi i/lub autorytetami. Natomiast Ty zamiast ewentualnie odnieść się do nich merytorycznie próbujesz usilnie zdyskredytować platformę ich pozyskania czy udostępnienia co jest logicznie pozbawione jakiegokolwiek sensu i to Ciebie stawia w tej rozmowie na przegranej pozycji, a nie nas.
Co do moich słów o studiach nie miałem na celu ani się chwalić ani wjeżdżać Ci na ambicję, podałem Ci tylko najlepszy przykład poważnych okoliczności w których Internet jest wykorzystywany do poszukiwania informacji oraz nawet opracowań badań naukowych.PS: Dla Twojej wiadomości ja nie uważam siebie za incela ponieważ nie mam problemów z nawiązywaniem relacji z kobietami tak jak prawdziwy incel zgodnie z definicją.
Panna de Jones napisał/a:Po drugie - Jack Sparrow wygooglał kilka nazwisk i myślał, że położył interlokutora na obie łopatki. Głupi jest ten, kto wierzy, że Jack Sparrow faktycznie zna dorobek naukowy któregokolwiek z powołanych autorytetów.
Nie wiem co Jack sobie myślał, ale akurat w kwestii dorobku naukowego przywoływanego Petersona się nie pomylił. To co napisał to prawda.
Panna de Jones napisał/a:Ty także sobie daruj posiłkowanie się Wikipedią w wyjaśnianiu, kto jest kim. Będę chciała to poszukam informacji. Poza tym, nie prosiłam o robienie mi wykładu na temat na który mnie nie interesuje przez osóbki, które udają znawców.
Nikt się nie posiłkował tutaj Wikipedią. Były Ci podawane poważne i rzetelne źródła informacji i całych opracowań badań naukowych z całego Świata.
Panna de Jones napisał/a:Bladego pojęcia nie masz o prawdziwych studiach. Te dla odmiany zalicza się na bazie wiedzy z tekstów źródłowych (wykłady, podręczniki inna literatura naukowa) a nie reaserchu z Internetu, lecz z biblioteki. Nie każdy studiuje w Wyższej Szkole Opierdalania się na kierunku melanż.
Nic dziwnego że teraz tytułem zawodowym mgr można sobie wiadomo co...
A tutaj dajesz piękny dówd na to, że zatrzymałaś się w czasie co najmniej kilkanaście lat temu jak nie więcej. Owszem - książki nadal pozostają głównymi źródłami przy na przykład pisaniu pracy dyplomowej. Jednak źródła internetowe takie jak cyfrowe wersje artykułów naukowych z renomowanych czasopism czy opracowania całych badań naukowych w wersji cyfrowej również się do źródeł zaliczane. Dzięki tmu możesz się często podeprzeć źródłami do których nie miałabyś szans uzyskać dostępu w formie fizycznej.
Panna de Jones napisał/a:Tak, katalog Internetowy biblioteki, to jest chyba jedyne co w życiu widziałeś związanego z biblioteką. Wiesz że istnieje coś takiego jak książki i że jest darmowa, specjalistyczna wyszukiwarka.
Istnieją cyfrowe bazy danych niektórych bibliotek w których możesz znaleźć całe książki zeskanowane i udostępnione cyfrowo. Te same, które idąc do bujdynku biblioteki dostaniesz fizycznie do ręki.
JuliaUK33 napisał/a:Incele nie lubia kobiet i maja glupie poglady- z nimi nie ma co dyskutowac, bo co nie zrobisz to bedzie i tak zle,bo taka ich idea incelowska jest
Część inceli rzeczywiście jest mizoginami i "nie lubi" kobiet. To prawda, ale powiedziałbym, że jest to mniejszość. Większość osób określająca siebie mianem incel nie wykazuje mizoginii.
ChuopskiChłop napisał/a:Dzietność w Polsce spada i to jest akurat fakt - dlatego też podałem przykład Korei, gdzie spadła do poziomu 0,8. My w takim tempie ich niedługo dogonimy, nawet pomimo socjalu od rządu.
Także jest to tendencja ogólnospołeczna, a wielu mężczyzn i wiele kobiet często nie będzie miało dzieci (i to nie raz z własnego wyboru - ja np. nigdy nie chciałem ich mieć).
A to akurat niestety prawda. Społeczeństwa krajów tzw. Pierwszego Świata już wymierają. Już rodzi się mniej osób niż umiera. Niestety dzisiejsze młode pokolenia odczują to dopiero za kilkadziesiąt lat kiedy pójdą na emerytury, których nie będzie z czego wypłacać bo nie będzie miał kto na to pracować.
JuliaUK33 napisał/a:Jakbys sobie poczytal definicje incel to bys wiedzial co to znaczy, wiec jezeli lubisz i szanujesz kobiety to automatycznie ciebie to dyskwalifikuje z incelstwa...
Dokładnie takie samo zdanie miały autorki książki "Przegryw" oraz przytoczonego wcześniej artykułu dopóki... same nie weszły w środowisko osób samych siebie określających jako incele i nie poznały tych ludzi. Zresztą incelosfera też mocno różni się w zleżności od kraju. Na przykład ta amerykańska jest o wiele bardziej zradykalizowana od tej polskiej, a to właśnie na jej podstawie zostało ukute przekonanie incel = mizogin.
Po co wogole takie cos powstalo jak incel? To jest tak samo glupie jak feminizm,a moze nawet jeszcze glupsze, bo feministki to chociaz o cos walcza, a takie incele to co robia pozytecznego dla swiata? NIC zala sie na forum dla kobiet calymi dniami
Nigdy nie byłem na forum incelowskim, w ogóle nigdy nie byłem na żadnym męskim forum i tym bardziej nigdy nie wypisywałem żadnych tego typu treści ani tu ani nigdzie indziej więc nie należę do ich internetowej społeczności, a jednak do tego "mimowolnego celibatu" się zaliczam. To jestem incelem czy nie?
Nigdy nie byłem na forum incelowskim, w ogóle nigdy nie byłem na żadnym męskim forum i tym bardziej nigdy nie wypisywałem żadnych tego typu treści ani tu ani nigdzie indziej więc nie należę do ich internetowej społeczności, a jednak do tego "mimowolnego celibatu" się zaliczam. To jestem incelem czy nie?
NIE-bo celibat nie oznacza bycie incelem
Jakikolwiek autorytet naukowy, z tytułem profesora, uznany czy też nie, umarłby ze śmiechu słysząc, że największą, specjalistyczną wiedzę czerpie się z Internetu
.
Przepraszam, ale się ośmieszasz. Praktycznie cała wiedza naukowa jest teraz dostępna przez internet. Owszem, często nie za darmo, niektóre pozycje bywają bardzo drogie, ale jednak są dostępne w postaci elektronicznej. Może dziedziny humanistyczne bazują jeszcze na papierowych książkach, ale nauki ścisłe jadą praktycznie wyłącznie na wydaniach elektronicznych lub zdigitalizowanych, wszystkie nowe publikacje są dostępne w formie elektronicznej. Chcesz być na bieżąco - musisz uzupełniać wiedzę przez internet.
Panna de Jones napisał/a:Jakikolwiek autorytet naukowy, z tytułem profesora, uznany czy też nie, umarłby ze śmiechu słysząc, że największą, specjalistyczną wiedzę czerpie się z Internetu
.
Przepraszam, ale się ośmieszasz. Praktycznie cała wiedza naukowa jest teraz dostępna przez internet. Owszem, często nie za darmo, niektóre pozycje bywają bardzo drogie, ale jednak są dostępne w postaci elektronicznej. Może dziedziny humanistyczne bazują jeszcze na papierowych książkach, ale nauki ścisłe jadą praktycznie wyłącznie na wydaniach elektronicznych lub zdigitalizowanych, wszystkie nowe publikacje są dostępne w formie elektronicznej. Chcesz być na bieżąco - musisz uzupełniać wiedzę przez internet.
Nawet ja duzo czytam wiedzy naukowej z internetu to duzo wiem na rozne tematy, a nie mam nawet studiow
Podsumujmy. O dorobku naukowym Jordana Petersona nie masz bladego pojęcia, bowiem nigdy się z nim nie zapoznałeś. Można założyć, że nawet nie wiesz czym dokładnie zajmuje się ten naukowiec. Być może liznąłeś wybiórczo kilka artykułów jego autorstwa o interesującej Cię treści i na tej podstawie starasz się kształtować swoją pozycję w rozmowie. Bardziej prawdopodobne jest jednak że ograniczyłeś się do prostych przekazów dla laików np. na yt, które rozumiesz w sposób właściwy sobie.
Zatem powoływanie się wobec interlokutora na osobę naukowca w sposób świadczący, że jesteś w stanie dyskutować na profesjonalnym poziomie i prowokowanie rozmówcy do wypowiedzenia się na jego temat jest z Twojej strony czystą manipulacją. Bardzo oczywistą do wychwycenia, ponieważ nie posługujesz się samodzielnie wiedzą w jakiej powołany przez Ciebie autorytet się specjalizuje.
Tym czasem, JA, rano:
No i?
Jak incele mówili tutaj o zasadzie 80:20 to zadałem sobie trud i sięgnąłem do źródła skąd to się wzięło.
Jak mowa była o nadwyżce samotnych facetów, to zadałem sobie trud poszukania informacji statystycznych na ten temat, żeby wiedzieć czy to prawda czy zwykłe bajdurzenia i wymysły.
Co w tym dziwnego?
Jak powoływali się na Petersona, to zadałem sobie trud sprawdzenia kim jest, jaki jest jego dorobek i jaki był kontekst wypowiedzi, na którą się powołali.
Na chuj tu dorabiasz piździe uszu?
Panna de Jones napisał/a:Jakikolwiek autorytet naukowy, z tytułem profesora, uznany czy też nie, umarłby ze śmiechu słysząc, że największą, specjalistyczną wiedzę czerpie się z Internetu
.
Przepraszam, ale się ośmieszasz. Praktycznie cała wiedza naukowa jest teraz dostępna przez internet. Owszem, często nie za darmo, niektóre pozycje bywają bardzo drogie, ale jednak są dostępne w postaci elektronicznej. Może dziedziny humanistyczne bazują jeszcze na papierowych książkach, ale nauki ścisłe jadą praktycznie wyłącznie na wydaniach elektronicznych lub zdigitalizowanych, wszystkie nowe publikacje są dostępne w formie elektronicznej. Chcesz być na bieżąco - musisz uzupełniać wiedzę przez internet.
Dorobek naukowy nie powstaje na bazie treści Internetowych a na bazie pracy naukowej i jest jej twórczym wynikiem.
Ryzyk Fizyk napisał/a:Panna de Jones napisał/a:Jakikolwiek autorytet naukowy, z tytułem profesora, uznany czy też nie, umarłby ze śmiechu słysząc, że największą, specjalistyczną wiedzę czerpie się z Internetu
.
Przepraszam, ale się ośmieszasz. Praktycznie cała wiedza naukowa jest teraz dostępna przez internet. Owszem, często nie za darmo, niektóre pozycje bywają bardzo drogie, ale jednak są dostępne w postaci elektronicznej. Może dziedziny humanistyczne bazują jeszcze na papierowych książkach, ale nauki ścisłe jadą praktycznie wyłącznie na wydaniach elektronicznych lub zdigitalizowanych, wszystkie nowe publikacje są dostępne w formie elektronicznej. Chcesz być na bieżąco - musisz uzupełniać wiedzę przez internet.
Dorobek naukowy nie powstaje na bazie treści Internetowych
a na bazie pracy naukowej i jest jej twórczym wynikiem.
Taka jest prawda z tym sie zgadzam w 100%
Panna de Jones napisał/a:Podsumujmy. O dorobku naukowym Jordana Petersona nie masz bladego pojęcia, bowiem nigdy się z nim nie zapoznałeś. Można założyć, że nawet nie wiesz czym dokładnie zajmuje się ten naukowiec. Być może liznąłeś wybiórczo kilka artykułów jego autorstwa o interesującej Cię treści i na tej podstawie starasz się kształtować swoją pozycję w rozmowie. Bardziej prawdopodobne jest jednak że ograniczyłeś się do prostych przekazów dla laików np. na yt, które rozumiesz w sposób właściwy sobie.
Zatem powoływanie się wobec interlokutora na osobę naukowca w sposób świadczący, że jesteś w stanie dyskutować na profesjonalnym poziomie i prowokowanie rozmówcy do wypowiedzenia się na jego temat jest z Twojej strony czystą manipulacją. Bardzo oczywistą do wychwycenia, ponieważ nie posługujesz się samodzielnie wiedzą w jakiej powołany przez Ciebie autorytet się specjalizuje.Tym czasem, JA, rano:
Jack Sparrow napisał/a:No i?
Jak incele mówili tutaj o zasadzie 80:20 to zadałem sobie trud i sięgnąłem do źródła skąd to się wzięło.
Jak mowa była o nadwyżce samotnych facetów, to zadałem sobie trud poszukania informacji statystycznych na ten temat, żeby wiedzieć czy to prawda czy zwykłe bajdurzenia i wymysły.
Co w tym dziwnego?
Jak powoływali się na Petersona, to zadałem sobie trud sprawdzenia kim jest, jaki jest jego dorobek i jaki był kontekst wypowiedzi, na którą się powołali.
Na chuj tu dorabiasz piździe uszu?
Google, google, google. Ktoś to mógłby sie powołać i dyskutować w oparciu o jego dorobek naukowy zrobi to ale z równym sobie. Gówno wiesz o jego dorobku, tak jak Ci którzy się na niego powołali. Dyskusja na zasadzie prowadził ślepy kulawego. Znawca pogania znawcą a żaden nie wie o czym mówi. Profesora kontemplują . Pytankami rzucają - co Ty masz do zarzucenia Petersonowi? Z Petersonem się nie zgadzasz?
Śmiech na sali.
Jack Sparrow napisał/a:Panna de Jones napisał/a:Podsumujmy. O dorobku naukowym Jordana Petersona nie masz bladego pojęcia, bowiem nigdy się z nim nie zapoznałeś. Można założyć, że nawet nie wiesz czym dokładnie zajmuje się ten naukowiec. Być może liznąłeś wybiórczo kilka artykułów jego autorstwa o interesującej Cię treści i na tej podstawie starasz się kształtować swoją pozycję w rozmowie. Bardziej prawdopodobne jest jednak że ograniczyłeś się do prostych przekazów dla laików np. na yt, które rozumiesz w sposób właściwy sobie.
Zatem powoływanie się wobec interlokutora na osobę naukowca w sposób świadczący, że jesteś w stanie dyskutować na profesjonalnym poziomie i prowokowanie rozmówcy do wypowiedzenia się na jego temat jest z Twojej strony czystą manipulacją. Bardzo oczywistą do wychwycenia, ponieważ nie posługujesz się samodzielnie wiedzą w jakiej powołany przez Ciebie autorytet się specjalizuje.Tym czasem, JA, rano:
Jack Sparrow napisał/a:No i?
Jak incele mówili tutaj o zasadzie 80:20 to zadałem sobie trud i sięgnąłem do źródła skąd to się wzięło.
Jak mowa była o nadwyżce samotnych facetów, to zadałem sobie trud poszukania informacji statystycznych na ten temat, żeby wiedzieć czy to prawda czy zwykłe bajdurzenia i wymysły.
Co w tym dziwnego?
Jak powoływali się na Petersona, to zadałem sobie trud sprawdzenia kim jest, jaki jest jego dorobek i jaki był kontekst wypowiedzi, na którą się powołali.
Na chuj tu dorabiasz piździe uszu?
Google, google, google. Ktoś to mógłby sie powołać i dyskutować w oparciu o jego dorobek naukowy zrobi to ale z równym sobie. Gówno wiesz o jego dorobku, tak jak Ci którzy się na niego powołali. Dyskusja na zasadzie prowadził ślepy kulawego. Znawca pogania znawcą a żaden nie wie o czym mówi. Profesora kontemplują
. Pytankami rzucają - co Ty masz do zarzucenia Petersonowi? Z Petersonem się nie zgadzasz?
Ja mysle ,ze Peterson to duzo glupot czasem mowi i sam jest zagubiony i nie wie czego chce
NIE-bo celibat nie oznacza bycie incelem
Zapomniałaś dodać "mimowolny", a właśnie to słowo jest tu najważniejsze. Jeśli nie jestem incelem to kim w takim razie, w ogóle jest jakieś określenie na przypadek taki jak mój?
JuliaUK33 napisał/a:NIE-bo celibat nie oznacza bycie incelem
Zapomniałaś dodać "mimowolny", a właśnie to słowo jest tu najważniejsze. Jeśli nie jestem incelem to kim w takim razie, w ogóle jest jakieś określenie na przypadek taki jak mój?
Incel.
Julka po prostu jest takim social-troll-słoneczkiem tutaj.
Shinigami napisał/a:JuliaUK33 napisał/a:NIE-bo celibat nie oznacza bycie incelem
Zapomniałaś dodać "mimowolny", a właśnie to słowo jest tu najważniejsze. Jeśli nie jestem incelem to kim w takim razie, w ogóle jest jakieś określenie na przypadek taki jak mój?
Incel.
Julka po prostu jest takim social-troll-słoneczkiem tutaj.
A Jack Sparrow science - troll - znawcą .
Google, google, google. Ktoś to mógłby sie powołać i dyskutować w oparciu o jego dorobek naukowy zrobi to ale z równym sobie. Gówno wiesz o jego dorobku, tak jak Ci którzy się na niego powołali. Dyskusja na zasadzie prowadził ślepy kulawego. Znawca pogania znawcą a żaden nie wie o czym mówi. Profesora kontemplują
. Pytankami rzucają - co Ty masz do zarzucenia Petersonowi? Z Petersonem się nie zgadzasz?
Śmiech na sali.
No jednak wiem. Więcej od ciebie. I wystarczająco dużo, aby wiedzieć czemu powołują się na niego incele czy inni pilarze. A ty próbujesz rozmawiać na temat nawet nie wiedząc kim on jest. Lub inni przywoływani. I zamiast dyskutować w oparciu o pierwotne źródło, to bawisz się z głuchy telefon. I dziwisz się, że nie rozumiesz. Wróć. Ty się nie dziwisz. Ty po prostu nie rozumiesz, ale radośnie kręcisz się w kółko.
Co to za wielki wyczyn obejrzeć lub przeczytać wywiad z nim albo jakiś podcast gdzie padają słowa, na które się ktoś później powołuje? Nie muszę znać grupy krwi typa, rozmiaru buta czy długości prącia. Prowadząc rozmowę - zwłaszcza na forum - mogę sobie pozwolić na to, aby jego słowa odnieść i się do tego odnieść bezpośrednio, a nie bawić się w głuchy telefon. Bo o tym jest dyskusja. O tej konkretnej tezie. A nie o całym dorobku naukowym Petersona czy kogokolwiek innego. To jest kompletnie zbędne.
Panna de Jones napisał/a:Google, google, google. Ktoś to mógłby sie powołać i dyskutować w oparciu o jego dorobek naukowy zrobi to ale z równym sobie. Gówno wiesz o jego dorobku, tak jak Ci którzy się na niego powołali. Dyskusja na zasadzie prowadził ślepy kulawego. Znawca pogania znawcą a żaden nie wie o czym mówi. Profesora kontemplują
. Pytankami rzucają - co Ty masz do zarzucenia Petersonowi? Z Petersonem się nie zgadzasz?
Śmiech na sali.
No jednak wiem. Więcej od ciebie. I wystarczająco dużo, aby wiedzieć czemu powołują się na niego incele czy inni pilarze. A ty próbujesz rozmawiać na temat nawet nie wiedząc kim on jest. Lub inni przywoływani. I zamiast dyskutować w oparciu o pierwotne źródło, to bawisz się z głuchy telefon. I dziwisz się, że nie rozumiesz. Wróć. Ty się nie dziwisz. Ty po prostu nie rozumiesz, ale radośnie kręcisz się w kółko.
Co to za wielki wyczyn obejrzeć lub przeczytać wywiad z nim albo jakiś podcast gdzie padają słowa, na które się ktoś później powołuje? Nie muszę znać grupy krwi typa, rozmiaru buta czy długości prącia. Prowadząc rozmowę - zwłaszcza na forum - mogę sobie pozwolić na to, aby jego słowa odnieść i się do tego odnieść bezpośrednio, a nie bawić się w głuchy telefon. Bo o tym jest dyskusja. O tej konkretnej tezie. A nie o całym dorobku naukowym Petersona czy kogokolwiek innego. To jest kompletnie zbędne.
Narracja by Jack Sparrow. Signed via Jordan Peterson's podcast. Sponsor Google.
Czyli tak jak mówiłam. Ctrl c + Ctrl v cudzych wypowiedzi, treści, twierdzeń i opinii. Z uwagi na prawa autorskie powinny być opatrzone cytatami a nie prezentowane jako własne.
Pomijając fakt, że Jack Sparrow oczywiście żadnego podcastu nie słuchał. Nawet tego, o innych opracowaniach na temat meritum dyskusji nawet nie wspominając, o ile autorytet takie w ogóle stworzył. Sam przecież przyznał, że ktoś wcześniej już powoływał się na ten autorytet, a on, po uprzednim sprawdzeniu o kogo chodzi, powoływanie się od czapy na faceta po prostu małpuje tylko po to, żeby wzmocnić swój własny autorytet w dyskusji. Science - troll - znawca. Bo Jack Sparrow nie ma własnych poglądów dlatego tak bardzo potrzebuje autorytetów, i poza granicami jego percepcji pozostaje zdolność do samodzielnego, krytycznego myślenia.
Dorobek naukowy nie powstaje na bazie treści Internetowych
a na bazie pracy naukowej i jest jej twórczym wynikiem.
Rozumiem że prowadzisz badania od podstaw, Twoje publikacje nie mają w ogóle referencji?
Praca naukowa polega na powiększaniu zasobów wiedzy bazując na tym co pokolenia naukowców odkryły wcześniej. Wszelkie wcześniejsze odkrycia w postaci publikacji są dostępne właśnie przez internet. Jak w ogóle zrobiłaś doktorat nie korzystając z internetu? W jakiej dziedzinie jest to możliwe?
po prostu małpuje tylko po to, żeby wzmocnić swój własny autorytet w dyskusji. Science - troll - znawca. Bo Jack Sparrow nie ma własnych poglądów dlatego tak bardzo potrzebuje autorytetów, i poza granicami jego percepcji pozostaje zdolność do samodzielnego, krytycznego myślenia.
Przecież Ty od jakiegoś czasu atakujesz bezpośrednio jego, próbując w ten sposób wzmocnić swoją pozycję.
Jakie ma znaczenie na czym opiera się to, co pisze Jack, jaki jest jego sposób pozyskiwania wiedzy? Jeśli pisze głupoty, wypunktuj je.
Atakując jego, pokazujesz że sobie w dyskusji nie radzisz.
Podobnie, pisząc jak bardzo nie zasługuje na Twoją uwagę, jednak non stop mu ją dając.
Chociaż w ładnym to opakowaniu, ze swadą, to jednak sprowadza się do trzepania kapucyna/kapucynki nad swoją zajebistoscią. Zarzucając rozmówcy to samo.
Pisanie zaś o uzależnieniu od sieci, jego zgubnym wpływie, kiedy samemu spędza się kilka godzin dziennie tylko w tym miejscu, cóż. Ambiwalentne;)
Jak w ogóle zrobiłaś doktorat nie korzystając z internetu? W jakiej dziedzinie jest to możliwe?
Koralina jak to w ogóle możliwe uczyć się i skończyć studia bez internetu ?
Unieważnią nam studia albo wyślą do poprawki
Na stare lata znowu do szkoły ze smarkaterią zamiast wnuki bawić hahhaha ale jaja
Panna de Jones napisał/a:po prostu małpuje tylko po to, żeby wzmocnić swój własny autorytet w dyskusji. Science - troll - znawca. Bo Jack Sparrow nie ma własnych poglądów dlatego tak bardzo potrzebuje autorytetów, i poza granicami jego percepcji pozostaje zdolność do samodzielnego, krytycznego myślenia.
Przecież Ty od jakiegoś czasu atakujesz bezpośrednio jego, próbując w ten sposób wzmocnić swoją pozycję.
Jakie ma znaczenie na czym opiera się to, co pisze Jack, jaki jest jego sposób pozyskiwania wiedzy? Jeśli pisze głupoty, wypunktuj je.
Atakując jego, pokazujesz że sobie w dyskusji nie radzisz.
Podobnie, pisząc jak bardzo nie zasługuje na Twoją uwagę, jednak non stop mu ją dając.Chociaż w ładnym to opakowaniu, ze swadą, to jednak sprowadza się do trzepania kapucyna/kapucynki nad swoją zajebistoscią. Zarzucając rozmówcy to samo.
Pisanie zaś o uzależnieniu od sieci, jego zgubnym wpływie, kiedy samemu spędza się kilka godzin dziennie tylko w tym miejscu, cóż. Ambiwalentne;)
Uczę się od najlepszych. Największych autorytetów w atakowaniu i wykazywaniu komuś ze wiem lepiej .
Poza tym że ja z nim nie dyskutuje bo nie uważam go za partera do dyskusji. Powoływanie się na profesorów klinicznych o których dorobku i tak się nic nie wie to za mało aby udawać mądrego.
Aktualnie znudziła mi się ta rozrywka pt czytanie wypocin by Sparrow i spółka.
Panna de Jones napisał/a:Dorobek naukowy nie powstaje na bazie treści Internetowych
a na bazie pracy naukowej i jest jej twórczym wynikiem.
Rozumiem że prowadzisz badania od podstaw, Twoje publikacje nie mają w ogóle referencji?
Praca naukowa polega na powiększaniu zasobów wiedzy bazując na tym co pokolenia naukowców odkryły wcześniej. Wszelkie wcześniejsze odkrycia w postaci publikacji są dostępne właśnie przez internet. Jak w ogóle zrobiłaś doktorat nie korzystając z internetu? W jakiej dziedzinie jest to możliwe?
Właśnie jak to możliwe że bez internetu istniała nauka?
Ryzyk Fizyk napisał/a:Jak w ogóle zrobiłaś doktorat nie korzystając z internetu? W jakiej dziedzinie jest to możliwe?
Koralina jak to w ogóle możliwe uczyć się i skończyć studia bez internetu ?
Unieważnią nam studia albo wyślą do poprawki![]()
Na stare lata znowu do szkoły ze smarkateriązamiast wnuki bawić hahhaha ale jaja
To ewidentnie jakieś roczniki milenijne. Jeśli czegoś nie ma w internecie to dla nich nie istnieje.
paslawek napisał/a:Ryzyk Fizyk napisał/a:Jak w ogóle zrobiłaś doktorat nie korzystając z internetu? W jakiej dziedzinie jest to możliwe?
Koralina jak to w ogóle możliwe uczyć się i skończyć studia bez internetu ?
Unieważnią nam studia albo wyślą do poprawki![]()
Na stare lata znowu do szkoły ze smarkateriązamiast wnuki bawić hahhaha ale jaja
To ewidentnie jakieś roczniki milenijne. Jeśli czegoś nie ma w internecie to dla nich nie istnieje.
Oni cala wiedze czerpia z internetu i udaja,ze sa madrzy
Narracja by Jack Sparrow. Signed via Jordan Peterson's podcast. Sponsor Google.
Czyli tak jak mówiłam. Ctrl c + Ctrl v cudzych wypowiedzi, treści, twierdzeń i opinii. Z uwagi na prawa autorskie powinny być opatrzone cytatami a nie prezentowane jako własne.
Pomijając fakt, że Jack Sparrow oczywiście żadnego podcastu nie słuchał. Nawet tego, o innych opracowaniach na temat meritum dyskusji nawet nie wspominając, o ile autorytet takie w ogóle stworzył. Sam przecież przyznał, że ktoś wcześniej już powoływał się na ten autorytet, a on, po uprzednim sprawdzeniu o kogo chodzi, powoływanie się od czapy na faceta po prostu małpuje tylko po to, żeby wzmocnić swój własny autorytet w dyskusji. Science - troll - znawca. Bo Jack Sparrow nie ma własnych poglądów dlatego tak bardzo potrzebuje autorytetów, i poza granicami jego percepcji pozostaje zdolność do samodzielnego, krytycznego myślenia.
Co ty znowu za jakieś fantasmagorie uskuteczniasz?
Poza tym że ja z nim nie dyskutuje bo nie uważam go za partera do dyskusji.
Robisz to, pisząc że nie robisz;)
Waćpanna'ś płoche dziewczę, lubisz niecne rozrywki.
Nie ganię, któż nie lubi.
Więc nie wypieraj się niecnoto!
(Pisała że nie ma wianka)
udaja,ze sa madrzy
Ty nie udajesz i to jest piękne!
Panna de Jones napisał/a:Dorobek naukowy nie powstaje na bazie treści Internetowych
a na bazie pracy naukowej i jest jej twórczym wynikiem.
Rozumiem że prowadzisz badania od podstaw, Twoje publikacje nie mają w ogóle referencji?
Praca naukowa polega na powiększaniu zasobów wiedzy bazując na tym co pokolenia naukowców odkryły wcześniej. Wszelkie wcześniejsze odkrycia w postaci publikacji są dostępne właśnie przez internet. Jak w ogóle zrobiłaś doktorat nie korzystając z internetu? W jakiej dziedzinie jest to możliwe?
Ona nie ma doktoratu. Wątpię, aby miała wyższe wykształcenie. Inaczej wiedziałaby czym jest The Lancet, bo to tytuł mający swoje początki w połowie XIX wieku. Przynajmniej kojarzyłaby czym jest Google Scholar, PubMed, IBUK, OpenStax, Library Genesis, Internet Archive. Wiedziałaby jak używać zwykłego google'a i nie przywoływałaby wikipedii. Przecież ona nawet nie wiedziała, że biblioteki mają dostęp online. Nie dziwiłaby się, że artykuły naukowe mają po kilkanaście, a nie kilka stron. Wiedziałaby też, że zwyczajnie nie da się przebrnąć przez studia korzystając jedynie z materiałów z wykładów czy podręczników, bo to nie szkoła średnia. Może tak było w PRLu, ale od 20-25 lat to niemożliwe. Jak ktoś ma szczęście, to najwyżej się prześlizgnie, przez egzaminy na takich materiałach, ale nie dotrwa do nich, bo zwyczajnie nie zaliczy po drodze ćwiczeń, gdzie trzeba samemu opracowywać różne zagadnienia w czasie samodzielnego realizowania projektów.
Ona zatrzymała się mentalnie w PRLu. Nie nadąża za technologią. Nie wie, że wszystko to co było w papierze, a przedstawiało jakąkolwiek wartość, to już dawno poddano cyfryzacji i jest dostępne przez internet. Bo digitalizacja zaczęła się właśnie od materiałów mających największą wartość.
Zobacz, że spokojnie 80-90% tej dyskusji to są jej personalne wycieczki spowodowane tym, że zwyczajnie nie zadała sobie trudu, aby przeczytać - uważnie - choć jeden artykuł opisujący zjawiska, filozofie i ruchy społeczne, o których jest dyskusja. Większość czasu to po prostu tłumaczenie temu tEMpakowi o czym jest w ogóle rozmowa. Bo nawet nie wie. Rzuca jakimiś hasłami tu i ówdzie, bo tego nie zrozumie, tamtego nie przeczyta, a coś tam jej się tli pod deklem. Więc wysrywa. A jak ktoś jej wskaże paluszkiem niekompetencję to się obraża, tupie nóżką i pod pozorem trollowania zaczyna personalne ataki.
Bo ja się kreuję na znafcę. Bo przeczytałem jakąś prezentację o problemach demograficznych, która potwierdza tezę o nadpopulacji młodych i samotnych mężczyzn. Przecież to jest komedia. Żenująca, ale wciąż komedia.
Zobacz jak się zmienił ton dyskusji -
tezy inceli: hipergamia, 80:20, nadpopulacja samotników (duża konkurencja), kosmiczne wymagania kobiet i ich emigracja, żeby znaleźć sobie partnera poza krajem...i tak dalej
odpowiedź większości: to kłamstwa, wymysły, urojenia.
Chyba jako jeden z nielicznych poszukałem trochę i okazuje się, że te tezy SĄ prawdziwe (i zobacz jak się zmieniła narracja > kreuję się na wielkiego znawcę, bo internet to gówno, a nie źródło, bo coś tam). tym czasem emigracja kobiet faktycznie ma miejsce (w skali takiej, ze zjawisko nazwano wprost femigracją, w tym matrymonialną), bo demograficznie jesteśmy w dupie i nawet rządowe opracowania przyznają utratę zdolności reprodukcyjnych w niektórych częściach kraju, bo faktycznie nawet femcelki przyznają, że nie narzekają na brak zainteresowania, tylko one chcą księcia z bajki i tak dalej.
Jedyne co się nie zgadza w tym co przedstawiają incele to jest to, że często mylą skutek z przyczyną. Że niekiedy tezy, na które się powołują są wyrwane z kontekstu, albo są wynikiem celowych manipulacji, aby ich doić z kasy (np Tinder).
Ona nie ma doktoratu. Wątpię, aby miała wyższe wykształcenie. Inaczej wiedziałaby czym jest The Lancet, bo to tytuł mający swoje początki w połowie XIX wieku. Przynajmniej kojarzyłaby czym jest Google Scholar, PubMed, IBUK, OpenStax, Library Genesis, Internet Archive. Wiedziałaby jak używać zwykłego google'a i nie przywoływałaby wikipedii. Przecież ona nawet nie wiedziała, że biblioteki mają dostęp online. Nie dziwiłaby się, że artykuły naukowe mają po kilkanaście, a nie kilka stron. Wiedziałaby też, że zwyczajnie nie da się przebrnąć przez studia korzystając jedynie z materiałów z wykładów czy podręczników, bo to nie szkoła średnia. Może tak było w PRLu, ale od 20-25 lat to niemożliwe. Jak ktoś ma szczęście, to najwyżej się prześlizgnie, przez egzaminy na takich materiałach, ale nie dotrwa do nich, bo zwyczajnie nie zaliczy po drodze ćwiczeń, gdzie trzeba samemu opracowywać różne zagadnienia w czasie samodzielnego realizowania projektów.
Ona zatrzymała się mentalnie w PRLu. Nie nadąża za technologią. Nie wie, że wszystko to co było w papierze, a przedstawiało jakąkolwiek wartość, to już dawno poddano cyfryzacji i jest dostępne przez internet. Bo digitalizacja zaczęła się właśnie od materiałów mających największą wartość.
Zobacz, że spokojnie 80-90% tej dyskusji to są jej personalne wycieczki spowodowane tym, że zwyczajnie nie zadała sobie trudu, aby przeczytać - uważnie - choć jeden artykuł opisujący zjawiska, filozofie i ruchy społeczne, o których jest dyskusja. Większość czasu to po prostu tłumaczenie temu tEMpakowi o czym jest w ogóle rozmowa. Bo nawet nie wie. Rzuca jakimiś hasłami tu i ówdzie, bo tego nie zrozumie, tamtego nie przeczyta, a coś tam jej się tli pod deklem. Więc wysrywa. A jak ktoś jej wskaże paluszkiem niekompetencję to się obraża, tupie nóżką i pod pozorem trollowania zaczyna personalne ataki.
.
Wniosek, werdykt ? Jakieś propozycje,sugestie ?
Koralina do garów ? Przepędzić starą głupią babę z tego forum ?
A przedtem co ? Powinna coś zrobić ? Czy nie ?
Wniosek, werdykt ? Jakieś propozycje,sugestie ?
Koralina do garów ? A przedtem co ?
Niech zacznie czytać COKOLWIEK na tematy, na które się wypowiada? Choć trochę? Zamiast obrażać innych na około? Czy jednak za dużo by się chciało?
paslawek napisał/a:Wniosek, werdykt ? Jakieś propozycje,sugestie ?
Koralina do garów ? A przedtem co ?Niech zacznie czytać COKOLWIEK na tematy, na które się wypowiada? Choć trochę? Zamiast obrażać innych na około? Czy jednak za dużo by się chciało?
Sam nie czytasz tylko rzucasz przypadkowo wyszukanymi nazwiskami sądząc, że ktokolwiek się nabierze na Twoją rzekomą wiedzę. Jeżeli ktokolwiek kogokolwiek obraża, to jedynie Ty, ale inteligencję ludzi, którzy łaskawie czytają Twoje wypociny. Idź na pierwsze lepsze tematyczne forum i zobacz jak wygląda prawdziwa fachowa, merytoryczna dyskusja. I nie wiem czy wiesz, ale nawet w świecie nauki istnieje coś takiego jak odmienne poglądy. Nawet te autorytety, na które tak mocno się powołujesz dyskutują między sobą podważając twierdzenia i bardzo często nie są zgodni między sobą, co do postawionych tez i wniosków. Serio, wydaje Ci się, że jak pomachasz komuś przed nosem artykułem z sieci i go zaorałeś w dyskusji?
Tutaj to sobie możesz napisać jedynie że "wydaj Ci się" bądź "Twoim zdaniem" i nie musi to być kompatybilne z tym co sądzą inni. A jak Ci nie odpowiada rozmowa z "matołkami", to zarejestruj się na fachowym forum dla psychiatrów lub psychologów i tam sobie dyskutuj. Ewentualnie wybierz się na jakieś sympozjum. Powodzenia .
Tak, o to mi właśnie chodzi. Kobiety mają dzisiaj ogromną swobodę wyboru, natomiast faceci muszą brać to co jest. Nie każdemu ta sytuacja odpowiada i w sumie trudno się dziwić, ale nie da się z nią nic zrobić, ot po prostu fakt obiektywny z którym trzeba się pogodzić.
Młodsze kobiety są trochę, hmmm... inne. Niektórzy mogą bać się wchodzić z nimi w relacje.
Zupełnie nie rozumiem. Sam napisałeś, że kobiety wiążą się ze starszymi, a zatem mężczyźni wiążą się z młodszymi. A teraz nagle niektórzy się mogą bać wchodzić z nimi w relacje? Jak się będą bali, to kobiety się z nimi - starszymi nie zwiażą. Serio, bardzo chcę zrozumieć, gdzie tu leży problem, ale nie potrafię.
Wyjazd do innego kraju to już dla wielu totalna abstrakcja, szczególnie dla zwykłych robotnikochłopów bez języka.
A kobiety też jednak skądś muszą brać tych obcokrajowców, więc albo biorą tych, którzy przyjechali do Polski (więc faceci mogą wziąć przyjezdne babki), albo jednak wyjeżdżają = są w stanie zrobić więcej, żeby znaleźć odpowiedniego partnera (więc albo mężczyźni wezmą z nich przykład, albo nadal będą płakusiać).
Wielu z tych facetów ma w swoich rejonach gospodarstwa albo jakąś inną niezłą pracę (patrz górnicy na śląsku) i nie ma po co przeprowadzać się do dużych miast. Kobiety za to nie mogą znaleźć pracy w wielu miejscach, dlatego tam wyjeżdżają. Znowu, fakt obiektywny.
To nadal ich wybór. Tak samo jak wyborem kobiet jest wyprowadzka do miast z przewagą kobiet.
Te wczuwanie tyczy się szczególnie sytuacji, w której ludzie nie rozumieją powodów samotności takiego człowieka. Częściej wolą go dyskryminować i traktować jak jakiegoś upośledzonego, bo im się udało a jak jemu nie to znaczy że jest gorszy.
Nie te czasy, żeby stare panny czy kawalerów wytykać palcami. "Dyskryminuje" się męczybuły, ale też trudno nazwać to dyskryminacją; najnormalniej w świecie przebywanie z takimi ludźmi nie jest przyjemne.
Najlepiej byłoby zacząć robić coś żeby zmienić społeczny stosunek do inceli. Tak jak chociażby Chuop napisał przestać dyskryminować. Jak dobrze wiadomo incele mają nie tylko problemy z relacjami damsko-męskimi, ale także ogólnie z relacjami międzyludzkimi i towarzyskimi. Dlatego dobrym krokiem byłoby zaprzestać outować takie osoby z grup towarzyskich, nie uważać za gorszych, nie dawać im do zrozumienia, że są persona non grata. To już mogłoby dużo zmienić nawet w ich skrzywionym światopoglądzie.
Tylko że incel nie ma na czole napisane "jestem incelem". Jeżeli jest outowany z grupy towarzyskiej, to nie ze względu na to, tylko ze względu na swoje zachowanie. Grono przyjaciół, spotkanie znajomych itd. to nie grupy wsparcia. Przebywasz z osobami, z którymi przebywanie sprawia Ci przyjemność. Jeśli ktoś jest, powiedzmy, niefajny w jakikolwiek sposób, to nie chcesz się z nim spotykać. I nie ma znaczenia, czy to będzie marudny incel, cham, buc czy cwaniaczek. Nikt nie będzie robił czegoś nieprzyjemnego, żeby komuś niefajnemu "zrobić dobrze". I trochę niesmaczne jest wymaganie tego.
Panna de Jones napisał/a:Dorobek naukowy nie powstaje na bazie treści Internetowych
a na bazie pracy naukowej i jest jej twórczym wynikiem.
Rozumiem że prowadzisz badania od podstaw, Twoje publikacje nie mają w ogóle referencji?
Praca naukowa polega na powiększaniu zasobów wiedzy bazując na tym co pokolenia naukowców odkryły wcześniej. Wszelkie wcześniejsze odkrycia w postaci publikacji są dostępne właśnie przez internet. Jak w ogóle zrobiłaś doktorat nie korzystając z internetu? W jakiej dziedzinie jest to możliwe?
Tak się wtrącę: to jest możliwe. Moja mama robiła doktorat wyłącznie na podstawie swoich badań. Większość publikacji też na nich opiera. Tak że ten. Nie czepiałabym się.
I w ramach ciekawostki: babcia swoją magisterkę specjalnie pisała na temat dzieła, które w tamtych czasach nie dorobiło się jeszcze żadnych mądrych opracowań. Tylko po to, żeby jej praca nie była odtwórcza.
I teraz pasławciu, pytanie: co jak incel mieszka akurat w takim rejonie, który ładnie został ujęty jako taki co "utracił zdolność reprodukcyjną" ? Jaki sens ma dawanie rad typu "weź się za siebie"? Albo "zmień pracę" ? Czy to w jakikolwiek sposób zmieni jego życie? Bo ja szczerze wątpię. A mam podejrzenie graniczące z pewnością, że pogrąży go to w agonii jeszcze bardziej, bo pomimo czasu i wysiłku i tak jego sytuacja nie ulegnie zmianie, bo to fizycznie niemożliwe w takiej sytuacji. Jedyną opcją pozostaje....samemu wyjechać z takiego miejsca.
A co z osobami wykluczonymi komunikacyjnie? Bo choć zjawisko nie jest nowe, to jego obecna forma jest zupełnie inna niż te 20-30 lat temu.
Ale żeby móc właśnie jakoś sensownie porozmawiać o problemach, to trzeba je znać. A nie wykpiwać lub negować.
Panna de Jones
Urzekła mnie ta historia.
Napisz o tym recenzowaną pracę naukową korzystając jedynie ze źródeł bibliotecznych w papierze. A potem ją wydaj. Jedynie na papierze. Zobaczymy jak ci pójdzie.
To o czym piszecie teraz jest 100% off-topem w tym wątku.
Idźcie do jakiejś kafeterii i tam sobie piszcie o doktoratach czy innych pracach naukowych.
Panna de Jones
Urzekła mnie ta historia.
Napisz o tym recenzowaną pracę naukową korzystając jedynie ze źródeł bibliotecznych w papierze. A potem ją wydaj. Jedynie na papierze. Zobaczymy jak ci pójdzie.
Mnie ta historia jedynie rozśmieszyła. Nikt kto ma realną fachową wiedzę nie będzie rozmawiał z laikami na przypadkowym forum. Jedynie osobniki, które nie są doceniane w realnym świecie mają złudne poczucie dzięki google, że mogą napisać coś "mądrego". I jak widać szeroko z tej możliwości korzystają .
I tylko totalny ignorant może się śmiać z wartości zbiorów bibliotecznych. Taki historyk lub przeciętny student medycyny na przykład umarłby właśnie ze śmiechu gdyby się dowiedział że jego praca naukowa lub zdobywanie wiedzy ma się opierać wyłącznie na źródłach ujawnionych w Internecie . To co widzisz w Internecie jest częściowym wynikiem pracy która powstała na długo przed Internetem lub poza nim. Widzisz ułamek tej wiedzy, którą ktoś do Internetu wprowadził.
Wyjazd do innego kraju to już dla wielu totalna abstrakcja, szczególnie dla zwykłych robotnikochłopów bez języka.
A kobiety też jednak skądś muszą brać tych obcokrajowców, więc albo biorą tych, którzy przyjechali do Polski (więc faceci mogą wziąć przyjezdne babki), albo jednak wyjeżdżają = są w stanie zrobić więcej, żeby znaleźć odpowiedniego partnera (więc albo mężczyźni wezmą z nich przykład, albo nadal będą płakusiać)..
Bo mają wybór. Faceci nie (generalnie - dużo mniejszy w opcjach i ograniczony w zasięgu). Zwłaszcza ci z mniejszych miast i wsi. Bo oni muszą iść do pracy i pomóc z rodzinnym budżetem. Bo oni muszą pomóc na roli itp. Kobietom pozwala się z tego wyrwać. Tak np moja mama, jako jedyna zdobyła wyższe wykształcenie i mogła wyjechać do większego miasta. Jej trzech braci nie miało takiej opcji. Od nich wymagało się, aby jak najszybciej poszli do pracy i zaczęli zarabiać. Dzięki temu ona będąc na studiach w stolicy, pracować nie musiała. Cała rodzina pracowała na to, żeby ona z biedy mogła się wyrwać. I ten motyw kulturowy cały czas trwa. I tak samo jak moja matka tego nigdy nie dostrzegała, tak i większość kobiet też tego nie widzi. Ona zawsze uważała, że sukces wypracowała sama. Choć to kolektywna praca całej rodziny była.
Problemem femigracji jest to, ze wyjeżdżają kobiety wykształcone. Drugim problemem jest to, że faceci muszą iść wcześniej do pracy. Dlatego prawie 60% osób podejmujących naukę na studiach wyższych to kobiety.
Problemem femigracji jest to, ze wyjeżdżają kobiety wykształcone. Drugim problemem jest to, że faceci muszą iść wcześniej do pracy. Dlatego prawie 60% osób podejmujących naukę na studiach wyższych to kobiety.
Jak wprowadzą obowiązkową służbę wojskową to dodatkowo faceci będą mieli wyjęty rok z życia co negatywnie wpłynie na ich zbieranie majątku czy doświadczenia w konkretnej dziedzinie (gdyż będą musieli biegać z karabinem otrzymując jakiś żołd)
To tak jakbyś startował w jakimś wyścigu i ruszyć możesz dopiero 20 sekund po starcie.
Kobiety w tym czasie będą sobie robiły studia a imigranci zaczną już odkładać jakieś pieniądze przez co zwiększą swoją atrakcyjność na rynku matrymonialnym w PL.
Polscy mężczyźni będą biegać przez rok po lasach, jednocześnie stojąc w miejscu pod względem finansowym czy zawodowym.
I tylko totalny ignorant może się śmiać z wartości zbiorów bibliotecznych. Taki historyk lub przeciętny student medycyny na przykład umarłby właśnie ze śmiechu gdyby się dowiedział że jego praca naukowa lub zdobywanie wiedzy ma się opierać wyłącznie na źródłach ujawnionych w Internecie
. To co widzisz w Internecie jest częściowym wynikiem pracy która powstała na długo przed Internetem lub poza nim. Widzisz ułamek tej wiedzy, którą ktoś do Internetu wprowadził.
Kwiczę ze śmiechu jak zarzynane prosię.
Weź sobie wejdź na Coursera.org i napisz do nich, że nie wiedzą co czynią, bo to bezwartościowe gówno online i nikt nie traktuje tego poważnie.
Jack Sparrow napisał/a:Problemem femigracji jest to, ze wyjeżdżają kobiety wykształcone. Drugim problemem jest to, że faceci muszą iść wcześniej do pracy. Dlatego prawie 60% osób podejmujących naukę na studiach wyższych to kobiety.
Jak wprowadzą obowiązkową służbę wojskową to dodatkowo faceci będą mieli wyjęty rok z życia co negatywnie wpłynie na ich zbieranie majątku czy doświadczenia w konkretnej dziedzinie (gdyż będą musieli biegać z karabinem otrzymując jakiś żołd)
To tak jakbyś startował w jakimś wyścigu i ruszyć możesz dopiero 20 sekund po starcie.
Kobiety w tym czasie będą sobie robiły studia a imigranci zaczną już odkładać jakieś pieniądze przez co zwiększą swoją atrakcyjność na rynku matrymonialnym w PL.
Polscy mężczyźni będą biegać przez rok po lasach, jednocześnie stojąc w miejscu pod względem finansowym czy zawodowym.
Akurat wojna ma swoje prawidła. Tak jak faceci pójdą na front, tak kobiety zostaną zmobilizowane do służby zastępczej i pracy w miejscach, które utraciły męskich pracowników na rzecz wysiłku wojennego. O ile ktoś będzie miał odwagę ogłosić stan wojny i powszechną mobilizację.
I teraz pasławciu, pytanie: co jak incel mieszka akurat w takim rejonie, który ładnie został ujęty jako taki co "utracił zdolność reprodukcyjną" ? Jaki sens ma dawanie rad typu "weź się za siebie"? Albo "zmień pracę" ? Czy to w jakikolwiek sposób zmieni jego życie? Bo ja szczerze wątpię. A mam podejrzenie graniczące z pewnością, że pogrąży go to w agonii jeszcze bardziej, bo pomimo czasu i wysiłku i tak jego sytuacja nie ulegnie zmianie, bo to fizycznie niemożliwe w takiej sytuacji. Jedyną opcją pozostaje....samemu wyjechać z takiego miejsca.
.
Nikt nie jest przywiązany do kaloryfera, wyjazd zmiana miejsca zamieszkania, jeżeli próby zmiany myślenia/nastawienia,postawy nie dały spodziewanego oczekiwanego rezultatu to jest dobre wyjście, proponowane nie tylko przezmianie i Koralinę,ale też wiele innych osób piszących w tym wątku i nie tylko
Na podstawie wieloletnich obserwacji młodych ludzi z problemem alkoholowym i narkotykowym z AA i NA oraz różnych terapii
w tym obserwacji słuchania i rozmów z młodymi facetami tak zwanymi incelami
tak tak bo też tacy są i się zdarzają,czasem pojawiają się tez tu na forum
alkoholicy i ćpuny to nie tylko badboje i przmocowcy z mroczną triadą w życiorysach i charakterach
to są fakty a nie stereotypy i życzenia
śmiem twierdzić że twoje podejrzenie graniczące z pewnością co do ich agonii jest paniczne i histeryczne z lekka na wyrost i tendencyjne
moim nienaukowym okiem i piszę to o chłopakach właśnie z prowincji, wcale nie tylko z Warszawy,Krakowa,Poznania,Trójmiasta,Wrocławia
oni dają sobie radę jak potrafią najlepiej nie tylko z problemem uzależnienia, ale z kobietami,relacjami,związkami,być może nie jest to zjawisko masowe i łatwe - takie życie
natomiast istnieje możliwość rozwiązania swojego osobistego problemu nawet z takim dodatkowym obciążenia uzależnienia
więc skoro takie chłopaki dają sobie radę
to dlaczego cisi,święci,biedne ofiary różnych zjawisk grzeczni,spokojni i wolni od nałogów mają sobie nie dać rady
mają na starcie większe szanse niż te wszystkie "uszkodzone osobniki", "patologiczne","odpady" "zera","śmiecie".
Jebać statystykę żeby przetrwać i żyć.
Panna de Jones napisał/a:I tylko totalny ignorant może się śmiać z wartości zbiorów bibliotecznych. Taki historyk lub przeciętny student medycyny na przykład umarłby właśnie ze śmiechu gdyby się dowiedział że jego praca naukowa lub zdobywanie wiedzy ma się opierać wyłącznie na źródłach ujawnionych w Internecie
. To co widzisz w Internecie jest częściowym wynikiem pracy która powstała na długo przed Internetem lub poza nim. Widzisz ułamek tej wiedzy, którą ktoś do Internetu wprowadził.
Kwiczę ze śmiechu jak zarzynane prosię.
![]()
![]()
Weź sobie wejdź na Coursera.org i napisz do nich, że nie wiedzą co czynią, bo to bezwartościowe gówno online i nikt nie traktuje tego poważnie.
Miałam na studiach taką ograniczoną koleżankę jak Ty, która trzymając w ręce egzemplarz unikatowej książki potrzebnej do pracy magisterskiej zapytała się gdzie jest ksero . Była ze wszech miar zdziwiona, że nie można zrobić odbitek, bo książka jest zbyt cenna.
Rozumiem że Twoim zdaniem praca np. archeologa i jej wyniki też powstają wyłącznie na bazie danych Internetowych .
Tak. Dziecko Internetu. Mleko nie jest przecież od krowy, lecz z kartonu .
natomiast istnieje możliwość rozwiązania swojego osobistego problemu nawet z takim dodatkowym obciążenia uzależnienieniem
więc skoro takie chłopaki dają sobie radę
to dlaczego cisi,święci,biedne ofiary różnych zjawisk grzeczni,spokojni i wolni od nałogów i tego problemu mają sobie nie dać rady
mają na starcie większe szanse niż te wszystkie "uszkodzone osobniki", "patologiczne","odpady" "zera","śmiecie".
Jebać statystykę żeby przetrwać i żyć.
Tak powinno być ale nie jest. Brak nałogów, nie bycie "patolem" czy "odpadem" nie ma nic wspólnego z łatwością nawiązywania kontaktów z kobietami. Taki cichy, spokojny, grzeczny facet ma jeszcze gorzej niż alkoholik czy przemocowiec i dowodów na to można znaleźć mnóstwo. Takie "dodatkowe obciążenie" nie raz może działać nawet na czyjąś korzyść.
Strony Poprzednia 1 … 313 314 315 316 317 … 459 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » NIEŚMIAŁOŚĆ, NISKA SAMOOCENA, KOMPLEKSY » 30lat i cały czas sam
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024