Ale tu się zapędzisz w kozi róg.
Idąc tym tropem dobra w łóżku może być tylko taka kobieta, która puszczała się codziennie z innym, publikuje zdjęcia w internecie np na których pozuje przy rurce ubrana w czarny, obcisly strój, bez bielizny pod spodem, w mocnym makijażu, poza tym jest wyszczekana, nieczuła, arogancka, mało inteligentna i brak jej empatii.
Z drugiej strony mamy przeciwieństwo, kobietę, ubraną w golf, pokazującą zdjęcia jak pielęgnuje kwiaty, spokojną, inteligentną, empatyczną, która w życiu miała jednego lub dwóch, trzech góra facetów w łóżku- ale ona wg tego rozumowania nie moze być dobra w łóżku.I teraz masz dylemat, bo dobra kochanka równa się latawica, a zimna kłoda w łóżku to materiał na codzienne życie małżeńskie.
W jaki kozi róg?
A od kiedy to wysokie umiejętności seksualne są w jakimkolwiek stopniu atrybutem kobiety? Przecież nie są. Nigdy nie były. Atrybutem kobiety jest czystość, niewinność i oddanie, a nie doświadczenie seksualne. Od kobiety nikt nie wymaga, aby była doświadczona w łóżku. Natomiast takie wymagania są stawiane przed facetem. Bo co z niego za men, jak nie potrafi ruchać? Jak facet nie umie rozpiąć stanika, albo znaleźć łechtaczki to jest frajerem. To nie pobudza. To gasi pożądanie. Natomiast trochę nieśmiała i nieporadna dziewuszka, akurat nikomu nie przeszkadza. Umiejętności łóżkowe nie rzutują na 'kobiecość' u kobiet, natomiast mają ogromny wpływ na postrzeganie faceta. Same to wielokrotnie podkreślałyście w przypadku facetów chodzących na dziwki i dlaczego kobiety takimi gardzą.
Rozwiązła latawica nie jest synonimem wiernej, lojalnej i oddanej partnerki. Bo idąc tym tropem, to idealną matką byłaby przydrożna kurwa. A jednak zawsze to było (i zawsze będzie) przedstawiane jako patologia.
Błędem jest wyciąganie z całego setu cech jedynie aspektu seksu, bo to nie prowadzi donikąd. W sensie największe znaczenie ma zgranie dwojga ludzi pod kątem ich potrzeb, komunikacja i zaufanie, a nie ogólne doświadczenie czy zasób technik.