ChuopskiChłop napisał/a:Ja się dziwię bracia, że po tak długich dyskusjach jeszcze nie doszliście do wniosku że jest dla was już za późno. Zarówno r i jakis czlowiek piszą w sumie tak naprawdę o tym samym, i dalej wierzą że jest jakaś inna możliwość rozwiązania ich problemów niż kapitulacja. Panowie, jeśli komuś ma się udać w relacjach, to po prostu się uda. Jeśli nie, to możecie nawet i co tydzień chodzić na randki w ciemno, co miesiąc kupować premium na tinderze, chodzić między ludzi i próbować się socjalizować a to i tak nic nie da. Takie rzeczy są po prostu zapisane głęboko w mindsecie każdego człowieka, i to one predefiniują nasze umiejętności w zawieraniu kontaktów z ludźmi oraz płcią przeciwną.
Nie chce mi się już w sumie trochę wierzyć, szczególnie tobie R że ludzie odrzucają cię tak zupełnie bez żadnego powodu. Musisz mieć zapisany głęboko w świadomości jakąś cechę, być może pewien sposób zachowania który powoduje że nie jesteś ciekawy nawet do takiego pobieżnego kontaktu. Akurat jeśli chodzi o jakieś rozmowy to praktycznie każdy jest w stanie takowe nawiązać, więc coś mi tu nie gra. Par też miałeś całkiem sporo wbrew pozorom na tinderze, więc powinno dać się z tego coś odsiać, przy takiej liczbie nie wydajesz się być odpadem genetycznym z wyglądu. Tu musi być po prostu coś z czym się urodziłeś, co z góry cię w tej kwestii skreśla, bądź bardzo utrudnia ci zadanie.
Jakis, ty masz już niestety swój wiek, i musisz również mieć oprócz problemów z wyglądem coś w swoim stylu co dla lasek jest mało akceptowalne. Twój styl bycia po prostu dla ludzi jest czymś co nie przyciąga zupełnie, plus do tego dochodzi prawdopodobnie odczuwalna od ciebie desperacja, i mamy przepis na gotową katastrofę. Słusznie zrobiłeś że nie startujesz do nikogo z grupy twoich znajomych, to mogłoby być źle odebrane, sam niedawno zaliczyłem taką historię i wiem, że jak w jakiejś grupie od razu nie zaiskrzy między ludźmi to nie ma co startować, można popsuć sobie tylko relacje. Prawda jest taka że jak ludzie postrzegają cię jako tego z potencjałem to potrafią umawiać swoich samotnych znajomych ze sobą. Jeśli u ciebie coś takiego nie wystąpiło, to cóż, jak widać jesteś tak oceniany jak piszesz.
Otóż to, problem w tym, że Raka nie chce przyjąć do wiadomości. Woli się zapętkać w swojej pokrętnej logice.
ChuopskiChłop napisał/a:Czemu to piszę? Sam się zacząłem zastanawiać, ile można pisać o swoim problemie i ciągle wracać do punktu wyjścia. Niektórzy ludzie mają schemat podobny do muchy uderzającej w szybę, która nie rozumie co ją blokuje i próbuje dalej pokonać coś, co nie jest w jej mocy. Tak samo wygląda ta kwestia u takich ludzi jak my - po prostu jest taki moment, w którym trzeba racjonalnie przeanalizować w jakim jest się punkcie i dokonać oceny sytuacji. Tutaj nie ma żadnych symptomów na poprawę, po prostu jak ktoś się urodził słaby w kontaktach z ludźmi to niestety, ale w wieku załóżmy około 30 lat nie zwojuje już na tej planszy za dużo. To nie są już czasy lubianego przeze mnie PRL, gdzie po prostu istniała ogromna presja na małżeństwa, w efekcie często ludzie dobierali się wręcz na siłę i potem żyli w niedopasowanych relacjach. Teraz, przy aplikacjach randkowych, mediach społecznościowych, rewolucji technologicznej i globalizacji istnieją dużo większe możliwości idealnego doboru partnera. Ludzie słabszej jakości jak my nie mają miejsca w tej układance, a jeśli już to tylko z innymi podobnie nisko usytuowanymi osobami, ale to raczej przepis na nieudany związek niż na sukces story.
Its over, bracia. Im szybciej zdacie sobie sprawę z tego co ja widzę, tym lepiej.
Też tak uważam. Jeżeli ktoś nie ma kompletnie zainteresowania wśród płci przeciwnej, i ta jak twierdzi Raka, jest odrzucany na starcie, to po prostu w jego aparycji, sposobie bycia coś, co takie reakcje wywołuje. Jeżeli jednak przy tym potrafi wchodzić w jakiekowiek interakcje z różnymi ludźmi, to wydaje mi się, że to już coś, bo jak pisałam wczesniej, czasem lepiej pogodzić się, że jest się samym, w sensie związkowym, ale przy tym nie czuć się samotnym. Wtedy ta energia, którą co poniektórzy tracą na użalanie się nad sobą i narzekanie na cały świat, można przekuć w coś fajnego, budującego, co pozwoli mimo wszystko cieszyć się życiem i czerać z niego jak najwiecej pozytywów, a nie połębiać we frustracji czy nawet depresji z powodu tego, że z jakiegoś powodu, być może od nas nawet niezależnego, nie mamy szans na związek.
Inną kwestią jest to, czy przypadkiem nie mamy zbyt wygórowanych oczekiwań, co do ewentualnej partnerki czy partnera. Czy tak jest w istocie, to życie szybko to weryfikuje, tak jak w przyadku chuopskiego. Niemniej jednak jakiekolwiek zainteresowanie, nawet osób tzw. niższej (od czekiwań) ligi, daje podstawy, że jakiś potencjał jest. Wtedy taka osoba ma, przynajmniej teoretycznie, nieco większy wybór, tj. 1. pogodzić się z tym, że zachowując status quo, nie przekona do siebie osoby, która by sepełniała jej wymagania, co do tej tzw. ligi; 2. obniżyć wymagania; 3. zacząć robić coś w kierunku tego by zwiekszyć swoją atrakcyjność i szanse i w końcu 4. żyć własnym życiem, rozwijać relacje, zwykłe, kolezeńskie, jakie są w zasięgu i wnoszą coś pozytywnego do życia i łudzić się, lub nie (bez spiny), że kiedyś może spotkamy kogoś odpowidniego nawet do związku.
rakastankielia napisał/a:Roxann napisał/a:rakastankielia napisał/a:A kto powiedział, że straciła zainteresowanie? Po prostu nie wyszło, bo na spotkaniu ta rozmowa się nie kleiła i tyle.
Czyli jednak nie potrafiłeś zainteresować swoją osobą dziewczyny, która dała Ci szansę. Sam więc widzisz, że nie w tym problem. A z Twoich wszystkich wypowiedzi wynika, że z Tobą wszystko ok, że jedyny problem w tym, że kobiety Cię odrzucają na wstępie i nie masz okazji by się wykazać czy też pokazać jako ciekawy rozmówca czy też dobry kandydat na partnera.
Przecież to nie jest tak, że z każdą, która da mi szansę, od razu się będę świetnie dogadywał i wejdę w związek. Rzadko udaje się za pierwszym razem trafić na odpowiednią osobę. Z tą nie wyszło, a z kolejną by się udało. Tylko że tej kolejnej nie będzie, bo nie dostaję szans.
Tu kolejny sam sobie przeczysz, nie widzisz tego? Przez xxxxx stron i wypowidzi, powtarzałeś jak mantrę, że wystarczy jedna dziewczyna, która dałaby Ci szansę i od razu Twój świat i nastawienie się zmieni. Dostałeś taką możliwość, i co? Nic. No właśnie. Jest jakiś error, w Twoim botowym rozumowaniu. Podążając za Twoi tokiem myślenia, że dopiero dziwczyna, która stworzy z Tobą udaną relację sprawi, że Twój swiat się zmieni. Problem w tym, że nawet te legendarni Chady, czy modelki nie mają ani przepisu ani gwarancji na udany związek. Owszem, na pewno mają większe powodzenie, a przez to więcjej opcji, ale czy to jest rzeczywiscie aż takie wow? Czasem może to być nawet bardziej destrukcyjne, niż brak zainteresowania, czy znikome ale fajne życie. A to jak je sobie zorganizujemy, tylko od nas zależy. Każdy, kto ma choć trochę doświadczenia i wyobaźni powie, że najgorszym błędem jest uzależnianie swojego szczęscia od drugiej osoby.
Tak samo złudne jest postrzeganie atrakcyjności drugiej osoby wyłącznie w kategoriach fizyczności, szczególnie w kategorii związku, tak jak to nam tu Tadzio próbuje wpajać. Zresztą nawet ten filmik, który tu udostępnił potwierdzając niby swoje racje dla nawet przecietnie inteligentnej osoby jest przecież reżyserowany. Przecież go ktoś musiał nagrywać, a to samo w sobie budzi jakieś zainteresowanie i człowiek obejży, nawet z czystej ciekawości. Ja ktoś uwierzył w prawdziwość i spontaniczność sytuacji, kiedy jakaś kobieta podbiega i prosi o nr dla koleżanki, to już mi brak słów.