life on wheelz się zaręczył
Tak samo Pan na wózku z filmu, który wrzuciła Olinka, również ma kobietę.
,,Życie na Wózku" - Pan z tego kanału również miał kilka kobiet odkąd trafił na wózek.
Tak, wszyscy trzej panowie pomimo swojej niepełnosprawności (każdy z innego powodu i w innym zakresie) są w związkach, ale to co moim zdaniem przede wszystkim ich łączy, to pozytywne nastawienie do życia, branie się z nim za bary i dojrzałość emocjonalna. Żaden z nich nie oczekuje od drugiej strony taryfy ulgowej, żaden nie użala się nad swoim losem, choć pewnie mają jakieś momenty załamania, żaden też nie czuje się w jakikolwiek sposób gorszy czy pozbawiony szansy na dobre życie.
Wkleiłam przykład z kanału "7 metrów pod ziemią", bo związek bohatera filmu zaczął się od sławetnej aplikacji na "T", którą to Kremik traktuje jak wyznacznik współczesnych kobiet, a jednak po pierwsze okazuje się, że i tam takie "cuda" są możliwe, a po drugie można podejrzeć w jaki sposób on sobą zainteresował przyszłą partnerkę.
Z wózkiem jest o tyle ciekawa sprawa, że taka osoba może bez problemu znaleźć życiową partnerkę.
Pewien promil kobiet w naszym społeczeństwie szuka faceta, którego będzie mogła ,,niańczyć" i nie piszę tego złośliwie, tylko ma to również swoje uwarunkowanie w sferze nauk psychicznych. Wiem, że czytałem kiedyś o tym aczkolwiek ze względu na miniony czas nie jestem w stanie przypomnieć sobie naukowej nazwy występowania tego zjawiska.
Nie chcesz chyba powiedzieć, że mężczyzna na wózku (Wojtek Sawicki, czyli Life On Wheelz, bez pomocy innej osoby w ogóle nie jest w stanie funkcjonować) ma łatwiej niż niski, ale zdrowy mężczyzna, bo w gruncie rzeczy polemika z Kremikiem kręci się wokół tego tematu. Kremik jest TYLKO niski, bo o braku kwadratowej szczęki nawet nie będę wspominać, a zrobił z tego tak wielki życiowy dramat, że przy tego typu przykładach powinien oblać się purpurą.
Owszem, są kobiety, które mają silną potrzebę zaopiekowania się mężczyzną, ale tu chyba nie ma wielkiego znaczenia na jakim poziomie - fizycznym czy psychicznym, więc także będąc w kiepskim stanie emocjonalnym można próbować taki (przepraszam za wyrażenie) egzemplarz złapać na wędkę.
Jeśli zaś Tobie miałabym coś poradzić, to przede wszystkim próbować jak najwięcej przebywać między ludźmi, ale nie przyjmować pozycji "łowcy zdobyczy", a poznawać ich w sposób zupełnie neutralny. Im większe grono osób, z którymi masz jakikolwiek kontakt, tym większa szansa, że zupełnie naturalnie kogoś do Ciebie przyciągnie. Rzecz jasna z wzajemnością, bo inaczej nie ma to przecież najmniejszego sensu.
Podpowiedź Aniuuu1 jest świetna, tym bardziej, że przypuszczalnie spotkasz tam więcej osób podobnych sobie, a to już jest jakiś punkt zaczepienia.