30lat i cały czas sam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 218 219 220 221 222 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14,236 do 14,300 z 29,790 ]

14,236 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-04-26 23:01:11)

Odp: 30lat i cały czas sam

To będzie długi post ale tylko wieczorem mam czas żeby porządnie podsumować ciekawsze kwestie.

Lady Loka napisał/a:

Problem u Ciebie, Raki, Jakiegoś, Rumuna i Chłopskiego polega na tym, że mentalnie nie dorośliście. I dlatego nie macie partnerek. Żadna nie będzie się spotykać z niedojrzałym dzieciakiem.

Ameryki nie odkryłaś, wiedziałem to już od dawna i to jest jeden z głównych powodów, dla których chciałbym spróbować życia w związku. Właśnie po to by móc dorosnąć, by nauczyć się życia z kimś, by dowiedzieć się jak to jest kiedy ci na kimś zależy i kiedy martwisz się nie tylko o siebie, kiedy trzeba iść na kompromisy w różnych sprawach, kiedy pojawiają się nie tylko własne problemy i wspólnie trzeba je rozwiązywać, kiedy czasami trzeba coś poświęcić dla dobra drugiej osoby. Będąc samotnym nie da się robić tego wszystkiego co sprawia, że stajemy się na prawdę dorośli.

myciek27 napisał/a:

Co? Ja mam się leczyć? Masz 32 lata i nic nie masz. Czego to wina? Lenistwa. Które z czegoś wynika. U faceta z braku teścia.
Facet który ma zdrowy poziom testosteronu od młodości zbudowałby w te ponad 10 lat pozycję.
Wy wszyscy (chłopaki z jednej grupy jęczących istnień) macie jakieś depresje i brak chęci do czegokolwiek. Jęczycie na wszystko i wszystkich. Zamiast wziąć się do roboty to teoretyzujecie na miliard stron.
To właśnie charakteryzuje brak testosteronu. Takie wieczne teoretyzowanie. Nawet na tematy kobiet macie same teorie, bo praktyki zero.

Całkiem ciekawie się czyta twoje powiedzmy naukowe teorie dotyczące testosteronu ale z tym zbudowaniem pozycji w 10 lat to już poleciałeś dalej niż Gary kiedykolwiek. Ja nie twierdzę, że twoje teorie to brednie bo sam kiedyś trochę zgłębiałem temat teścia i w większości masz rację ale to z tą pozycją to jedna z największych bredni jakie kiedykolwiek widziałem. Jeśli istnieją jakiekolwiek badania potwierdzające tą absurdalnie śmiałą teorię, że wysoki poziom teścia jest gwarancją sukcesu na poziomie społeczno-zawodowym i bycia chadem to chętnie je zobaczę. Tylko od razu zaznaczam, że te które już wstawiłeś od randomowych kolesi z reddita są wątpliwej wiarygodności choć nawet ciekawie się je czytało. I na koniec pytanie, jak zdobyć teścia skoro jest on tylko na receptę, czy są jakieś rodzaje możliwe do kupienia bez recepty? 

ChuopskiChłop napisał/a:

Zależy z którego pokolenia są. Ci z okresu mniej więcej 85-95 jeszcze mieli jakieś szanse, ci później już najczęściej są samotni. Teraz typowe chuopy o słowiańskiej urodzie nie są pożądani, inne wzorce po prostu weszły w międzyczasie.

Tu jest sporo prawdy, faceci urodzeni po 95 czyli dokładnie moje pokolenie ma znacznie gorzej niż właśnie te 85-95 i wcześniejsze. Już nie będę pisał, że ja jestem tego przykładem ale znam wielu facetów z mojego pokolenia, którzy też są samotni, ewentualnie w jakichś krótkich związkach od czasu do czasu. Większość moich byłych kolegów z liceum czy nawet z podstawówki jest samotna, oczywiście jest tak z różnych powodów nie tylko z powodu bycia incelem choć to też występuje u niektórych z nich.

M!ri napisał/a:

Obraz typowego faceta chodzącego ulicami warszawy: ułożona fryzura (nie obcięte na krotko), zadbana broda (a nie jakieś strzępki zarostu), twarz nie ulana, ładne proste zęby, fajne ciuchy. Ci powyżej przeciętnej zainwestowali czas w siłownię i/lub odzieczyli urodę.

Nie jestem z samej Warszawy ale z dość bliskich okolic więc bywam na mieście całkiem często i to co widzę na ulicach średnio pokrywa się z tym co ty opisujesz. Owszem występują tacy faceci jakich opisujesz ale na pewno nie jest to "obraz typowego faceta". Z tego co ja obserwuję niemal codziennie to ten typowy jest bardziej pomiędzy opisem twoim i tego slavcela, o którym też wcześniej nie wiedziałem i dziś to sprawdziłem. To co ty opisujesz to już jest tak na prawdę facet powyżej przeciętnej i to też niestety potwierdza to co wcześniej pisałem, że dla wielu kobiet przeciętny facet znaczy to samo co sporo ponad przeciętny i tylko taki jest uznawany za faceta. Ułożona fryzura i zadbana broda nawet bardzo zależą od "odziedziczonej urody" i ja jestem tego bardzo dobrym przykładem. Z moich włosów nie da się zrobić praktycznie żadnej fryzury bo mam łysienie androgenowe, które jest czynnikiem genetycznym więc mam tylko dwie możliwości albo ogolić się na zero co jest mocno problematyczne albo zrobić przeszczep włosów, który jest poza moim zasięgiem finansowym. Z kolei brodę mam ładną, ciemną, gęstą, niemal idealną do układania jej w różne formy i tak też robię. Niestety jednak brak włosów na głowie i gęsta broda mocno mnie postarzają i śmiem twierdzić iż niezbyt się to podoba większości kobiet, szczególnie młodszych ode mnie. Kiedyś nawet ktoś mi powiedział, że wyglądam na 10 lat starszego niż jestem. Pozostałe kwestie, które wymieniłaś są do ogarnięcia choć też bywają kosztowne, szczególnie wyprostowanie i wybielenie zębów.

Foxterier napisał/a:

Psychoterapia indywidualna (z autentyczną chęcią przyjrzenia się co się dzieje) + w ramach potrzeby leczenia zaburzeń lękowych farmakoterapia i może jakoś to będzie.

Jeżeli pójdziecie do terapeuty z takim podejściem jakie macie tutaj tj. wylistowaniu mu 20 argumentów dlaczego świat jest zły, wy beznadziejni i nie ma szans na poprawę bo "jesteście genetycznym przegrywem" to strata waszych pieniędzy.

Dobrze napisane choć nie do końca się zgadzam. Psychoterapia zwykle jest bardzo dobrą radą ale nie jest rozwiązaniem dla każdego i tu też ja mogę być przykładem. Miałem terapię przez ponad pół roku i ostatecznie nie pomogła mi rozwiązać moich problemów z bardzo prostej przyczyny. Bo nieświadomie zrzuciłem je wszystkie na terapeutkę, myślałem że ona magicznie je rozwiąże, a ja muszę tylko chodzić na spotkania i robić co mówi. Było widać, że terapeutka się starała i była mocno zaangażowana ale w końcu doszliśmy do martwego punktu i mi powiedziała, że nie jest w stanie mi pomóc bo nie było już więcej postępów. Nie zawsze i nie w każdym przypadku psychoterapia będzie pomocna.

Co do kwestii pracy, zarobków, systemów gospodarczych to wybaczcie ale będzie bez cytatu bo za dużo tego było. Roxann w poście 14,268 całkiem fajnie to opisała. Prawda jest taka, że cywilizacja została zbudowana przez bogatych, którzy zapłacili za to zdrowiem i życiem biednych, najwspanialsze dzieła w historii ludzkości takie jak Piramidy czy Babilon zbudowali niewolnicy, którzy codziennie umierali przy pracy. Tak było, jest i będzie. Nawet teraz, prawie 200 lat po oficjalnym zniesieniu niewolnictwa ono wciąż funkcjonuje sobie w najlepsze. Kiedyś symbolami tego zjawiska były łańcuchy i kajdany, a dziś jest nim kredyt. Nie znam się zbyt dobrze na systemach gospodarczych ale tu zgadzam się z większością. Ja też uważam, że stosunek zarobków do wykonywanej pracy jest wręcz śmieszny, przynajmniej w Polsce i zgadzam się, że to wymaga gruntownej zmiany systemowej ale jednak zmiana całego systemu nie tylko w Polsce ale i w reszcie krajów Europejskich czy nawet w USA na taki jaki opisuje Chuopski jest raczej niewykonalne. Prawda jest taka, że to bogaci ustalają zasady i będzie tak żeby im najbardziej pasowało niezależnie czy to się podoba całej reszcie ludzkości czy nie.

feniks35 napisał/a:

Wczoraj napisałam posta stanowiącego odpowiedź na Twoje pytanie ale wsiorbało go. Wieczorem postaram się go odtworzyć smile

Spoko bez pośpiechu, ja też tylko wieczorem mam czas na pisanie i też dlatego piszę długie, zbiorcze posty.

Zobacz podobne tematy :

14,237

Odp: 30lat i cały czas sam

Można się zrzymać na historie Bundyego, ale niestety obserwacja jest taka, że kobietom często imponują mężczyźni w jego typie. Jest nawet taki mem, że kobieta potrafi bez problemu wykryć ze jesteś incelem, ale nie może odgadnąć że przemocowy Sebek nie będzie dobrym partnerem.

Ewolucyjnie jest uwarunkowany typ mężczyzny twardego, nie liczącego się często z uczuciami i innymi ludźmi, jako ten który zapewni potomstwu najlepsze warunki, i taki typ jest często najbardziej pożądany przez kobiety mimo ich deklaracji o potrzebie szacunku i uczuciowości że strony partnera.

14,238

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Roxann napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:

Na logikę to to jesteś tak popierdolona że brak słów, wg ciebie odmówiła mu 100 kobiet i żadna z tej 100 nie zgłosiła tego na policję że widziała podejrzanego typa z rysopisu w tv? Poza tym jakieś dowody masz że odmówiła mu 100 kobiet? To ze ciebie przez z lat nikt nie tkną to nie znaczy że inni maja tak samo pasztecie, nic nie sprawdza sie w twoim pierdoleniu bo dowody na to że kochały sie w nim setki kobiet są i przedstawiają je nawet policjanci, jak i świadkowie, a nawet znajomi, widzicie jakie jesteście popierdolone? HahahahHha

Na logikę to pop*ny jesteś Ty, bo zwyrodnialca podajesz jako przykład, a kobiety, pewnie nie mniej zaburzone niż on, które za nim latały, za grupę reprezentatywną.
Serio to dla Ciebie jakiś wyznacznik?

Tępa pizdo, zauważ że szalały za nim kobiety głównie studentki młode zdolne mądre, jak i prawniczki, takie tez uwodził i zabijał, nie przeinaczaj faktów idiotko, to idealny wyznacznik, niedawno był temat na forum facet w związku nagle żonka zaczęła go zdradzać dwójka dzieci i co powiedziała żonka ? „ zdradziłam bo byłeś dla mnie chyba za dobry” puściła się z typem i z nim została jaki z tego morał ? Tutejsi panowie to ciepłe miękkie kluchy, a wy wmawiacie im popierdolone bzdety, chcecie zrobić z nich błaznów, pantoflarzy, nic innego.

Po pierwsze, uważaj jakich słów używasz. Po drugie, nikt nie odpowiada za Twoje urojenia.

14,239

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Ewolucyjnie jest uwarunkowany typ mężczyzny twardego, nie liczącego się często z uczuciami i innymi ludźmi, jako ten który zapewni potomstwu najlepsze warunki, i taki typ jest często najbardziej pożądany przez kobiety mimo ich deklaracji o potrzebie szacunku i uczuciowości że strony partnera.

Jedno nie wyklucza drugiego. Problem jak facet ciapa.

14,240

Odp: 30lat i cały czas sam
Roxann napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Roxann napisał/a:

Na logikę to pop*ny jesteś Ty, bo zwyrodnialca podajesz jako przykład, a kobiety, pewnie nie mniej zaburzone niż on, które za nim latały, za grupę reprezentatywną.
Serio to dla Ciebie jakiś wyznacznik?

Tępa pizdo, zauważ że szalały za nim kobiety głównie studentki młode zdolne mądre, jak i prawniczki, takie tez uwodził i zabijał, nie przeinaczaj faktów idiotko, to idealny wyznacznik, niedawno był temat na forum facet w związku nagle żonka zaczęła go zdradzać dwójka dzieci i co powiedziała żonka ? „ zdradziłam bo byłeś dla mnie chyba za dobry” puściła się z typem i z nim została jaki z tego morał ? Tutejsi panowie to ciepłe miękkie kluchy, a wy wmawiacie im popierdolone bzdety, chcecie zrobić z nich błaznów, pantoflarzy, nic innego.

Po pierwsze, uważaj jakich słów używasz. Po drugie, nikt nie odpowiada za Twoje urojenia.

Po pierwsze, jebnij się w łeb bo już nie raz pokazywałaś tu swoje omamy, i nie dyktuj mi jakich słów mam używać, będę pisał jak mi się podoba, zwłaszcza do takiej głupiej i cipy jak ty. A po drugie zanim zaczniesz wymyślać i przeinaczać fakty, zapoznaj się z tematem, tak robią ludzie z IQ minimum 99 czyli przeciętni, ty jak wiadomo się do tego grona się  nie zaliczasz.

14,241 Ostatnio edytowany przez Herne (2023-04-26 23:35:29)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Problem u Ciebie, Raki, Jakiegoś, Rumuna i Chłopskiego polega na tym, że mentalnie nie dorośliście. I dlatego nie macie partnerek. Żadna nie będzie się spotykać z niedojrzałym dzieciakiem.

Ameryki nie odkryłaś, wiedziałem to już od dawna i to jest jeden z głównych powodów, dla których chciałbym spróbować życia w związku. Właśnie po to by móc dorosnąć, by nauczyć się życia z kimś, by dowiedzieć się jak to jest kiedy ci na kimś zależy i kiedy martwisz się nie tylko o siebie, kiedy trzeba iść na kompromisy w różnych sprawach, kiedy pojawiają się nie tylko własne problemy i wspólnie trzeba je rozwiązywać, kiedy czasami trzeba coś poświęcić dla dobra drugiej osoby. Będąc samotnym nie da się robić tego wszystkiego co sprawia, że stajemy się na prawdę dorośli.

Shinigami Generalnie...w sumie tak patrząc na Twoje wypowiedzi, to z pewnego charakterystycznego grona niektórych użytkowników, którzy ostatnio opanowują to forum Ty...masz największe szanse na wyjście na prostą, ponieważ dobrze myślisz i kombinujesz.
ALE
Wiesz, to powyżej to trochę odwrócenie kota ogonem. To nie ta magiczna kobieta ma sprawić, że "będziesz mógł dorosnąć" jak to opisujesz. Zbyt duży ciężar stawiasz na tej szali, geneza zmian i sama zmiana ma wyjść od Ciebie, kobieta tego za Ciebie nie zrobi swoją obecnością.

Shinigami napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Zależy z którego pokolenia są. Ci z okresu mniej więcej 85-95 jeszcze mieli jakieś szanse, ci później już najczęściej są samotni. Teraz typowe chuopy o słowiańskiej urodzie nie są pożądani, inne wzorce po prostu weszły w międzyczasie.

Tu jest sporo prawdy, faceci urodzeni po 95 czyli dokładnie moje pokolenie ma znacznie gorzej niż właśnie te 85-95 i wcześniejsze. Już nie będę pisał, że ja jestem tego przykładem ale znam wielu facetów z mojego pokolenia, którzy też są samotni, ewentualnie w jakichś krótkich związkach od czasu do czasu. Większość moich byłych kolegów z liceum czy nawet z podstawówki jest samotna, oczywiście jest tak z różnych powodów nie tylko z powodu bycia incelem choć to też występuje u niektórych z nich.

"Every generation got its own disease
And I've got mine
So help me please"
(Fury In The Slaugterhouse) - puść sobie.

Wiesz...ostatni weekend był bardzo fajny, wyszło słoneczko i było bardzo ciepło. Zauważyć można było na ulicach bardzo dużo młodych ludzi, spotykających się, spędzających wspólnie czas i wierz mi, takich z roczników powyżej 95 było tam multum. Po prostu wyszli i cieszyli się pogodą, swoim towarzystwem, swoim życiem. I jakoś nie było widać, że facetów jest więcej niż dziewczyn.

Shinigami napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Psychoterapia indywidualna (z autentyczną chęcią przyjrzenia się co się dzieje) + w ramach potrzeby leczenia zaburzeń lękowych farmakoterapia i może jakoś to będzie.

Jeżeli pójdziecie do terapeuty z takim podejściem jakie macie tutaj tj. wylistowaniu mu 20 argumentów dlaczego świat jest zły, wy beznadziejni i nie ma szans na poprawę bo "jesteście genetycznym przegrywem" to strata waszych pieniędzy.

Dobrze napisane choć nie do końca się zgadzam. Psychoterapia zwykle jest bardzo dobrą radą ale nie jest rozwiązaniem dla każdego i tu też ja mogę być przykładem. Miałem terapię przez ponad pół roku i ostatecznie nie pomogła mi rozwiązać moich problemów z bardzo prostej przyczyny. Bo nieświadomie zrzuciłem je wszystkie na terapeutkę, myślałem że ona magicznie je rozwiąże, a ja muszę tylko chodzić na spotkania i robić co mówi. Było widać, że terapeutka się starała i była mocno zaangażowana ale w końcu doszliśmy do martwego punktu i mi powiedziała, że nie jest w stanie mi pomóc bo nie było już więcej postępów. Nie zawsze i nie w każdym przypadku psychoterapia będzie pomocna.

Psychoterapia może być skuteczna, ale do osiągnięcia tej skuteczności zakłada się pełną współpracę na linii psychoterapeuta - pacjent, łącznie z pełnym zaufaniem tego ostatniego do tego pierwszego. I psychoterapeuta ma Ci pomóc znaleźć drogę do rozwiązania, a nie rozwiązać magicznie za Ciebie Twoje wszystkie problemy.
Może inny psychoterapeuta by pomógł?

14,242

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Można się zrzymać na historie Bundyego, ale niestety obserwacja jest taka, że kobietom często imponują mężczyźni w jego typie. Jest nawet taki mem, że kobieta potrafi bez problemu wykryć ze jesteś incelem, ale nie może odgadnąć że przemocowy Sebek nie będzie dobrym partnerem.

Ewolucyjnie jest uwarunkowany typ mężczyzny twardego, nie liczącego się często z uczuciami i innymi ludźmi, jako ten który zapewni potomstwu najlepsze warunki, i taki typ jest często najbardziej pożądany przez kobiety mimo ich deklaracji o potrzebie szacunku i uczuciowości że strony partnera.

Dokładnie.

14,243

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Roxann napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:

Tępa pizdo, zauważ że szalały za nim kobiety głównie studentki młode zdolne mądre, jak i prawniczki, takie tez uwodził i zabijał, nie przeinaczaj faktów idiotko, to idealny wyznacznik, niedawno był temat na forum facet w związku nagle żonka zaczęła go zdradzać dwójka dzieci i co powiedziała żonka ? „ zdradziłam bo byłeś dla mnie chyba za dobry” puściła się z typem i z nim została jaki z tego morał ? Tutejsi panowie to ciepłe miękkie kluchy, a wy wmawiacie im popierdolone bzdety, chcecie zrobić z nich błaznów, pantoflarzy, nic innego.

Po pierwsze, uważaj jakich słów używasz. Po drugie, nikt nie odpowiada za Twoje urojenia.

Po pierwsze, jebnij się w łeb bo już nie raz pokazywałaś tu swoje omamy, i nie dyktuj mi jakich słów mam używać, będę pisał jak mi się podoba, zwłaszcza do takiej głupiej i cipy jak ty. A po drugie zanim zaczniesz wymyślać i przeinaczać fakty, zapoznaj się z tematem, tak robią ludzie z IQ minimum 99 czyli przeciętni, ty jak wiadomo się do tego grona się  nie zaliczasz.

Najpierw wylecz swoje braki stomatoloiczne. A IQ możesz mi tylko zazdrościć.

14,244

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
rossanka napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:

Znowu pierdolisz, ocalały 2 kobiety tylko, i jedna która została zaatakowana w nocy, a druga wsiadła z nim do auta, ale uciekła bo jechał w innym kierunku i podczas jazdy powiedział jej że „rozjebie ci głowę „

I setka innych, które spotkał w swoim życiu ale one nie były zainteresowane jakąkolwiek znajomością z nim, więc nikt nawet o nich nie usłyszał. Na logikę to trzeba brac. Poza tym nie bedzie się chwalił, że próbował z Mary z Kate czy z kims innym, ale tam się nawet gadka nie kleiła i odpuścił.

Na logikę to to jesteś tak popierdolona że brak słów, wg ciebie odmówiło mu 100 kobiet i żadna z tej 100tki nie zgłosiła tego na policję że widziała podejrzanego typa z rysopisu w tv? Poza tym jakieś dowody masz że odmówiło mu 100 kobiet? To że ciebie przez X lat nikt nie tkną, to nie znaczy że inni maja tak samo pasztecie, nic nie sprawdza sie w twoim pierdoleniu bo dowody na to że kochały sie w nim setki kobiet są i przedstawiają je nawet policjanci, jak i świadkowie, a nawet znajomi, widzicie jakie jesteście popierdolone? HahahahHha


Oo pasztety wjechały.
No nic idę spać.

14,245 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2023-04-26 23:38:54)

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Herne napisał/a:

No popatrz. A tutaj nikt Ciebie nie widzi, a jednak odrzucasz w rozmowie. Jak myślisz, dlaczego?

Bo marudzę, że żadna mnie nie chce. Ale w realu tego nie robię.

oraz

rakastankielia napisał/a:
Roxann napisał/a:

Ale przecież piszesz nie tylko tu, a efekt ten sam. Dlaczego?

Bo w realu jestem odrzucany na wstępie i nie mam możliwości, by się wykazać.

Tutaj strasznie marudzisz, zapętlasz się i jesteś odporny na dowolne argumenty, a to odrzuca.

Piszę o tym samym, bo ciągle wałkujecie ten sam temat, a na argumenty zawsze odpowiadam swoimi kontrargumentami.

A skoro w realu także jesteś odrzucany, to najwyraźniej tylko Ci się wydaje, że tam jest inaczej.

Popatrz na efekt. W obydwu przypadkach jest ten sam. A więc skąd założenie, że nie powodują go te same czynniki?

W jaki sposób mogą decydować te same czynniki, skoro w realu, nawet jakbym chciał, to nie mam możliwości narzekać, bo jestem odrzucany zanim cokolwiek zrobię czy powiem?

Theodore napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Gary napisał/a:

Czli nie zamordujesz setki kobiet...

Nie skrzywdziłbym nikogo.

Nawet jakbyś dostał kopa od dresa? Nie wiem czemu, ale ja mam wrażenie że ty taka trochę cipa jesteś, sorry z określenie ,ale wszędzie tylko się żalisz, skoro jesteś odrzucany nikt nie chce z tobą rozmawiać itp to chyba trzeba dać sobie siana, chyba ze naprawdę się nie myjesz i boisz się np płynu do kąpieli jak Herne to się nie dziwie

Obrona własna to co innego.

14,246

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Co do kwestii pracy, zarobków, systemów gospodarczych to wybaczcie ale będzie bez cytatu bo za dużo tego było. Roxann w poście 14,268 całkiem fajnie to opisała. Prawda jest taka, że cywilizacja została zbudowana przez bogatych, którzy zapłacili za to zdrowiem i życiem biednych, najwspanialsze dzieła w historii ludzkości takie jak Piramidy czy Babilon zbudowali niewolnicy, którzy codziennie umierali przy pracy. Tak było, jest i będzie. Nawet teraz, prawie 200 lat po oficjalnym zniesieniu niewolnictwa ono wciąż funkcjonuje sobie w najlepsze. Kiedyś symbolami tego zjawiska były łańcuchy i kajdany, a dziś jest nim kredyt. Nie znam się zbyt dobrze na systemach gospodarczych ale tu zgadzam się z większością. Ja też uważam, że stosunek zarobków do wykonywanej pracy jest wręcz śmieszny, przynajmniej w Polsce i zgadzam się, że to wymaga gruntownej zmiany systemowej ale jednak zmiana całego systemu nie tylko w Polsce ale i w reszcie krajów Europejskich czy nawet w USA na taki jaki opisuje Chuopski jest raczej niewykonalne. Prawda jest taka, że to bogaci ustalają zasady i będzie tak żeby im najbardziej pasowało niezależnie czy to się podoba całej reszcie ludzkości czy nie.

Na wstępie powiem, że lubię czytać twoje posty. Sporo naszych obserwacji się pokrywa ale trudno się dziwić, jesteśmy chłopami z tego samego regionu (ja od południowego zachodu WWA) i w podobnym wieku, więc mamy podobne doświadczenia.

Co do twoich spostrzeżeń ekonomicznych, powiem ci tak. Masz rację, świat zawsze będzie urządzony pod bogatych, tak było zawsze i się to nie zmieni. Jednak warto porównać, jak sytuacja tej mniej bogatej większości przez te tysiące lat na skutek różnych rewolucji, buntów, zmian rządów, osiągnięć przemysłowych, naukowych i kulturalnych ulega stopniowej poprawie. Nie da się porównać sytuacji nawet najbiedniejszego robotnika w jakimkolwiek kraju europejskim do życia np. robotnika w okresie rewolucji przemysłowej. Przez te wszystkie lata ludzie, mimo świadomości tego iż świat sprzyja bogatym na wszelakie sposoby próbowali uzyskać coraz to większe prawa. Ogromna w tym zasługa lewicy, dzięki której mamy 8 godzinny dzień pracy czy związki zawodowe.

Ja wiem, że prawdopodobnie za mojego życia nie dojdzie do jakiejś znaczącej zmiany w tej kwestii, jednak wierzę, że jest wiele rzeczy które możemy poprawić żeby uczynić ten świat miejscem bardziej przyjaznym dla wszystkich. Takie rzeczy jak progresja podatkowa, działania proklimatyczne czy zrównoważony rozwój są już wdrażane przez bardziej cywilizowane kraje i dają wymierne efekty.

My Polacy trochę na początku zbyt otwarcie podeszliśmy do transformacji systemowej, przez co wiele kwestii u nas leży i kwiczy - brak państwowych dużych zakładów pracy, nierównomierny rozwój kraju, wyludnianie się ogromnych obszarów na wschodzie kraju. Zbyt bardzo rola państwa została zredukowana, a wolny rynek wcale nie okazał się dobrym regulatorem. Nie oznacza to że nie możemy wdrożyć działań naprawczych, bardziej przemyślanych niż rozdanie wszystkim 500 złotych za posiadanie dzieci. Przejrzyj program Lewicy, moim zdaniem rozsądny od strony ekonomicznej i przede wszystkim skupiający się na społeczeństwie i poprawie jego sytuacji.

Dużo ludzi tutaj zachowuje się, jakby naoglądali się za dużo neoliberalnych mediów i na sam dźwięk słowa socjalizm dostają ataku paniki. Myślą, że państwo zabierze im wszystkie pieniądze, albo będzie dotować tych słabszych, do których oni się pogardliwie odnoszą. Cóż, typowa polska cecha wielu ludzi, którzy dorobili się a tak na prawdę są granatem od pługa oderwani, co czuć w ich stylu wypowiedzi. Moim zdaniem im już tego nie przetłumaczymy, to pokolenie które żyło tylko układem POPiS, nie dostrzegające alternatyw. To my młodzi musimy wierzyć w poprawę naszej sytuacji i działać w tym kierunku, wzmacniając państwo i społeczeństwo obywatelskie. Nie chcemy chyba żyć w dżungli, w której przetrwają tylko najsilniejsi i najbardziej pracowici. Po to wykształciliśmy myślenie w drodze ewolucji, żeby nie myśleć jak zwierzęta.

14,247 Ostatnio edytowany przez Herne (2023-04-26 23:56:45)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Piszę o tym samym, bo ciągle wałkujecie ten sam temat,

big_smile big_smile big_smile i kto to pisze.....

rakastankielia napisał/a:

a na argumenty zawsze odpowiadam swoimi kontrargumentami.

I to jest clou problemu smile

Ty KONIECZNIE musisz mieć ostatnie zdanie i przeforsować swój punkt widzenia. Zamiast spróbować te argumenty przemyśleć, ponieważ w większości przypadków pochodzą od ludzi bardziej doświadczonych, którzy JESZCZE chcą Ci tutaj pomóc.

W realu, jeżeli miałbym do czynienia z osobą, która koniecznie, bezwzględnie musi mieć zawsze rację absolutnie we wszystkim to bym po prostu odpuścił.

Zmień swoje nastawienie.
Przynajmniej do porad z forum.

14,248

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Dużo ludzi tutaj zachowuje się, jakby naoglądali się za dużo

Dużo za dużo ludzi wypowiada na tematy na kóre nie ma wiedzy i kometencji by wypowiadać, jednocześnie myśląc że są ekspertami. Tak, o Tobie mówię wink

14,249

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

a na argumenty zawsze odpowiadam swoimi kontrargumentami.

I to jest clou problemu smile

Ty KONIECZNIE musisz mieć ostatnie zdanie i przeforsować swój punkt widzenia. Zamiast spróbować te argumenty przemyśleć, ponieważ w większości przypadków pochodzą od ludzi bardziej doświadczonych, którzy JESZCZE chcą Ci tutaj pomóc.

Otóż nie. Nie muszę mieć ostatniego zdania. Jeśli wiem, że nie mam racji, to odpuszczam. Ale skoro mam kontrargumenty, to znaczy, że po prostu wiem jak jest i wiem, że dany argument w moim przypadku nie ma racji bytu.

W realu, jeżeli miałbym do czynienia z osobą, która koniecznie, bezwzględnie musi mieć zawsze rację absolutnie we wszystkim to bym po prostu odpuścił.

Zmień swoje nastawienie.
Przynajmniej do porad z forum.

Nie muszę mieć zawsze racji, nigdy nie miałem problemu z tym, by komuś rację przyznać.

14,250

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Tu jest słowo klucz - spontaniczność. Dla wielu ludzi, w tym dla mnie coś takiego praktycznie w ogóle nie istnieje. Kiedy jeszcze miałem terapię, moja terapeutka powiedziała, że nie ma we mnie prawie żadnej spontaniczności, a ja byłem zdziwiony o czym ona mówi bo nawet nie wiedziałem o istnieniu czegoś takiego. Nie wiem jak raka ale ja nie miałbym problemu z rozmową nawet z obcą osobą ale ta rozmowa musiałby być na jakiś konkretny temat. Jeśli nie mam o czym rozmawiać to milczę, rozmowa o głupotach czy jakichś kompletnie nic nie znaczących rzecz trwa zwykle max kilka minut. Zdaje się, że flirt nie istnieje bez spontaniczności ale czym ona tak na prawdę jest w rozmowie? I czym dokładnie jest sam flirt, jak przebiega taka "rozmowa"? Pytam całkowicie poważnie bo zastanawiam się czy ja jeszcze nigdy nie flirtowałem czy może jednak robiłem to ale kompletnie nieświadomie.

Przede wszystkim, choćby z uwagi na to, co czytam w tym wątku, chciałabym napisać, że bardzo fajne jest to, że pytasz, szukasz odpowiedzi na to, co Cię nurtuje i po prostu z nami rozmawiasz. Nie jesteś zamknięty na niewygodne "prawdy", zafiksowany na jakimś punkcie, powtarzając jak mantrę te same, wbite do głowy stwierdzenia, ale naprawdę chcesz się czegoś dowiedzieć. To pokazuje choćby przemyślany sposób zadawania pytań. Co ważne, robisz to w kulturalnej i wyważonej formie. Nie czytałam wszystkich Twoich postów, ale wśród tych, które przeczytałam, nie zauważyłam w Tobie zgorzknienia, a tym bardziej chęci dowalenia komukolwiek tylko dlatego, że masz potrzebę odreagowania jakichś frustracji, nie obwiniasz też całego świata za to, że jest, jaki jest. Wbrew pozorom to wszystko jest ważne i wartościowe. Nie zgub tego wink.

Nie czuję się w tym temacie żadnym ekspertem, ale skoro zapytałeś, a ja miałabym coś więcej napisać, to flirt faktycznie wymaga spontaniczności, a przy tym nieco pewności siebie i odwagi. Tutaj trzeba bardziej się otworzyć i nie bać podjąć ryzyka, bo ono zawsze istnieje. Ryzykiem jest nie tylko brak pożądanej reakcji, ale też późniejszy "moralniak", że coś poszło nie tak, a tym bardziej, że "znowu się nie udało". Tu z kolei z pomocą przychodzi inteligencja i umiejętność wybrnięcia z niezręcznych sytuacji. Jeśli ktoś to w sobie ma i potrafi, to nie będzie miał problemu, ale jeśli nie potrafi, to w razie niepodjęcia gry przez drugą stronę, może się z tym gryźć, czując gorycz porażki i wtedy faktycznie łatwiejsza, bo potencjalnie mniej bolesna, wydaje się postawa asekuracyjna i brak podejmowania takich prób.

A czym jest flirt? W sumie nie jest to łatwe do zdefiniowania, jeśli ktoś nie bardzo wie, o czym mowa. Najprościej mogłabym go opisać jako subtelną, rozgrywającą się na poziomie dwojga osób gierkę, której celem jest pokazanie drugiej osobie, że zwróciliśmy na nią jakąś szczególną, większą niż na innych uwagę, a równocześnie sami też chcemy zwrócić na siebie jej uwagę. To można osiągnąć wymownym gestem, spojrzeniem, słowem, tonem głosu. Możliwości jest mnóstwo, ale tak naprawdę wszystko sprowadza się do pewnego rodzaju zaczepności i zalotności - zależy po której stronie jesteśmy.

P.S.
Slavcel jak sądzę, to kolejne "dziecko" Wykopu?
Gdyby Ci ludzie tyle energii, którą tam zużywają, włożyli w pracę nad sobą, to już dawno powychodziliby ze swoich piwnic i zauważyli, jak bardzo sami siebie niszczą kisząc się we własnym sosie, gdy tymczasem prawdziwe życie toczy się obok i przechodzi im koło nosa.

14,251

Odp: 30lat i cały czas sam
jakis_czlowiek napisał/a:
Herne napisał/a:

Jak się nastawiasz, że nie chcesz nic zmienić, to wiesz...to Ty właśnie koncertowo przegrywasz swoje życie. Na własne życzenie

Jest masa rzeczy, których nie jestem w stanie zmienić.

A część rzeczy zmieniłem, ale to i tak jest za mało, jest nic nie warte.


Wracam po kilku miesiącach i u Ciebie bez zmian. Udaj się na psychoterapię. Najlepiej z doświadczonym psychoterapeutą. Polecam nurt psychodynamiczny. Psychoterapia, to rozmowa terapeutyczna, która jest udowodniona naukowo.

Odkryjesz nowe ścieżki. Być może nawet doświadczysz żałoby i stanów depresyjnych w związku z osadzeniem się w rzeczywistości wolnej od iluzji naszych obron, które miały uchronić nas przed lękiem i cierpieniem.

Mam wrażenie, że nie chcesz odkryć siebie, że nie chcesz spotkać się z prawdą, w której trzeba pracować. Lepiej zasłaniać się maskami i mechanizmami obronnymi, prawda? 5 miesięcy mnie nie było i nie zmieniło się kompletnie nic. Idź proszę do psychoterapeuty. Wykwalifikowany psychoterapeuta ma za sobą 5 lat studiów psychologicznych, 4 lata studium psychoterapii + niezliczone superwizje i dodatowe szkolenia wraz z własną psychoterapią. Warto iść.

14,252 Ostatnio edytowany przez Herne (2023-04-27 07:24:36)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Herne napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

a na argumenty zawsze odpowiadam swoimi kontrargumentami.

I to jest clou problemu smile

Ty KONIECZNIE musisz mieć ostatnie zdanie i przeforsować swój punkt widzenia. Zamiast spróbować te argumenty przemyśleć, ponieważ w większości przypadków pochodzą od ludzi bardziej doświadczonych, którzy JESZCZE chcą Ci tutaj pomóc.

Otóż nie. Nie muszę mieć ostatniego zdania. Jeśli wiem, że nie mam racji, to odpuszczam. Ale skoro mam kontrargumenty, to znaczy, że po prostu wiem jak jest i wiem, że dany argument w moim przypadku nie ma racji bytu.



Otóż...tak. cała dotychczasowa konwersacja z Tobą przebiega na zasadzie:
- ktoś coś doradza
- Twoja odpowiedź: "tak, ALE:....."

Nawet powyższa odpowiedź ma taką konstrukcję.

Ja nie mówię teraz o bezkrytycznym przyjmowaniu wszystkiego. Ale u Ciebie konkretnie ta krytyka przyjmuje rozmiary obrony swojej racji równej obronie niepodległości jakiegoś państwa, za wszelką cenę. Od 4 lat. Cały czas, w kółko i w kółko to samo. Od absolutnie wszystkich. A to już powinno być dla Ciebie samego zastanawiające.
Najlepiej będzie skorzystać z pomocy zewnętrznego specjalisty od psychoterapii (nurt już zależy od wielu czynników).


Edit: Raka sorry za wplecenie w wypowiedż o Tobie nawiązania do Bundy'ego. Ta konstrukcja była zbyt ciężka.

14,253 Ostatnio edytowany przez Herne (2023-04-27 07:02:45)

Odp: 30lat i cały czas sam

Dubel

14,254 Ostatnio edytowany przez Misinx (2023-04-27 10:36:54)

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Roxann napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:

Tępa pizdo, zauważ że szalały za nim kobiety głównie studentki młode zdolne mądre, jak i prawniczki, takie tez uwodził i zabijał, nie przeinaczaj faktów idiotko, to idealny wyznacznik, niedawno był temat na forum facet w związku nagle żonka zaczęła go zdradzać dwójka dzieci i co powiedziała żonka ? „ zdradziłam bo byłeś dla mnie chyba za dobry” puściła się z typem i z nim została jaki z tego morał ? Tutejsi panowie to ciepłe miękkie kluchy, a wy wmawiacie im popierdolone bzdety, chcecie zrobić z nich błaznów, pantoflarzy, nic innego.

Po pierwsze, uważaj jakich słów używasz. Po drugie, nikt nie odpowiada za Twoje urojenia.

Po pierwsze, jebnij się w łeb bo już nie raz pokazywałaś tu swoje omamy, i nie dyktuj mi jakich słów mam używać, będę pisał jak mi się podoba, zwłaszcza do takiej głupiej i cipy jak ty. A po drugie zanim zaczniesz wymyślać i przeinaczać fakty, zapoznaj się z tematem, tak robią ludzie z IQ minimum 99 czyli przeciętni, ty jak wiadomo się do tego grona się  nie zaliczasz.

Dajcie sobie Tadziowi poużywać na forum. On pewnie w rzeczywistości boi się nawet odezwać, to niech sobie chociaż tutaj pofolguje big_smile
Pisz Tadziu, pisz... big_smile "krynico mądrości". Spijamy tu każde twoje słowo big_smile Miażdżysz wszystkich. Ross to się pewnie już nie podniesie po twoich słowach. Prawda Ross ? big_smile
Ja to już dawno czuję się zmiażdżony przez Tadzia... Normalnie mam lęki. Wywaliłem z domu egzemplarz "Pana Tadeusza", bo wpadałem w panikę na sam widok tego imienia tongue

Pomyślałem, że można by tu na forum utworzyć jakieś "Kółko wsparcia dla zmiażdżonych przez Tadzia". No bo nie da się ukryć, że jest to trauma z której się ciężko podźwignąć wink

14,255

Odp: 30lat i cały czas sam

Slavcela można uznać za dziecko wykopa, ale obserwacje dotyczące preferencji kobiet wykluczających taki model urody wykraczają poza ten portal. Już od dłuższego czasu widać, że faceci tak wyglądający jeśli są w związku to na ogół mają co najmniej 30 lat. Młodsi faceci w takim typie mają ogromne problemy ze znalezieniem partnerki, bo pożądany stał się model opisywany w poście o facetach z WWA (i serio tam takich gości można spotkać pełno, szczególnie w rejonie Świętokrzyskiej czy ronda Daszyńskiego, przy największym zagłębiu korpobiurowców na Woli).

14,256 Ostatnio edytowany przez ChuopskiChłop (2023-04-27 11:12:19)

Odp: 30lat i cały czas sam

dubel

14,257

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Slavcela można uznać za dziecko wykopa, ale obserwacje dotyczące preferencji kobiet wykluczających taki model urody wykraczają poza ten portal. Już od dłuższego czasu widać, że faceci tak wyglądający jeśli są w związku to na ogół mają co najmniej 30 lat. Młodsi faceci w takim typie mają ogromne problemy ze znalezieniem partnerki, bo pożądany stał się model opisywany w poście o facetach z WWA (i serio tam takich gości można spotkać pełno, szczególnie w rejonie Świętokrzyskiej czy ronda Daszyńskiego, przy największym zagłębiu korpobiurowców na Woli).

To nie jest typ urody tylko zaniedbanie. Jeżeli ktoś zatrzymał się mentalnie na modzie blokowisk wczesnych lat 90 (czyli wygląd slavcel) to może mieć pretensje tylko do siebie. Niewiele trzeba aby o siebie zadbać i wyglądać jak człowiek.

14,258

Odp: 30lat i cały czas sam
M!ri napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Slavcela można uznać za dziecko wykopa, ale obserwacje dotyczące preferencji kobiet wykluczających taki model urody wykraczają poza ten portal. Już od dłuższego czasu widać, że faceci tak wyglądający jeśli są w związku to na ogół mają co najmniej 30 lat. Młodsi faceci w takim typie mają ogromne problemy ze znalezieniem partnerki, bo pożądany stał się model opisywany w poście o facetach z WWA (i serio tam takich gości można spotkać pełno, szczególnie w rejonie Świętokrzyskiej czy ronda Daszyńskiego, przy największym zagłębiu korpobiurowców na Woli).

To nie jest typ urody tylko zaniedbanie. Jeżeli ktoś zatrzymał się mentalnie na modzie blokowisk wczesnych lat 90 (czyli wygląd slavcel) to może mieć pretensje tylko do siebie. Niewiele trzeba aby o siebie zadbać i wyglądać jak człowiek.

Po pierwsze, tacy mężczyźni nie są zaniedbani. Wielu z nich nie ma nadwagi, trądziku ani problemów z higieną. To zwykli faceci z zakolami, nieco okrągłą twarzą, krótko ostrzyżeni i ogoleni. Nie ma tu nic co świadczyłoby o ich jakimś zaniedbaniu.

Po drugie, taki luźny styl mi się podoba, w przeciwieństwie do tego obecnego. Nie będę go zmieniał tylko dlatego że duża grupa osób zaczęła wysoko zadzierać nosa i nie akceptują niczego innego niż elegancja 24h. Najważniejsze jest aby styl był wygodny dla tego kto z niego korzysta.

14,259 Ostatnio edytowany przez M!ri (2023-04-27 13:09:48)

Odp: 30lat i cały czas sam

Dubel

14,260

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
M!ri napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Slavcela można uznać za dziecko wykopa, ale obserwacje dotyczące preferencji kobiet wykluczających taki model urody wykraczają poza ten portal. Już od dłuższego czasu widać, że faceci tak wyglądający jeśli są w związku to na ogół mają co najmniej 30 lat. Młodsi faceci w takim typie mają ogromne problemy ze znalezieniem partnerki, bo pożądany stał się model opisywany w poście o facetach z WWA (i serio tam takich gości można spotkać pełno, szczególnie w rejonie Świętokrzyskiej czy ronda Daszyńskiego, przy największym zagłębiu korpobiurowców na Woli).

To nie jest typ urody tylko zaniedbanie. Jeżeli ktoś zatrzymał się mentalnie na modzie blokowisk wczesnych lat 90 (czyli wygląd slavcel) to może mieć pretensje tylko do siebie. Niewiele trzeba aby o siebie zadbać i wyglądać jak człowiek.

Po pierwsze, tacy mężczyźni nie są zaniedbani. Wielu z nich nie ma nadwagi, trądziku ani problemów z higieną. To zwykli faceci z zakolami, nieco okrągłą twarzą, krótko ostrzyżeni i ogoleni. Nie ma tu nic co świadczyłoby o ich jakimś zaniedbaniu.

Po drugie, taki luźny styl mi się podoba, w przeciwieństwie do tego obecnego. Nie będę go zmieniał tylko dlatego że duża grupa osób zaczęła wysoko zadzierać nosa i nie akceptują niczego innego niż elegancja 24h. Najważniejsze jest aby styl był wygodny dla tego kto z niego korzysta.

Każdy niech się nosi jak chce, ale musi przyjąć konsekwencje swoich wyborów.

Wujkowi Januszowi pewnie też podobał się jego wąs xD A kobieta jak obetnie włosy na jeża to wiesz jak jej wygodnie?

14,261

Odp: 30lat i cały czas sam
M!ri napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
M!ri napisał/a:

To nie jest typ urody tylko zaniedbanie. Jeżeli ktoś zatrzymał się mentalnie na modzie blokowisk wczesnych lat 90 (czyli wygląd slavcel) to może mieć pretensje tylko do siebie. Niewiele trzeba aby o siebie zadbać i wyglądać jak człowiek.

Po pierwsze, tacy mężczyźni nie są zaniedbani. Wielu z nich nie ma nadwagi, trądziku ani problemów z higieną. To zwykli faceci z zakolami, nieco okrągłą twarzą, krótko ostrzyżeni i ogoleni. Nie ma tu nic co świadczyłoby o ich jakimś zaniedbaniu.

Po drugie, taki luźny styl mi się podoba, w przeciwieństwie do tego obecnego. Nie będę go zmieniał tylko dlatego że duża grupa osób zaczęła wysoko zadzierać nosa i nie akceptują niczego innego niż elegancja 24h. Najważniejsze jest aby styl był wygodny dla tego kto z niego korzysta.

Każdy niech się nosi jak chce, ale musi przyjąć konsekwencje swoich wyborów.

Wujkowi Januszowi pewnie też podobał się jego wąs xD A kobieta jak obetnie włosy na jeża to wiesz jak jej wygodnie?

Znaczy się ogromną rzesza ludzi zostaje arbitralnie wykluczona tylko dlatego że lubi się luźno nosić xD No tak, ale czego się spodziewać po kobietach obecnych czasów. Większość z nich ma MONSTRUALNY kij w wiadomej części ciała i jednocześnie gigantyczne kompleksy na temat swojego pochodzenia, dlatego tak bardzo same przykładają do kwestii wyglądu ogromną wagę i przenoszą swoje oczekiwanie na facetów, wobec których też mają potężny kompleks tych wspomnianych przez ciebie lat 90, więc od nich też oczekują wyglądania jak arabski książę.

Matko, jak ja się cieszę że nie muszę się w tym na codzień babrać. Już wystarcza mi że czasami matka mi dogaduje za mój styl, ale ona też już jest skutecznie ogłupiona mediami i życiem wielkich gwiazd, do których zdają się aspirować obecnie kobiety.

Ja żyje po swojemu.

14,262

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Herne napisał/a:

I to jest clou problemu smile

Ty KONIECZNIE musisz mieć ostatnie zdanie i przeforsować swój punkt widzenia. Zamiast spróbować te argumenty przemyśleć, ponieważ w większości przypadków pochodzą od ludzi bardziej doświadczonych, którzy JESZCZE chcą Ci tutaj pomóc.

Otóż nie. Nie muszę mieć ostatniego zdania. Jeśli wiem, że nie mam racji, to odpuszczam. Ale skoro mam kontrargumenty, to znaczy, że po prostu wiem jak jest i wiem, że dany argument w moim przypadku nie ma racji bytu.



Otóż...tak. cała dotychczasowa konwersacja z Tobą przebiega na zasadzie:
- ktoś coś doradza
- Twoja odpowiedź: "tak, ALE:....."

Nawet powyższa odpowiedź ma taką konstrukcję.

Przecież już wielokrotnie się do tego odnosiłem. Skoro stosowałem się do waszych porad, ale nic to nie dało, a wy nadal nie rozumiecie mojego problemu i wmawiacie mi, że to moja wina, że kobiety mnie z góry odrzucają, mimo że nie miałem nawet szans niczego zepsuć, bo nie zamieniłem z nimi nawet jednego słowa, to jak mam reagować inaczej?

14,263

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Herne napisał/a:

I to jest clou problemu smile

Ty KONIECZNIE musisz mieć ostatnie zdanie i przeforsować swój punkt widzenia. Zamiast spróbować te argumenty przemyśleć, ponieważ w większości przypadków pochodzą od ludzi bardziej doświadczonych, którzy JESZCZE chcą Ci tutaj pomóc.

Otóż nie. Nie muszę mieć ostatniego zdania. Jeśli wiem, że nie mam racji, to odpuszczam. Ale skoro mam kontrargumenty, to znaczy, że po prostu wiem jak jest i wiem, że dany argument w moim przypadku nie ma racji bytu.



Otóż...tak. cała dotychczasowa konwersacja z Tobą przebiega na zasadzie:
- ktoś coś doradza
- Twoja odpowiedź: "tak, ALE:....."

Nawet powyższa odpowiedź ma taką konstrukcję.

Przecież już wielokrotnie się do tego odnosiłem. Skoro stosowałem się do waszych porad, ale nic to nie dało, a wy nadal nie rozumiecie mojego problemu i wmawiacie mi, że to moja wina, że kobiety mnie z góry odrzucają, mimo że nie miałem nawet szans niczego zepsuć, bo nie zamieniłem z nimi nawet jednego słowa, to jak mam reagować inaczej?

14,264

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Herne napisał/a:

I to jest clou problemu smile

Ty KONIECZNIE musisz mieć ostatnie zdanie i przeforsować swój punkt widzenia. Zamiast spróbować te argumenty przemyśleć, ponieważ w większości przypadków pochodzą od ludzi bardziej doświadczonych, którzy JESZCZE chcą Ci tutaj pomóc.

Otóż nie. Nie muszę mieć ostatniego zdania. Jeśli wiem, że nie mam racji, to odpuszczam. Ale skoro mam kontrargumenty, to znaczy, że po prostu wiem jak jest i wiem, że dany argument w moim przypadku nie ma racji bytu.



Otóż...tak. cała dotychczasowa konwersacja z Tobą przebiega na zasadzie:
- ktoś coś doradza
- Twoja odpowiedź: "tak, ALE:....."

Nawet powyższa odpowiedź ma taką konstrukcję.

Przecież już wielokrotnie się do tego odnosiłem. Skoro stosowałem się do waszych porad, ale nic to nie dało, a wy nadal nie rozumiecie mojego problemu i wmawiacie mi, że to moja wina, że kobiety mnie z góry odrzucają, mimo że nie miałem nawet szans niczego zepsuć, bo nie zamieniłem z nimi nawet jednego słowa, to jak mam reagować inaczej?

14,265 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2023-04-27 14:36:30)

Odp: 30lat i cały czas sam

Dubel

14,266

Odp: 30lat i cały czas sam

Raka, ty grasz z ludźmi tutaj w grę która wygląda tak:

Raka: Kobiety mnie ignorują i nie chcą ze mną rozmawiać -> Forum: To musi być z Tobą coś nie tak, jesteś brzydki lub głupi -> Raka: Nieprawda, bo za granicą/drugiej stronie kraju nie miałem problemu z nawiązywaniem znajomości -> Forum: To wyjedź za granicę bądź drugi koniec Polski -> Raka: Nie mogę/Nie chcę bo chcę być akceptowany takim jakim jestem -> Forum: To próbuj dalej -> Raka: Próbuję, ale kobiety mnie ignorują i nie chcą ze mną rozmawiać....

I tak sobie toczysz takie kółeczko przez 4 lata. Do czego to ma zmierzać? Co Ty chcesz usłyszeć? Że kobiety lecą na chadów? Że społeczeństwo zwariowało? Że istnieje hipergamia kobiet? W jaki sposób udowodnienie tych rzeczy ma pomóc na Twój główny problem - dojmującym poczuciem samotności i odrzucenia?

Spoko, masz:

- panuje hipergamia kobiet
- brzydcy są odrzucani
- autystyczni są odrzucani
- kobiety mogą wybierać sobie ciastków jak mają na to ochotę
- być może będzie tak, że do końca swojego życia będziesz samotny i nie zapobiegniesz temu.
- są faceci którzy mają taki problem jak Ty, ale są też tacy którzy zawierają normalne relacje z kobietami i najwyraźniej nie każdy facet finalnie znajdzie dziewczynę i umrze jako singiel.

Lepiej Ci teraz? Masz co chciałeś.

14,267 Ostatnio edytowany przez M!ri (2023-04-27 14:46:38)

Odp: 30lat i cały czas sam

Dubel

14,268 Ostatnio edytowany przez M!ri (2023-04-27 14:43:35)

Odp: 30lat i cały czas sam

Dubel

14,269

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Ja żyje po swojemu.

Po prostu jesteś chłopakiem z nizin społecznych i wygodnie się w nich rozgościłeś. Zamiast starać się zmienić swoje położenie wolisz narzekać że świat jest zły.

14,270

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:

Raka, ty grasz z ludźmi tutaj w grę która wygląda tak:

Raka: Kobiety mnie ignorują i nie chcą ze mną rozmawiać -> Forum: To musi być z Tobą coś nie tak, jesteś brzydki lub głupi -> Raka: Nieprawda, bo za granicą/drugiej stronie kraju nie miałem problemu z nawiązywaniem znajomości -> Forum: To wyjedź za granicę bądź drugi koniec Polski -> Raka: Nie mogę/Nie chcę bo chcę być akceptowany takim jakim jestem -> Forum: To próbuj dalej -> Raka: Próbuję, ale kobiety mnie ignorują i nie chcą ze mną rozmawiać....

I tak sobie toczysz takie kółeczko przez 4 lata. Do czego to ma zmierzać? Co Ty chcesz usłyszeć? Że kobiety lecą na chadów? Że społeczeństwo zwariowało? Że istnieje hipergamia kobiet? W jaki sposób udowodnienie tych rzeczy ma pomóc na Twój główny problem - dojmującym poczuciem samotności i odrzucenia?

Nigdzie nie pisałem, że nie chcę wyjechać, a wręcz przeciwnie, mam to w planach po skończeniu studiów.

Spoko, masz:

- panuje hipergamia kobiet
- brzydcy są odrzucani
- autystyczni są odrzucani
- kobiety mogą wybierać sobie ciastków jak mają na to ochotę
- być może będzie tak, że do końca swojego życia będziesz samotny i nie zapobiegniesz temu.
- są faceci którzy mają taki problem jak Ty, ale są też tacy którzy zawierają normalne relacje z kobietami i najwyraźniej nie każdy facet finalnie znajdzie dziewczynę i umrze jako singiel.

Lepiej Ci teraz? Masz co chciałeś.

Nie, zupełnie nie o to mi chodzi przecież.

14,271

Odp: 30lat i cały czas sam

To o co Ci chodzi? Skończ studia, jedź tam gdzie Cię nie ignorują i problem rozwiązany.

14,272

Odp: 30lat i cały czas sam
M!ri napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Ja żyje po swojemu.

Po prostu jesteś chłopakiem z nizin społecznych i wygodnie się w nich rozgościłeś. Zamiast starać się zmienić swoje położenie wolisz narzekać że świat jest zły.

Ależ faktycznie jestem z ludu pracującego, jednak ja nie mam potrzeby awansu społecznego, gdyż uważam że moje położenie nie jest przyczyną do hańby. Pracuje, będę się uczył dalej, odprowadzam podatki. Nie jestem społecznym pasożytem, po prostu cieszę się swoim może nie bogatym, ale na pewno i nie biednym życiem.

Wielu ludzi natomiast, szczególnie młode kobiety ma wręcz obsesję na punkcie awansu w hierarchii społecznej. Nie cieszą się z tego co mają, ciągle muszą więcej i więcej, i te oczekiwania przelewają na partnerów. De facto jest to potwierdzenie istnienia tej słynnej hipergamii wśród kobiet.

Smutne wnioski są takie, że ludzie mają kompletnie pomieszane obecnie w głowach i zależy im tylko na walce o pozycję w społeczeństwie i o ciągłą konsumpcję. Istna dżungla.

Ja za to swoim strojem i stylem podkreślam że nie wstydzę się swojego pochodzenia i dobrze mi z tym kim jestem - zwykłym prostym człowiekiem.

14,273

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:

Otóż...tak. cała dotychczasowa konwersacja z Tobą przebiega na zasadzie:
- ktoś coś doradza
- Twoja odpowiedź: "tak, ALE:....."

Nawet powyższa odpowiedź ma taką konstrukcję.

Dlatego właśnie to do niczego nie prowadzi. Odbijanie piłeczki trwa cztery lata i Rakastankielia na dobrą sprawę nie wyciągnął z tego żadnych wniosków. Niby twierdzi, że wcielił w życie nasze rady, ale one nie działają, jednak na pytanie, które konkretnie rady ma na myśli, odpowiedzi jak nie było, tak nie ma, a jeśli już coś się pojawia, to tylko jakieś mętne ślizganie.

Przypuszczam, że tutaj najzwyczajniej w świecie skupia na sobie uwagę, czego nie dostaje w realu, dlatego robi jedynie zasłonę dymną, udając, że chce coś zmienić, a przy tym tak długo będzie to ciągnął, jak długo wszystkich, którzy go nią (uwagą) karmią, nie zmęczy.

Foxterier napisał/a:

To o co Ci chodzi?

I to jest bardzo dobre pytanie, ale... czy sam Raka to wie?

14,274 Ostatnio edytowany przez M!ri (2023-04-27 17:44:26)

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

po prostu cieszę się swoim może nie bogatym, ale na pewno i nie biednym życiem.

No modelowe szczęśliwe życie prowadzisz: na lekach, bez szans na dziewczynę (Twoje słowa), zakładasz wątek jak zlikwidować popęd, bo szkoda Ci kasy na prostytutki.
Pełnia szczęścia doprawdy

14,275

Odp: 30lat i cały czas sam
M!ri napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

po prostu cieszę się swoim może nie bogatym, ale na pewno i nie biednym życiem.

No modelowe szczęśliwe życie prowadzisz: na lekach, bez szans na dziewczynę (Twoje słowa), zakładasz wątek jak zlikwidować popęd, bo szkoda Ci kasy na prostytutki.
Pełnia szczęścia doprawdy

Leki to konsekwencja mojego trudnego życia w rodzinie alkoholowej, chorób jej członków i problemów w szkole. Teraz gdy zacząłem leczenie czuję się dużo lepiej niż kilka lat temu.

Dziewczyna hmmm...na wieczór napiszę długą listę powodów, dla których moim zdaniem żadnej się nie podobam. Zobaczysz, że musiałbym się wyrzec praktycznie własnego ja żeby to zrobić.

Popęd mi mocno spadł od założenia tego tematu, mam wrażenie że z każdym tygodniem brania proszków coraz bardziej słabnie. Nie byłem u divy od końca stycznia.

14,276

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:
Herne napisał/a:

Otóż...tak. cała dotychczasowa konwersacja z Tobą przebiega na zasadzie:
- ktoś coś doradza
- Twoja odpowiedź: "tak, ALE:....."

Nawet powyższa odpowiedź ma taką konstrukcję.

Dlatego właśnie to do niczego nie prowadzi. Odbijanie piłeczki trwa cztery lata i Rakastankielia na dobrą sprawę nie wyciągnął z tego żadnych wniosków. Niby twierdzi, że wcielił w życie nasze rady, ale one nie działają, jednak na pytanie, które konkretnie rady ma na myśli, odpowiedzi jak nie było, tak nie ma, a jeśli już coś się pojawia, to tylko jakieś mętne ślizganie.

Bez sensu, żebym wymieniał wszystkie porady, które tu wymieniliście.

Przypuszczam, że tutaj najzwyczajniej w świecie skupia na sobie uwagę, czego nie dostaje w realu, dlatego robi jedynie zasłonę dymną, udając, że chce coś zmienić, a przy tym tak długo będzie to ciągnął, jak długo wszystkich, którzy go nią (uwagą) karmią, nie zmęczy.

Foxterier napisał/a:

To o co Ci chodzi?

I to jest bardzo dobre pytanie, ale... czy sam Raka to wie?

Niczego nie udaję, piszę jak jest. Chcę coś zmienić, ale nadal nie wiem, co. Chcę się dowiedzieć, dlaczego w swojej okolicy nie mogę znaleźć znajomych, o dziewczynie nie wspominając.

14,277

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Chcę coś zmienić, ale nadal nie wiem, co.

idź na terapię

rakastankielia napisał/a:

Chcę się dowiedzieć, dlaczego w swojej okolicy nie mogę znaleźć znajomych, o dziewczynie nie wspominając.

Bo nie umiesz nawiązywać kontaktów społecznych. Jak to zmienić? -> idź na terapię

14,278

Odp: 30lat i cały czas sam
M!ri napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Chcę coś zmienić, ale nadal nie wiem, co.

idź na terapię

rakastankielia napisał/a:

Chcę się dowiedzieć, dlaczego w swojej okolicy nie mogę znaleźć znajomych, o dziewczynie nie wspominając.

Bo nie umiesz nawiązywać kontaktów społecznych. Jak to zmienić? -> idź na terapię

Tak, mityczna terapia, która rozwiązuje wszystkie problemy xd

Gdybym nie umiał nawiązywać kontaktów społecznych, to nie nawiązałbym znajomości za granicą, nie miałbym poznanej w Polsce znajomej z zagranicy, nie miałbym znajomych z drugiego końca Polski, poznanych przez internet. Nie w tym tkwi problem, tylko w tym, że kobiety nie chcą ze mną rozmawiać ani mnie poznawać.

14,279

Odp: 30lat i cały czas sam
Misinx napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Roxann napisał/a:

Po pierwsze, uważaj jakich słów używasz. Po drugie, nikt nie odpowiada za Twoje urojenia.

Po pierwsze, jebnij się w łeb bo już nie raz pokazywałaś tu swoje omamy, i nie dyktuj mi jakich słów mam używać, będę pisał jak mi się podoba, zwłaszcza do takiej głupiej i cipy jak ty. A po drugie zanim zaczniesz wymyślać i przeinaczać fakty, zapoznaj się z tematem, tak robią ludzie z IQ minimum 99 czyli przeciętni, ty jak wiadomo się do tego grona się  nie zaliczasz.

Dajcie sobie Tadziowi poużywać na forum. On pewnie w rzeczywistości boi się nawet odezwać, to niech sobie chociaż tutaj pofolguje big_smile
Pisz Tadziu, pisz... big_smile "krynico mądrości". Spijamy tu każde twoje słowo big_smile Miażdżysz wszystkich. Ross to się pewnie już nie podniesie po twoich słowach. Prawda Ross ? big_smile
Ja to już dawno czuję się zmiażdżony przez Tadzia... Normalnie mam lęki. Wywaliłem z domu egzemplarz "Pana Tadeusza", bo wpadałem w panikę na sam widok tego imienia tongue

Pomyślałem, że można by tu na forum utworzyć jakieś "Kółko wsparcia dla zmiażdżonych przez Tadzia". No bo nie da się ukryć, że jest to trauma z której się ciężko podźwignąć wink

Znowu słoik pękł ci w dupie? Te wyzwania pasławka cię wykończą, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale uświadomię cię że już któryś raz z rzędu pierdolisz o „kółku wsparcia” podejrzewam że marzy ci się zasiąść w kole przegrywów wychowujących bękarta, chciałbyś zapewne być liderem tego jakże szlachetnego kręgu, tylko taka mała rada, jak już znajdziesz czas na takie spotkania w gronie znajomych, to upewnij się przed wyjazdem na owe spotkanie, czy aby sąsiad był tego dnia w pracy, stary przegrany pojebie ahahhahahah

14,280 Ostatnio edytowany przez M!ri (2023-04-27 18:31:35)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Nie w tym tkwi problem, tylko w tym, że kobiety nie chcą ze mną rozmawiać ani mnie poznawać.

Tak masz rację, do końca życia będziesz sam. Kobiet nie zmusisz aby chciały Cię poznać, no bo jak. Nie zmienisz innych ludzi.

14,281

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Bez sensu, żebym wymieniał wszystkie porady, które tu wymieniliście.

Nikt tu przecież nie czekał na listę porad, które do Ciebie zostały skierowane, ale żebyś wymienił te, które TY realnie wcieliłeś w życie.

rakastankielia napisał/a:

Nie w tym tkwi problem, tylko w tym, że kobiety nie chcą ze mną rozmawiać ani mnie poznawać.

Nie chcą z Tobą rozmawiać ani Cię poznawać, bo masz w sobie coś, co do tego nie zachęca. I to NIE jest ich, kobiet, problem, ale Twój.
Swoją drogą, litości, ile jeszcze razy masz zamiar wkleić to samo zdanie?

14,282

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Nie w tym tkwi problem, tylko w tym, że kobiety nie chcą ze mną rozmawiać ani mnie poznawać.

I jak my je mamy zmusić żeby zaczęły z tobą rozmawiać?

14,283 Ostatnio edytowany przez Misinx (2023-04-27 19:47:29)

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Misinx napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:

Po pierwsze, jebnij się w łeb bo już nie raz pokazywałaś tu swoje omamy, i nie dyktuj mi jakich słów mam używać, będę pisał jak mi się podoba, zwłaszcza do takiej głupiej i cipy jak ty. A po drugie zanim zaczniesz wymyślać i przeinaczać fakty, zapoznaj się z tematem, tak robią ludzie z IQ minimum 99 czyli przeciętni, ty jak wiadomo się do tego grona się  nie zaliczasz.

Dajcie sobie Tadziowi poużywać na forum. On pewnie w rzeczywistości boi się nawet odezwać, to niech sobie chociaż tutaj pofolguje big_smile
Pisz Tadziu, pisz... big_smile "krynico mądrości". Spijamy tu każde twoje słowo big_smile Miażdżysz wszystkich. Ross to się pewnie już nie podniesie po twoich słowach. Prawda Ross ? big_smile
Ja to już dawno czuję się zmiażdżony przez Tadzia... Normalnie mam lęki. Wywaliłem z domu egzemplarz "Pana Tadeusza", bo wpadałem w panikę na sam widok tego imienia tongue

Pomyślałem, że można by tu na forum utworzyć jakieś "Kółko wsparcia dla zmiażdżonych przez Tadzia". No bo nie da się ukryć, że jest to trauma z której się ciężko podźwignąć wink

Znowu słoik pękł ci w dupie? Te wyzwania pasławka cię wykończą, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale uświadomię cię że już któryś raz z rzędu pierdolisz o „kółku wsparcia” podejrzewam że marzy ci się zasiąść w kole przegrywów wychowujących bękarta, chciałbyś zapewne być liderem tego jakże szlachetnego kręgu, tylko taka mała rada, jak już znajdziesz czas na takie spotkania w gronie znajomych, to upewnij się przed wyjazdem na owe spotkanie, czy aby sąsiad był tego dnia w pracy, stary przegrany pojebie ahahhahahah

Ohohoho... Dajesz Tadzio, dajeeeessz big_smile !!! 
Synek już jest pełnoletni i nie trzeba go wychowywać. To może Ciebie teraz adoptować ? Nikt Cię pewnie nigdy nie przytulił i dlatego tak mi ciągle wypominasz bękarta. Biedaczysko... No pewnie już za stary jesteś. Przykro mi, że nikt Ci nigdy ciepła nie okazał. Pies się nie chciał z tobą bawić nawet jak ci kość przywiązali.

Pasławek zobacz jak on za Tobą tęskni. Napisz mu coś big_smile On czuje w Tobie ojca jakiego nigdy nie miał.

14,284

Odp: 30lat i cały czas sam

A ja wam powiem, że bym chciał z kolegą R pogadać. Bez prawdziwej rozmowy nie sposób jest ustalić co może być przyczyną, i infantylne wysyłanie na terapię może nie być dobrym rozwiązaniem.

14,285 Ostatnio edytowany przez Foxterier (2023-04-27 20:06:54)

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

A ja wam powiem, że bym chciał z kolegą R pogadać. Bez prawdziwej rozmowy nie sposób jest ustalić co może być przyczyną, i infantylne wysyłanie na terapię może nie być dobrym rozwiązaniem.

No to jest fantastyczny pomysł, oboje wspominaliście że macie trudnośc w nawiązywaniu kontaktów, więc forum to świetne miejsce żeby sobie to nawzajem popróbować - można mailem, można się numerem telefonu wymienić, co kto chce.
Dzięki temu też będziecie mogli zobaczyć czy macie jakieś blokady w budowaniu relacji co się przekłada na wasze inne znajomości.

Skąd u Ciebie ta awersja do terapii, co w Twoim odczuciu się tam robi z człowiekiem?

14,286 Ostatnio edytowany przez Herne (2023-04-27 20:35:25)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Przecież już wielokrotnie się do tego odnosiłem. Skoro stosowałem się do waszych porad, ale nic to nie dało, a wy nadal nie rozumiecie mojego problemu i wmawiacie mi, że to moja wina, że kobiety mnie z góry odrzucają, mimo że nie miałem nawet szans niczego zepsuć, bo nie zamieniłem z nimi nawet jednego słowa, to jak mam reagować inaczej?


rakastankielia (jeszcze raz....który to już raz... big_smile ): do których konkretnie porad. Wystarczy mi wymienić pięć ostatnich, które zastosowałeś i nie podziałały.
Poza tym jak Ty stwierdzasz to odrzucanie? Pytam, ponieważ niebezpiecznie rodzi mi się w głowie obraz pt:
Idzie Raka ulicą, żadna kobieta na niego nie spojrzy w więc Jego konkluzja: "Ale one wszystkie mnie odrzuciły!!!"
Czego Ty właściwie oczekujesz od tych kobiet? Ze będą Ci się rzucały w ramiona gdy tylko na nie spojrzysz?


Olinka napisał/a:
Herne napisał/a:

Otóż...tak. cała dotychczasowa konwersacja z Tobą przebiega na zasadzie:
- ktoś coś doradza
- Twoja odpowiedź: "tak, ALE:....."

Nawet powyższa odpowiedź ma taką konstrukcję.

Dlatego właśnie to do niczego nie prowadzi. Odbijanie piłeczki trwa cztery lata i Rakastankielia na dobrą sprawę nie wyciągnął z tego żadnych wniosków. Niby twierdzi, że wcielił w życie nasze rady, ale one nie działają, jednak na pytanie, które konkretnie rady ma na myśli, odpowiedzi jak nie było, tak nie ma, a jeśli już coś się pojawia, to tylko jakieś mętne ślizganie.

Przypuszczam, że tutaj najzwyczajniej w świecie skupia na sobie uwagę, czego nie dostaje w realu, dlatego robi jedynie zasłonę dymną, udając, że chce coś zmienić, a przy tym tak długo będzie to ciągnął, jak długo wszystkich, którzy go nią (uwagą) karmią, nie zmęczy.

Foxterier napisał/a:

To o co Ci chodzi?

I to jest bardzo dobre pytanie, ale... czy sam Raka to wie?

Tak, Olinko masz tutaj pełną rację. A schemat zwracania na siebie uwagi na forum za wszelką cenę (będący najprawdopodobniej deficytem tejże uwagi w życiu w realu) jest zadziwiająco powtarzalny nie tylko u tej osoby.


rakastankielia napisał/a:

Niczego nie udaję, piszę jak jest. Chcę coś zmienić, ale nadal nie wiem, co. Chcę się dowiedzieć, dlaczego w swojej okolicy nie mogę znaleźć znajomych, o dziewczynie nie wspominając.

To jeszcze raz ( smile ): a więc to forum Tobie nie pomoże. Nie pomogło przez 4 lata, nie pomoże przez następne 4. Lub więcej.

Pytanie...i co teraz rakastankielia?
Co zamierzasz zrobić dalej?


rakastankielia napisał/a:

Tak, mityczna terapia, która rozwiązuje wszystkie problemy xd

Tak, dokładnie, ta mityczna terapia. Użycie tego słowa przez Ciebie jednoznacznie określa Twoje podejście, a z takim podejściem rzeczywiście będzie problem z terapią.
Ona nie rozwiąże problemów, ponieważ nikt nie rozwiąże ich za Ciebie. Terapeuta to nie cudotwórca, ale może wskazać drogę do ich rozwiązania. Może pomóc zidentyfikować problem, ale to od Ciebie będzie zależało, co dalej z tym zrobisz.

rakastankielia napisał/a:

Gdybym nie umiał nawiązywać kontaktów społecznych, to nie nawiązałbym znajomości za granicą, nie miałbym poznanej w Polsce znajomej z zagranicy, nie miałbym znajomych z drugiego końca Polski, poznanych przez internet. Nie w tym tkwi problem, tylko w tym, że kobiety nie chcą ze mną rozmawiać ani mnie poznawać.

rakastankielia powiedz...jak Ty sobie wyobrażasz takie kontakty z kobietą? Pytam o Twoje wyobrażenie tego "poznawania" Ciebie przez kogoś innego. Może tutaj jest problem? Właśnie w tym wyobrażeniu?

14,287 Ostatnio edytowany przez Gary (2023-04-27 22:08:07)

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Misinx napisał/a:

Pisz Tadziu, pisz... big_smile "krynico mądrości". Spijamy tu każde twoje słowo big_smile
... Pomyślałem, że można by tu na forum utworzyć jakieś "Kółko wsparcia dla zmiażdżonych przez Tadzia".

Znowu słoik pękł ci w dupie?

Kurde... trudno wytrzymać nie śmiejąc się do ekranu jak lecą te grzecznośći. smile smile

Kółko wsparcia może nieee... ale jakaś litania byłaby dobra...

Tadziu, Krynico mądrości,
Tadziu, Oazo spokoju,
...


Podobno parasola nie można w d... otworzyć.
A można słoik włożyć?

14,288

Odp: 30lat i cały czas sam
Gary napisał/a:
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Misinx napisał/a:

Pisz Tadziu, pisz... big_smile "krynico mądrości". Spijamy tu każde twoje słowo big_smile
... Pomyślałem, że można by tu na forum utworzyć jakieś "Kółko wsparcia dla zmiażdżonych przez Tadzia".

Znowu słoik pękł ci w dupie?

Kurde... trudno wytrzymać nie śmiejąc się do ekranu jak lecą te grzecznośći. smile smile

Kółko wsparcia może nieee... ale jakaś litania byłaby dobra...

Tadziu, Krynico mądrości,
Tadziu, Oazo spokoju,
...


Podobno parasola nie można w d... otworzyć.
A można słoik włożyć?

Ja nie wiem o co mu chodzi z tym słoikiem w dupie, ale pewnie Freud by to jakoś wytłumaczył. Zresztą Tadzio dla Freuda to byłby fajny materiał, ale myslę, że bardzo prosty do analizy. On jest tak powtarzalny... big_smile Widać, co go boli i co mu leży na wątrobie. W sumie to żal gościa, bo pewnie to jeszcze młode, a już nie rokuje.

14,289 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2023-04-27 22:19:23)

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:

Poza tym jak Ty stwierdzasz to odrzucanie? Pytam, ponieważ niebezpiecznie rodzi mi się w głowie obraz pt:
Idzie Raka ulicą, żadna kobieta na niego nie spojrzy w więc Jego konkluzja: "Ale one wszystkie mnie odrzuciły!!!"
Czego Ty właściwie oczekujesz od tych kobiet? Ze będą Ci się rzucały w ramiona gdy tylko na nie spojrzysz?

Nie. Przecież nie mówię o tym, że mają do mnie zagadywać na ulicy. Ale jak zagaduję do kobiety (niekoniecznie w celach matrymonialnych, a po prostu koleżeńskich), to fajnie by było, żeby przynajmniej coś odpowiedziała (nie zdawkowo) i chciała ze mną pogadać. A póki co to jestem ignorowany i żadna nie chce mnie poznać, bo od razu zakłada, że nie jest zainteresowana.

Tak, Olinko masz tutaj pełną rację. A schemat zwracania na siebie uwagi na forum za wszelką cenę (będący najprawdopodobniej deficytem tejże uwagi w życiu w realu) jest zadziwiająco powtarzalny nie tylko u tej osoby.

Nie, ja tylko chcę się dowiedzieć, w czym rzecz.

To jeszcze raz ( smile ): a więc to forum Tobie nie pomoże. Nie pomogło przez 4 lata, nie pomoże przez następne 4. Lub więcej.

Pytanie...i co teraz rakastankielia?
Co zamierzasz zrobić dalej?

Nie wiem. Ale polubiłem to forum, więc nie odejdę tongue

Tak, dokładnie, ta mityczna terapia. Użycie tego słowa przez Ciebie jednoznacznie określa Twoje podejście, a z takim podejściem rzeczywiście będzie problem z terapią.
Ona nie rozwiąże problemów, ponieważ nikt nie rozwiąże ich za Ciebie. Terapeuta to nie cudotwórca, ale może wskazać drogę do ich rozwiązania. Może pomóc zidentyfikować problem, ale to od Ciebie będzie zależało, co dalej z tym zrobisz.

Mityczna odnosi się do tego, że gdziekolwiek jakiś mężczyzna pisze o problemach, to zaraz zlatują się ludzie i piszą tylko terapia i terapia. Zrozumcie, że nie zawsze terapia jest rozwiązaniem. A już na pewno nie pierwszym, które powinno przyjść na myśl. Takie osoby traktują terapię jak jakiś cudowny lek na wszystkie problemy i  zakładają, że problem jest w danej osobie, ale nie zawsze tak jest i takim osobom terapia nie pomoże. Jak już pisałem, zamierzam się na taką terapię wybrać, bo wszystkie inne rozwiązania zawiodły. Choć póki co żadni psychologowie nie byli w stanie znaleźć przyczyny problemu. Jeśli terapeuta ten problem znajdzie, to od razu zajmę się jego rozwiązaniem.

rakastankielia powiedz...jak Ty sobie wyobrażasz takie kontakty z kobietą? Pytam o Twoje wyobrażenie tego "poznawania" Ciebie przez kogoś innego. Może tutaj jest problem? Właśnie w tym wyobrażeniu?

No tak jak poznają się ludzie. Czyli zagaduję do dziewczyny (np. na uczelni czy jakimś wydarzeniu związanym z zainteresowaniami), zaczynamy rozmawiać (czyli ona również przejmuje inicjatywę i wykazuje zainteresowanie, a nie tylko słucha i zdawkowo odpowiada, bo tak się tego ciągnąć nie da), wymieniamy się kontaktami, zaczynamy się częściej widywać, idę z nią na jakąś imprezę czy do znajomych, w ten sposób poszerzając grono znajomych i w końcu się z kimś zwiążę, jak nie z tą dziewczyną, to z którąś z koleżanek. Albo nawet i bez tego, ale przynajmniej będę miał znajomych, z którymi będę mógł się regularnie spotykać i to już na początek wystarczy.

14,290

Odp: 30lat i cały czas sam

Na co komu szmata, która daje dupy po klubach i ma na koncie kilkadziesiąt penisów?

Serio panowie, aż tak upadacie, by uganiać się za takimi kurwami?

14,291

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Przede wszystkim, choćby z uwagi na to, co czytam w tym wątku, chciałabym napisać, że bardzo fajne jest to, że pytasz, szukasz odpowiedzi na to, co Cię nurtuje i po prostu z nami rozmawiasz. Nie jesteś zamknięty na niewygodne "prawdy", zafiksowany na jakimś punkcie, powtarzając jak mantrę te same, wbite do głowy stwierdzenia, ale naprawdę chcesz się czegoś dowiedzieć. To pokazuje choćby przemyślany sposób zadawania pytań. Co ważne, robisz to w kulturalnej i wyważonej formie. Nie czytałam wszystkich Twoich postów, ale wśród tych, które przeczytałam, nie zauważyłam w Tobie zgorzknienia, a tym bardziej chęci dowalenia komukolwiek tylko dlatego, że masz potrzebę odreagowania jakichś frustracji, nie obwiniasz też całego świata za to, że jest, jaki jest. Wbrew pozorom to wszystko jest ważne i wartościowe. Nie zgub tego wink.

Nie czuję się w tym temacie żadnym ekspertem, ale skoro zapytałeś, a ja miałabym coś więcej napisać, to flirt faktycznie wymaga spontaniczności, a przy tym nieco pewności siebie i odwagi. Tutaj trzeba bardziej się otworzyć i nie bać podjąć ryzyka, bo ono zawsze istnieje. Ryzykiem jest nie tylko brak pożądanej reakcji, ale też późniejszy "moralniak", że coś poszło nie tak, a tym bardziej, że "znowu się nie udało". Tu z kolei z pomocą przychodzi inteligencja i umiejętność wybrnięcia z niezręcznych sytuacji. Jeśli ktoś to w sobie ma i potrafi, to nie będzie miał problemu, ale jeśli nie potrafi, to w razie niepodjęcia gry przez drugą stronę, może się z tym gryźć, czując gorycz porażki i wtedy faktycznie łatwiejsza, bo potencjalnie mniej bolesna, wydaje się postawa asekuracyjna i brak podejmowania takich prób.

A czym jest flirt? W sumie nie jest to łatwe do zdefiniowania, jeśli ktoś nie bardzo wie, o czym mowa. Najprościej mogłabym go opisać jako subtelną, rozgrywającą się na poziomie dwojga osób gierkę, której celem jest pokazanie drugiej osobie, że zwróciliśmy na nią jakąś szczególną, większą niż na innych uwagę, a równocześnie sami też chcemy zwrócić na siebie jej uwagę. To można osiągnąć wymownym gestem, spojrzeniem, słowem, tonem głosu. Możliwości jest mnóstwo, ale tak naprawdę wszystko sprowadza się do pewnego rodzaju zaczepności i zalotności - zależy po której stronie jesteśmy.

P.S.
Slavcel jak sądzę, to kolejne "dziecko" Wykopu?
Gdyby Ci ludzie tyle energii, którą tam zużywają, włożyli w pracę nad sobą, to już dawno powychodziliby ze swoich piwnic i zauważyli, jak bardzo sami siebie niszczą kisząc się we własnym sosie, gdy tymczasem prawdziwe życie toczy się obok i przechodzi im koło nosa.

Dziękuję za miłe słowa i za wyjaśnienie czym jest flirt. Odkąd dołączyłem do forum dowiedziałem się o wielu rzeczach, które dla większości ludzi są i zawsze były całkowicie oczywiste tak jak chociażby ten flirt. Uwielbiam dowiadywać się nowych rzeczy i kiedy tylko poznaje jakieś nowe pojęcie czy zjawisko to chcę się dowiedzieć o tym jak najwięcej, stąd tyle moich pytań na forum i z pewnością pojawi się jeszcze więcej. Nie chodzi tu tylko o ciekawość ale o jeszcze jedną nawet ważniejszą dla mnie kwestię. Jest nią nadzieja, że dzięki całej tej wiedzy, wszystkim odpowiedziom na moje pytania uda mi się dowiedzieć co chciałbym robić w życiu. Większość ludzi nawet się nad tym nie zastanawia bo już w szkole czy max na studiach wiedzą co chcą robić, a ja jestem już po studiach i wciąż nie wiem. Pewnie to brzmi absurdalnie, że coś co dla większości ludzi jest tak oczywiste, że nawet nie muszą się nad tym zastanawiać dla mnie jest sprawą życia i śmierci. Faktycznie nie odczuwam chęci dowalenia komukolwiek i co jest nawet trochę dziwne nie czuję też frustracji no może poza seksualną. Mimo iż moja obecna sytuacja jest jeszcze gorsza niż niektórych panów z forum to jakoś nie czuję ani zgorzknienia, ani nienawiści do świata, ani nawet nie porzuciłem nadziei na lepsze życie choć wiem, że może być złudna. Sam tego nie rozumiem, mimo całej tej pustki w moim życiu ciągle marzę o dosięgnięciu gwiazd i nie potrafię z tego zrezygnować mimo iż próbowałem. Czy ktoś z was to rozumie?

No i nieźle mnie zaciekawiłaś z tym flirtem, brzmi mega interesująco i co najciekawsze wywołuje u mnie emocje, której nie doświadczyłem od bardzo dawna - ekscytację. Nie wiem czy powinienem się z tego cieszyć bo kiedy chcę się czegoś dowiedzieć, chcę czegoś doświadczyć, a nie mogę to boli coraz mocniej. Według twojego opisu flirt jest rozmową ale na zupełnie innym poziomie niż taka zwykła rozmowa, a skoro nawet taka zwykła rozmowa choćby tu na forum jest zaskakująco przyjemna to aż ciężko mi sobie wyobrazić jaki byłby prawdziwy flirt.

14,292 Ostatnio edytowany przez Foxterier (2023-04-27 23:33:26)

Odp: 30lat i cały czas sam

Mityczna odnosi się do tego, że gdziekolwiek jakiś mężczyzna pisze o problemach, to zaraz zlatują się ludzie i piszą tylko terapia i terapia. Zrozumcie, że nie zawsze terapia jest rozwiązaniem. A już na pewno nie pierwszym, które powinno przyjść na myśl. Takie osoby traktują terapię jak jakiś cudowny lek na wszystkie problemy i  zakładają, że problem jest w danej osobie, ale nie zawsze tak jest i takim osobom terapia nie pomoże. Jak już pisałem, zamierzam się na taką terapię wybrać, bo wszystkie inne rozwiązania zawiodły. Choć póki co żadni psychologowie nie byli w stanie znaleźć przyczyny problemu. Jeśli terapeuta ten problem znajdzie, to od razu zajmę się jego rozwiązaniem.

Widać czasami Raka że masz takie dziecięce pragnienia w sobie i że rozwojowo zatrzymałeś się jednak parę lat wstecz - jesteś jak taki bobas z którym dzieci nie chcą się bawić na placu zabaw, on nie wie dlaczego i przybiega poskarżyć się mamie żeby z nimi coś zrobiła.

Terapia nie jest lekiem na całe zło. Ona nie sprawi że kobiety które Cię do tej pory ignorowały przestaną to robić. Ale praca z terapeutą/terapeutką (przy Twojej chęci) pozwoli Ci lepiej zrozumieć samego siebie.

Na forum możesz klepać te posty jeszcze przez 10 lat i nic konstruktywnego z tego nie wyniknie, bo 1) my nie wiemy jak Ty się zachowujesz na żywo i jak wyglądają Twoje próby zagadania do kobiet 2) nie wiemy każda z tych kobiet cię ignoruje 3) możesz omijać niewygodne pytania i wątki i bawić się w "tak, ale" w nieskończoność.

Terapia umożliwia:
- zawarcie relacji terapeutycznej - autentycznego kontaktu z żywym drugim człowiekiem który przez 50 minut poświęca Ci pełną uwagę, nie ocenia, nie doradza, nie próbuje naprawić, po prostu jest z Tobą w relacji. Dla takich osób jak Ty, które przez całe życie są ignorowane, 50 minut autentycznego zainteresowania może wydawać się przerażające
- w gabinecie Twoje mechanizmy obronne są bardziej widoczne. Terapeuta widzi czy nawiązujesz kontakt wzrokowy, kiedy drży Ci głos, kiedy drżą Ci ręce, kiedy unikasz odpowiedzi na trudne pytania albo zmieniasz temat
- w terapii identyfikujesz swoje dominujące mechanizmy obronne jak choćby projekcję (przypisywanie drugiej osobie własnych uczuć których się nie akceptuje), introjekcję (wszystkie przekonania wkładane nam do głowy za dzieciaka jak ryby i dzieci głosu nie mają, żydzi to złodzieje, kobiety lecą tylko na kasę, faceci nie płaczą), konfluencję (zlewanie się z innymi i brak wyodrębnienia), egotyzm, defleksję itp. itd.
- terapeuta może ci pomóc zbadać swój genogram i zobaczyć jak relacje w Twojej rodzinie mogły Cię ukształtować i jaki wpływ na Ciebie mają - nie tylko rodzice ale też dziadkowie, pradziadkowie, ciotki, kuzynki
- pomóc zobaczyć jaki styl przywiązania reprezentujesz
- pomóc zidentyfikować, nazwać i przeżyć emocje które Ci towarzyszą - smutek z samotności, gniew z odrzucenia, wstyd, żal, niechęć itp.

Naprawdę nie wiem co takiego złego może Ci wyrządzić psychoterapeuta który spełnia wymogi Polskiego Towarzystwa Psychoterapii i podlega regularnej superwizji? Najgorsze co Ci tam grozi to autentyczny kontakt z drugim człowiekiem i z samym sobą. A to jest trudniejsze niż bezrefleksyjne granie na forum w "za granicą i z drugiej strony Polski dziewczyny ze mną rozmawiają a tutaj nie chcą, pls help".

Ale wiesz, to jest Twoja brocha co Ty zrobisz - to jak próba uświadomienia alkoholikowi, narkomanowi czy hazardziście że ma problem. Dopóki taki delikwent sam nie poczuje że potrzebuje pomocy to może tak w dysfukcji funkcjonować całe życie.

14,293

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Nie. Przecież nie mówię o tym, że mają do mnie zagadywać na ulicy. Ale jak zagaduję do kobiety (niekoniecznie w celach matrymonialnych, a po prostu koleżeńskich), to fajnie by było, żeby przynajmniej coś odpowiedziała (nie zdawkowo) i chciała ze mną pogadać. A póki co to jestem ignorowany i żadna nie chce mnie poznać, bo od razu zakłada, że nie jest zainteresowana.

A więc umiesz czytać w myślach kobiet...
Mistrzu! Prowadź!

rakastankielia, a może to ty zakładasz, że ona zakłada, że....I może to jest problemem? Twoje założenia, że się na pewno nie uda. I Twoja desperacja, żeby się za wszelką cenę udało. Ile miałeś tych "porażek" w zagadaniu?

rakastankielia napisał/a:
Herne napisał/a:

Tak, Olinko masz tutaj pełną rację. A schemat zwracania na siebie uwagi na forum za wszelką cenę (będący najprawdopodobniej deficytem tejże uwagi w życiu w realu) jest zadziwiająco powtarzalny nie tylko u tej osoby.


Nie, ja tylko chcę się dowiedzieć, w czym rzecz.

Tylko równocześnie można odnieść właśnie dokładnie  takie wrażenie, że to uwaga innych skierowana na Ciebie jest tym, do czego wykorzystujesz to forum. Masz tutaj możliwość rozmowy, a realu tego nie masz i tego Ci brakuje. A jak dostajesz poradę, co z tym zrobić to jej nie chcesz wdrożyć, ponieważ mogłoby to oznaczać odpłynięcie od tej bezpiecznej przystani na nieznane wody.

rakastankielia napisał/a:
Herne napisał/a:

To jeszcze raz ( smile ): a więc to forum Tobie nie pomoże. Nie pomogło przez 4 lata, nie pomoże przez następne 4. Lub więcej.

Pytanie...i co teraz rakastankielia?
Co zamierzasz zrobić dalej?

Nie wiem. Ale polubiłem to forum, więc nie odejdę tongue

Nikt Ci nie karze. Ale nie zdziw się, jeżeli wszyscy tutaj odpuszczą rozmowę z Tobą. Widzisz, w niektórych wątkach wypowiadasz się z sensem i widać, że myślisz....do momentu jak nie zaczniesz znowu swojej standardowej wypowiedzi: "Bo one mnie odrzucają na wstępie..." i wtedy, widząc to po raz tysięczny, przestaje się już chcieć.

rakastankielia napisał/a:
Herne napisał/a:

Tak, dokładnie, ta mityczna terapia. Użycie tego słowa przez Ciebie jednoznacznie określa Twoje podejście, a z takim podejściem rzeczywiście będzie problem z terapią.
Ona nie rozwiąże problemów, ponieważ nikt nie rozwiąże ich za Ciebie. Terapeuta to nie cudotwórca, ale może wskazać drogę do ich rozwiązania. Może pomóc zidentyfikować problem, ale to od Ciebie będzie zależało, co dalej z tym zrobisz.

Mityczna odnosi się do tego, że gdziekolwiek jakiś mężczyzna pisze o problemach, to zaraz zlatują się ludzie i piszą tylko terapia i terapia. Zrozumcie, że nie zawsze terapia jest rozwiązaniem. A już na pewno nie pierwszym, które powinno przyjść na myśl. Takie osoby traktują terapię jak jakiś cudowny lek na wszystkie problemy i  zakładają, że problem jest w danej osobie, ale nie zawsze tak jest i takim osobom terapia nie pomoże. Jak już pisałem, zamierzam się na taką terapię wybrać, bo wszystkie inne rozwiązania zawiodły. Choć póki co żadni psychologowie nie byli w stanie znaleźć przyczyny problemu. Jeśli terapeuta ten problem znajdzie, to od razu zajmę się jego rozwiązaniem.

U ilu ich byłeś, że użyłeś liczby mnogiej?
A skąd wiesz, że problem nie jest w Tobie?
Tak, terapia to zapewne nie jest remedium na wszystko i nie jest także zapewne cudownym lekiem na całe zło.
Ale u Ciebie, w Twoich wypowiedziach, wyczuwa się problemy w komunikacji lub w zrozumieniu intencji ludzkich względem Ciebie. Wyczuwa się ponadstandardowy upór i niechęć do zmiany. Uparte trzymanie się bezpiecznych schematów. I trwa to wszystko także ponad standardowo długo. A to może być już grubszy temat do rozwiązania.

Oczywiście to tylko i wyłącznie moje gdybanie, odczucia płynące z przekazu pisanego. I oczywiście mogę się mylić, ze względu na ograniczenia to tylko syntetyczny przekaz niewerbalny.

rakastankielia napisał/a:
Herne napisał/a:

rakastankielia powiedz...jak Ty sobie wyobrażasz takie kontakty z kobietą? Pytam o Twoje wyobrażenie tego "poznawania" Ciebie przez kogoś innego. Może tutaj jest problem? Właśnie w tym wyobrażeniu?

No tak jak poznają się ludzie. Czyli zagaduję do dziewczyny (np. na uczelni czy jakimś wydarzeniu związanym z zainteresowaniami), zaczynamy rozmawiać (czyli ona również przejmuje inicjatywę i wykazuje zainteresowanie, a nie tylko słucha i zdawkowo odpowiada, bo tak się tego ciągnąć nie da), wymieniamy się kontaktami, zaczynamy się częściej widywać, idę z nią na jakąś imprezę czy do znajomych, w ten sposób poszerzając grono znajomych i w końcu się z kimś zwiążę, jak nie z tą dziewczyną, to z którąś z koleżanek. Albo nawet i bez tego, ale przynajmniej będę miał znajomych, z którymi będę mógł się regularnie spotykać i to już na początek wystarczy.

Na którym etapie obecnie się zatrzymujesz?

14,294

Odp: 30lat i cały czas sam

Dobra, powiem szczerze zainspirował mnie post użytkownika kozikiewicz z naszego ukochanego świętego tagu #przegryw. Oto lista powodów dla których nie mam dziewczyny:

-jestem zwyczajny z twarzy (slavcel)
-mam nadwagę 15kg
-mam trądzik
-mam ginekomastię
-prawdopodobnie mam zespół aspergera
-nie mam o czym gadać z rówieśnikami
-nie chodzę na imprezy
-nie chodzę do klubów
-mieszkam z matką
-mam luźne podejście do ubioru i ogólnej stylówy
-mam same męskie tematy i zainteresowania
-mam depresję
-mam nerwicę
-mam ocd
-nie interesuje mnie główny ściek mainstreamu
-jestem socjalistą i nie gonię za zyskiem
-mam silnie rozwinięte poczucie odrębności
-potrzebuję własnej przestrzeni
-mam ogrom negatywnych życiowych doświadczeń
-mój styl rozmowy jest trudny dla kobiet
-mam specyficzne poczucie humoru
-słucham starej muzyki (eurodisco,italodisco)
-śmieję się często z patologii kobiecego zachowania
-chodzę na divy
-mam niskopłatną pracę
-mam tylko licencjat a nie magistra
-nie mam samochodu
-nie mam przynajmniej miliona na koncie
-czytam wykop
-wierzę w blackpill
-denerwuje mnie niezorganizowany współczesny styl życia
-nie chcę mieć dzieci
-nie akceptuję laski brzydszej ode mnie
-lubię JBZD
-dużo gram w gierki
-piję energetyki
-jestem społecznie wycofany, wolę rozrywki w samotności bądź niewielkim gronie
-jestem pełen melancholii i nostalgii
-nie lubię dawać prezentów
-jestem Polakiem (dla młodych kobiet to potężna wada)
-podchodzę spokojnie do życia
-lubię fastfoody i słodycze
-lubię starocie i dawny styl mieszkalnictwa, a nie te małpie klatki deweloperskie
-wolę mieszkać w bloku

Może ktoś chętny też wypisać swoje powody niezrozumienia ze strony kobiet?

14,295

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

A ja wam powiem, że bym chciał z kolegą R pogadać. Bez prawdziwej rozmowy nie sposób jest ustalić co może być przyczyną, i infantylne wysyłanie na terapię może nie być dobrym rozwiązaniem.

No to jest fantastyczny pomysł, oboje wspominaliście że macie trudnośc w nawiązywaniu kontaktów, więc forum to świetne miejsce żeby sobie to nawzajem popróbować - można mailem, można się numerem telefonu wymienić, co kto chce.
Dzięki temu też będziecie mogli zobaczyć czy macie jakieś blokady w budowaniu relacji co się przekłada na wasze inne znajomości.

Skąd u Ciebie ta awersja do terapii, co w Twoim odczuciu się tam robi z człowiekiem?

Nie tyle awersja, co po prostu nie podoba mi się, że dzisiaj lekiem na każdy ludzki problem zdaje się być terapia. Serio, każdy praktycznie słysząc o czyichś problemach życiowych od razu, niejako z automatu doradza terapię. Moim zdaniem to trochę próba odsunięcia takich osób i nawet pewnego rodzaju stygmatyzacja. Często wiele problemów z którymi od razu kierujemy delikwenta na terapię dało by się rozwiązać na zwykłym, międzyludzkim poziomie, przy zaangażowaniu osób bliskich i znajomych takiego człowieka.

Niektórzy wolą jednak wybulić 300 zł za godzinę rozmowy z obcym człowiekiem, niejako najemnikiem, któremu powierza ogrom spraw, których czasami boją się poruszyć w rozmowie z najbliższymi. Terapeuta zaczyna robić jako taki substytut bliższych relacji, no ale w sumie ciężko się dziwić, lata niewłaściwych przemian społecznych doprowadziły do epidemii samotności w społeczeństwie.

14,296

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:

Mityczna odnosi się do tego, że gdziekolwiek jakiś mężczyzna pisze o problemach, to zaraz zlatują się ludzie i piszą tylko terapia i terapia. Zrozumcie, że nie zawsze terapia jest rozwiązaniem. A już na pewno nie pierwszym, które powinno przyjść na myśl. Takie osoby traktują terapię jak jakiś cudowny lek na wszystkie problemy i  zakładają, że problem jest w danej osobie, ale nie zawsze tak jest i takim osobom terapia nie pomoże. Jak już pisałem, zamierzam się na taką terapię wybrać, bo wszystkie inne rozwiązania zawiodły. Choć póki co żadni psychologowie nie byli w stanie znaleźć przyczyny problemu. Jeśli terapeuta ten problem znajdzie, to od razu zajmę się jego rozwiązaniem.

Widać czasami Raka że masz takie dziecięce pragnienia w sobie i że rozwojowo zatrzymałeś się jednak parę lat wstecz - jesteś jak taki bobas z którym dzieci nie chcą się bawić na placu zabaw, on nie wie dlaczego i przybiega poskarżyć się mamie żeby z nimi coś zrobiła.

No za dzieciaka też nie miałem znajomych i nikt się ze mną nie bawił, więc nic dziwnego, że chciałbym jednak doświadczyć chociaż namiastki życia przeciętnej osoby w moim wieku... Ale bez przesady z tym zatrzymaniem w rozwoju, zawsze byłem dojrzalszy od rówieśników.

Terapia nie jest lekiem na całe zło. Ona nie sprawi że kobiety które Cię do tej pory ignorowały przestaną to robić. Ale praca z terapeutą/terapeutką (przy Twojej chęci) pozwoli Ci lepiej zrozumieć samego siebie.

Ale ja rozumiem samego siebie.

Na forum możesz klepać te posty jeszcze przez 10 lat i nic konstruktywnego z tego nie wyniknie, bo 1) my nie wiemy jak Ty się zachowujesz na żywo i jak wyglądają Twoje próby zagadania do kobiet 2) nie wiemy każda z tych kobiet cię ignoruje 3) możesz omijać niewygodne pytania i wątki i bawić się w "tak, ale" w nieskończoność.

W jaki sposób ma mi więc pomóc psychoterapia? Terapeuta też nie będzie wiedział, jak się zachowuję na żywo ani jak wygląda to ignorowanie ze strony kobiet.

Terapia umożliwia:
- zawarcie relacji terapeutycznej - autentycznego kontaktu z żywym drugim człowiekiem który przez 50 minut poświęca Ci pełną uwagę, nie ocenia, nie doradza, nie próbuje naprawić, po prostu jest z Tobą w relacji. Dla takich osób jak Ty, które przez całe życie są ignorowane, 50 minut autentycznego zainteresowania może wydawać się przerażające

Nie będzie to przerażające. Tylko że chciałbym autentycznego kontaktu z człowiekiem, który faktycznie jest zainteresowany tym, co mam do powiedzenia, a nie z człowiekiem, któremu za to zainteresowanie płacę.

- w gabinecie Twoje mechanizmy obronne są bardziej widoczne. Terapeuta widzi czy nawiązujesz kontakt wzrokowy, kiedy drży Ci głos, kiedy drżą Ci ręce, kiedy unikasz odpowiedzi na trudne pytania albo zmieniasz temat

Tu się zgodzę.

- w terapii identyfikujesz swoje dominujące mechanizmy obronne jak choćby projekcję (przypisywanie drugiej osobie własnych uczuć których się nie akceptuje), introjekcję (wszystkie przekonania wkładane nam do głowy za dzieciaka jak ryby i dzieci głosu nie mają, żydzi to złodzieje, kobiety lecą tylko na kasę, faceci nie płaczą), konfluencję (zlewanie się z innymi i brak wyodrębnienia), egotyzm, defleksję itp. itd.

Tu również się zgodzę.

- terapeuta może ci pomóc zbadać swój genogram i zobaczyć jak relacje w Twojej rodzinie mogły Cię ukształtować i jaki wpływ na Ciebie mają - nie tylko rodzice ale też dziadkowie, pradziadkowie, ciotki, kuzynki

To chyba wiem, ale na pewno warto zweryfikować.

- pomóc zobaczyć jaki styl przywiązania reprezentujesz
- pomóc zidentyfikować, nazwać i przeżyć emocje które Ci towarzyszą - smutek z samotności, gniew z odrzucenia, wstyd, żal, niechęć itp.

Tu się zgodzę.

Naprawdę nie wiem co takiego złego może Ci wyrządzić psychoterapeuta który spełnia wymogi Polskiego Towarzystwa Psychoterapii i podlega regularnej superwizji? Najgorsze co Ci tam grozi to autentyczny kontakt z drugim człowiekiem i z samym sobą. A to jest trudniejsze niż bezrefleksyjne granie na forum w "za granicą i z drugiej strony Polski dziewczyny ze mną rozmawiają a tutaj nie chcą, pls help".

A gdzie twierdzę, że stanie się coś złego? Jak sprawdzić, czy dany terapeuta spełnia wymogi i podlega obserwacji?

Nic nie wspominałem o "dziewczynach" z drugiego końca Polski, to znajomi płci męskiej smile

Ale wiesz, to jest Twoja brocha co Ty zrobisz - to jak próba uświadomienia alkoholikowi, narkomanowi czy hazardziście że ma problem. Dopóki taki delikwent sam nie poczuje że potrzebuje pomocy to może tak w dysfukcji funkcjonować całe życie.

No to przecież pisałem, że się zgłoszę, tylko muszę mieć więcej czasu i kasy, czyli zapewne jak skończę pracę magisterską.

14,297

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie. Przecież nie mówię o tym, że mają do mnie zagadywać na ulicy. Ale jak zagaduję do kobiety (niekoniecznie w celach matrymonialnych, a po prostu koleżeńskich), to fajnie by było, żeby przynajmniej coś odpowiedziała (nie zdawkowo) i chciała ze mną pogadać. A póki co to jestem ignorowany i żadna nie chce mnie poznać, bo od razu zakłada, że nie jest zainteresowana.

A więc umiesz czytać w myślach kobiet...
Mistrzu! Prowadź!

rakastankielia, a może to ty zakładasz, że ona zakłada, że....I może to jest problemem? Twoje założenia, że się na pewno nie uda.

Nie czytam w myślach, ale to chyba oczywiste, że gdyby była zainteresowana, to nie ignorowałaby mnie, tylko zaczęła ze mną rozmawiać.

I Twoja desperacja, żeby się za wszelką cenę udało. Ile miałeś tych "porażek" w zagadaniu?

Nie zliczę. Próbowałem wiele razy, ani razu się nie udało, zawsze byłem ignorowany.

rakastankielia napisał/a:

Nie, ja tylko chcę się dowiedzieć, w czym rzecz.

Tylko równocześnie można odnieść właśnie dokładnie  takie wrażenie, że to uwaga innych skierowana na Ciebie jest tym, do czego wykorzystujesz to forum. Masz tutaj możliwość rozmowy, a realu tego nie masz i tego Ci brakuje. A jak dostajesz poradę, co z tym zrobić to jej nie chcesz wdrożyć, ponieważ mogłoby to oznaczać odpłynięcie od tej bezpiecznej przystani na nieznane wody.

Każdą poradę próbuję, w miarę możliwości, wdrażać, ale nie przynosi to efektu.

rakastankielia napisał/a:
Herne napisał/a:

To jeszcze raz ( smile ): a więc to forum Tobie nie pomoże. Nie pomogło przez 4 lata, nie pomoże przez następne 4. Lub więcej.

Pytanie...i co teraz rakastankielia?
Co zamierzasz zrobić dalej?

Nie wiem. Ale polubiłem to forum, więc nie odejdę tongue

Nikt Ci nie karze. Ale nie zdziw się, jeżeli wszyscy tutaj odpuszczą rozmowę z Tobą. Widzisz, w niektórych wątkach wypowiadasz się z sensem i widać, że myślisz....do momentu jak nie zaczniesz znowu swojej standardowej wypowiedzi: "Bo one mnie odrzucają na wstępie..." i wtedy, widząc to po raz tysięczny, przestaje się już chcieć.

Dopóki ktoś nie sprowokuje zejścia na te tematy, to ich nie poruszam, no ale prędzej czy później w każdym wątku się to zaczyna...

rakastankielia napisał/a:
Herne napisał/a:

Tak, dokładnie, ta mityczna terapia. Użycie tego słowa przez Ciebie jednoznacznie określa Twoje podejście, a z takim podejściem rzeczywiście będzie problem z terapią.
Ona nie rozwiąże problemów, ponieważ nikt nie rozwiąże ich za Ciebie. Terapeuta to nie cudotwórca, ale może wskazać drogę do ich rozwiązania. Może pomóc zidentyfikować problem, ale to od Ciebie będzie zależało, co dalej z tym zrobisz.

Mityczna odnosi się do tego, że gdziekolwiek jakiś mężczyzna pisze o problemach, to zaraz zlatują się ludzie i piszą tylko terapia i terapia. Zrozumcie, że nie zawsze terapia jest rozwiązaniem. A już na pewno nie pierwszym, które powinno przyjść na myśl. Takie osoby traktują terapię jak jakiś cudowny lek na wszystkie problemy i  zakładają, że problem jest w danej osobie, ale nie zawsze tak jest i takim osobom terapia nie pomoże. Jak już pisałem, zamierzam się na taką terapię wybrać, bo wszystkie inne rozwiązania zawiodły. Choć póki co żadni psychologowie nie byli w stanie znaleźć przyczyny problemu. Jeśli terapeuta ten problem znajdzie, to od razu zajmę się jego rozwiązaniem.

U ilu ich byłeś, że użyłeś liczby mnogiej?
A skąd wiesz, że problem nie jest w Tobie?
Tak, terapia to zapewne nie jest remedium na wszystko i nie jest także zapewne cudownym lekiem na całe zło.
Ale u Ciebie, w Twoich wypowiedziach, wyczuwa się problemy w komunikacji lub w zrozumieniu intencji ludzkich względem Ciebie. Wyczuwa się ponadstandardowy upór i niechęć do zmiany. Uparte trzymanie się bezpiecznych schematów. I trwa to wszystko także ponad standardowo długo. A to może być już grubszy temat do rozwiązania.

U kilku. Gdyby problem był we mnie, to a) psychologowie by go znaleźli i powiedzieliby, w czym rzecz; b) kobiety nie odrzucałyby mnie na wstępie, tylko dopiero po nawiązaniu kontaktu ze mną.

Ja rozumiem intencje innych, jestem otwarty na zmiany, tylko muszę wiedzieć, co zmienić.

Oczywiście to tylko i wyłącznie moje gdybanie, odczucia płynące z przekazu pisanego. I oczywiście mogę się mylić, ze względu na ograniczenia to tylko syntetyczny przekaz niewerbalny.

To zrozumiałe.

rakastankielia napisał/a:
Herne napisał/a:

rakastankielia powiedz...jak Ty sobie wyobrażasz takie kontakty z kobietą? Pytam o Twoje wyobrażenie tego "poznawania" Ciebie przez kogoś innego. Może tutaj jest problem? Właśnie w tym wyobrażeniu?

No tak jak poznają się ludzie. Czyli zagaduję do dziewczyny (np. na uczelni czy jakimś wydarzeniu związanym z zainteresowaniami), zaczynamy rozmawiać (czyli ona również przejmuje inicjatywę i wykazuje zainteresowanie, a nie tylko słucha i zdawkowo odpowiada, bo tak się tego ciągnąć nie da), wymieniamy się kontaktami, zaczynamy się częściej widywać, idę z nią na jakąś imprezę czy do znajomych, w ten sposób poszerzając grono znajomych i w końcu się z kimś zwiążę, jak nie z tą dziewczyną, to z którąś z koleżanek. Albo nawet i bez tego, ale przynajmniej będę miał znajomych, z którymi będę mógł się regularnie spotykać i to już na początek wystarczy.

Na którym etapie obecnie się zatrzymujesz?

Na samym początku. Nie dochodzi do rozmowy, bo mimo moich prób zagadania, kobiety nie są zainteresowane znajomością. Co najwyżej przytakują, bo tak wypada, ale same nie angażują się w dyskusję, dlatego szybko się kończy. Z mężczyznami na takich wydarzeniach czy uczelni zazwyczaj jednak da się przeprowadzić dłuższą rozmowę, w której obie strony podejmują inicjatywę, często kończy się też wymianą kontaktów, ale mimo wszystko nawet w tych przypadkach najczęściej na tym się kończy.

14,298

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Na samym początku. Nie dochodzi do rozmowy, bo mimo moich prób zagadania, kobiety nie są zainteresowane znajomością.

A co tą znajomością oferujesz wartościowego dla nich? Co one będą miały ze znajomości z Tobą?

14,299

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Dobra, powiem szczerze zainspirował mnie post użytkownika kozikiewicz z naszego ukochanego świętego tagu #przegryw. Oto lista powodów dla których nie mam dziewczyny:

-jestem zwyczajny z twarzy (slavcel)
-mam nadwagę 15kg
-mam trądzik
-mam ginekomastię
-prawdopodobnie mam zespół aspergera
-nie mam o czym gadać z rówieśnikami
-nie chodzę na imprezy
-nie chodzę do klubów
-mieszkam z matką
-mam luźne podejście do ubioru i ogólnej stylówy
-mam same męskie tematy i zainteresowania
-mam depresję
-mam nerwicę
-mam ocd
-nie interesuje mnie główny ściek mainstreamu
-jestem socjalistą i nie gonię za zyskiem
-mam silnie rozwinięte poczucie odrębności
-potrzebuję własnej przestrzeni
-mam ogrom negatywnych życiowych doświadczeń
-mój styl rozmowy jest trudny dla kobiet
-mam specyficzne poczucie humoru
-słucham starej muzyki (eurodisco,italodisco)
-śmieję się często z patologii kobiecego zachowania
-chodzę na divy
-mam niskopłatną pracę
-mam tylko licencjat a nie magistra
-nie mam samochodu
-nie mam przynajmniej miliona na koncie
-czytam wykop
-wierzę w blackpill
-denerwuje mnie niezorganizowany współczesny styl życia
-nie chcę mieć dzieci
-nie akceptuję laski brzydszej ode mnie
-lubię JBZD
-dużo gram w gierki
-piję energetyki
-jestem społecznie wycofany, wolę rozrywki w samotności bądź niewielkim gronie
-jestem pełen melancholii i nostalgii
-nie lubię dawać prezentów
-jestem Polakiem (dla młodych kobiet to potężna wada)
-podchodzę spokojnie do życia
-lubię fastfoody i słodycze
-lubię starocie i dawny styl mieszkalnictwa, a nie te małpie klatki deweloperskie
-wolę mieszkać w bloku

Może ktoś chętny też wypisać swoje powody niezrozumienia ze strony kobiet?

Niezrozumienia ze strony kobiet ? A ten gościu jest w stanie w ogóle mieć relację z kimkolwiek ? Dla mnie ta lista jest odstręczająca i to nawet nie z powodu tego co jest napisane, ale jak jest napisane. Nie zakolegowałbym się z kimś takim.

14,300

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Dobra, powiem szczerze zainspirował mnie post użytkownika kozikiewicz z naszego ukochanego świętego tagu #przegryw. Oto lista powodów dla których nie mam dziewczyny:

-jestem zwyczajny z twarzy (slavcel)
-mam nadwagę 15kg
-mam trądzik
-mam ginekomastię
-prawdopodobnie mam zespół aspergera
-nie mam o czym gadać z rówieśnikami
-nie chodzę na imprezy
-nie chodzę do klubów
-mieszkam z matką
-mam luźne podejście do ubioru i ogólnej stylówy
-mam same męskie tematy i zainteresowania
-mam depresję
-mam nerwicę
-mam ocd
-nie interesuje mnie główny ściek mainstreamu
-jestem socjalistą i nie gonię za zyskiem
-mam silnie rozwinięte poczucie odrębności
-potrzebuję własnej przestrzeni
-mam ogrom negatywnych życiowych doświadczeń
-mój styl rozmowy jest trudny dla kobiet
-mam specyficzne poczucie humoru
-słucham starej muzyki (eurodisco,italodisco)
-śmieję się często z patologii kobiecego zachowania
-chodzę na divy
-mam niskopłatną pracę
-mam tylko licencjat a nie magistra
-nie mam samochodu
-nie mam przynajmniej miliona na koncie
-czytam wykop
-wierzę w blackpill
-denerwuje mnie niezorganizowany współczesny styl życia
-nie chcę mieć dzieci
-nie akceptuję laski brzydszej ode mnie
-lubię JBZD
-dużo gram w gierki
-piję energetyki
-jestem społecznie wycofany, wolę rozrywki w samotności bądź niewielkim gronie
-jestem pełen melancholii i nostalgii
-nie lubię dawać prezentów
-jestem Polakiem (dla młodych kobiet to potężna wada)
-podchodzę spokojnie do życia
-lubię fastfoody i słodycze
-lubię starocie i dawny styl mieszkalnictwa, a nie te małpie klatki deweloperskie
-wolę mieszkać w bloku

Może ktoś chętny też wypisać swoje powody niezrozumienia ze strony kobiet?

Niezrozumienia ze strony kobiet ? A ten gościu jest w stanie w ogóle mieć relację z kimkolwiek ? Dla mnie ta lista jest odstręczająca i to nawet nie z powodu tego co jest napisane, ale jak jest napisane. Nie zakolegowałbym się z kimś takim.

Posty [ 14,236 do 14,300 z 29,790 ]

Strony Poprzednia 1 218 219 220 221 222 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024