30lat i cały czas sam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 190 191 192 193 194 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12,416 do 12,480 z 29,786 ]

12,416

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Wielu pracodawców po prostu wymaga wyższego wykształcenia, bez względu na ukończony kierunek. To dzięki temu mogłam na przykład zostać doradcą hipotecznym, ale też wykonywać obecny zawód.
Studiowałam dosyć niszowy kierunek humanistyczny, w którym bardzo chciałam pracować, ale z powodu osobistej sytuacji musiałam inaczej ustawić priorytety, potem już do tego nie wróciłam.

Jeśli chodzi o fach w ręku, to jestem technologiem odzieży, potrafię projektować, konstruować i szyć odzież. Jakkolwiek to zabrzmi, to poradzę sobie nawet w czasie wojny, kiedy trzeba szyć mundury, ale i "zwykli" ludzie potrzebują odzieży oraz mnóstwa innych rzeczy. Obecnie też w razie konieczności mogę iść do dużego zakładu, zatrudnić się w czymś mniejszym, otworzyć własny punkt albo kompleksowy, duży salon. Możliwości jest mnóstwo, bo ludzie zawsze będą potrzebować ubrań, trzeba tylko dopasować się do okoliczności. Na ten moment potraktowałam to jednak jak pasję, dzięki której zawsze mogę samodzielnie wyczarować coś, czego nie kupię. Mam też dyplom nauczyciela zawodu, bo ukończyłam odpowiednie studium, więc mogę uczyć zdobytego fachu (kiedyś uczyłam). Odbyłam liczne szkolenia i zdobyłam certyfikaty, dzięki którym nadal mogę pracować w bankowości, nawet tej bardziej skomplikowanej. To wszystko daje mi naprawdę duże możliwości, a życie nauczyło dostosowywać się do zmieniających warunków.

Uważam, że minęły te czasy, kiedy człowiek od rozpoczęcia pracy aż do emerytury pracował w jednym zawodzie, a nierzadko również zakładzie. Teraz trzeba być elastycznym, potrafić dostosować się do rynku, a przy tym byłoby dobrze (tak, wiem, to idealistyczna wizja), by robić to, co choć trochę lubimy. Chyba nie ma nic gorszego niż praca za karę, nawet ta nieźle płatna, bo człowiek szybko się wypala i traci z oczu cenne wartości oraz pokłady własnej energii.

To prawda, że wielu pracodawców wymaga wyższego wykształcenia ale to niestety nic nie da bo każdy wymaga też doświadczenia na podobnym stanowisku. Od kilku dni przeglądam ogłoszenia o pracę z pracuj.pl, jooble, ze stron rządowych i to jest jakiś dramat. Praktycznie każde ogłoszenie ma w wymaganiach co najmniej 3 lata doświadczenia z czego niektóre nawet bez studiów. Nawet na młodszego specjalistę wymagają doświadczenia, a niektóre znajomości angielskiego na poziomie C1. Ogłoszenia z rządowych stron do pracy w ministerstwach czy w ogóle jakichkolwiek państwowych instytucjach to już jest totalny hardcore, nawet na najniższe stanowiska za marne grosze jak na dzisiejsze czasy wymagania są kosmiczne. Przejrzałem kilkadziesiąt ogłoszeń z tych wszystkich stron, które wymieniłem i aplikowałem tylko do jednego.

Całkiem ciekawe z twoim fachem, faktycznie brzmi dość wszechstronnie. Można powiedzieć, że ja też mam coś takiego choć bez żadnych dokumentów potwierdzających to. Od prawie 4 lat pracuję w firmie stolarskiej więc mniej więcej się znam na produkcji i montażu mebli więc gdybym musiał to też pewnie bez większych problemów znalazłbym pracę w tego typu firmie. To, że trzeba by elastycznym i najlepiej mieć więcej niż jeden zawód to jedna z najmądrzejszych rzeczy jakie od dawna słyszałem. Nigdy tak o tym nie myślałem ale teraz jak to napisałaś to faktycznie nie tylko lepiej byłoby mieć więcej niż jeden zawód ale w obecnych czasach jest to niemal niezbędne żeby przetrwać. 

Roxann napisał/a:

Ja np. oprócz właściwej pracy, współpracuję z uczelnią prywatną i prowadzę zajęcia na studiach podyplomowych. Dzięki temu biorę udział w różnych fajnych projektach, jestem też opiekunem stypendystów. Bez dr nie byłoby to możliwe.

Powiem szczerze, że ja też się zastanawiałem nad byciem wykładowcą na uczelni i to po części mnie skłoniło do zastanowienia się nad zrobieniem doktoratu. Ogólnie lubię uczyć ludzi i stąd był ten pomysł no ale żeby uczyć czegoś innych najpierw samemu trzeba być w tym co najmniej dobrym.

Zobacz podobne tematy :

12,417 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-02-23 19:07:17)

Odp: 30lat i cały czas sam

Z jakiegoś powodu drugi raz mi dodało ten sam post co wyżej.

12,418

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Całkiem ciekawe z twoim fachem, faktycznie brzmi dość wszechstronnie. Można powiedzieć, że ja też mam coś takiego choć bez żadnych dokumentów potwierdzających to. Od prawie 4 lat pracuję w firmie stolarskiej więc mniej więcej się znam na produkcji i montażu mebli więc gdybym musiał to też pewnie bez większych problemów znalazłbym pracę w tego typu firmie. To, że trzeba by elastycznym i najlepiej mieć więcej niż jeden zawód to jedna z najmądrzejszych rzeczy jakie od dawna słyszałem. Nigdy tak o tym nie myślałem ale teraz jak to napisałaś to faktycznie nie tylko lepiej byłoby mieć więcej niż jeden zawód ale w obecnych czasach jest to niemal niezbędne żeby przetrwać. 

Roxann napisał/a:

Ja np. oprócz właściwej pracy, współpracuję z uczelnią prywatną i prowadzę zajęcia na studiach podyplomowych. Dzięki temu biorę udział w różnych fajnych projektach, jestem też opiekunem stypendystów. Bez dr nie byłoby to możliwe.

Powiem szczerze, że ja też się zastanawiałem nad byciem wykładowcą na uczelni i to po części mnie skłoniło do zastanowienia się nad zrobieniem doktoratu. Ogólnie lubię uczyć ludzi i stąd był ten pomysł no ale żeby uczyć czegoś innych najpierw samemu trzeba być w tym co najmniej dobrym.

"Jedyną pewną rzeczą w życiu jest zmiana", dlatego warto być elastycznym i przede wszystkim mieć otwarty umysł.

Praca w firmie stolarskiej to fajny fach w ręku. Możesz w przyszłości założyć własna małą firmę i np. robić meble na wymiar, pod zamówienie. Całkiem opłacalna dzisiaj robota (i odprężająca wink, jeżeli robisz to hobbystycznie big_smile )
A co do uczelni - raczej tylko jak Roxann, jako dodatek. Nie wiem jak jest obecnie (niestety wątpię, aby to się zmieniło) ale uczelnie wyższe nie płacą adekwatnych pieniędzy i jako jedyne źródło utrzymania to się może nie sprawdzić.

12,419 Ostatnio edytowany przez Roxann (2023-02-23 20:55:37)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
Roxann napisał/a:

Ja np. oprócz właściwej pracy, współpracuję z uczelnią prywatną i prowadzę zajęcia na studiach podyplomowych. Dzięki temu biorę udział w różnych fajnych projektach, jestem też opiekunem stypendystów. Bez dr nie byłoby to możliwe.

Powiem szczerze, że ja też się zastanawiałem nad byciem wykładowcą na uczelni i to po części mnie skłoniło do zastanowienia się nad zrobieniem doktoratu. Ogólnie lubię uczyć ludzi i stąd był ten pomysł no ale żeby uczyć czegoś innych najpierw samemu trzeba być w tym co najmniej dobrym.

Ja kiedyś chciałam być nauczycielką i to w podstawówce. Serio wink Zawsze byłam dobra w matmie i od liceum, też na studiach udzielałam z niej korepetycji. Nawet miałam wśród podopiecznych olimpijczyków. Po prostu lubiłam tą pracę z dziećmi. Byłam jednak zbyt ambitna by pracować tylko w szkole i to podstawowej. Nie lubiłam jednak udzielać korepetycji dla osób w szkole średniej bo tam tylko chodziło o to by zdać. Na studiach podyplomowych jest inaczej bo matematyka, statystyka, ekonometria i modele są obecnie w każdej dyscyplinie pożądane. I oni przycodzą na zajęcia po to by się nauczyć, a nie odbędnić.
Jak wspomniałam sama jestem umysłem ścisłym i z tego mam doktorat, jednak nawet w pracy spotykam często z tym, że ktoś jest w tym dobry ale już w pisaniu nie. I to jest problem. Bo nawet w mojej pracy analizy trzeba przelać na papier. Są też inne działy w których to lekkie póro jest na wagę złota.
Współpraca z uczelnią prywatną jest fajna. Na razie jednak tylko zajęcia na podyplomówce prowadzę. Ale nie wiem co będzie za jakiś czas.

12,420

Odp: 30lat i cały czas sam

Skończ pierdolić pasztecie, ty i ambicje do obciąganiu chyba, ale z takim ryjem nawet do tego się nie nadajesz.

12,421

Odp: 30lat i cały czas sam

To bardzo ciekawa reakcja na post Roxann, Teodorze.
Czyżby do Twoich kompleksów dotyczących wyglądu dochodziły także kompleksy na tle wykształcenia?

12,422

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:

To bardzo ciekawa reakcja na post Roxann, Teodorze.
Czyżby do Twoich kompleksów dotyczących wyglądu dochodziły także kompleksy na tle wykształcenia?

Po prostu poczułem jak jebiesz gnojem, i stąd ten post, zakompleksiony prawiczku, założę się że zarabiasz śmieszne pieniądze, nie podcierasz dupy, i raz do roku się myjesz, typowy polak, o nadętym brzuchu, i brakach w uzębieniu nie wspomnę smile

12,423

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

To prawda, że wielu pracodawców wymaga wyższego wykształcenia ale to niestety nic nie da bo każdy wymaga też doświadczenia na podobnym stanowisku. Od kilku dni przeglądam ogłoszenia o pracę z pracuj.pl, jooble, ze stron rządowych i to jest jakiś dramat. Praktycznie każde ogłoszenie ma w wymaganiach co najmniej 3 lata doświadczenia z czego niektóre nawet bez studiów. Nawet na młodszego specjalistę wymagają doświadczenia, a niektóre znajomości angielskiego na poziomie C1. Ogłoszenia z rządowych stron do pracy w ministerstwach czy w ogóle jakichkolwiek państwowych instytucjach to już jest totalny hardcore, nawet na najniższe stanowiska za marne grosze jak na dzisiejsze czasy wymagania są kosmiczne. Przejrzałem kilkadziesiąt ogłoszeń z tych wszystkich stron, które wymieniłem i aplikowałem tylko do jednego.

Teoretycznie tak, ale... najlepiej coś Ci opowiem. Kiedy mój syn w ubiegłym roku, to jest po niecałym roku pracy, przestał być zadowolony z kwoty, jaka wpływała na jego konto, a znajomy podesłał mu podobną ofertę, ale z lepszym zarobkiem, jednak w ofercie wymagano dwuletniego doświadczenia i znajomości programów, które średnio ogarniał, choć był nimi bardzo zainteresowany, by się nauczyć, to zachęcony przeze mnie odpowiedział na ofertę. Ku zaskoczeniu został zaproszony na rozmowę, a na niej obronił się swoją wiedzą, świetną znajomością tego, czym obecnie się zajmował (zostało to sprawdzone), ogólną lotnością, w tym logicznym myśleniem oraz samym faktem, że jeśli chodzi o techniczne rzeczy, to naprawdę bardzo szybko się uczy, co zresztą potwierdzało, czym zajmował się po ledwie kilku miesiącach pracy i jak sobie z tym radził. Ba, w pierwszym momencie, kiedy przyszło do ustalania warunków finansowych, uznali, że chce za dużo, ale dzień później dostał telefon, że skłonni są dać mu tyle. Do dwóch dni miał dać odpowiedź. Nie będę wnikać w szczegóły, bo nie są one istotne, ważne jest, że kiedy poszedł z wypowiedzeniem do poprzedniego szefa, a ten o niego zawalczył przebijając proponowaną w nowej firmie stawkę, obiecując kolejną podwyżkę (dostał w ubiegłym miesiącu) i wysyłając na bardzo intratne szkolenie, które też w przyszłości zaprocentuje.

Dążę do tego, że gdyby bał się własnego cienia lub brakowałoby mu pewności siebie, to nigdy w życiu nie odpowiedziałby na ofertę, której warunków nie spełniał. Powiem więcej, zauważyłam, że bardzo często to tak działa i jego koledzy robią podobnie. Trzeba jednak umieć się obronić i przekonać pracodawcę czymś innym, co często jest cenniejsze niż suche zapisy w cv.
Żeby było zabawniej, po raz pierwszy w życiu relatywnie niedawno sama zrobiłam ten sam myk, tak bardzo zależało mi na umowie u konkretnego pracodawcy. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że mnie chcą, choć nie spełniałam połowy wymagań, w tym kluczowych, jak staż na podobnym stanowisku, i nawet przystali na moje warunki. Obroniłam się zupełnie czymś innym.

12,424 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-02-24 01:38:34)

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:

"Jedyną pewną rzeczą w życiu jest zmiana", dlatego warto być elastycznym i przede wszystkim mieć otwarty umysł.

Praca w firmie stolarskiej to fajny fach w ręku. Możesz w przyszłości założyć własna małą firmę i np. robić meble na wymiar, pod zamówienie. Całkiem opłacalna dzisiaj robota (i odprężająca wink, jeżeli robisz to hobbystycznie big_smile )
A co do uczelni - raczej tylko jak Roxann, jako dodatek. Nie wiem jak jest obecnie (niestety wątpię, aby to się zmieniło) ale uczelnie wyższe nie płacą adekwatnych pieniędzy i jako jedyne źródło utrzymania to się może nie sprawdzić.

Na swój sposób jest to nawet ciekawa praca ale ciężka fizycznie i nie raz mocno uciążliwa. Z tym prowadzeniem firmy też nie jest aż tak super bo rynek jest już przesycony, materiały coraz droższe, a klienci coraz gorsi. Coraz więcej ludzi nie chce płacić i to czasami wymyślają tak bezczelne sposoby żeby tylko nie zapłacić albo zapłacić jak najmniej, że ręce opadają. Ale faktycznie fach całkiem niezły. Co do uczelni to niestety masz rację, praca może i w miarę ale pieniądze sporo za małe. 

Roxann napisał/a:

Ja kiedyś chciałam być nauczycielką i to w podstawówce. Serio wink Zawsze byłam dobra w matmie i od liceum, też na studiach udzielałam z niej korepetycji. Nawet miałam wśród podopiecznych olimpijczyków. Po prostu lubiłam tą pracę z dziećmi. Byłam jednak zbyt ambitna by pracować tylko w szkole i to podstawowej. Nie lubiłam jednak udzielać korepetycji dla osób w szkole średniej bo tam tylko chodziło o to by zdać. Na studiach podyplomowych jest inaczej bo matematyka, statystyka, ekonometria i modele są obecnie w każdej dyscyplinie pożądane. I oni przycodzą na zajęcia po to by się nauczyć, a nie odbędnić.
Jak wspomniałam sama jestem umysłem ścisłym i z tego mam doktorat, jednak nawet w pracy spotykam często z tym, że ktoś jest w tym dobry ale już w pisaniu nie. I to jest problem. Bo nawet w mojej pracy analizy trzeba przelać na papier. Są też inne działy w których to lekkie pióro jest na wagę złota.
Współpraca z uczelnią prywatną jest fajna. Na razie jednak tylko zajęcia na podyplomówce prowadzę. Ale nie wiem co będzie za jakiś czas.

Ja od samego początku myślałem tylko o uczelni wyższej. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić bycia nauczycielem dzieci, nie mam aż tyle cierpliwości. Wierz mi, że wiele bym dał by też być umysłem ścisłym, odblokowałoby się tyle możliwości, może nawet spróbowałbym kilku opcji zawodowych, o których kiedyś marzyłem. I tak dla ścisłości, zawsze byłem całkiem dobry w pisaniu ale po pierwsze już dawno tego nie robiłem, po drugie mowa tylko o pisaniu na klawiaturze bo mój charakter pisma odręcznego jest łagodnie mówiąc kiepski.

Olinka napisał/a:

Dążę do tego, że gdyby bał się własnego cienia lub brakowałoby mu pewności siebie, to nigdy w życiu nie odpowiedziałby na ofertę, której warunków nie spełniał. Powiem więcej, zauważyłam, że bardzo często to tak działa i jego koledzy robią podobnie. Trzeba jednak umieć się obronić i przekonać pracodawcę czymś innym, co często jest cenniejsze niż suche zapisy w cv.
Żeby było zabawniej, po raz pierwszy w życiu relatywnie niedawno sama zrobiłam ten sam myk, tak bardzo zależało mi na umowie u konkretnego pracodawcy. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że mnie chcą, choć nie spełniałam połowy wymagań, w tym kluczowych, jak staż na podobnym stanowisku, i nawet przystali na moje warunki. Obroniłam się zupełnie czymś innym.

Nie zacytowałem całego posta żeby mój nie wyszedł aż tak długi.

Znów rozwaliłaś część mojego światopoglądu. To już nawet nie jest kwestia strachu czy braku pewności siebie choć nie ukrywam, że to też ma pewne znaczenie. Ja nigdy nawet nie pomyślałem żeby aplikować do ogłoszenia, którego wymagań nie spełniam. Zawsze myślałem, że nie ma ani grama sensu w zgłaszaniu się jeśli nie spełniam wymagań. Jeśli na ogłoszenie odpowiedziało np.10-20 osób to zawsze wydawało mi się całkowicie oczywiste, że wśród tych wszystkich aplikujących będzie kilka osób, które mają doświadczenie i tylko one w ogóle będą brane pod uwagę. To logiczne, że pracodawca mając od wyboru kilka lub więcej osób wybierze tą, która ma doświadczenie. Myślałem, że nawet nie sprawdzają ogłoszeń ludzi bez doświadczenia, a już twój przykład gdzie nie spełniałaś nawet połowy wymagań brzmi totalnie nieprawdopodobnie. I jeszcze piszesz, że bardzo często to tak działa, no przyznam szczerze, że jestem w szoku. Jeśli moje obecne kwalifikacje pasowałyby max do stanowiska młodszego specjalisty lub coś w tym stylu, a do specjalisty już trochę albo i więcej niż trochę brakuje to i tak mogę aplikować i jest szansa, że to się uda? Dobrze rozumiem? I czy mogłabyś dokładniej wyjaśnić tą "obronę", o której wyżej napisałaś i czym ty się obroniłaś w swoim przypadku? Znaczy mniej więcej rozumiem o co chodzi ale jednak w przypadku twojego syna chodziło o inna firmę ale w tym samym zawodzie, a u mnie byłby to zupełnie inny zawód więc nie mógłbym się podeprzeć doświadczeniem z mojego obecnego zawodu bo nie ma on nic wspólnego z tym na co bym aplikował. Czy tu też się mylę i czegoś nie rozumiem?

12,425 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-02-24 01:48:28)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
Olinka napisał/a:

Dążę do tego, że gdyby bał się własnego cienia lub brakowałoby mu pewności siebie, to nigdy w życiu nie odpowiedziałby na ofertę, której warunków nie spełniał. Powiem więcej, zauważyłam, że bardzo często to tak działa i jego koledzy robią podobnie. Trzeba jednak umieć się obronić i przekonać pracodawcę czymś innym, co często jest cenniejsze niż suche zapisy w cv.
Żeby było zabawniej, po raz pierwszy w życiu relatywnie niedawno sama zrobiłam ten sam myk, tak bardzo zależało mi na umowie u konkretnego pracodawcy. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że mnie chcą, choć nie spełniałam połowy wymagań, w tym kluczowych, jak staż na podobnym stanowisku, i nawet przystali na moje warunki. Obroniłam się zupełnie czymś innym.

Nie zacytowałem całego posta żeby mój nie wyszedł aż tak długi.

Znów rozwaliłaś część mojego światopoglądu. To już nawet nie jest kwestia strachu czy braku pewności siebie choć nie ukrywam, że to też ma pewne znaczenie. Ja nigdy nawet nie pomyślałem żeby aplikować do ogłoszenia, którego wymagań nie spełniam. Zawsze myślałem, że nie ma ani grama sensu w zgłaszaniu się jeśli nie spełniam wymagań. Jeśli na ogłoszenie odpowiedziało np.10-20 osób to zawsze wydawało mi się całkowicie oczywiste, że wśród tych wszystkich aplikujących będzie kilka osób, które mają doświadczenie i tylko one w ogóle będą brane pod uwagę. To logiczne, że pracodawca mając od wyboru kilka lub więcej osób wybierze tą, która ma doświadczenie. Myślałem, że nawet nie sprawdzają ogłoszeń ludzi bez doświadczenia, a już twój przykład gdzie nie spełniałaś nawet połowy wymagań brzmi totalnie nieprawdopodobnie. I jeszcze piszesz, że bardzo często to tak działa, no przyznam szczerze, że jestem w szoku. Jeśli moje obecne kwalifikacje pasowałyby max do stanowiska młodszego specjalisty lub coś w tym stylu, a do specjalisty już trochę albo i więcej niż trochę brakuje to i tak mogę aplikować i jest szansa, że to się uda? Dobrze rozumiem? I czy mogłabyś dokładniej wyjaśnić tą "obronę", o której wyżej napisałaś i czym ty się obroniłaś w swoim przypadku? Znaczy mniej więcej rozumiem o co chodzi ale jednak w przypadku twojego syna chodziło o inna firmę ale w tym samym zawodzie, a u mnie byłby to zupełnie inny zawód więc nie mógłbym się podeprzeć doświadczeniem z mojego obecnego zawodu bo nie ma on nic wspólnego z tym na co bym aplikował. Czy tu też się mylę i czegoś nie rozumiem?

No ja bym powiedział, że to zależy pewnie mocno od branży i tego jakie jest zapotrzebowanie na nowych pracowników.

Chociaż ja bym np. nie zdecydował się zostać u aktualnego pracodawcy, gdyby się okazało, że nagle jak ma przed nosem wypowiedzenie, to znajduje się więcej kasy na podwyżkę tongue No i jednak już po takim czymś atmosfera w pracy pewnie byłaby inna niż wcześniej.

12,426 Ostatnio edytowany przez Herne (2023-02-24 02:05:39)

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Na swój sposób jest to nawet ciekawa praca ale ciężka fizycznie i nie raz mocno uciążliwa. Z tym prowadzeniem firmy też nie jest aż tak super bo rynek jest już przesycony, materiały coraz droższe, a klienci coraz gorsi. Coraz więcej ludzi nie chce płacić i to czasami wymyślają tak bezczelne sposoby żeby tylko nie zapłacić albo zapłacić jak najmniej, że ręce opadają. Ale faktycznie fach całkiem niezły. Co do uczelni to niestety masz rację, praca może i w miarę ale pieniądze sporo za małe.

Wiesz...to że ludzie nie chcą płacić to ogólnie teraz w całej gospodarce, nie tylko w tej branży. Co do przesycenia rynku, to patrząc na terminy w takich małych firmach to chyba nie jest źle wink. Ale ok - to był tylko luźny pomysł, jeden z wielu.

Shinigami napisał/a:

(...) Zawsze myślałem, że nie ma ani grama sensu w zgłaszaniu się jeśli nie spełniam wymagań. Jeśli na ogłoszenie odpowiedziało np.10-20 osób to zawsze wydawało mi się całkowicie oczywiste, że wśród tych wszystkich aplikujących będzie kilka osób, które mają doświadczenie i tylko one w ogóle będą brane pod uwagę. To logiczne, że pracodawca mając od wyboru kilka lub więcej osób wybierze tą, która ma doświadczenie. Myślałem, że nawet nie sprawdzają ogłoszeń ludzi bez doświadczenia, a już twój przykład gdzie nie spełniałaś nawet połowy wymagań brzmi totalnie nieprawdopodobnie. I jeszcze piszesz, że bardzo często to tak działa, no przyznam szczerze, że jestem w szoku. Jeśli moje obecne kwalifikacje pasowałyby max do stanowiska młodszego specjalisty lub coś w tym stylu, a do specjalisty już trochę albo i więcej niż trochę brakuje to i tak mogę aplikować i jest szansa, że to się uda? Dobrze rozumiem?(...)

To może ja Tobie odpowiem, ponieważ mam doświadczenie patrząc "od tej drugiej strony" big_smile
Jeżeli na rozmowę ktoś przychodzi, to oczywiście poza podstawowymi czynnikami podlegającymi ocenie, czyli chociażby jak się ten ktoś zachowuje (podpowiem, możesz być spięty i zdenerwowany, chociaż sposób w jaki radzisz sobie ze stresem i nową sytuacją też dużo mówi. Skrajne przypadki, czyli całkowity paraliż albo przesadna nonszalancja i groteskowa pewność siebie odpadają) dostaje do wykonania kilka zadań, mniej lub bardziej luźno związanych z pracą. I mnie bardziej interesuje nie wynik, ale sposób, w jaki dana osoba rozwiązuje te zadania, sposób jej myślenia. Obserwuję, jaką drogę do celu obiera ten człowiek i jak ją realizuje. Czasem spotykałem osoby, których CV było mega bogate, a, delikatnie rzecz biorąc, otwartość umysłu i podejście do danego tematu były "daleeekie od czegokolwiek logicznego".
Dlatego na stanowiska niekoniecznie zostały przyjęte osoby z największym doświadczeniem.
Co ciekawe, miałem też przypadki, że to doświadczenie  mocno zawężało punkt widzenia.
Także aplikuj nawet na stanowiska z wymaganym większym doświadczeniem.

Trochę gorzej wygląda sytuacja, gdy aplikujesz do jakiejś dużej firmy i musisz się przebić najpierw przez dział HR. Tam już różnie bywa.

12,427

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

Jasne. Jednakże tak czy siak skądś się te myśli biorą i mają gdzieś swoją przyczynę. W ogóle sam fakt, że takie myśli pojawiają się już niejako za utomatu nawet u osoby, która nie jest świadomie uprzedzona świadczy jednak o pewnych istniejących z góry przyjętych społecznych uprzedzeniach.

No dobrze, ale do czego tak właściwie dążysz?

Do tego od czego zaczęła się nasza rozmowa czyli mojego stwierdzenia, że za problemy tzw. przegrywów w dużej mierze odpowiada społeczene podejście do umiejętności wchodzenia w związek / seksualności.
No bo jak przegryw ma nie czuć się przegrywem jeśli samo społeczeństwo krótko mówiąc (w wielu przypadkach rzeczywiście nie do końca nawet świadomie) samo z nich tych przegrywów robi?

paslawek napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Jesteśmy na babskim forum a większość tematów pt. ,,mam 30 lat i ciągle sam/a" jest tworzona przez... Mężczyzn.

Ciekawe zjawisko demograficzne.

Nie to nie jest  absolutnie żadne zjawisko demograficzne,
kompletnie nie reprezentatywne dla życia ,bajki znowu jakieś tworzysz Rumun,lub "Nowe
dziady" big_smile   
Jest to tylko wyraz durnej "partyzantki" internetowej i specyficznego "poczucia humoru" chłopaczków z braci samców i wykopu
kochających w jakiś pokrętny sposób netkobiety smile albo to miłość i nienawiść, dwa w jednym,

"Partyzantów" i użytecznych idiotów namawiających się na w/w stronach jak to podokuczać babom na ich forum, ciągle międląc ten sam incelski problem, z poczuciem misji i kijem w dupie,z niby dramatyzmem sytuacji,namaszczeniem i powagą pic na wodę fotomontaż smile   
Taka prawda a nie zjawisko demograficzne, dymać to my a nie nas.
Rzekłem big_smile

Zaraz zaraz czy ja dobrze rozumiem paslawku, że twoim zdaniem posty tego typu zamieszczane przez panów na damskich forach nie są rzeczywistym wyrazem problemów tych ludzi i wołaniem o pomoc tylko celowym działaniem ludzi z Wykopu mającym na celu zrobić na złość kobietom?
Nie przeczę, że w niektórych przypadkach tak nie może być, ale ogólnie to niezłego fikołka tutaj popełniłeś. Zaczynam chyba powoli rozumieć skąd wzięły się pojęcia takie jak simp czy cuckold...

12,428 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-02-25 17:52:08)

Odp: 30lat i cały czas sam
Thomas29 napisał/a:

Zaraz zaraz czy ja dobrze rozumiem paslawku, że twoim zdaniem posty tego typu zamieszczane przez panów na damskich forach nie są rzeczywistym wyrazem problemów tych ludzi i wołaniem o pomoc tylko celowym działaniem ludzi z Wykopu mającym na celu zrobić na złość kobietom?
Nie przeczę, że w niektórych przypadkach tak nie może być, ale ogólnie to niezłego fikołka tutaj popełniłeś. Zaczynam chyba powoli rozumieć skąd wzięły się pojęcia takie jak simp czy cuckold...

Zaraz to jest taki wielki zarazek smile Nie dobrze,oj nie dobrze
Niewiele a nawet nic "rozumiesz", nawet powoli, zdaje się,po za tym myśl co chcesz i rób co chcesz big_smile
Za krótko tu jesteś chyba młody na tym konkretnym forum
tak mi się wydaje, słabo z rozeznaniem fikołków różnych u Ciebie,może być

"simp czy cuckold" To niby do mnie ? big_smile big_smile big_smile
nie ośmieszaj się dzieciaku,chłopaku big_smile

12,429 Ostatnio edytowany przez Herne (2023-02-25 18:17:38)

Odp: 30lat i cały czas sam
Thomas29 napisał/a:

(...) posty tego typu zamieszczane przez panów na damskich forach nie są rzeczywistym wyrazem problemów tych ludzi i wołaniem o pomoc tylko celowym działaniem ludzi z Wykopu mającym na celu zrobić na złość kobietom?

Jeżeli byłoby to rzeczywiście wołanie o pomoc, to można by było oczekiwać, że Ci ludzie są gotowi na jej przyjęcie.
Powinni być także świadomi, że zadając pytania, trzeba być przygotowanym na otrzymanie niewygodnych odpowiedzi i niestety czasem wiąże się to z taką nieprzyjemną dla niektórych rzeczą, jak uświadomienie sobie faktu, że mogli się mylić. Ale do przyjęcia do świadomości tego faktu i wyciągnięcia z tego tytułu odpowiednich wniosków trzeba mieć otwarty umysł lub po prostu być gotowym na zmiany.

Analizując przebieg konwersacji w poszczególnych wątkach można dojść do wniosku, że w większości przypadków wyraźnie nie następuje jakakolwiek próba chęci przyjęcia pomocy lub gotowości na te zmiany.
Co może skłaniać do kolejnego wniosku, że osoby te jej tak na prawdę nie potrzebują (lub wcale nie chcą jej przyjąć), a ich obecność ma jakiś inny cel.

12,430

Odp: 30lat i cały czas sam
Thomas29 napisał/a:
Olinka napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

Jasne. Jednakże tak czy siak skądś się te myśli biorą i mają gdzieś swoją przyczynę. W ogóle sam fakt, że takie myśli pojawiają się już niejako za utomatu nawet u osoby, która nie jest świadomie uprzedzona świadczy jednak o pewnych istniejących z góry przyjętych społecznych uprzedzeniach.

No dobrze, ale do czego tak właściwie dążysz?

Do tego od czego zaczęła się nasza rozmowa czyli mojego stwierdzenia, że za problemy tzw. przegrywów w dużej mierze odpowiada społeczene podejście do umiejętności wchodzenia w związek / seksualności.
No bo jak przegryw ma nie czuć się przegrywem jeśli samo społeczeństwo krótko mówiąc (w wielu przypadkach rzeczywiście nie do końca nawet świadomie) samo z nich tych przegrywów robi?

paslawek napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Jesteśmy na babskim forum a większość tematów pt. ,,mam 30 lat i ciągle sam/a" jest tworzona przez... Mężczyzn.

Ciekawe zjawisko demograficzne.

Nie to nie jest  absolutnie żadne zjawisko demograficzne,
kompletnie nie reprezentatywne dla życia ,bajki znowu jakieś tworzysz Rumun,lub "Nowe
dziady" big_smile   
Jest to tylko wyraz durnej "partyzantki" internetowej i specyficznego "poczucia humoru" chłopaczków z braci samców i wykopu
kochających w jakiś pokrętny sposób netkobiety smile albo to miłość i nienawiść, dwa w jednym,

"Partyzantów" i użytecznych idiotów namawiających się na w/w stronach jak to podokuczać babom na ich forum, ciągle międląc ten sam incelski problem, z poczuciem misji i kijem w dupie,z niby dramatyzmem sytuacji,namaszczeniem i powagą pic na wodę fotomontaż smile   
Taka prawda a nie zjawisko demograficzne, dymać to my a nie nas.
Rzekłem big_smile

Zaraz zaraz czy ja dobrze rozumiem paslawku, że twoim zdaniem posty tego typu zamieszczane przez panów na damskich forach nie są rzeczywistym wyrazem problemów tych ludzi i wołaniem o pomoc tylko celowym działaniem ludzi z Wykopu mającym na celu zrobić na złość kobietom?
Nie przeczę, że w niektórych przypadkach tak nie może być, ale ogólnie to niezłego fikołka tutaj popełniłeś. Zaczynam chyba powoli rozumieć skąd wzięły się pojęcia takie jak simp czy cuckold...

Bardzo ciężko idzie Ci rozumowanie, a najgorsze jest to, że zmierza w niewłaściwym kierunku. Problem przegrywów to wynik błędów wychowawczych mamusi i tatusia. Jak już koniecznie chcesz się upierać przy powodach genetycznych to  winnych tez nie szukaj daleko.
Wielu tutaj przychodzi dla satysfakcji odbicia własnych  kompleksów na kobietach, co doskonale widac po tytułach i treściach wątków. Z racji urodzenia czują się panami stworzenia, a tu kobiet czołobitnych brak. Taki peszek.
Na dodatek  jakiś ogarnięty facet, który ma tutaj autorytet i jest lubiany ma Ci jakieś rady dawać? Komuś takiemu wspaniałemu jak Ty?
Jak nic to musi być simp albo cuckold, bo inaczej Twoje Ego nie udźwignie jego autorytetu na Forum.
A gdyby to był chad?  To dopiero byłoby nieszczęście
lol

12,431

Odp: 30lat i cały czas sam

Ja to dopiero jestem przegryw

12,432

Odp: 30lat i cały czas sam

Bo to jest tak drodzy beta kalesony 0.5/10 orbitery...

https://i.ibb.co/3MXjMN0/7cfupa.jpg

Proste. Czego nie rozumiecie?!? smile

12,433

Odp: 30lat i cały czas sam
paslawek napisał/a:

Zaraz to jest taki wielki zarazek smile Nie dobrze,oj nie dobrze
Niewiele a nawet nic "rozumiesz", nawet powoli, zdaje się,po za tym myśl co chcesz i rób co chcesz big_smile
Za krótko tu jesteś chyba młody na tym konkretnym forum
tak mi się wydaje, słabo z rozeznaniem fikołków różnych u Ciebie,może być

"simp czy cuckold" To niby do mnie ? big_smile big_smile big_smile
nie ośmieszaj się dzieciaku,chłopaku big_smile

DeepAndBlue napisał/a:

Bo to jest tak drodzy beta kalesony 0.5/10 orbitery...

https://i.ibb.co/3MXjMN0/7cfupa.jpg

Proste. Czego nie rozumiecie?!? smile

No no piękne ad personam zanim merytorycznego odniesiesienia do tematu moi Państwo. Brawo!

Herne napisał/a:

Jeżeli byłoby to rzeczywiście wołanie o pomoc, to można by było oczekiwać, że Ci ludzie są gotowi na jej przyjęcie.
Powinni być także świadomi, że zadając pytania, trzeba być przygotowanym na otrzymanie niewygodnych odpowiedzi i niestety czasem wiąże się to z taką nieprzyjemną dla niektórych rzeczą, jak uświadomienie sobie faktu, że mogli się mylić. Ale do przyjęcia do świadomości tego faktu i wyciągnięcia z tego tytułu odpowiednich wniosków trzeba mieć otwarty umysł lub po prostu być gotowym na zmiany.

Analizując przebieg konwersacji w poszczególnych wątkach można dojść do wniosku, że w większości przypadków wyraźnie nie następuje jakakolwiek próba chęci przyjęcia pomocy lub gotowości na te zmiany.
Co może skłaniać do kolejnego wniosku, że osoby te jej tak na prawdę nie potrzebują (lub wcale nie chcą jej przyjąć), a ich obecność ma jakiś inny cel.

Zgadzam się z tym. Panowie tutaj piszący o których mowa zdecydowanie mają ogromne problemy ze sobą, z poczuciem własnej wartości, itd. To prawda. Jednak ostatnie co bym powiedział to to, że ich obecność tutaj jest jakąś dywersją Wykopu co sugerowal paslawek. No może poza Bundym bo co do niego też miałbym jakieś wątpliwości.
Przyznaję też, że nie znam wszystkich wypowiedzi konkretnych użytkowników tutaj na forum. Zacząłem tutaj częściej zaglądać i bardziej śledzić niektóre tematy zaledwie kilka miesięcy temu.

Agnes76 napisał/a:

Bardzo ciężko idzie Ci rozumowanie, a najgorsze jest to, że zmierza w niewłaściwym kierunku. Problem przegrywów to wynik błędów wychowawczych mamusi i tatusia. Jak już koniecznie chcesz się upierać przy powodach genetycznych to  winnych tez nie szukaj daleko.
Wielu tutaj przychodzi dla satysfakcji odbicia własnych  kompleksów na kobietach, co doskonale widac po tytułach i treściach wątków. Z racji urodzenia czują się panami stworzenia, a tu kobiet czołobitnych brak. Taki peszek.
Na dodatek  jakiś ogarnięty facet, który ma tutaj autorytet i jest lubiany ma Ci jakieś rady dawać? Komuś takiemu wspaniałemu jak Ty?
Jak nic to musi być simp albo cuckold, bo inaczej Twoje Ego nie udźwignie jego autorytetu na Forum.
A gdyby to był chad? To dopiero byłoby nieszczęście
lol

Jak wyżej wspomniałem nie jestem stałym długoletnim użytkownikiem forum i nie wiem kto ma tutaj jaki autorytet. W kwestii paslawka odniosłem się do jego konkretnej wypowiedzi, która wydała mi się absurdem.
Bo to co napisał wygląda tak jakby wymyślił bardzo absurdalne wytłumaczenie byleby nie dopuścić do siebie tego, że ci ludzie rzeczywiście mają takie problemy i cierpią.

12,434 Ostatnio edytowany przez Herne (2023-02-25 21:06:00)

Odp: 30lat i cały czas sam
Thomas29 napisał/a:
Herne napisał/a:

Jeżeli byłoby to rzeczywiście wołanie o pomoc, to można by było oczekiwać, że Ci ludzie są gotowi na jej przyjęcie.
Powinni być także świadomi, że zadając pytania, trzeba być przygotowanym na otrzymanie niewygodnych odpowiedzi i niestety czasem wiąże się to z taką nieprzyjemną dla niektórych rzeczą, jak uświadomienie sobie faktu, że mogli się mylić. Ale do przyjęcia do świadomości tego faktu i wyciągnięcia z tego tytułu odpowiednich wniosków trzeba mieć otwarty umysł lub po prostu być gotowym na zmiany.

Analizując przebieg konwersacji w poszczególnych wątkach można dojść do wniosku, że w większości przypadków wyraźnie nie następuje jakakolwiek próba chęci przyjęcia pomocy lub gotowości na te zmiany.
Co może skłaniać do kolejnego wniosku, że osoby te jej tak na prawdę nie potrzebują (lub wcale nie chcą jej przyjąć), a ich obecność ma jakiś inny cel.

Zgadzam się z tym. Panowie tutaj piszący o których mowa zdecydowanie mają ogromne problemy ze sobą, z poczuciem własnej wartości, itd. To prawda. Jednak ostatnie co bym powiedział to to, że ich obecność tutaj jest jakąś dywersją Wykopu co sugerowal paslawek. No może poza Bundym bo co do niego też miałbym jakieś wątpliwości.
Przyznaję też, że nie znam wszystkich wypowiedzi konkretnych użytkowników tutaj na forum. Zacząłem tutaj częściej zaglądać i bardziej śledzić niektóre tematy zaledwie kilka miesięcy temu.

(...)

Jak wyżej wspomniałem nie jestem stałym długoletnim użytkownikiem forum i nie wiem kto ma tutaj jaki autorytet. W kwestii paslawka odniosłem się do jego konkretnej wypowiedzi, która wydała mi się absurdem.
Bo to co napisał wygląda tak jakby wymyślił bardzo absurdalne wytłumaczenie byleby nie dopuścić do siebie tego, że ci ludzie rzeczywiście mają takie problemy i cierpią.

Wystarczy 5 sekund z google i chociażby wpis na wykopie z 21.12.2022:
"Polecam każdym mirkom z dylematami/wątpliwościami stronę netkobiety. Tylko nie robcie tam projektu klaudiusz 2.0 czy trollingu, bo udając normika neuropka można wiele się dowiedzieć .min tego, że (...)"

Poza tym nie wiem czy zauważyłeś, ale wysyp kont tych "20-30 latków z problemami" to jakaś promocja dopiero od niedawna.
Nawet Teodor (w formie czyjegoś alter ego z jego kompleksami) pojawił się we wrześniu zeszłego roku.

12,435

Odp: 30lat i cały czas sam

ciekawe czy kremik tez powrocil w jakims  innym wcieleniu smile

12,436

Odp: 30lat i cały czas sam
blueangel napisał/a:

ciekawe czy kremik tez powrocil w jakims  innym wcieleniu smile

Kremik nigdzie nie odszedł od tego trzeba zacząć big_smile

12,437

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Ja nigdy nawet nie pomyślałem żeby aplikować do ogłoszenia, którego wymagań nie spełniam. Zawsze myślałem, że nie ma ani grama sensu w zgłaszaniu się jeśli nie spełniam wymagań. Jeśli na ogłoszenie odpowiedziało np.10-20 osób to zawsze wydawało mi się całkowicie oczywiste, że wśród tych wszystkich aplikujących będzie kilka osób, które mają doświadczenie i tylko one w ogóle będą brane pod uwagę. To logiczne, że pracodawca mając od wyboru kilka lub więcej osób wybierze tą, która ma doświadczenie. Myślałem, że nawet nie sprawdzają ogłoszeń ludzi bez doświadczenia, a już twój przykład gdzie nie spełniałaś nawet połowy wymagań brzmi totalnie nieprawdopodobnie. I jeszcze piszesz, że bardzo często to tak działa, no przyznam szczerze, że jestem w szoku.

Właśnie zajrzałam do rzeczonej oferty, bo ją sobie skopiowałam, i z tą połową może trochę przesadziłam, ale na pewno nie spełniałam głównego kryterium, czyli dziesięciu lat doświadczenia. Mało tego, niespecjalnie potrafiłam "udowodnić", że potrafię robić to, czym miałam się zajmować, bo po pierwsze taka jest specyfika branży, a po drugie, i to chyba przede wszystkim, do tej pory traktowałam to jak zajęcie dodatkowe i nigdy specjalnie mi nie zależało, żeby zbierać po nim jakieś ślady. Miałam głównie to, co zachowałam u siebie. Ponadto bardziej zależało mi na przedstawieniu swojej dodatkowej propozycji i zainteresowaniu nią potencjalnego pracodawcy, niż wykazaniu się umiejętnościami związanymi za stanowiskiem, na które aplikowałam.

Shinigami napisał/a:

Jeśli moje obecne kwalifikacje pasowałyby max do stanowiska młodszego specjalisty lub coś w tym stylu, a do specjalisty już trochę albo i więcej niż trochę brakuje to i tak mogę aplikować i jest szansa, że to się uda? Dobrze rozumiem?

Jeśli to jest konkurs na stanowisko urzędnicze, to kryteria zwykle są bardzo sztywne, ale jeśli chciałbyś ubiegać się o wakat w prywatnej firmie, moim zdaniem warto przynajmniej spróbować.

Shinigami napisał/a:

I czy mogłabyś dokładniej wyjaśnić tą "obronę", o której wyżej napisałaś i czym ty się obroniłaś w swoim przypadku? Znaczy mniej więcej rozumiem o co chodzi ale jednak w przypadku twojego syna chodziło o inna firmę ale w tym samym zawodzie, a u mnie byłby to zupełnie inny zawód więc nie mógłbym się podeprzeć doświadczeniem z mojego obecnego zawodu bo nie ma on nic wspólnego z tym na co bym aplikował. Czy tu też się mylę i czegoś nie rozumiem?

Kiedy dostałam odpowiedź na swoją aplikację, miałam możliwość przeczytać wiadomość osoby, która ją odebrała, a skierowaną do osoby decyzyjnej, jej treść brzmiała mniej więcej: "a może to jest osoba, której szukamy?". Z kolei ta decyzyjna pisząc do mnie zaznaczyła, że moje cv nie spełnia jej warunków, ale z zainteresowaniem przeczytała, co napisałam w liście przewodnim. Ja ich po prostu do siebie przekonałam tym, co o sobie napisałam i jakie mam pomysły, które można byłoby u nich wdrożyć. Przedstawiłam ogólnie jak ja to widzę i jakie mogą osiągnąć z tego profity. Jednym słowem zrobiłam to tak, aby to oni bardziej chcieli mnie niż ja ich. Obroniłam się tym, że miałam dla nich bardzo niszowe know-how, uświadamiając, że oni go potrzebują wink. Potem jakoś poszło. Niemniej inicjatywa była moja. 

Thomas29 napisał/a:

Do tego od czego zaczęła się nasza rozmowa czyli mojego stwierdzenia, że za problemy tzw. przegrywów w dużej mierze odpowiada społeczene podejście do umiejętności wchodzenia w związek / seksualności.
No bo jak przegryw ma nie czuć się przegrywem jeśli samo społeczeństwo krótko mówiąc (w wielu przypadkach rzeczywiście nie do końca nawet świadomie) samo z nich tych przegrywów robi?

Ja z kolei uważam, że bycie przegrywem jest stanem własnego umysłu, na co, owszem, wpływ mają także zewnętrzne czynniki, ale to jednak sami robimy z siebie ofiary i potem tak bardzo się w tym utwierdzamy, że w pewnym momencie już nie sposób wyjść z matni, w którą się wepchnęliśmy.

Herne napisał/a:

Jeżeli byłoby to rzeczywiście wołanie o pomoc, to można by było oczekiwać, że Ci ludzie są gotowi na jej przyjęcie.
Powinni być także świadomi, że zadając pytania, trzeba być przygotowanym na otrzymanie niewygodnych odpowiedzi i niestety czasem wiąże się to z taką nieprzyjemną dla niektórych rzeczą, jak uświadomienie sobie faktu, że mogli się mylić. Ale do przyjęcia do świadomości tego faktu i wyciągnięcia z tego tytułu odpowiednich wniosków trzeba mieć otwarty umysł lub po prostu być gotowym na zmiany.

Analizując przebieg konwersacji w poszczególnych wątkach można dojść do wniosku, że w większości przypadków wyraźnie nie następuje jakakolwiek próba chęci przyjęcia pomocy lub gotowości na te zmiany.
Co może skłaniać do kolejnego wniosku, że osoby te jej tak na prawdę nie potrzebują (lub wcale nie chcą jej przyjąć), a ich obecność ma jakiś inny cel.

Oczywiście i nawet nie czuję potrzeby, by cokolwiek tu jeszcze dodawać.
W pełni zgadzam się z tym, co napisałeś. Jak zwykle zresztą, a na pewno co najmniej jak przeważnie wink.

12,438

Odp: 30lat i cały czas sam
Thomas29 napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:

Bo to jest tak drodzy beta kalesony 0.5/10 orbitery...

https://i.ibb.co/3MXjMN0/7cfupa.jpg

Proste. Czego nie rozumiecie?!? smile

No no piękne ad personam zanim merytorycznego odniesiesienia do tematu moi Państwo. Brawo!

Co? Zazdrosny jesteś o naszego Chada? Masz rozstrój żołądka? Chcesz pigułkę na wyjście z niestrawności? Gorzka pigułka czy czopek na zatwardzenie, durny kucu? Do Ciebie się zwracam, tak, personalnie. Podoba Ci się? Jak nie to sam pilnuj, żeby tego nie robić innym przewrażliwiony gogusiu bez wyczucia i refleksji.

12,439 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-02-26 00:01:55)

Odp: 30lat i cały czas sam

Tylko brody mi brakuje, by wyglądać jak paslawek

12,440 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-02-25 23:55:09)

Odp: 30lat i cały czas sam
Farmer napisał/a:

Tylko brody mi brakuje, by wyglądać jak panslawek

życie .... big_smile

paslawek w mordę jeża a nie panslawek big_smile

12,441

Odp: 30lat i cały czas sam

przepraszam, poprawiłem smile

12,442

Odp: 30lat i cały czas sam
paslawek napisał/a:
Farmer napisał/a:

Tylko brody mi brakuje, by wyglądać jak panslawek

życie .... big_smile

paslawek w mordę jeża a nie panslawek big_smile

A ja mogę prosić o wyłączną zgodę do mówienia do Ciebie "pansławek"? Prooooszę... bardzo bym chciał. smile smile

https://yt3.ggpht.com/-zAcuHZAM638/AAAAAAAAAAI/AAAAAAAAAAA/h1NrzeGdd_M/s900-c-k-no-mo-rj-c0xffffff/photo.jpg

Czy może proszę o zbyt dużo? sad sad

https://www.wallpapertip.com/wmimgs/220-2207859_very-sad-boy-wallpaper.jpg

12,443

Odp: 30lat i cały czas sam
Farmer napisał/a:

przepraszam, poprawiłem smile

Ja pomyślałam, że to celowe zniekształcenie, zresztą bardzo udane wink.

12,444

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:

To może ja Tobie odpowiem, ponieważ mam doświadczenie patrząc "od tej drugiej strony" big_smile
Jeżeli na rozmowę ktoś przychodzi, to oczywiście poza podstawowymi czynnikami podlegającymi ocenie, czyli chociażby jak się ten ktoś zachowuje (podpowiem, możesz być spięty i zdenerwowany, chociaż sposób w jaki radzisz sobie ze stresem i nową sytuacją też dużo mówi. Skrajne przypadki, czyli całkowity paraliż albo przesadna nonszalancja i groteskowa pewność siebie odpadają) dostaje do wykonania kilka zadań, mniej lub bardziej luźno związanych z pracą. I mnie bardziej interesuje nie wynik, ale sposób, w jaki dana osoba rozwiązuje te zadania, sposób jej myślenia. Obserwuję, jaką drogę do celu obiera ten człowiek i jak ją realizuje. Czasem spotykałem osoby, których CV było mega bogate, a, delikatnie rzecz biorąc, otwartość umysłu i podejście do danego tematu były "daleeekie od czegokolwiek logicznego".
Dlatego na stanowiska niekoniecznie zostały przyjęte osoby z największym doświadczeniem.
Co ciekawe, miałem też przypadki, że to doświadczenie  mocno zawężało punkt widzenia.
Także aplikuj nawet na stanowiska z wymaganym większym doświadczeniem.

Trochę gorzej wygląda sytuacja, gdy aplikujesz do jakiejś dużej firmy i musisz się przebić najpierw przez dział HR. Tam już różnie bywa.

Dzięki za informacje jak to wygląda "od tej drugiej strony", znów dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy, jednak w moim poprzednim poście zastanawiałem się nad trochę "wcześniejszą" kwestią. Wiemy już jak to wygląda od momentu przyjścia na rozmowę, a jak jest przed nią? Na etapie czytania samego CV i dopiero decydowania czy warto do kogoś dzwonić i zapraszać na rozmowę? Jak to wygląda kiedy masz przed sobą dwa CV, w jednym jest wpisane doświadczenie, w drugim nie? Które wybierzesz i na jakiej podstawie?

Olinka napisał/a:

Właśnie zajrzałam do rzeczonej oferty, bo ją sobie skopiowałam, i z tą połową może trochę przesadziłam, ale na pewno nie spełniałam głównego kryterium, czyli dziesięciu lat doświadczenia. Mało tego, niespecjalnie potrafiłam "udowodnić", że potrafię robić to, czym miałam się zajmować, bo po pierwsze taka jest specyfika branży, a po drugie, i to chyba przede wszystkim, do tej pory traktowałam to jak zajęcie dodatkowe i nigdy specjalnie mi nie zależało, żeby zbierać po nim jakieś ślady. Miałam głównie to, co zachowałam u siebie. Ponadto bardziej zależało mi na przedstawieniu swojej dodatkowej propozycji i zainteresowaniu nią potencjalnego pracodawcy, niż wykazaniu się umiejętnościami związanymi za stanowiskiem, na które aplikowałam.

Jeśli to jest konkurs na stanowisko urzędnicze, to kryteria zwykle są bardzo sztywne, ale jeśli chciałbyś ubiegać się o wakat w prywatnej firmie, moim zdaniem warto przynajmniej spróbować.

Kiedy dostałam odpowiedź na swoją aplikację, miałam możliwość przeczytać wiadomość osoby, która ją odebrała, a skierowaną do osoby decyzyjnej, jej treść brzmiała mniej więcej: "a może to jest osoba, której szukamy?". Z kolei ta decyzyjna pisząc do mnie zaznaczyła, że moje cv nie spełnia jej warunków, ale z zainteresowaniem przeczytała, co napisałam w liście przewodnim. Ja ich po prostu do siebie przekonałam tym, co o sobie napisałam i jakie mam pomysły, które można byłoby u nich wdrożyć. Przedstawiłam ogólnie jak ja to widzę i jakie mogą osiągnąć z tego profity. Jednym słowem zrobiłam to tak, aby to oni bardziej chcieli mnie niż ja ich. Obroniłam się tym, że miałam dla nich bardzo niszowe know-how, uświadamiając, że oni go potrzebują wink. Potem jakoś poszło. Niemniej inicjatywa była moja.

Chyba już rozumiem co masz na myśli. Trzeba wymyślić coś by przekonać do siebie pracodawcę nawet jeśli to coś ma niewiele wspólnego z samą pracą. Oczywiście najpierw musi w ogóle dojść do etapu rozmowy. Czym jest list przewodni? To to samo co list motywacyjny? Powinno się go pisać nawet jeśli nie jest wymagany w ogłoszeniu?

Tu odpowiedź zarówno do Herne jak i Olinki. We wszystkich moich dotychczasowych zgłoszeniach dział HR raczej był nieunikniony bo sprawdzam głównie ogłoszenia z państwowych instytucji. W ogóle nie ma zbyt wielu ogłoszeń z branży bezpieczeństwa w sektorze prywatnym, a jeśli już są to na jakieś mocno informatyczne stanowiska ze specjalistyczną wiedzą i umiejętnościami albo dotyczące ochrony fizycznej, a tego nigdy nie robiłem. Chyba tylko budżetówka mi została. Wiecie może jak to wygląda "od tej drugiej strony" w państwowych instytucjach? Czy tam te wymagania są ściśle przestrzegane? Oczywiście mówię tu o ludziach "z ulicy", wiem aż za dobrze, że wybrani czyli mający plecy i znajomości nie muszą spełniać żadnych wymagań.

12,445 Ostatnio edytowany przez Herne (2023-02-26 02:04:49)

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:
Herne napisał/a:

Jeżeli byłoby to rzeczywiście wołanie o pomoc, to można by było oczekiwać, że Ci ludzie są gotowi na jej przyjęcie.
Powinni być także świadomi, że zadając pytania, trzeba być przygotowanym na otrzymanie niewygodnych odpowiedzi i niestety czasem wiąże się to z taką nieprzyjemną dla niektórych rzeczą, jak uświadomienie sobie faktu, że mogli się mylić. Ale do przyjęcia do świadomości tego faktu i wyciągnięcia z tego tytułu odpowiednich wniosków trzeba mieć otwarty umysł lub po prostu być gotowym na zmiany.

Analizując przebieg konwersacji w poszczególnych wątkach można dojść do wniosku, że w większości przypadków wyraźnie nie następuje jakakolwiek próba chęci przyjęcia pomocy lub gotowości na te zmiany.
Co może skłaniać do kolejnego wniosku, że osoby te jej tak na prawdę nie potrzebują (lub wcale nie chcą jej przyjąć), a ich obecność ma jakiś inny cel.

Oczywiście i nawet nie czuję potrzeby, by cokolwiek tu jeszcze dodawać.
W pełni zgadzam się z tym, co napisałeś. Jak zwykle zresztą, a na pewno co najmniej jak przeważnie wink.

Dziękuję. Tak, da się zauważyć pewne analogie w sposobie postrzegania niektórych zagadnień wink

Olinka pytanie całkowicie poza konkursem i może oczywiście pozostać retorycznym. Nie da się wykorzystać Twoich pewnych supermocy, które ujawniły się przed paroma chwilkami w okolicach powyższego postu? (i których pojawienie się, przyznam, już udało mi się wcześniej zauważyć co najmniej raz). Tak celem przywrócenia pewnego szczątkowego porządku w niektórych zagadnieniach. Czy to także już historia?


Shinigami napisał/a:
Herne napisał/a:

To może ja Tobie odpowiem, ponieważ mam doświadczenie patrząc "od tej drugiej strony" big_smile(...).

Dzięki za informacje jak to wygląda "od tej drugiej strony", znów dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy, jednak w moim poprzednim poście zastanawiałem się nad trochę "wcześniejszą" kwestią. Wiemy już jak to wygląda od momentu przyjścia na rozmowę, a jak jest przed nią? Na etapie czytania samego CV i dopiero decydowania czy warto do kogoś dzwonić i zapraszać na rozmowę? Jak to wygląda kiedy masz przed sobą dwa CV, w jednym jest wpisane doświadczenie, w drugim nie? Które wybierzesz i na jakiej podstawie?

Tu odpowiedź zarówno do Herne jak i Olinki. We wszystkich moich dotychczasowych zgłoszeniach dział HR raczej był nieunikniony bo sprawdzam głównie ogłoszenia z państwowych instytucji. W ogóle nie ma zbyt wielu ogłoszeń z branży bezpieczeństwa w sektorze prywatnym, a jeśli już są to na jakieś mocno informatyczne stanowiska ze specjalistyczną wiedzą i umiejętnościami albo dotyczące ochrony fizycznej, a tego nigdy nie robiłem. Chyba tylko budżetówka mi została. Wiecie może jak to wygląda "od tej drugiej strony" w państwowych instytucjach? Czy tam te wymagania są ściśle przestrzegane? Oczywiście mówię tu o ludziach "z ulicy", wiem aż za dobrze, że wybrani czyli mający plecy i znajomości nie muszą spełniać żadnych wymagań.

Jeżeli mam dwa CV to patrzę także na zainteresowania i umiejętności (te "poza" tematem). Ale patrzę pod kątem sposobu ich napisania i to, czy nikt nie wkleja jakichś ogólników typu tylko "film, książka". Interesują mnie rzeczywiste, indywidualne informacje, to także potrafi trochę powiedzieć o danej osobie (oczywiście nie omieszkuję przepytać z nich potem wink, nawet pobieżnie). Ważny jest też list motywacyjny, to jest Twój pierwszy indywidualny kontakt z pracodawcą i pierwsza okazja na zaprezentowanie siebie. Ja osobiście patrzę na sposób konstruowania zdań i ogólną formę wypowiedzi. Osobiście wysyłałbym taki list nawet jak nie jest wymagany, najwyżej wyląduje w koszu, a może nie wyląduje i ktoś go przynajmniej pobieżnie przeczyta.
Przez "dział HR" miałem na myśli raczej korporacje, akurat tam miałem styczność z tym "nie po tej stronie co wyżej". Ale później, rozmawiając na luzie z kimś z tego działu to informacja była taka, że często pierwszy odsiew jest bardzo mechaniczny, zgodnie z jakimiś siatkami kompetencji i różnymi innymi HRowymi wynalazkami. Ale to było daaawno temu wink. Oczywiście nie neguję istoty takiej formy rekrutacji, ale często sami ludzie z HR byli negatywnie do tego nastawieni.
Może wśród netkobiet jest ktoś z takiego działu, to się wypowie wink

Nie mam doświadczenia z instytucjami państwowymi, więc nie wiem jak to tam wygląda.

EDIT:.
Jeżeli chodzi o list motywacyjny, jak mam więcej czasu to wrzucam w google wyrywkowe zdania z niego. Czasem wynik jest zaskakujący big_smile.
Więc napisz go od podstaw sam.

12,446

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:

Wystarczy 5 sekund z google i chociażby wpis na wykopie z 21.12.2022:
"Polecam każdym mirkom z dylematami/wątpliwościami stronę netkobiety. Tylko nie robcie tam projektu klaudiusz 2.0 czy trollingu, bo udając normika neuropka można wiele się dowiedzieć .min tego, że (...)"

Okej. Tego nie widziałem i nie byłem świadom. Może dlatego, że nie przyszło mi do głowy szukać tego typu rzeczy w Google, a i na samym Wykopie raczej nie bywam. Zwracam honor. Ale nie mniej nigdzie nie napisałem, że moim zdaniem nikt tutaj celowo z Wykopu nie sabotuje. Dalej nie uważam też żeby nawet większość rzeczonych panów w tym uczestniczyła. Choć oczywiście mogę się mylić.

Herne napisał/a:

Poza tym nie wiem czy zauważyłeś, ale wysyp kont tych "20-30 latków z problemami" to jakaś promocja dopiero od niedawna.
Nawet Teodor (w formie czyjegoś alter ego z jego kompleksami) pojawił się we wrześniu zeszłego roku.

No nie zauważyłem. Wcześniej na forum sam bywałem raczej sporadycznie i nie śledziłem wszystkiego tak konkretnie. A co do Bundyego to sam wcześniej napisałem, że on akurat jest całkiem prawdopodobnym gościem z Wykopu.

Olinka napisał/a:

Ja z kolei uważam, że bycie przegrywem jest stanem własnego umysłu, na co, owszem, wpływ mają także zewnętrzne czynniki, ale to jednak sami robimy z siebie ofiary i potem tak bardzo się w tym utwierdzamy, że w pewnym momencie już nie sposób wyjść z matni, w którą się wepchnęliśmy.

Oczywiście, że tak. Tyle tylko, że stan umysłu jest akurat skutkiem wielu różnych oczywiście zewnętrznych czynników. Zapewne społeczne postrzeganie seksu oraz umiejętności wchodzenia w relacje romantyczne o których pisałem wcześniej wcale sprawy nie ułatwia.

DeepAndBlue napisał/a:

Co? Zazdrosny jesteś o naszego Chada? Masz rozstrój żołądka? Chcesz pigułkę na wyjście z niestrawności? Gorzka pigułka czy czopek na zatwardzenie, durny kucu? Do Ciebie się zwracam, tak, personalnie. Podoba Ci się? Jak nie to sam pilnuj, żeby tego nie robić innym przewrażliwiony gogusiu bez wyczucia i refleksji.

Jak mam być niby zazdrosny o kogoś kogo w zasadzie nie znam? Może gdybym znał to nie wyraził bym się tak jak się wyraziłem. Natomiast tym, że prowadzisz argumentację ad personam to wystawiasz laurkę jedynie sama sobie. Radził bym się też zapoznać z samym tym terminem bo chyba nie do końca wiesz co on oznacza.

12,447

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Chyba już rozumiem co masz na myśli. Trzeba wymyślić coś by przekonać do siebie pracodawcę nawet jeśli to coś ma niewiele wspólnego z samą pracą. Oczywiście najpierw musi w ogóle dojść do etapu rozmowy.

Mniej więcej tak, ale na przykład w przypadku mojego syna (posługując się tylko tymi dwoma opisanymi przeze mnie przykładami) decydującym czynnikiem był fakt, że pracował u konkurencji i co prawda miał mniejszy od wymaganego staż i nie zna podanego w ofercie oprogramowania (akurat tego, spośród wielu), ale jako techniczny i sprawdzony przez innych umysł, te dwa czynniki nabrały mniejszego znaczenia niż to, że on po prostu zna się na robotach i potrafi je programować, a przy tym jest bystry i szybko rozwiązuje napotkane problemy. Potrafił też odpowiedzieć na zadane pytania i w praktyce szybko poradził sobie z przedstawionym zadaniem.

Shinigami napisał/a:

Czym jest list przewodni? To to samo co list motywacyjny? Powinno się go pisać nawet jeśli nie jest wymagany w ogłoszeniu?

W tym kontekście to jest chyba moja robocza nazwa wink, ale w gruncie rzeczy chodzi o treść wiadomości, którą wysyła się mailowo, bo cv i list motywacyjny zwykle dołącza się jako załączniki, o ile oczywiście nie korzystamy z gotowych systemów aplikacyjnych. Te same informacje można umieścić w liście motywacyjnym, ale w opisanym przeze mnie przypadku nie był wymagany, więc po prostu umieściłam to wszystko, co chciałam przekazać, w treści, przy okazji przemycając "oczywiście zdaję sobie sprawę, że mój profil nie do końca odpowiada państwa oczekiwaniom, ale..." - tu pojawiły się argumenty, mające za zadanie przekonać ich do mojej kandydatury, pomimo tego braku. 

Kiedy to ja, podobnie jak Herne, przyjmowałam do pracy, też bardziej zwracałam uwagę na potencjał danej osoby niż na rygorystyczne spełnianie podanych w ofercie kryteriów. Dodam jeszcze, że ja akurat rekrutowałam do zespołu i miałam świadomość, że dana osoba musi do niego po prostu pasować, bo musimy potrafić się ze sobą komunikować i dobrze uzupełniać. Jeśli ktoś ma pracować w grupie, to kompetencje miękkie są, przynajmniej moim zdaniem, bardzo ważne. Inaczej jest, jeśli ktoś dostaje do wykonania konkretne zadanie, które po prostu ma dobrze wykonać.   

Shinigami napisał/a:

Tu odpowiedź zarówno do Herne jak i Olinki. We wszystkich moich dotychczasowych zgłoszeniach dział HR raczej był nieunikniony bo sprawdzam głównie ogłoszenia z państwowych instytucji. W ogóle nie ma zbyt wielu ogłoszeń z branży bezpieczeństwa w sektorze prywatnym, a jeśli już są to na jakieś mocno informatyczne stanowiska ze specjalistyczną wiedzą i umiejętnościami albo dotyczące ochrony fizycznej, a tego nigdy nie robiłem. Chyba tylko budżetówka mi została. Wiecie może jak to wygląda "od tej drugiej strony" w państwowych instytucjach? Czy tam te wymagania są ściśle przestrzegane? Oczywiście mówię tu o ludziach "z ulicy", wiem aż za dobrze, że wybrani czyli mający plecy i znajomości nie muszą spełniać żadnych wymagań.

Wspomniałam wcześniej, że na ile orientuję się w tym temacie, to niestety zwykle trzeba spełniać podane warunki, przynajmniej te z listy "wymagane".
Tam wszystko powinno, a nawet musi być przejrzyste, tym samym elastyczność raczej nie istnieje. Tak przynajmniej twierdzą znajomi, którzy pracują np. w urzędzie miasta, skarbowym czy ZUS.

Herne, nie jestem pewna, czy dobrze Cię rozumiem, dlatego po prostu wysłałam wiadomość. Odbierz, proszę, pocztę.

12,448

Odp: 30lat i cały czas sam

Specjalnie w nowym oknie - żeby nie tworzyć tasiemców.

Thomas29 napisał/a:

Okej. Tego nie widziałem i nie byłem świadom. Może dlatego, że nie przyszło mi do głowy szukać tego typu rzeczy w Google, a i na samym Wykopie raczej nie bywam. Zwracam honor. Ale nie mniej nigdzie nie napisałem, że moim zdaniem nikt tutaj celowo z Wykopu nie sabotuje. Dalej nie uważam też żeby nawet większość rzeczonych panów w tym uczestniczyła. Choć oczywiście mogę się mylić.

Idąc za cytatem Herne, znalazłam na Wykopie taką oto "ciekawostkę": uwielbiam tę stronę (netkobiety - przyp.red.) i to, że wykop ją powoli przejmuje.
Tak że tego... Jest też zrzut posta użytkownika "Netpiotrek" - przypadek?

Thomas29 napisał/a:

Oczywiście, że tak. Tyle tylko, że stan umysłu jest akurat skutkiem wielu różnych oczywiście zewnętrznych czynników. Zapewne społeczne postrzeganie seksu oraz umiejętności wchodzenia w relacje romantyczne o których pisałem wcześniej wcale sprawy nie ułatwia.

Tak jak wspomniałam, jak najbardziej mają na to wpływ przeróżne zewnętrzne czynniki, ale one w równym stopniu dotyczą wszystkich przedstawicieli tej grupy, a jednak jedni czują się przegrywami, a inni biorą to na klatę i po prostu odnajdują się w sytuacji, nie pielęgnując w sobie złości wymierzonej przeciwko wszystkim i wszystkiemu, co w jakikolwiek sposób się z tym łączy i nie uzależniając ani swojego poczucia własnej wartości, ani poczucia życiowej satysfakcji od bycia/nie bycia w związku i/lub posiadania życia seksualnego.
I ja naprawdę rozumiem, że samotność jest dla nich dotkliwa, ale już pielęgnowania w sobie poczucia bycia ofiarą całego systemu, a tym bardziej tworzenia coraz to nowych spiskowych teorii - zdecydowanie nie. Jeszcze bardziej nie rozumiem okopywania się i braku działania, bo to, które nam tutaj pokazują, jest tylko pozorne.

12,449

Odp: 30lat i cały czas sam
Thomas29 napisał/a:

Zaraz zaraz czy ja dobrze rozumiem paslawku, że twoim zdaniem posty tego typu zamieszczane przez panów na damskich forach nie są rzeczywistym wyrazem problemów tych ludzi i wołaniem o pomoc tylko celowym działaniem ludzi z Wykopu mającym na celu zrobić na złość kobietom?
Nie przeczę, że w niektórych przypadkach tak nie może być, ale ogólnie to niezłego fikołka tutaj popełniłeś. Zaczynam chyba powoli rozumieć skąd wzięły się pojęcia takie jak simp czy cuckold ...

Przypomnę Ci ten post, gdzie nazywasz naszego Chada simpem i kukoldem. Na dodatek potem się tłumaczysz, że przecież nic o człowieku nie wiesz a jednak porywasz się na jakieś rozumienie pitu pitu. Masz pamięć złotej rybki albo palisz głupa. A może mało rozgarniętym przewrażliwionym na swoim punkcie gogusiem. Kali kraść dobrze, Kalemu ukraść źle. Nauczysz się dzisiaj czegoś, czy raczej nie? Jeśli Ty możesz wyzywać to dajesz to prawo innym. Zapamiętaj to sobie adpersonanku. Potem nie płacz adpersonan, ad personan. ad personan ad personan zaciąłem się ad personan Sobie wystawiłeś laurkę, ja Cię tylko trolluję wink

12,450 Ostatnio edytowany przez Thomas29 (2023-02-26 10:46:31)

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Idąc za cytatem Herne, znalazłam na Wykopie taką oto "ciekawostkę": uwielbiam tę stronę (netkobiety - przyp.red.) i to, że wykop ją powoli przejmuje.
Tak że tego... Jest też zrzut posta użytkownika "Netpiotrek" - przypadek?

Zapewne nie przypadek. Ale dalej nie jest to żadnym dowodem na to, że większość wspomnianych tu panów jest wykopowymi dywersantami. Niektórzy na pewno, ale nie wszyscy.

Olinka napisał/a:

Tak jak wspomniałam, jak najbardziej mają na to wpływ przeróżne zewnętrzne czynniki, ale one w równym stopniu dotyczą wszystkich przedstawicieli tej grupy, a jednak jedni czują się przegrywami, a inni biorą to na klatę i po prostu odnajdują się w sytuacji, nie pielęgnując w sobie złości wymierzonej przeciwko wszystkim i wszystkiemu, co w jakikolwiek sposób się z tym łączy i nie uzależniając ani swojego poczucia własnej wartości, ani poczucia życiowej satysfakcji od bycia/nie bycia w związku i/lub posiadania życia seksualnego.
I ja naprawdę rozumiem, że samotność jest dla nich dotkliwa, ale już pielęgnowania w sobie poczucia bycia ofiarą całego systemu, a tym bardziej tworzenia coraz to nowych spiskowych teorii - zdecydowanie nie. Jeszcze bardziej nie rozumiem okopywania się i braku działania, bo to, które nam tutaj pokazują, jest tylko pozorne.

W zasadzie się zgadzam - pielęgnowanie w sobie bycia ofiarą i tkwienie w tej sytuacji pielęgnując w sobie złości wymierzonej przeciwko wszystkim i wszystkiemu absolutnie nie jest poprawne i prawidłowe. Tylko chciałbym tu zwrócić uwagę na jeden szczegół - to, że ktoś bierze swoje problemy na klatę i próbuje sobie z nimi radzić nie pielęgnując w sobie wieczznej urazy i złości nie oznacza, że nie czuje się przegrywem.
Natomiast co do tworzenia sobie teorii spiskowych głównie problem polega na tym, że panowie posuwają się w tym wszystkim i to bardzo mocno do granic absurdu. Wiadomo, że te wszystkie teksty o kwadratowych szczękach, jakieś sztywne ustalanie ram idealnego faceta, itd. to są kompletne bzdury. Osobiście uważam jednak mimo wszystko, że w prawidłowościach głoszonych przez red pill tkwi jakieś ziarno prawdy i nie są one tak całkowicie wyssane z palca.
Ot choćby postać tzw. chada - wiadomo, że nie istnieje żaden wzór idealnego faceta, który podobałby się 100% kobiet i z którym każda kobieta od razu pobiegnie do łóżka - to absurd. Jednak z kolei negowanie tego, że istnieją pewne cechy atrakcyjności sprawiające, że dana osoba będzie się podobać zdecydowanie większej ilości osobników płci przeciwnej niż inna też jest absurdem tylko w drugą stronę.
Bo jasne, że ludzie są różni i każdy co innego uzna za atrakcyjne dla siebie, ale z jakiegoś powodu istnieją osobnicy cieszący się ogromną atrakcyjnością i tacy cieszący się dużo mniejszą i nie da się temu w żaden sposób zaprzeczyć. A to czy nazwiemy tego bardziej atrakcyjnego chadem, a tego mniej przegrywem to już tak naprawdę sprawa drugorzędna.

DeepAndBlue napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

Zaraz zaraz czy ja dobrze rozumiem paslawku, że twoim zdaniem posty tego typu zamieszczane przez panów na damskich forach nie są rzeczywistym wyrazem problemów tych ludzi i wołaniem o pomoc tylko celowym działaniem ludzi z Wykopu mającym na celu zrobić na złość kobietom?
Nie przeczę, że w niektórych przypadkach tak nie może być, ale ogólnie to niezłego fikołka tutaj popełniłeś. Zaczynam chyba powoli rozumieć skąd wzięły się pojęcia takie jak simp czy cuckold ...

Przypomnę Ci ten post, gdzie nazywasz naszego Chada simpem i kukoldem. Na dodatek potem się tłumaczysz, że przecież nic o człowieku nie wiesz a jednak porywasz się na jakieś rozumienie pitu pitu. Masz pamięć złotej rybki albo palisz głupa. A może mało rozgarniętym przewrażliwionym na swoim punkcie gogusiem. Kali kraść dobrze, Kalemu ukraść źle. Nauczysz się dzisiaj czegoś, czy raczej nie? Jeśli Ty możesz wyzywać to dajesz to prawo innym. Zapamiętaj to sobie adpersonanku. Potem nie płacz adpersonan, ad personan. ad personan ad personan zaciąłem się ad personan Sobie wystawiłeś laurkę, ja Cię tylko trolluję wink

Po pierwsze to nigdzie nie nazwałem paslawka simpem i kukoldem. Napisałem tylko, że zaczynam rozumieć skąd biorą się takie określenia. To jest jednak subtelna różnica ukazująca Twój brak umiejętności czytania ze zrozumieniem.

12,451

Odp: 30lat i cały czas sam
Thomas29 napisał/a:

Po pierwsze to nigdzie nie nazwałem paslawka simpem i kukoldem. Napisałem tylko, że zaczynam rozumieć skąd biorą się takie określenia. To jest jednak subtelna różnica ukazująca Twój brak umiejętności czytania ze zrozumieniem.

Nie rób z siebie osła. Dobrze wiemy co oznacza to co napisałeś, czyli co SUGERUJESZ jednoznacznie. Czytanie ze zrozumieniem to mój konik a twoja jedynie słaba wymówka ze słabego oceniania. Byś tak szybko nie oceniał to nie musiałbyś teraz z gęby robić wycieraczki.

12,452

Odp: 30lat i cały czas sam
DeepAndBlue napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

Po pierwsze to nigdzie nie nazwałem paslawka simpem i kukoldem. Napisałem tylko, że zaczynam rozumieć skąd biorą się takie określenia. To jest jednak subtelna różnica ukazująca Twój brak umiejętności czytania ze zrozumieniem.

Nie rób z siebie osła. Dobrze wiemy co oznacza to co napisałeś, czyli co SUGERUJESZ jednoznacznie. Czytanie ze zrozumieniem to mój konik a twoja jedynie słaba wymówka ze słabego oceniania. Byś tak szybko nie oceniał to nie musiałbyś teraz z gęby robić wycieraczki.

No zasugerowałem, że paslawek w tym konkretnym komentarzu wykazał cechy przypisywane simpom i kukoldom. Ale to dalej nie jest tym samym co nazwanie go simpem i kukoldem.

12,453

Odp: 30lat i cały czas sam
Thomas29 napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:
Thomas29 napisał/a:

Po pierwsze to nigdzie nie nazwałem paslawka simpem i kukoldem. Napisałem tylko, że zaczynam rozumieć skąd biorą się takie określenia. To jest jednak subtelna różnica ukazująca Twój brak umiejętności czytania ze zrozumieniem.

Nie rób z siebie osła. Dobrze wiemy co oznacza to co napisałeś, czyli co SUGERUJESZ jednoznacznie. Czytanie ze zrozumieniem to mój konik a twoja jedynie słaba wymówka ze słabego oceniania. Byś tak szybko nie oceniał to nie musiałbyś teraz z gęby robić wycieraczki.

No zasugerowałem, że paslawek w tym konkretnym komentarzu wykazał cechy przypisywane simpom i kukoldom. Ale to dalej nie jest tym samym co nazwanie go simpem i kukoldem.

I kogo chcesz na tą pokrętną poprawność nabrać? Niezły fikołek, proszę pana. Brawo. Ino lądowanie proszę przećwiczyć bo wyszło karkołomnie.

12,454

Odp: 30lat i cały czas sam

Herne, Olinka po pierwsze dziękuję za odpowiedzi na wszystkie moje dotychczasowe pytania. Czytając wasze posty, odpowiedzi na moje pytania i ogłoszenia, które przeglądam mam jednocześnie coraz większą wiedzę i coraz więcej wątpliwości co do szukania ogłoszeń z tej mojej branży bezpieczeństwa. Widzę że macie sporą wiedzę i doświadczenie z zakresu pracy, jej szukania, przyjmowania ludzi w związku z czym mam prośbę. Czy dalibyście radę zrobić mi coś w stylu doradztwa zawodowego? Oczywiście tyle na ile możecie i na ile pozwala pisanie na forum. Jeśli ktoś poza wyżej wymienioną dwójką też byłby zainteresowany to jak najbardziej proszę dołączyć.

12,455

Odp: 30lat i cały czas sam

Shnigami, prawdę mówiąc nie mam wystarczających kompetencji, ale jeśli masz tego świadomość, a przede wszystkim Twoje oczekiwania nie będą wykraczać poza moje możliwości, to uderzaj, zobaczymy co da się zrobić. To co mogę obiecać, to to, że postaram się spojrzeć na temat co najmniej tak, jakby znajomy prosił mnie o niezobowiązującą radę.

12,456 Ostatnio edytowany przez Theodore Robert Bundy (2023-02-26 16:48:29)

Odp: 30lat i cały czas sam
Herne napisał/a:

Poza tym nie wiem czy zauważyłeś, ale wysyp kont tych "20-30 latków z problemami" to jakaś promocja dopiero od niedawna.
Nawet Teodor (w formie czyjegoś alter ego z jego kompleksami) pojawił się we wrześniu zeszłego roku.

Ty ponad 40 letni pisowski pojebie, zanim zaczniesz wysuwać śmieszne teorie na temat moich kompleksów, i wytykanie mi używania kremu nawilżającego na którego cię nie stać, [ bo w zamian miałbyś paletę mydła szarego na 5 lat do przodu] chce ci uświadomić, że sam niedawno założyłeś tutaj konto, nie moją winą jest że jesteś ponad 40 letnim prawiczkiem, biorąc pod uwagę twoje zacofanie, prymitywność, a przed wszystkim, na podstawie twoich wcześniejszych postów higienę osobistą, wcale mnie to nie dziwi.

12,457

Odp: 30lat i cały czas sam

Widzę, że temat nadal wre. Kobieta ciągle odwracają kota ogonem...

12,458

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Shnigami, prawdę mówiąc nie mam wystarczających kompetencji, ale jeśli masz tego świadomość, a przede wszystkim Twoje oczekiwania nie będą wykraczać poza moje możliwości, to uderzaj, zobaczymy co da się zrobić. To co mogę obiecać, to to, że postaram się spojrzeć na temat co najmniej tak, jakby znajomy prosił mnie o niezobowiązującą radę.

Oczywiście wiem, że nie jesteś ekspertem od tego ale jednak dowiedziałem się tu od ciebie wielu rzeczy więc właśnie w formie niezobowiązującej rady można spróbować. Tylko od czego powinienem zacząć? Co napisać na początek?

12,459

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

  Tylko od czego powinienem zacząć? Co napisać na początek?

Na początek określ, jaki masz problem, przecież nie będziemy tego od Ciebie wyciągać wink.

12,460 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-02-26 23:41:40)

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Na początek określ, jaki masz problem, przecież nie będziemy tego od Ciebie wyciągać wink.

Dobra, spróbujmy.

1. Najpierw to co już wiecie. Obecnie pracuję w firmie stolarskiej, nie mogę powiedzieć, że lubię lub nie lubię tej roboty, jestem do niej nastawiony dość neutralnie. Właścicielem firmy jest mój szwagier więc nie musiałem wysyłać CV, listu, przychodzić na rozmowę. Jest kilka rzeczy, które w niej lubię, a dokładniej są to:
a) każda robota jest inna, w innym miejscu i u innych ludzi;
b) poznawanie różnych ludzi;
c) widać wykonaną pracę co daje pewną satysfakcję.

a teraz jej minusy:
a) jest to ciężka fizyczna robota, nieraz po 8h pracy nie mam siły już na nic;
b) nie ma stałych godzin pracy, wszystko zależy od klienta więc nie ma nawet żadnego grafiku, nie ma tu mowy o praktycznie żadnych aktywnościach poza pracą bo nie nigdy nie wiem, o której wrócę do domu;
c) mimo iż jak wyżej napisałem niemal każda robota jest inna to jednak wykonuje się te same powtarzalne czynności;
d) słabe zarobki i brak perspektyw na więcej;
e) nie ma żadnego rozwoju, nie będzie żadnej kariery;
f) nieustanne bycie przywiązanym do rodziny co jak wiecie po innych moich wątkach nie jest dla mnie zbyt dobre.

2. Także jak już wiecie studiowałem bezpieczeństwo, nie był to mój przemyślany wybór ale mimo to studia uważam za w miarę ciekawe, niestety kiepsko z perspektywami pracy po nich. I teraz przejdźmy do sedna samego problemu. Od jakiegoś czasu przeglądam ogłoszenia o pracę, właśnie z branży bezpieczeństwa tyle ale im dłużej je przeglądam tym większe mam wątpliwości czy właśnie tego powinienem szukać. Większość ogłoszeń z tej branży wiąże się z pracą biurową, szczególnie w państwowych instytucjach byłaby to praca typowo administracyjna. Prawdę mówiąc ciężko mi sobie wyobrazić się w pracy siedząc 8h lub więcej za biurkiem i klepaniem tabelek w exelu czy przewalaniem sterty papierów.

3. I choć nie wiem jaką dokładnie pracę chciałbym mieć to wiem jakie cechy powinna mieć taka praca, a oto one:
a) chciałbym by moja praca była ważna, by to było coś co wzbudza podziw i szacunek i mi samemu daje satysfakcję;
b) chciałbym by inni ludzie na tym korzystali, chciałbym pomagać ludziom i to wcale nie z powodu wyniosłych, heroicznych pobudek tylko zwyczajnie by czuć się potrzebnym i jak już pisałem wzbudzać wdzięczność i szacunek;
c) zawsze marzyłem i wciąż marzę o pracy, w której są podróże zagraniczne by połączyć pracę i zarabianie pieniędzy ze zwiedzaniem świata, dodatkowo nie mam żadnych zobowiązań w miejscu zamieszkania, nie mam swojej rodziny, dzieci, ani nikogo kto byłby ode mnie zależny, więc taka praca byłaby dla mnie idealna;
d) to się wiąże z poprzednim ale wolę to napisać oddzielnie, wyjazdy zagraniczne są najlepszą metodą szlifowania języka obcego;
e) pieniądze wystarczające do utrzymania się w mieście takim jak Warszawa na przyzwoitym poziomie lub większe ale to dla mnie nie jest ważniejsze niż punkt a);
f) nie musi to być praca spokojna, lekka czy nawet bezpieczna, mimo iż większość ludzi te cechy postawiłaby na pierwszym miejscu to ja nie, dla mnie mogłaby to być nawet niebezpieczna praca byleby posiadała poprzednie cechy, no i lubię adrenalinę;
g) chciałbym by praca nie była monotonna i nudna, by działo się coś ciekawego.
Wiem, że to jest całkiem sporo cech i wiem też, że raczej nie istnieje zawód posiadający je wszystkie ale gdyby istniały jakieś posiadające choć kilka jednocześnie. Jak widzicie potrafię określić jedynie cechy pracy, którą chciałbym mieć ale nic ponad to i właśnie to jest obecnie największy problem w moim życiu. Dla większości ludzi celem w życiu jest praca albo rodzina, a ja nie mam żadnej z tych rzeczy. Nie czuję jakiejś wielkiej potrzeby stworzenia własnej rodziny i szanse na to i tak są niewielkie ale chciałbym mieć pracę, która byłaby dla mnie celem.

Tak to mniej więcej wygląda. Jeśli gdzieś sam sobie zaprzeczyłem albo napisałem totalną głupotę to z góry przepraszam, dość długi post i ciężko wszystko wyłapać.

12,461

Odp: 30lat i cały czas sam

Całkiem nieźle to opisałeś, a przy tym daje to już jakiś obraz możliwości i oczekiwań. To co wydaje się ważne, to że jesteś tego wszystkiego świadomy. Nie napisałeś jednak czego dokładnie od nas oczekujesz, bo prawdę mówiąc przeczytałam to wszystko, ale nie wiem, jaka dokładnie miałaby być w tym nasza rola? Oczekujesz rozmowy, jakiegoś naprowadzenia, konkretnych informacji?

Przyznam szczerze, że nie wiem, jakiego typu oferty ściśle wiążą się z Twoim wyuczonym zawodem, po prostu nie znam tej branży i to stanowi tutaj dla mnie problem. Wychwyciłam jednak, że jest to głównie praca biurowa, a w takiej kompletnie się nie widzisz.
Myślę sobie przy tym, że wybierając ten kierunek, nawet jeśli z przypadku, musiałeś mieć jakieś wyobrażenie, co mógłbyś i chciał po nim robić, choćby dlatego, że przecież wybrałeś go spośród innych będących w zasięgu Twoich możliwości. Możesz napisać, co o tym zdecydowało? I co decyduje, że spośród innych wybierasz daną ofertę, która budzi Twoje zainteresowanie?

A nuż po nitce do kłębka w końcu dojdziemy do jakichś konstruktywnych wniosków smile.

12,462

Odp: 30lat i cały czas sam

Jak dla mnie to jedyna, która by Ci przypasowała to pilot/steward w liniach lotniczych.

Bo inaczej to żywcem nie wiem co. Doradziłabym, żebyś nie szukał podziwu i szacunku w pracy, to takie złudzdnie bycia ważnym najczęściej. Plus prowadzi do pychy, która nikomu nie pomoże.
A co do wyjazdów zagranicznych, to te są często w korpo, ale na wyższych szczeblach, bo większość rzeczy można załatwić online. Więc nie spodziewałabym się cudów.

Raczej bym powiedziała, żebyś zszedł na ziemię, bo wymagania masz jak z kosmosu.
A i stolarz jak.najbardziej może dobrze zarobić, jeżeli jest profesjonalistą i potrafi dopasować się do życzeń klienta i zrobić coś ładne i dobre.

12,463

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Całkiem nieźle to opisałeś, a przy tym daje to już jakiś obraz możliwości i oczekiwań. To co wydaje się ważne, to że jesteś tego wszystkiego świadomy. Nie napisałeś jednak czego dokładnie od nas oczekujesz, bo prawdę mówiąc przeczytałam to wszystko, ale nie wiem, jaka dokładnie miałaby być w tym nasza rola? Oczekujesz rozmowy, jakiegoś naprowadzenia, konkretnych informacji?

Przyznam szczerze, że nie wiem, jakiego typu oferty ściśle wiążą się z Twoim wyuczonym zawodem, po prostu nie znam tej branży i to stanowi tutaj dla mnie problem. Wychwyciłam jednak, że jest to głównie praca biurowa, a w takiej kompletnie się nie widzisz.
Myślę sobie przy tym, że wybierając ten kierunek, nawet jeśli z przypadku, musiałeś mieć jakieś wyobrażenie, co mógłbyś i chciał po nim robić, choćby dlatego, że przecież wybrałeś go spośród innych będących w zasięgu Twoich możliwości. Możesz napisać, co o tym zdecydowało? I co decyduje, że spośród innych wybierasz daną ofertę, która budzi Twoje zainteresowanie?
A nuż po nitce do kłębka w końcu dojdziemy do jakichś konstruktywnych wniosków smile.

Co do tego czego oczekuję to chyba właśnie naprowadzenia, może jakichś konkretnych przykładów, jeśli miałbym zmienić branżę to w jakim kierunku najlepiej byłoby iść biorąc pod uwagę te cechy, które wypisałem.

Masz rację, wybór tego kierunku nie był całkowicie nieprzemyślany. Wtedy całkiem poważnie myślałem o służbach mundurowych jednak jeszcze prawie nic o nich nie wiedziałem. Teraz wiem o nich całkiem sporo i niestety okazały się czymś sporo różniącym się od tego co kiedyś o nich myślałem i warto też dodać, że służby mundurowe w naszym kraju są łagodnie mówiąc w kiepskim stanie. Mnóstwo patologii, nepotyzm, szklany sufit, mocno niedofinansowane, kiepskie zarobki, 90% z tego co mówią w telewizji i piszą w Internecie to brednie. Co do ofert, które wzbudzają moje zainteresowanie to są to głównie zarobki i możliwość spełnienia większości wymagań. To nawet nie tak, że jakieś ogłoszenie na prawdę mi się podoba, że czuję szczerą chęć czy ekscytację na myśl o tej pracy tylko po prostu wybieram takie, które wyglądają choć trochę ciekawiej od reszty. Na przykład przeglądając ogłoszenia z państwowych instytucji robiłem to głównie dlatego, że taka praca brzmi prestiżowo czy może nawet mogłaby udostępnić podróże zagraniczne, ale już same obowiązki jakie by do mnie należały w takiej pracy nie wzbudzają entuzjazmu bo w każdym ogłoszeniu były wypisane bardzo podobne czyli totalnie biurowo-administracyjne. Zresztą taka sytuacja była ze zdecydowaną większością ogłoszeń, które przeglądałem i stąd moje wątpliwości.

12,464

Odp: 30lat i cały czas sam
Lady Loka napisał/a:

Jak dla mnie to jedyna, która by Ci przypasowała to pilot/steward w liniach lotniczych.

Bo inaczej to żywcem nie wiem co. Doradziłabym, żebyś nie szukał podziwu i szacunku w pracy, to takie złudzdnie bycia ważnym najczęściej. Plus prowadzi do pychy, która nikomu nie pomoże.
A co do wyjazdów zagranicznych, to te są często w korpo, ale na wyższych szczeblach, bo większość rzeczy można załatwić online. Więc nie spodziewałabym się cudów.

Raczej bym powiedziała, żebyś zszedł na ziemię, bo wymagania masz jak z kosmosu.
A i stolarz jak.najbardziej może dobrze zarobić, jeżeli jest profesjonalistą i potrafi dopasować się do życzeń klienta i zrobić coś ładne i dobre.

Wierz mi, że dałbym się pokroić za możliwość zostania pilotem już nawet nie koniecznie dużych samolotów czy wojskowych odrzutowców ale zawsze marzyłem o byciu pilotem helikoptera. Co do podziwu i szacunku to ani przez chwilę nie miałem na myśli w pracy tylko po prostu u innych ludzi, u społeczeństwa. Wiem, że wymagania są spore ale to też już napisałem, że mam świadomość tego, że raczej nie istnieje zawód posiadający je wszystkie ale chociaż 2 czy 3 z nich. Jako, że coś tam wiem o pracy stolarza to pozwolę sobie coś dopowiedzieć. Owszem stolarz może dobrze zarobić ale tylko jeśli jest na swojej działalności i pracuje po 12h dziennie 7 dni w tygodniu. Praca stolarza jak już pisałem jest ciężka fizycznie i bardzo czasochłonna co wiąże się ze spędzaniem zdecydowanej większości swojego czasu w pracy. Krótko mówiąc może i są nie takie złe pieniądze ale nie ma czasu ani energii na nic innego.

12,465

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

  Co do ofert, które wzbudzają moje zainteresowanie to są to głównie zarobki i możliwość spełnienia większości wymagań. To nawet nie tak, że jakieś ogłoszenie na prawdę mi się podoba, że czuję szczerą chęć czy ekscytację na myśl o tej pracy tylko po prostu wybieram takie, które wyglądają choć trochę ciekawiej od reszty. Na przykład przeglądając ogłoszenia z państwowych instytucji robiłem to głównie dlatego, że taka praca brzmi prestiżowo czy może nawet mogłaby udostępnić podróże zagraniczne, ale już same obowiązki jakie by do mnie należały w takiej pracy nie wzbudzają entuzjazmu bo w każdym ogłoszeniu były wypisane bardzo podobne czyli totalnie biurowo-administracyjne. Zresztą taka sytuacja była ze zdecydowaną większością ogłoszeń, które przeglądałem i stąd moje wątpliwości.

Nie wiem co prawda, jakie instytucje masz na myśli ani jakie stanowiska, ale sam fakt, że pracuje się w instytucji państwowej to za mało, by mówić o prestiżu. Przynajmniej takie są moje własne odczucia, które mają odbicie w opiniach znajomych.   

Myślałeś może po prostu o turystyce? To bardzo szerokie pojęcie, ale tym bardziej daje wiele możliwości. Bycie pilotem samolotu to trudne wyzwanie, ale już pilot wycieczek zagranicznych albo rezydent turystyczny, który opiekuje się przybywającymi w dane miejsce turystami - to już inna bajka. Brzmi trochę egzotycznie, ale mógłbyś być pracownikiem polskiego biura podróży, które potrzebuje mieć swoich przedstawicieli w różnych częściach Europy i świata. Nie daje to może tak oczekiwanego przez Ciebie prestiżu, ale co najmniej dla turystów byłbyś kimś bardzo im potrzebnym. Praca w ruchu, chyba nie najgorzej płatna, stały kontakt z językiem, możliwość podróżowania... Jak to widzisz?

12,466

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Myślałeś może po prostu o turystyce? To bardzo szerokie pojęcie, ale tym bardziej daje wiele możliwości. Bycie pilotem samolotu to trudne wyzwanie, ale już pilot wycieczek zagranicznych albo rezydent turystyczny, który opiekuje się przybywającymi w dane miejsce turystami - to już inna bajka. Brzmi trochę egzotycznie, ale mógłbyś być pracownikiem polskiego biura podróży, które potrzebuje mieć swoich przedstawicieli w różnych częściach Europy i świata. Nie daje to może tak oczekiwanego przez Ciebie prestiżu, ale co najmniej dla turystów byłbyś kimś bardzo im potrzebnym. Praca w ruchu, chyba nie najgorzej płatna, stały kontakt z językiem, możliwość podróżowania... Jak to widzisz?

Wydaje mi się, że zarobki pilota czy rezydenta nie są aż takie dobre, ale możliwość podróżowania w ramach pracy to wynagradza. Nie wiem, jak kolega, ale mi by bardzo taka praca pasowała, no i do tego byłaby zgodna z wykształceniem big_smile

12,467

Odp: 30lat i cały czas sam

Jeśli umiesz język obcy na B2 i powyżej to idź na PH.
Wyjazdy zagraniczne i dobra kasa.

12,468

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Nie wiem co prawda, jakie instytucje masz na myśli ani jakie stanowiska, ale sam fakt, że pracuje się w instytucji państwowej to za mało, by mówić o prestiżu. Przynajmniej takie są moje własne odczucia, które mają odbicie w opiniach znajomych.   

Myślałeś może po prostu o turystyce? To bardzo szerokie pojęcie, ale tym bardziej daje wiele możliwości. Bycie pilotem samolotu to trudne wyzwanie, ale już pilot wycieczek zagranicznych albo rezydent turystyczny, który opiekuje się przybywającymi w dane miejsce turystami - to już inna bajka. Brzmi trochę egzotycznie, ale mógłbyś być pracownikiem polskiego biura podróży, które potrzebuje mieć swoich przedstawicieli w różnych częściach Europy i świata. Nie daje to może tak oczekiwanego przez Ciebie prestiżu, ale co najmniej dla turystów byłbyś kimś bardzo im potrzebnym. Praca w ruchu, chyba nie najgorzej płatna, stały kontakt z językiem, możliwość podróżowania... Jak to widzisz?

Co dokładniej mówią twoi znajomi o pracy w państwowych instytucjach? Mi to się zawsze kojarzyło z prestiżem, praca na rzecz społeczeństwa, służenie krajowi.

Co do turystyki to ciekawy pomysł, nawet o tym nie pomyślałem. Szczególnie ten przedstawiciel biura podróży brzmi całkiem ciekawie, w wolnej chwili poczytam o tej pracy, jak z zarobkami itd. Ja myśląc o pracy połączonej z podróżowanie zwykle miałem na myśli bycie delegatem jakiejś instytucji państwowej lub międzynarodowej i jeżdżenie na misje. W ogóle praca połączona z podróżowanie zawsze kojarzyła mi się z tym jednym słowem "misja". Na przykład być delegatem ONZ i jeździć po świecie z pomocą humanitarną tam gdzie jest potrzebna. To już samo w sobie brzmi prestiżowo czy tylko mi się tak wydaje? 

rakastankielia napisał/a:

Wydaje mi się, że zarobki pilota czy rezydenta nie są aż takie dobre, ale możliwość podróżowania w ramach pracy to wynagradza. Nie wiem, jak kolega, ale mi by bardzo taka praca pasowała, no i do tego byłaby zgodna z wykształceniem big_smile

Pilot nieźle zarabia, cywilny od dużych samolotów pasażerskich zarabia mniej więcej 10-15k, pilot helikoptera trochę mniej ale też nieźle.

rakastankielia napisał/a:

Jeśli umiesz język obcy na B2 i powyżej to idź na PH.
Wyjazdy zagraniczne i dobra kasa.

Czym jest PH? 

Podróżowanie ma jeszcze jedną zaletę, o której wcześniej nie napisałem. Daje możliwość zobaczenia różnych rzeczy i poznania różnych ludzi, a więc też nauczenia się wielu różnych rzeczy co z kolei daje możliwość zdobycia więcej niż jednego zawodu.

I na koniec jeszcze jedna kwestia. Mam takie parcie na ten prestiż, na wzbudzanie podziwu, szacunku ale powód tego chyba jest niewłaściwy. Sam nie jestem pewny czy ja tego chcę po prostu dla siebie czy dla innych. Żeby dzięki tym osiągnięciom ktoś mnie docenił, żeby ktoś mnie uznał za wartościowego i przede wszystkim żeby dzięki temu dziewczyna się znalazła. Ciągle nie mogę wyzbyć się takiego myślenia, że muszę stać się super, chadem, bogiem żeby móc zdobyć to co dla większości ludzi przyszło samo całkowicie naturalnie. Co nie zmienia faktu, że fajnie by było coś osiągnąć.

12,469

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Ciągle nie mogę wyzbyć się takiego myślenia, że muszę stać się super, chadem, bogiem żeby móc zdobyć to co dla większości ludzi przyszło samo całkowicie naturalnie.

Bo coś w tym jest. Skoro nam nie przychodzi to łatwo, to musimy mieć czym to nadrobić. Inaczej dziewczyny na nas nie spojrzą.

12,470

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

(...) Na przykład być delegatem ONZ i jeździć po świecie z pomocą humanitarną tam gdzie jest potrzebna. To już samo w sobie brzmi prestiżowo czy tylko mi się tak wydaje?  (...)
Sam nie jestem pewny czy ja tego chcę po prostu dla siebie czy dla innych. Żeby dzięki tym osiągnięciom ktoś mnie docenił, żeby ktoś mnie uznał za wartościowego i przede wszystkim żeby dzięki temu dziewczyna się znalazła. Ciągle nie mogę wyzbyć się takiego myślenia, że muszę stać się super, chadem, bogiem żeby móc zdobyć to co dla większości ludzi przyszło samo całkowicie naturalnie. (...)

Smutne.

Andrzej Wiśniewski napisał/a:

Jak długo człowiek szuka akceptacji, miłości, samooceny czy szacunku na zewnątrz, u innych - tak długo jest od nich uzależniony.

Życzę owocnej pracy nad sobą.

12,471

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Pilot nieźle zarabia, cywilny od dużych samolotów pasażerskich zarabia mniej więcej 10-15k, pilot helikoptera trochę mniej ale też nieźle.

Chodziło mi o pilota wycieczek, lotnictwo to wiadomo, że dobrze zarabia.

12,472 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2023-02-27 15:42:56)

Odp: 30lat i cały czas sam

Dubel.

12,473

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Co dokładniej mówią twoi znajomi o pracy w państwowych instytucjach? Mi to się zawsze kojarzyło z prestiżem, praca na rzecz społeczeństwa, służenie krajowi.

Raz jeszcze powtarzam - nie wiem, jakie instytucje masz na myśli, ale jeśli mowa o tych zwykłej rangi, to pracy w nich chyba nikt nie traktuje w kategoriach prestiżu, raczej jak ciepłą, względnie stabilną posadkę z bardzo średnimi zarobkami i ciągłym patrzeniem na ręce. Naprawdę nie wiem skąd u Ciebie przekonanie o jakiejś wyjątkowej randze państwowych posad. 

Shinigami napisał/a:

I na koniec jeszcze jedna kwestia. Mam takie parcie na ten prestiż, na wzbudzanie podziwu, szacunku ale powód tego chyba jest niewłaściwy. Sam nie jestem pewny czy ja tego chcę po prostu dla siebie czy dla innych. Żeby dzięki tym osiągnięciom ktoś mnie docenił, żeby ktoś mnie uznał za wartościowego i przede wszystkim żeby dzięki temu dziewczyna się znalazła.

Dla mnie pomaganie, by samemu poczuć się lepiej, trochę, a nawet więcej niż trochę, przeczy etyce pomagania. Efekt ostatecznie jest taki sam, ale motywacja mnie nie przekonuje, pokazując przy tym, że masz ze sobą i swoim poczuciem własnej wartości naprawdę spory problem.

12,474

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Czym jest PH?

Przedstawiciel handlowy

12,475

Odp: 30lat i cały czas sam
Farmer napisał/a:

przepraszam, poprawiłem smile

Spoko big_smile

12,476

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Raz jeszcze powtarzam - nie wiem, jakie instytucje masz na myśli, ale jeśli mowa o tych zwykłej rangi, to pracy w nich chyba nikt nie traktuje w kategoriach prestiżu, raczej jak ciepłą, względnie stabilną posadkę z bardzo średnimi zarobkami i ciągłym patrzeniem na ręce. Naprawdę nie wiem skąd u Ciebie przekonanie o jakiejś wyjątkowej randze państwowych posad.

Pewnie z okresu studiów smile
Na każdych mówią, że prestiżowy kierunek z ogromnymi możliwościami tongue

Państwówka słabo płaci, mobbing prawie na każdym kroku i donoszenie do przełożonych oraz kolesiostwo.
Brak decyzyjności i procedury oparte na ustawach, które zmieniają się kilka razy w roku.

12,477 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-02-27 22:59:14)

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Dla mnie pomaganie, by samemu poczuć się lepiej, trochę, a nawet więcej niż trochę, przeczy etyce pomagania. Efekt ostatecznie jest taki sam, ale motywacja mnie nie przekonuje, pokazując przy tym, że masz ze sobą i swoim poczuciem własnej wartości naprawdę spory problem.

Wiem co masz na myśli i zgadzam się, że taka motywacja nie jest dobra ale jak sama napisałaś, ostateczny cel zostaje osiągnięty. Zmieniając na chwilę temat z pracy na poczucie własnej wartości, co powinienem zrobić by było ono większe? Ja rozumiem to tak. Poczucie własnej wartości buduje się właśnie dzięki innym ludziom. Jeśli inni uważają cię za osobę wartościową to ty też się za taką uważasz. Jeśli inni uznają cię za bezwartościową lub jak w moim przypadku w ogóle nie ma żadnych innych nie masz jak zbudować tego poczucia własnej wartości. Jak ktoś zawsze ma partnera, przyjaciół, kolegów, znajomych, ogólnie ludzi będących przy nim to poczucie własnej wartości buduje się samo nawet nieświadomie. Jeżeli jednak ktoś jest całkiem sam lub ma bardzo wąskie grono takich osób i jeszcze utrzymuje z nimi dość ograniczone kontakty to nie ma jak zbudować tej pewności siebie. Chęć bycia zauważonym i zaakceptowanym jest jedną z podstawowych ludzkich potrzeb tyle tylko, że dla większości ludzi to dzieje się samo więc nawet nie zauważają tej "budowy" poczucia własnej wartości tylko po prostu je mają. Jeśli ktoś nie może tego uzyskać od osób będących blisko lub nie ma takich osób to będzie próbował to uzyskać u obcych albo u całego społeczeństwa. Ja nie jestem tu jakimś specjalnym wyjątkiem, takich ludzi jest wielu. Jeśli to co tu napisałem to kompletna głupota to mnie poprawcie i proszę wyjaśnijcie w czym się mylę.

Farmer napisał/a:

Przedstawiciel handlowy

Pewnie z okresu studiów smile
Na każdych mówią, że prestiżowy kierunek z ogromnymi możliwościami tongue

Państwówka słabo płaci, mobbing prawie na każdym kroku i donoszenie do przełożonych oraz kolesiostwo.
Brak decyzyjności i procedury oparte na ustawach, które zmieniają się kilka razy w roku.

Dzięki za wyjaśnienie skrótu.

Doskonale wiem, że państwówka słabo płaci i bez na prawdę porządnych znajomości o karierze można zapomnieć ale czy u "prywaciarza" jest lepiej? Szukałem ogłoszeń w państwówce bo to jest kierunek domyślny po moich studiach ale jak już zdążyliście zauważyć zacząłem mieć co do tego wątpliwości i z tego powodu wyszedłem z prośbą o forumowe doradztwo zawodowe.

Jeszcze jedna kwestia. W poprzednim poście jako przykład prestiżowego zawodu podałem bycie delegatem ONZ i jeżdżenie po całym świecie pomagając ludziom. Dla mnie coś takiego brzmi jak na prawdę elitarny zawód, robi to na mnie wrażenie. Czy ja tu myślę źle? Jeśli tak to czym według was jest ten "prestiż"? Jeśli to nie powinno robić na mnie wrażenia to czy ktoś mógłby wyjaśnić dlaczego, gdzie w moim myśleniu jest błąd?

12,478

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:

Post dedykuje Rumuńskiemu, Czarny na YouTube opowiada swoje doznania po powrocie z Polski, mówi co robiły polki aby zaciągnąć go do łóżka, na filmiku jest również kilka nagrań naszego bohatera oraz świeżo poznanej poleczki która robi mu obiad a potem mu się oddaje, i to wszystko w kilka godzin,https://youtu.be/MU1Qclwj4WI


Czarnoskóry gracz koszykówki w Polsce - przecież takiemu to może qutas odpaść od dupczingu big_smile


Misinx napisał/a:

Nie masz żadnych relacji bliskich z nikim, ale uczepiłeś się tego, że nie wychodzi Ci z kobietami. Ale Ty nawet kolegi żadnego nie masz.


Dlatego doszedłem do wniosku, że ograniczę swój pobyt na tym forum celem większego rozwijania swojej samotności w 4 ścianach.
Planuję więcej poświęcać swojego czasu na siłownię i granie w gry wideo tak, aby mieć jak najmniej możliwości/szans na kontakty z innymi ludźmi.

Trochę ode mnie odpoczniecie smile

12,479

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Jeszcze jedna kwestia. W poprzednim poście jako przykład prestiżowego zawodu podałem bycie delegatem ONZ i jeżdżenie po całym świecie pomagając ludziom. Dla mnie coś takiego brzmi jak na prawdę elitarny zawód, robi to na mnie wrażenie. Czy ja tu myślę źle? Jeśli tak to czym według was jest ten "prestiż"? Jeśli to nie powinno robić na mnie wrażenia to czy ktoś mógłby wyjaśnić dlaczego, gdzie w moim myśleniu jest błąd?

Nie dostaniesz się, bo nie masz pleców.

12,480

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

  Zmieniając na chwilę temat z pracy na poczucie własnej wartości, co powinienem zrobić by było ono większe? Ja rozumiem to tak. Poczucie własnej wartości buduje się właśnie dzięki innym ludziom. Jeśli inni uważają cię za osobę wartościową to ty też się za taką uważasz. Jeśli inni uznają cię za bezwartościową lub jak w moim przypadku w ogóle nie ma żadnych innych nie masz jak zbudować tego poczucia własnej wartości. Jak ktoś zawsze ma partnera, przyjaciół, kolegów, znajomych, ogólnie ludzi będących przy nim to poczucie własnej wartości buduje się samo nawet nieświadomie. Jeżeli jednak ktoś jest całkiem sam lub ma bardzo wąskie grono takich osób i jeszcze utrzymuje z nimi dość ograniczone kontakty to nie ma jak zbudować tej pewności siebie. Chęć bycia zauważonym i zaakceptowanym jest jedną z podstawowych ludzkich potrzeb tyle tylko, że dla większości ludzi to dzieje się samo więc nawet nie zauważają tej "budowy" poczucia własnej wartości tylko po prostu je mają. Jeśli ktoś nie może tego uzyskać od osób będących blisko lub nie ma takich osób to będzie próbował to uzyskać u obcych albo u całego społeczeństwa. Ja nie jestem tu jakimś specjalnym wyjątkiem, takich ludzi jest wielu. Jeśli to co tu napisałem to kompletna głupota to mnie poprawcie i proszę wyjaśnijcie w czym się mylę.

Oczywiście, że trudno nie zwątpić w siebie, jeśli człowiek permanentnie czuje się samotny, ale... to prawdziwe poczucie własnej wartości budujemy w sobie, nie uzależniając go od otoczenia zewnętrznego. Wtedy nie wali nam się świat, kiedy partner odejdzie czy ktoś, kogo nazywaliśmy przyjacielem, okaże się oszustem. Nie zaboli nas bardziej niż powinno czyjeś fałszywe oskarżenie ani bezpodstawna krytyka.
Fundamentem wysokiego poczucia własnej wartości zwykle jest dzieciństwo i osoby, które się nami opiekowały - w jaki sposób nas postrzegały, traktowały, co na swój temat od nich słyszeliśmy. Jeśli ktoś czuł się kochany bezwarunkowo, to mogę z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że w przyszłości też czuje się kimś wartościowym, ale jeśli stale był krytykowany, niewystarczający, ciągle nie taki, to takie odczucie z nim zostaje, stanowiąc balast także w relacjach międzyludzkich. Wtedy musi wykonać pracę, często dużą, i sam je sobie zbudować.

Świat zewnętrzny nie uszczęśliwi człowieka, który samego siebie nie kocha. Jeśli ktoś tak myśli, jest w wielkim błędzie, bo przecież niepewność, nieufność, brak wiary w szczerość intencji innych osób czy uczucia drugiej strony, kiedy kogoś obdarzy miłością - będzie mu stale towarzyszyć. Jednym słowem, najpierw samego siebie trzeba w pełni zaakceptować i polubić, poczuć, że jest się swoim najlepszym przyjacielem, potem dopiero szukać potwierdzenia na zewnątrz, a i to niekoniecznie. Rzecz jasna cały czas mam na myśli zdrowe poczucie własnej wartości, bo w tę drugą stronę też można przesadzić,

Przynajmniej ja tak to widzę, a trochę już chodzę po świecie i wydaje mi się, że to się w życiu bardzo sprawdza.

Shinigami napisał/a:

Jeszcze jedna kwestia. W poprzednim poście jako przykład prestiżowego zawodu podałem bycie delegatem ONZ i jeżdżenie po całym świecie pomagając ludziom. Dla mnie coś takiego brzmi jak na prawdę elitarny zawód, robi to na mnie wrażenie. Czy ja tu myślę źle? Jeśli tak to czym według was jest ten "prestiż"? Jeśli to nie powinno robić na mnie wrażenia to czy ktoś mógłby wyjaśnić dlaczego, gdzie w moim myśleniu jest błąd?

Zgodnie z moim odczuciem, prestiż to wzbudzanie szacunku za to kim się jest i jaką pracę oraz o jakiej wartości dla społeczeństwa się wykonuje. To również pewnego rodzaju wyjątkowość na tle innych zawodów i stanowisk. Tego nie da się zmierzyć linijką, ale co to za prestiż, jeśli jest się szeregowym pracownikiem, siedzącym na obsłudze petenta w urzędzie miasta czy skarbowym? Owszem, każdą pracę można wykonywać z zaangażowaniem i dla dobra społeczeństwa, ale to za mało, by mówić o prestiżu.

Posty [ 12,416 do 12,480 z 29,786 ]

Strony Poprzednia 1 190 191 192 193 194 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024