30lat i cały czas sam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 189 190 191 192 193 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12,351 do 12,415 z 29,785 ]

12,351

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Foxterier napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

No właśnie nie, za każdym razem są inni ludzie, pojedyncze osoby pojawiają się regularnie, ale też tam rozmawia się grupowo, więc takie indywidualne umawianie nie za bardzo wchodzi w grę.

Dlaczego nie wchodzi w grę?

Nikt tam tego nie robi, zresztą widzę po tych osobach, że tak średnio mają ochotę ze mną rozmawiać.

Ty już się sam w zeznaniach plączesz - z jednej strony jak mantrę przytaczasz że "ludzie z pracy, zza granicy i z planszówek nie mają ze mną problemu" a jak się zada parę dodatkowych pytań to nagle piszesz że "te osoby tak średnio mają ochotę ze mną rozmawiać". To jak to jest?

Zobacz podobne tematy :

12,352

Odp: 30lat i cały czas sam

ja nie twierzde, ze ktos musi wydac 200 zeta na kogos, kogo widzi pierwszy raz na oczy i nawet nie wie czy bedzie ciag dalszy, ale rozsmieszylo mnie to, ze jak (chyba) Piotr zaprosil dziewczyne to zydzil 20 zeta na glupia kawe. to po co zaprasza? niech siedzi w  domu, wyjdzie mu taniej smile



kawa jeszcze milionow nie kosztuje. poza tym jak jest cieplo to nawet mozna sie wybrac na pierwsze spotkanie jakas fajna miejscowke popodziwiac widoki czy spacer po parku.



kolezanka wyzej powiedziala, ze sama se stawia,zeby ktos sobie potem czegos nie oczekiwal. nie wiem czy to zart, ale mam podobnie, gdy ktos mnie skutecznie czyms zniechecil, ma u mnie przerabane i juz wiem na 100, ze nie chce wiecej miec kontaktu.

12,353

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Dlaczego nie wchodzi w grę?

Nikt tam tego nie robi, zresztą widzę po tych osobach, że tak średnio mają ochotę ze mną rozmawiać.

Ty już się sam w zeznaniach plączesz - z jednej strony jak mantrę przytaczasz że "ludzie z pracy, zza granicy i z planszówek nie mają ze mną problemu" a jak się zada parę dodatkowych pytań to nagle piszesz że "te osoby tak średnio mają ochotę ze mną rozmawiać". To jak to jest?

Mówimy o różnych osobach i różnych sytuacjach. Ludzie z pracy normalnie ze mną rozmawiają, ale to pokolenie moich rodziców. Za granicą normalnie nawiązywałem znajomości, ale kontakty się urwały. Grupa od planszówek normalnie ze mną rozmawia i się spotyka, ale to jest dopiero początek. A kiedy próbuję kogoś poznawać nie przez internet, tylko od razu na żywo, to kończy się właśnie jak na tych eventach tematycznych, czyli brakiem chęci rozmowy po drugiej stronie.

12,354

Odp: 30lat i cały czas sam
AleksB napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Olinka napisał/a:

Przepraszam, masz rację, trochę pokrętnie to napisałam, ale chodziło o to, że obwiniasz komunę, ktorej nie możesz pamiętać, za to, że już jej nie ma, tak jak ludzi, którzy stworzyli to, co mamy obecnie.
Druga część pozostaje bez zmian: dostaliście ogromną szansę, ale ją zmarnowaliście, nie potrafiąc z tego mądrze korzystać. W sumie my mieliśmy o niebo trudniej, bo zaczynaliśmy w komunie, a to na naszych oczach zachodziły te wszystkie zmiany i to my musieliśmy tę transformację w jakiś sposób opanować, stworzyć i umieć się w niej odnaleźć. To było naprawdę trudne, bo znaliśmy inny system, a przyszło nam żyć w innym. Ty i Twoje pokolenie dostaliście wszystko prawie na tacy. Mimo to, zastając gotowe, wybraliście zły kierunek, choć to przecież my powinniśmy się pogubić, zachłystując tym, co nowe. 
I na koniec, abstrahując już od polityki, rzecz w tym, że arsenał pomysłów na powiększanie grona winnych Waszej samotności, powoli urasta do rozmiarów absurdu.

Daleki jestem od bronienia komunizmu, ale akurat pod względem nawiązywania relacji międzyludzkich mieliście łatwiej. Życie było trudniejsze, to oczywiste, ale akurat ludzie byli sobie bliżsi, relacje trwalsze i praktycznie każdy miał jakieś grono znajomych. Teraz nie ma tak łatwo. Łatwiej jest podróżować, znaleźć dobrą pracę itd., ale trudniej nawiązać sensowne relacje międzyludzkie, bo więzi nie są już tak mocne.

Bo teraz ludzie stali się egoistami, samolubami, gonią za "dobrobytem", zazdroszczą, a rezultat jest masowy stres, otyłość, brak pewności siebie, brak prawdziwych relacji, zaburzenia osobowości, problemy umysłowe, samotność i ogólne nieszczęście. Ale starowieczna teoria podziel i pokonaj działa i system z tego korzysta.


kiedys tez byli zmuszeni miec kontakt. nie bylo internetu. musialesz kims sie spotkac, zeby porozmawiac. dzis masz fejsa, insta, whatsappa. tak samo mlodziez. kiedys siedzieli na dworzu, a dzis przed kompami. zreszta dorosli tez spedzaja duzo czasuna necie. era przedkomputerowa juz nie wroci.

12,355

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Foxterier napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nikt tam tego nie robi, zresztą widzę po tych osobach, że tak średnio mają ochotę ze mną rozmawiać.

Ty już się sam w zeznaniach plączesz - z jednej strony jak mantrę przytaczasz że "ludzie z pracy, zza granicy i z planszówek nie mają ze mną problemu" a jak się zada parę dodatkowych pytań to nagle piszesz że "te osoby tak średnio mają ochotę ze mną rozmawiać". To jak to jest?

Mówimy o różnych osobach i różnych sytuacjach. Ludzie z pracy normalnie ze mną rozmawiają, ale to pokolenie moich rodziców. Za granicą normalnie nawiązywałem znajomości, ale kontakty się urwały. Grupa od planszówek normalnie ze mną rozmawia i się spotyka, ale to jest dopiero początek. A kiedy próbuję kogoś poznawać nie przez internet, tylko od razu na żywo, to kończy się właśnie jak na tych eventach tematycznych, czyli brakiem chęci rozmowy po drugiej stronie.

Mhm, czyli ludzie w pracy rozmawiają bo muszą (bo w pracy czasami się po prostu zabija czas i gada ze wszystkimi), za granica jest dalej trochę "tajemnicza" na czym te kontakty polegały. A spotkania tematyczne - jesteś niby na nich, ale tak naprawdę nie nawiązujesz żadnych relacji, jesteś jak mucha na ścianie. Ilekroć sugerujemy Ci żebyś sam wykonał krok do osób z tego otoczenia to zalewasz nas argumentami dlaczego nie możesz tego zrobić.

Jesteś jak taka księżniczka w wieży co to czeka na księcia. A książe nigdy nie przyjdzie bo Ty nie wykonujesz żadnego kroku w tę stronę.

12,356 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-02-21 16:35:58)

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Najpierw trzeba dostawać jakiekolwiek zaproszenia, żeby je przyjąć xd

To sam zorganizuj imprezę i zaproś. Napiszesz mi pewnie, że  nie masz kogo zaprosić? Dla mnie to też nie problem, można zaprosić wszystkich z klasy/grupy.
Kilka lat temu zapytałam swoje młode czy ma ochotę zaprosić klasę po rozdaniu świadectw na działkę, to możemy zrobić ognisko.
Rzucił hasło : o godz 15 ognisko u mnie na działce i dał namiary.
Przyszło 24 z 30 uczniów.
Dobrze się bawiły internetowe dzieci , chociaż komunizmu już nie było wink

12,357

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Ty już się sam w zeznaniach plączesz - z jednej strony jak mantrę przytaczasz że "ludzie z pracy, zza granicy i z planszówek nie mają ze mną problemu" a jak się zada parę dodatkowych pytań to nagle piszesz że "te osoby tak średnio mają ochotę ze mną rozmawiać". To jak to jest?

Mówimy o różnych osobach i różnych sytuacjach. Ludzie z pracy normalnie ze mną rozmawiają, ale to pokolenie moich rodziców. Za granicą normalnie nawiązywałem znajomości, ale kontakty się urwały. Grupa od planszówek normalnie ze mną rozmawia i się spotyka, ale to jest dopiero początek. A kiedy próbuję kogoś poznawać nie przez internet, tylko od razu na żywo, to kończy się właśnie jak na tych eventach tematycznych, czyli brakiem chęci rozmowy po drugiej stronie.

Mhm, czyli ludzie w pracy rozmawiają bo muszą (bo w pracy czasami się po prostu zabija czas i gada ze wszystkimi), za granica jest dalej trochę "tajemnicza" na czym te kontakty polegały. A spotkania tematyczne - jesteś niby na nich, ale tak naprawdę nie nawiązujesz żadnych relacji, jesteś jak mucha na ścianie. Ilekroć sugerujemy Ci żebyś sam wykonał krok do osób z tego otoczenia to zalewasz nas argumentami dlaczego nie możesz tego zrobić.

Jesteś jak taka księżniczka w wieży co to czeka na księcia. A książe nigdy nie przyjdzie bo Ty nie wykonujesz żadnego kroku w tę stronę.

Nie, w pracy nie rozmawiają, bo muszą, tylko faktycznie są zainteresowani tym, co mam do powiedzenia. A na spotkaniach tematycznych to ja inicjuję kontakt, to ja zagaduję i to ja wymyślam temat, ale nic z tego nie wynika.

12,358

Odp: 30lat i cały czas sam
Agnes76 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Najpierw trzeba dostawać jakiekolwiek zaproszenia, żeby je przyjąć xd

To sam zorganizuj imprezę i zaproś. Napiszesz mi pewnie, że  nie masz kogo zaprosić? Dla mnie to też nie problem, można zaprosić wszystkich z klasy/grupy.
Kilka lat temu zapytałam swoje młode czy ma ochotę zaprosić klasę po rozdaniu świadectw na działkę, to możemy zrobić ognisko.
Rzucił hasło : o godz 15 ognisko u mnie na działce i dał namiary.
Przyszło 24 z 30 uczniów.
Dobrze się bawiły internetowe dzieci , chociaż komunizmu już nie było wink

No dobrze, ale on pewnie z tymi osobami rozmawia i ma dobry kontakt. Ja nie mam kogo zaprosić, bo nikt na studiach ze mną nie rozmawia. Ponadto każdy mieszka w innych miastach, więc nie każdy ma po drodze, nawet jeśliby chciał i miał czas. Dzieci w szkole to zazwyczaj jednak są z jednego miasta i mają więcej czasu.

12,359

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:

Ty już się sam w zeznaniach plączesz - z jednej strony jak mantrę przytaczasz że "ludzie z pracy, zza granicy i z planszówek nie mają ze mną problemu" a jak się zada parę dodatkowych pytań to nagle piszesz że "te osoby tak średnio mają ochotę ze mną rozmawiać". To jak to jest?

Dokładnie to samo miałam napisać. W tym miejscu można odnieść wrażenie, że to jedno spotkanie z planszówek uczyniło Rakę szczęśliwym, a to przecież zwykłe samooszukiwanie się.

rakastankielia napisał/a:

No ale to jest błędne koło. Idąc Twoim tokiem myślenia, jeżeli komuś zależy na tym, by mieć znajomych czy dziewczynę, a ich nie ma, to nigdy ich nie znajdzie, bo będzie nieszczęśliwy.

Jak najbardziej potwierdzam swoją myśl - jeśli ktoś jest nieszczęśliwy z powodu swojej samotności, to z dużą dozą prawdopodobieństwa takim pozostanie, bo ludzi nie przyciąga aura takich osób. Tu po prostu trzeba przerwać to błędne koło, ale do tego konieczne jest wykonanie dużej pracy nad sobą.

12,360

Odp: 30lat i cały czas sam

Nie, w pracy nie rozmawiają, bo muszą, tylko faktycznie są zainteresowani tym, co mam do powiedzenia. A na spotkaniach tematycznych to ja inicjuję kontakt, to ja zagaduję i to ja wymyślam temat, ale nic z tego nie wynika.

A co miałoby z tego wyniknąć?

12,361

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Czy mogłabyś dokładnie wytłumaczyć co masz na myśli mówiąc, że dostaliśmy ogromną szansę ale ją zmarnowaliśmy? Co dostaliśmy na tacy? Pytam poważnie bo na prawdę tego nie rozumiem

Dostaliście na tacy takie możliwości, których my nie mieliśmy. Jest to między innymi szeroki wybór wszystkiego i niemal nieograniczony dostęp do wszystkiego. Macie środki, by swobodnie podróżować, kształcić się i pracować w zasadzie w sposób nieograniczony, zresztą na całym świecie. Nawet patrząc na ilość propozycji, jakie mają dzieci - te wszystkie zajęcia dodatkowe, kółka, szkółki, kluby sportowe, ich ilość jest ogromna i jeszcze większa w nich różnorodność. Możecie być kim chcecie, bo nic Was nie ogranicza, poza wewnętrznie narzuconymi blokadami i ewentualnie finansami. Macie swoje samochody, komputery, telefony, rower czy rolki nie są żadnym luksusem. Posiadacie nieograniczony dostęp do rozrywki, także jeśli chodzi o domowe kino na platformach. Internet jest wspaniałym narzędziem, którego my nie mieliśmy, a Wy niestety obróciliście je przeciwko sobie.
Głównie chodziło mi jednak o to, że nie ruszając się z fotela przy własnym biurku możecie mieć kontakt z ludźmi na całym świecie, poznawać ich i ich kultury, komunikować się, uczyć od nich życia, wyprowadzając te znajomości do reala - to jest wielka wartość, o której my mogliśmy tylko pomarzyć. Niemniej zapędziliście się, przenosząc do sieci niemal wszystko i teraz cierpicie z tego powodu. Mieliście wybór, ale dokonaliście właśnie takiego.

Shinigami napisał/a:

Czytając wasze posty na temat imprez zdałem sobie sprawę z jeszcze jednego wielkiego błędu, który popełniałem przez całe życie. Moje zdanie o imprezach zawsze było takie samo jak Chuopskiego. Zawsze myślałem, że imprezy typu klub, domówka czy cokolwiek w tym stylu to atrakcje dla nizin społecznych. Nie rozumiałem co jest fajnego w chlaniu, zaliczaniu czego popadnie, robieniu z siebie kompletnego debila, zawsze myślałem, że to żałosne. A wy teraz piszecie, że w tym byciu żałosnym nie ma nic złego.

Ja nie twierdzę, że to jest fajne. Twierdzę, że nie wszystkie imprezy w taki sposób wyglądają i ja zawsze wybierałam takie, które nijak się mają do Twojego opisu.

12,362

Odp: 30lat i cały czas sam
blueangel napisał/a:

ja nie twierzde, ze ktos musi wydac 200 zeta na kogos, kogo widzi pierwszy raz na oczy i nawet nie wie czy bedzie ciag dalszy, ale rozsmieszylo mnie to, ze jak (chyba) Piotr zaprosil dziewczyne to zydzil 20 zeta na glupia kawe. to po co zaprasza? niech siedzi w  domu, wyjdzie mu taniej smile



kawa jeszcze milionow nie kosztuje. poza tym jak jest cieplo to nawet mozna sie wybrac na pierwsze spotkanie jakas fajna miejscowke popodziwiac widoki czy spacer po parku.



kolezanka wyzej powiedziala, ze sama se stawia,zeby ktos sobie potem czegos nie oczekiwal. nie wiem czy to zart, ale mam podobnie, gdy ktos mnie skutecznie czyms zniechecil, ma u mnie przerabane i juz wiem na 100, ze nie chce wiecej miec kontaktu.


Jednak kawa, jakieś ciasteczko trzeba gdzieś sobie porozmawiać, ja tam na spotkania jeszcze hotel, prawie każda znajomość od 50 do 300 km xd

12,363

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:

Nie, w pracy nie rozmawiają, bo muszą, tylko faktycznie są zainteresowani tym, co mam do powiedzenia. A na spotkaniach tematycznych to ja inicjuję kontakt, to ja zagaduję i to ja wymyślam temat, ale nic z tego nie wynika.

A co miałoby z tego wyniknąć?

Jakakolwiek znajomość?

12,364

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Ty już się sam w zeznaniach plączesz - z jednej strony jak mantrę przytaczasz że "ludzie z pracy, zza granicy i z planszówek nie mają ze mną problemu" a jak się zada parę dodatkowych pytań to nagle piszesz że "te osoby tak średnio mają ochotę ze mną rozmawiać". To jak to jest?

Dokładnie to samo miałam napisać. W tym miejscu można odnieść wrażenie, że to jedno spotkanie z planszówek uczyniło Rakę szczęśliwym, a to przecież zwykłe samooszukiwanie się.

Nie jedno spotkanie, a dwa. I nie tyle uczyniły szczęśliwym, co potwierdziły, że to nie we mnie jest problem, bo jak już ktoś mnie pozna, to chce przebywać w moim towarzystwie.

Jak najbardziej potwierdzam swoją myśl - jeśli ktoś jest nieszczęśliwy z powodu swojej samotności, to z dużą dozą prawdopodobieństwa takim pozostanie, bo ludzi nie przyciąga aura takich osób. Tu po prostu trzeba przerwać to błędne koło, ale do tego konieczne jest wykonanie dużej pracy nad sobą.

I ja tę pracę chętnie wykonam, tylko co niby miałbym zrobić, żeby kobiety przestały mnie z góry odrzucać?

12,365

Odp: 30lat i cały czas sam
blueangel napisał/a:

kolezanka wyzej powiedziala, ze sama se stawia,zeby ktos sobie potem czegos nie oczekiwal. nie wiem czy to zart, ale mam podobnie, gdy ktos mnie skutecznie czyms zniechecil, ma u mnie przerabane i juz wiem na 100, ze nie chce wiecej miec kontaktu.

Ja tak miałam na wstępie i nie był to żart smile
Na mnie nikt nie "zmarnował" pieniędzy...no może czasem zmarnował czas wink

12,366

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Dostaliście na tacy takie możliwości, których my nie mieliśmy. Jest to między innymi szeroki wybór wszystkiego i niemal nieograniczony dostęp do wszystkiego. Macie środki, by swobodnie podróżować, kształcić się i pracować w zasadzie w sposób nieograniczony, zresztą na całym świecie. Nawet patrząc na ilość propozycji, jakie mają dzieci - te wszystkie zajęcia dodatkowe, kółka, szkółki, kluby sportowe, ich ilość jest ogromna i jeszcze większa w nich różnorodność. Możecie być kim chcecie, bo nic Was nie ogranicza, poza wewnętrznie narzuconymi blokadami i ewentualnie finansami. Macie swoje samochody, komputery, telefony, rower czy rolki nie są żadnym luksusem. Posiadacie nieograniczony dostęp do rozrywki, także jeśli chodzi o domowe kino na platformach. Internet jest wspaniałym narzędziem, którego my nie mieliśmy, a Wy niestety obróciliście je przeciwko sobie.
Głównie chodziło mi jednak o to, że nie ruszając się z fotela przy własnym biurku możecie mieć kontakt z ludźmi na całym świecie, poznawać ich i ich kultury, komunikować się, uczyć od nich życia, wyprowadzając te znajomości do reala - to jest wielka wartość. Niemniej zapędziliście się przenosząc do sieci niemal wszystko i teraz cierpicie z tego powodu. Mieliście wybór, ale dokonaliście właśnie takiego.

Nie my wybraliśmy, a społeczeństwo. My tylko musieliśmy się do tego dostosować. Oczywiście, podróżowanie i zdobycie wykształcenia jest prostsze, natomiast pod względem nawiązywania relacji jest gorzej. Nawet na portalach do wymiany językowej większość ludzi nie odpisuje, bo chyba sobie z nich zrobili portale randkowe xd więc z tym poznawaniem kultur bym nie przesadzał.

12,367

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Olinka napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Ty już się sam w zeznaniach plączesz - z jednej strony jak mantrę przytaczasz że "ludzie z pracy, zza granicy i z planszówek nie mają ze mną problemu" a jak się zada parę dodatkowych pytań to nagle piszesz że "te osoby tak średnio mają ochotę ze mną rozmawiać". To jak to jest?

Dokładnie to samo miałam napisać. W tym miejscu można odnieść wrażenie, że to jedno spotkanie z planszówek uczyniło Rakę szczęśliwym, a to przecież zwykłe samooszukiwanie się.

Nie jedno spotkanie, a dwa. I nie tyle uczyniły szczęśliwym, co potwierdziły, że to nie we mnie jest problem, bo jak już ktoś mnie pozna, to chce przebywać w moim towarzystwie.
?

Ale o czym Ty gadasz raka? Przecież dwa posty wyżej napisałeś że inicjujesz kontakt z tymi ludźmi i nic z tego nie wynika. To co Ci to niby potwierdza? Oni mieliby wychodzić z tych spotkań i wytykać Cię palcami żebyś uznał że to faktycznie z Tobą jest coś nie tak? Ludzie tam przychodzą  pograć i wychodzą. Nie dorabiaj sobie że ktoś się tobą tam przejmuje.

12,368

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Nie my wybraliśmy, a społeczeństwo. My tylko musieliśmy się do tego dostosować.

Ja Cię błagam...
Ty nie jesteś częścią społeczeństwa, to tylko ci inni, prawda? wink

rakastankielia napisał/a:

Nie jedno spotkanie, a dwa. I nie tyle uczyniły szczęśliwym, co potwierdziły, że to nie we mnie jest problem, bo jak już ktoś mnie pozna, to chce przebywać w moim towarzystwie.

Jest takie powiedzenie: jedna jaskółka wiosny nie czyni, dlatego po dwóch spotkaniach trudno ogłaszać zwycięstwo. Ja Ci oczywiście tego życzę, ale co będzie, to już czas pokaże.

12,369 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2023-02-21 18:25:46)

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Olinka napisał/a:

Dokładnie to samo miałam napisać. W tym miejscu można odnieść wrażenie, że to jedno spotkanie z planszówek uczyniło Rakę szczęśliwym, a to przecież zwykłe samooszukiwanie się.

Nie jedno spotkanie, a dwa. I nie tyle uczyniły szczęśliwym, co potwierdziły, że to nie we mnie jest problem, bo jak już ktoś mnie pozna, to chce przebywać w moim towarzystwie.
?

Ale o czym Ty gadasz raka? Przecież dwa posty wyżej napisałeś że inicjujesz kontakt z tymi ludźmi i nic z tego nie wynika. To co Ci to niby potwierdza? Oni mieliby wychodzić z tych spotkań i wytykać Cię palcami żebyś uznał że to faktycznie z Tobą jest coś nie tak? Ludzie tam przychodzą  pograć i wychodzą. Nie dorabiaj sobie że ktoś się tobą tam przejmuje.

Przecież pisałem wyraźnie, że te planszówkowe spotkania to co innego niż te spotkania tematyczne/eventy związane z zainteresowaniami. Na tych pierwszych nie ma problemu, ludzie ze mną rozmawiają i spotykamy się cały czas, nikt nie unika kontaktu ze mną. A na eventach, kiedy inicjuję rozmowę, to ludzie nie chcą gadać.

12,370

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie my wybraliśmy, a społeczeństwo. My tylko musieliśmy się do tego dostosować.

Ja Cię błagam...
Ty nie jesteś częścią społeczeństwa, to tylko ci inni, prawda? wink

Jestem, ale mnie nikt o zdanie nie pytał. To większość narzuciła reszcie swój wybór.

Jest takie powiedzenie: jedna jaskółka wiosny nie czyni, dlatego po dwóch spotkaniach trudno ogłaszać zwycięstwo. Ja Ci oczywiście tego życzę, ale co będzie, to już czas pokaże.

To nie jest jedna jaskółka. Były dwa spotkania, będą kolejne, do tego dochodzą relacje w pracy, znajomi z drugiego końca Polski, z którymi podróżuję oraz relacje nawiązywane za granicą. To wszystko potwierdza, że to nie we mnie jest problem.

12,371

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Olinka napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie my wybraliśmy, a społeczeństwo. My tylko musieliśmy się do tego dostosować.

Ja Cię błagam...
Ty nie jesteś częścią społeczeństwa, to tylko ci inni, prawda? wink

Jestem, ale mnie nikt o zdanie nie pytał. To większość narzuciła reszcie swój wybór.

Jest takie powiedzenie: jedna jaskółka wiosny nie czyni, dlatego po dwóch spotkaniach trudno ogłaszać zwycięstwo. Ja Ci oczywiście tego życzę, ale co będzie, to już czas pokaże.

To nie jest jedna jaskółka. Były dwa spotkania, będą kolejne, do tego dochodzą relacje w pracy, znajomi z drugiego końca Polski, z którymi podróżuję oraz relacje nawiązywane za granicą. To wszystko potwierdza, że to nie we mnie jest problem.

Warto tu dodać iż głupia większość. Ta sama większość która daje władzę tym którzy rozwalają ten kraj od 30 lat, ta sama większość która skreśla ludzi za rzeczy, na które nie mają wpływu.

12,372 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-02-21 22:35:04)

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Dostaliście na tacy takie możliwości, których my nie mieliśmy. Jest to między innymi szeroki wybór wszystkiego i niemal nieograniczony dostęp do wszystkiego. Macie środki, by swobodnie podróżować, kształcić się i pracować w zasadzie w sposób nieograniczony, zresztą na całym świecie. Nawet patrząc na ilość propozycji, jakie mają dzieci - te wszystkie zajęcia dodatkowe, kółka, szkółki, kluby sportowe, ich ilość jest ogromna i jeszcze większa w nich różnorodność. Możecie być kim chcecie, bo nic Was nie ogranicza, poza wewnętrznie narzuconymi blokadami i ewentualnie finansami. Macie swoje samochody, komputery, telefony, rower czy rolki nie są żadnym luksusem. Posiadacie nieograniczony dostęp do rozrywki, także jeśli chodzi o domowe kino na platformach. Internet jest wspaniałym narzędziem, którego my nie mieliśmy, a Wy niestety obróciliście je przeciwko sobie.
Głównie chodziło mi jednak o to, że nie ruszając się z fotela przy własnym biurku możecie mieć kontakt z ludźmi na całym świecie, poznawać ich i ich kultury, komunikować się, uczyć od nich życia, wyprowadzając te znajomości do reala - to jest wielka wartość, o której my mogliśmy tylko pomarzyć. Niemniej zapędziliście się, przenosząc do sieci niemal wszystko i teraz cierpicie z tego powodu. Mieliście wybór, ale dokonaliście właśnie takiego.

Ja nie twierdzę, że to jest fajne. Twierdzę, że nie wszystkie imprezy w taki sposób wyglądają i ja zawsze wybierałam takie, które nijak się mają do Twojego opisu.

Faktycznie jest niemal nieograniczony do większości z tego co oferuje współczesny świat. Jednak wciąż nie rozumiesz jednej podstawowej kwestii. To, że jest dostęp do wszystkiego nie znaczy, że każdy może z tego korzystać w takim samym stopniu. Weźmy na przykład to kształcenie się, faktycznie każdy mógłby studiować medycynę ale jedynie nieliczni, najbardziej utalentowani zdołają dostać się na te studia. Tak samo mógłbym powiedzieć, że chciałbym zostać pilotem odrzutowca albo astronautą ale jest to niemożliwe bo moje zdrowie nie jest idealne. "Możesz być kim chcesz" to jedno z największych kłamstw w historii ludzkości. Nie mogę zostać wyżej wymienionym pilotem czy astronautą albo księciem bo nie urodziłem w rodzinie królewskiej. Sory ale mimo iż jesteś sporo starsza ode mnie to ta część twojego posta zabrzmiała jakby pisała go mała dziewczynka, która wciąż wierzy, że może być księżniczką. Posiadamy nieograniczony dostęp do rozrywki i sama widzisz jak katastrofalne są tego skutki. Ty nie miałaś takiego dostępu i wyszło ci to na dobre. Internet faktycznie jest wspaniałym narzędziem, a raczej był do momentu, w którym ludzie zdali sobie sprawę, że można go obrócić przeciwko innym ludziom i zarabiać na tym wielkie pieniądze. Możliwości poznawania się przez Internet tylko brzmią jak coś o czymś kiedyś można było pomarzyć, a w rzeczywistości to poznawanie się zostało sprowadzone na najniższy możliwy poziom. Za twoich czasów ludzie poznawali się w realu i od razu wiedzieli jak ktoś wygląda, od razu mogli odczytywać te ukryte znaki i intencję, o których tyle tu pisaliście, od razu można było budować zaufanie do drugiej osoby. Poznając kogoś przez Internet nie wiesz o nim nic, ani jak wygląda bo zdjęcie może być przerobione, ani jakie są jego intencje, ani nawet tak podstawowych rzeczy jak imię, wiek itd bo wszystko co napisał mogło być kłamstwem. Nie ma tu mowy o zaufaniu. Znajomości zawarte przez Internet są bardzo płytkie i zwykle obu stronom na nich nie zależy bo w kilka minut mogą sobie znaleźć nowego znajomego. Jak można się czegoś uczyć czy poznawać kulturę nie mając pewności czy choć jedno słowo napisane przez drugą osobę jest prawdziwe? My niczego nie obróciliśmy przeciwko sobie bo to od samego początku było ustawione przeciwko nam, wszystkim ludziom. Wszystkie te aplikacje, portale społecznościowe, randkowe itd powstały właśnie w celu zniewolenia ludzi i zarabiania na nich. Ludzie zostali oszukani, miłymi słówkami o tym, że mogą mieć cały świat na wyciągnięcie ręki nie wychodząc z pokoju. Ale już nikt nie powiedział jak katastrofalne będą skutki uboczne tego nie wychodzenia z pokoju.

A co do imprez to wiem, że nie wszystkie tak wyglądają i wierz mi, że gdybym miał jakiś wybór to wybierałbym takie jak twoje. Jednak żeby mieć taki wybór najpierw trzeba dostać więcej niż jedno zaproszenie na imprezę.

12,373

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Olinka napisał/a:

Jak najbardziej potwierdzam swoją myśl - jeśli ktoś jest nieszczęśliwy z powodu swojej samotności, to z dużą dozą prawdopodobieństwa takim pozostanie, bo ludzi nie przyciąga aura takich osób. Tu po prostu trzeba przerwać to błędne koło, ale do tego konieczne jest wykonanie dużej pracy nad sobą.

I ja tę pracę chętnie wykonam, tylko co niby miałbym zrobić, żeby kobiety przestały mnie z góry odrzucać?

Zadajesz pytanie pod odpowiedzią Olinki na nie.

Dodatkowo przeczytaj wypowiedzi skierowane bezpośrednio do Ciebie, wystarczy tak łącznie ze 4 strony wstecz w tym wątku.

12,374

Odp: 30lat i cały czas sam

Nigdzie nie napisałem że szkoda mi kasy na cokolwiek, ktoś wcześniej powiedział że trzeba się dobrze bawić i zgadzam się z tym w 100%. Natomiast to ewidentnie czuć czy dziewczyna jest zainteresowana 2 osobą czy też tym co ona może Ci dostarczyć. Tamto spotkanie bardzo mnie zasmuciło bo myślałem że ona też chce spróbować mnie poznać... tymczasem ewidentnie chodziło jej o jedno... zawartość portfela.
Nie miałbym problemu wydać na fajne spotkanie dużo kasy - oczywiście jeżeli dziewczyna by się na to zgodziła bo to też nie jest do końca dobre jak się uzależnia emocjonalnie kobietę "ale ja Ci stawiałem..." Dziewczyna powinna chcieć poznać faceta tak samo jak on ją...
Zmierzam do tego że gdy ktoś kogoś w jakimś aspekcie che wykorzystać to relacji z tego nie będzie.

Ktoś mi napisał że to koniec i mam się poddać.. może i to prawda...


blueangel napisał/a:

ja nie twierzde, ze ktos musi wydac 200 zeta na kogos, kogo widzi pierwszy raz na oczy i nawet nie wie czy bedzie ciag dalszy, ale rozsmieszylo mnie to, ze jak (chyba) Piotr zaprosil dziewczyne to zydzil 20 zeta na glupia kawe. to po co zaprasza? niech siedzi w  domu, wyjdzie mu taniej smile



kawa jeszcze milionow nie kosztuje. poza tym jak jest cieplo to nawet mozna sie wybrac na pierwsze spotkanie jakas fajna miejscowke popodziwiac widoki czy spacer po parku.



kolezanka wyzej powiedziala, ze sama se stawia,zeby ktos sobie potem czegos nie oczekiwal. nie wiem czy to zart, ale mam podobnie, gdy ktos mnie skutecznie czyms zniechecil, ma u mnie przerabane i juz wiem na 100, ze nie chce wiecej miec kontaktu.

12,375

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Olinka napisał/a:

Ja Cię błagam...
Ty nie jesteś częścią społeczeństwa, to tylko ci inni, prawda? wink

Jestem, ale mnie nikt o zdanie nie pytał. To większość narzuciła reszcie swój wybór.

Jest takie powiedzenie: jedna jaskółka wiosny nie czyni, dlatego po dwóch spotkaniach trudno ogłaszać zwycięstwo. Ja Ci oczywiście tego życzę, ale co będzie, to już czas pokaże.

To nie jest jedna jaskółka. Były dwa spotkania, będą kolejne, do tego dochodzą relacje w pracy, znajomi z drugiego końca Polski, z którymi podróżuję oraz relacje nawiązywane za granicą. To wszystko potwierdza, że to nie we mnie jest problem.

Warto tu dodać iż głupia większość. Ta sama większość która daje władzę tym którzy rozwalają ten kraj od 30 lat, ta sama większość która skreśla ludzi za rzeczy, na które nie mają wpływu.

Ja się poddaję.
Wam narzucili swój wybór Ci co demolują ten kraj, i teraz nie możecie sobie znaleźć dziewczyn.
Doskonałe usprawiedliwienie dla niepowodzeń w miłości.
Z tym juz nic nie da się zrobić, przykro mi.

12,376

Odp: 30lat i cały czas sam
Agnes76 napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Jestem, ale mnie nikt o zdanie nie pytał. To większość narzuciła reszcie swój wybór.

To nie jest jedna jaskółka. Były dwa spotkania, będą kolejne, do tego dochodzą relacje w pracy, znajomi z drugiego końca Polski, z którymi podróżuję oraz relacje nawiązywane za granicą. To wszystko potwierdza, że to nie we mnie jest problem.

Warto tu dodać iż głupia większość. Ta sama większość która daje władzę tym którzy rozwalają ten kraj od 30 lat, ta sama większość która skreśla ludzi za rzeczy, na które nie mają wpływu.

Ja się poddaję.
Wam narzucili swój wybór Ci co demolują ten kraj, i teraz nie możecie sobie znaleźć dziewczyn.
Doskonałe usprawiedliwienie dla niepowodzeń w miłości.
Z tym juz nic nie da się zrobić, przykro mi.

A tego akurat jestem świadomy, na takich jak my wyrok został wydany w chwili urodzenia. Zrobić się z tym nic nie da, masz rację.

12,377

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ciekawe dlaczego mi to wszystko siadło na łeb, hmm... Pomyślmy...

Będzie brutalnie, ale prawdziwie: bo na to pozwoliłeś.


Ja na to pozwoliłem? Po prostu moja psychika nie wytrzymała będąc w takim położeniu w jakim byłem i dlatego siadło mi to na łeb.
Psychika zrobiła out.


ChuopskiChłop napisał/a:

Ja nie winię komuny, ja ją bronię - nie była tak nieludzkim systemem


Jedne z większych owoców komunizmu:
- Kolektywizacja rolnictwa
- Łapanki żołnierzy AK
- Nie mogłeś kupić mieszkania, musiałeś grzecznie czekać 20 lat aż państwo Ci je przydzieli
- Nie było możliwości zakupu tego co chciałeś (np. zagraniczny samochód) - musiałeś się grzecznie zapisać w kolejce po malucha.
- Chodzenie pod wpływem alkoholu po ulicy kończyło się srogim wpierdolem w suce
- Jedzenie na kartki
- Zakaz wyjazdu za granicę kiedy chcesz.
- Eksploatacja dóbr Rzeczypospolitej na rzecz ZSRR
- Zabijanie w zalążku wszelkich nowoczesnych polskich myśli koncepcyjnych przez czerwonego brata (np. Syrena Sport)
- Brak wolnych wyborów
- Chciałeś się czegoś dorobić to byłeś ,,kułakiem"
- Szaro buro i ponuro, szare ubrania, pomarańcze tylko na święta i czekolada jak Wujek przywiózł TIRem z Austrii.

I na koniec moje ,,ulubione"

Usunięcie z godła Polski korony z głowy orla białego, aby pokazać, że jesteśmy tylko zwykłą prowincją Związku Radzieckiego z własnymi granicami (Godło PRL).


Misinx napisał/a:

Co mu daje tworzenie jakiś mitów o tym jak to Polki lubią czarnych ?


Chcesz mi powiedzieć, że Polki nie lubią czarnych i Turków?
Wychodzisz z jaskini czasami? smile


Misinx napisał/a:

No to może zacznij właśnie od tego, czyli od jakiś całkiem prostych relacji z kobietami.


No ale jak zacząć zwykłe i proste relacje z kobietami? Co mam do nich podchodzić na ulicy i się pytać czy możemy się zakolegować? Nie rozumiem...


Misinx napisał/a:

Czy Ty robiłeś sobie kiedykolwiek testy np. pod kątem jakiegoś spectrum autyzmu, Aspergera ? To nie jest szydera. Może naprawdę masz jakiś problem z odczytywaniem ludzi i z wchodzeniem w interakcje ?


Jakbym miał takową chorobę to pewnie zdiagnozowaliby mi ją w dzieciństwie, nie uważasz?
Nie robiłem sobie nigdy takich ,,internetowych" testów na jakiegoś Aspargera, bez jaj.


Misinx napisał/a:

Piszesz tu ciągle o kobietach, ale czy Ty w ogóle masz jakieś bliskie relacje z kimkolwiek ? Masz jakiegoś przyjaciela, bliskiego kolegę ?


Nic, zero.

12,378

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Olinka napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ciekawe dlaczego mi to wszystko siadło na łeb, hmm... Pomyślmy...

Będzie brutalnie, ale prawdziwie: bo na to pozwoliłeś.


Ja na to pozwoliłem? Po prostu moja psychika nie wytrzymała będąc w takim położeniu w jakim byłem i dlatego siadło mi to na łeb.
Psychika zrobiła out.


ChuopskiChłop napisał/a:

Ja nie winię komuny, ja ją bronię - nie była tak nieludzkim systemem


Jedne z większych owoców komunizmu:
- Kolektywizacja rolnictwa
- Łapanki żołnierzy AK
- Nie mogłeś kupić mieszkania, musiałeś grzecznie czekać 20 lat aż państwo Ci je przydzieli
- Nie było możliwości zakupu tego co chciałeś (np. zagraniczny samochód) - musiałeś się grzecznie zapisać w kolejce po malucha.
- Chodzenie pod wpływem alkoholu po ulicy kończyło się srogim wpierdolem w suce
- Jedzenie na kartki
- Zakaz wyjazdu za granicę kiedy chcesz.
- Eksploatacja dóbr Rzeczypospolitej na rzecz ZSRR
- Zabijanie w zalążku wszelkich nowoczesnych polskich myśli koncepcyjnych przez czerwonego brata (np. Syrena Sport)
- Brak wolnych wyborów
- Chciałeś się czegoś dorobić to byłeś ,,kułakiem"
- Szaro buro i ponuro, szare ubrania, pomarańcze tylko na święta i czekolada jak Wujek przywiózł TIRem z Austrii.

I na koniec moje ,,ulubione"

Usunięcie z godła Polski korony z głowy orla białego, aby pokazać, że jesteśmy tylko zwykłą prowincją Związku Radzieckiego z własnymi granicami (Godło PRL).


Misinx napisał/a:

Co mu daje tworzenie jakiś mitów o tym jak to Polki lubią czarnych ?


Chcesz mi powiedzieć, że Polki nie lubią czarnych i Turków?
Wychodzisz z jaskini czasami? smile


Misinx napisał/a:

No to może zacznij właśnie od tego, czyli od jakiś całkiem prostych relacji z kobietami.


No ale jak zacząć zwykłe i proste relacje z kobietami? Co mam do nich podchodzić na ulicy i się pytać czy możemy się zakolegować? Nie rozumiem...


Misinx napisał/a:

Czy Ty robiłeś sobie kiedykolwiek testy np. pod kątem jakiegoś spectrum autyzmu, Aspergera ? To nie jest szydera. Może naprawdę masz jakiś problem z odczytywaniem ludzi i z wchodzeniem w interakcje ?


Jakbym miał takową chorobę to pewnie zdiagnozowaliby mi ją w dzieciństwie, nie uważasz?
Nie robiłem sobie nigdy takich ,,internetowych" testów na jakiegoś Aspargera, bez jaj.


Misinx napisał/a:

Piszesz tu ciągle o kobietach, ale czy Ty w ogóle masz jakieś bliskie relacje z kimkolwiek ? Masz jakiegoś przyjaciela, bliskiego kolegę ?


Nic, zero.

Ja np nie mam już przyjaciół  kolegów  :(5&ved

12,379

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Faktycznie jest niemal nieograniczony do większości z tego co oferuje współczesny świat. Jednak wciąż nie rozumiesz jednej podstawowej kwestii. To, że jest dostęp do wszystkiego nie znaczy, że każdy może z tego korzystać w takim samym stopniu. Weźmy na przykład to kształcenie się, faktycznie każdy mógłby studiować medycynę ale jedynie nieliczni, najbardziej utalentowani zdołają dostać się na te studia. Tak samo mógłbym powiedzieć, że chciałbym zostać pilotem odrzutowca albo astronautą ale jest to niemożliwe bo moje zdrowie nie jest idealne. "Możesz być kim chcesz" to jedno z największych kłamstw w historii ludzkości. Nie mogę zostać wyżej wymienionym pilotem czy astronautą albo księciem bo nie urodziłem w rodzinie królewskiej. Sory ale mimo iż jesteś sporo starsza ode mnie to ta część twojego posta zabrzmiała jakby pisała go mała dziewczynka, która wciąż wierzy, że może być księżniczką.

Nie, to Ty mnie nie rozumiesz. Wy macie jakiś WYBÓR, my nie mieliśmy go w takim zakresie. Natomiast wytykanie, że nie każdy nadaje się na każde studia, jest jak szukanie dziury w całym, tak oczywistą oczywistością wydaje się ten fakt. Tak było od zawsze, jest i będzie. Mimo to samych miejsc na studiach też jest o niebo więcej. Jak nie dostaniesz się na wybrany kierunek, to pójdziesz na inny, a w razie "W" po prostu za nie zapłacisz, ale jeśli tylko będziesz chciał, to studia skończysz. To oczywiście też nie jest dobre dla społeczeństwa jako całości, ale macie takie możliwości. Ja też już miałam, ale moi rodzice nie.

Shinigani napisał/a:

Posiadamy nieograniczony dostęp do rozrywki i sama widzisz jak katastrofalne są tego skutki.

Ale ja nie mam na myśli rozrywki niskich lotów, której celem jest upicie się na umór czy doprowadzenie, by puściły nam hamulce. Widzisz coś złego w tym, że obecnie działa ogrom kin, w multipleksach o każdej godzinie możesz wybierać co chcesz obejrzeć, powstało mnóstwo prywatnych teatrów, szkół tańca, odbywa się ogrom koncertów, festiwali i różnego typu imprez kulturalnych. Jeśli ktoś chce, każdego dnia znajdzie dla siebie coś interesującego. W jaki niby sposób sam fakt dostania możliwości miałby komuś wyjść na złe? Kwestia dokonywania WYBORÓW.

Shinigani napisał/a:

Ty nie miałaś takiego dostępu i wyszło ci to na dobre.

Nie no, bez przesady, ja też nie byłam odcięta od wszystkiego, a już na pewno od rozrywki, którą masz na myśli. Mało tego, tym bardziej stanowiło to dla mnie zagrożenie, bo trudniej było znaleźć dla siebie coś wartościowego. Niemniej dało się. Wy za to macie większy WYBÓR, a co za tym idzie możliwości, ale nie umiecie się w tym poruszać. 

Shinigani napisał/a:

My niczego nie obróciliśmy przeciwko sobie bo to od samego początku było ustawione przeciwko nam, wszystkim ludziom. Wszystkie te aplikacje, portale społecznościowe, randkowe itd powstały właśnie w celu zniewolenia ludzi i zarabiania na nich. Ludzie zostali oszukani, miłymi słówkami o tym, że mogą mieć cały świat na wyciągnięcie ręki nie wychodząc z pokoju. Ale już nikt nie powiedział jak katastrofalne będą skutki uboczne tego nie wychodzenia z pokoju.

Znowu napiszę, że bzdura, bo każdy sam dokonuje codziennie takich WYBORÓW. Piszesz, jakbyś był bezwolnym narzędziem, nie miał świadomości i jedyne, co mógł, to podporządkować się innym.
I owszem, w sieci można dowolnie się kreować, ale w realu, jeśli ktoś chce, też może być oszustem.

Na koniec raz jeszcze podsumuję, że dostaliście do ręki mnóstwo narzędzi, ale nie potrafiliście z nich rozsądnie korzystać, dlatego Wasze pokolenie pretensje powinno mieć do samych siebie, że z podwórek pochowaliście się w czterech ścianach, gapiąc się w komputery i kreując nową rzeczywistość, za którą w parze poszło osamotnienie. Nikt Was do monitorów nie przywiązywał. Po prostu w pewnym momencie straciliście umiar, ale nie potraficie się do tego przyznać, szukając winnych poza sobą.

12,380

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Na koniec raz jeszcze podsumuję, że dostaliście do ręki mnóstwo narzędzi, ale nie potrafiliście z nich rozsądnie korzystać, dlatego Wasze pokolenie pretensje powinno mieć do samych siebie, że z podwórek pochowaliście się w czterech ścianach, gapiąc się w komputery i kreując nową rzeczywistość, za którą w parze poszło osamotnienie. Nikt Was do monitorów nie przywiązywał. Po prostu w pewnym momencie straciliście umiar, ale nie potraficie się do tego przyznać, szukając winnych poza sobą.

Wybacz Olinka ale w tej kwestii raczej nie dojdziemy do porozumienia. Widocznie dzieli nas zbyt duża różnica wieku i nie zdołamy się zrozumieć. Ty wciąż pamiętasz tamte czasy i wydaje ci się, że teraz życie jest proste i przyjemne. Ta różnica pokoleniowa zawsze była i zawsze będzie. Ludzie pamiętający jeszcze wojnę mówili, że twoje pokolenie miało dobrze, ty mówisz, że moje ma, a ja pewnie kiedyś powiem, że następne po mnie mają jeszcze lepiej. Wcale nie ma tak dużych możliwości jak ci się wydaje, a ten WYBÓR, o którym ciągle mówisz jest tylko iluzją stworzoną przez tych u władzy by kontrolować ludzi wierzących w to w co chcą uwierzyć. Jesteś jak moja matka, która ciągle mówiła żebym poszedł na studia bo ona nie mogła, a w jej czasach studia były gwarancją dobrej pracy. Poszedłem, zdałem na 5 i nic z tego nie mam. Zawsze chciała żebym miał lepiej od niej i nawet nie zauważyła, że czasy się zmieniły i to co kiedyś czyniło życie lepszym dziś już nie ma znaczenia. Nikt nigdy nie został przywiązany do monitora bo nawet nie trzeba było tego robić. Wystarczyło tylko odebrać ludziom wszystko inne poza monitorem albo raczej nigdy nie dać. Ty na prawdę myślisz, że ludzie siedzący całe dnie przed komputerem robią to dla przyjemności? Nie, oni już zapomnieli co znaczy to słowo albo nigdy nawet nie poznali jego znaczenia. Oni siedzą przed komputerem bo nie mają w życiu nic innego, bo nigdy niczego nie mieli albo zostało im odebrane czasami przez najbliższych, świadomie lub nie.

I na koniec to z czym się absolutnie nie zgadzam. W żadnym razie nasze pokolenie nie powinno mieć pretensji do samych siebie bo to twoje nas wychowało. To twoje pokolenie pozwoliło albo raczej nic nie zrobiło kiedy moje zaczęło się chować w czterech ścianach. Niestety ale taka jest okrutna prawda, to twoje pokolenie zawiodło w wychowaniu kolejnych. Nawet jeśli akurat ty zrobiłaś do dobrze i chwała ci za to, to jednak było bardzo dużo takich, którzy nie zrobili tego dobrze co widać nawet na tym forum. I nie mam tu na myśli tylko facetów, którzy w wieku 30 lat nie mają doświadczenia w relacjach międzyludzkich bo kobiet nie nadających się do wspólnego życia, zakładania rodziny czy wychowywania dzieci jest tak samo dużo jeśli nie więcej.

12,381

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

I na koniec to z czym się absolutnie nie zgadzam. W żadnym razie nasze pokolenie nie powinno mieć pretensji do samych siebie bo to twoje nas wychowało. To twoje pokolenie pozwoliło albo raczej nic nie zrobiło kiedy moje zaczęło się chować w czterech ścianach. Niestety ale taka jest okrutna prawda, to twoje pokolenie zawiodło w wychowaniu kolejnych. Nawet jeśli akurat ty zrobiłaś do dobrze i chwała ci za to, to jednak było bardzo dużo takich, którzy nie zrobili tego dobrze co widać nawet na tym forum. I nie mam tu na myśli tylko facetów, którzy w wieku 30 lat nie mają doświadczenia w relacjach międzyludzkich bo kobiet nie nadających się do wspólnego życia, zakładania rodziny czy wychowywania dzieci jest tak samo dużo jeśli nie więcej.

WTF? big_smile

12,382

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Wybacz Olinka ale w tej kwestii raczej nie dojdziemy do porozumienia. Widocznie dzieli nas zbyt duża różnica wieku i nie zdołamy się zrozumieć. Ty wciąż pamiętasz tamte czasy i wydaje ci się, że teraz życie jest proste i przyjemne.

To, że pamiętam, niczego nie zmienia, biorąc pod uwagę, że żyję tu i teraz, mam kontakt z młodszymi od siebie ludźmi i - przypomnę - mam w Twoim wieku syna, tym samym bliski kontakt z "Waszą" codziennością.
I faktycznie nie dojdziemy do porozumienia, bo Ty szukasz winnego, ja przyczyn Waszej samotności.

Shinigami napisał/a:

Jesteś jak moja matka, która ciągle mówiła żebym poszedł na studia bo ona nie mogła, a w jej czasach studia były gwarancją dobrej pracy. Poszedłem, zdałem na 5 i nic z tego nie mam. Zawsze chciała żebym miał lepiej od niej i nawet nie zauważyła, że czasy się zmieniły i to co kiedyś czyniło życie lepszym dziś już nie ma znaczenia.

I tu się mylisz, bo nigdy nie mówiłam synowi, żeby poszedł na studia, bo ja nie mogłam. Przede wszystkim mogłam i te studia skończyłam, na syna nie naciskałam, jedynie z nim rozmawiałam. On studia skończył dla siebie, a teraz zbiera tego owoce. Nie wiem, co Ty zrobiłeś ze swoim wykształceniem, jeśli twierdzisz, że nic z tego nie masz. Tym bardziej nie rozumiem, do kogo te pretensje? Chyba tylko do siebie.

Shinigami napisał/a:

Nikt nigdy nie został przywiązany do monitora bo nawet nie trzeba było tego robić. Wystarczyło tylko odebrać ludziom wszystko inne poza monitorem albo raczej nigdy nie dać. Ty na prawdę myślisz, że ludzie siedzący całe dnie przed komputerem robią to dla przyjemności?

Litości! Przecież właśnie to cały czas tłumaczę, że macie mnóstwo możliwości, ale sami wybraliście te symboliczne monitory. Mój syn też miał możliwość, a jednak potrafił odnaleźć w tym jakąś równowagę. Tu powtórzę: do kogo te pretensje? Naprawdę jesteś aż tak bezwolną istotą, która nie potrafi dokonać samodzielnego wyboru? A podobno to właśnie studia dają szerokie horyzonty i podobno skończyłeś je z bardzo dobrym wynikiem.

Shinigami napisał/a:

I na koniec to z czym się absolutnie nie zgadzam. W żadnym razie nasze pokolenie nie powinno mieć pretensji do samych siebie bo to twoje nas wychowało. To twoje pokolenie pozwoliło albo raczej nic nie zrobiło kiedy moje zaczęło się chować w czterech ścianach. Niestety ale taka jest okrutna prawda, to twoje pokolenie zawiodło w wychowaniu kolejnych. Nawet jeśli akurat ty zrobiłaś do dobrze i chwała ci za to, to jednak było bardzo dużo takich, którzy nie zrobili tego dobrze co widać nawet na tym forum. I nie mam tu na myśli tylko facetów, którzy w wieku 30 lat nie mają doświadczenia w relacjach międzyludzkich bo kobiet nie nadających się do wspólnego życia, zakładania rodziny czy wychowywania dzieci jest tak samo dużo jeśli nie więcej.

Jeśli o mnie chodzi, to fakt, wiele razy słyszałam, że świetnie wychowałam swojego syna i były to opinie oparte na obserwacji tego, jakim jest człowiekiem, jak się zachowuje, jakie ma wartości, jak sobie radzi z dorosłością. Zrobiłam tyle, ile mogłam, za innych odpowiadać nie zamierzam.
I skoro już tak bardzo potrzebujesz winą za swoje kiepskie życie obarczyć swoje wychowanie, to do matki z tymi pretensjami. Ona wie, ile nosisz w sobie żalu?

Lucyfer666 napisał/a:

WTF? big_smile

No nie? Zanim napisze się coś takiego, naprawdę wypadałoby się choć trochę zastanowić. Serio to my jesteśmy winni, że młodym nie chciało się wyjść ze swoich norek? Sami przenieśli relacje do sieci, bo tak im było wygodnie, a teraz jest płacz i zgrzytanie zębami, bez głębszej refleksji na ten temat.

12,383 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-02-22 02:17:21)

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

I tu się mylisz, bo nigdy nie mówiłam synowi, żeby poszedł na studia, bo ja nie mogłam. Przede wszystkim mogłam i te studia skończyłam, na syna nie naciskałam, jedynie z nim rozmawiałam. On studia skończył dla siebie, a teraz zbiera tego owoce. Nie wiem, co Ty zrobiłeś ze swoim wykształceniem, jeśli twierdzisz, że nic z tego nie masz. Tym bardziej nie rozumiem, do kogo te pretensje? Chyba tylko do siebie.

Litości! Przecież właśnie to cały czas tłumaczę, że macie mnóstwo możliwości, ale sami wybraliście te symboliczne monitory. Mój syn też miał możliwość, a jednak potrafił odnaleźć w tym jakąś równowagę. Tu powtórzę: do kogo te pretensje? Naprawdę jesteś aż tak bezwolną istotą, która nie potrafi dokonać samodzielnego wyboru? A podobno to właśnie studia dają szerokie horyzonty i podobno skończyłeś je z bardzo dobrym wynikiem.

Jeśli o mnie chodzi, to fakt, wiele razy słyszałam, że świetnie wychowałam swojego syna i były to opinie oparte na obserwacji tego, jakim jest człowiekiem, jak się zachowuje, jakie ma wartości, jak sobie radzi z dorosłością. Zrobiłam tyle, ile mogłam, za innych odpowiadać nie zamierzam.
I skoro już tak bardzo potrzebujesz winą za swoje kiepskie życie obarczyć swoje wychowanie, to do matki z tymi pretensjami. Ona wie, ile nosisz w sobie żalu?

Miałem się nie porównywać do twojego syna ale muszę zadać dwa pytania. Czy twój syn zawsze, od samego początku miał dobre oceny w szkole? I czy jego studia są techniczne, czy ma tytuł inżyniera?

Dokonać wyboru, a wcielić go w życie to dwie zupełnie inne kwestie. Dokonałem w życiu wielu wyborów, tylko dwa z nich uznaję za złe i te dwa wystarczyły by moje życie wyglądało tak jak teraz, tylko na tyle miałem wpływ. Jedyne plusy wynikające z moich studiów to, że faktycznie poszerzyły moje horyzonty mam tu na myśli wiedzę z kilku dziedzin i tak skończyłem je z dobrym wynikiem. Tyle tylko, że był to kierunek humanistyczny, bezwartościowy na rynku pracy. Uprzedzając twoje pytanie wybrałem go bo musiałem coś wybrać, a ten był wtedy najciekawszą i jedną z niewielu opcji jakie miałem do wyboru.   

Moja matka z pewnością nie wie ile żalu w sobie noszę i raczej nigdy się tego nie dowie. Wielokrotnie próbowałem z nią o tym rozmawiać ale nic do niej nie dociera, ona jest całkowicie przekonana, że wszystko zawsze robiła dobrze i nie widzi absolutnie nic złego ani nawet dziwnego w mojej obecnej sytuacji.

12,384

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Miałem się nie porównywać do twojego syna ale muszę zadać dwa pytania. Czy twój syn zawsze, od samego początku miał dobre oceny w szkole? I czy jego studia są techniczne, czy ma tytuł inżyniera?

Masz rację, nie rób tego, takie porównania są bez sensu. Ty masz swoje życie, on swoje.

Oceny miał dobre, ale nie bardzo dobre, nie był prymusem. Szkoły zresztą nigdy nie stawiał na pierwszym miejscu, na naukę poświęcając tylko tyle czasu, ile było konieczne, nic ponadto. To był dla niego bardziej pożeracz czasu niż priorytet, bo ten od zawsze stanowiły pasje i to im poświęcał najwięcej uwagi. Piszę zupełnie poważnie. Skończył technikum i studia techniczne, tak, ma tytuł inżyniera. Z całym swoim podejściem, moim zdaniem bardzo zdrowym, bo umiał znaleźć równowagę i go to nie zżerało, do technikum i na studia (jedyne, jakie w ogóle brał pod uwagę) dostał się bez problemu, bez problemu zdał maturę, obronił tytuł technika, potem inżyniera. Bardzo szybko dostał niezłą pracę, wykazał się, a kiedy groził odejściem, to o niego zawalczyli, dając sporą podwyżkę. Pracuje niecałe półtora roku i nie ma powodu, by narzekać. Jak tylko zaczął zarabiać, to zdecydował, że pora się usamodzielnić i poszedł na swoje. Tak zawodowo, jak i w życiu osobistym, radzi sobie bardzo dobrze, pomimo że sam chciałby jeszcze lepiej. I tak, jestem z niego dumna. 

Na studia nie naciskałam, a jedynie z nim na ten temat rozmawiałam, pokazując swój punkt widzenia, choćby dlatego (piszę zupełnie serio), by nigdy nie usłyszeć, że to przeze mnie i że bez sensu, tak jak Ty to teraz robisz.

Shinigami napisał/a:

Uprzedzając twoje pytanie wybrałem go bo musiałem coś wybrać, a ten był wtedy najciekawszą i jedną z niewielu opcji jakie miałem do wyboru.

Dlaczego miałeś tak zawężony wybór?

Shinigami napisał/a:

Moja matka z pewnością nie wie ile żalu w sobie noszę i raczej nigdy się tego nie dowie. Wielokrotnie próbowałem z nią o tym rozmawiać ale nic do niej nie dociera, ona jest całkowicie przekonana, że wszystko zawsze robiła dobrze i nie widzi absolutnie nic złego ani nawet dziwnego w mojej obecnej sytuacji.

To przykre, bo na pewno intencje miała dobre i na pewno chciała dla Ciebie jak najlepiej.
Gdybyś w tamtym czasie nie uległ jej sugestiom, to jak sądzisz, co byłoby inaczej?

12,385

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Na koniec raz jeszcze podsumuję, że dostaliście do ręki mnóstwo narzędzi, ale nie potrafiliście z nich rozsądnie korzystać, dlatego Wasze pokolenie pretensje powinno mieć do samych siebie, że z podwórek pochowaliście się w czterech ścianach, gapiąc się w komputery i kreując nową rzeczywistość, za którą w parze poszło osamotnienie. Nikt Was do monitorów nie przywiązywał. Po prostu w pewnym momencie straciliście umiar, ale nie potraficie się do tego przyznać, szukając winnych poza sobą.

Sory, ale nawet, jeśli wyjdziemy z tych czterech ścian, to co to da, skoro cała reszta w nich pozostanie?

12,386

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Oceny miał dobre, ale nie bardzo dobre, nie był prymusem. Szkoły zresztą nigdy nie stawiał na pierwszym miejscu, na naukę poświęcając tylko tyle czasu, ile było konieczne, nic ponadto.

Brzmi jak ja big_smile moja mama ciągle naciskała, żebym miał świadectwo z paskiem, ale mi na tym nie zależało. A ona kasy na korepetycje też nie chciała dać, bo przecież mi to niepotrzebne, skoro się dobrze uczę big_smile

To był dla niego bardziej pożeracz czasu niż priorytet, bo ten od zawsze stanowiły pasje i to im poświęcał najwięcej uwagi. Piszę zupełnie poważnie. Skończył technikum i studia techniczne, tak, ma tytuł inżyniera. Z całym swoim podejściem, moim zdaniem bardzo zdrowym, bo umiał znaleźć równowagę i go to nie zżerało, do technikum i na studia (jedyne, jakie w ogóle brał pod uwagę) dostał się bez problemu, bez problemu zdał maturę, obronił tytuł technika, potem inżyniera. Bardzo szybko dostał niezłą pracę, wykazał się, a kiedy groził odejściem, to o niego zawalczyli, dając sporą podwyżkę. Pracuje niecałe półtora roku i nie ma powodu, by narzekać. Jak tylko zaczął zarabiać, to zdecydował, że pora się usamodzielnić i poszedł na swoje. Tak zawodowo, jak i w życiu osobistym, radzi sobie bardzo dobrze, pomimo że sam chciałby jeszcze lepiej. I tak, jestem z niego dumna.

Szkoda, że to nie Ty jesteś moją matką big_smile ale też skończyłem szkołę, jaką chciałem, no i teraz kończę studia, jakie częściowo wybrałem ja, a częściowo los big_smile

12,387

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Wielokrotnie próbowałem z nią o tym rozmawiać ale nic do niej nie dociera, ona jest całkowicie przekonana, że wszystko zawsze robiła dobrze i nie widzi absolutnie nic złego ani nawet dziwnego w mojej obecnej sytuacji.

To też brzmi jak moja mama big_smile niestety tak to jest, uparte są strasznie.

12,388

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Jakbym miał takową chorobę to pewnie zdiagnozowaliby mi ją w dzieciństwie, nie uważasz?
Nie robiłem sobie nigdy takich ,,internetowych" testów na jakiegoś Aspargera, bez jaj.


Misinx napisał/a:

Piszesz tu ciągle o kobietach, ale czy Ty w ogóle masz jakieś bliskie relacje z kimkolwiek ? Masz jakiegoś przyjaciela, bliskiego kolegę ?


Nic, zero.

Mam koleżankę po psychologii (!!!!), która ma podejrzenia co do swojego 18-letniego syna, że może mieć Aspergera. Wcześniej tego nie miała. Tak więc, to nie jest takie proste to wychwycić, nawet dla osób będących w temacie. Oczywiście, że nikt Ci tego nie musiał diagnozować w dzieciństwie. Tym bardziej, jeśli nikt Cię nigdy pod tym kątem nie badał. A domyślam się, że nie.
Nie chodzi mi o "internetowe" testy. Chociaż zrobienie takiego testu też może Ci coś powiedzieć.

Lubisz szukać prostych odpowiedzi i to odpowiedzi, które pasują do Twojej narracji. A niestety w życiu to tak nie działa.

Nie masz żadnych relacji bliskich z nikim, ale uczepiłeś się tego, że nie wychodzi Ci z kobietami. Ale Ty nawet kolegi żadnego nie masz.

12,389

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Olinka napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ciekawe dlaczego mi to wszystko siadło na łeb, hmm... Pomyślmy...

Będzie brutalnie, ale prawdziwie: bo na to pozwoliłeś.


Ja na to pozwoliłem? Po prostu moja psychika nie wytrzymała będąc w takim położeniu w jakim byłem i dlatego siadło mi to na łeb.
Psychika zrobiła out.


Rumuński, tej cipie szkoda odpisywać bo co byś nie zrobił, i tak będzie twoja wina.

12,390

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Dlaczego miałeś tak zawężony wybór?

To przykre, bo na pewno intencje miała dobre i na pewno chciała dla Ciebie jak najlepiej.
Gdybyś w tamtym czasie nie uległ jej sugestiom, to jak sądzisz, co byłoby inaczej?

Wybór miałem zawężony, bo miałem słabe wyniki z matury, tylko z polskiego miałem 90% i z angielskiego jakoś koło 70-80% już nie pamiętam dokładnie. Z matematyki ledwo zdałem na podstawowe 30% więc o kierunkach technicznych mogłem zapomnieć. Niestety nie miałem takich możliwości jak twój syn. Jedyne co mi zostało to zaledwie kilka kierunków humanistycznych więc wybrałem uczelnię, która już od dłuższego czasu mnie interesowała i kierunek który też brzmiał dość ciekawie. Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia o rynku pracy i co będzie potrzebne, a co nie. Gdybym miał wybór to nie szedłbym na studia od razu tylko poczekałbym chociaż rok żeby to dokładnie przemyśleć.

I to jest właśnie jeden z tych dwóch moich błędów, że poszedłem na studia niemal pod przymusem, bez pomyślenia, bez zastanowienia, bez chęci byle tylko było. Gdybym wtedy nie uległ jej sugestiom sporo rzeczy byłoby dziś inaczej. Przede wszystkim nie popełniłbym drugiego błędu i zaraz po maturze wyprowadziłbym się od rodziców i znalazł jakąś pracę w mieście. Wtedy jeszcze ceny wynajmu mieszkania były znośne. I dopiero wtedy będąc niezależnym i bez żadnego nacisku mógłbym spokojnie się zastanowić co robić dalej, czy w ogóle iść na studia, jeśli tak to na jakie, czy może lepiej porobić jakieś kursy i przyuczyć się do zawodu na przykład hydraulika albo spawacza albo może wpadłbym na jeszcze inny pomysł.

12,391

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
Olinka napisał/a:

Dlaczego miałeś tak zawężony wybór?

To przykre, bo na pewno intencje miała dobre i na pewno chciała dla Ciebie jak najlepiej.
Gdybyś w tamtym czasie nie uległ jej sugestiom, to jak sądzisz, co byłoby inaczej?

Wybór miałem zawężony, bo miałem słabe wyniki z matury, tylko z polskiego miałem 90% i z angielskiego jakoś koło 70-80% już nie pamiętam dokładnie. Z matematyki ledwo zdałem na podstawowe 30% więc o kierunkach technicznych mogłem zapomnieć. Niestety nie miałem takich możliwości jak twój syn. Jedyne co mi zostało to zaledwie kilka kierunków humanistycznych więc wybrałem uczelnię, która już od dłuższego czasu mnie interesowała i kierunek który też brzmiał dość ciekawie. Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia o rynku pracy i co będzie potrzebne, a co nie. Gdybym miał wybór to nie szedłbym na studia od razu tylko poczekałbym chociaż rok żeby to dokładnie przemyśleć.

I to jest właśnie jeden z tych dwóch moich błędów, że poszedłem na studia niemal pod przymusem, bez pomyślenia, bez zastanowienia, bez chęci byle tylko było. Gdybym wtedy nie uległ jej sugestiom sporo rzeczy byłoby dziś inaczej. Przede wszystkim nie popełniłbym drugiego błędu i zaraz po maturze wyprowadziłbym się od rodziców i znalazł jakąś pracę w mieście. Wtedy jeszcze ceny wynajmu mieszkania były znośne. I dopiero wtedy będąc niezależnym i bez żadnego nacisku mógłbym spokojnie się zastanowić co robić dalej, czy w ogóle iść na studia, jeśli tak to na jakie, czy może lepiej porobić jakieś kursy i przyuczyć się do zawodu na przykład hydraulika albo spawacza albo może wpadłbym na jeszcze inny pomysł.

A nikt Ci nie powiedział że nie musisz pracować w wyuczonym zawodzie albo możesz skonczyć drugie studia?

12,392

Odp: 30lat i cały czas sam
Misinx napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Jakbym miał takową chorobę to pewnie zdiagnozowaliby mi ją w dzieciństwie, nie uważasz?
Nie robiłem sobie nigdy takich ,,internetowych" testów na jakiegoś Aspargera, bez jaj.


Misinx napisał/a:

Piszesz tu ciągle o kobietach, ale czy Ty w ogóle masz jakieś bliskie relacje z kimkolwiek ? Masz jakiegoś przyjaciela, bliskiego kolegę ?


Nic, zero.

Mam koleżankę po psychologii (!!!!), która ma podejrzenia co do swojego 18-letniego syna, że może mieć Aspergera. Wcześniej tego nie miała. Tak więc, to nie jest takie proste to wychwycić, nawet dla osób będących w temacie. Oczywiście, że nikt Ci tego nie musiał diagnozować w dzieciństwie. Tym bardziej, jeśli nikt Cię nigdy pod tym kątem nie badał. A domyślam się, że nie.
Nie chodzi mi o "internetowe" testy. Chociaż zrobienie takiego testu też może Ci coś powiedzieć.

Lubisz szukać prostych odpowiedzi i to odpowiedzi, które pasują do Twojej narracji. A niestety w życiu to tak nie działa.

Nie masz żadnych relacji bliskich z nikim, ale uczepiłeś się tego, że nie wychodzi Ci z kobietami. Ale Ty nawet kolegi żadnego nie masz.

https://incels.wiki/w/Scientific_Blackpill

Polecam sekcję Mental, tam jest sporo napisane o sytuacji mężczyzn w spektrum autyzmu. Wszystko poparte badaniami.

Jakakolwiek odmiana autyzmu to praktycznie automatyczne wykluczenie ze związków.

12,393

Odp: 30lat i cały czas sam
M!ri napisał/a:

A nikt Ci nie powiedział że nie musisz pracować w wyuczonym zawodzie albo możesz skonczyć drugie studia?

O tym samym pomyślałam. Dokładnie tak, jakby te nietrafione studia zobowiązywały do końca życia i nic już nie można było z tym zrobić. Ludzie kończą nowe kierunki, przekwalifikowują się nawet po 40-tce, czasem i później, więc da się, o ile oczywiście się chce. Przecież te kursy czy wyprowadzkę od mamy nadal można zrealizować, nie widzę powodu, by się męczyć i frustrować, jeśli okazało się, że to nie była dobra decyzja. Ciebie chyba nic nie blokuje, poza zwykłym chceniem, a raczej niechceniem. 
Po prostu najłatwiej jest nie podejmować żadnego działania, pielęgnując w sobie żal do mamy, a przy okazji do całego świata.

12,394

Odp: 30lat i cały czas sam
M!ri napisał/a:
Shinigami napisał/a:
Olinka napisał/a:

Dlaczego miałeś tak zawężony wybór?

To przykre, bo na pewno intencje miała dobre i na pewno chciała dla Ciebie jak najlepiej.
Gdybyś w tamtym czasie nie uległ jej sugestiom, to jak sądzisz, co byłoby inaczej?

Wybór miałem zawężony, bo miałem słabe wyniki z matury, tylko z polskiego miałem 90% i z angielskiego jakoś koło 70-80% już nie pamiętam dokładnie. Z matematyki ledwo zdałem na podstawowe 30% więc o kierunkach technicznych mogłem zapomnieć. Niestety nie miałem takich możliwości jak twój syn. Jedyne co mi zostało to zaledwie kilka kierunków humanistycznych więc wybrałem uczelnię, która już od dłuższego czasu mnie interesowała i kierunek który też brzmiał dość ciekawie. Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia o rynku pracy i co będzie potrzebne, a co nie. Gdybym miał wybór to nie szedłbym na studia od razu tylko poczekałbym chociaż rok żeby to dokładnie przemyśleć.

I to jest właśnie jeden z tych dwóch moich błędów, że poszedłem na studia niemal pod przymusem, bez pomyślenia, bez zastanowienia, bez chęci byle tylko było. Gdybym wtedy nie uległ jej sugestiom sporo rzeczy byłoby dziś inaczej. Przede wszystkim nie popełniłbym drugiego błędu i zaraz po maturze wyprowadziłbym się od rodziców i znalazł jakąś pracę w mieście. Wtedy jeszcze ceny wynajmu mieszkania były znośne. I dopiero wtedy będąc niezależnym i bez żadnego nacisku mógłbym spokojnie się zastanowić co robić dalej, czy w ogóle iść na studia, jeśli tak to na jakie, czy może lepiej porobić jakieś kursy i przyuczyć się do zawodu na przykład hydraulika albo spawacza albo może wpadłbym na jeszcze inny pomysł.

A nikt Ci nie powiedział że nie musisz pracować w wyuczonym zawodzie albo możesz skonczyć drugie studia?


Parcie na zdobycie studiów to jedna z większych tragedii tego kraju. Nawet w opubklikowanej przez ministerstwo rodziny kilka dni temu Strategii Demograficznej 2040 jest wspomniane, że mężczyźni w Polsce mają za małe wykształcenie. Nikt nie pomyślał, że wykonują oni ogrom potrzebnej pracy na budowach, na produkcji czy w różnych przedsiębiorstwach usługowych. Proponuje im się zdobycie wykształcenia i podniesienie statusu...tylko kto będzie wykonywał ich pracę? Znając nasz nieludzki i neokolonialny rząd ściągną tony biednych Hindusów czy Nepalczyków i każą im robić za minimalną. De facto jest to wykorzystywanie proletariatu z biedniejszych państw.

Zamiast przywrócić należny prestiż zawodów robotniczych proponuje nam się powrót niewolnictwa, bo inaczej nie można nazwać tego jak traktowani są w tym kraju obywatele państw wschodnich.

12,395 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-02-22 15:22:12)

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:
M!ri napisał/a:

A nikt Ci nie powiedział że nie musisz pracować w wyuczonym zawodzie albo możesz skonczyć drugie studia?

O tym samym pomyślałam. Dokładnie tak, jakby te nietrafione studia zobowiązywały do końca życia i nic już nie można było z tym zrobić. Ludzie kończą nowe kierunki, przekwalifikowują się nawet po 40-tce, czasem i później, więc da się, o ile oczywiście się chce. Przecież te kursy czy wyprowadzkę od mamy nadal można zrealizować, nie widzę powodu, by się męczyć i frustrować, jeśli okazało się, że to nie była dobra decyzja. Ciebie chyba nic nie blokuje, poza zwykłym chceniem, a raczej niechceniem. 
Po prostu najłatwiej jest nie podejmować żadnego działania, pielęgnując w sobie żal do mamy, a przy okazji do całego świata.

Oczywiście wiem, że mógłbym pójść na kolejne studia, cały czas też się zastanawiam nad zrobieniem doktoratu z tej mojej dziedziny naukowej bo mimo iż te studia pracy nie dają to ciekawe były. Ale zarówno w przypadku drugiego kierunku studiów jak i tego doktoratu muszę być absolutnie na 100% pewny, że to jest to. Nie mogę sobie pozwolić na poświęcenie kolejnych 5 lat i pewnie kilkunastu tysięcy zł znów na coś niepewnego. Przeprowadzkę owszem można zrealizować tyle tylko, że teraz jest to znacznie trudniejsze niż kilka lat temu co nie zmienia faktu, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy zamierzam to zrobić. Najwyżej przez jakiś czas będę żył tylko z oszczędności bo z obecnej pracy nie ma mowy o utrzymaniu się w mieście. 

ChuopskiChłop napisał/a:

Parcie na zdobycie studiów to jedna z większych tragedii tego kraju. Nawet w opubklikowanej przez ministerstwo rodziny kilka dni temu Strategii Demograficznej 2040 jest wspomniane, że mężczyźni w Polsce mają za małe wykształcenie. Nikt nie pomyślał, że wykonują oni ogrom potrzebnej pracy na budowach, na produkcji czy w różnych przedsiębiorstwach usługowych. Proponuje im się zdobycie wykształcenia i podniesienie statusu...tylko kto będzie wykonywał ich pracę? Znając nasz nieludzki i neokolonialny rząd ściągną tony biednych Hindusów czy Nepalczyków i każą im robić za minimalną. De facto jest to wykorzystywanie proletariatu z biedniejszych państw.

Zamiast przywrócić należny prestiż zawodów robotniczych proponuje nam się powrót niewolnictwa, bo inaczej nie można nazwać tego jak traktowani są w tym kraju obywatele państw wschodnich.

Jednym z największych absurdów tego co tu opisałeś jest fakt, że spora część tych ludzi bez studiów, wykonujących pracę fizyczną zarabia więcej niż ci po studiach. Znam wielu ludzi wykonujących pracę fizyczną i nie jeden z nich zarabia grubo ponad 10k tyle tylko, że wyłącznie na swojej działalności i to jest praca często po 16h dziennie 7 dni w tygodniu. Niestety masz rację w tym, że w wielu firmach pracownika etatowego traktuje się jak śmiecia. W większości zawodów fizycznych żeby przyzwoicie zarabiać albo chociaż mieć godne warunki pracy trzeba albo być na swojej działalności albo być totalnym ekspertem w danym zawodzie. Z obcokrajowcami pewnie będzie tak jak opisałeś albo jeszcze gorzej.

12,396

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Zamiast przywrócić należny prestiż zawodów robotniczych

Ale jaki prestiż jeżeli to chodzi o mental robola. Badania wyraźnie pokazują że mężczyźni bez wykształcenia umierają średnio z 7 lat wcześniej niż ci po studiach.

12,397

Odp: 30lat i cały czas sam
M!ri napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Zamiast przywrócić należny prestiż zawodów robotniczych

Ale jaki prestiż jeżeli to chodzi o mental robola. Badania wyraźnie pokazują że mężczyźni bez wykształcenia umierają średnio z 7 lat wcześniej niż ci po studiach.

Ale wiesz że ktoś tą pracę musi wykonać i tak? Kto ma to robić, może ludzie ściągani z Indii czy Ukrainy?

Wtedy dla niektórych będzie w porządku, będą zagraniczniacy umierali wcześniej, ważne że nie nasi.

12,398

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Misinx napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Jakbym miał takową chorobę to pewnie zdiagnozowaliby mi ją w dzieciństwie, nie uważasz?
Nie robiłem sobie nigdy takich ,,internetowych" testów na jakiegoś Aspargera, bez jaj.





Nic, zero.

Mam koleżankę po psychologii (!!!!), która ma podejrzenia co do swojego 18-letniego syna, że może mieć Aspergera. Wcześniej tego nie miała. Tak więc, to nie jest takie proste to wychwycić, nawet dla osób będących w temacie. Oczywiście, że nikt Ci tego nie musiał diagnozować w dzieciństwie. Tym bardziej, jeśli nikt Cię nigdy pod tym kątem nie badał. A domyślam się, że nie.
Nie chodzi mi o "internetowe" testy. Chociaż zrobienie takiego testu też może Ci coś powiedzieć.

Lubisz szukać prostych odpowiedzi i to odpowiedzi, które pasują do Twojej narracji. A niestety w życiu to tak nie działa.

Nie masz żadnych relacji bliskich z nikim, ale uczepiłeś się tego, że nie wychodzi Ci z kobietami. Ale Ty nawet kolegi żadnego nie masz.

https://incels.wiki/w/Scientific_Blackpill

Polecam sekcję Mental, tam jest sporo napisane o sytuacji mężczyzn w spektrum autyzmu. Wszystko poparte badaniami.

Jakakolwiek odmiana autyzmu to praktycznie automatyczne wykluczenie ze związków.

Nie zgodzę się z tym. Oczywiście każdy przypadek jest inny, ale ludzie z Aspergerem też wchodzą w związki, szczęśliwe związki. Ważna jest świadomość. Autyzm to już poważniejsza sprawa, ale też nie zawsze beznadziejna.

12,399

Odp: 30lat i cały czas sam
Misinx napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
Misinx napisał/a:

Mam koleżankę po psychologii (!!!!), która ma podejrzenia co do swojego 18-letniego syna, że może mieć Aspergera. Wcześniej tego nie miała. Tak więc, to nie jest takie proste to wychwycić, nawet dla osób będących w temacie. Oczywiście, że nikt Ci tego nie musiał diagnozować w dzieciństwie. Tym bardziej, jeśli nikt Cię nigdy pod tym kątem nie badał. A domyślam się, że nie.
Nie chodzi mi o "internetowe" testy. Chociaż zrobienie takiego testu też może Ci coś powiedzieć.

Lubisz szukać prostych odpowiedzi i to odpowiedzi, które pasują do Twojej narracji. A niestety w życiu to tak nie działa.

Nie masz żadnych relacji bliskich z nikim, ale uczepiłeś się tego, że nie wychodzi Ci z kobietami. Ale Ty nawet kolegi żadnego nie masz.

https://incels.wiki/w/Scientific_Blackpill

Polecam sekcję Mental, tam jest sporo napisane o sytuacji mężczyzn w spektrum autyzmu. Wszystko poparte badaniami.

Jakakolwiek odmiana autyzmu to praktycznie automatyczne wykluczenie ze związków.

Nie zgodzę się z tym. Oczywiście każdy przypadek jest inny, ale ludzie z Aspergerem też wchodzą w związki, szczęśliwe związki. Ważna jest świadomość. Autyzm to już poważniejsza sprawa, ale też nie zawsze beznadziejna.

No tak, ale tu są konkretne procenty, wyniki faktycznie przeprowadzonych przez ludzi zajmujących się zawodowo autyzmem. Wyraźnie wskazują, że szansa na powodzenie jest bardzo niska.

12,400

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Misinx napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

https://incels.wiki/w/Scientific_Blackpill

Polecam sekcję Mental, tam jest sporo napisane o sytuacji mężczyzn w spektrum autyzmu. Wszystko poparte badaniami.

Jakakolwiek odmiana autyzmu to praktycznie automatyczne wykluczenie ze związków.

Nie zgodzę się z tym. Oczywiście każdy przypadek jest inny, ale ludzie z Aspergerem też wchodzą w związki, szczęśliwe związki. Ważna jest świadomość. Autyzm to już poważniejsza sprawa, ale też nie zawsze beznadziejna.

No tak, ale tu są konkretne procenty, wyniki faktycznie przeprowadzonych przez ludzi zajmujących się zawodowo autyzmem. Wyraźnie wskazują, że szansa na powodzenie jest bardzo niska.

A jakich wyników się spodziewałeś dla spektrum, które charakteryzuje się trudnością w nawiązywaniu relacji? To tak jakbyś przytoczył badania że ludzie z nadwagą mają gorsze czasy w biegach długodystansowych.

12,401

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
Misinx napisał/a:

Nie zgodzę się z tym. Oczywiście każdy przypadek jest inny, ale ludzie z Aspergerem też wchodzą w związki, szczęśliwe związki. Ważna jest świadomość. Autyzm to już poważniejsza sprawa, ale też nie zawsze beznadziejna.

No tak, ale tu są konkretne procenty, wyniki faktycznie przeprowadzonych przez ludzi zajmujących się zawodowo autyzmem. Wyraźnie wskazują, że szansa na powodzenie jest bardzo niska.

A jakich wyników się spodziewałeś dla spektrum, które charakteryzuje się trudnością w nawiązywaniu relacji? To tak jakbyś przytoczył badania że ludzie z nadwagą mają gorsze czasy w biegach długodystansowych.

Dlatego te wyniki są wyraźną sugestią, by w razie stwierdzenia takiego zaburzenia dać sobie spokój. Kłócenie się z matematyką nic nie pomoże.

12,402

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Foxterier napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

No tak, ale tu są konkretne procenty, wyniki faktycznie przeprowadzonych przez ludzi zajmujących się zawodowo autyzmem. Wyraźnie wskazują, że szansa na powodzenie jest bardzo niska.

A jakich wyników się spodziewałeś dla spektrum, które charakteryzuje się trudnością w nawiązywaniu relacji? To tak jakbyś przytoczył badania że ludzie z nadwagą mają gorsze czasy w biegach długodystansowych.

Dlatego te wyniki są wyraźną sugestią, by w razie stwierdzenia takiego zaburzenia dać sobie spokój. Kłócenie się z matematyką nic nie pomoże.

Patrząc na Twoje obszerne posty, nawiązywania historyczne i elokwencję to mam wrażenie że Ciebie asperger aż tak mocno nie ogranicza jak niektórych tutaj (patrz Raka który powtarza non stop to samo i nic nie kuma). Ty mógłbyś coś zdziałać, ale masz paskudny charakter jak tak Ciebie czytam.

12,403

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Jednym z największych absurdów tego co tu opisałeś jest fakt, że spora część tych ludzi bez studiów, wykonujących pracę fizyczną zarabia więcej niż ci po studiach. Znam wielu ludzi wykonujących pracę fizyczną i nie jeden z nich zarabia grubo ponad 10k tyle tylko, że wyłącznie na swojej działalności i to jest praca często po 16h dziennie 7 dni w tygodniu. Niestety masz rację w tym, że w wielu firmach pracownika etatowego traktuje się jak śmiecia. W większości zawodów fizycznych żeby przyzwoicie zarabiać albo chociaż mieć godne warunki pracy trzeba albo być na swojej działalności albo być totalnym ekspertem w danym zawodzie. Z obcokrajowcami pewnie będzie tak jak opisałeś albo jeszcze gorzej.

Rzeczywiście produkowanie na siłę magistrów i inżynierów, jeśli nie idzie to w parze ani z zapotrzebowaniem, ani z odpowiednio wysokim poziomem kształcenia, na rynku pracy zupełnie nie sprawdza.
W każdym razie studia na pewno nie gwarantują pracy czy wysokich zarobków, to wszystko jest bardzo indywidualne. Osobiście znam wielu ludzi, którzy pomimo ich braku radzą sobie bardzo dobrze.

Ja sama mam ukończone studia, ale oprócz tego mam też fach w rękach (po technikum), który pozwoli mi poradzić sobie w każdych okolicznościach. Dodatkowo jeszcze trzy inne możliwości, poparte dokumentami. Same studia pozwoliły mi na elastyczność, bo otwierały drzwi bez względu na ukończony kierunek, ale to w sumie tyle.

12,404 Ostatnio edytowany przez ChuopskiChłop (2023-02-22 16:42:33)

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
Foxterier napisał/a:

A jakich wyników się spodziewałeś dla spektrum, które charakteryzuje się trudnością w nawiązywaniu relacji? To tak jakbyś przytoczył badania że ludzie z nadwagą mają gorsze czasy w biegach długodystansowych.

Dlatego te wyniki są wyraźną sugestią, by w razie stwierdzenia takiego zaburzenia dać sobie spokój. Kłócenie się z matematyką nic nie pomoże.

Patrząc na Twoje obszerne posty, nawiązywania historyczne i elokwencję to mam wrażenie że Ciebie asperger aż tak mocno nie ogranicza jak niektórych tutaj (patrz Raka który powtarza non stop to samo i nic nie kuma). Ty mógłbyś coś zdziałać, ale masz paskudny charakter jak tak Ciebie czytam.

Oj, nawet nie wiesz jak paskudny smile

Wiesz, mam może spore możliwości, ale dzięki temu jestem świadomy wielu rzeczy, które nie każdy widzi. Między innymi wiem jak bardzo jestem skreślony z powodów na które nie mam wpływu.

12,405

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
Olinka napisał/a:
M!ri napisał/a:

A nikt Ci nie powiedział że nie musisz pracować w wyuczonym zawodzie albo możesz skonczyć drugie studia?

O tym samym pomyślałam. Dokładnie tak, jakby te nietrafione studia zobowiązywały do końca życia i nic już nie można było z tym zrobić. Ludzie kończą nowe kierunki, przekwalifikowują się nawet po 40-tce, czasem i później, więc da się, o ile oczywiście się chce. Przecież te kursy czy wyprowadzkę od mamy nadal można zrealizować, nie widzę powodu, by się męczyć i frustrować, jeśli okazało się, że to nie była dobra decyzja. Ciebie chyba nic nie blokuje, poza zwykłym chceniem, a raczej niechceniem. 
Po prostu najłatwiej jest nie podejmować żadnego działania, pielęgnując w sobie żal do mamy, a przy okazji do całego świata.

Oczywiście wiem, że mógłbym pójść na kolejne studia, cały czas też się zastanawiam nad zrobieniem doktoratu z tej mojej dziedziny naukowej bo mimo iż te studia pracy nie dają to ciekawe były. Ale zarówno w przypadku drugiego kierunku studiów jak i tego doktoratu muszę być absolutnie na 100% pewny, że to jest to. Nie mogę sobie pozwolić na poświęcenie kolejnych 5 lat i pewnie kilkunastu tysięcy zł znów na coś niepewnego. Przeprowadzkę owszem można zrealizować tyle tylko, że teraz jest to znacznie trudniejsze niż kilka lat temu co nie zmienia faktu, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy zamierzam to zrobić. Najwyżej przez jakiś czas będę żył tylko z oszczędności bo z obecnej pracy nie ma mowy o utrzymaniu się w mieście.

Ludzie zmieniają branżę robiąc kilkutygodniowe/miesięczne kursy, roczne podyplomówki, dwuletnie studium, certyfikaty do których przygotowywać się możesz w trybie pasującym do Twojego grafiku. Także zdecyduj, co by Cię interesowało i co by się mogło sprawdzić na rynku pracy w którym funkcjonujesz i spróbuj na początek zacząć z mniejszego kalibru niż od razu deklarować się na 5-letniego magistra. Zrobisz podplomówkę czy kurs, uznasz że to jest to, to wtedy możesz ewentualnie inwestować te kolejne lata i tysiące PLN smile

No i zawsze możesz też wybrać coś, co dobrze sprawdzi się w parze z dyplomem, który już posiadasz, na zasadzie poszerzenia już zdobytych kwalifikacji (zamiast startować w zupełnie nowej dziedzinie od 0)

12,406

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Jednym z największych absurdów tego co tu opisałeś jest fakt, że spora część tych ludzi bez studiów, wykonujących pracę fizyczną zarabia więcej niż ci po studiach. Znam wielu ludzi wykonujących pracę fizyczną i nie jeden z nich zarabia grubo ponad 10k tyle tylko, że wyłącznie na swojej działalności i to jest praca często po 16h dziennie 7 dni w tygodniu. Niestety masz rację w tym, że w wielu firmach pracownika etatowego traktuje się jak śmiecia. W większości zawodów fizycznych żeby przyzwoicie zarabiać albo chociaż mieć godne warunki pracy trzeba albo być na swojej działalności albo być totalnym ekspertem w danym zawodzie. Z obcokrajowcami pewnie będzie tak jak opisałeś albo jeszcze gorzej.

Rzeczywiście produkowanie na siłę magistrów i inżynierów, jeśli nie idzie to w parze ani z zapotrzebowaniem, ani z odpowiednio wysokim poziomem kształcenia, na rynku pracy zupełnie nie sprawdza.
W każdym razie studia na pewno nie gwarantują pracy czy wysokich zarobków, to wszystko jest bardzo indywidualne. Osobiście znam wielu ludzi, którzy pomimo ich braku radzą sobie bardzo dobrze.

Ja sama mam ukończone studia, ale oprócz tego mam też fach w rękach (po technikum), który pozwoli mi poradzić sobie w każdych okolicznościach. Dodatkowo jeszcze trzy inne możliwości, poparte dokumentami. Same studia pozwoliły mi na elastyczność, bo otwierały drzwi bez względu na ukończony kierunek, ale to w sumie tyle.

Ja mam studia i siedzę póki co na kasie. Nie narzekam, spokojna robota, nieźle płacą. Co będzie kiedyś to zobaczymy, ale ciężko bez doświadczenia się przebić gdzieś do roboty z moim wykształceniem.

12,407

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:
Olinka napisał/a:

Dlaczego miałeś tak zawężony wybór?

To przykre, bo na pewno intencje miała dobre i na pewno chciała dla Ciebie jak najlepiej.
Gdybyś w tamtym czasie nie uległ jej sugestiom, to jak sądzisz, co byłoby inaczej?

Wybór miałem zawężony, bo miałem słabe wyniki z matury, tylko z polskiego miałem 90% i z angielskiego jakoś koło 70-80% już nie pamiętam dokładnie. Z matematyki ledwo zdałem na podstawowe 30% więc o kierunkach technicznych mogłem zapomnieć.

Wbrew pozorom takie zdolności i studia humanistyczne, to w obecnych czasach wcale nie jest zły fach. Obecnie brakuje ludzi, którzy potrafią pisać ładną, poprawną polszczyzną, do tego z bardzo dobrym angielskim. Nie wiem jakie dokładnie studia skończyłeś, ale ten brak lepszych ofert pracy, może wynikać z miejsca zamieszkania, jeśli jest to niewielka miejscowość i/lub rozeznania gdzie osoby z Twoimi kompetencjami są poszukiwane.
Wspominałeś też coś o doktoracie. Ja go zrobiłam po 30-tce, ekternistycznie, pracując na pełen etat. Dla siebie, bo w pracy tego ode mnie nie wymagano. Nie wiedziałam wtedy czy i na ile mi sie przyda, ale musze powiedzieć, że otworzyło mi to nowe możliwości.

12,408

Odp: 30lat i cały czas sam
Roxann napisał/a:
Shinigami napisał/a:
Olinka napisał/a:

Dlaczego miałeś tak zawężony wybór?

To przykre, bo na pewno intencje miała dobre i na pewno chciała dla Ciebie jak najlepiej.
Gdybyś w tamtym czasie nie uległ jej sugestiom, to jak sądzisz, co byłoby inaczej?

Wybór miałem zawężony, bo miałem słabe wyniki z matury, tylko z polskiego miałem 90% i z angielskiego jakoś koło 70-80% już nie pamiętam dokładnie. Z matematyki ledwo zdałem na podstawowe 30% więc o kierunkach technicznych mogłem zapomnieć.

Wbrew pozorom takie zdolności i studia humanistyczne, to w obecnych czasach wcale nie jest zły fach. Obecnie brakuje ludzi, którzy potrafią pisać ładną, poprawną polszczyzną, do tego z bardzo dobrym angielskim. Nie wiem jakie dokładnie studia skończyłeś, ale ten brak lepszych ofert pracy, może wynikać z miejsca zamieszkania, jeśli jest to niewielka miejscowość i/lub rozeznania gdzie osoby z Twoimi kompetencjami są poszukiwane.
Wspominałeś też coś o doktoracie. Ja go zrobiłam po 30-tce, ekternistycznie, pracując na pełen etat. Dla siebie, bo w pracy tego ode mnie nie wymagano. Nie wiedziałam wtedy czy i na ile mi sie przyda, ale musze powiedzieć, że otworzyło mi to nowe możliwości.

Kolega miał niezłą tą maturę nawet, ja z polskiego coś koło 70 procent i angielski rozszerzony 75 prawie. Matmę też położyłem, 40 procent z kawałkiem. Mimo to wystarczyło żeby dostać się na UW.

Ludzie z wykształceniem humanistycznym nie są zbyt potrzebni, chyba że są naprawdę dobrzy i mają wyniki na studiach, wtedy mogą liczyć na jakieś ciekawe oferty, np. kilku kolegów u mnie poszło w kierunku dziennikarskim i złapali robotę na Defence24, więc nawet spoko. Reszta po humanach może co najwyżej bujać się w jakimś korpo czy urzędzie. Trochę słaba perspektywa.

12,409

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Ja sama mam ukończone studia, ale oprócz tego mam też fach w rękach (po technikum), który pozwoli mi poradzić sobie w każdych okolicznościach. Dodatkowo jeszcze trzy inne możliwości, poparte dokumentami. Same studia pozwoliły mi na elastyczność, bo otwierały drzwi bez względu na ukończony kierunek, ale to w sumie tyle.

Co dokładnie masz na myśli pisząc, że same studia otwierają drzwi? Co studiowałaś, jaki to był kierunek? Jaki to fach, że pozwala sobie poradzić w każdych okolicznościach?

jjbp napisał/a:

Ludzie zmieniają branżę robiąc kilkutygodniowe/miesięczne kursy, roczne podyplomówki, dwuletnie studium, certyfikaty do których przygotowywać się możesz w trybie pasującym do Twojego grafiku. Także zdecyduj, co by Cię interesowało i co by się mogło sprawdzić na rynku pracy w którym funkcjonujesz i spróbuj na początek zacząć z mniejszego kalibru niż od razu deklarować się na 5-letniego magistra. Zrobisz podplomówkę czy kurs, uznasz że to jest to, to wtedy możesz ewentualnie inwestować te kolejne lata i tysiące PLN smile

No i zawsze możesz też wybrać coś, co dobrze sprawdzi się w parze z dyplomem, który już posiadasz, na zasadzie poszerzenia już zdobytych kwalifikacji (zamiast startować w zupełnie nowej dziedzinie od 0)

Ja studiowałem bezpieczeństwo, to jest dość szeroka dziedzina nauki i też ciągle się rozwija więc chyba stwarza pewne perspektywy. Prawda jest taka, że sama nauka jest ciekawa ale perspektywy pracy po jej studiowaniu są nikłe. Taki kierunek przydaje się chociażby w służbach mundurowych ale tu nie ma mowy ani o porządnych pieniądzach, ani o karierze, ani nawet o szacunku społecznym, nie wspominając już o wszechobecnej patologii. Bez mocnych pleców nie da się zrobić kariery w żadnej służbie, a pieniądze nie zbliżają się nawet do obecnej średniej krajowej. Nie mam żadnego pomysłu na jaką branżę mógłbym zmienić. Są różne kursy i podyplomowe poszarzające kwalifikacje ale nie jestem w stanie niczego wybrać. Przynajmniej jedno wiem na pewno, że muszę znacząco podnieść poziom mojego angielskiego i zrobić certyfikat. Dużo ogłoszeń o pracę ma w wymaganiach właśnie certyfikat znajomości języka, niektóre nawet najwyższy poziom.

Roxann napisał/a:

Wbrew pozorom takie zdolności i studia humanistyczne, to w obecnych czasach wcale nie jest zły fach. Obecnie brakuje ludzi, którzy potrafią pisać ładną, poprawną polszczyzną, do tego z bardzo dobrym angielskim. Nie wiem jakie dokładnie studia skończyłeś, ale ten brak lepszych ofert pracy, może wynikać z miejsca zamieszkania, jeśli jest to niewielka miejscowość i/lub rozeznania gdzie osoby z Twoimi kompetencjami są poszukiwane.
Wspominałeś też coś o doktoracie. Ja go zrobiłam po 30-tce, ekternistycznie, pracując na pełen etat. Dla siebie, bo w pracy tego ode mnie nie wymagano. Nie wiedziałam wtedy czy i na ile mi sie przyda, ale musze powiedzieć, że otworzyło mi to nowe możliwości.

Faktycznie w pisaniu zawsze byłem dość dobry, jeśli chodzi o angielski to do poziomu bardzo dobrego trochę mi brakuje i bez solidnego douczenia się nie obejdzie. Kierunek studiów napisałem wyżej. Miejsce zamieszkania chyba najlepsze jakie może być do szukania pracy w tym kraju bo mieszkam pod Warszawą, tam właśnie szukam pracy i tam też planuję się przeprowadzić. Co do doktoratu to podobnie jak ty myślę o nim w charakterze dodatku do wykształcenia i po prostu zawsze chciałem to zrobić, nie mam pomysłu do czego mógłbym go użyć.

ChuopskiChłop napisał/a:

Ludzie z wykształceniem humanistycznym nie są zbyt potrzebni, chyba że są naprawdę dobrzy i mają wyniki na studiach, wtedy mogą liczyć na jakieś ciekawe oferty, np. kilku kolegów u mnie poszło w kierunku dziennikarskim i złapali robotę na Defence24, więc nawet spoko. Reszta po humanach może co najwyżej bujać się w jakimś korpo czy urzędzie. Trochę słaba perspektywa.

Niestety prawda, wizja słabego korpo czy pracy w urzędzie za minimalną brzmi bardzo nieciekawie.

12,410

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
Foxterier napisał/a:

A jakich wyników się spodziewałeś dla spektrum, które charakteryzuje się trudnością w nawiązywaniu relacji? To tak jakbyś przytoczył badania że ludzie z nadwagą mają gorsze czasy w biegach długodystansowych.

Dlatego te wyniki są wyraźną sugestią, by w razie stwierdzenia takiego zaburzenia dać sobie spokój. Kłócenie się z matematyką nic nie pomoże.

Patrząc na Twoje obszerne posty, nawiązywania historyczne i elokwencję to mam wrażenie że Ciebie asperger aż tak mocno nie ogranicza jak niektórych tutaj (patrz Raka który powtarza non stop to samo i nic nie kuma). Ty mógłbyś coś zdziałać, ale masz paskudny charakter jak tak Ciebie czytam.

Myślisz, że nie potrafię pisać obszernie i elokwentnie? Kumam bardzo dużo, ale w mojej sytuacji niewiele to zmienia.

12,411

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Foxterier napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Dlatego te wyniki są wyraźną sugestią, by w razie stwierdzenia takiego zaburzenia dać sobie spokój. Kłócenie się z matematyką nic nie pomoże.

Patrząc na Twoje obszerne posty, nawiązywania historyczne i elokwencję to mam wrażenie że Ciebie asperger aż tak mocno nie ogranicza jak niektórych tutaj (patrz Raka który powtarza non stop to samo i nic nie kuma). Ty mógłbyś coś zdziałać, ale masz paskudny charakter jak tak Ciebie czytam.

Myślisz, że nie potrafię pisać obszernie i elokwentnie? Kumam bardzo dużo, ale w mojej sytuacji niewiele to zmienia.


Wiesz bracie, jak tak czytam twoje posty, to wydaje mi się że po prostu trafiłeś w nieodpowiednie środowisko. Jeśli faktycznie nie masz problemu z kontaktem z ludźmi z dalszych stron, to po prostu w momencie zmiany otoczenia coś u ciebie pozytywnie zaskoczy.

Też byłem na studiach, miałem tam koleżanki, i wiem, że szukanie tam stałego związku raczej nie ma sensu, większość osób jest już w związkach, a ci którzy nie są najczęściej po prostu lubią zmieniać ciągle partnerów. Szkoda zachodu.

12,412

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Inkwizytorka napisał/a:

ja przecież dawałam szansę osobom nie w moim typie. jeden miał beczkę zamiast brzucha. jak jeszcze bardziej miałabym obniżyć standardy? jeszcze za mało? a i tak jestem sama sad

koralinaDEjones

Dobre, dobre ... Nawet jak na faceta od pasztetów big_smile

12,413

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Co dokładnie masz na myśli pisząc, że same studia otwierają drzwi? Co studiowałaś, jaki to był kierunek? Jaki to fach, że pozwala sobie poradzić w każdych okolicznościach?

Wielu pracodawców po prostu wymaga wyższego wykształcenia, bez względu na ukończony kierunek. To dzięki temu mogłam na przykład zostać doradcą hipotecznym, ale też wykonywać obecny zawód.
Studiowałam dosyć niszowy kierunek humanistyczny, w którym bardzo chciałam pracować, ale z powodu osobistej sytuacji musiałam inaczej ustawić priorytety, potem już do tego nie wróciłam.

Jeśli chodzi o fach w ręku, to jestem technologiem odzieży, potrafię projektować, konstruować i szyć odzież. Jakkolwiek to zabrzmi, to poradzę sobie nawet w czasie wojny, kiedy trzeba szyć mundury, ale i "zwykli" ludzie potrzebują odzieży oraz mnóstwa innych rzeczy. Obecnie też w razie konieczności mogę iść do dużego zakładu, zatrudnić się w czymś mniejszym, otworzyć własny punkt albo kompleksowy, duży salon. Możliwości jest mnóstwo, bo ludzie zawsze będą potrzebować ubrań, trzeba tylko dopasować się do okoliczności. Na ten moment potraktowałam to jednak jak pasję, dzięki której zawsze mogę samodzielnie wyczarować coś, czego nie kupię. Mam też dyplom nauczyciela zawodu, bo ukończyłam odpowiednie studium, więc mogę uczyć zdobytego fachu (kiedyś uczyłam). Odbyłam liczne szkolenia i zdobyłam certyfikaty, dzięki którym nadal mogę pracować w bankowości, nawet tej bardziej skomplikowanej. To wszystko daje mi naprawdę duże możliwości, a życie nauczyło dostosowywać się do zmieniających warunków.

Uważam, że minęły te czasy, kiedy człowiek od rozpoczęcia pracy aż do emerytury pracował w jednym zawodzie, a nierzadko również zakładzie. Teraz trzeba być elastycznym, potrafić dostosować się do rynku, a przy tym byłoby dobrze (tak, wiem, to idealistyczna wizja), by robić to, co choć trochę lubimy. Chyba nie ma nic gorszego niż praca za karę, nawet ta nieźle płatna, bo człowiek szybko się wypala i traci z oczu cenne wartości oraz pokłady własnej energii.

12,414

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Faktycznie w pisaniu zawsze byłem dość dobry, jeśli chodzi o angielski to do poziomu bardzo dobrego trochę mi brakuje i bez solidnego douczenia się nie obejdzie. Kierunek studiów napisałem wyżej. Miejsce zamieszkania chyba najlepsze jakie może być do szukania pracy w tym kraju bo mieszkam pod Warszawą, tam właśnie szukam pracy i tam też planuję się przeprowadzić. Co do doktoratu to podobnie jak ty myślę o nim w charakterze dodatku do wykształcenia i po prostu zawsze chciałem to zrobić, nie mam pomysłu do czego mógłbym go użyć.

Ja np. oprócz właściwej pracy, współpracuję z uczelnią prywatną i prowadzę zajęcia na studiach podyplomowych. Dzięki temu biorę udział w różnych fajnych projektach, jestem też opiekunem stypendystów. Bez dr nie byłoby to możliwe.

12,415 Ostatnio edytowany przez Theodore Robert Bundy (2023-02-23 17:39:28)

Odp: 30lat i cały czas sam

Post dedykuje Rumuńskiemu, Czarny na YouTube opowiada swoje doznania po powrocie z Polski, mówi co robiły polki aby zaciągnąć go do łóżka, na filmiku jest również kilka nagrań naszego bohatera oraz świeżo poznanej poleczki która robi mu obiad a potem mu się oddaje, i to wszystko w kilka godzin, Misinx jakbyś był chętny możesz ja przygarnąć razem z mulatym bękartem smile


https://youtu.be/MU1Qclwj4WI

Posty [ 12,351 do 12,415 z 29,785 ]

Strony Poprzednia 1 189 190 191 192 193 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024