30lat i cały czas sam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 188 189 190 191 192 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12,286 do 12,350 z 29,785 ]

12,286 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2023-02-20 23:55:24)

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

O chłopie, dziękuję ci za tego posta. Żeby więcej ludzi miało twoją odwagę.

I tak, dobrze tu mówisz - rady większości użytkowników nijak mają się do naszej sytuacji. Oni nas po prostu nie rozumieją, sami mieli udane życie i teraz zupełnie nie rozumieją, że komuś po prostu może nie iść w tych sprawach.

Problem ten należy jednak rozpatrywać szerzej, ten proces demontażu państwa i społeczności trwa od 1989 roku. Pokolenie współczesnych ludzi 40-60 jest najbardziej szkodliwym w dziejach tego kraju. Sprzedali polski przemysł, doprowadzili do upadku społeczeństwa tak pracowicie budowanego w czasach PRL i wychowali pokolenie ludzi kompletnie niedostosowanych do życia ze sobą. Dali się porwać diabelskiej zachodniej propagandzie i konsumpcjonizmowi. Dlatego mamy teraz co mamy.

No i już wiemy dlaczego tak trudno dzisiaj młodym mężczyznom.
Wszystko przez demontaż państwa od 1989 roku.
Komuno wróć!

A żebyś wiedziała. Nigdy by nie doszło do tego w uporządkowanym systemie jakim jest komunizm. Systemie, który każdemu gwarantował pracę czy mieszkanie. Dzisiaj mamy wolnoamerykankę w każdej kwestii, przez co nie ma żadnych drogowskazów życiowych. Róbta se co chceta.

Pokolenie współczesnych 40 latków też często tworzyło swoje pierwsze firmy na resztkach wspólnego majątku na początku lat 2000. Dzisiaj mamy przez to ogromne rozdrobnienie w każdym sektorze praktycznie, brak dużych przedsiębiorstw ciągnących gospodarkę.

Ja się nie dziwię że ogrom chłopów ma problem w znalezieniu partnerki w miejscu zamieszkania. Wieś i małe miejscowości po 1989 roku zostały pozostawione same sobie, często pozbawione połączeń autobusowych i kolejowych, zlikwidowano PGR-y i cukrownie które dawały miejsca pracy. Najszybciej to uderzyło w kobiety, więc ruszyły szukać szczęścia gdzie indziej. Faceci często próbują za to ratować swoje gospodarstwa rolne i walczą samotnie. Dla władz centralnych liczą się tylko duże miasta i dawanie dupy korporacjom, przez co ogrom kraju, szczególnie na wschodzie czy na Śląsku po prostu się wyludnia.

Ten kraj jest upadły, rozsprzedany obcym mocarstwom. Klaskamy w rączki ciesząc się że z łaski swojej odwiedził nas przywódca obcego mocarstwa USA, które w dużej mierze z innymi krajami europejskimi zagarniało polski majątek. Jesteśmy niewolnikami we własnym domu.

Nie no, cokolwiek by nie mówić o kapitalizmie, to zawsze będzie on lepszy niż komunizm. To nie wina kapitalizmu, że państwo polskie wyprzedało wszystko, to nie wina kapitalizmu, że jesteśmy wasalem USA. To wina zdrajców, którzy rządzą nami od lat, zmieniając się tylko stołkami. Korporacjonizm to też wypaczenie kapitalizmu.

Zobacz podobne tematy :

12,287

Odp: 30lat i cały czas sam

Cześć wszystkim, mam 34 lata i podobny problem jak autor wątku... nie umiem się odnaleźć w dzisiejszym świecie tictoka instagrama i innych takich..
Niby nic mi nie dolega. Jestem inżynierem i mam fajną pracę, znajomych, koleżanki... nie jestem ciamajdą ani zadumanym w sobie lalusiem. Ani szpetny ani ładny...
Zwykły chłopak... byłem w długiej relacji 13 lat i nie wyszło... chyba przespałem swój najlepszy czas... teraz jestem sam od 5 lat i szukam przez internet, zagaduje koleżanki w pracy ale szczerze mówiąc to nic z tego nie wyszło... raz udało się wyjść na kawę to okazało się że laska liczy tylko na to żebym jej postawił kolejną kolejkę... masakra. 
Mieszkam na wsi razem z niepełnosprawną mamą którą się opiekuję... Czy waszym zdaniem to może być przyczyna?
Jestem już zmęczony pisaniem do dziewczyn gdy one nawet nie są skłonne odpisać czegokolwiek... nawet zwykłego "nie spadaj"
Im bardziej próbuję kogoś poznać tym bardziej jest mi żle bo ile można walić głową w ścianę...
Poddałem się.

12,288

Odp: 30lat i cały czas sam
paslawek napisał/a:

marzeniem masowym to zamiast smartfona było marzenie o sraj taśmie i dostępie do zakupu mięsa bez kolejki to był konsumpcjonizm  .

Dokładnie smile
Dostał kartkę na 2,5 kg mięsa na miesiąc, pół litra wódki i 10 paczek papierosów, to poszalał jak wykupił po wypłacie.
Na buty też kartki były lol

12,289

Odp: 30lat i cały czas sam
KoralinaJones napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

I dlatego współcześni młodzi mężczyźni mają pod górkę? big_smile

Efekt domina - upadł system gwarantujący wszystkim chociaż podstawowe potrzeby, potem lata bezrobocia i rozkradania państwowego majątku, praca za zerowe pieniądze w zawodach, które były doceniane w poprzednim systemie a obecnie są pogardzane (czyli ogrom zawodów społecznie potrzebnych ale na ogół związanych z niższymi kwalifikacjami, wykonywanych przez mężczyzn), do tego jeszcze rozpad tradycyjnych więzów społecznych i malejąca rola rodziny - to wszystko stworzyło nam pokolenie, w którym mężczyźni i kobiety się skrajnie od siebie oddalili.

Nieprawda. Dzisiaj biorą wspólnie kredyty we frankach i jak większość dawniej - mówie Ci, uwierz mi na słowo - wiążą koniec z końcem. Ale to są Ci, którzy z przyczyn osobistych umiejętności społecznych, nie wypadli z rynku matrymonialnego.

Wielu z nas wypadło z rynku przez wygląd, nie przez umiejętności społeczne. Uwierz mi, ja jestem uważany za dobrego rozmówcę, więc nie widzę innej niż wygląd kwestii która by mnie skreślała.

A co do kredytów, to u mnie w rodzinie mówią że to ostateczna ostateczność. Sam bym nie wziął za żadne skarby. Do czego prowadzi ufanie bankom pokazała sprawa tysięcy frankowiczów, którzy po dziś dzień męczą się z kredytem przez bankowe bezprawie.

12,290

Odp: 30lat i cały czas sam
Agnes76 napisał/a:
paslawek napisał/a:

marzeniem masowym to zamiast smartfona było marzenie o sraj taśmie i dostępie do zakupu mięsa bez kolejki to był konsumpcjonizm  .

Dokładnie smile
Dostał kartkę na 2,5 kg mięsa na miesiąc, pół litra wódki i 10 paczek papierosów, to poszalał jak wykupił po wypłacie.
Na buty też kartki były lol

2,5 kg mięsa na miesiąc to świat i ludzie. Jak w dużym kebabie jest chyba 150 gramów to serio powinno starczyć na miesiąc. Ja nie kot że samym mięsem żyję xd

Akurat kartki na alkohol i papierosy to niegłupi pomysł, wielu młodych z tym przesadza.

12,291

Odp: 30lat i cały czas sam
P10tr napisał/a:

Cześć wszystkim, mam 34 lata i podobny problem jak autor wątku...


Jesteśmy na babskim forum a większość tematów pt. ,,mam 30 lat i ciągle sam/a" jest tworzona przez... Mężczyzn.

Ciekawe zjawisko demograficzne.

Byłeś w związku, który trwał 13 lat to wyobraź sobie teraz co musi czuć facet w Twoim wieku, który nigdy nie miał kobiety? smile

12,292

Odp: 30lat i cały czas sam
P10tr napisał/a:

Cześć wszystkim, mam 34 lata i podobny problem jak autor wątku... nie umiem się odnaleźć w dzisiejszym świecie tictoka instagrama i innych takich..
Niby nic mi nie dolega. Jestem inżynierem i mam fajną pracę, znajomych, koleżanki... nie jestem ciamajdą ani zadumanym w sobie lalusiem. Ani szpetny ani ładny...
Zwykły chłopak... byłem w długiej relacji 13 lat i nie wyszło... chyba przespałem swój najlepszy czas... teraz jestem sam od 5 lat i szukam przez internet, zagaduje koleżanki w pracy ale szczerze mówiąc to nic z tego nie wyszło... raz udało się wyjść na kawę to okazało się że laska liczy tylko na to żebym jej postawił kolejną kolejkę... masakra. 
Mieszkam na wsi razem z niepełnosprawną mamą którą się opiekuję... Czy waszym zdaniem to może być przyczyna?
Jestem już zmęczony pisaniem do dziewczyn gdy one nawet nie są skłonne odpisać czegokolwiek... nawet zwykłego "nie spadaj"
Im bardziej próbuję kogoś poznać tym bardziej jest mi żle bo ile można walić głową w ścianę...
Poddałem się.

Poddaj się. Its over. Szkoda że ci nie wyszło w tym długim związku, serio współczuję chłopie, w twoim wieku możliwości wyglądają niestety dramatycznie.

12,293 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-02-21 00:13:35)

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Wielu z nas wypadło z rynku przez wygląd, nie przez umiejętności społeczne. Uwierz mi, ja jestem uważany za dobrego rozmówcę, więc nie widzę innej niż wygląd kwestii która by mnie skreślała.

A co z Twoją mentalnością robotniczo - chłopską?
Jak ona się przekłada na Twoje umiejętności społeczne?
Może to z niej wynika oczekiwanie, że ktoś ma Ci wiele podać na tacy, w tym kandydatkę na żonę?

12,294

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Efekt domina - upadł system gwarantujący wszystkim chociaż podstawowe potrzeby, potem lata bezrobocia i rozkradania państwowego majątku, praca za zerowe pieniądze w zawodach, które były doceniane w poprzednim systemie a obecnie są pogardzane (czyli ogrom zawodów społecznie potrzebnych ale na ogół związanych z niższymi kwalifikacjami, wykonywanych przez mężczyzn), do tego jeszcze rozpad tradycyjnych więzów społecznych i malejąca rola rodziny - to wszystko stworzyło nam pokolenie, w którym mężczyźni i kobiety się skrajnie od siebie oddalili.

Nieprawda. Dzisiaj biorą wspólnie kredyty we frankach i jak większość dawniej - mówie Ci, uwierz mi na słowo - wiążą koniec z końcem. Ale to są Ci, którzy z przyczyn osobistych umiejętności społecznych, nie wypadli z rynku matrymonialnego.

Wielu z nas wypadło z rynku przez wygląd, nie przez umiejętności społeczne. Uwierz mi, ja jestem uważany za dobrego rozmówcę, więc nie widzę innej niż wygląd kwestii która by mnie skreślała.

A co do kredytów, to u mnie w rodzinie mówią że to ostateczna ostateczność. Sam bym nie wziął za żadne skarby. Do czego prowadzi ufanie bankom pokazała sprawa tysięcy frankowiczów, którzy po dziś dzień męczą się z kredytem przez bankowe bezprawie.

Społecznik z Ciebie. Idź do polityki.

12,295

Odp: 30lat i cały czas sam
Agnes76 napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Wielu z nas wypadło z rynku przez wygląd, nie przez umiejętności społeczne. Uwierz mi, ja jestem uważany za dobrego rozmówcę, więc nie widzę innej niż wygląd kwestii która by mnie skreślała.

A co z Twoją mentalnością robotniczo - chłopską?
Jak ona się przekłada na Twoje umiejętności społeczne?
Może to z niej wynika oczekiwanie, że ktoś ma Ci wiele podać na tacy, w tym kandydatkę na żonę?

Może i trochę tak. Nie ukrywam, podoba mi się idea opiekuńczości. Samemu jakoś ogarniam robotę i swój czas wolny, ale poza tym nie radzę sobie za dobrze z innymi życiowymi kwestiami.

Mnie generalnie denerwuje te podejście że każdy jest kowalem własnego losu. Szkoda tylko że jeden dostaje w pełni wyposażoną kuźnię, a drugi robi na zardzewiałych narzędziach.

12,296 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-02-21 00:45:11)

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
paslawek napisał/a:

marzeniem masowym to zamiast smartfona było marzenie o sraj taśmie i dostępie do zakupu mięsa bez kolejki to był konsumpcjonizm  .

Dokładnie smile
Dostał kartkę na 2,5 kg mięsa na miesiąc, pół litra wódki i 10 paczek papierosów, to poszalał jak wykupił po wypłacie.
Na buty też kartki były lol

2,5 kg mięsa na miesiąc to świat i ludzie. Jak w dużym kebabie jest chyba 150 gramów to serio powinno starczyć na miesiąc. Ja nie kot że samym mięsem żyję xd

Akurat kartki na alkohol i papierosy to niegłupi pomysł, wielu młodych z tym przesadza.

2,5 kg mięsa na miesiąc świat i ludzie - powodzenia w zdobyciu tego i w traceniu całych godzin na stanie w kolejkach o okresach gdzie była na półkach tylko musztarda i ocet  nie wspomnę,
To z kolei nie widziałeś co działo się w dniu wypłaty np 10 albo w dniu popularnych imienin big_smile  właśnie na Woli z chmarami pijanych facetów gdzie niby była prohibicja i kartki big_smile
jaja sobie młody robisz

12,297

Odp: 30lat i cały czas sam
KoralinaJones napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Nieprawda. Dzisiaj biorą wspólnie kredyty we frankach i jak większość dawniej - mówie Ci, uwierz mi na słowo - wiążą koniec z końcem. Ale to są Ci, którzy z przyczyn osobistych umiejętności społecznych, nie wypadli z rynku matrymonialnego.

Wielu z nas wypadło z rynku przez wygląd, nie przez umiejętności społeczne. Uwierz mi, ja jestem uważany za dobrego rozmówcę, więc nie widzę innej niż wygląd kwestii która by mnie skreślała.

A co do kredytów, to u mnie w rodzinie mówią że to ostateczna ostateczność. Sam bym nie wziął za żadne skarby. Do czego prowadzi ufanie bankom pokazała sprawa tysięcy frankowiczów, którzy po dziś dzień męczą się z kredytem przez bankowe bezprawie.

Społecznik z Ciebie. Idź do polityki.

Wielu mi to mówiło, i to zupełnie nieironicznie. Polityka to jednak zbyt brudna gra dla mnie, wolę swoją rolę internetowego aktywisty. Choć kto wie, może kiedyś tacy jak ja wyjdą na ulicę, wtedy do nich dołączę.

12,298 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-02-21 00:35:11)

Odp: 30lat i cały czas sam
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
P10tr napisał/a:

Cześć wszystkim, mam 34 lata i podobny problem jak autor wątku...


Jesteśmy na babskim forum a większość tematów pt. ,,mam 30 lat i ciągle sam/a" jest tworzona przez... Mężczyzn.

Ciekawe zjawisko demograficzne.

Nie to nie jest  absolutnie żadne zjawisko demograficzne,
kompletnie nie reprezentatywne dla życia ,bajki znowu jakieś tworzysz Rumun,lub "Nowe
dziady" big_smile   
Jest to tylko wyraz durnej "partyzantki" internetowej i specyficznego "poczucia humoru" chłopaczków z braci samców i wykopu
kochających w jakiś pokrętny sposób netkobiety smile albo to miłość i nienawiść, dwa w jednym,

"Partyzantów" i użytecznych idiotów namawiających się na w/w stronach jak to podokuczać babom na ich forum, ciągle międląc ten sam incelski problem, z poczuciem misji i kijem w dupie,z niby dramatyzmem sytuacji,namaszczeniem i powagą pic na wodę fotomontaż smile   
Taka prawda a nie zjawisko demograficzne, dymać to my a nie nas.
Rzekłem big_smile

12,299

Odp: 30lat i cały czas sam
P10tr napisał/a:

Cześć wszystkim, mam 34 lata i podobny problem jak autor wątku... nie umiem się odnaleźć w dzisiejszym świecie tictoka instagrama i innych takich..
Niby nic mi nie dolega. Jestem inżynierem i mam fajną pracę, znajomych, koleżanki... nie jestem ciamajdą ani zadumanym w sobie lalusiem. Ani szpetny ani ładny...
Zwykły chłopak... byłem w długiej relacji 13 lat i nie wyszło... chyba przespałem swój najlepszy czas... teraz jestem sam od 5 lat i szukam przez internet, zagaduje koleżanki w pracy ale szczerze mówiąc to nic z tego nie wyszło... raz udało się wyjść na kawę to okazało się że laska liczy tylko na to żebym jej postawił kolejną kolejkę... masakra. 
Mieszkam na wsi razem z niepełnosprawną mamą którą się opiekuję... Czy waszym zdaniem to może być przyczyna?
Jestem już zmęczony pisaniem do dziewczyn gdy one nawet nie są skłonne odpisać czegokolwiek... nawet zwykłego "nie spadaj"
Im bardziej próbuję kogoś poznać tym bardziej jest mi żle bo ile można walić głową w ścianę...
Poddałem się.


nie sadze, aby problemem byla opieka nad chora mama.

zal ci bylo 20 zeta na druga kawe? ze co?

12,300

Odp: 30lat i cały czas sam
paslawek napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
P10tr napisał/a:

Cześć wszystkim, mam 34 lata i podobny problem jak autor wątku...


Jesteśmy na babskim forum a większość tematów pt. ,,mam 30 lat i ciągle sam/a" jest tworzona przez... Mężczyzn.

Ciekawe zjawisko demograficzne.

Nie to nie jest  absolutnie żadne zjawisko demograficzne,
kompletnie nie reprezentatywne dla życia ,bajki znowu jakieś tworzysz Rumun,lub "Nowe
dziady" big_smile   
Jest to tylko wyraz durnej "partyzantki" internetowej i specyficznego "poczucia humoru" chłopaczków z braci samców i wykopu
kochających w jakiś pokrętny sposób netkobiety smile albo to miłość i nienawiść, dwa w jednym,

"Partyzantów" i użytecznych idiotów namawiających się na w/w stronach jak to podokuczać babom na ich forum, ciągle międląc ten sam incelski problem, z poczuciem misji i kijem w dupie,z niby dramatyzmem sytuacji,namaszczeniem i powagą pic na wodę fotomontaż smile   
Taka prawda a nie zjawisko demograficzne, dymać to my a nie nas.
Rzekłem big_smile

Ja bym tego nie nazwał partyzantką ze swojej strony. Jestem raczej wędrowcem, chodzę po jedynym dobrze znanym mi oprócz warszawskich ulic środowisku, czyli internecie, szukając odpowiedzi na pytanie czemu mi z babami nie idzie smile

12,301

Odp: 30lat i cały czas sam
blueangel napisał/a:
P10tr napisał/a:

Cześć wszystkim, mam 34 lata i podobny problem jak autor wątku... nie umiem się odnaleźć w dzisiejszym świecie tictoka instagrama i innych takich..
Niby nic mi nie dolega. Jestem inżynierem i mam fajną pracę, znajomych, koleżanki... nie jestem ciamajdą ani zadumanym w sobie lalusiem. Ani szpetny ani ładny...
Zwykły chłopak... byłem w długiej relacji 13 lat i nie wyszło... chyba przespałem swój najlepszy czas... teraz jestem sam od 5 lat i szukam przez internet, zagaduje koleżanki w pracy ale szczerze mówiąc to nic z tego nie wyszło... raz udało się wyjść na kawę to okazało się że laska liczy tylko na to żebym jej postawił kolejną kolejkę... masakra. 
Mieszkam na wsi razem z niepełnosprawną mamą którą się opiekuję... Czy waszym zdaniem to może być przyczyna?
Jestem już zmęczony pisaniem do dziewczyn gdy one nawet nie są skłonne odpisać czegokolwiek... nawet zwykłego "nie spadaj"
Im bardziej próbuję kogoś poznać tym bardziej jest mi żle bo ile można walić głową w ścianę...
Poddałem się.


nie sadze, aby problemem byla opieka nad chora mama.

zal ci bylo 20 zeta na druga kawe? ze co?

20 zeta to wcale nie tak mało bro. Chociaż najwięcej ile zmarnowałem na kobietę to aż 200 zł, tyle dałem na jedną i do dzisiaj mnie portfel boli hmm

12,302

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
blueangel napisał/a:

zal ci bylo 20 zeta na druga kawe? ze co?

20 zeta to wcale nie tak mało bro. Chociaż najwięcej ile zmarnowałem na kobietę to aż 200 zł, tyle dałem na jedną i do dzisiaj mnie portfel boli hmm

No, no. Umiejętności społeczne po byku smile

12,303 Ostatnio edytowany przez ChuopskiChłop (2023-02-21 00:46:39)

Odp: 30lat i cały czas sam
Agnes76 napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
blueangel napisał/a:

zal ci bylo 20 zeta na druga kawe? ze co?

20 zeta to wcale nie tak mało bro. Chociaż najwięcej ile zmarnowałem na kobietę to aż 200 zł, tyle dałem na jedną i do dzisiaj mnie portfel boli hmm

No, no. Umiejętności społeczne po byku smile

A co ma oszczędność do umiejętności społecznych?

12,304

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

20 zeta to wcale nie tak mało bro. Chociaż najwięcej ile zmarnowałem na kobietę to aż 200 zł, tyle dałem na jedną i do dzisiaj mnie portfel boli hmm

No, no. Umiejętności społeczne po byku smile

A co ma oszczędność do umiejętności społecznych?

Mądre inwestowanie w relacje to zasadnicza umiejętność społeczna. No ale Ty wolisz zagrać meczyk z kolegami niż włóczyć się po imprezach.

Imprezy i wyjścia z kobietą to okazja do  budowania relacji. Poznawania się, wspólnego spędzania czasu.
Już nie chodzi o kwoty, ale o odczucia z tym związane - Ty "zmarnowałeś na kobietę". Było nie marnować tylko dobrze się bawić za swoje zapracowane pieniądze.

12,305

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Gdybyś był w moim wieku, widział, że Twoi rówieśnicy są w długoletnich związkach, a sam nie zaznałbyś ani odrobiny zainteresowania ze strony kobiet i na dodatek nie miał znajomych, to choćbyś był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, to i tak miałbyś dość samotności.

Ale wiesz, że to się wzajemnie wyklucza? Szczęśliwy nieszczęśliwie samotny brzmi jak oksymoron.

Shinigami napisał/a:

Jednego ciągle nie mogę zrozumieć. Jak odnalezienie szczęścia w samym sobie miałoby przyciągnąć ludzi? Co te dwie zupełnie różne rzeczy mają ze sobą wspólnego? Przecież uczuć, a co za tym idzie szczęścia nie widać gołym okiem. Wszelkie gesty mające na celu niejako "pokazać" uczucia mogą być całkowicie fałszywe. Czasami najszczerszy uśmiech skrywa najwięcej bólu.

Człowiek szczęśliwy ma w sobie dobrą energię, której często nie jest świadomy, ale która zauważalna jest dla otoczenia i przyciąga innych ludzi. I przeciwnie - zła energia odpycha. Na pewno sam masz wokół siebie ludzi, w towarzystwie których nie masz ochoty przebywać, bo źle na Ciebie wpływają. Są to wampiry energetyczne, które wysysają z ludzi energię, niewiele dając w zamian. 
Jak najbardziej zgadzam się z Herne, że w bliższym kontakcie nie da się udawać. Człowiek wytwarza pewnego rodzaju aurę i ona jest wyczuwalna, nawet jeśli ktoś bardzo usilnie próbuje ją zamaskować. To może się udać na chwilę, ale na pewno nie podczas dłuższych spotkań.

Hopefull napisał/a:

Problem w tym, że w raz z wiekiem nie łatwo być szczęśliwym kiedy nigdy nie zaznało się miłości i bliskości drugiego człowieka. (...) 

Ponadto uważam, że poczucie szczęścia samego ze sobą to nie jedyny warunek do wejścia w bliższą relację. Kluczową kwestią jest też nasza naturalna osobowość.

Od najmłodszych lat nasze bliskie środowisko ma zasadniczy wpływ na to kim będziemy. Na podstawie naszych dziecięcych doświadczeń buduje się nasz charakter i to dzięki niemu przyciągamy bądź odpychamy od siebie ludzi. Często bywa tak, że nie jesteśmy świadomi swoich zachowań, które powodują odrzucenie.
Podstawą jest zrozumienie swoich błędów i zmiana osobowości na tyle ile to możliwe . Niestety, nie jest to takie łatwe..

Nikt nie twierdzi, że to jest łatwe, ale świadomość problemu daje szansę, by coś z nim zrobić. Potencjalną zmianę oczywiście też determinuje szereg przeróżnych czynników, które mogą okazać się pomocne bądź jeszcze bardziej ją utrudniać, ale NIE ma takiej sytuacji, by nie można było czegoś z nią zrobić. I to nie są puste słowa, ja wiem to na pewno. Nawet samo nastawienie już wiele zmienia.
Na przykład zamiast poddawać się frustracji i zgorzknieniu można pójść na terapię, choćby po to, aby nauczyć się zarządzać gniewem. Wiele rzeczy można, ale zwykle najłatwiej jest wejść w rolę ofiary i zatapiać się w zgorzknieniu, pielęgnując żal do wszystkiego i wszystkich.

ImKaS napisał/a:

Czy tak trudno zaakceptować fakt, że niektórzy ludzie (dziś są to w większości mężczyźni, były miejsca i epoki, gdzie dotyczyło to kobiet) są po prostu przegrani i nigdy nie osiągną sukcesu na polu matrymonialnym, chociaż wszystko jest z nimi w miarę w porządku?

Wybacz, ale to nie my mamy problem z akceptacją tego stanu rzeczy, ale ci wspomniani przegrani. Dla nas są zupełnie neutralnymi, randomowymi użytkownikami forum, których istnienie niczego w naszym życiu nie zmienia, a którzy - jeśli im samym na sobie zależy - muszą wziąć swoje życie we własne ręce. My możemy jedynie z nimi porozmawiać, czasem potrząsając, albo użalając się nad złą dolą pogłaskać po pleckach. Moim zdaniem to pierwsze ma większą moc uzdrowienia. Bywają jednak na tyle nieprzyjemni, że często ma się ochotę po prostu na nich wypiąć.

12,306

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

20 zeta to wcale nie tak mało bro. Chociaż najwięcej ile zmarnowałem na kobietę to aż 200 zł, tyle dałem na jedną i do dzisiaj mnie portfel boli hmm

No, no. Umiejętności społeczne po byku smile

A co ma oszczędność do umiejętności społecznych?


gdyby isc ta droga to nic dziwnego, ze laskom sie kalkuluje tylko pisanie zamiast spotkan. wiecej ja makijaz kosztuje xD nie wspomne o paznokciach itede itepe lol

12,307

Odp: 30lat i cały czas sam

Dodam do poprzedniego - specjalnie w nowym oknie, żeby nie tworzyć aż tak długich tasiemców, że prześciganie się w wymyślaniu coraz to bardziej kuriozalnych przyczyn własnej samotności i niepowodzeń na rynku matrymonialnym, co obserwujemy choćby w tym wątku, jest doprawdy zadziwiające. Dążę oczywiście do tego, że obwinianie za ten stan rzeczy komuny, której nasi panowie w większości nawet nie mogą pamiętać, wydaje się być rozpaczliwą próbą racjonalizacji i usprawiedliwienia się we własnych oczach, ale też przed otoczeniem.

Rozumiem zaniżone poczucie własnej wartości, ale we wszystkim należy znaleźć jakiś umiar, w przeciwnym razie zaczynacie zahaczać o śmieszność. Może od razu idźmy do Średniowiecza, kiedy to kobietę można sobie było kupić, oczywiście pod warunkiem posiadania odpowiednich środków, ale na te podobno nie narzekacie, lub też miejmy pretensje do kolejnych rządów, że taki mamy klimat i kobiet nie dostaje się z przydziału. Bo w sumie czemu nie, winny musi być, a najlepiej kilku - kobiety, rodzice, teraz komuna...

Poprzednie pokolenie dało Wam możliwości, problem w tym, że nie potrafiliście ich wykorzystać i teraz obracają się przeciwko Wam samym. Przecież to Wy przenieśliście życie do sieci, a teraz płaczecie, że zanikają relacje i więzi międzyludzkie, a kobiety widzą więcej niż chcielibyście i teraz mają czelność oczekiwać.

12,308 Ostatnio edytowany przez Misinx (2023-02-21 09:55:44)

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Misinx napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:


Szkoła podstawowa - kobiety miały mnie w 4 literach, parę z nich robiło sobie nawet podśmiechujki z mojej niepełnosprawności. No ale wiadomo, czasy dziecinne.
Gimnazjum - 100% kobiet miało mnie gdzieś, traktowały mnie jak powietrze. Parę z nich coś tam sobie ze mnie żartowały, nawet nie pamiętam z jakiego powodu.
Szkoła średnia - to samo co wyżej
Studia - To samo co wyżej tylko z tą różnicą, że już nikt z nikogo się nie naśmiewał.
Po studiach - to samo co wyżej.

Łącznie jakieś +20 lat obserwowania jak rówieśnicy znajdują sobie dziewczyny podczas gdy one miały mnie kompletnie gdzieś i na dodatek część z nich robiło sobie ze mnie podśmiechujki.

Ciekawe dlaczego mi to wszystko siadło na łeb, hmm... Pomyślmy...

No i co z tego ? Też byłem bardzo długo niewidoczny dla płci przeciwnej, taki wieczny kolega, powiernik itp. Ale nie poszedłem w taką zjebaną narrację jak Ty. Tobie się wydaje, że masz tak ciężko ? W szczęśliwe związki wchodzą osoby na wózkach inwalidzkich, niewidome, głuche itd.
A Ty nie robisz nic, poza użalaniem się nad sobą i zianiem nienawiścią do kobiet.

A co on ma innego robić, jak na wszystkich etapach życia był odrzucany? Serio, czepiacie się opa że wytworzyły się w nim pewne zachowania, charakterystyczne dla ludzi będących od dawna na marginesie. Mnie to absolutnie nie dziwi, takim ludziom powinno być przyznawane odszkodowanie.

Współczuje ci Rumunski, ja miałem jednak łatwiej w szkolnych czasach, ciężko sobie wyobrazić co musi czuć człowiek od samego początku odsunięty.

A co mu daje takie zachowanie ? Sam sobie tym robi krzywdę. Co mu daje tworzenie jakiś mitów o tym jak to Polki lubią czarnych ? Tworzy sobie w głowie jakiegoś matrixa, który jednak jest tylko jego matrixem. I wpycha się coraz bardziej w uzależnienie od użalania się nad sobą. Można znaleźć bez trudu facetów, którzy są w gorszej sytuacji od niego, a mimo tego dają jakoś radę i nie pieprzą takich głupot jak Rumuński.

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Wy piszecie, że przez wiele lat nie mieliście kobiet i byliście tylko kolegami dla nich.

Panowie...

Ja mając 29 lat nigdy nie miałem normalnej koleżanki(!)

To już nie chodzi o brak kobiet do związku, a brak jakichkolwiek relacji koleżeńskich z dziewczynami.

No to może zacznij właśnie od tego, czyli od jakiś całkiem prostych relacji z kobietami. Ja Cię nie znam i nie wiem jaki jesteś w rzeczywistości. Tu na forum stałeś się odpychający i jeśli taką postawę przyjmujesz w normalnym życiu, to sam sobie strzelasz w stopę. Nie wiem w czym tkwi Twój realny problem, ale sprowadzanie tego do tego, że masz jakieś ułomności fizyczne jest błędem, bo naprawdę nie o to chodzi i łatwo taką tezę obalić. Jak już tu pisałem jest całe mnóstwo facetów, którzy mają gorsze problemy fizyczne od Ciebie, a jednak mają udane relacje z kobietami.
Czy Ty robiłeś sobie kiedykolwiek testy np. pod kątem jakiegoś spectrum autyzmu, Aspergera ? To nie jest szydera. Może naprawdę masz jakiś problem z odczytywaniem ludzi i z wchodzeniem w interakcje ? Piszesz tu ciągle o kobietach, ale czy Ty w ogóle masz jakieś bliskie relacje z kimkolwiek ? Masz jakiegoś przyjaciela, bliskiego kolegę ?

12,309

Odp: 30lat i cały czas sam
blueangel napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

No, no. Umiejętności społeczne po byku smile

A co ma oszczędność do umiejętności społecznych?


gdyby isc ta droga to nic dziwnego, ze laskom sie kalkuluje tylko pisanie zamiast spotkan.

Kompletny brak ekonomicznego myślenia. Ja chciałbym, żeby ktoś na mnie wydał 200 zł za nic. smile

12,310

Odp: 30lat i cały czas sam
Legat napisał/a:
blueangel napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

A co ma oszczędność do umiejętności społecznych?


gdyby isc ta droga to nic dziwnego, ze laskom sie kalkuluje tylko pisanie zamiast spotkan.

Kompletny brak ekonomicznego myślenia. Ja chciałbym, żeby ktoś na mnie wydał 200 zł za nic. smile

Ja bym nie chciała.
Nigdy nie chciałam.
Nie pozwalałam płacić za siebie i potem każdy musiał trzymać łapy przy sobie, bo nic żadnemu nie byłam winna.
Bardzo wygodna niezależność.

Jeśli myślisz, że oni chcą wydawać za nic, to bardzo się mylisz. Im ta inwestycja ma się zwrócić. Jak się nie zwraca to "zmarnowali".
Bo przecież są oszczędni, a  kawa taniej wychodzi w domu i nie trzeba iść do kina bo w tv też film zobaczysz.
Najlepiej zaprosić dziewczynę na ogródek by wspólnie popracować  - jedno będzie grządki plewić a drugie trawę kosić.

No niestety, bawić się też trzeba umieć. Nie samą pracą człowiek żyje.

12,311

Odp: 30lat i cały czas sam
Misinx napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Olinka napisał/a:

Moim największym rozczarowaniem jest Rumunski, ale w sumie ani mnie to ziębi, ani grzeje. To on coś niedobrego zrobił ze swoim życiem i to on poniesie tego konsekwencje.

rakastankielia napisał/a:

A Rumuński to już całkiem inna sprawa.


Szkoła podstawowa - kobiety miały mnie w 4 literach, parę z nich robiło sobie nawet podśmiechujki z mojej niepełnosprawności. No ale wiadomo, czasy dziecinne.
Gimnazjum - 100% kobiet miało mnie gdzieś, traktowały mnie jak powietrze. Parę z nich coś tam sobie ze mnie żartowały, nawet nie pamiętam z jakiego powodu.
Szkoła średnia - to samo co wyżej
Studia - To samo co wyżej tylko z tą różnicą, że już nikt z nikogo się nie naśmiewał.
Po studiach - to samo co wyżej.

Łącznie jakieś +20 lat obserwowania jak rówieśnicy znajdują sobie dziewczyny podczas gdy one miały mnie kompletnie gdzieś i na dodatek część z nich robiło sobie ze mnie podśmiechujki.

Ciekawe dlaczego mi to wszystko siadło na łeb, hmm... Pomyślmy...

No i co z tego ? Też byłem bardzo długo niewidoczny dla płci przeciwnej, taki wieczny kolega, powiernik itp. Ale nie poszedłem w taką zjebaną narrację jak Ty. Tobie się wydaje, że masz tak ciężko ? W szczęśliwe związki wchodzą osoby na wózkach inwalidzkich, niewidome, głuche itd.
A Ty nie robisz nic, poza użalaniem się nad sobą i zianiem nienawiścią do kobiet.

Misinx, ale ty przywykłeś do tego że byłeś, jesteś, i zostaniesz zerem, przegrałeś życie wychowując nieswojego bachorka hahahhaah, w wieku ponad 40 lat zobaczyłeś pierwszy raz cipke, jakie to żałosne, totalny przegryw.

12,312

Odp: 30lat i cały czas sam

Osobiście  nie widziałem problemu, żeby zaprosić i zapłacić za spotkanie. Tylko bez szału, kawa, ciasto, kino chociaż wolę obiad u mnie (lubię gotować).

12,313 Ostatnio edytowany przez dfx755 (2023-02-21 12:49:39)

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Misinx napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:


Szkoła podstawowa - kobiety miały mnie w 4 literach, parę z nich robiło sobie nawet podśmiechujki z mojej niepełnosprawności. No ale wiadomo, czasy dziecinne.
Gimnazjum - 100% kobiet miało mnie gdzieś, traktowały mnie jak powietrze. Parę z nich coś tam sobie ze mnie żartowały, nawet nie pamiętam z jakiego powodu.
Szkoła średnia - to samo co wyżej
Studia - To samo co wyżej tylko z tą różnicą, że już nikt z nikogo się nie naśmiewał.
Po studiach - to samo co wyżej.

Łącznie jakieś +20 lat obserwowania jak rówieśnicy znajdują sobie dziewczyny podczas gdy one miały mnie kompletnie gdzieś i na dodatek część z nich robiło sobie ze mnie podśmiechujki.

Ciekawe dlaczego mi to wszystko siadło na łeb, hmm... Pomyślmy...

No i co z tego ? Też byłem bardzo długo niewidoczny dla płci przeciwnej, taki wieczny kolega, powiernik itp. Ale nie poszedłem w taką zjebaną narrację jak Ty. Tobie się wydaje, że masz tak ciężko ? W szczęśliwe związki wchodzą osoby na wózkach inwalidzkich, niewidome, głuche itd.
A Ty nie robisz nic, poza użalaniem się nad sobą i zianiem nienawiścią do kobiet.

Misinx, ale ty przywykłeś do tego że byłeś, jesteś, i zostaniesz zerem, przegrałeś życie wychowując nieswojego bachorka hahahhaah, w wieku ponad 40 lat zobaczyłeś pierwszy raz cipke, jakie to żałosne, totalny przegryw.


Widzisz kolego mam inne podejście, jasne chciałem życia bez bąbelka (dzisiaj xd fotka, tinder mam bąbelka, chcę bąbelka).  Każda spotka też chciała dziecka. Te które nie chciały, to związek też im nie w głowie (otwarty związek xd chyba cię poje.... kur...)

Spotykałem się z kobietami które miały dzieci. Tylko zawsze mówiłem, sprawy ekonomiczne należą do ojca, nie partnera. Mogę zaakceptować dziecko, spędzę z nim czas, dam uczucia, ale nie poświęcę się mu, więc koniec końców szybko, kobiety robiły papa.

Starość i wymagania (nie dla bąbelka), charakter taki, a nie inny... zostaje przygarnąć psa.

12,314

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Dodam do poprzedniego - specjalnie w nowym oknie, żeby nie tworzyć aż tak długich tasiemców, że prześciganie się w wymyślaniu coraz to bardziej kuriozalnych przyczyn własnej samotności i niepowodzeń na rynku matrymonialnym, co obserwujemy choćby w tym wątku, jest doprawdy zadziwiające. Dążę oczywiście do tego, że obwinianie za ten stan rzeczy komuny, której nasi panowie w większości nawet nie mogą pamiętać, wydaje się być rozpaczliwą próbą racjonalizacji i usprawiedliwienia się we własnych oczach, ale też przed otoczeniem.

Rozumiem zaniżone poczucie własnej wartości, ale we wszystkim należy znaleźć jakiś umiar, w przeciwnym razie zaczynacie zahaczać o śmieszność. Może od razu idźmy do Średniowiecza, kiedy to kobietę można sobie było kupić, oczywiście pod warunkiem posiadania odpowiednich środków, ale na te podobno nie narzekacie, lub też miejmy pretensje do kolejnych rządów, że taki mamy klimat i kobiet nie dostaje się z przydziału. Bo w sumie czemu nie, winny musi być, a najlepiej kilku - kobiety, rodzice, teraz komuna...

Poprzednie pokolenie dało Wam możliwości, problem w tym, że nie potrafiliście ich wykorzystać i teraz obracają się przeciwko Wam samym. Przecież to Wy przenieśliście życie do sieci, a teraz płaczecie, że zanikają relacje i więzi międzyludzkie, a kobiety widzą więcej niż chcielibyście i teraz mają czelność oczekiwać.

Ja nie winię komuny, ja ją bronię - nie była tak nieludzkim systemem w przeciwieństwie do obecnego korporacjonizmu, który rozwala na naszych oczach znany nam świat.

12,315

Odp: 30lat i cały czas sam
Agnes76 napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

No, no. Umiejętności społeczne po byku smile

A co ma oszczędność do umiejętności społecznych?

Mądre inwestowanie w relacje to zasadnicza umiejętność społeczna. No ale Ty wolisz zagrać meczyk z kolegami niż włóczyć się po imprezach.

Imprezy i wyjścia z kobietą to okazja do  budowania relacji. Poznawania się, wspólnego spędzania czasu.
Już nie chodzi o kwoty, ale o odczucia z tym związane - Ty "zmarnowałeś na kobietę". Było nie marnować tylko dobrze się bawić za swoje zapracowane pieniądze.

Imprezy to patologia, alkoholizacja, głośna muzyka i ogólnie małpie zachowania. Zdecydowanie wolałbym zabrać przyszłą partnerkę do kina czy teatru, aniżeli babrać się w takim syfie.

12,316

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Ja nie winię komuny, ja ją bronię - nie była tak nieludzkim systemem w przeciwieństwie do obecnego korporacjonizmu, który rozwala na naszych oczach znany nam świat.

Przepraszam, masz rację, trochę pokrętnie to napisałam, ale chodziło o to, że obwiniasz komunę, ktorej nie możesz pamiętać, za to, że już jej nie ma, tak jak ludzi, którzy stworzyli to, co mamy obecnie.
Druga część pozostaje bez zmian: dostaliście ogromną szansę, ale ją zmarnowaliście, nie potrafiąc z tego mądrze korzystać. W sumie my mieliśmy o niebo trudniej, bo zaczynaliśmy w komunie, a to na naszych oczach zachodziły te wszystkie zmiany i to my musieliśmy tę transformację w jakiś sposób opanować, stworzyć i umieć się w niej odnaleźć. To było naprawdę trudne, bo znaliśmy inny system, a przyszło nam żyć w innym. Ty i Twoje pokolenie dostaliście wszystko prawie na tacy. Mimo to, zastając gotowe, wybraliście zły kierunek, choć to przecież my powinniśmy się pogubić, zachłystując tym, co nowe. 
I na koniec, abstrahując już od polityki, rzecz w tym, że arsenał pomysłów na powiększanie grona winnych Waszej samotności, powoli urasta do rozmiarów absurdu.

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ciekawe dlaczego mi to wszystko siadło na łeb, hmm... Pomyślmy...

Będzie brutalnie, ale prawdziwie: bo na to pozwoliłeś.

ChuopskiChłop napisał/a:

Imprezy to patologia, alkoholizacja, głośna muzyka i ogólnie małpie zachowania. Zdecydowanie wolałbym zabrać przyszłą partnerkę do kina czy teatru, aniżeli babrać się w takim syfie.

Na ilu z nich byłeś? Pytam, bo są imprezy i imprezy, te, które ja wybieram i wybierałam w przeszłości, nie wpisują się w Twój opis.

12,317

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Na ilu z nich byłeś? Pytam, bo są imprezy i imprezy, te, które ja wybieram i wybierałam w przeszłości, nie wpisują się w Twój opis.

Słuchałem historii znajomych. Nie uśmiecha mi się uczestnictwo w wydarzeniu, na którym najważniejsze jest po ilu kielichach się ktoś wyrzygał czy kto kogo wydymał w sraczu. Brzmi to jak patologia a nie zabawa.

I tak, wiem, za twoich czasów wyglądało to inaczej. Matka też mnie namawiała abym wziął udział w takiej normickiej zabawie, bo sama ma błędne przeświadczenie jak to wygląda, patrząc przez pryzmat swoich doświadczeń 30 lat wstecz. Teraz imprezy to wylęgarnia zachowań niebezpiecznych.

12,318 Ostatnio edytowany przez dfx755 (2023-02-21 13:51:38)

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Olinka napisał/a:

Na ilu z nich byłeś? Pytam, bo są imprezy i imprezy, te, które ja wybieram i wybierałam w przeszłości, nie wpisują się w Twój opis.

Słuchałem historii znajomych. Nie uśmiecha mi się uczestnictwo w wydarzeniu, na którym najważniejsze jest po ilu kielichach się ktoś wyrzygał czy kto kogo wydymał w sraczu. Brzmi to jak patologia a nie zabawa.

I tak, wiem, za twoich czasów wyglądało to inaczej. Matka też mnie namawiała abym wziął udział w takiej normickiej zabawie, bo sama ma błędne przeświadczenie jak to wygląda, patrząc przez pryzmat swoich doświadczeń 30 lat wstecz. Teraz imprezy to wylęgarnia zachowań niebezpiecznych.

Może trzeba iść na dobry koncert lub tematyczną imprezę? Chociaż nawet tam się trafia chętne na jeden numerek, gorzej jak się je spławi xd niektóre imprezy przyciągną więcej chętnych do takich zabaw, plus im więcej ludzi tym większa szansa.

12,319 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-02-21 14:13:30)

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Olinka napisał/a:

Na ilu z nich byłeś? Pytam, bo są imprezy i imprezy, te, które ja wybieram i wybierałam w przeszłości, nie wpisują się w Twój opis.

Słuchałem historii znajomych. Nie uśmiecha mi się uczestnictwo w wydarzeniu, na którym najważniejsze jest po ilu kielichach się ktoś wyrzygał czy kto kogo wydymał w sraczu. Brzmi to jak patologia a nie zabawa.

I tak, wiem, za twoich czasów wyglądało to inaczej. Matka też mnie namawiała abym wziął udział w takiej normickiej zabawie, bo sama ma błędne przeświadczenie jak to wygląda, patrząc przez pryzmat swoich doświadczeń 30 lat wstecz. Teraz imprezy to wylęgarnia zachowań niebezpiecznych.

A co mają opowiadać po imprezie? Jak Seba z Grażką tańczył, ile kanapek Wiesiek wtrąbił i co podali na trzecie danie?
To sa młodzi ludzie, bawią sie a potem śmieją z siebie, swojej jeszcze nieporadności, tego jak uczą się pić alkohol i co komu nie wyszło.
A Ty chciałbyś ich oceniać na resztę życia przez pryzmat pierwszych szalonych imprez?
A może masz kij w tyłku i bardzo się boisz, że ktoś mógłby z Ciebie pożartować?
Jakbyś umiał żartować, śmiać się z siebie i dobrze by się z Tobą rozmawiało, to byś na takie imprezy dostawał zaproszenia. Nikt by się nie bał Twojego towarzystwa, a z czasem mogliby o Twoje towarzystwo zabiegać, zapraszać, bo dobrze się z Tobą bawią.

12,320 Ostatnio edytowany przez ChuopskiChłop (2023-02-21 14:15:23)

Odp: 30lat i cały czas sam
Agnes76 napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
Olinka napisał/a:

Na ilu z nich byłeś? Pytam, bo są imprezy i imprezy, te, które ja wybieram i wybierałam w przeszłości, nie wpisują się w Twój opis.

Słuchałem historii znajomych. Nie uśmiecha mi się uczestnictwo w wydarzeniu, na którym najważniejsze jest po ilu kielichach się ktoś wyrzygał czy kto kogo wydymał w sraczu. Brzmi to jak patologia a nie zabawa.

I tak, wiem, za twoich czasów wyglądało to inaczej. Matka też mnie namawiała abym wziął udział w takiej normickiej zabawie, bo sama ma błędne przeświadczenie jak to wygląda, patrząc przez pryzmat swoich doświadczeń 30 lat wstecz. Teraz imprezy to wylęgarnia zachowań niebezpiecznych.

A co mają opowiadać po imprezie? Jak Seba z Grażką tańczył, ile kanapek Wiesiek wtrąbił i co podali na trzecie danie?
To sa młodzi ludzie, bawią sie a potem śmieją z siebie, swojej jeszcze nieporadności, tego jak uczą się pić alkohol i co komu nie wyszło.
A Ty chciałbyś ich oceniać na resztę życia przez pryzmat pierwszych szalonych imprez?
A może masz kij w tyłku i bardzo się boisz, że ktoś mógłby z Ciebie pożartować?
Jakbyś umiał żartować, śmiać się z siebie i dobrze by się z Tobą rozmawiało, to byś na takie imprezy dostawał zaproszenia. Nikt by się nie bał Twojego towarzystwa, a z czasem mogliby o Twoje towarzystwo zabiegać, zapraszać, bo dobrze się z Tobą bawią.

Miałem ojca alkoholika, widziałem mnóstwo takich ludzi w życiu, nie interesują mnie zabawy z alkoholem. Wolę cywilizowaną rozrywkę.

12,321 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-02-21 14:22:16)

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Miałem ojca alkoholika, widziałem mnóstwo takich ludzi w życiu, nie interesują mnie zabawy z alkoholem. Wolę cywilizowaną rozrywkę.

Umiar w piciu to podstawa. Nie nauczysz się tego siedząc w domu. Na imprezach nikomu siłą do gardła nie wlewają, jak nie będziesz chciał to możesz wcale nie pić.
Rozumiem, że na wycieczki w gronie znajomych też byś nie pojechał, ani na wczasy, bo tam  ludzie piją alkohol. I na  imieniny nie można chodzić, że już o weselach nie wspomnę, bo to zupełnie niecywilizowane.

12,322

Odp: 30lat i cały czas sam
Agnes76 napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Miałem ojca alkoholika, widziałem mnóstwo takich ludzi w życiu, nie interesują mnie zabawy z alkoholem. Wolę cywilizowaną rozrywkę.

Umiar w piciu to podstawa. Nie nauczysz się tego siedząc w domu. Na imprezach nikomu siłą do gardła nie wlewają, jak nie będziesz chciał to możesz wcale nie pić.
Rozumiem, że na wycieczki w gronie znajomych też byś nie pojechał, ani na wczasy, bo tam  ludzie piją alkohol. I na  imieniny nie można chodzić, że już o weselach nie wspomnę, bo to zupełnie niecywilizowane.

Na wakacjach (z matką) ostatni raz byłem 9 lat temu, na wycieczki ze znajomymi też nie jeżdżę. Na imieniny to tylko do dziadka czy babci, na weselu jak byłem ostatni raz chyba 5 lat temu to sobie siedziałem przez prawie cały czas i gapiłem się w telefon (jak na studniówce).

12,323

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:

Miałem ojca alkoholika, widziałem mnóstwo takich ludzi w życiu, nie interesują mnie zabawy z alkoholem. Wolę cywilizowaną rozrywkę.

Umiar w piciu to podstawa. Nie nauczysz się tego siedząc w domu. Na imprezach nikomu siłą do gardła nie wlewają, jak nie będziesz chciał to możesz wcale nie pić.
Rozumiem, że na wycieczki w gronie znajomych też byś nie pojechał, ani na wczasy, bo tam  ludzie piją alkohol. I na  imieniny nie można chodzić, że już o weselach nie wspomnę, bo to zupełnie niecywilizowane.

Na wakacjach (z matką) ostatni raz byłem 9 lat temu, na wycieczki ze znajomymi też nie jeżdżę. Na imieniny to tylko do dziadka czy babci, na weselu jak byłem ostatni raz chyba 5 lat temu to sobie siedziałem przez prawie cały czas i gapiłem się w telefon (jak na studniówce).

Z tego co piszesz Chuopski to przejawiasz nieco antyspołeczne zachowania. Czy Ci się to podoba czy nie świat nie będzie się dostosowywał do Ciebie bo ma cię - mówiąc wprost - w dupie.

12,324

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Na wakacjach (z matką) ostatni raz byłem 9 lat temu, na wycieczki ze znajomymi też nie jeżdżę. Na imieniny to tylko do dziadka czy babci, na weselu jak byłem ostatni raz chyba 5 lat temu to sobie siedziałem przez prawie cały czas i gapiłem się w telefon (jak na studniówce).

Komu w ten sposób zrobiłeś i robisz krzywdę?
Świat i inni ludzie poradzą sobie bez Ciebie.

12,325

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Umiar w piciu to podstawa. Nie nauczysz się tego siedząc w domu. Na imprezach nikomu siłą do gardła nie wlewają, jak nie będziesz chciał to możesz wcale nie pić.
Rozumiem, że na wycieczki w gronie znajomych też byś nie pojechał, ani na wczasy, bo tam  ludzie piją alkohol. I na  imieniny nie można chodzić, że już o weselach nie wspomnę, bo to zupełnie niecywilizowane.

Na wakacjach (z matką) ostatni raz byłem 9 lat temu, na wycieczki ze znajomymi też nie jeżdżę. Na imieniny to tylko do dziadka czy babci, na weselu jak byłem ostatni raz chyba 5 lat temu to sobie siedziałem przez prawie cały czas i gapiłem się w telefon (jak na studniówce).

Z tego co piszesz Chuopski to przejawiasz nieco antyspołeczne zachowania. Czy Ci się to podoba czy nie świat nie będzie się dostosowywał do Ciebie bo ma cię - mówiąc wprost - w dupie.

Nie powiedziałbym antyspołeczne, bardziej introwertyczne.

12,326

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Człowiek szczęśliwy ma w sobie dobrą energię, której często nie jest świadomy, ale która zauważalna jest dla otoczenia i przyciąga innych ludzi. I przeciwnie - zła energia odpycha. Na pewno sam masz wokół siebie ludzi, w towarzystwie których nie masz ochoty przebywać, bo źle na Ciebie wpływają. Są to wampiry energetyczne, które wysysają z ludzi energię, niewiele dając w zamian. 
Jak najbardziej zgadzam się z Herne, że w bliższym kontakcie nie da się udawać. Człowiek wytwarza pewnego rodzaju aurę i ona jest wyczuwalna, nawet jeśli ktoś bardzo usilnie próbuje ją zamaskować. To może się udać na chwilę, ale na pewno nie podczas dłuższych spotkań.

Ponadto uważam, że poczucie szczęścia samego ze sobą to nie jedyny warunek do wejścia w bliższą relację. Kluczową kwestią jest też nasza naturalna osobowość.

Nikt nie twierdzi, że to jest łatwe, ale świadomość problemu daje szansę, by coś z nim zrobić. Potencjalną zmianę oczywiście też determinuje szereg przeróżnych czynników, które mogą okazać się pomocne bądź jeszcze bardziej ją utrudniać, ale NIE ma takiej sytuacji, by nie można było czegoś z nią zrobić. I to nie są puste słowa, ja wiem to na pewno. Nawet samo nastawienie już wiele zmienia.
Na przykład zamiast poddawać się frustracji i zgorzknieniu można pójść na terapię, choćby po to, aby nauczyć się zarządzać gniewem. Wiele rzeczy można, ale zwykle najłatwiej jest wejść w rolę ofiary i zatapiać się w zgorzknieniu, pielęgnując żal do wszystkiego i wszystkich.

Nie mam w swoim otoczeniu takich ludzi, którzy od razu by odpychali. Poza tym jakoś ciekawe, że ostatnio byłem z ludźmi na planszówkach i wszyscy się świetnie bawili, umawiamy się na kolejne spotkania i moje towarzystwo jest mile widziane. To co, tak dobrze udaję czy jednak może faktycznie jestem szczęśliwy, poza tymi relacjami damsko-męskimi?

12,327

Odp: 30lat i cały czas sam
dfx755 napisał/a:
ChuopskiChłop napisał/a:
Olinka napisał/a:

Na ilu z nich byłeś? Pytam, bo są imprezy i imprezy, te, które ja wybieram i wybierałam w przeszłości, nie wpisują się w Twój opis.

Słuchałem historii znajomych. Nie uśmiecha mi się uczestnictwo w wydarzeniu, na którym najważniejsze jest po ilu kielichach się ktoś wyrzygał czy kto kogo wydymał w sraczu. Brzmi to jak patologia a nie zabawa.

I tak, wiem, za twoich czasów wyglądało to inaczej. Matka też mnie namawiała abym wziął udział w takiej normickiej zabawie, bo sama ma błędne przeświadczenie jak to wygląda, patrząc przez pryzmat swoich doświadczeń 30 lat wstecz. Teraz imprezy to wylęgarnia zachowań niebezpiecznych.

Może trzeba iść na dobry koncert lub tematyczną imprezę? Chociaż nawet tam się trafia chętne na jeden numerek, gorzej jak się je spławi xd niektóre imprezy przyciągną więcej chętnych do takich zabaw, plus im więcej ludzi tym większa szansa.

Chodzę regularnie na imprezy tematyczne, nikogo tam nie poznaję.

12,328

Odp: 30lat i cały czas sam
ChuopskiChłop napisał/a:

Słuchałem historii znajomych. Nie uśmiecha mi się uczestnictwo w wydarzeniu, na którym najważniejsze jest po ilu kielichach się ktoś wyrzygał czy kto kogo wydymał w sraczu. Brzmi to jak patologia a nie zabawa.

I tak, wiem, za twoich czasów wyglądało to inaczej. Matka też mnie namawiała abym wziął udział w takiej normickiej zabawie, bo sama ma błędne przeświadczenie jak to wygląda, patrząc przez pryzmat swoich doświadczeń 30 lat wstecz. Teraz imprezy to wylęgarnia zachowań niebezpiecznych.

Ależ ja nadal chodzę na imprezy, ale moje towarzystwo nijak się ma do Twoich znajomych i tego co opisują.

12,329

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Przepraszam, masz rację, trochę pokrętnie to napisałam, ale chodziło o to, że obwiniasz komunę, ktorej nie możesz pamiętać, za to, że już jej nie ma, tak jak ludzi, którzy stworzyli to, co mamy obecnie.
Druga część pozostaje bez zmian: dostaliście ogromną szansę, ale ją zmarnowaliście, nie potrafiąc z tego mądrze korzystać. W sumie my mieliśmy o niebo trudniej, bo zaczynaliśmy w komunie, a to na naszych oczach zachodziły te wszystkie zmiany i to my musieliśmy tę transformację w jakiś sposób opanować, stworzyć i umieć się w niej odnaleźć. To było naprawdę trudne, bo znaliśmy inny system, a przyszło nam żyć w innym. Ty i Twoje pokolenie dostaliście wszystko prawie na tacy. Mimo to, zastając gotowe, wybraliście zły kierunek, choć to przecież my powinniśmy się pogubić, zachłystując tym, co nowe. 
I na koniec, abstrahując już od polityki, rzecz w tym, że arsenał pomysłów na powiększanie grona winnych Waszej samotności, powoli urasta do rozmiarów absurdu.

Daleki jestem od bronienia komunizmu, ale akurat pod względem nawiązywania relacji międzyludzkich mieliście łatwiej. Życie było trudniejsze, to oczywiste, ale akurat ludzie byli sobie bliżsi, relacje trwalsze i praktycznie każdy miał jakieś grono znajomych. Teraz nie ma tak łatwo. Łatwiej jest podróżować, znaleźć dobrą pracę itd., ale trudniej nawiązać sensowne relacje międzyludzkie, bo więzi nie są już tak mocne.

12,330

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Chodzę regularnie na imprezy tematyczne, nikogo tam nie poznaję.

A wychodzisz w rozmowie poza temat imprezy?
Bo jak się skupiasz wyłącznie na grze planszowej, to po jej zakończeniu grzecznie wracasz do domu i żadnych znajomości nie masz szansy nawiązać.
Dlaczego ktoś miałby składać Ci propozycje spotkania, jeśli Ty nie wykazujesz zainteresowania innymi graczami?

12,331

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Olinka napisał/a:

Człowiek szczęśliwy ma w sobie dobrą energię, której często nie jest świadomy, ale która zauważalna jest dla otoczenia i przyciąga innych ludzi. I przeciwnie - zła energia odpycha. Na pewno sam masz wokół siebie ludzi, w towarzystwie których nie masz ochoty przebywać, bo źle na Ciebie wpływają. Są to wampiry energetyczne, które wysysają z ludzi energię, niewiele dając w zamian. 
Jak najbardziej zgadzam się z Herne, że w bliższym kontakcie nie da się udawać. Człowiek wytwarza pewnego rodzaju aurę i ona jest wyczuwalna, nawet jeśli ktoś bardzo usilnie próbuje ją zamaskować. To może się udać na chwilę, ale na pewno nie podczas dłuższych spotkań.

Ponadto uważam, że poczucie szczęścia samego ze sobą to nie jedyny warunek do wejścia w bliższą relację. Kluczową kwestią jest też nasza naturalna osobowość.

Nikt nie twierdzi, że to jest łatwe, ale świadomość problemu daje szansę, by coś z nim zrobić. Potencjalną zmianę oczywiście też determinuje szereg przeróżnych czynników, które mogą okazać się pomocne bądź jeszcze bardziej ją utrudniać, ale NIE ma takiej sytuacji, by nie można było czegoś z nią zrobić. I to nie są puste słowa, ja wiem to na pewno. Nawet samo nastawienie już wiele zmienia.
Na przykład zamiast poddawać się frustracji i zgorzknieniu można pójść na terapię, choćby po to, aby nauczyć się zarządzać gniewem. Wiele rzeczy można, ale zwykle najłatwiej jest wejść w rolę ofiary i zatapiać się w zgorzknieniu, pielęgnując żal do wszystkiego i wszystkich.

Nie mam w swoim otoczeniu takich ludzi, którzy od razu by odpychali. Poza tym jakoś ciekawe, że ostatnio byłem z ludźmi na planszówkach i wszyscy się świetnie bawili, umawiamy się na kolejne spotkania i moje towarzystwo jest mile widziane. To co, tak dobrze udaję czy jednak może faktycznie jestem szczęśliwy, poza tymi relacjami damsko-męskimi?

Pomieszałeś cytaty.
Jeśli zaś chodzi o Twoje szczęście, to albo jest się szczęśliwym, albo nie jest, a Ty zdecydowanie nie przejawiasz postawy szczęśliwego człowieka. Ja w każdym razie uważam, że można być spełnionym na jednym polu, nawet jeśli na innym nie, ale nie można być ogólnie szczęśliwym, jeśli coś, co jest bardzo dla nas ważne, wręcz priorytetowe, leży i kwiczy.

12,332

Odp: 30lat i cały czas sam
Agnes76 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Chodzę regularnie na imprezy tematyczne, nikogo tam nie poznaję.

A wychodzisz w rozmowie poza temat imprezy?
Bo jak się skupiasz wyłącznie na grze planszowej, to po jej zakończeniu grzecznie wracasz do domu i żadnych znajomości nie masz szansy nawiązać.
Dlaczego ktoś miałby składać Ci propozycje spotkania, jeśli Ty nie wykazujesz zainteresowania innymi graczami?

Nie mówię akurat o planszówkach, ale tak, wychodzę poza temat i wykazuję zainteresowanie moim rozmówcą.

12,333

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Olinka napisał/a:

Człowiek szczęśliwy ma w sobie dobrą energię, której często nie jest świadomy, ale która zauważalna jest dla otoczenia i przyciąga innych ludzi. I przeciwnie - zła energia odpycha. Na pewno sam masz wokół siebie ludzi, w towarzystwie których nie masz ochoty przebywać, bo źle na Ciebie wpływają. Są to wampiry energetyczne, które wysysają z ludzi energię, niewiele dając w zamian. 
Jak najbardziej zgadzam się z Herne, że w bliższym kontakcie nie da się udawać. Człowiek wytwarza pewnego rodzaju aurę i ona jest wyczuwalna, nawet jeśli ktoś bardzo usilnie próbuje ją zamaskować. To może się udać na chwilę, ale na pewno nie podczas dłuższych spotkań.

Ponadto uważam, że poczucie szczęścia samego ze sobą to nie jedyny warunek do wejścia w bliższą relację. Kluczową kwestią jest też nasza naturalna osobowość.

Nikt nie twierdzi, że to jest łatwe, ale świadomość problemu daje szansę, by coś z nim zrobić. Potencjalną zmianę oczywiście też determinuje szereg przeróżnych czynników, które mogą okazać się pomocne bądź jeszcze bardziej ją utrudniać, ale NIE ma takiej sytuacji, by nie można było czegoś z nią zrobić. I to nie są puste słowa, ja wiem to na pewno. Nawet samo nastawienie już wiele zmienia.
Na przykład zamiast poddawać się frustracji i zgorzknieniu można pójść na terapię, choćby po to, aby nauczyć się zarządzać gniewem. Wiele rzeczy można, ale zwykle najłatwiej jest wejść w rolę ofiary i zatapiać się w zgorzknieniu, pielęgnując żal do wszystkiego i wszystkich.

Nie mam w swoim otoczeniu takich ludzi, którzy od razu by odpychali. Poza tym jakoś ciekawe, że ostatnio byłem z ludźmi na planszówkach i wszyscy się świetnie bawili, umawiamy się na kolejne spotkania i moje towarzystwo jest mile widziane. To co, tak dobrze udaję czy jednak może faktycznie jestem szczęśliwy, poza tymi relacjami damsko-męskimi?

Pomieszałeś cytaty.
Jeśli zaś chodzi o Twoje szczęście, to albo jest się szczęśliwym, albo nie jest, a Ty zdecydowanie nie przejawiasz postawy szczęśliwego człowieka. Ja w każdym razie uważam, że można być spełnionym na jednym polu, nawet jeśli na innym nie, ale nie można być ogólnie szczęśliwym, jeśli coś, co jest bardzo dla nas ważne, wręcz priorytetowe, leży i kwiczy.

Racja, ten środkowy cytat nie jest Twój.

No ale to jest błędne koło. Idąc Twoim tokiem myślenia, jeżeli komuś zależy na tym, by mieć znajomych czy dziewczynę, a ich nie ma, to nigdy ich nie znajdzie, bo będzie nieszczęśliwy.

12,334

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Daleki jestem od bronienia komunizmu, ale akurat pod względem nawiązywania relacji międzyludzkich mieliście łatwiej. Życie było trudniejsze, to oczywiste, ale akurat ludzie byli sobie bliżsi, relacje trwalsze i praktycznie każdy miał jakieś grono znajomych. Teraz nie ma tak łatwo. Łatwiej jest podróżować, znaleźć dobrą pracę itd., ale trudniej nawiązać sensowne relacje międzyludzkie, bo więzi nie są już tak mocne.

Mieliśmy, ale raz jeszcze powtarzam, że to Wy przenieśliście swoje życie do sieci, dlatego te pretensje to nie do nas.

Z drugiej strony, jeśli o mnie chodzi, to tamci ludzie dawno się w mojego życia wykruszyli. Na etapie zachłyśnięcia się Naszą-klasą na chwilę odświeżyliśmy znajomości, ale poza najbliższą mi przyjaciółką, z którą idę przez całe życie, tych ludzi już w nim nie ma. Teraz są zupełnie nowi i coraz to nowi.

Równocześnie obserwuję syna i jego znajomych oraz przyjaciół - nie narzekają, że coś z tymi międzyludzkimi kontaktami jest nie tak. Spotykają się, mogą na siebie liczyć, wspólnie robią naprawdę fajne rzeczy. Dla przykładu - mój syn ćwiczy kalistenikę, oprócz tego poszedł na MMA, nagrywa muzykę, ma pasję motoryzacyjną, po drodze zawsze jest coś jeszcze, co się co jakiś czas zmienia, ale w każdej z tych rzeczy uczestniczą jego znajomi. Jest też czas na spotkania w pubie, w domach, na imprezie. Dodam, że syn pije niewiele i na dobrą sprawę tam nikt się nie upija, jak to usiłuje nam przedstawiać ChuopskiChłop.

12,335

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Chodzę regularnie na imprezy tematyczne, nikogo tam nie poznaję.

A wychodzisz w rozmowie poza temat imprezy?
Bo jak się skupiasz wyłącznie na grze planszowej, to po jej zakończeniu grzecznie wracasz do domu i żadnych znajomości nie masz szansy nawiązać.
Dlaczego ktoś miałby składać Ci propozycje spotkania, jeśli Ty nie wykazujesz zainteresowania innymi graczami?

Nie mówię akurat o planszówkach, ale tak, wychodzę poza temat i wykazuję zainteresowanie moim rozmówcą.

Rozmowa z Tobą jest serio jałowa Raka, nikt Ci tutaj nic mądtego nie doradzi dopóki nie spotkamy Cię na żywo. Bo pewmnie są rzeczy które utrudniają Twoje kontakty a o których 1) Ty nam nie mówisz celowo, 2) Ty nam nie mówisz bo nie wiesz że one mogą być problemem.

To tak jakbyś pytał się nas o rady jak grać w tenisa, ale tylko na żywo zobaczymy jak trzymasz rakietę i jakie blędy robisz.

Bo według Twoich postów z Tobą jest wszystko w porządku i to cały świat się przeciwko Tobie zmówił i ignoruje Cię od lat.

12,336

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Daleki jestem od bronienia komunizmu, ale akurat pod względem nawiązywania relacji międzyludzkich mieliście łatwiej. Życie było trudniejsze, to oczywiste, ale akurat ludzie byli sobie bliżsi, relacje trwalsze i praktycznie każdy miał jakieś grono znajomych. Teraz nie ma tak łatwo. Łatwiej jest podróżować, znaleźć dobrą pracę itd., ale trudniej nawiązać sensowne relacje międzyludzkie, bo więzi nie są już tak mocne.

Mieliśmy, ale raz jeszcze powtarzam, że to Wy przenieśliście swoje życie do sieci, dlatego te pretensje to nie do nas.

Z drugiej strony, jeśli o mnie chodzi, to tamci ludzie dawno się w mojego życia wykruszyli. Na etapie zachłyśnięcia się Naszą-klasą na chwilę odświeżyliśmy znajomości, ale poza najbliższą mi przyjaciółką, z którą idę przez całe życie, tych ludzi już w nim nie ma. Teraz są zupełnie nowi i coraz to nowi.

Równocześnie obserwuję syna i jego znajomych oraz przyjaciół - nie narzekają, że coś z tymi międzyludzkimi kontaktami jest nie tak. Spotykają się, mogą na siebie liczyć, wspólnie robią naprawdę fajne rzeczy. Dla przykładu - mój syn ćwiczy kalistenikę, oprócz tego poszedł na MMA, nagrywa muzykę, ma pasję motoryzacyjną, po drodze zawsze jest coś jeszcze, co się co jakiś czas zmienia, ale w każdej z tych rzeczy uczestniczą jego znajomi. Jest też czas na spotkania w pubie, w domach, na imprezie. Dodam, że syn pije niewiele i na dobrą sprawę tam nikt się nie upija, jak to usiłuje nam przedstawiać ChuopskiChłop.

Znaczy ma dobre towarzystwo. Moje otoczenie to same pijactwo. Ludzi wartościowych praktycznie brak.

12,337

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Chodzę regularnie na imprezy tematyczne, nikogo tam nie poznaję.

A wychodzisz w rozmowie poza temat imprezy?
Bo jak się skupiasz wyłącznie na grze planszowej, to po jej zakończeniu grzecznie wracasz do domu i żadnych znajomości nie masz szansy nawiązać.
Dlaczego ktoś miałby składać Ci propozycje spotkania, jeśli Ty nie wykazujesz zainteresowania innymi graczami?

Nie mówię akurat o planszówkach, ale tak, wychodzę poza temat i wykazuję zainteresowanie moim rozmówcą.

To po kilkukrotnych spotkaniach przy planszówce zaproponuj spotkanie w pobliskiej kawiarni.
Zrobiłeś to kiedyś? Ile razy?

12,338

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Daleki jestem od bronienia komunizmu, ale akurat pod względem nawiązywania relacji międzyludzkich mieliście łatwiej. Życie było trudniejsze, to oczywiste, ale akurat ludzie byli sobie bliżsi, relacje trwalsze i praktycznie każdy miał jakieś grono znajomych. Teraz nie ma tak łatwo. Łatwiej jest podróżować, znaleźć dobrą pracę itd., ale trudniej nawiązać sensowne relacje międzyludzkie, bo więzi nie są już tak mocne.

Mieliśmy, ale raz jeszcze powtarzam, że to Wy przenieśliście swoje życie do sieci, dlatego te pretensje to nie do nas.

W ogóle nie korzystałbym z sieci, gdybym nie musiał.

Z drugiej strony, jeśli o mnie chodzi, to tamci ludzie dawno się w mojego życia wykruszyli. Na etapie zachłyśnięcia się Naszą-klasą na chwilę odświeżyliśmy znajomości, ale poza najbliższą mi przyjaciółką, z którą idę przez całe życie, tych ludzi już w nim nie ma. Teraz są zupełnie nowi i coraz to nowi.

No dobrze, tak bywa. Ale teraz już samo nawiązywanie znajomości jest trudniejsze, a wykruszają się tak samo.

Równocześnie obserwuję syna i jego znajomych oraz przyjaciół - nie narzekają, że coś z tymi międzyludzkimi kontaktami jest nie tak. Spotykają się, mogą na siebie liczyć, wspólnie robią naprawdę fajne rzeczy. Dla przykładu - mój syn ćwiczy kalistenikę, oprócz tego poszedł na MMA, nagrywa muzykę, ma pasję motoryzacyjną, po drodze zawsze jest coś jeszcze, co się co jakiś czas zmienia, ale w każdej z tych rzeczy uczestniczą jego znajomi. Jest też czas na spotkania w pubie, w domach, na imprezie. Dodam, że syn pije niewiele i na dobrą sprawę tam nikt się nie upija, jak to usiłuje nam przedstawiać ChuopskiChłop.

No widzisz, ja też mam swoje pasje, robię wiele fajnych rzeczy, a tych znajomych brak. Większość rzeczy muszę robić sam, bo nie mam z kim. Nie mam problemu, by pójść do baru czy na imprezę, ale muszę mieć z kim. Nie zamierzam się upijać, ale jedno czy dwa piwa dla towarzystwa mogę wypić.

12,339

Odp: 30lat i cały czas sam
Agnes76 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

A wychodzisz w rozmowie poza temat imprezy?
Bo jak się skupiasz wyłącznie na grze planszowej, to po jej zakończeniu grzecznie wracasz do domu i żadnych znajomości nie masz szansy nawiązać.
Dlaczego ktoś miałby składać Ci propozycje spotkania, jeśli Ty nie wykazujesz zainteresowania innymi graczami?

Nie mówię akurat o planszówkach, ale tak, wychodzę poza temat i wykazuję zainteresowanie moim rozmówcą.

To po kilkukrotnych spotkaniach przy planszówce zaproponuj spotkanie w pobliskiej kawiarni.
Zrobiłeś to kiedyś? Ile razy?

Chętnie zaproponuję, ale najpierw musiałoby do tych kilkukrotnych spotkań dojść, a zazwyczaj nawet pierwszego spotkania nie ma.

12,340

Odp: 30lat i cały czas sam
Olinka napisał/a:

Druga część pozostaje bez zmian: dostaliście ogromną szansę, ale ją zmarnowaliście, nie potrafiąc z tego mądrze korzystać. W sumie my mieliśmy o niebo trudniej, bo zaczynaliśmy w komunie, a to na naszych oczach zachodziły te wszystkie zmiany i to my musieliśmy tę transformację w jakiś sposób opanować, stworzyć i umieć się w niej odnaleźć. To było naprawdę trudne, bo znaliśmy inny system, a przyszło nam żyć w innym. Ty i Twoje pokolenie dostaliście wszystko prawie na tacy. Mimo to, zastając gotowe, wybraliście zły kierunek, choć to przecież my powinniśmy się pogubić, zachłystując tym, co nowe.

Czy mogłabyś dokładnie wytłumaczyć co masz na myśli mówiąc, że dostaliśmy ogromną szansę ale ją zmarnowaliśmy? Co dostaliśmy na tacy? Pytam poważnie bo na prawdę tego nie rozumiem

Czytając wasze posty na temat imprez zdałem sobie sprawę z jeszcze jednego wielkiego błędu, który popełniałem przez całe życie. Moje zdanie o imprezach zawsze było takie samo jak Chuopskiego. Zawsze myślałem, że imprezy typu klub, domówka czy cokolwiek w tym stylu to atrakcje dla nizin społecznych. Nie rozumiałem co jest fajnego w chlaniu, zaliczaniu czego popadnie, robieniu z siebie kompletnego debila, zawsze myślałem, że to żałosne. A wy teraz piszecie, że w tym byciu żałosnym nie ma nic złego. Byłem na paru imprezach i tam faktycznie działy się rzeczy, które opisał Chuopski. Do dziś pamiętam jak jeden koleś tak się nawalił, że dosłownie leżał w kałuży własnych wymiocin, a potem jeszcze ktoś wrzucił na FB jego zdjęcie jak tak leżał. Ja zawsze potrafiłem zachować ten umiar w piciu, może dlatego, że spora część mojej dalszej rodziny właśnie z powodu nieumiejętności utrzymania umiaru odeszła z tego świata. Inny mój znajomy będąc pod wpływem chciał zaszpanować na rowerze i przywalił głową w krawężnik, już w karetce go reanimowali, przeżył ale została mu spora blizna. I jeszcze właśnie to o czym pisaliście, wielokrotnie patrzyłem jak się z kogoś śmieją i dla mnie to zawsze wyglądało okropnie. W sumie ze wszystkich imprez na jakich w życiu byłem pamiętam może ze 2-3 na prawdę fajne i miłe sytuacje. Na imprezach tematycznych też byłem, były to konwenty o tematyce anime. Można powiedzieć, że to idealne miejsce dla mnie bo jestem ekspertem w tym temacie, ale nawet bycie ekspertem nie pomogło w nawiązaniu choć jednej znajomości. Zawsze chciałem iść na jakiś koncert ale nawet nie mam żadnego ulubionego zespołu.

Olinka napisał/a:

Równocześnie obserwuję syna i jego znajomych oraz przyjaciół - nie narzekają, że coś z tymi międzyludzkimi kontaktami jest nie tak. Spotykają się, mogą na siebie liczyć, wspólnie robią naprawdę fajne rzeczy. Dla przykładu - mój syn ćwiczy kalistenikę, oprócz tego poszedł na MMA, nagrywa muzykę, ma pasję motoryzacyjną, po drodze zawsze jest coś jeszcze, co się co jakiś czas zmienia, ale w każdej z tych rzeczy uczestniczą jego znajomi. Jest też czas na spotkania w pubie, w domach, na imprezie. Dodam, że syn pije niewiele i na dobrą sprawę tam nikt się nie upija, jak to usiłuje nam przedstawiać ChuopskiChłop.

Olinka, na przykładzie swojego syna doszłaś do wniosku, że wszyscy w tym wieku są tacy jak on, a to nie prawda. Ja całe życie mieszkałem na wsi, na której nie było nic. Dopiero od 3 lat mam realną możliwość żeby gdzieś wychodzić bo od tych 3 lat mam prawo jazdy i od roku swój samochód. Ja też podobnie jak twój syn trenuję tyle, że na siłowni, teraz mniej ale jeszcze rok temu sporo biegałem, przez większość życia trenowałem różne sztuki walki w tym MMA i to wszystko samotnie, nie mam żadnych znajomych z moich sportowych zainteresowań. Oczywiście te kilka form sportu i anime to nie są moje jedyne zainteresowania, a i tak we wszystkich jestem sam. Wolałbym się nie porównywać do twojego syna bo to wywoła tylko niepotrzebną kłótnię ale weź pod uwagę, że nie każdy mógł mieć takie same możliwości jak on.

12,341

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:

Chętnie zaproponuję, ale najpierw musiałoby do tych kilkukrotnych spotkań dojść, a zazwyczaj nawet pierwszego spotkania nie ma.

Miałam na myśli spotkanie tematyczne. Jak obracasz sie w grupie o pewnych zainteresowaniach, to częśc ludzi będzie się pojawiać systematycznie. Skoro wychodzisz w rozmowach poza temat to zaproponuj spotkanie w innym miejscu i bardziej prywatne.

12,342

Odp: 30lat i cały czas sam
Theodore Robert Bundy napisał/a:
Misinx napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:


Szkoła podstawowa - kobiety miały mnie w 4 literach, parę z nich robiło sobie nawet podśmiechujki z mojej niepełnosprawności. No ale wiadomo, czasy dziecinne.
Gimnazjum - 100% kobiet miało mnie gdzieś, traktowały mnie jak powietrze. Parę z nich coś tam sobie ze mnie żartowały, nawet nie pamiętam z jakiego powodu.
Szkoła średnia - to samo co wyżej
Studia - To samo co wyżej tylko z tą różnicą, że już nikt z nikogo się nie naśmiewał.
Po studiach - to samo co wyżej.

Łącznie jakieś +20 lat obserwowania jak rówieśnicy znajdują sobie dziewczyny podczas gdy one miały mnie kompletnie gdzieś i na dodatek część z nich robiło sobie ze mnie podśmiechujki.

Ciekawe dlaczego mi to wszystko siadło na łeb, hmm... Pomyślmy...

No i co z tego ? Też byłem bardzo długo niewidoczny dla płci przeciwnej, taki wieczny kolega, powiernik itp. Ale nie poszedłem w taką zjebaną narrację jak Ty. Tobie się wydaje, że masz tak ciężko ? W szczęśliwe związki wchodzą osoby na wózkach inwalidzkich, niewidome, głuche itd.
A Ty nie robisz nic, poza użalaniem się nad sobą i zianiem nienawiścią do kobiet.

Misinx, ale ty przywykłeś do tego że byłeś, jesteś, i zostaniesz zerem, przegrałeś życie wychowując nieswojego bachorka hahahhaah, w wieku ponad 40 lat zobaczyłeś pierwszy raz cipke, jakie to żałosne, totalny przegryw.

Tadziu jest taki poseł, nazywa się Kowalski. To Twoja rodzina ? Bo strasznie mi go przypominasz.

12,343

Odp: 30lat i cały czas sam
Shinigami napisał/a:

Czytając wasze posty na temat imprez zdałem sobie sprawę z jeszcze jednego wielkiego błędu, który popełniałem przez całe życie. Moje zdanie o imprezach zawsze było takie samo jak Chuopskiego. Zawsze myślałem, że imprezy typu klub, domówka czy cokolwiek w tym stylu to atrakcje dla nizin społecznych. Nie rozumiałem co jest fajnego w chlaniu, zaliczaniu czego popadnie, robieniu z siebie kompletnego debila, zawsze myślałem, że to żałosne. A wy teraz piszecie, że w tym byciu żałosnym nie ma nic złego. Byłem na paru imprezach i tam faktycznie działy się rzeczy, które opisał Chuopski. Do dziś pamiętam jak jeden koleś tak się nawalił, że dosłownie leżał w kałuży własnych wymiocin, a potem jeszcze ktoś wrzucił na FB jego zdjęcie jak tak leżał. Ja zawsze potrafiłem zachować ten umiar w piciu, może dlatego, że spora część mojej dalszej rodziny właśnie z powodu nieumiejętności utrzymania umiaru odeszła z tego świata. Inny mój znajomy będąc pod wpływem chciał zaszpanować na rowerze i przywalił głową w krawężnik, już w karetce go reanimowali, przeżył ale została mu spora blizna. I jeszcze właśnie to o czym pisaliście, wielokrotnie patrzyłem jak się z kogoś śmieją i dla mnie to zawsze wyglądało okropnie. W sumie ze wszystkich imprez na jakich w życiu byłem pamiętam może ze 2-3 na prawdę fajne i miłe sytuacje. Na imprezach tematycznych też byłem, były to konwenty o tematyce anime. Można powiedzieć, że to idealne miejsce dla mnie bo jestem ekspertem w tym temacie, ale nawet bycie ekspertem nie pomogło w nawiązaniu choć jednej znajomości. Zawsze chciałem iść na jakiś koncert ale nawet nie mam żadnego ulubionego zespołu.

Nigdy nie byłam na takich imprezach jak opisujesz.
Ponadto coś Ci doradzę - jak widzisz, że impreza zmierza w niewłaściwym kierunku to z niej możesz w każdej chwili wyjść.
Z czasem wiesz, które zaproszenia przyjmiesz a które nie. Bardzo proste.

12,344

Odp: 30lat i cały czas sam
Misinx napisał/a:

Tadziu jest taki poseł, nazywa się Kowalski. To Twoja rodzina ? Bo strasznie mi go przypominasz.

A czym się wsławił ten poseł? big_smile

12,345

Odp: 30lat i cały czas sam
Agnes76 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Chętnie zaproponuję, ale najpierw musiałoby do tych kilkukrotnych spotkań dojść, a zazwyczaj nawet pierwszego spotkania nie ma.

Miałam na myśli spotkanie tematyczne. Jak obracasz sie w grupie o pewnych zainteresowaniach, to częśc ludzi będzie się pojawiać systematycznie. Skoro wychodzisz w rozmowach poza temat to zaproponuj spotkanie w innym miejscu i bardziej prywatne.

No właśnie nie, za każdym razem są inni ludzie, pojedyncze osoby pojawiają się regularnie, ale też tam rozmawia się grupowo, więc takie indywidualne umawianie nie za bardzo wchodzi w grę.

12,346

Odp: 30lat i cały czas sam
Agnes76 napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Czytając wasze posty na temat imprez zdałem sobie sprawę z jeszcze jednego wielkiego błędu, który popełniałem przez całe życie. Moje zdanie o imprezach zawsze było takie samo jak Chuopskiego. Zawsze myślałem, że imprezy typu klub, domówka czy cokolwiek w tym stylu to atrakcje dla nizin społecznych. Nie rozumiałem co jest fajnego w chlaniu, zaliczaniu czego popadnie, robieniu z siebie kompletnego debila, zawsze myślałem, że to żałosne. A wy teraz piszecie, że w tym byciu żałosnym nie ma nic złego. Byłem na paru imprezach i tam faktycznie działy się rzeczy, które opisał Chuopski. Do dziś pamiętam jak jeden koleś tak się nawalił, że dosłownie leżał w kałuży własnych wymiocin, a potem jeszcze ktoś wrzucił na FB jego zdjęcie jak tak leżał. Ja zawsze potrafiłem zachować ten umiar w piciu, może dlatego, że spora część mojej dalszej rodziny właśnie z powodu nieumiejętności utrzymania umiaru odeszła z tego świata. Inny mój znajomy będąc pod wpływem chciał zaszpanować na rowerze i przywalił głową w krawężnik, już w karetce go reanimowali, przeżył ale została mu spora blizna. I jeszcze właśnie to o czym pisaliście, wielokrotnie patrzyłem jak się z kogoś śmieją i dla mnie to zawsze wyglądało okropnie. W sumie ze wszystkich imprez na jakich w życiu byłem pamiętam może ze 2-3 na prawdę fajne i miłe sytuacje. Na imprezach tematycznych też byłem, były to konwenty o tematyce anime. Można powiedzieć, że to idealne miejsce dla mnie bo jestem ekspertem w tym temacie, ale nawet bycie ekspertem nie pomogło w nawiązaniu choć jednej znajomości. Zawsze chciałem iść na jakiś koncert ale nawet nie mam żadnego ulubionego zespołu.

Nigdy nie byłam na takich imprezach jak opisujesz.
Ponadto coś Ci doradzę - jak widzisz, że impreza zmierza w niewłaściwym kierunku to z niej możesz w każdej chwili wyjść.
Z czasem wiesz, które zaproszenia przyjmiesz a które nie. Bardzo proste.

Najpierw trzeba dostawać jakiekolwiek zaproszenia, żeby je przyjąć xd

12,347

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Chętnie zaproponuję, ale najpierw musiałoby do tych kilkukrotnych spotkań dojść, a zazwyczaj nawet pierwszego spotkania nie ma.

Miałam na myśli spotkanie tematyczne. Jak obracasz sie w grupie o pewnych zainteresowaniach, to częśc ludzi będzie się pojawiać systematycznie. Skoro wychodzisz w rozmowach poza temat to zaproponuj spotkanie w innym miejscu i bardziej prywatne.

No właśnie nie, za każdym razem są inni ludzie, pojedyncze osoby pojawiają się regularnie, ale też tam rozmawia się grupowo, więc takie indywidualne umawianie nie za bardzo wchodzi w grę.

Dlaczego nie wchodzi w grę?

12,348 Ostatnio edytowany przez Foxterier (2023-02-21 16:03:54)

Odp: 30lat i cały czas sam

dubel

12,349

Odp: 30lat i cały czas sam
Foxterier napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Miałam na myśli spotkanie tematyczne. Jak obracasz sie w grupie o pewnych zainteresowaniach, to częśc ludzi będzie się pojawiać systematycznie. Skoro wychodzisz w rozmowach poza temat to zaproponuj spotkanie w innym miejscu i bardziej prywatne.

No właśnie nie, za każdym razem są inni ludzie, pojedyncze osoby pojawiają się regularnie, ale też tam rozmawia się grupowo, więc takie indywidualne umawianie nie za bardzo wchodzi w grę.

Dlaczego nie wchodzi w grę?

Nikt tam tego nie robi, zresztą widzę po tych osobach, że tak średnio mają ochotę ze mną rozmawiać.

12,350

Odp: 30lat i cały czas sam
rakastankielia napisał/a:
Olinka napisał/a:

Przepraszam, masz rację, trochę pokrętnie to napisałam, ale chodziło o to, że obwiniasz komunę, ktorej nie możesz pamiętać, za to, że już jej nie ma, tak jak ludzi, którzy stworzyli to, co mamy obecnie.
Druga część pozostaje bez zmian: dostaliście ogromną szansę, ale ją zmarnowaliście, nie potrafiąc z tego mądrze korzystać. W sumie my mieliśmy o niebo trudniej, bo zaczynaliśmy w komunie, a to na naszych oczach zachodziły te wszystkie zmiany i to my musieliśmy tę transformację w jakiś sposób opanować, stworzyć i umieć się w niej odnaleźć. To było naprawdę trudne, bo znaliśmy inny system, a przyszło nam żyć w innym. Ty i Twoje pokolenie dostaliście wszystko prawie na tacy. Mimo to, zastając gotowe, wybraliście zły kierunek, choć to przecież my powinniśmy się pogubić, zachłystując tym, co nowe. 
I na koniec, abstrahując już od polityki, rzecz w tym, że arsenał pomysłów na powiększanie grona winnych Waszej samotności, powoli urasta do rozmiarów absurdu.

Daleki jestem od bronienia komunizmu, ale akurat pod względem nawiązywania relacji międzyludzkich mieliście łatwiej. Życie było trudniejsze, to oczywiste, ale akurat ludzie byli sobie bliżsi, relacje trwalsze i praktycznie każdy miał jakieś grono znajomych. Teraz nie ma tak łatwo. Łatwiej jest podróżować, znaleźć dobrą pracę itd., ale trudniej nawiązać sensowne relacje międzyludzkie, bo więzi nie są już tak mocne.

Bo teraz ludzie stali się egoistami, samolubami, gonią za "dobrobytem", zazdroszczą, a rezultat jest masowy stres, otyłość, brak pewności siebie, brak prawdziwych relacji, zaburzenia osobowości, problemy umysłowe, samotność i ogólne nieszczęście. Ale starowieczna teoria podziel i pokonaj działa i system z tego korzysta.

Posty [ 12,286 do 12,350 z 29,785 ]

Strony Poprzednia 1 188 189 190 191 192 459 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024