Byłam naiwna czy zakochana? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 180 z 180 ]

131

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Salomonka napisał/a:
Petra44 napisał/a:

Zrezygnowalam z kontraktu jak wybuchła epidemia. Bałam się. Nikt nie wiedział co bedzie. A potem sama bylam na kwarantannie i chorowalam i postanowilam juz sie tak nie meczyć..  tyle...

Wreszcie zrobiłaś coś dla siebie, czyli potrafisz o siebie zadbać, gdy jesteś postawiona przed "ścianą".
Żyje ci się gorzej? Finansowo na pewno tak, ale masz więcej czasu dla siebie, możesz pomyśleć o swojej przyszłości np.

Facet z otchłani cyberprzestrzeni się nie sprawdzi, to rozejrzyj się wokół... Może jest ktoś blisko ciebie, kogo nie zauważałaś bo byłaś zajechana pracą?

Może warto odnowić jakieś kontakty sprzed lat?
Tak, wiem smile Pandemia. Jednak życie się toczy a ludzie wciąż jakoś dają radę, aby się poznawać czy spędzać z sobą trochę czasu.
Nie dawaj się samotności, bo znowu coś wymyślisz, jak z tym gościem smile

Dzięki ale nie mam na razie ochoty na tego typu emocje...może kiedyś

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-03-03 15:52:56)

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Petra44 napisał/a:
Salomonka napisał/a:
Petra44 napisał/a:

Zrezygnowalam z kontraktu jak wybuchła epidemia. Bałam się. Nikt nie wiedział co bedzie. A potem sama bylam na kwarantannie i chorowalam i postanowilam juz sie tak nie meczyć..  tyle...

Wreszcie zrobiłaś coś dla siebie, czyli potrafisz o siebie zadbać, gdy jesteś postawiona przed "ścianą".
Żyje ci się gorzej? Finansowo na pewno tak, ale masz więcej czasu dla siebie, możesz pomyśleć o swojej przyszłości np.

Facet z otchłani cyberprzestrzeni się nie sprawdzi, to rozejrzyj się wokół... Może jest ktoś blisko ciebie, kogo nie zauważałaś bo byłaś zajechana pracą?

Może warto odnowić jakieś kontakty sprzed lat?
Tak, wiem smile Pandemia. Jednak życie się toczy a ludzie wciąż jakoś dają radę, aby się poznawać czy spędzać z sobą trochę czasu.
Nie dawaj się samotności, bo znowu coś wymyślisz, jak z tym gościem smile

Dzięki ale nie mam na razie ochoty na tego typu emocje...może kiedyś

Nie myślałam o związku, czy poznawaniu nowego faceta, ale o dobrej koleżance po prostu smile Ja też pracuję w szpitalu, też jest czasem ciężko, ale jak wracam po pracy samochodem do domu, to całe 20 minut gadam z koleżanką która też wraca do domu ale pracuje na innym oddziale, więc się nie widzimy w pracy. Nagadamy się, nazrzędzimy ale wiem, że zawsze mogę na nią liczyć. Jak uległam wypadkowi i wylądowałam w szpitalu, to była u mnie codziennie, choć na kilka minut. O kimś takim pomyślałam, bo chyba jesteś po prostu samotna i zwyczajnie brak ci kogoś do zwyczajnego pogadania.

133

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Salomonka napisał/a:
Petra44 napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Wreszcie zrobiłaś coś dla siebie, czyli potrafisz o siebie zadbać, gdy jesteś postawiona przed "ścianą".
Żyje ci się gorzej? Finansowo na pewno tak, ale masz więcej czasu dla siebie, możesz pomyśleć o swojej przyszłości np.

Facet z otchłani cyberprzestrzeni się nie sprawdzi, to rozejrzyj się wokół... Może jest ktoś blisko ciebie, kogo nie zauważałaś bo byłaś zajechana pracą?

Może warto odnowić jakieś kontakty sprzed lat?
Tak, wiem smile Pandemia. Jednak życie się toczy a ludzie wciąż jakoś dają radę, aby się poznawać czy spędzać z sobą trochę czasu.
Nie dawaj się samotności, bo znowu coś wymyślisz, jak z tym gościem smile

Dzięki ale nie mam na razie ochoty na tego typu emocje...może kiedyś

Nie myślałam o związku, czy poznawaniu nowego faceta, ale o dobrej koleżance po prostu smile Ja też pracuję w szpitalu, też jest czasem ciężko, ale jak wracam po pracy samochodem do domu, to całe 20 minut gadam z koleżanką która też wraca do domu ale pracuje na innym oddziale, więc się nie widzimy w pracy. Nagadamy się, nazrzędzimy ale wiem, że zawsze mogę na nią liczyć. Jak uległam wypadkowi i wylądowałam w szpitalu, to była u mnie codziennie, choć na kilka minut. O kimś takim pomyślałam, bo chyba jesteś po prostu samotna i zwyczajnie brak ci kogoś do zwyczajnego pogadania.

Noje szkolne kolezanki porozjezdzaly się po świecie.. ja wyprowadzilam sie do obcego miasta.. w pracy pelnie stanowisko kierownicze  wszystkie kolezanki są mi podległe niezreczna bylaby taka relacja... każdy ma swoje problemy w zyciu i jeszcze ja sie zwale ze swoimi... a moze boje sie ze nikt mnue nie zrozumie? Nie wiem

134

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Petra44 napisał/a:

Noje szkolne kolezanki porozjezdzaly się po świecie.. ja wyprowadzilam sie do obcego miasta.. w pracy pelnie stanowisko kierownicze  wszystkie kolezanki są mi podległe niezreczna bylaby taka relacja... każdy ma swoje problemy w zyciu i jeszcze ja sie zwale ze swoimi... a moze boje sie ze nikt mnue nie zrozumie? Nie wiem

Oj tam, oj tam..
Co ma prawdziwe koleżeństwo/przyjaźń do podległości w pracy? Chyba nie za wiele. Boisz się, że ktoś cię wykorzysta? A dlaczego nie masz tego odruchu obronnego co do tej znajomości z internetu? Ona jest przecież  bardziej "podpadająca".

Otwórz się na real, bo chyba za bardzo przywykłaś do internetowych przyjaźni. Pewnie myślisz, że one są bardziej bezpieczne, bo prawdziwy człowiek może cię bardziej realnie skrzywdzić.. Jak widzisz, nie jest tak.

135

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Salomonka napisał/a:
Petra44 napisał/a:

Noje szkolne kolezanki porozjezdzaly się po świecie.. ja wyprowadzilam sie do obcego miasta.. w pracy pelnie stanowisko kierownicze  wszystkie kolezanki są mi podległe niezreczna bylaby taka relacja... każdy ma swoje problemy w zyciu i jeszcze ja sie zwale ze swoimi... a moze boje sie ze nikt mnue nie zrozumie? Nie wiem

Oj tam, oj tam..
Co ma prawdziwe koleżeństwo/przyjaźń do podległości w pracy? Chyba nie za wiele. Boisz się, że ktoś cię wykorzysta? A dlaczego nie masz tego odruchu obronnego co do tej znajomości z internetu? Ona jest przecież  bardziej "podpadająca".

Otwórz się na real, bo chyba za bardzo przywykłaś do internetowych przyjaźni. Pewnie myślisz, że one są bardziej bezpieczne, bo prawdziwy człowiek może cię bardziej realnie skrzywdzić.. Jak widzisz, nie jest tak.

Masz racje ale to trudne. Dla mnie. Po tym co się stało nie mam ochoty wychodzic z domu. Dobrze mi samej. Moje pragnienia i marzenia legły jak domek z kart  musze to wszystko przemyśleć. Byc moze po jakims czasie znowu bede chciała kogos poznać ale na razie to leze po calych dniach na sofie i patrze w tv albo telefon. Nie ZAkładalam na poczatku tej znajomości ze moze mi się cos takiego przytrafić. Zawsze dziwilam sie tym łatwowiernym kobietom a okazalo sie ze wcale nie jestem lepsza.. sad zapchajdziura tak się czuję...

136 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-03-03 18:57:26)

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Petra poszukaj możliwości by poznać nowych ludzi. Koleżanki trzeba mieć. Nie po to by zwalać się ze swoimi problemami, ale by miec towarzystwo, mieć z kim porozmawiać, porobić coś fajnego.
Ja jestem sama i zwykle szukałam innych singielek. Kiedy moje koleżanki urodziły dzieci też się spotykamy, wytłumaczyłam im, że lubię też spędzać czas z dziećmi. Znalazłam też towarzystwo związane z moim zainteresowaniem i ludzie spotykają się nawet w pandemii.

137

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
aniuu1 napisał/a:

Petra poszukaj możliwości by poznać nowych ludzi. Koleżanki trzeba mieć. Nie po to by zwalać się ze swoimi problemami, ale by miec towarzystwo, mieć z kim porozmawiać, porobić coś fajnego.
Ja jestem sama i zwykle szukałam innych singielek. Kiedy moje koleżanki urodziły dzieci też się spotykamy, wytłumaczyłam im, że lubię też spędzać czas z dziećmi. Znalazłam też towarzystwo związane z moim zainteresowaniem i ludzie spotykają się nawet w pandemii.

Mam sporo kolegów ale z nimi nie mogę rozmawiać. Oni są z innej planety a poza tym majà swoje kobiety i nie chce zeby mi robily wyrzuty. Nie mam żadnej koleżanki.mam kuzynki ale mieszkają daleko a poza tym wole pokazywać radosną twarz. Ja w ogole jestem taka że ukrywam emocje. Czesto coś mnie przygniata a ja jestem radosna a w środku smutek. Nie okazuje zmartwień. Nie mam zaufania moze dlatego ze kiedys sie sparzyłam? Łatwiej jest coś powiedziec wirtualnie bo nie widzi sie twarzy i oczu i reakcji drugiego czlowieka. To prostsze chociaz tak samo albo nawet bardziej boli jak się rozczaruje i zawiedzie.

138 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-03-03 23:56:34)

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Petra44 napisał/a:
aniuu1 napisał/a:

Petra poszukaj możliwości by poznać nowych ludzi. Koleżanki trzeba mieć. Nie po to by zwalać się ze swoimi problemami, ale by miec towarzystwo, mieć z kim porozmawiać, porobić coś fajnego.
Ja jestem sama i zwykle szukałam innych singielek. Kiedy moje koleżanki urodziły dzieci też się spotykamy, wytłumaczyłam im, że lubię też spędzać czas z dziećmi. Znalazłam też towarzystwo związane z moim zainteresowaniem i ludzie spotykają się nawet w pandemii.

Mam sporo kolegów ale z nimi nie mogę rozmawiać. Oni są z innej planety a poza tym majà swoje kobiety i nie chce zeby mi robily wyrzuty. Nie mam żadnej koleżanki.mam kuzynki ale mieszkają daleko a poza tym wole pokazywać radosną twarz. Ja w ogole jestem taka że ukrywam emocje. Czesto coś mnie przygniata a ja jestem radosna a w środku smutek. Nie okazuje zmartwień. Nie mam zaufania moze dlatego ze kiedys sie sparzyłam? Łatwiej jest coś powiedziec wirtualnie bo nie widzi sie twarzy i oczu i reakcji drugiego czlowieka. To prostsze chociaz tak samo albo nawet bardziej boli jak się rozczaruje i zawiedzie.

Może dobrze byłoby spróbować to zmienić? Też zdarzyło mi się sparzyć na znajomościach. Było to nieprzyjemne doświadczenie i przed niektórymi już nie byłabym taka otwarta. Poszukaj "swoich" ludzi, z którymi będziesz się dobrze czuć. Też miałam sporo kolegów, ale z perspektywy czasu to uważam, że warto "inwestować" szczególnie w damskie przyjaźnie.
Mnie jest łatwiej rozmawiać właśnie jak widzę wyraz twarzy. Bez tego nie lubię, bo obawiam się nieporozumień, jednak mimika i gesty dużo mówią, czasem więcej niż słowa.

139 Ostatnio edytowany przez Petra44 (2021-03-05 12:17:01)

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

W końcu coś do mnie dotarło. Że straciłam 3 lata życia łudzac się... a on się dobrze bawił... jego ego rosło i przez to chciał utrzymywać tą znajomość .. to stwierdzenie ze z nudów do mnie pisze było szczere ... tak właśnie jest... pełnie uzupełnia jakiś deficyt... może to była jedyna szczerosć w stosunku do mnie... ciągle dzwoni i pisze...ta znajomosć to takie uzależnienie... cierpialabym gdybym to skonczyła nagle... chociaż gdzieś przeczytalam ze to najlepsza droga. . Ja po prostu przestane odpisywać i odbierać telefon... nie moze miec do mnie pretensji... w koncu nie musze sie godzić zeby byc czyjąś zapchajdziurą... po tym incydencie jest milszy i jakby mocniej chce utrzymac kontakt ale ja juz nie chce... czuję smutek i rozczarowanie i mimo że jest bardzo miły i dalej nam się dobrze rozmawia to podjełam już decyzje... poeinnam mu podziękować za szczerość... bo dzięki temu , że się na nią zdobył to ja jestem silniejsza... i już znam odpowiedz na moje zapytanie w temacie... byłam naiwna... !!!

140

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

A nie możesz mieć szczerej relacji z jedną przyjaciółką?
Musi to być koniecznie nieznany facet?

141

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
IsaBella77 napisał/a:

A nie możesz mieć szczerej relacji z jedną przyjaciółką?
Musi to być koniecznie nieznany facet?

Być może ale ja nie wierzę w szczerą relację z inna kobietą... kobiety są zazdrosne... miałam koleżankę w szkole , ktorą uwazalam za przyjaciólkę... a ona tygodniami mnie ignorowała i szukała innych znajomosci... jak w koncu dostałam zaszczytu jej zaintetesowania mną to byłam taka szczęśliwa... myślalam ze mam przyjCiólke... bawiła się mną jak kotek myszką... od tamtego czasu miewam koleżanki ale mam gruby pancerz i nawet jak ktoś był zainteresowany przyjaznią ze mną to szedł w odstawkę...nue sadze zebym zaufała ponownie jakiejś kobiecie...faceci są bardziej przewidywalni
.. nawet ten wirtualny...w koncu przyznał do czego mu jestem potrzebna... decyzja nalezy do mnie czy bedę się dalej na to godzić czy nie... czy mi to wystarczy czy nie i czh mnie to bawi czy jie...

142

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Petra ... weź się zastanów.
Masz niby 44 lata, i całe swoje relacje z kobietami opierasz na niemiłej koleżance ze szkoły?!
Jak wyglądają Twoje relacje z innymi osobami w ogóle? Masz jakiekolwiek normalne relacje z ludźmi poza faciem z netu, którego nigdy na oczy nie widziałaś?
To jasne, że mimo Twojej pozy ta sytuacja Cię wcale nie bawi, bo rozpamiętujesz to już przecież przez 3 strony, wcale więc tego lekko nie przyjmujesz.

143

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Petra44 napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

A nie możesz mieć szczerej relacji z jedną przyjaciółką?
Musi to być koniecznie nieznany facet?

Być może ale ja nie wierzę w szczerą relację z inna kobietą... kobiety są zazdrosne... miałam koleżankę w szkole , ktorą uwazalam za przyjaciólkę... a ona tygodniami mnie ignorowała i szukała innych znajomosci... jak w koncu dostałam zaszczytu jej zaintetesowania mną to byłam taka szczęśliwa... myślalam ze mam przyjCiólke... bawiła się mną jak kotek myszką... od tamtego czasu miewam koleżanki ale mam gruby pancerz i nawet jak ktoś był zainteresowany przyjaznią ze mną to szedł w odstawkę...nue sadze zebym zaufała ponownie jakiejś kobiecie...faceci są bardziej przewidywalni
.. nawet ten wirtualny...w koncu przyznał do czego mu jestem potrzebna... decyzja nalezy do mnie czy bedę się dalej na to godzić czy nie... czy mi to wystarczy czy nie i czh mnie to bawi czy jie...

Dalej twierdze ze ten topik to ściema albo autorka jest naprawdę jest tak naiwna o rozgarnięci emocjonalnym 12-latki. Czytam i nie wierze - straciłam 3 lata - pewnie ze tak bo kto normalny tyle ciągnie znajomość bez spotykania się? Traktuje cię jak zapchajdziurę ? Pewnie ze tak bo jak chciał się spotkać to się nie spotkałaś i teraz z przyzwyczajenia i dla zabicia nudy gada z tobą. Przynajmniej był szczery. A ty co wyobrażałas sobie ze pomiędzy kolejnym rokiem a 3 latami może w końcu się spotkacie ? Lol.
Myślałam ze mam przyjaciółkę bo ona w końcu poświęciła mi czas - serio jakbym słyszała 12 latanie dziecko a nie - nawet oni w tym wieku są bardziej rozgarnięci i czają o co chodzi w kontaktach międzyludzkich. Ze to wynika z obu stron a nie tylko jak się jednej stronie zechce.
Wiec tak jak pisałam wcześniej - temat ściema albo ty naprawdę masz tak niskie poczucie wartości swojej i emocjonalnie jesteś w początkach podstawówki.

144 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-03-05 13:15:57)

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Petra44 napisał/a:

W końcu coś do mnie dotarło. Że straciłam 3 lata życia łudzac się... a on się dobrze bawił... jego ego rosło i przez to chciał utrzymywać tą znajomość .. to stwierdzenie ze z nudów do mnie pisze było szczere ... tak właśnie jest... pełnie uzupełnia jakiś deficyt... może to była jedyna szczerosć w stosunku do mnie... ciągle dzwoni i pisze...ta znajomosć to takie uzależnienie... cierpialabym gdybym to skonczyła nagle... chociaż gdzieś przeczytalam ze to najlepsza droga. . Ja po prostu przestane odpisywać i odbierać telefon... nie moze miec do mnie pretensji... w koncu nie musze sie godzić zeby byc czyjąś zapchajdziurą... po tym incydencie jest milszy i jakby mocniej chce utrzymac kontakt ale ja juz nie chce... czuję smutek i rozczarowanie i mimo że jest bardzo miły i dalej nam się dobrze rozmawia to podjełam już decyzje... poeinnam mu podziękować za szczerość... bo dzięki temu , że się na nią zdobył to ja jestem silniejsza... i już znam odpowiedz na moje zapytanie w temacie... byłam naiwna... !!!

Z jego strony to jest pewnie trochę z nudów, z tego, że ucieka od nieciekawego życia, ale z tego co napisałaś dla Ciebie to jest ucieczka przed znajomościami w realnym świecie.
Nie oceniam, bo sama nie jestem idealna.

Jeśli twój lęk przed przyjaźnią z kobietami bazuje na nieudanej przyjaźni z czasów szkolnych, to chyba warto byłoby zweryfikować przekonania. Różne, bardzo różne ma się doświadczenia, relacje, ale najważniejsze jaką lekcję się z nich wyciąga. To co Ty wyciągnęłaś z tego doświadczenia stanowi dla Ciebie przeszkodę w życiu.
Zapewniam, że nie wszystkie kobiety są zazdrośnicami. Czy przypadkiem Ty nie czujesz często zazdrości i nie projektujesz jej na innych?
Ja widzę wiele, bardzo wiele fajnych kobiet z którymi można się zaprzyjaźnić w otoczeniu. Widzę wiele kobiecych przyjaźni. Spróbuj podjeść do tego bez uprzedzeń niekoniecznie planując, że dana osoba będzie twoją przyjaciółką. Na tym się właśnie zdarzyło mi przejechać. Za szybko uznałam kogoś za przyjaciółkę/ przyjaciela w 3-4 przypadkach i okazało się to jednostronne. Zaprzyjaźniłam się za to z osobami, z którymi dłużej się znałam, więcej przeżyłam. Nie zawsze na początku ich bardzo lubiłam. Czas pokazał komu zależy a komu nie.

145

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
IsaBella77 napisał/a:

Petra ... weź się zastanów.
Masz niby 44 lata, i całe swoje relacje z kobietami opierasz na niemiłej koleżance ze szkoły?!
Jak wyglądają Twoje relacje z innymi osobami w ogóle? Masz jakiekolwiek normalne relacje z ludźmi poza faciem z netu, którego nigdy na oczy nie widziałaś?
To jasne, że mimo Twojej pozy ta sytuacja Cię wcale nie bawi, bo rozpamiętujesz to już przecież przez 3 strony, wcale więc tego lekko nie przyjmujesz.

Podałam 1 przykład a takich przykladow jest wiecej... mam normalne relacje w pracy ale nie wykraczają poza pracę.  Nie spotykam się po pracy ze znajomymi z pracy. Nie spotykam się tez ze swoimi kuzynkami czy rodziną ale to z innego powodu. Nie gniewamy się. Po prostu daleko mieszkam i przez kilkanascie lat nue odzywalismy sie wcale do siebie. Raz na rok przypadkowe spotkanie na cmentarzu czy pogrzebie. Cała ta sytuacja jest dla mnie trudna. Ale muszę sama siebue przekonać ze to była tylko zabawa i nic nie znaczacy epizod. Dzisiaj poczułam ulgę... bo zrozumiałam ze mogę na to popatrzeć z innej perspektywy... a z drugiej strony wiem ze on dzisiaj zadzwoni i wiem ze nie chce odbierać od niego tel. I zastanawiam sie czy bede miala w sobie tyle sił żeby nie pragnąć usłyszeć jego magnetycznego głosu...  chcę mu przez to powiedzieć że nie czekam caly dzien na jego telefon... nie leżę jak pies , który leży i czeka i mysli zadzwoni czy nie zadzwoni...a jak zadzwoni to czuje takie szczescie ze pol nocy nie moze spać bo jest tyle adrenaliny ze czuje sue jak na haju...  chcę móc znalezc sobie zajęcie na czas kiedy on dzwoni bo mam zakodowane w glowie ze o odpowiedniej godzinie on dzwoni. I mimo ze mam mnostwo rzeczy ktore moglabym w tym czasie robić... to ogarnia mnie taki paraliż i nic mi się nie chce... ale wiem też że dam sobie radę... że droga do tego odwyku jest tylko jedna - zero kontaktow i do tego bedę dążyła co nie jest łatwe bo to bardzo konsekwenty czlowiek... ktory jak czegis chce to dostanie wczesniej czy pozniej

146

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Tak, tak. Bardzo konsekwentny.
Tak bardzo chciał się spotkać z Tobą, że przez 3 lata do tego nie doszło, taka to konsekwencja.

147

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
IsaBella77 napisał/a:

Tak, tak. Bardzo konsekwentny.
Tak bardzo chciał się spotkać z Tobą, że przez 3 lata do tego nie doszło, taka to konsekwencja.

Wynika z tego , że nie chciał się nigdy ze mną spotkać. Bo gdyby chciał to by to zrobił. Na tyle już go poznałam. Potrafi być upierdliwy jak czegoś chce.  Mogę jedynie poszukać dobrych stron tej znajomosci i pewnie nie raz jeszcze sobie poplacze ale on mnie oświecił tym stwierdzeniem ze jestem jego lekiem na nudę! Coś tam się wycofywał z tego prawił mi komplementy ale juz mu nie wierzę... cały cAs słysze w uzzach to co mi powiedział ze jestem zapchajdziurą na nudę... obudziłam się dzieki temu ze snu...

148 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-05 13:48:20)

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
petra44 napisał/a:

Wynika z tego , że nie chciał się nigdy ze mną spotkać. Bo gdyby chciał to by to zrobił.

O pardon Petra ale akurat do tego że się nigdy nie spotkaliście to oboje się przyczyniliscie 50/50.

149

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Petra44 napisał/a:

Wynika z tego , że nie chciał się nigdy ze mną spotkać. Bo gdyby chciał to by to zrobił. Na tyle już go poznałam. Potrafi być upierdliwy jak czegoś chce.  Mogę jedynie poszukać dobrych stron tej znajomosci i pewnie nie raz jeszcze sobie poplacze ale on mnie oświecił tym stwierdzeniem ze jestem jego lekiem na nudę! Coś tam się wycofywał z tego prawił mi komplementy ale juz mu nie wierzę... cały cAs słysze w uzzach to co mi powiedział ze jestem zapchajdziurą na nudę... obudziłam się dzieki temu ze snu...

Wcale się nie obudziłaś.
Śnisz nadal i na siłę utrzymujesz się w tym stanie. Ciągle przecież tylko on, on, dla niego, o nim, jemu. Ciągle obmyślasz co powiesz i kiedy i jakich słów użyjesz i jaki to on ma głos magnetyczny i tak w kółko.
Daleko Ci jeszcze do przebudzenia.

150

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
jjbp napisał/a:
petra44 napisał/a:

Wynika z tego , że nie chciał się nigdy ze mną spotkać. Bo gdyby chciał to by to zrobił.

O pardon Petra ale akurat do tego że się nigdy nie spotkaliście to oboje się przyczyniliscie 50/50.

Tak i nie . 2 dni temu pytal kiedy sie spotkamy. Pomyslalam ze zanim to skoncze to moze powinnam go chociaż zobaczyc? Więc zapytalam czy chce zebym przyjechala jutro? Wymigał się pilną robotą i zaproponował spotkanie po weekendzie.... nic konkretnego tylko mrzonkę spotkania... i tak jest cały czas... najpierw mnie meczy a potem sie wymiguje... szczerze? To był ostatni raz kiedy w ogole poruszalam ten temat... ta sprawa tez się juz wyjasnila...

151

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
IsaBella77 napisał/a:
Petra44 napisał/a:

Wynika z tego , że nie chciał się nigdy ze mną spotkać. Bo gdyby chciał to by to zrobił. Na tyle już go poznałam. Potrafi być upierdliwy jak czegoś chce.  Mogę jedynie poszukać dobrych stron tej znajomosci i pewnie nie raz jeszcze sobie poplacze ale on mnie oświecił tym stwierdzeniem ze jestem jego lekiem na nudę! Coś tam się wycofywał z tego prawił mi komplementy ale juz mu nie wierzę... cały cAs słysze w uzzach to co mi powiedział ze jestem zapchajdziurą na nudę... obudziłam się dzieki temu ze snu...

Wcale się nie obudziłaś.
Śnisz nadal i na siłę utrzymujesz się w tym stanie. Ciągle przecież tylko on, on, dla niego, o nim, jemu. Ciągle obmyślasz co powiesz i kiedy i jakich słów użyjesz i jaki to on ma głos magnetyczny i tak w kółko.
Daleko Ci jeszcze do przebudzenia.

Nie twierdzę ze to bedzie proste...on od 3 lat byl najwazniejszy... wszystko inne rzucałam i był priorytetem... ale tym co mi powiedzial przez tel ... nie potrafie tego zapomniec i zlekcewazyc... caly czas mam to w uszach...czuje sie wykorzystana

152 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-05 14:20:01)

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Petra44 napisał/a:
jjbp napisał/a:
petra44 napisał/a:

Wynika z tego , że nie chciał się nigdy ze mną spotkać. Bo gdyby chciał to by to zrobił.

O pardon Petra ale akurat do tego że się nigdy nie spotkaliście to oboje się przyczyniliscie 50/50.

Tak i nie . 2 dni temu pytal kiedy sie spotkamy. Pomyslalam ze zanim to skoncze to moze powinnam go chociaż zobaczyc? Więc zapytalam czy chce zebym przyjechala jutro? Wymigał się pilną robotą i zaproponował spotkanie po weekendzie.... nic konkretnego tylko mrzonkę spotkania... i tak jest cały czas... najpierw mnie meczy a potem sie wymiguje... szczerze? To był ostatni raz kiedy w ogole poruszalam ten temat... ta sprawa tez się juz wyjasnila...

No a ten okres kiedy to on chciał ale Tobie się nie chciało bo dużo pracowałaś? O tym mówię, 50/50 przez te 3 lata smile

153

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
jjbp napisał/a:
Petra44 napisał/a:
jjbp napisał/a:

O pardon Petra ale akurat do tego że się nigdy nie spotkaliście to oboje się przyczyniliscie 50/50.

Tak i nie . 2 dni temu pytal kiedy sie spotkamy. Pomyslalam ze zanim to skoncze to moze powinnam go chociaż zobaczyc? Więc zapytalam czy chce zebym przyjechala jutro? Wymigał się pilną robotą i zaproponował spotkanie po weekendzie.... nic konkretnego tylko mrzonkę spotkania... i tak jest cały czas... najpierw mnie meczy a potem sie wymiguje... szczerze? To był ostatni raz kiedy w ogole poruszalam ten temat... ta sprawa tez się juz wyjasnila...

No a ten okres kiedy to on chciał ale Tobie się nie chciało bo dużo pracowałaś? O tym mówię, 50/50 przez te 3 lata smile

To było na takiej samej zasadzie. Nie raz juz mialam wychodzic po 3h szykowania sie a tu info ze mu cos wypadło. Wiec potem szkoda mi bylo sie zamieniać prosić kogoś bo wiedzialam ze bedzie to samo. Wolałam chociaz kase zarobić niz siedziec i myśleć i czuć się jak naiwna idiotka. To byla reakcja na te jego ciągle wymigiwania się. Poza tym byłam ciekawa co bedzie dalej. Mogłam wtedy to skonczyc. Do 3 razy sztuka i koniec ale on jakoś zawsze potrafił mnue zbajerować a ja chyba chciałam zeby ti trwało.

154

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Sorry ale wcześniej pisałaś że on miał okres gdzie nalegał na spotkanie ale to Ciebie coś blokowało wewnętrznie albo Ci się nie chciało bo byłaś zarobiona w pracy.

155

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
jjbp napisał/a:

Sorry ale wcześniej pisałaś że on miał okres gdzie nalegał na spotkanie ale to Ciebie coś blokowało wewnętrznie albo Ci się nie chciało bo byłaś zarobiona w pracy.

To mnie blokowało... chyba podswiadomue czulam ze to gierki... nie wierzyłam ze naprawde tego chce... tak jak wczoraj. Gdyby chcial sie spotkać to praca nie ucieknie... zawsze mozna godzinę wygospodarować... to infantylne wymowki ... nie jestem az tak naiwna..  nie chcialam przezywać znowu odrzucenia bo tak traktowalam te odmowy... wiec bralam mnostwo godzin a potem trudno bylo to zmienic...wiec nie mialam jak.. ale i tak by do tego nie doszło... jestem o tym przekonana... po prostu jezeli ludzie chcą się spotkać to do tego dojdzie... gdyby nie jego odmowy to by doszło bo ja byłam gotowa

156

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Petra44 napisał/a:

To mnie blokowało... chyba podswiadomue ... ja byłam gotowa


I tak cały wątek - może dlatego ze czytałam go naraz a nie po kawałkach jak ludzie dopisywali to naprawdę może zauważyć te gubienie się w zeznaniach - które jest cały czas. To początek i koniec ostatniego wpisu.
To jak byłaś gotowa czy się blokowałas?
To on chciał się spotkać ale zakrywał się praca czy ty chciałaś ale za dużo pracowałaś ?
My mówmy o 3 latach a nie 3 miesiącach.
Ewidetnie nie było żadnego wolnego dnia a odległość między wami to 700 km.

157

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Bbaselle napisał/a:
Petra44 napisał/a:

To mnie blokowało... chyba podswiadomue ... ja byłam gotowa


I tak cały wątek - może dlatego ze czytałam go naraz a nie po kawałkach jak ludzie dopisywali to naprawdę może zauważyć te gubienie się w zeznaniach - które jest cały czas. To początek i koniec ostatniego wpisu.
To jak byłaś gotowa czy się blokowałas?
To on chciał się spotkać ale zakrywał się praca czy ty chciałaś ale za dużo pracowałaś ?
My mówmy o 3 latach a nie 3 miesiącach.
Ewidetnie nie było żadnego wolnego dnia a odległość między wami to 700 km.

Bo to była taka rekacja... ja sie odsuwałam on się przybliżał i odwrotnie... analizuje to od początku... nigdy jakoś nie wyobrażałam sobie ze mozna się przez 3 lata nudzić!!! Codziennie.  Zawsze potrafiłam sobie znalezc jakies zajecie a co dopiero facet... mozna mnie oceniać w rozny sposób... sama o sobie nie mam dobrego zdania bo jestem raczej ostrożna jesli chodzi o innych ludzi. .  A tu tak dałam się zbajerować..  jak nastolatka. ... i czeka mnie trudna walka z samą sobą... i moze komuś wydawać się to nieorawdopodobne ale to juz jego sprawa... pomogły mi te wszystkie komentarze... dla mnie to jest uzależnuenie od jego osoby... czuje sie jak narkoman i zastanawiam sie jak on uzupelni ten deficyt braku mojej osoby??? Czy znajdzie kogos kto ZAwsze bedzie muał dla niego czas nawet o3 w nocy??? Ale to juz jego problem...

158

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Dla mnie to trochę teraz zwalanie winy na niego że gdyby on chciał to by Wam wszystko wyszło.

159

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
jjbp napisał/a:

Dla mnie to trochę teraz zwalanie winy na niego że gdyby on chciał to by Wam wszystko wyszło.

Nie. Nie wiem czy mozna tu mówić o winie? A jesli tak to mojej bo nie byłam zbyt stanowcza . Swoje motywy znam. Natomiast jie wiem co nim kierowało..  pewnie rosnące ego , moje zaintetesowanie nim... miła rozmowa... nieważne... ktis wczesniej napisał że formuła tej relacji sie wyczerpała... zgadzam się...

160 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2021-03-06 08:25:13)

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Jaki musi to być pokręcony człowiek, żeby tak bawić się czyimiś emocjami i jeszcze nie zdradzić się niczym przez trzy lata.Natrafił na podatny grunt i sobie używał.Następny etap tej znajomości to pewnie: wyjeżdżam, nie będę tak często dzwonił i pisał. Albo telefon w środku nocy: myślę o tobie. A potem znów nie mam teraz czasu, może zadzwonię, a może nie.Zablokować typa na stałe. Zgadzam się z forumowiczami, że tak naprawdę to nic o nim nie wiesz, zarówno czy nie ma za sobą jakiejś dziwnej przyszłości albo czy mu nie odbija.Komplementować kobietę, której się nie widziało na żywo to nieliczenie  się z jej uczuciami albo nietraktowanie jej poważnie. Jak ktoś na ulicy podchodzi i mówi, że jesteś najśliczniejsza, to nie idziesz za nim, tylko ruszasz w  swoją stronę. Jak ty się tak dziewczyno pogubiłaś.

161

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Tamiraa napisał/a:

Jaki musi to być pokręcony człowiek, żeby tak bawić się czyimiś emocjami i jeszcze nie zdradzić się niczym przez trzy lata.Natrafił na podatny grunt i sobie używał.Następny etap tej znajomości to pewnie: wyjeżdżam, nie będę tak często dzwonił i pisał. Albo telefon w środku nocy: myślę o tobie. A potem znów nie mam teraz czasu, może zadzwonię, a może nie.Zablokować typa na stałe. Zgadzam się z forumowiczami, że tak naprawdę to nic o nim nie wiesz, zarówno czy nie ma za sobą jakiejś dziwnej przyszłości albo czy mu nie odbija.Komplementować kobietę, której się nie widziało na żywo to nieliczenie  się z jej uczuciami albo nietraktowanie jej poważnie. Jak ktoś na ulicy podchodzi i mówi, że jesteś najśliczniejsza, to nie idziesz za nim, tylko ruszasz w  swoją stronę. Jak ty się tak dziewczyno pogubiłaś.

Teraz myślę że to jest egoista!!! Taki czlowiek ktorego potrzeby sa najwazniejsze i karmi się czyimiś emocjami. Po trupach do celu. W ogole gdy tak wymigiwał od spotkan to podejrzewalam ze moze ma jakies zaburzenia erekcji czy inne zaburzenia seksualne i dlatego swiat wirtualny mu nie tyle wystarcza co jest konieczny.  Nigdy sie tego nie dowiem. Chce tylko spokoju. Gdybym na wlasne uszy nie uslyszala tego co mi powiedział ze dzwoni z nudow to nigdy bym nie uwierzyla w jego drugą twarz. Dobrzd sie stało. Teraz jak zadzwoni czy napisze to odpowiem " nie nudziłam się" a to jasny sygnał że nie chce z nim gadac bo mam co innego w planach. Sam to zaproponowal wiec nie moze miec pretensji. I sie odczepi. Znajdzie nową ofiarę bo on się tym żywi wiec musi wypelnić pustkę. Chyba zaczynam przegladać na oczy...driga daleka ale 1 krok zrobiony smile

162

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Normalnie jakbyś pisała o moim byłym, nawet wiek się zgadza. Mi też kiedyś powiedział, że dzwoni do mnie z nudów,  tylko my byliśmy 13 lat w realnym związku. Śmiałam się wtedy z jego słów,  ale faktycznie, kiedy wyjeżdżał, to prowadził drugie życie, a do mnie to tak z nudów tylko...

163

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Nola87 napisał/a:

Normalnie jakbyś pisała o moim byłym, nawet wiek się zgadza. Mi też kiedyś powiedział, że dzwoni do mnie z nudów,  tylko my byliśmy 13 lat w realnym związku. Śmiałam się wtedy z jego słów,  ale faktycznie, kiedy wyjeżdżał, to prowadził drugie życie, a do mnie to tak z nudów tylko...

I jak sieto skonczylo? On czy te powiedzialaś dosc?

164

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Rozstaliśmy się na szczęście skoro robił bokami. Od czterech lat bajeruje laski na czatach, dlatego ten twój pasuje do opisu. Oj gadkę on ma. Narcyz pełną gębą. Z uwagi na dziecko mam szczątkowy kontakt, ostatnio jego nowa pani mi się skarżyła co to za ch... Ale z nia byl weekendowy, więc Ciebie też by obskoczył.

165

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Nola87 napisał/a:

Rozstaliśmy się na szczęście skoro robił bokami. Od czterech lat bajeruje laski na czatach, dlatego ten twój pasuje do opisu. Oj gadkę on ma. Narcyz pełną gębą. Z uwagi na dziecko mam szczątkowy kontakt, ostatnio jego nowa pani mi się skarżyła co to za ch... Ale z nia byl weekendowy, więc Ciebie też by obskoczył.

Jaj ma na imie?

166

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Tomasz

167

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Nola87 napisał/a:

Tomasz

Widać pelno jest na swiecie dupków

168

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Petra44 napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Jaki musi to być pokręcony człowiek, żeby tak bawić się czyimiś emocjami i jeszcze nie zdradzić się niczym przez trzy lata.Natrafił na podatny grunt i sobie używał.Następny etap tej znajomości to pewnie: wyjeżdżam, nie będę tak często dzwonił i pisał. Albo telefon w środku nocy: myślę o tobie. A potem znów nie mam teraz czasu, może zadzwonię, a może nie.Zablokować typa na stałe. Zgadzam się z forumowiczami, że tak naprawdę to nic o nim nie wiesz, zarówno czy nie ma za sobą jakiejś dziwnej przyszłości albo czy mu nie odbija.Komplementować kobietę, której się nie widziało na żywo to nieliczenie  się z jej uczuciami albo nietraktowanie jej poważnie. Jak ktoś na ulicy podchodzi i mówi, że jesteś najśliczniejsza, to nie idziesz za nim, tylko ruszasz w  swoją stronę. Jak ty się tak dziewczyno pogubiłaś.

Teraz myślę że to jest egoista!!! Taki czlowiek ktorego potrzeby sa najwazniejsze i karmi się czyimiś emocjami. Po trupach do celu. W ogole gdy tak wymigiwał od spotkan to podejrzewalam ze moze ma jakies zaburzenia erekcji czy inne zaburzenia seksualne i dlatego swiat wirtualny mu nie tyle wystarcza co jest konieczny.  Nigdy sie tego nie dowiem. Chce tylko spokoju. Gdybym na wlasne uszy nie uslyszala tego co mi powiedział ze dzwoni z nudow to nigdy bym nie uwierzyla w jego drugą twarz. Dobrzd sie stało. Teraz jak zadzwoni czy napisze to odpowiem " nie nudziłam się" a to jasny sygnał że nie chce z nim gadac bo mam co innego w planach. Sam to zaproponowal wiec nie moze miec pretensji. I sie odczepi. Znajdzie nową ofiarę bo on się tym żywi wiec musi wypelnić pustkę. Chyba zaczynam przegladać na oczy...driga daleka ale 1 krok zrobiony smile

Ten  facet od tej chwili powinien przestać  cię obchodzić, a tak nie jest. Kontynuujesz  zabawę, następny level. Może poznaj kogoś innego, będziesz miała porównanie.

169 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-03-07 11:39:36)

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Nie wiem jakim cudem ta relacja trwała tak długo skoro macie tak odległe poczucie humoru.
Zgadzam się z Garym. On strzelił gafę a u Ciebie uruchomiło to mega focha. I ujawniło Twoje niskie poczucie wartości.
Co do relacji: to nie uważam jej za szaleństwo smile spotkała się dwójka ludzi i złapali dobry kontakt pod każdym względem psychicznym nie dotykając się fizycznie.
To zbudowało relację a czas płynie.
Im dalej z tą relacją tym więcej do stracenia w ewentualnym realu.
Więc jeśli on jest wolny i Ty też  to się po prostu baliście to wszystko stracić.
Ale teraz to doszło do takiego etapu że trzeba się spotkać. Co robi parę dni różnicy, jak nie widzieliście się 3 lata?
Teraz to grają w Tobie emocje, bo może on chce parę dni na przygotowanie tego spotkania  a Ty już ze swoimi lękami że Cię lekceważy wyjeżdżasz.
Jakim cudem nie rozmawiacie wprost?
I na spokojnie.

Ja bym się śmiała z tych " nudów" ale ja mam tak ustawione w głowie że nigdy bym nie pomyślała o sobie zapchajdziura.
Tak. Mamy 21 wiek. Ludzie wchodzą w takie relację, niech każdy ocenia czego mu potrzeba i co jest znaczące  a co nie.
Ustawiaj sobie to tak to by było dla Ciebie dobrze. I pracuj nad poczuciem wartości.

170

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Tamiraa napisał/a:
Petra44 napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

Jaki musi to być pokręcony człowiek, żeby tak bawić się czyimiś emocjami i jeszcze nie zdradzić się niczym przez trzy lata.Natrafił na podatny grunt i sobie używał.Następny etap tej znajomości to pewnie: wyjeżdżam, nie będę tak często dzwonił i pisał. Albo telefon w środku nocy: myślę o tobie. A potem znów nie mam teraz czasu, może zadzwonię, a może nie.Zablokować typa na stałe. Zgadzam się z forumowiczami, że tak naprawdę to nic o nim nie wiesz, zarówno czy nie ma za sobą jakiejś dziwnej przyszłości albo czy mu nie odbija.Komplementować kobietę, której się nie widziało na żywo to nieliczenie  się z jej uczuciami albo nietraktowanie jej poważnie. Jak ktoś na ulicy podchodzi i mówi, że jesteś najśliczniejsza, to nie idziesz za nim, tylko ruszasz w  swoją stronę. Jak ty się tak dziewczyno pogubiłaś.

Teraz myślę że to jest egoista!!! Taki czlowiek ktorego potrzeby sa najwazniejsze i karmi się czyimiś emocjami. Po trupach do celu. W ogole gdy tak wymigiwał od spotkan to podejrzewalam ze moze ma jakies zaburzenia erekcji czy inne zaburzenia seksualne i dlatego swiat wirtualny mu nie tyle wystarcza co jest konieczny.  Nigdy sie tego nie dowiem. Chce tylko spokoju. Gdybym na wlasne uszy nie uslyszala tego co mi powiedział ze dzwoni z nudow to nigdy bym nie uwierzyla w jego drugą twarz. Dobrzd sie stało. Teraz jak zadzwoni czy napisze to odpowiem " nie nudziłam się" a to jasny sygnał że nie chce z nim gadac bo mam co innego w planach. Sam to zaproponowal wiec nie moze miec pretensji. I sie odczepi. Znajdzie nową ofiarę bo on się tym żywi wiec musi wypelnić pustkę. Chyba zaczynam przegladać na oczy...driga daleka ale 1 krok zrobiony smile

Ten  facet od tej chwili powinien przestać  cię obchodzić, a tak nie jest. Kontynuujesz  zabawę, następny level. Może poznaj kogoś innego, będziesz miała porównanie.

Uwazasz ze to proste? Myslę o nim ale juz inaczej. W koncu zrezygnowalam z rozmowy z nim itd... malymi kroczkami ... duzo tez mysle o sobie i o tym jak moglam do tego dopuscic...analizuje to co sie stalo i wierze ze bedzie dobrze

171

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Petra44 - dorosły i dojrzały człowiek komunikuje wprost - nie chcę mieć z tobą więcej kontaktu, proszę do mnie więcej nie dzwonić i nie pisać, do widzenia.
Tymczasem to co Ty robisz, to ciągle jakieś knucie, fantazjowanie, obmyślanie następnych kroków, manipulowanie.
Podpowiem tylko, że w taki sposób nie kończy się kontaktu, czy relacji - jeśli się oczywiście chce je zakończyć. Fantazjowanie typu "napiszę mu coś tam", to będzie oznaczało "coś tam" to nie jest żaden pierwszy krok, tylko dylematy nastolatki, która chce manipulować swoim pierwszym chłopakiem w sposób charakterystyczny dla swojego wieku.
Jak dorosły człowiek chce zakończyć jakąś relację, to mówi drugiej osobie - "chcę zakończyć tą relację", a nie wybiera metodę komunikacji rodem z gimnazjum.

172

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
IsaBella77 napisał/a:

Petra44 - dorosły i dojrzały człowiek komunikuje wprost - nie chcę mieć z tobą więcej kontaktu, proszę do mnie więcej nie dzwonić i nie pisać, do widzenia.
Tymczasem to co Ty robisz, to ciągle jakieś knucie, fantazjowanie, obmyślanie następnych kroków, manipulowanie.
Podpowiem tylko, że w taki sposób nie kończy się kontaktu, czy relacji - jeśli się oczywiście chce je zakończyć. Fantazjowanie typu "napiszę mu coś tam", to będzie oznaczało "coś tam" to nie jest żaden pierwszy krok, tylko dylematy nastolatki, która chce manipulować swoim pierwszym chłopakiem w sposób charakterystyczny dla swojego wieku.
Jak dorosły człowiek chce zakończyć jakąś relację, to mówi drugiej osobie - "chcę zakończyć tą relację", a nie wybiera metodę komunikacji rodem z gimnazjum.

Może i tak jest i może inaczej nie potrafie a moze to zmusiloby mnie do szczerej rozmowy na którą on nigdy nie miał ochoty??? Liczy się efekt. Nie mam zbyt duzo doswiadczen z facetami..  to pewnie widać a jak juz  to zawsze nam tak samo zależało.. nie było zadnych gierek nieszczerosci itd  ten facet mnie uświadomił  i zdradził swoje motywy kontaktów ze mną... ale ja tez mam cos do powiedzenia i wlasjie to robię..  nie odbieram tel. I nie odpisuje... brak infornacji tez jest informacją... on jesf inteligentny wiec zrozumie.. poza tym nie może ode mnue niczego oczekiwać a jesli myslał ze moze mnie obrazać i po mnie to splynie i tego nie zauważę to się pomylił... moze moje zachowanie jest infantylne ale takie rozwiązanue jest dla mnie najlepsze. I tak dzięki temu forum jestem w stanie podjąć jakieś działania... nie rozpaczam i nie ryczę  i potrafię normalnie funkcjonować.

173

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Ależ wskoczyłaś w tryb ofiary smile serio uważasz że byłaś wykorzystywana przez 3 lata?  smile
posłuchaj siebie, a nie tylko uwag innych osób, a jak chcesz zakończyć relację to zrób to jak człowiek DLA SIEBIE.
nie chcesz- odbierz ten telefon i powiedz co Cię zabolało.

czemu sobie to robisz nie rozumiem, serio..

174

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Petra napisał/a:

ze to proste? Myslę o nim ale juz inaczej. W koncu zrezygnowalam z rozmowy z nim itd... malymi kroczkami ... duzo tez mysle o sobie i o tym jak moglam do tego dopuscic...analizuje to co sie stalo i wierze ze bedzie dobrze

No, nie wiem, jak dla mnie powinna być akcja- reakcja. Dopuściłaś do takiej sytuacji, bo się wkręciłaś. Pewnie coś ci zaimponowało u niego.I heja  z zamkniętymi oczami.Moim zdaniem, lepiej nie odbierać takich telefonów, bo on nie zrozumie nawet twoich tłumaczeń  i rozmowa jest bezcelowa.Ale to tylko moje zdanie.
W sumie nie przekreślasz tych trzech lat, tylko zdobywasz doświadczenie.

175

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Tamiraa napisał/a:
Petra napisał/a:

ze to proste? Myslę o nim ale juz inaczej. W koncu zrezygnowalam z rozmowy z nim itd... malymi kroczkami ... duzo tez mysle o sobie i o tym jak moglam do tego dopuscic...analizuje to co sie stalo i wierze ze bedzie dobrze

No, nie wiem, jak dla mnie powinna być akcja- reakcja. Dopuściłaś do takiej sytuacji, bo się wkręciłaś. Pewnie coś ci zaimponowało u niego.I heja  z zamkniętymi oczami.Moim zdaniem, lepiej nie odbierać takich telefonów, bo on nie zrozumie nawet twoich tłumaczeń  i rozmowa jest bezcelowa.Ale to tylko moje zdanie.
W sumie nie przekreślasz tych trzech lat, tylko zdobywasz doświadczenie.

Tak. Coś od niego dostałam. Nie była to znajomość bezproduktywna ale na nic wiecej nie ma szans. Masz racje. Rozmowa z nim nie ma sensu.

176

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

A może to dobrze, kto wie?

177

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Tamiraa napisał/a:

A może to dobrze, kto wie?

Moze. Na razie czuję obrzydzenie. Chcę  zapomnieć a jezeli przypomina mi się coś milego z jego udziałem to zaraz przypominam sobie jak bez skrupulów podniesionym głosem mowil mi ze dzwoni do mnie z nudów i jeszcze chciał żebym potwierdzila te jego ustalenia. Był bezczelny . Pierwszy raz takim go odebrałam. Był zniecierpliwiony. Tak to jest jak ktoś się znudzi i mu nie zależy i mowi  w końcu to co naprawde myśli. Nie rozumiem jak mogłam się tak nabrać...jak mogłam uwierzyć w jego czyste intencje...jak mogłam dać się karmić jego pochlebstwami... nigdy więcej...!!!

178

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Wg mnie ani naiwna nie byłaś, ani zakochana. Po prostu jesteś histeryczna.. przykro mi.

179

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?
Ela210 napisał/a:

Wg mnie ani naiwna nie byłaś, ani zakochana. Po prostu jesteś histeryczna.. przykro mi.

Nie jestem histeryczką. To przejrzenie na oczy i rozczarowanie.  Przez 3 lata zadawalam sobie pytanie o jego intencje.. w koncu je poznałam.. w taki a nie inny sposób i juz się nie zastanawiam i chyba nie chce wiedzieć dlaczego on nadal ciagle do mnie dzwoni i pisze..  codziennie... to wszystko była utopia.. nigdy juz sie nie nabiorę..

180

Odp: Byłam naiwna czy zakochana?

Petra, takich "pisarzy" jest więcej, nie tylko Ciebie to spotyka. Ten, o którym piszesz, przynajmniej w pewnym momencie dał do zrozumienia, jak traktuje tą relację. Inni grubsze wałki kręcą. Wiem z doświadczenia. Jeśli chcesz, odezwij się na maila.

Posty [ 131 do 180 z 180 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024