MosciPan napisał/a:pop_corn napisał/a:MosciPan napisał/a:no siła argumentu brawo. Podkreślę jeszcze raz ona na tym ZYSKUJE ,nic nie traci ale widmo 200 na mój kredyt jest zbyt straszne XD
Tak się składa, że argumentów padło już wiele, a Ty masz tylko jeden i jest nim "to się jej opłaca". Trochę mało, biorąc pod uwagę, że akurat to się jej wcale nie opłaca 
Merytoryczna dyskusja według pop-corna : wycinasz sobie jedno zdanie z postu a argumentów niech sobie poszuka XD Nadal nikt nie potrafi wytłumaczyć dlaczego spłacanie kredytu obcej osobie nie przeszkadza i jest ok ale jakbyś miała dołożyc(mniej) SWOJEMU facetowi to absolutnie nie?
Autorze, jak wynajmuje mieszkanie za 1200 zł, to nie interesuje mnie na co właściciel mieszkania tę kasę wydaje. Oboje podpisujemy umowę w związku z którą podejmujemy się określonych obowiązków, czyli ja płacę, a właściciel dostarcza mi usługę, dokonuje napraw lub wymienia zużyty sprzęt.
Właściciel natomiast nie przychodzi do mnie na obiady, nie pozostaje ze mną w relacji partnerskiej, nie kładzie się ze mną do łóżka, nie chodzi na randki i nie planuje ze mną życia, nie oczekuję ode mnie wsparcia, bliskości. Jak przestanę płacić, to mnie eksmituje, jak on przestanie świadczyć usługę, to mogę dochodzić swoich praw. Związek nie jest relacją biznesową, choć wiadomo, że łatwiej radzić sobie z kosztami życia we dwoje, ale myślę, że nie to powinno być celem.
Gdybym miała mieszkanie i zaprosiła faceta do wspólnego mieszkania (bo mam na to ochotę i go kocham, a nie bo chce sobie zmniejszyć koszty życia i przy okazji mieć przywileje partnerki), to nie oczekiwałabym zapłaty za ratę kredytu, bo mieszkanie byłoby moje i w razie rozstania to ja bym została z mieszkaniem i spłaconym do przodu kredytem, nie on. Gdyby to od niego wyszła propozycja, że chce dorzucić stówkę więcej niż wynosi połowa kosztów życia (czynszu, mediów, jedzenia, chemii), to czemu nie, chociaż pewnie bym nie wzięła.
Odpowiadając na Twoje pytanie, nie ma nic zdrożnego w pomocy partnerowi z kredytem pod warunkiem, że jest to akt woli osoby, która ma tę pomoc zaoferować, a nie wniosek osoby, która ten kredyt płaci. Problem nie polega na tym, że Ty byś był do przodu stówkę czy mniej, a Twoja dziewczyna i tak miałaby mniejsze koszty życia, tylko na tym, że chcesz jej kosztem wyjść in plus i ta postawa jest niefajna w kontekście związku. Może odwrócę pytanie, dlaczego nie zaproponujesz miejsca w mieszkaniu obcej osobie, tylko chcesz doić swoją dziewczynę? Uważasz, że to fajny sposób traktowania bliskiego człowieka?