Problem z mieszkaniem z dziewczyną - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Problem z mieszkaniem z dziewczyną

Strony 1 2 3 10 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 587 ]

1 Ostatnio edytowany przez MosciPan (2021-01-29 12:36:38)

Temat: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

Cześć, staram się zrozumieć moją dziewczynę dlatego piszę tutaj - na kobiecym forum. Poza tym wolałbym nie mówić o tym znajomym, żeby uniknąć plotek itd, wiecie jak jest...:-)

Jesteśmy razem 9 miesięcy, ja mam 31 ona 27 i planujemy zamieszkać razem. Na tę chwilę mieszkam sam w mieszkaniu na kredyt , a moja dziewczyna z koleżanką i płaci 1200 za wynajem.
Zaczęliśmy rozmawiać i zaproponowałem, żeby płaciła 600 czyli połowę tego co teraz plus połowę za zakupy spożywcze. I tu pojawia się podejscie, którego nie potrafię zrozumieć. Moja dziewczyna mówi, że "nie będzie mi dokładała do kredytu i poza tym ja więcej zarabiam" i chciałby płacić połowę rachunków.

Jak można sytuację, gdzie ona płaciłaby połowę tego co teraz i ja robiłbym zakupy do domu w 80%, przedstawiać jako "dokładnie do kredytu"? Warto dodać, że moje mieszkanie jest nowsze i nie mieszkałaby z współlokatorą. Po za tym nie ma możliwości znaleźć pokoju za 600 zlotych w mieście w którym mieszkamy.
Jakie znaczenie ma ile zarabiam i jaka jest rata skoro dla niej sytuacja jest korzystniejsza?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:

Cześć, staram się zrozumieć moją dziewczynę dlatego piszę tutaj - na kobiecym forum. Poza tym wolałbym nie mówić o tym znajomym, żeby uniknąć plotek itd, wiecie jak jest...:-)

Jesteśmy razem 9 miesięcy, ja mam 31 ona 27 i planujemy zamieszkać razem. Na tę chwilę mieszkam sam w mieszkaniu na kredyt , a moja dziewczyna z koleżanką i płaci 1200 za wynajem.
Zaczęliśmy rozmawiać i zaproponowałem, żeby płaciła 600 czyli połowę tego co teraz plus połowę za zakupy spożywcze. I tu pojawia się podejscie, którego nie potrafię zrozumieć. Moja dziewczyna mówi, że "nie będzie mi dokładała do kredytu i poza tym ja więcej zarabiam" i chciałby płacić połowę rachunków.

Jak można sytuację, gdzie ona płaciłaby połowę tego co teraz i ja robiłbym zakupy do domu w 80%, przedstawiać jako "dokładnie do kredytu"? Warto dodać, że moje mieszkanie jest nowsze i nie mieszkałaby z współlokatorą. Po za tym nie ma możliwości znaleźć pokoju za 600 zlotych w mieście w którym mieszkamy.
Jakie znaczenie ma ile zarabiam i jaka jest rata skoro dla niej sytuacja jest korzystniejsza?

No ale wlasciwie to z jakiej paki ona mialaby Ci placic odstepne?
Wylicz jej polowe czynszy, polowe rachunkow i polowe zakupow spozywczych, a nie jakies bawienie sie w odstepne, bo to faktycznie jest dziwne. Przeciez Ty jej nie podnajmujesz pokoju, tylko chcesz, zeby mieszkala z Toba jako Twoja partnerka, no nie?

3

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

Uważam tak samo jak Loka z tym wyliczeniem itd.

Bo to zabrzmiało tak, jakby ona nie miała mieszkać Z TOBĄ jako partnerka, tylko u Ciebie jako podnajmujący, trochę też rozumiem jej tok rozumowania z tym "spłacaniem połowy kredytu". Nie wspominam o dalszych myślach które mi się nasuwają związane z tym tokiem rozumowania.

4

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

Lady Loka ale jakie odstępne? Przeciez napisalem na te chwile płaci 1200 za pokój. Więc zaproponowałem jej połowę tego co płaci teraz więc jest do przodu każdego miesiąca mieszkając w lepszych warunkach i płacą mniej za jedzenie więc o jakim odstepnym mówimy?

5

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:

Lady Loka ale jakie odstępne? Przeciez napisalem na te chwile płaci 1200 za pokój. Więc zaproponowałem jej połowę tego co płaci teraz więc jest do przodu każdego miesiąca mieszkając w lepszych warunkach i płacą mniej za jedzenie więc o jakim odstepnym mówimy?

No to, co Ty jej proponujesz sie nazywa odstepne. Czyli ze ona Tobie placi w zamian za to, ze oferujesz jej miejsce do mieszkania.
Nie rozumiem, czemu nie mozesz faktycznie podzielic sie z nia kosztami czynszu i rachunkow zamiast rzucac jej kwote, ktora nie wiadomo jak jest proporcjonalna do tego wlasnie?

6

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
R_ita napisał/a:

Uważam tak samo jak Loka z tym wyliczeniem itd.

Bo to zabrzmiało tak, jakby ona nie miała mieszkać Z TOBĄ jako partnerka, tylko u Ciebie jako podnajmujący, trochę też rozumiem jej tok rozumowania z tym "spłacaniem połowy kredytu". Nie wspominam o dalszych myślach które mi się nasuwają związane z tym tokiem rozumowania.

No właśnie nie ma żadnych wyliczeń poprostu płaci 600 zlotych mniej I ma lepiej. Normalną cena za pokój to 1000 minimum np w wieloosobowym mieszkaniu także jakby mi ktoś zaproponował mieszkanie za taka cene w takich warunkach to bym brał z pocalowaniem ręki. big_smile

7

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

MosciPan, zgadzam się z wcześniejszymi wypowiedziami. To ile ona płaci za wynajem, to jest jej sprawa, podobnie to ile Ty płacisz za kredyt. Ona nie ma obowiązku dokładać Ci do niego.
Chcesz ją mieć jako współlokatorkę czy partnerkę?
Pół czynszu, rachunków i codziennych wydatków jest jak najbardziej ok.

8 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2021-01-29 12:57:07)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:
R_ita napisał/a:

Uważam tak samo jak Loka z tym wyliczeniem itd.

Bo to zabrzmiało tak, jakby ona nie miała mieszkać Z TOBĄ jako partnerka, tylko u Ciebie jako podnajmujący, trochę też rozumiem jej tok rozumowania z tym "spłacaniem połowy kredytu". Nie wspominam o dalszych myślach które mi się nasuwają związane z tym tokiem rozumowania.

No właśnie nie ma żadnych wyliczeń poprostu płaci 600 zlotych mniej I ma lepiej. Normalną cena za pokój to 1000 minimum np w wieloosobowym mieszkaniu także jakby mi ktoś zaproponował mieszkanie za taka cene w takich warunkach to bym brał z pocalowaniem ręki. big_smile

No ale dlaczego mialaby Ci placic akurat te 600zl? Dlaczego nie moze Ci placic polowy rachunkow, czynszu i oplat codziennych typu spozywka i chemia gospodarcza?
Ogolnie roznica jest taka, ze od obcego to kazdy by wzial taki pokoj czy mieszkanie z pocalowaniem reki.

Tylko Ty nie jestes dla niej obcy. jestes jej partnerem, chcecie razem zamieszkac. Dlaczego ona mialaby Tobie placic tak jakby placila komus obcemu za wynajem pokoju? Nawet jezeli oczekujesz mniej niz ona placi teraz, to to nie jest rozwiazanie na wspolne mieszkanie bedac w zwiazku.

9 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-01-29 12:56:31)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:
R_ita napisał/a:

Uważam tak samo jak Loka z tym wyliczeniem itd.

Bo to zabrzmiało tak, jakby ona nie miała mieszkać Z TOBĄ jako partnerka, tylko u Ciebie jako podnajmujący, trochę też rozumiem jej tok rozumowania z tym "spłacaniem połowy kredytu". Nie wspominam o dalszych myślach które mi się nasuwają związane z tym tokiem rozumowania.

No właśnie nie ma żadnych wyliczeń poprostu płaci 600 zlotych mniej I ma lepiej. Normalną cena za pokój to 1000 minimum np w wieloosobowym mieszkaniu także jakby mi ktoś zaproponował mieszkanie za taka cene w takich warunkach to bym brał z pocalowaniem ręki. big_smile

W ogóle nie zrozumiałeś co napisałam. Naprawdę nie masz pomysłu jakie myśli i skojarzenia może wywoływać twoja propozycja w głowie dziewczyny z którą chcesz budować związek? smile
Bo jak nie to chętnie podrzucę parę pomysłów, to sobie z nią to omówisz i się zdziwisz.

10

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Roxann napisał/a:

MosciPan, zgadzam się z wcześniejszymi wypowiedziami. To ile ona płaci za wynajem, to jest jej sprawa, podobnie to ile Ty płacisz za kredyt. Ona nie ma obowiązku dokładać Ci do niego.
Chcesz ją mieć jako współlokatorkę czy partnerkę?
Pół czynszu, rachunków i codziennych wydatków jest jak najbardziej ok.

No zaraz czyli to ile ona musiałaby płacić gdyby chciała wynajmować(przynajmniej 1000) I mój kredyt to nasze osobne sprawy ale płacenie tylko rachunków to partnerstwo? Dziwna logika muszę przyznać bo co ją to obchodzi mój kredyt ma połowę taniej i lepiej, a czy nie to jest najważniejsze?

11

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:
Roxann napisał/a:

MosciPan, zgadzam się z wcześniejszymi wypowiedziami. To ile ona płaci za wynajem, to jest jej sprawa, podobnie to ile Ty płacisz za kredyt. Ona nie ma obowiązku dokładać Ci do niego.
Chcesz ją mieć jako współlokatorkę czy partnerkę?
Pół czynszu, rachunków i codziennych wydatków jest jak najbardziej ok.

No zaraz czyli to ile ona musiałaby płacić gdyby chciała wynajmować(przynajmniej 1000) I mój kredyt to nasze osobne sprawy ale płacenie tylko rachunków to partnerstwo? Dziwna logika muszę przyznać bo co ją to obchodzi mój kredyt ma połowę taniej i lepiej, a czy nie to jest najważniejsze?

No ale CZEMU mialaby Tobie placic za wynajem mieszkania? CZEMU mialaby placic Ci cos poza rachunkami i czynszem?
Tak! Podzielenie sie stalymi oplatami to jest partnerstwo. Ale wymaganie od drugiej osoby zaplacenia za sam fakt mieszkania razem w domu jednej strony nie jest partnerstwem.

12

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
R_ita napisał/a:
MosciPan napisał/a:
R_ita napisał/a:

Uważam tak samo jak Loka z tym wyliczeniem itd.

Bo to zabrzmiało tak, jakby ona nie miała mieszkać Z TOBĄ jako partnerka, tylko u Ciebie jako podnajmujący, trochę też rozumiem jej tok rozumowania z tym "spłacaniem połowy kredytu". Nie wspominam o dalszych myślach które mi się nasuwają związane z tym tokiem rozumowania.

No właśnie nie ma żadnych wyliczeń poprostu płaci 600 zlotych mniej I ma lepiej. Normalną cena za pokój to 1000 minimum np w wieloosobowym mieszkaniu także jakby mi ktoś zaproponował mieszkanie za taka cene w takich warunkach to bym brał z pocalowaniem ręki. big_smile

W ogóle nie zrozumiałeś co napisałam. Naprawdę nie masz pomysłu jakie myśli i skojarzenia może wywoływać twoja propozycja w głowie dziewczyny z którą chcesz budować związek? smile
Bo jak nie to chętnie podrzucę parę pomysłów, to sobie z nią to omówisz i się zdziwisz.

Proszę powiedz bo nie rozumiem co tu jest do zrozumienia? Ułatwiam jej życie, a nie jesteśmy zareczeni ani małżeństwem więc równie dobrze możemy mieszkać osobno i ona nadal będzie płacić 1200 zamiast połowy.

13

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Lady Loka napisał/a:
MosciPan napisał/a:
Roxann napisał/a:

MosciPan, zgadzam się z wcześniejszymi wypowiedziami. To ile ona płaci za wynajem, to jest jej sprawa, podobnie to ile Ty płacisz za kredyt. Ona nie ma obowiązku dokładać Ci do niego.
Chcesz ją mieć jako współlokatorkę czy partnerkę?
Pół czynszu, rachunków i codziennych wydatków jest jak najbardziej ok.

No zaraz czyli to ile ona musiałaby płacić gdyby chciała wynajmować(przynajmniej 1000) I mój kredyt to nasze osobne sprawy ale płacenie tylko rachunków to partnerstwo? Dziwna logika muszę przyznać bo co ją to obchodzi mój kredyt ma połowę taniej i lepiej, a czy nie to jest najważniejsze?

No ale CZEMU mialaby Tobie placic za wynajem mieszkania? CZEMU mialaby placic Ci cos poza rachunkami i czynszem?
Tak! Podzielenie sie stalymi oplatami to jest partnerstwo. Ale wymaganie od drugiej osoby zaplacenia za sam fakt mieszkania razem w domu jednej strony nie jest partnerstwem.

Bo każdy człowiek, który chce wynajmować mieszkanie musi za to płacić? Gdyby sytuacja była odwrotna mi by było głupio płacić np 300-400 za mieszkanie gdzieś, kiedy wiem że normalnie misialbym płacić ponad 2 razy więcej. Po prostu źle bym się czuł w takiej sytuacji ale to ja...

14

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

Autorze, podsumowując:

Wszystko, co korzystne i wygodne dla kobiety, to jest partnerstwo.
Cała reszta - chamstwo i męski szowinizm.

Jedyne zastrzeżenie, jakie mam do tej sytuacji jest takie, że propozycja płacenia jakiejś kwoty za mieszkanie powinna wyjść od dziewczyny- zwykła przyzwoitość by tego nakazywała.

Znamienne, że żadna z przedmówczyń nie odniosła się do argumentu ''ty więcej zarabiasz''. Bo to też świetny prognostyk na przyszłość, co do roszczeń i oczekiwań.

Drogi Autorze, ciesz się, że już teraz przekonujesz się, że masz za wybrankę cwaniarę zainteresowaną życiem na cudzy koszt. Nie spodziewaj się, zmiany. Masz w opcjach tylko przyjąć to do wiadomości, ale poszukać kobiety o zdrowym podejściu do życia.

15 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2021-01-29 13:26:36)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
MosciPan napisał/a:

No zaraz czyli to ile ona musiałaby płacić gdyby chciała wynajmować(przynajmniej 1000) I mój kredyt to nasze osobne sprawy ale płacenie tylko rachunków to partnerstwo? Dziwna logika muszę przyznać bo co ją to obchodzi mój kredyt ma połowę taniej i lepiej, a czy nie to jest najważniejsze?

No ale CZEMU mialaby Tobie placic za wynajem mieszkania? CZEMU mialaby placic Ci cos poza rachunkami i czynszem?
Tak! Podzielenie sie stalymi oplatami to jest partnerstwo. Ale wymaganie od drugiej osoby zaplacenia za sam fakt mieszkania razem w domu jednej strony nie jest partnerstwem.

Bo każdy człowiek, który chce wynajmować mieszkanie musi za to płacić? Gdyby sytuacja była odwrotna mi by było głupio płacić np 300-400 za mieszkanie gdzieś, kiedy wiem że normalnie misialbym płacić ponad 2 razy więcej. Po prostu źle bym się czuł w takiej sytuacji ale to ja...

No to powiedz jej, ze to nie tak, ze ona z Toba zamieszka, tylko ze Ty wynajmiesz jej miejsce w swoim mieszkaniu.
To jest roznica. Zwlaszcza roznica jak sie jest w zwiazku.

Noben, ja sie nie zgadzam. Powiedzialabym dokladnie to samo gdyby kredyt placila kobieta, a wspolne zamieszkanie zaproponowala facetowi.
Przeciez ona mu powiezdziala, ze zaplaci polowe rachunkow i bedzie dokladac sie do zycia. Wiec to nie jest tak, ze to jakas wielka cwaniara.

Nie odnosze sie do kwestii zarabiania, bo nie wiem jak to sie ma do tematu. To on wzial kredyt, to on ma swoje mieszkanie. Czy ona bedzie z nim mieszkac czy nie to i tak on ten kredyt bedzie placil. Gdyby ona oczekiwala, ze on bedzie placil za wszystko, a ona bedzie tylko siedziec i pachniec to tak. Ale ona chce normalnie dorzucac sie do kosztow biezacych. Tak to zreszta dziala jak ludzie maja mieszkanie i kredyt juz jest splacony.
Bo np. sytuacja: ja mam wlasne mieszkanie, bez kredytu. Zapraszam do wspolnego zamieszkania partnera i oczekuje nie wiadomo z jakiego powodu, ze on bedzie mi placil za podnajecie miejsca w mieszkaniu. To NIE jest partnerstwo. Bo nie wiem z jakiej paki ta kwota. Jakbym wziela kogos obcego to spoko. Ale jak mam najblizsza osobe?

16 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-01-29 13:26:47)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:
R_ita napisał/a:
MosciPan napisał/a:

No właśnie nie ma żadnych wyliczeń poprostu płaci 600 zlotych mniej I ma lepiej. Normalną cena za pokój to 1000 minimum np w wieloosobowym mieszkaniu także jakby mi ktoś zaproponował mieszkanie za taka cene w takich warunkach to bym brał z pocalowaniem ręki. big_smile

W ogóle nie zrozumiałeś co napisałam. Naprawdę nie masz pomysłu jakie myśli i skojarzenia może wywoływać twoja propozycja w głowie dziewczyny z którą chcesz budować związek? smile
Bo jak nie to chętnie podrzucę parę pomysłów, to sobie z nią to omówisz i się zdziwisz.

Proszę powiedz bo nie rozumiem co tu jest do zrozumienia? Ułatwiam jej życie, a nie jesteśmy zareczeni ani małżeństwem więc równie dobrze możemy mieszkać osobno i ona nadal będzie płacić 1200 zamiast połowy.

Zaproponuję kilka motywów, a ty potem do niej idź i się zapytaj JEJ skąd taki odbiór twojej propozycji i dlaczego mogło to ją nawet dotknąć:

1. Zaproponowałeś jej korzystny układ i korzystne rozwiązanie finansowe dla jej bytu, a nie wspólne mieszkanie jako para. Czyli: mogło ją zaboleć, że nie proponujesz jej wspólnego życia jako partner z partnerką a jedynie korzystny układ.
2. Zasugerowałeś mało świadomie, że będzie mieszkać u CIEBIE a nie z Tobą, czyli znowu: układ a nie budowanie związku.
3. Mogłeś w niej zachwiać pewność co do twojego stosunku do waszego związku i tego, co stanowi jego fundament jak i jakie są rokowania na przyszłość skoro taką postawę masz (tu mi się nie chce rozwijać nawet i pewnie mało Cię to interesuje).
4. Sugerowanie odgórnej kwoty a nie jasnych wyliczeń dla czynszu i mediów to nic innego jak spłata połowy kredytu. Właśnie, to twój kredyt. Ona mieszkając U CIEBIE (bo to jej zaproponowałeś, a nie z Tobą) nie ma żadnych praw do tego mieszkania więc powinna płacić za to co faktycznie zużywa: połowę mediów, połowę spożywki i chemii, połowę rachunków/czynszu itd.
5. Przy opcji którą ty proponujesz, to najlepiej jej jeszcze sporządź umowę najmu z warunkami na których może tam przebywać bo wszak byłaby podnajmującym a nie partnerem do budowania wspólnej przyszłości któremu zaproponowałeś dzielenie codzienności pod jednym dachem.

A najlepiej to ty jej po prostu zapytaj dlaczego uznała, że twoja propozycja to jak spłata połowy kredytu. Nie będzie nic złego w twojej propozycji jeśli to sensownie uzasadnisz i wtedy niech Ci daje to 600,00. Ale skonfrontujcie swoje toki rozumowania po prostu. Tym bardziej, że ona nie zamierza żyć za twoje, jej się nie podoba tylko twoje rozwiązanie tego.

17 Ostatnio edytowany przez MosciPan (2021-01-29 13:36:14)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
noben napisał/a:

Autorze, podsumowując:

Wszystko, co korzystne i wygodne dla kobiety, to jest partnerstwo.
Cała reszta - chamstwo i męski szowinizm.

Jedyne zastrzeżenie, jakie mam do tej sytuacji jest takie, że propozycja płacenia jakiejś kwoty za mieszkanie powinna wyjść od dziewczyny- zwykła przyzwoitość by tego nakazywała.

Znamienne, że żadna z przedmówczyń nie odniosła się do argumentu ''ty więcej zarabiasz''. Bo to też świetny prognostyk na przyszłość, co do roszczeń i oczekiwań.

Drogi Autorze, ciesz się, że już teraz przekonujesz się, że masz za wybrankę cwaniarę zainteresowaną życiem na cudzy koszt. Nie spodziewaj się, zmiany. Masz w opcjach tylko przyjąć to do wiadomości, ale poszukać kobiety o zdrowym podejściu do życia.

No nic raczej nie wskazywało na rozczeniową postawę chociaż nie zwracałem na to uwagi - teraz zacznę. Szczerze mówiąc to gdyby powiedziała super dzięki będę miała teraz lżej bo mniej zapłacę za wynajem, to rozważałbym żeby nie płaciła nic bo mnie to 600 nie zbawi szczerze mówiąc. Ale teraz to wszystko mieni się w innych barwach że tak powiem big_smile

18

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Lady Loka napisał/a:
MosciPan napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No ale CZEMU mialaby Tobie placic za wynajem mieszkania? CZEMU mialaby placic Ci cos poza rachunkami i czynszem?
Tak! Podzielenie sie stalymi oplatami to jest partnerstwo. Ale wymaganie od drugiej osoby zaplacenia za sam fakt mieszkania razem w domu jednej strony nie jest partnerstwem.

Bo każdy człowiek, który chce wynajmować mieszkanie musi za to płacić? Gdyby sytuacja była odwrotna mi by było głupio płacić np 300-400 za mieszkanie gdzieś, kiedy wiem że normalnie misialbym płacić ponad 2 razy więcej. Po prostu źle bym się czuł w takiej sytuacji ale to ja...

No to powiedz jej, ze to nie tak, ze ona z Toba zamieszka, tylko ze Ty wynajmiesz jej miejsce w swoim mieszkaniu.
To jest roznica. Zwlaszcza roznica jak sie jest w zwiazku.

Noben, ja sie nie zgadzam. Powiedzialabym dokladnie to samo gdyby kredyt placila kobieta, a wspolne zamieszkanie zaproponowala facetowi.
Przeciez ona mu powiezdziala, ze zaplaci polowe rachunkow i bedzie dokladac sie do zycia. Wiec to nie jest tak, ze to jakas wielka cwaniara.

Nie odnosze sie do kwestii zarabiania, bo nie wiem jak to sie ma do tematu. To on wzial kredyt, to on ma swoje mieszkanie. Czy ona bedzie z nim mieszkac czy nie to i tak on ten kredyt bedzie placil. Gdyby ona oczekiwala, ze on bedzie placil za wszystko, a ona bedzie tylko siedziec i pachniec to tak. Ale ona chce normalnie dorzucac sie do kosztow biezacych. Tak to zreszta dziala jak ludzie maja mieszkanie i kredyt juz jest splacony.
Bo np. sytuacja: ja mam wlasne mieszkanie, bez kredytu. Zapraszam do wspolnego zamieszkania partnera i oczekuje nie wiadomo z jakiego powodu, ze on bedzie mi placil za podnajecie miejsca w mieszkaniu. To NIE jest partnerstwo. Bo nie wiem z jakiej paki ta kwota. Jakbym wziela kogos obcego to spoko. Ale jak mam najblizsza osobe?

To w takim razie gdyby mieszkanie było wynajmowane kwota 600 byłaby akceptowalna?
To trochę tak wygląda jakby ktoś mówił: "jestem skłonna zapłacić za pokój 1200 obcej sobie ale tobie 600 to nie bo to Twój kredyt" - niech będzie, że to partnerstwo.

19

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

MosciPan, a tak serio, to ile by ją wynosiła ta połowa rachunków bez tych 600 zł i bez kasy na jedzenie itd.?

20

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:

Po za tym nie ma możliwości znaleźć pokoju za 600 zlotych w mieście w którym mieszkamy.
Jakie znaczenie ma ile zarabiam i jaka jest rata skoro dla niej sytuacja jest korzystniejsza?

Łaski to jej nie robisz. W Warszawie aktualnie bez większego problemu można znaleźć pokoje za 600zł.

Cwaniak się znalazł, który chce wynająć pokój swojej dziewczynie ha ha big_smile

To może zróbcie tak: wynajmijcie wspólnie inne mieszkanie, a to swoje wynajmij. Nie będziesz się czuł stratny xD

21

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
R_ita napisał/a:
MosciPan napisał/a:
R_ita napisał/a:

W ogóle nie zrozumiałeś co napisałam. Naprawdę nie masz pomysłu jakie myśli i skojarzenia może wywoływać twoja propozycja w głowie dziewczyny z którą chcesz budować związek? smile
Bo jak nie to chętnie podrzucę parę pomysłów, to sobie z nią to omówisz i się zdziwisz.

Proszę powiedz bo nie rozumiem co tu jest do zrozumienia? Ułatwiam jej życie, a nie jesteśmy zareczeni ani małżeństwem więc równie dobrze możemy mieszkać osobno i ona nadal będzie płacić 1200 zamiast połowy.

Zaproponuję kilka motywów, a ty potem do niej idź i się zapytaj JEJ skąd taki odbiór twojej propozycji i dlaczego mogło to ją nawet dotknąć:

1. Zaproponowałeś jej korzystny układ i korzystne rozwiązanie finansowe dla jej bytu, a nie wspólne mieszkanie jako para. Czyli: mogło ją zaboleć, że nie proponujesz jej wspólnego życia jako partner z partnerką a jedynie korzystny układ.
2. Zasugerowałeś mało świadomie, że będzie mieszkać u CIEBIE a nie z Tobą, czyli znowu: układ a nie budowanie związku.
3. Mogłeś w niej zachwiać pewność co do twojego stosunku do waszego związku i tego, co stanowi jego fundament jak i jakie są rokowania na przyszłość skoro taką postawę masz (tu mi się nie chce rozwijać nawet i pewnie mało Cię to interesuje).
4. Sugerowanie odgórnej kwoty a nie jasnych wyliczeń dla czynszu i mediów to nic innego jak spłata połowy kredytu. Właśnie, to twój kredyt. Ona mieszkając U CIEBIE (bo to jej zaproponowałeś, a nie z Tobą) nie ma żadnych praw do tego mieszkania więc powinna płacić za to co faktycznie zużywa: połowę mediów, połowę spożywki i chemii, połowę rachunków/czynszu itd.
5. Przy opcji którą ty proponujesz, to najlepiej jej jeszcze sporządź umowę najmu z warunkami na których może tam przebywać bo wszak byłaby podnajmującym a nie partnerem do budowania wspólnej przyszłości któremu zaproponowałeś dzielenie codzienności pod jednym dachem.

A najlepiej to ty jej po prostu zapytaj dlaczego uznała, że twoja propozycja to jak spłata połowy kredytu. Nie będzie nic złego w twojej propozycji jeśli to sensownie uzasadnisz i wtedy niech Ci daje to 600,00. Ale skonfrontujcie swoje toki rozumowania po prostu. Tym bardziej, że ona nie zamierza żyć za twoje, jej się nie podoba tylko twoje rozwiązanie tego.

Przyznaję, że z punktu widzenia budowania zaufania nie wygląda to dobrze. Ale tak jak pisałem wcześniej czy sytuacja byłaby ok gdyby to nie było moje mieszkanie tylko wynajem? Bo jeśli tak trochę dziwne myślenie, że obcy niech ma na kredyt ale Ty moj chlopaku ani złotówki bo to TWOJ kredyt. Ps chciałbym żeby 600 na miesiąc to była połowa raty big_smile

22

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

@MosciPan ... uważaj czyich rad słuchasz. Są przeciwne jak widzisz...

Ja bym powiedział dziewczynie "zamieszkaj ze mną, ale jedzeniem, czynszem, mediami musimy się podzielić, bo Ty masz swój budżet, ja mam swój".

Jeśli Ty zarabiasz dużo, a ona mało, to płaciłbym ten czynsz sam... w końcu teraz i tak musisz płacić.
A to co razem zużywacie (media, jedzenie) pół na pół.

23

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Roxann napisał/a:

MosciPan, a tak serio, to ile by ją wynosiła ta połowa rachunków bez tych 600 zł i bez kasy na jedzenie itd.?

Z 400 myślę może mniej.

24 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-01-29 13:57:27)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:
R_ita napisał/a:
MosciPan napisał/a:

Proszę powiedz bo nie rozumiem co tu jest do zrozumienia? Ułatwiam jej życie, a nie jesteśmy zareczeni ani małżeństwem więc równie dobrze możemy mieszkać osobno i ona nadal będzie płacić 1200 zamiast połowy.

Zaproponuję kilka motywów, a ty potem do niej idź i się zapytaj JEJ skąd taki odbiór twojej propozycji i dlaczego mogło to ją nawet dotknąć:

1. Zaproponowałeś jej korzystny układ i korzystne rozwiązanie finansowe dla jej bytu, a nie wspólne mieszkanie jako para. Czyli: mogło ją zaboleć, że nie proponujesz jej wspólnego życia jako partner z partnerką a jedynie korzystny układ.
2. Zasugerowałeś mało świadomie, że będzie mieszkać u CIEBIE a nie z Tobą, czyli znowu: układ a nie budowanie związku.
3. Mogłeś w niej zachwiać pewność co do twojego stosunku do waszego związku i tego, co stanowi jego fundament jak i jakie są rokowania na przyszłość skoro taką postawę masz (tu mi się nie chce rozwijać nawet i pewnie mało Cię to interesuje).
4. Sugerowanie odgórnej kwoty a nie jasnych wyliczeń dla czynszu i mediów to nic innego jak spłata połowy kredytu. Właśnie, to twój kredyt. Ona mieszkając U CIEBIE (bo to jej zaproponowałeś, a nie z Tobą) nie ma żadnych praw do tego mieszkania więc powinna płacić za to co faktycznie zużywa: połowę mediów, połowę spożywki i chemii, połowę rachunków/czynszu itd.
5. Przy opcji którą ty proponujesz, to najlepiej jej jeszcze sporządź umowę najmu z warunkami na których może tam przebywać bo wszak byłaby podnajmującym a nie partnerem do budowania wspólnej przyszłości któremu zaproponowałeś dzielenie codzienności pod jednym dachem.

A najlepiej to ty jej po prostu zapytaj dlaczego uznała, że twoja propozycja to jak spłata połowy kredytu. Nie będzie nic złego w twojej propozycji jeśli to sensownie uzasadnisz i wtedy niech Ci daje to 600,00. Ale skonfrontujcie swoje toki rozumowania po prostu. Tym bardziej, że ona nie zamierza żyć za twoje, jej się nie podoba tylko twoje rozwiązanie tego.

Przyznaję, że z punktu widzenia budowania zaufania nie wygląda to dobrze. Ale tak jak pisałem wcześniej czy sytuacja byłaby ok gdyby to nie było moje mieszkanie tylko wynajem? Bo jeśli tak trochę dziwne myślenie, że obcy niech ma na kredyt ale Ty moj chlopaku ani złotówki bo to TWOJ kredyt. Ps chciałbym żeby 600 na miesiąc to była połowa raty big_smile

No właśnie MościPanie wbrew pozorom ma. Może to głupie ale ma. Bo jeśli wynajmowalibyście wspólnie mieszkanie to bylibyście tam na tych samych zasadach i mielibyście takie same prawa (czyli w sumie żadne) ale oboje RÓWNE. Nie tworzyłaby się między wami żadna zależność ani na tle finansowym ani bytowym ani w ogóle żadnym. To komfort psychiczny dla partnerki/partnera. Mieszkając w mieszkaniu, które jest Twoje (no dobra, banku) już stawia ją w pozycji pewnej zależności co może ją psychicznie uwierać. Wykładając konkretną kwotę, którą chcesz pokryć pół raty kredytu to... tak, to spłacanie twojego kredytu a nie koszty jej życia w twoim mieszkaniu. Słowa i takie niuanse tworzą rzeczywistość. Ona nie chce żyć na twój koszt przecież. Więc połowa kosztów czynszu,mediów,spożywki,chemii itd. jest najzdrowszym rozwiązaniem. To nie jest pasożytnictwo. Pasożytnictwem by było wtedy, jakby chciała za darmoszkę. A ona nie chce.

25

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
M!ri napisał/a:
MosciPan napisał/a:

Po za tym nie ma możliwości znaleźć pokoju za 600 zlotych w mieście w którym mieszkamy.
Jakie znaczenie ma ile zarabiam i jaka jest rata skoro dla niej sytuacja jest korzystniejsza?

Łaski to jej nie robisz. W Warszawie aktualnie bez większego problemu można znaleźć pokoje za 600zł.

Cwaniak się znalazł, który chce wynająć pokój swojej dziewczynie ha ha big_smile

To może zróbcie tak: wynajmijcie wspólnie inne mieszkanie, a to swoje wynajmij. Nie będziesz się czuł stratny xD

Pewnie, że można w mieszkaniu 5 osobowym super opcja big_smile no nie poprostu niech ona mieszka za 1200 dalej to nie będzie się czuła stratna albo że nie daj Bóg dołożyła mi 100 zlotych do kredytu XD

26 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2021-01-29 13:58:36)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
MosciPan napisał/a:

Bo każdy człowiek, który chce wynajmować mieszkanie musi za to płacić? Gdyby sytuacja była odwrotna mi by było głupio płacić np 300-400 za mieszkanie gdzieś, kiedy wiem że normalnie misialbym płacić ponad 2 razy więcej. Po prostu źle bym się czuł w takiej sytuacji ale to ja...

No to powiedz jej, ze to nie tak, ze ona z Toba zamieszka, tylko ze Ty wynajmiesz jej miejsce w swoim mieszkaniu.
To jest roznica. Zwlaszcza roznica jak sie jest w zwiazku.

Noben, ja sie nie zgadzam. Powiedzialabym dokladnie to samo gdyby kredyt placila kobieta, a wspolne zamieszkanie zaproponowala facetowi.
Przeciez ona mu powiezdziala, ze zaplaci polowe rachunkow i bedzie dokladac sie do zycia. Wiec to nie jest tak, ze to jakas wielka cwaniara.

Nie odnosze sie do kwestii zarabiania, bo nie wiem jak to sie ma do tematu. To on wzial kredyt, to on ma swoje mieszkanie. Czy ona bedzie z nim mieszkac czy nie to i tak on ten kredyt bedzie placil. Gdyby ona oczekiwala, ze on bedzie placil za wszystko, a ona bedzie tylko siedziec i pachniec to tak. Ale ona chce normalnie dorzucac sie do kosztow biezacych. Tak to zreszta dziala jak ludzie maja mieszkanie i kredyt juz jest splacony.
Bo np. sytuacja: ja mam wlasne mieszkanie, bez kredytu. Zapraszam do wspolnego zamieszkania partnera i oczekuje nie wiadomo z jakiego powodu, ze on bedzie mi placil za podnajecie miejsca w mieszkaniu. To NIE jest partnerstwo. Bo nie wiem z jakiej paki ta kwota. Jakbym wziela kogos obcego to spoko. Ale jak mam najblizsza osobe?

To w takim razie gdyby mieszkanie było wynajmowane kwota 600 byłaby akceptowalna?
To trochę tak wygląda jakby ktoś mówił: "jestem skłonna zapłacić za pokój 1200 obcej sobie ale tobie 600 to nie bo to Twój kredyt" - niech będzie, że to partnerstwo.

Tak, bo bralaby je od obcej osoby, wiec to oczywiste, ze sie placi za mieszkanie.
Tak samo jak gdyby wynajmowalibyscie razem mieszkanie od kogos, to podzielilibyscie sie kosztami.

Tu nie chodzi o sam fakt roznicy miedzy 1200 a 600zl. Tylko o to, ze mnie przez glowe nie przechodzi to, ze Ty wymagasz od niej jakiejkolwiek kwoty za to, ze ona bedzie z Toba mieszkac. I to ma sie nijak do pojecia partnerstwa, bo ja dalej nie wiem czemu ona mialaby placic cos dodatkowego za to, ze chce zamieszkac ze swoim partnerem.
Chyba, ze uwazasz, ze podnajmujesz jej miejsce w mieszkaniu, ale w takim wypadku po prostu jej o tym powiedz. Bo zadna kobieta majac propozycje zamieszkania wspolnie z facetem nie wpadnie na to, ze facet chce po prostu wynajac jej mieszkanie i miec z tego przychody.


Swoja droga dalej nie powiedziales czemu nie chcesz sie zgodzic na to, zeby ona placila polowe oplat stalych zamiast tego.
Wlasciwie to tak poki co to Ty wydajesz sie mega interesownym czlowiekiem i jezeli do wszystkiego masz takie podejscie, to ja sie jej nie dziwie, ze jest ostrozna.



Gary - ale tu o to wlasnie chodzi, ze ona woli podzielic oplaty na pol i placic oplaty, a on chce od niej kasy za sam fakt, ze u niego mieszka. Czyli de facto odstepne.

27 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-01-29 14:02:56)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:
Roxann napisał/a:

MosciPan, a tak serio, to ile by ją wynosiła ta połowa rachunków bez tych 600 zł i bez kasy na jedzenie itd.?

Z 400 myślę może mniej.

Czyli 600+400=1000. Za tysiaka spokojnie niezły pokój można nawet w Wawie wynająć (nie wiem czy jakieś miasto jest droższe ), a przecież nie trzeba koniecznie mieszkać w samym centrum. Piszesz, że ona teraz płaci 1200 czyli rozumiem, że razem z koleżanką 2400 więc zapewne z czynszem i opłatami bo to naprawdę spora kwota jak za 2-pokojowe mieszkanie. Chyba, że z koleżanką płacą 1200+czynsz bo takie mieszkania (kawalerki) tym bardziej teraz można spokojnie znaleźć. Fakt, że na obrzeżach lub nie w bardzo wysokim standardzie ale jednak.
Czyli wytłumacz, w jaki sposób ułatwiasz jej życie i na czym to partnerstwo polega?

28 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-01-29 14:12:35)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

Twoje mieszkanie Autorze nawet jak zostaniecie małżeństwem i dziewczyna zgodzi się płacić te 600 zł nigdy nie będzie jej mieszkaniem ( chyba że po Twojej śmierci)
nie nabywa nawet jak sporządzisz jakąś umowę żadnych praw współwłasności do tego mieszkania co najwyżej w razie rozwodu może domagać się zwrotu kosztów poniesionych przy remontach ( a raczej ułamka po odliczeniach amortyzacji tychże).
Z jej punktu widzenia te 600 zł to jest partycypowaniem w kosztach Twojego kredytu nie nabywając żadnych praw do współwłasności,bo niby jak .Twoja dobra wola jak byś jej oddał w razie rozstania kasę za wespół spłacanie Twojego kredytu za Twoje mieszkanie,dziewczyna się zabezpiecza inwestowanie w Twój kredyt - obojętnie jak to nazwać i sklasyfikować nie jest w jej interesie ,bo na przyszłość nic jej nie daje dalej nie ma żadnych praw do mieszkania,mniejsze ponoszone  koszty  teraz przez nią nie przeważają nad myśleniem o  korzyściach w dalszym wspólnym życiu w nie jej mieszkaniu z Tobą .
To stwierdzenie że "ty więcej zarabiasz " jest trochę dziwne,trochę roszczeniowe i nie, ale jednocześnie z sensem i bez sensu, może świadczyć o tym że ona czuje się słabsza i na gorszej pozycji w związku,oraz może też świadczyć o obawach tej dziewczyny że będzie na Twojej łasce, jej chwilowa korzyść z tego układu 600 + może wydawać się jej pozorna ,ale nic jej nie da w razie rozstania - kalkuluje po prostu.

29

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
R_ita napisał/a:
MosciPan napisał/a:
R_ita napisał/a:

Zaproponuję kilka motywów, a ty potem do niej idź i się zapytaj JEJ skąd taki odbiór twojej propozycji i dlaczego mogło to ją nawet dotknąć:

1. Zaproponowałeś jej korzystny układ i korzystne rozwiązanie finansowe dla jej bytu, a nie wspólne mieszkanie jako para. Czyli: mogło ją zaboleć, że nie proponujesz jej wspólnego życia jako partner z partnerką a jedynie korzystny układ.
2. Zasugerowałeś mało świadomie, że będzie mieszkać u CIEBIE a nie z Tobą, czyli znowu: układ a nie budowanie związku.
3. Mogłeś w niej zachwiać pewność co do twojego stosunku do waszego związku i tego, co stanowi jego fundament jak i jakie są rokowania na przyszłość skoro taką postawę masz (tu mi się nie chce rozwijać nawet i pewnie mało Cię to interesuje).
4. Sugerowanie odgórnej kwoty a nie jasnych wyliczeń dla czynszu i mediów to nic innego jak spłata połowy kredytu. Właśnie, to twój kredyt. Ona mieszkając U CIEBIE (bo to jej zaproponowałeś, a nie z Tobą) nie ma żadnych praw do tego mieszkania więc powinna płacić za to co faktycznie zużywa: połowę mediów, połowę spożywki i chemii, połowę rachunków/czynszu itd.
5. Przy opcji którą ty proponujesz, to najlepiej jej jeszcze sporządź umowę najmu z warunkami na których może tam przebywać bo wszak byłaby podnajmującym a nie partnerem do budowania wspólnej przyszłości któremu zaproponowałeś dzielenie codzienności pod jednym dachem.

A najlepiej to ty jej po prostu zapytaj dlaczego uznała, że twoja propozycja to jak spłata połowy kredytu. Nie będzie nic złego w twojej propozycji jeśli to sensownie uzasadnisz i wtedy niech Ci daje to 600,00. Ale skonfrontujcie swoje toki rozumowania po prostu. Tym bardziej, że ona nie zamierza żyć za twoje, jej się nie podoba tylko twoje rozwiązanie tego.

Przyznaję, że z punktu widzenia budowania zaufania nie wygląda to dobrze. Ale tak jak pisałem wcześniej czy sytuacja byłaby ok gdyby to nie było moje mieszkanie tylko wynajem? Bo jeśli tak trochę dziwne myślenie, że obcy niech ma na kredyt ale Ty moj chlopaku ani złotówki bo to TWOJ kredyt. Ps chciałbym żeby 600 na miesiąc to była połowa raty big_smile

No właśnie MościPanie wbrew pozorom ma. Może to głupie ale ma. Bo jeśli wynajmowalibyście wspólnie mieszkanie to bylibyście tam na tych samych zasadach i mielibyście takie same prawa (czyli w sumie żadne) ale oboje RÓWNE. Nie tworzyłaby się między wami żadna zależność ani na tle finansowym ani bytowym ani w ogóle żadnym. To komfort psychiczny dla partnerki/partnera. Mieszkając w mieszkaniu, które jest Twoje (no dobra, banku) już stawia ją w pozycji pewnej zależności co może ją psychicznie uwierać. Wykładając konkretną kwotę, którą chcesz pokryć pół raty kredytu to... tak, to spłacanie twojego kredytu a nie koszty jej życia w twoim mieszkaniu. Słowa i takie niuanse tworzą rzeczywistość. Ona nie chce żyć na twój koszt przecież. Więc połowa kosztów czynszu,mediów,spożywki,chemii itd. jest najzdrowszym rozwiązaniem. To nie jest pasożytnictwo. Pasożytnictwem by było wtedy, jakby chciała za darmoszkę. A ona nie chce.

Czyli generalnie masz nie miec lepiej ode mnie bo bede sie czuła gorzej no ok big_smile A tak serio to zgadzam sie niestety słuszne uwagi co do równowagi w związku .

30 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-01-29 14:16:15)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

Generalnie Loka ma rację- jesteś bardzo interesowny skoro z tego co napisałam wyciągnąłeś uwagę "generalnie masz nie miec lepiej ode mnie bo bede sie czuła gorzej no ok". Niby śmieszki... ALE chyba wcale nie.
Nie próbujesz się wykazać ani odrobiną zrozumienia odmiennej postawy i odmiennego postrzegania pewnych kwestii ani odczuć z tym związanych, a to nie świadczy fajnie o Twoim stosunku do tej dziewczyny.
Rozumiałabym Cię gdyby panna chciała żyć za Twoje. Ale przecież kurna, nie chce.

31 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-01-29 14:22:51)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:

Jesteśmy razem 9 miesięcy, ja mam 31 ona 27 i planujemy zamieszkać razem. Na tę chwilę mieszkam sam w mieszkaniu na kredyt , a moja dziewczyna z koleżanką i płaci 1200 za wynajem.
Zaczęliśmy rozmawiać i zaproponowałem, żeby płaciła 600 czyli połowę tego co teraz plus połowę za zakupy spożywcze. I tu pojawia się podejscie, którego nie potrafię zrozumieć. Moja dziewczyna mówi, że "nie będzie mi dokładała do kredytu i poza tym ja więcej zarabiam" i chciałby płacić połowę rachunków.

Czytając jeszcze raz powyższe mam wątpliwości czy przypadkiem nie doszło do (zbędnego?) nieporozumienia.
Bo sporo Autor pisze, że chciałby by płaciła 600 zł + połowa za jedzenia, natomiast ona chce połowę rachunków, które jak sam napisał wyniosłyby 400 zł, to czy rzeczywiście problem rozbija o te 200? Czy o 1000? Bo jak o 200 to może wystarczyłoby inaczej to zakomunikować i jasno przedstawić co w tych 600 mieści.

32

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Lady Loka napisał/a:
MosciPan napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No to powiedz jej, ze to nie tak, ze ona z Toba zamieszka, tylko ze Ty wynajmiesz jej miejsce w swoim mieszkaniu.
To jest roznica. Zwlaszcza roznica jak sie jest w zwiazku.

Noben, ja sie nie zgadzam. Powiedzialabym dokladnie to samo gdyby kredyt placila kobieta, a wspolne zamieszkanie zaproponowala facetowi.
Przeciez ona mu powiezdziala, ze zaplaci polowe rachunkow i bedzie dokladac sie do zycia. Wiec to nie jest tak, ze to jakas wielka cwaniara.

Nie odnosze sie do kwestii zarabiania, bo nie wiem jak to sie ma do tematu. To on wzial kredyt, to on ma swoje mieszkanie. Czy ona bedzie z nim mieszkac czy nie to i tak on ten kredyt bedzie placil. Gdyby ona oczekiwala, ze on bedzie placil za wszystko, a ona bedzie tylko siedziec i pachniec to tak. Ale ona chce normalnie dorzucac sie do kosztow biezacych. Tak to zreszta dziala jak ludzie maja mieszkanie i kredyt juz jest splacony.
Bo np. sytuacja: ja mam wlasne mieszkanie, bez kredytu. Zapraszam do wspolnego zamieszkania partnera i oczekuje nie wiadomo z jakiego powodu, ze on bedzie mi placil za podnajecie miejsca w mieszkaniu. To NIE jest partnerstwo. Bo nie wiem z jakiej paki ta kwota. Jakbym wziela kogos obcego to spoko. Ale jak mam najblizsza osobe?

To w takim razie gdyby mieszkanie było wynajmowane kwota 600 byłaby akceptowalna?
To trochę tak wygląda jakby ktoś mówił: "jestem skłonna zapłacić za pokój 1200 obcej sobie ale tobie 600 to nie bo to Twój kredyt" - niech będzie, że to partnerstwo.

Tak, bo bralaby je od obcej osoby, wiec to oczywiste, ze sie placi za mieszkanie.
Tak samo jak gdyby wynajmowalibyscie razem mieszkanie od kogos, to podzielilibyscie sie kosztami.

Tu nie chodzi o sam fakt roznicy miedzy 1200 a 600zl. Tylko o to, ze mnie przez glowe nie przechodzi to, ze Ty wymagasz od niej jakiejkolwiek kwoty za to, ze ona bedzie z Toba mieszkac. I to ma sie nijak do pojecia partnerstwa, bo ja dalej nie wiem czemu ona mialaby placic cos dodatkowego za to, ze chce zamieszkac ze swoim partnerem.
Chyba, ze uwazasz, ze podnajmujesz jej miejsce w mieszkaniu, ale w takim wypadku po prostu jej o tym powiedz. Bo zadna kobieta majac propozycje zamieszkania wspolnie z facetem nie wpadnie na to, ze facet chce po prostu wynajac jej mieszkanie i miec z tego przychody.


Swoja droga dalej nie powiedziales czemu nie chcesz sie zgodzic na to, zeby ona placila polowe oplat stalych zamiast tego.
Wlasciwie to tak poki co to Ty wydajesz sie mega interesownym czlowiekiem i jezeli do wszystkiego masz takie podejscie, to ja sie jej nie dziwie, ze jest ostrozna.



Gary - ale tu o to wlasnie chodzi, ze ona woli podzielic oplaty na pol i placic oplaty, a on chce od niej kasy za sam fakt, ze u niego mieszka. Czyli de facto odstepne.

Po pierwsze to narazie raz o tym rozmawialiśmy i ot tak rzuciłem kwotę która wydawała (I nadal wydaje) sprawiedliwa biorąc pod uwage, że nie jestesmy małżeństwem nie mamy dzieci itd dlatego narazie było żadnych decyzji.
"Wymagam kwoty za to że ona będzie że mną mieszkać"?? To tak brzmi jakbym miał dziękować, że ona w ogóle się zgodziła XD

Jak bym powiedział że ma płacić połowę kredytu to rozumiem ale mieszkanie za tak mała kwotę nazywasz przychodem? Sorry ale zła woła z Twojej strony.

Jak ja jestem interesowny to moja dziewczyna też bo wszystko przeliczyła I mimo że zyskuje to za mało według niej.

33

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
MosciPan napisał/a:

To w takim razie gdyby mieszkanie było wynajmowane kwota 600 byłaby akceptowalna?
To trochę tak wygląda jakby ktoś mówił: "jestem skłonna zapłacić za pokój 1200 obcej sobie ale tobie 600 to nie bo to Twój kredyt" - niech będzie, że to partnerstwo.

Tak, bo bralaby je od obcej osoby, wiec to oczywiste, ze sie placi za mieszkanie.
Tak samo jak gdyby wynajmowalibyscie razem mieszkanie od kogos, to podzielilibyscie sie kosztami.

Tu nie chodzi o sam fakt roznicy miedzy 1200 a 600zl. Tylko o to, ze mnie przez glowe nie przechodzi to, ze Ty wymagasz od niej jakiejkolwiek kwoty za to, ze ona bedzie z Toba mieszkac. I to ma sie nijak do pojecia partnerstwa, bo ja dalej nie wiem czemu ona mialaby placic cos dodatkowego za to, ze chce zamieszkac ze swoim partnerem.
Chyba, ze uwazasz, ze podnajmujesz jej miejsce w mieszkaniu, ale w takim wypadku po prostu jej o tym powiedz. Bo zadna kobieta majac propozycje zamieszkania wspolnie z facetem nie wpadnie na to, ze facet chce po prostu wynajac jej mieszkanie i miec z tego przychody.


Swoja droga dalej nie powiedziales czemu nie chcesz sie zgodzic na to, zeby ona placila polowe oplat stalych zamiast tego.
Wlasciwie to tak poki co to Ty wydajesz sie mega interesownym czlowiekiem i jezeli do wszystkiego masz takie podejscie, to ja sie jej nie dziwie, ze jest ostrozna.



Gary - ale tu o to wlasnie chodzi, ze ona woli podzielic oplaty na pol i placic oplaty, a on chce od niej kasy za sam fakt, ze u niego mieszka. Czyli de facto odstepne.

Po pierwsze to narazie raz o tym rozmawialiśmy i ot tak rzuciłem kwotę która wydawała (I nadal wydaje) sprawiedliwa biorąc pod uwage, że nie jestesmy małżeństwem nie mamy dzieci itd dlatego narazie było żadnych decyzji.
"Wymagam kwoty za to że ona będzie że mną mieszkać"?? To tak brzmi jakbym miał dziękować, że ona w ogóle się zgodziła XD

Jak bym powiedział że ma płacić połowę kredytu to rozumiem ale mieszkanie za tak mała kwotę nazywasz przychodem? Sorry ale zła woła z Twojej strony.

Jak ja jestem interesowny to moja dziewczyna też bo wszystko przeliczyła I mimo że zyskuje to za mało według niej.

Zla wola? Tak, jestes interesowny.
Bo moglbys normalnie powiedziec, ze spoko, to oplaty stale dzielicie na pol, jedzenie na pol, chemia na pol i super.

A Ty rzuciles kwote z kosmosu i wlasciwie nie wiadomo za co. Co ma do tego malzenstwo i dzieci to ja nie wiem. Decyzje tez nie wiem. Po prostu nie wiem czemu nie chcesz miec jasnej sytuacji, zwlaszcza, ze ona nie powiedziala Ci, ze nie chce placic nic. Powiedziala, ze chce placic polowe oplat. Czyli ona po prostu chce jasnej sytuacji na co pojdzie ta kasa, ktora Ci da. Tylko tyle.
To Ty teraz analizujesz, wyliczasz i przeliczasz i mowisz o jakiejs jej roszczeniowosci.
Ja tu nie widze roszczeniowosci. Widze dokladnie taka sama ostroznosc jak u Ciebie.

34

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Roxann napisał/a:
MosciPan napisał/a:

Jesteśmy razem 9 miesięcy, ja mam 31 ona 27 i planujemy zamieszkać razem. Na tę chwilę mieszkam sam w mieszkaniu na kredyt , a moja dziewczyna z koleżanką i płaci 1200 za wynajem.
Zaczęliśmy rozmawiać i zaproponowałem, żeby płaciła 600 czyli połowę tego co teraz plus połowę za zakupy spożywcze. I tu pojawia się podejscie, którego nie potrafię zrozumieć. Moja dziewczyna mówi, że "nie będzie mi dokładała do kredytu i poza tym ja więcej zarabiam" i chciałby płacić połowę rachunków.

Czytając jeszcze raz powyższe mam wątpliwości czy przypadkiem nie doszło do (zbędnego?) nieporozumienia.
Bo sporo Autor pisze, że chciałby by płaciła 600 zł + połowa za jedzenia, natomiast ona chce połowę rachunków, które jak sam napisał wyniosłyby 400 zł, to czy rzeczywiście problem rozbija o te 200? Czy o 1000? Bo jak o 200 to może wystarczyłoby inaczej to zakomunikować i jasno przedstawić co w tych 600 mieści.

No o to właśnie chodzi ja poprostu rzuciłem połowa tego co płaci bo wydawało mi się z że to super opcja dla niej. A okazuje się, że chcą ja wykorzystać do spłaty kredytu bo 100-200 wyszloby wiecej XD

35

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
paslawek napisał/a:

- kalkuluje po prostu.

Właśnie...
Ona kalkuluje. Lecz gdy on zacznie kalkulować, to natychmiast jest krzyk o uczuciach, zaufaniach i punktach widzenia....

Forumowa równowaga w związku. Twoje koszty są twoje, a moje są nasze. Wspólne, bo wpólnota to fundament związku big_smile

36 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-01-29 14:37:35)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:

No o to właśnie chodzi ja poprostu rzuciłem połowa tego co płaci bo wydawało mi się z że to super opcja dla niej. A okazuje się, że chcą ja wykorzystać do spłaty kredytu bo 100-200 wyszloby wiecej XD

A nie nie bierzesz pod uwagę tego, że ona mogła to źle zrozumieć? Ja sama, przyznaję szczerze myślałam, że ta kwota 600 zł to extra+rachunki bo przecież rachunki chciała płacić na pół. Może warto jeszcze raz normalnie pogadać?
Jakoś nie chce mi się wierzyć by problem robiło to 200 zł, a może po prostu brak jasności w jakich opłatach miałaby partycypować. Przecież ona wyraziła wolę dokładania po połowie do codziennego życia.
Sam zresztą powiedziałeś, że mieliście tylko jedną rozmowę. Może za daleko ta cała dyskusja posuwa.

37

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
noben napisał/a:
paslawek napisał/a:

- kalkuluje po prostu.

Właśnie...
Ona kalkuluje. Lecz gdy on zacznie kalkulować, to natychmiast jest krzyk o uczuciach, zaufaniach i punktach widzenia....

Forumowa równowaga w związku. Twoje koszty są twoje, a moje są nasze. Wspólne, bo wpólnota to fundament związku big_smile

Ale jak Twoje koszty sa twoje, a moje sa nasze?

Przeciez ona chce placic polowe oplat stalych. Nie chce tylko placic jego kredytu, co jest logiczne, bo z jakiej paki mialaby to robic?

38

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Lady Loka napisał/a:

ona chce placic polowe oplat stalych. Nie chce tylko placic jego kredytu, co jest logiczne,

Logiczne, bo rata kredytu nie jest kosztem stałym....
W ogóle się nie liczy jako koszt.

Na dodatek on więcej zarabia, więc nie ma o czym gadać...

39

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Roxann napisał/a:
MosciPan napisał/a:

No o to właśnie chodzi ja poprostu rzuciłem połowa tego co płaci bo wydawało mi się z że to super opcja dla niej. A okazuje się, że chcą ja wykorzystać do spłaty kredytu bo 100-200 wyszloby wiecej XD

A nie nie bierzesz pod uwagę tego, że ona mogła to źle zrozumieć? Ja sama, przyznaję szczerze myślałam, że ta kwota 600 zł to extra+rachunki bo przecież rachunki chciała płacić na pół. Może warto jeszcze raz normalnie pogadać?
Jakoś nie chce mi się wierzyć by problem robiło to 200 zł, a może po prostu brak jasności w jakich opłatach miałaby partycypować. Przecież ona wyraziła wolę dokładania po połowie do codziennego życia.
Sam zresztą powiedziałeś, że mieliście tylko jedną rozmowę. Może za daleko ta cała dyskusja posuwa.

Problemem jest chyba ta świadomość, że płacąc więcej niż opłaty dokładam się do kredytu, (tylko 100-200 ale zawsze) a nic z tego nie mam bo mieszkanie nie jest moje.
I tu jest wlasnie ten pardoks który mnie zastawia bo mieszkając u obcej osoby dokłada jej do kredytu i jest ok. Ale dokładając mi jest źle?

A czy właśnie to że jesteśmy bliższym i sobie osobami nie powinno działać tak że "A niech ma na ten kredyt i tak bym płaciła komuś innemu". Ja bym tak myślał, oczywiście nie w sytuacji gdybym miał płacić pół raty bo to przegięcie.

40

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
noben napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

ona chce placic polowe oplat stalych. Nie chce tylko placic jego kredytu, co jest logiczne,

Logiczne, bo rata kredytu nie jest kosztem stałym....
W ogóle się nie liczy jako koszt.

Na dodatek on więcej zarabia, więc nie ma o czym gadać...

No ale to jest jego koszt staly. Jego mieszkanie, z ktorego ona nic nie ma i nie bedzie miala praw do wlasnosci tego mieszkania. Wiec wlasciwie z jakiego powodu mialaby mu pomagac w splacie tego kredytu?

41

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Lady Loka napisał/a:
noben napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

ona chce placic polowe oplat stalych. Nie chce tylko placic jego kredytu, co jest logiczne,

Logiczne, bo rata kredytu nie jest kosztem stałym....
W ogóle się nie liczy jako koszt.

Na dodatek on więcej zarabia, więc nie ma o czym gadać...

No ale to jest jego koszt staly. Jego mieszkanie, z ktorego ona nic nie ma i nie bedzie miala praw do wlasnosci tego mieszkania. Wiec wlasciwie z jakiego powodu mialaby mu pomagac w splacie tego kredytu?

I tu właśnie jest jądro(:D) tego problemu. Dlaczego płacenie obcej osobie kredytu jest ok ale pomoc osobie bliskiej jest absolutnie nie do przyjęcia bo nic z tego nie mam?
Moim zdaniem ciekawy problem do głębszej analizy.

42

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
noben napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

ona chce placic polowe oplat stalych. Nie chce tylko placic jego kredytu, co jest logiczne,

Logiczne, bo rata kredytu nie jest kosztem stałym....
W ogóle się nie liczy jako koszt.

Na dodatek on więcej zarabia, więc nie ma o czym gadać...

Rata kredytu jest kosztem stałym jego, nie jej. Tu nie ma nawet nad czym dyskutować bo mieszkanie jest jego.
Nie widzę powodu by ona miała w tej racie partycypować.
Niemniej jednak, jak już Autor rozjaśnił nieco sytuację co do kosztów bieżących (rachunków, w tym czynszu), to ja jednak stanę trochę po jego stronie. Trochę. No bo skoro po połowie to wynosi 400, a on zaproponował 600, no to trochę może tak wyglądać, że ona te 200 dołoży do kredytu ale sorry. Jak coś popsuje, w sensie lodówka, pralka, to przecież raczej on będzie kupował bo to jego mieszkanie. Ale ona też przecież będzie z tego korzystać. Amortyzacja to też koszt.
Nie wiem jak dalsze dzielenie kosztów by u nich wyglądało, jak jakiś choć drobny remont. Wtedy też można powiedzieć, przecież to Twoje mieszkanie. Nie po to płaci się za wynajem więcej ale w umowie zwykle zastrzega udostępnienie takich rzeczy i jak coś zepsuje, to koszt ponosi właściciel.
Może można było to inaczej zakomunikować, jasno przedstawić ile bieżące rachunki wynoszą i jak dalej to ma wyglądać.
Ja serio, nie wiem czemu myślałam, że facet chce te 600 extra + opłaty (rachunki) + jedzenie itd.
Może niech uzgodnią, że ona będzie płacić te 400+ dołoży jak będzie potrzeba do innych bieżących wydatków wychodzących poza jedzenie i chemię domową. Wszystko do uzgodnienia.

43

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Lady Loka napisał/a:

z jakiego powodu mialaby mu pomagac w splacie tego kredytu?

Z takiego samego, z jakiego on ma miałby jej zapewniać darmowe lokum...
Sorry, retoryka ''pomaganie'' to jakaś ciężka patologia...

Sprawa wygląda tak: facet ogarnia mieszkanie dla nich obojga. Nie ma znaczenia czy je wynajmie, wybuduje czy kupi. Faktem jest, że załatwia sprawę wiążącą się z największym kosztem. On ten koszt ponosi w 100%, ona - wcale.

Gdyby dziewczyna miała gram przyzwoitości, to by zaproponowała: ''Ok, Ty ogarniasz mieszkanie, więc ja PRZYNAJMNIEJ biorę na siebie rachunki.''- I tak ona jest do przodu w takim układzie, a on nie ma poczucia, że panna chce się wozić na jego grzbiecie. Ale nie. Koszt mieszkania pomijamy milczeniem, a dla picu rachunki podzielimy po połowie, w ramach tego, no... partnerstwa. Tia....

A tutaj na pierwszy plan wysuwa się strach: żeby przypadkiem on nie odniósł jakiejś korzyści. Kij z tym, ze przy okazji ona też by zyskała. NIE! Tak być nie może. Dla zasady.

44 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2021-01-29 15:11:04)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
noben napisał/a:

Logiczne, bo rata kredytu nie jest kosztem stałym....
W ogóle się nie liczy jako koszt.

Na dodatek on więcej zarabia, więc nie ma o czym gadać...

No ale to jest jego koszt staly. Jego mieszkanie, z ktorego ona nic nie ma i nie bedzie miala praw do wlasnosci tego mieszkania. Wiec wlasciwie z jakiego powodu mialaby mu pomagac w splacie tego kredytu?

I tu właśnie jest jądro(:D) tego problemu. Dlaczego płacenie obcej osobie kredytu jest ok ale pomoc osobie bliskiej jest absolutnie nie do przyjęcia bo nic z tego nie mam?
Moim zdaniem ciekawy problem do głębszej analizy.

No ale tacy Wy bliscy sie sobie wydajecie jak ziemia i ksiezyc. Oboje.

Gdyby mi partner zaproponowal, zebysmy wspolnie zamieszkali w jego mieszkaniu, to tez nie wpadlabym na to, ze bedzie chcial ode mnie jakies dodatkowe oplaty poza polowa za media, czynsz, jedzenie, chemie i jakis fundusz remontowy, gdyby cos sie zuzylo.
Tak samo, gdybym ja sobie wziela kredyt i kupila mieszkanie, to nie wiem jaki musialabym miec tupet, zeby oswiadczyc partnerowi, ze musi mi pomoc ten kredyt splacic, bo przeciez jestem mu bliska. A guzik. Moje mieszkanie, moj kredyt. Jak place za wynajem komus obcemy to mi to lotto co zrobi z ta kasa. Mam umowe, wiem, ze to po prostu koszta ktore ponosze w zwiazku z wynajmem.

Jakbym splacala facetowi kredyt, spoko. Tylko niech najpierw przeliczy jaki procentowo bedzie moj wklad w ten kredyt i przepisze na mnie taka czesc swojego mieszkania. Bo nie widze innego powodu, dla ktorego mialabym splacac kredyt obcej osobie. Przeciez nie jestescie malzenstwem, nie macie dzieci, nie macie wspolnych zobowiazan. Dzis razem mieszkacie, jutro mozesz ja wykopac za prog. Obcy ludzie.

Edit. Noben, ale to jest jego mieszkanie. JEGO. Ona odejdzie, mieszkanie mu zostanie. To on postanowil, ze je kupi. To on postanowil, ze jej zaproponuje wprowadzenie sie. Ale to dalej JEGO mieszkanie. Gdyby zostali malzenstwem i mieszkanie przepisalby na ich oboje to spoko. Ale z jakiej paki ona ma placic kredyt na mieszkanie, ktore jest tylko jego?
Zeby nie bylo, w odwrotnej sytuacji mowilabym dokladnie tak samo. W sensie tez nie widze powodu zeby facet, nawet jezeliby wiecej zarabial, mial placic za mieszkanie, ktore kupila sobie na kredyt jego partnerka.

Tez bym w takiej sytuacji wolala dalej wynajmowac mieszkanie oddzielnie niz mujac sie z roszczeniowym facetem.

45 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-01-29 15:16:40)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
noben napisał/a:

Logiczne, bo rata kredytu nie jest kosztem stałym....
W ogóle się nie liczy jako koszt.

Na dodatek on więcej zarabia, więc nie ma o czym gadać...

No ale to jest jego koszt staly. Jego mieszkanie, z ktorego ona nic nie ma i nie bedzie miala praw do wlasnosci tego mieszkania. Wiec wlasciwie z jakiego powodu mialaby mu pomagac w splacie tego kredytu?

I tu właśnie jest jądro(:D) tego problemu. Dlaczego płacenie obcej osobie kredytu jest ok ale pomoc osobie bliskiej jest absolutnie nie do przyjęcia bo nic z tego nie mam?
Moim zdaniem ciekawy problem do głębszej analizy.

Każda relacja jest inna po prostu z właścicielami tamtego lokalu,waszymi rodzicami,znajomymi,rodzeństwem,potencjalnymi małżonkami ustala się różne zasady na różnym stopniu(albo są już ustalone bez słów) ,zależności,więzi,wzajemności tak różne są zobowiązania.Takie życie i różne wzory ,różne uczucia róża logika ,nie ma jednego jedynie słusznego .
Rodzice chyba Ci nie wystawili rachunku za mieszkanie wikt i opierunek w okresie kiedy nie pracowałeś ?

46

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

MosciPan, ja dalej nie rozumiem, wiec moze moglbys wyjasnic, dlaczego nie bierzesz pod uwagi jej propozycji czyli jasnego podzialu na pol wydatkow zwiazanych z oplatami, czynszem i jedzeniem.

47 Ostatnio edytowany przez TypowyCharlie (2021-01-29 15:20:47)

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

Patrząc na całokształt to i tak dziewczyna autora by wyszła na plus mieszkając z nim i to spory. Połowa ceny za którą obecnie płaci to jest spora różnica, nawet jakby miała dokładać do kredytu. Dodatkowo znają się ledwo 9 miesięcy co jest bardzo krótko i raczej jakiejś szczególnej więzi jeszcze tutaj nie ma. Jeszcze ten tekst że autor więcej zarabia, kpina. To znaczy że on ma być stratny wiecznie bo więcej zarabia i go stać?

48

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Lady Loka napisał/a:
MosciPan napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No ale to jest jego koszt staly. Jego mieszkanie, z ktorego ona nic nie ma i nie bedzie miala praw do wlasnosci tego mieszkania. Wiec wlasciwie z jakiego powodu mialaby mu pomagac w splacie tego kredytu?

I tu właśnie jest jądro(:D) tego problemu. Dlaczego płacenie obcej osobie kredytu jest ok ale pomoc osobie bliskiej jest absolutnie nie do przyjęcia bo nic z tego nie mam?
Moim zdaniem ciekawy problem do głębszej analizy.

No ale tacy Wy bliscy sie sobie wydajecie jak ziemia i ksiezyc. Oboje.

Gdyby mi partner zaproponowal, zebysmy wspolnie zamieszkali w jego mieszkaniu, to tez nie wpadlabym na to, ze bedzie chcial ode mnie jakies dodatkowe oplaty poza polowa za media, czynsz, jedzenie, chemie i jakis fundusz remontowy, gdyby cos sie zuzylo.
Tak samo, gdybym ja sobie wziela kredyt i kupila mieszkanie, to nie wiem jaki musialabym miec tupet, zeby oswiadczyc partnerowi, ze musi mi pomoc ten kredyt splacic, bo przeciez jestem mu bliska. A guzik. Moje mieszkanie, moj kredyt. Jak place za wynajem komus obcemy to mi to lotto co zrobi z ta kasa. Mam umowe, wiem, ze to po prostu koszta ktore ponosze w zwiazku z wynajmem.

Jakbym splacala facetowi kredyt, spoko. Tylko niech najpierw przeliczy jaki procentowo bedzie moj wklad w ten kredyt i przepisze na mnie taka czesc swojego mieszkania. Bo nie widze innego powodu, dla ktorego mialabym splacac kredyt obcej osobie. Przeciez nie jestescie malzenstwem, nie macie dzieci, nie macie wspolnych zobowiazan. Dzis razem mieszkacie, jutro mozesz ja wykopac za prog. Obcy ludzie.

Edit. Noben, ale to jest jego mieszkanie. JEGO. Ona odejdzie, mieszkanie mu zostanie. To on postanowil, ze je kupi. To on postanowil, ze jej zaproponuje wprowadzenie sie. Ale to dalej JEGO mieszkanie. Gdyby zostali malzenstwem i mieszkanie przepisalby na ich oboje to spoko. Ale z jakiej paki ona ma placic kredyt na mieszkanie, ktore jest tylko jego?
Zeby nie bylo, w odwrotnej sytuacji mowilabym dokladnie tak samo. W sensie tez nie widze powodu zeby facet, nawet jezeliby wiecej zarabial, mial placic za mieszkanie, ktore kupila sobie na kredyt jego partnerka.

Tez bym w takiej sytuacji wolala dalej wynajmowac mieszkanie oddzielnie niz mujac sie z roszczeniowym facetem.

No właśnie to jest pytanie dlaczego nie obchodziloby Cię co obcy wynajmujący zrobi z pieniędzmi A kiedy chodzi o Twojego faceta to absolutnie nie dolożysz nawet złotówki? Skad takie myślenie skoro I tak byś dokładala komuś innemu?

Czyli rozumiem lepiej mieszkać drożej samemu w gorszych warunkach i spłacać kredyt obcemu niż dołożyć swojemu facetowi do kredytu? Delikatnie mówiąc małostkowe podejście.

49

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
noben napisał/a:

Gdyby dziewczyna miała gram przyzwoitości, to by zaproponowała: ''Ok, Ty ogarniasz mieszkanie, więc ja PRZYNAJMNIEJ biorę na siebie rachunki.''- I tak ona jest do przodu w takim układzie, a on nie ma poczucia, że panna chce się wozić na jego grzbiecie. Ale nie. Koszt mieszkania pomijamy milczeniem, a dla picu rachunki podzielimy po połowie, w ramach tego, no... partnerstwa. Tia....

A tutaj na pierwszy plan wysuwa się strach: żeby przypadkiem on nie odniósł jakiejś korzyści. Kij z tym, ze przy okazji ona też by zyskała. NIE! Tak być nie może. Dla zasady.

Ale oni nie są małżeństwem a mieszkanie tylko jego. Rozstaną za jakiś czas i co jej z tego partycypowania w jego kredycie? Tu jednak sprawa rozbija o 200 zł msc ... chyba zapominacie o tym.

50

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Roxann napisał/a:
noben napisał/a:

Gdyby dziewczyna miała gram przyzwoitości, to by zaproponowała: ''Ok, Ty ogarniasz mieszkanie, więc ja PRZYNAJMNIEJ biorę na siebie rachunki.''- I tak ona jest do przodu w takim układzie, a on nie ma poczucia, że panna chce się wozić na jego grzbiecie. Ale nie. Koszt mieszkania pomijamy milczeniem, a dla picu rachunki podzielimy po połowie, w ramach tego, no... partnerstwa. Tia....

A tutaj na pierwszy plan wysuwa się strach: żeby przypadkiem on nie odniósł jakiejś korzyści. Kij z tym, ze przy okazji ona też by zyskała. NIE! Tak być nie może. Dla zasady.

Ale oni nie są małżeństwem a mieszkanie tylko jego. Rozstaną za jakiś czas i co jej z tego partycypowania w jego kredycie? Tu jednak sprawa rozbija o 200 zł msc ... chyba zapominacie o tym.

I co z tymi 200zł jakby nadal płaciła połowę mniej niż dotychczas?

51

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Lady Loka napisał/a:

MosciPan, ja dalej nie rozumiem, wiec moze moglbys wyjasnic, dlaczego nie bierzesz pod uwagi jej propozycji czyli jasnego podzialu na pol wydatkow zwiazanych z oplatami, czynszem i jedzeniem.

To nie jakaś sytuacja kryzysowa. Wszystko jest ok miedzy nami narazie 1 o tym rozmawialismy i tyle. Sprawa jest otwarta może być pół rachunków chociaż wygląda na to, że jednak lepiej narazie mieszkać oddzielnie.

52

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
MosciPan napisał/a:

I tu właśnie jest jądro(:D) tego problemu. Dlaczego płacenie obcej osobie kredytu jest ok ale pomoc osobie bliskiej jest absolutnie nie do przyjęcia bo nic z tego nie mam?
Moim zdaniem ciekawy problem do głębszej analizy.

No ale tacy Wy bliscy sie sobie wydajecie jak ziemia i ksiezyc. Oboje.

Gdyby mi partner zaproponowal, zebysmy wspolnie zamieszkali w jego mieszkaniu, to tez nie wpadlabym na to, ze bedzie chcial ode mnie jakies dodatkowe oplaty poza polowa za media, czynsz, jedzenie, chemie i jakis fundusz remontowy, gdyby cos sie zuzylo.
Tak samo, gdybym ja sobie wziela kredyt i kupila mieszkanie, to nie wiem jaki musialabym miec tupet, zeby oswiadczyc partnerowi, ze musi mi pomoc ten kredyt splacic, bo przeciez jestem mu bliska. A guzik. Moje mieszkanie, moj kredyt. Jak place za wynajem komus obcemy to mi to lotto co zrobi z ta kasa. Mam umowe, wiem, ze to po prostu koszta ktore ponosze w zwiazku z wynajmem.

Jakbym splacala facetowi kredyt, spoko. Tylko niech najpierw przeliczy jaki procentowo bedzie moj wklad w ten kredyt i przepisze na mnie taka czesc swojego mieszkania. Bo nie widze innego powodu, dla ktorego mialabym splacac kredyt obcej osobie. Przeciez nie jestescie malzenstwem, nie macie dzieci, nie macie wspolnych zobowiazan. Dzis razem mieszkacie, jutro mozesz ja wykopac za prog. Obcy ludzie.

Edit. Noben, ale to jest jego mieszkanie. JEGO. Ona odejdzie, mieszkanie mu zostanie. To on postanowil, ze je kupi. To on postanowil, ze jej zaproponuje wprowadzenie sie. Ale to dalej JEGO mieszkanie. Gdyby zostali malzenstwem i mieszkanie przepisalby na ich oboje to spoko. Ale z jakiej paki ona ma placic kredyt na mieszkanie, ktore jest tylko jego?
Zeby nie bylo, w odwrotnej sytuacji mowilabym dokladnie tak samo. W sensie tez nie widze powodu zeby facet, nawet jezeliby wiecej zarabial, mial placic za mieszkanie, ktore kupila sobie na kredyt jego partnerka.

Tez bym w takiej sytuacji wolala dalej wynajmowac mieszkanie oddzielnie niz mujac sie z roszczeniowym facetem.

No właśnie to jest pytanie dlaczego nie obchodziloby Cię co obcy wynajmujący zrobi z pieniędzmi A kiedy chodzi o Twojego faceta to absolutnie nie dolożysz nawet złotówki? Skad takie myślenie skoro I tak byś dokładala komuś innemu?

Czyli rozumiem lepiej mieszkać drożej samemu w gorszych warunkach i spłacać kredyt obcemu niż dołożyć swojemu facetowi do kredytu? Delikatnie mówiąc małostkowe podejście.

Bo w wynajętym mieszkaniu ma się święty spokój? Jak coś nie gra dzwonisz, naprawia itd. A jak decydujesz z kimś zamieszkać to jest zmiana życia przede wszystkim. Zaczynacie chyba tworzyć parę, a to zupełnie coś innego. Ona teraz mieszka z koleżanką, jak zrezygnuje z tego mieszkania, a nie zgracie się to znów za jakiś czas będzie zaczynać od zera już pewnie bez koleżanki. Itd. Itd.

53

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:

No właśnie to jest pytanie dlaczego nie obchodziloby Cię co obcy wynajmujący zrobi z pieniędzmi A kiedy chodzi o Twojego faceta to absolutnie nie dolożysz nawet złotówki? Skad takie myślenie skoro I tak byś dokładala komuś innemu?

Czyli rozumiem lepiej mieszkać drożej samemu w gorszych warunkach i spłacać kredyt obcemu niż dołożyć swojemu facetowi do kredytu? Delikatnie mówiąc małostkowe podejście.

Nie dolozylabym do kredytu. Ba, oczekiwalabym nawet, ze wieksze naprawy, remonty czy zmiany umeblowania bedzie pokrywal facet, bo to jego mieszkanie i jego majatek.

Uwazam ze do momentu, w ktorym para nie postanawia faktycznie spedzic ze soba zycia czyli nastepuje albo umowa cywilno-prawna, albo malzenstwo w jakiejkolwiek formie, to kazdy dba o swoje i najlepiej rozliczac sie po polowie.

Ale ciagle mowie, ze dokladnie tak samo robilabym, gdybym to ja miala mieszkanie, a partner mieszkal u mnie. Czyli wolalabym sama ponosic koszty wiekszych remontow i zmian w umeblowaniu, zeby mi potem nikt nie wypominal w przypadku rozstania, ze wlozyl kase i terac chce to odzyskac.

I tak zreszta liczylismy sie i w moim zwiazku przez dluzszy czas. Wszystko na pol. Teraz juz mamy mini rodzine i slub w drodze, wiec zaczyna sie to rozmywac, ale generalnie nie widze w takim podejsciu nic zlego.

Za to przypomina mi sie troche sytuacja mojego ex, ktory mieszkal normalnie ze swoim ojcem, a jak przyjezdzal na weekendy do matki, to ta potem mu wyliczala ile musi jej oddac za wode i prad, ktory zuzyl mieszkajac 3 dni w miesiacu u niej wink i to Twoja postawa mi sie kojarzy z postawa tej matki.

54

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

Powiedz albo płacisz albo won. Znajomy opowiadał, że mieszkał z dziewczyna, gdzie ona w ogóle się nie dokładała. Argumentowała to mniejszymi zarobkami od niego. Po pewnym czasie sporo odłożyła i się wyprowadziła.

Mój inny znajomy. Wziął na kredyt mieszkanie i miał spłacać z narzeczoną. Dziewczyna jednak stwierdziła, że to on wziął kredyt więc niech spłaca smile

Dlatego kieruj się zasadą - zero litości dla kobiet.

55

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

Po pierwsze, w przypadku dzielenia kosztów z kimś, kto zarabia więcej/mniej od nas, najuczciwszym układem jest "zrzucanie się" proporcjonalnie. Nie ustala się więc sztywno kwoty, tylko ustala konkretny procent wypłaty, który będzie szedł na poczet wspólnoty. Dla jednego 1000 zł będzie 1/8 wypłaty, a dla drugiego już 1/2, więc taki układ byłby nieuczciwy. Zresztą w przypadku mieszkania z mężczyzną i dzielenia się z nim na pół kosztami jedzenia już z zasady dla kobiety, która je mniej, jest nieuczciwe wink

Po drugie, dlaczego Twoja dziewczyna (TWOJA DZIEWCZYNA, nie pierwszy lepszy lump spod budki z piwem) ma spłacać TWÓJ kredyt, na TWOJE mieszkanie? I co to w ogóle za propozycja? To tak jakbym musiała moim rodzicom płacić za nocleg i obiad za każdym razem, kiedy ich odwiedzam. Przecież to absurd. Jestem pewna, że sama zaproponowałaby Ci partycypowanie w kosztach, ale tak jakby splunąłeś jej w twarz, sprowadzając do roli zwykłego współlokatora.

Po trzecie, nie kochasz tej dziewczyny.

56

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Lady Loka napisał/a:
MosciPan napisał/a:

No właśnie to jest pytanie dlaczego nie obchodziloby Cię co obcy wynajmujący zrobi z pieniędzmi A kiedy chodzi o Twojego faceta to absolutnie nie dolożysz nawet złotówki? Skad takie myślenie skoro I tak byś dokładala komuś innemu?

Czyli rozumiem lepiej mieszkać drożej samemu w gorszych warunkach i spłacać kredyt obcemu niż dołożyć swojemu facetowi do kredytu? Delikatnie mówiąc małostkowe podejście.

Nie dolozylabym do kredytu. Ba, oczekiwalabym nawet, ze wieksze naprawy, remonty czy zmiany umeblowania bedzie pokrywal facet, bo to jego mieszkanie i jego majatek.

Uwazam ze do momentu, w ktorym para nie postanawia faktycznie spedzic ze soba zycia czyli nastepuje albo umowa cywilno-prawna, albo malzenstwo w jakiejkolwiek formie, to kazdy dba o swoje i najlepiej rozliczac sie po polowie.

Ale ciagle mowie, ze dokladnie tak samo robilabym, gdybym to ja miala mieszkanie, a partner mieszkal u mnie. Czyli wolalabym sama ponosic koszty wiekszych remontow i zmian w umeblowaniu, zeby mi potem nikt nie wypominal w przypadku rozstania, ze wlozyl kase i terac chce to odzyskac.

I tak zreszta liczylismy sie i w moim zwiazku przez dluzszy czas. Wszystko na pol. Teraz juz mamy mini rodzine i slub w drodze, wiec zaczyna sie to rozmywac, ale generalnie nie widze w takim podejsciu nic zlego.

Za to przypomina mi sie troche sytuacja mojego ex, ktory mieszkal normalnie ze swoim ojcem, a jak przyjezdzal na weekendy do matki, to ta potem mu wyliczala ile musi jej oddac za wode i prad, ktory zuzyl mieszkajac 3 dni w miesiacu u niej wink i to Twoja postawa mi sie kojarzy z postawa tej matki.

No dziekuje za to porównanie do jakiejś matki XD ale nie odpowiedziałaś na pytanie. Czemu splacanie kredytu obcej osobie Ci nie przeszkadza ale jakbyś miała dolożyc(mniej) SWOJEMU facetowi to absulotnie nie?

57

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
NTN napisał/a:

Mój inny znajomy. Wziął na kredyt mieszkanie i miał spłacać z narzeczoną. Dziewczyna jednak stwierdziła, że to on wziął kredyt więc niech spłaca smile

Dlatego kieruj się zasadą - zero litości dla kobiet.

Tak wlasciwie to jezeli kredyt i mieszkanie bylo tylko na niego, to dziewczyna miala racje smile

58

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
Roxann napisał/a:
MosciPan napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No ale tacy Wy bliscy sie sobie wydajecie jak ziemia i ksiezyc. Oboje.

Gdyby mi partner zaproponowal, zebysmy wspolnie zamieszkali w jego mieszkaniu, to tez nie wpadlabym na to, ze bedzie chcial ode mnie jakies dodatkowe oplaty poza polowa za media, czynsz, jedzenie, chemie i jakis fundusz remontowy, gdyby cos sie zuzylo.
Tak samo, gdybym ja sobie wziela kredyt i kupila mieszkanie, to nie wiem jaki musialabym miec tupet, zeby oswiadczyc partnerowi, ze musi mi pomoc ten kredyt splacic, bo przeciez jestem mu bliska. A guzik. Moje mieszkanie, moj kredyt. Jak place za wynajem komus obcemy to mi to lotto co zrobi z ta kasa. Mam umowe, wiem, ze to po prostu koszta ktore ponosze w zwiazku z wynajmem.

Jakbym splacala facetowi kredyt, spoko. Tylko niech najpierw przeliczy jaki procentowo bedzie moj wklad w ten kredyt i przepisze na mnie taka czesc swojego mieszkania. Bo nie widze innego powodu, dla ktorego mialabym splacac kredyt obcej osobie. Przeciez nie jestescie malzenstwem, nie macie dzieci, nie macie wspolnych zobowiazan. Dzis razem mieszkacie, jutro mozesz ja wykopac za prog. Obcy ludzie.

Edit. Noben, ale to jest jego mieszkanie. JEGO. Ona odejdzie, mieszkanie mu zostanie. To on postanowil, ze je kupi. To on postanowil, ze jej zaproponuje wprowadzenie sie. Ale to dalej JEGO mieszkanie. Gdyby zostali malzenstwem i mieszkanie przepisalby na ich oboje to spoko. Ale z jakiej paki ona ma placic kredyt na mieszkanie, ktore jest tylko jego?
Zeby nie bylo, w odwrotnej sytuacji mowilabym dokladnie tak samo. W sensie tez nie widze powodu zeby facet, nawet jezeliby wiecej zarabial, mial placic za mieszkanie, ktore kupila sobie na kredyt jego partnerka.

Tez bym w takiej sytuacji wolala dalej wynajmowac mieszkanie oddzielnie niz mujac sie z roszczeniowym facetem.

No właśnie to jest pytanie dlaczego nie obchodziloby Cię co obcy wynajmujący zrobi z pieniędzmi A kiedy chodzi o Twojego faceta to absolutnie nie dolożysz nawet złotówki? Skad takie myślenie skoro I tak byś dokładala komuś innemu?

Czyli rozumiem lepiej mieszkać drożej samemu w gorszych warunkach i spłacać kredyt obcemu niż dołożyć swojemu facetowi do kredytu? Delikatnie mówiąc małostkowe podejście.

Bo w wynajętym mieszkaniu ma się święty spokój? Jak coś nie gra dzwonisz, naprawia itd. A jak decydujesz z kimś zamieszkać to jest zmiana życia przede wszystkim. Zaczynacie chyba tworzyć parę, a to zupełnie coś innego. Ona teraz mieszka z koleżanką, jak zrezygnuje z tego mieszkania, a nie zgracie się to znów za jakiś czas będzie zaczynać od zera już pewnie bez koleżanki. Itd. Itd.

Serio naprawa sprzętów jest taka ważna i to, że musiałaby szukać mieszkania znowu? really?

59

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

MosciPAn serio nie rozumiesz o co chodziło Twojej dziewczynie i na co zwracają Ci uwagę wszystkie osoby, które sie tu wypowiedziały? Wyszedłeś na złotówę, która związek sprowadza do czystej transakcji, a nie relacji uczuciowej. Dziewczyna pewnie pomyślała, że nie chcesz, żeby z Tobą zamieszkała, bo ją kochasz i jest dla Ciebie ważna, tylko dlatego, że dzięki temu obniżysz sobie koszty życia. To kolosalna różnica.

60

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

A tam gadanie co dziewczyna sobie pomyślała, jak się poczuła. A czemu nie postawicie podobnych pytań do faceta?

61

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
pop_corn napisał/a:

Po pierwsze, w przypadku dzielenia kosztów z kimś, kto zarabia więcej/mniej od nas, najuczciwszym układem jest "zrzucanie się" proporcjonalnie. Nie ustala się więc sztywno kwoty, tylko ustala konkretny procent wypłaty, który będzie szedł na poczet wspólnoty. Dla jednego 1000 zł będzie 1/8 wypłaty, a dla drugiego już 1/2, więc taki układ byłby nieuczciwy. Zresztą w przypadku mieszkania z mężczyzną i dzielenia się z nim na pół kosztami jedzenia już z zasady dla kobiety, która je mniej, jest nieuczciwe wink

Po drugie, dlaczego Twoja dziewczyna (TWOJA DZIEWCZYNA, nie pierwszy lepszy lump spod budki z piwem) ma spłacać TWÓJ kredyt, na TWOJE mieszkanie? I co to w ogóle za propozycja? To tak jakbym musiała moim rodzicom płacić za nocleg i obiad za każdym razem, kiedy ich odwiedzam. Przecież to absurd. Jestem pewna, że sama zaproponowałaby Ci partycypowanie w kosztach, ale tak jakby splunąłeś jej w twarz, sprowadzając do roli zwykłego współlokatora.

Po trzecie, nie kochasz tej dziewczyny.

Ok nie kocham jej bo zaproponowałem, żeby płaciła 50% co dotychczas ale ze mnie krwiopijca XDDD  zadam Ci to samo pytanie co Lady Loka. Czemy spałacanie kredytu obcej osobie jest ok ale dokladanie sie facetowi jest złe?

62

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
MosciPan napisał/a:

I tu jest wlasnie ten pardoks który mnie zastawia bo mieszkając u obcej osoby dokłada jej do kredytu i jest ok. Ale dokładając mi jest źle?

A czy właśnie to że jesteśmy bliższym i sobie osobami nie powinno działać tak że "A niech ma na ten kredyt i tak bym płaciła komuś innemu".

A jak dziewczyna ugotuje Ci obiad to placisz jej 10 zł, bo w restauracji obcemu byś zapłacił więcej, to chyba i jej możesz dołożyć?
Przykład absurdalny tak samo jak Twój pogląd na te temat. Zgadzam sie w 100% że wszystkim co napisała Lady Loka.
Poza tym to tylko Tobie się wydaje, że dla dziewczyny to świetna sytuacja, bo dajesz jej darmowe lokum. W rzeczywistości w razie rozstania to ona zostaje z ręką w nocniku. Musi się gdzieś szybko wyprowadzić, możliwe że zamieszkać z jakimiś randomowymi ludźmi. Ty po prostu zostajesz u siebie. Bardzo mnie dziwi, że nie widzisz absurdalności swojego pomysłu, chociaż użytkownicy forum dokładnie to nakreślili.
Na miejscu dziewczyny nie tylko bym z Tobą nie zamieszkała, ale też zastanowilabym się nad sensem tego związku.

63

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną

Jeśli meiszka z kolesiem to się dokłada. Nieważne czy to czynsz czy kredyt. Mieszka to mieszka. A gdzie to pójdzie to nie ma znaczenia. Jeśli to kredyt to nie przemawia do mnie - a co to ona ma mu płacić kredyt za mieszkanie? Korzysta, mieszka tam? To niech się dokłada. Tak samo można powiedziec gdyby nie było kredytu. Przecież to jego mieszkanie to czemu ma mu dokładać do jego mieszkania na czyns? Płacić nie za swoje mieszkanie?

64

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
NTN napisał/a:

A tam gadanie co dziewczyna sobie pomyślała, jak się poczuła.

Świetne podsumowanie podejścia do kobiet. A potem jeden z drugim płacze, że żadnej dziewczyny nie mają.

65

Odp: Problem z mieszkaniem z dziewczyną
NTN napisał/a:

Jeśli meiszka z kolesiem to się dokłada. Nieważne czy to czynsz czy kredyt. Mieszka to mieszka. A gdzie to pójdzie to nie ma znaczenia. Jeśli to kredyt to nie przemawia do mnie - a co to ona ma mu płacić kredyt za mieszkanie? Korzysta, mieszka tam? To niech się dokłada. Tak samo można powiedziec gdyby nie było kredytu. Przecież to jego mieszkanie to czemu ma mu dokładać do jego mieszkania na czyns? Płacić nie za swoje mieszkanie?

No doklada sie smile do czynszu dla wspolnoty, do rachunkow, do oplat za chemie, jedzenie, mniejsze remonty. Przeciez ona nie chce mieszkac za darmo.

Ale to jego mieszkanie, on wzial kredyt, wiec niech go splaca.
Tak jak napisalam wczesniej - gdyby mnie ktos zaproponowal partycypacje w kosztach kredytu to spoko. Moge splacac, ale prosze o przeliczenie ile procent kredytu splacilam i przepisac na mnie taka czesc mieszkania.

Posty [ 1 do 65 z 587 ]

Strony 1 2 3 10 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Problem z mieszkaniem z dziewczyną

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024