Ja dokładnie mu wyjaśniłam dlaczego uważam, że wtedy na nartach czy desce zachował się jak rozkapryszony dzieciak. Przecież nikt siłą go na ten stok nie ciągnął. Nie szło mu? No nie szło. Mógł się wkurzać? Mógł, ale to jeszcze nie powód by psuć zabawę innym. Wymaganie, że inni, a przynajmniej ex będzie wciąż koło niego skakać, dbać o jego samopoczucie i obchodzić jak z jajkiem, jest skrajnie egoistyczne.
Oczywiście każdy ma prawo mieć inne zdanie.
Tylko właśnie pojedynczy przypadek nie oznacza od razu problemu. Każdy może mieć gorszy dzień. Gdyby Wituś taki był na co dzień, to czy jego eks nie powinna bez problemu przytoczyć okoliczności, po pierwsze świeższych, po drugie powtarzających się, a nie jednorazowej sprawy sprzed roku?
Druga sprawa, kiedy ona miała dąsy, że on nie gra z nią w siatkówkę pomimo bolącego barku, to był akurat dąs księżniczki z jej strony. To samo z dąsem, że Wituś nie chce sobie z nią robić zdjęć po pijaku.
Kolejna sprawa, czy ja dobrze rozumiem, że eks Witusia próbowała go zmienić? Jeśli tak, to to powinno być zawsze czerwoną lampką ostrzegawczą.
Moim zdaniem nie wygląda to jakby miała patent na większą dojrzałość.
Żeby nie było, oczywiście miała prawo zakończyć związek, tak jak Wituś ma prawo czuć smutek, żal po zerwaniu.
Natomiast to co mi się rzuciło w oczy, to ich różne style radzenia sobie z problemami. Ona twierdzi, że nie potrzebuje nikogo, zamyka się w sobie. On jak widać potrafi się dzielić z innymi smutkami i problemami, oczekując i sam dając innym w takim momencie sympatię. Ona w takich momentach ma problem, żeby dawać sympatię.
Teraz, moim nieprofesjonalnym zdaniem wygląda na to, że Wituś potrafi w związku z tym wyrzucić z siebie skuteczniej problemy i wyrazić emocje, więc go nie obciążają na dłuższą metę. Ona prawdopodobnie tłumi w sobie emocje i się jej zbiera, dlatego być może nie pasowało jej, że Wituś chce się z nią dzielić problemami*, bo być może czuła jakby on jej jeszcze próbował dokładać do tej kupki, którą ma w sobie, a z którą, jeśli tłumi emocje, to tak naprawdę sobie nie radzi. Wygląda mi na to, że dziewczyna może mieć problem rozładowywaniem emocji na bieżąco i się jej kumulują, stąd możliwe robienie problemów z takich pierdułek. Typowe dla ludzi, którzy tak tłumią, zbiera im się i zbiera, aż w końcu wybuchają z byle powodu, bo już są tak napompowani, że byle co ich zapala. (Fakt, że jako problem podała jednorazową akcję z nartami. Zrozumiałabym frustrację jakby oni na te narty co tydzień jeździli i Wituś za każdym razem odstawiała taką akcję) Jeśli miałabym rację, to mogę jej tylko życzyć, żeby odkryła, że problemu kumulacji tłumionych emocji w sobie, bo nie chce innych obciążać problemami, czyli ogólnie zamknięcia w sobie nie rozwiązuje się zmianą partnera na, na przykład bardziej zamkniętego w sobie.
Mogę ją nawet zrozumieć, też kiedyś nie mówiłam o problemach i trzymałam je tylko dla siebie, ale dostałam jasny sygnał na terapii, że źle robią i faktycznie podzielenie się problemem z zaufaną osobą i wyrażanie emocji działa o wiele lepiej. Problem niestety może być w znalezieniu osoby, która nie widzi problemu w dzieleniu się problemami i emocjami.
*Zwłaszcza, że z tego całego wątku nie wynika, żeby Wituś postawił ja w sytuacji naprawdę trudnej i obciążającej psychicznie.