Asiu, dzisiaj miałam dużo czasu, jak chyba większość z nas, i poczytałam sobie wątek Starość z narcyzem, w którym to udzielalam się bardzo, chyba w trzech wcieleniach(tak wyszło) i na przestrzeni kilku lat.
Poczytałam sobie wszystkie wpisy, swoje w szczególności i powiem Ci szczerze, że momentami rumieniłam się sama przed sobą ze wstydu. Od samego początku tego wątku niby wszystko wiedziałam, bo byłam już porządnie wyedukowana w kwestii narcyzmu, psychopatii itd, ale to co pisałam miało się nijak do tego, co robiłam. Widać też było moje ogromne zaangażowanie emocjonalne w tego faceta, bo naduzywalam wulgaryzmów, a uwierz mi na co dzień takie słownictwo jest mi bardzo obce. Czułam się jednak wtedy tak brudna, że ten wulgarny język świetnie oddawał moje stany uczuciowe.
Mój pierwszy wpis na tym wątku był w 2015 roku, a przecież jeszcze w tym roku i w ubiegłym miałam o czym pisac, jeśli chodzi o tego faceta.
Zrobiłam sobie eksperyment, jak bardzo trafnie określił moje postępowanie paslawek, w efekcie którego kilka razy pojechałam do niego. To co tam przeżyłam bardzo mnie zdegustowało, bo ten facet mimo swojego wieku i wielu chorób absolutnie się nie zmienił, a wręcz przeciwnie. Oczywiście wróciłam do domu i nigdy więcej nie pojadę już do niego.
Do czego jednak zmierzam?
Otóż, na podstawie tego, co napisałaś rzeczywiście można domniewywac, że trafiłaś na starzejącego się narcyza.
Bagienni, nie ma niczego dziwnego w tym, że zdarzyć się może narcyz w wieku 50+, oni do końca swoich dni pozostają narcyzami, tyle tylko że zazwyczaj mocno przegranymi, chociaż nie zawsze, bo głupich kobiet nie brakuje.
Wracając do autorki, prawdopodobnie to narcyz, a w łagodniejszej wersji stary pijak, hulaka i lowelas, czyli zepsuty do szpiku kości facet. Nic godnego uwagi, bo żaden to materiał na partnera życiowego ani na twoje młode lata teraz, ani na lata późniejsze.
Napisałam ci, że robisz wrażenie zielonej gąski, która kompletnie nie zna się na ludziach, a jeszcze mniej wie na temat takich starych wyjadaczy, którzy naprawdę wiedzą, jak zbalamucic naiwna kobietę.
Myślę, że gdy on cię poznał, to już po kilku minutach rozmowy z tobą wiedział, jaką jesteś kobietą. Uwierz mi, on nie potrzebował poznawać cię tygodniami i miesiącami. On od razu wiedział. Byłaś dla niego jak otwarta księga.
Dał Ci natychmiast wszystko to, co chciałaś, a on wiedział, czego chciałaś. Znajomość z tobą w jakiś tam sposób fascynowała go, więc może nawet troszkę cię rozpieszczał. Ty reagowałaś podręcznikowo, czyli tak, jak on doskonale to przewidział od samego początku, a gdy zorientował się, że zakochałaś się w nim na dobre, wtedy zaczął zdejmować maskę i nagle zobaczyłaś tego człowieka w zupełnie innej odsłonie. Twoje reakcje też były dla niego oczywiste, bo pewnie nie jedna i nie dwie kobiety w jego życiu też reagowały podobnie jak ty. Zaczęłaś więc działać mu mocno na nerwy, aż w końcu dał sobie z tobą spokój, bo miał dość twojego ględzenia. Tego że będzie sam w ogóle się nie obawiał, bo życie nauczyło go, że kobiety na niego lecą.
On zostawił cię z dnia na dzień i bez żalu, ponieważ przestałas interesować go jako kobieta, gdyż byłaś aż do znudzenia przewidywalna, a tym samym nudna i męcząca.
Twoja oferta, jaką dla niego miałaś nie była atrakcyjną, bo on był po dwóch rozwodach, nie wiadomo ile dzieci naplodzil, więc daleko mu było do tego, by znowu z kimś się związać, szczególnie że tepilas go za chlanie i za baby, i inne jakieś jego przywary i niedociągnięcia. Okazało się, że nie dość, że można było czytać cię jak otwarta księgę, czyli nudziare, to jeszcze wyszłaś na typowa czepialska babę. Żaden więc rarytas z ciebie nie był ani fascynująca zagadka do rozwiązania.
Wracając jednak do tego, że na samym początku wspomniałam o tym watku z narcyzem, a więc i o sobie, to z całą pewnością mogę ci dzisiaj powiedzieć, że jeszcze długo się pomęczysz i jeśli zdarzy się tak, że on za jakiś czas odezwie się do ciebie, moim zdaniem zrobi to na pewno, to polecisz do niego jak na skrzydłach. Nieważne co teraz o nim myślisz, nieważne jak czujesz się po tej znajomości, nieważne jakie wyciągnęłaś wnioski, gdy on kiwnie na ciebie palcem ty na 100%pobiegniesz i znowu odżyje w tobie nadzieja.
Dlaczego?
Otóż dlatego, że znowu zechcesz poczuć się taka wyjątkowa, jak wtedy, gdy przeżywałaś z nim mile chwilę.
Masz niskie poczucie własnej wartości, nie potrafisz bronić ani siebie, ani nawet dziecka i dlatego tęsknisz za tym starym cwaniakiem, bo on sprawił, że chciało ci się żyć i czułaś się wyjątkowa.
Wiem, że to dość pesymistyczna wizja, ale niestety takie mam zdanie i powiem szczerze, że bardzo Ci współczuję, bo mocno się jeszcze na cierpisz w związku z tym człowiekiem.