Nie wiem czy to dobry dział do umieszczenia mojego problemu. Aby post nie był długi, postaram się napisać to w jak największym skrócie.
Od jakiegoś czasu zastanawiam się co się ze mną dzieje, właściwie to w mojej głowie. To co pisze to są moje myśli, to co czuje w środku.
Pochodzę z zupełnie normalnej rodziny, mam kochających rodziców, rodzeństwo. Mam dobrą prace. W poprzednim związku czegoś takiego nie było. Aktualnie jestem w związku, za rok bierzemy ślub. Uważam że jesteśmy dobraną parą, dobrze się dogadujemy, jeżeli są sprzeczki to bardzo rzadko. Ale o co chodzi? Czuje wewnętrzne że jestem uzależniona od Niego. Już pomijając koronawirusa i ta cała sytuację. Ja chciałabym się widywać częściej niz raz w tygodniu on pracuje na różne zmiany, strasznie tęsknię za nim,.mogłabym non stop z nim rozmawiać. Najgorsze że jak on mówi że idzie na spotkanie z kolegami, oczywiście nic mu nie mówię ale w środku czuje smutek, że on spędza dobrze czas z kimś innym, wtedy nie mogę sobie znaleźć zajęcia i miejsca w domu, czekam na wiadomość że jest w domu. Czuje się taka "porzucona". Pod koniec roku ma być świadkiem na weselu kolegi, ja w środku źle się z tym czuje, a jak myślę o wieczorze kawalerskim to mnie skręca. Ja wiem, że to co pisze jest chore, nie wpływa to w żaden sposób na nasz związek, bo to są moje przemyślenia, ale nigdy w ten sposób się nie zachowywałam, nie wiem co się ze mną dzieje. Staram się sobie to jakoś przetłumaczyć. Czuje się jakaś taka uzależniona od jego osoby. Jak sobie z tym radzić?