B moją córkę traktował bardzo dobrze, zawsze się z nią wygłupiał, robił dla niej różne smakołyki. W ogóle B świetnie gotuje. Taki facet od wszystkiego, posprząta, ugotuje, wypierze, zarobi. B też ma za sobą małżeństwa zakończone rozwodem, ale dwa... Podejrzewam, że jego nastawienie do mojej córki było tak pozytywne z uwagi na to, że nie miał nas na codzień. Pewnie gdybyśmy z nim mieszkały zaczęły by się prawdziwe schody, fochy, upominanie. Generalnie zapewne nie byłoby dobrze, a ja głupia karmiłam się na początku mzonkami. Pamiętam jak pierwszy raz przeraziłam się gdy przyznał się do dwóch rozwodów, coś mi mówiło uciekaj, ale głupia dobroć podpowiadała, że każdy zasługuje na szansę a on nie sprawiał wrażenia złej osoby. Kolejnym takim stanem zapalnym było to gdy pierwszy i kolejny raz zobaczyłam ile pije i jak się zachowuje. W miarę trwania tej relacji poznawalam go, czytałam z niego jak z otwartej książki wiedziałam kiedy coś jest nie tak, pytałam, podejmowałam próby pocieszanIa sklanialam do tego aby się wygadal bo to pomaga dziś już wiem, że to pewnie były nieudane randki i poczucie smutku z powodu odrzucenia. Taki typowy spadek energii. Leżał wtedy na kanapie bez życia, nie odbierał, nie oddzwanial. Gdy próbowałam rozmawiać o co chodzi prosił, aby zostawic go samego. Dezorientacja zupełna. Miałam klapki na oczach. Chyba nie chciałam przyjąć do świadomości tak oczywistych, jednoznacznych sygnałów.
Nie masz po co go teraz wybielać, tylko dlatego, że utrzymuje w miarę dobry kontakt z Twoją córką i to jeszcze w trakcie sporadycznych spotkań. Przede wszystkim nie usprawiedliwiaj ani nie racjonalizuj jego zachowań, czy tez nie doszukuje się na siłę pozytywów w całej tej marnej relacji. Wprawdzie to może jeszcze nie decydujący czynnik, ale jednak już się lampka powinna zapalić, jak słyszysz o kimś, kto jest po dwóch rozwodach i jeszcze znasz przyczyny, dla których rozpadło się jedno i drugie małżeństwo. Nie wspominam już o jego skłonności do picia, ale sam opis faceta jest aż tak dobitnie wyraźny, że przeciętna, zdrowo myśląca osoba o wystarczającym poczuciu własnej wartości i wysokiej samoocenie, będzie zwiewać od razu z takiej relacji w podskokach. Jesteś od niego uzależniona, chociaż bardziej powiedziałbym od toksycznych emocji, jakie on cały czas z siebie wylewa. Karmi Ciebie nimi cały czas a Ty nie widzisz tych wszystkich ubocznych skutków, jakie niesie ze sobą wasza relacja. Nie jesteś w stanie kompletnie dostrzec w samej sobie pewnych wartości, dzięki którym każdy człowiek jest w stanie normalnie żyć i przebywać sam, nawet jak ma u boku partnera. Inaczej mówiąc jest w stanie, choć na jakiś czas, nie myśleć i nie łaknąć kontaktu z drugą osobą. Tak aby partner był dodatkiem do naszego życia a niej jego podstawą. Poza tym nie wychodź z inicjatywą i nie stawiaj mu żadnego ultimatum, bo on to i tak odbierze, jako nic nie znaczące gadanie.
Popracuj mocno nad sobą, bo zasługujesz na pełnię szczęścia!