Sęk w tym, że on nie odejdzie. Dlatego pisałam o unieszczęśliwieniu całej trójki.
Siebie też doliczyłaś?
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy jest sens żenić się z kobietą, która ma bujną przeszłość seksualną
Strony Poprzednia 1 … 5 6 7
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Sęk w tym, że on nie odejdzie. Dlatego pisałam o unieszczęśliwieniu całej trójki.
Siebie też doliczyłaś?
Cyngli napisał/a:
Sęk w tym, że on nie odejdzie. Dlatego pisałam o unieszczęśliwieniu całej trójki.Siebie też doliczyłaś?
A po co?
Jeśli nie chciałeś dyskusji o Twoim problemie, to po co wątek założyłeś? Trzeba było kupić zeszyt w kratkę 16-kartkowy i założyć pamiętnik.
Odszczekiwanie się w takim stylu jest zupełnie bez sensu.
Żałosne jest gdy ktoś dyskutuje i udaje że wie o czym, ale tak naprawdę nie ma pojęcia...
Wyjaśnię jak dziecku, bo inaczej nie pojmiesz - można kochać i pomimo to odejść.
A dlaczego wyjaśniał nie będę - i tak nie zrozumiesz.
Po 1. byłbym zobowiązany, gdybyś zachowywał ramy rozmowy przyjęte między cywilizowanymi ludźmi, czyli unikał wstawek typu: "Kolejny który ma problem ze zrozumieniem słowa pisanego", "Przeczytał wątek i nic z niego nie wie", "Żałosne", "Wyjaśnię jak dziecku, bo inaczej nie pojmiesz". Naprawdę takie zachowanie nie zwiększa siły twego przekazu...
2. Odnoszę wrażenie, że to ty nie pojmujesz, co chcę ci przekazać. Otóż zupełnie inną miarę przykładasz do siebie (Natan móc odejść i kochać), a inną do autora wątku (skoro odejść - a raczej rozważać odejście - to nie kochać).
Jeśli dalej nie pojmujesz, co chcę Ci przekazać, to mówi się trudno. Kolejnych prób wyjaśnienia Ci podejmować nie będę.
Odszczekiwanie się w takim stylu jest zupełnie bez sensu.
Bo chrzanisz gorzej niż wróżbita Maciej.
Dziecko ma się świetnie, bardzo dobrze się rozwija i nic nie zapowiada, żeby to miało się zmienić. Moje rozterki są moje i moją banię ryją - mogę unieszczęśliwić siebie lub partnerkę (biorąc pochopnie ten ślub), a mogę szukać wyjścia z sytuacji, aby cała historia skończyła się na tyle dobrze, na ile się da.
Ty oczywiście już teraz wiesz lepiej jak to się skończy...
No właśnie ja jestem wyczulona na to, bo co jak co - zdrowie jest najważniejsze
i z tymi badaniami to faktycznie jest problem dlatego dla mnie to nie jest zaletą jak ktoś uprawia seks w kiblach albo co tydzień z kimś innym. Nie twierdzę, że od razu skreślam, ale na pewno jest to na minus.
Ok, ale tego nie wiesz i w 99% przypadków nikt do tego nie przyzna.
Ja sama nie ukrywam, że lubię seks i jest on częścią mojej fizjologii, choć wiadomo, że nie na takim miejscu jak sen czy jedzenie i bardzo ważna jest higiena i komfort.
Dlatego na imprezie w toalecie bym się nie bzyknęła, właśnie z tego powodu (pot, zarazki). A nie że łazienka to złe miejsce
Ot kobieca logika - była u spowiedzi, a tam ksiądz jej powiedział, że ma wyzbyć się grzechu, by myśleć jeszcze o zbawieniu. No to mnie spakowała
Sam się dziś dziwie, że jeszcze niedawno tak się prowadziła, a dziś prowadzi mnie czym prędzej przed ołtarz, bo ona do piekła pójdzie.
Znam taki przypadek gdy para żyjąca w konkubinacie zdecydowała się na ślub, bo w końcu któryś porządny ksiądz nie dał babce rozgrzeszenia na spowiedzi przedświątecznej i postraszył wiecznym potępieniem.
Skoro twoja kobieta starała się o kościelne unieważnienie małżeństwa i do kościoła zaglądała, to tym większym szokiem musiało być odkrycie jej wyskoków. Człowiek spodziewa się po takiej osobie kierowania jakimiś wartościami a okazuje się, że to tylko ściema. Jak wtedy nie zwątpić w sens zawierania małżeństwa?
Roxann napisał/a:Jakie sprawy duchowo-religijne? Mógłbyś wyjawić?
Ot kobieca logika - była u spowiedzi, a tam ksiądz jej powiedział, że ma wyzbyć się grzechu, by myśleć jeszcze o zbawieniu. No to mnie spakowała
Sam się dziś dziwie, że jeszcze niedawno tak się prowadziła, a dziś prowadzi mnie czym prędzej przed ołtarz, bo ona do piekła pójdzie.
To oznacza moim skromnym zdaniem, że kobieta pogubiła w pewnym okresie swojego życia, przechodziła depresję, szukała pomocy u księży. To źle?
To Cię boli, że teraz seks po ślubie? Po to to unieważnienie?
kamilos84 napisał/a:Ot kobieca logika - była u spowiedzi, a tam ksiądz jej powiedział, że ma wyzbyć się grzechu, by myśleć jeszcze o zbawieniu. No to mnie spakowała
Sam się dziś dziwie, że jeszcze niedawno tak się prowadziła, a dziś prowadzi mnie czym prędzej przed ołtarz, bo ona do piekła pójdzie.Znam taki przypadek gdy para żyjąca w konkubinacie zdecydowała się na ślub, bo w końcu któryś porządny ksiądz nie dał babce rozgrzeszenia na spowiedzi przedświątecznej i postraszył wiecznym potępieniem.
Skoro twoja kobieta starała się o kościelne unieważnienie małżeństwa i do kościoła zaglądała, to tym większym szokiem musiało być odkrycie jej wyskoków. Człowiek spodziewa się po takiej osobie kierowania jakimiś wartościami a okazuje się, że to tylko ściema. Jak wtedy nie zwątpić w sens zawierania małżeństwa?
Ten sam człowiek żyje z tą kobieta 4 lata bez ślubu i robi jej dziecko. O jakich wartościach mówimy. Albo żyjesz po katolicku na 100% albo jesteś
hipokrytą. Nie da się być trochę w ciąży.
gracjana1992 napisał/a:No właśnie ja jestem wyczulona na to, bo co jak co - zdrowie jest najważniejsze
i z tymi badaniami to faktycznie jest problem dlatego dla mnie to nie jest zaletą jak ktoś uprawia seks w kiblach albo co tydzień z kimś innym. Nie twierdzę, że od razu skreślam, ale na pewno jest to na minus.
Ok, ale tego nie wiesz i w 99% przypadków nikt do tego nie przyzna.
Ja sama nie ukrywam, że lubię seks i jest on częścią mojej fizjologii, choć wiadomo, że nie na takim miejscu jak sen czy jedzeniei bardzo ważna jest higiena i komfort.
Dlatego na imprezie w toalecie bym się nie bzyknęła, właśnie z tego powodu (pot, zarazki). A nie że łazienka to złe miejsce
Ale przyznasz, że dość łatwo jest to wyczuc? Oczywiście jasnowidzem się nie jest, ale czasami wystarczy bacznie obserwowac i słuchać i pewien obraz się wyłania. Każdy ma swoje priorytety, ale krytykować kogoś za to, że jego priorytetem jest zdrowie to - według mnie - przesada. Ja też lubię seks, ale czasami wolę się wstrzymac, niż pójść z byle kim i byle gdzie (publiczna lazienka, zarazki itp.)
Co innego własna, czysta łazienka to wiadomo...
Znam taki przypadek gdy para żyjąca w konkubinacie zdecydowała się na ślub, bo w końcu któryś porządny ksiądz nie dał babce rozgrzeszenia na spowiedzi przedświątecznej i postraszył wiecznym potępieniem.
Skoro twoja kobieta starała się o kościelne unieważnienie małżeństwa i do kościoła zaglądała, to tym większym szokiem musiało być odkrycie jej wyskoków. Człowiek spodziewa się po takiej osobie kierowania jakimiś wartościami a okazuje się, że to tylko ściema. Jak wtedy nie zwątpić w sens zawierania małżeństwa?
Ja z kolei znam rozwódkę, która po rozwodzie zbliżyła do kościoła. I Ksiądz jej powiedział, że nie grzeszy póki nie ma innego. Czyli zostając rozwódką w wieku powiedzmy 35 lat musi zachować czystość do końca życia, chyba że unieważni małżeństwo to wtedy może z kimś innym. Oczywiście biorąc z nim najpierw ślub.
Nie wiem czy to nie przypadek podobny do autora, tylko on coś tam dorabia w czym zaczyna plątać.
Ten sam człowiek żyje z tą kobieta 4 lata bez ślubu i robi jej dziecko. O jakich wartościach mówimy. Albo żyjesz po katolicku na 100% albo jesteś
hipokrytą. Nie da się być trochę w ciąży.
Ale co Ty ciągle do mnie masz?
Czy ja choć raz przez te 7 stron wątku wspomniałem, że jestem wierzący? Raz napisałem, że mam mniej grzechów na sumieniu, ale to nie oznacza, że nie mogę być ateistą...
Ogarnij się.
Ten sam człowiek żyje z tą kobieta 4 lata bez ślubu i robi jej dziecko. O jakich wartościach mówimy. Albo żyjesz po katolicku na 100% albo jesteś
hipokrytą. Nie da się być trochę w ciąży.
Zgadzam się z tobą. Ale w praktyce tak to wygląda. Niby wierzą ale mają swój własny katalog grzechów. W omawianym przypadku w tym katalogu nie ma seksu z miłości a jest typowe puszczalstwo. I dopóki ta para mieściła się w ramach tych zachowań było ok. Gdy wypłynęły grzeszki z innymi, związek się posypał.
Cyngli napisał/a:Odszczekiwanie się w takim stylu jest zupełnie bez sensu.
Bo chrzanisz gorzej niż wróżbita Maciej.
Dziecko ma się świetnie, bardzo dobrze się rozwija i nic nie zapowiada, żeby to miało się zmienić. Moje rozterki są moje i moją banię ryją - mogę unieszczęśliwić siebie lub partnerkę (biorąc pochopnie ten ślub), a mogę szukać wyjścia z sytuacji, aby cała historia skończyła się na tyle dobrze, na ile się da.
Ty oczywiście już teraz wiesz lepiej jak to się skończy...
Może Ty chrzanisz - ja piszę.
Dziecko, na razie malutkie, ale już niedługo podrośnie na tyle, by zauważyć, co się między rodzicami dzieje.
Taki maluch wyczuwa stres matki. Jakbyś nie wiedział.
Ta sytuacja może się skończyć dobrze tylko dla Ciebie. Zostaniesz przy niej bez miłości
i szacunku - zrobisz krzywdę. Szacunku nie odbuduje się, jeśli przez 4 lata na niego nie zapracowała wiernością, miłością i opieką nad Waszym wspólnym dzieckiem - to za 4 kolejne lepiej nie będzie. Odejdziesz - również skrzywdzisz, bo nie dość, że straci partnera, to jeszcze złudzenia, że to kiedykolwiek była szczęśliwa miłość, taka z wzajemnym szacunkiem i zaufaniem.
Niepotrzebnie w ogóle relację zaczynałeś,
a miałeś świadomość, jaka to kobieta, prawda?
Sam się dziś dziwie, że jeszcze niedawno tak się prowadziła, a dziś prowadzi mnie czym prędzej przed ołtarz, bo ona do piekła pójdzie.
To faktycznie wygląda nie do końca normalnie, takie miotanie się między skrajnościami. Chyba że teraz to jest szantaż seksem.
A Ty masz z niezależnych od niej źródeł informację, dlaczego rozpadło się jej małżeństwo?
Może Ty chrzanisz - ja piszę.
Ale chyba się nie obraziłaś, skoro wcześniej sama raczyłaś stwierdzić, że autor szczeka. A przepraszam: odszczekuje się.
Niepotrzebnie w ogóle relację zaczynałeś,
a miałeś świadomość, jaka to kobieta, prawda?
A skąd ten wniosek?
Cyngli napisał/a:Odszczekiwanie się w takim stylu jest zupełnie bez sensu.
Bo chrzanisz gorzej niż wróżbita Maciej.
Dziecko ma się świetnie, bardzo dobrze się rozwija i nic nie zapowiada, żeby to miało się zmienić. Moje rozterki są moje i moją banię ryją - mogę unieszczęśliwić siebie lub partnerkę (biorąc pochopnie ten ślub), a mogę szukać wyjścia z sytuacji, aby cała historia skończyła się na tyle dobrze, na ile się da.
Ty oczywiście już teraz wiesz lepiej jak to się skończy...
Proponuję Autorze zakończyć już ten temat, bo wszystko co było do napisania i rozlożenia na czynniki pierwsze już się dokonało, a reszta to powielanie, niekoniecznie merytoryczne. Teraz zostaje ci przeanalizowanie, poukładanie wszystkiegio w głowie, zrobienie bilansu zysków i strat i podjęcie właściwej decyzji- niestety nie łatwej, ale powinna być wiążąca. Trwanie w takim zawieszeniu nikomu się nie przysłuży. Dalsze roztrząsanie sytuacji nie ma sensu, bo wygląda jak publiczbe pranie brudów, a nie wnosi nic nowego tylko stwarza niepotrzebne napięcia
Chyba że teraz to jest szantaż seksem.
A Ty masz z niezależnych od niej źródeł informację, dlaczego rozpadło się jej małżeństwo?
Nie, ale też nie mam podstaw, żeby jej nie wierzyć. Teraz za dużo to tego seksu nie ma
Proponuję Autorze zakończyć już ten temat, bo wszystko co było do napisania i rozlożenia na czynniki pierwsze już się dokonało, a reszta to powielanie, niekoniecznie merytoryczne. Teraz zostaje ci przeanalizowanie, poukładanie wszystkiegio w głowie, zrobienie bilansu zysków i strat i podjęcie właściwej decyzji- niestety nie łatwej, ale powinna być wiążąca. Trwanie w takim zawieszeniu nikomu się nie przysłuży. Dalsze roztrząsanie sytuacji nie ma sensu, bo wygląda jak publiczbe pranie brudów, a nie wnosi nic nowego tylko stwarza niepotrzebne napięcia
AMEN!
Cyngli napisał/a:Może Ty chrzanisz - ja piszę.
Ale chyba się nie obraziłaś, skoro wcześniej sama raczyłaś stwierdzić, że autor szczeka. A przepraszam: odszczekuje się.
Cyngli napisał/a:Niepotrzebnie w ogóle relację zaczynałeś,
a miałeś świadomość, jaka to kobieta, prawda?A skąd ten wniosek?
Wybacz, JaJakoJa, ale nauczona poprzednimi doświadczeniami, nie zamierzam z Tobą dyskutować. Mam nadzieję, że uszanujesz.
P.S. Mnie jest bardzo ciężko obrazić.
JaJakoJa napisał/a:A Ty masz z niezależnych od niej źródeł informację, dlaczego rozpadło się jej małżeństwo?
Nie, ale też nie mam podstaw, żeby jej nie wierzyć.
Moim zdaniem, jak najbardziej masz podstawy.
Wybacz, JaJakoJa, ale nauczona poprzednimi doświadczeniami, nie zamierzam z Tobą dyskutować. Mam nadzieję, że uszanujesz.
Hmmm, szkoda, że stawiasz jakąś tezę, a odmawiasz podania przesłanek, które Cię na nią naprowadziły.
Mnie jest bardzo ciężko obrazić.
A nie wiem, które moje słowa odebrałaś jako taką próbę. Zacytuj, to przemyślę swoje zachowanie i wyciągnę wnioski Tym niemniej, staram się zachowywać kulturalnie, nikomu nie piszę, że odszczekuje itp. Mam nadzieję, że jako moderatorka doceniasz taką postawę.
Ja mam wrażenie że facet wciąż kręci. Po co rozwiązłej kobiecie unieważnienie małżeństwa?
Poznał jakąś na portalu, szybko poszło było fajnie.
A teraz truje o ślubie.
Cyngli napisał/a:Wybacz, JaJakoJa, ale nauczona poprzednimi doświadczeniami, nie zamierzam z Tobą dyskutować. Mam nadzieję, że uszanujesz.
Hmmm, szkoda, że stawiasz jakąś tezę, a odmawiasz podania przesłanek, które Cię na nią naprowadziły.
Cyngli napisał/a:Mnie jest bardzo ciężko obrazić.
A nie wiem, które moje słowa odebrałaś jako taką próbę. Zacytuj, to przemyślę swoje zachowanie i wyciągnę wnioski
Tym niemniej, staram się zachowywać kulturalnie, nikomu nie piszę, że odszczekuje itp. Mam nadzieję, że jako moderatorka doceniasz taką postawę.
Pytałeś, czy się obraziłam, więc odpisałam, że ciężko mnie obrazić
Podejmować dyskusji z Tobą nie chcę, bo wiem, że to do niczego nie doprowadzi, a wykłócać się i przepychać, jako moderatorce - po prostu mi nie wypada
Swoje tezy wyjaśniłam trochę wcześniej, a nie widzę sensu pisać tego samego kilka razy.
Ja mam wrażenie że facet wciąż kręci. Po co rozwiązłej kobiecie unieważnienie małżeństwa?
Po to, że była rozwiązła bo szukała ojczyma dla dziecka. Teraz go ma i odrosła jej aureolka.
Ja mam wrażenie że facet wciąż kręci. Po co rozwiązłej kobiecie unieważnienie małżeństwa?
Ludzie o głębokiej religijności, niekoniecznie przestrzegają zasad swojej wiary. Ba, nawet duchowni niekoniecznie przestrzegają.
Czasami mam wrażenie, że polski głęboko wierzący katolik uważa, że skoro wypełnia obrządki i stara się właśnie o takie rzeczy, jak kościelne unieważnienie małżeństwa, to wykupił już bilet do nieba, więc hulaj dusza.
[Post edytowany z powodu naruszenia punktu 6 postanowień szczególnych Regulaminu Netkobiet (złośliwa prowokacja).]
Po to, że była rozwiązła bo szukała ojczyma dla dziecka.
Coś mam wrażenie, że na siłę dorabiasz teorię do prostego puszczalstwa. Bo chyba jak o tym pisała do koleżanki, to nie w ramach poszukiwania ojczyma
Ale czemu szukała ojczyma? Może tak bylo a może zwyczajnie chciała odreagować i zabawić się po rozwodzie i taka sobie wybrała metodę? Po klubowych toaletach ojczyma szukała?
Ale czemu szukała ojczyma? Może tak bylo a może zwyczajnie chciała odreagować i zabawić się po rozwodzie i taka sobie wybrała metodę? Po klubowych toaletach ojczyma szukała? Trochę dziwne, nie uważasz?
A czy cnotliwa rozwódka z dzieckiem ma wzięcie? Porządnego raczej nie upoluje, bo taki woli panny a tych mniej porządnych wabi się tyłkiem.
A czy cnotliwa rozwódka z dzieckiem ma wzięcie? Porządnego raczej nie upoluje, bo taki woli panny a tych mniej porządnych wabi się tyłkiem.
Ale czemu zaraz odwoływać się do skrajności, wszak większość chyba mieści się między nimi...
No a ci panowie z klubów to na pewno pierwsi do bycia ojczymem.
Jak ktoś chce się związać mając dzieci to się zwiaze normalnie a nie musi 'wabic tylkiem' jak to ładnie ujelas. Dzieciate osoby też wchodzą w związki i to wcale nie tak rzadko.
To że kobiety z dzieckiem nikt nie zechce to takie trochę gadanie jak każdy facet to świnia - z rzeczywistością ma mało wspólnego bo życie to jest cała gama sytuacji i opcji nie do wymieszania w jednym worku
A czy cnotliwa rozwódka z dzieckiem ma wzięcie? Porządnego raczej nie upoluje, bo taki woli panny a tych mniej porządnych wabi się tyłkiem.
Dokładnie.
Ale też nie czepiajcie się tak tego kibla, było wiele innych miejsc. I zapewne byli to już potencjalni kandydaci, a nie pierwszy który się napatoczył pod rękę.
Prosty przykład - poznajesz kolesia na portalu, po czym na pierwszą randkę zapraszasz go na obiad, a drugą na kolację. Czy to już świadoma selekcja, czy nadal puszczanie się?
Ale czemu zaraz odwoływać się do skrajności, wszak większość chyba mieści się między nimi...
Bo zwykle na forum trafiają skrajności a większość nie ma potrzeby dzielić się przebiegiem swojego związku z obcymi ludźmi.
Nathan napisał/a:Żałosne jest gdy ktoś dyskutuje i udaje że wie o czym, ale tak naprawdę nie ma pojęcia...
Wyjaśnię jak dziecku, bo inaczej nie pojmiesz - można kochać i pomimo to odejść.
A dlaczego wyjaśniał nie będę - i tak nie zrozumiesz.Po 1. byłbym zobowiązany, gdybyś zachowywał ramy rozmowy przyjęte między cywilizowanymi ludźmi, czyli unikał wstawek typu: "Kolejny który ma problem ze zrozumieniem słowa pisanego", "Przeczytał wątek i nic z niego nie wie", "Żałosne", "Wyjaśnię jak dziecku, bo inaczej nie pojmiesz". Naprawdę takie zachowanie nie zwiększa siły twego przekazu...
2. Odnoszę wrażenie, że to ty nie pojmujesz, co chcę ci przekazać. Otóż zupełnie inną miarę przykładasz do siebie (Natan móc odejść i kochać), a inną do autora wątku (skoro odejść - a raczej rozważać odejście - to nie kochać).
Jeśli dalej nie pojmujesz, co chcę Ci przekazać, to mówi się trudno. Kolejnych prób wyjaśnienia Ci podejmować nie będę.
Jeśli ktoś tu dalej nie pojmuje - to tylko Ty.
Porównanie mojej sytuacji z sytuacją autora jest kompletnie bez sensu bo to dwie zupełnie różne historie.
Prosty przykład - poznajesz kolesia na portalu, po czym na pierwszą randkę zapraszasz go na obiad, a drugą na kolację. Czy to już świadoma selekcja, czy nadal puszczanie się?
No tak ją poznałeś, było fajne, pisałeś że fikuśny seks a nagle jak urodził Ci dziecko to nie pasuje bo z innymi? No z innymi może i na 2-3 spotkaniu to się nazbiera.
Autorze nie bądź hipokrytą bo tu wszyscy Ci to wytykają, masz problem to powiedz ale ten prawdziwy.
VanessaElym napisał/a:A czy cnotliwa rozwódka z dzieckiem ma wzięcie? Porządnego raczej nie upoluje, bo taki woli panny a tych mniej porządnych wabi się tyłkiem.
Dokładnie.
Ale też nie czepiajcie się tak tego kibla, było wiele innych miejsc. I zapewne byli to już potencjalni kandydaci, a nie pierwszy który się napatoczył pod rękę.Prosty przykład - poznajesz kolesia na portalu, po czym na pierwszą randkę zapraszasz go na obiad, a drugą na kolację. Czy to już świadoma selekcja, czy nadal puszczanie się?
Dobra koniec pierd.....o dupie maryni...Bo sie tego czytać nie da. Od początku.
Zapomnij o miłościach i innych głupotach, pora na konkrety.
Jak wygląda wasza sytacja jesli chodzi o finanse? czy jest zależna od ciebie w tej sferze, czyje jest mieszkanie?
Jak wygląda jej stusunek do ciebie?czy okazuje ci szacunek czy raczej próbuje tobą dyrygować. Czy próbuje cie przekupić i urobić sexem?
W przypadku rozstania jakie są jej opcje, a jakie są twoje? czy może być z tobą jedynie z wygody i ewentualnie braku lepszych opcji na tę chwilę?
Najważniejsze...czego ty od niej oczekujesz? Puszczała sie...norma. Co ty chcesz tak na prawdę od niej uzyskać....zrobić z niej matkę polkę, zakonnicę, czy personal slut...no chyba ze wszystko na raz. Powiedz na czym ci zależy dokładnie, bo bez konkretnego celu nic tu nie zdziałamy.
Najważniejsze...czego ty od niej oczekujesz? Puszczała sie...norma. Co ty chcesz tak na prawdę od niej uzyskać....zrobić z niej matkę polkę, zakonnicę, czy personal slut...no chyba ze wszystko na raz. Powiedz na czym ci zależy dokładnie, bo bez konkretnego celu nic tu nie zdziałamy.
Z tym się zgodzę bo mam wrażenie że facet chciał popłakać zanim weźmie ślub, bo kobieta innych miała.
Co Wy tak z tymi chorobami? Koronawirus Was wyczulił? Teraz nawet całować nie można.
![]()
A tak poważnie pytam, kto uczciwie przed podjęciem współżycia się bada razem?
BTW takie badania też nie od razu są miarodajne.
Ja już to widzę, randka jedna, druga, trzecia... napięcie rośnie. Wtedy:
- Kochanie ale musimy przebadać.
- Ok kochanie.
- Ale aby była pewność to powtórzmy je jeszcze za jakiś czas zanim....
- Ok, kochanie.
Już widzę ile tak nowych związków wygląda. Niech zgadnę. Promil?
Tak, już widzę te dialogi podczas wspólnie spędzonych wieczorów. Siedzą sobie zakochani, wpatrzeni w oczy i nagle wyjeżdżają z takimi tekstami Bardziej by to przypominało rozmowę na komisji WKU albo rozmowę kwalifikacyjną tudzież przyjmowanie pacjenta do szpitala
Autorze, to co jest złego w takim razie, skoro na drugiej randce postanawiają razem się przespać?
SzczęśćBożę napisał/a:Najważniejsze...czego ty od niej oczekujesz? Puszczała sie...norma. Co ty chcesz tak na prawdę od niej uzyskać....zrobić z niej matkę polkę, zakonnicę, czy personal slut...no chyba ze wszystko na raz. Powiedz na czym ci zależy dokładnie, bo bez konkretnego celu nic tu nie zdziałamy.
Z tym się zgodzę bo mam wrażenie że facet chciał popłakać zanim weźmie ślub, bo kobieta innych miała.
Ja faceta popieram i go rozumiem w 100%. Ślub to ostatnia rzecz jakiej on w tej chwili potrzebuje. Jak ona ma ciśnienie to jej problem. Najpierw on się musi ogarnąć, bo tam wszystko stoi do góry nogami. Nie ma lidera to będzie chaos. Płacze, czy inne groźby to wszystko jest tylko na pokaz, żeby go zmanipulować. To, że ślub narazie nie wchodzi w gre sprawił tylko tyle, że jej się troche grunt pod nogami osunął. Znajome pewnie już pożenione z normalnym rodzinami, a ona jak to mówią "odnajdywała siebie", no ale w końcu trzeba sie ustatkować, co by ludzie nie gadali. Dlatego tak ona prze do tego ślubu. Chce się wpasować w schemat, żeby nie wyjść na dziwaczkę, starą panne z dzieckiem. Czekam na wypowiedź autora, bo wydaje mi się po tym jak pisze, że to na prawde wporzo gość, chce dobrze, ale ma ciężkiego "przeciwnika" po drugiej stronie. Ale wszystko jest do ogarnięcia
Jak wygląda wasza sytacja jesli chodzi o finanse? czy jest zależna od ciebie w tej sferze, czyje jest mieszkanie?
Finanse mamy niezależne od siebie, choć to ja pracuję, ale dokładam ile uważam. Mieszkania także mamy oddzielne, ale mieszkamy u niej, bo moje jest w kiepskim stanie
.
Jak wygląda jej stusunek do ciebie?czy okazuje ci szacunek czy raczej próbuje tobą dyrygować. Czy próbuje cie przekupić i urobić sexem?
Hmm, myślę że stara się brać pod uwagę moje potrzeby i uczucia, choć zasadniczo jest typem zimnej suki, dla której facet jest tylko facetem - nie ten to będzie inny. Ma silny charakter i lubi strzelać fochy bez powodu. Seksem lubi wynagradzać swoje przewinienia i zaniedbania.
czy może być z tobą jedynie z wygody i ewentualnie braku lepszych opcji na tę chwilę?
Az tak źle to chyba nie jest. Ma gdzie mieszkać, jakąś tam kasę też ma, ma auto, w sumie jest dosyć niezależna, brak jej tylko ojca dla syna.
Najważniejsze...czego ty od niej oczekujesz? Co ty chcesz tak na prawdę od niej uzyskać....zrobić z niej matkę polkę, zakonnicę, czy personal slut...no chyba ze wszystko na raz. Powiedz na czym ci zależy dokładnie, bo bez konkretnego celu nic tu nie zdziałamy.
Żebym to ja sam wiedział... Chyba po prostu za mało ze sobą rozmawialiśmy, za mało o sobie wiemy. Może jej otwartości oczekuję.
I żeby na PIS przestała głosować...
I żeby na PIS przestała głosować...
Lubisz prowokować? ok...już ją lubię
Ma silny charakter i lubi strzelać fochy bez powodu. Seksem lubi wynagradzać swoje przewinienia i zaniedbania.
To sie nazywa tresura. Ja widać idzie jej całkiem nieźle. Robisz za psa pawłowa.
Żebym to ja sam wiedział... Chyba po prostu za mało ze sobą rozmawialiśmy, za mało o sobie wiemy. Może jej otwartości oczekuję
Ona wie co ma za uszami i to co robiła, jest ogólnie uznawane za gorszące. Tak jak pisałem, nie jest głupia. Obecnie prowadzi kampanię reklamową, żeby sie sprzedać jako matka polka, ciemiężona przez zły los.
Az tak źle to chyba nie jest. Ma gdzie mieszkać, jakąś tam kasę też ma, ma auto, w sumie jest dosyć niezależna, brak jej tylko ojca dla syna
Już nie kumam. te dziecko to twoje czy robisz za dobrego samarytanina?
Pora sie wziąć w garść kolego. Ona ma na ciebie zbyt duży wpływ, to że tobą manipuluje to chyba nie muszę dodawać. Musisz na całą sytuację spojrzeć z jej perspektywy, dodając do tego że babki lubią sie zachowywać jak 4 letnie dzieci, wiec musisz brać poprawki na to.
Czas na trochę asertywności. Zero kłótni, zero sporów o byle co. Oaza spokoju. Spróbuje zainicjować jakieś spięcie lub wbije przysłowiową szpilę...robisz unik, uśmiechasz się i wychodzisz z kwitkiem, że porozmawiasz z nią kiedy się uspokoi. Musi zrozumieć, że nie ma kontroli nad tobą, robisz to co chcesz i kiedy chcesz na swoich warunkach. To że poświęcisz jej czas to nie jest twój obowiązek, tylko twój wybór. Nagradzaj dobre zachowanie z jej strony poświęcając jej uwagę.
Musisz jej uzmysłowić, że masz inne opcję i cały świat nie kręci się wokół niej. Masz swoje życie i ona może w nim towarzyszyć, jeśli będzie chciała. Nie bój się jej i nie bój sie tego, że odejdzie. To będzie tylko jej strata. Nie naciskaj i nie napieraj na nią. Wszystko musi wyjść samoistnie od niej. Masz być liderem w tym związku i gościem, za którym ona z przyjemnościa pójdzie. Wtedy to wszystko bedzie mialo ręce i nogi. To tak małym skrócie.
Jak to się stało że czytałeś jej wiadomości do koleżanki. Moim zdaniem to wcale może nie być prawda. Mogła zmyslac.
Ale jak masz odchodzić to odchodzi teraz póki dziecko małe i nic nie rozumie.
Ekstra w ogóle że dziewczyna co ma wielu partnerów jest tak nazywana A faceci to zawsze maczo jak mają dużo kobiet.
A mi intuicja podpowiada, że Twój problem Kamilu to trochę taka „zasłona dymna” tego z czym tak naprawdę się borykasz. Ogromny konflikt w sobie nosisz. Pytanie czy uświadamiasz sobie jego pierwotne źródło. Ten fb jedynie reaktywował/uruchomił coś co zalega w Tobie od dawna. Jest jakby polaniem małego źródełka „ognia wątpliwości” benzyną. Uświadomienie sobie pewnych treści rzeczywistości konfrontuje Cię z prawdą ale też odpowiedzialnością za to kim jesteś. Palisz się chłopie.
Pozdrawiam ciepło Karolina
Kamil, mi się wydaje że Ciebie przerosła ta przepaść między Twoimi wyobrażeniami o rodzinie, związkach, miłości a tym, jak wygląda to w rzeczywistości. Jesteś zawiedziony po prostu tym wszystkim, twoje marzenia legły w gruzach a że tak się do nich przywiazałeś i uznałeś za pewnik, to teraz czujesz się jakbyś dostał w pysk, za przeproszeniem.
Taka ilość partnerów nie jest tym głównym powodem, to tylko zapalnik. Iskra, która spowodowała wybuch tego, co się w Tobie nagromadziło przez cały ten związek. Czujesz że nigdy nie chodziło o Ciebie tak konkretnie, nie byłeś dla niej ważny i chyba dalej jesteś tylko środkiem do jej celów. To się czuje czytając te posty. Inaczej by sprawa się miała, gdybyś czuł się kochany i ważny dla neij jako człowiek. Wtedy ta ilość partnerów pewnie by cie zabolała, ale nie czułbyś się "jednym z wielu". Dlatego jest w Tobie tyle goryczy w jej stronę. Już Ci się "ulało".
Ślub to nie jest dobra opcja. Nie rób nic wbrew sobie.
Powiem Wam, że odnajduję sporo prawdy w tych dwóch ostatnich postach.
Uświadomiłem sobie, że w ciągu tych czterech lat razem tej kobiecie ciągle coś we mnie nie pasowało, wciąż czegoś szukała, a i ja z wielu aspektów nie byłem zadowolony.
Teraz od 1,5 roku układa się dosyć dobrze i dowiaduję się, że ona chce jednak spędzić ze mną resztę zycia. Kiedy prawdę mówiąc ja nawet nie znam dokładnie jej przeszłości i widzę, że nie zależy jej jakoś specjalnie, by to się zmieniło.
Może to jej lekkomyslność, może chce mieć to za sobą i "udawać" wzorowego katolika, a może uważa, że lepiej jest nie wiedzieć za dużo - zawsze można będzie wziąć kolejny rozwód bo "ja przecież nie wiedzialam, że on masturbuje się każdego ranka w łazience".
Może to jej lekkomyslność, może chce mieć to za sobą i "udawać" wzorowego katolika, a może uważa, że lepiej jest nie wiedzieć za dużo - zawsze można będzie wziąć kolejny rozwód bo "ja przecież nie wiedzialam, że on masturbuje się każdego ranka w łazience".
A co jeśli komuś to przeszkadza tak bardzo jak Tobie przeszłość partnerki wyczytana na fb?
Były nawet tu na forum wątki, gdzie kobiety o tym pisały i dla nich to było nie do zaakceptowania. Każdy ma inne granice tolerancji i podejście do seksu, przeszłości.
Jedną osobę odrzuca seks w publicznej toalecie, inną masturbacja.
Stygmatyzowanie kogoś z tego powodu jest nie na miejscu.
Twoim/waszym problemem jest brak szczerości w związku, a Twoim też wobec siebie samego. Rozumiem, że na anonimowym forum łatwo wylać żale, frustracje ale poza pozorną ulgą, że nazwałeś ją tak a nie inaczej niczego to nie zmienia.
Związałeś się z taką a nie inną kobietą. Ona podczas waszego związku przeszła depresję i zwróciła w stronę kościoła. Wiele osób, które 'zbłądziły' i chcą coś zmienić, tak właśnie robi. Ty albo to zaakceptujesz albo nie.
A co jeśli komuś to przeszkadza tak bardzo jak Tobie przeszłość partnerki wyczytana na fb?
Były nawet tu na forum wątki, gdzie kobiety o tym pisały i dla nich to było nie do zaakceptowania. Każdy ma inne granice tolerancji i podejście do seksu, przeszłości.
Jedną osobę odrzuca seks w publicznej toalecie, inną masturbacja.
Stygmatyzowanie kogoś z tego powodu jest nie na miejscu.
Eee, nie zrozumiałaś metafory. Tu nie chodzi stricte o to, czy ja to robię, czy nie. Chodzi o to, że jest to rzecz często spotykana, której faktycznie ona ma prawo nie akceptować, natomiast nie robi nic by dowiedzieć się czy rzeczywiście ja taki nie jestem...
Dlatego też i u mnie pojawiają się wątpliwości, czy ona zaakceptuje moje "słabości" po ślubie, czy nie wyjawi mi czegoś, co poskłada mnie jak scyzoryk...
Eee, nie zrozumiałaś metafory. Tu nie chodzi stricte o to, czy ja to robię, czy nie. Chodzi o to, że jest to rzecz często spotykana, której faktycznie ona ma prawo nie akceptować, natomiast nie robi nic by dowiedzieć się czy rzeczywiście ja taki nie jestem...
Dlatego też i u mnie pojawiają się wątpliwości, czy ona zaakceptuje moje "słabości" po ślubie, czy nie wyjawi mi czegoś, co poskłada mnie jak scyzoryk...
Ona nie robi a Ty co robisz by się dowiedzieć, przeglądasz jej fb zamiast porozmawiać.
O takich rzeczach się rozmawia a nie szpieguje i dorabia teorie.
Marzenia połączone z wizją idealnego życia nagle rozpłynęły się w kontakcie z brutalną rzeczywistością.
Powiem Wam, że odnajduję sporo prawdy w tych dwóch ostatnich postach.
Uświadomiłem sobie, że w ciągu tych czterech lat razem tej kobiecie ciągle coś we mnie nie pasowało, wciąż czegoś szukała, a i ja z wielu aspektów nie byłem zadowolony.
Teraz od 1,5 roku układa się dosyć dobrze i dowiaduję się, że ona chce jednak spędzić ze mną resztę zycia. Kiedy prawdę mówiąc ja nawet nie znam dokładnie jej przeszłości i widzę, że nie zależy jej jakoś specjalnie, by to się zmieniło.
Może to jej lekkomyslność, może chce mieć to za sobą i "udawać" wzorowego katolika, a może uważa, że lepiej jest nie wiedzieć za dużo - zawsze można będzie wziąć kolejny rozwód bo "ja przecież nie wiedzialam, że on masturbuje się każdego ranka w łazience".
Ehhhh.... jest gorzej niż sądziłam. Dziś krótko. Nie, nie, nie tędy droga. Od końca. Fb uświadomił Tobie coś co od dawna czułeś podskórnie. Mi się wydaje, że Ty tak naprawdę przez fb dostałeś potwierdzenie tego co sam skrupulatnie i konsekwentnie spychałeś na tył głowy, zatapiając tą część w idealizowaniu marzenia o szczęśliwej patchworkowej rodzinie. Doskonale czułeś, że za tymi „drzwiami” znajduje się coś co zburzy Ci dokumentnie sens budowania wizji „idealnej rodziny”. Zaszedłeś w tym tak dalece, że pojawiło się dziecko. Poczułeś się „zobowiązany” i rozlałeś ojcowski instynkt. Ale !!! Ten sam instynkt włączył Ci syrenę alarmową gdy sprawa stała się poważna, bo dotyczy „kajdanów” małżeństwa i uruchomiła Ci się trochę pokrętnie męska duma. Ty czujesz, że wybranka serca nie jest spójna. Jej język ciała i dokonywane wybory nie są tożsame z wypowiadanymi słowami opisującymi jej rzeczywistość. I wystrzeliła Ci w kosmos wyobraźnia. Teraz jesteś czujny i ważysz. Zatracasz sens tego co ma się stać, na rzecz „wróżenia z fusów” jednocześnie zgrabnie omijając pojawiające się irytujące pytania „gdzie Ty chłopie miałeś jaja, uszy i oczy gdy....”. A czas robi tik tak, tik tak i coraz trudniej porzucić w diabły poniesione wysiłki i wybory, które nie zawsze podnosiły Twą „męską dumę” (poczucie wartości oraz ważności w związku zbudowane na fundamencie zaufania i bezpiecznej otwartości bycia sobą) na właściwe miejsce. Piszesz „udawać katoliczkę” vis „robiła loda w toalecie” a mi uruchamia się cała fabryka alarmów i to bez kompletnej oceny bo ja co do tego mam podejście mega hardcorowe i bynajmniej nigdy nie stało obok świętości. Tu chodzi o zupełnie inny aspekt, który pokazuje na pewien bardzo i niebezpieczny i smutny schemat. Przemyśl to trochę dystansując się do tego, wyłącz czas i poniesione koszta.... co widzisz ?
Pozdrawiam ciepło Karolina
W Twoim pierwszym wątku napisałeś wyraźnie, że kiedy jeszcze dziecka nie było próbowała wymienić Cię na uniwersyteckiego inteligencika, ale rozgoniles to.
Nie wnikalam czy było to po ślubie - fakt, może powinnam uściślić, kiedy był naukowiec, przed ślubem czy po ślubie.
Kamil, bronisz się rękami i pazurami, bo masz dużo do stracenia i na samą myśl, że znowu musiałbyś wylądować na portalu randkowym robi Ci się niedobrze.
Separacja to dobry pomysł, jednak musiałbyś przeprowadzić to z głową, a biorąc pod uwagę dwójkę małych dzieci oraz fakt, że ona żyje z jakichś świadczeń socjalnych nie wiem czy możliwy do zrealizowania. Chodzi mi po prostu o pieniądze.
Nie warto.
Ogólnie nie warto się żenić. Owszem są kobiety które są tego warte ale znaleźć je to jak wygrać w lotto.
Ilu wygrywa z grających to złe spojrzenie.
Ilu przegrywa jest tutaj kluczowe. Z tym, że stawka to parę złotych a dorobek wielu lat plus bonusowe alimenty (które są słuszne jeżeli to własne dziecko. Aczkolwiek mam zastrzeżenia co do wydawania ich u pań)
Strony Poprzednia 1 … 5 6 7
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy jest sens żenić się z kobietą, która ma bujną przeszłość seksualną
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024