Cześć! Ostry tytuł, ale oddaje to co czuję.
Jestem od 4 lat z kobietą, od której się uzależniłem i wiem, że bez niej się posypię (taki już typ). Mamy też slicznego, półrocznego bobasa, który jest całym moim życiem. Ona długo starała się o unieważnienie byłego małżeństwa, aż w końcu się udało. Teraz po 4 latach bycia razem snuje już plany naszego ślubu.
No i tu zaczyna się problem - przeczytałem jakiś czas temu jej dłuuugą rozmowę z przyjaciółką na fb (rozmowa sprzed 5 lat !), w której wprost przyznaje, że lubi się czasem puszczać. Później można poczytać historię niczym z powiesci erotycznej o tym, który kolega i kiedy ją rżnął. Opis jak X dymał ją po wspólnym wypadzie do kina przez całą noc, innym razem Y brał ją w szpitalnej toalecie i wiele więcej. Trochę ich było.
Kocham ją i wiem, że to stare dzieje, ale trapi mnie, czy będę mógł spojrzeć jeszcze na nią bez pogardy w myślach? Jak spojrzeć w lustro bez pogardy dla samego siebie?
Mam ochotę wykrzyczeć mojej narzeczonej prosto w twarz, że jest zwykłą k...ą, ale czy to da coś prócz chwilowej ulgi?
Tytuł postu edytowałam - wulgarny i nie na miejscu. Zapoznaj się z Regulaminem Forum.