Koronawirus coraz bliżej :( - Netkobiety.pl

Kiedy słyszę nadmiarowej śmierci medyków, to od razu przypominają mi się historie z Japonii o zgonach z przepracowania
+ osłabieniu odporności przez bezodpoczynkowe tyranie + postępujący średni wiek wykonujących te zawody + maski, sprawiające, że przy wysiłku fizycznym i pobudzeniu nerwowym robi się ciemno przed oczami.
Najbardziej powinni być narażeni dentyści, wdychający godzinami z bliska nieco osłabiony aerozol od pacjenta, którego nikt nie bada przed wizytą[?]
Mam nadzieję, że to obiektywnie zbadają, biorąc pod uwagę wszystkie aspekty, z uwzględnieniem lekarzy przyjmujących przetestowanych pacjentów i tych nieprzetestowanych, jak ww. dentyści oraz szczepień.

Jakby ktoś nie słyszał:

Najciekawszy kawałek jest wyboldowany. Czy tylko mnie to kojarzy się z nieszczęsną amantadyną?

W Izraelu używa się prawie wyłącznie szczepionki Pfizer i szczepi wszystkie osoby powyżej 16 roku życia, w tym ozdrowieńców i kobiety w ciąży, akurat tam dość łatwo więc zauważyć niepokojące zjawiska.

Najbardziej kojarzy się z wynikami niemieckich obserwacji, że amantadyna jest skuteczna w przypadku Covid-19 głównie przy podaniu w postaci wziewnej do nosa i gardła.
Jak na razie dziwnym zbiegiem okoliczności z podaniem informacji przez Pfizer zbiegł się frontalny atak na dr Bodnara. Normalnie jak z Banasiem i CBA. Tak się jakoś zbiegło...

Wczoraj był w pracy kolega, o którym wspominałam, że po szczepieniu przez 2 tygodnie bolała go głowa. Na szczęście wszystko już przeszło, ale najadł się strachu, bo miał też odrętwiałą prawą część twarzy  - "lekki paraliż", tak to określił. Szczepił się Astra Zeneką.

Z nowych niepożądanych odczynów poszczepiennych o których coraz głośniej - szumy uszne.

My chyba we wszystkich statystykach wyglądamy Elu fatalnie. Gdybyś porównała ilość zgonów sprzed szczepień, to Izrael miał ich z 10x mniej.
Mnie przymuszanie dzieci i kobiet w ciąży do szczepień preparatem w fazie testów nie mieści się w głowie.

U nas szczepienia są nieobowiązkowe.
A nie mogę krytykować narodu żydowskiego jakie podejmuje decyzje we własnych sprawach bo mają swoje doświadczenia związane z przetrwaniem narodu przez lata.
A u nas patrząc  na kolejki do dzisiejszych mobilnych punktów szczepień widać że jest problem większego popytu niż podaży.

Jak to w paranoicznych umysłach spisek wynika ze spisku, sam jest przyczyną kolejnych spisków. Spiski w spiskach otoczone spiskami.

No proszę, nasz czołowy antyszczpionkowiec zmienia zdanie - wspiera szczepionkę z Rosji. Zupełnym przypadkiem niedawno wyszło na jaw, że rosyjska trollownia ma za zadanie ogłupianie zachodniaków m.in. przez rozpowszechnianie teorii spiskowych i idiotyczniej antyszczepionkowej propagandy...

Czego nie rozumiecie? W skrócie:
- Szczepionki to zuo.
- Szczepionki to spiski.
- Szczepionka z Rosji to dobro.

Jaki przymus? Nie jest niewolnikiem, zawsze może się zwolnić.

Aha, czyli zaledwie 62 osoby mają zapalenie mięśnia sercowego. W kraju, w którym na COVID zmarło ok. 6,5 tysiąca ludzi. Sami widzicie, jakim dobrem są szczepionki.

Brawo Walbrzych.

Miejmy nadzieję, że rząd utrzyma obostrzenia dla nieszczepionych, żeby nie zagrażali innym.

To zależy jak bardzo wierzy w antyszczepionkową ideologię. W każdym razie wyjście ma, nikt go na siłę nie zaszczepi.

A Wałbrzych ma możliwość wprowadzenia obowiązku szczepienia dla pracowników urzędu, miejskich jednostek i spółek. Może także, ale to już sprawa dla prawników, dodatkowe punkty przy przyjęciach do żłobków i przedszkoli dla dzieci zaszczepionych rodziców. W każdym razie to bardzo dobry sygnał - że władza chociaż samorządowa nie zgadza się na pobłażanie antynaukowym oszołomom, którzy w imię zabobonów i nieuctwa szkodzą innym.

Fakt, zabawny nawet jesteś.

Za dużo albo za bardzo ci weszło. Przegapiłeś, że osoby zaszczepione chorują i zarażają Covidem. Tylko chorują lżej albo bezobjawowo czyli tak jak 80 % niezaszczepionych, którzy zetknęli się z wirusem SARS-COV2.

Jeśli ma duży budżet albo dużą zdolność kredytową, to jak najbardziej. Będzie z czego brać odszkodowania. Szkoda tylko, że z podatków mieszkańców Wałbrzycha.

No tak Wałbrzych musiałby  od siebie płacić odszkodowania  chyba że jak w przypadku  Tuchowa czy innych gmin Zerro zabierze kasę  ludziom z funduszu sprawiedliwości.  Większość fundacji pomagającym ludziom w  kryzysie dostała zerro w tym roku.
Oczywiście uchwała z D...widać wykopali złoty pociąg i się nudzą.
Nie wiedziałam że Johnson jest ruski ale  to bez znaczenia.
Ja się zaszczipionkowalam  dlatego że pomyślałam o większej skuteczności. Ale w sumie to dzieci namawiam na Johnssona bo przed nimi dłuższe życie I  wydaje się bezpieczniejszy.
Najważniejsze by skończyć epidemię bo długo hodowane masowo wirusy mutują A ten wcale nie lagodnieje jak widać.

Jak nie jenssen to i astra nie. Bo to praktycznie ta sama technologia.
I w sumie znana od zawsze. A wyniki badań podobne jak reszta.

Nie do końca, bo to szczepionki GMO, czyli wektor w postaci adenowirusa ludzkiego lub szympansiego został zmodyfikowany genetycznie aby produkować jedno z białek koronawirusa. Dla mnie i tak lepsze to niż technologia mRNA, która zmusza ludzkie komórki do produkowania tego białka.

Dlatego dzisiaj takie kolejki do mobilnych punktów szczepiących Johnsonem Plus jedna dawka więc witajcie wakacje!
Szczerze mówiąc nie rozumiem tego. Naprawdę da się teraz zapisać na szczepienie w przeciągu paru dni, J&J również. Może trzeba podjechać za miasto ale wolałbym jechać 200 km niż jak głupek stać kilka godzin na deszczu i chłodzie.

Moze ludzie boja sie igły w samotności a tak w kupie rażniej   ale przyznam że to było w sumie niewyczuwalne. moze się umówili ze znajomymi i przynajmniej pogadają z kawą na wynos. mogli krzesełka poustawiać chociaż.

Trochę mi radio rozjaśniło powody, akurat sobie słuchałam przy malowaniu. Pierwsza sprawa - niektórzy nie chcieli tracić urlopu, a często po szczepionce 1-2 dni były konieczne. Po drugie - pracujący zagranicą akurat wtedy mieli czas. Mówię o swoim regionie przygranicznym. No i Ci, którzy chcieli mieć tylko 1 dawkę albo planują podróż.

Jak myślicie - czy ta pandemia się kiedyś skończy, czy już zostanie do końca ludzkości?

Zadzwoń i zacznij od informacji, że zmieniasz lekarza rodzinnego.

To nie marudź i rób jak ci każą. W trzecie okno od lewej, dwa razy (delikatnie!) zastukaj zawieszonym na sznurku kijkiem i czekaj aż ktoś wyjrzy...

To nie powinien być standard, tylko to jest standard. Nie ma żadnych wytycznych do tzw. teleporad, do żądania dowodu zaszczepienia. Tak będzie jeśli ludzie się nie nauczą, że POZ jest tylko wykonawcą świadczenia, które składając ofertę do NFZ zobowiązał się realizować. Że inna przychodnia jest dalej? A jakie to ma znaczenie jeśli przyjmują cię tylko na teleporadę? Taka forma jest dla mnie oczywiście jak najbardziej dopuszczalna, gdy chodzi np. o przedłużenie recepty, wystawienie skierowania na rutynowe badania itp. Tylko, że pamiętam doskonale, że te same przychodnie kazały mi się stawiać w przychodni na wizytę żeby mi przedłużyć receptę albo przedłużyć receptę dziecku na leki stosowane od lat. W dodatku, w przypadku dziecka trzeba było się stawić z dzieckiem, więc zerwany dzień w szkole. Wtedy jakoś nie było żadnej możliwości załatwić to przez telefon. Dziś jeśli mamy realny problem ze zdrowiem, bo coś boli, mamy jakieś objawy, które nas niepokoją, a lekarz odmawia innej wizyty niż teleporada, to krótka piłka - pismo ze skargą do nadzorującego oddziału NFZ.

Tak na marginesie żonie właśnie odwołali J&J, bo ni ma i czy się zgadza na Pfizera. Teraz uwaga, czeka na rozmowę z trzecim, tak trzecim lekarzem czy może się szczepić. Szambo wybuchło tydzień temu z innej okazji ale biorąc to pod uwagę oraz to co sam podpisywałem w ankiecie mówię jej - upewnij się u lekarze czy możesz się szczepić przyjmując te leki. W poniedziałek lekarz specjalista przy okazji wizyty z innej okazji przejrzał co żona bierze i powiedział, że na ile się zna , to nie ma z tymi lekami problemu w kontekście przeciwskazań. Mówię jej, nie słuchaj jego, tylko dzwoń do naszego rodzinnego, bo on prowadzi również szczepienia i musi wiedzieć konkretnie co wyklucza. Zadzwoniła. Jeden lekarz patrząc w jej kartę mówi, że nie ma problemu, może się szczepić. Dzisiaj dzwoni pielęgniarka żeby umówić żonę na teleporadę z drugim lekarzem (czyli już trzecim), bo biorąc "te" leki absolutnie nie może się szczepić i musi mieć przerwę w przyjmowaniu leków, i to ustali w czasie tej teleporady.
Tak że ten, lećta się szczepić na placyku pod słońcem czy przez szybę samochodu...

To jeszcze o szambie, które wybuchło.
W piątek żona zadzwoniła do lekarza w specjalności której bierze od 1,5 roku leki zapytać czy te leki mogą powodować zaburzenia miesiączki, bo już 2 tygodnie jej się spóźnia i cholercia, może to ciąża ale może tylko leki. Lekarz, młody człowiek wsiadł na nią obcesowo, że o czym ona w ogóle mówi?! O jakiej do cholery ciąży?! Przecież pani, przyjmując "te" leki absolutnie nie wolno zajść w ciążę i to do pół roku od zakończenia kuracji. Nikt pani tego nie powiedział?! No to jak wyglądała rozmowa z lekarzem tej specjalności, który te leki przepisywał 1,5 roku temu:
- ma pani dzieci?
- mam.
- planuje pani jeszcze dzieci?
- nie.
Koniec rozmowy.
Po rozmowie w piątek żona rozdygotana wsiadła w samochód i pojechała po test ciążowy. Wyszedł negatywnie ale to tylko test więc umówiła się do ginekologa na wtorek. Cały weekend majowy miała zmarnowany, bo siedziała w nerwach, że to nie może być ciąża... Okazało się, że nie.
I takie to rozmowy z lekarzami. Tak na przyszłość jeśli ktoś darzy zawód lekarza większym szacunkiem niż takiego glazurnika czy tynkarza, którym też zdarza się krzywo płytki ułożyć...

Edit - podsumowanie dnia.
Trzeci lekarz anulował żonie drugi już termin szczepienia :Lol: Wykluczył możliwość szczepienia w jej przypadku J&J. Tylko Pfizer lub Moderna, a i to po wdrożeniu planu przerwania terapii lekami, które bierze. Podał ten plan i wg niego ustalił nowy termin szczepienia...

Jakiś czas temu pisałam, że u mnie też nie ma najmniejszego problemu z wizytą w gabinecie. Podczas rejestracji (telefonicznej lub na miejscu) pada zresztą pytanie czy pacjent życzy sobie teleporadę, czy wizytę stacjonarną i to on sam decyduje. Jeśli potrzebuję tylko receptę lub skierowanie, proszę o teleporadę, ale jeśli z jakiegokolwiek powodu, którego nie muszę podawać, wolę osobiście spotkać się z lekarzem, to się z nim spotykam. Tak jest zresztą już od wielu miesięcy, o wiele wcześniej niż w innych tego typu placówkach. Pomijam przy tym, że przecież weszły w życie regulacje nakazujące lekarzom przyjmowanie pacjentów w gabinetach, tym samym nie mogą ograniczyć się do teleporad.

Niemniej w tym samym czasie mieszkający w innym niż my mieście współpracownicy męża, mają ogromny problem z jakąkolwiek pomocą lekarską. Nie dość, że w ogóle nie można się dodzwonić, to będąc już na miejscu, żeby osobiście się zarejestrować, muszą wrócić do domu i czekać aż z wielką łaską ktoś do nich zadzwoni. Wtedy z kolei zaczyna się robienie cyrków, byleby pacjenta nie musieć zobaczyć face to face, jak choćby przepisywanie antybiotyków na podstawie uzyskanych w trakcie telefonicznej porady informacji, czyli choćby bez zajrzenia mu do gardła czy osłuchania. Jakie to ma skutki, chyba wszyscy wiemy.

Snake, pomijając bałagan i dezinformację, to czy ja dobrze rozumiem, że lekarz ten nowy termin szczepienia anulował sam, czyli bez porozumienia z żoną?

Wszak nie zażyna się kury znoszącej złote jajka

Memy, odgrażanie się, wyśmiewanie i szydzenie ze szczepień...a na koniec i tak się wszyscy zaszczepicie :-D
Wcale nie będzie przymusu, wystarczą „przywileje” dla zaszczepionych i stanie się przed wyborem życia na marginesie, albo zaszczepienia się :-D

Żeby nie zaśmiecać innego wątku, to tu się spytam - a jaka, to teoria naukowa mówi, że szczepionki zlikwidują mutacje?
Jest zdaje się jeden wirus, który został całkowicie zlikwidowany szczepieniami z powierzchni Ziemi tj. wirus ospy prawdziwej. Szczepienie jak również w szeregu innych chorób daje długoletnią, czasem praktycznie dożywotnią odporność.
Zupełnie inaczej jest w przypadku popularnych wirusów wywołujących infekcje dróg oddechowych, pokarmowych: wirusów grypy, adenowirusów, reowirusów, koronawirusów itd. One mają dużą zmienność genetyczną o czym możemy sami się przekonać po corocznie opracowywanej formule szczepionki przeciwgrypowej. Od lat w przypadku koronawirusów uczono, że w ich przypadku szczepionka nie ma sensu, bo tak szybko się zmieniają i mają potencjał wielokrotnego zakażania.
Obecnie forsowane szczepionki przeciw Covid-19:
- nie zabezpieczają przed zachorowaniem,
- nie zabezpieczają przed zakażaniem innych.
One zmniejszają przez jakiś czas szanse na objawowy przebieg infekcji, a realnie szansę na ciężki jej przebieg. Jak długi jest to czas nikt poważny tego nie powie, bo jest to w trakcie badań, a badanymi są zaszczepieni
Było słuchać wczoraj w telewizji tego Simona, jak sam przyznaje, że umierają mu w szpitalu na Covida ludzie, którzy na przełomie grudnia/stycznie w pełni się zaszczepili. Z kręgów mocno osadzonych w lokalnym Sanepidzie wiem, że codziennie odnotowują przypadki zakażeń SARS-COV2 u ludzi zaszczepionych dwoma dawkami w tym okresie. Pfizer już oficjalnie twierdzi, że trzeba będzie przyjmować rocznie 3 dawki ich szczepionki. Co jest wprost przyznaniem, że ich szczepionka nie chroni dłużej niż 3-5 miesięcy.
Zatem wirus nigdzie nie zniknie, będzie miał się dobrze, będzie się mutował w nowe odmiany, a akurat wirusy RNA mają największą zmienność.
Więc nie, nie szczepionki nas uratują.

Jakby nie patrzeć, to jest to jednak forma zabezpieczenia przed ciężkim zachorowaniem na covid. A że do doskonałości wiele brakuje szczepionce, to chyba nikt tutaj nie ma wątpliwości :-)
Wystarczy zobaczyć, jak zmieniła się sytuacja w krajach, w których szczepienie przeprowadzono wcześniej niż gdzie indziej, patrz Wlk Brytania, Izrael. Dane mówią same za siebie.

Ludzie łykają masę medykamentów profilaktycznie, żeby uchronić się chociażby przed chorobami układu krążenia, które i tak zbierają największe żniwo i są na szczycie listy przyczyn zgonów w świecie zachodnim. Dojdzie jeszcze jedna szczepionka. Też mi halo.

Snake nie będzie krążył sobie, bo zostanie zaatakowany w dużej mierze przez przeciwciała- taki jest cel szczepionki.

więc błaaaagaaaamm

to znaczy będzie krążył sobie po niezaszczepionych ale ponic 70 procent wystarczy, by się tak nie rozprzestrzeniał.

ale nikt nie podważa wartosci zakażonych w powstrzymywaniu epidemii
rzecz w tym że częśc z nich juz nigdy nikogo niczym nie zarazi. A ich przeciwciała  ( tych co przeżyli)nie wiadomo jak długo się utrzymują i ile ich będzie.
W przypadku szczepionki Moderny wiemy np że po pół roku jest prawie bez zmian.

jak bedzie dalej nie wiadomo.

A W Brazylii czy Indiach kiedy wypada sezon infekcji dróg oddechowych?  w Indiach to zimę teraz mają, nie?

sprawdziłam Indie- od marca do czerwca mają lato, a póżniej monsuny.

Zgroza, zgroza

Snake, jak to nie mają? Nawet Polakom się to udało, dr Łukasz Rąbalski z Uniwersytetu  Gdańskiego.

edit - dzisiaj był pogrzeb taty koleżanki, który zachorował na covid mimo podwójnego szczepienia phizerem. Był już bardzo słabego zdrowia niestety.

No ale ma, bo nałóż sobie przebieg epidemii Covid-19 w krajach, gdzie sezonowo są nasilenia infekcji dróg oddechowych. Ma te same górki i dołki. Tak zwana I fala, to sezon grypowy 2019/20, potem przyszło lato więc spadek. Potem jesień i co za zaskoczenie - 2 fala. Potem przełom zimy i wiosny, czyli normalnie wysyp grypy i znów zaskoczenie - 3 fala. Teraz będziemy mieli piękny spadek aż do września/października, w tym roku oczywiście dzięki szczepionkom!

A moja mama po awanturze jaką jej zrobiłem poszła wczoraj i zrobiła test na przeciwciała. Dzwoniła godzinę temu i tak na ile osoba niedowidząca czytała mi wynik, to nie ma już przeciwciał IgM, a więc nie jest w aktywnej fazie zakażenia tzn. musiało od niego minąć ok. 6 tygodni (zgadza się). Ma pozytywny wynik na przeciwciała IgG, a więc Covid-19 przeszła. Co więcej poziom przeciwciał IgG ma 392, a więc najwięcej z moich znajomych i rodziny. Najwyższy jaki w tym gronie odnotowano, to 180. Moja mama ma 76 lat, kilka chorób przewlekłych, jest inwalidą I grupy, miała w życiu kilka operacji, w tym jedną ratującą życie tzn. trepanację czaszki. W czasie covida trochę kaszlała, trochę podle się czuła, stan podgorączkowy ponad 37 stopni. Prześwietlenie płuc w porządku.

Nie szczepi się póki są przeciwciała IgM, ponieważ one związane są z aktywną fazą infekcji tzn. wciąż chorujemy Stąd obecne skrócenie terminu szczepienia dla ozdrowieńców do miesiąca z okładem od choroby, bo wtedy powinny zniknąć przeciwciała IgM. Po tym okresie powinny już być tylko IgG tj. te związane z trwałą /trwalszą odpornością. Mamie powiedziałem, że ma spokój do września i nie widzę sensu żeby wcześniej latała się szczepić. Prześwietlenie płuc robili oboje tj. brat i mama, oboje w porządku. Brat winowajca, pozytywnie wytestowany był bardziej objawowy, tzn. wymęczyła go gorączka powyżej 39 stopni.
Dzisiaj pogadałem z sąsiadem co u mnie robi, a świeżo wyszedł z izolacji i jeszcze zwolnienia pocovidowego. Jakieś 3 dni go jakoś bardziej zauważalnie pomęczyło, a tak to drań sobie wypoczywał w domu, ludzie klęli, bo terminy pozawalał. Pewnie w końcu miał czas dłubać przy samochodach