Mój chłopak jest aktywną osobą. W tygodniu wraz z sobotami pracuje do ok. 18. Po pracy przychodzi zmęczony, wiec przeważnie nie widujemy się w ciągu tygodnia. Poza tym ma jeszcze zainteresowania. Należy do dwóch klubów i często musi tam coś przygotować, w środy ma próby w jednym miejscu, a w weekendy często wypada mu coś drugim. Jeszcze ma bliskiego kumpla, z którym też chce się często spotykać. Dlatego widujemy się raz na tydzień, ostatnio przyjechał wieczorem w sobotę po pracy, a rano o 11 już chciał jechać, bo kumpel prosił go, żeby gdzieś tam z nim pojechał. W ten weekend ma "ważne wydarzenie" w swoim klubie i musi pomagać. Wczoraj wieczorem zapytał czy byśmy sie nie zobaczyli, ale za chwilę zadzwonili do niego z tego klubu i chcieli, żeby im tam pomógł w przygotowaniach, to odwołał to nasze spotkanie. Dziś idzie do pracy, a potem jedzie do tego swojego klubu i wraca dopiero jutro, sam nie wie o której, ale powiedział, że pewnie gdzieś w okolicach południa będą się już pakować, to potem się zobaczymy. Jak znam życie to się im przeciągnie do popołudnia i znów zostanie nam kilka godzin czasu dla siebie, bo kolejnego dnia rano on musi wstawać znów wcześnie do pracy. Rozmawialiśmy o tym, mówiłam mu, że chciałabym się z nim więcej widywać, że gdy tak wpada na noc, czy na kilka godzin i potem znów nie widze go tydzień, to nie czuję się jak jego dziewczyna. Przyznał mi rację, powiedział, ze faktycznie to jest nienormalne, że chciałby się widywać częściej, ale teraz ma taką sytuację, ze musi tak dużo pracować, bo musi spłacić pewien kredyt i zakończyć pewne sprawy(nie chce was już tutaj tym zanudzać, więc nie będę się rozpisywać o tym). Uznałam, że OK, rozumiem z tą pracą i jego osobistą sytuacją, ale tak czy inaczej denerwuje mnie, że tyle czasu może poświęcać tym swoim klubom, a ze mną spotyka się na końcu, gdy zostanie mu coś tam czasu - tak sie z tym czuję. W dodatku Przeważnie przyjeżdża już do mnie zmęczony po takim intensywnym tygodniu i ostatnio po prostu przespał większość czasu, gdy był u mnie. Wczoraj byłam wkurzona jak powiedział mi, że jednak nie możemy się zobaczyć, bo właśnie do niego dzwonili z klubu, żeby jechał pomóc, i że to się skończy dopiero w niedzielę. Wcześniej mówił, że nie będzie go w sobotę, więc miałam nawet nadzieję, że jak wróci w sobotę wieczorem to wtedy się już zobaczymy. I zadzwonił jeszcze do mnie po tym jak już im tam pomógł, a ja się czułam po prostu obrażona. Nie chciałam się z nim kłócić o to przez telefon, nie chce go też na siłę zmuszać, żeby częściej widywał się ze mną, bo chciałabym, żeby sam chciał. Ale już o tym rozmawialiśmy, a on stale to samo. Wyczuł, ze jestem wkurzona i zapytał tylko: "znowu jestes na mnie wk***?". Zirytowało mnie to jeszcze bardziej i powiedziałam mu, żeby nie podnosił na mnie głosu. Wiecie, jak on tak mnie traktuje, to ja potem nawet nie mam ochoty się z nim kochać, i czuję się urażona na tych spotkaniach nawet jeśli się widzimy i nie bardzo potrafię coś z tym zrobić, bo po prostu tak się czuję. Co mam zrobić, zignorować i udawać, ze wszystko jest ok? Juz tak próbowałam, zajęłam się po prostu swoimi rzeczami, ale nie potrafię tak na dłuższą metę, bo czuję się zwyczajnie ignorowana przez niego, jakbym była dla niego kimś najmniej ważnym. Kluby są ważniejsze, wszystko jest ważniejsze. Prosiłam, żeby mi pomógł z hamulcem w rowerze, to czekałam 3 tyg. aż w końcu poprosiłam takiego kolegę, żeby mi z tym pomógł. Denerwuje mnie to i nie wiem jak z nim rozmawiać, żeby dotarło. Ja nie lubię się napraszać, targować o coś, ale tutaj coraz częściej mam popsuty humor, bo niby jestem z nim, ale co z tego, jak niewiele z tego mam. Chciałabym, żeby czasem wpadł spontanicznie do mnie choc na chwilę, kupił mi jakis mały upominek, czekoladki, kwiatka, żebyśmy mogli razem tez coś fajnego porobić, czasem żeby gdzieś mnie zabrał, a nic z tego nie mam i nie wiem jak mam z nim rozmawiać, żeby tak zaczął się zachowywać.Czuję się powoli zmęczoną tym związkiem, a jesteśmy razem niecałe 3 miesiące. Jak mam z nim rozmawiać, jak się zachowywać, żeby zaczął mnie szanować i doceniać?
Z góry dziękuję za każdą wiadomość