Marudząca żona - co dalej ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Marudząca żona - co dalej ?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 99 ]

Temat: Marudząca żona - co dalej ?

Witam,

A więc w skrócie:
Z żoną przed ślubem znaliśmy się 2 lata (nie mieszkaliśmy razem).
Obecnie jesteśmy po ślubie 2 lata.
Oboje obecnie mamy po 31 lat.

Przed ślubem wydawało mi się, że żona zawsze chciała być niezależna , nawet z rozmów z nią zawsze podkreślała, że lubi pracować.
Ogólnie przed ślubem to widziałem, że sama mieszka sama się utrzymuje wyglądała na osobę naprawdę zaradną, głównie to ona mnie zabierała w różne miejsca po Polsce, wycieczki itp.
Naprawdę wydawała się na osobę dużo bardziej zaradna życiowo niż ja .
Jako, że moja praca jest siedząca (programista) i od momentu ślubu i przeprowadzki na "swoje" ze względów lokalizacyjnych podjąłem pracę zdalną.
Moja żona ze względu, że się przeprowadzaliśmy straciła pracę .
Przez co pierwsze kilka miesięcy postanowiła sobie "odpocząć". Rozumiem też miałem taki etap w życiu.
Potem niestety stracona ciąża doszło kolejne kilka miesięcy bez pracy co też jest zrozumiałe.
Po ponad roku zaproponował żonie aby podjęła próbę znalezienia jakiejś pracy.
Niestety wygląda na to, że żonie mimo  iż cały czas mnie zapewnia że chce pracować itd chciała by prowadzić tryb "pasożyta".

I teraz do sedna:
W sumie mnie to tam mało przeszkadza, że żona nie może znaleźć roboty itd bo sam dobrze obecnie zarabiam i jestem w stanie nas oboje utrzymywać na dość dobrym poziomie ale chciał bym by żona nie tylko "leżała i pachniała" jak to mówią ale żeby też zatroszczyła się o swoją samodzielność finansową. Bo co jeśli coś mi się stanie etc itd. Zawsze to może być w przyszłości łatwiej ale to już nie o tym.
Jako, że obije przez ten czas praktycznie spędzamy czas w domy 24/h mnie już zaczyna trafiać kur... a bardziej to jej marudzenie, ciągła chęć spędzania czasu razem itd mnie już dobija.
Trzeba coś załatwić w urzędzie musze jechać z nią bo sama się boi i strsuje.
Trzeba jechać zrobić zakupy muszę jechać ja bo żona nie miała prawa jazdy.
O tyle dobrze, że już zrobiła ale jeszcze musi się przestać bać jeździć ... co oczywiście skutkuje tym, że muszę z nią i tak jeździć bo sama się boi.
Ogólnie cokolwiek trzeba załatwić, co mogła by sama zrobić zanieść jakieś dokumenty, zrobić zakupy etc muszę z nią robić co strasznie mnie irytuje i powoli męczy.
Praktycznie wszystko na mojej głowie:opał na zimę , prace ogrodowe , załatwienie kanalizacji utrzymanie teraz 2 samochodów itd męskie obowiązki + do tego dochodzą zakupy, codzienne jazdy z żoną samochodem (co mnie chyba najbardziej stresuje) i tak dzień w dzień mam już powoli dość.
Do tego przychodzi niedziele gdzie człowiek powinien odpocząć to żona ciąga mnie na jakieś wycieczki rowerowe itd gdzie jedynie na co mam ochotę to rozwalić się jak "wściekły wąż przed kompem czy na kanapie" i odpocząć po całym tygodniu stresów .
Myślałem, że w małżeństwie chodzi o wspólne oparcie, że żona skoro nie pracuje ma więcej czasu coś załatwi etc a wychodzi na to że nie dość że nic nie załatwi bo sama się boi itd itp to jeszcze muszę z nią wszystko robić.
Czuje się jak bym miał córkę a nie żonę , poniekąd też oszukany hmm

W domu mamy względny porządek, niby wyprane i posprzątane ale zdarza się, że i gary nieumyte leżą przez cały tydzień w zlewie .
Pewnie zaraz znajdą się tu komentarze, że sam mogę je umyć (co czasami czynię o ile mam chęci i mi to bardzo przeszkadza w danej chwili).Ale czy skoro żona jak siedzi w domu całymi dniami to aż taka straszna zbrodnia wymagać aby było posprzątane ?
Oczywiście żona nie lubi i nie umie za bardzo gotować i głównie czym się żywimy to tradycyjne ziemniaki z schabowym i nne podobne łatwe potrawy + sporo mrożonek +  co jakiś czas katering bo żonie nie chce sie czasami nawet gotować.


No i teraz dochodzą jeszcze kwestie łóżkowe.
Ja po 2 latach przybrałem 5 kg nie wyglądam otyle  (przy 173 cm waze 76Kg) .
Przed ślubem sporo ćwiczyłem nawet zarys abs był. Teraz troszkę zalało tłuszczykiem ale brzuszek płaski do tej pory smile
Niestety ale żona przybrała przez ten czas sporo więcej (165 cm 72Kg).
Zonie się często chce i oczywiście tylko "po bożemu" a niestety straciłem ten "apetyt" i teraz to robimy raz na 2 dni co żona zaczyna jakoś dziwnie odbierać.

I teraz drodzy forumowicze podpowiedzcie mi w jaki sposób stopniowo dotrzeć/uświadomić moją żonę aby ulżyła mi w części obowiązków bo jeszcze trochę i może się to źle skończyć.
Kocham swoją żonę ale psychicznie już zaczynam niewytrzymywań tych jej ciągłych narzekań ( oczywiście nie na mnie tylko na cały świat  ).

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Bonzo (2019-08-19 17:36:09)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

zacznij dbać o siebie.....Obowiązkowo siłownia....mocne dźwiganie, a nie jakieś tam bieżnie....3-4 w tygodniu...zdrowe żarcie, Kup sobie jakieś dobre ciuchy, idz do fryzjera. Wychodz czesciej ze znajomymi ale bez żony....znajdz jakieś zajecie ktore bedziesz mogl robić też bez żony, może jakieś marzenia z mlodszych lat,których nie spelniles jeszcze a jest teraz okazja.....Ogolnie zacznij na poważnie dbać oswoje cialo i wygląd, staraj sie być zajęty by żona widziala, że nie wszystko kręci sie wokól niej. Na zaczepki z jej strony masz niereagować, wszystko na spokojnie i z powagą, nie daj sie wyprowadzić z równowagi....I patrz jak dzieje sie magia.......
BROŃ BOŻĘ z nia nie rozmawiaj na ten temat....to tylko pogorszy sytuacje....Z resztą ona nie jest głupia i widzi jak sprawaa wygląda.

3

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

tak, dobij żonę, wychodząc wypachniony z domu, traktuj dom jak hotel, zapewne to ja uleczy z depresji czy apatii, lęków, po stracie dziecka...

rozumiem, drażni cię, że nie pracuje i siedzi w domu i narzeka
ale plus poronienie - polecam, by udała sie do lekarza.  Namów ją, bo jeszcze fakt, że nie chce wychodzić sama  -  jest dodatkowa przesłanką, że dzieje się coś złego z nia.

4

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
cataga napisał/a:

tak, dobij żonę, wychodząc wypachniony z domu, traktuj dom jak hotel, zapewne to ja uleczy z depresji czy apatii, lęków, po stracie dziecka...

rozumiem, drażni cię, że nie pracuje i siedzi w domu i narzeka
ale plus poronienie - polecam, by udała sie do lekarza.  Namów ją, bo jeszcze fakt, że nie chce wychodzić sama  -  jest dodatkowa przesłanką, że dzieje się coś złego z nia.


jak poroniła to raczej u lekarza była.....chyba to oczywiste???

A autor o depresji nic nie wpominał....
Żona autora w mojej opini zachowuje sie jak kwoka na jajach....meża bierze za pewnik, ktory juz zawsze przy niej bedzie obojętnie co by nie zrobiła...

Pytanie doi autora....piszesz, że seks obecnie tylko po bożemu...jak bylo wczesniej???kiedy bylo cos na ostro???czy ten przyslowiowy BJ?

5 Ostatnio edytowany przez cataga (2019-08-19 18:17:06)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

niekoniecznie,  Bonzo,  jak boli cię ucho idziesz do pediatry czy laryngologa? 

a tak w ogóle polecam starą dobrą rozmowę, ale nie w stylu " ogarnij sie" tylko " martwię się, możesz mi powiedzieć co się z toba dzieje, bo widzę, że ..."
ewidentnie kobieta jest przygnębiona, albo i w depresji, tego się nie leczy  wrzaskiem  'zrób coś ze soba"  Bonzo, to, że autor nie  wspomniał o depresji... no nie kpij. 


Z reguły kobiety CHCĄ MIEĆ DZIECKO i poronienie nie jest równe z wypluciem niesmacznego cukierka. 


Meżczyzni,  czasem zachowujecie się jak drewniane słonie . Ewidentnie kobieta się źle czuje, nie chce sama wychodzić z domu , nie ma chęci do podjęcia pracy, do choćby ogarniania własnego podwórka

6

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Autorze rozumiem i Ciebie i zone. Zone bo wiem jak to jest stracic ciaze. Domyslam sie rowniez ze chec czestych zblizen z jej strony moze byc spowodowana pragnieniem ponownego zajscia w ciaze. Byc moze w zwiazku z tym nie garnie sie rowniez do szukania pracy bo zaklada, ze jesli uda sie z ciaza to za chwile i tak bedzie na zwolnieniu lekarskim.
Rozumiem rowniez Ciebie. Na Tobie spoczywa ciezar wszystkich obowiazkow i utrzymywanie domu. Ty tez straciles to dziecko bo ciaza dotyczyla Was obojga (mimo ze noszona w ciele kobiety) i wiele kobiet o tym zapomina. Uwazaja ze to wylacznie ich dramat, bol i cierpienie. W swoim egoizmie zapominaja ze i partner byc moze cieszyl sie juz na to dziecko, snul plany a teraz cierpi.
Mysle ze nalezalo to wszystko jakos wyposrodkowac. Faktycznie usiadlabym z zona i zapytala co sie dzieje. Czy ma jakies obawy, leki, nieustannie obnizony nastroj? Jesli tak to zaproponowalabym wizyte u lekarza psychiatry i u psychologa. Byc moze wystarczy jedynie terapia zeby poukladac mysli i uczucia zony. Mozecie wybrac tez wspolna terapie bys rowniez Ty mogl powiedziec jak Ciebie dotyka to co stalo, ze i Tobie nie jest latwo. Byc moze zona zaslepiona swoimi bolaczkami nie dostrzega tego. Jesli sie kochacie to bedziecie mieli motywacje zeby znalezc wspolny jezyk i dostrzec w tym wszystkim siebie nawzajem. Jesli zona, jak pisze Bonzo, uznala poprostu ze ma meza stanowiacego wygodny pewnik zapewniajacy jej byt i zycie w ciepelku to tez to wyjdzie z czasem.

7

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
feniks35 napisał/a:

. Jesli zona, jak pisze Bonzo, uznala poprostu ze ma meza stanowiacego wygodny pewnik zapewniajacy jej byt i zycie w ciepelku to tez to wyjdzie z czasem.

Toć to już wyszlo, inaczej autor by nie pisał tego posta....poza tym autorowi raczej nie predko do nastepnej ciązy, kiedy patrzy na zachowanie żony...rozmowy nic nie dadzą....a psychologowie mają dziwnie niewspołmiernie czeste ciągoty do brania strony kobiety.Także mozesz sobie autorze jeszcze bardziej pozamiatać sytuacje.

8

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Bonzo napisał/a:
feniks35 napisał/a:

. Jesli zona, jak pisze Bonzo, uznala poprostu ze ma meza stanowiacego wygodny pewnik zapewniajacy jej byt i zycie w ciepelku to tez to wyjdzie z czasem.

Toć to już wyszlo, inaczej autor by nie pisał tego posta....poza tym autorowi raczej nie predko do nastepnej ciązy, kiedy patrzy na zachowanie żony...rozmowy nic nie dadzą....a psychologowie mają dziwnie niewspołmiernie czeste ciągoty do brania strony kobiety.Także mozesz sobie autorze jeszcze bardziej pozamiatać sytuacje.

A skad to wiesz? Byles na chociaz jednej terapii?
Skoro ta kobieta boi sie nawet wyjsc na zakupy to cos musi byc na rzeczy. Co jak co ale do robienia zakupow wiekszosci pan nie trzeba namawiac. Tymbardziej ze jako bardzo obrotna  do tej pory osoba moglaby z powodzeniem nawet za kase meza zorganizowac sobie piekne gniazdko i pospelniac swoje zachcianki a z tego co pisze Autor wynika ze raczej odpuscila sobie i swoja aparycje i swoj dom. Serio wierzysz ze aktywna do tej pory kobieta za jedyny cel zyciowy i marzenie obrala sobie znalezc faceta przy ktorym bedzie mogla non stop lezec w wyrze i zapuszczac sie coraz bardziej dziczejac przy tym spolecznie?

9

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Zdecydowanie na miejscu Autora wolałabym porozmawiać o tym z żoną niż z obcymi ludźmi na forum. Czule, delikatnie, ale szczerze.

Mimo że w pierwszej chwili pomyślałam tak jak Bonzo, że ta kobieta żyje sobie zbyt wygodnie i rozleniwiła się. Tylko że to jest najłatwiejsze wyjście: uciekać z domu i zajmować się sobą. Ale miłość polega na tym, żeby pochylić się nad tą drugą osobą i pomóc jej trochę się podnieść, właśnie w tych najgorszych chwilach, kiedy czujemy się obrzydzeni, znudzeni, zniesmaczeni, zawiedzeni, a nawet oszukani.

10

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Bonzo wybacz, ale ziejesz nienawiścią do kobiet. Zero zrozumienia, zero empatii. Nawet ja po traumatycznych przejściach (molestowanie) nie mam takiego nastawienia do mężczyzn.

Autorze, a Tobie radzę nie słuchać jego wywodów. Lepiej dać żonie w jakiś inny sposób do zrozumienia, że coś jest nie tak.

11

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
LubięOwoce napisał/a:

Bonzo wybacz, ale ziejesz nienawiścią do kobiet. Zero zrozumienia, zero empatii. Nawet ja po traumatycznych przejściach (molestowanie) nie mam takiego nastawienia do mężczyzn.

Autorze, a Tobie radzę nie słuchać jego wywodów. Lepiej dać żonie w jakiś inny sposób do zrozumienia, że coś jest nie tak.

Ona dobrze wie, że coś jest nie tak, w koncu sama meża zapytała o spadek czestotliwosci seksu...Ja dla autora jak i jego żony chce jak najlepiej, wiec nie wiem z kad ten tekst o nienawisci....Duzo czytam i analizuję i jedno jest pewne....rozmowa o "uczuciach i innych pierdołach nie działa". tu trzeba dzialać podprogowo....wiecej nie bede sie rozpisywal bo zaraz bana wylapie , za MOWĘ NIENAWIŚCI.

12 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-08-19 21:11:28)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Przeczytałam i uważam, że autor zaczyna już mieć syndrom wypalenia małżeńskiego, a minęły dopiero dwa lata wspólnego życia. To niepokojące.
Nie chodzi o to, że jako kobieta będę sympatyzowala jednak z żoną, lecz o zwrócenie uwagi autorowi, że oboje z żoną maja problem.
Autorze, napisałeś, że znales te kobiete dwa lata przed ślubem i uważałes, że jest ona energiczna, pracowita, obrotna i zaradna osobą. Po ślubie jakby ktoś odmienił ci kobietę i czujesz się oszukany, bo nie chciałeś brać sobie córki na utrzymanie, tylko partnerkę, która będzie dla ciebie wsparciem, tak jak ty dla niej jesteś.
Musisz uświadomić sobie, że twoja żona straciła wasze dziecko. Dla kobiety to ogromna tragedia. Zmieniła miejsce zamieszkania, więc straciła prace- kolejny powód, by miała problem z zaaklimatyzowaniem się w nowym miejscu. Odpuszcza sobie niektóre domowe obowiązki, więc widać, że nie czuję się dobrze w małżeństwie, nie ma w niej zapału. Szczęśliwa kobieta fruwa po mieszkaniu dbając o każdy kąt, eksperymentuje w kuchni, jest szczęśliwa, że nareszcie spełniło się jej Marzenie o własnym domu, o mężu o rodzinie. W jej przypadku od początku ma z górki i o ile sam fakt, że musiała zostawić swoją pracę mógł nie wpłynąć na nią aż tak dolująca, to jednak strata dziecka na pewno zniszczyła te kobietę.
Powinna pójść do psychiatry, do psychologa, bo za moment rozwinie się u niej np fobia społeczna (początki już są, nie sądzę, żeby to było lenistwo), zaburzenia odżywiania, czyli zajadanie problemów. To młoda kobieta, a już jest zgorzkniala, gdyż o wszystkich ludziach mówi tylko źle itd. Dzieje się z twoją żona coś dziwnego i niepokojącego. Ona nie może odnaleźć siebie w nowych realiach życia.
Przytul ja i powiedz, że bardzo ją kochasz i chcesz, żeby była szczęśliwa, jednak chciałbyś i ty też być szczęśliwy. Wytłumacz jej z czym masz problem i zachęc ja do tego, by zaufala ci na tyle, by wyskarzyla się na swój los. Niech idzie do terapeuty, niech nie boi się antydepresantow, wszystko jest dla ludzi. Staraj się wyciągać ja z domu, żeby nabrała pewności siebie.
To nie jest typ kobiety bluszcza, której dobrze by było żyć w taki sposób. Takie crzeczy zauwazylbys przed ślubem. Twoja żona odzyska energię i radość życia, ale ktoś musi poprowadzić ja pod rękę, by jej pomóc. I niestety to też spadło na ciebie.
Wiem, że wszystko jest na twojej głowie i masz prawo być zmęczony, ale jeśli kochasz te kobietę i chcesz budować z nią rodzinę, to podciagnij ja troszkę w górę.
Za jakiś czas odzyskasz te kobietę, która znales i tak podziwiales przed ślubem.

13 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2019-08-19 22:12:43)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Nie pracuje, nie dba o ciało, nie sprząta, nie umie gotować, niczego nie chce załatwiać sama. Do tego marudzi. Wyrazy współczucia. To nie jest dorosły partner do wspólnego życia, a osoba, którą trzeba się zajmować jak małym dzieckiem. Jeszcze chwile i najdą Ciebie myśli żeby się ewakuować.

14

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

żona może być w lekkiej depresji, może mieć zaburzenia hormonalne, albo skoro wcześniej to ona była tą aktywną stroną chcieć byś Ty teraz dał zmianę.
Dziwne i niepokojące, że wcześniej organizowała wszystko, a teraz boi się urzędu.
Wykazałeś zrozumienie po tym poronieniu- czy oczekiwałeś, że szybko pzestanie się mazać?
Jak Ona nie czuje wsparcia to jak Ulle napisała, nie chce się jej fruwać po domu..
Ale rozumiem, żee Ty też chceesz mieć żonę, nie dziecko.
Przez pretensje tego nie uzyskasz i wyrzuty.
Mow do niej jak widzisz wasze małżeństwo, Wasz dom, roztaczaj pozytywne wizje, powinna się do nich przyłączyć.
Kup zmywarkę.
To rok na ogarnianie się, czyli krócej niż czas, kiedy to ona ciągnęła Was w górę. To dobry pomysł, byś zaczął od siebie i nie siedział w domu cały czas.
Wychodżcie też razem gdzieś, zorganizujcie spotkania ze znajomymi. Dlaczego teraz nie wyjeżdżacie?
Wcześniej to było za jej pieniądze, a teraz musiałaby Cię prosić?

15

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Zona brzmi jak osoba z jakims w tej chwili zaburzeniem. Glownie stwierdzam to po tym, ze boi sie sama zalatwiac sprawy, a wczesniej mieszkala sama.
Nie chce tutaj diagnozowac zony czy ma depresje czy nie. Uwazam, ze to jest nie zbyt profesjonalne. Bo to moze byc depresja,moze byc anxiety i rozne inne rzeczy. Nie wiem jak przezyla poronienie bo kazdy przezywa inaczej.
Jednak napewno moge Ci powiedziec, ze ma jakis problem. Powinna isc do psychologa lub psychiatry wiec radze Tobie bys jej to zaproponowal.

Teraz moja rada dla Ciebie, jezeli zona zglosi sie do psychologa by zrozumiec czemu boi sie np isc zalatwic cos sama to wtedy masz juz tutaj latwiejsza linie.
Ale jesli mimo Twojej propozycji sie nie zgodzi to tez sytuacja Twoja sie zmienia. Jezeli osoba ma problem ale nie chce sobie z nim poradzic to wtedy niestety, ale Ty musisz zaczac myslec o sobie.
To co tam ludzie wymyslaja, ze psycholog wezmie strone kobiety. Zaden czlowiek, ktory ma rozum i naprawde studiowal psychologie nie wezmie niczyjej strony.
Jasne, ze sa tacy co wezma ale to sa raczej beznadziejni specjalisci i juz to nie ma zwiazku z psychologia.

Mysle, ze Ty potrzebujesz przestrzeni i czasu dla siebie i masz prawo do tego. Nie kazdy czlowiek chce byc z partnerem ciagle.
Jesli chodzi o sprzatanie czy robienie w domu tez rozumiem Twoj myslenie. Mi osobiscie nie przeszkadzalo kiedy ja pracowalam sama na wszystko poniewaz nie uwazam, ze partner musi cokolwiek robic i moze jak chce zajmowac sie hobby lub lezec i pachniec jezeli ja zarabiam wystarczajaco pieniedzy.
Z kolei kiedy ja sama bylam w domu przez dluzszy czas to tez nie gotowalam i codziennie jedlismy na miescie.
Wydaje mi sie, ze bardzo uciazliwe jest w takiej sytuacji , ze wy nie jestescie najlepszymi przyjaciolmi, ktorzy chca spedzac caly czas razem tylko zwyklym malzenstwem. Dlatego Ty masz jej dosyc i dlatego ona mysli, ze moze doslownie wszystko na Twojej glowie zostawiac nawet zakupy musisz z nia robic.
Wsparcia mysle, ze za duzego nie masz? Mysle, ze raczej ona nie pogada z Toba o Twoim zmeczeniu po calym tygodniu, nie przyniesie Ci piwa zebys sobie polezal na kanapie i odpoczal?

16

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
cataga napisał/a:

rozumiem, drażni cię, że nie pracuje i siedzi w domu i narzeka

Że nie pracuje - nie
Że siedzi w domu i narzeka - tak . Dlatego chce by poszła do pracy.

cataga napisał/a:

ale plus poronienie - polecam, by udała sie do lekarza.  Namów ją, bo jeszcze fakt, że nie chce wychodzić sama  -  jest dodatkowa przesłanką, że dzieje się coś złego z nia.

Według mnie nie chodzi tutaj o poronienie. Wiadomo, że były plącze itd i ją wspierałem.
Wiadomo czasami jak się jej przypomni to robi się jej smutno ale nie zachowuje się dziwnie itd
Moja żona  jest molem książkowym i sama nigdy nie miała za wielu znajomych i to już wiedziałem przed ślubem.
Również wydawało mi się, że tak jak ja najlepiej czuje się w własnym towarzystwie.
Oczywiście lubię od czasu do czasu spotkać się ze znajomymi ale niej jestem typem społecznika i przebywanie w większym gronie i staram się to ograniczać na tyle ile jest mi z tym wygodnie.

Bonzo napisał/a:

A autor o depresji nic nie wpominał....

Nie żona nie miała żadnej depresji, nic na to z mojego punktu widzenia nie wskazuje.
Żona tak jak ja nie lubi trybu społecznika. Z tym, że mi to nie przeszkadza gdziekolwiek wyjść, cokolwiek zrobić "SAMEMU".
Po prostu mam już dość robić wszystko razem.

feniks35 napisał/a:

Mysle ze nalezalo to wszystko jakos wyposrodkowac. Faktycznie usiadlabym z zona i zapytala co sie dzieje. Czy ma jakies obawy, leki, nieustannie obnizony nastroj? Jesli tak to zaproponowalabym wizyte u lekarza psychiatry i u psychologa. Byc moze wystarczy jedynie terapia zeby poukladac mysli i uczucia zony. Mozecie wybrac tez wspolna terapie bys rowniez Ty mogl powiedziec jak Ciebie dotyka to co stalo, ze i Tobie nie jest latwo. Byc moze zona zaslepiona swoimi bolaczkami nie dostrzega tego.

Problem w tym, że ona nie ma złego nastroju itd. Po prostu wydaje mi się że jest jej wygodnie i ma lęki ale przed zmianą czegokolwiek.
Niby cały czas mówi, że chce pracować rozwijać się. Ale jak przychodzi pójść na rozmowę czy dzień próbny to tyle się nagada i narzeka, że masakra.
Oczywiście co chwile też jej coś nie pasuje, a to, że trzeba sprzątać ubikacje raz na tydzień, a to że kiepska atmosfera, że zleceniówka  itd itd

Z jednej strony ciesze się że przynajmniej chodzi na te rozmowy i coś próbuje ale z drugiej za każdym razem jak mam się nasłuchać narzekań jej lęków i obaw przed każdą rozmową zaczyna mnie to dobijać i czasami aż żałuję że faktycznie najlepiej jak by nic nie robiła i nie ględziła.
Każdą ofertę którą znajdzie muszę przeglądnąć nasłuchać się jej komentarzy i oczywiście najlepiej żebym za nią podją decyzje czy ma na nią iść czy nie .
Nosz kurde kobieta 31 lat i ja mam decydować do jakiej pracy ma iść i co ma robić ?

Bonzo napisał/a:

Toć to już wyszło, inaczej autor by nie pisał tego posta....poza tym autorowi raczej nie predko do nastepnej ciązy, kiedy patrzy na zachowanie żony...rozmowy nic nie dadzą....a psychologowie mają dziwnie niewspołmiernie czeste ciągoty do brania strony kobiety.Także mozesz sobie autorze jeszcze bardziej pozamiatać sytuacje.

Fakt, obecnie kompletnie nie mam ochoty na dziecko. Widząc jak przytłacza mnie obecna sytuacja dziecko na pewno by tu nie pomogło a wręcz obawiam się, że dodatkowe obowiązki przechyliły by szalę.
Wiem z czym się je dziecko gdyż w wieku 21 lat urodził mi się brat i z powodu że chodziłem na studia dzienne (wiadomo chodziłem i zaliczałem tylk oco musiałem dlatego miałem sporo czasu) a matka musiała pracować to praktycznie opiekowałem się bratem od najmłodszych lat i wiem ile to stresu , pracy i nieprzespanych nocy.

Bonzo napisał/a:

Mow do niej jak widzisz wasze małżeństwo, Wasz dom, roztaczaj pozytywne wizje, powinna się do nich przyłączyć.
Kup zmywarkę.
To rok na ogarnianie się, czyli krócej niż czas, kiedy to ona ciągnęła Was w górę. To dobry pomysł, byś zaczął od siebie i nie siedział w domu cały czas.
Wychodżcie też razem gdzieś, zorganizujcie spotkania ze znajomymi. Dlaczego teraz nie wyjeżdżacie?
Wcześniej to było za jej pieniądze, a teraz musiałaby Cię prosić?

- Zmywarka jest ofc nie używana ...
- Nie wyjeżdżamy bo nie mam na to czasu. Ważny projekt w pracy na głowie , kanalizacja do zrobienia , w koło domu trzeba też zrobić.
  Może jak by żonka sama wpadła na pomysł żeby coś zrobić albo załatwić wtedy był by czas na wyjazdy ? Oczywiście jest tego świadoma więc niech się nei dziwi że nigdzie nie wyjeżdżamy ...
- Nie wszystko zawsze było za moje pieniądze , pisałem że sama mieszkała i się utrzymywała ale wszystkie wypady itd ja opłacałem.

17

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Wyrażasz się o żonie bardzo pogardliwie.
Też bym zgorzkniała gdybym trafiła na takiego egoistycznego gbura jak ty.

18

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
sosenek napisał/a:

Wyrażasz się o żonie bardzo pogardliwie.
Też bym zgorzkniała gdybym trafiła na takiego egoistycznego gbura jak ty.

A już myślałam, że to ja jestem jakaś dziwna, skoro inni tego nie widzą.

Żona ma powody do takiego stanu, a nawet kilka. Wydajesz się być strasznie bezduszny w stosunku do niej i egoistyczny. Gdy się kogoś kocha, to martwi się o niego i chce mu się pomóc w tym gorszym momencie życia, bo przecież zawsze tak nie było, tylko to pewien etap, poprzedzony stresującymi dla niej wydarzeniami i traumą związaną z poronieniem. Ja z Twojej strony najmniejszej troski o nie widzę, że coś niepokojącego się z nią dzieje, tylko żale i roszczenia, bo żona śmie mieć gorszy okres i załamanie i nie robi wszystkiego na tip top. Współczuję jej strasznie, bo w tak ciężkim okresie nie ma wsparcia ze strony ukochanej osoby i z pewnością Twoją pogardę odczuwa, wpędzając się w jeszcze większe poczucie winy i marazm, z którego póki co nie potrafi sama wyjść. Do tego jest w obcym miejscu jeszcze, co zawsze jest dodatkowo stresujące, bo to ona dla Ciebie wyjechała i porzuciła znane jej tereny, zapewne też rodzinę i innych bliskich, bo nie ma ich już pod nosem i teraz oni mogą nie dostrzegać co się z nią dzieje na co dzień. Bardzo jej współczuję wszystkich przeżyć i stresów, które w dosyć krótkim okresie się skumulowały... Ale najbardziej współczuję jej małżeństwa z kimś tak bezdusznym jak Ty.

19 Ostatnio edytowany przez cataga (2019-08-20 17:02:01)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

w punkt, Marta. 
a pan Bonzo niech lepiej omija kobiety szerokuim łukiem- dla dobra tych kobiet.
autora tematu jakoś nie rusza fakt,że jego żona z radosnej, pogodnej kobiety, energicznej, popadła w marazm

może i miała powody
ta bezduszność męzowska jest straszna.
no zona nie jest  taka, jakby autor tematu chciał. Zamiast porozmawiać z nią z troską, wspolczuciem, wylewa żale na forum
kk..urcze...
zawsze mi się
zdawalo,że bycie w związku polega na WZAJEMNYM WSPiERANIU SIĘ 
a tu okazuje się, że nie, że niektorzy  panowie uważają, że kobieta to element ich wygodnego życia- upierz, ugotu i posprzątaj,  i jeszcze służ w nocy, co tam że dziecko straciłas, co tam, ze się zle czujesz, fiuu, no niewazne...że wyrwałaś się ze znanego środowiska, nie masz póki co znajomych bo jesteś w nowym miejscu, o pracę też niełatwo...
bezduszność na maxa

20

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
marta929292 napisał/a:

Żona ma powody do takiego stanu, a nawet kilka. Wydajesz się być strasznie bezduszny w stosunku do niej i egoistyczny. Gdy się kogoś kocha, to martwi się o niego i chce mu się pomóc w tym gorszym momencie życia, bo przecież zawsze tak nie było, tylko to pewien etap, poprzedzony stresującymi dla niej wydarzeniami i traumą związaną z poronieniem.

Ja z Twojej strony najmniejszej troski o nie widzę, że coś niepokojącego się z nią dzieje, tylko żale i roszczenia, bo żona śmie mieć gorszy okres i załamanie i nie robi wszystkiego na tip top

Właśnie chcę by pracowała rozwijała się coś robiła z troski o nią bo widzę co się dzieje.
Siedzenie cały dzień na jakiś demotach , w książkach w domu nie mając kontaktu z nikim , tylko wszystko spływa na mnie jest męczące.
Z każdą pierdołą którą wyczyta czy oglądnie w telewizji czy zobaczy w necie przybiega i komentuje.
Nie moja wina, że nie ma znajomych. Ma tu swoją jakąś starą przyjaciółkę do której wygonić ją jest ciężko.

marta929292 napisał/a:

Twoją pogardę odczuwa, wpędzając się w jeszcze większe poczucie winy i marazm, z którego póki co nie potrafi sama wyjść. Do tego jest w obcym miejscu jeszcze, co zawsze jest dodatkowo stresujące, bo to ona dla Ciebie wyjechała i porzuciła znane jej tereny, zapewne też rodzinę i innych bliskich, bo nie ma ich już pod nosem i teraz oni mogą nie dostrzegać co się z nią dzieje na co dzień. Bardzo jej współczuję wszystkich przeżyć i stresów, które w dosyć krótkim okresie się skumulowały... Ale najbardziej współczuję jej małżeństwa z kimś tak bezdusznym jak Ty.

Pragnę was wyprowadzić z błędu gdyż to ja się wyprowadziłem do zupełnie nieznanego mi miejsca.
Dom w którym zamieszkaliśmy jest to były dom jej rodziców a zarazem jej dom rodzinny w którym spędziła część swojego życia.
Co do rodziny za sąsiada mamy jej wujka i i ciotkę , więc nie trujcie mi tu o tym, że nie ma wsparcia , kontaktu ze strony rodziny etc. bo jest w swoich stronach.
Co do rzucenia pracy tez nie była to stała praca tylko sezonów ka - była przewodnikiem.
Właśnie z troski o jej samopoczucie przekonałem szefa u którego pracuje i pracowałem wcześniej na zwykłej umowie w biurze w swoim mieście że chce się przeprowadzić i czy nie mógł bym pracować zdalnie.
To ja dla jej dobra postawiłem na szali swoją prace bo byłem gotów zrezygnować z pracy jeśli by się nie zgodził.

I wiele innych rzeczy o których nie wpisywałem bo po co tu nie chodzi o to żebym się wybielał jaki ja dobry.
To ja tu mam problem z wyjściem do znajomych bo ich tu nie mam i aby się z kimś zobaczyć muszę jechać przynajmniej na weekend gdzie ofc i to jest zazwyczaj problemem, tłumacząc że zostanie sama że się boi itp id
Ofc ze mną nie pojedzie bo nie przepada za teściami i niechęć do teściów jest widocznie większa niż jej strach i lęki .

Przecież ja ją do niczego nie zmuszam. Zaproponowałem żeby znalazła sobie pracę, nie naciskam by to była pierwsza lepsza tylko taka jaka jej pasuje bo obecnie na wszystko nas stać etc

Problem tkwi w tym, że widzę jak siedzenie wspólnie 24/h mnie wykańcza i chce to w jakiś sposób zmienić, ale ze względu na zone nie chce walić z grubej rury tylko jakoś postarać się to zmienić stopniowo.

21

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
cataga napisał/a:

zawsze mi się  zdawalo,że bycie w związku polega na WZAJEMNYM WSPiERANIU SIĘ

Ciekawe czemu to mąż nieswpółmiernie ma wspierać żone.......

cataga napisał/a:

a pan Bonzo niech lepiej omija kobiety szerokuim łukiem- dla dobra tych kobiet.

No widzisz a jedna mnie sie uczepiła 10 lat temu i nie odpuszcza...coś jednak ją we mnie urzekło. Co ciekawe poglądy mamy praktycznie takie same.

cataga napisał/a:

a tu okazuje się, że nie, że niektorzy  panowie uważają, że kobieta to element ich wygodnego życia- upierz, ugotu i posprzątaj,  i jeszcze służ w nocy, co tam że dziecko straciłas, co tam, ze się zle czujesz, fiuu, no niewazne...że wyrwałaś się ze znanego środowiska, nie masz póki co znajomych bo jesteś w nowym miejscu, o pracę też niełatwo...

straciłaś dzieco wiec mozesz do kopńca życia leżeć i nic nie robić....sam osobiście przechodziłem taką sytuację, plus bliska osoba z rodziny i takiego zachowania nie magiczna depresję, której żona autora nie ma (sam to powiedział). Za komuny była schizofrenia bezobjawowa.....


Gadanie to na nic sie nie zda, babka musi zrozumieć, że jej mąż też ma inne opcje........póki jest w strefie komfortu nie ma takiej możliwosci.  Załoga sie rozleniwiłą bo kapitan sie obija....

22

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Co tak naskoczyliscie na autora...
Drogi Misiaczku, ja Cię rozumiem. Masz dziecko a nie kobietę. I za przeproszeniem, lenia.
Ponad rok to czas by brać się za siebie, wracać do życia a myślę że żonie odpowiada ten tryb życia, życia na Twój rachunek by ona mogła poświęcić czas na na swoje "głupoty" pijąc kawę i zagryzajac czekoladkami.... MMM... W sumie fajna wizja, ale na max miesiąc.
Nie chce pracować 8 h dziennie? Niech idzie na pół etatu. Praca potrzebna jest do równowagi emocjonalnej. Pozna ludzi, dołoży się do budżetu w przede wszystkim szybciej dojdzie do siebie. Zasiedziała się...
Autor nie chce być tatusiem dla tej kobiety a partnerem. Jest zwyczajnie zmęczony tym, że jest niesamodzielna...

Misiaczku, a próbowałeś porozmawiać z żoną? Co ona na to?

23

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Była więc przewidnikiem wycieczek? To w takim razie nikt nie wmowi mi, że taka osoba potrafiła zmienić się aż tak radykalnie w ciągu zaledwie dwóch lat i to tkwiac w związku małżeńskim z tobą.
Wcześniej zanim została twoja żona była osoba energiczna i operatywna, utrzymywała się sama ze swoich zarobionych pieniędzy, potrafiła obrócić się w terenie prowadząc wycieczki i była na tyle odważna, by brać odpowiedzialność za grupę obcych ludzi itd.
Wyszła za mąż i zwrot o 180°- daje do myślenia.
Autorze, sposób w jaki piszesz, jak dobierasz słowa i jaki sposób wyrazasz swoje sądy na temat żony też dobitnie o tobie świadczy. Mnie jawisz się jako rygorystyczny, chłodny i wyrachowany despota. Nie ma z tobą żadnej dyskusji, chyba że ktoś ci przyklaskuje. Wszystkie argumenty odbijają się od ciebie, bo ty jedynie masz rację. Non stop podkreślasz jaki to jesteś zaradny, ile zarabiasz kasy i jak bardzo żona wisi na tobie i to pod każdym względem. Pozjadales wszystkie rozumy i jeśli tak właśnie rozmawiasz z żoną, to ja wcale się nie dziwię, że ta kobieta jest taka zahukana, szczególnie że faktycznie nie pracuje i gdzież by tam mogła dorównać tobie. Krytykujesz te kobiete na każdym froncie, jakbyś chciał podkreślić, jaki to z ciebie bohater i męczennik.
Uważam, że zakładając ten wątek wcale nie kierowakes się troska o żonę, lecz raczej chciałeś tu zabłysnąć jako samiec alfa. Może masz za mały dwór podziwiajacych cię w nowym miejscu zamieszkania?
I co z tego, że ona leci do ciebie z byle obejrzana albo przeczytaną pierdola? To jakaś wielka jej wada? Biegnie do ciebie spontanicznie, bo prowadzi ubogie życie u twojego boki, ciebie ma za bliska osobę, więc może chciałaby pogadać choćby o pierdolach? Jednak spokojnie- diczekasz się jeszcze takich czasów, że ona zamknie się w sobie na dobre i nie będzie zawracala ci głowy.
Ty nie przytyles, masz świetna sylwetkę, a ona osmielila się przytyć i nie dba już tak o siebie, bo siedzi w chałupie, więc pewnie lata w domowkach i z byle jaka fryzurą. Nagle zmieniła się w pospolita kobietę, chociaż przed ślubem wyglądała jak milion dolarów.
Zastanów się więc dlaczego ona tak bardzo się zmieniła? Czy przypadkiem nie przylozyles ręki do tego, by ją zgasic?

24 Ostatnio edytowany przez cataga (2019-08-20 21:17:17)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

ulle,  dokładnie.

to ,
''Jako, że moja praca jest siedząca (programista) i od momentu ślubu i przeprowadzki na "swoje" ze względów lokalizacyjnych podjąłem pracę zdalną.
Moja żona ze względu, że się przeprowadzaliśmy straciła pracę .''
a TO


''Pragnę was wyprowadzić z błędu gdyż to ja się wyprowadziłem do zupełnie nieznanego mi miejsca.
Dom w którym zamieszkaliśmy jest to były dom jej rodziców a zarazem jej dom rodzinny w którym spędziła część swojego życia.
Co do rodziny za sąsiada mamy jej wujka i i ciotkę , więc nie trujcie mi tu o tym, że nie ma wsparcia , kontaktu ze strony rodziny etc. bo jest w swoich stronach.
Co do rzucenia pracy tez nie była to stała praca tylko sezonów ka - była przewodnikiem.
Właśnie z troski o jej samopoczucie przekonałem szefa u którego pracuje i pracowałem wcześniej na zwykłej umowie w biurze w swoim mieście że chce się przeprowadzić i czy nie mógł bym pracować zdalnie.''


' To w koncu czyje jest to swoje? bo raz piszesz,że wasze, potem,że zona przeprowadzila się do siebie...


raczej się wyklucza. Coś kręcisz , autorze tematu....

Niezaleznie od wszystkiego, widać,że masz pretensje do zony, ze nagle zmienila się o 180 stopni. JAKAS przyczyna tego musi byc, ale TWOJE narzekania , zamiast pomocy nic tu nie dadzą. 

''Zastanów się więc dlaczego ona tak bardzo się zmieniła? Czy przypadkiem nie przylozyles ręki do tego, by ją zgasic?'' - o własnie...

25

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Dobrze, nawet zakładając że Autor faktycznie mógł "zgasić" partnerkę, uważam, że co najwyżej to mógł byc czynnik zmiany żony, natomiast główna odpowiedzialność i tak jest na żonę Autora. Ma wiele możliwości by coś zrobić, widocznie tego nie chce...
Spójrzmy prawdzie w oczy.
Jakby chciała to by znalazła sposób by się ocknąc. Jest dorosłą kobietą i sama kieruje swoim życiem

26 Ostatnio edytowany przez cataga (2019-08-20 22:59:19)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Istotka6, masz całkowita racje. Tylko dlaczego, och, dlaczego nie mówi się tego alkoholikom, a wręcz w polsce hołubi, mowiąc, że oni są cięzko chorzy bo alkoholizm to choroba?  Sami sie wpędzili. 

Zona autora tematu miała co najmniej jedną cięzką przyczynę złego samopoczucia - żeby nie powiedzieć- traumy  , no ale ONA MA SIĘ OGARNĄĆ! Bo maż, zamiast pomoc zonie woli narzekac, jak to JEMU JEST ŻLE!!

27 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-08-21 03:11:43)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

wszystko rozumiem ale tego typu cechy jak zaradność, pracowitość, mogą zmieniać się w ciągu życia i mogą wynikać z różnych rzeczy np. wiele przykrych doświadczeń w krótkim czasie, przyczyny zdrowotne, fizyczne albo psychiczne. rozumiem że taki charakter jaki opisujesz np. zabieranie na różne wycieczki to cecha która pociąga, sam tak mam. ale oprócz tych miłych momentów gdy działamy razem, albo gdy dziewczyna pomaga mi, są też okresy gdy ona może być w gorszej sytuacji i potrzebować pomocy, być może specjalistycznej (chociażby psychoterapia) ale rola partnera mimo to może być ważna w przywróceniu normalności.

Mamy tutaj długotrwałe bezrobocie które negatywnie wpływa na samoocenę. Rynek pracy jest koszmarny, znam z własnego doświadczenia (wprawdzie mam niepełnosprawność symbol 12C więc pewnie zdrowa osoba ma łatwiej), można wysyłać setki cv a pracodawcy nawet nie raczą odpowiedzieć, albo najpierw zaproszą na rozmowę, człowiek poświęci cały dzień, wyda pieniądze na dojazd, a potem krótka informacja "informujemy że nie decydujemy się na podjęcie współpracy" i tak naprawdę to nic nie wnosi bo kandydat dalej nie wie czemu ktoś był lepszy, co można by poprawić w przyszłości. To jest kwestia do pracodawców którzy w moim odczuciu postępując w taki sposób wykazują się brakiem odpowiedzialności społecznej, ale zakończę na tym off-topic, chciałem żebyś wiedział jaki wpływ może to mieć na żonę.

Następna sprawa ciąża, ja na pewno nie chcę mieć dzieci więc też Cie rozumiem ale taką decyzje moim zdaniem podejmuje się przed staraniami o dziecko. Jeśli ciąża już jest, to tutaj trudno mi wypowiadać się o uczuciach przyszłej matki bo nigdy nie byłem na tym miejscu, ale przypuszczam że utrata ciąży może być wielką tragedią i może powodować depresję. Tutaj mógłbym doradzić specjalistyczne wsparcie jak np. psychoterapia do którego już nawiązałem w jednym z poprzednich akapitów.

Stan depresyjny może mieć taki wpływ że jest ogólna słabość fizyczna i taka dziewczyna może nie mieć siły na zrobienie czegokolwiek, pomijając takie rzeczy jak szukanie pracy, nawet sporadyczne wykonywanie prac domowych może nie być możliwe. Nie sądzę żeby dla osoby zdrowej to było coś przekraczającego ludzkie siły, ja wprawdzie mam niepełnosprawność intelektualną ale fizycznie jest prawie wszystko dobrze, i takie czynności jak porządki czy gotowanie dla dwóch osób to nie wydaje się żaden problem, czasem ciotka albo mama mi pomaga jeśli jest jakaś bieżąca potrzeba ale generalnie nie sądzę żeby było to niezbędne.

Wspólne oparcie w małżeństwie - gdy ona była silna, pełniła taką rolę dla Ciebie, teraz z przyczyn które znamy z postów ona ma słabszy okres i może wymagać cierpliwości, wyrozumiałości, rozmowy, i tutaj moim zdaniem najlepszy efekt byłby gdyby połączyć siły partnera (kochającego bezwarunkowo) z siłami ośrodka specjalizującego się w zaburzeniach psychologicznych. Proces może być długotrwały, obecny stan rzeczy może trwać kilka lat, ale stopniowo można próbować przyczynić się do odzyskania przez bliską osobę normalnego życia np. zawodowego, odzyskania siły do wykonywania codziennych prac domowych, pozytywnego nastawienia do życia. Pretensje i brak cierpliwości mogą działać w odwrotną stronę i pogłębiać stany depresyjne i lękowe, więc odradzałbym tego typu zachowania wobec żony. Większa waga ma swój urok pod względem wizualnym:) aczkolwiek zdrowotnie może mieć różne skutki.

Nie wiem jak poradziłbym sobie z sytuacją gdybym chciał odwiedzić moją rodzinę (mamę, dziadków) a żona bałaby zostać się sama ale jednocześnie nie chciałaby towarzyszyć mi w podróży, tutaj nie umiem nic konstruktywnego doradzić. Nie wiem również jak poradziłbym sobie z bezterminowym przejęciem odpowiedzialności finansowej za dwie osoby, rezultat mógłby być fatalny z uwagi na moją pozycję na rynku pracy, więc rozumiem że taka sytuacja również dla Ciebie może być niekomfortowa, ale mogę przypuszczać że wynagrodzenie w podanej branży pozwala na brak zmartwień w tym zakresie. Rozumiem że gdyby charakter dziewczyny był taki jak tutaj https://www.netkobiety.pl/t118032.html to odechciewałoby się czegokolwiek, ale z postów widzę że generalnie jest dobra wobec Ciebie, i może właśnie w tym momencie potrzebuje być bardziej dzieckiem niż partnerką. Masz jeszcze jeden podobny temat https://www.netkobiety.pl/t116801.html gdzie kiedyś pisałem.

28

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
nudny.trudny napisał/a:

wszystko rozumiem ale tego typu cechy jak zaradność, pracowitość, mogą zmieniać się w ciągu życia i mogą wynikać z różnych rzeczy np. wiele przykrych doświadczeń w krótkim czasie, przyczyny zdrowotne, fizyczne albo psychiczne. rozumiem że taki charakter jaki opisujesz np. zabieranie na różne wycieczki to cecha która pociąga, sam tak mam. ale oprócz tych miłych momentów gdy działamy razem, albo gdy dziewczyna pomaga mi, są też okresy gdy ona może być w gorszej sytuacji i potrzebować pomocy, być może specjalistycznej (chociażby psychoterapia) ale rola partnera mimo to może być ważna w przywróceniu normalności.

Mamy tutaj długotrwałe bezrobocie które negatywnie wpływa na samoocenę. Rynek pracy jest koszmarny, znam z własnego doświadczenia (wprawdzie mam niepełnosprawność symbol 12C więc pewnie zdrowa osoba ma łatwiej), można wysyłać setki cv a pracodawcy nawet nie raczą odpowiedzieć, albo najpierw zaproszą na rozmowę, człowiek poświęci cały dzień, wyda pieniądze na dojazd, a potem krótka informacja "informujemy że nie decydujemy się na podjęcie współpracy" i tak naprawdę to nic nie wnosi bo kandydat dalej nie wie czemu ktoś był lepszy, co można by poprawić w przyszłości. To jest kwestia do pracodawców którzy w moim odczuciu postępując w taki sposób wykazują się brakiem odpowiedzialności społecznej, ale zakończę na tym off-topic, chciałem żebyś wiedział jaki wpływ może to mieć na żonę.

Następna sprawa ciąża, ja na pewno nie chcę mieć dzieci więc też Cie rozumiem ale taką decyzje moim zdaniem podejmuje się przed staraniami o dziecko. Jeśli ciąża już jest, to tutaj trudno mi wypowiadać się o uczuciach przyszłej matki bo nigdy nie byłem na tym miejscu, ale przypuszczam że utrata ciąży może być wielką tragedią i może powodować depresję. Tutaj mógłbym doradzić specjalistyczne wsparcie jak np. psychoterapia do którego już nawiązałem w jednym z poprzednich akapitów.

Stan depresyjny może mieć taki wpływ że jest ogólna słabość fizyczna i taka dziewczyna może nie mieć siły na zrobienie czegokolwiek, pomijając takie rzeczy jak szukanie pracy, nawet sporadyczne wykonywanie prac domowych może nie być możliwe. Nie sądzę żeby dla osoby zdrowej to było coś przekraczającego ludzkie siły, ja wprawdzie mam niepełnosprawność intelektualną ale fizycznie jest prawie wszystko dobrze, i takie czynności jak porządki czy gotowanie dla dwóch osób to nie wydaje się żaden problem, czasem ciotka albo mama mi pomaga jeśli jest jakaś bieżąca potrzeba ale generalnie nie sądzę żeby było to niezbędne.

Wspólne oparcie w małżeństwie - gdy ona była silna, pełniła taką rolę dla Ciebie, teraz z przyczyn które znamy z postów ona ma słabszy okres i może wymagać cierpliwości, wyrozumiałości, rozmowy, i tutaj moim zdaniem najlepszy efekt byłby gdyby połączyć siły partnera (kochającego bezwarunkowo) z siłami ośrodka specjalizującego się w zaburzeniach psychologicznych. Proces może być długotrwały, obecny stan rzeczy może trwać kilka lat, ale stopniowo można próbować przyczynić się do odzyskania przez bliską osobę normalnego życia np. zawodowego, odzyskania siły do wykonywania codziennych prac domowych, pozytywnego nastawienia do życia. Pretensje i brak cierpliwości mogą działać w odwrotną stronę i pogłębiać stany depresyjne i lękowe, więc odradzałbym tego typu zachowania wobec żony. Większa waga ma swój urok pod względem wizualnym:) aczkolwiek zdrowotnie może mieć różne skutki.

Nie wiem jak poradziłbym sobie z sytuacją gdybym chciał odwiedzić moją rodzinę (mamę, dziadków) a żona bałaby zostać się sama ale jednocześnie nie chciałaby towarzyszyć mi w podróży, tutaj nie umiem nic konstruktywnego doradzić. Nie wiem również jak poradziłbym sobie z bezterminowym przejęciem odpowiedzialności finansowej za dwie osoby, rezultat mógłby być fatalny z uwagi na moją pozycję na rynku pracy, więc rozumiem że taka sytuacja również dla Ciebie może być niekomfortowa, ale mogę przypuszczać że wynagrodzenie w podanej branży pozwala na brak zmartwień w tym zakresie. Rozumiem że gdyby charakter dziewczyny był taki jak tutaj https://www.netkobiety.pl/t118032.html to odechciewałoby się czegokolwiek, ale z postów widzę że generalnie jest dobra wobec Ciebie, i może właśnie w tym momencie potrzebuje być bardziej dzieckiem niż partnerką. Masz jeszcze jeden podobny temat https://www.netkobiety.pl/t116801.html gdzie kiedyś pisałem.


Niby Ty siebie nazywasz nudny.trudny ale zwykle posty piszesz do rzeczy i bardzo madrze.


Autor rzeczywiscie wypowiada sie w sposob taki troche gburowaty i byc moze idzie tutaj nie o prace, ale o to wlasnie, ze zona wymaga az tyle uwagi.
Wydaje mi sie, ze byc moze taki ton zyskal z czasem bo ma juz dosyc wiec to wspolczucie odmienilo sie w irytacje.

29

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
ulle napisał/a:

Była więc przewidnikiem wycieczek? To w takim razie nikt nie wmowi mi, że taka osoba potrafiła zmienić się aż tak radykalnie w ciągu zaledwie dwóch lat i to tkwiac w związku małżeńskim z tobą.
Wcześniej zanim została twoja żona była osoba energiczna i operatywna, utrzymywała się sama ze swoich zarobionych pieniędzy, potrafiła obrócić się w terenie prowadząc wycieczki i była na tyle odważna, by brać odpowiedzialność za grupę obcych ludzi itd.
Wyszła za mąż i zwrot o 180°- daje do myślenia.

Zgadza się ale już wtedy niechętnie chodziła oprowadzać, i ciągle narzekała na oprowadzanych ludzi jacy oni nie dobrzy i że tego nie lubi. Jak wiecie praca taka wygląda dorywczo kiedy chce wtedy idę.
Jako przewodnik pracowała rok z czego jak się można domyśleć taki przewodnik zarabia sezonie czyzli w wakacje więc reszta roku to były spontaniczne wyjścia.
Jej wymarzona praca to jakaś ciepła posadka ZUS , US itp gdzie mogła by sobie spokojnie pracować ale wiadomo jak jest z posadkami urzędasów, w pierwszej linii po znajomości więc tam na pewno ciężko.

ulle napisał/a:

Autorze, sposób w jaki piszesz, jak dobierasz słowa i jaki sposób wyrazasz swoje sądy na temat żony też dobitnie o tobie świadczy. Mnie jawisz się jako rygorystyczny, chłodny i wyrachowany despota. Nie ma z tobą żadnej dyskusji, chyba że ktoś ci przyklaskuje. Wszystkie argumenty odbijają się od ciebie, bo ty jedynie masz rację. Non stop podkreślasz jaki to jesteś zaradny, ile zarabiasz kasy i jak bardzo żona wisi na tobie i to pod każdym względem. Pozjadales wszystkie rozumy i jeśli tak właśnie rozmawiasz z żoną, to ja wcale się nie dziwię, że ta kobieta jest taka zahukana, szczególnie że faktycznie nie pracuje i gdzież by tam mogła dorównać tobie. Krytykujesz te kobiete na każdym froncie, jakbyś chciał podkreślić, jaki to z ciebie bohater i męczennik.

Nie, nigdy w rozmowie z żoną ją nie krytykowałem a wręcz przeciwnie przytakuje na wszystko co jej przyjdzie do głowy. Wręcz jak pantofel. Chce jechać na mazury , ok biorę urlop kupuje bilety jedziemy. Jade do rodziców , nie chce jechać ok nie ma problemu ja jadę a jej zostawiam wolna rękę na weekend. Urodziny jej dziadziusia idziemy , cioci idziemy, wesele idzemy (mimo że strasznie nienawidzę chodzić na takie uroczystości). I co zaciskam zęby i idę dla dobra mojej zony by jej było miło. Mi też by było miło jak by żona ze mną się wybierała kiedy jadę do rodziny ale wiem że to nie ma sensu bo potem po takiej wizycie muszę się nasłuchać jaka ta moja rodzina zła, teściowa niedobra teść jej coś tam powiedział coś ktoś na coś zwrócił uwagę itd itd zazwyczaj po takiej wizycie tydzień wyjęty z kalendarza i główny temat to moja rodzina. Dlatego odpuściłem . Naprawdę niefajnie się słucha jak ktoś ocenia twoją rodzinę zwłaszcza żona .

ulle napisał/a:

I co z tego, że ona leci do ciebie z byle obejrzana albo przeczytaną pierdola? To jakaś wielka jej wada? Biegnie do ciebie spontanicznie, bo prowadzi ubogie życie u twojego boki, ciebie ma za bliska osobę, więc może chciałaby pogadać choćby o pierdolach? Jednak spokojnie- diczekasz się jeszcze takich czasów, że ona zamknie się w sobie na dobre i nie będzie zawracala ci głowy.

Ty seria nie wiesz o czym mówię. Siedzimy 24/h ze sobą. Z początku to nie przeszkadza ale po x dniach jak siedzisz w pracy myślisz nad rozwiązaniem jakiegoś projektu i wpada Ci znudzona żona z jakimś memmen na telefonie zaczyna śmiać komentować itd  odrywa cię od pracy to nie zalała by cię krew ? Zazwyczaj staram się mówić kotku jestem w pracy mam ważną sprawę to odchodzi jak zbity pies ze smutną miną.

ulle napisał/a:

Ty nie przytyles, masz świetna sylwetkę, a ona osmielila się przytyć i nie dba już tak o siebie, bo siedzi w chałupie, więc pewnie lata w domowkach i z byle jaka fryzurą. Nagle zmieniła się w pospolita kobietę, chociaż przed ślubem wyglądała jak milion dolarów.
Zastanów się więc dlaczego ona tak bardzo się zmieniła? Czy przypadkiem nie przylozyles ręki do tego, by ją zgasic?

Tak pozwoliłem jej na wszystko, ze wszystkim się zgadzałem, wpadła w wygodny tryb życia .

Mogłem nie jeździć do sklepu jak mnie o to prosiła, mogłem jeździć do rodziny kiedy mi by pasowało a nie jej, wogule mogłem robić bardziej to co mi pasuje a nie jej wtedy może miał bym teraz inaczej ?
A skoro już ją przyzwyczaiłem że na wszystko się zgadzam i ze wszystko ja załatwiam to teraz mam co mam.
Rozleniwioną , kapryśną zonę.

Czy jej coś zabraniałem? Nie
Czy jej czegoś odmówiłem ? Nie
Chce się przytulić? Rzucam wszystko i ją przytulam
Czy ją kiedyś obraziłem, powiedziałem jej  jakieś złe obraźliwe słowo ? Nie

winter.kween napisał/a:

Wydaje mi sie, ze byc moze taki ton zyskal z czasem bo ma juz dosyc wiec to wspolczucie odmienilo sie w irytacje.

To się zgodzę.
Wszystkie te negatywna emocje trzymam w sobie które przez te 2 lata się nazbierały a o których nie powiedziałem jeszcze żonie, wylałem je tutaj bo taki ze mnie typ że nie potrafię rozmawiać o sowich uczuciach to przynajmniej na początek je napisałem.

30

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Ja nie wiem gdzie wy widzicie depresję, chyba u autora bo to żona w weekendy wymyśla wycieczki rowerowe a jemu się nic już w niedziele nie chce.
Autorze, twoje potrzeby też są ważne, potrzebujesz spokoju to zakomunikuj to jasno i dobitnie. Chcesz to gdzieś wyjedź sam, chcesz zostać w domu to zostań i zaznacz wyraźnie że ma ci nikt do 18:00 nie zawracać gitary. Jak nie chcesz słuchać jej komentarzy o ofertach pracy to jej to powiedz, nie czekaj aż sama się domyśli.
A do pracy ma iść i koniec kropka, jest dorosła, dorośli ludzie pracują. Jak twierdzi że nie może to ma to na papierze przynieść od lekarza.
Czasem w ramach wsparcia należy kogoś porządnie kopnąć w tyłek. Cackanie się nigdy nie jest pomocne.

31

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Wynajmij gdzieś pokój na biuro. Będziesz mógł znikać z domu na 10 godzin albo i dłużej jak trzeba wink Będziesz miał spokój do pracy, a ona niech się snuje po domu jak lubi. Oczywiście zacznie ci przeszkadzać telefonami, wiadomościami pół godziny po wyjściu z domu "Misiu co porabiasz?" ale wtedy, to po prostu wyłączasz telefon i spokój jest.

32 Ostatnio edytowany przez Misiaczek88 (2019-08-21 09:39:14)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Snake napisał/a:

Wynajmij gdzieś pokój na biuro. Będziesz mógł znikać z domu na 10 godzin albo i dłużej jak trzeba wink Będziesz miał spokój do pracy, a ona niech się snuje po domu jak lubi. Oczywiście zacznie ci przeszkadzać telefonami, wiadomościami pół godziny po wyjściu z domu "Misiu co porabiasz?" ale wtedy, to po prostu wyłączasz telefon i spokój jest.

Ja nie chce znikać z domu i czuć się jak uciekinier.

Chce normalnej żony która jak nie ma nic innego do roboty to pójdzie zrobi zakupy, jak trzeba zanieść jakiś papier do urzędu i ma czas to to zrobi, jak trzeba znaleźć prace to sobie poszuka takiej jakiej jej pasuje a nie takiej do której ja mam jej powiedzieć czy ma wysyłać cv czy nie.
Że jak ma ochotę pojechać do pozostałej rodziny na mazury to kupie jej bilety i sobie pojedzie a nie będzie czekać aż ja wezmę urlop i pojadę z nią . Chcę samodzielnej żony .
Chcę być w domu szczęśliwy a nie z niego uciekać to nie rozwiązanie.

Po co iść do pracy na 10h i potem wracać do nieszczęśliwego domu ?

33

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Ja wiem co się stało. Żona Ci się zepsuła. Miało być tak pięknie, pasowała do szablonu, zaradna i wyciągała na wycieczki. Teraz leży całe dnie zepsuta w koncie, nic nie robi. Po co Ci taka żona, co nic nie robi. Jeszcze ma jakieś wymagania i pretensje. Musisz ją naprawić, prawda? W tym celu napisałeś na tym forum. Licząc na to, że podpowie Ci ktoś jak ją naprawić.

34

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
puchaty34 napisał/a:

Ja wiem co się stało. Żona Ci się zepsuła. Miało być tak pięknie, pasowała do szablonu, zaradna i wyciągała na wycieczki. Teraz leży całe dnie zepsuta w koncie, nic nie robi. Po co Ci taka żona, co nic nie robi. Jeszcze ma jakieś wymagania i pretensje. Musisz ją naprawić, prawda? W tym celu napisałeś na tym forum. Licząc na to, że podpowie Ci ktoś jak ją naprawić.

Chyba w cel big_smile

Tylko nie radźcie mi kupować nowej tongue

35

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Misiaczek88 napisał/a:

Ja nie chce znikać z domu i czuć się jak uciekinier.

Praca w domu jest nienormalna. Prędzej czy później zaczyna przeszkadzać nawet żona sprawna i działająca. Dom jest od odpoczynku.

36

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Misiaczek88 napisał/a:
puchaty34 napisał/a:

Ja wiem co się stało. Żona Ci się zepsuła. Miało być tak pięknie, pasowała do szablonu, zaradna i wyciągała na wycieczki. Teraz leży całe dnie zepsuta w koncie, nic nie robi. Po co Ci taka żona, co nic nie robi. Jeszcze ma jakieś wymagania i pretensje. Musisz ją naprawić, prawda? W tym celu napisałeś na tym forum. Licząc na to, że podpowie Ci ktoś jak ją naprawić.

Chyba w cel big_smile

Tylko nie radźcie mi kupować nowej tongue

To jak z plastrem, który trzeba zerwać ze skóry. Szybko i mocno trzeba pociągnąć. Nie ma sensu się męczyć.

37

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

ja bym na twoim miejscu może na jakiś czas zostawiła ją w spokoju.
Sam coś organizuj . Chce się dołączyć? - ok.
Nie chce? Idziesz sam.
ma prawko- niech jedzie na zakupy albo pusto w lodówce niech będzie.
Nie kochaj  się z nią z obowiązku bo zniszczysz wasze życie intymne.
Kochaj się tylko wtedy, gdy naprawdę masz ochotę.
Kup jej czasem coś ładnego albo zachęć by to zrobiła.
Nie marudż w domu.
masz dom- zrób tam gabinet. oznajmniasz teraz przeez 3 godziny mnie nie ma i już
ale jak masz przerwę, to znajdujesz czas dla niej, a skomentowanie filmiku, przytulenie, kawę wspólną.
masz dom to i ogródek- Wy zaproście znajomych na grilla Twoich, jej, wspólnych, nawet takich nie widzianych dawno.
Czyli bądż pozytywny- a ona się pozbiera w końcu.
Jak mówi o ciąży straconej okaż współczucie, nawet jak nie chcesz już o tym..
Nie doradzaj jej w tym jakiej ma pracy szukać. sama wie.
Daj jej poleżeć ugorem jeszcze chwilę.
obserwuj czy się zbiera- jak będzie za parę miesięcy gorzej to pomoc profesjonalisty.

38 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2019-08-21 10:27:49)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Ela210 napisał/a:

ja bym na twoim miejscu może na jakiś czas zostawiła ją w spokoju.
Sam coś organizuj . Chce się dołączyć? - ok.
Nie chce? Idziesz sam.
ma prawko- niech jedzie na zakupy albo pusto w lodówce niech będzie.
Nie kochaj  się z nią z obowiązku bo zniszczysz wasze życie intymne.
Kochaj się tylko wtedy, gdy naprawdę masz ochotę.
Kup jej czasem coś ładnego albo zachęć by to zrobiła.
Nie marudż w domu.
masz dom- zrób tam gabinet. oznajmniasz teraz przeez 3 godziny mnie nie ma i już
ale jak masz przerwę, to znajdujesz czas dla niej, a skomentowanie filmiku, przytulenie, kawę wspólną.
masz dom to i ogródek- Wy zaproście znajomych na grilla Twoich, jej, wspólnych, nawet takich nie widzianych dawno.
Czyli bądż pozytywny- a ona się pozbiera w końcu.
Jak mówi o ciąży straconej okaż współczucie, nawet jak nie chcesz już o tym..
Nie doradzaj jej w tym jakiej ma pracy szukać. sama wie.
Daj jej poleżeć ugorem jeszcze chwilę.
obserwuj czy się zbiera- jak będzie za parę miesięcy gorzej to pomoc profesjonalisty.

Ela, on jej nie kocha. Dlatego ona jest taka jaka jest, ona to czuje i łaknie uwagi. Uważasz, że nagle zapomniała jak się sprawy w urzędzie załatwia, zamawia bilety? Nie wiadomo, czy kiedykolwiek ją kochał. Sam jej opis jaki sporządził trąci opisem podzespołów do komputera. Tu nie ma czego naprawiać, gdyż nawet naprawione, nie będzie tym samym co było.

39

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
puchaty34 napisał/a:

Sam jej opis jaki sporządził trąci opisem podzespołów do komputera. Tu nie ma czego naprawiać, gdyż nawet naprawione, nie będzie tym samym co było.

A jakby zresetować? Trzech króli nieraz ratowało. Może jakiś apgrejd? Nowy softłer czy choćby aktualizacja sterowników?

40

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Żona się zepsuła, ano zepsuła, pytanie tylko dlaczego? Moim zdaniem są dwie opcje:
1. Zawsze była popsuta, ale grała. Piszesz, że żona zawsze narzekała na pracę, praca nie była na stałe. Może pomyślała, że znajdzie frajera do utrzymywania, że dopóki nie jest w małżeństwie, to będzie się zmuszać do tej strasznej pracy i utrzymywania siebie, będzie się zmuszać do wychodzenia między ludzi, a po ślubie bajlando, książeczka, kawka i wierny giermek do sprzątania, utrzymywania, seksiku na zawołanie i mimo, że jest urobiony po uszy to relaksiku w weekendy.

No i jest też druga opcja: ona rzeczywiście może mieć depresje. Ludzie myślą, że depresja objawia się tym, że człowiek lezy całe dnie w łóżku i robi pod siebie bo nie ma siły wstać do łazienki. Nie, ludzie z depresją nawet pracują, ba często są komikami, aktorami komediowymi, bawią ludzi, są duszami towarzystwa, a gdy są sami ich świat się wali im na głowę. W przypadku Twojej żony depresja może być spowodowana utratą pracy, potem poronieniem. Zaczyna się wszystkiego bać, nie chce być sama, chce czuć się zaopiekowana.

Nie dowiesz się która opcja jest prawdziwa, póki NA SPOKOJNIE  nią nie pogadasz, ja na serio bym zaproponowała terapię i zobaczyła jej reakcję. Przekonywałabym ją tym, że się martwię o nią, a nie tym, że mam jej dość ( a na Twoim miejscu bym miała dość, bo ile można tak ciągnąć?). Ale póki nie dowiesz się czy na serio jest pasożytem, czy jednak jest chora, nie ma sensu jej oceniać i się wściekać.

Jedno jest pewne, nie ważne, czy mamy do czynienia z jednym czy z drugim, nie decydujcie się teraz na dziecko. Jeżeli bowiem jest pasożytem to po porodzie w ogóle nie będziesz jej potrzebny do niczego poza kaską, albo będziesz miał dodatkowy obowiązek w postaci dziecka, bo przecież ona "dała Ci dziecko" to teraz sam się męcz frajerze. Natomiast jeżeli ma depresję,  to owszem jest opcja, że ciąża ją wyleczy, ale mówiąc szczerze marnie widzę osobę z depresją, zajmującą się dzieckiem.

41

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Nie wiem, jak rozmawiasz z żoną, ale jeśli na zasadzie delikatnych sugestii i próśb, to myślę, że pora na więcej stanowczości i demonstracji ciągów przyczynowo-skutkowych. Znaczy, seks częściej, jasne, ale nie masz siły, bo po pracy musiałeś jeździć z nią i załatwiać pierdylion spraw, które równie dobrze mogła załatwić sama wcześniej. Wycieczka rowerowa? Jak najbardziej, kochanie, jak tylko zdarzy się tydzień, w którym po pracy będę mógł odpocząć, a nie towarzyszyć ci przy... jak wyżej. Generalnie to, że ona chce z Tobą spędzać czas (chociaż zaczęło Cię to dodatkowo irytować) powinno działać na Twoją korzyść - bo Ty przecież chętnie znajdziesz dla niej czas, tylko na razie po prostu go nie masz, skoro najpierw praca, a potem towarzyszenie w tym, co ona ma zrobić.
Druga rzecz, ja przede wszystkim sądzę, że Twoja żona jest znudzona. Owszem, na własne życzenie, ale tego może nie dostrzegać. Spróbuj wyobrazić sobie, jak wygląda jej życie: siedzi w domu, z mężem, z którym chce coś robić, ale ten mąż nie chce (nieważne z jakich powodów) i cały czas czeka... Aż skończysz pracę, aż ogarniecie inne obowiązki, a potem Ty jesteś zmęczony, chcesz chwili dla siebie, a ona wciąż czeka... Dla niej nie masz siły na wycieczki rowerowe, ale na weekend u swojej rodziny - jasne, spoko. Podejrzewam, że ona jest rozczarowana tą sytuacją tak samo, jak Ty. I podejrzewam, że również przez to nie chce jej się starać - ani o wygląd, ani o dom. Bo dla kogo? Dla męża, co dla niej nie ma nigdy czasu, co krzywo patrzy, gdy tylko ona wpadnie się czymś podzielić? Powtórzę, uważam, że to jest głównie wina tego, ile ona na Ciebie zrzuca, ale jeśli ona nie do końca łapie tę zależność, to na pewno czuje się bardzo pokrzywdzona.
Co zrobić? Ja bym jednocześnie wprowadzała inny podział obowiązków (wiadomo, nie od razu Rzym zbudowano, ale nie może być tak, że ona potrzebuje wiecznie Twojej asysty; inna sprawa - może to też sposób na kupienie trochę czasu z Tobą? skoro na wycieczkę Cię nie namówi, to chociaż "wymusi" wspólne załatwianie czegoś?) i próbowała, nawet zaciskając zęby na jakiś czas, spełnić więcej jej potrzeb w zakresie związkowym. Tzn. powoli przerzucać na nią te zakupy i inne rzeczy, ale też proponować wyjścia, jakiś wyjazd zamiast wizyty u rodziny itd., żeby ona widziała, że chociaż musi zrobić coś więcej, to ma się dla kogo starać. Jak zaczniesz od samych obowiązków ("najpierw rób swoje, to ja będę miał czas na okazywanie Ci zainteresowania"), to może nie zadziałać.
No chyba że ona faktycznie ma jakieś problemy natury psychicznej i bez pomocy psychologa ich nie przeskoczy, ale to chyba też warto jak najszybciej zweryfikować.

42

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

tak, Puchaty.. To możliwe. Ale ja tu o naprawie małżeństwa. Wbrew pozorom wiele takich, a prawdziwej miłości mało smile
fajnie że znasz różnicę.
Mogą mieć małżeństwo udane. Może się pojawić miłość albo i nie.
A Ona może go kochać. Szkoda to zmarnować.

43

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Ela210 napisał/a:

ma prawko- niech jedzie na zakupy albo pusto w lodówce niech będzie.

Przykład z przed paru min. Zrobiłem się głodny , idę do kuchni widzę, że nie ma chleba. Idę do sypialni żona leży w pościeli i czyta jakąś książkę.
Mówię że jadę po chleb a żonka to kup mi jeszcze coś słodkiego ... i tak wygląda u mnie zazwyczaj początek dnia.
Czy wygląda by miała depresje ? Nie . Czy jest załamana , smutna etc ? Nie

Ela210 napisał/a:

masz dom- zrób tam gabinet. oznajmniasz teraz przeez 3 godziny mnie nie ma i już
ale jak masz przerwę, to znajdujesz czas dla niej, a skomentowanie filmiku, przytulenie, kawę wspólną.

Mam zrobiony gabinet włącznie z łazienką i zapleczem gdzie mogę zrobić sobie śniadanie kawę itd itp

Ela210 napisał/a:

masz dom to i ogródek- Wy zaproście znajomych na grilla Twoich, jej, wspólnych, nawet takich nie widzianych dawno.

Problem taki że ona moich znajomych nie lubi . Jak jej raz zaproponowałem że zaprosze znajomych to kazała mi dać znać to sobie wtedy gdzieś wyjdzie ...

Ela210 napisał/a:

Czyli bądż pozytywny- a ona się pozbiera w końcu.
Jak mówi o ciąży straconej okaż współczucie, nawet jak nie chcesz już o tym..

A czy ja gdzieś wspominałem że nie chce o tym słyszeć ?
Zawsze okazuje współczucie w tej kwestii, ostatnio 3 miesiące temu się rozpłakała w kościele , wyszliśmy zrozumiałem i pocieszałem bo to normalne.
Każdemu się może zrobić smutno na myśl o tym.


Ela210 napisał/a:

Nie doradzaj jej w tym jakiej ma pracy szukać. sama wie.

Ale ja cały czas jej to mówię  , ale ona dalej swoje żebym popatrzył, przeczytał powiedział co sadze czy się tam nadje etc.
Skod ja mam to widzieć naprawdę jej w tej kwestii nie rozumiem dlaczego mnie męczy ...


Ela210 napisał/a:

obserwuj czy się zbiera- jak będzie za parę miesięcy gorzej to pomoc profesjonalisty.

Za parę miesięcy to na pewno będzie gorzej ale ze mną :D

44

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Misiaczek88 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

ma prawko- niech jedzie na zakupy albo pusto w lodówce niech będzie.

Przykład z przed paru min. Zrobiłem się głodny , idę do kuchni widzę, że nie ma chleba. Idę do sypialni żona leży w pościeli i czyta jakąś książkę.
Mówię że jadę po chleb a żonka to kup mi jeszcze coś słodkiego ... i tak wygląda u mnie zazwyczaj początek dnia.
Czy wygląda by miała depresje ? Nie . Czy jest załamana , smutna etc ? Nie

Ela210 napisał/a:

masz dom- zrób tam gabinet. oznajmniasz teraz przeez 3 godziny mnie nie ma i już
ale jak masz przerwę, to znajdujesz czas dla niej, a skomentowanie filmiku, przytulenie, kawę wspólną.

Mam zrobiony gabinet włącznie z łazienką i zapleczem gdzie mogę zrobić sobie śniadanie kawę itd itp

Ela210 napisał/a:

masz dom to i ogródek- Wy zaproście znajomych na grilla Twoich, jej, wspólnych, nawet takich nie widzianych dawno.

Problem taki że ona moich znajomych nie lubi . Jak jej raz zaproponowałem że zaprosze znajomych to kazała mi dać znać to sobie wtedy gdzieś wyjdzie ...

Ela210 napisał/a:

Czyli bądż pozytywny- a ona się pozbiera w końcu.
Jak mówi o ciąży straconej okaż współczucie, nawet jak nie chcesz już o tym..

A czy ja gdzieś wspominałem że nie chce o tym słyszeć ?
Zawsze okazuje współczucie w tej kwestii, ostatnio 3 miesiące temu się rozpłakała w kościele , wyszliśmy zrozumiałem i pocieszałem bo to normalne.
Każdemu się może zrobić smutno na myśl o tym.


Ela210 napisał/a:

Nie doradzaj jej w tym jakiej ma pracy szukać. sama wie.

Ale ja cały czas jej to mówię  , ale ona dalej swoje żebym popatrzył, przeczytał powiedział co sadze czy się tam nadje etc.
Skod ja mam to widzieć naprawdę jej w tej kwestii nie rozumiem dlaczego mnie męczy ...


Ela210 napisał/a:

obserwuj czy się zbiera- jak będzie za parę miesięcy gorzej to pomoc profesjonalisty.

Za parę miesięcy to na pewno będzie gorzej ale ze mną :D

Chłopaku, dlaczego nie powiedziałeś jej rano, gdy poprosiła cie o coś słodkiego, że wkur.. cie to, ze ona leży cały czas? W imię czego udajesz kogoś innego? Dlaczego nie okazujesz jej swoich emocji, tych prawdziwych? Bądź autentyczny.

45

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Misiaczek88 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

ma prawko- niech jedzie na zakupy albo pusto w lodówce niech będzie.

Przykład z przed paru min. Zrobiłem się głodny , idę do kuchni widzę, że nie ma chleba. Idę do sypialni żona leży w pościeli i czyta jakąś książkę.
Mówię że jadę po chleb a żonka to kup mi jeszcze coś słodkiego ... i tak wygląda u mnie zazwyczaj początek dnia.
Czy wygląda by miała depresje ? Nie . Czy jest załamana , smutna etc ? Nie

Ela210 napisał/a:

masz dom- zrób tam gabinet. oznajmniasz teraz przeez 3 godziny mnie nie ma i już
ale jak masz przerwę, to znajdujesz czas dla niej, a skomentowanie filmiku, przytulenie, kawę wspólną.

Mam zrobiony gabinet włącznie z łazienką i zapleczem gdzie mogę zrobić sobie śniadanie kawę itd itp

Ela210 napisał/a:

masz dom to i ogródek- Wy zaproście znajomych na grilla Twoich, jej, wspólnych, nawet takich nie widzianych dawno.

Problem taki że ona moich znajomych nie lubi . Jak jej raz zaproponowałem że zaprosze znajomych to kazała mi dać znać to sobie wtedy gdzieś wyjdzie ...

Ela210 napisał/a:

Czyli bądż pozytywny- a ona się pozbiera w końcu.
Jak mówi o ciąży straconej okaż współczucie, nawet jak nie chcesz już o tym..

A czy ja gdzieś wspominałem że nie chce o tym słyszeć ?
Zawsze okazuje współczucie w tej kwestii, ostatnio 3 miesiące temu się rozpłakała w kościele , wyszliśmy zrozumiałem i pocieszałem bo to normalne.
Każdemu się może zrobić smutno na myśl o tym.


Ela210 napisał/a:

Nie doradzaj jej w tym jakiej ma pracy szukać. sama wie.

Ale ja cały czas jej to mówię  , ale ona dalej swoje żebym popatrzył, przeczytał powiedział co sadze czy się tam nadje etc.
Skod ja mam to widzieć naprawdę jej w tej kwestii nie rozumiem dlaczego mnie męczy ...


Ela210 napisał/a:

obserwuj czy się zbiera- jak będzie za parę miesięcy gorzej to pomoc profesjonalisty.

Za parę miesięcy to na pewno będzie gorzej ale ze mną :D


Nie rozumiem co jest nie tak z tym pierwszym opisem? Co jest nie tak, ze chce cos slodkiego i ze chleb jedziesz kupic? 


Co do profesjonalisty to ona teraz juz potrzebuje konsultacji.
Tak, moze jej sie nie chciec pracowac i to nie znaczy, ze ma depresje.
Ale ona boi sie sama w urzedzie papier zalatwic i kaze Ci tez sprawdzac CV co nie swiadczy o zdrowiu emocjonalnym. Ktos zdrowy nie potrzebuje wisiec na kims innym i tyle. Moze nie kula sie po podlodze placzac ale depresja ma wiele twarzy.
Powiedz jej zeby poszla na konsultacje do lekarza psychiatry lub do psychologa. Jak pojdzie i tam na rozmowie rozpozna problem to i przestanie sie tez tak na Tobie uwieszac bo porozmawiac bedzie mogla ze specjalista.
Z kolei jesli nie pojdzie mimo takiej porady Twojej to juz wtedy nie dawaj jej ulgi na takie zachowanie.
Nie pasuje Ci taka relacja z tego typu osoba wiec nie badz w tej relacji w takim wypadku.
Szanse mozna dac, ale jak ktos tej szansy nie wezmie to wtedy musisz sie pogodzic z tym co ona robi albo odejsc.

46 Ostatnio edytowany przez balin (2019-08-21 11:01:22)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Autorze postaw się w sytuacji żony. Ma wszystko. Wolny czas, sex, zabawiasz ją, kasa jest, dach nad głową jest. Po co to zmieniać?

Winter.Kween napisał/a:

Powiedz jej zeby poszla na konsultacje do lekarza psychiatry lub do psychologa.

Tak, tak koniecznie jej to powiedz. Czekamy na relację z jej reakcji. big_smile

47 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2019-08-21 11:02:02)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
balin napisał/a:

Autorze postaw się w sytuacji żony. Ma wszystko. Wolny czas, sex, zabawiasz ją, kasa jest, dach nad głową jest. Po co to zmieniać?

Też o tym pomyślałem. Nasze zachowania kształtują okoliczności w jakich się znajdujemy. Może być tak, że ona jest taka jaka jest, bo on jej na to pozwala. Tylko własnie nie wiem dlaczego. Może dowiemy się w dalszej części opowieści.
Generalnie mam wrażenie, że autor opowieści, stara się, bardzo się stara. Być tym kim nie jest. Kochającym mężem. Rodzi to w nim ogromną frustrację.

48

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
puchaty34 napisał/a:
balin napisał/a:

Autorze postaw się w sytuacji żony. Ma wszystko. Wolny czas, sex, zabawiasz ją, kasa jest, dach nad głową jest. Po co to zmieniać?

Też o tym pomyślałem. Nasze zachowania kształtują okoliczności w jakich się znajdujemy. Może być tak, że ona jest taka jaka jest, bo on jej na to pozwala. Tylko własnie nie wiem dlaczego. Może dowiemy się w dalszej części opowieści.
Generalnie mam wrażenie, że autor opowieści, stara się, bardzo się stara. Być tym kim nie jest. Kochającym mężem. Rodzi to w nim ogromną frustrację.


Dokladnie tak. Udaje kogos kim nie jest to pewnie, ze coraz bardziej wsciekly.

49

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Może najpierw niech nogą tupnie?
Np.
Zarabiam na dom, chciałbym byś zrobiła nam śniadanie- bo masz wolny czas. kropka
To ile e wcześniej mam Ci dać znać kochanie przed tymi goścmi żebyś zdążyła sobie wyjść? Tydzień, Dzień? Ok.!
Nie doradzam Ci ws pracy bo nie ja mam pracować, Misiu smile
Weż Ty sięe obudż Misiaczku.
I zacznij wymagać, bo ona chyba nie wie, że jakieś wymagania masz.

50

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Ela210 napisał/a:

Może najpierw niech nogą tupnie?
Np.
Zarabiam na dom, chciałbym byś zrobiła nam śniadanie- bo masz wolny czas. kropka
To ile e wcześniej mam Ci dać znać kochanie przed tymi goścmi żebyś zdążyła sobie wyjść? Tydzień, Dzień? Ok.!
Nie doradzam Ci ws pracy bo nie ja mam pracować, Misiu smile
Weż Ty sięe obudż Misiaczku.
I zacznij wymagać, bo ona chyba nie wie, że jakieś wymagania masz.

Gdyby maz tak do mnie mowil to szczerze mowiac uznalabym go za idiote, ktory wprost i konkretnie nie umie wyjasnic swoich oczekiwan.

Problem to tutaj jest, ze on nie chce z nia tyle czasu spedzac. I o to glownie idzie cala sytuacja.

51

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Winter.Kween napisał/a:

Problem to tutaj jest, ze on nie chce z nia tyle czasu spedzac. I o to glownie idzie cala sytuacja.

Sorry, ale ja też nie chciałabym tyle czasu spędzać z osobą o takim podejściu do życia, jak żona Autora, tym bardziej, jakby była na moim utrzymaniu. Problem jest gdzie indziej- żona ma problem, a mąż ma problem z żoną, czyli tak naprawdę oboje mają ten sam problem. Teraz tylko pytanie czy problemem jest lenistwo, czy depresja. Po prostu mąż zamiast przytakiwać od samego początku powinien postawić sprawę jasno "masz problem, martwię sie o ciebie, idziemy do lekarza", jak by sie okazało, że to jednak lenistwo a nie depresja to "nie będe tolerował dłużej takiego zachowania, albo się ogarniasz, ja oczywiście pomogę na ile będe w stanie, albo papa". Mąż niestety  trochę za późno sie obudził i to na jego nieszczęście z ręką w nocniku, obudził sie w momencie kiedy już ma dość żony i neguje inne opcje niż lenistwo żony. Mąż już nie ma siły walczyć, a żona się tylko utwierdza w tym, że wszystko jest ok, bo przecież mąż nawet nie narzeka, tylko jak piesek leci po ciasteczka.

52 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2019-08-21 11:29:15)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Nirvanka87 napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Problem to tutaj jest, ze on nie chce z nia tyle czasu spedzac. I o to glownie idzie cala sytuacja.

Sorry, ale ja też nie chciałabym tyle czasu spędzać z osobą o takim podejściu do życia, jak żona Autora, tym bardziej, jakby była na moim utrzymaniu. Problem jest gdzie indziej- żona ma problem, a mąż ma problem z żoną, czyli tak naprawdę oboje mają ten sam problem. Teraz tylko pytanie czy problemem jest lenistwo, czy depresja. Po prostu mąż zamiast przytakiwać od samego początku powinien postawić sprawę jasno "masz problem, martwię sie o ciebie, idziemy do lekarza", jak by sie okazało, że to jednak lenistwo a nie depresja to "nie będe tolerował dłużej takiego zachowania, albo się ogarniasz, ja oczywiście pomogę na ile będe w stanie, albo papa". Mąż niestety  trochę za późno sie obudził i to na jego nieszczęście z ręką w nocniku, obudził sie w momencie kiedy już ma dość żony i neguje inne opcje niż lenistwo żony. Mąż już nie ma siły walczyć, a żona się tylko utwierdza w tym, że wszystko jest ok, bo przecież mąż nawet nie narzeka, tylko jak piesek leci po ciasteczka.


Oczywiscie, ze on nie musi byc zadowolony z takiego zycia we dwojke co jeszcze nie znaczy, ze ona jest tutaj zla. Po prostu sa nie dobrani.
Wszystko by sie okazalo na terapii. Moj maz leci po ciasteczka z rana w jedyny swoj wolny dzien bo lubi jak ja sie ciesze i lubi ze mna ciastka jesc i ogladac porannie filmy. Rozni sa ludzie.

Ja nie wyszlabym z kolei za kogos z kim nie jestem w stanie spedzac calego czasu bo po co mi taki zwiazek?
Jesli ktos mi sie nudzi lub mi przeszkadza to po prostu nie widze sensu takiej relacji.

53 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2019-08-21 11:39:43)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Winter.Kween napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Może najpierw niech nogą tupnie?
Np.
Zarabiam na dom, chciałbym byś zrobiła nam śniadanie- bo masz wolny czas. kropka
To ile e wcześniej mam Ci dać znać kochanie przed tymi goścmi żebyś zdążyła sobie wyjść? Tydzień, Dzień? Ok.!
Nie doradzam Ci ws pracy bo nie ja mam pracować, Misiu smile
Weż Ty sięe obudż Misiaczku.
I zacznij wymagać, bo ona chyba nie wie, że jakieś wymagania masz.

Gdyby maz tak do mnie mowil to szczerze mowiac uznalabym go za idiote, ktory wprost i konkretnie nie umie wyjasnic swoich oczekiwan.

Problem to tutaj jest, ze on nie chce z nia tyle czasu spedzac. I o to glownie idzie cala sytuacja.

Zwłaszcza w zamknięciu w czasie jazdy autem gdzie trzeba rozmawiać ze sobą. Albo znosić tę niekomfortową ciszę. W tym rzecz, że jak się darzy kogoś sympatią, ta cisza przestaje być niekomfortowa.

54

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Winter.Kween napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Problem to tutaj jest, ze on nie chce z nia tyle czasu spedzac. I o to glownie idzie cala sytuacja.

Sorry, ale ja też nie chciałabym tyle czasu spędzać z osobą o takim podejściu do życia, jak żona Autora, tym bardziej, jakby była na moim utrzymaniu. Problem jest gdzie indziej- żona ma problem, a mąż ma problem z żoną, czyli tak naprawdę oboje mają ten sam problem. Teraz tylko pytanie czy problemem jest lenistwo, czy depresja. Po prostu mąż zamiast przytakiwać od samego początku powinien postawić sprawę jasno "masz problem, martwię sie o ciebie, idziemy do lekarza", jak by sie okazało, że to jednak lenistwo a nie depresja to "nie będe tolerował dłużej takiego zachowania, albo się ogarniasz, ja oczywiście pomogę na ile będe w stanie, albo papa". Mąż niestety  trochę za późno sie obudził i to na jego nieszczęście z ręką w nocniku, obudził sie w momencie kiedy już ma dość żony i neguje inne opcje niż lenistwo żony. Mąż już nie ma siły walczyć, a żona się tylko utwierdza w tym, że wszystko jest ok, bo przecież mąż nawet nie narzeka, tylko jak piesek leci po ciasteczka.


Oczywiscie, ze on nie musi byc zadowolony z takiego zycia we dwojke co jeszcze nie znaczy, ze ona jest tutaj zla. Po prostu sa nie dobrani.
Wszystko by sie okazalo na terapii. Moj maz leci po ciasteczka z rana w jedyny swoj wolny dzien bo lubi jak ja sie ciesze i lubi ze mna ciastka jesc i ogladac porannie filmy. Rozni sa ludzie.

Ja nie wyszlabym z kolei za kogos z kim nie jestem w stanie spedzac calego czasu bo po co mi taki zwiazek?
Jesli ktos mi sie nudzi lub mi przeszkadza to po prostu nie widze sensu takiej relacji.

Nie napisałam, że ona jest zła, tylko, że mąż trochę późno się ogarnął, kiedy już ma dośc żony, co nie zmienia faktu, że albo dziewczyna jest pasożytem, albo ma depresję i to trzeba ustalić i dopiero wtedy podjąc dalsze kroki

55

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
puchaty34 napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Może najpierw niech nogą tupnie?
Np.
Zarabiam na dom, chciałbym byś zrobiła nam śniadanie- bo masz wolny czas. kropka
To ile e wcześniej mam Ci dać znać kochanie przed tymi goścmi żebyś zdążyła sobie wyjść? Tydzień, Dzień? Ok.!
Nie doradzam Ci ws pracy bo nie ja mam pracować, Misiu smile
Weż Ty sięe obudż Misiaczku.
I zacznij wymagać, bo ona chyba nie wie, że jakieś wymagania masz.

Gdyby maz tak do mnie mowil to szczerze mowiac uznalabym go za idiote, ktory wprost i konkretnie nie umie wyjasnic swoich oczekiwan.

Problem to tutaj jest, ze on nie chce z nia tyle czasu spedzac. I o to glownie idzie cala sytuacja.

Zwłaszcza w zamknięciu, w czasie jazdy autem, gdzie to trzeba rozmawiać ze sobą. Albo znosić tę niekomfortową ciszę. W tym rzecz, że jak się darzy kogoś sympatią, ta cisza przestaje być niekomfortowa.

Tak, dokladnie. Jak wspolmalzonek nie jest najlepszym kumplem to cienko to idzie.

56

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Nie wiem czy to tylko moje odczucia ale o co chodzi wszystkim z tą depresją ?

Gdzie się nie spotkam jak ktoś ma jakiś problem to od razu słyszę w pierwszym rzędzie argument depresja.
Ktoś nie może znaleźć pracy depresja.
Ktoś nie ma znajomych depresja.
Ktoś  ma problem z czymś depresja.
Skarżę się na żonę już padają słowa że mam depresje.
Za niedługo jak dziecko nie będzie chciało iść do szkoły będzie znaczyć ze ma depresje.

Ludzie zaczynają mieć jakąś paranoje z tą depresją :D

57

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

w tych legendach o pięknej i zaradnej narzeczonej która po ślubie zmienia się w pasożyta w wyciągniętym swetrze oraz o narzeczonym co po ślubie zachodzi w ciążę piwno-spożywczą jest jednak ziarenko prawdy.

58

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
krolowachlodu87 napisał/a:

w tych legendach o pięknej i zaradnej narzeczonej która po ślubie zmienia się w pasożyta w wyciągniętym swetrze oraz o narzeczonym co po ślubie zachodzi w ciążę piwno-spożywczą jest jednak ziarenko prawdy.

big_smile na to wychodzi, i do tego : DEPRESJA !
Autorze, mi sie wydaje, że po prostu szczerze i stanowczo powiedz jak się czujesz - to na początek. I że chciałbyś coś zmienić aby WAM było lepiej.

59

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Nirvanka87 napisał/a:

Nie napisałam, że ona jest zła, tylko, że mąż trochę późno się ogarnął,

To się robi już taki dogmat wiary. Zawsze winny jest mąż. smile A to się za późno ogarnął, a to w łóżku kiepski i sytuację wykorzystał jakiś kochaś (jak to bywa w innych wątkach). Przecież ona ani niczemu winna, ani nic nie może sama poradzić. Może specjalista tu co zaradzi. smile

60 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2019-08-21 13:29:01)

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
balin napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

Nie napisałam, że ona jest zła, tylko, że mąż trochę późno się ogarnął,

To się robi już taki dogmat wiary. Zawsze winny jest mąż. smile A to się za późno ogarnął, a to w łóżku kiepski i sytuację wykorzystał jakiś kochaś (jak to bywa w innych wątkach). Przecież ona ani niczemu winna, ani nic nie może sama poradzić. Może specjalista tu co zaradzi. smile

Ano winny. Sam sobie zgotował ten los udając kochającego męża. Pozwalając na coś co mu nie pasowało. Zwyczajnie udając. I wcale nie chodzi mi o to, że miałby ją przeczołgać, upodlić. Wystarczyło zwyczajnie porozmawiać. Wszak jesteśmy dorośli, nie obrażamy się na siebie o to, że druga strona ma pretensje.

Edit: Sformułowania, w których występują słowa zawsze, nigdy wywołują u mnie alergie.

61

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Misiaczek88 napisał/a:

Nie wiem czy to tylko moje odczucia ale o co chodzi wszystkim z tą depresją ?

Gdzie się nie spotkam jak ktoś ma jakiś problem to od razu słyszę w pierwszym rzędzie argument depresja.
Ktoś nie może znaleźć pracy depresja.
Ktoś nie ma znajomych depresja.
Ktoś  ma problem z czymś depresja.
Skarżę się na żonę już padają słowa że mam depresje.
Za niedługo jak dziecko nie będzie chciało iść do szkoły będzie znaczyć ze ma depresje.

Ludzie zaczynają mieć jakąś paranoje z tą depresją :D

Czytaj mój pierwszy post.....jakl pogadasz z nią na ten temat, postraszysz nawet....po tygodniu bedzie to samo....

62

Odp: Marudząca żona - co dalej ?

Misiaczku, zadna zmiana o 180 stopni w zachowaniu NIKOGO nie jest normalna.  Powodem może być depresja, nawet niekoniecznie ta wynikająca z przykrych przeżyć( tu poronienie) ale choćby np. guza mózgu.
więc sugestie o lekarzu nie są dziwne.

63

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Winter.Kween napisał/a:

Oczywiscie, ze on nie musi byc zadowolony z takiego zycia we dwojke co jeszcze nie znaczy, ze ona jest tutaj zla. Po prostu sa nie dobrani.
Wszystko by sie okazalo na terapii. Moj maz leci po ciasteczka z rana w jedyny swoj wolny dzien bo lubi jak ja sie ciesze i lubi ze mna ciastka jesc i ogladac porannie filmy. Rozni sa ludzie.

Ja nie wyszlabym z kolei za kogos z kim nie jestem w stanie spedzac calego czasu bo po co mi taki zwiazek?
Jesli ktos mi sie nudzi lub mi przeszkadza to po prostu nie widze sensu takiej relacji.

Jasne, ja też w wolnych chwilach lubię zrobić coś dla swojego partnera, bo lubię sprawiać mu radość. Tylko że to musi działać w dwie strony. Obawiam się, że gdybym musiała pracować, a potem ogarniać inne obowiązki, podczas gdy on leżałby, nic nie robiąc, a potem jeszcze rzucał wesolutko, żeby mu przynieść ciasteczka, to robienie czegokolwiek dla niego byłoby ostatnią rzeczą, na którą miałabym ochotę. I to samo tyczy się wspólnego spędzania czasu - jakbym widziała, że właściwie tylko ja dbam "o życie", tzn. pracuję, a potem jeszcze muszę się zająć domem, podczas gdy niemal cała doba partnera to "czas wolny" i on ani myśli mi ulżyć w czymkolwiek z tego względu, to jego osoba swoimi jękami o robienie czegoś razem wzbudzałaby we mnie raczej frustrację niż radosne oczekiwanie.
I jasne, można dalej o tej depresji, ale babka z opisu autora wydawała się ogarnięta, więc raczej jest świadoma istnienia psychologów, a przy którejkolwiek rozmowie na ten temat łatwo mogła zahaczyć o swój problem w ramach wyjaśnienia sytuacji, jeśli już miałaby opory przed poruszeniem tematu ot tak. Zresztą, jak by na to nie spojrzeć, głupio byłoby obarczać autora winą za to, że żona nie była w tej sprawie u lekarza (jeśli faktycznie powinna). On ma już wystarczająco rzeczy na głowie.

64

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
Misiaczek88 napisał/a:

Przykład z przed paru min. Zrobiłem się głodny , idę do kuchni widzę, że nie ma chleba. Idę do sypialni żona leży w pościeli i czyta jakąś książkę.
Mówię że jadę po chleb a żonka to kup mi jeszcze coś słodkiego ... i tak wygląda u mnie zazwyczaj początek dnia.
Czy wygląda by miała depresje ? Nie . Czy jest załamana , smutna etc ? Nie

Nie bardzo masz pojęcie o depresji - nie musi być smutna. Czasami depresja objawia się apatią. Jest też takie coś jak dystymia - łagodna, za to bardzo długotrwała depresja o podłożu nerwicowym. Zanim podejmiesz jakieś inne kroki, namów ją na wizytę u psychiatry.

Misiaczek88 napisał/a:

Ludzie zaczynają mieć jakąś paranoje z tą depresją big_smile

Z takim podejście to ty, chłopie, daleko nie zajedziesz.

65

Odp: Marudząca żona - co dalej ?
JaJakoJa napisał/a:
Misiaczek88 napisał/a:

Przykład z przed paru min. Zrobiłem się głodny , idę do kuchni widzę, że nie ma chleba. Idę do sypialni żona leży w pościeli i czyta jakąś książkę.
Mówię że jadę po chleb a żonka to kup mi jeszcze coś słodkiego ... i tak wygląda u mnie zazwyczaj początek dnia.
Czy wygląda by miała depresje ? Nie . Czy jest załamana , smutna etc ? Nie

Nie bardzo masz pojęcie o depresji - nie musi być smutna. Czasami depresja objawia się apatią. Jest też takie coś jak dystymia - łagodna, za to bardzo długotrwała depresja o podłożu nerwicowym. Zanim podejmiesz jakieś inne kroki, namów ją na wizytę u psychiatry.

Misiaczek88 napisał/a:

Ludzie zaczynają mieć jakąś paranoje z tą depresją big_smile

Z takim podejście to ty, chłopie, daleko nie zajedziesz.

To nie pierwsza małżonka/małżonek, która/y po ślubie się przepoczwarza. Zjawisko znane jest od wieków, póki co nikt tego nie zakwalifikował jako jednostki chorobowej big_smile. Za słabo się poznaliście przed ślubem... koleżanki/współlokatorki nigdy się nie skarżyły że jest nieporadna?

Posty [ 1 do 65 z 99 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Marudząca żona - co dalej ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024