Ile mamy odnotowanych obecnie zgonów w Europie z powodu Koronawirusa? 92 258?
Jeden powie, że to w sumie tyle samo, drugi, że to oznacza, że liczba się podwoiła (bo te statystyki się nie pokrywają). Ot i cała filozofia.
Podobnie sytuacja wygląda na naszym polskim podwórku:
"W sezonie grypowym 2019/2020, w okresie od 1 września 2019 r. do 15 kwietnia 2020 r., odnotowano łącznie 3 725 918 zgłoszeń przypadków zachorowań lub podejrzeń zachorowań na grypę w Polsce. Z powodu grypy od początku sezonu zmarło 61 osób."
I dalej:
"W poprzednim sezonie grypowym, od 1 września 2018 r. do 7 kwietnia 2019 r., odnotowano prawie 3,7 mln zachorowań i podejrzeń zachorowań z powodu grypy. Odnotowano również 143 zgony z powodu tej choroby - najwięcej od ponad pięciu lat."
A jak sytuacja ma się z COVID-19? 8214 zarażonych i 318 zgonów. I to dopiero od początku marca a nie przez cały sezon.
Jeżeli ktoś dalej nie zauważa różnicy, to ja już nic nie poradzę.
Różnica jest tylko taka, że obecnie w karcie zgonu jako jego przyczynę wpisują COVID-19 bo im wyszedł pozytywny w testach,
podczas gdy nasz ulubieniec minister zdrowia Szumowski przed kamerą wyraźnie stwierdza iż te testy można o kant dupy sobie potłuc,
niezależnie od testowanej grupy kilkuset osób w szpitalu czy wielomilionowej populacji na zewnątrz, procentowo wynik pozytywnych
za każdym razem wyjdzie taki sam lub przynajmniej bardzo podobny. Procentowo tylu samo umrze na COVID-19 w przyszłym tygodniu
co tych, którzy nie będą go mieli, ale za to jedli jajka w majonezie na święta.