anderstud napisał/a:Mariusz jacek napisał/a:To Ty wykrakales, ze nie pojedzie? (:-) Dwa dni przed wylotem jej coreczka...
Drogi przyjacielu, wykrakać to może ciocia na imieninach albo przekupa na targu.
Ja byłem w 100% pewien, że nigdzie z tobą nie pojedzie, a w kolejnych 100% jestem pewien,
że nigdy w życiu nie będziecie razem, ona nigdy nie odejdzie od męża, a jeśli nawet to na 100% nie do ciebie.
Powinieneś to sobie wytatuować na powiekach od wewnętrznej strony, żebyś cały czas o tym pamiętał,
zwłaszcza wtedy, gdy będziesz wysłuchiwał kolejnych historii o tym, dlaczego nie może, dlaczego nie teraz, dlaczego to tamto sramto.
Nie jesteś nawet opcją, tylko po prostu najzwyklejszym w świecie czasoumilaczem znudzonej szarą codziennością czyjejś żony.
Prędzej czy później znudzi się również tobą, tym waszym "związkiem" i skończysz jak wykręcona szmata rzucona pod zlew.
Jak miliony naiwnych frajerów przed tobą i miliony po tobie, którzy kiedyś tu przyjdą opowiedzieć dokładnie tą samą historię.
Tę.
Cos sie tak zabuldoczyl? A co to dziecko nie moglo zachorowac? Przeciez bilety dla nich tez kosztowaly - od razu mogla powiedziec, ze nie pojedzie, to bym jej dal te pieniadze, bo caly czas ma klopoty finansowe, bo jemu nie za bardzo sie chce pracowac, a ja nie chce, zeby sie jeszcze marwila niezaplaconymi rachunkami.
Jak napisalem wczesniej, nie jestesmy istotami racionalnymi, a Ty jestes tego dobrym przykladem. Cos Ci odbilo i mnie obrazasz wyzywajac od frajerow i piszesz jakies glupoty pozbawione logiki. Moze i nie bedzie ze mna, ale na 100 procent to tutaj nic nie wiadomo. Masz jakies zaburzenia i zludzenia prorocze? Nic tutaj nie wiadomo, a na pewno nie na sto procent.
A cos sie tak uczepil tego wyjazdu? Byl to wyjazd na 5 dni i juz. Teraz sie spotkalismy i bylo fantastycznie. Wspolnego wyjazdu nie bylo, ale ostatnie spotkanie rzucilo bardzo pozytywne swiatlo i fajne perespektywy na przyszlosc. Co bedzie - czas pokaze.
Ten gosc nie jest jej mezem.
Ja ja kocham i jak mialaby byc z kims innym szczesliwa, to trudno, takie jest zycie. Teraz jest szczesliwa dzieki mnie i mnie kocha. Powiedziala, ze chce byc ze mna. Cierpliwosc jest dobra zaleta. Ja staram sie byc dla niej najlepszy, jaki moge. Traktuje ja jako kogos wspanialego, szczegolnego, wyjatkowego. Jezeli inni mezczyzni traktowali by tak swoje kobiety, swiat bylby duzo lepszym miejscem. Piekne kwiaty, kolacja przy swiecach, ktora sam zrobilem, francuskie wino, sztuka teatralna w West Endzie. I chociaz sztuka byla okropna, wspaniale spedzilismy czas cieszac sie swoim towarzystwem. Chociaz padal deszcz, byla to najpiekniejsza pogoda, bo bylismy razem, wspaniale nam sie rozmawia, zartuje, nawet o trudnych rzeczach mowimy spokojnie i korzystamy ze wspolnych doswiadczen i rad. Tak wlasnie powinien wygladac wspanialy zwiazek. Nie wszystko mozna w zyciu ,,udawac". To jest cos wspanialego spedzic czas z kochana kobieta, ktora tez Cie kocha. Nic nie wiadomo, co sie jutro wydarzy. Ja kocham i czuje sie kochany. Rozumie tez jej obawy, troski i niepokoje.
Wcale nie musiala przyjezdzac do Londynu. Przyjechala, bo chciala byc ze mna. Ja od niej niczego nie oczekuje. Nie musiala mowic, ze mnie kocha, ze jest ze mna szczesliwa, ze czuje sie bardzo kochana, ze jej ze mna bardzo dobrze. Przez dlugie lata bylismy ,,tylko" przyjaciolmi. Wczesniej tez jej pozyczalem pieniadze, a ona oddawala. Teraz ma 2-letnia coreczke. ale i tak prowadzi malutki interes, ktory daje jej kilka groszy. Trudno duzo zarabiac, jak sie ma caly dom na glowie, trojke dzieci i chlopa, ktory zachowuje sie, jak dziecko. Kobiety pewnie duzo lepiej zrozumieja ten paragraf niz mezczyzni, bo to zwykle na ich glowach jest zajmowanie sie domem i dziecmi. Zwykle tak jest, bo dalej duzo mezczyzn nie poczuwa sie, zeby w domu pomagac. Jak ona przyjezdza do mnie nic nie musi robic. Chce, zeby odpoczela, chociaz przez chwile, bo caly czas pracuje, jak w kieracie.
Co bedzie, to bedzie. Ja sie bardzo zmienilem, ale nie przypuszczalem, ze tak piekna, dobra i inteligentna kobieta powie, ze mnie kocha. To byl najwspanialszy dzien w moim zyciu. Co przyniesie los zobaczymy. Ja tylko moge sie starac, pomagac jej i ja bardzo kochac. Ten dzien, w ktorym powiedziala, ze mnie kocha zapamietam do konca zycia. Jeszcze raz - niczego nie jestem pewny, nie wiem, jak sie to wszystko skonczy.
Nigdy nie jest tak, ze cos jest zupelnie biale, albo zupelnie czarne. Nie wiem, co ona jemu mowi, ale jej to bardzo nieodpowiada to cale oszukiwanie. Latwo jest kogos osadzac stojac z boku. Latwo jest dawac rady. Duzo trudniej podejmowac decyzje, jak maja one decydowac o naszym zyciu, o zyciu swoich dzieci. Nie mozna nikogo do niczego zmuszc. Ona tez potrzebuje czasu, zeby podjac decyzje o odejsciu.Licze sie tez z taka ewentualnoscia, ze to moze potrwac. W kazdym razie uszanuje kazda jej decyzje, albo jej brak. Jak sie cos na sile robi, to nic dobrego z tego nie bedzie.
Ona jest nieslychanie piekna kobieta i mogla by miec kazdego faceta, i jakby sie chciala tylko zabawic, nie wybralaby studenciaka. Taka argumentacja wcale sie nie trzyma kupy. Poza tym jestem starszy od niej, wiek nie jest tez prawda, ze chce sobie umilic czas z mlodzieniaszkiem. Dobrze sie trzymam i niezle wygladam, ale mam juz swoje lata. Zwykle jej i mi ludzie daja 10-15 lat mniej niz mamy. Teraz to juz chyba wszytko.
Nie obrazaj sie waszchmosc i nie machaj slowami, jak cepem, ze tak lekko sparafrazuje Wlodyjoskiego.