Witam.
Moze to troche nie typowe bo duzo sie slyszy ze Polki zakochuja sie w muzlumanach ale mnie dosieglo co innego. Mam na imie Mateusz, 21 lat, katolik i zakochalem sie w dziewczynie z Iranu (chyba z odwzajemnieniem), tez ma 21 lat, muzlumanka, od urodzenia mieszkajaca w Polsce z rodzicami ktorzy tez tu przyjechali dawniej studiowac. Poznalismy sie ok rok temu przez wspolnych znajomych, na poczatku nie wiedzialem z kim mam doczynienia, myslalem ze to jakas latynoska ale wlosy stanely mi deba jak mi sie przedstawila, o kur.... arabka. No i jak to dalej bywa, kolejne spotkania z przyjaciolmi, potem wymiana numerami telefonow, wspolne zainteresowania, wyjazdy. Muzlumanka wierzaca i praktykujaca, nie chodzi w tradycyjnym stroju, tylko naszym zachodnim. Duzo rozmawiamy takze o naszych religiach i obyczajach. Widac ze jest ogarnieta dziewczyna, nie narzuca niczego potepia zamachy i o dziwo imigrantow, aby ich nie przyjmowac, tylko same matki z dziecmi i to te najbardziej potrzebujace a najlepiej jakby tam wyslac forum. Szanuje jej religie i jak raz chcialem ja zaprosic abysmy razem wyszli na impreze to mowila ze ma Ramadan i musi poscic, uszanowalem to, i jak my mielismy swoje swieta to tez to szanowala. Czsciowo poznalem jej rodzine, tzn brata, byl nawet mily dla mnie ale co wymagac od jednego spotkania. Ona narazie spotkala tylko moja siostre. Sama tez zaproponowala zebysmy kiedys odwiedzili Iran (smiala sie ze nic mi nie grozi bo mam troche arabska urode, broda i wlosy czarne). A jak powiedzialem mamie ze chodze z Iranka to sie smiala zeby nam domu nie wysadzila. Czy taki zwiazek ma wogule sens. Czy bariera religijno-obyczajowa nie bedzie stala miedzy nami?
Macie podobne doswiadczenia?
DZIEKUJE