Summerka napisał/a:Ten zdradzany gosc sam jest sobie winien, ze sie znalazl w takiej sytuacji - jest agresywnym leniem, ale to tylko moje wytlumaczenie, zeby sie lepiej poczuc w calej sytuacji. Tak, zgadzam sie powinna od niego odejsc.
Idąc tym tokiem rozumowania każdy "agresywny leń" powinien być zdradzany przez partnerkę.
Nie oceniam cię, ale tutaj ludzie na forum chcieli ci pomóc, bo założyłeś temat sugerujący, że chciałbyś wyjść z roli kochanka. Przedstawiasz natomiast teraz, że dobrze jest tak jak jest, bo to szczyt szczęścia dla ciebie. To po co założyłeś temat?
Jeśli gość sam sobie winien, to dlaczego nikt mu tego nie powie? Przedstawiasz go jako notorycznie siedzącego przed telewizorem, agresywnego człowieka, przeglądającego ukradkiem telefon partnerki (nie żony). A jednak "twoja pani" wybrała jego do wspólnego życia a ciebie tylko od czasu do czasu. Dlaczego?
Co do "twojej pani", to wiemy tyle, ile nam powiedziałeś. Kobieta, która ma dzieci pochodzące od różnych ojców, inteligentna,pracowita, wzór wszystkich cnót, a będąca w związku z młodszym partnerem, z którego to związku nie jest usatysfakcjonowana, i oprócz tego szukającej chwil szczęścia w twoich ramionach.
Myśli za ciebie i siebie, ma pomysły na biznes.
Piszesz bzdury, a potem sie obrazasz. Gdzie napisalem, ze ona jest ,,wzorem wszystkich cnot"? Gdzie napisalem, ze ona ,,mysli za mnie i za siebie"? Nie oceniasz mnie? Caly czas mnie oceniasz i do tego wymyslasz jeszcze jakies dodatkowe bzdety!
Pisalem juz o tym. Zapytalem ludzi, co mysla na ten temat, bo sam nie wiedzialem, gdzie w tym wszystkim jestem. Ludziom nie bardzo spodobal sie nasz zwiazek - ja zostalem nazwany ,,hiena, ktora krazy wokol czyjegos zwiazku", a ona ,,zdradliwa suka". Widze, ze ludzie w wiekszosci pisza przez perspektywe swoich, najczesciej niemilych, doswiadczen, a nie zeby mi pomoc, chociaz zdarzaja sie rowniez fantastyczne wiadomosci, dzieki ktorym bardzo duzo zrozumialem (na przyklad, jak bardzo wazne sa nasze dlugie rozmowy, jakie znaczenie na chemia w zwiazku z tymi wszystkimi buzujacymi freonami, dopamina i serotonina).
Ja tego wszystkiego nie wiedzialem. I jedna informacja, to nawet nie byla przyslana wiadomosc, ale informacja dodatkowa przy imieniu znowu zmienila wszystko. Byla to informacja, ze ta pani bardzo lubi bardzo piosenke Dabrowskiego ,,Do Zakochania Jeden Krok". Potem zaczalem sluchac innych piosenek, ktore byly blisko klimatycznie tej piosenki i uzmyslowilem sobie, ze Milosc jest nie tylko piekna niesamowita, ale tez bardzo krucha i rzadka. Ja nigdy az tak nie kochalem i zdalem sobie sprawe, ze i tak nie bylbym w stanie zrezygnowac ze zwiazku z moja Pania, bo kocham ja za mocno.
Juz wszyscy sie uspokoili, jak wczesniej dalem sie przekonac, ze musi byc ,,decydujaca rozmowa" i ona ma sie okreslic, a ja zadecydowac, czy zostaje z nia czy nie. Rozmowa bedzie, bo rozmawiamy duzo, ale dopoki widze, ze miedzy nami jest coraz lepiej, coraz lepiej sie poznajemy i rozumiemy, i ze jest coraz wieksza szansa na stworzenie ,,normalnej" rodziny, a moze i malzenstwa, bede sie staral przekonywal ja swoja dobrocia, cudownie spedzanym czasem razem i proponowaniem zupelnie innego zycia, zeby od tamtego odeszla.
Zycie to kontinuum. Rozne rzeczy sie wydarzaja, ktore zmieniaja nasz punkt widzenia. Zdarzaja sie tez zmiany, ktore dramatycznie zmieniaja nasze zycie - wygrana na loterii, odejscie partner/a, wiadomosc o zdradzie, strata pracy, zakochanie sie. ,,Zycie to nie teatr, bajki opowiadac, bo zycie, jeszcze piekniejsze i straszniejsze jeszcze jest", jak pisal Stachura.
Reasumujac, chce, zeby od niego odeszla, jak najszybciej, ale zeby to zrobila z wlasnego przekonania, a nie w wyniku porwania przeze mnie, jak tez ktos sugerowal cos takiego. Zdaje sobie sprawe, ze moze sie zdarzyc cos raczej dramatycznego - on sie dowiaduje o nas, albo ona dziekuje mi za wspolprace i konczy nasz zwiazek.
Czy to tak trudno zrozumiec, ze to powazna decyzja, zeby odejsc od jednego faceta i byc z drugim, zwlaszcza, ze sa dzieci? Jak ona ma podjac taka decyzje po miesiacu? Facet sam odpycha ja od siebie swoim postepowaniem, a ze jest agresywny i leniwy, mowiac szczerze, nie wzbudza we mnie za duzo szacunku.
Takie historie zdarzaly sie, zdarzaja i beda zdarzac. Moze warto spojrzec na nie tez z drugiej strony? Jak ktos jest leniwy w pracy, w ogole sie nie stara i ma do tego podejscie ,,pozal sie Boze" i go wyrzuca z roboty, nikt nie bedzie go zalowal. Dlaczego inaczej jest, jezeli chodzi o zwiazki? W sumie czesto ludzie sie smieja z ,,rogacza", ale tutaj, na forum, duzo ludzi mu wspolczuje.
Teraz zupelnie sie zmienilem. Dopiero dwa miesiace temu mocno w siebie uwierzylem, pokonalem demony zafundowane przez rodzicow, a ona bardzo mi w tym wszystkim pomogla. Sama powiedziala, ze jestem teraz innym czlowiekiem. Jak czlowiek nie lubi siebie, to ciezko, zeby ktos inny go pokochal. Ja nienawidzilem siebie, ale teraz stalem sie duzo bardziej asertywny i uwierzylem w siebie. Dlatego ja na tyle przyciagnalem do siebie, ze zostalismy kochankami. Mam nadzieje, ze ostatecznie zostanie moja zona.