Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 466 ]

66 Ostatnio edytowany przez Mariusz jacek (2018-06-07 21:36:07)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Ela210 napisał/a:

A ja widzę tu niestety chłopca.., niedojrzałego, nie umiejącego po męsku przyjąć krytyki i na nią odpowiedzieć.
Kogoś kto mysli ze związek to świece i koniecznie własnoręcznie przygotowana kolacja.. I nie ma to nic wspólnego z wiekiem Twoim czy jej, bo tym Ci wygodnie odrzucić krytykę- stereotypami.. I niewiele wiesz o kobietach i ich potrzebach- ale na szczęście nie musisz, bo Twoja Pani jest też niedojrzała. Porady powinny być jak dla pary nastolatków- zabezpieczajcie się..
Zachłysnąłeś się seksem i myślisz że kochasz.. TO MIESIĄC. napisz za pół roku.
I jakbyś zapomnial- Pani ma partnera na życie i nic nie słyszałam o rozwodzie.
Wiesz- spotkałam w życiu bardzo dojrzałych 25 latków- i 40 latków zachowujących się jak Ty.

Cos Ci sie pokielbasilo tutaj. Kto mowi, ze zwiazek to swiece i kolacja? To czesc pieknego wieczoru, ktory tez jest wazny w zwiazku.

   Kocham ja od 7 lat, a jestesmy razem od miesiaca. I jest coraz lepiej i lepiej. Najwazniejszy w naszym zwiazku sa dlugie, niekonczace sie rozmowy.

O jakim rozwodzie nie slyszalas? A gdzie slyszalas o malzenstwie?

W sumie nie mam nic przeciwko uprawianiu milosci, jak nastolatki - kilka razy dziennie z wielka euforia i dzikoscia, chociaz ja wole dlugo i powolutku. Ja chce miec z nia przynajmniej dwojke dzieci, wiec nie musze sie martwic o zabezpieczanie. Widze, ze zazdroscisz. Wiesz co, jest czego. Piszesz, jakbys byla stara, zgorzkniala baba z rozancem. Juz nie dla Ciebie frywolenie, to chociaz dopierdo_isz innym. Smutne musisz miec zycie. Bardzo smutne.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-06-07 21:49:34)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

No widzisz.., nic tylko brać na dobre i na złe,takiego wspaniałego zrównoważonego mężczyznę z klasą ja Ty.
szkoda na Ciebie klawiatury. Umie sobie kobieta dobierać kochanków...narkoman, schizofrenik i. furiat.. smile

68 Ostatnio edytowany przez mrbonny (2018-06-07 22:02:40)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Przeczytałem ten wątek dwa razy i nie wierze że chcesz się pchać w związek z kobieta z takim przebiegiem, po co Ci to ? Zacznij logicznie myśleć, co z Tego że się zakochałeś, zauroczyłeś ? Pomyśl, kobieta po przejściach, trójka dzieci, rożni ojcowie ! Wystarczy tylko stanąć z boku i logicznie pomyśleć, bo twoje działanie jest bez sensu. Ludzie Ci tu dobrze doradzają, przeczytaj to 10 razy i się zastanów.

Ela210 napisał/a:

Umie sobie kobieta dobierać kochanków...narkoman, schizofrenik i. furiat.. smile

Dokładnie tak +

69 Ostatnio edytowany przez Mariusz jacek (2018-06-07 22:25:58)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
madoja napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:

Mam smutne uczucie, ze Ciebie nikt nie kocha, a wspanialym, albo w ogole jakimkolwiek seksie, mozesz jedynie przeczytac. Musisz miec bardzo smutne zycie, a jedynie sprawienie komus przykrosci, sprawia Ci przyjemnosc. Az tak zle jest w Twoim zyciu?

Autentycznie się teraz głośno zaśmiałam.
Na forum wielokrotnie wspominam o swoim udanym małżeństwie.
A gdybyś mnie zobaczył... Myślę że trochę byłbyś zaskoczony.
Napisałam to właśnie dlatego, że wiem jaką mamy władzę nad Wami, mężczyznami. Wielokrotnie wykorzystywałam swoją urodę i seksapil by dostać to czego chcę, aleo tak zawsze o takich jak Ty myślę z politowaniem. Jak większość, którzy przeczytali ten wątek.
Niewątpliwe, że sporo atrakcyjnych, cwanych, lubiących seks kobiet dokładnie tak samo zachowywałaby się na miejscu Damy-Twojego-Serca. Znaleźć młodszego i szlachetnego który ma jeszcze ideały, zawrócić mu w głowie wyglądem, seksem i smutna historią swojego życia. To jest banalne.

A, dodam jeszcze, że zgadzam się z kimś wyżej, że nie przyjmujesz krytyki.
Dlaczego w ogóle założyłeś ten temat?

Z psychologii wiadomo, ze siebie oceniamy duzo lepiej niz inni nas oceniaja, dlatego z wielka rezerwa traktuje to Twoje samouwielbienie swoja osoba. Moze zamiast slowa ,,zaskoczony" powinnas uzyc slowa ,,przerazony", pamietaj, ze ,,De gustibus non est disputandum".
    Piszesz, ze wspominalas o swoim udanym malzenstwie, a co na to Twoj maz czy zona? Twoj partner/ partnerka moze byc zupelnie odmiennego zdania, ale ze dostaje to, co chce, to siedzi cicho.
   Kobieta z klasa nie musi wykorzystywac swojej urody i sex-appeal'u, wystarczy intelekt. Moze pracujesz, jako panienka spod latarni, wiec Twoje domniemane atuty sa wrecz krytyczne, przy tego rodzaju pracy.

Smiech przez lzy tez jest smiechem.

Uzywasz ogolnikow, ktore nic do dyskusji nie wnosza. Pisze po raz chyba juz czwarty, ze najwazniejsze sa w naszym zwiazku dlugie, wielogodzinne rozmowy. Staraj sie pisac o tym, co jest napisane, a nie co Ci sie wydaje. Piszesz, co sobie ubzdurasz - gdzie, na przyklad napisalem, ze ona jest ode mnie duzo starsza - wymyslasz sobie, jakies glupoty, a potem sie obrazasz.
Cos Ty sie tego, na przyklad, seksu uczepila? Oprocz tych rozmow jest w naszym zwiazku niesamowita chemia - nawet nie myslalem, ze cos takiego moze istniec, a Ty tylko o seksie. Przed i po seksie trzeba o czyms porozmawiac, a z Toba, nie obraz sie znowu, podejrzewam, ze nie za bardzo jest o czym porozmawiac. No, chyba, ze o seksie. Nawet ten podzial na ,,my" kobiety i ,,wy" mezczyzni jest chory. Co zrobisz z tymi wszystkimi, ktorzy sa pomiedzy - gejami, tranwescytami, ludzmi, ktorzy czuja, ze znalezli sie w ,,nie swoim" ciele? Co z nimi? Upraszczasz wszystko do potegi entej. Zycie jest duzo bogatsze i ciekawsze niz Twoje ograniczony obraz.

   Pisalem tez, ze ona jest dla mnie najpiekniejsza na swiecie, chociaz zdaje sobie sprawe, ze te potworne przejscia (to tez zreszta uwazasz, za nieprawde - odrzucasz wszystko, co Ci sie nie podoba, a potem wymyslasz, jakies bzduzy i uwazasz, ze to prawda) i  trojka dzieci  na kazdego wywra wplyw. Ale dla dla Ciebie tylko seks sie liczy. Nimfomanka jestes jakas, czy co? W ogole nie chcesz slyszec o innych czynnikach, waznych dla innych. Seks sie dla Ciebie tylko liczy. Inne rzeczy nie istnieja.

70

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Ela210 napisał/a:

No widzisz.., nic tylko brać na dobre i na złe,takiego wspaniałego zrównoważonego mężczyznę z klasą ja Ty.
szkoda na Ciebie klawiatury. Umie sobie kobieta dobierać kochanków...narkoman, schizofrenik i. furiat.. smile

To po co piszesz?

71

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

No, no. Ale się rozkręciłeś nerwowo Mariusz...
Z jednej strony to Ci się nie dziwię, bo jesteś teraz w fazie, kiedy motyle fruwają Ci nad głową i trzepocąc skrzydłami zagłuszają wszelkie argumenty. Znam to wink
Ale przyjdź tu może za jakieś pół roku a może i za rok i wtedy sam się przekonasz, że będziesz inaczej pisał.
Wg mnie z tej mąki chleba nie będzie, no ale rób jak chcesz.

72

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

A nie sądzicie że to troll? lub osoba chcąca zwrócić uwagi na siebie? Przecież ego aż go rozpiera od środka, ja, ja ,ja .
Ja taki wspaniały, ja przygarnę dzieci, ja dam im prawdziwy dom, ja prawdziwie ją kocham, ja dam jej i dzieciom szczęście.
Piszesz że kochasz ją od 7 lat, a kiedy rozpadło się Twoje małżeństwo? czy czasem nie zakochałeś się w tej wyjątkowej, kłamliwej, zdradzieckiej kobiecie, gdy byłeś jeszcze mężem?
Pewnie uważasz siebie za wspaniałego mężczyznę, cóż według mnie jesteś dzieciakiem bo tak się zachowujesz.
Prawdziwy facet wspierałby swoją wybrankę aż ona podejmie decyzję, a Ty zamiast czekać skorzystałeś z rozwartych ud. I wpierasz wszystkim jaki jesteś wyjątkowy, może i faktycznie Twoje postępowanie w Anglii jest wyjątkowe ale w tej zaściankowej, staroświeckiej, zacofanej Polsce jesteś ... cóż rzekłbym żałosny.
Naprawdę liczyłeś na to, że pogłaskamy Ciebie i wybrankę Twojego serca po główkach? ona kłamie, zdradza, oszukuje, Ty zapatrzony w siebie, doprawiający rogi innemu, tylko dlatego że się zakochałeś(podobno)? I to czyni Ciebie wyjątkowym a nasze wątpliwości wyszydzasz?
Czy wiesz co znaczy słowo HONOR? Bo coś mi się wydaje że nie wiesz albo zapomniałeś co ono oznacza.

73

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Hebanod napisał/a:
kasienka180 napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:

Z trojka dzieci i partnerem, ktory nie pali sie do pomocy, to wiem, ze ona musi niezle sie starac, zeby ogarnac cale towarzystwo. To najmlodsze malenstwo ma dwa latka. Jak ona byla u mnie przez pare dni, to staralem sie bardzo, zeby przede wszyskim odpoczela troszke - jak odjezdzala wygladala, jakby jej ubylo 10 lat. Ona jest swiadoma, ze te jej zwiazki - jeden byl, drugi jest katastrofa, ale boi sie tez, zeby swoim starszym dzieciom (9 i 11) zupelnie w glowie nie namieszac, co chwile zmieniajac partnerow. Ona chce, zeby dzieci mialy troche stabilizacji. Ja to rozumie. Tak mi sie wydaje.

Mariuszu Jacku...ale co ona ci miala powiedziec? Ze partner jest oddany,kochający,seks jest cudowny,pomaga jej  na kazdym kroku,a jej jest z nim jak w niebie? Nikt kto zdradza nie przedstawia swojego partnera w superlatywach,nawet jesli taka jest prawda. Bo w oczach kochanka/kochanki "lepiej" wyglada zabiedbana,niekochana,ze wszystkimi obowiązkami na głowie. No i wzbudza wspólczucie. A współczuciem mozna zdziałać  bardzo duzo. Np.namieszac w glowie mlodemu czlowiekowi tak,ze bedzie gotow wziąć ją i jej dzieci pod opiekę i zaharować sie dla nich

Otóż to. Bywają tu wątki pisane przez osoby, które odkrywszy zdradę dowiadują się przy okazji, że zostały przedstawione jako niestabilni wariaci. Że o klasycznym "wcale ze sobą nie śpią" nie wspomnę...

To prawda. Partnera, ktorego sie zdradza albo, od ktorego sie odchodzi rzadko przedstawia sie w pozytywnym swietle. Z drugiej jednak strony uwazam, ze nie zdradza sie bez powodu. Nie zdradza sie, jak sie jest w zwiazku bardzo szczesliwym.

74

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
kasienka180 napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:

Tez nie moge chyba wymagac, zeby po miesiacu rzucala wszystko i wprowadzila sie do mnie. Sam nie wiem.

To nie wymagaj! Zakończ z nią tę przedziwną relację. Znajdz dziewczynę bez bagażu doswiadczen, z czystą kartą. Taką przy której bedziesz miał pewnosc co do sensu znajomości.


Tak, ale te ,,bez bagazu doswiadczen" sa najczesciej tak przerazliwie ... niemadre i siedza tylko w tych swoich telefonikach albo robia nimi zdjecia obiadow.

75 Ostatnio edytowany przez Mariusz jacek (2018-06-08 06:15:42)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
mrbonny napisał/a:

Przeczytałem ten wątek dwa razy i nie wierze że chcesz się pchać w związek z kobieta z takim przebiegiem, po co Ci to ? Zacznij logicznie myśleć, co z Tego że się zakochałeś, zauroczyłeś ? Pomyśl, kobieta po przejściach, trójka dzieci, rożni ojcowie ! Wystarczy tylko stanąć z boku i logicznie pomyśleć, bo twoje działanie jest bez sensu. Ludzie Ci tu dobrze doradzają, przeczytaj to 10 razy i się zastanów.

Ela210 napisał/a:

Umie sobie kobieta dobierać kochanków...narkoman, schizofrenik i. furiat.. smile

Dokładnie tak +

Problem w tym, ze Milosc nie ma nic wspolnego z logika. Tak zakochanym, jak teraz to w zyciu nie bylem, a to powoduje, ze czuje, jakbym mogl gory przenosic, a nie tylko zajac mama z trojka dzieci. Chociaz, z drugiej strony, dwojka dzieci to juz raczej ,,stare" dzieci (9 i 11) i czesto zostaja na spanko poza domem, ale przyznaje, jak znowu, ich koledzy albo kolezanki pojawiaja sie z rewizyta, to jest jak w ulu. Trzeba wszystkich wyrzycic z domu, zrobic grila, pograc w pilke, albo wziac na basen. To jest do przezycia. Ale to tak na marginesie.

    Wyzywanie kogos nie wnosi nic do zalatwienia sprawy, a jak niektorzy na sile probuja mi wmowic rzeczy, ktore nie sa prawda, albo sa najwazniejsze dla nich, nie dla mnie (jak jedna pani caly czas wmawia mi, ze seks jest najwazniejszy - moze dla niej jest, ale nie dla mnie), to pewnie, ze mozna sie wkurzyc. Niektorzy pisza o tym, co mysla, ze jest, ale nie o tym, co jest naprawde.

   Tak, jak tutaj ten pan przeczytal dwa razy, ale nie za duzo zrozumial. Dla niego to jest ,,co z tego, ze sie zakochales" - zupelnie bagatelizuje to, co dla mnie jest najwazniejsze. Ludzie zabijaja sie z powodu Milosci, Milosc to wielgachna sila, przeczytaj o Kleopatrze, greckiej Helenie, a Hitler wydal akt, ktory spowodowal ,,noc krysztalowa" po tym, jak zostal odrzucony przez swoja wielka Milosc, ktora byla Zydowka. Milosc dobra i zla zmienia dzieje historii, a ty piszesz ,,co z tego" ??? To z tego, ze nie masz najmniejszego pojecia o czym piszesz. Ot co.

Poza tym, nie urazajac nikogo, to ja jestem w tym po uszy i co ja czuje i jak widze jest moja prawda. To sie w psychologii nazywa fenomenologia i chodzi o to, ze to samo wydarzenie moze byc odbierane przez rozne osoby diametralnie inaczej. Na przyklad wypadek samochodowy: nic sie nikomu nie stalo, ale jeden z tego wypadku juz nigdy nie wejdzie do samochodu, a drugi bedzie sie chwalil, jakie fajne byly emocje. To samo wydarzenie -zupelnie rozne reakcje.

Inni widza ta cala sprawe inaczej, maja inne doswiadczenia i to sa bardzo cenne dla mnie spostrzezenia i dzieki nim zauwazylem kilka bardzo istotnych rzeczy, na ktore wczesniej nie zwrocilem uwagi (na przyklad na potege rozmow z moja ukochana kobieta). Wymyslanie, dopowiadanie sobie i obrazanie mnie albo mojej ukochanej nie moze sie nie spotkac z moja negatywna reakcja. Po co to komu? Ponabijac sie kazdy moze, ale powiedziec cos interesujacego, to juz zupelnie cos innego.

76 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-06-08 06:08:25)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
maku2 napisał/a:

A nie sądzicie że to troll? lub osoba chcąca zwrócić uwagi na siebie? Przecież ego aż go rozpiera od środka, ja, ja ,ja .

I przez ten miesiąc, od kiedy są "razem", tyle się już wydarzyło, z dziećmi robił jajecznicę, przyjmował ich kolegów w domu, wielogodzinne rozmowy, wielogodzinny seks, studia, plany na przyszłość, a  jednocześnie pani ma toksycznego partnera, a pan non stop siedzi na babskim forum... podziwiam ich, jak oni na to czas znajdują big_smile I jeszcze dwójkę dzieci planują, mimo że pani jest po czterdziestce, brawo smile

77

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
maku2 napisał/a:

A co zrobić z facetem który z innego robi rogacza?

Podziękować mu za weryfikację relacji z żoną. Może pół litra przynieść. Coś w tym kierunku.

78

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:
kasienka180 napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:

Tez nie moge chyba wymagac, zeby po miesiacu rzucala wszystko i wprowadzila sie do mnie. Sam nie wiem.

To nie wymagaj! Zakończ z nią tę przedziwną relację. Znajdz dziewczynę bez bagażu doswiadczen, z czystą kartą. Taką przy której bedziesz miał pewnosc co do sensu znajomości.


Tak, ale te ,,bez bagazu doswiadczen" sa najczesciej tak przerazliwie ... niemadre i siedza tylko w tych swoich telefonikach albo robia nimi zdjecia obiadow.

Ale nie mozesz tak generalizowac! To bardzo krzywdzące w stosunku to tych dziewczyn którym zdecydowanie daleko do instagramowego ideału. Przeciez jest mnóstwo młodych kobiet pełnych wartości. Gdybys tylko otworzyl oczy na inny świat to mógłbyś to dostrzec.
Ps. Nie masz obaw że kiedy w "waszym związku" cos przestanie się układać,bądź wda się  rutyna też zostaniesz rogaczem?

79 Ostatnio edytowany przez Summerka (2018-06-08 07:04:07)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:

Zakochalem sie na zaboj w kobiecie, ktora jest w zwiazku. Ona ma trojke dzieci. Dwa z pierwszego malzenstwa z gosciem, ktory okazal sie narkomanem i zupelnie chcial kontrolowac jej zyciem, wiec uciekla od niego. Trzecie dzieciatko ma z obecnym partnerem. On bardzo kocha to dziecko, ale jest zupelna niedojda zyciowa, ktory by tylko spal i jadl. Do roboty ma dwie lewe rece. Ona mowi, ze jest z nim z litosci, bo on sobie sam nie poradzi, a dobry jest dla dzieci. Ona jest z nim trzy lata. Gosc ma jakies klopoty psychiczne, jakby lekka schizophrenia, bo czasami przekonany, ze cos bylo albo sie wydarzylo, a to w ogole nie mialo miejsca.

      Najbardziej przeraza mnie fakt, ze ostatnio stal sie agresywny i dwa razy pchnal kobiete, ktora jest mama jego dziecka.  Ja jestem tym naprawde przerazony. Wiem, ze bardzo duzo takich sytuacji konczy sie tragedia. Ludzie sie uderzaja o cos glowa i nie ma czlowieka. Ona to bagatelizuje. Kilka razy namawialem ja, zeby przeprowadzila sie do mnie, ale ona mowi, ze nie moze, bo nie chce miec znowu bez przerwy swojego bylego meza na karku.

   Zupelnie nie wiem, co robic. Kocham ja i jej dzieci, ale cala sytuacja mnie wykancza. Caly czas sie boje, ze sie cos jej albo dzieciom stanie. Nie moge sie tez z nia swobodnie kontaktowac z wiadomych wzgledow. Bardzo chce, zeby zostala moja zona, chce adoptowac jej wszystkie dzieci. Teraz studiuje, ale za dwa lata mamy otworzyc wspolny interes. Czy nasz zwiazek ma szanse powodzenia?

Zerknęłam na temat, żeby się dowiedzieć co to za kochanek i jego partnerka. Nic nowego pod słońcem. Pytanie brzmi: czy to ma sens? Chcesz  z nią założyć w przyszłości biznes.
Miłość  miłością, ale chcąc założyć biznes, trzeba mieć trochę kasy, predyspozycje, i jeszcze muszą być sprzyjające warunki.
Miłość  na zabój też się kiedyś wypali, choć trudno ci w to uwierzyć, ważne jest to, co sobie teraz wypracujecie. Jak się zaczną prawdziwe obowiązki na stałe, to będzie można mówić o prawdziwej miłości, na razie jest zauroczenie. Same rozmowy niewiele znaczą, jeśli za nimi nie idą czyny i to piszę  nie tylko mając na myśli Ciebie. Z rozmów nie zbuduje się biznesu, można tylko przyjemnie spędzić czas. Odniosłam wrażenie, że Tobie takie doświadczenia z kobietami są bardzo potrzebne, bo pozwalają marzyć i pozwalają zapomnieć o tym co było, rozpocząć nowy rozdział. Moim zdaniem Wasz związek ma niewielkie szanse powodzenia i to z uwagi na partnerkę, która nie odejdzie, bo inaczej już by to zrobiła.Wygląda na to, że jesteś jej "odpoczynkiem wojownika". Nie jestem nieomylna, to jest wyłącznie mój osąd. Może akurat w jej życiu wydarzy się coś, co ją zmieni diametralnie, nie wiem. Oboje żyjecie w kłamstwie, a kłamstwo ma krótkie nogi.
PS Oczywiście dopuszczam możliwość, że możesz być trollem, co nie znaczy, że w życiu takie sytuacje się nie zdarzają.

80

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
santapietruszka napisał/a:
maku2 napisał/a:

A nie sądzicie że to troll? lub osoba chcąca zwrócić uwagi na siebie? Przecież ego aż go rozpiera od środka, ja, ja ,ja .

I przez ten miesiąc, od kiedy są "razem", tyle się już wydarzyło, z dziećmi robił jajecznicę, przyjmował ich kolegów w domu, wielogodzinne rozmowy, wielogodzinny seks, studia, plany na przyszłość, a  jednocześnie pani ma toksycznego partnera, a pan non stop siedzi na babskim forum... podziwiam ich, jak oni na to czas znajdują big_smile I jeszcze dwójkę dzieci planują, mimo że pani jest po czterdziestce, brawo smile

Uwazasz, ze przez miesiac nie mozna zrobic jajecznicy? :-)
Pisalem juz pare razy, ze znamy sie siedem lat, wiec pare rzeczy wydarzylo sie wczesniej niz w ciagu ostatniego miesiaca.
Widze, ze sie tez niepokoisz o moje studia. Pozdawalem juz wszystkie egzaminy. Studiuje w Anglii, tu duzo rzeczy jest inaczej niz w Polsce.
Masz racje, sporo czasu spedzam teraz na forum, ale sporo mi to dalo, moge nawet powiedziec, ze otworzylo oczy na niektore sprawy. Nawet zaczalem lubic Twoj sarkazm. Nie szczypiesz sie z tym, co piszesz, ale przez to wyrazniej widze pewne sprawy.
Co do trolowania, to latwo sprawdzic. Staram sie zawsze pisac od serca, co mysle (w sumie jak Ty), czy sie to komus podoba, czy nie. Jak bedziesz w Londynie, to zapraszam na kawe. Ciekawy jestem, jak wyglada taki wojownik, jak TY.
Wracajac do tematu. Duzo dlugich rozmow mielismy w ciagu tych siedmiu lat. Wiem, juz teaz, ze to nas bardzo zblizylo. Pisalem tez, ze nie mieszkamy razem. Ja mieszkam w Londynie, a Moja Ukochana nad oceanem.

To prawda, czuje sie teraz fantastycznie. Moje wczesniejsze malzenstwo rozpadlo sie 10 lat temu i bylo ze mna bardzo, bardzo zle. Marzylem, zeby nie zyc, ale dobrzy ludzie mi pomogli. Poza tym kilku latach spedzonych na studiach (trzy lata), a wczesniej w college'u (cztery) nauka zaczyna owocowac swietnym samopoczuciem i takim takze perespektywami. Tak, masz racje, czasami tak czuje, jak to okreslilas/les ,,rozpiera od srodka", ale zeby tak moglo sie stac wplynelo na to kilka bardzo waznych rzeczy: nauka i bardz dobre wyniki na uniwersytecie, Milosc do Mojej Pani i poczatek z nia romansu, zakonczenie innego toksycznego zwiazku i zupelne odstawienie lekow psychotropowych. Te trzy ostatnie sprawy praktycznie skomulowaly sie w jednym czasie - pod koniec kwietnia.

   Ja bym bardzo chcial z nia dzieciatko, ale nie mozna tego nazwac planowaniem.

81

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Hrefi napisał/a:
maku2 napisał/a:

A co zrobić z facetem który z innego robi rogacza?

Podziękować mu za weryfikację relacji z żoną. Może pół litra przynieść. Coś w tym kierunku.

Z jaka zona? // Ja nie nie pije - czasami tylko piwko, jak jest strasznie goraco.

82 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-06-08 07:38:00)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:

Nawet zaczalem lubic Twoj sarkazm. Nie szczypiesz sie z tym, co piszesz, ale przez to wyrazniej widze pewne sprawy.
Co do trolowania, to latwo sprawdzic. Staram sie zawsze pisac od serca, co mysle (w sumie jak Ty), czy sie to komus podoba, czy nie. Jak bedziesz w Londynie, to zapraszam na kawe. Ciekawy jestem, jak wyglada taki wojownik, jak TY.

Ciekawe wnioski po jednej jedynej mojej wypowiedzi w Twoim temacie smile

zupelne odstawienie lekow psychotropowych. Te trzy ostatnie sprawy praktycznie skomulowaly sie w jednym czasie - pod koniec kwietnia.

Szczerze mówiąc, dało mi to do myślenia.
Czyli od 7 lat kochasz na zabój kogoś, kto mieszka w pewnej odległości od Ciebie, od miesiąca jesteście w związku, ten ktoś ma partnera, który przejawia agresję, spotkania z tym kimś są utrudnione z wiadomego względu, ale rozmawiasz z tą osobą przez wiele godzin na poważne tematy, zdążyłeś na tyle poznać jej dzieci, że chcesz je adoptować (pomijam tu już zdanie ojców tych dzieci na ten temat), wiesz, na czym polega opieka nad trójką dzieci, a nawet ich kolegami, jak przyjdą do domu z wizytą, uprawiacie piękny seks przy świecach i to bez zabezpieczenia, bo chciałbyś mieć z nią jeszcze więcej dzieci, a jednocześnie jesteś bardzo dobrym studentem i dobrze rokujesz finansowo na przyszłość, bo masz piękny pomysł na biznes... a każdy, kto ma inne zdanie niż Ty na temat tej cudownej historii o cudownej miłości, jest zapewne sfrustrowanym człowiekiem, któremu w głowie tylko seks, a jego życie pozostawia wiele do życzenia... ok, rozumiem.

83 Ostatnio edytowany przez Mariusz jacek (2018-06-08 07:58:53)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Summerka napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:

Zakochalem sie na zaboj w kobiecie, ktora jest w zwiazku. Ona ma trojke dzieci. Dwa z pierwszego malzenstwa z gosciem, ktory okazal sie narkomanem i zupelnie chcial kontrolowac jej zyciem, wiec uciekla od niego. Trzecie dzieciatko ma z obecnym partnerem. On bardzo kocha to dziecko, ale jest zupelna niedojda zyciowa, ktory by tylko spal i jadl. Do roboty ma dwie lewe rece. Ona mowi, ze jest z nim z litosci, bo on sobie sam nie poradzi, a dobry jest dla dzieci. Ona jest z nim trzy lata. Gosc ma jakies klopoty psychiczne, jakby lekka schizophrenia, bo czasami przekonany, ze cos bylo albo sie wydarzylo, a to w ogole nie mialo miejsca.

      Najbardziej przeraza mnie fakt, ze ostatnio stal sie agresywny i dwa razy pchnal kobiete, ktora jest mama jego dziecka.  Ja jestem tym naprawde przerazony. Wiem, ze bardzo duzo takich sytuacji konczy sie tragedia. Ludzie sie uderzaja o cos glowa i nie ma czlowieka. Ona to bagatelizuje. Kilka razy namawialem ja, zeby przeprowadzila sie do mnie, ale ona mowi, ze nie moze, bo nie chce miec znowu bez przerwy swojego bylego meza na karku.

   Zupelnie nie wiem, co robic. Kocham ja i jej dzieci, ale cala sytuacja mnie wykancza. Caly czas sie boje, ze sie cos jej albo dzieciom stanie. Nie moge sie tez z nia swobodnie kontaktowac z wiadomych wzgledow. Bardzo chce, zeby zostala moja zona, chce adoptowac jej wszystkie dzieci. Teraz studiuje, ale za dwa lata mamy otworzyc wspolny interes. Czy nasz zwiazek ma szanse powodzenia?

Zerknęłam na temat, żeby się dowiedzieć co to za kochanek i jego partnerka. Nic nowego pod słońcem. Pytanie brzmi: czy to ma sens? Chcesz  z nią założyć w przyszłości biznes.
Miłość  miłością, ale chcąc założyć biznes, trzeba mieć trochę kasy, predyspozycje, i jeszcze muszą być sprzyjające warunki.
Miłość  na zabój też się kiedyś wypali, choć trudno ci w to uwierzyć, ważne jest to, co sobie teraz wypracujecie. Jak się zaczną prawdziwe obowiązki na stałe, to będzie można mówić o prawdziwej miłości, na razie jest zauroczenie. Same rozmowy niewiele znaczą, jeśli za nimi nie idą czyny i to piszę  nie tylko mając na myśli Ciebie. Z rozmów nie zbuduje się biznesu, można tylko przyjemnie spędzić czas. Odniosłam wrażenie, że Tobie takie doświadczenia z kobietami są bardzo potrzebne, bo pozwalają marzyć i pozwalają zapomnieć o tym co było, rozpocząć nowy rozdział. Moim zdaniem Wasz związek ma niewielkie szanse powodzenia i to z uwagi na partnerkę, która nie odejdzie, bo inaczej już by to zrobiła.Wygląda na to, że jesteś jej "odpoczynkiem wojownika". Nie jestem nieomylna, to jest wyłącznie mój osąd. Może akurat w jej życiu wydarzy się coś, co ją zmieni diametralnie, nie wiem. Oboje żyjecie w kłamstwie, a kłamstwo ma krótkie nogi.
PS Oczywiście dopuszczam możliwość, że możesz być trollem, co nie znaczy, że w życiu takie sytuacje się nie zdarzają.

Ciekawie napisalas. Dzieki. Kochac ja zaczalem juz kilka lat temu, ale masz racje, teraz to zauroczenie, jakas niesamowita obsesja, ale chyba taka jest Milosc - zupelnie nieobliczalna. Nasz romans - pisze romans, bo bardzo na mnie krzycza, jak pisze zwiazek, zaczal sie na koncu kwietnia. Zgadzam sie, ze ,,prawdziwe", codzienne zycie wszystko weryfikuje. Na razie to nasze spotkania sa, jak swieta, na ktore sie bardzo czeka.

   Jezeli chodzi o interes, to nie tylko rozmawiamy, ale tez kupilismy kilka rzeczy do tego interesu i teraz piszemy plan biznesowy. Ja najpierw musze skonczyc studia, zebysmy mogli otworzyc to, co chcemy otworzyc. W Anglii jest z tym duzo latwiej niz w Polsce. Od strony finansowej juz jestesmy przygotowani, czyli wszystko powoli nabiera dosyc ciekawych ksztaltow.

   Jezeli chodzi o moj stosunek do kobiet, to nie zgadlas. To jest pierwszy ZWIAZEK, na ktorym mi naprawde zalezy i naprawde kocham. W przeszlosci robilem ogromne bledy, jezeli chodzi o zwiazki z kobietami. Wiem, wiem - ci zlosliwi z forum powiedza, ze ten zwiazek to tez jest blad. Dla mnie jest to Niesamowita Milosc, o ktora trzeba walczyc do konca. Jak sie nie uda - trudno - przynajmniej na starosc nie bede mial sobie do zarzucenia, ze z calych sil nie probowalem.

Tez mi sie bardzo nie podobaja te wszystkie klamstwa zwiazane z cala sprawa. Mysle tez, ze dam temu wszystkiemu pare miesiecy i ona bedzie musiala zdecydowac z kim chce byc, albo ja, ku uciesze zdecydowanej wiekszosci z forum, wycofam sie z tego wszystkiego. 

   Slyszalas moze o paradoksie atracyjnosci (moze to jest inaczej przetlumaczone na polski). W kazdym razie chodzi o to, ze im wiecej sie starasz zdobyc jakas atrakcyjna osobe, tym mniej masz na to szans. Jest takie arabskie przyslowie, ze ,,Z kobieta jest, jak z cieniem, jezeli ja gonisz, to ucieka, jezeli ty uciekasz, to cie goni". Napisalem o tym, bo moze sie tak stac, ze jak ja zostawie, znajde inna kobiete, ale jak bedziemy razem mieli interes, to ja moge stac sie cieniem.

   Podoba mi sie Twoja metafora ,,odpopoczywajacego wojownika". Szkoda, ze nie moge jej o tym powiedziec. Zabila by mnie, jakby sie dowiedziala, ze ja tu na tym forum pisze o naszych problemach.

Co do trolowania, to juz wczesniej napisalem, ze staram sie pisac, jak czuje, jak mysle i chyba za duzo jest tutaj watkow, zeby sie nie dac zlapac na jakis stwierdzeniach, ktore sobie zupelnie przeczaja. Ktos chcial ,,zaistniec" - wymyslil sobie, ze jestem trolem, bo sam nie mial nic ciekawego do powiedzenia. Wydaje mi sie, ze zycie pisze jeszcze bardziej skomplikowane scenariusze. Moj wlasciwie nie jest az tak skomplikowany. Ty podobnie napisalas.

84

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:
Hebanod napisał/a:
kasienka180 napisał/a:

Mariuszu Jacku...ale co ona ci miala powiedziec? Ze partner jest oddany,kochający,seks jest cudowny,pomaga jej  na kazdym kroku,a jej jest z nim jak w niebie? Nikt kto zdradza nie przedstawia swojego partnera w superlatywach,nawet jesli taka jest prawda. Bo w oczach kochanka/kochanki "lepiej" wyglada zabiedbana,niekochana,ze wszystkimi obowiązkami na głowie. No i wzbudza wspólczucie. A współczuciem mozna zdziałać  bardzo duzo. Np.namieszac w glowie mlodemu czlowiekowi tak,ze bedzie gotow wziąć ją i jej dzieci pod opiekę i zaharować sie dla nich

Otóż to. Bywają tu wątki pisane przez osoby, które odkrywszy zdradę dowiadują się przy okazji, że zostały przedstawione jako niestabilni wariaci. Że o klasycznym "wcale ze sobą nie śpią" nie wspomnę...

To prawda. Partnera, ktorego sie zdradza albo, od ktorego sie odchodzi rzadko przedstawia sie w pozytywnym swietle. Z drugiej jednak strony uwazam, ze nie zdradza sie bez powodu. Nie zdradza sie, jak sie jest w zwiazku bardzo szczesliwym.

Jeśli jest się w związku nieszczęśliwym i nie można tego zmienić to należy odejść a nie pchać sie w zdradę  pod hasłem - ALE JA KOCHAM.
Idąc Twoim tokiem rozumowania jeśli będziesz kiedyś w związku i jakimś cudem go zaniedbasz (ideale) to ona będzie miała pełne prawo do zdrady Ciebie? Dobrze zrozumiałem? i nie będziesz miał o to pretensji?

85

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
kasienka180 napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:
kasienka180 napisał/a:

To nie wymagaj! Zakończ z nią tę przedziwną relację. Znajdz dziewczynę bez bagażu doswiadczen, z czystą kartą. Taką przy której bedziesz miał pewnosc co do sensu znajomości.


Tak, ale te ,,bez bagazu doswiadczen" sa najczesciej tak przerazliwie ... niemadre i siedza tylko w tych swoich telefonikach albo robia nimi zdjecia obiadow.

Ale nie mozesz tak generalizowac! To bardzo krzywdzące w stosunku to tych dziewczyn którym zdecydowanie daleko do instagramowego ideału. Przeciez jest mnóstwo młodych kobiet pełnych wartości. Gdybys tylko otworzyl oczy na inny świat to mógłbyś to dostrzec.
Ps. Nie masz obaw że kiedy w "waszym związku" cos przestanie się układać,bądź wda się  rutyna też zostaniesz rogaczem?

Pewnie masz racje, moze troche inaczej jest w Polsce, tutaj kazda siedzi w telefonie, a jak probuje cos rozmawiac, to szybko sie okazuje, ze to strata czasu. Moze takie mam zezowate szczescie, ale przeciez nie moge kazdej dziewczyny na uczelni zaczepiac i zaczynac rozmowy.

Tak, mam takie obawy. Na razie jestem zupelnie omamiony Miloscia, wiec sietym nie martwie, ale takie mysli przelecialy mi przez glowe.

86

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
santapietruszka napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:

Nawet zaczalem lubic Twoj sarkazm. Nie szczypiesz sie z tym, co piszesz, ale przez to wyrazniej widze pewne sprawy.
Co do trolowania, to latwo sprawdzic. Staram sie zawsze pisac od serca, co mysle (w sumie jak Ty), czy sie to komus podoba, czy nie. Jak bedziesz w Londynie, to zapraszam na kawe. Ciekawy jestem, jak wyglada taki wojownik, jak TY.

Ciekawe wnioski po jednej jedynej mojej wypowiedzi w Twoim temacie smile

zupelne odstawienie lekow psychotropowych. Te trzy ostatnie sprawy praktycznie skomulowaly sie w jednym czasie - pod koniec kwietnia.

Szczerze mówiąc, dało mi to do myślenia.
Czyli od 7 lat kochasz na zabój kogoś, kto mieszka w pewnej odległości od Ciebie, od miesiąca jesteście w związku, ten ktoś ma partnera, który przejawia agresję, spotkania z tym kimś są utrudnione z wiadomego względu, ale rozmawiasz z tą osobą przez wiele godzin na poważne tematy, zdążyłeś na tyle poznać jej dzieci, że chcesz je adoptować (pomijam tu już zdanie ojców tych dzieci na ten temat), wiesz, na czym polega opieka nad trójką dzieci, a nawet ich kolegami, jak przyjdą do domu z wizytą, uprawiacie piękny seks przy świecach i to bez zabezpieczenia, bo chciałbyś mieć z nią jeszcze więcej dzieci, a jednocześnie jesteś bardzo dobrym studentem i dobrze rokujesz finansowo na przyszłość, bo masz piękny pomysł na biznes... a każdy, kto ma inne zdanie niż Ty na temat tej cudownej historii o cudownej miłości, jest zapewne sfrustrowanym człowiekiem, któremu w głowie tylko seks, a jego życie pozostawia wiele do życzenia... ok, rozumiem.

Ona dopiero od dwoch lat mieszka nad oceanem, wczesniej mieszkala niedaleko mnie w Londynie. Tak na zaboj, to od konca kwietnia, wczesniej ona zupelnie nie chciala ze mna byc. Jak myslisz, to pewnie teraz tak mnie rabnelo, jak tyle lat czekalem? Tak, to na pewno z tego powodu.

   Jak tak napisalas, ze rzeczywiscie trwoga i strach. Troche namieszalas, ale strach.

87

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:

  To jest pierwszy ZWIAZEK, na ktorym mi naprawde zalezy i naprawde kocham.

W ZWIAZKU to ta kobieta jest z mężczyzną, z którym prowadzi codzienne życie, mieszka i wychowuje wspólnie dzieci. Ty jesteś tylko tajnym kochankiem, którego ukrywa przed swoim facetem, z którym jest w związku. Nie czujesz tego?
I skoro jest tak zajebiście, fajerwerki wielkiej miłości, wspólne plany - brakuje mi jednej rzeczy w twoich postach - czy kiedykolwiek usłyszałeś o jakichkolwiek planach jej odejścia od swojego faceta?? Czy ona o czymkolwiek cię zapewnia, że kończy tamten związek i zwiąże się z tobą? Czy to tylko jest w twojej głowie i rozbuchanej namiętnością wyobraźni?

88 Ostatnio edytowany przez Mariusz jacek (2018-06-08 08:41:21)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
maku2 napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:
Hebanod napisał/a:

Otóż to. Bywają tu wątki pisane przez osoby, które odkrywszy zdradę dowiadują się przy okazji, że zostały przedstawione jako niestabilni wariaci. Że o klasycznym "wcale ze sobą nie śpią" nie wspomnę...

To prawda. Partnera, ktorego sie zdradza albo, od ktorego sie odchodzi rzadko przedstawia sie w pozytywnym swietle. Z drugiej jednak strony uwazam, ze nie zdradza sie bez powodu. Nie zdradza sie, jak sie jest w zwiazku bardzo szczesliwym.

Jeśli jest się w związku nieszczęśliwym i nie można tego zmienić to należy odejść a nie pchać sie w zdradę  pod hasłem - ALE JA KOCHAM.
Idąc Twoim tokiem rozumowania jeśli będziesz kiedyś w związku i jakimś cudem go zaniedbasz (ideale) to ona będzie miała pełne prawo do zdrady Ciebie? Dobrze zrozumiałem? i nie będziesz miał o to pretensji?

Nie chodzi o ,,zaniedbanie cudem". Chodzi mi o uklad niewolniczy, gdzie jedno zapierdziela, jak maly samochodzic od rana do nocy, a drugie nic nie robi, a jak go pogonia, zeby cos zrobil, to sie jeszcze, obrazi. Szczegolnie, jak jest male dzieciatko, ktore ma 2 latka.

   Wiesz, moze kluczem do rozwiazania jest prosty przyklad. Jak wielu chlopow lubie pilke nozna, ale wiecej radosci sprawia mi obcowanie z nia i sluchanie, jak opowiada o kolezance Zenobii, ktora kupila sobie nowa torebke, niz ogladanie meczu reprezentacji Polski. Ona i dzieci sa dla mnie najwazniejsze i zawsze jest cos do zrobienia czy przy dzieciach - lekcje, basen, czy przy domu, a jak sie juz z tym wszystkim czlowiek upora, to i tak nie zostanie czasu na telewizje. Zreszta ja telewizji nie ogladam, wole poczytac.

Tak, uwazam, ze jezeli dla chlopa wazniejsze jest piwo, kanapa i telewizor niz zajecie sie rodzina, ten chlop powinien dostac czerwona kartke i zostac wtkluczony z gry. Pa,pa. I jezeli ja kiedys taki sie zrobie, bede zazlugiwal na to samo.

89

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Jako osoba "starej daty", która lubi czytać teksty pisane poprawną polszczyzną z dbałością o interpunkcję, muszę przyznać, że imponuje mi Twoja, Autorze, znajomość języka polskiego po 20-letnim pobycie za granicą. Zauważyłam 1 błąd: "ja rozumie" zamiast "ja rozumiem" - nie przekreśla on tej opinii. Ile miałeś lat, gdy wyjeżdżałeś do Anglii?

Sama byłam (i w pewnym sensie jestem) ofiarą szalonej, bezwarunkowej i zaślepiającej namiętności pomylonej z miłością. Kilka miesięcy tej "miłości" to pełen zakres znanych objawów: płomienie, euforia i nirvana, oczywiście do grobowej deski i plany, że ho, ho! Po połowie roku: zgliszcza... i myśl o poranku: jak zrobić, żeby facet zabrał swoje rzeczy i wyniósł się z mojego mieszkania. Sprytny fortel i się wyniósł. Uuufff...

To, co nazywasz miłością może nią się okaże, ale dopiero za dobrych kilka miesięcy. Na razie opisujesz zauroczenie. W takim stanie ludzie popełniają wielkie głupstwa i żałują.

90

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
ssszron napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:

  To jest pierwszy ZWIAZEK, na ktorym mi naprawde zalezy i naprawde kocham.

W ZWIAZKU to ta kobieta jest z mężczyzną, z którym prowadzi codzienne życie, mieszka i wychowuje wspólnie dzieci. Ty jesteś tylko tajnym kochankiem, którego ukrywa przed swoim facetem, z którym jest w związku. Nie czujesz tego?
I skoro jest tak zajebiście, fajerwerki wielkiej miłości, wspólne plany - brakuje mi jednej rzeczy w twoich postach - czy kiedykolwiek usłyszałeś o jakichkolwiek planach jej odejścia od swojego faceta?? Czy ona o czymkolwiek cię zapewnia, że kończy tamten związek i zwiąże się z tobą? Czy to tylko jest w twojej głowie i rozbuchanej namiętnością wyobraźni?

Tak, powiedziala dwa lata. Liczy sie od konca kwietnia.

91

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Czyli Twoja miłość chce tkwić w toksycznym związku jeszcze dwa lata? A to niby dlaczego?

92

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Niezwykła napisał/a:

Jako osoba "starej daty", która lubi czytać teksty pisane poprawną polszczyzną z dbałością o interpunkcję, muszę przyznać, że imponuje mi Twoja, Autorze, znajomość języka polskiego po 20-letnim pobycie za granicą. Zauważyłam 1 błąd: "ja rozumie" zamiast "ja rozumiem" - nie przekreśla on tej opinii. Ile miałeś lat, gdy wyjeżdżałeś do Anglii?

Sama byłam (i w pewnym sensie jestem) ofiarą szalonej, bezwarunkowej i zaślepiającej namiętności pomylonej z miłością. Kilka miesięcy tej "miłości" to pełen zakres znanych objawów: płomienie, euforia i nirvana, oczywiście do grobowej deski i plany, że ho, ho! Po połowie roku: zgliszcza... i myśl o poranku: jak zrobić, żeby facet zabrał swoje rzeczy i wyniósł się z mojego mieszkania. Sprytny fortel i się wyniósł. Uuufff...

To, co nazywasz miłością może nią się okaże, ale dopiero za dobrych kilka miesięcy. Na razie opisujesz zauroczenie. W takim stanie ludzie popełniają wielkie głupstwa i żałują.

Bardzo dziekuje za mile slowa. Przypominam sobie nawet wyklad profesora Miodka na tem tych wyrazow -,,rozumie" i ,,rozumiem", ale i tak miesza mi sie jedno z drugim, a poza tym, jak bylem maly zawsze tak mowilem, i, niestety, ta forma jest dla mnie bardziej ,,naturalna". To, czego sie nauczymy do wieku dojrzewania zostaje najczesciej w nas do konca zycia. Niemniej, bardzo dziekuje za korekte. Zastanawialem sie nad slowem ,,autorze" napisanym duza litera. Rozumie, ze chodzi tu o szacunek, za co bardzo dziekuje, ale wydaje mi sie, ze napisanie slowa ,,Twoja" duza litera jest wystarczajacym wyrazem szacunku. Co Pani o tym mysli?

Zdaje sobie sprawe, ze dopiero wspolne zamieszkanie weryfikuje wszelkie plany, zalozenia, milosci i wszystko inne. Mam nadzieje, ze dostane taka szanse. Mimo wszystko. Uwazam, ze lepiej jest sprobowac i zalowac, niz zalowac, ze sie nigdy nie sprobowalo. Klaniam sie unizenie sznownej Pani.

93 Ostatnio edytowany przez fuorviatos (2018-06-08 10:21:03)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Mariusz-Jacak. Po zapoznaniu się z Twoją historią mam jeden, acz fundamentalny wniosek: Ty lubisz tzw. "jazdy po bandzie" - skoki emocji i napięcia. Chwilowe wynurzanie się nad lustro wody żeby nabrać oddechu a później ponowne zanurzenie. Pamiętaj - rzeczywistość wykreowana nigdy nie równa się tej brutalnej i prawdziwej. A ta jest jak TIR o wadze 5 ton którego ty zręcznie unikasz.
Gdyby taki Cię "pierd....." to może byś skumał, że ta laska ma Cię głęboko w dupie. Widzi Twoje zaangażowanie i poświęcenie bo sam jej to okazujesz; sam dajesz się jej na dłoni. Czemu ma nie korzystać?
Jeśli chłopie chcesz mieć kiedyś normalną rodzine i X dzieci to znajdź sobie Kobietę która doceni Twoje cechy i będzie z Tobą a nie ryj sobie banie tą dziewczyną bo wydaje mi się, że wpadłeś w jakąś chora obsesje i fascynacje którą mylisz z miłością. No chyba , że miłość to wbijanie sobie kołka w serce w samotności....
Ostro napisałem, ale ja Cię chłopie rozumiem. Też kiedyś miałem ciężko i pisanie na forum mi pomogło. Masz wybór - jęczeć i analizować, albo zacząć zabawę od siebie. Taki swoiste "reverse engineering" w swojej własnej głowie. My tu wszyscy chętnie pomożemy, ale to TY musisz chcieć.

94

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:
ssszron napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:

  To jest pierwszy ZWIAZEK, na ktorym mi naprawde zalezy i naprawde kocham.

W ZWIAZKU to ta kobieta jest z mężczyzną, z którym prowadzi codzienne życie, mieszka i wychowuje wspólnie dzieci. Ty jesteś tylko tajnym kochankiem, którego ukrywa przed swoim facetem, z którym jest w związku. Nie czujesz tego?
I skoro jest tak zajebiście, fajerwerki wielkiej miłości, wspólne plany - brakuje mi jednej rzeczy w twoich postach - czy kiedykolwiek usłyszałeś o jakichkolwiek planach jej odejścia od swojego faceta?? Czy ona o czymkolwiek cię zapewnia, że kończy tamten związek i zwiąże się z tobą? Czy to tylko jest w twojej głowie i rozbuchanej namiętnością wyobraźni?

Tak, powiedziala dwa lata. Liczy sie od konca kwietnia.

Czyli od momentu odstawienia przez Ciebie leków psychotropowych? Tak tylko pytam...

95

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
maku2 napisał/a:

Czyli Twoja miłość chce tkwić w toksycznym związku jeszcze dwa lata? A to niby dlaczego?

Nie chce, ale sama teraz nie wie, co sie wydarzy w ciagu najblizszego czasu.

Za dwa lata Moja Ukochana wraca do Londynu. Ja wtedy skoncze studia,  otwieramy wspolny interes, a jej najmlodsze malenstwo bedzie mialo 4 latka i juz bedzie moglo smialo pojsc do przedszkolka. Najstarsze bedzie mialo 13, a srednie pojdzie do szkoly sredniej - w Anglii w tym wieku zaczyna sie szkole srednia.

W sumie to wydaje mi sie niemozliwe, zeby to wszystko trwalo w stanie obecnym przez dwa lata, bo miedzy nami jest coraz lepiej. Pod koniec lata jedziemy na krotkie wakacje tylko z malenstwem. Bedzie to okres, gdzie prawdopodobnie otrzymam odpowiedzi na wiele nurtujacych mnie spraw.

96

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:
ssszron napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:

  To jest pierwszy ZWIAZEK, na ktorym mi naprawde zalezy i naprawde kocham.

W ZWIAZKU to ta kobieta jest z mężczyzną, z którym prowadzi codzienne życie, mieszka i wychowuje wspólnie dzieci. Ty jesteś tylko tajnym kochankiem, którego ukrywa przed swoim facetem, z którym jest w związku. Nie czujesz tego?
I skoro jest tak zajebiście, fajerwerki wielkiej miłości, wspólne plany - brakuje mi jednej rzeczy w twoich postach - czy kiedykolwiek usłyszałeś o jakichkolwiek planach jej odejścia od swojego faceta?? Czy ona o czymkolwiek cię zapewnia, że kończy tamten związek i zwiąże się z tobą? Czy to tylko jest w twojej głowie i rozbuchanej namiętnością wyobraźni?

Tak, powiedziala dwa lata. Liczy sie od konca kwietnia.

Czyli woli przez najbliższe dwa lata żyć u boku swojego faceta niż z tobą? Ciekawa ta jej miłość do ciebie... A ty jesteś dość naiwny, jak każdy zakochany zresztą

97

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:
maku2 napisał/a:

Czyli Twoja miłość chce tkwić w toksycznym związku jeszcze dwa lata? A to niby dlaczego?

Nie chce, ale sama teraz nie wie, co sie wydarzy w ciagu najblizszego czasu.

Za dwa lata Moja Ukochana wraca do Londynu. Ja wtedy skoncze studia,  otwieramy wspolny interes, a jej najmlodsze malenstwo bedzie mialo 4 latka i juz bedzie moglo smialo pojsc do przedszkolka. Najstarsze bedzie mialo 13, a srednie pojdzie do szkoly sredniej - w Anglii w tym wieku zaczyna sie szkole srednia.

W sumie to wydaje mi sie niemozliwe, zeby to wszystko trwalo w stanie obecnym przez dwa lata, bo miedzy nami jest coraz lepiej. Pod koniec lata jedziemy na krotkie wakacje tylko z malenstwem. Bedzie to okres, gdzie prawdopodobnie otrzymam odpowiedzi na wiele nurtujacych mnie spraw.

Ach jakie słodkie plany... I jedziecie we dwójkę z maleństwem na wakacje...sama słodycz... Tylko ciekawe co na to ten mężczyzna, pomoże jej spakować walizeczki swoją i ich małego dzieciątka?? Powinien jeszcze jej życzyć żeby się wspaniale bawiła ze swoim kochasiem... A nie boisz się co może się stać jeśli coś się wyda? Wpaść jest bardzo łatwo. Jeśli ją potrafił popchnąć, to ciebie może zgnieść na miazgę...

98

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Oby autor byl trolem..bo stopień oderwania od rzeczywistosci jest tak wielki, ze az nasuwa niewesole przypuszczenia..

99

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Chcesz czekać na nią aż 2 lata??? A co ją tam trzyma jak nie ma z tym kolesiem ślubu?

100

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Ela210 napisał/a:

Oby autor byl trolem..bo stopień oderwania od rzeczywistosci jest tak wielki, ze az nasuwa niewesole przypuszczenia..

W sedno smile.

Mariusz-Jacek - zadam Ci podstawowe pytanie. Czego TY chcesz? Bo na razie wylewasz się na forum i skowronkujesz jak to jej nie Kochasz a jak to nie będzie cudownie.
Nie dotarło do Ciebie jeszcze chlopie, że NIE - NIE BEDZiE. Ona ma Cię w dupie a ty gdybyś nawet patrzył na świat przez jej zad, to  i tak widziałbyś miłość.

Niniejszym, stawiam pytanie:

1. Jesteś trollem i wyszedłeś z jaskini tu pisać?

2. Jesteś ślepo zakochanym Jasiem który totalnie pogubił się w rzeczywistości?

Jeśli wybrałeś 2, to zapraszam tu http://www.netkobiety.pl/t35755.html . - to moja historia sprzed paru lat. Przeczytaj dokładnie. Jak znajdziesz podobieństwa, to już będzie dobrze.
Szczególną uwagę poświęć temu co pisała "sfora" - mądre kobiety które w umiejętny sposób naprowadziły mnie na cel i pomogły zrozumieć co nie halo.
Jak to przeczytasz to opisz tu swoje wnioski. Dotyczące CIEBIEi TWOJEJ JEDYNEJ OSOBY. Od tego zaczynamy.

Jeśli natomiast wybrałeś 1 to idź dalej spać do jaskini bo moderatorzy nie śpią.

Wybór jest Twój i tylko Twój.

101

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:
Niezwykła napisał/a:

Jako osoba "starej daty", która lubi czytać teksty pisane poprawną polszczyzną z dbałością o interpunkcję, muszę przyznać, że imponuje mi Twoja, Autorze, znajomość języka polskiego po 20-letnim pobycie za granicą. Zauważyłam 1 błąd: "ja rozumie" zamiast "ja rozumiem" - nie przekreśla on tej opinii. Ile miałeś lat, gdy wyjeżdżałeś do Anglii?
.......
To, co nazywasz miłością może nią się okaże, ale dopiero za dobrych kilka miesięcy. Na razie opisujesz zauroczenie. W takim stanie ludzie popełniają wielkie głupstwa i żałują.

............
Zastanawialem sie nad slowem ,,autorze" napisanym duza litera. Rozumie, ze chodzi tu o szacunek, za co bardzo dziekuje, ale wydaje mi sie, ze napisanie slowa ,,Twoja" duza litera jest wystarczajacym wyrazem szacunku. Co Pani o tym mysli?

Zdaje sobie sprawe, ze dopiero wspolne zamieszkanie weryfikuje wszelkie plany, zalozenia, milosci i wszystko inne. Mam nadzieje, ze dostane taka szanse. Mimo wszystko. Uwazam, ze lepiej jest sprobowac i zalowac, niz zalowac, ze sie nigdy nie sprobowalo. Klaniam sie unizenie sznownej Pani.

Panie Autorze! Dziękuję za okazany szacunek.
Ominął Pan jednak istotne, aby poskładać w całość Pana historię, meritum: w jakim wieku opuszczał Pan Polskę?

Zrozumiałam, ze średnie wykształcenie zdobywał Pan w Anglii, teraz studia... Wychodzi mi, że jako dzieciak po podstawówce musiał Pan poprawnie gramatycznie pisać i duży zasób słów posiadać. Chyba, że w swoim niezwykle aktywnym życiu - miłosnym, naukowym oraz wypełnionym opieką nad stadkiem ukochanej, znajduje Pan czas na szlifowanie polszczyzny.

Przychylam się do podejrzeń, ze jest to bujda na resorach i nie wiem, czemu ma to służyć.

102

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
ssszron napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:
ssszron napisał/a:

W ZWIAZKU to ta kobieta jest z mężczyzną, z którym prowadzi codzienne życie, mieszka i wychowuje wspólnie dzieci. Ty jesteś tylko tajnym kochankiem, którego ukrywa przed swoim facetem, z którym jest w związku. Nie czujesz tego?
I skoro jest tak zajebiście, fajerwerki wielkiej miłości, wspólne plany - brakuje mi jednej rzeczy w twoich postach - czy kiedykolwiek usłyszałeś o jakichkolwiek planach jej odejścia od swojego faceta?? Czy ona o czymkolwiek cię zapewnia, że kończy tamten związek i zwiąże się z tobą? Czy to tylko jest w twojej głowie i rozbuchanej namiętnością wyobraźni?



Tak, powiedziala dwa lata. Liczy sie od konca kwietnia.

Czyli woli przez najbliższe dwa lata żyć u boku swojego faceta niż z tobą? Ciekawa ta jej miłość do ciebie... A ty jesteś dość naiwny, jak każdy zakochany zresztą

To ja ja bardzo kocham, ona sie powoli zakochuje. Pisalem wczesniej, ja ja pokochalem juz 7 lat temu, a jestesmy teraz razem (albo mamy romans, jak wiekszosc ludzi na forum zdecydowala) od konca kwietnia. To ode mnie zalezy na ile ile i kiedy ja przekonam, zeby byla ze mna caly czas. Nie wiem, czy mi sie to uda, ale bede walczyl caly czas przez te dwa lata. Jak ktos tez napisal, moze sie wydarzyc cos zupelnie nie przywidywalnego, albo raczej czesciowo przywidywalnego, jak gosc moze stac sie na tyle agresywny, ze zostanie ,,wyeliminowany z gry", albo moze zajsc znowu w ciaze - to by bylo na pewno moje, bo gosc sie wysterelizowal.

Ja tu jestem tym, ktory walczy o nia, a ona powoli ,,ulega". Ubostwiam ja i to jest moja najwieksza sila i slabosc zarazem.

103

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Czyli jednak jesteś trollem. Zgłosiłem do adminów.

104

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Czytam te  komentarze robi mi sie slabo moim zdaniem jezeli jest agresywny to powinna odejsc ja tez odeszlam od agresywnego meza  udezyl mine za posiadanie fb wezwalam policje zlozylam sprawe o rozwod teraz jestem po rozwodzie I mam nowego partnera z ktorym jestem szczesliwa jezeli naprawde ja kochasz to porozmawiaj z nia na ten temat rozmowa duzo daje a z mojej  wiedzy prawnej nikt nie ma prawa nikogo popychac a juz tym bardziej bic to jest karalne zycze ci wszystkiego dobrego zeby ci side ulozylo z kobieta na ktorej ci zalezy :-)

105

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Jezeli ja kochasz to ma sens

106

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
fuorviato napisał/a:

Mariusz-Jacak. Po zapoznaniu się z Twoją historią mam jeden, acz fundamentalny wniosek: Ty lubisz tzw. "jazdy po bandzie" - skoki emocji i napięcia. Chwilowe wynurzanie się nad lustro wody żeby nabrać oddechu a później ponowne zanurzenie. Pamiętaj - rzeczywistość wykreowana nigdy nie równa się tej brutalnej i prawdziwej. A ta jest jak TIR o wadze 5 ton którego ty zręcznie unikasz.
Gdyby taki Cię "pierd....." to może byś skumał, że ta laska ma Cię głęboko w dupie. Widzi Twoje zaangażowanie i poświęcenie bo sam jej to okazujesz; sam dajesz się jej na dłoni. Czemu ma nie korzystać?
Jeśli chłopie chcesz mieć kiedyś normalną rodzine i X dzieci to znajdź sobie Kobietę która doceni Twoje cechy i będzie z Tobą a nie ryj sobie banie tą dziewczyną bo wydaje mi się, że wpadłeś w jakąś chora obsesje i fascynacje którą mylisz z miłością. No chyba , że miłość to wbijanie sobie kołka w serce w samotności....
Ostro napisałem, ale ja Cię chłopie rozumiem. Też kiedyś miałem ciężko i pisanie na forum mi pomogło. Masz wybór - jęczeć i analizować, albo zacząć zabawę od siebie. Taki swoiste "reverse engineering" w swojej własnej głowie. My tu wszyscy chętnie pomożemy, ale to TY musisz chcieć.

     I pomagacie, i to bardzo. Mowia, ze pod latarnia jest najciemniej i to sie, po czesci, zgadza.

    Ja z tym tirem, to dopiero od tego kwietnia, w ogole sie nic nie boje, chociaz zdaje sobie sprawe, ze moge sie niezle roztrzaskac. Sa rozne rodzaje milosci. Milosc tez moze byc obsesja. U mnie jest. Z tym kolkiem, to tez prawda. Zwlaszcza, ze mam teraz niesamowicie duzo i  testosteronu, i adrenaliny, i opiatow (takiej naturalnej heroiny wydzielajacej sie w mozgu). Musze Ci cos napisac. Kiedy zaczelismy byc razem (no, dobra, zaczelismy romans), to przez dwa -trzy tygodnie, tak te wszystkie naturalne chemikalia dawaly mi takiego kopa, ze potrafilem pracowac po 18 godzin dziennie, spalem po 2-4 godziny, pomysly na interes wpadaly mi do glowy po 3,4, 5 niemalze na raz - musialem zapisywac tylko jededyncze wyrazy, a najwyzej zwroty, bo nie bylem w stanie spokojnie opisac jednego pomyslu. Teraz mam w sumie z siedem pomyslow na rozne interesy, nie jeden. Byl to stan jakiejs manii. Zdarza sie to ludziom z tak zwana depresja maniakalna, albo inna nazwa depresja dwubiegunowa. Ja mialem tylko manie. Nigdy w zyciu nie bralem zadnych narkotykow, nawet marihuany nie palilem. Nasz Mozg jest czyms naprawde niesamowitym. Czytam teraz ksiazke profesora z Cambridge, ktory twierdzi, ze wszystkie depresje, niepokojnosci sa spowodowane systemem immulogicznym, kiedy bakterie przedostaja sie przez strefe, gdzie wiekszosc bakterii, grzybow i innych drobnoustrojow jest zatrzymywana i nie dostaje sie do mozgu. To jest cos zupelnie nowego, jezeli chodzi o depresje. Skonczyl ta ksiazke pisac w marcu tego roku. Gosc nazywa sie Bullmore, a tytul ksiazki ,,Zakazony Umysl" (The Inflamed Mind). To taka drobna dygresja. :-)

107

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:

Zakochalem sie na zaboj w kobiecie, ktora jest w zwiazku. Ona ma trojke dzieci. Dwa z pierwszego malzenstwa z gosciem, ktory okazal sie narkomanem i zupelnie chcial kontrolowac jej zyciem, wiec uciekla od niego. Trzecie dzieciatko ma z obecnym partnerem. On bardzo kocha to dziecko, ale jest zupelna niedojda zyciowa, ktory by tylko spal i jadl. Do roboty ma dwie lewe rece. Ona mowi, ze jest z nim z litosci, bo on sobie sam nie poradzi, a dobry jest dla dzieci. Ona jest z nim trzy lata. Gosc ma jakies klopoty psychiczne, jakby lekka schizophrenia, bo czasami przekonany, ze cos bylo albo sie wydarzylo, a to w ogole nie mialo miejsca.

      Najbardziej przeraza mnie fakt, ze ostatnio stal sie agresywny i dwa razy pchnal kobiete, ktora jest mama jego dziecka.  Ja jestem tym naprawde przerazony. Wiem, ze bardzo duzo takich sytuacji konczy sie tragedia. Ludzie sie uderzaja o cos glowa i nie ma czlowieka. Ona to bagatelizuje. Kilka razy namawialem ja, zeby przeprowadzila sie do mnie, ale ona mowi, ze nie moze, bo nie chce miec znowu bez przerwy swojego bylego meza na karku.

   Zupelnie nie wiem, co robic. Kocham ja i jej dzieci, ale cala sytuacja mnie wykancza. Caly czas sie boje, ze sie cos jej albo dzieciom stanie. Nie moge sie tez z nia swobodnie kontaktowac z wiadomych wzgledow. Bardzo chce, zeby zostala moja zona, chce adoptowac jej wszystkie dzieci. Teraz studiuje, ale za dwa lata mamy otworzyc wspolny interes. Czy nasz zwiazek ma szanse powodzenia?


Pomyśl,czy warto?  Ty kochasz ją,jej dzieci,chcesz je nawet adoptować,a ona co? ....nie chce mieć znowu bez przerwy swojego byłego meża na karku.... przecież uciekła od męża narkomana,a nie bała się zamieszkać z niedojdą,który by tylko spał i jadł? (w dodatku ma z nią trzecie dziecko?) wtedy nie bała się męża? Przecież wyrażnie widać, że jest jej z tym niedojdą na tyle dobrze,że nie chce być z Tobą. Chcesz się pakować w taki związek? który moim zdaniem nie ma żadnej przyszłości. Przemyśl to sobie dokładnie,abyś tego kiedyś nie żałował,bo z tej mąki raczej żadnego chleba nie będzie. Gdyby ona była wdową wtedy co innego,ale po tych dwóch chcesz być trzecim???? w dodatku nie będziesz miał żadnej pewności,żę spotka Ciebie aż tak wielkie szczęście. Narobisz sobie jedynie problemów.

108

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:

To ja ja bardzo kocham, ona sie powoli zakochuje. Pisalem wczesniej, ja ja pokochalem juz 7 lat temu, a jestesmy teraz razem (albo mamy romans, jak wiekszosc ludzi na forum zdecydowala) od konca kwietnia. To ode mnie zalezy na ile ile i kiedy ja przekonam, zeby byla ze mna caly czas. Nie wiem, czy mi sie to uda, ale bede walczyl caly czas przez te dwa lata. Jak ktos tez napisal, moze sie wydarzyc cos zupelnie nie przywidywalnego, albo raczej czesciowo przywidywalnego, jak gosc moze stac sie na tyle agresywny, ze zostanie ,,wyeliminowany z gry", albo moze zajsc znowu w ciaze - to by bylo na pewno moje, bo gosc sie wysterelizowal.

Ja tu jestem tym, ktory walczy o nia, a ona powoli ,,ulega". Ubostwiam ja i to jest moja najwieksza sila i slabosc zarazem.

To skoro miłość kwitnie, a ty będziesz czekał i walczył przez dwa lata, to po co zakładasz post i piszesz:
"Zupelnie nie wiem, co robic. Kocham ja i jej dzieci, ale cala sytuacja mnie wykancza"
coraz bardziej widać, że nie do końca jest w porządku z twoim myśleniem i chyba nie darmo brałeś jakieś leki psychotropowe. Zresztą śmieszni są ludzie którzy najpierw zgłaszają się z problemem, a potem na wypowiedzi innych zaczynają zaciekle bronić swoich racji i udowadniać jak bardzo jest wszystko super. Skoro ona zapowiedziała ci, że przez najbliższe lata BĘDZIE z nim, to chyba nic z tym nie zrobisz i widocznie nie jest tam aż tak źle, nie musisz się o nią martwić. No chyba że ją/was na czymś przyłapie.... może być kuku

109

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
fuorviato napisał/a:

Czyli jednak jesteś trollem. Zgłosiłem do adminów.

4. To post inflammatory or irrelevant material on (an electronic forum) to provoke responses.

Polska wersja o trollach mowila tylko o elfach, ale watpie, ze napisales/las, ze jestem elfem. :-)
Ktos kiedys powiedzial, ze wystarczy tylko mowic prawde, ludzie i tak nie uwierza.
Czyli uwazasz, ze to wszystko jest tak niewiarygodne, ze nie moze byc to prawda, tak? Napisz swoj adres, to Ci wysle zaproszenie na nasz slub za trzy lata.
W sumie to przyjmuje to troche, jak komplement, a z drugiej strony, to przykro mi, ze Twoje zycie jest takie niesamowicie szare.

110

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
ssszron napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:

To ja ja bardzo kocham, ona sie powoli zakochuje. Pisalem wczesniej, ja ja pokochalem juz 7 lat temu, a jestesmy teraz razem (albo mamy romans, jak wiekszosc ludzi na forum zdecydowala) od konca kwietnia. To ode mnie zalezy na ile ile i kiedy ja przekonam, zeby byla ze mna caly czas. Nie wiem, czy mi sie to uda, ale bede walczyl caly czas przez te dwa lata. Jak ktos tez napisal, moze sie wydarzyc cos zupelnie nie przywidywalnego, albo raczej czesciowo przywidywalnego, jak gosc moze stac sie na tyle agresywny, ze zostanie ,,wyeliminowany z gry", albo moze zajsc znowu w ciaze - to by bylo na pewno moje, bo gosc sie wysterelizowal.

Ja tu jestem tym, ktory walczy o nia, a ona powoli ,,ulega". Ubostwiam ja i to jest moja najwieksza sila i slabosc zarazem.

To skoro miłość kwitnie, a ty będziesz czekał i walczył przez dwa lata, to po co zakładasz post i piszesz:
"Zupelnie nie wiem, co robic. Kocham ja i jej dzieci, ale cala sytuacja mnie wykancza"
coraz bardziej widać, że nie do końca jest w porządku z twoim myśleniem i chyba nie darmo brałeś jakieś leki psychotropowe. Zresztą śmieszni są ludzie którzy najpierw zgłaszają się z problemem, a potem na wypowiedzi innych zaczynają zaciekle bronić swoich racji i udowadniać jak bardzo jest wszystko super. Skoro ona zapowiedziała ci, że przez najbliższe lata BĘDZIE z nim, to chyba nic z tym nie zrobisz i widocznie nie jest tam aż tak źle, nie musisz się o nią martwić. No chyba że ją/was na czymś przyłapie.... może być kuku

Przez dwa lata moze sie duzo wydarzyc. Nie mam w niczym pewnosci, dlatego slucham, co inni maja do powiedzenia. Uwazam, ze jeszcze dluga droga przede mna. Mozna to porownac do studiow. Jak sie juz dostales na studia, to super, ale daleko jeszcze do zaliczenia ostatniego egzaminu. Moze zdalem pierwszy egzamin na pierwszym roku, ale do ostatecznego sukcesu droga jeszcze daleko. Moge tez ,,wyleciec ze studiow", jak ona powie, ze nie jest juz zupelnie zainteresowana. Tego boje sie najbardziej.

Pisze o bezradnosci, o czekaniu na jej telefon - to mnie wykancza, ale jak ona zadzwoni albo napisze, znowu jestem caly w skowronkach. Czytalem, ze jak ktos ma dwoch partnerow (partnerki), to powinien zostac z tym drugim, bo jakby dobrze bylo z tym pierwszym, nie byloby tego drugiego.

111

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:
ssszron napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:

To ja ja bardzo kocham, ona sie powoli zakochuje. Pisalem wczesniej, ja ja pokochalem juz 7 lat temu, a jestesmy teraz razem (albo mamy romans, jak wiekszosc ludzi na forum zdecydowala) od konca kwietnia. To ode mnie zalezy na ile ile i kiedy ja przekonam, zeby byla ze mna caly czas. Nie wiem, czy mi sie to uda, ale bede walczyl caly czas przez te dwa lata. Jak ktos tez napisal, moze sie wydarzyc cos zupelnie nie przywidywalnego, albo raczej czesciowo przywidywalnego, jak gosc moze stac sie na tyle agresywny, ze zostanie ,,wyeliminowany z gry", albo moze zajsc znowu w ciaze - to by bylo na pewno moje, bo gosc sie wysterelizowal.

Ja tu jestem tym, ktory walczy o nia, a ona powoli ,,ulega". Ubostwiam ja i to jest moja najwieksza sila i slabosc zarazem.

To skoro miłość kwitnie, a ty będziesz czekał i walczył przez dwa lata, to po co zakładasz post i piszesz:
"Zupelnie nie wiem, co robic. Kocham ja i jej dzieci, ale cala sytuacja mnie wykancza"
coraz bardziej widać, że nie do końca jest w porządku z twoim myśleniem i chyba nie darmo brałeś jakieś leki psychotropowe. Zresztą śmieszni są ludzie którzy najpierw zgłaszają się z problemem, a potem na wypowiedzi innych zaczynają zaciekle bronić swoich racji i udowadniać jak bardzo jest wszystko super. Skoro ona zapowiedziała ci, że przez najbliższe lata BĘDZIE z nim, to chyba nic z tym nie zrobisz i widocznie nie jest tam aż tak źle, nie musisz się o nią martwić. No chyba że ją/was na czymś przyłapie.... może być kuku

Przez dwa lata moze sie duzo wydarzyc. Nie mam w niczym pewnosci, dlatego slucham, co inni maja do powiedzenia. Uwazam, ze jeszcze dluga droga przede mna. Mozna to porownac do studiow. Jak sie juz dostales na studia, to super, ale daleko jeszcze do zaliczenia ostatniego egzaminu. Moze zdalem pierwszy egzamin na pierwszym roku, ale do ostatecznego sukcesu droga jeszcze daleko. Moge tez ,,wyleciec ze studiow", jak ona powie, ze nie jest juz zupelnie zainteresowana. Tego boje sie najbardziej.

Pisze o bezradnosci, o czekaniu na jej telefon - to mnie wykancza, ale jak ona zadzwoni albo napisze, znowu jestem caly w skowronkach. Czytalem, ze jak ktos ma dwoch partnerow (partnerki), to powinien zostac z tym drugim, bo jakby dobrze bylo z tym pierwszym, nie byloby tego drugiego.

Zatem skoro jest tak cudownie, twoje życie tryska wszystkimi kolorami tęczy (nie tak jak szare życia innych forumowiczów hehe), wspaniałe plany powzięte, decyzje zapadły to moim zdaniem drodzy forumowicze nic tu po nas, zostaje jedynie życzyć autorowi dalszych motylków, skowronków, taplania się w źródełku miłości i czekamy na zaproszenia na ślub!!!!

112 Ostatnio edytowany przez Mariusz jacek (2018-06-08 15:17:43)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
natolinka napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:

Zakochalem sie na zaboj w kobiecie, ktora jest w zwiazku. Ona ma trojke dzieci. Dwa z pierwszego malzenstwa z gosciem, ktory okazal sie narkomanem i zupelnie chcial kontrolowac jej zyciem, wiec uciekla od niego. Trzecie dzieciatko ma z obecnym partnerem. On bardzo kocha to dziecko, ale jest zupelna niedojda zyciowa, ktory by tylko spal i jadl. Do roboty ma dwie lewe rece. Ona mowi, ze jest z nim z litosci, bo on sobie sam nie poradzi, a dobry jest dla dzieci. Ona jest z nim trzy lata. Gosc ma jakies klopoty psychiczne, jakby lekka schizophrenia, bo czasami przekonany, ze cos bylo albo sie wydarzylo, a to w ogole nie mialo miejsca.

      Najbardziej przeraza mnie fakt, ze ostatnio stal sie agresywny i dwa razy pchnal kobiete, ktora jest mama jego dziecka.  Ja jestem tym naprawde przerazony. Wiem, ze bardzo duzo takich sytuacji konczy sie tragedia. Ludzie sie uderzaja o cos glowa i nie ma czlowieka. Ona to bagatelizuje. Kilka razy namawialem ja, zeby przeprowadzila sie do mnie, ale ona mowi, ze nie moze, bo nie chce miec znowu bez przerwy swojego bylego meza na karku.

   Zupelnie nie wiem, co robic. Kocham ja i jej dzieci, ale cala sytuacja mnie wykancza. Caly czas sie boje, ze sie cos jej albo dzieciom stanie. Nie moge sie tez z nia swobodnie kontaktowac z wiadomych wzgledow. Bardzo chce, zeby zostala moja zona, chce adoptowac jej wszystkie dzieci. Teraz studiuje, ale za dwa lata mamy otworzyc wspolny interes. Czy nasz zwiazek ma szanse powodzenia?


Pomyśl,czy warto?  Ty kochasz ją,jej dzieci,chcesz je nawet adoptować,a ona co? ....nie chce mieć znowu bez przerwy swojego byłego meża na karku.... przecież uciekła od męża narkomana,a nie bała się zamieszkać z niedojdą,który by tylko spał i jadł? (w dodatku ma z nią trzecie dziecko?) wtedy nie bała się męża? Przecież wyrażnie widać, że jest jej z tym niedojdą na tyle dobrze,że nie chce być z Tobą. Chcesz się pakować w taki związek? który moim zdaniem nie ma żadnej przyszłości. Przemyśl to sobie dokładnie,abyś tego kiedyś nie żałował,bo z tej mąki raczej żadnego chleba nie będzie. Gdyby ona była wdową wtedy co innego,ale po tych dwóch chcesz być trzecim???? w dodatku nie będziesz miał żadnej pewności,żę spotka Ciebie aż tak wielkie szczęście. Narobisz sobie jedynie problemów.

Jak z nim zamieszkala, to nie wiedziala, ze gosc jest taki leniuszek i obraza sie o wszystko, jak mu sie powie, ze trzeba cos zrobic.

Ona sie bylego meza nie boi. On ja irytuje i ona nie chce sie z nim procesowac o podzial praw rodzicielskich, o ktore on by wystapil, jakby teraz wrocila do Londynu. Tutaj daja czlowiekowi druga, trzecia i czwarta szanse, nawet jezeli ten ktos na ta szanse nie zasluguje.  Za dwa lata dzieci bede duzo bardziej samodzielne i rozumne.

   Coz, mowia, ze do trzech razy sztuka. 

Jak jestesmy razem, jest fantastycznie, nigdy nie bylo mi tak dobrze z zadna kobieta, a przede wszystkim, zadnej tak bardzo nie kochalem.

Czy bedzie chleb, czy nie bedzie, jego nie wiem, czas pokaze. Ja bede o nia walczyl do konca.

113

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
ssszron napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:
ssszron napisał/a:

To skoro miłość kwitnie, a ty będziesz czekał i walczył przez dwa lata, to po co zakładasz post i piszesz:
"Zupelnie nie wiem, co robic. Kocham ja i jej dzieci, ale cala sytuacja mnie wykancza"
coraz bardziej widać, że nie do końca jest w porządku z twoim myśleniem i chyba nie darmo brałeś jakieś leki psychotropowe. Zresztą śmieszni są ludzie którzy najpierw zgłaszają się z problemem, a potem na wypowiedzi innych zaczynają zaciekle bronić swoich racji i udowadniać jak bardzo jest wszystko super. Skoro ona zapowiedziała ci, że przez najbliższe lata BĘDZIE z nim, to chyba nic z tym nie zrobisz i widocznie nie jest tam aż tak źle, nie musisz się o nią martwić. No chyba że ją/was na czymś przyłapie.... może być kuku

Przez dwa lata moze sie duzo wydarzyc. Nie mam w niczym pewnosci, dlatego slucham, co inni maja do powiedzenia. Uwazam, ze jeszcze dluga droga przede mna. Mozna to porownac do studiow. Jak sie juz dostales na studia, to super, ale daleko jeszcze do zaliczenia ostatniego egzaminu. Moze zdalem pierwszy egzamin na pierwszym roku, ale do ostatecznego sukcesu droga jeszcze daleko. Moge tez ,,wyleciec ze studiow", jak ona powie, ze nie jest juz zupelnie zainteresowana. Tego boje sie najbardziej.

Pisze o bezradnosci, o czekaniu na jej telefon - to mnie wykancza, ale jak ona zadzwoni albo napisze, znowu jestem caly w skowronkach. Czytalem, ze jak ktos ma dwoch partnerow (partnerki), to powinien zostac z tym drugim, bo jakby dobrze bylo z tym pierwszym, nie byloby tego drugiego.

Zatem skoro jest tak cudownie, twoje życie tryska wszystkimi kolorami tęczy (nie tak jak szare życia innych forumowiczów hehe), wspaniałe plany powzięte, decyzje zapadły to moim zdaniem drodzy forumowicze nic tu po nas, zostaje jedynie życzyć autorowi dalszych motylków, skowronków, taplania się w źródełku miłości i czekamy na zaproszenia na ślub!!!!

Tyle z tego zrozumiales/las? Widze, ze wyjatkowa prostota jest glowna cecha Twojego charakteru.

114 Ostatnio edytowany przez josz (2018-06-08 18:00:58)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Mariusz jacek, nie jesteś wyjątkiem na tym forum, który atakuje osoby o odmiennym zdaniu, czy krytycznej postawie względem sytuacji jaką opisujesz. Zarzucasz brak miłości, seksu i ogólnie niznajomości tematu "związkowego", a tymczasem, czy sam przez te lata nie tkwiłeś w stanie zawieszenia wzdychając do swojej niespełnionej miłości?
Przedstawiłeś się nam jako student "szaleńczo" zakochany w kobiecie po przejściach, do tego z trójką dzieci, dlatego też wszyscy złapali się za głowę próbując odwieść Cię od pomysłu wiązania się z tą panią.
Jednak w kolejnych Twoich postach zdradziłeś, że także jesteś mężczyzną z przeszłością, 10 lat temu rozwiodłeś się i jak się okazuje także jesteś ojcem, a studentem faktycznie, można być w każdym wieku.

Mariusz jacek napisał/a:

... jak ja poznalem opowiedzialem jej, co moja byla zona robila kosztem dzieci, zeby tylko mi przywalic..

Wielokrotnie wspominałeś, że kochasz tę kobietę od 7 lat, musiała zdawać sobie z tego sprawę, jednak 3 lata temu wybrała innego, kolejnego partnera, z jakiś przyczyn Ciebie nie chciała - dlaczego?
Teraz po kolejnym związkowym zawodzie przypomniała sobie o Tobie, dopuściła wreszcie do łoża, a Ty oszalałeś smile
Oczywiście w swoim "szaleństwie" nie bierzesz pod uwagę tego, że owa pani może być po prostu wyrachowana i szuka bezpiecznej, wygodnej przystani, dając jednak dwuletnią sznsę temu leniwemu schizofrenikowi...bynajmniej nie Tobie/Wam, ale jemu właśnie.
Jesteś taki wykształcony i oczytany, więc wiesz zapewne, że niektóre (bo nie wszystkie) kobiety po przejściach, z upływem lat, są skłonne związać się z mężyzną na którego kiedyś, gdy mialy wybór, nigdy nie zwróciłyby uwagi.
Z Twojej opowieści jasno wynika, że jesteś takim właśnie wyborem, a właściwie dopiero kandytatem i nie, nie jesteście w "oficjalnym" związku, jesteście bardzo nieoficjalnie parą kochanków.
Dlatego też zbierasz tutaj w większości tak krytyczne uwagi, bo pod wpływem euforii, że wreszcie doczekałeś się na ten fantastyczny seks i łaskawy cień szansy z jej strony,  zabrakło Ci dystansu do całej sytuacji, w jakiej się znalazłeś.
Przy okazji, jesli można, czy Twoja ukochana także przejawia tyle troski wobec Twoich dzieci i też darzy je miłością, jak Ty jej dzieci?

115

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
josz napisał/a:

Mariusz jacek, nie jesteś wyjątkiem na tym forum, który atakuje osoby o odmiennym zdaniu, czy krytycznej postawie względem sytuacji jaką opisujesz. Zarzucasz brak miłości, seksu i ogólnie niznajomości tematu "związkowego", a tymczasem, czy sam przez te lata nie tkwiłeś w stanie zawieszenia wzdychając do swojej niespełnionej miłości?
Przedstawiłeś się nam jako student "szaleńczo" zakochany w kobiecie po przejściach, do tego z trójką dzieci, dlatego też wszyscy złapali się za głowę próbując odwieść Cię od pomysłu wiązania się z tą panią.
Jednak w kolejnych Twoich postach zdradziłeś, że także jesteś mężczyzną z przeszłością, 10 lat temu rozwiodłeś się i jak się okazuje także jesteś ojcem, a studentem faktycznie, można być w każdym wieku.

Mariusz jacek napisał/a:

... jak ja poznalem opowiedzialem jej, co moja byla zona robila kosztem dzieci, zeby tylko mi przywalic..

Wielokrotnie wspominałeś, że kochasz tę kobietę od 7 lat, musiała zdawać sobie z tego sprawę, jednak 3 lata temu wybrała innego, kolejnego partnera, z jakiś przyczyn Ciebie nie chciała - dlaczego?
Teraz po kolejnym związkowym zawodzie przypomniała sobie o Tobie, dopuściła wreszcie do łoża, a Ty oszalałeś smile
Oczywiście w swoim "szaleństwie" nie bierzesz pod uwagę tego, że owa pani może być po prostu wyrachowana i szuka bezpiecznej, wygodnej przystani, dając jednak dwuletnią sznsę temu leniwemu schizofrenikowi...bynajmniej nie Tobie/Wam, ale jemu właśnie.
Jesteś taki wykształcony i oczytany, więc wiesz zapewne, że niektóre (bo nie wszystkie) kobiety po przejściach, z upływem lat, są skłonne związać się z mężyzną na którego kiedyś, gdy mialy wybór, nigdy nie zwróciłyby uwagi.
Z Twojej opowieści jasno wynika, że jesteś takim właśnie wyborem, a właściwie dopiero kandytatem i nie, nie jesteście w "oficjalnym" związku, jesteście bardzo nieoficjalnie parą kochanków.
Dlatego też zbierasz tutaj w większości tak krytyczne uwagi, bo pod wpływem euforii, że wreszcie doczekałeś się na ten fantastyczny seks i łaskawy cień szansy z jej strony,  zabrakło Ci dystansu do całej sytuacji, w jakiej się znalazłeś.
Przy okazji, jesli można, czy Twoja ukochana także przejawia tyle troski wobec Twoich dzieci i też darzy je miłością, jak Ty jej dzieci?

Zgadzam sie: nie mam w ogole dystansu do tego wszystkiego, zakochalem sie po uszy i dlatego zwrocilem sie o pomoc.

Od seksu duzo bardziej wazniejsza jest dla mnie to niesamowite zakochanie, niesamowita chemia, przynajmniej z mojej strony. Widze, ze moze to byc kluczem do sukcesu.

Trzy lata temu ja bylem innym czlowiekiem. Lizalem jeszcze rany po rozwodzie i sam siebie bardzo nie lubilem. Mieliemy wtedy sporadyczny kontakt. Nie mozna byc pokochanym przez kogos innego, jak sie sam czlowiek nienawidzi. Dopiero trzy lata studiow daly mi wielka wiare w siebie i z wielkiego dolu wylazlem na wielka gore. Mocno na to pracowalem uczac sie, czytaja i stuchajac wykladow po 10 godzin dziennie. Kobiety nie chca bohaterow, kobiety chca zwyciezcow.

   Ona jest niesamowicie atrakcyjna i praktycznie moglaby miec kazdego mezczyzne. Jest bardzo inteligentna, oczytana, ale w sprawach sercowych nasze wybory byly rownie zle. Nasze rozmowy sa bardzo wazne. obojgu nam bardzo pomagaja. Nie bede jej naciskal. Jej zwiazek z tamtym czlowiekiem staje staje sie coraz gorszy. Powiedzialem jej, ze nawet, jak nie chce byc ze mna, powinna rozstac sie na dobre z obecnym partnerem. Musze teraz skonczyc studia i w kazdej mozliwej chwili pokazywac jej , ze zycie moze byc wspaniale. Ona wiecej potrzebuje odpoczynku niz czegokolwiek. Dlatego, jak jestesmy razem staram sie, zeby jak najwiecej odpoczywala, po tym kieracie z trojka dzieci. Nie wiem dlaczego ten czlowiek, ktory z nia jest nic nie chce robic. On naprawde by tylko jadl i ogladal telewizje. Bardzo sie obraza, jak ona go o cos prosi - nawet o zwykle wyjscie z dzieckiem na spacer.

Kazdy jest inny, a do tego my tez sie zmieniamy. Kazdy zwiazek jest inny i kazdy zwiazek sie zmienia. Czesto nie tylko odpowiedni czlowiek, ale i odpowiednia pora jest wazna. Ja czuje, jakbym zlapal Pana Boga za nogi, ze to jest moja wielka szansa na szczescie. Pod koniec lata jade z nia i malenstwem na kilka dni. Mala jest fantastyczna. Postaram sie, zeby jej mama mogla znowu troszke odpoczac. Duzo ludzi tutaj robi z niej potwora, a widze bardzo zmeczona kobiete, ktora goni juz ostatkiem sil.

116

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Kłopot w tym Mariusz-Jacak, że TY wolisz się tutaj "spuszczać" nad swoją niedolą, zamiast zakasać rekawy i zastanowić się co CIEBIE popycha do takiej relacji.

To nie jest miłość - powiem prosto z mostu. To jest tendencja, brak czegoś i poszukiwanie kompensacji. Pewnie braki z dziecinstwa, być może matka powodują że zapatrzyłeś się akurat w tą Panią.
Ja tego nie wiem. Zgaduje bo ty chłopie poematy piszesz a o sobie a o własnej osobowości się nie kwapisz, lecz  to właśnie jest klucz którego nie chcesz zauważyć.

Psychologiem nie jestem, a nawet gdybym był nie poświeciłbym Ci tutaj uwagi. Szkoda zdania każdej osoby która piszę w wątku próbując Cię naprowadzić. Każdy na swój sposób, ale w tym jednym celu a Ty to bardzo zręcznie ignorujesz bo lepiej wylać żale na ekran i śpiewać dalej pod oknem księżniczce serenade nawet jak ona siedzi w wieży z innym a okno szczelnie zamknęła żeby nie słyszeć tego jazgotu.

117

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
josz napisał/a:

Wielokrotnie wspominałeś, że kochasz tę kobietę od 7 lat, musiała zdawać sobie z tego sprawę, jednak 3 lata temu wybrała innego, kolejnego partnera, z jakiś przyczyn Ciebie nie chciała - dlaczego?

Może dlatego:

Mariusz jacek napisał/a:

Miesiac temu tez skonczylem dosyc toksyczny zwiazek z kobieta, z ktora bylem 4 i pol roku, ale to inna historia.

118

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Dziewczyny prowadzą drugie zycie w internecie w każdym kącie świata. Czy to Londyn, Warszawa czy Pcim Dolny. Ale NIE DLA WSZYSTKICH jest to wyznacznik zycia. Wystarczy sie dobrze rozejrzeć. I nie mieć klapek na oczach...a Ty je niestety masz. Mówię niestety bo to wielka szkoda ze chlopak taki jak Ty daje się tak zmarnować. Jak mozesz sam wierzyc w szczerość jej intencji? Dwa lata? Dlaczego chce czekać aż 2 lata zeby go zostawić? Czy za 2 lata bedzie jej łatwiej? Czy za 2 lata jej dzieciom bedzie łatwiej przenieść sie do Londynu? Czy moze ma nadzieje ze za 2 lata jej facet zarosnie brudem i ślad po nim zaginie? Wydajesz sie fajnym gosciem,tylko szkoda ze dajesz sobą tak manipulować. Kobieta jest nieodpowiedzialna prowadząc "podwójne" życie i wodząc Cie za nos tymi obietnicami, jest nieodpowiedzialną matką,która skazuje swoje dzieci na ciągłą niepewnosć-ciągla zmiana wujków? To sie odbije na kazdym prędzej czy później. Pisałes tutaj z pytaniem czy to ma sens. Dostałes mnóstwo odpowiedzi widocznie nie po Twojej myśli bo stajesz sie coraz bardziej arogancki w odpowiedziach. Uwierz mi, nikomu tutaj nie zależy na dokopaniu Tobie,ale patrząc z dystansu mamy mozliwosc ocenienia sytuacji na chłodno i obiektywnie. Liczyłeś sie z tym ze zdania mogą byc podzielone, a teraz "pyszczysz" i zarzucasz innym smutne zycie bo mają zdanie inne niż chcialbys usłyszeć. Pytałes czy jest sens to ciągnąć...chyba niepotrzebnie bo Ty juz podjąłeś decyzje

119 Ostatnio edytowany przez Mariusz jacek (2018-06-08 19:11:30)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
fuorviato napisał/a:

Kłopot w tym Mariusz-Jacak, że TY wolisz się tutaj "spuszczać" nad swoją niedolą, zamiast zakasać rekawy i zastanowić się co CIEBIE popycha do takiej relacji.

To nie jest miłość - powiem prosto z mostu. To jest tendencja, brak czegoś i poszukiwanie kompensacji. Pewnie braki z dziecinstwa, być może matka powodują że zapatrzyłeś się akurat w tą Panią.
Ja tego nie wiem. Zgaduje bo ty chłopie poematy piszesz a o sobie a o własnej osobowości się nie kwapisz, lecz  to właśnie jest klucz którego nie chcesz zauważyć.

Psychologiem nie jestem, a nawet gdybym był nie poświeciłbym Ci tutaj uwagi. Szkoda zdania każdej osoby która piszę w wątku próbując Cię naprowadzić. Każdy na swój sposób, ale w tym jednym celu a Ty to bardzo zręcznie ignorujesz bo lepiej wylać żale na ekran i śpiewać dalej pod oknem księżniczce serenade nawet jak ona siedzi w wieży z innym a okno szczelnie zamknęła żeby nie słyszeć tego jazgotu.

Jak mialem 6-7 lat zmalem reke, dwie kosci z przemieszczeniem. Mialem dwie operacje. Bylem miesiac w szpitalu. Potem rodzice wzieli mnie do domu i... pojechali na tydzien na delegacje, a mnie zostawili samego. Przez ten tydzien nic nie jadlem, bo chleb zrobil sie twardy, jak kamien, a ja nie potrafilem tego chleba ukroic ta zlamana reka. Przez  cale zycie myslalem, ze kazdy moze mnie gnoic, bo jestem nic nie wart. Dopiero pod koniec kwietnia uwierzylem, ze ja tez moge cos znaczyc. W duzej mierze dzieki tej kobiecie, na ktora prawie wszyscy popluczyny wylewaja. To jest jest chyba tajemnica calej tej sprawy. jak pisal Stachura: ,, nie brooklinski most, ale zrobic komus z nocy dzien, to jest dopiero cos". Ona i ciezka praca na studiach stworzyly mi dzien. Dla mnie jest to Milosc, Wielka Milosc i zrobie wszystko, zeby Ona tez mnie bardzo pokochala.

120

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
santapietruszka napisał/a:
josz napisał/a:

Wielokrotnie wspominałeś, że kochasz tę kobietę od 7 lat, musiała zdawać sobie z tego sprawę, jednak 3 lata temu wybrała innego, kolejnego partnera, z jakiś przyczyn Ciebie nie chciała - dlaczego?

Może dlatego:

Mariusz jacek napisał/a:

Miesiac temu tez skonczylem dosyc toksyczny zwiazek z kobieta, z ktora bylem 4 i pol roku, ale to inna historia.

To nie mialo zadnego znaczenia. Z ta druga, ani zadna inna kobieta w ogole nie powinienem byl byc, bo jeszcze nie wylizalem sie z ran po rozwodzie.

Przez te sieden lat mielismy raczej sporadyczne kontakty. Ona wiedziala, ze ja kocham, powiedzialem jej to siedem lat temu. Wiecej zaczelismy rozmawiac okolo roku temu. Te rozmowy bardzo nam pomogly.

121 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-06-08 19:35:57)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
josz napisał/a:

Wielokrotnie wspominałeś, że kochasz tę kobietę od 7 lat, musiała zdawać sobie z tego sprawę, jednak 3 lata temu wybrała innego, kolejnego partnera, z jakiś przyczyn Ciebie nie chciała - dlaczego?

Może dlatego:

Mariusz jacek napisał/a:

Miesiac temu tez skonczylem dosyc toksyczny zwiazek z kobieta, z ktora bylem 4 i pol roku, ale to inna historia.

To nie mialo zadnego znaczenia. Z ta druga, ani zadna inna kobieta w ogole nie powinienem byl byc, bo jeszcze nie wylizalem sie z ran po rozwodzie.

Przez te sieden lat mielismy raczej sporadyczne kontakty. Ona wiedziala, ze ja kocham, powiedzialem jej to siedem lat temu. Wiecej zaczelismy rozmawiac okolo roku temu. Te rozmowy bardzo nam pomogly.

A teraz wylizałeś się już z ran po tym toksycznym związku? To, co mówisz, w ogóle się kupy nie trzyma. Nie wylizałeś się po rozwodzie, miałeś sporadyczny kontakt z kobietą, ale ją kochałeś całe 7 lat - ale byłeś przez 4,5 roku z inną, z którą nie powinieneś być, bo nie wylizałeś się z ran, więc kończysz z tą drugą, ponoć toksyczną, i od razu chcesz związku z tą, którą ponoć cały czas kochałeś, ale nie miałeś z nią kontaktu i nie mogłeś z nią być, i od razu chcesz się z nią żenić i adoptować jej dzieci, w tym to, które ona sobie urodziła w międzyczasie, jak Ty ją kochałeś, ale byłeś z tą drugą i nie mieliście kontaktu, ale ona cały czas wiedziała, że ją kochasz. Nie miałeś kontaktu, ale już wiesz, jak postępować, kiedy do dzieci przyjdą koledzy, widzieliście się przez parę dni, była u Ciebie, mimo że obok mieszka jej były mąż, którego ona unika, a jej obecny partner co, nie zapytał nawet, gdzie pojechała z dziećmi i dokąd się wybiera na wakacje?
Ja myślę, że odstawienie środków psychotropowych ten miesiąc temu nie wyszło Ci na dobre i powinieneś się poważnie zastanowić nad dalszym leczeniem. Nie wnikam, dlaczego je brałeś, ale na pewno by Ci pomogły, bo Ty masz w głowie jakiś huragan i to widać z daleka. Nawet tu, w swoim temacie się gubisz, wtrącasz jakieś totalne dygresje, sam piszesz, że myśli Ci tak szybko biegły i pomysły tak szybko przychodziły do głowy, że nie dałeś rady zapisywać, za chwilę, że nie możesz się skupić, a to słownictwo "dzieciątko pójdzie do przedszkolka", wybacz, ręce opadają - serio - powinieneś się nad tym zastanowić, ale pewnie nie dasz sobie powiedzieć, szkoda...

122 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-06-08 19:42:02)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Nikt tu nie zaprzecza, że mogliście się w sobie zakochać i ze teraz czujesz się super. Może postaraj się na chwilę zastanowić nad krytycznymi uwagami ludzi zamiast odrzucać je z marszu stwierdzeniami o ich marnym życiu. smile
wspołczuję przeżyć z dzieciństwa - ale było minęło- nie zmienisz. Ważniejsze co teraz.
punkt 1. Miłość istnieje, nikt nie zaprzecza.
punkt 2. aby związek nie był toksyczny i się nie rozpadł- potrzebna jest wzajemność w tym co ludzie sobie dają i równowaga. bo inaczej wszystko legnie w gruzach..To nie może być tak, że usuwasz każdy pyłek spod nóg księżniczce- bo zagłaskasz kotka na śmierć.. tak się nie da nic zbudować,
więc TWOJE potrzeby też się liczą- a z tym masz chyba problem. I tu na forum tę nierownowagę ludzie widzą i dlatego Cię trochę schładzają.
to nie znaczy, że masz zostawić tę Panią, ale jak będziesz tak fruwal, a nie stąpał po ziemi, to wszystko się posypie
punkt 3. Zasługujesz na miłość, jak wszyscy. więc nie popadaj w euforię, że tylko ta kobieta, jedyna itp.
przeczytaj jeszcze raz co Josz napisała.
poczytaj książki, jak buduje się zdrowy związek. I jeżeli na coś chorujesz, to nie porzucaj lekartw bez konsultacji.- ale może coś źle zrozumiałam..
wiersz  brooklińskim moście to mój ulubiony tekst Stachury.
A ludzie na forum przebijali niejeden swój mur głową- poszanuj.

123 Ostatnio edytowany przez fuorviatos (2018-06-08 20:09:13)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Ela210 napisał/a:

Nikt tu nie zaprzecza, że mogliście się w sobie zakochać i ze teraz czujesz się super. Może postaraj się na chwilę zastanowić nad krytycznymi uwagami ludzi zamiast odrzucać je z marszu stwierdzeniami o ich marnym życiu. smile
wspołczuję przeżyć z dzieciństwa - ale było minęło- nie zmienisz. Ważniejsze co teraz.
punkt 1. Miłość istnieje, nikt nie zaprzecza.
punkt 2. aby związek nie był toksyczny i się nie rozpadł- potrzebna jest wzajemność w tym co ludzie sobie dają i równowaga. bo inaczej wszystko legnie w gruzach..To nie może być tak, że usuwasz każdy pyłek spod nóg księżniczce- bo zagłaskasz kotka na śmierć.. tak się nie da nic zbudować,
więc TWOJE potrzeby też się liczą- a z tym masz chyba problem. I tu na forum tę nierownowagę ludzie widzą i dlatego Cię trochę schładzają.
to nie znaczy, że masz zostawić tę Panią, ale jak będziesz tak fruwal, a nie stąpał po ziemi, to wszystko się posypie
punkt 3. Zasługujesz na miłość, jak wszyscy. więc nie popadaj w euforię, że tylko ta kobieta, jedyna itp.
przeczytaj jeszcze raz co Josz napisała.
poczytaj książki, jak buduje się zdrowy związek. I jeżeli na coś chorujesz, to nie porzucaj lekartw bez konsultacji.- ale może coś źle zrozumiałam..
wiersz  brooklińskim moście to mój ulubiony tekst Stachury.
A ludzie na forum przebijali niejeden swój mur głową- poszanuj.

Pięknie ujęte. Ze wszystkim zgadzam się w pełni. Szkoda, że absztyfikant tego nie widzi.

Mariusz-Jacak. Kolejne pytanie. Twierdzisz, że tak ją kochasz, że będziesz czekał 2 lata. Tak?
Jest takie powiedzenie. "Kochasz to puść wolno". Pytanie - potrafiłbyś związać się teraz z kimś innym lub zająć po prostu sobą? A jej po 2 latach "z wolnej stopy" powiedzieć:
"Sorry, nie dałaś mi żadnej gwarancji, że mógłbym być z Tobą szczęśliwy bo kiedykolwiek od niego odejdziesz" Kocham Cię, ale musiałem pójść własną ścieżką. Życie jest takie krótkie..."

Jesteś w stanie to zrobić? Jeśli tak, pogratulować. Jeśli nie. Masz chłopie problem...(i nikt Cię tu nie gnoi, tylko uświadamia)

124

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Ela210 napisał/a:

Nikt tu nie zaprzecza, że mogliście się w sobie zakochać i ze teraz czujesz się super. Może postaraj się na chwilę zastanowić nad krytycznymi uwagami ludzi zamiast odrzucać je z marszu stwierdzeniami o ich marnym życiu. smile
wspołczuję przeżyć z dzieciństwa - ale było minęło- nie zmienisz. Ważniejsze co teraz.
punkt 1. Miłość istnieje, nikt nie zaprzecza.
punkt 2. aby związek nie był toksyczny i się nie rozpadł- potrzebna jest wzajemność w tym co ludzie sobie dają i równowaga. bo inaczej wszystko legnie w gruzach..To nie może być tak, że usuwasz każdy pyłek spod nóg księżniczce- bo zagłaskasz kotka na śmierć.. tak się nie da nic zbudować,
więc TWOJE potrzeby też się liczą- a z tym masz chyba problem. I tu na forum tę nierownowagę ludzie widzą i dlatego Cię trochę schładzają.
to nie znaczy, że masz zostawić tę Panią, ale jak będziesz tak fruwal, a nie stąpał po ziemi, to wszystko się posypie
punkt 3. Zasługujesz na miłość, jak wszyscy. więc nie popadaj w euforię, że tylko ta kobieta, jedyna itp.
przeczytaj jeszcze raz co Josz napisała.
poczytaj książki, jak buduje się zdrowy związek. I jeżeli na coś chorujesz, to nie porzucaj lekartw bez konsultacji.- ale może coś źle zrozumiałam..
wiersz  brooklińskim moście to mój ulubiony tekst Stachury.
A ludzie na forum przebijali niejeden swój mur głową- poszanuj.

   
  Nie chodzi mi, zeby kazdy pylek spod jej stop, ale zeby odpoczela. Ona jest bardzo pracowita, ale jak sie pracuje po 16-18 godzin na dobe i w biegu, to kazdy sie wykonczy. Ona byla u mnie tylko dwa dni z malenstwem, ktore ma dwa lata, to i tak jest niemozliwe, zeby nic nie robic, bo dzieciatko praktycznie nie odstepuje jej na krok. Widzimy sie teraz praktycznie, co miesiac. To nie jest czesto. Sporo rozmawiamy przez telefon, ale nawet wtedy ona sprzata, gotuje i probuje ogarnac dom.

   Ona nie jest typem ksiezniczki, bo juz nawet, jak znajdzie kilka minut, to sobie czyta. Zafascynowana jest jest zdrowym odzywianiem i lubi psychologie. Czesto przysyla mi linki do ciekawych artykulow.

   Moze dlatego, ze wierze ludziom, mozna to tez nazwac naiwnoscia, ludzie to wykorzystuja. Ona to zauwazyla i stara mi sie pomoc, a nie wykorzystac. To mnie tez bardzo do niej zblizylo. Prawda jest, ze czesto zapominam o sobie i oddaje wszystko, co mam. W sumie o to rozpadl sie moj wczesniejszy zwiazek - oddawalem wszystko, co mialem, ale to tez bylo za malo. Ja sam duzo nie potrzebuje. Jest takie hiszpanskie przyslowie, ktore mowi, ze ,,Nie ten jest najbogatszy, co ma najwiecej, ale ten, co potrzebuje najmniej". To dobrze, do mnie pasuje. Dobrze zauwazylas, czesto nie mysle o sobie. W sumie, to jej tez wszytko oddaje, pomagam finansowo, bo ja nie potrzebuje, a ona ma dzieci i partnera, ktory sobie nie radzi. On nie wie, ze ja jej pomagam, chociaz nawet jemu pozyczylem, bo brakowalo im na rachunki. Ona jest przynajmniej wdzieczna i mowi, ze odda, a nie jak w wczesniejszym zwiazku, wszystko bylo za malo. Mojej ukochanej wczesniej tez pozyczalalem i prawie wszystko oddala. Klopoty finansowe zaczely sie, kiedy pojawil sie jej terazniejszy partner. Juz slysze glosy, ze glupi jestem, ze daje pieniadze, ale przeciez tam sa dzieci, a ja bardzo kocham ta Kobiete. A to tylko pieniadze. Wczesniej kwestia finansowa nie byla poruszana.

   Probuje wiecej stapac, ale co chwile mnie cos podrywa i znowu fruwam. Ale juz troche mniej. Matko swieta, cale szczescie, ze wszystkie egzaminy juz pozdawalem i jestem na nastepnym roku. Milosc nie bardzo pomaga na koncentrowaniu sie na innych rzeczach.

   A co bys polecila do czytania, jak buduje sie nowy zwiazek?
Dziekuje, ze niepokoisz sie o stan mojego zdrowia. To bardzo mile.

125 Ostatnio edytowany przez Mariusz jacek (2018-06-09 06:37:13)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
fuorviato napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Nikt tu nie zaprzecza, że mogliście się w sobie zakochać i ze teraz czujesz się super. Może postaraj się na chwilę zastanowić nad krytycznymi uwagami ludzi zamiast odrzucać je z marszu stwierdzeniami o ich marnym życiu. smile
wspołczuję przeżyć z dzieciństwa - ale było minęło- nie zmienisz. Ważniejsze co teraz.
punkt 1. Miłość istnieje, nikt nie zaprzecza.
punkt 2. aby związek nie był toksyczny i się nie rozpadł- potrzebna jest wzajemność w tym co ludzie sobie dają i równowaga. bo inaczej wszystko legnie w gruzach..To nie może być tak, że usuwasz każdy pyłek spod nóg księżniczce- bo zagłaskasz kotka na śmierć.. tak się nie da nic zbudować,
więc TWOJE potrzeby też się liczą- a z tym masz chyba problem. I tu na forum tę nierownowagę ludzie widzą i dlatego Cię trochę schładzają.
to nie znaczy, że masz zostawić tę Panią, ale jak będziesz tak fruwal, a nie stąpał po ziemi, to wszystko się posypie
punkt 3. Zasługujesz na miłość, jak wszyscy. więc nie popadaj w euforię, że tylko ta kobieta, jedyna itp.
przeczytaj jeszcze raz co Josz napisała.
poczytaj książki, jak buduje się zdrowy związek. I jeżeli na coś chorujesz, to nie porzucaj lekartw bez konsultacji.- ale może coś źle zrozumiałam..
wiersz  brooklińskim moście to mój ulubiony tekst Stachury.
A ludzie na forum przebijali niejeden swój mur głową- poszanuj.

Pięknie ujęte. Ze wszystkim zgadzam się w pełni. Szkoda, że absztyfikant tego nie widzi.

Mariusz-Jacak. Kolejne pytanie. Twierdzisz, że tak ją kochasz, że będziesz czekał 2 lata. Tak?
Jest takie powiedzenie. "Kochasz to puść wolno". Pytanie - potrafiłbyś związać się teraz z kimś innym lub zająć po prostu sobą? A jej po 2 latach "z wolnej stopy" powiedzieć:
"Sorry, nie dałaś mi żadnej gwarancji, że mógłbym być z Tobą szczęśliwy bo kiedykolwiek od niego odejdziesz" Kocham Cię, ale musiałem pójść własną ścieżką. Życie jest takie krótkie..."

Jesteś w stanie to zrobić? Jeśli tak, pogratulować. Jeśli nie. Masz chłopie problem...(i nikt Cię tu nie gnoi, tylko uświadamia)

   Probowalem. Nie jestem w stanie tak zrobic. Nie bylbym w porzadku z samym soba. Poza tym, jak sie naprawde kocha, nie mozna poswiecac uwagi innej kobiecie. To nie w porzadku rowniez w stosunku do tej innej kobiety. Nowy zwiazek mozna zaczynac jedynie z czystym kontem. Zobacz, jak w tej mojej obecnej sytuacji wszystko jest namieszane. Mam jeszcze do tego wszystkiego pakowac kogos innego? Poza tym, co by sobie pomyslala Moja Ukochana Kobieta? Wole spedzac kilka godzin na miesiac z kobieta, ktora kocham, niz byc codziennie z kims, kogo nie kocham.

   Zwiazek to nie naprawiona pralka. Nie mozna dawac ,,gwarancji". Ludzie daja sobie ,,gwarancje" przed oltarzem, a potem polowa zwiazkow sie rozpada oficialnie, a ile jest takich naprawde udanych? Piec procent?

   Staram sie troche zajac soba - chodze poplywac, cwicze i czasami uda mi sie nawet cos przeczytac, ale przyznaje, wiekszosc czasu martwie sie, czy z nia i dziecmi wszystko w porzadku i czekam na jej telefon albo wiadomosc od niej. Zdaje sobie sprawe, ze to nie jest idealne.

   Przepraszam, nie rozumie, co to znaczy ,,Kochasz, to pusc wolno". Przeciez malzenstwo, zaobraczkowanie, to jakby cos zupelnie przeciwnego. Co masz na mysli?

126

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz jacek napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Nikt tu nie zaprzecza, że mogliście się w sobie zakochać i ze teraz czujesz się super. Może postaraj się na chwilę zastanowić nad krytycznymi uwagami ludzi zamiast odrzucać je z marszu stwierdzeniami o ich marnym życiu. smile
wspołczuję przeżyć z dzieciństwa - ale było minęło- nie zmienisz. Ważniejsze co teraz.
punkt 1. Miłość istnieje, nikt nie zaprzecza.
punkt 2. aby związek nie był toksyczny i się nie rozpadł- potrzebna jest wzajemność w tym co ludzie sobie dają i równowaga. bo inaczej wszystko legnie w gruzach..To nie może być tak, że usuwasz każdy pyłek spod nóg księżniczce- bo zagłaskasz kotka na śmierć.. tak się nie da nic zbudować,
więc TWOJE potrzeby też się liczą- a z tym masz chyba problem. I tu na forum tę nierownowagę ludzie widzą i dlatego Cię trochę schładzają.
to nie znaczy, że masz zostawić tę Panią, ale jak będziesz tak fruwal, a nie stąpał po ziemi, to wszystko się posypie
punkt 3. Zasługujesz na miłość, jak wszyscy. więc nie popadaj w euforię, że tylko ta kobieta, jedyna itp.
przeczytaj jeszcze raz co Josz napisała.
poczytaj książki, jak buduje się zdrowy związek. I jeżeli na coś chorujesz, to nie porzucaj lekartw bez konsultacji.- ale może coś źle zrozumiałam..
wiersz  brooklińskim moście to mój ulubiony tekst Stachury.
A ludzie na forum przebijali niejeden swój mur głową- poszanuj.

   
  Nie chodzi mi, zeby kazdy pylek spod jej stop, ale zeby odpoczela. Ona jest bardzo pracowita, ale jak sie pracuje po 16-18 godzin na dobe i w biegu, to kazdy sie wykonczy. Ona byla u mnie tylko dwa dni z malenstwem, ktore ma dwa lata, to i tak jest niemozliwe, zeby nic nie robic, bo dzieciatko praktycznie nie odstepuje jej na krok. Widzimy sie teraz praktycznie, co miesiac. To nie jest czesto. Sporo rozmawiamy przez telefon, ale nawet wtedy ona sprzata, gotuje i probuje ogarnac dom.

   Ona nie jest typem ksiezniczki, bo juz nawet, jak znajdzie kilka minut, to sobie czyta. Zafascynowana jest jest zdrowym odzywianiem i lubi psychologie. Czesto przysyla mi linki do ciekawych artykulow.

   Moze dlatego, ze wierze ludziom, mozna to tez nazwac naiwnoscia, ludzie to wykorzystuja. Ona to zauwazyla i stara mi sie pomoc, a nie wykorzystac. To mnie tez bardzo do niej zblizylo. Prawda jest, ze czesto zapominam o sobie i oddaje wszystko, co mam. W sumie o to rozpadl sie moj wczesniejszy zwiazek - oddawalem wszystko, co mialem, ale to tez bylo za malo. Ja sam duzo nie potrzebuje. Jest takie hiszpanskie przyslowie, ktore mowi, ze ,,Nie ten jest najbogatszy, co ma najwiecej, ale ten, co potrzebuje najmniej". To dobrze, do mnie pasuje. Dobrze zauwazylas, czesto nie mysle o sobie. W sumie, to jej tez wszytko oddaje, pomagam finansowo, bo ja nie potrzebuje, a ona ma dzieci i partnera, ktory sobie nie radzi. On nie wie, ze ja jej pomagam, chociaz nawet jemu pozyczylem, bo brakowalo im na rachunki. Ona jest przynajmniej wdzieczna i mowi, ze odda, a nie jak w wczesniejszym zwiazku, wszystko bylo za malo. Mojej ukochanej wczesniej tez pozyczalalem i prawie wszystko oddala. Klopoty finansowe zaczely sie, kiedy pojawil sie jej terazniejszy partner. Juz slysze glosy, ze glupi jestem, ze daje pieniadze, ale przeciez tam sa dzieci, a ja bardzo kocham ta Kobiete. A to tylko pieniadze. Wczesniej kwestia finansowa nie byla poruszana.

   Probuje wiecej stapac, ale co chwile mnie cos podrywa i znowu fruwam. Ale juz troche mniej. Matko swieta, cale szczescie, ze wszystkie egzaminy juz pozdawalem i jestem na nastepnym roku. Milosc nie bardzo pomaga na koncentrowaniu sie na innych rzeczach.

   A co bys polecila do czytania, jak buduje sie nowy zwiazek?
Dziekuje, ze niepokoisz sie o stan mojego zdrowia. To bardzo mile.

To, co Josz napisala, masz na mysli, ze 3 lata temu wybrala kogos innego?

Chyba jej odpisalem. Trzy lata temu jeszcze lizalem rany po rozwodzie. Sam siebie nie lubialem. Nie mozna pokochac kogos, kto sam sie nie akceptuje.

127

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
santapietruszka napisał/a:
Mariusz jacek napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Może dlatego:

To nie mialo zadnego znaczenia. Z ta druga, ani zadna inna kobieta w ogole nie powinienem byl byc, bo jeszcze nie wylizalem sie z ran po rozwodzie.

Przez te sieden lat mielismy raczej sporadyczne kontakty. Ona wiedziala, ze ja kocham, powiedzialem jej to siedem lat temu. Wiecej zaczelismy rozmawiac okolo roku temu. Te rozmowy bardzo nam pomogly.

A teraz wylizałeś się już z ran po tym toksycznym związku? To, co mówisz, w ogóle się kupy nie trzyma. Nie wylizałeś się po rozwodzie, miałeś sporadyczny kontakt z kobietą, ale ją kochałeś całe 7 lat - ale byłeś przez 4,5 roku z inną, z którą nie powinieneś być, bo nie wylizałeś się z ran, więc kończysz z tą drugą, ponoć toksyczną, i od razu chcesz związku z tą, którą ponoć cały czas kochałeś, ale nie miałeś z nią kontaktu i nie mogłeś z nią być, i od razu chcesz się z nią żenić i adoptować jej dzieci, w tym to, które ona sobie urodziła w międzyczasie, jak Ty ją kochałeś, ale byłeś z tą drugą i nie mieliście kontaktu, ale ona cały czas wiedziała, że ją kochasz. Nie miałeś kontaktu, ale już wiesz, jak postępować, kiedy do dzieci przyjdą koledzy, widzieliście się przez parę dni, była u Ciebie, mimo że obok mieszka jej były mąż, którego ona unika, a jej obecny partner co, nie zapytał nawet, gdzie pojechała z dziećmi i dokąd się wybiera na wakacje?
Ja myślę, że odstawienie środków psychotropowych ten miesiąc temu nie wyszło Ci na dobre i powinieneś się poważnie zastanowić nad dalszym leczeniem. Nie wnikam, dlaczego je brałeś, ale na pewno by Ci pomogły, bo Ty masz w głowie jakiś huragan i to widać z daleka. Nawet tu, w swoim temacie się gubisz, wtrącasz jakieś totalne dygresje, sam piszesz, że myśli Ci tak szybko biegły i pomysły tak szybko przychodziły do głowy, że nie dałeś rady zapisywać, za chwilę, że nie możesz się skupić, a to słownictwo "dzieciątko pójdzie do przedszkolka", wybacz, ręce opadają - serio - powinieneś się nad tym zastanowić, ale pewnie nie dasz sobie powiedzieć, szkoda...

   Mialem bardzo gleboka depresje. Teraz depresji nie mam, wiec leki tu niczego nie zalatwia. Milosci nie leczy sie tabletkami.

   A co Ci sie niepodoba w moim slownictwie? Jest irytujace? Ale to juz Twoj problem.

128 Ostatnio edytowany przez Mariusz jacek (2018-06-09 08:08:22)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
kasienka180 napisał/a:

Dziewczyny prowadzą drugie zycie w internecie w każdym kącie świata. Czy to Londyn, Warszawa czy Pcim Dolny. Ale NIE DLA WSZYSTKICH jest to wyznacznik zycia. Wystarczy sie dobrze rozejrzeć. I nie mieć klapek na oczach...a Ty je niestety masz. Mówię niestety bo to wielka szkoda ze chlopak taki jak Ty daje się tak zmarnować. Jak mozesz sam wierzyc w szczerość jej intencji? Dwa lata? Dlaczego chce czekać aż 2 lata zeby go zostawić? Czy za 2 lata bedzie jej łatwiej? Czy za 2 lata jej dzieciom bedzie łatwiej przenieść sie do Londynu? Czy moze ma nadzieje ze za 2 lata jej facet zarosnie brudem i ślad po nim zaginie? Wydajesz sie fajnym gosciem,tylko szkoda ze dajesz sobą tak manipulować. Kobieta jest nieodpowiedzialna prowadząc "podwójne" życie i wodząc Cie za nos tymi obietnicami, jest nieodpowiedzialną matką,która skazuje swoje dzieci na ciągłą niepewnosć-ciągla zmiana wujków? To sie odbije na kazdym prędzej czy później. Pisałes tutaj z pytaniem czy to ma sens. Dostałes mnóstwo odpowiedzi widocznie nie po Twojej myśli bo stajesz sie coraz bardziej arogancki w odpowiedziach. Uwierz mi, nikomu tutaj nie zależy na dokopaniu Tobie,ale patrząc z dystansu mamy mozliwosc ocenienia sytuacji na chłodno i obiektywnie. Liczyłeś sie z tym ze zdania mogą byc podzielone, a teraz "pyszczysz" i zarzucasz innym smutne zycie bo mają zdanie inne niż chcialbys usłyszeć. Pytałes czy jest sens to ciągnąć...chyba niepotrzebnie bo Ty juz podjąłeś decyzje

   Masz racje, Kasienko, daje soba manipulowac, czesto nie jestem asertywny, chociaz teraz jest z tym u mnie troche lepiej.

   Ona wlasnie uzyla tego argumentu - o ciaglej zmianie wojkow dlaczego nie moze byc teraz ze mna. Wiesz, mysle, ze ten wariant o zarosnieciu brudem i zniknieciu bylby najlepszym rozwiazaniem. Wiesz, ja mam wrazenie, ze ona w duzej mierze pogodzila sie z mysla, ze musi sie ,,poswiecic dla dzieci" zaharowujac sie, jak wol, ze jej partner jaki jest, ale jest ojcem najmlodszego dziecka, a ze jest leniwy i obrazalski, to trudno, ze trafila do tej matni ze swojej nieprzymuszonej woli, wiec tak juz musi byc. Tak, jakby sie pogodzila juz z losem. A ja? Probuje ja z tego wyciagnac, ale przede wszytkim ona by musiala naprawde chciec. Tak wlasciwie jest.

   Ja wiem, ze odgryzalem sie kilka razy, ale jak widze, ze jest zupelnie inaczej, ktos mi wmawia, ze seks sie tylko liczy, albo, ze jej odpowiada, taki uklad, to mnie to strasznie irytuje, bo wiem, ze jest inaczej. Dzieki takim postom, jak Twoj, zauwazam rzeczy, ktorych nie widzialem wczesniej. Przeciez nikt nie chce byc w zwiazku, gdzie jest fizyczna przemoc, i nikt nie chcialby byc w zwiazku, gdzie partner tylko w stolek pierdzi.

   Trzeba wziac pod uwage, ze ten nasz zwiazek (romans, jak wiekszosc ludzi to nazywa) zaczal sie dopiero od konca kwietnia. To bardzo krotko, zwlaszcza, ze widujemy sie po kilka godzin w miesiacu. To moja wina, ja ja wciagnalem do tego wszystkiego. Wiem, ze do tanga trzeba dwojga, ale to ode mnie byla cala inicjatywa, inaczej bysmy byli dalej byli tylko przyjaciolmi. Ja uwazam, ze ona tez zasluguje na szczescie, a ona chyba juz ta nadzieje zaczela tracic z powodow opisanych w paragrafie wyzej.

   Dzieki forum dowiedzialem sie albo raczej zdale sobie sprawe, jak niesamowicie wazne sa moje z nia rozmowy, intymne rozmowy (nie o seksie, matko swieta), rozmowy o jej partnerze agresji, o bylym mezu, ktory w ogole nie chce placic alimentow. To sa male dzieci - ja jej pomagam finansowo, bo obecny parner pozyczal pieniadze ode mnie (nie bezposrednio, przez nia), bo nie mieli na rachunki. To sie jej tez nie podoba, ze on nie chce pracowac.
 
   Za dwa lata duzo sie zmieni. Skoncze studia, mamy otworzyc wspolny interes, dzieci beda starsze. To sporo czasu - dwa lata. Duzo moze sie zdarzyc. Mysle, ze duzo wczesniej bede wiedzial, czy bedziemy razem, czy nie. Teraz sam widze, ze to chyba nie ma sensu, ale nie potrafie z niej zrezygnowac, jak jeszcze mam cien nadzieji.

129 Ostatnio edytowany przez Mariusz jacek (2018-06-09 08:14:24)

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Zycie uczy, ale drogo bierze za lekcje.

130

Odp: Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?
Mariusz-Jacak napisał/a:

Probowalem. Nie jestem w stanie tak zrobic. Nie bylbym w porzadku z samym soba. Poza tym, jak sie naprawde kocha, nie mozna poswiecac uwagi innej kobiecie. To nie w porzadku rowniez w stosunku do tej innej kobiety. Nowy zwiazek mozna zaczynac jedynie z czystym kontem. Zobacz, jak w tej mojej obecnej sytuacji wszystko jest namieszane. Mam jeszcze do tego wszystkiego pakowac kogos innego? Poza tym, co by sobie pomyslala Moja Ukochana Kobieta? Wole spedzac kilka godzin na miesiac z kobieta, ktora kocham, niz byc codziennie z kims, kogo nie kocham.

   Zwiazek to nie naprawiona pralka. Nie mozna dawac ,,gwarancji". Ludzie daja sobie ,,gwarancje" przed oltarzem, a potem polowa zwiazkow sie rozpada oficialnie, a ile jest takich naprawde udanych? Piec procent?

   Staram sie troche zajac soba - chodze poplywac, cwicze i czasami uda mi sie nawet cos przeczytac, ale przyznaje, wiekszosc czasu martwie sie, czy z nia i dziecmi wszystko w porzadku i czekam na jej telefon albo wiadomosc od niej. Zdaje sobie sprawe, ze to nie jest idealne.

   Przepraszam, nie rozumie, co to znaczy ,,Kochasz, to pusc wolno". Przeciez malzenstwo, zaobraczkowanie, to jakby cos zupelnie przeciwnego. Co masz na mysli?

Ty z tą Kobietą nie jesteś. Widzicie się raz na miesiąc, rozmawiacie przez telefon, wysyłacie sobie fascynujące artykuły, ale czy wy się tak naprawdę znacie? Nie wydaje mi się.
Żeby kogoś poznać trzeba z nim być, spędzać czas - kontakt wirtualny to tylko "emocjonalny haj" a nie ta realna osoba. Piszę z doświadczenia.
Myślę kolego, że ty masz problem i powinieneś pójść z tym do psychologa. To żadna ujma. Powinieneś sobie pomóc bo ty KOCHASZ ZA BARDZO. Czy to będzie TA czy inna, - zawsze będzie tak samo.
Zobacz. Sam piszesz "Ja sam dużo nie potrzebuje" - i to jest zdanie klucz do Twojego problemu. Potrzebować powinieneś, wymagać od niej też powinieneś, ale ty wolisz żyć we własnej bańce szczęścia, co z tego że sztucznej. Powodzenia

Posty [ 66 do 130 z 466 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Do szalenstwa zakochany kochanek - czy to ma sens?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024